Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Nagła zmiana pogody [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:48, 21 Lis 2010    Temat postu: Nagła zmiana pogody [M]


Zweryfikowane przez autorkę


Znów bezosobowo... Chyba spodobał mi się ten sposób narracji

Lojalnie uprzedzam - to jest dziwne. Ma początek i koniec, ale nie ma środka. Leży na dysku od wakacji, co jakiś czas poprawiane. Dziś wreszcie stwierdziłam, że chyba już nic więcej nie zmienię.

Gehenn - for you. To to coś napisane "pod wpływem" Morrigan i Nieczasu. Treściowo ma to z tymi opowiadaniami niewiele wspólnego, ale gdyby nie Twoje teksty, nie miałabym odwagi tego tak napisać. Nie umiałabym tak ugryźć tego, co mam w głowie. Nie wiem, czy przedstawia to jakąkolwiek wartość, ale w jakimś sensie lubię ten tekst, a pisanie go było ciekawym doświadczeniem. Dziękuję.





NAGŁA ZMIANA POGODY


Pamiętała, że tamtego dnia nagle zaczęło padać.

A lato owego roku było wyjątkowo suche. Od przeszło miesiąca panował nieznośny wręcz upał. Codziennie z godziny na godzinę skwar pęczniał coraz bardziej, triumfalnie prezentując w jaskrawym świetle spalony krajobraz - dzieło niedorzecznej nienawiści bogów. Mieszkańcy Olimpu (lub jakiejkolwiek innej góry czy doliny) najwyraźniej zapragnęli ukarać wszystkie ziemskie stworzenia za grzechy popełnione przeciwko Nieporządkowi świata. Ich bezwzględny posłaniec pod postacią żółtej oślepiającej tarczy, nie znając litości, rozpuszczał każdą napotkaną cząstkę materii, wysysając z niej życie. Pod jego spojrzeniem wszystko się topiło. Ziemia parzyła, skóra parzyła, oddech parzył. Można było pomyśleć, że okrutne niebo żywi się tym bezgłośnym błaganiem ziemi o ugaszenie pragnienia, błaganiem niemo zastygłym w wyciosanej z gorąca przestrzeni. Wydawało się, że wszystko, za sprawą niepojętego kaprysu ponurych bogów, zostanie na zawsze zaklęte w suchy piasek pustynnych wydm. Że ta tortura nie skończy się już nigdy.

I właśnie wtedy, zupełnie nieoczekiwanie, spadł deszcz. Było w tym coś niedorzecznego, wręcz absurdalnego. Nagle, z rozpalonego upałem nieba, lunęła ulewa. Jakby ktoś dotknął nieboskłonu magiczną różdżką i sprawił, że ten okrutny błękit zamienił się teraz w miękki turkus oceanu, dzielący się hojnie swym chłodnym, wilgotnym bogactwem. Dosłownie słychać było, jak we wszystko na nowo wstępuje życie. Był to dźwięk najsłodszy ze wszystkich, jakie dotąd słyszała.
Podniosła twarz ku niebu, zamknęła oczy i wsłuchiwała się w ciche szemranie kropel spływających powoli po jej rozgrzanej skórze. Szum wody rozpryskującej się na błyszczących liściach malował w powietrzu słowa zapomnianych wierszy.

Kiedy ostatni raz patrzyła na deszcz? Nie pamiętała. Nie pamiętała już jego smaku i jego melodii. Jakby minęły wieki. Jakby całe jej życie to były tysiąclecia spędzone na wyschniętej na wiór pustyni.

Spojrzała przed siebie. W strugach ulewnego deszczu majaczyły przed nią drzwi. Z jakichś zupełnie niezrozumiałych nawet dla niej samej powodów wiedziała, że za tymi drzwiami nigdy nie zabraknie deszczu. Że tam zawsze będzie pod dostatkiem wszystkiego, czego zapragnie. Czy miała rację? W tamtej chwili to nie było istotne. Liczyło się tylko to przepełniające ją przekonanie. Ostatecznie, nic nie traciła. Albo pozostawi siebie na pastwę zasypujących ją rozżarzonych wydm, które niechybnie znów się wkrótce pojawią, albo wejdzie do środka.

Tak, chciała wejść. Nierozsądnie. Cóż z tego?

Nacisnęła klamkę.

Taki dzień, jak dziś, zdarza się raz na tysiąc lat.

Weszła.

*

Gdy wyszła, pamiętała niewiele.

Krzyk. To na pewno. Długi, przerażający krzyk, który wywlekał duszę z ciała i ciskał nią o kamienne stopnie spojrzeń wiodących donikąd.

Szkło. Dużo szkła. Rozbite lustro, może okno, przez które i tak nie dawało się uciec.

Krew. Czerwone strużki spływające z nierozciętych nadgarstków. Może gdyby były rozcięte, byłoby łatwiej?

Łzy. Ogromne, bezbarwne krople wżerające się w gładką dotąd powierzchnię ścian. A może to tylko deszcz bezskutecznie próbował wpaść do środka przez wyłupione oczy okien?

Strach. Codziennie gdy wracała do domu, strach czaił się w ciemności. A potem siadał tuż obok i wpatrywał się w nią tymi swoimi obrzydliwymi, płonącymi ślepiami, wypalając w niej dziury na wylot.

Ciemność. A może po prostu oślepła? Nie widziała nic. Nie widziała siebie. Nie widziała jego. Bezdenna pustka zasysała światło jak czarna dziura.

Bezradność. Wrząca, piekąca, ogromna. Taka, która wysuszała nawet deszcz. Nie wysuszała tylko łez. I krwi.

Ból. Jej czy jego? To było bez znaczenia. Był jeden ból. Ale nie łączył ich. Dzielił. Dzielił na pokrzywione, kaleczące skórę nuty o ostrych jak brzytwa krawędziach. Nie udawało się ułożyć ich w żadną melodię.

Bogowie najwyraźniej znów wpadli w gniew. Zapewne dlatego, że im dwojgu choć na chwilę udało się pokonać Nieporządek świata. Ale tylko na chwilę. Potem wszystko runęło. A z Olimpu rozległ się pełen drwiny chichot. Tak, teraz słyszała tylko ten ogłuszający śmiech bogów, rosnący z każdą kolejną stłuczoną szybą, z każdą kolejną kroplą krwi czy łzą, upadłą na rozżarzoną posadzkę przeznaczenia.

- Musisz odejść – powiedział Los.
- Muszę? - zapytała. To była decyzja jej czy Losu?
Los nie był łaskawy wyjaśnić.

Co było wcześniej? Nie, nie chciała pamiętać. To było zbyt dobre. Gdyby przypomniała sobie teraz, uczucie żalu i tęsknoty wypaliłoby ją od środka, pozostawiając jedynie suchą, pustą powłokę. Może kiedyś sobie przypomni. Pewnego dnia usiądzie w deszczu na trawie i będzie czytać kolejne wiersze wyryte śmiechem i muzyką w jej duszy, posklejanej z wybitych szyb i rozprutych luster oczu.

Kiedyś może nawet znów usłyszy jego głos. Kiedyś może nawet znów usłyszy siebie.

W następny dzień taki, jak tamten. Za tysiąc lat.

Odwróciła się i ostatni raz spojrzała za siebie. Na siebie. Przez siebie. Na niego.

Pustka.

Tak, teraz modliła się o pustkę. Żeby nie bolało.

Ale bolało.

Rozerwanie samego siebie na strzępy zawsze boli. Krew na ścianie. Kawałki mózgu na jego twarzy. Tak, rzuciła mu w twarz tanią wymówką.
Bo prawda zniknęła. Rozbiła się na lodowato błękitne kryształki zamarzłych łez. Nie umiała już złożyć jej w jedną całość. Nie umiała jej zrozumieć. Ani nawet wypowiedzieć. Prawda. Już zawsze będzie w niej tkwić jak cierń.

Rozerwanie… Nie tylko siebie. Nie tylko jego. Rozerwanie świata. Pęknięcie rzeczywistości. Rysa na gładkiej tafli czasoprzestrzeni.

Miłość? Żal? Rozpacz?
Nienawiść.
Do kogo? Może do Losu?
Tak łatwo pozbyć się odpowiedzialności.

Nacisnęła klamkę.

Byle szybko.

Wyszła.

Właśnie przestało padać. Musiało padać bardzo długo, pomyślała. Teraz słońce znów wyciągało swe długie ramiona, by palić wszystko, czego dotknie. Powietrze zamieniało się w gęstą papkę, znów trudno było wciągnąć je do płuc.

Przed nią były długie miesiące potwornego gorąca.




_______________


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Wto 1:52, 23 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_cappella
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 842
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:54, 21 Lis 2010    Temat postu: Re: Nagła zmiana pogody [M]

Czerwono-Zielona napisał:
Lojalnie uprzedzam - to jest dziwne. Ma początek i koniec, ale nie ma środka.

Dziwne. I nie ma środka. Och, cudnie! Chyba trochę to rozumiem, bo jak np. piszę pracę z polskiego, to zdarza mi się zaczynać od końca, czasami najpierw piszę wstęp, później podsumowanie, a potem stwierdzam, że w środku nie mam już właściwie nic do dodania.

Klepanie nigdy nie wychodzi mi na dobre, bo przy zabieraniu się za komentarz zakrzywia mi się czasoprzestrzeń i zajmuje to nieokreślenie długą ilość czasu, ale dzisiaj wieczorem będę wolała raczej skomentować twój tekst niż wymyślać perpsektywy rozwoju i zagrożenia dla demokracji we współczesnej Polsce. Albo uczyć się biologii, zważywszy na to, że z biologią to ja robię różne brzydkie rzeczy. O taak, będę wolała skomentować, możesz być pewna, więc klepię, chociaż nie wiem, czy to ładnie się tak wpychać przed kogoś, komu powyższy tekst jest zadedykowany.

Także, hmm, spodziewaj się niedługo rozwinięcia, a tymczasem idę się dokulturalniać.


E: No to jestem. A że polska demokracja może potrzebować mnie bardziej... Co z tego? xD Powinnam się nią zająć, ale rzadko kiedy robię to, co powinnam, skoro czekała cały weekend, to poczeka jeszcze trochę. ;>

Przechodząc do komentarza.
Hmm. Przeczytałam wcześniej pierwszą i ostatnią linijkę i byłam święcie przekonana, że zupełnie inaczej to poprowadzisz. Chyba dlatego, że bardzo nie lubię deszczu. Chociaż, może inaczej - rzadko lubię, o.

Cytat:
Jakby ktoś dotknął nieboskłonu magiczną różdżką i sprawił, że ten okrutny błękit zamienił się teraz w miękki turkus oceanu, dzielący się hojnie swym chłodnym, wilgotnym bogactwem. Dosłownie słychać było, jak we wszystko na nowo wstępuje życie.

Znasz Poranek Griega (klik)? Piękny jest. Chyba nie do końca pasuje, ale jakoś mi się skojarzyło.

Drzwi. I te migawki za nimi, szkło, krew, bezradność, ból... Jak to zrobiłaś, że wszystko tak dokładnie widzę? Że podczas czytania czułam się, jakbym była skaleczona tym szkłem, zalewana deszczem, jakby ten paskudny strach świdrował mnie spojrzeniem, jakbym słyszała ten ostry dźwięk, którego nikt inny nie słyszy i nie może mi pomóc?
Migawki-niemigawki.
Weszła, wyszła.
Och.
Moment, a tak znaczący i wielowymiarowy!

Cytat:
Ciemność. A może po prostu oślepła? Nie widziała nic. Nie widziała siebie. Nie widziała jego. Bezdenna pustka zasysała światło jak czarna dziura.

Nie widziała siebie. Boże.
Za to już Cię absolutnie uwielbiam. Dlaczego, to Ci chyba nie wytłumaczę, bo nie umiem. Może dlatego, że ja też czasem siebie nie widzę?

Masz niezwykłą zdolność łączenia oryginalnych pomysłów i słów. Ubierania ich w obrazy. Twoje teksty (bo nie tylko ten) czyta się tak, jakbyś po prostu wylewała swoje wizje przed oczami czytelnika. Może ta kałuża nie ma określonego kształtu, ale wszystko idealnie współgra i na dodatek odbija światło, rozszczepiając kolory i dając nam wiele możliwości interpretacji.
Kłaniam się niziutko!

Zabrakło mi słów, nie wyszło, jak chciałam, ale niech już będzie.
Niesłabnącej weny i zawsze ciekawych wizji życzę! ^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez a_cappella dnia Nie 23:11, 21 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:24, 21 Lis 2010    Temat postu:

a_cappella napisał:
Dziwne. I nie ma środka. Och, cudnie!



a_cappella napisał:
czasami najpierw piszę wstęp, później podsumowanie, a potem stwierdzam, że w środku nie mam już właściwie nic do dodania

Genialnie! Prawdę powiedziawszy ja doświadczyłam podobnej sytuacji po raz pierwszy...

a_cappella napisał:
dzisiaj wieczorem będę wolała raczej skomentować twój tekst niż wymyślać perpsektywy rozwoju i zagrożenia dla demokracji we współczesnej Polsce

No nie wiem, myślę, że polska demokracja może potrzebować Cię bardziej niż mój dziwaczny tfur Pomimo, że to niepatriotyczne^^ , będzie mi oczywiście szalenie miło przeczytać Twój komentarz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Nie 18:24, 21 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shattered
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 05 Lis 2010
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:13, 22 Lis 2010    Temat postu:

I znów bawisz się formą, zagłębiasz się w unikalne krajobrazy. Lubię taką niecodzienność, taką "wyższą szkołę jazdy", jak to mówią Ambitnie

Cytat:
Ziemia parzyła, skóra parzyła, oddech parzył. Można było pomyśleć, że okrutne niebo żywi się tym bezgłośnym błaganiem ziemi o ugaszenie pragnienia, błaganiem niemo zastygłym w wyciosanej z gorąca przestrzeni.

- przepiękny opis, przepiękny!! Naprawdę. Czuję się, jakbym tam była, w samym środku tego żaru!

A potem nagle zwrot akcji - niespodziewany deszcz. GENIALNIE!!!




Cytat:
Ból. Jej czy jego? To było bez znaczenia. Był jeden ból. Ale nie łączył ich. Dzielił. Dzielił na pokrzywione, kaleczące skórę nuty o ostrych jak brzytwa krawędziach. Nie udawało się ułożyć ich w żadną melodię.

- co za cierpienie, co za katusza. To jest po prostu mistrzostwo!

I ta końcówka, przy której o mały włos się nie popłakałam

Cytat:
Kiedyś może nawet znów usłyszy jego głos. Kiedyś może nawet znów usłyszy siebie.

W następny dzień taki, jak tamten. Za tysiąc lat.

Odwróciła się i ostatni raz spojrzała za siebie. Na siebie. Przez siebie. Na niego.

Pustka.

Tak, teraz modliła się o pustkę. Żeby nie bolało.

Ale bolało.



Masz doprawdy oszałamiający styl! Powtórzę raz jeszcze: geniusz!

Życzę weny i pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez shattered dnia Pon 17:16, 22 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 3:04, 23 Lis 2010    Temat postu:

Shattered, rozpieszczasz mnie! Drugi tak cudowny komentarz...

Z wrażenia aż nie mogłam się skupić na moim ulubionym odcinku House'a
(Boże, znów się wydurniam... Wybacz, to endorfiny po przeczytaniu Twoich komentarzy uderzają mi do głowy... Ale naprawdę nie moglam się skupić, bo myślałam o Twoich komentarzach ).


shattered napisał:
Czuję się, jakbym tam była, w samym środku tego żaru

Bo byłaś! To tegoroczne upały Tak bardzo dały mi się we znaki, że aż postanowiłam je opisać
Oczywiście baardzo dziękuję za przepiękny komplement...

shattered napisał:
A potem nagle zwrot akcji - niespodziewany deszcz. GENIALNIE!!!

Być może genialne, ale to nie ja to wymysliłam Naprawdę tak było. Któregoś koszmarnie gorącego dnia nagle zaćzeło padać i w ciągu kilku minut tempetratura spadła o dziesięć stopni. To bylo na tyle niecodzienne, że zapadło mi w pamięć i postanowiłam to opisać... Także wszelkie pochwały należą się Matce Naturze

shattered napisał:
I ta końcówka, przy której o mały włos się nie popłakałam

Boże.. Do głowy by mi nie przyszlo, że można się przy tym poplakać... Jesteś niesamowitym Czytelnikiem, wiesz? Dziękuję, że zechciałaś podzielić się ze mną swoimi odczuciami dotyczącymi moich dziwacznych tforków...

shattered napisał:
geniusz!

Oj... Ostrożnie z takimi slowami! Jeszcze nie daj Boże uwierzę i wyląduję w Mayfield... A wszyscy pamiętamy, jak fatalnie dla Freedom Mastera skończyła się mania wielkości...

Shattered, bardzo, bardzo gorąco dziękuję Ci za wszystkie Twoje tak budujące słowa... Jestem wzruszona. I poruszona. Dziękuję. Bardzo.

I pozdrawiam serdecznie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Wto 3:13, 23 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:43, 23 Lis 2010    Temat postu:

Droga a_cappello!

Dziękuję za cudowny komentarz!

Cóż, polska demokracja faktycznie jakoś przeżyła, więc martwię się już ciut mniej

a_cappella napisał:
bardzo nie lubię deszczu. Chociaż, może inaczej - rzadko lubię, o.


Doskonale Cię rozumiem. Ja wprawdzie widzę w nim coś - że tak banalnie powiem - romantycznego, ale niestety w naszym klimacie często jest to po prostu ohydna, zimna i nieprzyjemna plucha... Jednak gdy zaczynałam pisać ów tekst powyżej, nie sądziłam, że z tego wyjdzie metafora obejmująca cały tekst.. A potem pomyślałam, ze ta pewna przewrotność takiego ujęcia deszczu może być ciekawa... Że to przełamuje jakiś schemat. I że przecież dla każdego co innego jest szczęściem. Dla jednych - słońce, dla innych - deszcz... A House (a z nim Stacy - bo o niej to w mojej głowie było ) właśnie świetnie się w taką "niesztampowość" wpisują...
Poza tym pisałam to latem, w czasie tych lipcowych upałów, kiedy było koszmarnie gorąco i wówczas deszcz naprawdę wydawał się wybawieniem... Wprawdzie przyznaję, że trudno mi było potem pociągnąć tę metaforę, bo kiedy myślimy o czymś dobrym i przyjemnym, automatycznie przychodzi na myśl słońce, a nie - plucha, ale spróbowałam podjąć wyzwanie i doprowadzić to do końca. Tak trochę zwyczajnie na przekór

a_cappella napisał:
Znasz Poranek Griega? Piękny jest.

Znałam, choć nie wiedziałam, że to on
Nie chcę tu pisać mojej autobiografii, ale z powodu różnych dziwnych rzeczy dziejących się u mnie ostatnio, fakt, że kawałek mojego tforka skojarzył Ci się z tak piękną muzyką, jest dla mnie szalenie ważny i wruszający...

a_cappella napisał:
Nie widziała siebie. Boże.
Za to już Cię absolutnie uwielbiam. Dlaczego, to Ci chyba nie wytłumaczę, bo nie umiem. Może dlatego, że ja też czasem siebie nie widzę?

Ten fragment oraz nawiązanie do Griega sprawiły, że łzy pojawiły się w moich oczach... Dziękuję! Dla takich Czytelników warto jest pisać...

a_cappella napisał:
Jak to zrobiłaś, że wszystko tak dokładnie widzę?

Prawdę powiedziawszy, nie mam pojęcia Ale cieszę się, że się udało

a_cappella napisał:
jakbym słyszała ten ostry dźwięk, którego nikt inny nie słyszy i nie może mi pomóc?

O, i to jest moment, w którym autor dowiaduje się, o czym tak naprawdę napisał... Bo sam, z jakichś dziwnych powodów, nie zawsze ma tego świadomość...

a_cappella napisał:
Masz niezwykłą zdolność łączenia oryginalnych pomysłów i słów. Ubierania ich w obrazy. Twoje teksty (bo nie tylko ten) czyta się tak, jakbyś po prostu wylewała swoje wizje przed oczami czytelnika. Może ta kałuża nie ma określonego kształtu, ale wszystko idealnie współgra i na dodatek odbija światło, rozszczepiając kolory i dając nam wiele możliwości interpretacji.

Wybacz, że tak egoistycznie cytuję te piękne, choć niezasłużone, komplementy pod moim adresem... Ale chciałam napisać, że takie słowa wiele dla mnie znaczą... One, wraz z tymi o Poranku Griega, sprawiają, że choć nie umiem śpiewać, mam wrażenie, że śpiewam, ze choć nie umiem grać - układam melodie... To pozornie niewiele, ale dla mnie to ogromnie dużo... DZIĘKUJĘ.

a_cappella napisał:
Może ta kałuża nie ma określonego kształtu

Trafne określenie Samo słowo "kałuża" z początku nieco mnie rozbawiło, ale potem pomyślałam, że dobrze ono pasuje i że mnie cieszy... Bo ja, kurczę^^, nie umiem opowiadać historii w klasycznym tego słowa znaczeniu. Że bardziej interesują mnie chwile, ulotne momenty, uczucia... Że to je staram się zamknąć w słowach... A to trochę takie impresjonistyczne podejście jest (drodzy Impresjoniści, wybaczcie mi proszę, że szargam Wasze imię^^), dlatego też ta kałuża światła tak mnie ucieszyła... Że choć trochę udało mi się coś takiegostworzyć ...

A_cappella, nie umiem wyrazić swojej wdzięczności za Twój piękny komentarz. Mogę tylko jeszcze raz podziękować... A zatem dziękuję. Choć to tak niewiele.

Pozdrawiam gorąco

PS. Nie chcę być nachalna, ale chciałabym podzielić się z Tobą pewnym utworem... W ramach podziękowań za Griega^^. Słuchałam go na zmianę z "Porankiem", pisząc ten post do Ciebie i pomyślałam, że może... że może mogłabym Ci go podrzucić A może znasz?
Zaczynam nie od tej strony, bo to część trzecia, ale chyba najbardziej przypadła mi do gustu
Muse - Exogenesis Symphony Part 3 - Redemption (klik)
Miłego słuchania


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_cappella
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 842
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:06, 02 Gru 2010    Temat postu:

Przepraszam za poślizg z odpowiedzią, ale ostatnio coś mi ciągle przeszkadzało - tym razem akurat nie demokracja, tylko np. rozmieszczenie gleb w Polsce albo jakieś dziwne strumienie świadomości Gombrowicza. Bo podobno Słowacki wielkim poetą był! *co jest* xD

Czerwono-Zielona napisał:
A potem pomyślałam, ze ta pewna przewrotność takiego ujęcia deszczu może być ciekawa... Że to przełamuje jakiś schemat.

I była. Dawno w ten sposób nie patrzyłam na tę wodę lejącą się z nieba... ;>

Czerwono-Zielona napisał:
Wybacz, że tak egoistycznie cytuję te piękne, choć niezasłużone, komplementy pod moim adresem...

Hej, nie takie znów niezasłużone! ^^
To, co piszesz, niewątpliwie ma to nieokreślone coś, a Twoje impresjonistyczne podejście bardzo mi odpowiada. Tej kałuży nie planowałam, po prostu szukałam odpowiedniego porównania i tak mi się jakoś sama... wylała, obrazując to, o co mi chodzi.


Czerwono-Zielona napisał:
PS. Nie chcę być nachalna, ale chciałabym podzielić się z Tobą pewnym utworem... W ramach podziękowań za Griega^^. Słuchałam go na zmianę z "Porankiem", pisząc ten post do Ciebie i pomyślałam, że może... że może mogłabym Ci go podrzucić A może znasz?

Nachalna? Co Ty! Zawsze chętnie się zapoznaję z tym, z czym ktoś chciałby się ze mną podzielić, więc oczywiście, że mogłabyś.
I nie, nie znałam tego, ale oba otwory jakoś tak do siebie pasują... Dziękuję, posłucham zaraz pozostałych części.
Skoro już się tak dzielimy - posłuchaj, gdybyś miała ochotę: Stevie Wonder - The First Garden (klik). Jakoś mi się w pewien sposób skojarzyło.

A tak ogólnie to... Nie ma za co, naprawdę. ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin