Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Potęga muzyki 6/7

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:56, 28 Mar 2013    Temat postu: Potęga muzyki 6/7

Chyba czegoś takiego jeszcze nie pisałam Zainspirowane relacją z kolegą Pisanie świetnie nam wychodzi Gadanie na żywo... no cóż... ja się staram, a on milczy Nie wiem jakie mi to wyszło, bo nie mi to oceniać Ale zanim przejdziecie do czytania jeszcze kilka słów wstępu. Cuddy, House są nastolatkami. Licealiści, gimnazjaliści... to już wasz wybór Piosenki nie będą tylko w języku angielskim. No i co jeszcze... Aaa! Tak, wiem, że w ich latach młodości nie było Facebooka ale tutaj jest Jeżeli się spodoba, to wstawię kolejne części Miłej lektury






Zaczęły się wakacje. Dokładniej rzecz ujmując, był to pierwszy dzień wakacji. Czasu wolnego od szkoły, zadań domowych, sprawdzianów i kartkówek. Słońce już od kilku godzin świeciło wysoko na niebie i wszystko wskazywało na to, że taka pogoda ma się utrzymać do końca dnia. Gregory House nie miał konkretnych planów na ten dzień. Spojrzał na zegarek, który wskazywał 9:45. Zdecydowanie za wcześnie jeśli chodzi o wstawanie. Przekręcił się na drugi bok i próbował ponownie zasnąć. Bezskutecznie. Zdenerwowany usiadł na łóżku. Przeciągnął się, jednocześnie rozglądając po pokoju.
- Zapomniałem wyłączyć komputer. – Jego uwagę przykuł włączony monitor. – Musiałem zasnąć na tym filmie. – Podrapał się po rozczochranych włosach. – Nigdy więcej filmów, które poleca Wilson. – Wstał i podszedł do biurka, na którym znajdował się komputer. Usiadł na krzesełku i zamknął program z filmem. Miał już wyłączyć komputer ale… coś go tknęło. Najechał kursorem na ikonkę z Internetem i kliknął dwa razy. Na pasku znajdującym się na samej górze strony napisał: „Facebook.com” i wcisnął „Enter.” Po chwili ukazał mu się jego własny profil. Kilka płynnych manewrów wystarczyło, aby jego oczom ukazały się „Aktualności”. Rozsiadł się wygodnie i klawiszem, na którym znajdowała się strzałeczka skierowana w dół zaczął przeglądać stronę.

„Mark Harmon udostępnił zdjęcie użytkownika Team USA Basketball około godziny temu”

- Nudaaaa… - Ziewnął nie zasłaniając ust i zjechał kilka pozycji niżej.

„James Wilson i Lisa Cuddy są teraz znajomymi”

- A to ciekawe. Wilson ma nową koleżankę. Mogłem pójść z nimi na to ognisko. – Kliknął na zaznaczone na niebiesko dane osobowe. Po kilku sekundach ukazał mu się jej profil. Z informacji, które udostępniła dowiedział się tylko jednego: „Kobieta”. – Sam na to wpadłem! – Zdenerwowany kliknął na zdjęcia. Było tylko jedno. Tak zwane „profilowe”. Powiększył je i zaczął uważnie mu się przyglądać. Zdjęcie było czarno białe, ale mimo to z łatwością stwierdził, że nowa koleżanka Wilsona jest brunetką. W dodatku bardzo ładną. Coś mu się w niej spodobało. Ciepło, które biło z jej spojrzenia? Pogodny uśmiech? Tego nie wiedział. Spojrzał na „czat” z nadzieją, że ujrzy zielone kółeczko przy nazwisku przyjaciela. Niestety. Coś jednak sprawiło, że nie był wstanie zaczekać i wypytać o wszystko kolegi. Tym razem postanowił działać na własną rękę. Czy to ta pogoda tak na niego wpłynęła? A może początek lata? Jej uroda? Nie wiedział. Coś jednak szeptało mu do ucha, że musi działać. Nie wiedząc zbytnio, jak zacząć rozmowę, postanowił zrobić coś, czego nigdy wcześniej nie robił. Otworzył nową zakładkę, napisał na pasku „Youtube.com” a następnie, któryś już raz tego ranka wcisnął guzik z napisem „Enter”. Kolejnych kilka stuknięć w klawiaturę i na ekranie pojawił się teledysk zespołu „U2 – Beautiful Day”. Była to jego jedna z wielu ulubionych piosenek. Poza tym tytuł idealnie pasował do dzisiejszego słonecznego dnia. Teraz już tylko wystarczyło zrobić „kopiuj” i „wklej”, a następnie po raz ostatni tego ranka nacisnąć przycisk „Enter”.






Wstała nieco później niż zwykle. W końcu zaczęły się wakacje. Mogła sobie na to pozwolić. Odrzuciła na bok kołdrę i usiadła na łóżku. Do umówionego spotkania ze znajomymi miała jeszcze dwie godziny. Postanowiła pójść do łazienki, wziąć prysznic i ubrać się. Po zakończeniu porannej toalety miała jeszcze godzinę z hakiem. Zeszła więc na dół prosto do kuchni. Wyciągnęła z lodówki jogurt i wróciła z powrotem do siebie. Dom był pusty. Rodzice od rana siedzieli w pracy. Żałowała, że nie będą mogli tak jak ona cieszyć się tym pięknym, słonecznym dniem. Zajadając się bardziej przekąską niż śniadaniem, postanowiła sprawdzić pocztę. Nacisnęła guzik i cierpliwie czekała aż uruchomi się jej komputer. Wpisała hasło i już po chwili system operacyjny jej komputera był gotowy do pracy. Spojrzała na trochę zabałaganiony pulpit.
- Przydałoby się tu zrobić porządek. – Kliknęła kilka razy usuwając niepotrzebne foldery z pomocami do szkoły. – Od razu lepiej. – Uśmiechając się, włączyła Internet. Najpierw sprawdziła elektroniczną pocztę. Nie znajdowało się w niej nic godnego uwagi. Niepotrzebne reklamy od razu wyrzuciła do kosza. Następny w kolejce do sprawdzenia był „Facebook.” Wpisując to hasło w przeglądarkę z przykrością stwierdziła, że zaczyna się od tego uzależniać. Na stronie czekała na nią wiadomość. Kliknęła na świecący się intensywniej punkt, a następnie przeszła do samej wiadomości.
- Gregory House – Przeczytała głośno i kliknęła na znajdujący się poniżej link. Coś jej mówiło to nazwisko. Tylko co? Mogła sobie dać rękę obciąć, że już je gdzieś słyszała. Tylko gdzie? Jej rozmyślenia przerwała melodia, która niespodziewanie popłynęła z głośników. – Fajna. – Pomyślała po chwili słuchania. Z grającą w tle muzyką powróciła do swoich rozmyśleń. Niestety. Nie była w stanie sobie przypomnieć, skąd zna to nazwisko. Tak więc kolejną rzeczą jaką zrobiła, było przeanalizowanie profilu nieznajomego towarzysza.
- Uczęszcza do… - Czytała głośno. – To by wyjaśniło, dlaczego o tobie słyszałam. Chodzimy do tej samej szkoły! Urodzony tego i tego… - czytała daje. Kiedy już przeanalizowała dostępne informacje na jego temat, spojrzała na okienko „Znajomi”. Napis wskazywał, że posiadali kilku wspólnych znajomych jednak nie mogła sobie przypomnieć, żeby ich kiedyś sobie przedstawiono. Nie pozostawało jej nic innego jak przejść do zdjęć. Było ich kilka. Zdecydowała się na profilowe. Powiększyła je. Zdjęcie z całą pewnością zostało wykonane nad jakimś jeziorem. Dwóch, młodych chłopaków siedziało z wiosłami w kajaku. Jednego rozpoznała bez problemu. Był nim Jimmy. Biedak miał nienajlepszą minę. Widać było po nim, że jest wykończony wiosłowaniem. Natomiast drugim chłopakiem musiał być ów Gregory House. Był świetnie zbudowany, opalony i zadowolony. Widać było, że długa podróż kajakiem nie zrobiła na nim najmniejszego wrażenia, a już z pewnością nie kosztowała go większego wysiłku.
- Więc znasz mnie za sprawą James’a. – Przeglądała kolejne zdjęcia. Cała ta sprawa była trochę dziwna. Przecież Wilsona poznała dopiero wczoraj na ognisku. Miała co prawda z House’em kilku wspólnych znajomych ale Wilson wydawał się właściwym punktem zaczepienia. – No nic. – Pomyślała. – Kto pyta, nie błądzi. – Kliknęła kilka razy w klawiaturę i nacisnęła „Enter”. Pod linkiem w muzyką wysłaną przez Greg’a pojawiło się:

„Czy my się znamy?”









Dzień spędził u kolegi, którego rodzice byli posiadaczami pięknego domu z basenem znajdującego się kilka przecznic dalej. Wylegiwanie się przy basenie było zdecydowanie jedną z jego ulubionych letnich rozrywek. John był w delegacji więc nie musiał kosić trawnika, wynosić śmieci, myć samochodu czy sprzątać garażu. Mógł najzwyczajniej w świecie poddać się błogiemu lenistwu. I tak też zrobił. Do domu wrócił dopiero w późnych godzinach wieczornych. Blythe nie była zła. Wiedziała dokąd poszedł więc nie musiała się martwić. Cieszyła się, że jej syn wreszcie trochę odpocznie. Po kolacji poszedł do siebie. Położył się na łóżku i sięgnął po znajdującą się na szafce książkę. Przeczytał kilka kartek ale nie szło mu to dzisiaj najlepiej. Postanowił włączyć komputer i sprawdzić, czy jego wiadomość nie została zignorowana. Po uruchomieniu komputera od razu przeszedł do sedna sprawy. Włączył Internet, a następnie stronę „Facebook.com.” W miejscu, w którym znajdowały się wiadomości widniało czerwone kółeczko z liczbą 1. Coś w środku podpowiadało mu, że to ona. Nie mylił się. Rozwinął wiadomość i przeczytał: „Czy my się znamy?”. Uśmiechnął się i od razu odpisał:

„Nie. Podoba Ci się piosenka?”

Nie spodziewał się dostać tak szybkiej odpowiedzi.

„Tak. Ale skoro się nie znamy, to dlaczego napisałeś?”

„Muszę mieć powód?”

Patrzyła na tą szybko wymianę zdań. Sprawa nabrała tępa. Dlaczego napisał? Jak dobrze zna się z Wilsonem? Postanowiła, że zanim odpisze najpierw coś sprawdzi. Kliknęła na znajdującą się w prawym, dolnym rogu listę z osobami, które znajdowały się na czacie i zaczęła szukać. Na szczęście nie musiała robić tego długo. Otworzyła nową kartę i napisała:

„Hej Jimmy. Mam pytanie. Dobrze znasz House’a?”

Sygnał nowej wiadomości oderwał Wilsona od czytania nowinek sportowych. Zminimalizował czytaną przez siebie stronę i włączył tą z otrzymaną wiadomością. Nie mogąc uwierzyć w to co widzi, dla pewności przeczytał wiadomość kilka razy. Ale skąd ona…? Jak? Pytania same cisnęły się na usta.

„Coś Ci zrobił? Przepraszam za niego.”

Takiej odpowiedzi się nie spodziewała. Dlaczego miał jej coś zrobić?

„Wysłał mi piosenkę. To twój kolega?”

„Przyjaciel.”

Odpisał szybko i zabrał się za pisanie wiadomości do House’a, która nie brzmiała zbyt przyjacielsko:

„Co Ty wyprawiasz?!”

- A więc mu powiedziała. – Greg przewrócił oczami. – Nie dobrze. Będzie się czepiał i wtrącał nos w nieswoje sprawy. – Po chwili zastanowienia, doszedł do wniosku, że będzie go ignorował. Zamiast mu odpisać, wrócił do rozmowy z Cuddy. Niestety jeszcze nie odpisała.

„Był na ognisku?”

Kolejne pytanie do Wilsona. Tak na dobrą sprawę, to miała ich mnóstwo ale wszystko w swoim czasie.

„Nie”

„Dziwne… mam wrażenie, że skądś go znam”

James westchnął głośno. Tak naprawdę nie miał zielonego pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Jego najlepszy przyjaciel milczał a Cuddy zasypywała go pytaniami.

„Na wczorajszym apelu odbierał nagrodę za najlepsze wyniki w nauce. Gdyby rozdawali nagrody za najgorsze zachowanie, albo największą liczbę uwag, to też by taką dostał”

Wolał być z nią szczery. W końcu prędzej, czy później i tak by się dowiedziała kim jest Gregory House. Lepiej, żeby wiedziała to od niego. On w końcu jako jedyny potrafił znaleźć w nim mimo wszystko pozytywne cechy charakteru.
- Już wiem skąd cię kojarzę. – Tyle informacji na chwilę obecną w zupełności jej wystarczyło. Podziękowała Wilsonowi i wróciła do rozmowy z nowo poznanym kolegą.

„Nie”

Nareszcie się doczekał. A już myślał, że mu nie odpisze. Że Wilson nagadał jej głupot i…

„House!! Odpisz! Wiem, że jesteś na Facebook’u”

- O wilku mowa. – Uśmiechnął się kiedy zobaczył nową wiadomość od przyjaciela. – Masz pecha. Nie z tobą teraz rozmawiam. – Najechał kursorem na krzyżyk i zamknął rozmowę z Wilsonem. Otworzył nową kartę i wpisał: „Youtube.com”, a następnie tytuł piosenki. Skopiował, wkleił i wysłał Cuddy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Pią 22:17, 09 Sie 2013, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blanka.
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 20 Kwi 2011
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:51, 28 Mar 2013    Temat postu:

Oluś! Cieszę się, że forum i dział Huddy - w szczególności tak bardzo odżyło! Nieprawdopodobne.. ale jesteśmy w podobnej sytuacji i chyba przeżywamy to samo. Muzyka.. na prawdę łączy. Mam nadzieję, że wszystko zacznie się układać. I u Ciebie, i u mnie. Cudna część. Czekam na więcej. Zapowiada się wspaniale, jak wszystko, co Twoje! Cieszę się, że jesteś. Moje serce przepełnione jest miłością!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:17, 30 Mar 2013    Temat postu:

Och, widzę, że u większości wiosna na całego U mnie jej jakoś nie ma Zgadzam się z blanką, że fajnie, że w dziale znów się coś dzieje. Wczesne lata naszej trójki, coś mi to przypomina Zapowida się fajna zabawa więc jestem na tak, czekam na ciąg dalszy.
Mnóstwo wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malinowa_Rozkosz
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Sty 2011
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:17, 30 Mar 2013    Temat postu:

Hej Olu, zaczęłam czytać ten ff już jakiś czas temu, ale potem zostałam brutalnie oderwana i zupełnie zapomniałam! Dopiero dzisiaj było mi dane skończyć. Część jak najbardziej mi się podoba i jestem naprawdę ciekawa, co będzie się działo dalej. Fajnie, że przedstawiasz ich jako nastolatków, to pozwala nam inaczej spojrzeć na ich życie. Ciekawa jestem, co tam u nich wykombinujesz. Niecierpliwie czekam na kolejną część.
Pozdrawiam,
MR


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:57, 01 Kwi 2013    Temat postu:

Hejo

Coś czuję, że będę tego żałowała... no ale jakoś tak wypada Przeczytałam dawno temu, pochwaliłam dawno temu (minęły dopiero 4 dni? xD ten czas leci zdecydowanie zbyt wolno ) a teraz napiszę Tobie tutaj, że bardzo miło znów czytało mi się coś co napisałaś Pomysł niebanalny. Może wyjść z tego coś naprawdę fajnego, a wszyscy wiemy, że potrafisz stworzyć coś fajnego ;> Lubię muzykę ;> i House'a. Super, że udało Ci się to połączyć. Ciekawa tylko jestem, co będzie dalej ;> Jakimi piosenkami będzie ją podrywał ;> I czy ona się nim zainteresuje;> A może Wilson wybije jej to z głowy ;> Więc z łaski swojej siadaj na tyłku i pisz Skoro już się zdecydowałaś na to Czekam na ciąg dalszy

Pozdrawiam i przesyłam buziaki
Weny!
Szpilka

PS doskonale wiem co czujesz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:56, 05 Kwi 2013    Temat postu:

Przepraszam, że wam nie odpiszę ale strasznie się śpieszę na egzamin z karate Zrobię to zaraz po powrocie do domu Cieszę się, że wam się podoba i mam nadzieję, że ta część również będzie się wam podobała



****




Pisali ze sobą już jakiś czas i wychodziło im to wyjątkowo dobrze, ponieważ ani on, a w szczególności ona, nie żałowali tych spędzonych przed komputerem godzin. Na początku się bała. Zwłaszcza po tym, co przeczytała w wiadomości od Wilsona. Nie była pewna czy chce znać kogoś takiego jak Gregory House. Nigdy nie przepadała za szkolnymi łobuzami. Mimo, że ten był wyjątkowo przystojny i w dodatku bardzo inteligentny, to i tak pozostawał szkolnym łobuzem. Bała się, ponieważ wiedziała, że słowo pisane ma taką samą moc co to mówione. Przecież nie wiedziała o nim nic. Więc skąd mogła wiedzieć, czy jej nie zrani? Ale zaryzykowała. Zaryzykowała mimo ostrzeżeń Wilsona, który nie chciał źle. Po prostu powiedział jej prawdę. Zaryzykowała i nie żałowała. A on? On miał się na baczności. Zawsze starał się kontrolować ich rozmowę tak, aby przebiegała po jego myśli. Jego genialny umysł pozwalał mu formułować wypowiedzi tak, że Cuddy otwierała się przed nim, zwierzała mu się, opowiadała o sobie, tak naprawdę dostając niewiele w zamian. Bo kiedy to ona zadawała pytanie, najczęściej otrzymywała w zamian utwór muzyczny. Na początku były to przypadkowe piosenki. Zazwyczaj jego ulubione kawałki. Nie miał przecież żadnej pewności, czy może jej zaufać i czy w ogóle chce to zrobić. Dlatego na wszystkie trudne pytania dostawała piosenkę. Był oczywiście jeszcze Wilson, który za wszelką cenę chciał wiedzieć o czym ta dwójka tak ze sobą pisze. Od House’a nie był w stanie dowiedzieć się czegokolwiek. Od Cuddy dostawał same ogólniki. Jedyne, co James Wilson wiedział to fakt, że wciąż ze sobą rozmawiają, i że bez interwencji z zewnątrz na pewno się nie spotkają. Dlatego postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.
- Mamo, tato, chciałbym o czymś z wami porozmawiać. – Zaczął pewnego wieczoru, kiedy siedzieli razem przy stole i jedli kolacje. – Wiem, że jedziecie do cioci na weekend więc pomyślałem… - Ciągnął coraz bardziej nieśmiało. – Czy… mógłbym zrobić imprezę jak was nie będzie?
- Myślałam, że pojedziesz z nami. Ciocia już dawno cię nie widziała.
- Wiem, ale chciałbym zostać i zaprosić kilku znajomych, mogę? Obiecuję, że wszystko zostanie na swoim miejscu. No i że będzie bez alkoholu. Nic się nikomu nie stanie, przysięgam. – Zaczął wymieniać przygotowane przez siebie argumenty.
- No nie wiem. A ty? Co o tym myślisz? – Pani Wilson zwróciła się do męża.
- Czy Greg też będzie? – Pan Wilson wiedział doskonale, że może bezgranicznie ufać swojemu synowi. Ale jego najlepszy przyjaciel… W końcu żaden rodzić nie chce zastać po powrocie do domu sceny żywcem wyjętej z filmu „Projekt X”, prawda?
- Nie, nie będzie. Musi jechać gdzieś z ojcem. A wiesz dobrze tato, jaki jest jego ojciec. Nie popuści. – James wzruszył teatralnie ramionami.
- W takim razie nie mam nic przeciwko.
James pierwszy raz w życiu musiał okłamać swojego ojca. Ale nie miał z tego powodu wyrzutów sumienia ponieważ czuł, że robi słusznie.



****




To już stało się nawykiem. Budził się, przeciągał, a następie siadał do komputera i wysyłał Cuddy jakąś piosenkę na dzień dobry. Lubił to robić. Sprawiało mu to radość i miał nadzieję, że jej również. Jego przemyślenia przerwał Wilson, który niespodziewanie wparował do jego pokoju.
- House! – Krzyczał od progu bardzo przejęty i podniecony. – Zapraszam cię na imprezę.
- Nie wiesz, że się puka?! – Pośpiesznie zamknął rozmowę z Cuddy. – A jakbym siedział nago?
- Jasne. – Przyjaciel spojrzał na niego znacząco.
- No co? Czasami lubię spać bez…
- Nie ważne. – Nie pozwolił mu dokończyć. – Jutro robię imprezę i masz na niej być, rozumiesz?
- Ty? Imprezę? Nie przegapiłbym tego! Załatwię alkohol! Ty możesz zająć się jedzeniem. W tym jesteś dobry. Muzyką też się zajmę bo ty… - Machnął tylko ręką. – Co im powiedziałeś, że w końcu ci pozwolili?
- Że cię nie będzie. – Odpowiedział zgodnie z prawdą.
- Bardzo zabawne. To jest chyba pierwszy żart, który ci się udał.
- Ale to nie jest żart. Powiedziałem, że cię nie będzie i się zgodzili. – Odpowiedział najbardziej poważnie jak tylko mógł.
- Ej, ale dlaczego? Przecież twój ojciec mnie lubi, prawda? Mama zresztą też. Zawsze jestem grzeczny. Brzydzę się złym zachowaniem, wiesz o tym!
- Jasne… Tak jak alkoholem i przemocą. Myślę, że nie chcą zastać sceny z filmu „Projekt X” dlatego bez alkoholu, zgoda?
- Będzie dobrze! O nic się nie martw. Listą gości też się zajmę. Nie mogę w końcu pozwolić, żeby wszystko było na twojej głowie, prawda? – Odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Czy ja mogę zaprosić kogoś na SWOJĄ IMPREZĘ? – Specjalnie podkreślił ostatnie słowa.
- Jak już musisz zapraszać kolegów ze związku harcerskiego i tych z klubu szachowego, to maksymalnie trzech.
- Jasne. A teraz przepraszam ale idę zaprosić resztę gości. – Zabrał się i wyszedł.
- Wilson! O której ta impreza?! – Krzyknął za nim nie podnosząc się z miejsca.
- Wieczorem ci napiszę, trzymaj się!
Był tak zaaferowany pierwszą w historii imprezą u Wilsona, że nawet się nie domyślał co go może na niej czeka. Chociaż w tym przypadku, trafniejszym słowem będzie kto.



****




Ubrał na siebie przetarte na kolanach, jeansowe spodenki, biały t-shirt, a na nogi założył swoje ulubione buty firmy „Nike”. Był już prawie gotowy. Sięgnął po plecak, który leżał przy biurku i delikatnie ubrał go na plecy. Zrobił kilka próbnych kroków. Nic z tego. Szczęk butelek był zbyt głośny żeby wyjść z domu niezauważonym. Ostrożnie odłożył plecak na łóżko. Rozsunął zapięcie i przełożył butelki bluzą. To powinno było pomóc. Znowu zrobił kilka kroków. Tym razem było idealnie. Złapał za leżące przy komputerze płyty z nagraną wcześniej muzyką i wyszedł.



****




Cuddy włożyła więcej starań w przygotowania. W porównaniu do House, świetnie zdawała sobie sprawę z jego obecności na imprezie. Nawet nie musiała pytać o to Jamesa. Wiedziała, że to jego najlepszy przyjaciel i że z pewnością został zaproszony. Zastanawiała się czy będzie tym samym chłopakiem z którym codziennie pisze. Czy nie okaże się kimś zupełnie innym, gorszym. Jednak w głębi serca cieszyła się na to spotkanie, dlatego postanowiła wypaść na nim jak najlepiej. Po chwili namysłu doszła do wniosku, że założy letnią sukienkę, która sięgała jej do kolan i sandały. Sukienka nie była wyzywająca. Była prosta, ładna a przede wszystkim bardzo wygodna. Pasowała idealnie. Został do zrobienie jeszcze tylko delikatny makijaż i można było wychodzić. Obiecała Wilsonowi, że będzie wcześniej i pomoże mu z przygotowaniami.




****



- Myślisz, że starczy jedzenia? – James zaczął się denerwować.
- Pewnie. Nic się nie martw. Całe wojsko by się najadło i jeszcze by zostało. – Odpowiedziała mu dokonując ostatnich poprawek na stole.
- A picie? Też powinno…
- Piciem, to zająłem się ja. Nie pamięt… - Do salonu wkroczył nie kto inny jak sam Gregory House. Jednak, jakby go trochę zamurował widok osoby, którą tam zastał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malinowa_Rozkosz
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Sty 2011
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:23, 05 Kwi 2013    Temat postu:

Mnie przedstawienie ich takich młodych, gdy jeszcze się nie znali zbyt dobrze, zupełnie rozkłada na łopatki. Zawsze lubiłam czytać Twoje ff i w tym wypadku też tak jest. Myślę, że Lisa się nie zawiedzie tym, jaki jest House. Niemniej jednak może to być trochę stres dla nich obojga. No nic, czekam na dalszą część.
Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:00, 05 Kwi 2013    Temat postu:

Obiecałam więc jestem
Blanka. Ja też się bardzo z tego powodu cieszę Czy w podobnej... tego nie wiem Mój kolega zaczął się odzywać i powiem Ci, że wolałam jak milczał Teraz robi mi taką wiochę, że całe miasto się na nas patrzy To ja się cieszę, że Wy jesteście bo mam komu pisać Dziękuję




Lisek Jaka wiosna... śnieg za oknem No i się doczekałaś ;> Dziękuję


Malinowa_Rozkosz Cieszę się, że skończyłaś czytać i... ba! Nawet już przeczytałaś drugą część Też jestem ciekawa tego co ja im wykombinuję Dziękuję



Szpilka Czemu miałabyś żałować? ;>Może, ale nie musi Mogę to niechcący zepsuć Wszystko przed wami... i przede mną Dziękuję PS. nie wiesz co czuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:47, 06 Kwi 2013    Temat postu:

Oluś
Sama radość, czysta przyjemność i jeszcze wiele innych fajnych rzeczy Bardzo, bardzo lubię czytać Twoje fiki. Są takie pełne humoru, piszesz prosto, czytenie, a z drugiej strony nietuzinkowo się to czyta. Nie mam pojęcia, jak to robisz. W każde wydarzenie, w każdy dialog wkładasz coś swojego, co sprawia, że czytelnik się uśmiecha i nie może doczekać się więcej.
Hilson, jak zwykle cudniasty, zawsze miałaś rękę do młodego Hilsona

"- House! – Krzyczał od progu bardzo przejęty i podniecony. – Zapraszam cię na imprezę.
- Nie wiesz, że się puka?! – Pośpiesznie zamknął rozmowę z Cuddy. – A jakbym siedział nago?
- Jasne. – Przyjaciel spojrzał na niego znacząco.
- No co? Czasami lubię spać bez…
- Nie ważne. – Nie pozwolił mu dokończyć. – Jutro robię imprezę i masz na niej być, rozumiesz?
- Ty? Imprezę? Nie przegapiłbym tego! Załatwię alkohol! Ty możesz zająć się jedzeniem. W tym jesteś dobry. Muzyką też się zajmę bo ty… - Machnął tylko ręką. – Co im powiedziałeś, że w końcu ci pozwolili?
- Że cię nie będzie. – Odpowiedział zgodnie z prawdą.
- Bardzo zabawne. To jest chyba pierwszy żart, który ci się udał.
- Ale to nie jest żart. Powiedziałem, że cię nie będzie i się zgodzili. – Odpowiedział najbardziej poważnie jak tylko mógł.
- Ej, ale dlaczego? Przecież twój ojciec mnie lubi, prawda? Mama zresztą też. Zawsze jestem grzeczny. Brzydzę się złym zachowaniem, wiesz o tym!
- Jasne… Tak jak alkoholem i przemocą. Myślę, że nie chcą zastać sceny z filmu „Projekt X” dlatego bez alkoholu, zgoda?
- Będzie dobrze! O nic się nie martw. Listą gości też się zajmę. Nie mogę w końcu pozwolić, żeby wszystko było na twojej głowie, prawda? – Odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Czy ja mogę zaprosić kogoś na SWOJĄ IMPREZĘ? – Specjalnie podkreślił ostatnie słowa.
- Jak już musisz zapraszać kolegów ze związku harcerskiego i tych z klubu szachowego, to maksymalnie trzech." - super Ci wyszło, leżę i nie wstaję

Jestem ciekawa, co dalej, czy zafundujesz naszej dwójce jakieś przeszkody, czy poprowadzisz to dalej w takim humorystycznym klimacie, chociaż jedno nie wyklucza drugiego wybacz, myślenie w sobotni poranek zawsze kiepsko mi idzie

A tak na poważnie, to czasu i wena, mój karateko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:24, 11 Kwi 2013    Temat postu:

Malinowa_Rozkosz Cieszę się ogromnie, że lubisz czytać to co piszę Mam nadzieję, że dalej tak pozostanie Dziękuję


Lisek Serio? No co ty Ja też nie mam pojęcia jak to robię, ale dziękuję Co im zafunduję? Czas pokaże Wszystko ci wybaczam Karateka ma biały pas... siara W swoim starym karate miałam na dzień dobry taki no ale... i wena też ma Dziękuję




Tekst piosenki z tekswowo.pl




- Wy się już znacie, ale tak dla formalności… Greg, to jest Lisa. Lisa, to jest Greg.
- Cześć. – Tym razem to ona okazała się odważniejsza. Podeszła do niego i podała mu rękę.
- Cześć. – Uścisnął jej dłoń. Miał w głowie mętlik. Jak to się stało, że zapomniał? Że nie przewidział takiej sytuacji? Jak? Przecież to było bardziej niż pewne! Jego rozmyślania przerwał Wilson:
- Nie porozmawiacie? – Był bardzo z siebie zadowolony. Jego plan wypalił. Wszystko szło po jego myśli. Mina przyjaciela na widok Cuddy była warta każdych pieniędzy. Nigdy w życiu nie widział House’a tak oszołomionego. Czół, że między tą dwójką jest coś na rzeczy. Teraz przynajmniej miał pewność, że się nie pomylił.
- Nie musisz przypadkiem czegoś zrobić? Na przykład sprawdzić, czy nie ma cię w innym pokoju? – Zaczynał się denerwować, a Wilson wcale mu tego wszystkiego nie ułatwiał. Wręcz przeciwnie.
- Już sprawdzałem. – Nie miał zamiaru tego przegapić.
- To zajmij się tym. – Chwycił się ostatniej, możliwej deski ratunku, która mu została. Ostrożnie zdjął plecak i podał go przyjacielowi.
- Co to jest? – Powoli zaczął rozpinać zamek plecaka.
- Na wierzchu są żelki. Weź dużą miskę i zalej je… - Spojrzał na Cuudy. – No wiesz.
- House, prosiłem cię żeby było bez alkoholu! – Wyciągnął znajdująca się na wierzchu dużą paczkę słodyczy. – I chyba miałeś na myśli kilka misek…
- Za żelki musisz mi oddać. Kupiłem je po drodze. Ty nigdy nie masz nic słodkiego. Poza tym trochę ponczu jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Nie panikuj. A teraz do roboty. – Odesłał go do kuchni. Chociaż tyle mógł zrobić. Pozostawała kwestia Cuddy. Kiedy Wilson zabrał się do pracy zostali zupełnie sami. Stali naprzeciwko siebie i patrzyli sobie głęboko w oczy. Jakby każde z nich chciało z nich coś wyczytać. Jakąś myśl, wskazówkę… Cisza robiła się coraz dłuższa i coraz bardziej krępująca.
- Przesłuchałam piosenkę, którą wysłałeś mi rano. Ładna. – Kolejna odważna decyzja. Przełamała milczenie. Miała nadzieję, że jak zacznie, to później jakoś pójdzie. Rozmowa nabierze tępa i jakoś to będzie. Nic bardziej mylnego.
- Wiem. – Na chwilę obecną tylko na tyle było go stać. Na prostą odpowiedź „wiem”. Zdawał sobie sprawę, że kiedyś przyszedł by moment, że musiałby stanąć z nią twarzą w twarz ale nie wiedział, że nastąpi to tak szybko. Gdyby to przewidział, to przygotowałby się do tego, a przynajmniej tak mu się wydawało. I znowu ta cisza… Zaczęła się zastanawiać czy wszystko z nią w porządku. Może robi coś nie tak, mówi? Postanowiła zaryzykować i zadać pytanie:
- Długo znacie się z Jamesem?
- Tak. Odkąd pamiętam. – Liczyła na to, że powie coś więcej ale się myliła. Po raz kolejny zapanowała niezręczna cisza podczas której, ona kontynuowała swoje rozważania, czy aby na pewno wszystko z nią w porządku, a on zaczynał żałować, że pozbył się Wilsona.
- Jak wam idzie? – Jego modlitwy zostały wysłuchane. Nigdy wcześniej nie cieszył się na widok przyjaciela tak bardzo jak w tym momencie.
- Dobrze. Postawiłeś stolik w ogrodzie? Chyba nie chcesz, żeby roznieśli ci cały dom, prawda? – Szybko zmienił temat, koncentrując uwagę przyjaciela na czym zupełnie innym.
- House! Kogo ty zaprosiłeś?! – Przysłuchują się ich rozmowom doszła do wniosku, że coś z nią nie tak. Dlaczego z nim rozmawiał a jej odpowiadał półsłówkami? Przecież tak dobrze pisało im się razem. Cofnęła się pamięcią wstecz i odkryła, że potrafił z nią rozmawiać… przepraszam, pisać. Że wysyłał jej długie wiadomości. Nie były one co prawda o niczym szczególnie ważnym, ale potrafił pisać i długie rozprawki. Co się zmieniło?
- Kilku kolegów. Znasz ich zresztą. Wiedziałem, że ich pominiesz. Nie mogłem pozwolić, żeby zrobiło im się przykro. I o alkohol się nie martw. Część gości przyniesie ze sobą w ramach podziękowania za zaproszenie.
- House!



***



Impreza rozkręciła się na dobre. Wszyscy goście, zarówno ci zaproszeni przez Wilsona, jak i ci zaproszeni przez House’a, świetnie się bawili. Część z nich była już delikatnie wstawiona. James, który z początku tak bardzo opierał się napojom alkoholowym sam był już nieco wstawiony. House nie pił. Mimo, że przyszedł tu z nieco innym zamiarem, doszedł do wniosku, że na wszelki wypadek woli zachować trzeźwy umysł. Cuddy również nie piła, jednak z nieco innych powodów niż Greg. Po prostu nie potrzebowała tego żeby dobrze się bawić. Większość czasu spędzili osobno. On jej unikał, a ona się nie narzucała. Na szczęście los miał wobec nich zupełnie inne plany. A może to House’owi wrócił rozsądek? Stała w ogrodzie i wpatrywała się w niebo. Oprócz niej było jeszcze kilkoro uczestników zabawy, którzy stojąc przy stoliku z przekąskami i alkohole rozmawiali i żartowali, zupełnie nie zwracając na nią uwagi. Lubiła patrzeć w niebo i rozmyślać, marzyć.
- Jest zimno, a niebo nie jest dzisiaj przejrzyste. Widać mało gwiazd. – Podszedł do niej i podał jej swoją bluzę. – Trzymaj.
- A ty?
- Złego choroba nie bierze. – Uśmiechnął się. Rzeczywiście było chłodno. Mimo wysokich temperatur w dzień, w nocy potrafiło być zimno. Dopiero teraz zauważyła, że ma na rękach gęsią skórkę. Wzięła od niego bluzę i ubrała ją na siebie. Była za duża, ale za to bardzo ciepła. Podwinęła rękawy żeby móc zapiąć zamek.
- Dziękuję. – Odpowiedziała i zaczęła się zastanawiać ile musiał wypić, żeby się przełamać. Zdziwiła się, kiedy nie wyczuła alkoholu. – Znasz się na gwiazdach? – Nie wiedział dlaczego to zrobił. Dlaczego się odezwał. A może wiedział, ale bał się sam przed sobą do tego przyznać? Zauważył ją podczas zmieniania płyty z muzyką. Z daleka widział jak trzęsie się z zimna. Przewrócił oczami i po chwili namysłu znalazł się tuż obok niej.
- Trochę. Ale nie jestem specjalistą. – Spojrzał na nią ukradkiem. Nawet w za dużej i za szerokiej bluzie wyglądała pięknie. I właśnie w tym momencie dotarło do niego, dlaczego tak się zachowuje. Podobała mu się. Był nią zachwycony. Zarówno pod względem urody jak i charakteru czy intelektu. Przy Wilsonie pokazywał jej prawdziwego siebie sprawdzając, jaka będzie jej reakcja na jego zachowanie. Czy się nie zniechęci. Stopniował jej emocje. A kiedy zostawali sami…
- Hej! Tu jesteście! – Do akcji wkroczył odurzony nieco mocniej alkoholem Wilson. – Wszędzie was szukałem! – Stanął pomiędzy nimi i położył im ręce na ramionach. Prawą na House’a, a lewą na Cuddy. – House, znam tą płytkę. Pożyczałeś mi ją kiedyś! Zaraz będzie świetna piosenka więc może poprosiłbyś naszą koleżankę do tańca, co?
- Dobrze wiesz, że ja nie tańczę. – Gdyby spojrzenie mogło zabijać, to biedny Wilson leżałby właśnie martwy w swoim ogrodzie.
- Świetnie! Zaczniesz. Słuchajcie wszyscy! Następna piosenka ze specjalną dedykacją dla tej dwójki! Jest idealna, mówię wam! – W momencie, w którym skończył mówić z głośników popłynął wspomniany wcześniej piosenka. Był to Phil Collins w utworze „True Colours.” – No co jest? Nie bądź taki nieśmiały! – Delikatnie pchnął swojego przyjaciela w kierunku Cuddy. House, który zdążył już w myślach zabić swojego najlepszego kumpla na milion sposobów wiedział, że jeżeli nie zrobi tego o co Wilson go prosi, nie będzie miał spokoju. Istniała bowiem zasada, że pijany Wilson, to jeszcze bardziej namolny, uparty, wścibski Wilson. Wilson, któremu się nie odmawia. Przyparty do muru House nie miał wyjścia. Musiał poprosić Cuddy do tańca.
- Zatańczysz? – Wycedził przez zęby.
- Dobrze. – Ona też miała ochotę zabić Wilsona. W końcu miała zasadę, że nie będzie mu się na siłę narzucać, a tymczasem zaczęli ze sobą tańczyć.
„Ty ze smutnymi oczami
Nie zniechęcaj się
Chociaż zdaję sobie sprawę, że
Trudno jest zdobyć odwagę
W świecie pełnym ludzi
Możesz stracić tę wizję
A przez tę ciemność w sobie czujesz się taki mały”
- A nie mówiłem, że pasuje idealnie!? – Wilson był z siebie bardzo dumny. Mimo szumiącego w głowie alkoholu wiedział, że odwalił kawał dobrej roboty.
- Przysięgam, że jutro go zabiję. Oczywiście jak tylko wytrzeźwieje. – Miedzy kolejnymi tanecznymi krokami zdobył się na komentarz.
- Pomogę ci. – Odpowiedziała mu.
- Zakopiemy go tu w ogrodzie. Może nikt się nie zorientuje.
- Oby…
„Ale ja widzę twoje prawdziwe kolory, które przez ciebie prześwitują
Widzę twoje prawdziwe kolory, i to dlatego cię kocham
Więc nie bój się ich pokazać
Tylko ujawnij swoje prawdziwe kolory
Prawdziwe kolory są piękne jak tęcza

Pokaż mi uśmiech
Nie bądź strapiony, nie pamiętam już kiedy
Ostatni raz widziałam jak się śmiejesz
Jeśli ten świat doprowadzi cię do szaleństwa
I wziąłeś już na siebie tyle ile mogłeś podźwignąć
Tylko mnie zawołaj, bo wiesz
Ja będę przy tobie

I ujrzę twoje prawdziwe kolory które prześwitują
Widzę twoje prawdziwe kolory, i to dlatego cię kocham
Więc nie bój się ich pokazać
Swoich prawdziwych kolorów
Prawdziwe kolory są piękne jak tęcza

Tak smutne oczy
Odważ się teraz, zrozum
Kiedy ten świat doprowadzi cię do szaleństwa
I wziąłeś już na siebie tyle ile mogłeś podźwignąć
Tylko mnie zawołaj, bo wiesz, że będę przy tobie”
Dopiero wiele lat później zrozumiała, jak bardzo Wilson miał wtedy rację. Jak ta piosenka idealnie pasowała do House’a. Zresztą, nie tylko do niego. Do niej samej również.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:42, 11 Kwi 2013    Temat postu:

Właśnie się zorientowałam, że została tylko jeszcze jedna część Szkoda, ale wierzę, że wen nie pozwoli Ci odstawić pisania
Fajnie wiedzieć, że nawet dwadzieścia lat wcześniej nasza trójka była niemal dokładnie taka sama jak teraz. Nie wiem dlaczego, ale szczególnie podoba mi się Wilson Huddy taniec i gest z bluzą
+ oczywiście wstawiony przyszły onkolog i ładnie dobrana piosenka
No dobra, wyszło, że wszystko
Mnóstwo wena


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Czw 9:44, 11 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malinowa_Rozkosz
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Sty 2011
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:59, 13 Kwi 2013    Temat postu:

Olu, czy jest możliwość, żebyś jednak napisała jeszcze więcej niż jedną część?
House oddający swoją bluzę - to niesamowite Bardzo dobrze dopasowana piosenka, szczególnie do House'a, jakiego znamy my...
Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Pon 19:48, 22 Kwi 2013    Temat postu:

Agnieszka kliknęła "Lubię to"

Chyba tak to skomentuję
Młody House, Cuddy i Wilson to Twoja specjalność!!
A tutaj bardzo fajna do tego historia! House wysyłający piosenki, tak to bardzo realistyczne. A także zachowujący się dość nieśmiało w realu,a w wirtualu śmiało! Nie wiem czemu Cuddy wydaje mi się taka drętwa... No cóż ona chyba już taka jest xD
Ale Hilson genialny I Wilson jako swatka jak zawsze dobry
Boję się tylko o niego dom!

Czekam na kolejną część z niecierpliwością!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:39, 02 Maj 2013    Temat postu:

Wiem, że dawno mnie nie było ale... to nie moja wina Treningi, kurs na wychowawcę kolonijnego (nie pytać po co mi to ), choroba... ale już jestem Dzisiaj 3 piosenki Polskie Farben Lehre "Zbrodnia i wiara", Farben Lehre "Piosenka leniwych słoni" i Hans Solo "Dopóki jestem."

Nie odpowiadam za tą drugą dziwną emotkę... to nie moja wina!

Lisku
Spokojnie, spokojnie to nie jest ostatnia część A może nie spokojnie? Piosenki z mojego repertuaru


Malinowa_Rozkosz
No ba xD Istnieje takowa możliwość


Mąż!
No kogo tu me oczy widzą Nie masz wyjścia, musisz to lubić House wysyłający piosenki może i tak... gorzej, że są to piosenki z mojego repertuaru Spoko, dom przeżyje xD Tym razem







Kiedy w godzinach wieczornych wszedł na Facebook’a, nie mógł uwierzyć własnym oczom w to co zobaczył. Kilka zaproszeń do grona znajomych, dwie prywatne wiadomości i około 30 powiadomień. Zamknął oczy, wziął głęboki oddech, a następnie kliknął na powiadomienia. Zaczął od tego głównego. To w końcu od niego wszystko się zaczęło. Patrick Baker dodał filmik z wczorajszej imprezy, na którym tańczy z Cuddy. Wideo z przyjęcia cieszyło się ogromną popularnością. Chyba już cała szkoła zdążyła kliknąć sławne „lubię to”. Było też kilkanaście komentarzy typu: „Szczęścia”, „Gratuluję!”, „House, ładną masz dziewczynę!”.
- Zabiję go! – Z powiadomień przeszedł do wiadomości. Miał nadzieję, że Wilson już zaczął się tłumaczyć i błagać o litość. Nie pomylił się. Ale byłam tam również inna wiadomość. Wiadomość od niej.

„Dziękuję, że odprowadziłeś mnie do domu.”

„Nie ma sprawy. Miałem po drodze.”

Odpisał bez chwili zastanowienia i przeszedł do pisania rozprawki przyjacielowi.

„Zabiję Cię! Niech ja Cię tylko dorwę w swoje ręce!” – Miał już pisać ciąg dalszy, kiedy dostał nową wiadomość od Cuddy.

„Widziałeś filmik?”

„Wilson już jutro będzie martwy.”

Uśmiechnęła się czytając to. Ona w porównaniu do niego nie była wkurzona. Bawiła ją ta cała sytuacja i bawiło ją to, że on się denerwuje.

„Nic złego się nie stało.”

„Ty durny...” – Po raz kolejny przerwał pisanie wiadomości do
Wilsona. Nie denerwuje się, nie jest wkurzona? Dlaczego? Czy ona… Nowe pytania zaczęły zbierać mu się w głowie.

„To zawsze ja robię ludziom takie psikusy. Muszę dbać o
reputację.”

Znowu się uśmiechnęła. Trzeba przyznać, że dzisiejsza rozmowa, o ile pisanie przez komunikator można tak nazwać, szła im zazwyczaj dobrze. Postanowiła to wykorzystać.

„Opowiesz mi o sobie? Wczoraj nie byłeś zbytnio rozmowny. Może teraz?”

Musiał to przemyśleć. On, Gregory House, miał o sobie opowiadać? Wolał się trzymać sprawdzonej metody. Włączył „Youtube” i wpisał tytuł piosenki: „Zbrodnia i wiara”. Kopiuj, wklej i enter. Poszło. Kiedy zobaczyła, że wysłał jej kolejną piosenkę jej entuzjazm zmniejszył się. Miała nadzieję na rozmowę.

„Jak nie chcesz o tym rozmawiać, to po prostu mi napisz.”

„Wsłuchaj się.”

Westchnęła. Chyba nie pozostało jej nic innego. Odtworzyła piosenkę.


„Zostałem trafiony na froncie zaufania
Idę dalej, a w duszy rysa i szrama
Najbardziej mnie boli, najbardziej porusza
Sztych zadany ręką Brutusa …

ŻYCIE PŁYNIE JAK WIELKA FALA
JESTEM NA GÓRZE, ALE Z NIEJ SPADAM
ŻYCIE PŁYNIE JAK WIELKA FALA
JESTEM NA GÓRZE, ALE CIĄGLE Z NIEJ SPADAM

… głową w dół …
… głową w dół …
… głową w dół …
… a jednak się wspinam …

Kochać nie od razu znaczy być kochanym
Nie rozumiem ludzi, ten świat jest poj*****
Nie uznaję władzy, bo władza przeszkadza
Mówię, co myślę i tylko podpowiadam”


Nie wiedziała co o tym myśleć. Wiedziała, że coś z tej piosenki musi być prawdą. Prawdą o nim, ale co? Jego podejście, nastawienie? Postanowiła, że wypyta o niego Wilsona. Jej zainteresowanie House’em przerodziło się w fascynację. Był tajemniczy, zwariowany, szczery do bólu i nieziemsko przystojny. Chciała wiedzieć o nim jak najwięcej.
Zastanawiał się, czy nie posunął się za daleko. Czy ta piosenka nie mówi o nim za dużo i czy jej nie speszył? Dla rozluźnienia atmosfery wysłał jej kolejną piosenkę.


„Po prostu od urodzenia uwielbiam wakacje
słoń słoń leniwy słoń
Spać do dwunastej i tego typu akcje
słoń słoń leniwy słoń
Do szkoły nigdy chodzić nie kochałem
na lekcjach nudziłem się, a czasami spałem

Bo wolny czas to jest coś co lubię
Tych co pracują i się uczą nie rozumiem

Po prostu od urodzenia jestem chory na lenia
słoń słoń leniwy słoń
Wszystko co robię, robię tak od niechcenia
słoń słoń leniwy słoń
W głowie mi huczy,a ręka boli
W pracy czuję się niczym w niewoli

Bo wolny czas to jest coś co lubię
Tych co pracują i się uczą nie rozumiem”
Zaczęła się śmiać. To lepiej do niego pasowało. Przynajmniej tak jej się wydawało.

„Już rozumiem

„Teraz Ty.”

„Ja?”

„Teraz Ty mówisz coś o sobie.”

„Ty nic nie powiedziałeś” – Starała mu się przypomnieć.

„Czepiasz się. Nie psuj zabawy.”

To prawda, że odprowadził ją do domu. Mimo, że zamienił z nią po drodze góra dwa zdania, to i tak mile to wspominał. Czuł się dobrze w jej towarzystwie. Wyjątkowo dobrze. Nie musiał z nią rozmawiać. Wystarczyło, że była obok. Było w niej coś, co go przyciągało, czemu nie mógł się oprzeć. Starał się, ale był na przegranej pozycji.

„Chciałabym zostać lekarzem. Mieć swój szpital, ratować ludzi.”

Pomyślała, że jak się przed nim otworzy, to on zrobi to samo. Przestanie się ukrywać. Napisała mu o swoim największym marzeniu. Największym, a zarazem ledwo osiągalnym. Na moment zrobiło jej się smutno.

„W czym problem?”

Czy to możliwe, że potrafił czytać jej w myślach? Czy po prostu to przypadkowe pytanie?

„Ja… W niczym.”

Wyczuł, że coś jest nie tak, że posmutniała. Wydało mu się to strasznie głupie.
- House, nie możesz wyczuć przez komputer czy ktoś jest przygnębiony. – Skarcił się. Ale jednak to czuł. Był pewny, że coś jest nie tak. Nie chciał, żeby przez jego pytanie była smutna.

„Też chce być lekarzem.”

Miał nadzieję, że to jej poprawi humor. W końcu powiedział coś o sobie, a tego w końcu oczekiwała.


„Uda Ci się.”

„A Tobie nie?”

„Nie wiem.”

„W czym problem?”

„To nie jest takie proste. Masz świetne oceny, dobrze się uczysz.


Pewnie wszyscy Cię wspierają.”
Była na siebie wściekła. Nie chciała, żeby ta rozmowa tak się potoczyła. To miał być miły, sympatyczny wieczór, podczas którego dowie się czegoś nowego o Gregorym House’ie a tym czasem siedziała zdenerwowana i przygnębiona swoimi słabościami i problemami, o których przypomniała sobie na własne życzenie.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się myślisz. – Pomyślał i zabrał się za wpisywanie tytułu trzeciej piosenki.


„Wysłuchaj i weź sobie do serca.”


„Gramy o re-spekt, o pierwsze miejsce
O najważniejsze i najcenniejsze
To co najpiękniejsze dla nas
Szczęście, rodzina, miłość, wygrana
Na kolana padam tylko przed Bogiem
Więc nie licz, że klęknę na glebę przy tobie
Mam moc w sobie, ona kroczy ze mną
A siła w żyłach pływa na pewno
Szacunek, , braterstwo, jedność
Pomocna dłoń, przyjaźń i pewność
Lecz kiedy trzeba, to tą samą ręką
Musisz pokazać, co to bezwzględność
Kiedy świat gryzie jak pies wściekły
On przypomina tobie, że ty też masz zęby
To nie tak, żeby brać to co dają
Tylko ambitni na podium stają
Mierzyć wysoko i wierzyć w to mocno
Nawet jak przegrasz, zostaje ci godność
Dzięki niej wstajesz i biegniesz dalej
Prosto do celu, by w końcu go osiągnąć
Tylko z bajek wygnano realia
A tu poznajesz co to jest prawda
Lecz póki jesteś i póki biegniesz
Cel jest przed tobą i w końcu tam będziesz

Dopóki jesteś, dopóki jesteś, dopóki jesteś
Biegnę, jeszcze, więcej, biegnę, walczę wściekle dopóki jestem
Mocniej, prędzej, jeszcze, więcej. Szybciej, biegnę dopóki jestem
Biegnę, jeszcze, więcej, biegnę, walczę wściekle dopóki jestem

Moc kroczy ze mną, pot, krew, bezsenność
Przezwyciężyć codzienność, aby w nocy odetchnąć
I zabić złe myśli podrzynając im gardła
Wiem, że śnisz o tym co noc od dawna
Wypij za tych, którzy z nami już nie mogą
Nie będą mieli drugiej szansy zacząć na nowo
A ty tu jesteś, oddychasz i marzysz
I nadal jeszcze masz siłę by walczyć
Stań wyprostowany, nawet kiedy serce krwawi
Zdeterminowany do łamania swoich granic
Świadom, że choć pragną, to nie staną ci na drodze
Ci którzy sami nie są świadomi swych dążeń
Muzyka leczy mnie i oddycham
Znajduję rzeczy sens wśród chaosu na ulicach
Jestem, więc myślę, więc mogę wszystko
Dopóki jesteś wszystko ma przyszłość
Dopóki biegniesz przyszłość jest blisko
To czego pragniesz się znajdzie
Tylko nieżywy pies nie gryzie, więc warczę wściekle
I biegnę póki mam siłę by dogonić szczęście
Nie będę kundlem ścieku, bo jest siła we mnie jeszcze
Szydercze kły w uśmiechu heh dopóki jestem

Dopóki jestem, dopóki jestem
Biegnę, jeszcze, więcej, biegnę, walczę wściekle dopóki jestem
Mocniej, prędzej, jeszcze, więcej, szybciej biegnę dopóki jestem
Dopóki jestem, dopóki jestem, dopóki jestem, dopóki jestem”
Kiedy słuchała piosenki, którą jej wysłał on napisał:

„Masz ochotę na spacer? Pójdziemy zamordować Wilsona.”


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Czw 21:42, 02 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:56, 02 Maj 2013    Temat postu:

No, masz szczęście, że wydłużyłaś fika
Ale mam jedno "ale" chciałabym więcej opisów i rozmów Huddy i Wilsona w dowolnej kombinacji, wychodzą Ci świetnie najlepiej, żeby było ich tyle co piosenek. Choć rozumiem, że to taki typ opowiadania i piosenki są super, tylko... no nie wiem, wolę więcej Twojego pisania
Wybacz, że dziś tak krótko, ale padam, choć na żadne treningi nie chodzę
ściskam mocno i wypatruję kolejnej części


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malinowa_Rozkosz
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Sty 2011
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:34, 03 Maj 2013    Temat postu:

Olu jak to jest, że każda część tego opowiadania tak bardzo mi się podoba? Jestem bardzo ciekawa, jak rozwiniesz te relacje między nimi. Dałaś świetne zakończenie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:01, 22 Lip 2013    Temat postu:

Po pierwsze, to przepraszam za taką obsuwę czasową... mój wen szalał gdzie indziej ale już się wyszalał i zabrał do solidnej roboty
Po drugie, to oczywiście dziękuję za komentarza
A po trzecie... zapraszam do lektury




- Gdzie ty idziesz? Wiesz, która jest godzina?
- Idę do kolegi. Nie będę długo. Nie martw się. – Odpowiedziała ojcu i wyszła z domu.
- Już myślałem, że się nie doczekam. Właściwie, to już miałem iść. – Przywitał ją znajomy głos. – Problemy z ojcem?
- A ty co? Nagle zrobiłeś się rozmowy? – Zapytała nieco zdenerwowana.
- Jak chcesz, to mogę się nie odzywać. Wszystko jedno. – Wzruszył ramionami. Szli teraz ramię w ramię w kierunku domu Wilsona.
- Świetnie. – Zdecydowanie zbyt głośno wypuściła powietrze. – Jeszcze teraz ty się obraź. Ty zawsze dogadujesz się z ojcem?
- Nie znasz mnie. – Odpowiedział wymijająco.
- Tak myślisz? – Kolejne pytanie.
- Wilson to słabe źródło informacji. Poza tym jest zagrożony wyginięciem. - Szli zupełnie na siebie nie patrząc. W tamtej chwili chodnik wydawał się bardziej interesujący niż kiedykolwiek.
- Twoje byłe dziewczyny to moje koleżanki. – Odpowiedziała bardzo z siebie zadowolona.
- Super. – Przewrócił oczami. – Byłe dziewczyny to zawsze najlepsze źródło informacji. – Zakpił.
- Nie wszystkie cię oczerniają. Tylko te, z którymi byłeś dwa tygodnie. Te, z którymi byłeś trzy…
- Nie spotkałem tej odpowiedniej. – Przerwał jej. – Poza tym jak chciałaś się czegoś o mnie dowiedzieć, to wystarczyło spytać.
- Żartujesz, prawda? – Zatrzymała się. Dopiero teraz na niego spojrzała. – Próbowałam ale ty milczysz.
- Potrzebuję dużo uwagi , ciepła i miłości żeby się otworzyć. – Próbował zażartować. W tym momencie dotarło do niego, że ona rzeczywiście ma rację i że to ich pierwsza wspólna, prawdziwa rozmowa.
- Oczekujesz ode mnie miłości? – Złapała go za słówko. Ona też zauważyła, że dopiero teraz ze sobą rozmawiają. Naprawdę rozmawiają.
- Co?! Ja? To niedorzeczne. – Ruszył dalej zostawiając ją za sobą w tyle.
- To dlaczego ze mną piszesz? Dlaczego wysyłasz mi piosenki i dlaczego idziemy teraz razem do Wilsona? – Nie sądziła, że ta rozmowa tak się potoczy. Właściwie, to nie oczekiwała żadnej rozmowy. Wszystko zawdzięczała zdenerwowaniu, które wywołał u niej ojciec. Nie była pewna czy mu później podziękować, czy też nie.
- Przestań. Możemy iść już do Wilsona? – On natomiast starał się za wszelką cenę skończyć tą rozmowę, która zaczęła nabierać niebezpiecznego tępa i która zaczęła schodzić na niewłaściwy kierunek.
- Ty właściwie prawie biegniesz do Wilsona. – Odpowiedziała mu nieco bardziej zdenerwowana. – Mógłbyś zwolnić?
- Mogłabyś nie zostawać w tyle? – Odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Dlaczego się tak wściekasz? – Próbowała go dogonić. – Bo powiedziałam prawdę?
- Jaką prawdę? – Zaczynał się w tym wszystkim gubić a natłok myśli w niczym mu nie pomagał.
- Że ci się podobam. – Cuddy z każdym krokiem niwelowała łączący ich dystans.
- Wcześniej brzmiało to nieco inaczej.
- Dobrze wiem, co wcześniej powiedziałam. To na jedno wychodzi. – Nie wiedziała po co drąży temat. Przecież niczego od niego nie oczekiwała. Żadnych deklaracji, zmiany statusu na Facebooku ani tym bardziej gorącego wyznania miłości.
- A ty znowu to samo. Możemy zmienić temat?
- Wiesz co? Boisz się przyznać, że ci się podobam. Boisz się powiedzieć cokolwiek, bo nie chcesz mnie do siebie zrazić. – Postanowiła powiedzieć mu wszystko co myśli, nie licząc się zupełnie z konsekwencjami wypowiadanych przez siebie słów. Musiała mu to wszystko powiedzieć tu i teraz, dopóki miała odwagę. – Założę się, że nawet boisz się mnie pocałować. A może ty nie pot… - Przez zdenerwowanie, które towarzyszyło jej od momentu wyjścia z domu, i które House tylko pogłębił, nawet nie zdawała sobie sprawy, że go dogoniła, że stała zaledwie krok za nim. On natomiast, świetnie zdawał sobie sprawę z dzielącego ich dystansu. Pozwolił jej na to. Pozwolił jej się dogonić. I teraz, kiedy go sprowokowała, postanowił wykorzystać tą sytuację. To on pokonał ten niewielki dystans, który ich dzielił i zamknął jej usta swoimi, przerywając w ten sposób jej wypowiedź. Najpierw pocałował ją czule, delikatnie, jakby chciał sprawdzić, czy i ona tego chce. Mimo wszystko nie chciał robić czegoś, na co ona nie miałaby ochoty. Ona jednak natychmiast oddała pocałunek dziękując w duchu, że nie pozwolił dokończyć jej tego, co miała zamiar powiedzieć. Jak bardzo by się wtedy pomyliła. House potrafił całować. Całował jak nikt inny. Robił to z taką czułością, której w życiu by się po nim nie spodziewała. Jej usta smakowały tak wspaniale, że mógłby tak stać całą wieczność. I pewnie staliby tak dłużej, smakując siebie nawzajem gdyby nie…
- No ładnie. - Przez tą całą „kłótnie” nawet nie zauważyli, że dotarli pod dom swojego przyjaciela. Natychmiast przerwali pocałunek.
- Mówiłem, że mnie nie znasz. – Nachylił się nad nią i wyszeptał jej to prosto do ucha. – Długo tu tak stoisz? Zdążyłeś nagrać filmik? – Zwrócił się do Wilsona i ruszył w jego kierunku, po raz drugi zostawiając za sobą Cuddy.
- Całe osiedle was słyszało. Poza tym, długo będziesz mi to wypominał? To nie moja wina. Liso, przepraszam.
- Słucham? – Próbowała zebrać myśli i otrząsnąć się po tym, co przed chwilą się wydarzyło.
- Chciałem przeprosić. Gniewasz się?
- Nie, skąd. – Odpowiedziała jeszcze nieco zszokowana.
- Przynajmniej ty. – Powiedział z wyraźną ulgą w głosie. – Wejdź. – Gestem ręki zaprosił ją do środka.
- Nie podlizuj się. I tak już jesteś martwy. – Dało się słyszeć z wnętrza domu. Twoja śmierć będzie długa i bolesna.
- Daj spokój! Dobrze wiesz, że to nie była moja wina! – Podczas ich wymiany zdań, Cuddy powoli weszła do środka i zajęła miejsca z daleka od jej kolegi. – Byłem pijany.
- I to ma cię usprawiedliwić?
- Tak. Teraz nie jestem i widziałem was… no wiecie. Wszystko z wami w porządku?
- W jak najlepszym. – Zanim do Cuddy dotarł sens wypowiedzianych przez Wilsona słów, House już zdążył odpowiedzieć za ich obojga. Jednak prawda była zupełnie inna.
- Tak, jest ok. – Skłamała. Dla niej nie było wszystko ok i bystre oko przyjaciela doskonale to wyłapało. Ale rozmowę na ten temat postanowił odłożyć na późniejszy termin.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:46, 23 Lip 2013    Temat postu:

Dlaczego już się wyszalał tak jest tu fajnie, jak Twój wen szaleje, dzieje się, dzieje a lisek się cieszy.

Nie wiem, jak to robisz, ale pisanie o młodym Huddy wychodzi Ci świetnie, masz wielki talent w tym względzie. Czytając czasem zapominam, że powinnam nieco inaczej ich sobie wyobrazić, że są młodsi i w ogóle, ale w Twoich historiach naprawdę czasem można o tym zapomnieć. Moment kłótni świetnie Ci wyszedł, lubię, gdy Cuddy musi się tak gimnastykować, gdy z nim rozmawia. No i pocałunek I Wilson Och, mam nadzieję, że szybko pojawi się ciąg dalszy. Mogałbym czytać bez końca.

Pozdrawiam i ściskam
lis.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:14, 09 Sie 2013    Temat postu:

Lisku
Nie smuć się Wen jednak szaleje Zresztą, przekonasz się o tym niebawem, a przynajmniej mam taką nadzieję Cieszę się, że w dalszym ciągu podoba Ci się to, co piszę Oby dalej tak było


Przedostatnia część Ostatnia jest już napisana więc... mój wen zabrał się już za coś nowego Ale to tajemnica





Od razu kliknął na jedyną, nową wiadomość jaką dostał tego dnia. Była od Cuddy i brzmiała następująco:

„James, możemy porozmawiać?”

Nareszcie! – Pomyślał i sprawdził, czy Lisa jest na Facebook’u. Była.

„Pewnie. Kiedy?”

Odpowiedź dostał prawie natychmiast.

„Może być dzisiaj?”

„Widzimy się za 30 minut w parku.”

Na wyznaczone przez siebie miejsce dotarł jako pierwszy. Czekał na tą rozmowę od bardzo dawna zwłaszcza, że od pewnego czasu nie miał żadnych nowych informacji na temat relacji łączących jego przyjaciół. Co prawdę mówiąc, nie wróżyło niczego dobrego.
- Spóźniłam się? – Dźwięk jej głosu sprawił, że wrócił razem ze swoimi myślami na ziemię.
- Nie. To ja jestem za wcześnie. – Uśmiechnął się przyjaźnie i zrobił jej miejsce obok siebie na ławce. – Stało się coś? – Zapytał, chociaż był prawie pewien, że chodzi o jego najlepszego przyjaciela.
- Mówią, że najważniejsze, to być szczerym wobec samego siebie i nie okłamywać się więc… - Usiadła na ławce i zaczęła wyjaśniać powód tego spotkania. – Chyba kocham tego skończonego głupka i nie mam zielonego pojęcia dlaczego ci to mówię. – Schowała twarz w dłoniach.
- Rozumiem, że to pieszczotliwe określenie. – Próbował jakoś rozładować napiętą atmosferę.
- Nawet bardzo pieszczotliwe. W myślach nazywam go zdecydowanie gorzej.
- Pewnie jest z siebie dumny, że zasłużył na taki przydomek. Mam rację?
- Nie wiem. Nie zamieniliśmy słowa od tygodnia. Ostatni raz widzieliśmy się i rozmawialiśmy sam wiesz kiedy. – Tego akurat się nie spodziewał. Podejrzewał, że między tą dwójką jest coś więcej niż zwykła znajomość, ale nigdy nie przypuszczał, że „to coś więcej” tak szybko się skończy. Na dobrą sprawę, to nawet się w pełni nie zaczęło.
- Naprawdę nie pisaliście i nie rozmawialiście? – Dopytywał, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszał. Był naprawdę zaskoczony takim obrotem spraw.
- Nie. – Potwierdziła.
- Dlaczego nie powiesz mu co czujesz?
- Żartujesz, prawda? Może to jest staromodne, ale uważam, że to on powinien wykonać pierwszy krok.
- Coś w tym jest. – Przyznał rację przyjaciółce. – Ale tak z House’em do niczego się nie dojdzie.
- To co ja mam robić? Przecież nie rzucę mu się na szyję i nie wyznam miłości. – Była już tym wszystkim zmęczona. Od feralnego pocałunku nie mogła i nie chciała o nim zapomnieć. Jej początkowa fascynacja House’em przerodziła się w coś znacznie więcej i nie wiedziała jak sobie z tym, a dokładniej z nim poradzić.
- Dlaczego nie? Tego z pewnością by się nie spodziewał.
- Przestaniesz żartować? Ja naprawdę nie wiem, co powinnam dalej robić. Poza tym już ci mówiłam, że…
- Że to do nas należy pierwszy ruch, pamiętam. – Przerwał jej.
- Właśnie. Nie jestem zdesperowana.
- Uważasz, że tylko zdesperowane kobiety pierwsze wyznają facetom miłość? Nie przesadzasz? Mamy równouprawnienie. W dzisiejszych czasach kobieta też może wyjść z inicjatywą.
- Chciałbyś taką kobietę, prawda? Żeby zabiegała o twoje względy?
- Nie rozmawiamy teraz o mnie. – Zaczerwienił się. – Porozmawiam z nim. – Szybko zmienił temat.
- Nie ma mowy. Zorientuje się i będzie to wykorzystywał do końca życia. Wbrew temu co on twierdzi, trochę go jednak już znam.
- Obiecuję, że się nie zorientuje.
- Nawet jeżeli nie, to co dalej? Przyjdzie do mnie grzecznie z kwiatkami oraz czekoladkami i powie, że mnie kocha?
- On nie używa tak doniosłych i wielkich słów. Dla niego liczą się czyny, a nie słowa. Ale jestem pewny, że czujecie do siebie dokładnie to samo.
- Jak się myślisz, to pozostaje mi mieć nadzieję, że szybko się odkocham. – Prawdą jest, że nigdy nie przestała go kochać.


Naprawdę chciał z nim porozmawiać dyskretnie i delikatnie. Nawet ułożył sobie w głowie najbardziej prawdopodobny przebieg tej rozmowy. Jednak kiedy zobaczył House’a…
- Ty idioto! – Zaczął już od progu.
- Też się cieszę, że cię widzę. Wejdziesz? – Chłopak otworzył szerzej drzwi i wpuścił przyjaciela do środka. – Czym zawdzięczą tą „miłą” i niespodziewaną wizytę?
- Dlaczego nie rozmawiasz i nie piszesz z Cuddy? – Wilson ruszył w kierunku pokoju przyjaciela. Trasę znał na pamięć.
- A co, tęskni?
- Dlaczego drwisz? – Odpowiedział pytaniem na pytanie. – Obaj wiemy, że jest dla ciebie ważna.
- Naprawdę? – Nie przestawał denerwować Wilsona. Po części dlatego, że lubił to robić, a po części dlatego, że James miał trochę racji. Najwidoczniej Greg przyjął tą samą taktykę co Cuddy. Przestał się oszukiwać.
- Potrzebujesz właśnie takiej dziewczyny. – Po dotarciu na miejsce, rozsiadł się wygodnie na jak zwykle niepościelonym łóżku House’a. – Jest silna, inteligentna i potrafi się zrewanżować ciętą ripostą, bo nie jest tylko biernym słuchaczem.
- Wow! – On natomiast zajął miejsce na obrotowym krześle. – Myślałem, że potrzebuję dziewczyny, a nie tyrana.
- Miała rację mówiąc, że jesteś głupi. – Entuzjazm Wilsona, z którym wchodził do domu House’a zaczął się diametralnie zmniejszać.
- Tak powiedziała? Ej! Dokąd idziesz?!
- Mam dość. Myślałem, że uda mi się jakoś tobą wstrząsnąć ale teraz widzę, że to bez sensu. Rób sobie co chcesz. – James zbierał się do wyjścia. Z doświadczenia wiedział, że im bardziej się stara, to tym bardziej Greg ma to gdzieś.
- Poczekaj, co jeszcze mówiła?
- Dlaczego cię to interesuje?
- Załóżmy, ale tylko załóżmy. – Powtórzył. – Czysto teoretycznie, że masz odrobinę racji. Skąd mam wiedzieć, że ona ma podobnie?
- No tak. W końcu całowała się ze mną, a nie z tobą.
- Drwiny i wyśmiewanie, to moja działka. – Odezwał się nieco obrażony. – Jeżeli jesteś taki cwany, to powiedz lepiej co ja mam zrobić? Albo wiesz co? Lepiej nic nie mów. Jeszcze kazałbyś mi rzucić się jej na szyję i wyznać miłość. – James parsknął śmiechem. – No i z czego się śmiejesz?
- Gdzieś już to dzisiaj słyszałem. – Wyjaśnił. – Napisz do niej.
- Nie ma mowy.
- Dlaczego nie?
- Wtedy pomyśli, że mi zależy. – Odpowiedział.
- Przecież ci zależy!
- Nie wszyscy muszą zaraz o tym wiedzieć. – Wzruszył ramionami.
- Wiesz co? Myślałem, że my faceci jesteśmy prości ale im dłużej cię znam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jesteś najbardziej pokręconym facetem na świecie.
- Lubię być indywidualistą.
- Raczej psychopatą. Napisz do niej. – Powiedział i wyszedł. – Nie musisz mnie odprowadzać! Sam trafię do wyjścia. – Krzyknął jeszcze na pożegnanie z korytarza.
- Jasne! – House rozsiadł się wygodnie na fotelu i włączył komputer. Już nie musiał z sobą walczyć. Z przerażeniem stwierdził, że czasami dobrze jest móc porozmawiać ze swoją lepszą połową, która w tym przypadku przybrała postać Jamesa Wilsona. I mimo tego, że nigdy nie wypowiedział tych słów wprost, to on równie nie przestał kochać tej kobiety.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Pią 22:16, 09 Sie 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Sob 19:22, 21 Wrz 2013    Temat postu:

Ok.

Powiem tak: mieć takiego uroczego, kochanego i dbającego przyjaciela to skarb! Normalnie House i Cuddy powinni być niezwykle wdzięczni sile wyższej czy komuś tam.

Ale że House nie odzywał się tydzień!? W sumie to do niego bardzo podobne, no ale nie popadajmy w jakieś dziwne stany!
I ciekawi mnie w sumie... Cuddy tak bezpośrednio do Wilsona wyjechała z tym tematem... Hmmm...

Cóż pozostaje mi czekać na finał tej opowieści!

Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin