Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Zaczęło się od deszczu [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:40, 25 Gru 2010    Temat postu: Zaczęło się od deszczu [M]


zweryfikowane przez ness

Miałam wstawić już wczoraj (bo tak w klimatach Wigilijnych), ale nie mogłam się połączyć z internetem, więc jest dzisiaj. Mniej więcej rok temu obiecałam liskowi trzy Huddy fluffy, jeden napisałam w zeszłe Sylwestra, na drugi przyszedł czas teraz (tak, wiem, późno, ale lepiej późno niż wcale, prawda?). Lisku, ten fik jest dla Ciebie i mam nadzieję, że mimo wszystko Ci się spodoba.
Ostrzeżenia: coś tak jakby (prawie) dziwny trójkąt (innymi słowy relacje między Wilsonem, House'em i Cuddy) widziany oczami Rachel (znaczy się ze strony Rachel, ale nie do końca, bo ja wciąż za narracją pierwszoosobową nie przepadam, więc jest w trzeciooosobowej).
Gatunek: fluffo-angst
Długość: 697 słów



ZACZĘŁO SIĘ OD DESZCZU

Każda historia ma jakiś początek.

Ta zaczęła się od deszczu.

Rachel miała dwanaście lat, była Wigilia i padał deszcz zamiast śniegu. Dziewczynka stała przy oknie, nakręcając swoje brązowe włosy na palec, drugą rękę trzymała na oknie i spoglądała przez nie. Krople deszczu fascynowały ją. Owszem, Rachel lubiła zimę i śnieg, ale to jednak deszcz najbardziej ją fascynował. Było w nim coś tak tajemniczego, fascynującego i magicznego, że Rachel mogła godzinami stać przed oknem i spoglądać na deszcz, nawet jeśli zbliżała się kolacja Wigilijna, zaraz mieli przyjść goście, a jeszcze nie wszystko było gotowe. Nie ruszyła się nawet, słysząc krzyk mamy z kuchni z prośbą o pomoc.

Wujek James i wujek Greg, którego tylko czasami nazywała tatą mimo tego, że kiedyś ją o to poprosił przyszli chwilę później i Rachel z żalem oderwała się od spoglądania w deszcz. House zdjął płaszcz, powiesił go w szafie i dotknął lekko ramienia Wilsona, a Rachel to zauważyła i kiedy później znów stała przy oknie, spoglądając na krople deszczu, zaczęła to analizować. Może coś ich łączy, pomyślała i od tamtego czasu myślała tak coraz częściej, choć wiedziała także, że wujek Greg kocha jej mamę.

Kolacja Wigilijna przebiegała w miłej i radosnej atmosferze. Wilson przez chwilę przekomarzał się z House’em, jak to często bywało, ale tym razem bez zbytnich złośliwości. Mama uśmiechała się do wujka Grega, a on do niej. Kiedy dzielili się opłatkiem, pocałował nawet mamę, życząc jej:

— Wesołych Świąt, Cuddy.

Rachel uśmiechnęła się wtedy. House zawsze nazywał jej mamę Cuddy, nigdy nie Lisą, choć byli razem już od wielu lat.

Kiedy zaś wujek Greg dzielił się opłatkiem z Jamesem zrobił ruch jakby miał go objąć, ale się powstrzymał. Lisa chyba tego nie zauważyła, ale Rachel owszem.

W poprzednią Wigilię wieczorem wszyscy razem wyszli ulepić bałwana, ale teraz nie mogli - padający od rana deszcz stopił cały śnieg. House przyniósł więc wino, nalał je sobie i Lisie, Wilson podziękował za nie, a Rachel była za młoda. Przez chwilę wszyscy siedzieli w ciszy, Greg i Lisa delektowali się winem, James spoglądał na House’a z uśmiechem, a Rachel myślała, jak przyjemnie byłoby teraz wyjść na dwór, na deszcz. Wstawała już i nic nie mówiąc, zamierzała wyjść, kiedy usłyszała ciche pytanie Wilsona:

— Idziesz? Wiem, jak bardzo lubisz deszcz.

James uśmiechnął się do niej lekko, rzucił przelotne spojrzenie Lisie i Gregowi uśmiechającym się do siebie i nie zwracającym uwagi na otoczenie, i wyszedł z Rachel na dwór.

Kiedy Rachel coś zauważyła, coś czego nie była pewna, a tylko podejrzewała, bywała irytująca, dociekliwa i zadawała mnóstwo (często niewygodnych) pytań, dlatego też chwilę zaraz rozpoczęła wypytywać Wilsona:

— Lubisz wujka Grega, prawda?

— Czasami — odpowiedział James. — Zazwyczaj jednak jest irytującym draniem.

Rachel przewróciła oczami.

— Wiesz, wujku, niektórzy ludzie lubią słońce, inni wolą deszcz. Niektórzy ludzie… — zaczęła, ale Wilson jej przerwał.

Uśmiechnął się lekko i powiedział:

— Wiem o, co ci chodzi Rachel, ale… Mylisz się.

Dziewczynka prychnęła.

— Oczywiście.

— Poza tym Greg kocha twoją mamę — powiedział James.

— I lubi ciebie — dodała Rachel.

— Ja też go lubię. I tyle.

Dziewczynka nic nie powiedziała, ale zrobiła minę pod tytułem: Ja i tak wiem lepiej, a wy żyjecie w zaprzeczeniu i w dziwnym prawie, że trójkącie.

Do domu wrócili cali zmoczeni, ale uśmiechnięci. Deszcz zawsze działał na Rachel kojąco, na Wilsona także. House’a i Cuddy zastali siedzących razem przy kominku i przytulonych do siebie. Wyglądali na bardzo szczęśliwych.

— Tak jest dobrze, widzisz? — wyszeptał Wilson, uśmiechnął się i (naprawdę) nie czuł zazdrości.

Zdjęli mokre płaszcze, a Rachel wyjęła aparat, chcąc zrobić zdjęcie mamie i wujkowi Gregowi.

— Uśmiech — powiedziała.

Lisa i Greg spojrzeli w jej stronę, uśmiechając się szeroko.

— James, choć do nas — powiedziała jeszcze Cuddy, posyłając w jego stronę uśmiech.

— Właśnie — poparł jej pomysł House.

Każda historia ma jakiś koniec.

Ta w zasadzie już się skończyła, bo większość jej bohaterów już nie żyje, ale wciąż trwa w ten jeden dzień w roku.

Rachel, już dorosła kobieta, siada zawsze w Wigilię przy kominku wraz z mężem i synem, i patrzy na zdjęcie wiszące na ścianie. Trójka ludzi na zdjęciu obejmuje się ramionami i uśmiecha się szeroko. Rachel parzy na nich i myśli, że to się nazywa szczęście, a później spogląda na swoją rodzinę, uśmiecha się i stwierdza, że ona też jest szczęśliwa.

Fin.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez coolness dnia Sob 17:04, 25 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:18, 25 Gru 2010    Temat postu:

Och, Coolness, Coolness
Nie wiem, co powiedzieć. Miło, że pamiętałaś, masz zdecydowanie lepszą pamięć niż ja
Co do tekstu... po prostu TWÓJ. Zawsze lubiłam jak piszesz. Nawet w angstowym stylu, a to zdarza mi się naprawdę rzadko. Jak zaczęłam czytać nie spodziewałam się takiego końca. Co prawda napisałaś fulffo- angst, ale i tak się niespodziewałam. O dziwo podoba mi się zakończenie. Ta fotografia naszej trójki i Rachel z rodziną. Bardzo ładnie. I oczywiście Hilson, och, nie ukryjesz tego, widać, że to Twój shipp Wydawało się, że to Huddy jest tutaj jako dodatek, przynajmniej ja miałam takie odczucie, Hilson był bardziej subtelny i może dlatego na nim się skupiałam. Ale to absolutnie nie zarzut. Hilsona uwielbiam, co prawda w wersji przyjacielskiej, ale jednak. Tylko jedno mnie zdziwiło, że dwunastoletnia dziewczynka jest w stanie dostrzec taką relację między dwoma facetami. Ale w sumie nie od dziś wiadomo, że dzieci są bystrzejsze niż nam się wydaje.
Podoba mi się klimat. Deszcz Też mam do niego sentyment. W ogóle uwielbiam deszcz w opowiadaniach. Jest taki... nie wiem jak to określić. Magiczny? Chyba o to chodzi.
Bardzo mnie cieszy, że znów coś napisałaś. Mam nadzeję, że uda Ci się wpadać do nas częściej ze swoimi tekstami.
Dziękuję.
Buziaki, czasu i wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Sob 23:06, 25 Gru 2010    Temat postu:

A ja powiem tylko tyle:
Jak dobrze, że jesteś.
Jak dobrze, że Twój fik poruszył mnie na tyle, bym uczyniła ten wysiłek, zalogowała się i napisała komentarz.

Jednak jest ktoś, kto potrafi napisać coś niezwyczajnego, coś, gdzie nie wszystko będzie ładne i wyłożone przed czytelnikiem na tacę. Tutaj urzekła mnie szarość. Tak, szarość. Nie określasz świata jako czarno-białego, nic nie jest 'albo albo'. Cały świat składa się z odcieni szarości i pięknie to uchwyciłaś.
Relacja między bohaterami też jest świetnie pokazana. House jest skomplikowany i relacje, jakie nawiązuje, też są skomplikowane. To nigdy nie będzie 'tylko Huddy' albo 'tylko Hilson', on się nie zdecyduje, nie jest w stanie zaufać tylko jednej osobie, bo kiedy ufa dwóm, to zaufanie jest w pewien sposób rozłożone (jak zrozumiesz, o co mi chodzi, to brawa dla Ciebie).

I bardzo chcę wierzyć, że są jeszcze ludzie, którzy szukają tego typu tekstów. Bo kiedy patrzę na to Huddy, w którym spędziłam tyle czasu i widzę większość bardzo miernych tekstów (ale większość! nie wszystkie!), to mi się aż coś robi. Bo to nie chodzi o to, że ludzie nie potrafią pisać, tylko o to, że małe grono osób chce to czytać. Wolą gniotki.

Tak czy inaczej, to był idealny tekst na moje święta. (I Rachel. Nie wiem czemu, ale postać Rachel mnie fascynuje. Chyba dlatego, że jest jeszcze taką niezapisaną kartką, polem, w którym można popuścić wodze wyobraźni.)
Nie byłabym całkowicie sobą, gdybym nie wspomniała półgębkiem, że zabrakło mi paru przecinków, ale to nie jest ważne, bo nie wpływa na odbiór tekstu, to nie gramatyka ani ortografia.

Trzymaj się więc w formie!

Pozdrawiam,
Tygrys


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:28, 26 Gru 2010    Temat postu:

Podoba mi się ten tekst. Słowo, które przychodzi mi do głowy, to "delikatne". To opowiadanie jest niesamowicie subtelne, utkane z mgły i deszczu.
Pięknie zarysowałaś ten trójkąt, to że ich jest troje i nie da się od tego uciec. Dużo ryzykowałaś, mieszając shippy, bo mogło wyjść zupełnie niestrawnie. Ale Tobie się udało. Gratuluję.
I zachwyca mnie, że u Ciebie to co najważniejsze jest "pomiędzy". Że nie mówisz wprost.
Mogłabym się czepiać. Mogłabym się czepiać, że w Stanach nikt się nie dzieli opłatkiem, że Wilson i Cuddy jako Żydzi Bożego Narodzenia nie obchodzą, a House jest ateistą... Ale nie to w tym tekście jest istotne. Na pewno bym to wytknęła bardzo starannie i zarysowaniem wszystkich "ale" gdyby to był jakikolwiek inny tekst.
Ale Twoja historia jest mgłą. Dziękuję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:21, 29 Gru 2010    Temat postu:

Przeczytałam tego fika już wcześniej ale jak to ja zwykle komentuje z pewnym opóźnieniem.

Tekst napisany moim zdaniem bardzo fajnie i przyjemnie. Rachel trochę chyba za bardzo kombinuje z tym "prawie trójkątem" ale mogę jej/tobie to wybaczyć.
Moim faworytem jest ostatni fragment:

"Rachel, już dorosła kobieta, siada zawsze w Wigilię przy kominku wraz z mężem i synem, i patrzy na zdjęcie wiszące na ścianie. Trójka ludzi na zdjęciu obejmuje się ramionami i uśmiecha się szeroko. Rachel parzy na nich i myśli, że to się nazywa szczęście, a później spogląda na swoją rodzinę, uśmiecha się i stwierdza, że ona też jest szczęśliwa."

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin