Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Sen, brat śmierci [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Czw 11:22, 01 Lip 2010    Temat postu: Sen, brat śmierci [M]


Zweryfikowane przez Tygrysa


Cytat:
Fik konkursowy. Na razie mogę powiedzieć tylko tyle, że jestem szalenie szczęśliwa. Dziękuję wszystkim kochanym duszyczkom, które głosowały i tym, które tylko czytały.
Z dedykacją dla wszystkich, którzy tak jak ja czekają dzisiaj na godzinę 14.00. Powodzenia!




Sen, brat śmierci

Klasyfikacja: bez ograniczeń
Postacie: Rachel, Cuddy, House
Uwagi: bez spoilerów, Huddy, POV Rachel
Opis: Kiedy zdarza się coś, czego nikt się nie spodziewa, coś strasznego, wiele osób się zmienia. I tak właśnie Rachel zastanawia się nad tym, co dostała od matki, a co jej ofiarowała.

Małe dziewczynki marzą o spadających gwiazdach. Kuszone ich blaskiem, pięknem i nieosiągalnością, potrafią przez pół nocy stać przy oknie. Też tak robiłam, gdy tylko gasiłaś światło i wychodziłaś z mojego pokoju. Patrzyłam i marzyłam, że jedna gwiazdka spadnie prosto w moje wyciągnięte dłonie.
Potem dostałam książkę od Grega. O kosmosie. Wtedy musiałaś leżeć przy mnie, skulona w za krótkim dla ciebie łóżeczku, póki nie zasnęłam. Głaskałaś mnie po policzku za każdym razem, kiedy wydawało mi się, że ta ogromna masa ognia leci na nas, szeptałaś słodkie kłamstwa, a twój szept kołysał mnie do snu.

Powiedz mi, jakie to uczucie, kiedy spada na ciebie kawałek nieba?

Lubiłaś, jak wszystko szło po twojej myśli, tak jak mi tamtego ranka. Dopóki raniący uszy dzwonek telefonu nie rozerwał stojącej ciszy biura na pół.
- Słucham? – szepnęłam, nie do końca pewna, czy mogę odebrać.
- Pani Rachel Cuddy?
- Tak – przełknęłam ślinę. – To ja.
I słuchałam, jak wyjątkowo młody i nie do końca wiedzący, jak ma się zachować, ratownik medyczny, przekazywał mi wiadomość, że przez godzinę leżałaś przygnieciona ciężkim dachem centrum handlowego. Głosem cichszym od szeptu obiecałam, że przyjadę do szpitala. Ratownik nie usłyszał mojej odpowiedzi i rozłączył się.

Tego dnia świeciło słońce, po raz pierwszy od dawna. Trzymałam kierownicę, ale nie widziałam drogi przed sobą, tylko ciebie. Jak idziesz ulicą, podnosisz głowę do góry i uśmiechasz się tak, jak zawsze – jeden kącik ust wyżej – jak twoja twarz rozjaśnia się w promieniach słońca. I całą sobą wolałam, żeby padał deszcz.

Na oddziale ratunkowym panowało jeszcze większe zamieszanie niż zazwyczaj. Szukałam cię, ale ciebie tam nie było. Dowiedziałam się wszystkiego – liczby rannych, liczby zabitych, nazw szpitali, współpracujących teraz ze sobą – wszystkiego, poza miejscem twojego pobytu.
To Greg powiedział mi, gdzie jesteś. ‘OIOM’. Tylko tyle dał radę wycedzić przez zaciśnięte zęby. Jak zwykle twardy, jak zwykle opanowany. Tak bardzo się starał. Chciałam go wesprzeć, ale nie dałam rady. Płakałam więc za nas oboje. Płakałam, biegnąc po schodach, podczas gdy Greg jechał windą, płakałam, szukając twojej sali, płakałam, przytulając do policzka twoją bezwładną dłoń.

A ty… Spałaś.

I znowu byłam małą dziewczynką, wtuloną w twoje ciepłe ramię, urażoną, kiedy odsunęłaś mnie, aby napić się herbaty. Przypomniałam sobie, jak Greg szczypał mnie po nogach, mówiąc, że pogryzły mnie muchy tse-tse, a ja stawałam na krześle, pięciolatka z dwoma kucykami i płakałam, że zapadnę w śpiączkę.
- Już usypiam – szlochałam, siedząc w wannie. ‘To przez te muchy’, mówił wzrok Grega. Przytulałaś mnie i krzyczałaś na niego, żeby mnie nie oszukiwał. Wyjaśniałaś, że on tylko żartuje. Ale i tak wierzyłam mu za każdym razem.

Teraz to ja musiałam być silna. Nakrzyczeć na lekarza, który nie dawał ci szans na wybudzenie się. Przytulić cię, wyjaśnić, że to pomyłka i mieć nadzieję, że jesteś mniej łatwowierna ode mnie. Wyobrazić sobie, że mnie słyszysz.
- Wszystko będzie dobrze, mamusiu – wyszeptałam do twojego ucha.
- Rachel?
Podniosłam głowę. W drzwiach sali stał Greg, chwiał się. Nigdy nie widziałam go jeszcze w takim stanie. Jak bardzo musiało być źle, żeby Greg House się załamał?
- Idź się czegoś napić, Rachel.
Nie chciałam ani na chwilę wychodzić z twojej sali, ale widziałam, że on tego potrzebował. Potrzebował ciebie.

Stałam w kolejce, a oczy mi się zamykały. Po chwili przestałam z nimi walczyć i przymknęłam powieki. Tylko na chwilkę.
- Rachel?
- Tak? – Otworzyłam oczy. Przede mną stała Maggie, niewiele ode mnie starsza stażystka z neonatologii.
- Trzymasz się jakoś? – zapytała, patrząc na mnie zaniepokojona. Pokiwałam głową. Przekrzywiła głowę, jakby oceniając mój stan, po czym postanowiła zaryzykować.
- Jak twoja mama, Rachel?
Wreszcie pytanie, na jakie umiałam odpowiedzieć.
- Oddycha samodzielnie, puls i ciśnienie w normie, ale nie reaguje na bodźce.
Kolejka przesunęła się, nadeszła kolej na Maggie.
- Poproszę dwie kawy – rzuciła.
- Dziękuję – powiedziałam cicho. Gdy z ciepłymi kubeczkami w dłoniach wyszłyśmy z kolejki, Maggie położyła rękę na moim ramieniu.
- Puls i ciśnienie w normie, tak? – powtórzyła po mnie, zamyślona. Nagle jej wzrok skierował się prosto w moje oczy. – Na pewno nie chcesz zostać lekarzem, Rachel?

- Kim chcesz zostać w przyszłości, Rachel?
- Senologiem!
Znowu byłam małą dziewczynką, skaczącą przez korytarze na jednej nodze i przekomarzającą się z wujkiem Jamesem.
- Senologiem? – Wujek spojrzał na mnie niepewnie. Nie wiedział, czy ma pytać dalej. Już kilka razy naciął się, pytając o takie wyjaśnienia niektórych słów, których chyba nie chciałby usłyszeć. Teraz też myślał intensywnie, ile znaczeń może mieć takie słowo. W końcu postanowił zaryzykować.
- A kto to jest senolog?
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Był lekarzem, a nie wiedział?
- Wujku! – zawołałam ze zgrozą w głosie. – Przecież musisz to wiedzieć!
- Przykro mi, Rachel. – Pokręcił głową. – Nie mam pojęcia.
- No to senolog, to jest taki ktoś… - zaczęłam, przestępując z nogi na nogę. – Kto pomaga ludziom, którzy mają problemy ze snami. I ja byłam u niego z mamą. Bo w nocy przychodzą do mnie potwory!
- Potwory? – Wujek Wilson uniósł brwi do góry.
- No, strachy – potwierdziłam. – Mam strachy nocne.
- Chyba lęki – poprawił mnie.
- Może tak. A może nie – pokazałam mu język. – Przecież ty nawet nie wiesz, kto to jest senolog!

Doszłam do twojej sali i zatrzymałam się przed drzwiami. Spałaś tak spokojnie. Spał i Greg, z głową na twojej pościeli. Już tęskniłam za twoim głosem. Tym głosem, który niejeden raz mnie usypiał, który słyszałam praktycznie przez całe moje życie. A teraz stałam, patrzyłam na ciebie i wiedziałam, że nie mogę ci pomóc. Nie zostałam senologiem, zdeterminowana, aby wyrwać się ze szpitalnego środowiska. I jedyne, co byłam w stanie zrobić, to wejść do środka, wziąć cię za rękę i wmawiać zarówno tobie, jak i sobie, że to tylko zły sen.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lithium
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z kont
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:53, 01 Lip 2010    Temat postu:

Brak słów... w sensie że taki piękny fik
Łezka mi spłynęła tak się wzruszyłam. Rzadko czytam fiki przy których naprawdę potrafię TAK się wzruszyć.

A najpiękniejszy fragment, który mnie rozczulił :
Cytat:
Doszłam do twojej sali i zatrzymałam się przed drzwiami. Spałaś tak spokojnie. Spał i Greg, z głową na twojej pościeli. Już tęskniłam za twoim głosem. Tym głosem, który niejeden raz mnie usypiał, który słyszałam praktycznie przez całe moje życie. A teraz stałam, patrzyłam na ciebie i wiedziałam, że nie mogę ci pomóc. Nie zostałam senologiem, zdeterminowana, aby wyrwać się ze szpitalnego środowiska. I jedyne, co byłam w stanie zrobić, to wejść do środka, wziąć cię za rękę i wmawiać zarówno tobie, jak i sobie, że to tylko zły sen.


Rozbawił mnie temat z muchami tse-tse. Greg nie ładnie straszył małe dzieko .
A dodatkowy plus, że nie związany z 7 sezonem. Trochę tak za dużo myślę o tym co będzie we wrześniu więc TAKIE miniaturki to odciągnięcie od rzeczywistości.

Wena na takie cudeńka !
lithium.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:56, 01 Lip 2010    Temat postu:


Nie wiem co powiedzieć. Śliczne to jest
Takie poruszające...
To jak poszczególne sceny z przyszłości wracają do niej akurat w takim momencie....
Na prawdę piękny jest ten fick
Pzdr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mika-house
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:28, 01 Lip 2010    Temat postu:

jejku... jakie to piękne

to jest takie przejmujące, łzy mi lecą po czerwonych od słońca policzkach
i pieką mnie niemiłosiernie

cudo i tyle tylko mogę powiedzieć


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
InvisibleCone
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:47, 01 Lip 2010    Temat postu:

O, fik konkursowy.
Chętnie napiszę coś na jego temat, ale to jutro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:34, 01 Lip 2010    Temat postu:

Oj, nie wiem, co powiedzieć, albo raczej napisać.

Jestem zachwycona tym, co przeczytałam. Fik jest śliczny. Piękne jest to, jak Rachel przypomina sobie sytuacje ze swojego dzieciństwa. Super napisałaś jak te zdarzenia, z reguły dość zabawne(mimo że dla dziecka były smutne) kontrastują ze strasznymi wydarzeniami z teraźniejszości.

Cytat:
Przypomniałam sobie, jak Greg szczypał mnie po nogach, mówiąc, że pogryzły mnie muchy tse-tse, a ja stawałam na krześle, pięciolatka z dwoma kucykami i płakałam, że zapadnę w śpiączkę.


O, to przykład takiego zdania. Moim zdaniem, najlepszy przykład. Jak miło wspomina się takie rzeczy. Dawniej straszne, dziś śmieszne. A House? Cały House

Cytat:
Ale i tak wierzyłam mu za każdym razem.




Rozmowa Rachel z Wilsonem jest przecudowna. Senolog - genialny.

Cytat:
Doszłam do twojej sali i zatrzymałam się przed drzwiami. Spałaś tak spokojnie. Spał i Greg, z głową na twojej pościeli. Już tęskniłam za twoim głosem. Tym głosem, który niejeden raz mnie usypiał, który słyszałam praktycznie przez całe moje życie. A teraz stałam, patrzyłam na ciebie i wiedziałam, że nie mogę ci pomóc. Nie zostałam senologiem, zdeterminowana, aby wyrwać się ze szpitalnego środowiska. I jedyne, co byłam w stanie zrobić, to wejść do środka, wziąć cię za rękę i wmawiać zarówno tobie, jak i sobie, że to tylko zły sen.


Kolejny fragment, który bardzo przypadł mi do gustu.

Chyba, niestety nie jestem w stanie napisać nic logicznego. Nic, co napisać powinnam, bo na to zasłużyłaś. Bardzo nad tym ubolewam, ale naprawdę nie wiem, co jeszcze mogłabym powiedzieć. Fik bardzo, bardzo mi się podoba. Raz jest zabawnie, raz smutno. Ogólnie ślicznie. Czekam na kolejne takie dzieła.

Pozdrawiam,
Szpilka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:40, 01 Lip 2010    Temat postu:

Konkurs zakończony, nareszcie można komentować No i wiadomo w końcu kto owo dzieło napisał A napisał przepięknie

To się nazywa posiadać dar - umieć przekazać czytelnikowi myśli, emocje, nastrój chwili... Umieć nakreślić kawałek prawdziwego życia. I Ty go niewątpliwie posiadasz. Udało Ci się pokazać to, jak bardzo okrutnie los potrafi z nas zadrwić, jak bardzo jesteśmy wobec niego bezradni, jak mali i słabi, a jednocześnie jak bardzo silni jesteśmy... I to, jak bardzo potrzebujemy bliskości drugiego człowieka... Udało Ci się oddać to przerażenie Rachel, tę jej bezsilność i rozpacz. I to, że nagle stała się małą dziewczynką, pragnącą wtulić się w ramiona mamy, gdy świat runął jej na głowę.

Pięknie powplatałaś wspomnienia, jak czarno-białe wstawki w filmie, choć w mojej głowie były kolorowe i wyraźne.

Żarty z muchami tse-tse - cudowne. Takie house'owe i uniwersalne jednocześnie. To są takie rozczulające wspomnienia dotyczące naszej dziecięcej naiwności, kiedy świat wydawał się zupełnie, zupełnie inny. Każdy chyba posiada tego typu wspomnienia. Ja na pewno. I to zaskakująco podobne Pamiętam jak mój tata-anestezjolog biegał za mną z eterem, a ja przerażona uciekałam, bo panicznie bałam się, że usnę. I pomimo wyjaśnień taty, że to nie możliwe, że za mało tego eteru i za krótko go wdycham, ja nadal uciekałam, a tata nadal mnie gonił...

Senolog - rewelacja absoutna Rachel zdobyła nim me serce. Strachy nocne rozłożyły nie na łopatki. I zdezorientowany wujek Jimmy też

No właśnie - teraz na to wpadłam - wspaniale udało Ci się połączyć akcenty humorystyczne z tymi smutnymi i wzruszającymi. Dzięki temu tekst nabrał takiego słodko-gorzkiego smaku. Jak życie. I w tym tkwi jego moc - jest prawdziwy. Jest o każdym z nas.

A o mnie - oprócz taty-lekarza, straszącego uśpieniem - jest jeszcze jeden fragment. O tym, że Rachel wyrwała się ze szpitalnego środowiska, ale miłość do medycyny w niej pozostała. A o takim uczuciu nie daje się tak łatwo zapomnieć. Jakaś gorycz niespełnienia pozostaje.

Napisałam wyżej, że wspomnienia tak pięknie przeplatają się tu z terażniejszością. Ale to coś więcej... One się łączą, pokazując tę ciągłość, że jesteśmy przecież tymi samymi osobami, że przeszłość wpływa na przyszłość... Tak jak w tym fragmencie:
Cytat:
Przytulałaś mnie i krzyczałaś na niego, żeby mnie nie oszukiwał. Wyjaśniałaś, że on tylko żartuje. Ale i tak wierzyłam mu za każdym razem.
Teraz to ja musiałam być silna. Nakrzyczeć na lekarza, który nie dawał ci szans na wybudzenie się. Przytulić cię, wyjaśnić, że to pomyłka i mieć nadzieję, że jesteś mniej łatwowierna ode mnie.


Ten moment mnie również wzruszył:
Cytat:
Tak bardzo się starał. Chciałam go wesprzeć, ale nie dałam rady. Płakałam więc za nas oboje.

House nie umiejący się zachować, wyrazić uczuć... A potem:
Cytat:
- Idź się czegoś napić, Rachel.
Nie chciałam ani na chwilę wychodzić z twojej sali, ale widziałam, że on tego potrzebował. Potrzebował ciebie.

i
Cytat:
Spał i Greg, z głową na twojej pościeli.


Wiem, to pozornie niewiele, ale dla mnie bardzo dużo. W tych czterech zdaniach jest zawartych tyle emocji i tyle House'a, jakiego kocham, że... trudno mi to wyrazić słowami...

Uwielbiam to sformułowanie:
Cytat:
... dopóki (...) nie rozerwał stojącej ciszy biura na pół.

I to:
Cytat:
Powiedz mi, jakie to uczucie, kiedy spada na ciebie kawałek nieba?


Cóż mogę powiedzieć... Piękny utwór. Prawdziwy, wzruszjący. Wspaniale napisany. Czyta się wybornie.

Gratuluję pierwszego miejsca. Całkowiecie zasłużone.

Pozdrawiam,

Czerwono-Zielona


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Pią 0:04, 02 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin