Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Przypadek rządzi wpadkami [13+]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pavulon
MegaMind


Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 6219
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod dygestorium w umieralni
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:28, 28 Lut 2010    Temat postu: Przypadek rządzi wpadkami [13+]


Zweryfikowane przez pavulona


Generalnie - fik pisałem na konkurs, porwali mnie niestety kosmici do kina i się nie wyrobiłem na czas. Fik dedykuję Saph oraz Nisi
Pierwszej chciałbym podziękować za drobiazgowe (myślę, że też męczące) betowanie
Drugiej za wczorajsze nakłanianie do szerzenia tego fikowego zła



Przypadek rządzi wpadkami.

Ciemna uliczka to chyba najbardziej właściwe miejsce dla umiejscowienia mrocznej akcji z posiadaczem przerośniętych kłów w roli głównej. Prze-ra-ża-jące ile rzeczy tam się może dziać. W TEJ uliczce nie działo się akurat nic specjalnego. Stary, bezdomny, zanadto pijany człowiek próbował nakryć się jakimś usyfionym kocykiem. Zasadniczo nie wychodziło mu to - materiał był
naddarty, w rozmiarze ręcznika. Pijak postękał i wypuścił z lekkim rzężeniem powietrze. Dopiero odgłos obcasów niosący się po bruku sprawił, że oprzytomniał. Z mroku wyłoniła się postać osnuta
jasnym płaszczykiem.
Kobieta obrzuciła żebraka roztargnionym spojrzeniem. Musiała się bardzo śpieszyć, skoro odważyła się zapuścić w takie miejsce. Młoda, długonoga blondynka, posiadaczka tipsów udekorowanych motylkiem z brokatu - zapewne umówiona z facetem w kinie przecznicę stąd. Jedyna latarnia oświetlająca uliczkę dawała słabą poświatę toteż dziewczę wyrżnęło porządnie przy potknięciu. Głowa w chmurach zeszła nagle na ziemię. Przeklinając podjęła próbę ponownego powrotu w niebieskie przestworza.

Nie była jednak sama, oprócz mętnych oczu starca obserwowały
ją także inne, czające się w mroku. Niewielkie skaleczenia nadgarstku dziewczyny zaczynało już broczyć krwią. Jej metaliczny zapach drażnił nozdrza przyczajonego osobnika.. Nie mógł już on
powstrzymać się przed spełnieniem swojego drapieżnego pragnienia. Jest już moja -przebłysk myśli w jego okalanej kruczoczarnymi włosami łepetynie znikł tak szybko jak się pojawił.
Mężczyzna rzucił się na wstającą z ziemi kobietę. Blondynka odzyskała już swój psychiczny stan niebytu, nie spodziewała się więc tego, iż zostanie on tak nagle zakłócony. Poczuła tylko lekkie
ukłucie. Dzięki wszystkim Zeusom, zapisała się wcześniej na ten kurs samoobrony- był tani, a trener miał atletyczną sylwetkę, i jeszcze seksowniejszy od swego ciała sportowy samochód. Kilka ciosów torebką, parę kopów na oślep oraz zdarte gardło. Możesz już zacząć współczuć napastnikowi, biedaczek kulił się teraz na ziemi.
Ha, jestem bosSska! Tylko dwa połamane paznokcie. Dziewczyna zaczęła kontaktować co się dzieje dopiero po chwili. Kopała leżącego, facet kaszlał i prychał najwyraźniej
się dusząc. Zboczeniec ma za swoje. Postanowiła jednak zadzwonić po pomoc. I policję.


-House, nie możesz tak po prostu krzyknąć "nie zgadzam się!" przed ołtarzem. Oni są razem tacy szczęśliwi, Lucas pozwala jej na wszystko, dlatego musiał już zlikwidować wszystkie 3 karty kredytowe . No ale jak to mówią nie ma dymu bez ognia.- Zmęczony głos Wilsona ledwo docierał przez drzwi łazienki do golącego się Grega.
-Dobrze, że ja swoje trzymam w skarpetce pod łóżkiem. Poza tym nie chcę nic krzyczeć,
zastanawiam się tylko jakby to było - golarka zatrzymała się na podbródku - mieć dzieci, psa kota, jaszczurkę zwinkę i większe wydatki.
-Dałbyś już jej spokój, ona jest zajęta. Pośpiesz się, jeszcze tylko 15 minut i wychodzimy. - James zmierzwił dłonią włosy.
-Gdybym bulił co miesiąc tyle co Lucas na te operacje, liftingi..Dziwki wychodzą taniej, masz rację. - House przejechał ręką po policzku najwyraźniej zadowolony z efektu.
-...Ok, ruszamy na podbój świata. Jeszcze 5 minut i się spóźnimy - onkolog poklepał się po kieszeni sprawdzając obecność kluczyków do auta.
-Nie zapomnij zabrać swojego miotacza ognia - Greg ruszył za przyjacielem zamykając drzwi.


-Jak myślisz, House będzie zainteresowany? - Chase przeglądał karty pacjentów, ostatnie wizyty u fryzjera przyniosły mu katastrofę w życiu prywatnym. Przez pomyłkę tego głąba stał się estetycznie łysy, nie było już czego poprawiać w czasie przerw przy szpitalnym lustrze. Foreman próbował go pocieszać, tłumaczył mu że za miesiąc urosną co najmniej o 1-1.5 cm. Dało to tyle, że Chase zaoszczędził na chusteczkach wypłakując się w ramię kolegi. Bywało gorzej.
-Na pewno, jeszcze nigdy takiego pacjenta nie mieli..-neurolog przerwał na wpół zdania widząc nadchodzącego przełożonego.
-Chyba nie pobijecie kaleki? - House wskazał 2/3 składu kaczuszek pozbawione włosów.
-Mamy ciekawy przypadek...

-To niemożliwe, nie można nie mieć pulsu i nadal żyć. - Wilson wytrzeszczył oczy tak, że jego krzaczaste brązowe brwi prawie stykały się z czupryną. Wyraz niedowierzania malujący się na
jego twarzy sprawił, że Greg mimowolnie się uśmiechnął. On sam nie mógł uwierzyć w ten fakt.
Przyjęty przez nich mężczyzna, blady trzydziestolatek nie wykazywał śladu tętna, nie pił ani nie jadł. Dziwny koleś. Wszystkiego dopełniał fakt, że gość miał obstawę 24h na dobę pod drzwiami. Albo facet miał naprawdę przesrane i był 55-tym wcieleniem Buddy, albo był kosmitą. Nie miał
antenek, więc podwójnie przesrane.
-Trzynastka, trzynaście, jakkolwiek ci na chrzcie dali nie otwieraj tak ust gdy próbujesz myśleć. - Diagnosta pogroził ołówkiem kobiecie siedzącej naprzeciw. Z powodów oszczędności jakie
zarządziła dyrektorka szpitala House stracił swoją tablicę i markery i musiał się zadowolić blokiem oraz wspomnianym ołówkiem. Było ciężko, Chase i Foreman zajmowali się trzymaniem bloku by House mógł na nim pisać. Marny substytut tablicy dawał się we znaki wszystkim. 13 została zmuszona do myślenia za całą trójkę. Kaczory - z racji bycia facetami nie posiadali podzielnej uwagi. Rzucali więc pomysłami, które ograniczały się głównie do jednego: toczeń.. Chase chciał zrobić też biopsjo. 2 godziny spęczone w pokoju z kaczuszkami dawały się we znaki niebieskookiemu diagnoście. Powstała cała długa lista chorób (żadna nie obejmowała niestety braku pulsu, śmierć wykluczono już na wstępie). Trzynastka cofała się do czasów liceum, lecz próbując
popisać się swoją wiedzą nie olśniła House'a, ponadto przez rozchylone usta nabawiła się hiperwentylacji.

Pacjent leżał w izolatce, bano się jakiejś epidemii mimo tego, że jedynym objawem (oprócz braku pulsu!) był uporczywy kaszel,a w związku z powyższym również dławienie się, co skutkowało pojawienie się wytrzeszczu gałek ocznych.
-Edgar, musieli ci dać imię po garbatym pomagierze? - House przyglądał się uważnie ziemistobladej cerze mężczyzny.
-Wszystko lepsze niż Edward.- wykrztusił ledwo słyszalnie imiennik garbatego pomagiera.
-Nie powinieneś żadnego otrzymać, technicznie rzecz biorąc Twoje serce nie bije. Niemniej jesteś tu z nami, poruszasz się..kaszlesz, dusisz się...I nie, nie, nie próbuj się odzywać. Sami dowiemy się
co Ci dolega. Trzynastka, szykuj rezonans, biopsję. A, i jeśli nie przestaniesz robić takiej miny to dostaniesz lewatywę. Ty też, Foreman. - Chwila i kaczuszek już nie było.

-Wszystko w normie, poza tym, że norma wskazuje że nasz pacjent powinien NIE ŻYĆ. No Trzynastka, dawaj - House bawił się pozostałością po nadprogramowych wyczynach 13 czyli jej
kulkami ( piłeczka z racji oszczędności również została sprzedana na eBayu).
-No to może... opryszczka? Martwica mózgu? Płaskostopie?..[..]..- nie dawała za wygraną. Była gotowa nawet na recytację chorób od A-Z, byle olśnić House'a swoją niebywałą wiedzą. Diagnosta po 5 minutach zrobił się senny. Kazał Foremanowi wybrać jedną możliwą chorobę.

-Sarkoidoza? Niech będzie. Podaj mu steroidy, apap i swój najpiękniejszy uśmiech z zapewnieniem, że to wszystko zadziała. - Greg próbował ożywić się kawą, na próżno. Najwidoczniej po każdym występie Trzynastki wzrastała mu tolerancja na kofeinę. Kolejny pusty kubek z automatu wylądował w koszu na śmieci. Wilson zostawił mu wiadomość - drań wyrwał kolejną pielęgniarkę z dziecięcego. House nie chciał im zanadto przeszkadzać, w końcu jego kumpel potrzebował kobiety jak mało kto. Kulki 13 nie nadawały się do odbijania od ścian, a rozmowa z pacjentem który
jedno zdanie mówi 5 minut (i tak połowy słów przy tym kaszlu nie zrozumiesz), nie wchodziła w grę. Diagnosta siadł do rozwiązywania krzyżówki. "Choroba, która nie istnieje", proste- toczeń.
Nie ma to jak miła, kulturalna rozrywka ludzi wykształconych, no średnio wykształconych. W tym kraju nawet dziecko wie, iż odpowiedzią na to pytanie jest toczeń.

Stan pacjenta się nie poprawiał ani nie pogarszał. Brak pogorszenia dziwił (lub martwił) wszystkich najbardziej.
Można powiedzieć przełomowy przypadek, pierwszy taki w karierze tego zespołu.
Wilson zastał House'a śpiącego - strużka śliny ściekała mu na enter, bowiem diagnosta przysnął na laptopie (na szczęście nikt tego nie sprzedał) przeglądając do późna wikipedię. Lekkie
potrząśnięcie przyjacielem wybudziło go ze snu.
-Ale cso, słowo na 4 litery..-wymamrotał półprzytomnie, dopiero po chwili dochodząc do siebie
-Wilson, nie widzisz, że tu się pracuje?
-Właśnie widzę. Muszę ci coś powiedzieć. Żenię się!
-Znooowuu..
-Tym razem to TA odpowiednia, jedyna. Czaisz bazę? Nie zauważyłeś czegoś nowego w moim wyglądzie?
House przyjrzał się Jamesowi, faktycznie. Miał nową koszulę i krawat w cętki.
-Nie, ale masz fajny krawat. Slipki pewnie były gratis.
-House! Popatrz na mnie! Widzisz to? TO! -Wilson z rezygnacją wskazał na swoje wydepilowane brwi ( przerzedzone brzmi tak jakoś łyso)
-Rzeczywiście, golisz całą twarz?
-Nic dziwnego, że nie odgadłeś jeszcze choroby tego gościa bez tętna. Nawet pogorszenia nie załapał. Wstydź się. -Wilson rozsiadł się wygodnie w fotelu naprzeciwko.
-Już wiem dlaczego tak się na nią napaliłeś. - moje gratulacje, będziecie mieli piękne dzieci. Ciekawi mnie jak zniesie twoje gadanie przez sen o Amber. Zakup jej od razu stopery..
-Nie bądź złośliwy, ona uratowała mi życie. Tzn najpierw przez nią się zakrztusiłem..

Wyraz geniuszu rozprzestrzenił się po twarzy diagnosty ponaddźwiękowo. Wybiegł z gabinetu zostawiając Wilsona samego ze swoimi nowymi brwiami.
-Co robiłeś gdy zacząłeś kaszleć? Tylko spokojnie i powoli. Dobra, spokojnie. Powoli i tak będzie - House ze zniecierpliwieniem wyczekiwał odpowiedzi. Brzmiała ona mniej więcej tak (pomijając
kaszel, charczenie i inne fizjologiczne odgłosy Edgara)
-No,,chciałem..się..napić...świeżej...świeżego napoju...ale dziw.. znaczy..kobieta ..miała..taki..cholerny.. płaszcz,.. futrzany..i.. się.. potknąłem..i..
-Iiiii?
-Kła...kła..
-Kłamca?
-KŁACZEK! Do cholery kłaczek! (to było na jednym dechu, po którym rozmówca pobladł jeszcze bardziej)
-Kłaczek, dlaczego zawsze musi być ten cholerny kłaczek - House nie miał więcej pytań (np. jakiego napoju chciał się napić nasz pacjent:))- Siooostrooo!

Pielęgniarka przypełzła całkowicie niechętnie.
-Siostro to u siebie w domu - warknęła - Co mam zrobić tej dyszącej kreaturze? Wygląda i wydaje odgłosy jak Lord Vader. Siostrzeniec jest fanem Star..-House skrzywił się i przerwał gadatliwemu stworzeniu.
-Proszę wykonać rękoczyn.
-Na czym, na panu? - skończyła przekomarzanki widząc groźną minę diagnosty.
-Na nim, rękoczyn Heimlicha. Natychmiast.


-To był niezwykle trudny przypadek. Rękoczyn Heimlicha, też mi coś! Płacę ci tyle forsy za nic?- Cuddy była wściekła, pielęgniarka najwyraźniej rozniosła wieści wiadomej treści. Zanosiło się na
utratę laptopa. I kulek.- Musisz wywalić jednego członka zespołu. Obojętnie kogo. Ale nie Trzynastkę, to kobieta. No i nie Foremana. Jest murzynem. Masz wolność wyboru, no już wybieraj..
-Hmm zostaje mi..Chase? Rozpłacze się. Mogę zwolnić siebie, albo Wilsona. Zwalniam Wilsona.

The End


PS
Wampir ma się dobrze, piją razem ze staruszkiem w ciemnej uliczce. Blondynka już się tamtędy nie przechadza, ponieważ trener podwozi ją swym mercem. A to jest mój debiut. I zaprzeczam. Nie potrafię pisać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pavulon dnia Nie 0:43, 28 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:18, 28 Lut 2010    Temat postu:

W pierwszej kolejności dziękuję za dedykację.

A teraz odnośnie fika: mroczna sceneria, dziwna, nieistniejąca choroba i odpowiednia doza poczucia humoru. Wszystkiego po trochu, dzięki czemu jest ciekawie i fajnie się czyta.

Zagadka medyczna miodzio. Aż Shrek zaczął za mną chodzić...

Że Wilson ma 6 palników wiedziałam, miotacz ognia jest dla mnie zaskoczeniem. Oby sobie buzi nie okopcił.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:14, 16 Mar 2010    Temat postu:

Ojejuu
Szkoda, że nie zdążyłeś na konkurs
Kłaczek...

Udany debiut
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin