Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Zaryzykujesz? [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
neko.md
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 1231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:50, 09 Gru 2009    Temat postu:

wstałam, nawet poszłam do szkoły, z której piszę
zaraz dostanę minusa, ale tam;)
czekaaam z niecierpliwością na next part ;P


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sarah_amelia
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 09 Wrz 2009
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krosno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:35, 09 Gru 2009    Temat postu:

Buhahaha

Genialne!! Cóż więcej mogę napisać?? Znów rozśmieszyłaś mnie do łez

Cytat:
Siedział tak chwilę w bez ruchu i nagle zobaczył jak Lisa siedząca noga na nogę zmienia pozycję na odwrotną ukazując jego oczom z bliska swoją koronkową, seksowną bieliznę.
- A to by było warte kopa w dupę! – Pomyślał.


To mu się poszczęściło Chyba warto było poświęcić obiadek I tak pewnie wymusi kolejny Biedny Wilson xD
Czekam na kolejną część
Sarah_Amelia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:25, 09 Gru 2009    Temat postu:

Oto następny mój wytwór, w następnej części nieco więcej się wydarzy miłego czytania

IV

Kilka chwil po wyjściu Lisy ze stołówki Wilson chrząknął głośno wysyłając znak House’owi, że może już wyjść spod stołu.
Gregory wyczołgał się usiadł rozanielony na krześle.

- House! Co się do cholery dzieje? I… dlaczego masz taką głupią minę? – Spytał zdegustowany James.
- Czy Ty tam pod stołem… ekhm… no wiesz… - House przewrócił oczami i spojrzał błagalnie na Wilsona.
- Jimmi, wiesz jakie miałem widoki, musimy to kiedyś powtórzyć… - House gadał jak nakręcony.
- Brałeś coś? Amfetamina, kokaina, heroina?
- Jimmi… - House zrobił minę zbitego psa.
- Pytam, bo to do Ciebie podobne, więc… - Usłyszał swoją odpowiedź.
- Tak, ćpałem, jednak tym razem odurzył mnie smród twoich skarpetek pod stołem. – House wstał w pełni zadowolony z siebie, wziął swoją laskę i skierował się w kierunku wyjścia ze stołówki.

- Powiedz mi wreszcie o co chodzi, bo…- Wilson zająknął się, na jego twarzy zauważyć można był szyderczy uśmieszek. Miał w głowie kolejny szatański pomysł, dobrze się bawił.
- Bo co? – House zapytał nie odwracając się w stronę przyjaciela.
- Bo inaczej… ujawnię Cuddy miejsce Twojego pobytu.
- Skąd niby będziesz wiedział gdzie jestem? – House zamierzał przechytrzyć Wilsona.
- Bo… będę za Tobą chodził.
- Ucieknę Ci. Mogę to zrobić, jestem inteligentny. – Uśmiechnął się złośliwie.
- Ale ja mogę biegać. – James posłał mu jeszcze bardziej złośliwy uśmiech.

House dał za wygraną, nie chciał wyjawić swojego sekretu Wilsonowi, ale teraz nie miał już innego wyjścia. Obawiał się, że Wilson przestanie go kryć, chociaż… kiedy się dowie o co chodzi Lisie i tak pewnie przestanie to robić.
House usiadł z powrotem na krześle wzdychając teatralnie.

- To było tak… Pojechałem do niej wczoraj, żeby…
- Żeby znowu ją wkurzyć jakąś potrzebną zgodą na zrobienie niepotrzebnej biopsji? – Dociekał Wilson.
- Tak, właśnie tak. - Odparł House.
- Dlaczego Ty to wciąż robisz House, zamiast…
- To chcesz wiedzieć co się wydarzyło? – Przerwał Jamesowi.
Wilson skinął w ciszy głową.

- Więc pojechałem do niej i zapukałem do drzwi. Długo nie otwierała. Ale ja…
- Waliłeś w drzwi do upadłego. – Wilson zachichotał.
- Nie przerywaj. – Wymamrotał diagnosta.
- No i po kilku minutach otworzyła mi drzwi, ale nie wyglądała jakby spała wcześniej. Pachniała perfumami, jakby dopiero co ich użyła. Miała makijaż, a spod jej szlafroka widoczna była cienka, kremowa, zwiewna koszulka, wiesz taka halka… Jakby… - Wilson znowu wszedł w środku zdania.
- Taa, zapewne Lisa Cuddy słysząc Twój warczący motor szybko się pomalowała i seksownie ubrała… - Kpił sobie z przyjaciela.
– Tam gdzie wyjąca maszyna, tam i wyjący w poszukiwaniu seksualnych przygód Gregory House. – Diagnosta próbował przegadać przyjaciela.
- Chyba wyjący do księżyca. – Wilson znów wygrał.
- Nic więcej Ci nie powiem.
- Opowiadaj, już nie będę się odzywał, dobrze? – Wilson był bardzo ciekawy co się wydarzyło.

- W porządku, ale Ty się już nie odzywasz. – Wilson ponownie skinął głową i wbił wyczekujące spojrzenie w przyjaciela.
- Wyglądała jakoś inaczej, ale co najważniejsze cały czas się głupio uśmiechała, więc zapytałem, czy ma gościa, skoro jest taka wesoła i nie śpi.
- Powiedziała tylko „ Właśnie przyszedł.”, rozejrzałem się dookoła, ale w drzwiach stałem tylko ja… i zaprosiła mnie do środka.
Wilson słuchał uważnie.

- Rzuciłem parę swoich znakomitych żartów na temat jej wielkiego tyłka i balonów, ale w ogóle na nie nie zareagowała. Zapytała tylko, co to za dokumenty. Podałem jej teczkę, a ona zabierając ją ode mnie przytrzymała moją dłoń i popatrzyła mi w oczy. Brrr… - House wzdrygnął się na to wspomnienie.
Wilson popatrzył na niego zdziwiony i zapytał.

- Co w tym takiego strasznego?
- Słuchaj dalej, to jeszcze nic. – Szepnął konspiracyjnym tonem rozglądają się na boki.
- Później zgodziła się na tą biopsję bez żadnych wykładów o etyce i takich tam.
- Cooo? – Wilson otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
- Toooo. – House zakpił. – To co słyszysz Wilson, ale mało tego, gdy kierowałem się do wyjścia, ona powoli odprowadzając mnie do drzwi, zsunęła szlafrok i rzuciła go na fotel…
- I cooo? – Wilson pytał, jak pięciolatek.
- I oniemiałem, ona ma naprawdę duży tyłek. – House wciąż żartował.
- Bądź poważny chociaż raz.
- Ale mi odpowiada zachowanie sześciolatka.
- House! Kontynuuj. – Wilson był zniecierpliwiony.
- Odwróciłem się i zobaczyłem ją… w tym… - House zająknął się. – Ale się nawet nie odezwałem, bo mnie zamroczyło.
Wilson uśmiechnął się rozpływając się w swoim wyobrażeniu o Lisie.

- Nie wyobrażaj sobie jej! – House się zirytował.
- Aha! Jesteś zazdrosny!
- Aha! Jesteś zboczony!
- Nie jestem. – Wilson się zaczerwienił.
- Jesteś. – Powiedział ciszej House.
- Wcale nie.
- Tak.
- Nie.
- Zbok.
- Naiwniak.
- Ja naiwniak? – Zapytał House uśmiechając się lekko.
- Tak, myślałeś sobie nie wiadomo co, a ona dobrze się bawiła.
- I tu Cie zaskoczę, mój mały zboczku, pocałowała mnie.
- J- jak to? – Wilson był bardzo zdziwiony.
- Zwyczajnie, podeszła do mnie powoli, stanęła na pacach i przywarła do mnie ustami…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelszczyzna ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:44, 09 Gru 2009    Temat postu:

Cuddy coś zrozumiała czy House karmi Jamesa głupotami, żeby nie dowiedział się prawdy?

I tak czy siak jest cudowne.
To jest takie -
Wena dużo
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez czarodziejka dnia Śro 17:45, 09 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
baby
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szafy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:44, 09 Gru 2009    Temat postu:

chciałabym zobaczyć minę Wilsona, jak House mu powiedział, że Cuddy mgo pocałowała

bosko, bosko!

kocham


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:36, 09 Gru 2009    Temat postu:

mam nadzieje, że jeszcze ktoś czeka na kolejną część
przyszedła czas na V, dla baby i czarodziejki, ktore nie szczedza klawiatury na komentarze

V

Wilson zamarł z szeroko otwartymi ustami.
- Zamknij buzię, bo Ci mucha wleci. – Ostrzegł go House.
James ocknął się i nie wierząc w to, co słyszy potrząsnął głową.

- Całowałeś się? – Zapytał, jakby wiadomość jeszcze do niego nie dotarła.
- Nie. Ona pocałowała mnie.
- Ale… w takim razie się całowaliście. – Mruknął zdezorientowany onkolog.
- No przecież mówię, że nie. Ja się nie całowałem, tylko ona.
- Ale przecież jeśli dwoje ust się styka, to jest pocałunek? Czy coś mi się pomyliło? – Pytał.
- To ona powiedziała „dobranoc Greg” i wsadziła mi swój knujący język do ust. To jest wojna!
- Dobranoc Greg? – Wilson nie mógł uwierzyć.
- Dla mnie też jest to dziwne. Nigdy nie używała mojego imienia.
- No i jak wyglądał ten pocałunek, opowiedz dokładniej…
- Jimmi, czy my jesteśmy w podstawówce?
- Przecież sam mówiłeś, że bycie sześciolatkiem Ci odpowiada.
- Nie będę Ci opowiadał o szczegółach.
- W takim razie powiedz chociaż, dlaczego nie jesteś zadowolony? Przecież zawsze się za nią uganiałeś.
- Nieprawda.
- Rumienisz się House. – Wilson wskazał palcem na twarz House’a.
- Nie. – Odpowiedział stanowczo. – Gorąco mi po prostu.
- Akurat. – James uśmiechnął się zadziornie. – Wyszedłeś po tym pocałunku i tyle?
- Wyszedłem. Ale… wróciłem i zapukałem jeszcze raz. – House uśmiechnął się blado.
- I co się wydarzyło?
- Spałem z nią. - To dobrze. – Onkolog spojrzał na diagnostę, po czym dodał. - Chyba.
- Że spaliśmy ze sobą, to nawet nie wiesz jak dobrze. – Uśmiechnął się przekornie.
- Ale…
- Jakie znowu ale? House, być może możesz być z kobietą swoich marzeń!
- Z tymi marzeniami to nie przesadzajmy, w końcu to nie Carmen Elektra. – House zrobił rozmarzoną minę.
- Przestań, wiesz o co mi chodzi…
- Wiem, wiem…
- Więc co to za „ale”?
- Zanim to zrobiliśmy powiedziała, że chce tego i to bardzo, ale nie tylko tego, że chce więcej.
Chce, żebym traktował ją poważnie. Żebym z nią BYŁ… Nie bawił się jej uczuciami… - Wilson mu przerwał.
- Więc mówiąc, że Lisa chce Cię ubezwłasnowolnić, odebrać Ci jasność umysłu i wolność mówiłeś o tym, że ona chce być z Tobą… szczęśliwa? – Wilson nie mógł uwierzyć w tok rozumowania House’a.
. House skinął głową.

- Ty idioto! Ona Cię kocha!
- Wiesz, że zakochany facet, to głupi facet… - House się bronił. – Nie mogę pozwolić…
- House, zamknij się! Bo nie mogę słuchać tych głupot. – Syknął zirytowany Wilson.
-Co jeszcze Ci powiedziała?
- Powiedziała mi też, że da mi czas na zastanowienie się do jutra. I mam dać jej odpowiedź, gdy spotkamy się w szpitalu… - House opuścił wzrok.
- Aha! Wszystko się wydało. Boisz się! – Krzyknął James.
- Nie bądź głupi Wilson, oczywiście, że się nie boję, tylko… - House znowu opuścił twarz.
- Po prostu nie wiem co mam zrobić, jak będzie lepiej… Mam tylko jedną szansę, nie mogę spudłować.
- Zaryzykujesz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
baby
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szafy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:39, 09 Gru 2009    Temat postu:

pierwsza!

aaaa! dedykacja, dla mnie?!

dziękuję, dziękuję

to jest boskie.
Cytat:
Mam tylko jedną szansę, nie mogę spudłować.


kocham,
baby


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez baby dnia Śro 18:43, 09 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelszczyzna ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:58, 09 Gru 2009    Temat postu:

Ja! Ja czekam!

O mamma mia! Że dla mnie?
Dziękuję
Mrr... całowanie
Jedna szansa
Jeste ryzyko jest zabawa.

Kocham
Pozdrawiam i dużo wena, bo czas podobno masz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magdalenka
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:09, 09 Gru 2009    Temat postu:

mogiła...
chciałam przytoczyc jakiś cytat, jakąś fajną myśl, zabawną scene... a tu co?

CAŁY FIK MUSIAŁABYM SKOPIOWAC!!!!!

toż to zbrobnia pisac tak dobrze
ta płachta, i ta cała bieganina Wilsona i House'a, a ta stołówka i nogi Cuddy - toż to perełki

p.s. tylko jedna myśl- gdzie była laska House'a jak on był pod stołem? przecież Cuddy by zobaczyła ją... to mi tylko zgrzytnęło


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:13, 09 Gru 2009    Temat postu:

magdalenka pewnie wziął ją ze sobą
dziękuję bardzo, cieszę się, że Ci się podobało


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
neko.md
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 1231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:28, 09 Gru 2009    Temat postu:

cudo, no!
niech ryzykuje!
czekam na next part


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:56, 09 Gru 2009    Temat postu:

Krótka, ale treściwa, ja się nią najadłam aaa i przed ostatnia...
czeka na mnie jeszcze moj ukochany list i miniaturka


VI

House siedział znów w swoim gabinecie podrzucając piłeczkę i myśląc o rozmowie z Wilsonem i nogach Lisy.
- Ona mi nie odpuści. – Pomyślał. – Chce wygrać wojnę. Jesteśmy wrogami, pochodzimy z dwóch różnych obozów, więc jak mamy wytrzymać razem? Życie to nie praca. Ale z drugiej strony, coś nas do siebie przyciąga. – Rozmyślał.
Przypomniał sobie pocałunek, w którym, jak twierdził, nie brał udziału. Wiedział, że to nieprawda, to była tylko zasłona dymna przed Wilsonem.

Pamiętał doskonale jak jej rozchylone, wilgotne wargi powoli zbliżały się do jego, zdecydowanie zaciśniętych ust. Przypomniał sobie, jak pod wpływem jej dotyku pozwolił swoim wargom rozchylić się i przyjąć delikatną pieszczotę zaoferowaną przez jej język. Pozwolił wrogowi wejść na swój teren. Co najgorsze, przyjął go ciepło i namiętnie wychodząc mu naprzeciw. Przechylił lekko głowę i chwycił dłonią jej twarz, by to teraz on mógł zaatakować, wsunął swój język do jej ust powoli, łaskocząc jej podniebienie.
Ich usta ściśle do siebie przylegały tocząc walkę. Kto pierwszy pochłonie całkowicie drugą osobę. Wtedy właśnie zdezerterował, odsunął się, czuł, że to on zaczyna przegrywać, że to Lisa zaczyna zyskiwać kontrolę, że niewiele brakuje i to ona zawładnie nim.

Wyszedł… ale gdy po chwili wrócił, wiedział już, że tego chce, że to on chce oddać się jej, pozwolić na oddanie jej pełnej kontroli nad nim, na przejęcie inicjatywy.

Co ona ze mną wyprawia, tak nie może być… - Buntował się w duchu na swoją bezsilność, która przygwoździła jego ciało do łóżka Lisy zeszłego wieczoru.
- Nie pozwolę, żeby przejęła kontrolę po raz drugi, kiedykolwiek. Ale nadal nie wiem co robić, co powiedzieć, czy spróbować? – Zastanawiał się.
- Nawet jeśli zaryzykuję, to zrobię wszystko, żeby nie stracić swojej ukochanej autonomii, nie dam się temu spiskowi… N-nie z-zakocham się. – Wreszcie nazwał rzeczy po imieniu.

Chciał tego, właściwie sam nie wiedział, czy jest już w niej zakochany, czy jeszcze może cokolwiek zrobić, by obronić swój umysł i serce przed tym stanem.

Silny, niezależny Gregory House siedział w tym momencie w ciszy, którą otaczała pustka, skulony w fotelu, w ciemnym kącie pomieszczenia. Starał się by wróg go nie namierzył, ani przyjaciel. Nikt. Chciał być sam, trwać w stanie zamyślenia i pełnej konsternacji, dokładnie i powoli analizując za i przeciw. Sam nie wiedział jeszcze jaką sobie postawi diagnozę.

- Poczekam… - Zacisnął powieki masując zestresowane udo. – Samo się rozwiąże, bo ja… ja sam nie wiem, czego chcę… - Przyznał przed sobą.

Był wieczór. Na korytarzach było coraz ciszej, ludzie, którzy tu byli w ciągu dnia, gdzieś się rozpłynęli.
Ale nie wszyscy, został jeden człowiek, strażnik swego dobytku, swego terenu, obszaru, na którym toczyła się wojna – Lisa.

I House, który w tym szpitalu nie posiadał niczego swojego, oprócz kilku piłek i wygodnego fotela. Był na terenie wroga, siedział na polu minowym, na bombie nie potrafiąc jej rozbroić i zarazem bojąc się ją zdetonować.

Czekał na nieuniknione. Wróg albo przybędzie, by ściąć mu głowę, albo będzie litościwy i zabierze go do swojej niewoli. Nie wiedział co było by lepsze.

Nagle usłyszał zbliżające się kroki.
Zacisnął powieki, jego serce przyśpieszyło.
Krew zaczęła niebezpiecznie szaleć w jego żyłach, tak jak gdyby chciała się z nich wydostać i zalać jego narządy.
Poczuł strużkę zimnego potu na plecach.

Wiedział już co zrobi, był pewien, tego co właśnie w tej sekundzie sobie postanowił.
- Wojna się zaczęła. – Szepnął.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelszczyzna ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:16, 09 Gru 2009    Temat postu:

znów pierwsza !
Kurcze, to takie ekscytujące!


Trzecia już dzisiaj część! ;D
Kocham

*błaga* żeby to była ta dobra decyzja.

Nie jestem w stanie nic więcej napisać. Jak mnie oświeci to wrócę.
Boskie.
Pozdrawiam cieplutko i życzę wena z czasem


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez czarodziejka dnia Śro 20:20, 09 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:19, 09 Gru 2009    Temat postu:

O mamo, ale masz tempo 4 części na raz przeczytałam a wczoraj wieczorem tu byłam
I jak ja mam skomentować 4 części w jednym komentarzu??????????

Świetne są House co prawda jakiś taki dziwny, niby wystraszony jak nie House, ale zabawa świetna, zwłaszcza część w stołówce
Zobaczymy jak się rozegra bitwa/ wojna Hmm... ciekawi mnie w tym wszystkim strona Cuddy.. co ją pchnęło do tego kroku (poza oczywiście miłością )

Bardzo mi się podoba, uwielbiam komediowe fiki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:29, 09 Gru 2009    Temat postu:

monad może Lisa miała już dość dwuznaczności i czekania, może chciała wiedzieć, czy co z tego będzie i zaryzykowała?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:36, 09 Gru 2009    Temat postu:

Tak tak ja rozumiem miałam na myśli wersję Cuddy z jej monologami i przemyśleniami ktoś przecież musi być dorosły w Huddy no a przecież nie House

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:32, 09 Gru 2009    Temat postu:

Dedykuję czarodziejce kolejną część, zakochałam się w jej miniaturce Sens życia. Pięknie. O to moja odpowiedź w geście podziękowania, za miłe chwile i emocje które targały mną podczas czytania
Oby moja kolejna część( bo nie ostatnia jednak, zmieniłam zdanie pod wpływem chwili) przypadła do gustu, nie chcę was zawieść Pozdrawiam kochane czytelniczki Ps: Monad więcej uczuć Cuddy

VII

Lisa niepewnie weszła do jego gabinetu, targały nią najróżniejsze emocje, od strachu po głębie miłości, ale jej twarz była jasna, pełna pozytywnych uczuć. Czekała. Postawiła tym razem wszystko na jedną kartę. I chodź nie wiedziała jakie słowa padną z jego ust… Czy takie, które rozedrą bardziej jej i tak już krwawiące z oczekiwania serce, czy też zupełnie inne, które ukoją jej ból. Postanowiła już. Złamać House’a, albo nigdy więcej już do niego nie należeć…

„She was like April sky
Sunrise in her eyes
Child of light, shining star
Fire in her heart
Brightest day, melting snow
Breaking through the chill”

Siedział tam, nie poruszył się kiedy weszła, patrzył na nią, równie niepewny. Wiedział co powie, ale nie znał odpowiedzi, którą usłyszy. Czy w ogóle jakąkolwiek usłyszy?
W gabinecie panował półmrok, ale jego oczy błyszczały nieznośnie. Postanowił sobie, albo podda się jej, ulegnie uczuciom przenikającym go na wylot, albo nigdy więcej ona nie będzie już jego…

„He was like frozen sky
In October night
Darkest cloud in the storm
Raining from his heart
Coldest snow, deepest ...thrill
Tearing down his breathe”

Lisa zbliżyła się do miejsca, w którym siedział. Powoli podeszła, trzask jej obcasów na wykładzinie był niemal niesłyszalny, ale on czuł jak trzęsie się ziemia, jak w jego kierunku zbliża się ciepłe światło, które coraz mocniej go ogrzewa.

Im bliżej niego była, tym bardziej czuła udawany powiew chłodu, którym nieskutecznie próbował rozwiać swoje coraz mocniej pulsujące w klatce piersiowej uczucia. Zbliżała się, a on topniał.
W końcu wiatr oczekiwania ustał. Czy zacznie się burza, czy też wyjdzie słońce?

„Like hate and love
World's apart
This fatal love was like poison right from the start
Like light and dark
World's apart
This fatal love was like poison right from the start”

Lisa bez słowa przykucnęła przed jego postacią opierając kolana o fotel i spojrzała mu w oczy.
On. Jego spojrzenie, zimny lód, wydawać by się mogło ocean spokoju, chłodny wiatr, cicha burza, fale obojętnej lazurowej wody.
A w środku, żar, ogień i wulkan, który za moment wybuchnie i zaleje swoją gorąco lawą wszystko, co spotka na swojej drodze.

Ona. Jej wzrok, ciepły, błyszczący, szalejące ogniki nadziei, rozgrzane węgle żarzące się nieustanie w oczekiwaniu. Wewnątrz, spokój, leniwa rzeka płynąca swobodnie przez wyznaczoną jej drogę, czekająca aż wpadnie do oceanu.

I tak dążą bez końca, by się wreszcie połączyć, jak dwie połówki, które odnajdują się gdzieś we wszechświecie, ogień i woda, które wiecznie są w swoim żywiole.

„Fatal torch
Final thrill
Love was bound to keep”


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelszczyzna ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:57, 09 Gru 2009    Temat postu:

Chryste! W mojej? Nigdy w życiu przez myśl mi nie przeszło, że to wogóle możliwe. Nawet nie wiesz jaki mam teraz zaciesz na twarzy, w końcu ustąpił miejsca niedowierzaniu. Dziękuję
Za dedykacje, za wszystko...
Masz moje Hudzinkowe serce.
NiEtYkAlNa napisał:
I tak dążą bez końca, by się wreszcie połączyć, jak dwie połówki, które odnajdują się gdzieś we wszechświecie, ogień i woda, które wiecznie są w swoim żywiole.

I tu trafiłaś.
Kocham twory, w których jest miejsce, na myśli bohaterów, ich rozterki, pragnienia, marzenia, wahania, refleksje...
Ty to pokazałaś i dziękuję Ci za to. ;*
A ta piosenka? Dopełnia całości. Włączona oczywiście przez mua.
Pozdrawiam cieplutko. Dużo wena i czasu.
PS Ty mnie rozpieszczasz już 4 część dzisiaj.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:02, 09 Gru 2009    Temat postu:

Staram się jak mogę

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sarah_amelia
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 09 Wrz 2009
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krosno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:52, 10 Gru 2009    Temat postu:

O BOŻE!!
Jak to możliwe, że opuściłam tyle części??
To jest piękne, cudowne, z głębią. Zakochałam się
Piszesz genialnie Jak ja uwielbiam House'a w twoim wydaniu . No i opis Cuddy
Rozpływam się, tak jak House pod wpływem Cuddy
Pozdrawiam
Sarah_Amelia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:40, 10 Gru 2009    Temat postu:

*prosi bardzo* niech czytają i przeżywają, razem ze mną

VIII

Ich spojrzenia spotkały się ponownie na kilka długich sekund.
W końcu Lisa oderwała wzrok od niebieskich zwierciadeł House’a i odezwała się.

- Co postanowiłeś?
- W jakiej sprawie? – Próbował udawać, że nie ma pojęcia o co chodzi Cuddy.
- House… - Szepnęła spoglądając znów na niego. – Teraz albo nigdy… - Powiedziała kładąc dłoń na jego szorstkim policzku.

Lekarz zawahał się przez chwilę, po czym skinął głową w ciszy.
Nieme tak, pełne przyzwolenie na rozbicie jego małego, misternie zbudowanego świata.
Zgoda na wszelkie zmiany, na wysiłek, który będzie musiał podjąć, aby to wszystko stanowiło całość. Spójną i zgodną.

Lisa uśmiechnęła się ciepło i przytuliła go mocno. Schował twarz w jej ciemnych lokach i wahając się nieco położył dłoń na jej karku.
Teraz była pewna, właśnie teraz dostała prawdziwą zgodę.
Łzy szczęścia niemal pociekły jej z oczu do tej pory przepełnionych trską i zmartwieniami.
Oderwała się od niego uśmiechając się ciepło.

- Co robimy? – Zapytała niepewnie.
- Chodźmy do domu, pobawimy się w wojnę. – Uśmiechnął się tajemniczo.
- Do Twojego, czy mojego?
- Żartujesz? Oczywiście, że idziemy do mnie. Teraz to Ty znajdziesz się na terytorium wroga, niepewna i bezbronna. – Uśmiechał się szeroko.
- Co Ty knujesz House? – Zapytała z zciekawieniem, uwielbiała te jego szalone pomysły.
- Zobaczysz, albo może nawet poczujesz.
Lisa zachichotała, wstała od fotela i skierowała się do wyjścia.
- Pójdę po teczkę do gabinetu.
- A ja do Wilsona, muszę mu powiedzieć, że właśnie zostałem uziemiony. – Na jego twarzy pojawił się lekki grymas, który zaraz przeobraził się w ciepły, szczery uśmiech.

House wpadł do gabinetu Wilsona, jak zwykle bez pukania.
- Jimmi, przyszedłem powiedzieć, że… - Westchnął. – Wychodzę.
- Dokąd się wybierasz?
- Na front.
- Jak to? – James zmarszczył brwi. – Jedziesz do Iraku?
- Nie! – House przewrócił oczami. - Pamiętasz co Ci mówiłem o Cuddy?
Wilson skinął głową.
- Wygrała bitwę, ale nie wojnę! – Rzucił z uśmieszkiem i trzasnął drzwiami.
Onkolog uśmiechnął się ciepło sam do siebie. Wiedział co ma na myśli House.

Para spotkała się na parkingu szpitalnym. Lisa wyjęła kluczyki do auta i usłyszała.
- Nie, nie, nie.
- Co?
- Mówiłem, że jedziemy do mnie.
- Tak wiem, ale pojedziemy moim…
- Nie ma mowy, pojedziemy moim… motorem.
- Ale House. – Jęknęła.
- Żadne House, jeszcze zdążysz dziś jęknąć moje imię, a teraz wskakuj. – Rzucił jej kask.
- Przecież mam na sobie spódnicę, jest za ciasna…
- To ją sobie podciągnij do góry, o tak. – House chwycił brzegi materiału w obie dłonie i podciągnął ubranie wysoko do góry, tak, że ledwo zakrywało jej pośladki.
- Ty chyba zwariowałeś. – Syknęła zirytowana.
- A Ty chyba chciałaś, żebym z Tobą był, i kto tu zwariował? – House podniósł brodę i podrapał się po niej przesadnie, jakby myślał intensywnie.
Lisa nie miała innego wyjścia.

- W porządku, jedźmy zanim mnie ktoś zobaczy w tej...
- Wyglądasz jak kolumbijska prostytutka. – Powiedział z szerokim, radosnym uśmiechem na twarzy.
- A Ty jak wenezuelski alfons. – Zrobiła minę masz-za-swoje.
- Jedźmy już, bo zaczyna mi być zimno. – Poprosiła.
House odpalił maszynę i usiadł chowając laskę za uchwyt. Skinął głową na Cuddy. Ta podeszła i zaczęła swoją próbę dostania się na „miejsce”. House patrzył na nią, bezradną i wkurzoną, czuł się zabawnie.

- Misja specjalna. – Szepnął. Próbował się nie roześmiać, żeby nie zdenerwować Lisy jeszcze bardziej, ale nie wytrzymał. Wybuchł śmiechem widząc jak lisa „kombinuje”, żeby wejść na motor, ale nie pokazać House’owi jaką ma bieliznę.

- Bez obaw, widziałem już dzisiaj Twoje czerwone, koronkowe majteczki. – Rzucił rozbawiony i w myślach od razu zdzielił się po swojej durnej głowie.
- Skąd Ty? – Lisa otworzyła szeroko oczy.
- Co ja? – Próbował udawać, że nic wcześniej nie powiedział.
- Skąd znasz kolor mojej dzisiejszej bielizny? – House ułożył twarz w grymasie.
- Zawsze nosisz ten kolor w czwartki.- Powiedział niewiele myśląc.
- House dzisiaj jest piątek i nie, to nieprawda, więc…słucham? – Nie pozostało mu nic innego, jak tylko się przyznać, spuścił nieco głowę.
- N-no bo j-ja nabroiłem trochę mamo. – Szepnął.
- To znaczy? – Lisa czekała cierpliwie.
- Gdy przyszłaś na stołówkę, siedziałem z Wilsonem. A gdy Cię zobaczyłem schowałem się pod stołem. – Podniósł wzrok i uśmiechnął się szeroko.

- Ty… podglądaczu! – Pisnęła Lisa.
- Nie moja wina, że tak chętnie rozkładasz nogi pod stołem. – Zakpił.
- House!
- Ale nic nie szkodzi, podoba mi się to, masz śliczne nóżki, i majteczki też. – Przyciągnął ją do siebie i cmoknął w usta, żeby załagodzić sytuację. Cuddy się zarumieniła.
- To co, szeroki rozkrok i hop! – Krzyknął zadowolony.
Administratorka zgromiła go wzrokiem i zrobiła to, co zaproponował.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
neko.md
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 1231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:26, 10 Gru 2009    Temat postu:

pierwsza!

Edit:

to jedyne co mi przychodzi na myśl!
po prostu....
świetne!
masz dar wpędzania ludzi w skrajne emocje![wcześniej byłam smutna po "Wyznanie Lisy"]
czekam na next part!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez neko.md dnia Czw 18:33, 10 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sarah_amelia
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 09 Wrz 2009
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krosno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:18, 10 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
- N-no bo j-ja nabroiłem trochę mamo. – Szepnął.

Słodziak
Cytat:
- To co, szeroki rozkrok i hop! – Krzyknął zadowolony.

Już widzę minę zwycięzcy Kolejna super część Ciekawe, jak odegra się na Lisie??
Czekam na kolejne
Sarah_Amelia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:26, 10 Gru 2009    Temat postu:

Haaaaaaaa!!!!!!!!!!!! BOSKIE!!!!!!!!!!!

Znowu mam tempo poniżej żółwia ale w nagrodę dwie części do przeczytania

Bardzo ale to bardzo podobała mi się poprzednia część, niesamowicie napisana, uczucia oddane w fantastyczny sposób. 6+

Druga to już totalne Huddy komediowe przynajmniej końcówka Podoba mi się pewna siebie Cuddy, lekko onieśmielony i może odrobinę przerażony House. Choć biorąc pod uwagę rozmowę z Wilsonem nie będzie łatwym "przeciwnikiem" i zawarty rozejm będzie na ciężko wypracowanych zasadach

BRAWO! BRAWO! BRAWO! BRAWO! BRAWO! BRAWO! BRAWO! BRAWO!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:49, 10 Gru 2009    Temat postu:

sarah_amelia jestesm zaszczycona

neko.md e tam, wcale nie mam żadnego daru. ale dziekuję bardzo

monad dziękuuuuję

Planuję jeszcze jedną część, wojnę, będzię pobojowisko, pojedynek na serca i ciała


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin