Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Miniaturki różne - kwadratowe i podłużne [5] [Z*]
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:01, 23 Maj 2010    Temat postu:

Ekhm... Dzień dobry! *macha namiętnie łapką* Nie wiem, czy mnie ktoś tutaj jeszcze pamięta, ale kiedyś, w zamierzchłych czasach, czyli dawno temu i nieprawda, bywałam tutaj, ale potem nadszedł czas kryzysu i twórczej niemocy oraz wszystko na niebie i ziemi wystąpiło przeciwko mej poczciwej postaci
Przezwyciężając jednak Wielką Wodę (jakby co, to piszę dryfując na tratwie ) i dzielnie trzymając się na mojej wielce niesympatycznej uczelni, przybyłam i zostanę chwileczkę Jeśli macie ochotę, oczywiście
Mam tutaj coś małego i całkowicie bezsensu. Wiem, wiem, że ostatnio jest wysyp tegoż wątku, walczyłam z tym dzielnie, ale przegrałam i musiałam napisać. Cóż, silnej woli to nie mam...
Także zapraszam i ostrzegam - spoilery finału 6. sezonu. Nie betowane, także przepraszam, jeśli wkradł się gdzieś jakiś chochlik.
Miłej lektury, mam nadzieję






3. Zapominając o życiu [M]

Opuszczamy wszystko tej nocy
Nie ma potrzeby mówić komukolwiek
Oni tylko by nas zatrzymywali
A w świetle poranka
Będziemy w połowie drogi do nikąd
Gdzie miłość jest czymś więcej
niż po prostu twoim imieniem*



Ciszę, spowijającą mieszkanie, przerywało rytmiczne tykanie zegara i brzęczenie namolnej muchy, która raz po raz uderzała w zamknięte okno. Nie było w tym nic dziwnego ani nowego. Takie odgłosy towarzyszyły mu każdej, bezsennej nocy. Był za pan brat z ciszą. To ona szła z nim w parze przez całe życie, czasami tylko ukrywając się, gdy pałeczkę przejmowała muzyka. Te dwie rzeczy nigdy go nie zawiodły, tylko co do nich miał pewność, że zawsze będą, że nigdy go nie opuszczą. Lecz dzisiejszej nocy, mógł usłyszeć coś jeszcze, coś co stanowiło dla niego swoistą nowość, ale co nie wywoływało jednak strachu. Wręcz przeciwnie, dawało mu pewnego rodzaju poczucie bezpieczeństwa i nadziei. Uśmiechnął się niepewnie i przeniósł wzrok na drugą połowę łóżka, gdzie wśród mroku majaczył nikły zarys drobnej postaci. Oddychała powoli i rytmicznie. Był pewny, że spała mocnym i spokojnym snem. Zastanawiał się, o czym mogła śnić, czy gościł w jej nocnych fantazjach? Czy była w nich szczęśliwa?
Odetchnął głęboko. Czy jeszcze kiedyś będzie mogła zaznać szczęścia gdzieś indziej, niż tyko w snach? Dziś dobrowolnie skazała się na coś, co może nigdy nie mieć dobrego zakończenia. Co może przynieść tylko ból i rozczarowanie. Tak wiele dla niego zaryzykowała, tak wiele straciła, ale chciała tego, widział to w jej uśmiechu i blasku oczu. Wiedział, że pragnęła spróbować i ta świadomość powodowała w jego sercu dziwne zawirowania.
Marszcząc brwi, pochylił się nad jej uśpioną sylwetką i niepewnie wyciągnął rękę w kierunku jej twarzy, odsuwając z oczu niesforny kosmyk włosów. Nachylił się mocniej, pragnąc złożyć na jej czole pocałunek, jednak czując przeszywający ból w szyi, wyprostował się gwałtownie. Ze zniecierpliwieniem przyłożył dłoń do opatrunku, który był prawie całkowicie przemoczony. Przewrócił oczami na myśl, że jeżeli rana nie przestanie krwawić, to jutro najpewniej będzie musiał oddać się komuś do szycia. Jak on nienawidził występowania w roli pacjenta! No chyba, że zajmowała się nim wyjątkowo urocza pielęgniareczka. Uśmiechnął się pod nosem. Ciekawe jakby Cuddy wyglądała w podrasowanym, pielęgniarskim uniformie? Potrząsnął głową, próbując pozbyć się tych kosmatych myśli i, odrzucając kołdrę, powoli podniósł się z łóżka. Niepewnie rozglądnął się po sypialni, wśród mroku próbując odnaleźć laskę. Dopiero po dłuższej chwili uprzytomnił sobie, że najpewniej musiała pozostać w gruzach, w Trenton. Przed oczami natychmiast stanęły mu wydarzenia sprzed kilku godzin. Zacisnął mocno powieki, gdy jego ciało znów ogarnęło uczucie porażki. Zawiódł Hannę, obiecał jej, że wszystko będzie dobrze. To przez niego zginęła, wiedział to. Gdyby pozostał przy swoim zdaniu, być może udałoby się ją uratować? Może żyłaby dalej? Tylko, co to byłoby za życie? Czy nie zostałaby skazana na taki sam ból, jaki co dzień odczuwał on? Nie życzyłby go nawet największemu wrogowi. To właśnie cierpienie zdeterminowało jego życie i charakter, rozprzestrzeniając się ze sfery fizycznej także na duchową. Już od jakiegoś czasu łapał się na tym, że zastanawia się, co by było, gdyby jednak zdecydował się na amputację? Jak wyglądałoby jego życie, czy byłoby choć odrobinę lepsze? Może nawet dziś koło niego leżałaby Stacy? Jednak zawsze, gdy w jego głowie pojawiały się takie myśli, odrzucał je natychmiast, spychając gdzieś do zakamarków umysłu. Nie chciał dopuścić do siebie, że w którymś momencie popełnił błąd, że przez własny upór zniszczył sobie życie. To właśnie dziś Hanna znów przywołała wszystkie te myśli, których tak bardzo się bał, uświadamiając mu, że wszystko, czego do tej pory się trzymał, okazało się złudną fatamorganą, która przyniosła jedynie cierpienie.
Potrząsnął głową, nie mógł teraz o tym myśleć… Nie chciał, przecież, co się już wydarzyło, nigdy się nie zmieni. Zresztą czy naprawdę tego by chciał? Przecież, gdyby wszystko potoczyło się inaczej, Cuddy nie byłaby dziś obok. Nie byłaby z nim! Zachowywał się egoistycznie, wiedział to. Gdyby wypadek w Ternton nigdy nie miał miejsca, gdyby amputacja nogi Hanny nie była potrzebna, to Cuddy pewnie nadal byłaby z Lucasem. Nie poświęciłaby spokojnego, pewnego i być może szczęśliwego życia, by związać się z House’em. Ale skoro nie kochała detektywa, to czy z pewnością zaznałaby szczęścia? W końcu nie da się chyba żyć z kimś, do kogo nie czuje się nic poza czystą sympatią. Cuddy kochała jego – Gregorego House’a, najbardziej popieprzonego, aspołecznego chama. Uśmiechnął się szeroko. Cudowna kobieta, ale głupia.
Skrzywił się cierpiętniczo, czując, jak po szyi spływają mu kropelki krwi. Opatrunek przesiąknął już całkowicie i niemo domagał się zmiany. House odetchnął głęboko i, ociężale podnosząc się z łóżka, ruszył do łazienki w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby posłużyć za namiastkę opatrunku. Mimo, że był lekarzem, jego domowa apteczka posiadała jedynie spirytus i tabletki przeciwbólowe.
Niechętnie spojrzał na wannę. Szczątki lustra na szczęście zostały już uprzątnięte, ale nadal doskonale pamiętał uczucia nim targające, gdy wyrywał ramy ze ściany, pozbywając się tym samym stu dolarów, które będzie musiał wydać na nowe lustro. Westchnął cicho, spoglądając na dziurę w tynku, która wydawała się szydzić wprost w twarz diagnosty. House nie był pewny, czy gdyby nie pojawienie się Cuddy, odnalazłby w sobie tyle siły, aby powstrzymać się przed zażyciem vicodinu. Siedząc wtedy na podłodze, przed oczami miał obrazy z pobytu w szpitalu psychiatrycznym i mimo, że nie chciałby przeżywać tego koszmaru jeszcze raz, to pokusa ulżenia sobie w bólu była bardzo silna. Pojawienie się Cuddy nie uśmierzyło jego cierpienia, ale spowodowało, że w serce wlało się odrobinę nadziei i siły do walki. Bo oto wszystko, co jeszcze kilka godzin temu było jedynie sennym marzeniem, stało się nagle jawą, a Greg przecież chciał zacząć żyć światem realnym, a nie jedynie urojeniami cierpiącego umysłu.
Wpatrując się w otwór w ścianie, uśmiechnął się mściwie, obiecując sobie w duchu, że jutro się z nim rozprawi, a z pomocą przyjdzie mu szpachla i odrobina gipsu. Z niegasnącym uśmiechem sięgnął do szafki z lekami, skąd wyjął resztkę bandażu i jakąś samotną gazę. Skrzywił się z niesmakiem, patrząc na miejsce, gdzie powinno być lustro, bez którego będzie mu dość ciężko się opatrzyć. Zerknął w stronę pogrążonej w mroku sypialni, lecz szybko zrezygnował z tego pomysłu. Nie będzie jej budzić, ostatni dzień obfitował we wrażenia, zasługiwała zatem na spokojny, długi sen. Wzruszając ramionami, zgarnął wszystkie potrzebne rzeczy i powoli powlekł się do salonu, gdzie na jednej z półek powinno być małe, podręczne lusterko, do którego często pijał w bardziej, niż zwykle, samotne wieczory. Odnajdując upragniony przedmiot na jednym z regałów i zrzucając przy tym kilka książek, które z głośnym łoskotem upadły na podłogę, powoli podszedł do fortepianu i usiadł na ławie. Odetchnął cicho, stwierdzając, że w mieszkaniu nadal panowała cisza. Cuddy zatem musiała spać jak zabita. Spojrzał w lusterko i z grymasem na twarzy oderwał z rany opatrunek. W kilku miejscach krew nadal się sączyła. Zaklął siarczyście pod nosem. Szycie było niezbędne.
- Nadal krwawisz?
Przeniósł spojrzenie z lusterka na jej postać, stojącą w drzwiach salonu. Uśmiechnął się pod nosem. Wyglądała przepięknie. Jej włosy wydawały się żyć własnym życiem, zawijając się w loczki i stercząc na wszystkie strony. Zaspane oczy patrzyły na House’a z blaskiem, jakiego jeszcze nigdy u niej nie widział. Uśmiechnął się szerzej, gdy zmierzył wzrokiem całą jej sylwetkę. Miała na sobie jedną z jego ulubionych koszulek, która sięgała jej zaledwie do połowy ud, odsłaniając tym samym zgrabne i długie nogi, a emblemat AC/DC, naklejony na przodzie koszulki, falował z każdym oddechem Lisy. Była cudna i była tylko jego. Uśmiechnęła się szeroko, widząc jego maślane i rozanielone spojrzenie. Ostatni raz widziała go w takim stanie, gdy na eBay’u udało mu się wylicytować za kosmiczne pieniądze autentyczną harmonijkę ustną Jimmi’ego Hendricksa.
Podchodząc bliżej, wyjęła mu z dłoni bandaż i sięgnęła po buteleczkę ze spirytusem.
- Nie masz jodyny albo chociaż wody utlenionej?
- Nie, bo one mają tylko jedno zastosowanie, a spirytus można jeszcze wypić, z pewnym ryzykiem co prawda, ale się da.
- Ale spirytus strasznie szczypie.
- Nie mam pięciu lat, przeżyję – mruknął, przewracając oczami.
Wzruszyła ramionami i, nasączając gazę odkażaczem, przemyła mu powoli ranę, z rozbawieniem patrząc, jak krzywił się z bólu.
- Gdybyś mi pozwolił zszyć to na miejscu, nie byłoby tego problemu – mruknęła z wyrzutem, próbując obwiązać mu ramię bandażem. – Wiem, że według ciebie jestem lekarzem drugiej kategorii, ale szyć jeszcze potrafię.
- Zawsze wolałem drugą ligę – odparł, uśmiechając się szeroko. – Na przykład druga liga footballu jest o wiele lepsza od pierwszej. Tam jest sama komercja.
Uśmiechnęła się szeroko, wydobywszy spośród tej zawiłej wypowiedzi jeden, odpowiedni sens. Wolał ją, chciał jej… Tylko jej.
- Jutro będziemy musieli cię pozszywać, bo zaraz mi się wykrwawisz – powiedziała, siadając obok niego na fortepianowej ławie. - Dlaczego mnie od razu nie obudziłeś?
- Bo, jak zasypiasz, to chrapiesz. Wolałem tego uniknąć – odparł, uśmiechając się kącikami ust i dotykając palcami opatrunku. – Dzięki.
Kiwnęła głową i odetchnąwszy głęboko, wtuliła się w jego ramię.
- Nie mogłeś spać? – spytała cicho, dotykając palcami klawiatury fortepianu.
Pokręcił nieznacznie głową, przypatrując się jej poczynaniom.
- To przez ten wypadek? Przez Hanne?
- Od jakiegoś czasu nie sypiam dobrze, przyzwyczaiłem się już. – Wzruszył ramionami, spoglądając na jej twarz. Przygryzła delikatnie wargi i zmarszczyła brwi, usilnie się nad czymś zastanawiając.
- Zaskoczyłeś mnie dzisiaj, wiesz? – powiedziała powoli, jakby ważyła dokładnie każde słowo, wypływające z ust. – Byłam przekonana, że do ostatniej chwili będziesz walczył o jej nogę. Gdy przyszedłeś, jak rozmawiałam z Hanną, myślałam, że nadal będziesz obstawał przy swoim, a ty… Chyba po raz pierwszy przyznałeś się, że nie wszystko okazało się być prawidłowe w twoim życiu.
- Wydaje mi się, że wiedziałem już dawno, ale nie chciałem dopuścić do siebie tej myśli. Dopiero ty mi to uświadomiłaś, brutalnie co prawda, ale okazało się, że słusznie.
- Przepraszam cię za wszystko, co powiedziałam.
- Za wszystko? – Spojrzał na nią uważnie, a w jego oczach migotało wesołe światełko.
- No może nie za wszystko… - szepnęła, uśmiechając się szeroko. Unosząc głowę, pocałowała go delikatnie. – A teraz mi powiedz, o co naprawdę chodzi?
Posłał jej pytające spojrzenie.
- Znam cię bardzo długo i wiem, że doskonale potrafisz ukrywać to, co naprawdę myślisz, ale przede mną nie musisz – powiedziała, wbijając w niego silne spojrzenie.
Kiwnął głową i niepewnie przejechał palcami po klawiaturze fortepianu, który wydał z siebie ciche dźwięki. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz na nim grał. Pewnie było to tuż przed pobytem w Mayfield. Tak strasznie brakowało mu dotyku faktury klawiszy i dźwięków, które budziły się pod jego palcami. To on powoływał je do życia, on miał nad nimi całkowitą kontrolę. W muzyce wszystko było takie poukładane i proste, każdy dźwięk miał swoje miejsce i określoną rolę, a nawet gdy zaszła jakaś pomyłka, można było szybko się cofnąć lub ewentualnie dostosować resztę utworu do wadliwej nuty. Nie było w niej żalu ani uczucia źle wykorzystanej szansy… Nie tak, jak było w życiu.
- Dzisiaj przyznałem sam przed sobą, że postąpiłem źle – zaczął powoli, nadal wpatrując się w klawisze. – Dotarło to do mnie dopiero po ponad dziesięciu latach, które doprowadziły mnie do tego, kim teraz jestem. Co jeśli… - zawahał się, marszcząc brwi. – Co jeśli i ty za kilka tygodni czy miesięcy stwierdzisz, że żałujesz swojej dzisiejszej decyzji?
- Nie wiem… - westchnęła. – Tego nikt nie wie… Skąd mamy mieć pewność, co wydarzy się jutro, za tydzień czy za rok? Ty też przecież nie wiedziałeś, co się stanie, jak potoczy się życie. Chciałeś tylko chronić, to co było dla ciebie ważne. Ja w tym momencie robię to samo. Z Lucasem… - Wzruszyła ramionami. – Może byłoby spokojnie, pewnie i dobrze, ale z nim nie potrafiłam być szczęśliwa, bo go nie kocham.
- Myślałem… Wyglądaliście na szczęśliwych.
- Chciałam, żeby tak było. Tak bardzo tego pragnęłam, że w pewnym momencie chyba nawet w to uwierzyłam. Przez prawie połowę życia wmawiałam sobie, że potrafię bez ciebie żyć. Ba! Byłam tego pewna, ale z czasem domyśliłam się, dlaczego nie wychodziło mi z żadnym facetem. Dlaczego wszystkie znajomości kończyły się na jednej, dwóch randkach. W każdym z nich szukałam ciebie, a przyznasz, że znalezienie kogoś podobnego do ciebie graniczy z cudem. – Roześmiała się cicho, patrząc na niego uważnie. Widząc, że nadal miał kwaśną minę, westchnęła ciężko.
- A co z Rachel? Mogła mieć prawdziwego ojca, który zapewniłby jej wszystko, czego będzie potrzebować.
- Poradzimy sobie, Greg… - wyszeptała. – Więc przestań na chwilę gderać i zapomnijmy o tym co było oraz nie myślmy o tym, co będzie. Kocham cię… Chcę tu być, chcę spróbować… Po prostu!
Uśmiechnął się niepewnie i, obejmując ją ramieniem, pocałował w skroń.
- Zagrasz mi coś? – zapytała cicho. Spojrzał na nią uważnie. Dzielnie walczyła z ciężkimi i opadającymi powiekami. Była taka urocza!
- Jesteś padnięta, idziemy spać – zakomenderował, wstając z ławy. Wygięła usta w podkówkę. – Jutro, dobrze? – westchnął. Uśmiechnęła się szeroko.
- Obiecujesz? – spytała, dając się poprowadzić za rękę do sypialni.
- Obiecuję… Jeszcze będziemy mieć czas. Może nawet więcej, niż nam się wydaje.
Oboje nie wiedzieli, co przyniesie jutro, nie mieli pojęcia, jak to będzie za kilka tygodni, miesięcy, może nawet lat, ale House miał nadzieję, że uda mu się nigdy nie dopuścić do tego, aby z jej ust zniknął uśmiech.
Przyszłość była odległą krainą, w którą nie chcieli zagłębiać się dzisiejszego wieczora, a przeszłość nareszcie przestała się jątrzyć otwartą raną. Wystarczyło jedynie zapomnieć. Zapomnieć o tamtym życiu.

Zapomnij o tym życiu
Chodź ze mną
Nie odwracaj się, już jesteś bezpieczny
Otwórz swoje serce
Przestań się bronić
Nikt Cię już nie zatrzyma



_____________
* Evanescence - Anywhere (tekst wg. tekstowo.pl)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:30, 23 Maj 2010    Temat postu:


Kika nie wiem, czy jestem w stanie stworzyć jakiś sensowny komentarz, po tym, co nam zaserwowałaś
Wiesz, że masz genialny styl, bawisz się każym słowem, i te opisy jak ja je kocham
Niesamowita podróż w głąb ludzkich emocji Zarówno House'a jak i Cuddy. Bardzo bym chciała zobaczyć to co napisałaś na ekranie moim zdaniem idealne
I scena Huddy przy fortepianie *rozpływa się* ale mimo wszystko nie ma tu żadnej słodyczy, podobnie jak w ostatniej scenie odcinka, wiele osób zarzuca jej słodkość, podczas, gdy wcale jej tam nie było. Tutaj jest tak samo, to poruszająca historia o dwójce bardzo skomplikowanych ludzi, którzy wbrew zdrowemu rozsądkowi próbują jednak zawalczyć o własne szczęście.

Kłaniam się nisko. Bardzo mi się podobało
Wena na więcej

Ps. Szkoda, że to miniaturka, chętnie przeczytałabym ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:35, 23 Maj 2010    Temat postu:


Świetne... zawarłaś też na początku interpretację zachowań bohaterów, a ja mam takie same myśli, więc jesio bardziej poruszyłaś mnie tym ff. Dzięki
Jedyna wada to taka, że przez tego ff jesio bardziej nie umiem doczekać się kolejnego sezonu
Pzdr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:05, 23 Maj 2010    Temat postu:


piękne!
świetnie ujęłaś te wszystkie emocje, uczucia!
bardzo mi się podobało!
genialnie piszesz!
zawarłaś w tak krótkim fragmencie tekstu wszystko, co trzeba było!
czekam na kolejne ficki!
Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:53, 23 Maj 2010    Temat postu:

Kika bardzo mi sie podobalo. Czytajac to przywrocilas mi wiare, ze da sie dobrze pisac i ze na forum czasem pojawiaja sie ciekawe rzeczy.

Podoba mi sie, to jak przedstwailas swoja wersje ostatniego odcinka.
Ja ogolnie uwielbiam opisy, a tutaj mialam prawdziwa uczte opisowa. Co interesujace twoje opisy za roznorodne. Chwilami sa bardzo liryczne i emocjonalne, a kiedy indziej bardzo rzeczowe i oschle, co mi sie bardzo podoba, bo taka roznorodnosc jest ciekawa.

Mimo, ze fik jest bardzo fufflowy, co ostatnio mi nie podchodzi, to tobie udalo sie wplesc w to taka nutke angstowosci. Chyba udalo ci sie oddac, to co czuja teraz fani czyli niepewnosc, tak samo jak bohaterowie.

Ladnie budujesz zdania, twoje opisy sa bardzo proste, a przez to bardzo dobre i jest ich tyle ile byc powinno. Czytajac to czuje sie ta niepewnosc Housa i wielka nadzieje Cuddy, ze im sie uda.

Rozmowa, ktora przeprowadzili, na poczatku wydala mi sie za bardzo fufflowa, ale po wglebieniu sie dochodze do wniosku, ze byla zachowana w klimacie ostataniego epa, a House mimo wszytko byl Housem, mowie tutaj o tym zarciku z chrapaniem.

Ciesze sie, ze dalas czytelnikowi wglad w mysli Housa. Poruszylas najwazniejsze watki, czyli vicodin, pacjentke ktora niestety zmarla i refleksje Housa na ten temat, jak rowniez jego uczucia zwiazane z tym, jak sam postapil kilka lat wczesniej i jak to wplynelo na jego zycie. Podoba mi sie jego myslenie, mimo ze nie jest zadowolony ze swojej decyji, to widzi jej pozytywy i cieszy sie ze tak sie stalo, bo dzisiaj dzieki temu jest z Cuddy.

Zaczynam sie powtarzac, ale to dlatego, ze fik naprawde przypadl mi do gustu.

Zycze wielkiego wena i duzo czasu, btw moze znowu napiszesz nam cos w stylu "Na orbicie serc", bo dzisiaj jeszcze raz przeczytalam i czuje chec na wiecej *robi maslane oczka*

pozdrawiam mazel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ot_taka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:15, 23 Maj 2010    Temat postu:

Przepięknie opisane...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:12, 24 Maj 2010    Temat postu:

Lisku, dziękuję kochana! Nawet nie wiesz, jak ogromną baryłkę miodu wylałaś na moje serducho! Przez chwilę bałam się, że właśnie będzie za słodko, próbowałam utrzymać House'a w charakterze, jaki nam zaserwowali w ostatnim epie. Miałam napisać na początku, że trochę wyszło OOC, ale zapomniałam
GosiaczeQ_17, dziękuję bardzo! Ja też nie mogę doczekać się września, normalnie mnie coś już skręca w środku Będę się ratować fanfikami i własną wyobraźnią
Gorzata, ot_taka - dziękuję!
mazeltov, heh... dziękuje za taki długi i obszerny komentarz, że poświęciłaś odrobinę czasu, aby przekazać mi coś myślisz! Dziękuję bardzo, nawet nie wiecie, jakie to dla mnie ważne... Widzę, że wiele osób odwiedza mój wątek, ujawniajcie się, no! Chciałabym wiedzieć, co myślicie
Mazel, co do czegoś a'la "Na orbicie serc", to możesz spać spokojnie - powstanie, mam już nawet zamysł, tylko trochę czasu mi trzeba i weny Może coś się pojawi do końca tygodnia.

Jeszcze raz wszystkim bardzo dziękuję i pozdrawiam gorąco
Kika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:57, 24 Maj 2010    Temat postu:

Chciałam się dziś uczyć ale takie fiki jak ten odbierają mi tą " przyjemność"

Mimo, że tematyka oklepana trochę to piękny styl wynagradza wszystko
bardzo fajne, naturalne dialogi i akcja nie pędzi na łeb na szyję

Pzdr.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:12, 15 Cze 2010    Temat postu:

Witajcie moi mili parafianie... Ekhm... To nie to... ee... witajcie drodzy forumowicze!
Przybywam z czymś, co miało być od pierwszej linijki erotykiem, o który prosiła Mazel, ale no... ja się przekonacie wyszło coś bardzo dziwnego i obok erotyka nawet niestojącego... Pewnie już zauważyliście, że czasami miewam dziwne napady i piszę równie dziwne rzeczy, i oto powstał ten potFUr...
I od razu mówię, że narracja pierwszoosobowa nie jest moją mocną stroną, ale chyba nie wyszło tak źle, nie?
Miłego czytania... chyba

Pozdrawiam, Kika.




Zweryfikowane przez Kikę


4. Sonata księżycowa [M]


Czyż takie chwile nie powinny wyglądać inaczej? Czyż nie powinnam była słyszeć ogłuszających grzmotów, nie powinnam była widzieć błyskawic, które brutalnie przeszywałyby ciemne, mroczne niebo? Czyż deszcz nie powinien był rytmicznie uderzać w metalowe parapety, akompaniując tym samym cichemu zawodzeniu wiatru? Dlaczego cały świat nagle ucichł? Dlaczego wszystko wydawało się takie puste, takie zimne i przerażająco spokojne? Przecież wiesz, że nienawidziłam ciszy… Że kochałam szum wiatru, który podrywał suche liście, zmuszając je do tańca w chłodnych objęciach. Że uwielbiałam stukot deszczu, który przygrywał mi do snu, budząc głęboko uśpione pragnienia. Dlaczego to wszystko nagle umilkło? Dlaczego wokoło był tylko mrok, rozjaśniany jedynie uliczną latarnią? Dlaczego wszystko, co kochałam odeszło? Dlaczego zabrałeś to ze sobą?
Czuję się zmęczona, wiesz? Odarta ze wszystkiego, co było moje… Co sprawiało, że czułam się bezpiecznie, że miałam siłę oddychać. Nienawidzę tych chwil, przecież doskonale to wiesz, więc dlaczego? Dlaczego zabrałeś mi nawet deszcz? Chciałabym… Tak bardzo chciałabym, żebyś tu wrócił i oddał wszystko, co tak bezczelnie sobie zagarnąłeś. Chcę z powrotem grzmoty i błyskawice… Tak, chcę je, mimo że tak bardzo mnie przerażają. I chcę wiatr. Mroźny, mocny wiatr! Choć on sprawia, że zawsze marznę, a przecież wiesz, że lubię ciepło. I… i chcę ciebie, wiesz? Mimo że czasami tak bardzo mnie ranisz, mimo że twoje słowa sprawiają, że moje serce zamiera, ogłuszone zbyt wielką dawką bólu.
A teraz spójrz, stoję tu, pośrodku wszystkiego, co jest twoje. Co obiecałeś odebrać następnego dnia… Zawsze tak mówiłeś. Prosiłeś, abym spakowała wszystko i wystawiła za drzwi. Czy nie wiesz, że nawet patrzenie na twoje rzeczy sprawia, że mam ochotę krzyczeć, płakać i błagać cię, żeby zostały na swoim miejscu? Tłumaczyć, że kocham twoje porozrzucane książki i wszędzie walające się płyty z muzyką, i że nie zniosłabym ich braku, bo odczuwam paraliżujący lęk. Lęk przed jeszcze większą pustką, bo te rzeczy mają w sobie ciebie. Twój zapach, dźwięk twojego głosu nucącego ulubioną melodię i mają w sobie twój dotyk zachowany na wieczność. Są takie jak ja… Może dlatego w tych chwilach czuję się taka niekompletna? Jakby brakowało mi jakiegoś ważnego elementu, jakby on zanikał, bo ja nie potrafiłam go zatrzymać. A przecież wszystko, co we mnie, jest twoje. Wszystko przypomina ciebie. Moja skóra, włosy, usta przesycone są zapachem twojego ciała. Ale on nie pozostanie na wieczność, wiem, że i on w końcu się ulotni, a mi nie pozostanie nic oprócz pamięci. Może dlatego teraz każda komórka ciała niemo błaga o twój dotyk? O delikatne muśnięcia palców, które pobudzały do życia każdy mój nerw. O każdy twój pocałunek. Ten delikatny, czuły, jak i ten przesycony namiętnością i pożądaniem. Pamiętam, jak całowałeś moje usta, oczy, uszy, jak leniwymi ruchami pieściłeś każdy skrawek skóry, powodując, że pod powiekami wirowały miliony kolorów. Pamiętam twoją niesamowitą czułość, do której pewnie nigdy byś się nie przyznał, gdy opuszkami palców gładziłeś moją twarz, obrysowując powieki, kontur ust i owal szczęki. Jak później wycałowywałeś drogę, którą chwile wcześniej odbyły twoje ręce. Przecież wiesz, że każdy twój gest, każde wyszeptane słowo potrafiło wznieść mnie na wyżyny kobiecych doznań. Doskonale wiesz, że moje ciało idealnie dopasowywało się do twojego, w całości poddając się twoim dłoniom. Pamiętasz, jak w żartach nazywałeś mnie swoim najlepiej nastrojonym fortepianem? Bo każdy mój nerw, każdy skrawek skóry reagował dokładnie tak, jak tego chciałeś. Byliśmy niczym najcudowniejsza sonata, idealni w swoim istnieniu. Bez niepotrzebnego, źle odegranego dźwięku – byliśmy czyści, piękni, pełni miłości. Czy będziesz potrafił żyć bez tego? Bez naszej muzyki? Bez wszystkiego, co kochałeś? I nie zaprzeczaj… Przecież wiem… znam twoją miłość. Widziałam ją nieraz w blasku twoich oczu, w nieśmiałym, skrytym uśmiechu i w tym, jak co noc okrywałeś szczelnie moje ciało, nie pozwalając, aby zmarzło. I widzę ją teraz… W niedbale rzuconej na krzesło koszuli, w otwartej książce leżącej na stoliku i w twojej poduszce, która nadal nosi ślady snu. Naprawdę myślisz, że uda ci się bez tego przetrwać? Myślisz, że wyrzekając się tego wszystkiego, nadal będziesz sobą? Że ja sobą będę? Czy potrafiłbyś istnieć bez muzyki, bez skrywanej miłości i bez tego prozaicznego otulania kołdrą? Bo ja nie wyobrażam sobie życia bez burzy, bez twojej czułości i może nawet bez bólu… Bo to wszystko tworzy nas. Nie ciebie i mnie. Nas. Jesteśmy muzyką, burzą, wiatrem i deszczem. Namiętnością, czułością i głęboko skrywaną miłością. I wiem, że życie bez tego nie ma sensu...
Więc gdy za chwilę znów staniesz w moich drzwiach, nie przepraszaj. Nie potrzebuję już twoich pustych zapewnień. Po prostu podejdź i mnie przytul. Razem staniemy w oknie i poczekamy na deszcz i grzmoty, i może nawet wiatr odegra tej nocy swoją arię. Wiem, że za jakiś czas znów wszystko ucichnie, odchodząc razem z tobą. Ale ja co noc będę czekać, przecież wiesz… Bo nic nie może trwać wiecznie – cisza, susza, nawet mrok. I pamięć nie będzie wszystkim, co mi pozostanie… Przecież deszcz w końcu nadejdzie, błyskawica przeszyje niebo, a twój dotyk znów ukołysze mnie do snu, odgrywając najpiękniejszą księżycową sonatę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kika dnia Wto 12:16, 15 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:25, 15 Cze 2010    Temat postu:

Nie wiem co napisać... zatkało mnie chyba

To było piękne... jakoś tak mnie poruszyło.
Emocje, emocje i jesio raz emocje Jesteś mistrzem w opisywaniu uczuć po prostu
Dziękuję Ci bardzo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:31, 16 Cze 2010    Temat postu:

GosiaczeQ_17 napisał:
Emocje, emocje i jesio raz emocje Jesteś mistrzem w opisywaniu uczuć po prostu
Dziękuję Ci bardzo



O matulu Jaki tam ze mnie mistrz, robaczek taki jestem...
To ja bardzo, bardzo dziękuję Przede wszystkim za odwagę w napisaniu komentarza, kurczę, tyle osób tu bywa, a śladu nikt zostawić nie chcę Chyba się nie podoba... Ale o tym też chcę wiedzieć, no!
Pozdrawiam gorąco, Kika kująca do sesji


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kika dnia Śro 17:32, 16 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:24, 16 Cze 2010    Temat postu:

Cytat:
Chyba się nie podoba...


Cóż za błędna interpretacja. Aż musiałam zareagować

Nie wiem, dlaczego nie skomentowałam tego wcześniej. Jak siebie znam, zapewne nie chciało mi się myśleć. Teraz też mi się nie chce, ale jak napisałam muszę zareagować.

GosiaczeQ_17 ma racje. Emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Ślicznie to wszytsko opisałaś. Tak realnie. Tak, że mogłoby to do nich pasować. Tak, że Cuddy mogłaby tak myśleć.

Narracja pierwszoosobowa... Och, kocham ją całym sercem i połową rozumu, co skłoniło mnie do przeczytania. Podobno trudno się pisze w tym typie narracyjnym(mówię podobno, bo akurat według mnie jest inaczej, ale ja jestem nienormalna pod tym względem). Nie wyszło ci to źle, ogólnie wyszło całkiem dobrze. Podziwiam to, że umiesz napisać coś co czuje Cuddy(ja wolę House'a ). Dla mnie ona jest tak nieodgadnioną postacią, że nie potrafię wczuć się w jej odczucia. A próbowałam... Tobie to wyszło. Gratuluję

Tutaj nadchodzi czas, w którym powinnam coś zacytować i się do tego ustosunkować, ale nie wiem, co mam wybrać

Cytat:
I… i chcę ciebie, wiesz? Mimo że czasami tak bardzo mnie ranisz, mimo że twoje słowa sprawiają, że moje serce zamiera, ogłuszone zbyt wielką dawką bólu.


Wybieram to, po dłuższym namyśle. Podobają mi się te zdania. I wcześniejsze, mówiące o tym, co ona chce. Pokazują całą jej niepewność i to, że decyduje się na House'a, mimo że wie jak wiele cierpień jej to przysporzy.

No dobra, kończę, bo zaczynam przynudzać. Jak zacznę pisać, to nie mogę przestać

Pozdrawiam serdecznie i życzę weny na dalszą twórczość
Szpilka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:45, 17 Cze 2010    Temat postu:

Wiesz co? Zaczynam się zastanawiać na jakich studiach jesteś... błagam, powiedz, że chcesz zostać pisarką, albo dziennikarką, bo ja już naprawdę nie potrafię sobie wytłumaczyć skąd bierze się Twój talent!

Cytat:

Bo to wszystko tworzy nas. Nie ciebie i mnie. Nas. Jesteśmy muzyką, burzą, wiatrem i deszczem. Namiętnością, czułością i głęboko skrywaną miłością.


To się miało rymować?
Chrzanić to, bo i tak jest piękne!

Mogłabym Ci w kółko powtarzać, że nie masz sobie równych, wciąż mówić, że Twój talent przekracza wszelkie granice, a słowa jakich używasz sprawiają, że wsiąkam w fotel, ale po co? Przecież Ty to wszystko wiesz. (No, przynajmniej tak mi się wydaje.)

Czekam na kolejną, kanoniczną miniaturkę.
NAJWIĘKSZA TWA FANKA!!!
Huffuś

Pe.es. Wiesz, że przez Ciebie wstydzę się pisać, bo cokolwiek bym nie naskrobała, to przy twoim tekście - smutnym czy wesołym - mój nadaje się na nadruk na serwetkę w Mcdonald'zie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:34, 17 Cze 2010    Temat postu:

Szpilko, bardzo się cieszę, że zareagowałaś i trafiłaś w me skromne progi, i wyrażam szczerą nadzieję, że zostaniesz tutaj na dłużej
Wiesz, ja bardzo lubię zagłębiać się w psychiki bohaterów i fakt wolę chyba umysł Cuddy, nie wiem dokładnie dlaczego, ale wydaje mi się, że mam podobny charakter do niej... Z wierzchu twarda, samodzielna kobieta, a wewnątrz... no cóż... rozważna acz romantyczna
Pozdrawiam gorąco



HuddyFan napisał:
Wiesz co? Zaczynam się zastanawiać na jakich studiach jesteś... błagam, powiedz, że chcesz zostać pisarką, albo dziennikarką, bo ja już naprawdę nie potrafię sobie wytłumaczyć skąd bierze się Twój talent!


Nie trzeba się zastanawiać, wystarczy zapytać Aktualnie kończę pierwszy rok polonistyki i od października zaczynam (jak zdam egzaminy) specjalizację: media i kulturoznawstwo, więc tak, idę w stronę dziennikarstwa, które mnie ogromnie pociąga. Zobaczymy, co z tego wyjdzie

HuddyFan napisał:
To się miało rymować?
Chrzanić to, bo i tak jest piękne!


Eee... Nie miało się rymować... Powstaje takie wrażenie z powodu wyrażeń abstrakcyjnych, które mają tą samą końcówkę fleksyjną... ee... wybaczcie - jestem świeżo po egzaminie z morfologii

HuddyFan napisał:
Mogłabym Ci w kółko powtarzać, że nie masz sobie równych, wciąż mówić, że Twój talent przekracza wszelkie granice, a słowa jakich używasz sprawiają, że wsiąkam w fotel, ale po co? Przecież Ty to wszystko wiesz. (No, przynajmniej tak mi się wydaje.)


Coś tam wiem, ale wiesz... Nie zaszkodzi wiedzieć więcej
Dziękuję bardzo

HuddyFan napisał:
Czekam na kolejną, kanoniczną miniaturkę.
NAJWIĘKSZA TWA FANKA!!!
Huffuś


Na razie nosi mnie chęć na powrót do "Zjazdu absolwentów", co z tego wyjdzie to nie wiem, zależy od czasu i kapryśnego wena
Jeszcze raz bardzo dziękuję
Pozdrawiam, Kika *macha łapką i wraca do Historii języka polskiego... cóż... student spać nie musi *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:58, 28 Cze 2010    Temat postu:

Spam, spam, spam
Dobry wieczór Albo dzień dobry (niepotrzebne skreślić)
Eem... Nie wiem, czy dobrze robię, wklejając to tutaj, bo jest TO tylko kolejny wybryk w mojej kolekcji dziwnych tworów. Nie sądzę, że komuś się to spodoba, bo doskonale wiem, że jestem dziwna i co za tym idzie, moje twory ostatnio też są dziwne... No, ale cóż... Może ktoś przeczyta, może ktoś zrozumie o co mi chodziło? Na usprawiedliwienie dodam, że jestem niepełną polonistką - a polonistyki jakie są, każdy widzi - walnięte i to mocno
Dobraaa... Nie przynudzam.
Aa... jeszcze jedno, boże, chyba najważniejsze, tekst inspirowany piosenką 3 Doors Down - She don't want the world. Więc teraz grzecznie klikamy o [link widoczny dla zalogowanych], czytamy tekst, który jest przepiękny, a potem klikamy jeszcze TU!, a potem przechodzimy do mojego tekstu, żeby sobie popsuć odbiór całej piosenki... hie, hie...
Pozdrawiam, walnięta Kika.


"Ona tylko nie chce tego świata"

Spoglądasz w lustro i znów widzisz to spojrzenie. Wzrok zmęczonych, przygaszonych i matowych oczu, dokładnie lustruje twoją twarz. Z rozczarowaniem zauważasz kolejne zmarszczki wokół ust i wciąż pogłębiające się kurze łapki. Powoli sięgasz po płyn do demakijażu i leniwymi ruchami ścierasz swoją ochronna maskę. Odkładasz na półkę wymuszony uśmiech i pozwalasz sobie na ciche westchnienie. Oto znów stoisz przed odbiciem kobiety, którą stałaś się z własnej woli. Przecież tego chciałaś, czyż nie? Nie zaprzeczaj, za późno już na uczucie porażki i pojękiwania błędów. Wokół ciebie jest tylko świat, którego pragnęłaś, który sama stworzyłaś… Więc nie czas na łzy, nie czas na zrezygnowanie, przecież on tam na ciebie czeka i czekać będzie do końca Tego Świata. Spuszczasz głowę, bandaże z twojego serca opadają na podłogę z cichym szelestem. Jesteś bezbronna. Czujesz się naga, obdarta ze wszystkiego, co cię chroniło. Czujesz się przerażająco krucha, masz wrażenie, jakby wszystkie siły, które w tobie niegdyś drzemały, zmarły w momencie, w którym pochowałaś Tamten Świat. Jest ci żal? Nie? A powinno… Bo mnie jest, ale mnie nie słuchaj… Jestem tylko marnym sumieniem, cichym jękiem pośród hałasu twojego życia.
Ostatni raz spoglądasz w swoje odbicie. Czy to naprawdę jesteś ty? To pytanie więźnie ci w gardle. Czyżbyś bała się wypowiedzieć je na głos? Czyżbyś bała się, że to nagle okaże się prawdą, a nie jedynie głupim koszmarem? Kręcisz głową. A jednak zrezygnowanie znów rozprzestrzenia się po twoim ciele. Przecież tak bardzo się przed nim broniłaś. Przegrałaś. Jak każdej nocy. Ale to nic, ty tylko nie chcesz Tego Świata.
Pamiętasz, jak bardzo kiedyś pragnęłaś słyszeć w swojej sypialni odgłos oddechu ukochanego mężczyzny? To dlaczego mam wrażenie, że tej nocy oddałabyś wszystko za chwilę niezmąconej ciszy? Co poświęciłabyś teraz dla samotności? Mówisz, że życie… A ja wiem, że nie masz na to odwagi, wiem, że tak ci lepiej, łatwiej… Potrafisz jedynie uciec w sny do świata, który daje ci schronienie. Ale i tam nikt nie usłyszy twojego płaczu, nawet tam nikt nie odegna chłodu nocy. Więc dlaczego? Co takiego ma senny świat, czego nie ma twoje życie? Błękitu jego oczu? Dźwięku głosu, a może dotyku skóry? Kręcisz głową. „Sny mają miłość”, szepczesz cicho do poduszki. Nikt cię nie słyszy, wiesz o tym, prawda? Ale to nic, ty tylko nie chcesz Tego Świata.
Wspomniałaś coś o miłości, czyż nie? Wiesz może czym ona jest? Znów kręcisz głową. Nie jesteś dziś specjalnie rozmowna, wiesz? Miłość… Kiedyś w nią wierzyłaś, kiedyś myślałaś, że nie ma na świecie nic od niej ważniejszego. Że ona jest całym światem. Ale potem nagle zostawiłaś ją za sobą, pogrzebałaś Tamten Świat, a wraz z nim wszystko, w co wierzyłaś. Wszystko, co ciebie tworzyło. Kim więc dziś jesteś? Jak możesz żyć z brakiem świadomości własnego istnienia? Mówisz, że to nic… Tak, wiem, już to słyszałem. Ale słyszałem też Jego słowa, pamiętasz? Nie… Ty nie możesz pamiętać, bo te słowa mogły dotrzeć jedynie do twojego serca, a przecież tak skrzętnie je ukryłaś. Nie widziałaś, jak niemo co dnia wyznawał ci miłość. Nie słyszałaś, jak krzyczał, byś nie odchodziła, byś została tuż obok. Nie chciałaś słyszeć. Słowa zawisły w powietrzu, nie odnajdując upragnionej drogi. Gdy później próbowałaś je uchwycić, nie było już niczego. Rozmyły się, opadły cicho na podłogę, znikając pod stopami pędzącego czasu.
Prosisz, abym odszedł. Mam cię wysłuchać? Jego też o to prosiłaś… Co ci to dało? Szczęście? Tak przecież wtedy myślałaś. Obwiniałaś go o wszelkie zło, uważałaś, że przy nim zniszczyłabyś sobie życie. A jak wygląda teraz twoje życie? Nie ma go, prawda? Nie zostało ci nic z Tamtego Świata. „Zostały wspomnienia”, mówisz. Pozwalam ci zatem zasnąć, jestem przecież tylko sumieniem. Znów wracasz do snów, do obrazów życia, za którymi tęsknisz. Widzisz jego twarz, uśmiech, czujesz dotyk. Wszystko, co kochasz znowu jest blisko, na wyciągnięcie ręki. Już kiedyś po to sięgnęłaś, wiesz czym się to kończy. Nauczona przez życie, nie poruszasz się. Czerpiesz siłę z każdej sekundy marzenia. Wiesz, że wraz ze wschodem słońca znów wszystko zniknie. Ale to nic, ty tylko nie chcesz Tego Świata.
Kolejny dzień budzi się do życia. Spoglądasz do lustra. Uśmiechasz się niepewnie, dostrzegając w oczach pozostałość sennego marzenia. Małą iskierkę, która jednak zniknie pod szarością dnia. Powoli nakładasz makijaż i obwiązujesz serce bandażami, tak, aby nikt nie zauważył twoich ran. Jeszcze tylko uśmiech i możesz rozpocząć kolejny dzień w Tym Świecie. Odchodzisz, stawiając czoła życiu. Zostawiasz mnie na jednej z półek, tuż obok lustra, ale to nic… Nie gniewam się, bo wieczorem znów tutaj wrócisz. Jak każdej nocy, choć dziś znów przysięgałaś sobie, że dasz radę. A co jeśli ci się nie uda? To nic… Ty tylko nie chcesz Tego Świata.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kika dnia Pon 22:07, 28 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:11, 28 Cze 2010    Temat postu:

zaklepuje

e;

No i co ja mam napisać?! Powiedz, bo ja naprawdę nie mam pojęcia! Piszesz w taki sposób, że człowiekowi odbiera mowę.

Ulubione...
Cytat:

Powoli nakładasz makijaż i obwiązujesz serce bandażami, tak, aby nikt nie zauważył twoich ran. Jeszcze tylko uśmiech i możesz rozpocząć kolejny dzień w Tym Świecie. Odchodzisz, stawiając czoła życiu. Zostawiasz mnie na jednej z półek, tuż obok lustra, ale to nic… Nie gniewam się, bo wieczorem znów tutaj wrócisz. Jak każdej nocy, choć dziś znów przysięgałaś sobie, że dasz radę. A co jeśli ci się nie uda? To nic… Ty tylko nie chcesz Tego Świata.

Po prostu jest w nim coś łapiącego za serducho.

I mimo, że jestem bardzo błyskotliwym Huffusiem (i jakże skromnym ), to nie rozumiem tego wszystkiego razem. Czyli ona jest sama czy z innym mężczyzną? House'a nie ma, bo ona go zostawiła czy sam odszedł? Odpowiesz? Prooooszę....

Ściskam mocno i życzę Wena na kolejne takie perły w stosie innych pereł. Ty masz tyle tych pereł, że powinnaś otworzyć salon jubilerski!
Huffuś

Pe.eS. Przepraszam za ten mało konstruktywny i głupi komentarz. Wstyd mi za siebie, ale nic innego nie uda mi się sklecić, bo zabierasz mi słowa!

e2;

Jestem tylko marnym sumieniem, cichym jękiem pośród hałasu twojego życia.
<--- TO idzie do podpisu!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez HuddyFan dnia Wto 15:13, 29 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:11, 28 Cze 2010    Temat postu:

Skreślam dzień dobry. Mówię dobry wieczór

Hm... podążając drogami logicznego myślenia i korzystając z zależności związku przyczynowo-skutkowego dochodzę do dalej wymienionych wniosków:

1. Uważasz się za osobę dziwną(nie neguję, nie wiem ).
2. Uważasz swój tekst za dziwny(to zdecydowanie neguję!, ale za chwilę).
3. Uważasz, że tekst się nie spodoba(niestety, mogę wyrazić tylko moje zdanie, ale to za chwilę).
4. Uznaję tekst za udany, i to bardzo udany, czyli też jestem dziwna(tego nie neguję i wcale mnie to nie zaskoczyło. Wiem to od jakiegoś czasu ).
5. Polonistki są walnięte? Hm... czy ja mogę jeszcze zmienić zdanie? (nie zwracaj uwagi na to, co ja piszę, bo to nie zawsze jest logiczne).

Dobra, przechodzę do rzeczy. Tak, jak zaznaczyłam już wyżej tekst niezwykle mi sie podoba. Jest śliczny.

Niesamowicie ciekawy sposób narracji. Spodobał mi się. Pisanie, jako sumienie. Naprawdę interesujące. Tak bardzo, że żałuję, że sama na to nie wpadłam(wiem, brzmi to wrednie, ale to komplement).

I znowu napisałaś taki tekst, że nie wiem, co mogłabym zacytować. Myślę, że przekopiowanie całości wygladałoby dość głupkowato, choć nie jestem tego pewna

Cytat:
(...)leniwymi ruchami ścierasz swoją ochronna maskę.

Odkładasz na półkę wymuszony uśmiech i pozwalasz sobie na ciche westchnienie.

Spuszczasz głowę, bandaże z twojego serca opadają na podłogę z cichym szelestem.

Słowa zawisły w powietrzu, nie odnajdując upragnionej drogi. Gdy później próbowałaś je uchwycić, nie było już niczego. Rozmyły się, opadły cicho na podłogę, znikając pod stopami pędzącego czasu.


Te zdania niezwykle mi się podobają. Nawet nie umiem tego jakoś sensownie wytłumaczyć. Tak po prostu. Są najzwyczajniej w świecie cudowne.

Cytat:
Powoli nakładasz makijaż i obwiązujesz serce bandażami, tak, aby nikt nie zauważył twoich ran. Jeszcze tylko uśmiech i możesz rozpocząć kolejny dzień w Tym Świecie. Odchodzisz, stawiając czoła życiu. Zostawiasz mnie na jednej z półek, tuż obok lustra, ale to nic… Nie gniewam się, bo wieczorem znów tutaj wrócisz. Jak każdej nocy, choć dziś znów przysięgałaś sobie, że dasz radę. A co jeśli ci się nie uda? To nic… Ty tylko nie chcesz Tego Świata.


A zakończenie? Zakończenie jest bajeczne. Nawiązuję do początku. Lubię to. Podoba mi sie ta zwyczajna niezwykłość tego od czego ona zaczyna i kończy swoj dzień. Zawsze pisze się, że ludzie się ubrali lub rozebrali. Ale nie u Ciebie. Tutaj Cuddy odkłada na półkę uśmiech, zdejmuje bandaże z serca, a zakłada na siebie sumienie. A rano na odwrót. To brzmi tak mądrze, tak dziwnie, ale jest tak okropnie i boleśnie prawdziwe. Przecież wszyscy tak robią. Każdy człowiek jest inny, gdy jest z kimś i inny, gdy jest sam otoczony ciemą nocą.

Cytat:
Jestem tylko marnym sumieniem, cichym jękiem pośród hałasu twojego życia.


No i zdanie, którym mnie całkowicie i nieodwracalnie kupiłaś. Według mnie najlepsze z całości. I znów nie potrafię tego uargumentować, ale takich rzeczy nie można chyba logicznie wytłumaczyć. I mam prośbę, mogę sobie ukraść to zdanie do podpisu? Proszę tak pięknie, jak jeszcze nigdy dotąd

O Boże, ale mnie poniosło Są ludzie, którzy wiedzą już co potrafię, ale żeby tak publicznie to okazywać? Muszę popracować nad zwięzłością tego, co piszę, ale nie wiem, czy da się za mną coś jeszcze zrobić

Dobra, kończę

Pozdrawiam serdecznie i życzę weny
Szpilka


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Szpilka dnia Pon 23:15, 28 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 7:14, 29 Cze 2010    Temat postu:


To jest cudowne....
Narratorem sumienie? Genialne

Bardzo podoba mi się ta klamra :

"Powoli sięgasz po płyn do demakijażu i leniwymi ruchami ścierasz swoją ochronna maskę. Odkładasz na półkę wymuszony uśmiech i pozwalasz sobie na ciche westchnienie."

"Powoli nakładasz makijaż i obwiązujesz serce bandażami, tak, aby nikt nie zauważył twoich ran. Jeszcze tylko uśmiech i możesz rozpocząć kolejny dzień w Tym Świecie. Odchodzisz, stawiając czoła życiu. Zostawiasz mnie na jednej z półek, tuż obok lustra, ale to nic…"

Strasznie ten tekst mi się podoba. No i ta muzyka do tego... myślałam, że się popłaczę zaraz. Podoba mi się to, że jest przepełniony metaforami
I te metafory są genialne
Dziękuję, że mogłam przeczytać coś tak cudownego To jest taka alternatywna wersja finału. Co by było jakby została z Lucasem Super...
Pzdr Czekam na kolejne cacko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:57, 30 Cze 2010    Temat postu:

HuddyFan napisał:
I mimo, że jestem bardzo błyskotliwym Huffusiem (i jakże skromnym ), to nie rozumiem tego wszystkiego razem. Czyli ona jest sama czy z innym mężczyzną? House'a nie ma, bo ona go zostawiła czy sam odszedł? Odpowiesz? Prooooszę....


Bawimy się w grę "co autor miał na myśli?" Interpretację moich tekstów pozostawiam każdemu z osobna, tak, aby każdy mógł rozumieć je na swój sposób. Chodzi mi o te takie "dziwne" teksty
Jeżeli znów chcesz wiedzieć, o co mi dokładnie chodziło, to zaraz wszystko wytłumaczę
Ad. 1. Czyli ona jest sama czy z innym mężczyzną?
Chciałam napisać we wstępie wprowadzenie, ale stwierdziłam, że może to jest wystarczająco czytelne, widocznie nie było. Mamy w tekście dwa momenty, które mówią o tym:

Cytat:
Więc nie czas na łzy, nie czas na zrezygnowanie, przecież on tam na ciebie czeka i czekać będzie do końca Tego Świata.


Cytat:
Pamiętasz, jak bardzo kiedyś pragnęłaś słyszeć w swojej sypialni odgłos oddechu ukochanego mężczyzny? To dlaczego mam wrażenie, że tej nocy oddałabyś wszystko za chwilę niezmąconej ciszy? Co poświęciłabyś teraz dla samotności?


Wynika z tego, że ktoś tam jednak oddychał, czyli ktoś być obok niej musiał, a skoro w snach uciekała do krainy miłości i "ukochanych błękitnych oczu", to ten mężczyzna był kimś, kogo ona nie chciała, był Tym Światem.

Ad. 2. House'a nie ma, bo ona go zostawiła czy sam odszedł?

Kurczę, też myślałam, że to czytelne, ale ok Widocznie, ja w swoim marnym życiu zinterpretowałam za wiele wierszy i dla mnie już wszystko jest czytelne Ale po kolei:

Cytat:
Nie widziałaś, jak niemo co dnia wyznawał ci miłość. Nie słyszałaś, jak krzyczał, byś nie odchodziła, byś została tuż obok.


Cytat:
Prosisz, abym odszedł. Mam cię wysłuchać? Jego też o to prosiłaś…


To ona odrzuciła House'a. Ona twierdziła przecież, że:
Cytat:
Obwiniałaś go o wszelkie zło, uważałaś, że przy nim zniszczyłabyś sobie życie.


Odrzucając jego miłość, pochowała głęboko Tamten Świat, do którego chciałaby na pewno powrócić.

To chyba wszystko



HuddyFan napisał:

Jestem tylko marnym sumieniem, cichym jękiem pośród hałasu twojego życia.
<--- TO idzie do podpisu!!!


Szpilka napisał:
I mam prośbę, mogę sobie ukraść to zdanie do podpisu? Proszę tak pięknie, jak jeszcze nigdy dotąd


Że się tak wyrażę, bierzcie i jedzcie z tego wszystko <lol> Czuję się niezmiernie zaszczycona

GosiaczeQ_17 napisał:
To jest taka alternatywna wersja finału. Co by było jakby została z Lucasem Super...


That's the point!

Dziękuję wszystkim bardzo, bardzo mocno


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin