Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Żywot duszny [NZ/P]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
evi
Messi Oosom Łajf
Messi Oosom Łajf


Dołączył: 05 Lip 2008
Posty: 8577
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:02, 28 Paź 2009    Temat postu: Żywot duszny [NZ/P]


zweryfikowane przez evi

Moi drodzy! Odkryłam tę małą twórczość gdzieś w zakamarkach dysku i, chociaż na początku nie sądziłam, że uda mi się dalej pociągnąć tę historyjkę, pan Wen przylazł i mnie "natycha". Co ważne - inspiracją dla mnie była twórczość genialnej Arien Halfelven, autorki przecudownych
Rozmów trumiennych (forum Mirriel - polecam), które czytałam, zaśmiewając się do łez. Teraz i coś wyszło spod moich paluszków, a choć do pięt nawet szanownej Arien nie dorastam, mam nadzieję, że opowieść moja spodoba się Wam. Przyjemnego czytania!

* * *
Mieszkanie Cuddy. Ding, ding, dong. Ding, dong, dong. Na zegarku godzina 5.27. Cuddy podniosła się wściekła z łóżka, zarzuciła podomkę na siebie i, nie patrząc nawet przez wizjer, otworzyła drzwi.

- Wilson?!

- ...

- Co ty tu robisz o TEJ PORZE?

- Szukam House'a.

- A nie pomyślałeś, że House może spać jak głaz w swoim własnym łóżku w swoim własnym mieszkaniu?

- Byłem już tam. Dzwoniłem. Zapadł się pod ziemię.

- Nie jestem jego dżi-pi-esem, nie wiem, gdzie może być! Wilson, czy straciłeś resztki rozsądku?

* * *
Szpital PPTH. Godzina 8.05. Gabinet Cuddy. Dryń, dryń, dryń.

- *#^#$^@^#(*! Nie dadzą człowiekowi pospać! TAK!?

- ....

- Mhm.

- ....

- Mhm.

- ....

Trzask odkładanej słuchawki.

- Ona jest ze snuuuu, a ubrana w codzieeeenność! Dla mnie zrzuca ją, kiedy robi się cieeeemno!

Zgrzyt otwieranych drzwi.

- HOUSE?!

- Witaj, Cuddy. Cóż za piękny dzień dziś mamy!

- House, lepiej, żebyś miał dobre wyjaśnienie, dlaczego... dlaczego zrobiłeś sobie camping w MOIM gabinecie.

- Uuu, to zabrzmiało groźnie. Ostrzyłaś sobie dziś zęby?

-...

- Bo nie wiem, czy mam ryzykować zbliżenie się do ciebie na odległość mniejszą niż pięć metrów.

-...

- Nie kręć tak głową, bo ci się włosy źle układają.

- ...

- I nie piorunuj mnie wzrokiem... Spałaś w ogóle dzisiaj w nocy? Wyglądasz, jakbyś miała wyjątkowo męczącą...

- Co tu robisz?

- Na przyszłość: nie przerywaj mi wyjątkowo trafnego komentarza! Dobra rada.

- Co tu robisz?

- Och, jesteś nudna, powtarzasz się.

Szurnięcie oznajmiające wysuwanie fotela spod biurka.

- Ojojoj. Ciocia Cuddy w złym humorku. Czyżby wstało się dziś lewą nogą?

- NIE! Wilson obudził mnie, bo wszczął alarm, że gdzieś zniknąłeś! I czułby się odpowiedzialny, gdybyś coś sobie zrobił! Pomyślał, że śpisz gdzieś pod mostem. Pijany, opuszczony, samotny.

- Ależ ten chłopiec ma wyobraźnię!

-....

-....

- Mam dużo pracy.

- Ja też.

- Jasne.

- Sarkazm? Uuu, to niedobrze. Nie mogę liczyć na popołudniowy numerek?

Plask. Pudełko ze spinaczami zderzyło się z ramieniem House'aa.

- Czyli nie mogę.

* * *
Schowek na miotły, pudełka etc.

- Co dziś Cuddy ugryzło?

Mlask. Mlask.

- Fakt, że zabunkrowałeś się w jej gabinecie.

- Nie zabunkrowałem się.

- To co tam robiłeś?

- SPAŁEM.

Mlask. Mlask.

- Powiesz jej?

- O czym?

- Że ci na niej nadal zależy.

- Nie zależy.

- House!

Trzask zamykanych drzwi.

* * *
Trzy dni wcześniej. Mieszkanie House'a. Diagnosta leżący na kanapie z nogami wyciągniętymi na ławie. W ręce butelka, o święci aniołowie, wody smakowej. Cisza.

- House! Wiem, że tam jesteś! Otwórz.

- ....

- House!

- .....

- Myślałam o naszej ostatniej rozmowie.

- ....

- House, na miłość Boską! Otwieraj te %*%^$& drzwi!

Klank, klank (dla niewtajemniczonych - dźwięk przekręcania klucza w zamku).

- Przekleństwo w twych ustach jest jak balsam dla mych uszu!

- Przestań się zgrywać.

- Siądź na kanapie o nadobna dziewico...

- ....

- Ups, mój błąd. Nadobna... dziewojo?

Cha. Cha. Cha.

- Siadaj.

- Chyba jesteśmy w MOIM mieszkaniu?

- ...

- Dobra, dobra, siadam.

Chrząknięcie.

- Myślałam o naszej rozmowie.

-...

- Mógłbyś mi jakoś pomóc!

-...

- Przyznaję, nie powinnam była... och, House, nie kręć się, bo nie mogę się skupić!

-...

- Nie powinnam była mówić Cameron, że ci jej brakuje w zespole.

-...

- Może nawet posunęłam się o krok za daleko, twierdząc, że coś do niej czujesz.

-...

- Przepraszam.

- I?

- Odkręciłam przecież wszystko! Czego jeszcze więcej chcesz?

-...

- Wróć, szpital cię potrzebuje!

- Jeśli będziemy uprawiać tu i teraz dziki seks, a ty spełnisz wszystkie moje fantazje.

- House...

-...

- Dobrze, ja cię potrzebuję.

- ...

- Chcę cię widzieć jutro w pracy, House...

Trzask zamykanych drzwi.

* * *
Chlip. Chlip. Schody przed domem Cuddy.

- ....

- Beksa lala! Beksa lala!

- H-hous-se?

- Trzeba było się rozpłakać w moim mieszkaniu.

- Hous-s-se!

- No, już, już. Do łezki łezka, a przebierze się miarka.

- Co ty tu ro-robisz?

- Przyszedłem na ten dziki seks.

- House!

- No, dobrze, nie musi być dziki.

- House!

* * *
Dom Cuddy, a dokładniej korytarz.

- Mam od razu iść do sypialni?

- Może najpierw weźmiesz prysznic?

- Nie lubisz naturalnych mężczyzn?

- Ogól się przy okazji.

- Ojojoj. Czy to sarkazm był?

- Ironia.

- Nie poprawiaj mnie.

-...

- Dobra, idę. Ale bez zarostu na twarzy czuję się taki nagi...

- Ja nie o tym zaroście mówiłam.

- Och.

- Tak.

- Nie ma mowy.

- O seksie też nie.

- Ale nie musi być dziki!

-...

- Cuddy!

Trzask zamykanych drzwi.

- To nie jest sprawiedliwe! Ty mnie potrzebujesz! Szpital mnie potrzebuje!

-...

- Nie zasłaniaj okna! Cuddy, ty szalona ździro!

-...

cdn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:23, 28 Paź 2009    Temat postu:

Ciężko się czyta, ja rozumiem, że taka forma, ale ciężka dla czytelnika.

Cytat:
- .....


Te kropki są irytujące...

Cytat:
Ogól się przy okazji.

- Ojojoj. Czy to sarkazm był?

- Ironia.

- Nie poprawiaj mnie.

-...

- Dobra, idę. Ale bez zarostu na twarzy czuję się taki nagi...

- Ja nie o tym zaroście mówiłam.


Przy tym się zaśmiałam.

Podsumowując... albo nie nie będę podsumowywać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:16, 29 Paź 2009    Temat postu:

Dobreee!

Na początku tak nie myślałam. Miałam zamiar napisać, że dziwna forma - głównie te dopiski w nawiasach, jakby to był scenariusz.
Ale nie. Nie dziwna. Nowatorka i szalenie zabawna. I nie, nie czytało mi się ciężko (a'propo komentarza Justykacz).

Uśmiałam się czytając, masz świetny pomysł i naprawdę fajnie ubierasz to wszystko w słowa.

A żeby nie było za różowo, muszę się przyczepić do jednej rzeczy, która kilkakrotnie się w tekście pojawiła.
Cytat:
-...

Pomiędzy myślnikiem a wielokropkiem powinna być chyba spacja. Chyba - bo nie jeste pewna, ale na pewno ze spacją ładniej wygląda.

No dobra. To było czepianie się byle czego
Ale co ja za to mogę, że do niczego innego przyczepić się nie można? Do czegoś muszę!

Podsumowując: mnie się bardzo podobało!

Powodzenia w pisaniu i oczekuję kolejnej części


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_cappella
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 842
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:38, 30 Paź 2009    Temat postu:

Hihihi.

Forma może i rzeczywiście dziwna, ale na pewno oryginalna i rozweselająca. ^^ Mi się trochę źle czytało przez (taak, ja wiem, to się nazywa małostkowość! ) za duże odstępy między linijkami... Dobra, już siedzę cicho... Generalnie tekst fajny i jestem ciekawa, jak Ci wyjdzie dalej pisanie w takim stylu.

A, i chyba dopiszę owe "Rozmowy trumienne" do mojej niekończącej się listy książek do przeczytania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Coccinella
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szpital Psychiatryczny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:24, 31 Paź 2009    Temat postu:

Nie dziwne, tylko takie... nieszablonowe, przy tym zabawne i dwuznaczne , czyli to, co lubię najbardziej.

Miejscami tak absurdalne, że aż mi się łzy w oczach zebrały.
A już to
evi napisał:
Mlask. Mlask.
... *zgon*
Oni byli w ciasnym i ciemnym schowku, tak? Dwóch facetów, zgaduję, że drugim był Wilson. House ze zjadaniem Wilsonowego lunchu raczej nie kryje się po kątach... To co, kurcze oznacza ten odgłos?

Aaa, prawie zapomniałam o depilacji.
Evi, wrzucaj szybko następną cześć!
ściskam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Coccinella dnia Sob 14:25, 31 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koszałek
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z za siedmiu gór, z za siedmiu rzek

PostWysłany: Śro 21:30, 04 Lis 2009    Temat postu:

Zachęcilaś mnie Rozmowami Trumiennymi. W dokładnie tym samym stylu, trochę z House'a zbytni błazen, ale mimo to tekst się trzyma jako tako kupy. Czytalam Rozmowy, więc trzykropki mi nie przeszkadzają. Pisz dalej, narazie prawie tak dobre jak u Arien.
To jest komplement


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
baby
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szafy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:34, 07 Lis 2009    Temat postu:

ciekawe. czekam na kolejną część.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evi
Messi Oosom Łajf
Messi Oosom Łajf


Dołączył: 05 Lip 2008
Posty: 8577
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:39, 28 Lis 2009    Temat postu:

Dziękuję wszystkim za komentarze i przepraszam, że kolejna część kazała na siebie tak długo czekać, ale listopad - miesiącem jesiennej deprechy, która nic nawet quasi-zabawnego nie jest w stanie stworzyć. Mam nadzieję, że nie przygnębi Was to, co mam dla Was. Ściskam ciepło!

* * *
Dom House'a.

- House! Otwieraj te drzwi!

- Jakie drzwi?

- Drewniane.

- Wilson, błagam cię, postaraj się.

- Eee?

- Dlaczego muszę współpracować z ludźmi o niskim poziomie inteligencji?

- House, ale nie zabijaj się, dobrze?

- Co ci przyszło do głowy?

- A nic. To tylko ty.

- Tylko ja?

- No.

- TYLKO JA?

- No.

- Oj, nie, Wilsonie eee... lekarzu! Twoja miarka się przebrała. Tym mnie ugodziłeś prosto w serce...

- Myślałem, że nie masz serca...

- Zamknij się! To metafora. Więc, na czym to ja skończyłem?

- Serce.

- A tak, więc dźgnąłeś mnie drągiem wyciągniętym z eee...

- Brakuje metafor?

- Co ja mówiłem o zamknięciu się?

- Już nic nie mówię.

- Dźgnąłeś mnie i krwawię! Zaraz... wcale nie krwawię... Idę po nóż.

- House! Nie! Ty palancie! Nie ruszaj się!

- Myślisz, że widelec się nada?

- House!

- Zabijam się.

- House!

- Ten nóż całkiem fajnie wchodzi...

- HOUSE ODŁÓŻ-ŻE TEN CHOLERNY NÓŻ!

- ...wchodzi między żebra.

- HOUSE!

- I to prawie nie boli. Wilson?

- Co-o?

- Czy przy umieraniu widzi się tunel?

- Nie idź w stronę światła!

- Łatwo ci powiedzieć, jak to światło idzie w moją stronę.

- To pociąg! Zwiewaj.

- Eee, mnie tam to bardziej wygląda na metro.

- House! Otwórz te... drewniane drzwi!

- Wilsonie, przykro mi. Przylazł po mnie jakiś diabeł i mówi, że zabiera do czeluści piekielnych. Wybacz.

- House, idioto, nie rób sobie takich żartów!

- To nie żart. Ja nie żyję, Wilsonie, tępaku.

- ...

- Au revoir!

- Are-co? House, weź się nie wygłupiaj. Odłóż ten nóż.

- Wilsonie, mój stary duchu, tfu! Druhu! Oto nadszedł czas pożegnań.

- Eee, możesz się streszczać?

- HOUSE? KTO TAM JEST?

- Nosz, mówiłem, że pomiot diabelski.

- NIE WYDURNIAJ SIĘ!

- A przestaniesz panie wrzeszczeć? Ludzie chcą spać!

- Auć, nie musiała pani patelnią uderzać...

- Wilson, co się tam dzieje? To jest bezczelne przerywanie pożegnania. Na dodatek mojego. Jestem egocentrykiem. Wszystko ma się skupiać na mnie. Czuję się odrzucony. Idę się powiesić.

- Eee, wybacz, ale ty już nie żyjesz.

- Nie żyję? Aaa! Zapomniałem. Wybacz, diable. Więc, Wilson, że tak powiem... żegnaj.

- HOUSE!

- Jak jest w piekle?

- Gorąco.

- HOUSE!

- ...

- HOUSE!

- Zamknij się pan wreszcie!

Pac. Wilson padł zemdlony po uderzeniu patelnią w głowę.

* * *

Wejście główne do PTTH. Wczesny poranek.

- Dzień dobry, House.

- ...

- Nie udawaj naburmuszonego.

- Ja JESTEM naburmuszony.

- Puci, puci, uśmiechnij się.

- Kobieto! Puść-że moje policzki!

- Oj, wyglądasz, jakbyś się zarumienił. To takie słodkie.

- Za jakie grzechy dostałem się pod twoje szpony?

- Nie przesadzaj. Spiłowałam paznokcie dziś.

- Poobgryzałaś chyba.

- No, no, uważaj na słowa, chłoptasiu.

- Humor dopisuje, jak widzę. Cóż jest tego przyczyną?

- Nie marszcz się.

- Ja się nie marszczę. Marszczy się jabłko.

- Akurat twoje jabłko wygląda zdrowo.

- Nie próbuj być zabawna.

Trzask zamykanych drzwi.

- Czy zawsze będziesz mi zamykać drzwi przed nosem?!

* * *

Gabinet Wilsona.

- House! Ty żyjesz!

- Cóż za spostrzegawczość! Nie! Jestem duchem, nawiedzam cię.

- Eee, nie chciałbym ingerować w twoje eee... kompetencje... eee... duchu, ale wydaje mi się, że powinieneś mnie nawiedzać w nocy.

- Zmieniły się moje preferencje. Wolę dzień. Jest bardziej... namacalnie.

- Mhm.

- Mhm? I to wszystko?

- No, House, zabiłeś się. Czego mam się spodziewać po twoim duchu?

Pac. Pac.

- Au! Nie musisz mnie uderzać laską po głowie!

- Najwidoczniej muszę, bo chyba nie łączą ci pewne kabelki.

- ...

- Genialny manewr. Podnieś brew, a cały świat padnie do twych stóp.

- ...

- Idę po Foremana.

- Jego też będziesz straszył?

Trzask.

* * *

Gabinet House'a.

- O czarny... eee...

- Eee?

- Siet! Skończyły mi się trafne metafory.

- Tak, to faktycznie problem. Czy mi się wydaje, czy ty się zabiłeś?

- Tak, zabiłem się i oto cię nawiedzam.

- Nie boję się duchów.

- To sobie idę.

- ...

- Ale nie baw się moją piłeczką.

- ...

- I nie używaj moich markerów.

- ...

- I mojej tablicy.

- ...

- I nie dotykaj mojego komputera.

- ...

- I ani się waż przeszukiwać moje sekretne skrytki.

- ...

- I...

- House!

- Co?

- Tu się pracuje.

- Aha.

- ...

- I nie dotykaj spinaczy!

- Że co proszę?

- Spinaczy.

- House?

- Nie jestem żaden House. Jestem jego duchem.

- A ja jestem czarnym murzynem.

- ...

- Co?

- Chyba nigdy nie miałeś daru do wymyślania metafor.

- ...

- Baran.

- ?

- Przepraszam. Źle było.

- ?

- Czarna owca.

Trzask. House, a raczej jego duch, wymaszerował z gabinetu, zostawiając zdziwionego Foremana przy biurku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_cappella
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 842
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:52, 28 Lis 2009    Temat postu:

evi napisał:
Mam nadzieję, że nie przygnębi Was to, co mam dla Was.

Nie, evi, skąd! Powiem, że u mnie było wręcz odwrotnie.

Cytat:
- House!

- Zabijam się.

- House!

W tym momencie zdrowo parsknęłam śmiechem. xD

Cytat:
- Czy przy umieraniu widzi się tunel?

- Nie idź w stronę światła!

- Łatwo ci powiedzieć, jak to światło idzie w moją stronę.

Hahaha, parsknęłam jeszcze raz.

Cytat:
- Nie marszcz się.

- Ja się nie marszczę. Marszczy się jabłko.

- Akurat twoje jabłko wygląda zdrowo.

- Nie próbuj być zabawna.

Tutaj już rechotałam i nie przestałam aż do "czarnej owcy".
Podoba mi się, bardzo mi się podoba i ciekawam dalszych przygód ducha House'a! xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez a_cappella dnia Sob 21:55, 28 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evi
Messi Oosom Łajf
Messi Oosom Łajf


Dołączył: 05 Lip 2008
Posty: 8577
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:53, 09 Wrz 2011    Temat postu:

Wiecie co? Chyba odkopię ten fik, bo co ma leżeć i się kurzyć, skoro na dysku trochę więcej go napisałam? Dlatego oddaję w ręce tych, którzy mają ochotę go czytać (ale nie obiecuję, że długo pociągnę W końcu różne przeszkody na drodze się znajdują ). Wybaczcie, że go popełniam.

P.S. Ponieważ niektórzy skarżyli się na zbyt duże odstępy między linijkami - sklejam, chociaż mi osobiście to niezbyt się widzi Ale dla czytelników wszystko!


* * *
Sala operacyjna.

- Chase! Kotku!
- House? Czy ty się dobrze czujesz?
- Och, uwielbiam ten twój króliczy akcent.
- Że co proszę?
- Króliczy? Króliczy?! Czy znów mi się coś pomerdało?
- ?
- Twoja niewiedza aż mnie nawiedza!
- ?
- Nie, to nie było dobre.
- Operuję, House. Opuść salę.
- Nie zwracaj na mnie uwagi. Jestem tylko duchem.
- A tak. Mówili, że się zabiłeś.
- A mówili, że moje ciało znalazła policja poćwiartowane w górze rzeki Hudson?
- ?
- Ech. Chyba te plotki się nie przyjęły.
- Możesz iść straszyć gdzieś indziej?
- Ja NIE straszę, króliku jeden! Czy to na pewno były króliki? Jakieś takie kicające. A może to zające? Zające na łące. Szkoda, że dopiero po śmierci odkryłem mój talent. Powinienem pisać poematy. Wiersze. Powieści. S… Sss…
- Sonety?
- Nie podpowiadaj mi, króliku, geniusz myśli! I się sam domyśli. S… sz… szszsz… A niech będą te sonety. I co się cieszysz?
- Właśnie zrobiłem nacięcie poprzeczne, to się raduję.
- Ups, chyba Ci skalpelek trochę zjechał. Czy na pewno powinno być tyle krwi? I to takiej śmiesznie tryskającej?
- Ożesz!
- Tak, tak, ratujcie pacjenta, bo wam zaraz zejdzie. Zjedzie. Jedno i drugie.
- …
- Zdecydowanie powinienem zostać artystą. Poetą. Dlaczego nikt we mnie tego powołania nie odkrył wcześniej?
- …
- Idę postraszyć gdzieś indziej. Tu wcale nie jest fajnie.

Trzask.

* * *
ER.

- O ludzie! Otom ja się wam objawiam!
- House, zachowuj się.
- Och, to ta mała, słodka istotka. Naprawiaj świat, ile wlezie. Mnie już ci się nie uda… choć to przykre. Wspólne eee… doświadczenia… Siet! Znów mi ucięło celną ripostę. Ta śmierć nie jest w ogóle fajna. I to całe głupie nawiedzanie.
- Przykro mi.
- Tobie jest zawsze przykro, Cameron. Jesteś chodzącą przykrością. I jeszcze innym życie uprzykrzasz.
- Jesteś geniuszem w prawieniu komplementów.
- Prawda?
- A teraz, jeśli pozwolisz, wrócę do moich pacjentów.
- Pff, od kiedy to pytasz się o moje pozwolenie?
- Pytam się, żeby ci nie było przykro.
- Widzisz! Widziałaś to? To znaczy: słyszałaś? Jesteś przykrością. Przykro mi.
- Czy mógłbyś zniknąć stąd w mgnieniu oka?
- Eee, nie. Diabeł powiedział, że muszę odbębnić swoją eee… katorgę w szpitalu. Więc jakoś nie za bardzo mogę się poruszać poza jego granice. Bo pochłoną mnie ognie piekielne czy coś.
- Myślałam, że zawsze o tym marzyłeś.
- Nie, to było, gdy byłem dzieckiem. Później chciałem być pochłonięty przez wielkiego wieloryba. Zawsze identyfikowałem się z Pinokiem.
- Też zamieniłeś się w osła?
- Ojeju. Gdzie się nauczyłaś tej ironii?
- To był sarkazm.
- Nie pouczaj mnie.

Trzask.

* * *
Szpitalny bufet.

- To, że jestem duchem, nie oznacza, że nie będę ci kradł lunchu.
- Ale chyba nie musisz jeść?
- Nie wiem. Jak na razie jestem głodny. Co jedzą duchy?
- Nie patrz tak na mnie. Nie ja jestem duchem. Nie ja zabiłem się nożykiem do otwierania listów. Nie ja nawiedzam szpital. Nie jestem wszechwiedzący.
- Auć!
- Co?
- Ugodziłeś mnie tym wyznaniem prosto w… eee… duchy nie mają serc, prawda?
- Prawda.
- Ale dla dobra mojego monologu mogą posiadać. Więc ugodziłeś mnie…
- Wiem, wiem. W twoje wyimaginowane serce.
- NIE przerywaj MOICH monologów!
- …
- Nie masz nic na swoją obronę?
- …
- I jeszcze przeklęcie milczysz!
- …
- Wilson jest chory! Milczy!
- House, siadaj. Czy co tam duchy robią. One siadają?
- Nie wiem, gamoniu. Nie poznałem nigdy żadnego ducha.
- O ile się nie mylę, to sam nim jesteś.
- A skąd ja mam wiedzieć, jak się duchy powinny zachowywać? Może im nie wolno siadać, bo pochłoną ich jakieś tam czeluści? Albo te przeklęte ognie piekielne? Albo cokolwiek!
- Spróbuj, to się przekonasz.
- Takiemu to łatwo mówić. A jak mi odbiorą przyjemność nawiedzania szpitala?
- Teraz to jest przyjemność?
- Tak długo, jak przeszkadza innym. Tak.
- Idę. Stąd. Jak. Najdalej.
- Naucz się budować poprawne zdania, Wilsonie, nieuku parszywy śledziu!
- Co proszę?
- Nic, nic. Idź dalej zamącić w głowie tym wszystkim z wyrokiem boskim.

* * *
Gabinet Cuddy.

- Nudzę się.
- Przychodnia czeka.
- Przychodnia cierpliwa jest. Łaskawa jest. Nie żąda poklasku. Czy coś. Jak kocha, to poczeka. Tymczasem mi się nudzi. I chcę, żebyś mi wymyśliła jakieś zajęcie.
- Że co proszę?
- No to. Masz mi wymyślić zajęcie, które ja wyśmieję i będę na tysiąc sposobów próbował wymigać się od niego, co oczywiście zakończy się moim sukcesem, a twoją wiekopomną klęską.
- Daj mi spokój.
- No, dalej, na pewno coś masz.
- Nie będę grała w twoje gierki.
- Jak ty się odzywasz do trupa?
- House, idioto, nie rób ze mnie jaj.
- Operację zmiany płci przeszłaś? Nie udała się? Jak się czujesz z nową tożsamością?
- Won.
- Blee. Dlaczego wszyscy są tacy nudni? Może Foreman mnie zechce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rory Gilmore
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 6312
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Westeros
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:59, 09 Wrz 2011    Temat postu:

Podoba mi się. Ponieważ nie lubię Huddy to na przekór to mi się podoba. Widzę wpływ Rozmów Trumiennych i po prostu wyobrażam sobie House'a udającego ducha i latającego po szpitalu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:35, 11 Wrz 2011    Temat postu:

Eviś! Miałam skomentować już wcześniej, ale kapryśny ten nie pozwolił ;< więc zrobię to dopiero teraz. Wspaniale, że postanowiłaś wydobyć swojego fika z otchłani poczekalni i dać mu nowe życie dobrze mu to zrobiło, bo przeczytałam wszystkie części na jednym oddechu, a uśmiech nie schodził mi z twarzy wspaniałe poczucie humoru, bardzo w moim guście ale pozwól, że nie będę cytowała mojego ulubionego fragmentu, bo prawdopodobnie musiałabym zacytować 3/4 całości pozostaje mi tylko czekać niecierpliwie na kolejną część i mieć nadzieję, że wytrwasz w pisaniu jak najdłużej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evi
Messi Oosom Łajf
Messi Oosom Łajf


Dołączył: 05 Lip 2008
Posty: 8577
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:41, 19 Wrz 2011    Temat postu:

Dziękuję dziewczyny za miłe komentarze! Dzisiaj kolejna porcja Żywotu..., mam nadzieję, że również się spodoba, chociaż krócej niż zazwyczaj! Indżoj!

* * *
Dawny gabinet House’a.

- O święci aniołowie!
- CO?
- Oj, nie musieliście chórkiem. Ale jestem wdzięczny za to powitanie godne mistrza…. Jestem prawie pewien, że chciałem powiedzieć coś innego. Nieważne.
- House, czy będziesz się dalej wywnętrzał, czy zechcesz nam dać spokój?
- Spokój? Mój mały afrykański przyjacielu, chyba sobie żarty robisz! I, zapamiętaj sobie, drogi krokodylku… Czy krokodyle są też czarne? Brakuje mi ciemnych zwierząt z Afryki. Słonie są siwe… Ale posturą całkiem je przypominasz.
- HOUSE!
- Oj, nie wydzieraj się tak słoniątko. I co ja mówiłem o dotykaniu MOICH spinaczy?!

Pac. Pac.

- Aua!
- Trzeba było się trzymać od nich z dala. Moje spinacze! Splamione, zbrukane dotykiem tego wieloryba! A masz! A masz! Ty złyyy!
- …
- A masz! Uciekaj! Tak, dobrze ci tak! Idź na skargę! A ja jestem duchem i mi nic nie zrobisz, pff!
- House, nie musiałeś…
- Oj, pani chodząca przykrość mi będzie wymówki robić? Wybacz, nas – duchów, żadne wymówki nie dotyczą. Albo nie dotykają… Jedno z dwóch. Nieważne. NIE RUSZAJ MOICH SPINACZY!
- Auć!
- Króliku niewyżyty! Kup sobie własne!
- House, Chase nic nie…
- Zamilcz! Chcę ciszy. Chcę ciszy. NATYCHMIAST!

Tup. Tup. Tup. Chase i Cameron w mgnieniu oka zniknęli z gabinetu.

- Moje spinacze… Co on wam zrobił? Wy moje biedactwa…

* * *
Gabinet Cuddy.

- Cuddy!
- Foreman? Co ty tu robisz?
- Widzisz to? WIDZISZ?
- Eee, to twoja głowa.
- Ale czy widzisz TO?
- Hm… no jest gładka.
- Tu, o TU House zdzielił mnie laską swą po głowie!
- I?
- I?
- No i?
- Wyrzuć go z tego szpitala!
- House jest duchem. Duchów się nie wyrzuca, bo z definicji są niematerial…
- On jakoś materialny jest całkiem. TO jest ślad po uderzeniu.
- Może spadło ci żelazko z półki na głowę?
- …
- No, widzisz. Sprawa załatwiona.
- House nie jest duchem.
- Cuddy!
- Co? O nie, co was dziś tylu do mnie przywiało?
- House oszalał.
- Cameron, doprawdy, uspokój się.
- On oszalał.
- Chase, ty też?
- House jest szalony.
- Foremanie, twoją sprawę już załatwiliśmy.
- Wcale nie!
- House jest szalony.
- Nie jest, zamknijcie się. Mam pracę. Stertę pracy. Górę pracy. Niesamowicie dużo pracy. House nie oszalał, on jest duchem.
- Materialnym?
- Ironia losu, droga Cameron.
- Skoro jest taka droga, niech się idzie sprzedać.
- House!
- Od tych waszych wrzasków popękać mogą… eee… Do piernika! Gdzie się podziały moje metafory?!

* * *
Sala szpitalna faceta w śpiączce.

- Masz kablówkę?
- …
- Pewnie masz.

Pstryk. Pstryk.

- Och, Jack! Nie rób tego! Co z naszym dzieckiem?
- Moja droga… eee… pacjentko…
- Teraz jestem dla ciebie tylko pacjentką?!
- …
- Jack to ten neurochirurg, który ma dziecko z jedną z pacjentek, która jest córką jednego z lekarzy z ostrego dyżuru i pielęgniarki, która podkradała lekarstwa, które potem sprzedawała na czarnym rynku, co sprawiło, że jej brat zaczął ją podejrzewać o działania sprzeczne z prawem, przez co zatrudnił prywatnego detektywa, który zrobił jej zdjęcia z pewnym stażystą, który okazał się synem tego lekarza z ostrego dyżuru z poprzedniego małżeństwa. I teraz Jack, dowiadując się, że babka jego dziecka jest puszczalską ździrą, chce popełnić samobójstwo.
- …
- Tak, ja też uważam, że to naciągane. Ale teraz już nie produkują dobrych seriali. Orzeszka?
- …
- Zaraz, zaraz. Skąd ja wziąłem orzeszki?
- …
- Nie jesteś pomocny, bracie. Spłoniesz za to w ogniu piekielnym.

Trrrrach.

- Czy ktoś mnie przyzywał?
- Eee… kto przeszkadza mi w kontemplowaniu jakże interesującego serialu?
- Ogień piekielny.
- A to ogień nie powinien być niematerialny?
- A czy duch powinien być materialny?
- Aaa. Tu mnie masz. Dobra zagrywka. Gdybym nie był wypełniony po brzegi samouwielbieniem, może bym pomyślał nad polubieniem ciebie.
- …
- To co to robisz… ogniu piekielny?
- No jak to: co? Wołałeś mnie.
- To tak to działa?
- Nie udawaj niewiniątka. Czego chciałeś?
- Mogę chcieć, czego chcę?
- Nie mam czasu, streszczaj się.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez evi dnia Pon 13:45, 19 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
noway_
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:20, 19 Wrz 2011    Temat postu:

To jest dosłownie EPICKIE
Evi, gdzieś twa dusza się ukrywała? Ty masz talent poety. Mickiewicz i Słowacki to przy Tobie banda nudziarzy
Po prostu House jest mistrzowski byciu duchem. Jego rozmowy i monologi to skarby. Mądrość jaka w nich kipie, powala na kolana. Nawet najbardziej sceptyczni nie oprą mu się, taki to jest cudowne ^^
Nie mogę się doczekać na więcej i myślę, że coś z Huddy będzie I więcej rozmów tej dwójki proszę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:19, 20 Wrz 2011    Temat postu:

evi napisał:

- Oj, nie wydzieraj się tak słoniątko. I co ja mówiłem o dotykaniu MOICH spinaczy?!

Pac. Pac.

- Aua!
- Trzeba było się trzymać od nich z dala. Moje spinacze! Splamione, zbrukane dotykiem tego wieloryba! A masz! A masz! Ty złyyy!

Eviiiiii leżę i kwiczę Pac. Pac. jest absolutnie epickie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin