Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Jego świat [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:21, 31 Sie 2010    Temat postu: Jego świat [M]

Taka mała miniaturka. Pocieszenie. Nawet jeśli skończyły się wakacje, to nie znaczy, że nie może zacząć się kolejna przygoda, prawda?

Endżoj.


<i>Zweryfikowane przez Huffusia</i>

Dla Coolness, Baby, Tygryska, Ley i Kiki. One przecież wiedzą dlaczego.


Jego świat.


Końcowa scena szóstego sezonu została zmieniona w ostatniej chwili. A jak wyglądało poprzednie zakończenie? No bo...


Gdyby House wziął Vicodin…

Siedział na ziemi, a w lewej dłoń ściskał kurczowo leki. Dwie, małe pastylki, które kiedyś zawładnęły jego życiem, zniszczyły go, a gdy już sądził, że narodził się na nowo – jak feniks z popiołów – one znów złapały go w swoje sidła. Nie pamiętał jak się tu znalazł, jak rozbił lustro. Być może nie chciał pamiętać. Chciał walczyć, ale nie miał już dla kogo. Stanął na przegranej pozycji.

Zawsze myślał, że łatwiej jest nie mieć nikogo, niczego nie kochać. Udawać, że słowo ‘przywiązanie’ nie istnieje, bo gdy człowiek nie ma niczego, to niczego nie może stracić. Nauczył się tak żyć. Sam. Miał swoje problemy, swoje smutki których nie okazywał. Swoje porażki i tryumfy do których się nie przyznawał. Swoje gorsze i lepsze dni, które było jego. Tylko jego, bo to był jego świat. Miejsce do którego nie miał wstępu żaden najświetniejszy psychiatra czy najlepszy przyjaciel. On był tam sam, bo już się tego nauczył. Było mu z tym dobrze do czasu, aż jego świat zaczął się rozsypywać kawałek po kawałku.

Halucynacje.

To był dzwonek alarmowy. Wtedy diagnosta zaczął kojarzyć fakty. Może jednak nie był sam? Może jednak wydawało mu się, że jest sam, choć obok niego czuwali inni. Ona musiała mieć wpływ na jego świat, bo zagościła w nim. Kochała się z nim. I czuł, że ona będzie jedną z tych rzeczy, z których najtrudniej jest się człowiekowi wyleczyć. Mimo, iż czuł, że tak czy inaczej, będzie musiał stawić temu czoła, to odsunął to od siebie. Skupił się na pokonaniu nałogu, który zaczął eksplozję jego świata. I udało mu się.

Ból. Fizyczny?

Gdy wrócił z odwyku już nic niebyło takie samo. Patrzył inaczej na różne sprawy, a niektóre sytuacje miały dla niego więcej niż jedno rozwiązanie. Odczuwał ból, nie mógł temu zaprzeczyć. Starał się go maskować, nie okazywać go. Sądził, że go pokona. I gdy sądził, że się go pozbył, dowiedział się, że on wcale nie znikł. Przyćmiewał go inny, nie fizyczny. Jego obawy wróciły. I wreszcie przyznał się przed całym światem, że jego szefowa wcale nie jest dla niego obojętna. Gdyby tak było, to przecież nie przeszkadzałoby mu to, że spotyka się z kimkolwiek. Jednak sprawiało mu to ogromny ból, który nie był już tak łatwy do ukrycia. Może fakt, iż tym kimś z kim spotykała się jego szefowa był mężczyzna, którego kiedyś uważał za przyjaciela, przygniotła go jeszcze bardziej i oderwała kolejną część z jego świata? Prawdopodobnie tak.

Odrzucenie.

Próbował. Tak wiele razy próbował jej pokazać, że mu na niej zależy. Choć obudził się za późno, to jednak nie poddawał się i próbował dalej. Okazywał to niepodobnymi do niego sposobami. Oferował pomoc nad dzieckiem, zapraszał na kolacje, chciał spędzić z nią Święto Dziękczynienia, na koniec próbował rozbić jej związek. Niestety, wszystkie te próby zeszły na nic, a on sam ośmieszył się. Zmienił się. Dla niej. Jednak ona tego nie dostrzegała, tak jak on nie dostrzegał tego, że ona czekała na niego dwadzieścia lat i nie chciała więcej marnować czasu, łapiąc się najbliższej deski ratunku – detektywa. Odrzuciła go bojąc się zranienia, raniąc go i spychając gdzieś na margines, gdzie on przestawał sobie radzić. Chciał schować się z powrotem do swojego świata, w którym każde jej 'nie' zabierało jego część. W końcu zniknęło tych części na tyle, że on już nie miał gdzie się chować. Został ogołocony, otwarty przed wszystkimi. Jedyne co było takie samo, to fakt, iż wciąż był… sam.


Popatrzył na tabletki po raz kolejny. Walczył rok, a i tak zdało się na nic. Nie umiał sobie radzić z problemami jak inni ludzie. Nie umiał o nich rozmawiać, o nich pisać czy śpiewać. Jedyne co mu zostało to znów zamknąć się w sobie i mieć wymówkę na to aby nie rozmawiać. Rozejrzał się dookoła. Rzeczywiście, niemiał nic, a teraz, za jednym ruchem mógł znów zbudować swój świat.

Więc połknął pigułkę.

Świat na chwilę zaszedł mgłą, w głowie mu zahuczało, i mimo, iż siedział, to zakręciło mu się w głowie. Ból powoli malał, aż zniknął na tyle, aby diagnosta mógł nabrać powietrza w płuca. Uchylił lekko powieki i zobaczył zamazaną postać. W chwili, gdy obraz zaczął nabierać ostrości, postać nabierała konturów. Wyglądała tak jak zwykle. Normalnie. Pięknie. Lecz na jej twarzy gościł smutek.
- Wziąłeś Vicodin – bardziej stwierdziła. – Czemu?
- Wiesz, jakoś trudno mi było znaleźć jakieś 'przeciw', które by mnie powstrzymało – powiedział.
- Dlaczego? – W jej głosie słychać było rozpacz.
- Bo nie mam już dla kogo walczyć, Cuddy. – Popatrzył w jej zaszklone oczy. Kobieta uchyliła lekko usta chcąc coś powiedzieć, ale nic nie wydobyło się z jej gardła. Ona tym czasem zamknęła je i odwróciła się na pięcie ruszając do drzwi.
- To twoje życie – szepnęła, połykając żal. Ciszę rozdarło trzaśnięcie drzwi. Jak mogła się tak łudzić? On się nigdy nie zmieni.

… to Cuddy znów by stchórzyła.

Koniec

P.S. Swoją drogą... Skoro dziennikarze wiedzą, że było inne zakończenie, to mogliby się zapytać jakie ono było, co nie? Ja bym bardzo chciała wiedzieć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez HuddyFan dnia Wto 20:23, 31 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:42, 31 Sie 2010    Temat postu:

Pewnie takie jak wskazywały spoilery dawne, czyli wziął tabletki, żadnego Huddy.

Moim zdaniem napisałaś ten fik, dlatego, że się zastanawiałaś "Co by było gdyby?"

Ładnie napisane, aczkolwiek zbyt oklepane:)

Pozdro


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:25, 01 Wrz 2010    Temat postu:

O Huffusiu.
I dedykacja dla mnie? Ja nie wiem dlaczego.
Nie zasłużyłam sobie. Ale tak cię kocham.

Ładnie i ciekawie opisałaś to jakby było gdyby House jednak wziął Vicodin.
Też bym bardzo chciała wiedzieć, jakby wyglądało te zakończenie, gdyby scena z Vicodinem potoczyła się inaczej.

Pozdrawiam i mam nadzieję, że napiszesz coś dłuższego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:21, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Huffuś
Po pierwsze dziękuję za dedykację, niezmiernie mi miło Czy wiem dlaczego? Hm... Być może się domyślam Dzięki, Skarbie

Przedstawiłaś nam alternatywną wersję końca, który prawdopodobnie właśnie tak miał wyglądać. Moje Huddzinowe serce zadrżało na myśl, że wszystko mogłoby się tak właśnie skończyć... Jakoś nie potrafiłabym tego przyjąć do wiadomości - i nie chodzi mi tylko o Huddy, ale przede wszystkim o House'a... Nie chciałabym dla niego <i>takiego świata</i>.
Miniaturka mi się podoba, nawet bardzo . Ładne opisy, dziękuję Ci za nie, za to, że dialog był ograniczony do minimum... Lubię to Lubię sprowadzenie gadania do minimum. Wolę czyste emocję i za nie Ci dziękuję

Wkradło się kilka błędów, gdzieś partykuła <i>nie</i> została źle przyłączona, ale pal to licho
Jest ślicznie i liczę na więcej.
Pozdrawiam gorąco i całuję
Kika.[/quote]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kika dnia Śro 18:22, 01 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:03, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Dziękuję. (Ale i tak na to nie zasługuje, i dalej nie wiem dlaczego).
Będziesz musiała mi wybaczyć tak krótki komentarz (Przepraszam, naprawdę, ale chwilowo nie mam zbyt wiele czasu). W każdym razie, przechodząc do rzeczy, miniaturka sama w sobie była ok, podobała mi się. Oh, takie sobie gdybanie, ładne gdybanie trzeba dodać. Prawdę mówiąc taka wizja zakończenia sezonu szóstego znacznie bardziej by mi odpowiadała, niż ta, którą można było zobaczyć w "Help me"; i tu nie chodzi o to, że nie przepadam za Huddy i uważam, że ten związek się dobrze nie zakończy, bo gdyby to było dobrze przedstawione, to ok, ale to nie był już mój House, moja Cuddy, w takich ich nie wierzę. Natomiast wierzę w Cuddy i House'a, tutaj, z Twojego tekstu, bo to Huddy jest prawdziwe. House ma trudny charakter, nie oszukujmy się, i w pewien sposób nie nadaje się do długo terminowego związku, po prostu kiedyś powiedziałby za dużo i wszystko legło by w gruzach; natomiast Cuddy przeszła dużo, w sumie walczyła o House'a, ale jednak bardziej wierzę w nią z Lucasem, który jest dla niej bezpieczniejszy, prostszy, lepszy. Tak więc ten tekst do mnie przemawia, że Cuddy by stchórzyła. Moim zdaniem wyszłoby jej to na dobre, ale to tylko moje zdanie. Jeszcze raz przepraszam za tak krótki i niekonstruktywny komentarz.

Oby Wen był zawsze z Tobą,
ness


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:23, 14 Wrz 2010    Temat postu:

Sama nie wiem dlaczego, ale mi się podoba. Mimo, że jestem zatwardziałą huddziną i "help me" było czymś wspaniałym, to sama też zastanawiałam się co by było gdyby cuddy pojawiła się u niego kilka minut póżniej lub nie odważyła się powiedzieć tego co powiedziała. Podoba mi się w jaki sposób ujęto to w słowa.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin