Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Szczęśliwy dzień [Z] 2/2

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:11, 22 Wrz 2010    Temat postu: Szczęśliwy dzień [Z] 2/2



Nie bić. Tak mi się napisało. Podzielone na dwie części, żeby w ogóle ktoś zechciał przeczytać Nic nowego. Nic odkrywczego. Taka moja wersja 7x01. To znaczy pierwsza część to raczej kopia ostatniego odcinka szóstej serii. Druga część będzie o tym, co dalej. Opisowo, czyli nie bardzo w moich klimatach, ale cóż… wen is wen Tytuł trochę przekorny.


Szczęśliwy dzień [M]


To był jeden z najgorszych dni w jego życiu. Nie mając nic, stracił wszystko. Nadzieję, że kiedykolwiek będzie szczęśliwy. A co gorsza brutalnie uświadomiła mu to jedyna osobą, z którą mógłby tego szczęścia zaznać. Nigdy nie analizował swojego życia, po prostu szedł przed siebie, niszcząc wszystko, co stawało mu na drodze, co zmuszało go do zastanowienia się nad tym kim jest i dokąd właściwie zmierza. Tak było też z każdą osobą, która próbowała się do niego zbliżyć. Dlatego był sam. Ale on lubił swoją samotność. Do czasu. Do dnia, w którym zobaczył jak kruche jest życie. W jednej chwili idziesz do sklepu odebrać zdjęcia z wycieczki życia, a w drugiej umierasz przygnieciony stertą gruzu. Młoda kobieta, która z pewnością nie zdążyła poznać jeszcze wszystkich smaków życia miała zginąć w jego ramionach. Sam również mógł zginąć, ale on nigdy nie bał się śmierci. Czuł, że swoje już przeżył i nic dobrego już go nie spotka. Nie zawahał się więc wpełznąć pod tony betonu, by po raz kolejny zaryzykować, by udowodnić światu, że ma go głęboko gdzieś. Tylko, że tego cholernego dnia wydarzyło się coś jeszcze. Dowiedział się, że już na zawsze ma stracić coś, do czego właściwie nie miał żadnych praw, a jednak czuł, że należy właśnie do niego. Administratorka PPTH, jak gdyby nigdy nic oświadczyła mu, że wychodzi za mąż. Cios był ceny i o dziwo bardzo bolesny. Gdy wykrzyczała mu prosto w twarz, że go nie kocha, zrozumiał, że nie ma już nic. Walczył o coś, czego nie było. Tym razem w swojej przenikliwości nie dostrzegł jednego, tego, że kobieta zwyczajnie uciekała. Nie dostrzegł desperacji w jej zachowaniu, nie widział jej przerażonego spojrzenia, gdy wypowiadane słowa grzęzły jej w gardle. A podobno zawsze wiedział, kiedy kłamie. Ale on również się bał, a strach to potężne uczucie, które zniewala, zmusza ludzi do postępowania wbrew sobie. Tak było z nią. Bo choć z każdym dniem pragnęła go coraz bardziej, do utraty tchu, robiła wszystko, by uciec jak najdalej. Była gotowa na największe poświęcenie. Na związek z namiastką uczucia, na życie w iluzji. Na wszystko, co mogło wypchnąć z jej podświadomości uczucie, które niszczyło ją od wewnątrz. On nie liczył na nic. Był pewien, że Cuddy zawsze będzie w pobliżu, na wyciągnięcie ręki. Że pomimo, iż nie jego, nie będzie też należeć do nikogo innego. Ich niepisana, niekreślona i nigdy niezdefiniowana relacja miała trwać wiecznie. Tak samo jak przyjaźń z jedynym człowiekiem, który potrafił go zaakceptować. Ale jego również tracił. Wilson nie chciał być wiecznym chłopcem, jak większość ludzi szukał w życiu czegoś stabilnego. Związku, który na nieszczęście diagnosty znalazł. Czuł, że przegrał. Nie chciał, by i Hanna przegrała swoje życie. Dlatego w przypływie nagłego altruizmu zdobył się na szczere wyznanie. Miał świadomość, że tylko te słowa, i tylko wypowiedziane przez niego mogą sprawić, że dziewczyna zgodzi się na amputację. Widział, że pacjentka poczuła dziwną więź właśnie z nim. Zupełnie tego nie rozumiał, ale podświadomie schlebiał mu ten fakt. Fakt, że na tym cholernym święcie znalazła się ta jedna, cholerna osoba, która potrzebuje właśnie jego. Nie obchodził go już fakt, że Cuddy zobaczy jego ludzką twarz. Było mu wszystko jedno, przecież i tak ją stracił. Nie miało znaczenia, co sobie o nim pomyśli. Nie przypuszczał, że ta chwila zmieni wszystko. Zanim zniknął w karetce obdarzył towarzyszącą mu lekarkę najbardziej oziębłym spojrzeniem na jakie było go stać. Nie zamierzał pozwolić jej wygrać. Chciał, by i ona cierpiała. Zatrzaskując drzwi poczuł wielką ulgę. Już od dawna nie potrafił znieść jej przepełnionego troską spojrzenia. Irytowało go ponad wszystko. Teraz był tylko on i pacjentka. A raczej on i przypadek. To było coś co dawało mu spokój. Świadomość władzy jaką miał jako lekarz. Medycyna była jego ucieczką, była jego życiem. To było coś, co było tylko jego, w czym był najlepszy. Dlatego to co stało się później tak nim wstrząsnęło. Okazało się, że mimo swojego doświadczenia i wiedzy w obliczu śmierci jest bezsilny. Pokonał betonową konstrukcję zwalonego budynku, a przegrał z zatorem. Mógł tylko patrzeć jak kobieta umiera. To był koniec. Nienawiść do świata i ludzi. Do wszystkiego. To właśnie wtedy czuł. A jedyne czego pragnął, to chwili zapomnienia. Zbite lustro było niczym jego życie. Kupą pojedynczych, samotnych odłamków, które potrafiły zranić, zadać ból. Gdy podniósł wzrok nie mógł uwierzyć, że ten dzień może być jeszcze gorszy. Miał nadzieję, że to kolejna halucynacja, ale wiedział, że to niemożliwe. Dwie białe pastylki nadal kurczowo ściskał w dłoni, a przed nim stała ona. Przeklęta, piękna. Była dla niego jak fatum. Bo choć kiedyś uwielbiał jej towarzystwo, możliwość rozmowy z godnym siebie przeciwnikiem, możliwość obserwowania jej zakłopotania po kolejnym niestosownym komentarzu i złości po kąśliwej uwadze, to w tej chwili nienawidził jej z całego serca.
- Wyjdź. Wyjdź i nigdy nie wracaj – wypowiedział patrząc jej prosto w oczy. Tym razem dostrzegł ból i w jej spojrzeniu. Był z siebie dumny. Ale nie czuł się lepiej. Jej szkliste, błyszczące oczy wpatrywały się w niego jeszcze przez chwilę. Milczał. Odwóciła się i ruszyła w stronę drzwi. Nie liczyła na miłe powitanie, ale tego się nie spodziewała. Była zła i zagubiona. Po raz kolejny miała przegrać swoje życie na jego oczach. Nie miała pojęcia na co liczyła przychodząc do niego. Ale po tym wszystkim nie potrafiła zostawić go samemu sobie. Uświadomiła to sobie właście tam, pod zwalonym budynkiem. W miesjcu, w którym dla wielu wszystko się skończyło, dla niej narodziło się coś nowego. Nadzieja. Zrozumiała, że życie nie jest wieczne, a szanse na szczęśliwe zakończenie nie każdemu są pisane. Ale ona swoją nadal może wykorzystać. Żyje. I tylko od niej zależy, jakie to życie będzie. W tej chwili, jak nigdy wcześniej pragnęła zaryzkować. Miała czterdzieści lat, mnóstwo sukcesów zawodowych na koncie, własny szpital, cudowną córeczkę i świadmość, że może być szczęśliwa tylko z nim. Najbardziej nieszczęśliwym i popieprzonym człowiekiem na ziemi. Dlatego jego słowa bolały podwójnie. Bo w brutalny sposób odbierały odzyskaną na moment nadzieję. W ostatniej chwili zagrodził jej drogę laską. - Czego ty u diabła chcesz?! Podnieca cię widok ćpającego kaleki? - wiedział dokładnie co powiedzieć, by zabolało jeszcze bardziej.
- Chciałam... - próbowała zebrać się w sobie, ale nie potrafiła. - Nienawidzę cię, House - wypowiedziała odwracając się w jego stronę. Jego spojrzenie było tak zimne i obce jak nigdy wcześniej.

Cdn…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Nie 20:10, 26 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:31, 23 Wrz 2010    Temat postu:

Oj, Lisku, wiedziałam, że coś napiszesz i nawet nie wiesz jak mnie to cieszy Miło było powrócić do tego genialnego zakończenia szóstego sezonu i na dodatek w Twoim wykonaniu. Cieszę się bardzo, że chcesz przedstawić swoją wersję 7x01... ja na gwałt potrzebuję innej wersji i padam na kolana prosząc Cię, żebyś napisała dalej coś tak niezwykłego jak to tylko Ty potrafisz. Coś takiego, co powaliłoby mnie na kolana. Swoją drogą zdanie wcześniej napisałam, że padam przed Tobą na kolana... więc chyba masz trochę ułatwione zadanie Naprawdę intryguje mnie jak Ty widzisz 7x01... wiadomo każdy ma swoją, choć właściwie mogę się wypowiadać tylko za siebie, więc ja mam swoją wizję (swoją drogą odległą od serialowej) i ciekawi mnie Twoja.

Ech, ile razy trzeba Ci powtarzać, że piszesz bardzo ładne opisy, żebyś w końcu przyjęła to do wiadomości? Hm? Ale rozumiem, każdy woli pisać coś innego. Musisz tylko wiedzieć, że opisy również wychodzą Ci ślicznie. Pięknie opisałaś to, co czuł House, co nim kierowało, czego się bał, tą jego złość na Cuddy i pewnego rodzaju obojętność w stosunku do niej... może najbardziej taką udawaną obojętność.

Cytat:
Miał nadzieję, że to kolejna halucynacja, ale wiedział, że to niemożliwe. Dwie białe pastylki nadal kurczowo ściskał w dłoni, a przed nim stała ona. Przeklęta, piękna. Była dla niego jak fatum. Bo choć kiedyś uwielbiał jej towarzystwo, możliwość rozmowy z godnym siebie przeciwnikiem, możliwość obserwowania jej zakłopotania po kolejnym niestosownym komentarzu i złości po kąśliwej uwadze, to w tej chwili nienawidził jej z całego serca.


No właśnie! Podoba mi się ten fragment. Nawet pomysł na to, że House chciałby, żeby Cuddy była halucynacją. I porównanie jej do fatum. No i oczywiście ostatnie zdanie. Takie typowo... nawet nie house'owe, ale ludzkie uczucie. Najpierw lubisz kogoś, lubisz z nim przebywać, rozmawiać, ale w końcu ten ktoś wyrządza ci taką krzywdę, że go nienawidzisz, ale nie na całe życie... tak jak House... nienawidzi jej w tej chwili.

Ładny początek rozmowy. Fajnie, że inny, niż w "Help me", który już większość w jakiś sposób opisała. Podobało mi się to, że Cuddy na początku słucha House'a i chce wyjść, ale ostatecznie staje się naszą Lisą, odwraca się i najpewniej powie to, co ma do powiedzenia. I znów ta nienawiść... i znów mi się podoba.

Lisku, chyba nawet nie muszę mówić, że czekam na tę drugą część, na tę Twoją wersję, bo już pewnie zdążyłaś się zorientować, że tak jest po wstępie. Ja cieszę się, że coś napisałaś. Lubię czytać Twoje teksty, ale w tym pewnie również zdążyłaś się już zorientować. Nie powiem więc już nic odkrywczego. Pisz, kochana i nigdy nie przestawaj

Pozdrawiam
Szpilka

PS. Ha, już myślałaś, że odpuściłam sobie zasłużone tytuły? Nie! Ja nie odpuszczam tak łatwo Buziaki Mistrzu


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Szpilka dnia Czw 0:32, 23 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aduśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:53, 23 Wrz 2010    Temat postu:

OŁ JE! <serce>

Po pierwsze. LISKU Mój kochany nawet nie wiesz, jak moje oczy w parze z sercem ucieszyły się, że coś nowego napisałaś. Chwała Ci za to

A po drugie

Jeeny. Jakie to piękne
bardzo podoba mi się to, że pokazałaś inną wizję. Swoją wizję. Tak, że możemy zobaczyć ' jak to by mogło wyglądać inaczej, przy innym obrocie sprawy'. Ty pokazałaś przepięknie, przeciekawie i ... Po prostu - genialnie!

A po trzy: Mam zastrzeżenie to pewnego punktu w ... wprowadzeniu (tak to sobie ujmę)
Nie uważam, żeby opisy, to nie była Twoja bajka.
Wyszły Ci wspaniale. Z resztą jak zwykle, ale przyznam, że te tutaj powyżej - MEGA! Szacun! Czułam to co House, widziałam jego twarz i Cuddy - dzięki Tobie mogłam to doskonale sobie wyobrazić. Zgodzę się w całej zupełności ze Szpilką. Przyjmij do wiadomości, że opisy również wychodzą Ci wspaniale! Proszę! Nie oszukuj się więcej kochana

I tu widać, że jesteś pisarką doskonałą. Piszesz idealnie dialogi, opisy. Doskonale utrzymujesz kanon i to wszystko co jest związane z Huddy Kocham Cię za to! Kocham czytać Twoje prace i kocham twojego Wena. Szacun!Szacun!Szacun!

Oczywiście czekam na część następną. I jestem spokojna, bo wiem, że to będzie równie piękne i zaskakujące i ciekawe, i ... Wiem, że Nas nie zawiedziesz. Lubię, ba! uwielbiam Twoje wizje - zawsze ciekawe, intrygujące, wciągające.

Pewnie chciałam coś jeszcze napisać, ale ... No cóż. Chyba mój zachwyt mnie ogranicza

Szacun! Kłaniam się nisko - Mistrzu

Twoja oddana fanka, na całą wieczność - Aduśka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[3]
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:01, 23 Wrz 2010    Temat postu:

OmM....
Zatkało mnie. Nie wiem, co napisać ale coś muszę, bo mi nie da.

Twój Wen stworzył coś niesamowitego co ubrałaś w cudowne słowa. Może nie Twój klimat, ale bardzo dziękuję Wenowi, że Cię natchnął w taki właśnie sposób bo przynajmniej nie musiałaś się zbytno "namęczyć" Wiesz, że kocham taką formę Wbiłaś się tak idealnie w przepełnione złością i nienawiścią uczucia House'a i wciągnęłaś mnie w nie całkowicie...

Zmieniona fabuła. Podoba mi się. Mam idealny nastrój na taką właśnie miniaturę.

Nie będę wrzucać cytatów. Tym razem do podpisu wrzucam link do całego ficka.

Dzięki Ci, że piszesz Lisku<3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mika-house
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:41, 23 Wrz 2010    Temat postu:

niby nie twój klimat, a i tak świetnie napisane Lisku
Cieszę się, że to ni była kopia ostatniego odcinka 6 serii... to już trochę nudnawe... i czekam na kontynuację


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:20, 24 Wrz 2010    Temat postu:

Lisku, czekam na drugą część... Ciekawe jak to zakończysz "Nienawidzę Cię" potem "Ja Ciebie też" ale na końcu hmm pocałunek w kłótni czy jakoś inaczej to skończysz? Pro Huddy czy pro The rest of world ?

Pierwsza część momentami lekko pod Harlequin, że wiesz teksty z deczka przesadzone, "suche"... "Wyjdź. Wyjdź i nigdy nie wracaj" to wg mnie np. Generalnie moment kiedy Cuddy wychodzi po tych słowach House'a trochę inaczej bym opisała


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:35, 24 Wrz 2010    Temat postu:

Szpilko Czy zawsze musisz to robić? Zawsze? Tak, nie udawaj, że nie wiesz, o czym mówię Tak, o tym. Nie ładnie tak mnie przeceniać i zawstydzać Bo co teraz? Ja wiem, że nie będzie tak dobrze jak sobie wyobrażasz, ze będzie Wiem, bo sama to piszę Co nie zmienia faktu, że podoba mi się to, że Ci sie podoba Tak pisanie to jedno, ale czas na pisanie to drugie Przez moment korciło mnie, żeby zrobić z tego coś dłuższego, ale obawiam się brak czasu sprawiłby, że to by się nie udało
Dziękuję za tyle miłych i łechtających wena słów On dziękuje podwójnie

Aduśka
Ja też się cieszę, ale nie z tego, że coś napisałam, ale z tego, że Ty przeczytałaś I kolejna... czy Wy macie akie Hobby? Zawstydzać biednego liska? nieładnie potem piszę w stresie Ale i tak Was kocham
Jej... nie wiem, co powiedzieć, może to, że ja mam z Tobą tak samo

[3] Dziękuję, to miłe uczucie, gdy mogę kogoś zainteresować swoją pisaniną, fakt klimat trochę inny niż w większości moich fików tym bardziej mnie cieszy, że również Ci się podoba
Taa... Ty to chyba zostaniesz mistrzem zawstydzania liska Tak, mówię o podpisie

Mika - House Dziękuję, zobaczymy, czy po drugiej części też będziesz na tak Pozdrawiam

Justykacz wiesz, Twoja obecność chyba niegdy nie przestanie mnie zaskakiwać w pozytywanym znaczeniu Lubię, że walisz co myślisz prosto z mostu Fakt, cytat suchy, ale zauważyłam dopiero jak Ty go zacytowałaś Chyba już kiedyś mówiłam, że powinnam Ci wysyłać teksty przed wstawieniem Hmm... cieszy mnie, że mimo wszystko nadal we mnie wierzysz Wiesz, może kiedyś Cię zaskoczę Ale chyba nie prędko W każdym razie mam nadzieję, że przeczytasz

Powiem Wam, że część druga jest już praktycznie napisana, to znaczy prawie, bo jak zwykle wyszło zbyt dialogowo i niektóre fragmenty przerabiam na opis, chciałabym, żeby ten fik pozostał jednak w takim klimacie. Postaram się dziś dokończyć, może jutro, więc najpóźniej w niedzielę będzie kolejna część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:53, 26 Wrz 2010    Temat postu:

Mało akcji, ale żeby zachować opisowy klimat musiałam ograniczyć dialogi i w ogóle nie jestem zbyt zadowolona, ale to nic nowego. Może zbyt „nieogarnięte” ale dla mnie Huddy trochę takie właśnie jest. Niby pełne pasji, a jednak takie smutno-klimatyczne. Koniec w sumie nie wiadomo jaki, ale w serialu (jak dla mnie) zbyt szybko się z tym wszystkim uporali. W sensie House i Cuddy. Wolałabym zobaczyć wolniejszy proces...


II

- Chciałam... - próbowała zebrać się w sobie, ale nie potrafiła. - Nienawidzę cię, House - wypowiedziała odwracając się w jego stronę. Jego spojrzenie było tak zimne i obce jak nigdy wcześniej. Nie mógł przecież wiedzieć, co kobieta próbuje mu powiedzieć. Sama właściwie nie była tego pewna. W myślach przeklinała dzień, w którym poznała House’a. Nienawidziła chwili, w której pokochała go całym sercem. Nigdy nie myślała, że miłość może tak boleć. To było jej przekleństwo. On był jej przekleństwem. I przeznaczeniem. Nawet nie zauważyła momentu, w którym wpadła w ową pajęczą sieć, mozolnie witą przez mrocznego człowieka podążającego jej śladem już od dwudziestu lat. Nie miała pojęcia, co dalej, a co gorsza w bezpośrednim starciu z nim każda podjęta decyzja wydawała się błędna.
- Jeśli ci to pomoże… ja też cię nienawidzę – przerwał panującą w pomieszczeniu ciszę. Jego instynkt podpowiadał mu, że kobieta jest tu z konkretnego powodu, ale analizowanie jej zachowania było ostatnią rzeczą na jaką miał w tej chwili ochotę. Podniósł się z wielkim trudem i wykuśtykał w stronę salonu. Był na nią wściekły, jak nigdy wcześniej. Najpierw wyrzuca mu te wszystkie bolesne słowa prosto w twarz, a potem bezczelnie nachodzi go w domu. Jakby czuła jakąś nieokreśloną satysfakcję z tego, że jest jedyną osobą, która potrafi zranić zimnego drania. Jak on żałował, że naprawdę nie jest taki, za jakiego uważają go inni. Z pewnością byłoby mu łatwiej. Sięgnął do barku i nalał sobie szklaneczkę złotego płynu. Dwie pastylki ułożył na stoliku przed sobą. Nie wiedział, czy Cuddy nadal jest w jego mieszkaniu. Co prawda nie słyszał żadnych oznak świadczących o tym, żeby ktoś wychodził, ale tak właściwie jej obecność nie miała dla niego żadnego znaczenia, a przynajmniej w kółko to sobie powtarzał. W dniu, w którym zamknęły się za nim mury szpitala psychiatrycznego nabrał pewności, że nic gorszego już go nie spotka. Teraz zrozumiał, jak bardzo się pomylił. Ale nie mógł przewidzieć, że jedna śmierć i jakieś głupie oświadczyny sprawią mu tyle bólu. Duszkiem opróżnił pierwszą szklaneczkę. Nie czekając ani chwili ponownie napełnił ją płynem. Sięgnął po pierwszą pastylkę.
- House… – usłyszał cichy głos. Podniósł wzrok i wbił pozbawione jakichkolwiek emocji spojrzenie w kobietę stojącą w progu. Nie miał pojęcia ile kosztowało ją nie wybiegnięcie z jego mieszkania z krzykiem. Ile kosztuje ją pozostanie tutaj. Została, bo podświadomie czuła, że i mężczyzna nie jest z nią do końca szczery. Że nie znając jej motywów próbuje zranić ją tak samo, jak ona jego, te kilka nieszczęsnych godzin temu. Że tak samo jak ona uciekała wtedy, tak samo on postępuje w tej chwili. Była rozdarta pomiędzy tym co nakazywał jej rozum, a tym, co podpowiadało serce. Miała jedną szansę na milion, że mężczyzna przeszywający ją błękitnym spojrzeniem nie zaśmieje się jej prosto w twarz. Wiedziała, że cokolwiek teraz zrobi, cokolwiek powie, nie będzie już odwrotu. Patrząc jak bierze białą tabletkę w dłoń i zbliża ją do ust zdobyła się na najtrudniejsze wyznanie w swoim życiu.
- Kocham cię – mężczyzna znieruchomiał. Faktycznie miał ochotę roześmiać się na całe gardło, jednak coś sprawiało, że nie był w stanie nawet oddychać. Nie wiedział, czy Cuddy robi to dla niego, czy dla siebie? Czy kieruje nią litość, czy poczucie winy? A może podobnie jak on jest pieprzoną egoistką i robi to, by uniknąć odpowiedzialności za to, do czego mogła się przyczynić. Jakiekolwiek były jej powody w tej chwili miał je głęboko gdzieś. Dostał coś co mogło pomóc mu przetrwać. Przynajmniej przez jakiś czas. Wpatrując się w jej pełną emocji twarz wywnioskował, że kobieta po prostu chce wypróbować wszystkie niewłaściwe opcje, z nim na czele, zanim spróbuje ułożyć sobie to swoje wymarzone, nudne życie. I w tym momencie pierwszy raz w życiu miał nadzieję, że się myli. Choć bardzo chciał nie potrafił już patrzeć na nią tak ozięble jak wcześniej. Czuł się jak małolat, jak jakiś palant, który podnieca się ckliwym wyznaniem. Jednak tak właśnie było. Odłożył tabletkę na stolik i ruszył w stronę przerażonej własną szczerością kobiety. Pocałował ją. Zdziwił go całkowity brak oporu z jej strony.
- Dlaczego to robisz? – zapytał po chwili odrywając się od jej ust. Zaskoczył ją tym pytaniem. Była pewna, że po prostu wykorzysta okazję. A on postanowił utrudnić to jeszcze bardziej.
- Przecież powiedziałam… - sama siebie nie poznawała, ale w tej chwili tak bardzo tego potrzebowała. Odrobiny czułości i miłości od jedynego mężczyzny, którego kochała. Po całym dniu obcowania ze śmiercią, po stekach analiz miejsca, w którym znalazło się obecnie jej życie, doszła do wniosku, że pragnie być po prostu zwyczajnie szczęśliwa. Nie jak w bajce. Nie z księciem u boku, ale House’m. Najbardziej popieprzonym i niezwykłym człowiekiem jakiego znała. Jednym, z którym mogła poczuć się naprawdę szczęśliwa. Przynajmniej przez chwilę. Mężczyzna nadal milczał. Ciągle miał wrażenie, że jednak zażył przeklęte pastylki i wszystko to, co teraz czuje i widzi jest tylko kolejną jego halucynacją, która rozmyje się, gdy tylko otworzy usta. - Potrzebuję cię, House – brunetka podniosła wzrok, by utonąć w jego przeszywającym spojrzeniu. W tym momencie wbrew sobie kąciki jego ust nieznacznie uniosły się w górę. Ten dzień był naprawdę szalony. Po raz drugi usłyszał, że ktoś go potrzebuje. Właśnie jego. Dziwne ciepło, które w tej chwili rozchodziło się po jego ciele, sprawiło że zamierzał zatrzymać tę chwilę na dłużej. To, czego byli świadkami, i to z czym musieli się zmierzyć w ciągu ostatnich godzin osłabiło ich nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Wszystkie zdroworozsądkowe blokady zniknęły. Emocje wzięły górę i już nic nie było w stanie zatrzymać nieuniknionego.

Dochodziła północ. Leżała wtulona w nagi tors mężczyzny, który jak jej się wydawało spał sobie w najlepsze. Była szczęśliwa, bo wreszcie mogła zobaczyć jego prawdziwe oblicze. Tej nocy pozwolił jej na to. Zawsze wiedziała, że House jest niezwykłym człowiekiem, ale teraz przekonała się o tym na własnej skórze. Delikatność i pasja z jaką kochał ją jeszcze godzinę temu były nie do opisania. Nikt nigdy jej tak nie kochał. Przez tę krótką chwilę miała House’a o jakim zawsze marzyła. Czułego i kochającego. Bezbronnego w jej kruchych ramionach. I choć jej umysł krzyczał, że to tylko złudne marzenia, uśmiechała się szeroko. Nie liczyła na nic. Po prostu tego dnia nie mogła tu nie przyjść. Nie potrafiła zostawić go samego. Wiedziała, że odrzuci każdego, kto wyciągnie do niego pomocną dłoń. Jednak mimo wszystko postanowiła zaryzykować. Ten jeden, jedyny raz. Przecież ją również mógł odrzucić. Nie zrobił tego, a ona najbardziej w świecie pragnęła poznać odpowiedź na pytanie „dlaczego?” Dokładnie na to samo pytanie, które on wcześniej zadał jej. Ale równocześnie bardzo się bała, że to, co usłyszy zniszczy wszystko, co się dzisiaj stało. Dzisiaj, a właściwie już wczoraj. Postanowiła więc bezszelestnie opuścić jego łóżko. Nie chciała cierpieć jeszcze bardziej, ale szybko okazało się, że mężczyzna również nie śpi. Gdy tylko spróbowała wstać zatrzymał ją.
- Więc tylko o to chodziło? – spojrzał na nią z wyrzutem.
- Chcesz, żebym została? – nie bardzo wiedziała, jak interpretować jego zachowanie. Ponownie opadł na poduszkę i patrzył w jakiś nieokreślony punkt przed sobą. – Ty naprawdę chcesz, żebym została – wypowiedziała z lekkim niedowierzaniem. Był zagubiony i nadal lekko oszołomiony, ale doskonale wiedział, co robi zatrzymując ją. Czuł, że daje jej i sobie szansę, złudną nadzieję na coś, co przecież nie może się udać. Nie z nim. I w tej chwili nienawidził się bardziej niż jej, gdy wczoraj do niego przyszła. Tak naprawdę oboje kochali się i nienawidzili tej miłości niemal równie mocno. Kobieta także wbrew temu, co w tej chwili czuła, głęboko w podświadomości znała smutny finał tej historii. Ale w tym momencie odpychała go od siebie, dokładnie tam samo, jak wcześniej owo przeklęte uczucie. Może zwariowała, może popełniła błąd, a może po prostu zapragnęła żyć. Cokolwiek to było i jakkolwiek była w tej chwili szczęśliwa, miała pełną świadomość, że cena, którą przyjdzie jej kiedyś zapłacić będzie bardzo wysoka. Przecież była jeszcze Rachel, jej córka, której tak bardzo pragnęła stworzyć normalny dom. Spojrzała na mężczyznę leżącego obok, to nie wchodziło w grę. Wiedziała, że najprawdopodobniej uwikłała się w zwykły romans. Nic więcej. W końcu go znała. Ale nie mogła już nic zrobić. Odsłoniła się i była pewna, że House wykorzysta to w stu procentach. Zawsze korzystał z tego co mógł mieć, a ona dała mu wszystko. W pełni świadoma, że nie dostanie nic w zamian.
- Wiesz, że jest dziewięćdziesiąt dziewięć procent szans na to, że to się nie uda? – nagle usłyszała własne myśli, wyraźnie jak nigdy wcześniej. On wypowiedział je na głos. Jego błękitne tęczówki pracowały niczym najczulsze skanery uważnie rejestrując wszelkie zmiany malujące się na jej twarzy. Chciał wiedzieć, czy w ogóle, choć przez krótką chwilę brała pod uwagę ciąg dalszy tego wszystkiego.
- Wiem – odpowiedziała nie patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się blado. Podświadomie liczył, że kobieta jednak zaprzeczy. Niestety pomimo tego, że przekroczyli kolejną granicę, a linia wolnej przestrzeni dzieląca ich od głębokiej przepaści stawała się coraz cieńsza, to strach i własne potwory latami trzymane w szafach nie pozwalały im pójść dalej. Białe pastylki leżące na stole i wymowne milczenie były najlepszym tego przykładem. Wbrew temu, co się stało żadne z nich nie było jeszcze gotowe postawić kropki nad „i.” Ryzyko było zbyt duże. Czy mogli być więc w ogóle szczęśliwi? Tego dnia na pewno. Mimo wszystko. Bo w ich przypadku jeden procent był wszystkim o czym marzyli.


http://www.youtube.com/watch?v=TMbwju5RXPU&feature=player_embedded
Polecam, ładnie oddaje Huddy, filmik, który chyba idealnie pasuje do fika...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Nie 22:07, 26 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Nie 20:07, 26 Wrz 2010    Temat postu:

Nie powinno mnie tu być, a jednak jestem. Etykietę jaką sobie wyrobiłaś robi swoje.

Po pierwsze... Hmmm... Nie jestem zwolenniczką Huddy, ani wielce miłosnych, ckliwych wyznań. To nie mój świat.

Jednak w Twoich opowiadaniach jest jakaś magia, która pozwala na chwilę o tym zapomnieć. Potrafię wyłączyć swoje całe uprzedzenia, niechęci i przeczytać tekst z wielka przyjemnością. Masz magiczny sposób ukazywania [fickowej] rzeczywistości i postaci.
Powinnaś być właśnie zadowolona! Piękny tekst. Oddane uczucia i emocje, które czułam czytając. Czułam całą sobą ten tekst[co jest trudne!], a jednak... Co ze mną robisz?!

Powiem to wprost: JESTEŚ MAGIKIEM! Zaczarowałaś mnie
[ale nie licz na to, że zostanę Huddziną Hilson ]

Pozdrawiam,
uwielbiająca Agusss


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:36, 26 Wrz 2010    Temat postu:

WOW!!! To po pierwsze. Na tym pewnie moglibyśmy pozostać, no ale... pewnie ciekawi Cię, dlaczego "WOW" tak samo jak mnie ciekawi fakt, że nie uważasz, że ten tekst zasługuje na olbrzymie "WOW". Ale o tym za chwilkę. Nie mam za hobby zawstydzać Cię. Naprawdę nie Co więcej jeszcze nigdy nie miałam takiego zamiaru. Nie uważam również, żebym Cię przeceniała. I nie robię tego, co w całej szerokości udowodniłaś mi tym tekstem. W jednym masz rację. Nie jest tak jak sobie to wyobrażałam. Zaskoczyłaś mnie. O wiele przeskoczyłaś poprzeczkę, która ustawiłam sobie dla tego tekstu. Potrafisz niesamowicie pisać! Potrafisz czarować słowem! Potrafisz sprawić, że nie widzę nic poza tymi zdaniami, które napisałaś! To nie jest łatwe. Trudno zdziałać coś takiego. Gratuluję Ci! Właśnie tej niezwykłości, jaką posiadasz, tej umiejętności napisania Huddy (I jestem pewna, że wszystkiego innego. Wszystkiego, co tylko byś napisała).

Co do samej treści - jak już pisałam bardzo, bardzo, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłaś! Napisałaś to tak, jakbym ja chciała widzieć to w serialu. U Ciebie była ta niepewność Cuddy, chęć wyjścia, bo uważa, że to najwłaściwsze. Była rozmowa o tym, że ich związek może się nie udać, ale mimo to chcą spróbować. Miałam tą radość z tego, że próbują wymieszaną z niepewnością, smutkiem i obawą! Jej, to wszystko, czego spodziewam się po Huddy i wszystko, czego nie dostałam w serialu (przynajmniej na razie). Dlatego jestem zachwycona. Każdym słowem, które tu napisałaś. Żadnego zdania bym nie usunęła, bo wszystkie były idealne. I najważniejsze - dziewczyno, jak ja słyszę na początku tekstu, że Ty nie umiesz pisać opisów to wiedz, że zawsze mam ochotę się na końcu rozpłakać! Na prawdę. Bo ja życzyłabym sobie i nam tu wszystkim, żeby każdy nie umiał ich pisać tak jak Ty. Bo jak ludzie zaczną W TAKI SPOSÓB nie potrafić pisać opisów to ja znajdę sie w opisowym niebie z moich snów. Powiem po raz enty - Lisku kochany Twoje opisy potrafią być bajeczne. A te tutaj są nawet więcej niż bajeczne... obecnie brak mi słowa odpowiedniego, aby je opisać, ale jak coś wpadnie mi do głowy to kiedyś Ci napiszę.

Cytat:
Wbrew temu, co się stało żadne z nich nie było jeszcze gotowe postawić kropki nad „i.” Ryzyko było zbyt duże. Czy mogli być, więc w ogóle szczęśliwi? Tego dnia na pewno. Mimo wszystko. Bo w ich przypadku jeden procent był wszystkim, o czym marzyli.


Piękne podsumowanie! Kurcze, to jest właśnie to, czego spodziewam się po Huddy! Och, zaskakuj mnie tak Lisku często! Tak, jak zaskoczyłaś mnie teraz. Patrzę na to i patrzę i tak mi sie nasunęło... właściwie zastanawiam się, dlaczego ja nie mam w podpisie żadnego słówka, które Ty napisałaś? Nie wiem, to jakieś totalne nieporozumienie! Tak, więc uśmiecham się do Ciebie ślicznie i pytam czy mogę sobie ukraść ten fragment do mojego podpisu? Bo on po prostu podsumowuje Huddy, które ja widzę

Lisku, teraz napiszę coś, co nasunęło mi sie jako pierwsze po przeczytaniu tego fika. Jesteś jak taki mały amorek. Biegasz tutaj... a, przepraszam, amorki latały (chyba )... no więc latasz sobie tutaj wokół nas ze strzałami swoich słów. I tak jak amorek trafiał w serca, tak i Ty to robisz. Taka strzała trafiła mnie prosto w serduszko i teraz Twoje słowa tkwią w nim bardzo głęboko! Czekam na Twój następny tekst, który mam nadzieję stworzysz w przypływie wolnego czasu, którego pewnie wszyscy mamy malutko jak to bywa w czasie, który nie jest wakacjami lub który zwie się jeszcze potworniej, a mianowicie czasie, który jest zakończeniem wakacji (dobiły mnie te słowa ).

Bez cienia wątpliwości i zawahania. Z pełną odpowiedzialnością za moje słowa. I zdając sobie sprawę z ich wagi nazywam Cię Mistrzem. I nigdy nie daj sobie wmówić, że nim nie jesteś! Nigdy, przenigdy, bo to nieprawda! I tak samo nigdy nie zapominaj jak bardzo niezwykła jesteś! To ważne, żebyś o tym pamiętała.

Buziaki
Szpilka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mika-house
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:52, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Lisku mogę spokojnie powiedzieć, że jestem na TAK!!
Ty po prostu nauczyłaś się, a może nawet nie musiałaś się tego uczyć, podbijać nasze serca swoimi fikami i robisz to nieustannie bardzo dobrze ja jak widzę, że dodałaś fika nie muszę się zastanawiać, czy jest warty przeczytania, bo ty już na starcie dajesz gwarancję dobrego wyboru i myślę, ze nie muszę pisac jak świetnie opisujesz to co ci w danym momencie w główce siedzi
trzym się ;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mika-house dnia Pon 16:53, 27 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:13, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Agusss Nie wierzę... Bardzo się cieszę, że Twoja Hilsonowa dusza pozwoliła Ci wpaść tutaj, czuję się zaszczycona i wyróżniona serio Tym bardziej, że to faktycznie nie Twoje klimaty Przy okazji żałuję, że nie piszesz Huddy skoro tak lubię Twoje Hilsonki pomyśl, co było z Huddy
I znów nie wiem, co mogłabym powiedzieć ego znów urosło, jak nie przestaniecie to ja przestanę mieścić się w drzwiach
Dziękuję
Nie liczę Hilsonek do Ciebie pasuje no i pięknie go oddajesz w tekstach
KC

Szpilko
I w tym miejscu mogłabym napisać wypracowanie o tym, co Twoje komentarze ze mną robią Ale dla Twojego i innych dobra może jednak sobie odpuszczę I nadal to robisz, tak, zawstydzasz Takie słowa, od kogoś, kto dla mnie pisze genialnie w każdym znaczeniu tego słowa kto jest dla mnie Mistrzem w tym, co robi są tak niezwykłe, że nie sposób oddać tego słowami.
Boziu Szpilko Ale to zwykła pisanina, powinnaś raczej swoje teksty umieszczać w podpisie, ale jeśli chcesz, to oczywiście, że możesz, nawet nie pytaj
Więc obie patrzymy podobnie na Huddy To nie jest zwykła relacja jakich wiele, to niezwykła dwójka w niezwykłym związku I to mam nadzieję oglądać
Wszystko, co mi tu napisałaś, ja mogłabym napisać o Tobie i Twoich tekstach. Tą niezwykłość sama masz w sobie
Buziaki

Ps. Wierz mi, to jest tylko część odpowiedzi, którą napisałam

Mika-House Dziękuję staram się, ale nigdy nie wiadomo, jak fik zostanie przyjęty, zawsze liczę się z krytyką, dlatego takiego komentarze jak Twój sprawiają mi nieustannie mnóstwo radości
Dzięki


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Czw 12:14, 30 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aduśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:25, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Liisku

I co ja mam takiego napisać, żeby się nie powtarzać?
Niestety, nie potrafię chyba pisać takich pięknych, zwięzłych i konkretnych komentarzy jak Szpilka

A jeśli powiem, że przebardzo podobało mi się, że jesteś absolutnym Mistrzem, to będę monotonna. Ale co ja poradzę? Bardzo, ale to bardzo mi się podobało.

Jak przewidziałam - bardzo ciekawie rozwiązałaś, tego fika.
Czytałam z zapartym tchem, ciekawością i ogromną dawką euforii

Czytałam i z każdym momentem coraz bardziej mnie intrygowała: co dalej? Czy House weźmie tabletki, czy Cuddy go powstrzyma. Nie wziął, a ona go w pięknym stylu powstrzymała (chwała Ci za to! ) Czy ona po cichaczu odejdzie. Nie odeszła! Cudowne dialogi, cudowny pomysł i jeszcze cudowniejsza realizacja Mówiłam, już kocham to co piszesz? Mówiłam, napewno!
Kocham!

I jeszcze raz powtórzę. Jesteś cudowna także w opisach. Idealne!
Doskonale widziała, to co się tam działo. Widziałam twarze Cuddy. House, czułam niemalże to co oni Piękne! Po prostu piękne.

I co jeszcze mogę napisać. Wiem, że nie jestem w tym dobra
Wiedz, że czekam na następnego fika, miniaturkę, cokolwiek
Wiedz, że jestem zachwycona, zauroczona tym co przeczytałam.

Wena!
Twoja A.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aduśka dnia Czw 13:27, 30 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:15, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Dziękuję Skoro mogę to porywam to. Pytam, bo jestem złodziejem z zasadami - najpierw pytam o pozwolenie a dopiero potem kradnę A co do umieszczania własnych tekstów w podpisie... wiesz, jak dla mnie byłoby to odrobinę narcystyczne podejście do życia
Część wypowiedzi mówisz... chyba powinnam pojść za Twoim przykładem i najpierw napisać to co sobie wymyślę a potem to okroić. Może wtedy nie byłoby to takie długaśne jak zawsze (mam problem z wyrażeniem się w jednym zdaniu ).
I jeszcze raz, bo nie mogę sobie tego odmówić - piękny fik napisałaś! Naprawdę, bardzo mi się podoba. Nawet go przeczytałam po raz kolejny. Przeważnie nie robię tego, bo nie lubię czytać tego samego kilka razy. No, chyba, że jest to coś niezwykłego. Wtedy to już inna rozmowa

Buziaki Mistrzu Słowa
Szpilka

PS. Nie wiem, co Wy z tym macie... ja uważam, że moje komenatrze nie są konkretne ani tym bardziej piękne a już szczególnie to one nie są zwięzłe (w każdym znaczeniu tego słowa)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[3]
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:22, 02 Paź 2010    Temat postu:

Lisku ! wybacz zwłokę ale wsiadłam w samochód i pojechałam na Ukrainę.

Teraz przyjechałam i przeczytałam i po prostu padam na kolana przed Twoim Wenem
Cóż tu więcej pisać. Ty masz genialnie produktywnego Wena - ja miałam niezaspokojoną Chcicę na takiego ficka, którą Twój Wen w zupełności usatysfakcjonował na dłuuugi czas .
No i szczerze wolałabym żeby 7sezonowe Huddy tak właśnie wyglądało.

Wenie Liskowy i Lisku kochany twórzcie dalej
Twój wierny Zawstydzacz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez [3] dnia Sob 21:24, 02 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Pon 18:36, 04 Paź 2010    Temat postu:

No widzisz, ja też nie mam pojęcia jak moja dusza tutaj się znalazła Przecież wiesz, że dla Ciebie i Oli to ja nawet... ok może nie dokończę na publiczce, bo ludzie będą wykorzystywać xD Oj tak klimat...
Wolę nie myśleć i nie myślę xD Kiedyś może coś skrobnę, jak za bardzo będzie parte xD
Oj no to kupię Ci większe drzwi, co Ty na to?
Pozdrawiam, ściskam
PS. Pasujeee? xD To dopsz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:02, 17 Paź 2010    Temat postu:

Liseczku, masz ochotę na moje dłuuugie wywody odnośnie tej części?

Bo powiem Ci, że ten filmik idealnie oddaje Twój fick


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin