Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Let's fight to the end [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Schevo
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1761
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:04, 11 Lis 2008    Temat postu:

A ja wierzę, że będzie dziś Wen musi mnie posłuchać! Prawda, Wenie? *patrzy na niego wzrokiem mogącym zabić* Ale ja i tak skomentuję dopiero rano... Bo mój gUpi brat mnie wywalił sprzed komputera.
W każdym razie masz moje wsparcie, kochana


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LicenceToKill
Bond's Girl


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedziba MI6
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:54, 11 Lis 2008    Temat postu:

Wiecie co? Doszłam do wniosku, że powinnam już dawno skończyć tego fika. Ostatnio policzyłam wszystkie części i jest ich hoho i ciut ciut Jeszcze mi się jakiś tasiemiec rodem z brazylijskich telenowel z tego zrobi (o ile już nim nie jest) i co wtedy? Tak więc, kończyć trzeba i to szybko...

Ale na razie wklejam TO Nie powiem, że jestem zadowolona z tej części, bo poprzedni fragment bardziej mi się podobał, ale (jak to mówi moja qmpela: "Co zrobisz, jak nic nie zrobisz?"

Z dedykacją dla mojej kochanej Shevo




- Chodź już! – chyba setny raz Wilson ponaglał swojego przyjaciela, co chwila zerkając nerwowo na zegarek. Nie nawiedził się spóźniać.
- Zachowujesz się jakbym bym twoją żoną – odparł zniesmaczony House nie przerywając podrzucania piłeczki
- Moje żony, w przeciwieństwie do ciebie, były PUNKTUALNE – podkreślił ostatnie słowo – nie idź, jeśli chcesz resztę życia spędzić w przychodni – dodał, poprawił węzeł krawata i skierował się w stronę drzwi.

Była 16:09. Gabinet House’a i salę konferencyjną dzieliły zaledwie trzy piętra i 70 metrów korytarza. Szli, według Wilsona – żółwim tempem, według House’a – z naprawdę zawrotną prędkością. Zbyt zawrotną.

Zatrzymali się przed windą, której rozsuwające się po chwili drzwi ukazały ‘wypchane po brzegi’ małe pomieszczenie
- Pójdę schodami – rzucił szybko odwracając się
- House! – warknął Wilson

Była 16:11. Stali w ciszy czując, jak ‘metalowa puszka’ delikatnie unosi ich do góry.

Klaustrofobia, ichtiofobia czy lęk przed chodzeniem to nic w porównaniu z manią punktualności, jaką miał Wilson. House patrzył na niego z rozbawieniem, kiedy ten znowu zerkał na zegarek, jakby chciał sprawdzić, czy nadal znajduje się na jego nadgarstku. Ciągłe, rytmiczne uderzanie palcami o metalową ścianę windy i przytupywanie nogą, mogło doprowadzić do szału nie jednego stoika. Zawsze opanowany i spokojny. Kiedy jednak w grę wchodziło spóźnienie, zdenerwowanie dawało o sobie znać.

Droga, którą Wilson przemierzał codziennie kilkakrotnie, teraz niezmiernie mu się dłużyła. Trasa, jaką pokonywali ciągnęła się i ciągnęła, by za rogiem… znowu się ciągnąć.

Po kilku chwilach znaleźli się w końcu na korytarzu prowadzącym wprost do sali konferencyjnej. Ogromne szklane drzwi ukazały z daleka widoczny, długi czarny stół, który doskonale spełniał swoje zadanie podczas zebrań, narad i innych tego typu spotkań. Ustawiony prostopadle do wejścia, świetnie współgrał z masą przestrzeni, dając nowoczesny wygląd całemu pomieszczeniu. Mimo ‘nacisku’ na praktyczność dało się jednak wyczuć delikatną nutkę klasyki i elegancji. Kilkanaście dużych okien miało na celu rozświetlenie oliwkowozielonej barwy ścian. Każdy z nas wie, że kolory odgrywają w naszym życiu ogromną rolę. Nie zapomniał o tym również ten, kto stworzył to wnętrze. Takie połączenie czerni i ‘śródziemnomorskiej’ zieleni wprawiało wchodzących tu pierwszy raz w niemały zachwyt, odwracając zapewne uwagę od tego, po co naprawdę tu przyszli.

- Łysy Roger też ‘został zaproszony’? – zakpił House nie pytając, a raczej stwierdzając – wziął nawet swoją pielęgniareczkę – dodał jakby do siebie nadal wpatrując się w salę pełną ludzi. Każdy z nich, ubrany w biały fartuch siedział grzecznie na krześle, które z pewnością zostało mu przydzielone. Spośród całego tego ‘tłumu’ trzy osoby znacznie się wyróżniały. Trzy najważniejsze osoby...

Mężczyźni weszli do środka wzbudzając niemałe zainteresowanie. Jednocześnie zostali obrzuceni przez kilkanaście par oczu spojrzeniem z rodzaju: ‘Boże, ile można czekać?’. Na ich widok porządnie już zniecierpliwiona Cuddy szybko wstała i wskazując na nich ręką tłumaczyła coś dwóm panom stojącym obok.

- Przepraszamy za spóźnienie – zaczął Wilson, kiedy podeszli bliżej
- Nagły przypadek – wtrącił z sarkazmem House. Miał dodać coś jeszcze, powstrzymał się jednak widząc wrogi wzrok Cuddy
- Doktor James Wilson, dyrektor oddziału onkologii* – przedstawiła mężczyznę – i doktor Gregory House, najlepszy diagnosta w kraju – mówiła dalej siląc się na szczery uśmiech – a to panowie Michael Smith i Luis Northon. Zainteresowali się naszym szpitalem ze względu na badania prowadzone przez najlepszych specjalistów.
Zamiast na mężczyzn, House popatrzył na swoją szefową, unosząc mimo woli jeden z kącików ust. Znowu rzuciła mu swoje mordercze spojrzenie, chcąc dać do zrozumienia, kto tu rządzi. Stała kilka centymetrów za ‘sponsorami’, dlatego też nie krępowało ją okazywanie tego, co teraz czuje.
- Kobieto małej wiary… Myślisz, że mnie to przestraszy? – pomyślał.

W okolicy żeber poczuł nagle silne ukłucie. Miał wrażenie, że coś wbiło mu się w prawy bok. Nie do wiary, że łokieć Wilsona tak dyskretnie potrafi sprawić ból.
- Podaj rękę! – syknął przez zęby onkolog, uprzejmie, lecz nerwowo uśmiechając się do ‘gości’. Wiedział, że House robi to specjalnie – musiał przecież odegrać się jakoś na Cuddy za to, że zmusiła go do przyjścia tutaj. Spojrzał na administratorkę, która aż kipiała ze złości. Gdyby nie ci wszyscy ludzie i ważny powód spotkania rozszarpałaby diagnostę na najdrobniejsze kawałki.
- W takim razie możemy już zacząć – powiedziała, szybko rzucając w kierunku House’a jeszcze jedno, pełne nienawiści spojrzenie.
Wszelkie szmery i rozmowy ucichły, oddając tym samym głos administratorce. Kobieta stanęła przy wielkiej białej planszy zaczynając omawiać sytuację, w jakiej znajdował się obecnie szpital. Co jakiś czas wskazywała obraz wyświetlany przez projektor sprawiając, że oczy wszystkich poruszały się za jej ręką, jak wzrok zahipnotyzowanego za wahadełkiem. Nawet małe dziecko od razu zauważyłoby, że Cuddy jest teraz w swoim żywiole. Każde słowo wypowiedziane przez nią z tak ogromną pasja i poświęceniem docierało do uszu wszystkich obecnych w sali bez najmniejszych przeszkód.

Mimo świetnej akustyki i donośnego głosu pani dziekan, jedna z osób kompletnie nie wykazywała zainteresowania jej słowami:
- Ona prezentuje szpital, czy szuka męża?! – szepnął z pretensjami House
Wilson wyrwany z ‘transu’ zdezorientowany spojrzał na przyjaciela:
- Co? – zapytał nie bardzo jeszcze wiedząc o co chodzi
- Założyła chyba najkrótszą sukienkę, jaką można kupić w Princeton…
Onkolog zerknął na House’a, zmierzył wzrokiem Cuddy, spojrzał znowu na diagnostę, jeszcze raz na Cuddy i ponownie na House’a. Musiał przyznać, że Lisa wyglądała delikatnie mówiąc – zjawiskowo. Tak zwana ‘mała czarna’ świetnie podkreślała jej piękną figurę, a prosty krój i odpowiednia długość pozwalały zawiesić oko na jej zgrabnych nogach. Niesforne loki opadały delikatnie na ramiona i plecy okryte żakietem, który nie tylko dodawał elegancji całemu strojowi, ale też świadczył o pełnym profesjonalizmie pani dziekan. Wszystko to podkreślała głęboka subtelna czerń, która sprawiała, że kobieta wyglądała na pewną siebie i twardo stąpającą po ziemi. Mowa, gesty, sposób poruszania się dawały razem piorunujący efekt.

W takich chwilach żałował, że nie zakochał się właśnie w niej. „Może jeszcze nic straconego?” – rozbawiły go własne myśli.

Przeniósł wzrok na House’a. Chyba nie widział jeszcze na jego twarzy takiego skupienia. Przymrużone oczy i zmarszczone czoło wprawiały Wilsona w lekkie zakłopotanie.
- Jej strój jest odpowiedni do ‘okazji’ – stwierdził
- Jeśli tą okazją jest zwrócenie na siebie uwagi tych pajaców, to tak – odparł House nie odrywając wzroku od obiektu ich dyskusji
- Pajaców? – westchnął z oburzeniem onkolog
- No tak… Odpowiednie byłoby jeszcze kretyni, fajtłapy i pierdoły. Spójrz na nich…
- House! To jedni z najbogatszych ludzi w kraju! – szepnął, chyba zbyt głośno, skupiając na sobie tym samym uwagę siedzącej obok pielęgniarki
- Nie zwracaj na niego uwagi – jest gejem… - machnął charakterystycznie ręką i wskazał palcem na Wilsona.
Kobieta spojrzała na nich jeszcze bardziej wytrzeszczonymi oczyma i odsunęła się ze swoim krzesełkiem o kilka centymetrów.
- House!
- Nie martw się, już dawno zepsułem ci reputację – spojrzał znowu na dwóch mężczyzn siedzących z przodu – czy tak wyglądają faceci z kupą forsy?
- A co ci w nich przeszkadza? Są bardzo reprezentatywni…
- Wyglądają jak Flip i Flap – wszedł mu w słowo House
- Ech… Mają z pewnością nie małe doświadczenie. Włosy lekko przyprószone siwizną…
- Chciałeś chyba powiedzieć – głowa lekko przyprószona włosami - zakpił
- Widzę, że ta rozmowa nie ma sensu… - stwierdził bezradnie Wilson
- On ją zaraz pożre wzrokiem! – komentował coraz bardziej wzburzony – ślini się na jej widok do podłogi
Onkolog spojrzał badawczo na House’:
- Hej! – dostał nagle olśnienia – jesteś zazdrosny! – zachichotał cicho wskazując na niego palcem
- Przestań… Nie mam ochoty słuchać twoich bajek
- W takim razie, dlaczego tak ci przeszkadza ich pełen pożądania wzrok? – prowokował Wilson
- Bo są obleśni? – zapytał unosząc brwi
- Wygląd to nie wszystko…
- Gdybyś nie używał suszarki do włosów i kremu do twarzy na noc nasza przyjaźń na pewno by nie przetrwała – stwierdził szybko teatralnie naśladując głos średniowiecznej niewiasty
- Doktorze House, chcielibyśmy, by scharakteryzował nam pan odrobinę pracę pańskiego oddziału – usłyszał nagle diagnosta. Znajomy głos... Brzmiał jak głos... Głos jego szefowej!
- Myślę, że pani dziekan zrobi to dużo lepiej. Doskonale zdaję sobie sprawę jak dobrze jest pani zaznajomiona z pracą całej diagnostyki.
Spojrzała na niego marszcząc brwi. Była jednak usatysfakcjonowana tym, że przyjął wyzwanie
- Znajomość to jednak nie pełna wiedza na dany temat
- Owszem, liczy się również doświadczenie. Doświadczenie nie tylko zawodowe – znaczenie ostatniego zdania dowartościował lubieżnym wzrokiem
- Z pewnością obojgu nam go nie brakuje – odparła pewna siebie
Wszyscy wokół patrzyli na nich przerzucając wzrok z jednego na drugie. Sam Wilson obserwował całą ich dyskusję z otwartymi ustami. Oni tymczasem własne myśli i pragnienia oprawili w słowa, którego znaczenia nie domyśliłby się nawet najznakomitszy z filozofów.
- House! Yyy… Doktorze House – do sali wpadła zdyszana Cameron – jest pan natychmiast potrzebny na oddziale.
Oczy wszystkich skupiły się teraz na drobnej lekarce, która przerwała tak ciekawe widowisko.
- Przepraszam pani dziekan, ale jestem rozchwytywany – powiedział kierując się w stronę wyjścia – mam nadzieję, że w najbliższym czasie dokończymy ten, jakże interesujący temat – dodał hipnotyzując Cuddy niebieskimi oczyma...


TO BE CONTINUED


*Nie wiem czy Wilson jest dyrektorem 'na onkologii', ale to chyba fik, więc pozwoliłam sobie
Bardzo proszę o jakieś info na ten temat


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
minnie
Internista
Internista


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:11, 11 Lis 2008    Temat postu:

Hahaha
Świetne
Czekam na cd i wena życzę
P.S mam nadzieje, ze nastepna czesc bedzie szybko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:13, 11 Lis 2008    Temat postu:

Zapomniałam! Na litość boską zapomniałam, że nie mogę pić herbaty czytając tego fika Cóż... Mój zeszyt do matematyki miał przyjemna kąpiel
Cytat:
- Pójdę schodami – rzucił szybko odwracając się
- House! – warknął Wilson

*zgon*
Cytat:
Jednocześnie zostali obrzuceni przez kilkanaście par oczu spojrzeniem z rodzaju: ‘Boże, ile można czekać?’.

Na Housa? WIecznie

Cytat:
- Ona prezentuje szpital, czy szuka męża?! – szepnął z pretensjami House

A nawet jeśli, to co?
Cytat:
- Nie zwracaj na niego uwagi – jest gejem…

Czyli House też?
Cytat:
- Hej! – dostał nagle olśnienia – jesteś zazdrosny! –

W porę...
Cytat:
Gdybyś nie używał suszarki do włosów i kremu do twarzy na noc nasza przyjaźń na pewno by nie przetrwała – stwierdził szybko teatralnie naśladując głos średniowiecznej niewiasty

Czy mogę się dowiedzieć ile razy można umrzeć ze śmiechu w ciągu jednego fragmentu?

Cytat:
- Owszem, liczy się również doświadczenie. Doświadczenie nie tylko zawodowe

Okej, niech mnie ktoś potraktuje takim zdaniem, zostaje moim mężem
Cytat:
- House! Yyy… Doktorze House – do sali wpadła zdyszana Cameron – jest pan natychmiast potrzebny na oddziale.

*patrzy zUowrogo*
*patrzy jeszcze raz i wyciąga coś zza pleców*
Jeśli Cam ma jakiś chytry plan, co do Housa to niech wie, że mam...
Sikierkę!
Omg! Ja chcę więcej i więcej i ciągle więcej i właśnie, że nie powinnaś! O! Nie kończyć szybko... Powoli. Małymi kroczkami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:33, 12 Lis 2008    Temat postu:

kocham! poprostu kocham.. ta ich gra slowna:P najlepsza

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schevo
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1761
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:35, 12 Lis 2008    Temat postu:

Cytat:
Jeszcze mi się jakiś tasiemiec rodem z brazylijskich telenowel z tego zrobi (o ile już nim nie jest) i co wtedy?


Nieee, tasiemiec się nie zrobi - uwierz mi, znam się na tym W takich tasiemcach, typu droga Moda na Sukces, w jednym odcinku postanawiają iść do restauracji, w drugim wychodzą z domu, w kolejnym otwierają drzwi samochodu, później jadą do restauracji, a w jeszcze następnym zamawiają jakieś danie - i muszą czekać do next parta, żeby kelner je przyniósł Twojemu fikowi daleko do takiego tasiemca

Cytat:
Z dedykacją dla mojej kochanej Shevo


A ten dedyk rozjaśnił mój dzisiejszy dzień [wcześniej pochłonięty przez ciemne moce testu z fizyki i konkursu, o którym nie wiedziałam ] Dziękuję

Cytat:
- Zachowujesz się jakbym bym twoją żoną – odparł zniesmaczony House nie przerywając podrzucania piłeczki
- Moje żony, w przeciwieństwie do ciebie, były PUNKTUALNE – podkreślił ostatnie słowo


A to, że były kobietami to nie różnica?
Mówiłam już, że kocham Twoje Hałsiowo-Wilsoniaste dialogi? Nie? To teraz mówię

Cytat:
Jednocześnie zostali obrzuceni przez kilkanaście par oczu spojrzeniem z rodzaju: ‘Boże, ile można czekać?’.


Poor Wilson - przez Hałsia się spóźnił
A na nich to ja mogę czekać do końca świata, nawet o jeden dzień dłużej

Cytat:
W okolicy żeber poczuł nagle silne ukłucie. Miał wrażenie, że coś wbiło mu się w prawy bok. Nie do wiary, że łokieć Wilsona tak dyskretnie potrafi sprawić ból.
- Podaj rękę! – syknął przez zęby onkolog, uprzejmie, lecz nerwowo uśmiechając się do ‘gości’.


Czyżby Wilson naprawdę sądził, że zdoła jeszcze wychować Hałsia?

Cytat:
- Ona prezentuje szpital, czy szuka męża?! – szepnął z pretensjami House


Od course, że reprezentuje szpital! Męża już znalazła

Cytat:
- Nie zwracaj na niego uwagi – jest gejem… - machnął charakterystycznie ręką i wskazał palcem na Wilsona.


Ómarłam Ale jeśli Wilson jest gejem... To kto jest jego partnerem?

Cytat:
- Hej! – dostał nagle olśnienia – jesteś zazdrosny! – zachichotał cicho wskazując na niego palcem


Of course, że jest zazdrosny! Kto by na jego miejscu nie był?

Cytat:
- Przestań… Nie mam ochoty słuchać twoich bajek


Ale to nie bajki! To sama prawda

Cytat:
- Gdybyś nie używał suszarki do włosów i kremu do twarzy na noc nasza przyjaźń na pewno by nie przetrwała – stwierdził szybko teatralnie naśladując głos średniowiecznej niewiasty


Ómarłam - again
Kocham tego Hałsa Bo to taki prawdziwy Hałs Te teksty...

Cytat:
- Przepraszam pani dziekan, ale jestem rozchwytywany – powiedział kierując się w stronę wyjścia – mam nadzieję, że w najbliższym czasie dokończymy ten, jakże interesujący temat – dodał hipnotyzując Cuddy niebieskimi oczyma...


Ja też mam nadzieję, że oni dokończą ten temat

Cuddowne, Licence! Tego właśnie potrzebowałam po tak ciężkim dniu

Ale wiesz, że ja już chcę next parta? Nie wiesz? No to już wiesz!

Pozdrawiam Jak zawsze Wena życzę I wirtualnie ściskam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:39, 12 Lis 2008    Temat postu:

rozmowa Housa z Wilsonem super
czekam na więcej
pozdrawiam:*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:21, 12 Lis 2008    Temat postu:

Bardzo mi się podobało, świetne wejście Housa i Wilsona, dialog o sponsorach i ta zazdrość Housa. Bardzo podobają mi się też opisy. Opis sali konferencyjnej genialny, można sobie wyobrazić to miejsce.
Grę słowną Housa i Cuddy w Twoim wykonaniu uwielbiam.

Podsumowując, ta część w niczym nie odstaje od poprzednich, cudownych części. Liczę, że będzie jeszcze wiele odcinków Twojej "telenoweli". Coś jak Moda na sukces (tak na marginesie, jest ktoś kto to jeszcze ogląda?), czekam na odcinek 4200 czy jakoś tak, nie wiem ile dokładnie już było, albo chociaż jak Klan ok. 1500.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wercia214
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 20 Sie 2008
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paczyna
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:08, 12 Lis 2008    Temat postu:

AAA........ boskie !!
Nie wiem czy już to mówiłam, ale masz wielki talent !!!!!!

Cytat:
Wiecie co? Doszłam do wniosku, że powinnam już dawno skończyć tego fika. Ostatnio policzyłam wszystkie części i jest ich hoho i ciut ciut Jeszcze mi się jakiś tasiemiec rodem z brazylijskich telenowel z tego zrobi (o ile już nim nie jest) i co wtedy? Tak więc, kończyć trzeba i to szybko...

1. Do złego doszłaś wniosku.
2. To nie jest brazylijska telenowela
3. Nie, nie jest nim
4. Nie trzeba kończyć szybko. I ani mi się waż!


Kurczę...po prostu CAŁY dialog House-Wilson był fenomenalny !!
Naprawdę, House jest zazdrosny

Cytat:
- Przepraszam pani dziekan, ale jestem rozchwytywany – powiedział kierując się w stronę wyjścia – mam nadzieję, że w najbliższym czasie dokończymy ten, jakże interesujący temat – dodał hipnotyzując Cuddy niebieskimi oczyma...

Ja bym po takiej hipnozie umarła...

A, i bardzo podobał mi się opis sali konferencyjnej. Był Genialny !! Tak... fajnie napisany. Łatwo sobie można to było wyobrazić ;p

Pozdrawiam
I Wena życzę
A, i jeszcze czekam !!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schevo
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1761
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:38, 12 Lis 2008    Temat postu:

A ja się tylko przypominam - czekam na cd Bo ja już wytrzymać nie mogę Czy to uzależnienie?

Ale mówiłam już, że mi się podobało, prawda?

Pozdrawiam, Licence - Wena, przede wszystkim Wena życzę i wirtualnie ściskam

Kto mnie zabije? Zapłacę! Muszę iść się ukać z biologii - toż to straszne jest...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
amandi
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:26, 13 Lis 2008    Temat postu:

Cytat:
Szli, według Wilsona – żółwim tempem, według House’a – z naprawdę zawrotną prędkością. Zbyt zawrotną.

Wnioskując z zachowania Wilsona, ta prędkość przegoniłaby nawet światło. . Biedny House ...

Cytat:
W okolicy żeber poczuł nagle silne ukłucie. Miał wrażenie, że coś wbiło mu się w prawy bok. Nie do wiary, że łokieć Wilsona tak dyskretnie potrafi sprawić ból.
- Podaj rękę! – syknął przez zęby onkolog, uprzejmie, lecz nerwowo uśmiechając się do ‘gości’.

Hihi... czy oni traktując Grega jak małe dziecko ? Padłam

Cytat:
- Założyła chyba najkrótszą sukienkę, jaką można kupić w Princeton…

To źle? Przy okazji, cudowny opis:
Cytat:
Musiał przyznać, że Lisa wyglądała delikatnie mówiąc – zjawiskowo. Tak zwana ‘mała czarna’ świetnie podkreślała jej piękną figurę, a prosty krój i odpowiednia długość pozwalały zawiesić oko na jej zgrabnych nogach. Niesforne loki opadały delikatnie na ramiona i plecy okryte żakietem, który nie tylko dodawał elegancji całemu strojowi, ale też świadczył o pełnym profesjonalizmie pani dziekan. Wszystko to podkreślała głęboka subtelna czerń, która sprawiała, że kobieta wyglądała na pewną siebie i twardo stąpającą po ziemi. Mowa, gesty, sposób poruszania się dawały razem piorunujący efekt.

Naprawdę

Cytat:
- Nie zwracaj na niego uwagi – jest gejem… - machnął charakterystycznie ręką i wskazał palcem na Wilsona.
Kobieta spojrzała na nich jeszcze bardziej wytrzeszczonymi oczyma i odsunęła się ze swoim krzesełkiem o kilka centymetrów.
- House!
- Nie martw się, już dawno zepsułem ci reputację

Wilson, uciekaj, zanim House oznajmi, że jesteś kobietą po pewnej operacji!!!

Cytat:
- A co ci w nich przeszkadza? Są bardzo reprezentatywni…
- Wyglądają jak Flip i Flap – wszedł mu w słowo House
- Ech… Mają z pewnością nie małe doświadczenie. Włosy lekko przyprószone siwizną…
- Chciałeś chyba powiedzieć – głowa lekko przyprószona włosami - zakpił

Ómarłam, dosłownie Ómarłam !!!!!!!!!!! Głowa lekko przyprószona włosami mnie powaliła na kolana i do

Cytat:
- Doktorze House, chcielibyśmy, by scharakteryzował nam pan odrobinę pracę pańskiego oddziału – usłyszał nagle diagnosta.

Chyba by tego nie chciała......

Cytat:
Wszyscy wokół patrzyli na nich przerzucając wzrok z jednego na drugie. Sam Wilson obserwował całą ich dyskusję z otwartymi ustami. Oni tymczasem własne myśli i pragnienia oprawili w słowa, którego znaczenia nie domyśliłby się nawet najznakomitszy z filozofów.

To, żebym nie kopiowała całej cudownej przepychanki słownej . LicenceToKill, to jest świetne, niesamowite, pełne... niedomówień, niebezpiecznych zagadek, rozpalających tajemnic . Brawo

Cytat:
- House! Yyy… Doktorze House – do sali wpadła zdyszana Cameron – jest pan natychmiast potrzebny na oddziale.
Oczy wszystkich skupiły się teraz na drobnej lekarce, która przerwała tak ciekawe widowisko.
- Przepraszam pani dziekan, ale jestem rozchwytywany – powiedział kierując się w stronę wyjścia – mam nadzieję, że w najbliższym czasie dokończymy ten, jakże interesujący temat – dodał hipnotyzując Cuddy niebieskimi oczyma...

Następnego dnia Cameron odebrała telefon. "Halo?" powiedziała. W słuchawce odezwał się dziwny, trzeszczący głos "Umrzesz za 7 dni...", potem się rozłączyło. Odłączony od prądu telewizor rozbłysł snieżnymi drobinkami... Cameron, jak mogłaś?? Licence!!

Masz talent, kobieto . czekam na jeszcze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LicenceToKill
Bond's Girl


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedziba MI6
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:01, 13 Lis 2008    Temat postu:

Ach... Nawet nie wiece jak mnie zawstydzacie *czerwieni się*
Wasze komentarze naprawdę podnoszą na duchu i ogromnie mnie dowartościowują
Dziękuję

Muszę Was niestety odrobinę zmartwić... Mianowicie - w najbliższym czasie nie wkleję dalszej częsci (Mi też jest smutno)
Powód: cholerny brak czasu

Pocieszeniem może być to, że w głowie krąży już od dawna pomysł na ciąg dalszy

Co mogę powiedzieć? Przepraszam... i cierpliwości


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
minnie
Internista
Internista


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:12, 13 Lis 2008    Temat postu:

Znam ten ból z brakiem czasu *pociesza*
Ale to nie zmienia faktu, że czekam na ciąg dalszy z wielką niecierpliwością
Pozdrawiam i przesyłam buziaki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:49, 13 Lis 2008    Temat postu:

ok zaczekać ja mogę ale mam nadzieje że następna cześć będzie naprawdę bardzo świetna nawet lepsza niż te poprzednie świetne części

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:32, 14 Lis 2008    Temat postu:

LicenceToKill booski odcinek
Dialogi House'a z Wilsonem jak wyjęte ze scenariusza - zabawne, błyskotliwe, złośliwe, inteligentne... Po prostu cudowne...
Jestem pod wielkim wrażeniem, bo zawsze wyzwaniem dla mnie było napisać dobry dialog House-Wilson, bo zawsze bałam się, że nie dorównam poziomowi z serialu...
Ty jak najbardziej dorównałaś
No a House zazdrosny to po prostu mistrzostwo
I jego dwuznaczny dialog z Cuddy...
Rozpłynęłam się już całkiem, idę się pozbierać
Czekam na jeszcze, pamiętaj...

Pozdrawiam ni życzę dużo weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schevo
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1761
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:04, 14 Lis 2008    Temat postu:

I understand. Sama narzekam na chroniczny brak czasu, więc wiem, jak to boli. No nic... Pozostaje mi tylko trzymać kciuki za to, żebyś wreszcie znalazła chwilkę i spisała swój na pewno genialny pomysł

A ja czekam. You know that. Będę czekać tak długo, jak tylko potrzeba. Chociaż nie skazuj mnie na zbyt długi odwyk - uzależnienie się pogłębia (Najwyżej przeczytam sobie od początku Twojego fika )

Pozdrawiam, mocno ściskam i życzę więcej czasu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LicenceToKill
Bond's Girl


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedziba MI6
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:50, 16 Lis 2008    Temat postu:

Wklejam w końcu kolejną część
Szczerze mówiąc, to ani trochę mi się nie podoba... Jakaś taka... Dziwna? Nudna? Ale cóż... Takie wyszło mimo, że się starałam...

Dedykacja dla kremówki i Werci214


Zweryfikowane przez Karolę (dziękuję kochana )


Czy istnieje jakaś miara szczęścia?

Mogę domyślać się, że większość z Was w odpowiedzi powie: „Nie”. W takim razie, dlaczego często mówimy o kimś, że ‘miał dużo szczęścia’, bądź, że ‘w ogóle go nie miał’? Co sprawia, że wyciągamy takie lub inne wnioski widząc sytuację, w jakiej znajduje się drugi człowiek?

Według jakiej skali odmierzamy ile szczęścia otrzymaliśmy od losu? Czy będzie to ilość pocałunków danych chłopakowi przez zakochaną dziewczynę? Czy ilość uśmiechów, jakie wnuk prześle babci? A może po prostu zwyczajne podanie kubka z kawą zmęczonemu przyjacielowi?

House stał przed salą swojego byłego (tak, byłego już pacjenta) prawie ocierając nosem o doskonale wyczyszczone przejrzyste, szklane drzwi. Patrzył jak jego Kaczuszki ‘biegały’ wokół szpitalnego łóżka sprawdzając kolejny raz z rzędu autentyczność pracy wszystkich urządzeń podłączonych do pacjenta. Zdenerwowani i lekko zdezorientowani rzucali, co chwila spojrzenia szukające odpowiedzi, szukające choćby jakiejś maleńkiej podpowiedzi. Po przeanalizowaniu chyba piąty już raz całej sytuacji, wszyscy powoli odeszli od łóżka pacjenta. Oczy Cameron zaczęły charakterystycznie błyszczeć, a po policzku spłynęła jedna mała łza. Kobieta otarła ją szybko i czym prędzej wyszła z sali. Zatrzymała się na chwilę przy House’ie. Diagnosta stał podparty laską z oczami utkwionymi w jakimś odległym punkcie. Nie mogła odczytać, co czuje, o czym teraz myśli. Poważna twarz ukryła wszystko, co mógłby okazać w danej chwili każdy człowiek. Oplotła wzrokiem raz jeszcze całe pomieszczenie i odeszła.
- Sprawdziliśmy wszystko dokładnie – usłyszał nagle od czarnoskórego lekarza, który pojawił się obok. Dwaj mężczyźni patrzyli teraz na niego bezradnie rozkładając ręce. House nawet nie drgnął. Poczuł tylko lekkie klepnięcie na prawym ramieniu, a po chwili do jego uszu dotarł oddalający się dźwięk męskich kroków.

Nie miał pojęcia, jak dużo szczęścia dostał teraz od losu David. Nie wiedział, czy na to zasługiwał, czy mu się to należało. Jednego był pewien – to na 100 procent było szczęście. Bo jak inaczej można nazwać nagłe odzyskanie władzy w kończynach przez człowieka, który od kilku dni leżał bez ruchu wpatrując się w biały sufit?

House mierzył wzrokiem uśmiechniętego mężczyznę, który promieniował radością na odległość. Nic bardziej dziwnego – był już zdrowy, pełen sił, przy łóżku siedziała drobna blondynka – ta drobna blondynka, która tkwiła przy nim nieprzerwanie od początku tej dramatycznej sytuacji. Dramat jednak, w mgnieniu oka przerodził się w najpiękniejsze szczęśliwe zakończenie.

Szerokie uśmiechy na ich twarzach i łzy radości, które pojawiały się, co chwila sprawiły, że diagnosta zaczął podchodzić do tej sprawy nieco inaczej. Nie patrzył na to już w czysto matematyczny sposób. Widział w tym teraz coś głębszego. Coś, czego odrobinę się bał, ale też zaciekle szukał na to odpowiedzi. Nienawidził, kiedy ujawniały się w nim jakieś ludzkie uczucia. A musiał ze złością przyznać, że właśnie teraz nadeszła ta chwila.

Odrobina ‘radości’ przeobraziła się nagle w zazdrość i żal, które układały w jego mózgu mnóstwo pytań (być może bezsensownych pytań). 'Dlaczego to nie zdarzyło się, kiedy to on leżał na tym łóżku?', 'Dlaczego musi teraz bez przerwy odczuwać ten cholerny ból?' – krążyło w jego głowie.

Widział jednak coś, co łączyło ich obu. Mianowicie – Davida też zostawiła jego kobieta.

Zagłębiony we własnych myślach poczuł nagle na prawej dłoni delikatny dotyk. Odruchowo sięgnął lewą ręką, by trafić na miękką, aksamitną skórę i kształt długich smukłych palców. Nie spojrzał nawet w prawo, by rzucić okiem na niespodziewanego ‘gościa’.
- Nie miałeś pojęcia, że tak to się skończy – usłyszał spokojny głos kobiety, która wtuliła lekko głowę w jego ramię. Odsunął się powoli, ale stanowczo tak, by nie mogła znowu tego powtórzyć.
- Co ty tu robisz Stacy? – wycedził przez zęby
- Nie zastaję cię w twoim domu, więc pomyślałam, że może tutaj cię znajdę – odparła jakby z pretensjami
- Muszę iść – rzucił szybko, odwrócił się i ruszył przed siebie
- Ale… Greg! – powiedziała rozpaczliwym głosem. Wiedziała, że nie chodzi teraz o obowiązki, o pracę, o to, że musi iść do kliniki. Tu chodziło o nich…
- Nie możesz mnie tak zostawić!
- Masz rację, nie mogę… Muszę… - spuścił głowę i odszedł.

Wilson pędził jednym ze szpitalnych korytarzy wzbudzając niemałe zdziwienie personelu. Miał wrażenie, że im prędzej znajdzie się u celu, tym więcej informacji zdobędzie. Wpadł zdyszany do sali pacjenta. Nie zastał tam jednak nikogo prócz dwojga przeszczęśliwych ludzi.
- Przepraszam – uśmiechnął się najpiękniej jak potrafił i wyszedł.
Skoro House’a już tu nie było, mógł go znaleźć albo w jego gabinecie, albo w szpitalnych piwnicach, gdzie czasami się ukrywał.

Po kilku minutach stanął przed wielkimi metalowymi drzwiami, które otwierane wydawały z siebie straszliwy, przejmujący dźwięk. ‘Jak House może tu siedzieć’ – pomyślał. Szedł powoli przed siebie, odwracając, co chwila głowę, kiedy o jego uszy obił się jakiś hałas nieznanego pochodzenia. To miejsce naprawdę przyprawiało go o dreszcze. Był dojrzałym facetem, a mimo to, czuł lekki ból w głębi brzucha. Może ze strachu, a może obawiał się, że znajdzie tu House’a w jakimś ‘dziwnym’ stanie. Ciekawość i chęć zdobycia informacji pchała go jednak naprzód odkrywając przed nim mroczne zakamarki szpitalnych piwnic. Szedł delikatnie stawiając stopy tak, aby podeszwy jego butów nie wydały jakichś niechcianych dźwięków. Mijając kolejne, stare metalowe łóżko i zardzewiałą skrzynkę z narzędziami czuł jak jego serce bije coraz głośniej. ‘Jeszcze chwila, a poczuję się jak w horrorze” – uśmiechnął się sam do siebie. Może chciał się uspokoić tymi słowami, może naprawdę tak się czuł.

Po chwili jego oczy ujrzały szukane od dawna światło. Maleńki promień żarówki skrzętnie wślizgnął się między drzwi a framugę wychodząc szybko na korytarz i trafiając wprost na Wilsona. Promień niedostrzegalny w czasie dnia, nocą sprawiający wrażenie latarni morskiej. Na twarzy onkologa pojawił się uśmiech ulgi. Przyspieszył kroku i znalazł się pod uchylonymi lekko drzwiami. W ich górnej części widniał napis „Archiwum”, któremu jakiś żartowniś białą farbą domalował literkę „X”. Wilson pokręcił rozbawiony głową i popchnął lekko metalowe, masywne drzwi. Maleńkie światełko w oka mgnieniu oślepiło go swym blaskiem tak, że musiał osłonić ręką przyzwyczajone do ciemności oczy. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Nikogo w nim nie było. Na starym łóżku nie widział żadnych znaków siadania, czy choćby poprawiania leżącego na nim szarego koca. Mała lampa, której blask tak zaskoczył onkologa, stała spokojnie na drewnianym stoliku okrywanym przez grubą warstwę kurzu. Mężczyzna wszedł nieco bardziej do środka wprawiając tym samym w lekkie kołysanie wielkie białe pajęczyny wiszące w rogu sufitu. Westchnął ciężko wkładając ręce w kieszenie i delikatnie zaszurał butem po równie zakurzonej podłodze. Już miał się odwrócić, kiedy nagle zza otwartych drzwi wyłonił się przed nim House:
- Boże! – krzyknął przerażony kładąc rękę na piersi
- Po co tu przyszedłeś? – zapytał obojętnym głosem diagnosta niewzruszony zaskoczeniem Wilsona
- Po ciebie… Chciałem porozmawiać o twoim pacjencie
- To już nie jest mój pacjent – odparł House odwracając się i siadając na metalowym łóżku
- Ale był. – stwierdził Wilson. Odpowiedziała mu tylko głucha cisza. Patrzył przez chwilę na przyjaciela. Nie wiedział czy to, co maluje się na jego twarzy to smutek, czy zadowolenie, czy też złość, że zamiast niego, ten przypadek rozwiązała jakaś siła wyższa. Wiedział, jak trudno jest mu pogodzić się z porażką. Ale czy to była porażka? Dla House’a tak.
- Wiem jak się czujesz… – zaczął
- Gówno wiesz! – krzyknął diagnosta i wypadł z pomieszczenia jak burza, zostawiając Wilsona jeszcze bardziej przestraszonego niż wcześniej.

Pędził w ciemnościach na oślep na tyle szybko, na ile pozwalała mu noga. Miał gdzieś to, co stało się z pacjentem, miał gdzieś upierdliwe pytania Wilsona i konsekwencje tego, co teraz zrobi. Może jego przyjaciel naprawdę miał talent do wyciągania trafnych wniosków, ale nigdy nie przypuszczałby, że Housem targają w tej chwili zupełnie inne uczucia…

TO BE CONTINUED


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karola
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:01, 16 Lis 2008    Temat postu:

Ciekawie rozwijasz akcje, widac, ze sie starasz. Nie ma za co

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
minnie
Internista
Internista


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:44, 16 Lis 2008    Temat postu:

Bardzo fajnie
Cieszę się, że się kolejna notka pojawiła
JAkie uczucia targają House'm??^^
Czekam na cd i Wena życzę
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:52, 16 Lis 2008    Temat postu:

Świetne, uwielbiam Twoje refleksje na początku każdej części. Bardzo podoba mi się historia Davida i jej zestawienie z Housem, opisy świetne jak zawsze, no i oczywiście zaintrygowały mnie te uczucia targające Housem.

Czekam na cd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:36, 16 Lis 2008    Temat postu:

nie moge doczekac sie dalej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:21, 16 Lis 2008    Temat postu:

Cytat:
Bo jak inaczej można nazwać nagłe odzyskanie władzy w kończynach przez człowieka, który od kilku dni leżał bez ruchu wpatrując się w biały sufit?

A Jeanne myślała, że kopnął w kalendarz
Cytat:
- Co ty tu robisz Stacy? – wycedził przez zęby

Buee... A ja myślałam, że to Cuddy...

Cytat:
- Masz rację, nie mogę… Muszę… - spuścił głowę i odszedł.

...Muszę i chcę?
Cytat:
Wpadł zdyszany do sali pacjenta.

*wyobraża sobie Jimmiego z rozwianymi włosami i pada trupem *
Cytat:
Po kilku minutach stanął przed wielkimi metalowymi drzwiami, które otwierane wydawały z siebie straszliwy, przejmujący dźwięk.

Ja też takie chcę...
Cytat:
- Wiem jak się czujesz… – zaczął
- Gówno wiesz! – krzyknął diagnosta i wypadł z pomieszczenia jak burza, zostawiając Wilsona jeszcze bardziej przestraszonego niż wcześniej.

bó? Poor House
Cytat:
ale nigdy nie przypuszczałby, że Housem targają w tej chwili zupełnie inne uczucia…

*weri big smajl*
Mnie się tam podobało
I czekam na więcej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wercia214
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 20 Sie 2008
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paczyna
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:35, 16 Lis 2008    Temat postu:

Jee....
Nie wiem czemu, ale jestem zaszokowana ..
Oczywiście bardzo mi się podobało
I baaaaaardzo dziękuje za dedykacje To moja druge
Nie wiem czemu, ale mi też trochę dziwna wydawała się ta część...ale nie w złym tego słowa znaczeniu
No ciekawa bardzo jestem jak to się skończy
Duuużo Wena życzę
Z niecierpliwością czekam
Dziekuje za dedykacje
I ściskam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schevo
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1761
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:29, 17 Lis 2008    Temat postu:

Okay, nie powinnam komentować - nie mam czasu. Ale czego się nie robi dla ludzi, których się lubi?

Przeczytałam.
Wiesz, że mi się podoba. Wiesz, że czekam na dalej. Wiesz, że uważam, że to jest świetne. I wiesz, że wszystko co napiszesz zawsze mi się będzie podobać. Co mogę napisać?

Cuddowne - nawet nie próbuj mówić inaczej.

Przepraszam za nieskładność tego komentarza. Postaram się jutro napisać coś normalniejszego.

Chciałam tylko, żebyś wiedziała, że mi się podoba.

Amen.

I pozdrawiam I życzę Weny I ściskam mocno I czekam na dalej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schevo
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1761
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:47, 21 Lis 2008    Temat postu:

Ekhem... Ja tu czekam, wiesz o tym, prawda?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13  Następny
Strona 11 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin