Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Jędza [Z]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:24, 11 Lis 2008    Temat postu: Jędza [Z]

Jestem tu od niedawna i oczywiście nie zdążyłam wszystkiego przeczytać, ale spodobał mi się pomysł z fikami. Tak mi się jakoś samo napisało, więc postanowiłam tu wrzucić. W kawałkach, bo widzę, że tak jest przyjęte?
Gorzej z wklejeniem tego znaczka z kategorią i z weryfikacją: sama mam siebie zweryfikować? No nic, najwyżej poproszę o poprawienie tego

Zapraszam na pierwszą część - jak się spodoba, to wrzucę dalsze



JĘDZA

1.
- Auć! – syknęła Cuddy, gdy szufladą przytrzasnęła własny palec. Bolał okrutnie, a na dodatek uszkodziła paznokieć i to tak nieszczęśliwie, że pojawiła się krew. A za chwilę miała spotkanie z potencjalnym sponsorem, którego należało oczarować i zaczarować, a nie skupiać się na pulsującym bólu. Oczywiście wszystko przez tego…. tego… Diabła wcielonego! Niech go szlag, już miała po dziurki w nosie użerania się z nim dzień w dzień – a często i o innej porze doby – z tym rozkapryszonym, rozbestwionym dużym dzieciakiem! Przecież on się nie zmieni – chyba, że na gorsze. Owszem, jest genialny i to jego pokręcony umysł doprowadzał wielokrotnie do …. No cóż – do cudu?... Ale i tak niech go trafi! Znów musi za niego świecić oczyma, a on z siebie wielce zadowolony z tym swoim cynicznym uśmieszkiem na krzywej gębie…. Cholera, jak boli!
- Podmuchać? – zapytał niewinnie obiekt jej pomstowań.
Spojrzała na niego okiem bazyliszka i wyjęła z szafki plaster, może to choć trochę pomoże, miała wrażenie, że nawet patrzenie na zraniony palec boli. A niech to!...
- Bo wiesz – ciągnął niezrażony – mogę też ucałować.
Wyciągnął rękę, by chwycić jej palce, ale aż krzyknęła odskakując:
- Ani się waż! Cholera, przez ciebie!...
- Wiem, wiem, to też nie pomoże – westchnął teatralnie, wywracając po swojemu oczami – jak zapewne słyszałaś plotki, że znam się trochę na medycynie i…..
Zawiesił głos, czekając na jej reakcję. O nie, nie da się znów sprowokować, nie zapyta co „i”, nie da mu tej satysfakcji, koniec, koniec, koniec!
- I….. – nalegał.
Z udawanym spokojem nałożyła opatrunek i zaczęła zbierać swoje rzeczy, by wyjść z gabinetu, już i tak niewiele czasu zostało do spotkania.
- I….
Co za cholerny uparciuch. Usiłowała go wyminąć, ale oczywiście zagrodził jej drogę, wymachując swoją laską.
- I….
- House, naprawdę mnie już męczysz, zejdź z drogi, czeka mnie ważna rozmowa.
- I….
- Co „i” ?!! – warknęła zrezygnowana.
- Nie można było tak od razu? – pokręcił głową z dezaprobatą – i w związku z tym, że coś tam mi się obiło o uszy z teorii medycyny, mogę stwierdzić, że masz ałka na paluszku.
Spojrzała na niego z politowaniem:
- Genialne. Już wiem, dlaczego cię zatrudniam.
- I że nic się nie da z tym zrobić – ściszył głos i spojrzała na nią oczami zbitego psa. – Przykro mi Cuddy, to ja będę tym, który musi ci to powiedzieć – nie cerujemy złamanych paznokci.
Żachnęła się i znów chciał go wyminąć, co raz bardziej tracąc cierpliwość.
- Jest jeszcze gorsza wiadomość – ciągnął dalej scenicznym szeptem – nie można tego leczyć, brzydko wygląda. Ale możemy go wyrwać. Żeby nie szpecił. Nie chcesz? Więc trzeba będzie cię dobić….
Teraz Cuddy przewróciła oczami i w końcu udało jej się go wyminąć. Zanim jednak zdążyła otworzyć drzwi, on rzucił zaskakującą propozycję.
- Co powiesz na wspólny wieczorny kieliszek w knajpie? No wiesz, pożegnanie, pocieszenie, końcowe podsumowanie? – Chciał powiedzieć „przeprosiny”, ale nie przeszło mu to przez gardło.
Ponieważ milczała zaskoczona, ciągnął dalej.
- No coś ty, Cuddy, jak się boisz sam na sam ze mną, możemy zaprosić Wilsona, będzie prawie jak prawdziwa, fajna stypa. – Uśmiechnął się przymilnie i zatrzepotał rzęsami. – A twój znokautowany paluszek dostanie śliczny, nowy plasterek. W kwiatuszki….
Cuddy odwróciła się powoli, spojrzała na Housa i uśmiechnęła łagodnie. Podeszła do niego, dotknęła palcem guzika jego koszuli, spojrzała mu w oczy i wyszeptała:
- Wiesz, House, od jakiegoś czasu staram się bywać wieczorami w domu.
- W domu ludzie umierają, będziesz siedziała sama w piątkowy wieczór?
- Nie sama – uśmiechnęła się jeszcze promienniej, – bo sama nie mieszkam…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lizbona dnia Śro 0:07, 12 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
amandi
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:33, 11 Lis 2008    Temat postu:

uśmiałam się przy tym, świetne . A końcówka? Kto z nią mieszka!!

Cytat:
Ale i tak nich go trafi! Znów musi za niego świecić oczyma, a on z siebie wielce zadowolony z tym swoim cynicznym uśmieszkiem na krzywej gębie….

Cuddy mu zaraz ją wyprostuje ciosem

Cytat:
- Wiem, wiem, to też nie pomoże – westchnął teatralnie, wywracając po swojemu oczami – jak zapewne słyszałaś plotki, że znam się trochę na medycynie i…..
Zawiesił głos, czekając na jej reakcję. O nie, nie da się znów sprowokować, nie zapyta co „i”, nie da mu tej satysfakcji, koniec, koniec, koniec!
- I….. – nalegał.
Z udawanym spokojem nałożyła opatrunek i zaczęła zbierać swoje rzeczy, by wyjść z gabinetu, już i tak niewiele czasu zostało do spotkania.
- I….
Co za cholerny uparciuch. Usiłowała go wyminąć, ale oczywiście zagrodził jej drogę, wymachując swoją laską.
- I….
- House, naprawdę mnie już męczysz, zejdź z drogi, czeka mnie ważna rozmowa.
- I….
- Co „i” ?!! – warknęła zrezygnowana.
- Nie można było tak od razu? – pokręcił głową z dezaprobatą – i w związku z tym, że coś tam mi się obiło o uszy z teorii medycyny, mogę stwierdzić, że masz ałka na paluszku.
Spojrzała na niego z politowaniem:
- Genialne. Już wiem, dlaczego cię zatrudniam.
- I że nic się nie da z tym zrobić – ściszył głos i spojrzała na nią oczami zbitego psa. – Przykro mi Cuddy, to ja będę tym, który musi ci to powiedzieć – nie cerujemy złamanych paznokci.

Od tej chwili, jak ktoś zawiesi głos po "i", oświadczam, że znowu zacznę się smiać . A diagnoza boska . Właśnie, Cuddy, jak ty mogłaś na to nie wpaść??

Cytat:
- Jest jeszcze gorsza wiadomość – ciągnął dalej scenicznym szeptem – nie można tego leczyć, brzydko wygląda. Ale możemy go wyrwać. Żeby nie szpecił. Nie chcesz? Więc trzeba będzie cię dobić….

House - zawodowy killer paznokci i dobijacz ofiar szuflad

Cytat:
– A twój znokautowany paluszek dostanie śliczny, nowy plasterek. W kwiatuszki….

Kupi za własną kasę , czy naciągnie i tak juz zubożałego przy nim Wilsona ?

Cytat:
- Nie sama – uśmiechnęła się jeszcze promienniej, – bo sama nie mieszkam…

że co?????????!!!!!!!!!!

czekam na kolejny part


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nana
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam, gdzie nie sięga wzrok...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:36, 11 Lis 2008    Temat postu:

Ja też chcę wiedziec z kim mieszka!!!
Sadystko! W takim momencie przerwac!
Nie no ale diagnoza...No sama bym nie wpadła
Fik świetny! Niech Ci się dalej tak jakoś samo pisze
Pozdrawiam I wena życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DisturbiA
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Wrz 2008
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ohohoho i jeszcze dalej xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:52, 11 Lis 2008    Temat postu:

Młahahaha xD Podoba mi się, i to bardzo, jak Cuddy wyklina House'a XD

Cytat:
Uśmiechnął się przymilnie i zatrzepotał rzęsami.

Usiłuję sobie to wyobrazić, ale nie potrafię. To "trzepotanie rzęsami" mnie po prostu "rozwaliło".

Cytat:
bo sama nie mieszkam…

Z kim Cuddy mieszka? Ona może tylko z Hałsiem mieszkać!

I ten plasterek w kwiatuszki XD
Według mnie jest świetnie!

Pozdrawiam,
Dis.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tonsils_hockey
Internista
Internista


Dołączył: 18 Wrz 2008
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 4/5

PostWysłany: Wto 17:19, 11 Lis 2008    Temat postu:

Szczeniaczka ma?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:45, 11 Lis 2008    Temat postu:

Sama nie grzeszę nadmiarem cierpliwości i nie lubię czytać w odcinkach. A skoro do tej pory nikt nie podniósł alarmu, że mam zamknąć paszczę, to wrzucam część drugą. Póki jeszcze mogę.....

2.
Odwróciła się pięcie i wyszła.
House stał zamurowany i zszokowany powoli trawił to, co usłyszał. Jak to – nie sama? Co tu się dzieje do jasnej cholery?! Czuł się jakby dostał obuchem w głowę – wiedział, że zrobi z siebie głupca wyskakując z tym idiotycznym zaproszeniem, spodziewał się jednak, że Cuddy podejmie tę głupią gierkę w przekomarzanie i odpowie mu tak, że mu w pięty pójdzie, ale coś takiego?! Jak to? Kiedy? Z kim? To niemożliwe!!!..... JAKIM PRAWEM?!!!!!.....
Wilson! O tak, ten musi coś wiedzieć.
Jak to się stało – zastanawiał się, kuśtykając korytarzem do gabinetu przyjaciela, - nic nie zauważył, a przecież dobrze wie z kim i kiedy Cuddy się umawia, w końcu nie jeden raz wpychał się pod byle pretekstem na trzeciego. Fakt, może to i trochę prostackie, ale jakże skuteczne – uśmiechnął się z przekąsem – na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone. Cholera, co ty bredzisz idioto! Tfu, do diaska – skąd mu te durne porównania przychodzą do głowy! Czy te gabinety nie mogłyby być bliżej siebie?
W końcu zdyszany dopadł drzwi gabinetu Wilsona i uchylił bez pukania:
- Nagły wypadek, doktorze, jest pan natychmiast potrzebny – wysapał.
- Mam pacjenta – Wilson spojrzał znacząco na siedzącego naprzeciwko niego starszego mężczyznę – nie może poczekać?
- Nie doktorze, to pilne. – House również spojrzał na pacjenta i powiedział z całą powagą: - bardzo pana przepraszam, to naprawdę ważna sprawa.
Wilson zaskoczony wyszedł za Housem na korytarz:
- Poważnie coś się stało? Że aż pacjenta przeprosiłeś?
- Oczywiście, że coś się stało, chodzi o Cuddy!
- Zemdlała, umarła czy rzuciła pracę? – Wilson spojrzał podejrzliwie
- Nie mów, że nie wiesz?
- O co chodzi – Wilson zaczął naprawdę się niepokoić – coś jej się stało?
- A bo ja wiem? Gada od rzeczy. Choć gdyby się zastanowić, to u niej normalne.
- House, mam pacjenta, mów co jest z Cuddy, albo pogadamy wieczorem.
- O właśnie, o wieczór chodzi, odmówiła. I przytrzasnęła sobie palec szufladą – spojrzał na Wilson znacząco, unosząc jedną brew.
- Czyś ty zwariował? – Wilson westchnął zrezygnowany i zaczął tłumaczyć jak małemu dziecku – mam pacjenta i zapewniam cię, że nie przychodzi do mnie z katarem, a ty wpadasz w połowie ważnej rozmowy i zawracasz mi głowę jakąś szufladą? Kompletnie ci odbija…
- Ona z kimś mieszka! – Wypalił House dramatycznie.
- Kto? Cuddy? Skąd wiesz? – Wilson zatrzymał się z ręką na klamce.
- Powiedziała, że nie może wieczorem ze mną …- zawiesił głos. - Nie udawaj, ty coś wiesz – House zmrużył oczy i spojrzał podejrzliwie – co to za dupek?
- No, na pewno nie ja – Wilson uśmiechnął się rozbawiony i zamknął drzwi przed nosem kolegi.
„Nie ja, nie ja”, z ciebie też niezłe ziółko – House mamrotał pod nosem. Nagle znów szarpnął drzwiami i wetknął głowę do środka:
- I nie podobał mi się ten uśmieszek!...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DisturbiA
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Wrz 2008
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ohohoho i jeszcze dalej xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:08, 11 Lis 2008    Temat postu:

Uuuu.... Hałś chce się dowiedzieć, co się dzieje xD Naprawdę uśmiałam się. I przy tym odcinku jak i przy poprzednim. Dziwne, że House przeprosił pacjenta! To była ostatnia rzecz, jaką się po nim spodziewałam. A tu proszę.

Cytat:
na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone.

No, no. Coraz ciekawiej . Oby tak dalej.

Pozdrawiam,
Dis.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:35, 11 Lis 2008    Temat postu:

fajne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:54, 11 Lis 2008    Temat postu:

Cytat:
to jego pokręcony umysł doprowadzał wielokrotnie do

...orgazmu.

Przepraszam, ja dzisiaj jestem w takim nastroju, że musiałam to zacytować
Cytat:
Jak to? Kiedy? Z kim? To niemożliwe!!!..... JAKIM PRAWEM?!!!!!.....

Już mi się ogromnie podoba
Cytat:

- Zemdlała, umarła czy rzuciła pracę? – Wilson spojrzał podejrzliwie

Zdradziła Hałsia! *mdleje*
Cytat:
- Powiedziała, że nie może wieczorem ze mną …- zawiesił głos. - Nie udawaj, ty coś wiesz – House zmrużył oczy i spojrzał podejrzliwie – co to za dupek?

Ja chcę dalej!
*błaga na kolanach*
Cudne!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LicenceToKill
Bond's Girl


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedziba MI6
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:54, 11 Lis 2008    Temat postu:

Się dopiero uśmiałam
Świetne są te dwie częsci

Pisz szybko dalej

Aaa... Zapomniałabym... Witamy wśród fikotwórców


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wercia214
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 20 Sie 2008
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paczyna
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:56, 11 Lis 2008    Temat postu:

*krztusi się marchewą*
Przez Ciebie !!
I opłułam nią monitor !!

To było Boskie !!!!
To najpierw coś z pierwszj notki ::
Cytat:
Zawiesił głos, czekając na jej reakcję. O nie, nie da się znów sprowokować, nie zapyta co „i”, nie da mu tej satysfakcji, koniec, koniec, koniec!
- I….. – nalegał.
Z udawanym spokojem nałożyła opatrunek i zaczęła zbierać swoje rzeczy, by wyjść z gabinetu, już i tak niewiele czasu zostało do spotkania.
- I….
Co za cholerny uparciuch. Usiłowała go wyminąć, ale oczywiście zagrodził jej drogę, wymachując swoją laską.
- I….
- House, naprawdę mnie już męczysz, zejdź z drogi, czeka mnie ważna rozmowa.
- I….
- Co „i” ?!! – warknęła zrezygnowana.

Znakomite On zawsze ją przekona

Cytat:
...mogę stwierdzić, że masz ałka na paluszku.

"ałka" Jesuuu.....

Cytat:
- Wiesz, House, od jakiegoś czasu staram się bywać wieczorami w domu.
- W domu ludzie umierają, będziesz siedziała sama w piątkowy wieczór?
- Nie sama – uśmiechnęła się jeszcze promienniej, – bo sama nie mieszkam…

No to mnie zaskoczyło ... Kto to może być ?

Teraz druga ::
Cytat:
Wilson zaskoczony wyszedł za Housem na korytarz:
- Poważnie coś się stało? Że aż pacjenta przeprosiłeś?
- Oczywiście, że coś się stało, chodzi o Cuddy!
- Zemdlała, umarła czy rzuciła pracę? – Wilson spojrzał podejrzliwie
- Nie mów, że nie wiesz?

Ja bym jeszcze dodała : - zaszła w ciążę z Tobą ??


Cytat:
- Ona z kimś mieszka! – Wypalił House dramatycznie.

Oj zazdrośnik

Super piszesz !!!
Fenomenalne dialogi !!!
Czekam na więcej !!
Bd jeszcze dziś *prosi na kolanach*?
Wena życzę !!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:45, 11 Lis 2008    Temat postu:

Wen mile połechtany - dzięki Bardzo się cieszę, że miło go przyjęłyście (-liście?). No to jedziemy dalej....


3.
O dziwo, zraniony palec nie był przeszkodą w rozmowie z potencjalnym sponsorem. Ha, już obecnym sponsorem – kolejny raz, udało się. Jestem w tym dobra – uśmiechnęła się nie bez satysfakcji – naprawdę dobra. Facet nie dosyć, że bogaty, to jeszcze i hojny. Nawet głupie zagrywki House’a nie mogłyby popsuć…. Och, trzeba było widzieć jego minę – roześmiała się głośno idąc korytarzem, aż pielęgniarki spojrzały zdziwione – to niezapomniany widok: House ze szczęką na podłodze. Chichotała jeszcze, gdy dotarła do swojego gabinetu. Stłumiła śmiech, gdy zobaczyła go rozpartego na sofie, z nogami opartymi o stolik do kawy. Ręce założył za głowę i bezmyślnie gapił się w sufit. Zatrzymała się na chwilę niezauważona: „Oj, gdybyś ty jeszcze nie miał takiego grubego pancerza…. Myślisz, że chroni cię przed emocjami, a tak naprawdę to zostałeś w nim uwięziony… Wiem, że patologicznie boisz się, by ktoś nawet przez przypadek nie nabrał podejrzeń, że ci na czymś zależy, wiem, że zakopałeś głęboko wszelkie uczucia i bronisz do nich dostępu, boisz się tego, co mogłoby ci obudzić. Nie mam już siły na próby dotarcia do ciebie, nie chcesz się z tego wydostać. Myślisz, że jesteś bezpieczny, a stałeś się więźniem własnego strachu. Ale wiem, jak cię podrażnić, przynajmniej dzisiaj”. Uśmiechnęła się przekornie:
- Czy nie powinieneś teraz czaić się gdzieś w zapomnianym kącie? Albo molestować jakichś staruszków w śpiączce? Do końca pracy zostało ci z pół godziny, a w przychodni pełno pacjentów.
- Oni są chorzy! – Warknął, nie zmieniając pozycji
- Mam dobry humor, bo pozyskałam następnego sponsora – będę miała z czego płacić za twoje szczeniackie wybryki. Nie będę się oburzać, że wdarłeś się do mojego gabinetu i to pod moją nieobecność, dla ciebie to norma. Nie będę też pytać, co tu robisz, bo mnie to nie interesuje. Po długim dniu ciężkiej, ale satysfakcjonującej pracy idę do domu, by spędzić wieczór w miłym towarzystwie. – Uśmiechnęła się słodko i zaczęła się pakować.
- Nie tak szybko. Nie tak szybko, musimy porozmawiać – House z ociąganiem wstał i podszedł do Cuddy, – z kim mieszkasz?
- Subtelność nigdy nie była twoją mocną stroną.
- Z kim mieszkasz? – Powtórzył z uporem.
- House, daj spokój, to nie twoja sprawa…
- Nie moja? Nie moja?! Nie wystarczy ci, że przynajmniej połowa facetów w tym szpitalu ślini się na twój widok?! Mało ci?! - Cuddy tyko uniosła brwi. - A jeżeli to jakiś dewiant, zboczeniec? Zgwałci cię…
Spojrzała na niego z uśmieszkiem politowania, a on ciągnął dalej:
- Ok., co kto lubi, ale możesz tego żałować. – Zamilkł na chwilę, by za moment wybuchnąć: Jak możesz wpuszczać do domu obcego faceta?!
Cuddy roześmiała się rozbawiona:
- Jestem już dużą dziewczynką i umiem o siebie zadbać, House. Steve…
- Steve?! Mieszkasz z moim szczurem?! W czym on jest lepszy ode mnie?!
Wychodząc z gabinetu, Cuddy śmiała się już w niebogłosy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martuss
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1633
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:53, 11 Lis 2008    Temat postu:

OMG Pozdrów ode mnie swojego Wena
To jest świetne
Do tej poty sie śmieję
Cytat:
Steve?! Mieszkasz z moim szczurem?! W czym on jest lepszy ode mnie?!


Nie no nie napisze nic sensowego bo ostatnio jakoś wogóle takich sensownych komentarzy skleić nie mogę wieć czekam na cd bedzie jeszcze dzisiaj??


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Martuss dnia Wto 19:54, 11 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:00, 11 Lis 2008    Temat postu:

Martuss napisał:
OMG Pozdrów ode mnie swojego Wena
To jest świetne
(...) wieć czekam na cd bedzie jeszcze dzisiaj??


Wen ma dziś dobre serduszko i jest łasy na pochwały - więc zapowiedział, że będzie dziś jeszcze "tfoorczy"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martuss
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1633
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:12, 11 Lis 2008    Temat postu:

lizbona napisał:
Martuss napisał:
OMG Pozdrów ode mnie swojego Wena
To jest świetne
(...) wieć czekam na cd bedzie jeszcze dzisiaj??


Wen ma dziś dobre serduszko i jest łasy na pochwały - więc zapowiedział, że będzie dziś jeszcze "tfoorczy"


hurra to ja czekam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:18, 11 Lis 2008    Temat postu:

O bosiu...
Zazdrosny House mnie rozwala

Cytat:
Steve?! Mieszkasz z moim szczurem?! W czym on jest lepszy ode mnie?!

Oficjalnie Ómarłam!

Boskie i przytul tak bardzo mocno swojego Wena ode mnie
I tez czekam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:25, 11 Lis 2008    Temat postu:

Świetne, zapachniało świeżością. Przeczytałam wszystkie części i bardzo mi się podoba. Masz fajny styl, świetne pomysły. Ciekawe z kim mieszka Cuddy.
Czekam na cd. Mam nadzieję, że dalej będziesz tak często wstawiać części.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wercia214
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 20 Sie 2008
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paczyna
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:36, 11 Lis 2008    Temat postu:

Cytat:
Cuddy roześmiała się rozbawiona:
- Jestem już dużą dziewczynką i umiem o siebie zadbać, House. Steve…
- Steve?! Mieszkasz z moim szczurem?! W czym on jest lepszy ode mnie?!
Wychodząc z gabinetu, Cuddy śmiała się już w niebogłosy.



*leży trupem na ziemi*
To jest fenomenalne !!!
Nadzwyczajne !!
Wspaniałe !!

Cytat:
Wen ma dziś dobre serduszko i jest łasy na pochwały - więc zapowiedział, że będzie dziś jeszcze "tfoorczy"

*skacze z radości* Jupi !!!

Wena życzę
I ściskam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:49, 11 Lis 2008    Temat postu:

Wen się sprężył, ale komp coś się biesi Daliśmy radę coś skrobnąć, wrzucam i piszę dalej, póki wen się nie znudzi


4.
Ranek po nieprzespanej nocy nie był dla nikogo ulubioną porą dnia, a jeżeli jeszcze na dodatek rwący ból nogi praktycznie paraliżuje, to zły humor jest całkowicie uzasadniony. Grzechot tabletek uspokajał, dawał pewność, że można przytłumić to draństwo, choćby na chwilę. No i oczywiście – gdy tylko wszedł do szpitala, natknął się na Cuddy. Tylko tego brakowało. Spojrzał na nią spode łba i usiłował wyminąć. Z niewinną minką zastąpiła mu drogę:
- Balowałeś całą noc? Niewyspany?
Nim zdołał rzucić celną ripostę, stanął za nim Wilson:
- Dzień dobry, jak po weekendzie? House, wyglądasz okropnie… Dyżur miałeś?
- Tak. – Uśmiechnęła się z przekąsem Cuddy – dwie doby praktycznie bez przerwy.
Wilson uniósł brwi ze zdziwieniem i spojrzał pytająco na milczącego przyjaciela. Ten tylko przewrócił oczyma i łyknął kolejną porcję tabletek.
- Przecież nie masz pacjenta, nagły wypadek?
- Niezupełnie, ma misję do spełnienia – Cuddy też nie wyglądała na wypoczętą.
- O czym wy mówicie? Jaką misję? – Wilson zaczynał się w tym gubić.
- Jak można było zauważyć JA się nie odzywam. Mówiłem ci, że ona plecie bzdury… - Zaczął się oddalać, ale zatrzymał go głos Cuddy:
- Nie zapomnij o przychodni, House. Pacjenci cię uwielbiają…
- Wypchaj się, - odwrócił się powoli, opierając na lasce – on musi kiedyś wyjść z domu.
Cuddy roześmiała się głośno, z rozbawieniem:
- House, nie pójdzie ci tak łatwo.
Tym razem to Wilson zastąpił jej drogę:
- O czym wy w ogóle mówicie, co się dzieje? Co on znów wymyślił?
- Nic – Cuddy wyminęła Wilsona – prawie cały weekend siedział pod moim domem. Na motorze. Musi go bardzo boleć noga i chyba nie jest w dobrym humorze.
- Cuddy?
- Chciał się dowiedzieć, kto się do mnie wprowadził… - przekorny uśmiech nie schodził z jej twarzy. Puściła do Wilson oko i poszła do swojego gabinetu.
Oko, cholera, puściła oko! I to do kogo, do Wilson! Co ona kombinuje? House nie mógł iść tak szybko jak Cuddy, mimo że ona miała te swoje wysokie szpilki. Ale i tak ją dopadnie, co ona sobie wyobraża? Zanim dotarł do jej gabinetu zaczął zwalniać, zastanawiać się, aż w końcu stanął zamyślony. To oczywiste! Nie ma żadnego Steve’a! Ona się z nim tylko drażni, podpuszcza. To dlatego zachowuje się jak zazdrosny nastolatek? Przez jej gierki?! O nie, na pewno nie! Policzymy się moja panno!...
Wtargnął do jej gabinetu mimo ostrych protestów „sekretarki” (skąd ona bierze tych wymoczków, co to każą się nazywać asystentami?), ale Cuddy nie było. Przecież widział, jak tu szła – rozpłynęła się w powietrzu? Asystent wypierał się jakiejkolwiek wiedzy na temat miejsca pobytu szefowej, po diabła ona trzyma tego młokosa, do niczego się nie nadaje. Cholera, dopadnie ją, nie odpuści. Pokuśtykał do windy, rozglądając się po drodze za swoją ofiarą. Gdy już wsiadł do pustej windy i drzwi zaczęły się zamykać, usłyszał charakterystyczny stukot jej obcasów, gdy podbiegała do … windy.
- Ha! - Warknął, gdy drzwi się za nią zamknęły – znalazłaś się!
Cuddy spojrzała na niego znad trzymanych w rękach dokumentów:
- A co? Zgubiłeś się i nie mogłeś nigdzie trafić? Przychodnia jest na parterze.
- Nie wymiguj się – nacisnął przycisk „stop” – pogrywasz sobie ze mną? Podpuszczasz mnie? O co ci chodzi? Co chcesz udowodni? Że lecę na Ciebie? Zapomnij. Łazisz z tymi dekoltami do pępka i w obcisłych spódniczkach kręcąc swoim wielkim tyłkiem, czekasz aż znajdzie się jakiś głupiec, który się nabierze na te twoje słodkie oczęta, anielski uśmiech, myślisz, że tak to działa? A potem żyli długo i szczęśliwie? Nie ma takiej opcji, to tylko plotki…. Też dałaś się na to nabrać? Uwierzyłaś w te bzdury, że można…
- House, - przerwała mu kładąc palce na jego ustach – wyluzuj. Na nikogo nie poluję, a to, że ty nie chcesz dopuścić do głosu żadnych uczuć, wiem i rozumiem. Nie łatwo jest zaufać na tyle drugiemu człowiekowi, by powiedzieć, pokazać, że ci na nim zależy. To niebezpieczna broń, która może być użyta przeciwko tobie, prawda? Nie chcesz należeć do nikogo i nie chcesz by ktoś inny za bardzo nie przywiązał się do ciebie. Jesteś niezależny, dumny i uparty, i nikt nie oczekuje od ciebie, że się zmienisz. Wracaj do swoich zagadek medycznych i daj żyć innym. Ty nie potrafisz, nie chcesz…
- Skąd, cholery, możesz wiedzieć czego ja chcę?! Myślisz, że mnie znasz? Że wiesz o mnie wszystko? Że wystarczy pokręcić mi tyłkiem przed nosem, a padnę na kolana? Nie wiesz, do czego może to doprowadzić? Chcesz się przekonać?!
Cuddy z lekkim uśmiechem przybliżyła się do Housa:
- Nie musisz mi niczego pokazywać. Ja to wiem…. – Mówiąc to stanęła na palcach i delikatnie dotknęła ustami jego ust. Nie wiedział jak to się stało, ale ręce same wplotły się w jej włosy, usta natarczywie szukały jej warg, jego laska, jej dokumenty upadły na podłogę… Jak to się stało, że nagle wszystko przestało istnieć, pozostali tylko oni? Niecierpliwie przygarnął ją do siebie. Chciała się odsunąć, w końcu to nie miało tak być, wiedziała jednak, że nie potrafi, nie da rady, liczyła się tylko ta chwila, choć przez moment należy do niej… „Mój…” wyszeptała. House zamarł, wyprostował się, odsunął Cuddy i powiedział z jakąś zadumą w głosie:
- Co zostało udowodnione…
- Nienawidzę cię – odpowiedziała z dziwnym spokojem, zbierając z podłogi dokumenty. Odblokowała windę wstając i podeszła do drzwi.
- Zaczęłabyś mnie nienawidzić, gdybym się na to nabrał. Przegrałaś Cuddy. Nie ma żadnego Steve’a, a ja się do tego nie nadaję…
- Wiem. – Spojrzała ze smutkiem na niego. – Wiem, że tak myślisz, ale się mylisz. Nadajesz się jak mało kto, tylko cholernie się boisz. Szkoda…
Wyszli z windy, Cuddy zatrzymała się na chwilę i znów miała na twarzy ten przekorny uśmieszek:
- Co do Steve’a. Istnieje, czeka na mnie w domu, jest najsłodszym facetem pod słońcem i w przeciwieństwie do ciebie jest… dorosły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schevo
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1761
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:04, 11 Lis 2008    Temat postu:

Jezusiu, czemu ja dopiero teraz to czytam?
Cuddowne!
Bosskie!
Fantasttyczne!
I wiesz, że już Cię kocham? Za to, że nie karzesz długo czekać na next part
Pozdrawiam
Napisałabym coś inteligentniejszego, ale nie umiem xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martuss
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1633
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:13, 11 Lis 2008    Temat postu:

Uściskaj ode mnie swojego Wena
Ja twierdze że Steve nie istnieje
nie wiem dlaczego ale jakoś źle mi się kojarzą sceny w windach
skoro twój Wen jest taki chojny to jeszcze coś dzisiaj będzie?? *prosi i robi maślane oczka*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:16, 11 Lis 2008    Temat postu:

*zgon*
Niestety mój komentarz nie będzie zbyt inteligentny bo mi sie mózg zlansował po biologi, chemii, matematyce i fizyce
Cytat:
- Wypchaj się, - odwrócił się powoli,

Ale czym ma sie wypchać?
Cytat:
To oczywiste! Nie ma żadnego Steve’a!

Tylko mu żarówki nad głową brakowało
Cytat:
Jak to się stało, że nagle wszystko przestało istnieć, pozostali tylko oni?

To taka magia byłaa
Cytat:
- Co do Steve’a. Istnieje, czeka na mnie w domu, jest najsłodszym facetem pod słońcem i w przeciwieństwie do ciebie jest… dorosły.

I Jeanne zgłupiała Nie wiem czy Steve jest, czy nie
Cytat:
Daliśmy radę coś skrobnąć, wrzucam i piszę dalej, póki wen się nie znudzi

Dobryy Wen... *głaszcze*
I czekam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:55, 11 Lis 2008    Temat postu:

Choroba, sama chciałabym to dzisiaj skończyć, nie cierpię czekania. A wen się rozpędził i szybciutko powstał przedostatni odcinek
Wasze pochwały to miód na me serce - dzięki


5.
Bezmyślnie przebiegał palcami po klawiaturze, nic nie chciało się układać. Co chwila jakiś kiks, co chwila nie ten rytm. Jak w życiu House, jak w życiu. Chwila nieuwagi i już nie łapiesz melodii, klimat nie ten… Trzasnął dłońmi w klawiaturę. Cholera, przecież nie mogło im się udać.. Co ona wie?... Życie we dwoje? Ile to musiałoby być zmian, ile wojen trzeba by stoczyć…Ha! Spróbował. No dobrze, nie do końca – ale przynajmniej spróbował. Od tygodnia regularnie mył naczynia, sprzątał w mieszkaniu, nawet szykował kolację. Ze świecami, a co. Dla siebie. I wbrew sobie rozmawiał z pacjentami, nie nadepnął nikomu na odcisk, nie spóźniał się... To bardzo bolało, bardzo… Jakby to było najważniejsze… Jeszcze trochę, a zmieni się w drugą Cameron…I tylko niepotrzebnie czaił się koło jej domu, w nadziei, że uda mu się w końcu przydybać tajemniczego Steve’a, na próżno. Facet albo jest kaleką przykutym do łóżka, albo… nie istnieje… Ona faktycznie wieczorami nigdzie nie wychodziła, ale okna zasłonięte, nic nie widać. Człowiek – widmo? Wilson, zdrajca jeden, udawał, że nie ma pojęcia o co chodzi. Może naprawdę nic nie wie? Niemożliwe….
I na co to komu? Do diaska, nie mogłoby się udać. A gdzie byłeś, co robiłeś, tak nie wolno, pójdziemy tu i tam, zapomniałeś tego kupić, nie hałasuj, zgaś światło, zmień dietę, zadzwoń do mamy, podlej kwiaty… Komu to potrzebne?... Tylko te jej oczy… Jak spojrzy na ciebie, to wariujesz. Oj, pewnie, że wyćwiczył się w sarkazmie, ironii, cynizmie. Inaczej dawno by zrobił z siebie idiotę. Łatwiej wszystko obrócić w żart albo spowodować by się wręcz obraziła, niż pokazać, że… że… Cholera. Lepiej mieć opinię zarozumiałego dupka, niż dać się wmanewrować w… W życie? A niech to diabli. Nie wiadomo kiedy wyszedł z domu i wsiadł na motor. Nie wiadomo dlaczego pojechał właśnie do niej. Wcale nie chciał, po co? Zanim się dobrze zorientował co robi, pukał do jej drzwi.

Cuddy właśnie wyszła spod prysznica, zawinęła włosy ręcznikiem i zaparzyła świeżą herbatę. O tak… Posiedzi, wypocznie, może coś poczyta… Trochę dziwnie się zrobiło po jej ostatnim spotkaniu z Housem w windzie. Niby normalnie, nie unikali się, ale ta poprawność zachowań. O rany, w wykonaniu House jest nie do zniesienia. Proszę, dziękuję, ależ oczywiście. Zaczęła się zastanawiać, co tak naprawdę się stało? House uprzejmy do przesady, przyjmujący bez pilnowania w przychodni, nie kombinuje, nie wpada niezapowiedziany... Nawet karty pacjentów były wypełniane na bieżąco. To nienormalne, to nie House… Och, wiedziała jaki jest naprawdę, pod skorupą cynizmu i gburowatości, mieszaniny nonszalancji i tumiwisizmu, było wielkie serce, głęboko skrywane przed światem. I strach, że ten świat go zrani.
Łomot do drzwi przerwał te rozmyślania. Najpierw spojrzała zaskoczona, ale po chwili uśmiechnęła się z ulgą. Tylko ten wredny suk… mógł o północy, bez pardonu walić w drzwi laską. Zsunęła ręcznik z wilgotnych włosów i bez spojrzenia w wizjer otworzyła drzwi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lizbona dnia Wto 21:56, 11 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martuss
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1633
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:01, 11 Lis 2008    Temat postu:

czyli że jeszcze dziś napiszesz ostatnią część? *tańczy taniec radości* Juhu To ja chyba nie jestem w stanie skleić czegoś konkretnego więc powiem że jest świetne i czekam na nastepne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:05, 11 Lis 2008    Temat postu:

Cytat:
nawet szykował kolację. Ze świecami, a co. Dla siebie.

Tu mam bardzo zÓe myśli.
Bo jeśli House jest samowystarczalny...

Cytat:
Zsunęła ręcznik z wilgotnych włosów i bez spojrzenia w wizjer otworzyła drzwi.

Ja chcę dalej!
*pada na kolana*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin