Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wielki błękit [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:36, 29 Maj 2010    Temat postu: Wielki błękit [M]

Nawiązuje do finału szóstej serii, odcinka dwudziestego drugiego, Help me.
Przynajmniej natchnione zakończeniem sezonu. Ostatnio dotarło do mnie, że bardzo dawno nic z Huddy nie pisałam. Poza tym, myślałam trochę nad finałem sezonu. I stwierdzam, że nie podoba mi się takie Huddy. Spełnione Huddy to już nie to Huddy, które było oczywiste przez te sześć lat. Spełnione już nie jest tak oczywiste i godne wyczekiwania przed telewizorem. Tak więc, mój fik jest trochę protestem przeciw nowemu Huddy. A poza tym ja tak mam, że czasami muszę skrobnąć coś dziwnego.
Dedykacje są dla kochanych ludzi, którym jestem winna komentarze, chociaż nawet tego nie wiedzą:
Coolness, która wznowiła swoją działalność, a ja jeszcze nawet miejsca pod nią nie zaklepałam;
Nitki, pod której fikiem 'Help me' wciąż wisi tylko moje zaklepanie;
HuddyFan, bo zwlekam już o wiele za długo;
Czarodziejki, bo jestem beznadziejną betą,
Szpilki, bo mnie cholernie interesuje jej nowy fik o śmierci i na pewno skomentuję w przypływie łaskawego czasu na czytanie;
Scribo, bo pewnie nie zdążę skomentować Zewu wolności, więzów krwi przed wstawieniem ostatniej, trzeciej części;
Lady Makbeth, która niepostrzeżenie zjawiła się w dziale Huddy, a ja jej fika Tylko nie dziewczyna nawet nie nadążam komentować.
W sumie to nie dedykacje, to moje nieśmiałe przeprosiny i obietnice poprawy...



Zweryfikowane przez autorkę, iż są aż dwa przekleństwa.



Wielki błękit



Tak się zacznie i tak też się skończy. Nie będzie niespodziewanych zwrotów akcji, wyznań i gorzkich lub szczęśliwych łez. To tylko kilka scen z życia. Prostota z nich bijąca. Niezmienność. Jest tak i inaczej być nie może. Nie w tym świecie. Nie w tym czasie. Nie w tych ciałach. Wielki, nieposkromiony błękit. Żywioł. Oto, czym byli. Czym są. Czym pozostaną. Dlaczego?

To nie jest dobre pytanie i nie zasługuje na odpowiedź. Bo czy ktokolwiek z nas zna powody poczynania losu?
Wielki, nieposkromiony błękit. Żywioł. Oto, czym byli. Są. Pozostaną.

*

Ona wie. On również. Nie mogło być inaczej. Nie w tym świecie. Nie w tym czasie. Nie w tych ciałach.

*

Jak wszyscy ludzie, którzy dobrze się znali, posługiwali się kodem. Nie był trudny do odgadnięcia dla kogoś, kto był już z nim zaznajomiony. Często nie potrafił oszukać nawet zwykłego przechodnia. Tylko czy na pewno nie umiał? Może to on triumfował. Może wszyscy doszukiwali się drugiego dna, podczas gdy on był prawdziwy i szczery, nieistniejący.

Nie, tak nie mogło być.

*

Były chwile. Nikt nie mógł temu przecież zaprzeczyć. Oni to czuli. Wszyscy inni również. Ale na chwilach nie można zbudować życia. Wszechświata. A trzeba mieć wszechświat, żeby potem go zburzyć. Było lepiej, kiedy grali w udawanie. Oboje się kryli ze swoimi podejrzeniami, które pozostawały tylko domysłami, niczym prawdziwym, tylko urojeniem. Czy to kiedykolwiek mogło być prawdziwe? Przecież szczęście na dłuższą metę nie istnieje.

Nie, to nigdy nie mogło być prawdziwe.

*

Co w tym było takiego magicznego? Wymiana oddechów. Wymiana spojrzeń. Kryjące się w ciemnych kątach umysłu podniecenie na samą myśl o przeprowadzeniu bitwy. A kiedy wojna się skończy? Co potem? Nie mieli planu. Nie przewidywali. Nie wiedzieli, że to nie ma prawa wyjść. Na wojnie nie można fundamentować uczucia. A jeśli tylko wojna jest uczuciem, życie w pokoju nie ma sensu.

Nie, to nigdy nie miało prawa wyjść.

*

Minęli się na korytarzu. On rzucił triumfalny uśmiech. Ona uniosła wyzywająco brwi. Czas się zatrzymał, nastąpiła wymiana oddechów, spojrzeń, rękawica została w jednej chwili rzucona i podniesiona. Co będzie dalej? Ona pójdzie do windy. On złapie ją i wciśnie się tam w ostatniej chwili. Pozostawiam wam wybór. Nie podążajcie za swoimi pragnieniami, wybierzcie sytuację, w którą najbardziej wierzycie.

Wchodzi i na chwilę pożądanie zawisa w powietrzu. Czują je każdą komórką swojego ciała, nie mogąc go zignorować. Oddechy są coraz bardziej intensywne, wyobraźnia robi swoje, ale nie odzywają się do siebie ani słowem, tylko wyzywająco patrzą w oczy. Kto pierwszy się podda? Kto spróbuje, dając drugiej osobie zwycięstwo? Samo napięcie nie działa. Zaczynają pogrywać sobie, próbując sprowokować siebie nawzajem. Nadal nikt się nie poddaje. Nigdy nie powinni być po przeciwnych stronach. Jednak inaczej nie mogło być. Pojedynek kończy się remisem. Byłoby dobrze, ale ani dla niej ani dla niego nie istnieje takie słowo, kiedy są w swojej obecności. Drzwi windy otwierają się. Kolejna bitwa już niedługo.

Wchodzi i pożądanie zawisa w powietrzu. Tym razem ulegną. Dłużej już nie mogą. Tylko jeden raz. Jeden pieprzony raz okazania słabości. Toną w pocałunkach, zastanawiając się, co właściwie robią. Chociaż możliwe, że nie zastanawiają się w ogóle. To trwa tylko chwilę. Drzwi windy otwierają się. Stoją, oddaleni od siebie, z minami przegranych. Nie martwcie się. Kolejna bitwa już niedługo.

Wchodzi i rozpoczyna seksistowski dialog, który prowadzi tylko po to, żeby ją sprowokować. Może posunie się za daleko. Może to ona powie mu coś, przez co nie będzie mógł wieczorem spokojnie oglądać telewizji w samotności. Przez co masturbacja nie będzie przez chwilę smakowała tak samo. Ale to nie potrwa długo. Dialog kończy się jej triumfem, a on szanuje ją za to, ale nic poza tym. Drzwi windy otwierają się. Ona wychodzi dumnie pierwsza, on podąża za nią. Nie martw się. Kolejna bitwa już niedługo.

*

Ona nie myśli o nim, kiedy wodzi palcem po delikatnym policzku swojej córki.
On nie myśli o niej, kiedy zatraca się w swojej ulubionej melodii, wygrywanej przez niego na pianinie.
Ona nie myśli o nim, kiedy je kolacje z mężczyzną, który daje jej szczęście.
On nie myśli o niej, kiedy z najlepszym przyjacielem ogląda program przyrodniczy.
Ona nie widzi jego twarzy podczas seksu z mężczyzną jej życia.
On nie widzi jej twarzy, kiedy pieprzy dziwkę.

Może kiedyś. W innym miejscu. W innej chwili. Teraz jest za późno. Chociaż nigdy nie jest za późno. W takim układzie nigdy nastąpiło.

Ona wie. On również. Nie mogło być inaczej. Nie w tym świecie. Nie w tym czasie. Nie w tych ciałach.

end.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:12, 30 Maj 2010    Temat postu:

Nie podoba mi się Huddy ograniczone do takiej cielesności... Huddy to nie tylko namiętność i pożądanie... to emocje i uczucia jednak... to niesamowita znajomość drugiego człowieka i zaufanie mu... I te gierki... przecież one wynikają z uczucia, nie z obojętności...
Pomimo tego, że mam odmienne zdanie niż ty na temat Huddy to bardzo mi się fick podobał Świetnie napisany, naprawdę. Bardzo dobrze przekazałaś jak Ty widzisz Huddy... udało Ci się
Pzdr i czekam na kolejne Twoje dzieła, bo są warte uwagi


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez GosiaczeQ_17 dnia Nie 0:16, 30 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:53, 30 Maj 2010    Temat postu:

Nieśmiałe przeprosiny i obietnica poprawy, mówisz? No cóż

Cieszę się, że "cholernie Cię interesuje mój nowy fik o śmierci". I czekam na ten komentarz, skoro to tak publicznie obwieszczasz.

No dobra, koniec prywaty. Przejdę do sedna sprawy.

Hm, interesting - jak to kiedyś House powiedział(Ostatnio bardzo mi się to podoba).

Przeczytałam dwa razy, żeby dobrze zrozumieć biorąc pod uwagę godzine. Fik cudny, ale mi się takie Huddy nie podoba, znaczy nie chciałabym takiego powrotu w serialu. Nie lubię dreptać w kółko. Jednak tutaj chętnie poczytam różne zdania na ten temat, szczególnie jeśli są tak pięknie napisane.

Cytat:
Ona nie myśli o nim, kiedy wodzi palcem po delikatnym policzku swojej córki.
On nie myśli o niej, kiedy zatraca się w swojej ulubionej melodii, wygrywanej przez niego na pianinie.
Ona nie myśli o nim, kiedy je kolacje z mężczyzną, który daje jej szczęście.
On nie myśli o niej, kiedy z najlepszym przyjacielem ogląda program przyrodniczy.
Ona nie widzi jego twarzy podczas seksu z mężczyzną jej życia.
On nie widzi jej twarzy, kiedy pieprzy dziwkę.


Podoba mi się ten fragment. Nie wiem, dlaczego. Ma w sobie coś. Ogólnie, to cały fik ma w sobie COŚ, ale ten fragment ma trochę więcej tego czegoś (przepraszam, późno jest)

Pozdrawiam i czekam na kolejne fiki
Szpilka


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Szpilka dnia Nie 0:56, 30 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 5:22, 30 Maj 2010    Temat postu: .

Wow.

e:

Muszę przyznać, że mam podobne wątpliwości. Zastanawiam się teraz, jak oni to Huddy dalej poprowadzą.

Podoba mi się styl tego tekstu. Taki oryginalny. Tak, ten fik po prostu ma to coś.

Ale mimo wszystko... nie chciałabym tego w serialu.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez IloveNelo dnia Nie 10:55, 30 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
House_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 4168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:20, 30 Maj 2010    Temat postu:

Ogólnie ficzek bardzo by mi się podobał, gdyby nie dotyczył Huddy. Trzeba przyznać, że zgrabnie napisany, pięknie dobrane słowa, ładne opisy.

Ja też się z tobą nie zgadzam. Jestem wdzięczna reżyserowi, czy komu tam się powinno być wdzięcznym, za to, że nie bał się podjąć wątku Huddy naprawdę. Tak na serio, a nie na koniec całego serialu i zostawić nam domysły o ich szczęśliwym życiu. Wszyscy chcemy zobaczyć, jak będzie to wyglądać. Wiadomo, że Lucas nie był facetem jej życia, a tylko zwykłym wypełniaczem czasu i miejsca. Już nie mogę się doczekać pokazania ojcowskich prób House'a i codziennych zmagań tej pary. Czekałam na to 6 sezonów i nie mam zamiaru się smucić. Czegokolwiek by nie dokonali scenarzyści i reżyseży, to zawsze się komuś nie podoba. Chcieli Hilsona - był bardzo dobry Hilson - większość narzekała, że to zrobili, bo fani chcieli. Takie niezdecydowanie i niekonsekwencja, również w kwestii Huddy, prowadzi nas donikąd.

Wieczne gierki też mogą męczyć. Oni mają już ponad 40 lat.
Musimy to zrozumieć.

Postaraj się cieszyć chwilą.

H_a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:35, 30 Maj 2010    Temat postu:

Bardzo ładne opowiadanie, zgrabnie napisane, świetnie się czyta. Umiesz posługiwać się słowem i nie boisz się tego, co się chwali.
Jedyny zgrzyt to właściwie tylko ten fragment:
Cytat:
Bo czy ktokolwiek z nas zna powody poczynania losu?

Banał. Nie warto psuć banałem dobrego tekstu.

Tylko że ja tak naprawdę nie umiem się tym przejąć.
Cytat:

Wieczne gierki też mogą męczyć. Oni mają już ponad 40 lat.
Musimy to zrozumieć.

O, to, to.
Nie opisałaś uczucia, a czyste pożądanie. Nie wiem, czy taki był Twój zamysł, ale ja takiego Huddy nie kupuję. Jeśli dwoje dorosłych ludzi się kocha, to nie odczuwają przyjemności w podobnych gierkach - u Ciebie to Huddy jest dla bohaterów zabawą i niczym więcej.
Mogę się na Twoją wizję zgodzić, o ile przyjmiemy, że House'a i Cuddy nie łączyło nic poza pożądaniem. Ale dla mnie to jest niezgodne z serialem. Nie mam prawa narzucać Ci swojej wizji, więc jeśli uważasz, że nie możemy mówić o miłości - mogę się ewentualnie zgodzić. Ale tylko w takim wypadku.
Podsumowując - dobrze się czytało, bo to jest dobrze napisane. Ale mnie nie ruszyło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:57, 31 Maj 2010    Temat postu:

komentarz zostal zmieniony, poniewaz podobno brakuje w nim szacunku dla innych czytelnikow


Tekst przeczytalam wczoraj i bylam zachwycona. Wiesz jak bardzo kocham twoj styl pisania, a jeszcze w tak specyficznej formie
Dzisiaj przeczytalam komentarze i doszlam do wniosku, ze albo ja czytam bez zrozumienia lub widze, to co chce widziec.

Nie rozumie tego, ze dla tak duzej liczby osob jesli tekst nie jest przesycony slowami "kocham cie", to odrazu pojawiaja sie zarzuty o to, ze w fiku skupiono sie tylko na cielesnosci.
Moze sie mysle, ale to chyba nie od czestotliwosci wymawiania slowa "kocham cie, jestes dla mnie najwazniejsza, bla bla bla" zalezy szczerosci i to czy kogos laczy uczucie!?

Jak dla mnie fik opowiada historie dwojga ludzi, ktorzy za wszelka cene chca nie dopuscic do siebie mozliwosci, ze cos do siebie czuja. House i Cuddy opanowali do perfekcji oklamywanie samych siebie i przy tym to oni mimo, ze miedzy nimi napewno jest uczucie, staraja sie to sprowadzic jedynie do cielesnosci, choc bardzo nieudolnie.

Podoba mi sie to, ze dalas czytelnikowi wybor tego co chce zobaczyc w tej histori. Kazda kolejna "bitwa" konczy sie bez happy endu, ale czytelnik ma mozliwosc wyboru tego jak bedzie wygladal ten smutny koniec.
Pierwsza mozliwosc najbardziej odzwierciedla, to co ogladalismy w serialu do tej pory, ich utarczka slowna konczy sie remisem, wszytko pozostaje niedopowiedziane.
Druga wersja najbardziej odbiega od serialu, choc moze bedziemy mieli mozliwosc zobaczyc wlasnie taka sytuacje w nowym sezonie, kiedy bohaterowie poddaja sie uczuciu, ale nie trwa to dlugo i jest to "jednorazowa" sytuacja.
Trzecia wersja, tak jak i pierwsza pokazuje serialowe realia, kiedy ktoras strona wygrywa slowna przepychanke, ale moze byc pewne, ze to nie koniec i takich bedzie wiecej.
Wszytkie te sytuacje pokazuja, jak bardzo boja sie zaryzykowac i wola grac w ta gre niz podjac jakas konkretna decyzje, ktora wymagala by od nich zdjecia tych masek, ktore ich chronia przed ewentualnym zranieniem. Zreszta moim zdaniem te gierki sa kwintesencja Huddy i gdyby scenarzysci zupelni inaczej pokierowali relacjami tej dwojki, to Huddy napewno byloby duzo gorsze. Nie zgadzam sie z tym, ze bohaterowie sa juz po 40-tce i powinni zakonczyc gierki, bo niby dlaczego ich zwiazek nagle ma sie stac obrzydliwe ckliwy, bez wyrazu i dlaczego zmienic sie ma ich dosc specyficzy sposob porozumiewania sie, ale to juz moja dygresja na temat nadchodzacego sezonu. Pozadanie, o ktory jest fik, jest samo w sobie uczuciem, a namietnosc nie moze sie pojawic jesli nie ma uczuc.

Co do "wyzszych" uczuc, to moze rzeczywiscie nie sa tutaj pokazane czy widoczne na pierwszy rzut oka, ale czy patrzac na ten parring, mozemy naprawde uwazac, ze tutaj tylko chodzi o czyste pozadanie nie majace funadamentow opierajacych sie na wyzszych uczuciach?!
Jesli sie myle i twoim zalozeniem, bylo przedstawienie tej historii tylko i wylacznie na pazadaniu, to i taka wersja jest mozliwa, a przynajmniej byla prawdopodobna w pierwszych sezonach, kiedy to wlasnie pozadanie, chemia miedzy bohaterami gralo pierwsza role, a widzowie mogli sie tam dopatrywac glebszych czuc.
Ciesze sie, ze nie ten fik ma w sobie to cos, ze przedstawialas skoplikowana relacje doroslych ludzi, zamiast nastoletniej wyidealizowanej historyjki o milosci, gdzie bohaterowie rzucaja wyznaniami milosci na lewo i prawo. Nigdy sie zgodze, ze do tematu podeszlas po lebkach, wrecz odwrotnie tekst jest dojrzaly, skomplikowany i zyciowy, pozbawiony curu i lukru.

Cytat:
Ona nie myśli o nim, kiedy je kolacje z mężczyzną, który daje jej szczęście.
On nie myśli o niej, kiedy z najlepszym przyjacielem ogląda program przyrodniczy.
Ona nie widzi jego twarzy podczas seksu z mężczyzną jej życia.
On nie widzi jej twarzy, kiedy pieprzy dziwkę.


To podsumowanie jest idealne, gorzkie i smutne, ale prawdziwe, a przynajmniej do finalu szostego sezonu bylo. Podoba mi sie, ze House i Cuddy mimo tego, ze cos miedzy nimi jest, staraja sie zyc dalej, ciagle maja swoje zycie. Zgadzam sie, ze niespelnione Huddy bylo ciekawsze i bardziej wyczekiwane.

Reasumujac fik mi sie bardzo podobal, wszytko bylo idealne styl, forma i to co mial przekazac. Przepraszam za chaotycznosc wypowiedzi.

pozdrawiam mazel


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mazeltov dnia Pon 17:03, 31 Maj 2010, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
House_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 4168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 6:47, 31 Maj 2010    Temat postu:

mazeltov, nie ma złego rozumienia fika - jest tylko subiektywny obraz tego, co się czyta.

Nie wiem, może mnie nie zdążyłaś mnie jeszcze poznać, ale ja, jeśli widzę w fiku "Kocham Cię", tak banalnie wpięte w tekst, to go porzucam lub zjeżdżam z góry na dół. Jak widzę, że Greg mówi do Lisy, a nie House do Cuddy, to też mnie denerwuje.

Gehenn nie tworzy wesolutkich opowiadanek i o tym od dawna wiem. Ale ten fik całym sobą krzyczy: Huddy jako głębsze uczucie nie istnieje i reżyserzy się pomylili! Ale to przecież tylko oni i ich 'pomocnicy' decydują o tym, co puszczają w telewizji. Ja po prostu wyrażam swoją opinię, a jako że nie lubię sprowadzania Huddy do czystego pożądania, to mi się nie podoba i mam do tego prawo.

Nie powiedziałam, że styl jest zły, nie podoba mi się treść - przesłanie tej miniaturki.

Więcej szacunku do innych czytelników, oni też myślą.

H_a


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez House_addict dnia Pon 6:48, 31 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:31, 31 Maj 2010    Temat postu:

Cytat:
Huddy jako głębsze uczucie nie istnieje i reżyserzy się pomylili!


Ja zawsze dostaje po d. jak nie napiszę szczęśliwego Huddy. Co reżyserzy mają do ff? Przesłanie może się nie podobać, ale warto też zauważyć punkt widzenia autora i docenić, że tak to potrafi przedstawić. Pięknymi metaforami można sypać bez końca. A napisać co, co widzi się zupełnie inaczej jest o wiele trudniej. I za to brawo gehenn.

Co do serialowego Huddy, no tak, to normalne, ze widzowie dopatrują się uczuć, w końcu wreszcie dostali Huddy.

Co do całkowitej opinii na temat ficka wyedytuję w ciągu dwudziestu czterech godzin, a nawet wcześniej^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:10, 31 Maj 2010    Temat postu:

Nie wiem, jaki jest punkt widzenia House_addict, lecz mnie osobiście nieszczęśliwe Huddy nie przeszkadza. Nie o to mi chodziło, nie o to, że nie ma tu happily ever after. Mnie razi brak głębszych uczuć.
Według mnie uczucie w Huddy istnieje. Może nie jest oczywiste i wprost wyrażane (zwłaszcza ze strony House'a, ale czy ten facet cokolwiek wyraża wprost poza pogardą?), ale niezaprzeczalnie jest obecne. I dlatego nie potrafię zgodzić się na wizję gehnn, bo według mnie temat potraktowała zbyt po łebkach. I tyle, ja tej wizji nie kupuję, ale nie bronię innym się z nią zgadzać.

Edit: Łebkach, łebkach, auććć <wstydzi>


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pirania dnia Pon 17:53, 31 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:45, 31 Maj 2010    Temat postu:

Cytat:
I dlatego nie potrafię zgodzić się na wizję gehnn, bo według mnie temat potraktowała zbyt po łepkach.

Po łepkach?

Mówisz, że tu nie ma głębszych uczuć, że autor nawet nie zagłębił się w temat pisząc tekst. A może właśnie umiejętność przedstawienia takiej wizji, której prawie nikt nie przyjmuje do wiadomości jest genialna. Zrobić coś całkiem innego z tego, co już jest.

Kto wie, czy serialowy House nie dojdzie kiedyś do wniosku, że Cuddy go tylko pociągała fizycznie - tak naprawdę.

Poza tym ludzie, "namiętność" łączy się z uczuciem.

Ta wizja po prostu bije was po oczach, bo to nie jest Huddy skaczące po łące, z powczepianymi metaforami miłosnymi i poprzetykane "ach, moje uczucia i więź koronują naszą miłość."

Owszem, każdy może a nawet powinien mieć własne zdanie, ale na boga, to wizja autora, czemu scenarzyści mają mieć ostateczne zdanie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Pon 14:48, 31 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
House_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 4168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:08, 31 Maj 2010    Temat postu:

Nitka, to, że nie jesteś Huddzinką, nie usprawiedliwia używania takich słów:
Cytat:
Ta wizja po prostu bije was po oczach, bo to nie jest Huddy skaczące po łące, z powczepianymi metaforami miłosnymi i poprzetykane "ach, moje uczucia i więź koronują naszą miłość."

Czuję się dotknięta, bo jestem całym sercem Huddzinką, a ponieważ zdążyłaś mnie trochę poznać, to wiesz, że ja na takie Huddy nie lecę. Mówię tylko, że jak nie było prawdziwego Huddy, to była moda na robienie takiego w fikach. Jak nam dali prawdziwe, to trzeba je zniszczyć.

Powiedziałam wyraźnie - fik mi się bardzo podoba, jeśli chodzi o napisanie i pomysł. Nie jest to może "genialne", jak ty to ujęłaś, ale na pewno to utwór 'wyższych lotów'. Nie podoba mi się takie potraktowanie Huddy i mam do tego prawo, dlatego też nie piszę, że idealne i wszystko mi się niezmiernie podobało. To mój taki wewnętrzny sprzeciw i trudno mi ukryć emocje, ale to nie znaczy, że wszystkim ma się ten fik nie podobać. Mi osobiście średnio podpasował, ale to jest moja i tylko moja opinia.

Ave.

H_a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Izoch
Okulista
Okulista


Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sammyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:33, 31 Maj 2010    Temat postu:

House_addict napisał:
Mówię tylko, że jak nie było prawdziwego Huddy, to była moda na robienie takiego w fikach. Jak nam dali prawdziwe, to trzeba je zniszczyć.

Wiem, że to głównie dyskusja między Tobą a Nitką, jednak pozwolę się sobie wtrącić. Mam nadzieję, że mogę?

Taka argumentacja według mnie jest przynajmniej dziwna. Odebrałam to mniej więcej tak: Dopóki nie pokazali Huddy w serialu mogliście sobie niszczyć to na lewo i prawo, niech Cuddy jest zdradzana. Dali: macie siedzieć cicho i pisać tylko wesołe fiki. Poza tym, to od autora zależy, czy chce akurat napisać coś o Huddy wspinającym się na wyżyny szczęścia, czy Huddy, które nie pokazuje radosnych uśmieszków i opisów iskierek w oczach Lisy, a nie od tego, jaki był wątek w serialu. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Wiecie, nie znam Was i nie obracam się w świecie Huddy. Więc może i powinnam milczeć. Ale po niektórych postach naprawdę bije to, co napisała Nitka - buntujecie się, że nie ma miłości nacierającej na nas z lewej i prawej. Poza tym - ja czytam i naprawdę nie widzę tutaj powodu, dla którego można zarzucić Gehnn napisanie tekstu, gdzie House i Cuddy to tylko takie osoby, które bawią się ze sobą. Ja tam widzę uczucia. O, na przykład - namiętność. Widzę też intymność.


To teraz do Gehnn.
Gehnn, powiem Ci, że mi się podobało. Nawet bardzo. Chyba dlatego trochę się rozpisałam tam wyżej. Podoba mi się, że przedstawiłaś House'a i Cuddy (swoją drogą, nie wiem, ale nie umiem napisać w odwrotnej kolejności ich imion Wiem, że to głupota, na takie rzeczy zwracać uwagę, ale czasem mam dziwne dygresje ^^), jako taką niezwykłą parę. Podoba mi się, że wiedzą, że im nie wyjdzie, że nie są sobie pisani, a mimo to ciągle ze sobą grają, chociaż, jak tak się zastanowić, powinni raczej odpuścić sobie. Cuddy ma kogoś, z kim jest szczęśliwa. House ma swoje życie. Nie ma szans, by to połączyć. A znajdują seks, pożądanie, które w jakiś sposób ich jednak... łączy.

No i jesteś chyba pierwszą Hudzinką, którą widzę i która stwierdza, że to Huddy jej się nie podoba

Wiem, że napisałam chaotycznie, ale brat już stoi nade mną, wali w ścianę i zaraz będzie kłótnia, jak nie zejdę. Może potem to zedytuję i dodam coś jeszcze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
House_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 4168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:40, 31 Maj 2010    Temat postu:

Widzę, że cokolwiek powiem, jestem zrozumiana opacznie.
Teraz więc krótko, zwięźle i raz ostatni.

1. Nie mam nic przeciwko smutnemu, niespełnionemu Huddy.
2. Nie oczekuję tylko wesołych, naiwnych ficzków o miłości (ba! w ogóle ich nie lubię).
3. Nie podoba mi się takie ogólne traktowanie i szufladkowanie wszystkich Huddzinek.
4. Ogólnie lubię to, co gehenn pisze, ten fik po prostu mi się nie spodobał, mam takie odczucie i nie zamierzam kłamać i pisać "Ojojoj! Masz talent, jak cudownie, chyba się popłaczę".
5. Co do zdania, do którego nawiązała Izoch - opisuję tylko tendencję.

P.S. Nitka, spójrz na swój podpis.

H_a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:41, 31 Maj 2010    Temat postu:

House_addict napisał:
Nitka, to, że nie jesteś Huddzinką, nie usprawiedliwia używania takich słów:
"Ta wizja po prostu bije was po oczach, bo to nie jest Huddy skaczące po łące, z powczepianymi metaforami miłosnymi i poprzetykane "ach, moje uczucia i więź koronują naszą miłość."

Droga H_a w żadnym pairingu nie chciałabym zobaczyć czegoś takiego, czy to Hilson czy wszystkie inne różniej maści.
Cytat:
Czuję się dotknięta, bo jestem całym sercem Huddzinką, a ponieważ zdążyłaś mnie trochę poznać, to wiesz, że ja na takie Huddy nie lecę.

Nikogo nie zamierzam obrażać, mówię ogólnie o sytuacji, tak to odbieram.
Cytat:
Mówię tylko, że jak nie było prawdziwego Huddy, to była moda na robienie takiego w fikach. Jak nam dali prawdziwe, to trzeba je zniszczyć.

I ja również nie raz to napisałam
Cytat:
Nie podoba mi się takie potraktowanie Huddy i mam do tego prawo, dlatego też nie piszę, że idealne i wszystko mi się niezmiernie podobało.

Jasne, tylko dziwi mnie zaraz takie przywoływanie serialu, mowa o scenarzystach itd. Wiesz o co mi chodzi? Samo zdanie, że do kogoś takie Huddy nie przemawia jest dla mnie jak najbardziej w porządku. Nie przepadam po prostu za takim tonem niecierpiącym sprzeciwu. Takie Huddy to nie Huddy itp. I po raz kolejny zaznaczam, jeśli dany fick się komuś nie podoba, to ma do tego pełne prawo. Tylko nie twórzmy tu gigantycznych dyskusji, co powinni zrobić scenarzyści. A i dla mnie ten fick sam w sobie nie jest bezuczuciowy.
Cytat:
Mi osobiście średnio podpasował, ale to jest moja i tylko moja opinia.

Ja ją przyjmuję do wiadomości.

Dobra, kończmy tego offtopa, bo szeroka dyskusja zaczyna powstawać.

EDIT:

House_addict napisał:
Widzę, że cokolwiek powiem, jestem zrozumiana opacznie.

Wygląda na to, że jednak Ty rozumujesz opacznie. Nie chodzi mi tu o opinię jako taką, a już na pewno nie tylko Twoją. A o te wstawki na temat serialu.

House_addict napisał:
P.S. Nitka, spójrz na swój podpis.

Sugerujesz, że za chwilę wstawię sobie drzewko szczęścia z gehenn do podpisu, bo uważam, że to w tym przypadku podjęto próbę zaszufladkowania Huddy?

Podpisuję się obiema rękami pod postem Izoch. I nie, nie dlatego, że jestem Hilsonką i ona też.

Kończę to, bo zaczyna wyglądać na dziecinną kłótnie, mamo, ale dlaczego, niż na rozsądną dyskusję na poziomie.

Pozdrawiam
Nitka


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Pon 15:54, 31 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:09, 31 Maj 2010    Temat postu:

Szczerze mówiąc, sądziłam, że Gość wywoła więcej negatywnych opinii, nawet Nieczas mógłby być gorzej odebrany, ale to?... Pisząc to nie myślałam, że aż tak będzie to pożądanie razić, więc pozwólcie, że nieco wam niektóre rzeczy wyjaśnię (wybacz, Nitko).

Przykro mi, że mazetov musiała lub po prostu skasowała komentarz, bo sporo w nim było tego, co ja miałam na myśli. Wydaje mi się, że skupiłyście się na sytuacji w windzie, kompletnie ignorując resztę, która jednak również ma znaczenie. Na początku chciałabym powiedzieć o moim stosunku do Huddy - nie jest to dla mnie ship opierający się tylko na żądzy i gierkach, ale w dużej mierze właśnie to jest jego fundamentem już od odcinka pilotowego, co, moim zdaniem, jest nie do zaprzeczenia. Oczywiście, że uczucia są. Dbają o siebie. Pomagają sobie. Są przyjaciółmi. I myślę, że byliby idealnymi kochankami. Ale w związku ich nie widzę. To nie jest to Huddy, które 'wyznaję' w serialu. Przez cały szósty sezon jest trochę wmawiane nam, że House i Cuddy są od siebie zależni - przecież to nieprawda! Cuddy jest niezależną, silną kobietą, która próbuje ułożyć sobie życie. House jest niezależnym mężczyzną, który owszem, przeżywa ciężkie chwile, ale to całe zakochanie jest dla mnie przesadą. Zauroczenie, pociąg seksualny, chemia - to tak. Ale mam wątpliwości co do prawdziwości tego uroczego wyznania pod koniec sezonu. No bo tak - Cuddy była szczęśliwa z Lucasem, co było widać pomimo, że scenarzyści za wszelką cenę wciskali nam, że Lucas jest zły i niedobry, on Cuddy wspierał, był dobrym ojcem dla Rachel. Z perspektywy czasu widzę, że Luddy było dobre. Sensowne. Przynajmniej dla mnie. House. Całe to zakochanie w Cuddy na początku bardzo mnie cieszyło - w końcu kiedyś musi zacząć być szczęśliwy, ułożyć sobie życie. Ale to, jak wszystko zostało rozegrane i podsumowane trąci mi sztucznością. Nie chodzi o to, że nie chcę, żeby House był nieszczęśliwy, wręcz przeciwnie - nie podoba mi się wizja jego powrotu do vicodinu i tak dalej. Ale na bora! Przecież wszyscy wiemy, że to się nie skończy szczęśliwie. A przynajmniej jest to bardzo, bardzo prawdopodobne. Poza tym nie podoba mi się House uzależniony od Cuddy. Oni są w pewien sposób powiązani, ale bez przesady. Uważam za bardziej wiarygodne zakończenie sezonu, kiedy House odrzuca tabletki vicodinu i idzie pograć na pianinie.

Ja Huddy widzę tak - Cuddy wyszłaby za Lucasa. Mieliby z Housem romans, ale zerwanie go nie wyszłoby im na złe, wręcz przeciwnie - oboje wiedzieliby, że na to już za późno. Cuddy ułożyłaby sobie życie. House... po wygranej z vicodinem bitwie myślę, że byłby trochę szczęśliwszy.

Może i głupie, ale dla mnie bardziej wiarygodne. Teraz przejdę do fika - absolutnie nie ograniczam Huddy do samej cielesności! Wręcz przeciwnie, przynajmniej według mnie, są tam opisane targające nimi emocje, podniecenie, ten kod, który istniał, bo nie mogło być inaczej. W trzecim akapicie chodziło mi właśnie o to, że oni coś do siebie czuli, jednak to coś nie było już dostatecznie silne. Zauważcie, że piszę 'nie w tym czasie'. Nie odnosi się do ogółu, po prostu to jakby sygnał z mojej strony, że szósty sezon, przynajmniej dla mnie, był śmiercią tego, co Huddy tak wyróżniało i co mi się w nim podobało. To samo zaznaczyłam w akapicie przedostatnim - Chociaż nigdy nie jest za późno. W takim układzie nigdy nastąpiło. Dla mnie naprawdę nigdy nie jest za późno, ale i tak Huddy dla mnie już nigdy nie będzie do końca prawdziwe. Być może macie rację i Lucas nie był mężczyzną życia Cuddy, ale na pewno był kimś, kto dawał jej szczęście i rodzinę, czyli wszystko, czego od życia pragnęła. Słowa Cuddy 'cały czas myślę o tobie' były, moim zdaniem, naciągane. Dlatego właśnie o tym napisałam we fragmencie, który zacytowała Szpilka. Poza tym wcale nie chciałam niszczyć 'prawdziwego' Huddy, bo, jak już wyżej napisałam, dla mnie to już zostało zniszczone. Po prostu. Napisałam sobie tekst, bo może ktoś podziela moją opinię, a jeśli nie - w porządku, szanuję to.

Dziękuję bardzo za wszystkie pozytywne i negatywne opinie, na pewno wszystkie szczere i co do tego mam stuprocentową pewność ;3

Pozdrawiam,
G.

e: komentarz mazel wrócił ^_^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gehnn dnia Pon 16:12, 31 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anka.
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 04 Gru 2009
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:12, 31 Maj 2010    Temat postu:

Właściwie, miałam nadzieję, że mam nieco lepszy refleks, ale, jak widać, niekoniecznie. Jak zwykle, z lekkim opóźnieniem, spowodowanym ogromnym brakiem czegoś, za czym niesamowicie tęsknię. Czasu.

Widzę, że wytworzyła się dyskusja odnośnie przeszłego, teraźniejszego i przyszłego Huddy, które chciałybyśmy lub którego za wszelką cenę nie chcemy oglądać. Cóż, podyskutować można, ale to kwestia gustu.

Osobiście, Huddy od zawsze oparte było na gierkach, docinkach, napięciu wiszącym w powietrzu i tak zwaną chemią. Nie oszukujmy się, to tworzyło pewnego rodzaju fundament całego serialu. Z początkiem sezonu piątego to wszystko zaczęło się psuć. Bynajmniej, nie mówię tego, bo jestem główną członkinią łańcuszka poparcia gehenn. Mi takie Huddy, jakie oglądaliśmy na koniec szóstego sezonu, również nie podchodzi. I znowu, nie chodzi mi tu o to, że koniecznę pragnę, aby House do końca życia był nieszczęśliwy. Co więcej, jest wręcz odwrotnie, bo gdyby serial zakończył się w teoretycznym punkcie wyjścia, czyli powrotem House'a do vicodinu, tudzież innym, nowym uzależnieniem, błędne koło by się zamknęło i cały fenomen serialu, tak pieczołowicie i starannie dopieszczany przez scenarzystów, umarłby śmiercią tragiczną. Dlatego nie, nie jestem za nieszczęśliwym House'em. Mówiąc w ogromnym skrócie, o czym już wspomniała gehenn, dla mnie zdecydowanie lepszym rozwiązaniem, a tym samym zakończeniem szóstego sezonu, byłoby odrzucenie przez House'a vicodinu i gra na pianinie. Chociaż, jakby dłużej się nad tym zastanowić, najlepszy byłby House i motocykl. O. Poważnie. Nie cukierkowo, ale jak najbardziej w stylu House'a. Poproszę taki finał sezonu siódmego. Jakoś nigdy nie docierała do mnie wizja House'a w domu z białym płotkiem, dwójką dzieci, Cuddy przy boku i dwoma psami. Nie powiem, dość sielankowa perspektywa, jednak nie dla tego serialu. Pokochałam go za co innego i czegoś innego od niego oczekuję. Nie wierzę w szczęśliwe Huddy, w House'a jako wujcio-tatusia Rachel i szczęśliwego męża Cuddy. To tyle odnośnie wizji i sporu, z góry przepraszam, jeśli ktoś poczuł się dotknięty.

Odnośnie tekstu, och, jestem jak najbardziej za. Pożądanie. Widać je niemal gołym okiem, krzyczy z liter i nie pozwala się nie zauważyć. Na pierwszy plan wybija się moment sporny, że tak to nazwę, czyli winda. Świetne ujęcie tego wszystkiego. Na ogromny plus.

gehnn napisał:
Tak się zacznie i tak też się skończy. Nie będzie niespodziewanych zwrotów akcji, wyznań i gorzkich lub szczęśliwych łez. To tylko kilka scen z życia. Prostota z nich bijąca. Niezmienność. Jest tak i inaczej być nie może. Nie w tym świecie. Nie w tym czasie. Nie w tych ciałach. Wielki, nieposkromiony błękit. Żywioł. Oto, czym byli. Czym są. Czym pozostaną. Dlaczego?


To jest absolutnie prześwietny wstęp i całkowicie cię za niego uwielbiam. (znowu.) Mówiłam już, napisz coś złego, to się wykażę elokwencją, bo jak tak dalej pójdzie, nie da rady. Ot co.
A wspominałam, że uwielbiam kompozycje klamrowe? Mówiłam. Dlatego też, o za to:

gehnn napisał:
Ona wie. On również. Nie mogło być inaczej. Nie w tym świecie. Nie w tym czasie. Nie w tych ciałach.


... uwielbiam cię podwójnie.

gehenn napisał:
Ona nie widzi jego twarzy podczas seksu z mężczyzną jej życia.
On nie widzi jej twarzy, kiedy pieprzy dziwkę.


Może mam dziwną i krzywą psychikę, ale podoba mi się zwieńczenie tego takim opisem fizyczności. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego dokładnie, ale podoba mi się. Bardzo.

Ściskam, kochana, bardzo, bardzo serdecznie i czekam na kolejne twoje teksty.

Buziaki,
A.

Ps. Skoro wspomniałaś o Gościu... <pogwizduje>


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anka. dnia Pon 22:32, 27 Gru 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:06, 31 Maj 2010    Temat postu:

Z góry proszę, żeby tego, co tu napiszę nie brać do siebie - naprawdę nie mam teraz na myśli nikogo konkretnego.
Mało komentuję na tym forum, bo często są tu przedstawiane wizje, które zupełnie nie są moje. House nie jest dla mnie Housem, Cuddy nie jest Cuddy, ba, nawet Wilson czasem nie bywa Wilsonem. To są cholernie trudne postacie, a ja czasem mam wrażenie, że do części opowiadań tutaj można by powstawiać dowolne imiona i też by było dobrze. I albo pisałabym nieszczerze albo, żeby być w zgodzie z samą sobą, musiałabym takie opowiadanie zjechać. Nawet jeśli obiektywnie nie jest złe, tylko dla mnie kompletnie nie mieści się w fandomie.
I bardzo często pod takie opowiadania podchodzi "happily ever after"! Nawet najczęściej, może dlatego, że House, jaki jest, każdy widzi (angstowy), więc i angsty o nim łatwiej pisać.
Z "Wielkim błękitem" było inaczej, bo ten tekst mnie chwycił za serce, oprócz jednego fragmentu, o którym pisałam wyżej. Jest bardzo dobrze napisany, zgrabnym stylem... przemawia. Jako tekst. I na tej płaszczyźnie mogę go chwalić.
I nie opowiada tak naprawdę o everymenach, co się chwali. Tu bym nie mogła podstawić sobie innych imion. Tak, to są Cuddy i House. Tylko, mam wrażenie, ci wcześniejsi. Bo ci z szóstego sezonu sprawiają jednak wrażenie... innych. Ja mam wrażenie, że to uczucie w nich dojrzewało i w szóstym sezonie oni w jakiś sposób do siebie dorośli. taka jest moja wizja i ja od niej nie odstąpię. Wcale nie dlatego, że jest w niej dużo różowych kucyków i kolorowych motylków, wręcz przeciwnie, widzę w niej miejsce na strach i niepewność i rozczarowanie... i nadzieję też widzę.
I to jest moje zdanie i ja się z nim zgadzam
Przepraszam za lekki offtop, już nie będę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:32, 31 Maj 2010    Temat postu:

Ludzie o co Wy się kłócicie w ogóle? Nie słyszeliście, że o gustach się nie dyskutuje? Każdy lubi Huddy jakie lubi i już, koniec, kropka.
Gehenn a Ty powinnaś być dumna, że Twoje teksty tyle kontrowersji wywołują To znaczy, że jesteś pisarką godną uwagi
Pzdr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_cappella
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 842
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:09, 05 Cze 2010    Temat postu:

Klepania ciąg dalszy. ^.^

Edit:
GosiaQ napisał:
Ludzie o co Wy się kłócicie w ogóle?

Też właśnie nie bardzo rozumiem, w końcu możliwość przedstawienia czytelnikowi swojej wizji to święte prawo autora, a to, że może on mieć inne niż odbiorca wyobrażenie na dany temat (i odwrotnie), jest przecież najzupełniej normalne.

Co do samego tekstu – mi się takie Huddy nie podoba. Chociaż nie, nie podoba to złe sformułowanie: wolę nie dopuszczać do siebie świadomości, że ich relacja sprowadza się do takiej formy. Po prostu widzę coś innego, mimo to cieszę się, że ktoś spojrzał na to z tej strony i że jest to tekst tak przemawiający nie tyle do mojej wyobraźni, co po prostu odczuć czytelniczych i psychiki. I muszę dodać, Gehenn, że rozumiem Twoją wizję. Chyba.

Anka248 napisał:
Jakoś nigdy nie docierała do mnie wizja House'a w domu z białym płotkiem, dwójką dzieci, Cuddy przy boku i dwoma psami.

Hahaha. Otóż to – białym płotkom i psom mówię stanowcze NIE. Na początku cieszyłam się z takiego finału szóstego sezonu, ale teraz mam coraz więcej wątpliwości i pozostaje mi jedynie odprawiać obrządki w intencji scenarzystów, żeby inteligentnie rozegrali to dalej i nie zrobili czegoś totalnie rozmaślonego.

Wracając do tekstu – że jest napisany bardzo… no, bardzo dobrze i sugestywnie, to już zostało wspomniane wcześniej. Bo potrafisz tak dobrać słowa, żeby nam dokładnie (a czasem i dobitnie) przekazać to, co chcesz, a na dodatek forma (trudno mi w tym przypadku dokładnie określić, co się na nią składa) nadaje całemu tekstowi ulotności. Mimo treści momentami do bólu gorzkiej, takie właśnie odnoszę wrażenie, momentami jednak wystarczy jedno słowo, by ją zniszczyć.

Cytat:
Może kiedyś. W innym miejscu. W innej chwili. Teraz jest za późno. Chociaż nigdy nie jest za późno. W takim układzie nigdy nastąpiło.

Ona wie. On również. Nie mogło być inaczej. Nie w tym świecie. Nie w tym czasie. Nie w tych ciałach.

Nieokreślona przyszłość, inna chwila, inny czas, inny świat – pojęcia, które osadzają tekst gdzieś w eterze. I nagle nie te ciała. Ciało, taka przyziemna rzecz, trzymana mocno grawitacją… Jakoś wyjątkowo ukłuło mnie (nie zrozum mnie źle – ukłuło znaczy tu mniej więcej sprowadziło brutalnie na ziemię xD) to połączenie. Pewnie to znowu jakaś moja nadinterpretacja, ale tak już mam, że zwracam uwagę na drobiazgi.

Nie rozwlekając się więcej stwierdzam, że fik mi się podobał. O taak, podobał mi się. Tyle tylko, że wizja nie moja, starałam się jednak spojrzeć na niego obiektywnie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez a_cappella dnia Sob 19:09, 05 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:34, 05 Cze 2010    Temat postu:

Miałam Twój tekst G. już dawno skomentować, ale kiedy wywiązała się dyskusja na temat Huddy, jakie ono powinno być, postanowiłam póki co milczeć, stwierdzając, że zostanę zjedzona.

Ale do rzeczy, jednak postanowiłam skomentować.

Primo: Dziękuję za dedyk, a raczej przeprosiny i obietnice poprawy. Ale naprawdę nie masz za co przepraszać - często ma się za mało czasu na wszystko.

Secundo: Zanim przejdę do właściwego komenatarza, powiem jedno. Osobiście nie przypadł mi do gustu finał szóstego sezonu. To już nie było to prawdziwe Huddy. I wcale nie dlatego że jestem całym sercem Hilsonką, nie podobało mi się to, a właśnie dlatego, że to już nie było to prawdziwe Huddy. Osobiście wyznaję zasadę, że każdy pairing może być, byle tylko właściwie przedstawiony. Jednak zawiodłam się takim zakończeniem szóstego sezonu.

Tertio: Teraz czas komentarz właściwy (nareszcie).
Bardzo mi się podobał ten tekst, po prostu przypasował mi, ot co.
Cenię sobie nietypowe teksty, nietypowe przedstawienie czegoś, nietypową narrację. To właśnie wszystko znalazłam w Twojej miniaturce i dlatego ona mnie oczarowała.
Osobiście czasami odnoszę wrażenie, że House (ten prawdziwy House, a nie ten, który tak bardzo się zmienił w szóstym sezonie, w moim mniemaniu szóstosezonowy House, to już nie ten prawdziwy House) nie powinien się z nikim wiązać, a raczej, że żaden jego związek nie ma praktycznie żadnych szans na przetrwanie. Owszem, miesiąc, rok, może dwa może potrwać, ale taki do końca życia? Szczerze w to wątpie, aczkolwiek niczego nie wykluczam.
Twój tekst, G., zdecydowanie przypadł mi do gustu, dlatego że pokazuje, w pewnym sensie, jak trudnym człowiekiem jest House, ile trzeba by poświęcić, żeby stworzyć z nim związek, a i tak nie miałoby się pewności, czy to wypali. Właśnie dlatego (proszę bez krzyków, to tylko moje zdanie) czasami odnoszę wrażenie, że lepszy związek Cuddy tworzyła z Lucasem. On dawał jej dom, rodzinę, był kiedy go potrzebowała, a nie odchodził i wracał jak House. Właśnie Huddy opiera się dla mnie niejako na ciągłych rozstaniach i powrotach. Niby House cały czas jest przy Lisie, ale jednak w różnym stopniu. Czasami zachowuje się jak człowiek (bądź co bądź jest człowiekiem), a czasami, mówiąc nieelegancko, jak dupek.
W Twoim tekście, G., bardzo podobają mi się stawiane pytania, na które później znajdujemy odpowiedzi, ale nigdy nie pełne, zawsze można sobie coś dopowiedzieć, w tę albo i w inną stronę. To zależy od wizji każdego.
Mimo tego, że wiele osób zarzuca Ci, że w tym tekście jest mowa tylko o Huddy-pożądaniu, a nie ma nic o uczuciach, ja odnoszę inne wrażenie. Choćby jeden z ostatnich momentów temu przeczy. Te wszystkie "Ona nie myśli o nim... on nie myśli o niej..." pokazują właśnie to uczucie, które między nimi było i wciąż jest. Bo przeciez gdyby to było tylko pożądanie, to nie myśleli by o sobie, aż tak wiele, a te "nie myśli" oznacza w ich przypadku niejako "myśli, ale chce nie myśleć". Ale to jest po prostu moje odczucie.
Uważam, że zakończenie, mówiące, że między nimi w pewnym sensie nic nie było i nie będzie, jest jak najbardziej na miejscu. Bo ono jednocześnie pokazuje nietypowe uczucie, które wciąż ich łączy, ale na dłuższą metę nic nie da. Jest między nimi zbyt wiele spraw do wyjaśnienia, krętych ścieżek, które oddalają ich od siebie, by mogli być razem na zawsze i tworzyć w pełni szczęśliwy związek.

Wyraziłam jedynie swoje zdanie, mam nadzieję, że nikt się nie oburzy.

Podsumowując, zdecydowanie jestem na tak.

Życzę weny i pozdrawiam,
nessie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Coccinella
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szpital Psychiatryczny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:22, 06 Cze 2010    Temat postu:

Cześć Gehnn.

"W wielkim błękicie może znów narodzimy się
Wtedy dotknę, poczuję zapach twój
Będę kochał cię, kochał cię"

Wielki Błękit. Widzisz, wyczuwam inspirację Myslo na odległość. Choć to może tylko zbieg okoliczności, a ja Myslo widzę wszędzie .

No cóż. Przeczytałam i bić brawa nie będę. Wydaje mi się, że postawiłaś na efekt wrażeniowy, a nie na treść. Tak naprawdę serwujesz nam to, co przed tobą prezentowali już inni, tylko (mam nadzieję nikogo nie urażę pisząc następne słowa) zrobiłaś to lepiej.

Nie przybliżyłaś nas do kwintesencji Huddy. Nic z tych rzeczy. Zamanifestowałaś swoje niezadowolenie, które zresztą trochę podzielam.
Jeśli przyszłości masz zamiar manifestować coś podobnie - śmiało. Chętnie przeczytam.

O. H_a - odnalazłaś się w swoim żywiole ;p


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:27, 06 Cze 2010    Temat postu:

Borze. Czas poodpowiadać. Po kolei.

GosiaQ - dziękuję, że pomimo przesłania, które ci się nie podobało, doceniłaś część pisaną ^^ Już o tych uczuciach rozpisywać się nie będę, bo wyżej napisałam o tym wypracowanie (xd), ale dziękuję ci bardzo za komentarz *:

Szpilko - komentarz już został opublikowany :3 I znowu, dziękuję za pozytywną opinię o fiku, chociaż nie podzielasz mojej opinii. Jak napisała Cocci, miała to być pewnego rodzaju manifestacja, co zresztą zaznaczyłam wyżej, a jeśli przy tym doceniacie też, w jaki sposób to napisałam, to jest mi ogromnie miło ^^ Dziękuję *:

Nelo - tak myślałam, że nie tylko ja ^^ Zresztą to wynika z komentarzy do odcinka. Dziękuję, że doceniłaś styl *:

H_a - Dziękuję tobie również, że doceniłaś styl. To, że się ze mną nie zgadzasz szanuję i rozumiem. Jednak podjęcie wątku Huddy naprawdę odbieram nieco inaczej. Właśnie, przynajmniej według mnie, koniec szóstego sezonu był trochę pójściem na łatwiznę, przynajmniej względem wątku House'a i Cuddy. Może użyłam złego określenia o Lucasie, ale nie podoba mi się nazywanie go zapychaczem. Fakt, że na początku go nie lubiłam. Ale odnoszę wrażenie, że scenarzyści dokładali przez cały czas starań, żeby go nie polubić, co było sprzeczne z tym, co serwowali w sezonie piątym. A ja i tak, na przekór wszystkiemu, go polubiłam. I sądzę, że Luddy naprawdę miało sens. Mnie się podobał Hilson i myślę, że nie tylko mnie. I ogólnie nie psioczę na szósty sezon jak wiele osób z horum, bo moim zdaniem nie ma co rozpaczać, były lepsze i gorsze jego aspekty i w porządku. Po prostu takie rozegranie Huddy jest dla mnie jako widza i kogoś, kto bardzo kibicuje temu parringowi, krzywdzące. Bo ewidentnie ten wybór twórców nie dość, że poróżnił fanów serialu, to jeszcze niejednemu obrzydził tę parę. I to wcale nie dlatego, że House nie może być szczęśliwy. Po prostu uważam, i myślę że nie ja jedna, że dla przeciętnego widza, który shipuje House'a z medycyną to było zbyt słodkie, nierealne i naciągane, żeby było dobre. A jeżeli już zdecydowali się na taki koniec, to ja bym tego dalej nie ciągnęła i pozostawiła wszystko na domysłach - bo boję się, że pokażą coś, przez co serial bardzo dużo straci. Mają już ponad czterdzieści lat, to prawda. Ale zobacz - Cuddy ułożyła sobie życie. House też był na, co prawda trudnej i krętej, drodze do zrobienia ze swoim czegoś, odważę się na stwierdzenie, dobrego. Grali, ale już dla samej rozrywki, przynajmniej ja tak to odebrałam. A tu nagle: bach! Zostawiłam Lucasa. Dla mnie to się po prostu niczego nie trzyma. Ale to oczywiście moje zdanie i twoje jak najbardziej szanuję. Jeśli chodzi o cieszenie się chwilą, ja nie mam nic przeciwko - tylko że ta chwila nie jest dla mnie powodem do radości :3 Dziękuję za komentarz *:

Pirania - nie uważam tego za banał, ale dziękuję za opinię. I za to, że doceniłaś tekst. A propos reszty, już napisałam wyżej, o co mi chodziło. Dziękuję za komentarz *:

Mazel - cieszę się, że się ze mną zgadzasz ^^ Dziękuję za tak obszerny i dokładny komentarz, który - według mnie - wcale nie był chaotyczny i bardzo ułatwił mi wytłumaczenie niżej, w którym pisałam, o co mi chodziło. Dziękuję ci bardzo *:

Nitka - tobie też dziękuję bardzo. Za ogół *:

Izoch - w Huddy! Łał :D Miło mi, że tak to zrozumiałaś, że ogólnie podzielasz moją wizję i że doceniasz tekst. Dziękuję za komentarz *: Btw.
Izoch napisał:
Cuddy ma kogoś, z kim jest szczęśliwa. House ma swoje życie. Nie ma szans, by to połączyć. A znajdują seks, pożądanie, które w jakiś sposób ich jednak... łączy.

Idealnie ujęte ^^

Ania - lubię, jak zaglądasz do moich fików :3 Czas to coś, czym bym się z tobą chętnie podzieliła, gdybym go miała. Niestety, razem cierpimy na jego brak - łączę się w tym z tobą (nie odpowiedziałam jeszcze na PW *wali się klawiaturą po głowie*). House i motocykl bardzo mi się podoba. Dałoby to jeszcze taki znak zapytania: gdzie jedzie, dlaczego jedzie, czy coś mu się stanie? To świetny pomysł. Kompozycje klamrowe! Też kocham. Czytałaś może Wieżę Babel Szymborskiej? Genialny wiersz. Kompozycja klamrowa ma tam duży udział ^^ Dziękuję za obszerny komentarz *: A <i>Gościa</i> chcę skończyć jak najszybciej. Matko, jak mi on działa na nerwy xD

Pirania - nie wiem, co cię skłoniło do jako takiej zmiany opinii, ale ważne, że jednak coś ci tam się ruszyło, co jest dla mnie cenne. Dziękuję *:

GosiaQ
- i znowu dziękuję ^^ Uważam, że warto podyskutować. Bez emocji, tylko pokazać swoje punkty widzenia. Co się w pewnym sensie tutaj odbyło, może zbyt intensywnie, ale i tak jestem za to wdzięczna.

A_c - aach, zajrzałaś tu ^^ Miło mi :3 Dziękuję za to, że spojrzałaś na tekst nie przez pryzmat tego, że to Huddy, którego ty nie lubisz, kiedy już zobaczyłaś, co chciałam przekazać. Dla mnie to bardzo cenne. Dziękuję za komentarz *: Jeśli chodzi o te ciała, chodziło mi bardziej o to, że Cuddy i House jako osoby istniejące nie mogą być jawnie razem. Ich dusze (zbaczam na zły temat o.O) - tak (ładnie to zresztą ujęłaś w jednej ze swoich miniaturek, Neverwhere bodaj), ale ciała nie, ponieważ są w świecie, w którym jest już na to za późno. I ich umysły dobrze to wiedzą, chociaż te dusze, chociaż nie o nie dokładnie mi chodzi, jednak tego chcą, chociaż też nie do końca. Tak, nie da się mnie zrozumieć o.O

Coolness - dzięki, że wpadłaś ^^ Tak właśnie, ten związek House'a z kimkolwiek średnio mi wypada. Stacy mogę jeszcze zrozumieć. Ba, nawet Lydię. Ale problem Huddy jest taki, że oni od początku zachowywali się jak stare małżeństwo, ale nim nie byli. A kiedy wszystko się iści, tym samym wszystko się burzy. I to mi się właśnie nie podoba. Mnie też Luddy (przynajmniej teraz, z perspektywy czasu) wydaje się być odpowiedniejsze. I zgadzam się z tobą w kwestii rozstań i powrotów - taki ciąg chwil. Niektórzy ludzie uważają, że życie to ciąg chwil. Bardzo możliwe. Ale zastanawiam się, czy na ciągu chwil można zbudować życie, co jest już zupełnie czymś innym. Podoba mi się bardzo twoja interpretacja. Odsłoniła przede mną dużo rzeczy ^^ Dziękuję za komentarz *:

Cocci - taak, kiedy pisałam ten tekst, odkrywałam Myslovitz na nowo. Treść nie była inspirowana piosenką, ale spodobał mi się tytuł. W pierwszej chwili stwierdziłam, że przecież tekst nie nawiązuje ani do dzieła Myslovitz, ani do filmu, ale potem uświadomiłam sobie, że jako tytuł "Wielki błękit" jest bardzo na miejscu. Wiesz, nie chciałam odkrywać czegoś, tylko uzmysłowić innym i sobie dobitniej, co było i co jest. I dlaczego fałszywe wydaje mi się to, co jest, w związku z tym, co było. Więc myślę, że możesz mieć rację. Jeśli chodzi o moją manifestację, to tak - mam jeszcze pewien pomysł. Napisać coś o Lucasie, który został odstawiony, ot tak, co dla mnie jest wielką niekonsekwencją. Miło mi, że zajrzałaś i dziękuję za komentarz *:

Dziękuję wszystkim za to, że tak chętnie podzieliłyście się swoimi opiniami, interpretacjami i punktami widzenia. Uważam, że jest to bardziej wartościowe od pisania komentarzy w stylu 'ładnie, ładnie, dawaj więcej' (xD). Więc dziękuję wam bardzo ^^

Pozdrawiam,
G.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gehnn dnia Nie 17:29, 06 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin