Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Logika psychiatryka [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:13, 08 Lip 2009    Temat postu:

Fajne jak zawsze.Miło się czyta i świetnie się toczy akcja.
Czekam na next part


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
House_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 4168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:53, 14 Lip 2009    Temat postu:

Zweryfikowane przez House_addict.
Do tej, ostatniej, części pasuje mi fragment ulubionej piosenki.

I lost my fear of falling
I will be with you

~MCR It’s Not A Fashion Statement, It’s A Deathwish

***
- Gapisz się na moje usta – stwierdziła.
W odpowiedzi złożyłem na jej wargach delikatny pocałunek. Jej oczy znów błyszczały, całe jej ciało emanowało szczęściem. Ona sama była szczęściem.
- Jak sobie przypomnę, co wyczyniały…
- Przestań. – Zaczerwieniła się.
- Dr Cuddy, czemu zachowuje się Pani jak dziewica? – zapytałem tonem zaniepokojonego lekarza.
- Czy to poważne? – śmiała się Cuddy.
- Myślę, że można Panią z tego wyleczyć. – Uśmiechnąłem się lubieżnie, jednocześnie gładząc jej gładką skórę na ramionach. Poczułem jej loki muskające skórę na mojej szyi.
Nie posunęliśmy się dalej. Siedzieliśmy przytuleni do siebie w milczeniu. Wtuliłem twarz w jej jedwabiste włosy, a ona oparła twarz na moim szorstkim policzku. Nie potrzebowaliśmy słów, wystarczyła nam bliskość drugiej osoby. Nasz intymny nastrój zepsuł krzyk. Właściwie seria krzyków i lamentów. Cuddy otworzyła oczy i spojrzała na mnie przerażona.
- Spokojnie, to się zdarza niemal codziennie. – powiedziałem obojętnym tonem.
To chyba jednak nie był wrzask wariata. Wydawało mi się, że cały szpital wypełniło kaleczące larum. Podniosłem się z łóżka, delikatnie odsuwając Lisę. Już miałem otwierać drzwi, kiedy nagle zostały niemal wyrwane z zawiasów z pomocą silnego ramienia…strażaka.
Wraz z nim do pokoju wleciał bury obłok dymu.
- Szybko, wychodźcie, mamy pożar. – oznajmił krótko i rzucił nam dwie nawilżone ściereczki. Jest już tak źle? Czemu niczego nie wyczułem?
- Ale co się stało? – spytała Cuddy. W jej oczach zagościła panika.
- Nie ma na to czasu. No, szybko!
Wyszliśmy na korytarz. Nie płonęły ściany ani sufity, za to dym wdzierał się wszędzie, nie oszczędzając oczu, nosa i płuc. Cały czas trzymałem ją za rękę. Jej uścisk był silny, nawet zbyt silny. Zaczęły mi drętwieć palce. Szepnąłem jej do ucha:
- Ręka mi zaraz odpadnie. Masz chwyt zapaśnika.
Momentalnie rozluźniła uścisk i strząsnęła rękę. Nagle zobaczyłem moją pielęgniarkę, wskazywała zagubionym szaleńcom kierunek ewakuacji. Podszedłem do niej i spytałem.
- Co się dzieje?
- Zjeżdżaj stąd, ale już!
- Nie wyjdę stąd, dopóki nie dowiem się…
- Dobra już, dobra! – Dopiero teraz dostrzegłem w jej oczach łzy. Nie były spowodowane tylko pożogową mgłą. - To Ned.
- Ned podpalił psychiatryk?!
- Nie. Ned podpalił siebie.
- Że co?!
- Zabrał mi klucze od izolatki – łkała – i zamknął się w środku. Myślałam, że tak się tylko, bawi, że chce się podrażnić, ale… - urwała. Przez chwilę oddychała przez chusteczkę, po czym wydukała:
- Wyjął zapalniczkę. Wtedy naprawdę się przestraszyłam, pukałam w okienko w drzwiach, ale on tylko uśmiechnął się złośliwie i zaczął podpalać wszystko wokoło. – Pociągnęła nosem. – A potem podpalił siebie.
Nie mogłem uwierzyć w to, co mówiła. To było takie nierealne, takie…nienormalne.
- I stałaś tam jak kołek, zamiast mu pomóc?
- Do reszty zgłupiałeś?! Gdy tylko zobaczyłam płomień, kazałam dzwonić po straż. Ale nie mogą sobie poradzić z drzwiami. Są z tytanu.
- Nie macie zapasowych kluczy? – zdziwiłem się. Cuddy stała z boku i patrzyła na siostrę oddziałową. Powiedzieć, że była w szoku to eufemizm.
- Mamy, ale on zostawił swoje w zamku. Nie możemy też stłuc szyby.
- To skąd się wzięło to? – Wskazałem na opary nad naszymi głowami.
- A jak myślisz? Przecież musi tam być wentylacja, bo inaczej by się udusił.
- Czy on…
- Nie wiem. Przez pierwsze pięć minut śmiał się, patrząc jak ogień niszczy wszystko i trawi jego ciało, potem… upadł – zajęła się szlochem. – To wszystko moja wina.
Nie było czasu, by ją pocieszać. Zaczęliśmy kaszleć się i krztusić. Skierowaliśmy się w stronę schodów ewakuacyjnych. Zbiegając, zauważyłem coś dziwnego – w oknach nie było krat. Cuddy najwyraźniej też to zauważyła, więc spytała się pielęgniarki, która szła najbliżej nas. Odpowiedź brzmiała: Takie są przepisy. To droga ewakuacyjna.
Byliśmy już na piątym piętrze, gdy nagle jakiemuś wariatowi w końcu puściły nerwy, wydarł się okropnie, opryskując śliną najbliższą grupkę ludzi i rzucił się z impetem w stronę okna. A tam stała Cuddy. Zanim zdążyłem się zorientować, okno rozprysło się w drobny mak pod ciężarem dwóch ciał. Jedno natychmiast spadło na ziemię, ale czyjaś ręka uparcie trzymała się parapetu. Dopadłem do okna i z ulgą dostrzegłem, że to kobieta. Natychmiast chwyciłem jej dłoń i próbowałem wciągnąć ją do środka. Niestety, przebywając w szpitalu, straciłem siłę. Rozpaczliwie walczyłem o tę dłoń, która chciała mi się wymknąć. Odłamek szyby przebił mi rękę na wylot, a w ramieniu Cuddy tkwiły tysiące tęczowych odprysków.
- Czy ktoś może mi pomóc? – wołałem przez łzy. Nie wiem czy były spowodowane dymem, krwawiącą raną czy strachem o ukochaną osobę. Ludzie zatrzymywali się na chwilę, ale nie zamierzali pomagać. W panice zbiegali na dół.
Trzymałem jej rękę od jakichś dziesięciu minut. Całkowicie opadłem z sił, po czole, karku i plecach spływał mi pot. Cuddy szarpała się, chciała uwolnić się z uścisku. Nasze ręce pobladły z braku krwi. Na klatce zrobiło się pusto.
- Puść mnie –wysapała.
- Nie ma mowy. Nigdy Cię nie puszczę.
Nagle budynkiem wstrząsnął potężny wybuch. Kilkanaście stopni niemal zwaliło mi się na głowę.
- Uciekaj – krzyknęła ostatkiem sił.
Kolejny wybuch. Schody pode mną się zawaliły. Stałem na rozwalonym półpiętrze, a gruz sypał mi się na głowę.
- House! – krzyknęła ze łzami w oczach. Jej ręka niemal wyśliznęła się z mojej dłoni. Trzymałem już tylko palce.
- Nie zostawię Cię.
Podjąłem decyzję w jednej chwili. Tu czy tam czeka mnie śmierć. Wyskoczyłem z okna, odbijając się o parapet. Zdołałem uchwycić lęk w jej oczach i poczuć smak jej ust. A potem wszystko się skończyło.

*
Ocknąłem się w autobusie. Autobus? Biały, sterylny. Moja ręka była cała. Obok mnie siedziała brunetka. Przyjrzałem się jej – to Lisa, ale wyglądała sto razy piękniej niż zwykle (jeśli to możliwe). Emanowała jakimś ciepłem, światłem, uczuciem.
- Więc tak wyobrażasz sobie Drogę. – odezwała się. Jej głos był wyjątkowy – aksamitny, dźwięczny. Ostatnio na jej miejscu siedziała Amber. Wróciły wszystkie najgorsze wspomnienia.
- Ty…możesz wrócić? –spytałem, choć znałem już odpowiedź.
- Nie. Ale Ty owszem.
Spojrzałem jej głęboko w oczy. Dostrzegłem tam odbicie własnych tęczówek. A także coś innego. Coś specjalnego. Nie wysiądę. Nie tym razem. Nie bez niej.
- Zostaję.
Na jej twarzy zagościły równocześnie radość i smutek. I to Coś.
- Gdzie jedziemy? – zapytałem.
- Dalej. – odpowiedziała i chwyciła mnie za rękę.
Nie wiedziałem, co będzie Dalej. Ale jednego byłem pewien: Tym razem podjąłem właściwą decyzję.

The End


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mysle-szerzej
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 927
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rumia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:24, 14 Lip 2009    Temat postu:

masz ci los się popłakałam prawie... H_a całkiem zajefajnie Ci to wyszło!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:08, 14 Lip 2009    Temat postu:

No nie takiego zakończenia się nie spodziewałam.
Zakończenie fajne tylko szkoda,że takie smutne ale najważniejsze,że po drugiej stronie są razem.
Jedno mi tylko nie pasuje napisałaś :
kierowaliśmy się w stronę schodów ewakuacyjnych. Zbiegając, zauważyłem coś dziwnego ...

Jak House z chora nogą mógł zbiegać ze schodów?
to tylko to mnie zdziwiło ale reszta jest ok.
Pozdrawiam
Martusia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kamylka
Córka Rozpusty


Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z bocianiego gniazda
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:32, 15 Lip 2009    Temat postu:

Bardzo fajny fik. Zaskakujące zakończenie.
Tylko ta narracja pierwszoosobowa nie przypadła mi do gustu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka


Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:52, 16 Lip 2009    Temat postu:

Kolejny dowód na to, że łatwiej umrzeć, niż być tym, który tęskni.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wela89r
Chirurg - urolog
Chirurg - urolog


Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowa Sól
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:39, 17 Lip 2009    Temat postu:

Łoł... takiego końca się nie spodziewałam... Jeśli chodzi o pomysl... Genialny! Smutna końcówka ale naprawdę świetna

Ale nie mogłam z tekstu "Jak się wygina twoja wagina" czy coś w tym stylu prawie umarłam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cameron_25
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lubelskie ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:24, 18 Lip 2009    Temat postu:

Jedno moge powiezieć. Łzy w oczach gdy czytalam końcowkę. Reszta genialna ;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Coccinella
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szpital Psychiatryczny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:43, 19 Lip 2009    Temat postu:

Jeszcze nie napisałam, że mi się podobało, ale już nadrabiam.

PODOBAŁO.
końcówka to mistrzostwo.
Nie będę się rozpisywać, bo i tak wiesz, że wszystko co wyjdzie spod twojej klawiatury automatycznie mi się spodoba, nawet jeśli byłoby tandetą. Miłość jest ślepa

Zagalopowałam się. Oczywiście TO cudeńko nie jest tandetą! Z ręką na sercu piszę, że to cacko z najwyższej półki przy biurku pana a
Które skłoniło twoją małżową do uronienia łezki.

lofju


EDITEJSZYN: H_a uznała, że moja opinia jest dziwna, więc zapomnijmy o tym co pisałam wcześniej bo oto niedziwny komentarz.

Droga H_a.

Niezmiernie ucieszyło mnie zakończenie twojego fika. Nieprzesadzone, subtelne, wzruszające. Niebanalny pomysł. Styl również mnie ujął. Jestem rada iż zdecydowałaś się napisać tego fika, bo zapewnił memu monotonnemu życiu nie lada uciechę.

Pozdrawiam i życzę natchnienia w tworzeniu następnych fanfików.

Majanna.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Coccinella dnia Nie 18:14, 19 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
House_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 4168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:13, 30 Lip 2009    Temat postu:

Bardzo dziękuję wszystkim za miłe komentarze.
Jestem zaskoczona, że tak się podobało zakończenie.

Czekam niecierpliwie na komentarz od ECC.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:42, 05 Sie 2009    Temat postu:

H_A nie wiem czy mam Ci dać mega swobodny komentarz, czy być poważną tak jak Majanna

W każdym razie, lubię to jak piszesz. Nie zmuszam się do przeczytania kolejnego zdania, jak to przy niektórych fikach robię, tylko wszystko jakoś tak płynnie leci.
House mimo wszystko jest House'm i to mi się podoba! Tak samo jak dialogi tworzone przez Ciebie. Przepiękne
Końcówka może trochę zbyt dramatyczna, ale mi się podobało bardzo. A ostatni akapit, nawiązanie do Amber - cudo!
I ty wiesz, że czekam na coś jeszcze twojego?
No.


P.S. Wyszłam z wprawy w komentowaniu


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jeanne dnia Śro 16:45, 05 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin