Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Opowiem Wam, jak zdarzenia zmieniają świat [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:09, 20 Paź 2010    Temat postu:

Dzięki Szpilko Tak, za tego dobrego liska Kamień z serca Och, wiem, że kochasz opisy, ale dialogi też super Ci wychodzą, w ogóle u Ciebie wszystko jest super I powiem Ci w tajemnicy, że tak naprawdę to każdą częścią stopniowo spełniałaś moje Huddy marzenie i w tej części w stu procentach je spełniłaś
Teraz idzie zima więc liskowy ogon puchaty jak nigdy i nawet jakbym chciała zrobić Ci nim krzywdę to nie da rady a nie zamierzam Bo to jak piszesz wynagradza nawet takie przerażające wieści jak ta o zbliżaniu się do końca Co nie znaczy, że jest mi łatwo

Cały dialog z wymyślaniem imienia jest BOSKI
Dobra... bardziej niż boski House jest The Best jak zwykle zresztą, kocham go takiego

"- Boże! Czy on nie może mieć imienia po sobie?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo to nudne. Lepiej mieć imię po kimś ważnym. To zawsze coś. Przykładowo dinozaur idzie do szkoły i pani na lekcji angielskiego zapyta go po kim dostał imię Albert, a on odpowie, że tata nazwał go tak na cześć Alberta Einsteina. No i co wtedy pomyśli sobie ta nauczycielka?
- Że jesteś porąbany?
- Nie.
- Że to biedne dziecko ma bardzo nienormalnego tatusia?
- Nie! Pomyśli, że… w sumie nie wiem, co pomyśli, ale to będzie coś fajnego.
- Dobra, Greg. To nie ma sensu. – Zdziwiłem się. Łatwo poszło. Już daje mi spokój? Dopiero się rozkręcałem." - Bardzo serialowe

Hugh Grant Czy Ty chcesz mnie zabić?
Body z dinozaurami Muszę mieć takie Nie dla siebie Dla dziecka jeśli kiedyś będę miała, to będzie mój pierwszy zakup


"- Cześć, dinozaurze. Wiesz kim jestem? Twoim tatą. To ja wymyśliłem ci te fajowe imię, które masz. To na cześć takiego filozofa Maxa Stirnera, który…
- House! – Wiedziałem, że się wydrze." - - Bo marzenia się spełniają, a świat ciągle pozstaje taki jaki powinień być Bo mamy w dziale Huddy Mistrza, który potrafi napisać coś takiego W kilku zdaniach ukazać coś najniezwyklejszego na świecie, a zarazem udowodnić, że wszystko jest takie jak powinno być, takie samo, choć inne

Szpilko w niesamowity sposób wybrnęłaś z całej tejn sytuacji. Tak niezwykłej zważywszy na postać House'a. Nie wiem jak tego dokonałaś, ale nie zatraciłaś go ani na moment, ciągle tu był, on Gregory House. Masz go kobieto we krwi
Kłaniam się bardzo nisko.
Czekam niecierpliwie. Mam nadzieję, ze jednak nie na ostatnią część, ale jeśli nawet, to i tak nic nie jest w stanie zmyć mi z twarzy tego uśmieszku, kóry pojawia się u mnie za każdym razem, gdy przeczytam coś Twojego, coś tak niezwykłego i tak cudownie napisanego.
Mówisz, że masz łzy w oczach pisząc to... a ja czytając widzę pasję w każdym słowie, czuję ten charakterystyczny klimat i zatracam się w tym całkowicie

Buziaki Mistrzu


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Śro 14:21, 20 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ot_taka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:06, 20 Paź 2010    Temat postu:

Ojej, mamy dinozaura w kubraku w dinozaury *skacze z radości*

" Na oko pięćdziesiąt pięć centymetrów długości. W resztę się nie bawiłem. Był… mały. I drobny. Nie wyglądał na zbyt ciężkiego. Był trochę pomarszczony i siny, jak to dzieci po porodzie. Miał zielone oczy. Dokładnie takie same jak Lisa. I brązowe włosy. A właściwie te dwadzieścia siedem włosów, które miał na głowie. Miał chude i długie paluszki godne najlepszego pianisty. I w ogóle taki inteligentny wyraz twarzy. To akurat miał po mnie. "
Taaak, końcówka jest dokładnie taka jak powinna. Wyraża tą silną świadomość własnej wartości doktorka

Zgadzam się z Liskiem, masz House'a we krwi. Tak, to komplement

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:49, 24 Paź 2010    Temat postu:

advantage Ten Grant śni mi sie po nocach A, już nawet nie on sam tylko jego nazwisko. Także zapamiętałam. Dzięki wielkie. Cieszę się, że to czytasz

Kika Lepiej pomału, niż w ogóle Nie sądzę, żeby mój fik był ważniejszy od Twojego... no ale ok. Przeczytałam do końca. No i... oj, skoro jest dobrze to od dziś zawsze będę pisała w zorganizowanym pośpiechu i bez większego skupienia nad tym Mnie też podoba się imię Max, ale chiałam tak nazwać nie ewentualnego syna tylko... ok, milczę. Dziękuję Tobie bardzo

lisek Oj, jak dobrze, że teraz jest zima i ten ogonek jest taki puchaty, bo już sie bałam ewentualnych, bolesnych konsekwencji. Tylko zima... żeby Cię nie przerobili na futro! Cieszę się, że udawało mi się w jakimś stopniu speniać te marzenia. Zabić Cię? Nigdy w życiu. Grant wpadł mi do głowy jako jedyny. Ja jestem raczej kiepska z zapamiętywaniem nazwisk, co raczej dość śmiesznie koliduje z moimi głównym zajęciem Miło mi, że tak Cię zainspirowałam do zakupów w przyszłości. Dziękuję Tobie bardzo

ot_taka Oj, nigdy nie uznałabym tego za coś innego niż komplement Dziękuję bardzo


Ta dam! Oto ja i ostatnia część tego fika. Nareszcie dobrnęła do końca. W wielkich trudach, ale jednak. Napisane dziś, żeby poprawić KOMUŚ humor i dodatkowo dla Liska... chciałabym napisać, że tak bez powodu i w ogóle, no ale jednak mam maleńki powodzik. Nie licząc dziesiątek takich wielkich powodów, o których wszyscy wiedzą. A mianowicie za to, że zerżnęłam sobie bezczelnie jedno zdanie, które ona wymyśliła i je zmodyfikowałam i może jak już piszę to również za wszystkie miłe słowa i... ha, a jednak tak w ogóle


Część 10(o, jakiś jubileusz )


Cześć. Wiecie, dziwnie mówi się „cześć” kiedy człowiek zdaje sobie sprawę, że już nigdy więcej tego nie powie. W sensie, że do was. No bo tak normalnie pewnie się jeszcze z kimś przywitam. Wiadomo, wszystko się kiedyś kończy i kiedyś zaczyna. Ma swój początek i koniec. Nie zmienia to jednak faktu, że każde zakończenie powoduje pewnego rodzaju smutek. Nawet jeśli jest on nieuzasadniony. Zresztą to nieważne. Chciałbym wam jeszcze co nieco wspomnieć o moich dinozaurach i o tym jak żyje się nam wszystkim razem.

Różnie bywało. Naprawdę. Bardzo różnie. Niekiedy było groźnie. Na przykład jak Amaya wieszała się na kantach stołu i wylewała obok siebie szklanki gorącej kawy mówiąc jedynie ciche i przepraszające „ojej”. Bywało też wesoło. Przykładowo, gdy dinozaury bawiły się w berka goniąc Tom. Facet przez nieuwagę, albo wrodzoną głupotę, odwrócił się do małych. Potknął się wtedy lądujący tym samym w basenie. Interesujący widok. Zapewniam. Bywało też nudno. Na tych wszystkich szkolnych teatrzykach i rodzinnych urodzinach. Niekiedy jeździliśmy na rodzinne wycieczki. Naprawdę. Według mnie to jakaś tragedia. Kompletna katastrofa lub nieporozumienie. Dobra, gdy Rachel była mała jeździliśmy gdzieś razem od czasu do czasu. No ale, żeby targać się z dwoma dinozaurami, dorosłą córką, jej mężem – fajtłapą i swoją własną, marudzącą żoną nad morze? To już trzeba się odpowiednio nazywać, aby wpaść na taki poroniony pomysł. Lisa Cuddy, żeby nie było nieporozumień. Właśnie tak trzeba się nazywać. Można być również córką Lisy Cuddy – Rachel i ochoczo przystać na ten pomysł. Można się także nazywać Amaya lub Max i podskakiwać radośnie na samo wspomnienie o tej pożal się Boże wyprawie. Można być Tomem, który przerażony zrodzi się na wszystko w obawie przed moją dezaprobatą. W końcu można być Gregorym House’m i przytakiwać im we wszystkim dla świętego spokoju lub dla możliwości wywołania radości u dwóch małych Głodzilli. W tym wypadku trzeba oczywiście przekręcić całą sprawę w ten sposób, żeby dinozaury były całkowicie pewne, że pomysł wycieczki był mój, a wredny Tom, Cuddy i Rachel nie chcieli na niego przystać. To tak krótko o samym pomyśle na wyjazd. Mogę wam opowiedzieć o nas jeszcze trochę. Tylko o tej wycieczce i koniec. Czas przestać się pogrążać.

Był piękny czerwcowy poranek. Hm… czy to zabrzmiało jak wstęp do jakieś niskobudżetowej bajki? Powinienem wtrącić tekst w stylu: „Za górami, za lasami, za siedmioma dolinami, w małej chatce na skraju lasy mieszkał zły Gregory House z żoną i synem. Nieopodal w jednopiętrowym domku z zaniedbanym ogródkiem mieszkała jego rodzina – córka, wnuczka oraz mężczyzna, na którego charakterystykę szkoda marnować papieru (wiecie, wycinanie lasów i te sprawy)”? Czy to odpowiedni wstęp? A, zapomniałem o: postanowili wybrać się razem na wakacje. No dobra, to słabe, ale pozostańmy przy tym rozpoczęciu z powodu braku jakiegokolwiek odpowiedniejszego. Zacznijmy od początku. A co jest początkiem dnia? Świetnie, poranek.

- Jedziemy – zarządziłem władczym tonem upchnąwszy kolejną „ostatnią już” paczuszkę do bagażnika.
- Ekstja! – zawołał Max i podskoczył jakieś czterdzieści dwa centymetry w górę. Miał wtedy pewnie z trzy lata. Może trochę więcej. Nie pamiętam dokładnie.
- Mówi się ekstra, a nie jakieś ekstja – upomniałem go po raz miliardowy w tym tygodniu i czterdziesty dziewiąty tego dnia. Warto dodać, że była dziewiąta rano. A, i oczywiście środa.
- Psiecieś mówię! – Wzniosłem oczy ku niebu i poszedłem do Cuddy. – Jedziemy.
- Nie, House. Nie jedziemy. Nie ma jeszcze dzieciaków.
- Mamy jednego – to wystarczy. Zresztą, co mnie obchodzi, że ich nie ma? Jest już po dziewiątej. Spóźniają się. Nie przyjechali to ich problem. Bierz kanapki i jedziemy.
- Wolałabym na nich zaczekać.
- A ja wolałbym w ogóle nigdzie nie jechać.
- Nie zostawimy ich!
- Owszem, zrobimy tak. – Cuddy przytaknęła mi i zaczęła pakować kanapki do foliówki. Po chwili skończyła i ruszyła w stronę wyjścia. Zdziwiła mnie. Byłem pewien, że będzie się upierała, żeby ich ze sobą zabrać.
- Szkoda, że Amaya zostanie tu z Tomem i Rachel. Chociaż… Tom z pewnością się ucieszy. Zajmie się nią, spędzi z nią trochę czasu sam na sam. Może nawet dobrze się stało. Chodź, Greg. Jedziemy.
- Zwariowałaś? Czekamy na nich! – W życiu nie zostawię dinozaura płci żeńskiej sam na sam z Tomem dłużej, niż jest to konieczne. Lisa uśmiechnęła się i zaczęła sprzątać w salonie. Czy mi się wydaję, czy ona specjalnie to wszystko mi przypomniała? Nie, na pewno mi się tylko wydaję. Cuddy by mi tego nie zrobiła. No, ale moja żona już by mogła, więc… ach.

Czekaliśmy na nich dość długo. Jakieś osiemnaście nerwowych minut. Kto wie, co Tom wyrabiał z małą! Irytuje mnie ten człowiek. Wolę ich wszystkich mieć na oku. W końcu przyjechali. Na pierwszy rzut oka cali i zdrowi, choć Tom był trochę brudny. Tak dokładniej to był cały czarny.

- Udajesz Afroamerykańczyka? – zagadnąłem przyjaźnie, gdy podszedł na tyle blisko, żeby nie usłyszeli nas sąsiedzi.
- Nie, Azjatę – odpowiedział zgryźliwie czym zasłużył sobie na moje srogie spojrzenie.
- To kiepska riposta. Azjaci nie są czarni. Moje pytanie było zasadne. Twoja odpowiedź za to była debilna.
- Musiałem wymienić koło. Złapaliśmy gumę.
- Od razu lepiej. To ty nie umiesz jeździć tak, żeby nie poprzebijać sobie opon?
- Jak widać nie umiem.
- No, to do ciebie pasuje. – W tym momencie Rachel wyjęła z samochodu mojego dinozaura. Amaya uśmiechnęła się jak zwykle powalająco i podbiegła do mnie niezdarnie tak, jak to robią takie małe dzieci.
- Dziadek! – Wtuliła się w moją nogę, bo wyżej nie dosięgała. Potargałem jej dłonią włosy.
- Cześć, dinozaurze.
- Nie jestem dinozałlem!
- Jesteś. – Przekonuję ją do tego od dnia, w którym tylko ją zobaczyłam po raz pierwszy, a ona w dalszym ciągu się ze mną spiera.
- Nie! – Tupnęła nóżką i zmarszczyła nosek. – Dinozałly wyglądają inaczej!
- Nie. Ty po prostu jesteś wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. – Znów potargałem jej włosy, ona zmarszczyła nos niezadowolona i pobiegła w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Cześć, tatusiu. – Rachel pocałowała mnie w policzek. – Przepraszam za to spóźnienie. Mieliśmy problemy z samochodem.
- Tak, Tom mi już wspominał. – Spojrzałem na niego pogardliwie. – Będziesz tak stał czy wreszcie się umyjesz i pojedziemy? – Skrzywił się i poszedł do domu.

W końcu pojechaliśmy. W naszym wypadku to naprawdę nie jest takie proste. Aby uniknąć przebywania z Tomem zbyt długo jechaliśmy dwoma samochodami. Zresztą te wielkie foteliki zajęłyby tyle miejsca, że biedaczek by się nie zmieścił i musiałby zostać. Ja byłem za, ale reszta zagłosowała przeciw, więc oni pojechali swoim samochodem, a my swoim. Po kilku godzinach, kilkunastu postojach i kilkudziesięciu małych awanturach dojechaliśmy na miejsce. Nie jest tajemnicą to, co robi się nad morzem. Każdy wie, że położyliśmy się na plaży i tak leżeliśmy, aż do powrotu. Och, żeby to było takie proste!

- Co to ma być? – zapytałem, gdy dinozaury i Tom skończyli budować zamek z piasku. – Średniowieczne narzędzie tortur w kiepskim wykonaniu? Wierne odwzorowanie potłuczonej wazy z okresów tak na oko… starożytnej Grecji?
- To ziamek! – zawołał Max i usiadł bliżej mnie. – Tu są wiezie, maśt, mury i blama.
- A to ziołniezie i flaga – dodała dumnie Amaya i uśmiechnęła się do mnie w ten zabójczy sposób.
- To kamienie i liść.
- House! – Najwyraźniej Cuddy czegoś się w tym doszukała. No cóż, ona nigdy nie była dobra w ocenianiu sztuki.
- No co? Taka prawda! Tom nie zna się na średniowiecznych nowinkach technologicznych i wybudował jakieś badziewie. I wmawia dinozaurom, że to zamek.
- To niech pan sam zbuduje im zamek. – Chyba się obraził. On jest taki drażliwy.
- Ależ proszę bardzo. – Wstałem niezdarnie i podszedłem do dinozaurów. – Ja zbuduję wam zamek. – Cuddy parsknęła śmiechem. – Mimo, że niektórzy w nas nie wierzą to i tak damy radę. – Usadowiłem się na piasku i zacząłem budować. Wiecie jak to się robi, nie? Każdy umie budować zamki z piasku. No, Tom wychodzi poza wszelkie normy i granice. On jest… bardzo specyficzny. Nie każdy ma dar budowania i bycia kreatywnym. Musimy mu to wybaczyć. Po dwóch godzinach skończyliśmy. Poszukaliśmy z dinozaurami muszelek, przynieśliśmy wodę, wykopaliśmy kanalizację i znaleźliśmy patyczki. Dodałem do nich liście, żeby stworzyć flagę z prawdziwego zdarzenia. Dorysowaliśmy okna na zbudowanych foremkami ścianach. I wiecie, co? Powinienem się przekwalifikować i zostać architektem. W tym też jestem dobry.
- Dziadku?
- Hm? – Kończyłem układać bramę z małych patyczków.
- Ładnie umieś budować. – Uśmiechnąłem się nieznacznie. Amaya podeszła i usiadła obok mnie. Po chwili musiała wszystko przemyśleć i wtuliła się we mnie. – Jeśtem głodna!
- Idź do taty. – No co? Do karmienia jest Tom. Ja wolę robić coś bardziej niezwykłego. Amaya pobiegła do Toma, a ja wstałem i poszedłem do Cuddy i Maxa. Rachel wycierała ręce mojej wnuczce i dawała jej jakiś owoc.
- Brawo, mistrzu. – Cuddy uśmiechnęła się. – Wybudowałeś zamek o wiele piękniejszy niż zamek Toma – wyszeptała mi do ucha i pocałowała mnie w policzek.
- Jeśli to miał być komplement to dość nieudany. Każdy głupi zbuduje zamek piękniejszy niż ten Toma. – Lisa przewróciła oczami.
- Idę po pizzę. Chcecie też? – Tom zatrzymał się przy nas.
- Tak, ja chcę. Dużą i z pieczarkami. No i z podwójnym serem. – Cuddy popatrzyła na mnie, potem na Toma i stwierdziła, że zje jeden z moich kawałków.
- Dobrze, za chwilkę wrócę. – Tom odwrócił się i chciał iść do przódu, ale potknął się o plastikowe wiaderko. Nie mógł złapać równowagi i w końcu przewrócił się burząc mój zamek.
- Tom! Ty idioto! – zawołałem. Dinozaury zaczęły płakać, Cuddy drzeć się na mnie, Rachel pocieszać małe, a Tom przepraszać wszystkich raz po raz.

No cóż. Takie już jest to nasze życie. Każdy jest z innej bajki. Jeden z „Czerwonego Kapturka”, drugi z „Królewny Śnieżki”, trzeci z „Kopciuszka”. Dinozaury mogą być z bajki „Dinozaur”. Ja mógłbym grać jakiś zły charakter. Obojętnie mi jaki. Mogę grać w różnych bajeczkach. Ale, mimo że na co dzień żyjemy w swoich własnych światach, w naszych osobistych historiach, to zawsze umiemy stworzyć jedną, wspólną i popieprzoną do granic możliwości bajkę, w której jesteśmy szczęśliwi. Raz bardziej, raz mniej, ale jednak. Nasze nieidealne życie. Hm, nieidealne, a przy tym na maksa perfekcyjne. Bo świat się zmienia, ludzie wokół nas się zmieniają, czasy się zmieniają, ale my zawsze pozostajemy tacy jacy powinniśmy być. Zwyczajnie niezwyczajni.


Pozdrawiam
Szpilka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:07, 26 Paź 2010    Temat postu:

Szpiluś, wiesz, że nie ładnie się z nami bawisz? Wiesz? Nie?! No to teraz już wiesz...

Cytat:
Cześć. Wiecie, dziwnie mówi się „cześć” kiedy człowiek zdaje sobie sprawę, że już nigdy więcej tego nie powie.


Że WHUT?! Przepraszam bardzo, ale ja nie rozumiem... To od teraz będzie do nas mówił <i>dzień dobry</i>, <i>witajcie, siemano</i>?!
Bo to chyba nie znaczy, że... że... nie, no... nie przejdzie mi to przez palce... nie powiem tego na głos, to zbyt bolesne... No, dobrze... powiem Ci na ucho: to nie znaczy, że to koniec?! Powiedz, że niee...
*zamyka oczy, nie chce widzieć jak Szpilka pokiwa głową*

Szpiluś, przeprowadziłaś nas przez wspaniałą historię, która mam nadzieję, że się jeszcze nie kończy (tak, tak... to się nazywa wyparcie...). Fajnie chociaż pomarzyć, że House może stworzyć z Cuddy tak nienormalnie normalną i szczęśliwą rodzinę. Podnosząca na duchu perspektywa, że nawet ktoś totalnie popieprzony, aspołeczny i z mnóstwem problemów może być po prostu szczęśliwy.
Dziękuję za każde słowo, które dam podarowałaś, bo nawet nie zdajesz sobie chyba sprawy, jak wiele radości mi dajesz...
Ofiarowałaś mi odrobinę uśmiechu, radości, oderwania od rzeczywistości, które jest niesamowicie cenne w tych chorych i szarych czasach... Dzięki Ci bardzo
I wyrażam szczerą nadzieję, że nie będziesz potrafiła powstrzymać się od pisania i szybciutko będę mogła zakochać się w czymś nowym...
Pozdrawiam Cię gorąco,
wierna jak pies Burek, Kika.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ot_taka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:47, 26 Paź 2010    Temat postu:

Szpilko, szkoda że to koniec... no ale mam nadzieję na jakieś inne twoje cudeńka w przyszłości. Zapewne Ryszard coś wymyśli

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:10, 27 Paź 2010    Temat postu:

Szpilka napisał:
„Za górami, za lasami, za siedmioma dolinami, w małej chatce na skraju lasy mieszkał zły Gregory House z żoną i synem.

Brzmi jak telenowela

Szpilka napisał:
- Dziadku?
- Hm? – Kończyłem układać bramę z małych patyczków.

Nie mogę, jak można do niego mówić dziadku...

Szpilka napisał:
- Brawo, mistrzu. – Cuddy uśmiechnęła się. – Wybudowałeś zamek o wiele piękniejszy niż zamek Toma – wyszeptała mi do ucha i pocałowała mnie w policzek.

Tylko go pocałowała? Zero seksu w tym ficku Nie no, nie narzekam;)

Szpilka napisał:
No cóż. Takie już jest to nasze życie. Każdy jest z innej bajki. Jeden z „Czerwonego Kapturka”, drugi z „Królewny Śnieżki”, trzeci z „Kopciuszka”. Dinozaury mogą być z bajki „Dinozaur”. Ja mógłbym grać jakiś zły charakter. Obojętnie mi jaki. Mogę grać w różnych bajeczkach. Ale, mimo że na co dzień żyjemy w swoich własnych światach, w naszych osobistych historiach, to zawsze umiemy stworzyć jedną, wspólną i popieprzoną do granic możliwości bajkę, w której jesteśmy szczęśliwi. Raz bardziej, raz mniej, ale jednak. Nasze nieidealne życie. Hm, nieidealne, a przy tym na maksa perfekcyjne. Bo świat się zmienia, ludzie wokół nas się zmieniają, czasy się zmieniają, ale my zawsze pozostajemy tacy jacy powinniśmy być. Zwyczajnie niezwyczajni.

omfg, najlepsze!

Brawo, Szpilko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:17, 30 Paź 2010    Temat postu:

Szpiluś kochana wpatruję się takimi oczyma nie tylko w Ciebie, ale i w to co napisałaś. Ale w Ciebie, a raczej w Twój geniusz też

Ogonek puchaty jest cholera! O tym nie pomyślałam Ale może mamy jakąś ustawę, czy co, o zakazie polowania na rude futerka Mamy prawda? A teraz do rzeczy To znaczy za chwilę, jeszcze nie teraz No jasne, Ty to potrafisz mnie zawstydzić nawet nie w moim fiku Nie wiem, co powiedzieć Dedyk od Mistrza Dziękuję
A i świetnie przerobiłaś to moje zdanie
No dobra, czytałam trzy razy i nie mam pojęcia, o które chodzi Ale to tym bardziej świadczy o tym, że świetnie przerobiłaś A może nawet nie starałam się go znaleźć, bo to co czytałam pochłonęł mnie bez reszty Jak wszystko, co piszesz. Wiesz, wydaje mi się, że nawet jakbyś pisała o przedszkolnych podbojach miłosnych House'a, albo o Housie, ojcu czworaczków i ulubionym wujku trojaczków Wilsona, albo o Housie mieszkającym w uroczej chatce na Wyspach Szczęśliwych diagnozującego tamtejsze plemiona, nadal potrafiłabyś go oddać w stu procentach takiego, jakiego go kochamy. Pokręconego, szalonego, wyjątkowego, bezpośredniego i cynicznego drania, który porafił wykorzystać swoją szczęśliwą gwiazdę, by zaznać choć odrobiny normalności w swoim niezbyt normalnym świecie. Tak postrzegam to opowiadanie, pominąwszy wątek o dziczy chociaż w niektórych momentach... potrafisz zaskoczyć, umiesz wciągnąć czytelnika w swój świat, uwodzisz obrazami i słowami wszystko jest takie zwykłe, a zarazem najbardziej niezwykłe na świecie. Mówię o rzeczywistości, w którą przeniosłaś House'a i nas. To była niesamowita podróż, podróż w głąb człowieka, wniknęłaś w bohatera i w jego emocje. Bardzo mi się to podoba.

Uwiebiam te Twoje wypowiedzi w tym stylu, znaczy w House'a stylu.

"...żeby targać się z dwoma dinozaurami, dorosłą córką, jej mężem – fajtłapą i swoją własną, marudzącą żoną nad morze? To już trzeba się odpowiednio nazywać, aby wpaść na taki poroniony pomysł. Lisa Cuddy, żeby nie było nieporozumień. " - ja nie miałam wątpliwości

"można być Gregorym House’m i przytakiwać im we wszystkim dla świętego spokoju lub dla możliwości wywołania radości u dwóch małych Głodzilli. W tym wypadku trzeba oczywiście przekręcić całą sprawę w ten sposób, żeby dinozaury były całkowicie pewne, że pomysł wycieczki był mój, a wredny Tom, Cuddy i Rachel nie chcieli na niego przystać." - grunt to mieć z góry wypracowaną strategię

"Hm… czy to zabrzmiało jak wstęp do jakieś niskobudżetowej bajki? " - skąd chcemy jeszcze

"- Mówi się ekstra, a nie jakieś ekstja – upomniałem go po raz miliardowy w tym tygodniu i czterdziesty dziewiąty tego dnia. Warto dodać, że była dziewiąta rano. " - House i syn

"Jest już po dziewiątej. Spóźniają się. Nie przyjechali to ich problem. Bierz kanapki i jedziemy."
"- Zwariowałaś? Czekamy na nich! " - konsekwencja zawsze wydawała mi się nudna

"- Udajesz Afroamerykańczyka? – zagadnąłem przyjaźnie, gdy podszedł na tyle blisko, żeby nie usłyszeli nas sąsiedzi.
- Nie, Azjatę – odpowiedział zgryźliwie czym zasłużył sobie na moje srogie spojrzenie.
- To kiepska riposta. Azjaci nie są czarni. Moje pytanie było zasadne. Twoja odpowiedź za to była debilna." - Amen

"No cóż. Takie już jest to nasze życie. Każdy jest z innej bajki. Jeden z „Czerwonego Kapturka”, drugi z „Królewny Śnieżki”, trzeci z „Kopciuszka”. Dinozaury mogą być z bajki „Dinozaur”. Ja mógłbym grać jakiś zły charakter. Obojętnie mi jaki. Mogę grać w różnych bajeczkach. Ale, mimo że na co dzień żyjemy w swoich własnych światach, w naszych osobistych historiach, to zawsze umiemy stworzyć jedną, wspólną i popieprzoną do granic możliwości bajkę, w której jesteśmy szczęśliwi. Raz bardziej, raz mniej, ale jednak. Nasze nieidealne życie. Hm, nieidealne, a przy tym na maksa perfekcyjne. Bo świat się zmienia, ludzie wokół nas się zmieniają, czasy się zmieniają, ale my zawsze pozostajemy tacy jacy powinniśmy być. Zwyczajnie niezwyczajni." - Jak przystało na Mistrza, mistrzowskie podsumowanie

Szpilko jesteś Wielka
Twoja oddana, dozgonna i już wypatrująca kolejnego tekstu fanka, lisek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shattered
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 05 Lis 2010
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:30, 06 Lis 2010    Temat postu:

Droga Szpilko!
Powiem od razu, bez owijania w bawełnę: jesteś moją muzą! To wałaśnie Twoje opowiadania - w zasdzie każde, co do jednego - zachęciły mnie do sięgnięcia po pióro, czy... yyy... klawiaturę raczej Takiego talentu i takiej wyobraźni nie spotyka się czysto! Pewnie gdybym mogła, to padłabym przed Tobą na kolana (choćby wirtualnie ) i mówię to jak najbardziej szczerze. Potrafisz pisać zarówno humorystycznie, jak i dramtycznie. Niesamowicie sugestywnie, fenomalnie oddajesz charakter postaci i ich uczucia. W pewnym momencie, gdy czytam Twoje historie, to ja staję się Housem, Cuddy czy kimkolwiek innym, ich życie - moim, ich uczucia - moimi. Po prostu coś genialnego!!! Oby więcej takich świetnych prac, świetnych pomysłów i świetnych emocji dostarczanych czytelnikom. Trzeba też zwrócić uwagę na głębie Twoich tekstów - są takie przemyślane, takie prawdziwe... Jak chociażby to tutaj:
Cytat:
No cóż. Takie już jest to nasze życie. Każdy jest z innej bajki. Jeden z „Czerwonego Kapturka”, drugi z „Królewny Śnieżki”, trzeci z „Kopciuszka”. Dinozaury mogą być z bajki „Dinozaur”. Ja mógłbym grać jakiś zły charakter. Obojętnie mi jaki. Mogę grać w różnych bajeczkach. Ale, mimo że na co dzień żyjemy w swoich własnych światach, w naszych osobistych historiach, to zawsze umiemy stworzyć jedną, wspólną i popieprzoną do granic możliwości bajkę, w której jesteśmy szczęśliwi. Raz bardziej, raz mniej, ale jednak. Nasze nieidealne życie. Hm, nieidealne, a przy tym na maksa perfekcyjne. Bo świat się zmienia, ludzie wokół nas się zmieniają, czasy się zmieniają, ale my zawsze pozostajemy tacy jacy powinniśmy być. Zwyczajnie niezwyczajni.

Zwyczajnie niezwyczajni - zabawa słowem, znaczeniami wychodzi Tobie wprost perfekcyjnie.
Kłaniam się Tobie w pas i proszę o więcej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin