Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Idiotka [Z]
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:09, 03 Gru 2008    Temat postu: Idiotka [Z]

Zrozpaczona ciągłym brakiem netu, a w związku z tym niemożliwością ściągnięcia nowego odcinka, MUSIAŁAM coś naskrobać.
Nie skończyłam jeszcze, na dodatek nie wiem na jak długo mam net (życzliwość sąsiadki, bo mój nadal nie działa - ruter, tak? ), ale wrzucę choć trochę
Tytuł nadam w terminie późniejszym jak tylko sama się dowiem, jaki ma być

Narazie b.o., a potem się zobaczy, co mi będzie po łbie chodziło





1.
Lipcowe słońce nie torturowało koszmarnym żarem, raczej rozpieszczało, kusiło… Senne, piątkowe popołudnie z perspektywą na spokojny wieczór i jeszcze lepszy weekend. Żadnych pacjentów, żadnych badań, żadnego użerania się z bandą ptasich móżdżków… Mmmm… czy to nie cudowne? Leniwy, długi, ciepły weekend… Może jakaś knajpka ze stolikami wystawionymi na zewnątrz? I dziewczęta o bosych stopach otulonych jedynie w leciutkie sandałki, w niemiłosiernie krótkich sukienkach. Idą, jakby płynęły, kołyszą zachęcająco biodrami. Letni wiatr tańczy w ich ciemnych, lekko falujących włosach, niebieskie oczy patrzą z…
Choroba, z czym? No nie ważne. Patrzą i tyle.
I nie muszą być niebieskie.
Włosy, jasny gwint, też mogą być blond!
I żadnych wielkich tyłków!!
Tfu!… Won z mojej głowy…
No.
Letnie popołudnie, dziewczęta, co tam jeszcze było?...
Choroba, co ludzie robią w piękne, piątkowe, letnie wieczory? Koszą trawnik, nudzą się, siedzą w pubie, grają w pokera, zadręczają przyjaciół?.. Wilson. Ciekawe co Wilson porabia w piątkowy, letni wieczór? Nieeee… Zdecydowanie dziewczęta są lepsze…
- Doktor House?
Obejrzał się, nie przestając szykować się do wyjścia. W drzwiach stała…. O matko… W letniej, nieprzyzwoicie prześwitującej sukience z odsłoniętymi ramionami, w sandałka na niebotycznie wysokich obcasach, o bosych stopach, na ręce lekko zabrzęczały cieniutkie bransoletki, gdy odgarnęła włosy z twarzy… woooowww…
- Doktor House? – powtórzyła uprzejmie, ale z lekkim zniecierpliwieniem.
- Yeeessss?
- Nazywam się Ann Hills, jestem nową asystentką doktor Cuddy. Prosiła, bym przed wyjściem do domu oddała to panu – położyła na biurku pokaźną kopertę i odwróciwszy się na pięcie wyszła, mijając w drzwiach wchodzących Foremana i Wilsona. Sukienka zatańczyła wokół jej smukłych nóg, jasne włosy, gęste, błyszczące, sięgały jej ledwo do ucha… O matko… Wyszedł na korytarz i odprowadził ją wzrokiem do windy, poczekał aż wsiadła. Dopiero po chwili zorientował się, że Wilson i Foreman robią to samo. Spojrzał na nich z niechęcią:
- Zamknijcie usta, chłopcy. Macie do mnie jakąś sprawę?
- Nie – pierwszy ocknął się Wilson – wychodzimy do domu, idziesz?
- Jasne… - Spojrzał przeciągle na windę. – Znacie ją?
- Tylko ze słyszenia… - Czyżby w głosie Foremana zabrzmiał żal?
- No... – Wilson westchnął, jakby też z żalem? – Podobno to jakaś córka kogoś..
Kpiący uśmieszek wypłynął na usta House’a, przyjrzał się Wilsonowi uważniej:
- Córka kogoś? Niesamowite, Wilson…
- Przestań. – Wilson podszedł do windy i nacisnął przycisk. – Cuddy mówiła, że to córka jej przyjaciółki, czy też może jej matki, to znaczy matki przyjaciółki…
- Zaczynasz się plątać w zeznaniach, przyjacielu… - House nie mógł sobie darować domyślnego uśmieszku – kulawa nie jest, to widać, nie wygląda też na ciężko chorą.. Co jest Wilson, czyżby…
- Sam się pośliniłeś, wytrzyj sobie brodę, House. – Wilson nie zamierzał był dłużny.
- Ciekawe… - mruknął House, wracając do gabinetu.
Nie miał imienin, urodzin, nie zbliżały się święta, a tu proszę, prezencik... Wysoka, ponętna blondynka o piwnych oczach….
Wrócił do siebie po plecak i zauważył na biurku pozostawioną kopertę. Cholera, znowu Cuddy, koperta... Czy ta kobieta nie może dać mu świętego spokoju? Ma weekend przed sobą, nie zamierza myśleć o pracy, w żadnym wypadku! Długi, spokojny weekend, pierwszy od…. Od nie wiadomo kiedy! Bez pracy, pacjentów, a przede wszystkim bez Cuddy! Ciągle tylko ona i ona, cholera! Wszędzie jej pełno, niedługo otworzy szafę, a tam Cuddy… Choć prawdę mówiąc? W szafie też można by… Wyobraźnia natychmiast podsunęła mu widok: jej włosy rozsypane na jego poduszce… pochyla się nad nią nad ranem, budzi, ona zaspana wtula się… Cholera! Szlag by to trafił! Dosyć!
Nie otworzy, powie, że wyszedł i zapomniał o kopercie, ot co. Pewnie to nic ważnego. Jakby było ważne, Cuddy dałaby mu ją do ręki i osobiście przypilnowała, by zajrzał. Albo przynajmniej by zadzwoniła, grożąc dożywociem w przychodni. To na pewno nic ważnego. Poza tym jest weekend. Zamierzał nic nie robić: tv, monstery, siatkówka kobiet i morze procentów w płynie, i zero Cuddy... Ekstra!
Dlaczego nie przyszła?..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lizbona dnia Czw 22:24, 04 Gru 2008, w całości zmieniany 12 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rocket queen
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3955
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:20, 03 Gru 2008    Temat postu:

Oj, to się będzie działo Wprost nie mogę się doczekać!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rocket queen dnia Śro 15:21, 03 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
T.
Anestezjolog
Anestezjolog


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:38, 03 Gru 2008    Temat postu:

hehehehe ja tez Cuddy w szafie -Juz był Foreman w szafie, przyszła kolej na Cuddy.

Kolejny Twój fik Lozbono, przyprawił mnie o przyjemne mrowienie na karku Jedna dobra wiadomość po tym okropnym odcinku Housa... czekam niecierpliwie, na dalszy rozwój wydarzeń.
ściskam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:44, 03 Gru 2008    Temat postu:

Świetny początek, szczególnie podobały mi się rozmyślania Housa. Czekam na cd.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
amandi
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:49, 03 Gru 2008    Temat postu:

Cuddy w szafie
Pierwsza część i już czuję znajome zawroty głowy, towarzyszące czytaniu twoich fików
uhuhu..... to to się porobiło....... fajnie opisujesz myśli House'a, naprawdę świetnie
ale nieźle - prezencik jakby właśnie wyjęty z jego intensywnych rozmyslan o piątkowych letnich wieczorkach
Ciekawe, co będzie potem, kiedy męska część szpitala będzie do Ann startować, a House'owi ciągle Cuddy w głowie ?
No i czemu nie przyszła??
Pozdrawiam gorąco i wena życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:00, 03 Gru 2008    Temat postu:

Straszliwie mi się podoba
zwłaszcza,że po obejrzeniu 5x10 miałam kiepski humor,, ale poprawiłaś mi go w... 99%
Pozdrawiam gorąco i czekam na dalsze części


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
minnie
Internista
Internista


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:11, 03 Gru 2008    Temat postu:

Bardzo fajne
Szafa i Cuddy
Swietnie się zapowiada
Czekam na cd i Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:25, 03 Gru 2008    Temat postu:

T. napisał:
Jedna dobra wiadomość po tym okropnym odcinku Housa...
kremówka napisał:
po obejrzeniu 5x10 miałam kiepski humor,, ale poprawiłaś mi go w... 99%


Jej... co oni tam porobili????
Nie mówicie, nie mówcie! Ja dopiero będę oglądać, może w piątek, ale już mam gula w żołądku
Choroba, mam nadzieję, że nie spapram Wam humoru do końca...
Chciałabym jeszcze dziś wrzucić 3-4 części, ale to zależy od serwera, nadal ma humorki, a ja nie mam cierpliwości...



2.
Cholera, wziął kopertę i zdążył wsiąść do tej samej windy, co Wilson i Foreman. Onkolog wskazał wzrokiem na rękę House’a.
- Co dostałeś?
- Nie wiem – House wykrzywił usta. Trzymając kopertę dwoma palcami za narożnik, z obrzydzeniem podniósł do góry – pewnie jak zwykle przysłała mi swoje romantyczne wypociny.- Powąchał kopertę – Znowu wyperfumowała. Błe..
- Nie sprawdzisz, co to?
- Po co? Zawsze to samo: House, jesteś wspaniały, House, jesteś cudowny, czekam, tęsknię… Ile można? – Wzruszył lekceważąco ramionami. – Sami wiecie jak to jest…. – Spojrzał na nich spode łba. – A! Nie wiecie. No tak… Ale i tak wychodzi na jedno: House, jesteś niezastąpiony…
- …w przychodni.. – Wtrącił Wilson, dzielnie znosząc mordercze spojrzenie przyjaciela. Wysiadając z windy, uśmiechnął się krzywo. - Lepiej zajrzyj do środka, pewnie nie miała komu wcisnąć tej konfrencji ….
- Miłego weekendu, doktorze House! – Foreman roześmiał się głośno wychodząc ze szpitala.

Zatrzymał się w holu, z podejrzliwością oglądając kopertę. Konferencja? Jaka, do diabła, konferencja? Zwariowała? Przecież wie, że nienawidzi konferencji, chyba jeszcze bardziej niż przychodni… Cholera. Podszedł do recepcji, laskę i torbę położył na ladzie, pielęgniarki nawet nie zwróciły uwagi, że porozpychał ich dokumenty, dalej paplały o czymś zawzięcie. Wyjął z koperty pokaźny plik kartek.

„House,
w kopercie masz zaproszenie, tematykę i plan konferencji, samolot masz o 21.00, bilety też są w kopercie. Przepraszam, że tak w ostatniej chwili, ale to przypadek awaryjny, ja nie mogę jechać. To tylko 4 dni, sorry.
Miłego weekendu - L.C.

P.S.
To polecenie służbowe, oczywiście.”

Znieruchomiał już po pierwszych słowach, teraz mało go coś nie trafiło. Polecenie służbowe? Konferencja?! Co za wiedźma! I jeszcze „miłego weekendu”?! Pogrywa z nim? Z nim?! Nie miała odwagi powiedzieć mu to prosto w oczy, tylko przesyła liścik?! Liścik?!!
- Gdzie jest Cuddy? – wysyczał przez zęby do dwóch chichoczących w recepcji pielęgniarek. Żadna nawet nie uniosła głowy i nadal szeptały coś sobie na ucho. – Gdzie Cuddy? – powtórzył głośniej. Ponieważ nadal nie dostał odpowiedzi, podniósł swoją laskę i całej siły uderzył w blat recepcji. Podskoczyły obie przestraszone i spojrzały na niego. – Przestańcie rżeń, jak klacze w rui! Cuddy?! Taka mała, z wielkim tyłkiem, co to myśli!…
- A, doktor Cuddy – obie pielęgniarki znów zachichotały i spojrzały na siebie porozumiewawczo – Jeszcze chyba nie wyszła, powinna być u siebie.
- Aha! – wymamrotał wściekle, chowając papiery do koperty. – Porozmawiamy sobie!

Zobaczył ją przez szklane drzwi, jak siedziała na fotelu za biurkiem, przodem do okna. Bawiła się ołówkiem, uderzając nim o wargi w zamyśleniu, głowę odchyliła na oparcie. Powinna już dawno wyjść, na co czekała?
Otworzył drzwi z rozmachem, wtargnął pełen wściekłości i z całej siły trzasnął kopertą o biurko. Podskoczyła gwałtownie na fotelu, wyrwana z zamyślenia.
- A, House.. – Jakby wróciła z innego świata. Wyglądała na nieobecną. – Co ty tu jeszcze robisz? Samolot masz za… - spojrzała na zegarek - ..za niecałe 5 godzin!
- Czy ty naprawdę myślałaś, - wysyczał wściekle – że ten numer przejdzie? Miałaś ty lecieć i nagle za pięć dwunasta mnie ten zaszczyt kopnął?! Ja mam wolny weekend, kobieto! Nie mam zamiaru marnować go na jakiś dziki spęd idiotów…
- House, - przerwała mu miękko, wstała i podeszła do niego, dotknęła lekko jego ramienia, parząc mu w oczy łagodnie – ja naprawdę nie mogę… Proszę…
Zamilkł zaskoczony, czy przed nim stoi Cuddy? Owszem, znajome ciepło spod jej ręki i znajoma reakcja jego ciała na nią, jej znajomy zapach i te oczy… Ale obowiązkowa pani dyrektor w ostatniej chwili rezygnuje z konferencji i wciskając ją jemu nie walczy, nie straszy, tylko… prosi? Przed chwilę było to jeszcze polecenie służbowe, a teraz?... Ciężko wzdychając, opuścił ramiona.
- Co się dzieje? – warknął już tylko z rozpędu – ktoś w końcu odpowiedział na twoje ogłoszenie na [link widoczny dla zalogowanych] i nie możesz stracić takiej okazji?
- Jasne – przynajmniej udało mu się wywołać cień uśmiechu na jej twarzy – podpisał się „Kulawy Dupek”…. House, - znów spoważniała – to ważna konferencja, a ja nie mogę jechać… Z godzinę temu zadzwoniła moja przyjaciółka, że dziś przylatuje…
- O nie! To ja mam się tłuc przez pół kontynentu, bo ty chcesz się urwać na jakieś babskie ploteczki?! – Nie mógł uwierzyć w to, co słyszał, Cuddy przedkłada prywatę na obowiązek?!
- To nie tak, House, - dlaczego ona gładzi jego ramię? Delikatnie przesuwa palcami, aż do jego dłoni, w końcu zaplata jego palce ze swoimi? Czy ona nie wie, że to może być niebezpieczne? – Płakała i nie chciała nic powiedzieć przez telefon. Znam ją, coś poważnego musiało się stać i jest już w drodze do mnie… Ostatnio mówiła, że ma sporo problemów i to dużych… To moja przyjaciółka… Jest dla mnie jak siostra… - cholera, to błagalne spojrzenie, jej kciuk gładzący jego dłoń...
- Cuddy, chcesz mi zmarnować mój jedyny wolny weekend – zabrał jej swoją rękę, jej dotyk coś robił niedobrego z nim samym – Nie ma nic za darmo..
- Wiem, wiem – westchnęła z ulgą – przychodnia…
- Przychodnia przez miesiąc, nie! Dwa miesiące, zero kretyńskich spędów przynajmniej przez pół roku i wyłączam komórkę. – Spojrzał na nią z wyczekiwaniem, po chwili ponaglił. – Więc?
- Ok., ok.., ale nie wyłączaj komórki…
- Wyłączam! Nie będziesz mi co pięć minut dzwoniła i sprawdzała czy czegoś nie schrzaniłem, trochę zaufania, kobieto!
Uśmiechnęła się tym swoim słodkim uśmiechem i… przytuliła się do niego! Odskoczył jak oparzony, patrząc na nią z udawanym przerażeniem.
- Łapy przy sobie, ty niewyżyta ladacznico!.. Ten numer omówimy przy kolejnych negocjacjach…
- Dziękuję, Greg – spojrzała z wdzięcznością – nie masz pojęcia, jak to dla mnie ważne..
- Jejeje… - warknął na pokaz, kierując się do drzwi – mogłem zażądać trzech miesięcy…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lizbona dnia Śro 17:30, 03 Gru 2008, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
amandi
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:41, 03 Gru 2008    Temat postu:

Cuddy - mistrzowsko - jak prawdziwa kobieta używając swoich sztuczek i House oczywiście zmiękł .
Scena w windzie - - a pielęgniarki jeszcze lepsze
Aww... nonono...... ja zaczynam coś podejrzewać co do tej konferencji, ale ciiiii
czekam na cd!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jujoj
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 18 Cze 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:47, 03 Gru 2008    Temat postu:



Takiego początku jeszcze nie było. Zapowiada się smakowicie.

Pisz dalej, proszę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
T.
Anestezjolog
Anestezjolog


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:51, 03 Gru 2008    Temat postu:

OMG... nie mogę SPOILER [ jak on tak odskoczył od niej to mi sie skojarzyło jak odtracił ja jak poprosiła żeby ja pocałowała... ] I znowu dół...

teskst oczywiście świetny Tylko Ci co oglądali nosza "żałobe"...
Czekam na wiecej. Czekam az ktoś dzis wyleje miód na huddzinkowe serducho...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:51, 03 Gru 2008    Temat postu:

Świetne, Cuddy wie jak Housa przekonać. Czekam na więcej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huddy
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Świętych Pomarańczy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:14, 03 Gru 2008    Temat postu:

Sprytnie dalej!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:25, 03 Gru 2008    Temat postu:

haha xD super
Cuddy zrobila 1 krok, a House co?? nico


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:26, 03 Gru 2008    Temat postu:

A nowy fik lizbony!
Cytat:
Wysoka, ponętna blondynka o piwnych oczach….

Nie! To nie moze być blondynka!
Cytat:
- Sam się pośliniłeś, wytrzyj sobie brodę, House. – Wilson nie zamierzał był dłużny

Może mu jest potrzebny śliniaczek
Szafa z Formanem i Cuddy
Cuddy zna kobiece sztuczki Wie, że takie proszące spojrzenie, może zdziałać cuda Pielęgniarki genialne
No i dlaczego on ją odepchnął?
*stara sie uspokoić, stara się uspokoić*
Bardzo ciekawie się zapowiada I ja chcę dalej! Tylko niech więcej nie będzie blondyn kręcących się koło Housa, proszę
Cudowne!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:26, 03 Gru 2008    Temat postu:

T. napisał:
OMG... nie mogę SPOILER (...)I znowu dół... Tylko Ci co oglądali nosza "żałobe"...Czekam az ktoś dzis wyleje miód na huddzinkowe serducho...

Choroba, wiedziałam, że nie wytrzymam i przeczytam "wybielone". A mam dopiero pobrane 15% odcinka... Oj biedna ja Aż się boję...


3.
I tyle zostało z twoich postanowień, idioto! Nie będę myślał, nie będę czuł… Jasne! Wystarczyło, że popatrzyła tymi swoimi smutnymi oczami, już zmiękłeś… Cholera! Manipulatorka! Nie szantażowała, nie przykupywała, tylko… Nabrałeś się na jakieś głaskanie, kretynie! Nigdy więcej!! Żadnego dotykania, żadnego proszenia, żadnego… w ogóle nic!
Niespodziankę to miał dopiero w samolocie, kiedy przyjrzał się dokumentom z koperty, wrobiła go nie tylko w wyjazd, ale i wykład dla tej bandy niedouczonych idiotów! Oczywiście, że dał radę, ale to nie o to chodzi, prawda? Wyrolowała go na całej linii… Poza tym wykład i ta cała konferencja okazały się nie tak upierdliwe, jak ciągłe unikanie telefonów od niej. Co z tego, że wyłączył komórkę, co chwila był wzywany do telefonu: a to do recepcji, a to do biura organizacyjnego, już myślał, że pewna sekretarka uwiesi się na nim i zaciągnie na siłę, by oddzwonił do Cuddy! Musiał przyznać, że mocno się napracował, by przez cztery dni ani razu nie odebrać wiadomości i ani razu nie oddzwonić. To też w końcu jest jakaś satysfakcja… To nie koniec zabawy, pani dyrektor! Jesteś mi winna więcej, niż dwa miesiące wolne od przychodni!
Spodziewał się, że jak w środę wczesnym popołudniemm łaskawie pojawi się pracy, to natknie się na nią zaraz za progiem szpitala i usłyszy standardowe „Spóźniłeś się!”. Nie było jej, dobry znak, widać to będzie szczęśliwy dzień…
- Dzień dobry kochane dzieci, tatuś wrócił z delegacji – w pokoju lekarskim był nadkomplet, bo zastał tam obie swoje ekipy i na dodatek Wilsona – rozumiem, że tęskniliście niezmiernie? Trudno, podziękujcie za to mamusi. Foreman, zrób mi kawę, ja zaraz wrócę, muszę iść kogoś zamordować.
Rzucił plecak w kąt i miał zamiar wyjść, by dorwać tę wredna jędzę, ale zastanowiło go milczenie zespołu. Wymowne?
- Co jest? – zatrzymał się z ręką na drzwiach – nie cieszycie się? A gdzie kwiaty, orkiestra i czerwony dywan?
- Wyłączyłeś komórkę – Cameron w końcu się odezwała.
- Oczywiście, byłem na konferencji. – podkreślił dobitnie. Sięgnął do kieszeni po telefon, cholera, nadal był wyłączony. - A co, nie dawaliście sobie rady beze mnie? Nic nowego…– Włączył aparat, po chwili odezwały się jeden po drugim komunikaty nadchodzących sms-ów i nieodebranych połączeń – Ho, ho, ho! Tęsknota musiała was dobijać, mam nadzieję, że ją też… Cuddy u siebie?
- Nie, - Wilson wziął ze stołu teczkę pacjenta i wepchnął mu do ręki – przyjrzyj się temu. Widząc, że House chce się wymigać, przytrzymał teczkę w jego ręce i spojrzał z powagą. – Teraz.
Może to mina Wilsona i zdecydowanie, z jakim domagał się konsultacji, a może milczenie pozostałych, wziął w końcu teczkę niechętnie i podniósł wzrok na Wilsona.
- Ale to nie jest teczka Cuddy? – Zajrzał na pierwszą stronę i odetchnął – nie... Już myślałem, - ciągnął po chwili zdecydowanie weselszym tonem - że leży gdzieś zdana na moją łaskę i niełaskę, bo macie takie miny… Zaraz? To nasza pacjentka? Z takimi wynikami nie powinna już żyć, powtórzyliście badania?
- Nie żyje, zmarła cztery godziny temu… - Foreman podszedł do Hous’e – wiemy, że zrobiliśmy wszystko, co możliwe, ale chcemy, żebyś ty to przeczytał…
- I powiedział, że nic nie schrzaniliście? Nie pozwie was, nie żyje! – spojrzał na nich wszystkich po kolei. Widząc ich miny, usiadł przy stole i zaczął czytać akta. Mruczał coś od czasu do czasu pod nosem, sprawdzał każdą pozycję, w końcu znów na nich spojrzał. – Z bólem muszę przyznać, że nie widzę tu żadnych zaniedbań, ta idiotka mogła zgłosić się wcześniej, przynajmniej pół roku!
- Ona nie żyje! – Cameron podniosła głos.
- Ludzie umierają! – Odpowiedział tym samym tonem – szczególnie jak chodzą z bombą zegarową w głowie i nic z tym nie robią! No, koniec tych czułości, Foreman, co z tą kawą?
- House – Wilson usiadł na krześle – to była przyjaciółka Cuddy, przyleciała w piątek wieczorem…
Zamarł. Cholera… Cholera! „To moja przyjaciółka… Jest dla mnie jak siostra…”. Jeszcze raz zajrzał do teczki i w końcu rzucił ją na stół.
- Z czymś takim nie miała żadnych szans! – Przetarł twarz dłońmi. – Gdzie ona jest?
- W kostnicy – Wilson nieco się zdziwił – chcesz ją obejrzeć?
- Nie ta! Pytam, gdzie jest Cuddy!
- Odwiozłem ją do domu, - Wilson ciężko westchnął – chciała być sama, ale jest w nienajlepszym stanie…
- A w jakim ma być, do cholery? – Wydarł się na nich, jakby to oni byli temu wszystkiemu winni. - Idioci!
Chwycił swój plecak i wypadł z pokoju bez pożegnania.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lizbona dnia Śro 18:33, 03 Gru 2008, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arroch
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 22 Lis 2008
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:23, 03 Gru 2008    Temat postu:

świetne
pisz dalej, mam nadzieję że serwer Ci pozwoli wkleić dalej
tylko właśnie niech się żadne blondyny już koło House'a nie kręcą

życzę weny i powodzenia w pisaniu

no poście nie zawiedź mnie i ładnie się wyślij! marzenie *przewraca oczami*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:46, 03 Gru 2008    Temat postu:

Z sercem na ramieniu, pracowicie stukam w klawiaturę...

4.
Stał pod drzwiami jej domu, zastanawiając się, czy naprawdę powinien tu być. Nigdy nie miał z tym problemu, robił co chciał i kiedy chciał. Ale teraz?.. Jeszcze parę godzin temu miał zamiar dorwać swoją panią dyrektor i zrobić jej awanturę wszechczasów, odegrać się za to, że go wrobiła w wykład, za to, że jej uległ, za to że ciągle nękała go swoimi telefonami… Cholera.. Wyłączona komórka! Dzwoniła do niego tyle razy, a on cieszył się jak kretyn, że udało mu się z nią nie porozmawiać… Pięknie…
Otworzyła mu drzwi bosa, potargana, ubrana w jakiś wielki podkoszulek. Spojrzała na niego jak zbity pies i bez słowa cofnęła się do środka, zostawiając otwarte drzwi. Wszedł, niepewny co ma zrobić.
- Jak się czujesz? Wyglądasz jak zombi.. – A podobno miał wysokie IQ?
Wzruszyła tylko ramionami i ciężko usiadła na kanapie, podwijając pod siebie nogi. Koc, którym wcześniej była przykryta, odsunęła w kąt, wzięła tylko poduszkę i objęła ją ramionami.
- Niepotrzebnie przyszedłeś – wychrypiała po chwili. – chcę być sama.
- Tak, wiem, Wilson mi mówił. – Niezdarnie dokuśtykał do niej i niepewnie położył rękę na jej ramieniu – ale wiem, że wszyscy kłamią..
- Naprawdę chcę być sama, wszystko w porządku. – Nawet na niego nie patrzyła – nie płaczę, nie obwiniam nikogo, wiem, że była w stanie beznadziejnym, że teraz już nie cierpi… - głos jej się załamał. Z ciężkim westchnieniem usiadł obok niej i objął ramionami. Próbowała się odsunąć.
- To nic nie da, House – jęknęła ze łzami w głosie – niczego nie zmieni.
- Ech, kobieto małej wiary.. – Wyszeptał przygarniając ją mocniej do siebie, pogłaskał po włosach ja małe dziecko. – Obejmij mnie. Nie musisz być zawsze silna, wszystkiego tłumić. Wiem, że kochałaś ją jak siostrę…
Przylgnęła do niego, spazm rozpaczy wyrwał się jej z gardła, rozszlochała się, jak nigdy dotąd. Wtuliła się w jego ramiona i wylewała razem ze łzami cały napięcie ostatnich dni, swój ból, swój żal… O to, że nie wiedziała nic o chorobie przyjaciółki, o to, że nie mogła jej uratować, o to, że już było za późno, o to, że go nie było, gdy była tak bardzo potrzebny, o to, że... O wszystko.
Nie wiedział ile czasu siedzieli w ten sposób, słońce już dawno zaszło, w końcu jej szloch był co raz cichszy, co raz mniej spazmatyczny, aż w końcu uspokoiła się. On tylko gładził ją po włosach i kołysał w ramionach, aż zmęczona płaczem, wtulona w niego usnęła,. Miał zamiar wyjść, jak tylko się uspokoiła, ale bał się ruszyć: przylgnęła do niego rozpaczliwie, oplotła ramionami, nie miał sumienia jej budzić. Sięgnął tylko po koc leżący na końcu kanapy i otulił ich oboje. Może jutro będzie tak ścierpnięty, że nie będzie mógł chodzić, ale dziś…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lizbona dnia Śro 19:50, 03 Gru 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:49, 03 Gru 2008    Temat postu:

Jak dobrze, że jest Twój fik (fragment świetny jak zawsze, nie ma co tego ciągle powtarzać ), bo po ostatnim odcinku całe Huddy we mnie zdechło

Bardzo lubię Twój styl i czekam na cd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:59, 03 Gru 2008    Temat postu:

5.
Miała piękny sen.. Taki… rozkoszny… Ona i on…. Leżeli razem, ciasno przytuleni… Taki spokój ją ogarnął, taka błogość... Nareszcie miała go dla siebie, cały był jej, tylko jej… Poddawała się jego delikatnym pocałunkom, jego rękom na jej piersiach, błądzącym jakby od niechcenia, jego subtelnym pieszczotom … Odpowiadała mu tym samym, szukała jego ust, jego całego… Tak bardzo za tym tęskniła…. Tętno co raz bardziej przyspieszało… ręka sama wślizgnęła się pod jego t-shirt, opuszkami palców tworzyła rysunki na jego piersiach, podbrzuszu…. Powoli, zmysłowo, powędrowała niżej, znalazła… Och…. Tak…. Czekał na nią… Oddech co raz szybszy…. co raz śmielej, co raz odważniej, chciała...
Zaczęło do niej docierać, że to chyba jednak nie sen? Naprawdę leżała przytulona do niego, naprawdę tulił ją do siebie, naprawdę jego ręce pieściły ją rozkosznie, a jej ręka… ?! Co ona robi? To nie sen, to się dzieje naprawdę… Chciała cofnąć rękę, ale poczuła tylko jak on przykrył ją swoją dłonią, wręcz ponaglił i wymamrotał niecierpliwie przez zaciśnięte zęby:
- Nie przerywaj, nie możesz… O tak…
Jeszcze chciała się odsunąć, ale parzący oddech błądzący po jej szyi, ręce wędrujące w najbardziej intymnych miejscach… poddawała się temu bezwolnie, nie miała wpływu na własne odczucia, na własne ciało… Porywała ją fala doznań, na jakie czekała, o jakich marzyła, o jakich śniła po nocach… Rozsunął jej uda, chwycił łapczywie za biodra, przygarnął do siebie jeszcze bliżej, i jeszcze…
- Chcę być w tobie… Teraz… Proszę… - Łapiąc ciężko oddech, szeptał prosto w jej usta.
Wplotła palce w jego włosy i przywarła ustami do jego szyi. Fala gorąca ją obezwładniła, nie myślała już o niczym, otworzyła się na niego… Wypełnił ją sobą gwałtownie, zachłannie… O tak, tak… Jeszcze…
Niekontrolowany jęk…
Świat przestał istnieć…
Ukojenie…
Pozostały tylko ich oddechy, jeszcze przez chwilę przyspieszone… jeszcze serce galopowało przez chwilę…
Cisza…
Chciała coś powiedzieć, ale on wstał i ubrał się.
- Śpij. – przykrył ją kocem.
Słyszała jeszcze tylko stukot jego laski i trzaśnięcie drzwiami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rocket queen
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3955
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:08, 03 Gru 2008    Temat postu:

Toż to istny szał uniesień! Jestem OCZAROWANA!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
T.
Anestezjolog
Anestezjolog


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:11, 03 Gru 2008    Temat postu:

OMG ! Lizbono Kocham Cie!

To było... ech... tego mi dzisiaj było trzeba. Takiego Hot Huddy w Twoim wykonaniu. Teraz bede żyć Twój fik był jak aspiryna na kaca. Jak Etopiryna na bół głowy od pani goździkowej... Jak podręczny defibrylator dla konającego ... dzieki za ten tekst. Za to że serce Huddy powoli wraca do normy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:17, 03 Gru 2008    Temat postu:

Wow, genialne. Masz talent do takich fragmentów. Bardzo mi się podobało. Czekam na więcej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:42, 03 Gru 2008    Temat postu:

Tylo nie bijcie
Ten fik naprawdę będzie miał dobre zakończenie, tylko się ciut rozpędziłam w pisaniu, więc do końca jeszcze trochę.. Wrzucę, co mi się uda jeszcze dzisiaj - to straszne, jak jeden post muszę dzielić na malutkie kawałeczki po kilka zdań i ciągle edytować - a co nie dam rady, to jutro po południu. Jak już treść nabierze sensu, bo w tej chwili pozostałe części wyglądają, jak pisane w obcym języku, nagminnie przestawiam litery i całe wyrazy.
I cieszę się, że mimo doła czytacie te moje wypociny, a na dodatek znajduję słowa pochwały.
Mam nadzieję, że nie rozczarujecie się całością.
Pod wpływem żalu w Waszych wypowiedziach o bieżącym odcinku serialu, mam obawy czy w ogóle go oglądać. Może poczekam na kolejny?



6.
Wilson przyszedł do pracy dość wcześnie, nie spał spokojnie, w końcu stwierdził, że na siłę, to i tak się nie uda. Martwił go stan psychiczny Lisy, przez te cztery dni przeszła piekło i przegrała. Wszyscy walczyli o jej przyjaciółkę, ale z góry wiadomo było, że to przegrana walka, za późno się zgłosiła. Świadomość tego, że nic nie można było zrobić, bezsilność i rozpacz dobijały ją… Miał tylko nadzieję, że ten skurczybyk pojechał wczoraj do niej, że nie została sama… Cholera, kawy zabrakło, House pewnie ma u siebie zapas. Wszedł do pokoju lekarskiego, pewien, że u nich nikogo jeszcze nie ma i nastawił ekspress.
- Dla mnie też jedną zrób. – dobiegł go głos z przyległego pokoju.
- Jezu, House! – Podskoczył przestraszony, mało nie rozsypując kawy z otwartego pojemnika.
- Zaraz „Jezus”, wystarczy samo „House” – wszedł opierając się ciężko na lasce, po drodze łykając tabletki. – Spać nie mogłeś?
- Ja? – Wilson nie posiadał się ze zdumienia. – Co ty tu robisz? Spałeś tutaj? Myślałem, że pojechałeś wczoraj do Cuddy?
- Tja… Pojechałem. – Usiadł przy biurku i przetarła twarz dłońmi. – co tą kawą?
- No i…? – Ponaglił Wilson, nie mogąc doczekać się jakichkolwiek informacji.
- I mam kaca… - wzrokiem gdzieś uciekł w bok.
- Upiliście się wczoraj? – Wilson postawił na stole dwa kubki z parującą kawą – Chryste…Może to i dobrze?.. Jak ona się czuje?
- Nie mam pojęcia, – wzruszył ramionami. – i chyba nie chcę wiedzieć..
- House, wiem, że masz poczucie winy…
- Wiesz? – poderwał gwałtownie głowę i spojrzał z zaciekawieniem na przyjaciela. Ten cmoknął zniecierpliwiony.
- Nawet gdybyś nie wyłączył komórki, nawet gdybyś był tu na miejscu, niczego byś nie zmienił! Ona przyjechała w takim stanie, że zastanawiam się jak udało się jej to zrobić! Nie możesz się winić za coś, na co nie miałeś wpływu!
- Skończyłeś? Już mi lepiej. – Westchnął teatralnie. – Całe szczęście, że udało mi się dziś z tobą porozmawiać.
- House?
- ….
- House?! O czym mi nie powiedziałeś? – Wilson miał ochotę potrząsnąć przyjacielem, który gapił się w sufit, udając, że nic nie słyszy. Nagle jakaś myśl przemknęła mu przez głowę. – Pojechałeś do niej wczoraj, tak?
- …
- Cholera, House! Ona nie może cię obwiniać, przecież wiesz o tym!.. – Zamilkł i gwałtownie wypuścił powietrze. - To nie o to chodzi, tak? Co zrobiłeś?
- Idę się wykąpać i przebrać, na razie Wilson. – Podniósł się ciężko i zaczął sobie szykować zmianę ubrania, dobrze, że zawsze ma gabinecie odpowiedni zapas.
- House! – Wilson wyrwał mu z ręki czysty t-shirt. – Dlaczego masz kaca?
- Kac, to kac, nic nowego. Daj spokój, – usiłował zabrać koszulkę z rąk Wilsona. Szarpnął raz i drugi, ale Wilson trzymał mocno i widać było, że nie popuści. W końcu wrzasnął – Ok., przeleciałem ją, zadowolony?!
Zwolnienie uchwytu przez Wilsona spowodowało, że siłą rozpędu uderzył plecami o ścianę. Zachwiał się, ale utrzymał równowagę, pozbierał resztę rzeczy na zmianę i nie patrząc na przyjaciela, chciał wyjść.
- Nie tak szybko, kolego. - Wilsonem mocno wstrząsnęła ta wiadomość. – Jak to „przeleciałeś”?!
- Normalnie, narysować ci? – Próbował wyminąć onkologa, ale ten twardo tarasował mu drogę. W końcu wybuchnął – Sama zaczęła! Cholera, to ona mnie przeleciała! Rozumiesz?! A ja, jak ostatni idiota… Zejdź mi z drogi, Wilson, nie żartuję!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lizbona dnia Śro 20:50, 03 Gru 2008, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
T.
Anestezjolog
Anestezjolog


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:03, 03 Gru 2008    Temat postu:

podoba mi sie... lubie Twojego Housa...
To co pomiedzy nimi zaszło -pewnie z winy obydwojga- moze troche namieszać. House pewnie słusznie czuje sie winny. To pewnie nie był najlepszy moment -tak na pocieszenie ją uwiódł...albo ona jego...

Bardzo jestem ciekawa co sie dalej stanie... Co na to Cuddy...?
Uwielbiam to jak piszesz...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin