Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Niespodzianka 2 [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pinky
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Częstochowy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:59, 06 Mar 2009    Temat postu:

Jak już pewnie zauważyliście to jest przedostatnia część
Ja w dalszym ciągu czekam na ochotników, którzy napiszą epilog o znienawidzonej Stacy ^^
No, nie trzymam was już dłużej w niepewności:

PART VII

Otoczył ją swoim ramieniem. Nie chciał na niej nic wymuszać. Po chwili sama przysunęła się bliżej i odwróciła w jego stronę. Popatrzył w jej oczy ze strachem. Ostrożnie zbliżył swoje usta i zaczął całować jej czoło, powieki, nos, policzki, brodę. Kiedy się odsunął, już czekała z rozchylonymi wargami i zamkniętymi oczami. Pocałował ją delikatnie w usta, wstrząsnął nim dreszcz. Była słodka jak wino.
Pocałował ją znowu. I jeszcze raz, mocniej. Nagle Lisa zaczęła płakać. Słone potoki łez spływały po policzkach, zalewając prześcieradło. Przecierała oczy niczym małe dziecko i drżała. Przytulił ją do siebie.
- Co my robimy…?
Przełknął łzy cisnące mu się do oczu. – Nie bój się. Wszystko będzie dobrze.


Siedziała przy nim dzień i noc. Czuwała nad jego snem, niczym matka. Ocierała pot z czoła, zmieniała opatrunki na twarzy, uspokajała, kiedy miał koszmary. Z samego rana znowu nawiedziły go złe sny. Rzucał się, krzyczał, o mało nie pozrywał szwów.
- Nie daruuuję ci tego… Nie będzie tak! Nie będzie! Nie będzie…
- Ciii… Śpij już.
- Lisa… Gdzie dziecko?
- Jakie dziecko? Śpij.
- Nie ma… Tylko jedno… Tylko ona.
- Jakie dziecko? House?
- Preston.
Cameron przestraszyła się nie na żarty. Zawołała pielęgniarkę, a sama, osłabiona, wyciągnęła telefon i zadzwoniła do Wilsona.


Miała szczęście, że nikt nie przyłapał jej na wykradaniu dziecka z łóżeczka. Własnego dziecka. Boże, dalej nie mogła w to uwierzyć. Niestety była jedną z tych kobiet, które całkowicie nie posiadają instynktu macierzyńskiego.
Bała się go dotknąć, jakby był jakąś jadowitą tarantulą. Stała przed łóżeczkiem tracąc cenne sekundy. W końcu zdecydowała, że najlepiej będzie gdy owinie go w szlafrok i wpakuje do wiklinowego kosza, pozostawionego tu zapewne przez którąś z matek. Opróżniła go, włożyła do środka dziecko i najszybciej jak mogła wyślizgnęła się na dwór co było nie lada wyzwaniem biorąc pod uwagę masę pielęgniarek i pacjentów krążących po korytarzach.

To było jak wyścig rydwanów. Tylko zamiast rydwanu miała starego cadillaca, a za nią ciągnął się sznur policyjnych samochodów. Czyli ktoś musiał się w końcu zorientować, że mają o jedno dziecko mniej.
Nie była dobra w roli cezara. Nie miała tyle sił, by je zabić. Dziecko Rosemary.
Preston leżał owinięty w szlafrok w wiklinowym koszyku na siedzeniu pasażera. Kwilił cicho, nie miał siły płakać, ale na szczęście płuca radziły sobie z wymianą gazową.
Był śmiertelnie przestraszony. Nie mógł krzyczeć, tylko nerwowo uderzał rączkami o ściany koszyka.
Stacy raz po raz próbowała pogodzić szybką jazdę i analizowaniem swojego planu. Lawirowała między samochodami blokując policjantom drogę. Nie włączyła radia, więc nie mogła wiedzieć, że cały stan śledzi jej ucieczkę. Wszyscy błędnie myśleli, że to jakiś morderca, a nie zdesperowana matka próbująca dotrzeć do ojca swojego dziecka.
Wszystko było jednak z góry skazane na porażkę, ponieważ House leżał w szpitalu z pociętą twarzą, szyją i rękami. Nikt nie wiedział co mu strzeliło do głowy, by dla zwiększenia efektu obłożyć się zepsutą wołowina zalegającą w zamrażalniku. Kiedy Cuddy odeszła, nie miał ochoty by żyć, a co dopiero sprzątać…
Stacy wpadła w pułapkę. Próbując ominąć stragan z warzywami i wielką ciężarówkę skręciła w ciasną uliczkę. Nie wiedziała jednak, że w tym samym czasie wyjeżdżał z niej Wilson próbujący w godzinach szczytu dostać się, tak jak i ona, do House’a.
Wypadek był nieunikniony.


Zahamował zbyt późno. Słyszał jak wołała House’a, który leżał w szpitalu oddalonym od niej o kilka kilometrów.
Paradoksalnie wszyscy teraz go potrzebowali. Faceta, który był cyniczny, zrzędliwy, chamski, niemiły, zamknięty w sobie. Nawet on pragnął znaleźć się teraz w swoim gabinecie i patrzeć, jak dobry, stary Greg wcina jego kanapki.
Uderzenie wstrząsnęło nim. Poczuł jak coś ciepłego spływa mu po twarzy. Musiał rozciąć sobie czoło. Wyszedł na ulicę i stanął obok drugiego samochodu. Zobaczył nieprzytomną Stacy opierającą czoło o kierownicę.
I po raz pierwszy w życiu zastanowił się czy ma uratować człowieka.
Usłyszał płacz dziecka i zobaczył jak mały Preston wije się w koszyku. Okrążył samochód, otworzył drzwi i wziął na ręce osławionego syna House’a. Owinął go swoją marynarką i przytulił do piersi.
W PPTH zjawił się kilka godzin później. Od razu skierował swoje kroki do pokoju Grega. Przyjaciel leżał na łóżku. Był całkiem przytomny i niczym niewzruszony oglądał Monster Trucki. James usiadł zmęczony na krześle i patrzył w podłogę.
- Przyszedłeś, żeby zobaczyć jak się czuję? Dziękuję za troskę, ale Cameron czuwa nade mną 24 godziny na dobę.
- Stacy uciekła z twoim synem ze szpitala.
- To nie mój syn.
- Teraz tak. Stacy umarła w drodze do szpitala. – Wilson otarł pot z czoła i wyszedł.


Stacy umarła w drodze do szpitala.
To było jak muzyka dla jego uszu.
Wstał i nie zważając na wenflony oplatające całe jego ciało wyszedł na korytarz.


Wilson wchodził po schodach bardzo powoli. Kiedy stanął pod obskurnymi drzwiami, wyciągnął klucz i wszedł do środka. Cuddy niemal natychmiast pojawiła się w przedpokoju, zaniepokojona i przestraszona.
- Dlaczego tak długo?
- Stacy nie żyje. Mieliśmy poważny wypadek.
- Wypadek... To dlaczego… Tobie nic nie jest, a ona mrozi się teraz w kostnicy?
- Ktoś zażartował, że to Opatrzność czuwała nad tym, by jak najszybciej zeszła z tego świata. – Podszedł do Lisy i przytulił ją.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Syśka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:07, 06 Mar 2009    Temat postu:

No i znowu nie można napisać nic rozsądnego na temat tekstu, jego budowy, słownictwa itd ponieważ czytelnika zalewa fala takich emocji, że trudno usiedziec na tyłku

Po pierwszym akapicie ma sie ochote rozszarpać Wilsona - co on tyka jak nie jego!!!???

Po drugim pozostaje żal że to jednak nie Lisa... Czy tego fragmentu nie powinnaś wkleić w Hameronkach?

Potem ta wstrętna Stacy i maleńki, ŻYWY!!! Preston - wiedziałam że ktoś nad nim czuwa! - MOŻE BYĆ, ŻE JA!!!

Przykro, że Stacy zmarła tak... ŁATWO... chociaż jednak coś powstrzymało ją od zabicia Maleństwa zanim go zabrała... może to jednak ten instynkt macierzyński, do którego nie chciała się przyznać... Wierzę, że jakby miała szansę trochę z nim pobyć to by się złamała... i pokochała go - chyba była zdolna do głębszych uczuć skoro kochała House "na zabój"

Skoro ją usmierciłaś, to w epilogu można napisać tylko jak bardzo ratownicy medyczni znecali się nad nią w karetce

Rozmowa Hilsonowa i:
Cytat:
- To nie mój syn.
- Teraz tak.

przyprawia o dreszcze i aż czuć zalewające Housa emocje od radości z pozbycia się kłopotu (czyt. Stacy) aż do tego maleńkiego uczucia wobec Prestona - prawda Pinky, prawda???

Ostatnia scena to znów zgrzyt!
Wilson! Byłbyś uprzejmy się odpierwiastkować???

Pinky, proszę mnie więcej nie atakować od rana tak skrajnymi uczuciami, bo jak ja mam potem funkcjonować?!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sapphire
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 01 Wrz 2008
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Krainy Szynszyli

PostWysłany: Pią 9:51, 06 Mar 2009    Temat postu:

Dobrze, że jestem chora, bo inaczej w szkole nałapałabym pał za nieuwagę...
Cytat:
Wypadek był nieunikniony. Zahamował zbyt późno.

Hehehehe! I dobrze! Tylko czemu tak mało krwi? I czemu Stacy ma pozostać w jednym kawałku?!
Cytat:
Podszedł do Lisy i przytulił ją.

Nie ma to jak przyjacielski i tylko przyjacielski uścisk... Prawda?...
Jest tak dobrze że lepiej być nie może... Kurcze, jeszcze tylko jedna cęść do końca... + epilog . Z dalszymi losami naszej wspaniałej pary, wspaniałego Prestonka i mniej wspaniałego Wilsona... Nie będziesz okrutna i tak szybko sie z nami nie rozstaniesz, co?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nimfka
Reumatolog
Reumatolog


Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 1444
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:52, 06 Mar 2009    Temat postu:

Cudny fik mam nadzieję że będzie hepi end

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wela89r
Chirurg - urolog
Chirurg - urolog


Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowa Sól
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:13, 06 Mar 2009    Temat postu:

Niewiarygodne że mozna choć troche cieszyc sie z czyjejs smierci...!
Wolny House, prawie...Bo jest jeszcze Preston.
Czasem się zastanawiam jakim cudem takie pomysły na fiki tworzą się w głowach Świetne, no i cicho liczę na happy end


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:03, 06 Mar 2009    Temat postu:

Syśka napisał:

Skoro ją usmierciłaś, to w epilogu można napisać tylko jak bardzo ratownicy medyczni znecali się nad nią w karetce


ja jestem pewna, że reanimował ją Król Reanimacji - Kutner na pewno kobieta poszła z dymem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
amandi
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:09, 06 Mar 2009    Temat postu:

W mordziaczka . Przejmujący tekst, wreszcie z wyjaśnieniem paru rzeczy i zrobieniem TEJ rzeczy, na którą wszyscy czekali. A nawet dwóch, na które czekała większość: zabicie Stacy i uratowanie Prestona

to taak, od początku:
- rany Julek, dlaczego Wilson dobiera się do Cuddy? Opis charyzmatyczny, delikatny, ale... to nie jest para, która powinna być razem.. właśnie, co oni robią?

- troskliwa Cam, którą nawet lubię , czuwająca przy chorym House'ie i jego koszmary..... nie ma dziecka, nie ma... ale jest drugie - jest Preston. Mam nadzieję, że to, że House wzywa go przez sen, coś znaczy...

- Stacy porwała dziecko. Własne dziecko. Nie dość, że ono cudem żyje, to ona je zabiera z bezpiecznego szpitala, ucieka przed policją, szaleje, miota się... ginie. Plan, tak, plan. Co z tego planu? House może i pocięty (wołowina?? przepraszam , ale to akurat mnie rozbroiło ), ale potem odzyskał przytomność... ale nie odzyskał poczucia więzi z tą częścią jego "rodziny". Może nie "odzyskał", bo nie można odzyskać czegoś, czego się nigdy nie miało... A ona... i Wilson... wypadek...... nawet on nie chciał jej ratować, tylko wziął dziecko...... właśnie dobrze

- Stacy umarła w drodze do szpitala... House, Wilson, Cuddy, pewnie nawet Preston - no i ja - nikt nie płacze z powodu zejścia jej z tego świata. House nawet jej tego życzył....... nie ma to, jak być znienawidzonym, a jednocześnie wciąż próbować na nowo ... mimo wszystko zaczynam jej współczuć......

Tekst naprawdę, naprawdę dobry.......... tylko dlaczego to jest już przedostatnia część ? Dlaaaczego ? Czy... *mówi z nieśmiałą nadzieją* House, Cuddy i Preston - czy oni stworzą rodzinę ?

Pozostaje mi więc tylko ściskać cię i życzyć dużo wena na doskonały ostatni part ... uciekam już, bo śpieszę się do kościoła


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pinky
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Częstochowy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:28, 06 Mar 2009    Temat postu:

Stokrotka napisał:
Syśka napisał:
Skoro ją uśmierciłaś, to w epilogu można napisać tylko jak bardzo ratownicy medyczni znęcali się nad nią w karetce

ja jestem pewna, że reanimował ją Król Reanimacji - Kutner na pewno kobieta poszła z dymem


ja tam nie wiem kto ją reanimował
może i Kutner
mieliście napisać zgrabny epilog, no i? xP

amandi napisał:
wołowina?? przepraszam, ale to akurat mnie rozbroiło

i tak miało być xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr. paula
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:15, 06 Mar 2009    Temat postu:

Stacy wzięli za porywacza-mordercę! heh niezłe. pędziła i pędziła, aż wpadła na Wilsonka! Stacy teraz ochłonie ze swoich chorych emocji i planów w kostnicy! dobrze, że wilson cały i zdrowy... ufff. a Preston? Jakoś nie żywię do niego żadnych uczuć. Jakoś nie lubię dzieciów... (wyłacznik- Lupus )

Wilson i Cuddy... właśnie co wy robicie?

A house.... Jego jakoś rozgryźć nie mogę. Nienawidzi Stacy, kocha Lisę to wiem. Ciekawe co z tym Prestonem będzie? No i ciekawe co zrobi House...

Cytat:
Wstał i nie zważając na wenflony oplatające całe jego ciało wyszedł na korytarz.



czekam na ostatniął(?) część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pinky
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Częstochowy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:41, 06 Mar 2009    Temat postu:

tak, tak, VIII to będzie ostatnia część xD

no jakoś mój Preston nie za bardzo przypomina Lupusa


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pinky dnia Pią 16:47, 06 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:52, 06 Mar 2009    Temat postu:

<jupi>jest kolejna część tylko szkoda że to już ostatnia
Cholerka dlaczego Wilson dobiera sie tak do Cuddy..?
Mam nadzieje że House wkroczy w odpowiednim momencie i do niczego nie dojdzie między nimi.
czekam na next part chociaz że to będzie już ostatni
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pinky
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Częstochowy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:35, 06 Mar 2009    Temat postu:

to już OSTATNIA część + EPILOG

Dedykacja dla Syśki, amandi, Sapphire, jeanne i innych wiernych czytelników xD a w szczególności dla tych, którzy chcieli, by Preston przeżył

PART VIII

Inspiracja: Sting - Every Breath You Take

Otępiały po lekach, obolały i zdeterminowany skierował się do gabinetu Wilsona. Wczorajsza próba ucieczki została udaremniona przez jego zespół. Dlatego postanowił wyjść stąd legalnie, by nikt się nie przyczepił.
- Chcę się wypisać.
James popatrzył na niego beznamiętnie i wrócił do swoich papierów. – Nie mam upoważnienia.
- Cholera, to pewne, że masz! Ostatnią osobą, z którą widziano Cuddy byłeś ty, a nie jestem w stanie uwierzyć, że zostawiłaby szpital bez opieki!
- Nie wypiszę Cię.
- Dlaczego?
- Bo jesteś na lekach, które obniżają twoją zdolność samodzielnego myślenia, otępiają cię! Nie wiadomo więc co mógłbyś wymyślić. Wybij to sobie z głowy.
- Wiesz dobrze, że mam takie prawo.
- A od kiedy to przestrzegasz prawa, House? – Wilson był zdenerwowany.
- Trudno. I tak stąd wyjdę. – Greg rozsiadł się wygodnie na sofie i kręcił młynka palcami.
- Nie pozwolę ci na to.
- Nie musisz mnie pilnować, jestem dorosły! – Krzyknął House z udawanym oburzeniem.
- Jesteś. Ale muszę chronić przed tobą innych ludzi.
- Jimmi, ty masz w ogóle pojęcie co się stanie kiedy stąd ucieknę?
- House…
- Zaprawdę powiadam wam, to będzie płacz i zgrzytanie zębów! – Stanął na środku gabinetu i wzniósł ręce do góry. Wilson westchnął i wyciągnął jego kartę spod stosu papierów. – Dokąd się udasz?
- Na Galapagos. Adoptowałem małe żółwiątka. One też potrzebują uczuć! – Popatrzył na Jamesa z wyrzutem i wyszedł na korytarz, a stamtąd do swojego gabinetu. Wyciągnął z szafki ubrania niczym królika z kapelusza i przebrał się. Spakował do pudełka parę płyt, czerwony kubek oraz piłkę i zjechał windą do holu. Wyszedł na zewnątrz. Wciągnął do płuc świeże powietrze, potarł nos i zamówił taksówkę. Postanowił zawierzyć krążącym po szpitalu plotkom.

Maleństwo było spokojne, śpiące i najedzone. Zacisnęło rączki w piąstki i przyciskało je do buzi. Stała w szlafroku na środku pokoju i kołysała niemowlę. Łagodne światło oświetlało ją nadając jej spokojny, miękki wygląd.
Właśnie w takiej pozie zastał ją House. Starał się poruszać najciszej jak tylko mógł. Nie był pewny czy trafił pod dobry adres. Lecz kiedy stanął w drzwiach, był pewny, że to ona, nikt inny. Nie miał pojęcia jak zacząć rozmowę. W głowie miał kompletną pustkę, jej widok odebrał mu mowę. Zaczęła nucić jakąś kołysankę. Greg westchnął.
- Cuddy… - Jego szept przeciął zatęchłe powietrze jak nóż i trafił ją prosto w serce. Gdyby nie dziecko to na pewno opadłyby jej ręce. Dosłownie.
- House! Co ty tu…
- Przyszedłem się z tobą zobaczyć.
Lisa popatrzyła na niego. W jej oczach zalśniły łzy. Położyła dziecko do łóżeczka, a sama usiadła na kanapie krzyżując ręce.
- Słyszałam o Stacy. Tak mi…
- Nie powinno Ci być przykro. Nie tobie. – Chciał usiąść obok, ale odsunęła się.
- Masz syna.
- Wiem.
- I co zrobisz z tym fantem?
- Myślałem, że może moglibyśmy…
- Moglibyśmy co? – Była zdenerwowana. – Wychować je? House… Po tym co przeszłam… Po tym co ty… Nie, po tym co WY mi zrobiliście…
- Myślisz, że to ukartowałem?! Nie, ja nie chciałem, by to wszystko tak się skończyło! – Stanął tuż przed nią górując nad nią wzrostem i pewnością siebie. – Nie wiedziałem, że Stacy jest chora psychicznie!
- To dlaczego jej wtedy nie wyrzuciłeś, co? – Nie mogła już dłużej powstrzymywać łez. – Dlaczego nie zamknąłeś przed nią drzwi?!
- Bo była w ciąży.
- Ja też! – Wstała i zacisnęła ręce w pięści. – Byłam w ciąży z tobą! A ty nagle zacząłeś się przejmować dzieckiem, które prawdopodobnie nie jest twoje?! Co się z tobą do cholery dzieje?! Czy ty naprawdę chciałeś zniszczyć mi życie?! - Patrzyła na niego ze wściekłością.

Był zagubiony i bezbronny. Nie wiedział co ma jej odpowiedzieć. Nie wiedział dlaczego ją zostawił samą kiedy tak bardzo potrzebowała jego pomocy.
Chciał, bardzo chciał, by było tak jak dawniej. I nagle przypomniały mu się własne słowa jakie skierował do niej gdy przywiózł ją z lotniska.
Musisz być gotowa na to, że kiedyś te walizki znów wylądują w twoim mieszkaniu. Życie ze mną nie jest łatwe. To będzie epizod pełen łez, paradoksów, niesnasek. Dlatego zapamiętaj tę piosenkę. Ona będzie oznaczać koniec.
Popatrzył na nią. Była piękna kiedy się złościła. Podniósł dłoń i otarł jej łzy.
- Nie ma dla mnie następnej szansy. Wiem o tym dobrze. – Chłonął ją całą, pragnął zapamiętać jej obraz. - Bo zraniłem kobietę, którą kochałem. Muszę wypić naważone piwo. – Podszedł do łóżeczka i wyciągnął z niego swojego syna.
- House… Co ty robisz? – Podbiegła do niego i wyciągnęła ręce po małego Prestona. – Czy ty za wszelką cenę pragniesz zrobić mi na złość?! Czy ty nie rozumiesz, że to dziecko potrzebuje opieki i miłości? A ty robisz to tylko dlatego, by odegrać się… Nie wiem nawet na kim! – Była zrozpaczona.
- Wpuściłem Stacy do naszego domu. Pozwoliłem, by zburzyła to co było między nami. To było coś bardzo kruchego. Coś… - Spuścił głowę. – Czego nigdy nie powinniśmy byli budować. – Nie mógł uwierzyć, że to powiedział. Pragnął odgryźć sobie język, cofnąć te słowa. Ale duma mu na to nie pozwalała. - I muszę za to odpokutować.
- House…
- To nie jest twoje dziecko.
- Twoje także nie. Oddaj mi Prestona.
- Nie mogę.
Patrzyła na maleńkie zawiniątko ukryte w jego ramionach. Poczuła kompletną pustkę i zagubienie. - I co teraz… Znikniesz z mojego życia? Na zawsze i całkowicie?
Popatrzył na nią pełen rozpaczy i rozgoryczenia. Nie miał już siły ani odwagi, by dalej ciągnąć to przedstawienie. – Tak.
- Nie wierzę ci.
- Tak jak wszyscy. – Odwrócił się plecami do niej.

To nie może być prawda…
Cuddy stała na środku pokoju z opuszczonymi rękami i analizowała wszystkie słowa bardzo dokładnie. Może czymś go uraziła? Może nie miała odwagi, by wykonać krok naprzód? Może za bardzo się zaangażowała?
- House… - W panice szukała odpowiednich słów, by jakoś zaradzić tej sytuacji. – Błagam…
Spojrzał na nią swoim przenikliwym wzrokiem. Mogłaby przysiąc, ze widziała w jego oczach łzy.
Wyszedł. By już nigdy się nie pojawić. Wyszedł ze swoim synem na rękach, który płakał ze strachu i bólu. Zostawił po sobie puste opakowanie po Vicodinie i sarkastyczny uśmiech utrwalony na jedynym swoim zdjęciu.

EPILOG

Nikt nawet nie podejrzewałby go o to, że właśnie wraca z pogrzebu ojca. Jego śmierć wywarła na nim wrażenie, ale nie mógł opuścić ważnego egzaminu. Starał się przyspieszyć.
Wpadł do sali z kilkuminutowym opóźnieniem i usiadł na swoim miejscu. Dopiero po chwili zauważył, że coś jest nie tak. Nie było profesora Jacobiego. Studenci byli podekscytowani. Z ust do ust niosła się wieść, że egzamin został odwołany, ponieważ profesor zachorował.
Na samym środku sali stał mężczyzna ubrany w idealnie skrojony garnitur. Szpakowate włosy tylko dodawały mu uroku. Młode studentki patrzyły po sobie z zachwytem. Kiedy się odezwał, wszyscy zamilkli. Głos miał niski i donośny.
- Nie przyszedłem tu z własnej woli. Zmuszono mnie, bym zajął się wami przez dwa tygodnie dopóki profesor Jacobi nie wydobrzeje. Ale w moim mniemaniu starcowi zostało mało czasu, więc chyba będę zmuszony sprawować nad wami pieczę do końca tych sześcioletnich studiów. Pan… – wskazał na chłopaka, który spóźnił się na zajęcia. – Jak się pan nazywa?
- John Wilson.
- Nie toleruję niezdyscyplinowania. Proszę opuścić moją salę. – Wskazał drzwi.
- Miałem pogrzeb ojca.
- Nie obchodzi mnie kogo grzebałeś. Oczekuję Cię w moim gabinecie po zajęciach.
Chłopak zabrał swoje rzeczy i wyszedł.

Gabinet był schludny, mały i nad wyraz nowoczesny. Wieża stereo stała obok pokaźnej kolekcji płyt, na biurku stał laptop, na stoliku pod oknem leżały książki i jakieś urządzenia. Profesor siedział w fotelu i bębnił palcami o blat biurka.
- Oczekuję, że następnym razem nie spóźnisz się. Bez względu na to czy będziesz grzebał matkę, psa czy tasiemca.
- Ja również mam taką nadzieję.
- Jak się nazywał twój ojciec?
- Doktor James Wilson. – Student patrzył w okno. - Zmarł na raka.
Profesor spojrzał na niego uważnie. – Gdzie został pochowany?
- Przy St. Ivory Avenue, na tamtejszym cmentarzu.
Mężczyzna pokiwał głową. - Możesz już iść. Tylko nie spóźnij się jutro.

Cmentarz był mały i zadbany. Grób Jamesa Wilsona stał nieco na uboczy pod rozłożystą jabłonią okrytą o tej porze roku bujnym kwieciem.
Szedł powoli ścieżką z białą różą w ręku. Stanął nad marmurową płytą i rzucił na nią kwiatka. Nie wiedział ile czasu upłynęło zanim ktoś położył dłoń na jego ramieniu.
- Profesorze?
Odwrócił się i spojrzał na Johna Wilsona. Nie był sam. Parę kroków za nim stała niska kobieta ubrana w czarny kostium, z woalką na głowie. Westchnął i spojrzał prosto w jej oczy.
- House… - Kobieta wyciągnęła ręce i podeszła bliżej. Objął ją mocno i ukrył twarz w zagłębieniu jej szyi zalewając ją łzami.

Fortepian był taki jak dawniej. Nie miał pojęcia skąd wziął się w ich domu. Na kominku stały w rzędzie fotografie przedstawiające szczęśliwy rozwój małego Johna. House oglądał każdą z nich bardzo dokładnie. I zawsze spoglądał w oczy małego chłopca siedzącego w ramionach Lisy lub Jamesa. Odwrócił się i popatrzył na nią. Czas dał o sobie znać, ale dla niego wciąż była piękna i seksowna. Usiadł obok niej i wziął za rękę.
- Jak dobrze, że wróciłeś.
- Nie zdążyłem się z nim pożegnać. Ani prosić o wybaczenie.
- Wybaczył ci już dawno. Przypuszczam, że już wtedy, kiedy opuściłeś moje mieszkanie z Prestonem na rękach. – Popatrzyła na niego odkładając woalkę na stolik. – A jak…
- Ma się dobrze. Przynajmniej tak było pół roku temu.
- Pół…
- Nie utrzymujemy ze sobą trwałego kontaktu. Wiem, że masz do niego sentyment.
- A ty byś nie miał…?
- Niestety nie. Nie wiem jakim cudem, ale Stacy zdołała wpłynąć na jego psychikę. Wystarczy mi kartka na święta i zdjęcie jego żony. Naprawdę jest świetna.
- Greg… Nic się nie zmieniłeś. - Popatrzyła mu głęboko w oczy. – Byłeś, jesteś i będziesz głupcem.
- Wielkim głupcem. - Pocałował ją w policzek i usiadł przy fortepianie. Palce spoczęły na dobrze znanych klawiszach jak człowiek po dniu ciężkiej pracy w swoim ciepłym łóżku. Zaczęły taniec. Popłynęła ta sama melodia, którą pożegnał swoją ukochaną kilkanaście lat temu: melancholijna, smutna, piękna. Kiedy skończył, usiadła przy nim i wzięła jego twarz w swoje ręce.
- To piosenka na pożegnanie. – Jego niebieskie oczy były zamglone.
- Zapamiętałam ją bardzo dobrze...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Syśka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:49, 06 Mar 2009    Temat postu:

O TAK!!!
TO SIĘ NAZYWA FIK!

CAŁA DRUGA NIESPODZIANKA TO ŚWIETNIE SKONSTRUOWANE OPOWIADANIE, PEŁNE SKRAJNYCH UCZUĆ, ZWROTÓW AKCJI I TAKĄ KREACJĄ BOHATERÓW, KTÓRA ZAPADA W PAMIĘĆ I W SERCE!
ZAKOŃCZENIE JEST IDEALNE. NIE SŁODKIE, KAPIĄCE BANAŁEM A TAKIE NA JAKIE ZASŁUGUJE CAŁE TO OPOWIADANIE
JESTEM DOZGONNĄ FANKĄ TEGO OPOWIADANIA.

Syśka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pikaola
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: B-B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:22, 06 Mar 2009    Temat postu:

Ale mnie pieką oczy, nic nie widzę.
To jest cudowne, mam zamiar wiele razy wrócić do tego opowiadania, nigdy go nie zapomnę.
To jest fik, który wywarł na mnie ogromne wrażenie.
Nie wiem co napisać...<?>
Jestem zszokowana i jestem zaszczycona, że miałam prawo przeczytać ten fik.
Tylko tytuł, niespodzianka to przeważnie zawsze coś dobrego, a tu... to był podstępny tytuł, ale może to i dobrze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sapphire
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 01 Wrz 2008
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Krainy Szynszyli

PostWysłany: Pią 22:38, 06 Mar 2009    Temat postu:

No tak, nic dziwnego, że tytuł to "Niespodzianka"... Jednyne, co w nim przewidziałam, to kto będzie bohaterami fika.
Podobno big girls don't cry.... A to wcale nie jest prawda, bo w chwili obecnej jedną ręką piszę, drugą się knebluję żeby się nie rozryczeć na cały głos (niewrażliwy tata w pokoju obok).
Wszystko, co sądzę o tym fiku, napisała już Syśka. Ja tylko ci mówię: jak się tak opisuje emocje i jak się takie wrażenia daje czytelnikom, to ma się gwarantowaną literacką Nagrodę Nobla za paredziesią lat na półce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wela89r
Chirurg - urolog
Chirurg - urolog


Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowa Sól
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:47, 06 Mar 2009    Temat postu:

Ładne. No i jak poprzedniczki oczów też nie mam suchych...
Szczególnie epilog przypadł mi do gustu. Spodziewalam sie ze cos gorszego się stanie, że mimo wszystko bede miała troche poczucie żalu i niespełnienia. A tu miła niespodzianka, mimo takiego klimatu fika uśmiech pojawił się na mojej twarzy
Cuuuudo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:02, 07 Mar 2009    Temat postu:

Pragnę zawiadomić, że Jeanne-nigdy-nie-płacze, właśnie czuje łzy w oczach i tyle. Dziękuję pięknie za dedykację I miałam właśnie takie jakby przeczucie, że tak zakończy się historia z Prestonem
Pinky nie wiem, co mogłabym powiedzieć, aby oddać moje słowa zachwytu. Każda część fika była doskonale zbudowana, przemyślana, a ta końcówka... Chociaż perspektywa Cuddy i Wilsona napawa mnie strachem *wzdryga się*
Czekam bardzo niecierpliwie na kolejne opowiadanie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JigSaw
Ortopeda
Ortopeda


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z Doliny Gumisiów ;)
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:21, 07 Mar 2009    Temat postu:

Pięknego fika wytworzyłaś o Pani

Bardzo poruszający i ujmujący styl...

Cudo!

[szkoda, że uśmierciłaś Stacy -ale cóż nic nie poradzimy- ktoś musiał zginąć,żeby żyć mógł ktoś ]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez JigSaw dnia Sob 10:22, 07 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
minnie
Internista
Internista


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:52, 07 Mar 2009    Temat postu:

Wow!
Kobieto stworzyłaś coś niesamowitego
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego oto fika.
Kłaniam się nisko z uznaniem i czekam na więcej
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pinky
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Częstochowy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:18, 07 Mar 2009    Temat postu:

Sapphire napisał:
ma się gwarantowaną literacką Nagrodę Nobla za paredziesiąt lat na półce.

zaskoczyłaś mnie... ale bardzo pozytywnie

Dziękuje wszystkim, którym mój fik przypadł do gustu Prawdę powiedziawszy to nie spodziewałam się takich komentarzy biorąc pod uwagę styl i skrajne emocje targające bohaterami


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nimfka
Reumatolog
Reumatolog


Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 1444
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:01, 07 Mar 2009    Temat postu:

Wow to jest cudne
aż się wzruszyłam
nie spodziewałam się takiego zakończenia, więc NIESPODZIANKA była


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez nimfka dnia Sob 20:03, 07 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
amandi
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:44, 08 Mar 2009    Temat postu:

po prostu.... nie wiem, dlaczego, ale mam mokre oczy.. może to przez tą śnieżącą pogodę, może przez krople do oczu, które wpuszczałam sobie nie dalej jak wczoraj... a może, a raczej na pewno, przez ten fik...

Nie spodziewałam się szczęśliwego zakończenia, choć miałam na nie cichą nadzieję... jednakże TAKIE zakończenie jest jedyne, wspaniałe i właściwe dla tego opowiadania... kwintesencja dobrego smaku, dopracowania, kłębiących się uczuć, przesyconego nieszczęściem powietrza... Koniec końców było Wuddy, ale Wuddy przeszłe i zamierzchłe, ze studentem, który przeciął dwie ludzkie nici życia, naprowadzając je po wielu latach na swój ślad..... ślad, który musiał się urwać, bo każde było już kimś innym, choć wciąż tym samym... nie wiem, jak ubrać w słowa moje odczucia... szczególnie po tym, jak House wziął Prestona na ręce i wyszedł z mieszkania Cuddy....

więc, jak już mówiłam, po prostu pozostanę wielbicielką tego fika do końca.......... i Twojego talentu...... bo oddałaś tu wszystko, co chciałaś oddać, i zrobiłaś, co chciałaś z emocjami czytelników ..... naprawdę piękne i smutne opowiadanie... dziękuję za dedyk - w czymś takim to zaszczyt

ściskam gorąco


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr. paula
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:03, 08 Mar 2009    Temat postu:

jej... Pinky...
*bije pokłony*
Ostatni part i epilog to po prostu... brak mi słów.
Po prostu super...
nie mam tendencji do wzruszania się, ale końcówka poruszyła moje lekko stwardniałe serducho...

Hmmm. Nie, jednak super to za mało, żeby ocenić Twój fik i Twój przeogromny talent.
To wszystko było takie... solidne. dopracowane do końca i z mega przekazem.

Nie będę mówiła co mi się najbardziej podobało, bo wszystko... A epilog to już wogóle... Wydrukuje, oprawię w ramkę i powieszę nad łóżkiem.

Buziaki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin