Wojna na słowa [T][Z*] (adopcja Sarusi)

Katarzyna

Zweryfikowane przez Kamę

Postanowiłam zaserwować sobie i wam, małą odskocznię od pisanego przeze mnie fika. Odskocznia - moim zdaniem - przyjemna, a i nie ma z tym dużo pracy. Zapraszam.

Oryginał: [link widoczny dla zalogowanych]

Scena 1

House: Hej! Cuddy! Wyglądasz strasznie. Mogę się założyć, że nie spalać i nie kąpałaś się od wczoraj.

Cuddy: Oczywiście, że możesz. (przyjęła kartę od pielęgniarki, przewracając oczami)

House: Tak czy inaczej, mam propozycję. Dlaczego nie spróbujesz oszczędzić trochę wody i nie weźmiesz prysznicu z przyjacielem?

Cuddy: (zmarszczyła czoło)

House: Hej… Jestem przyjacielem…

Cuddy: (odeszła)

House: Hej! Jesteśmy przyjaciółmi!

Scena 2

House: (wszedł do kliniki)

Cuddy: (rzuciła mu groźne spojrzenie) Spóźniłeś się! Czwarty raz w tym tygodniu!

House: (zatrzymał się i gapił się marzycielsko na jej usta)

Cuddy: - i jest piątek co znaczy, że się nie spóźniłeś, chociaż raz -

House: (w dalszym ciągu patrzył na nią ze zdumieniem)

Cuddy: No co?

House: Myślę, że cię kocham, jednak nie będę pewien dopóki cię nie pocałuję…

Cuddy: (podniosła jedną brew) Gabinet numer jeden i dwa. Skończ to co do ciebie należy, a może ci się poszczęści.

House: (uśmiechnął się w duchu)

Ciąg dalszy nastąpi... wkrótce

.

Dajcie znać czy dalej tłumaczyć

*Madziula*

jeanne

Wercia214

To dobrzeeee że bd c.d

Pięknie i ciekawie napisane

ceone

TŁUMACZYĆ I TO JUŻ

!
Love

Cave

tlumacz!! koniecznie !!

Jarii007

Tak TŁUMACZYĆ jak najszybciej !!!

Haha xD

minnie

cuuuuudne!!!
czeka na kolejną notke i wena życzę

kremówka

LicenceToKill

Chcę jeszcze i jeszcze, i jeszcze ;P

Katarzyna

Scena 3

House: Cuddy!

Cuddy: (zatrzymała się w drzwiach wejściowych do szpitala i obejrzała się)

House: Już do domu?

Cuddy: Myślę, że to właściwa godzina – jest 22:45. Co ty tutaj jeszcze
robisz?

House: (dokuśtykał do niej) Pomożesz mi znaleźć mojego szczeniaka?

Cuddy: (marszcząc brwi) Masz szczeniaka? Od kiedy? Jak?

House: To nie ważne… tylko pomóż mi go znaleźć…

Cuddy: Dobrze. Kiedy i gdzie go zgubiłeś?

House: (wzruszył ramionami)

Cuddy: Gdzie mógł pójść?

House: Myślę, że poszedł do taniego motelu, kilka przecznic stąd. Może sprawdzimy?

Cuddy: (odeszła, wkurzona)

House: No co? Nie szkoda ci odrobiny przyjemności?

Cuddy: Niezła próba. (wsiadła do samochodu i przekręciła kluczyk)

House: Nawet jeśli chciałbym zameldować się w motelu z tobą?!

Cuddy: (samochód właśnie wjechał na drogę)

House: Cholera! Znajdę coś co zadziała!

Nie tłumaczę tego "dokładnie". Czasem używa zamienników, żeby lepiej brzmiało w naszym ojczystym języku. Można powiedzieć, że jest w tym trochę mojej inwencji. To tak jakby ktoś miał jakieś zastrzeżenia.

Dziękuję za komentarze

.

kremówka

jeanne

Cave

boskie xD

madziax

dobre ;P

czytam dalej, ale czekam na tłumaczenie

następny fragment jest genialny ;D
HOUSE: Sunshine! Clothes look heavy on you, want to relieve some?
CUDDY: Yes. Sure. But not with you. xd

a końcówka!! xd
(then again, her phone rang...again)

CUDDY: YOU CALL AGAIN AND YOU WILL REGRET YOU WERE EVEN BORN--uh--what? (face turned pale) I’m so sorry Mr. De Vito! No, of course not! It was just a--uh... I’m really sorry.

Jarii007

Hehe

Dobreee

jak chcę jeszcze

minnie

heh

fajne

amandi

Wow - genialne

Katarzyna

Niestety - dwa ostatnie.
Jeśli wpadnie wam w ręce jakiś ciekawy fik i chciałybyście, żebym go przetłumaczyła - wyślijcie mi link na PW. Zobaczę co się da zrobić.

Scena 4

House: Słoneczko! Widać, że ubranie Ci ciąży – nie chcesz sobie trochę ulżyć?

Cuddy: Jasne, ale nie z tobą.

House: A z kim? Z Wilsonem?

Cuddy: Nie – nowy asystent, mężczyzna, dopiero po studiach. Bardzo przystojny.

House: Wstydź się. Pedofil!

Cuddy: Umieraj z zazdrości! (mrugnęła do niego i zamknęła drzwi do gabinetu)

Scena 5

Cuddy: (siedzi na krześle w swoim gabinecie, podpisuje papiery kiedy on staje naprzeciwko niej) Nie!

House: Naprawdę potrzebuję tomografii jej głowy!

Cuddy: (przestała i popatrzyła na niego) Ona nie jest twoją pacjentką! Jest pacjentką Dr. Quiocho! Ona zleciła tomografię dlatego ona ma wyniki.

House: Więc zlecę kolejną tomografię!

Cuddy: Nie, nie zlecisz (wskazała palcem na drzwi) Zostaw ją w spokoju. Znajdź sobie własnego pacjenta, do cholery.

House: (zamknął oczy i podniósł ręce ku niebu, zaczął się modlić i wypowiadać niezrozumiałe słowa)

Cuddy: (podniosła głowę znad papierów) Co to za psychodrama, tym razem?

House: (otworzył oczy, jednak nie opuścił rąk) Właśnie odprawiam starożytny rytuał voodoo, żebyś pozwoliła mi przeskanować pacjentkę!

Cuddy: Odejdź.

House: Nie każ mi używać tego przeciw tobie.

Cuddy: (uśmiechnęła się niecierpliwie)

House: Cuddy, mam propozycję…

Cuddy: Odejdź. (wróciła do czytania papierów)

House: Możemy iść na kompromis. Ty dostaniesz coś ode mnie, a ja dostanę to czego chcę, a Dr. Quiocho… zapomnij o niej…

Cuddy: ODEJDŹ!

House: Więc nie pozostawiasz mi innego wyboru jak użyć voodoo przeciwko tobie!

Cuddy: (sięgnęła po intercom i spojrzała na niego z pobłażaniem)

House: (nie przestraszył się) Huuummmm, huuuuumm… Bądź przygotowana na voodoo Cuddy! Oszczegam cię.

Cuddy: (wcisnęła guzik) Wezwać ochronę do mojego biura, natychmiast! Szaleniec mnie molestuje.

House: DZIEWCZYNY LUBIĄ CUDDY, SĄ SEKSY, FACECI LUBIĄ MNIE, SĄ FAJNI. BĘDĘ TWOJĄ SZÓSTKĄ, JEŚLI BĘDZIESZ MOJĄ DZIEWIĄTKĄ.

Cuddy: (otworzyła usta) Nie. Dziękuję.

House: Nie, nie dziękuj mi. Podziękuj Bogu, że ktoś Ci to zaproponował!

Cuddy: Dupek! (rzuciła w niego czarną myszką do komputera)

House: (uchylił się i ukrył za drzwiami. Poczekał chwilę zanim znów wychylił głowę zza drzwi) Mogę powiedzieć, że mnie pragniesz…

Cuddy: Tak, pragnę żebyś wyszedł. (trzech ochroniarzy weszło przez szklane drzwi) Ochrona! Zabrać go! (minuta później: zadzwonił jej telefon)

House: Tak poza tym, pacjentka Dr. Quiocho ma SLE. Właśnie pomyślałem, że powinienem o tym wspomnieć.

Cuddy: Co? Toczeń rumieniowaty układowy?

House: To akronim? Nawet nie wiedziałem, że takowy istnieje…

Cuddy: Znowu – nie jesteś jej lekarzem. Daj spokój. (rozłączyła się, nie czekając na jego odpowiedź) (jej telefon zadzwonił ponownie)

Cuddy: Czego?

House: Powiedz jej to. Chociaż nie ma potrzeby robić tomografii pacjentce z SLE. Widziałem ją przed momentem i zauważyłem dziwny znak w kształcie motyla, coś jakby wysypka, na jej twarzy.

Cuddy: (rozłączyła się i wróciła do pisania) (zadzwonił jej telefon… ponownie)

House: Naprawdę chciałbym się dostać do twoich majtek.

Cuddy: Nie, dzięki. Już jest tam jeden dupek… (rozłączyła się) (zadzwonił jej telefon… ponownie)

Cuddy: ZADZWOŃ JESZCZE RAZ A POŻAŁUJESZ, ŻE SIĘ URODZIŁEŚ! – oo… słucham? (pobladła) Przepraszam Panie De Vito! Nie, oczywiście, że nie… To tylko… uhh… Naprawdę przeprazam…

jeanne

o bosiu...
zdechłam

runiu

Świetny fik, lekko napisany, bardzo dobrze wybrałaś, że go przetłumaczyłaś. Tylko Cuddy wyszła na końcu na idiotkę

Pozdrawiam

minnie

Świetne!
Umarłam i ten De Vito mnie rozwalił

Czekam na cd

Katarzyna

Cave

niech okaze jej troche uczucia xD a nie tak odrazu

ceone