Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[T] Take the Ducklings bowling [NZ][3/23]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rory Gilmore
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 6312
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Westeros
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:07, 20 Lip 2011    Temat postu: [T] Take the Ducklings bowling [NZ][3/23]

Hej hej
Oto kolejne tłumaczenie fika od autorki fluffy2001. Autorka zgodziła się na tłumaczenie fika a oto link:
[link widoczny dla zalogowanych]

Fik głównie kręci się wokół Chase'a i Cameron, ale jest to bardzo zabawny fik i jest w nim sporo House'a i jego humoru. Polecam wszystkim i proszę o komentarze bym wiedziała czy się podoba i czy jest sens dalej tłumaczyć.

zweryfikowane przez Allison Chase

Aha, zanim zacznę to w tym rozdziale są odzywki dotyczące gry w kręgle. Nie jest mi to znajoma gra, ale starałam się poszperać w internecie, lecz jeśli coś wyszło nie tak to przepraszam i może mi ktoś podpowie jak dane słowa tłumaczyć.


ROZDZIAŁ 1 - IDZIEMY NA KRĘGLE!


Dzień okazał się być naprawdę wyczerpujący i praktycznie nie do przejścia. Cała trójka siedziała w sali konferencyjnej bez słowa, zatopiona we własnych myślach. Foreman miał już dosyć tego uczucia rozczulania się, które towarzyszyło im ostatnio. Jeśli ciągłe przebywanie wśród śmierci nauczyło go czegoś to tylko tego, że życie jest po to by się nim cieszyć.
- Musimy się trochę rozerwać.
- Drinki i bilard? - Chase nie miał innych pomysłów.
- Nie, to już jest nudne. Powinniśmy spróbować czegoś innego. - zasugerowała Cameron.
- Mogę zabrać moją dziewczynę. Dzisiaj się z nią widzę.
Cameron uśmiechnęła się na pomysł by w końcu poznać obecną dziewczynę Foremana.
- Bardzo chętnie ją poznam. Głosuję za tym by dać nam szansę by ją lepiej poznać.
- Czyli albo kino albo jakiś klub. - powiedział Chase. Foreman uśmiechnął się.
- Ok, może pomyślicie, że to dziwny pomysł, ale co powiecie na kręgle?
Cameron zerknęła na jego uśmiech a Chase pomyślał, że Foreman oszalał.
- Idealnie! - Cameron zareagowała entuzjastycznie.
- Kręgle? Czy ludzie naprawdę to robią? - Chase czuł, że jest w dziwnym położeniu.
- Co, nie lubisz kręgli? - zapytał Foreman.
- Nie o to chodzi. Po prostu... uch... Nigdy wcześniej tego nie robiłem.
Cameron zaśmiała się słysząc te nowości.
- Czy w Australii nie mają kręgli? Och, czekaj. Tam wszystko jest odwrócone. Prawdopodobnie rzucają kręglami by zbić kule.
- Bardzo śmieszne. - Chase'owi nie było do śmiechu.
- Jestem pewnie, że nie było czasu na kręgle pomiędzy żeglowaniem a graniem w polo. - Foreman również nie przegapił okazji by się z niego ponabijać. Cameron postanowiła podjąć oficjalną decyzję.
- Cóż, Chase, myślę, że zostałeś przegłosowany. Jesteś w tym kraju na tyle długo by w końcu doświadczyć jednej z najlepszych rzeczy.
- Czyli, że nie mam zbytniego wyboru. Czemu nie? Lubię łączyć stres w pracy z potencjalnymi żenującymi sytuacjami. Jestem z wami.
- Rozchmurz się, wombacie. - Cameron nie była zbyt zachwycona postawą i sarkastycznym zachowaniem Chase'a. - Potraktuj to jako ćwiczenie wzmacniające grupę.
- Zadzwonię do mojej dziewczyny by się umówić na spotkanie. - Foreman wyciągnął telefon i wybrał numer.


- Pamela, to są moi koledzy, Robert Chase i Allison Cameron. - Foreman przedstawił ich kiedy wsiedli do samochodu Pameli. Kobieta kiwnęła głową w stronę Chase'a i Cameron, którzy zajęli tylne siedzenie.
- Miło poznać. - nachyliła się w stronę Foremana i pocałowała go.
- Dzięki za transport. - Foreman był wdzięczny, że zaoferowała bycie szoferem tego wieczora. Pamela była zaintrygowana planami na ten wieczór.
- Kręgle, co? Nie powiedziałeś im jaka świetna w to jestem, prawda? Jestem zaskoczona, że znowu chcesz mieć skopany tyłek.
- A więc już tam byliście? Już rozumiem dlaczego wpadłeś na ten pomysł. - odezwała się Cameron.
- Zabrałam tam Erica podczas jego powrotu do zdrowia. Potrzebował zajęcia, które pomoże mu wrócić do formy. To było naprawdę zabawne na początku. Jakbym uczyła czterolatka grać w kręgle, ale pod koniec już było lepiej.
- Więc byliście ze sobą kiedy wracał do zdrowia? - Cameron była zachwycona, że poznała nowe detale.
- Znam Erica ze szkoły w Filadelfii. Nasi ojcowie wciąż mieszkają w sąsiedztwie. Tak naprawdę to jego ojciec zadzwonił do mnie kiedy Eric wracał do zdrowia. Wiedział, że jego syn będzie zadowolony, że mnie widzi.
- To słodkie. Eric nigdy nam o tym nie mówił. - Cameron prowokowała z tylnego siedzenia.
- Twoje zdolności dziś się przydadzą. - Foreman zwrócił się do Pameli by zmienić temat. - Chase nigdy nie grał w kręgle.
- Co? Czyżbyś mieszkał w jaskini przez całe życie? - Pamela nie mogła uwierzyć, że jest na świecie człowiek, który nigdy czegoś takiego nie robił.
- Gorzej. Mieszkał w Australii. - odpowiedział Foreman zanim zrobił to Chase.
- Czy Australia nie jest trzecim co do wielkości krajem na świecie? Myślałam, że kręgle są...
- To już zostało wyjaśnione. Chase dorastał w bogatej rodzinie. Był zbyt zajęty szusowaniem w Alpach. - podjudzał Foreman. Chase siedział cicho na tylnym siedzeniu, w milczeniu przyjmując wszystkie obelgi.
- Dalej chłopcze, broń się. - powiedziała Pamela do Chase'a i zerknęła w lusterko by na niego spojrzeć. - Ja zawsze daję mu znać, że nie dbam o jego słowa.
- To był długi dzień. Jestem zbyt zmęczony by myśleć o odpowiedziach. - odpowiedział Chase zmęczonym głosem.
- Och, niezły akcent. Jestem przekonana, że podrywasz na niego dziewczyny. Nie martw się, obronię twój honor. - Pamela walnęła Foremana w ramię.
- Ał!
Cameron i Chase zaśmiali się widząc co ona potrafi zrobić z Foremanem. On potrzebował takiej kobiety. Przestali się śmiać kiedy dojechali na miejsce.
Śmierdzące powietrze i ogóle zaniedbane miejsce uświadomiło Chase'owi dlaczego nigdy nie był w takim położeniu.
- Normalni Amerykanie przychodzą tu dla zabawy? Nie dziwię się dlaczego reszta świata uważa ten kraj za prosty. Więzienie, które musiałem przeszukać pachniało lepiej.
Foreman i Pamela zaprowadzili wszystkich do lady.
- Dwie alejki i cztery do wypożyczenia.
Każdy zaczął mówić swój numer buta.
- To tradycja, że cytujemy Monty Pythona w kręgielni? - Chase zastanawiał się po co zupełnie obcej osobie rozmiar jego buta. Takie rzeczy widywał jedynie w serialach. Cameron zaśmiała się z jego beznadziejnej naiwności.
- Potrzebujesz butów do kręgielni.
- Mają specjalne buty? By rzucać piłkę w drewnianej alejce?
Wszyscy wpatrywali się w niego, czekając aż poda rozmiar swojego buta.
- No dobra. Rozmiar 10.
Kiedy każdy dostał buty, zaczęli przydzielać alejki. Chase spojrzał z obrzydzeniem na swoje pożyczone, znoszone buty i odwrócił się w stronę Cameron.
- Jesteś immunologiem. Nie dostrzegasz tych wszystkich chorób w tych butach?
- Zaufaj mi, to absolutnie bezpieczne. Czy widziałeś kiedyś w klinice jakieś infekcje po noszeniu butów do kręgli? Oczywiście, że nie bo wtedy byś wiedział, że były to buty do kręgli. - Cameron naprawdę miała ubaw z Chase'a zmagającego się z tymi pomysłami. - Daj spokój, Chase. Pomogę ci wybrać kulę. - poprowadziła wciąż niepewnego Australijczyka do stoiska z kulami.
- Zajmę się odświeżaczami. - Pamela poszła w stronę baru i powróciła z piwem dla każdego. Zerknęła w stronę Chase'a i Cameron. - Więc ta dwójka... - zapytała Foremana podejrzliwie.
- Nie, ale krążą plotki, że zrobili to raz. To była sprawa na jedną noc.
- To nie plotka, kochanie. Oni naprawdę to zrobili. Ich język ciała to zdradza. Szkoda, wyglądają razem ładnie. W każdym razie my też potrzebujemy kul. - oboje poszli znaleźć coś dla siebie. Po kilku minutach byli gotowi do rozgrzewki.
- Najpierw początkujący. - Pamela złapała Chase'a, który przewracał oczami, wciąż niedowierzając, że faktycznie to robi. - Widzisz tą linię? Twoja stopa nie może jej przekroczyć, gdyż będzie faul. Zacznij z tą kulą w ten sposób. - zademonstrowała mu. - Zrób ze trzy, cztery kroki, weź kulę za siebie a potem pchnij ją do przodu. Ramię trzymaj cały czas prosto. - Pamela powoli demonstrowała każdy ruch a Chase ją obserwował. - Zacznę pierwsza byś zobaczył jak to wygląda. - zrobiła trzy idealnie wymierzone kroki, wypuściła kulę, która potoczyła się środkiem. Wszystkie kręgle upadły. - Ok, teraz twoja kolej.
Chase wyprostował się, podciągnął kulę do klatki piersiowej i starał się skupić na kręglach stojących na końcu alejki. Jedyne o czym myślał to o tym jakie to śmieszne. Zrobił krok do przodu w zupełnie nieskoordynowany sposób i opuścił kulę zbyt szybko. Umieścił kulę za sobą kiedy zorientował się, że nie może zrobić więcej kroków by nie ryzykować faula, więc stanął a potem rzucił kulę przed siebie. Kula przeleciała kawałek, uderzyła w podłogę a potem przeturlała się na bok alejki. Cameron i Foreman śmiali się histerycznie. Pamela dzielnie usiłowała się nie roześmiać, ale w końcu się poddała.
- To się nazywa gutter ball. - powiedziała Pamela. - Jestem pewna, że będziesz miał tego sporo dzisiaj.
- Powinniśmy go wysłać do alejki dla dzieci. - Foreman wskazał na alejki, gdzie grały same dzieciaki.
- Dobra pierwsza próba. Z pewnością to ci się przyda. - Pamela wskazała na piwo stojące na stole. - Generalnie zasada jest taka, że im bardziej jesteś pijany tym lepiej idzie ci gra w kręgle. Zrelaksuje cię to.
Foreman był kolejny i zdobył siedem punktów na dziesięć.
- Och, coś nie poszło. - Pamela posłała mu spojrzenie.
Cameron była gotowa by pokazać ludziom jak się gra. Umiejscowiła się na końcu alejki a następnie pchnęła kulę i idealnie strąciła wszystkie kręgle. Posłała znajomym spojrzenie mówiące „i co wy na to”. Foreman i Chase byli zaskoczeni. Pamela była zadowolona, że ma godnego przeciwnika.
- Pokaż na co cię stać, kochana. - powiedziała do Cameron z wyraźnym duchem walki.
Pierwsza gra odzwierciedlała rozgrzewkę. Chase'owi nie udawało się rzucić kulą bez trafienia nią w bok alejki, Foreman miał nawet dobry wynik, ale nic godnego chwalenia się. Cameron i Pamela konkurowały ze sobą z jednym strikiem i jednym spare'em. Pamela jako pierwsza zbiła dwa razy wszystkie kręgle. W ostatecznej rozgrywce udało jej się bić tylko dziewięć z dziesięciu kręgli.
Cameron uśmiechnęła się do Pameli z wyższością patrząc na jej starania. Trzy razy musiała zbić wszystko by wygrać. Ustawiła się, odgarnęła włosy z oczu i rzuciła kulą idealnie w środek. Wszystkie kręgle upadły jak liście z drzewa. Następnie dwa kolejne razy zrobiła dokładnie to samo. Zwycięstwo należało do niej.
- Czas na powtórkę, kochana. - powieziała Pamela do Cameron, która usiłowała zachować swoje zwycięstwo. Druga gra była mniej więcej taka sama. W czwartej rundzie, po kilku piwach Chase'owi nagle zaczęło dopisywać szczęście. Ustawił się, ruszył do przodu i tym razem kula po wypuszczeniu nie uciekła od razu na bok, jednak potoczyła się przez całą alejkę i kiedy już miała znów wpaść na bok jakoś zahaczyła o jeden z kręgli, który po dłuższej chwili zdecydował się upaść. Chase uniósł ręce w akcie triumfu.
- Udało mi się. - powiedział a pozostali stanęli i zaserwowali mu aplauz.
Cameron i Pamela jak zwykle prowadziły łeb w łeb. Tym razem jednak to Cameron przegrała. Raz miała spare'a a Pamela trzy razy strąciła wszystkie kręgle i teraz to ona świętowała zwycięstwo.
- Ok, trzecia gra ustali wynik. - powiedziała zdeterminowana Pamela. Teraz to ona prowadziła.
- Ostatnia gra należy do ekspertów. - Foreman wybrał siebie jako głos mężczyzn. - My się wyłączymy na ten raz.
- Cieniasy. - stwierdziła Pamela. Chłopaki pocieszyli się kolejną kolejką piwa.
Pamela i Cameron przygotowywały się do kolejnej gry a Foremanowi wpadł do głowy pomysł.
- Chase, powinniśmy sami zagrać. Za każdym razem kiedy Cameron zapunktuje ty pijesz łyk piwa a ja piję za każdy punkt, który otrzyma Pamela.
- Zwariowałeś? Te kobiety mają już 230 punktów. - stwierdził Foreman posłał mu spojrzenie, które mówiło „tchórz”. - Ok, nie ma sprawy.
Usiedli ze swoimi piwami i obserwowali dziewczyny, które trafiały raz za razem. Trochę było trudno nadążać za nimi, ale nie było to niemożliwe. Gra numer trzy jakoś nie zbliżała się do końca. Pameli zaczęło nie wychodzić i zrobiła się rozkojarzona. Jej koncentracja się gdzieś ulotniła a z Cameron było wręcz przeciwnie. Na sam koniec Pamela przegrała pięćdziesięcioma kręglami. Obie panie pogratulowały sobie dobrej walki i wróciły do stolika.
- Co się stało z piwem? - Cameron zauważyła zmianę w zachowaniu swoich współpracowników, ale Chase wydawał się tym, który był w gorszym stanie.
- Musiał pić za każdym razem kiedy ty zdobędziesz punkt a ja za każdym razem jak Pamela zapunktowała.
Cameron spojrzała na nieobecny wzrok Chase'a i dziwny uśmieszek na jego ustach.
- Co ty sobie myślałeś? Zbiłam 260 kręgli.
Pamela i Foreman zaczęli się śmiać. Cameron spojrzała na wynik na ścianie.
- Widzę, że wasza dwójka specjalnie go upiła. Ty się wycofałeś z jakiegoś powodu. Dlaczego nie jesteś bardziej pijany? Powinieneś pić 211 razy.
- Wciąż mam problemy z doliczeniem do 211, ale z umysłem Chase'a jest wszystko w porządku. Może policzyć do 260 nawet będąc wstawionym. - Foreman zerknął na Pamelę i oboje wybuchnęli śmiechem. Cameron również zaczęła się śmiać.
- Och, Chase, jesteś takim łatwym celem.
Chase był zbyt pijany by cokolwiek zauważyć lub się tym zainteresować.
- Nie oddałam gry. - Pamela wyjaśniła to Cameron. - Wiedziałam co się dzieje i pomyślałam, ze to zabawne i straciłam koncentrację. Zasłużyłaś na wygraną.
Foreman był gotów by wyjść.
- Mam już dość kręgli i jak widać Chase również ma już dość. Co powiecie by już się zbierać? Może jeszcze jedną dolewkę?
Zanim mogli cokolwiek kontynuować, Cameron musiała pomóc Chase'owi zmienić buty i trzymać go kiedy szli.
- Ty lepiej miej nadzieję, że nie wezwą go do szpitala. - Cameron odezwała się do Foremana patrząc na ledwo funkcjonującego Chase'a. Usiedli sobie na dużych kanapach, co dało Chase'owi miejsce by się przekimać kiedy pozostali pili i rozmawiali. - Więc, Pamela, czym się zajmujesz? - zapytała Cameron.
- Pracuję dla firmy marketingowej w Cherry Hill. Nie jest to tak fascynujące jak neurologia, ale mam jakieś zajęcie.
- Cherry Hill nie jest takie złe. Macie do siebie tylko 45 minut drogi.
- To wciąż zbyt daleko. Jesteśmy w trakcie szukania czegoś innego. Chcemy razem zamieszkać. - Foreman złapał Pamelę za rękę kiedy to ogłaszał.
- Wow, nie miałam pojęcia, że to aż tak poważne.
- Czuję, że zaczyna być niemożliwym spędzanie kolejnych dni bez niej. Jestem naprawdę zakochany. - Foreman spojrzał na Pamelę podczas tego wyznania. Ona uśmiechnęła się do niego a potem go pocałowała.
- Też cię kocham, skarbie.
- Mamy nadzieję na znalezienie czegoś około 20 minut dalej od szpitala i Cherry Hill. W ten sposób nie będzie musiała daleko dojeżdżać do pracy.
- Tak, te 45 minut do godziny, które teraz pokonuję kilka razy w tygodniu jest męczące.
- Cieszę się waszym szczęściem. Gratuluję. - powiedziała Cameron uśmiechając się do nich. Zazwyczaj mało ją obchodziły takie uczucia, ale było to miłe widząc Foremana zakochanego a poza tym lubiła Pamelę. Cameron zerknęła na śpiącego Chase'a i przybrała diabelski wyraz twarzy. - Wiecie co? Zawsze chciałam to zrobić. - zaczęła przeczesywać palcami gęste włosy Chase'a. - Są takie miękkie. Czuję się jakbym głaskała świeżo wykąpanego psa.
Wszyscy zaczęli się śmiać na figlarne zachowanie Cameron. Godzinę później zaczęli się zbierać do domów.
- Weź obudź śpiącą królewnę. - Foreman poinstruował Cameron.
- Chase, wstajemy. - potrząsnęła nim kilka razy. Chase mruknął coś i starał się ją zignorować. Foreman wziął szklankę zimnej wody i wylał mu ją na głowę. Chase wstał i spojrzał zaskoczony na świat.
- Pokój wiruje. - mruknął.
- Czas iść. Dasz radę wstać?
Chase nie odpowiedział a jego oczy zaczęły się przymykać.
- Cameron ty go złap z jednej strony a ja z drugiej.
Pamela zatrzymała się na szpitalnym parkingu przy samochodzie Cameron.
- Jesteś pewna, że nie potrzebujesz pomocy? - zapytał Foreman.
- Ty sam jesteś dość pijany a poza tym wasza dwójka potrzebuje trochę czasu razem. Poradze sobie. Zabiorę go do domu. - Cameron zaczęła pomagać Chase'owi wysiąść z samochodu Pameli by wsiadł do jej auta.
- Dzięki za podwiezienie. - powiedział Chase do Pamieli niepewnym głosem.
- Nie zazdroszczę ci bólu głowy rano. Miło było was poznać.
Cameron wsadziła swojego pijanego kolegę do samochodu i ruszyła w drogę. Szybko zorientowała się, że nie ma pojęcia gdzie jechać.
- Chase, dziś będziesz spał u mnie.
- Dlaczego? - zapytał sennym głosem.
- Po pierwsze nie mam pojęcia gdzie mieszkasz. Po drugie nie masz jak się jutro dostać do pracy. A po trzecie to ktoś musi ci potrzymać głowę jak będziesz wymiotował.
Chase był zbyt pijany by się kłócić lub odpowiedzieć.
- Ok, no to ustalone. Będziesz spał na kanapie.
Na szczęście doprowadzenie Chase'a do jej mieszkania nie było aż takie trudne jak się spodziewała. Był w stanie iść sam, ale zanim zdołała otworzyć drzwi on stał uwieszony na niej. Zapaliła światło jak tylko weszli do środka a Chase się skrzywił w ogromnej agonii.
- Sorry. - powiedziała. Położyła go na kanapie a potem zgasiła główne światło i zapaliła jedno lżejsze w drugim pokoju. - Lepiej?
- Tak. Lubię cię poza pracą, Cam. Jesteś dużo bardziej zabawniejsza. - Chase szybko odpłynął w marzenia senne. Cameron się uśmiechnęła.
- Ty też, Chase. Śpij dobrze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rory Gilmore dnia Pią 18:29, 18 Maj 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rory Gilmore
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 6312
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Westeros
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:23, 02 Sie 2011    Temat postu:

Na zachętę drugi rozdział


ROZDZIAŁ 2 – NAJGORSZY KAC W ŻYCIU

Otworzył oczy, ale naturalne i jasne światło było dla niego czymś nie do zdzierżenia. Zakrył ręką oczy by osłonić je przed okropnym bólem. Kiedy tyko Chase ochłonął po pierwszym szoku spowodowanym dziennym światłem, jego umysł zaczął pytać: „gdzie ja do cholery jestem?” Wiedział, że jest na sofie, ale na czyjej sofie się znajdował? Nie była jego. Nie wyglądała na zużytą i miała zbyt dużo poduszek. W końcu pogodził się z tym, że aby zorientować się gdzie jest musi odsłonić oczy i sprostać oślepiającemu światłu.
Raz, dwa trzy... Chase zabrał rękę i usiłował sprostać narastającemu bólowi, które powodowało światło. Szybko zorientował się, że ten ból nie jest spowodowany tylko przez światło, które jedynie pogłębiało uczucie ogromnego łupania w czaszce. Zajęło mu chwilę by się w końcu skupić. To miejsce wyglądało znajomo.
- Cameron? - zapytał zdławionym głosem, który sam ledwo słyszał. Rozejrzał się i zobaczył obok kosz, który był „wypełniony”, jeśli można tak to nazwać. Pomimo dezorientacji wiedział, że jak tylko usiądzie w tym właśnie momencie, jego świat zacznie wirować co sprawi, że będzie całkowicie beznadziejny. Miał już kiedyś kaca. Ale nie takiego jak teraz.
Cameron weszła kompletnie ubrana do pracy i zauważyła, że te zwykle piękne oczy są czerwone i suche.
- Dzień dobry śpiąca królewno. Wyglądasz gorzej niż w nocy a już wtedy wyglądałeś źle. Nie możesz wstać, prawda?
- Nie. Nie mogę się nawet ruszyć. Nawet mówienie do ciebie boli. Nie powiesz mi co się stało?
- Foreman wrobił cię w głupią grę opierającą się na piciu, którą wygrałeś. Ale chyba również ją przegrałeś. Chciałam cię zabrać do domu, ale nie wiedziałam gdzie mieszkasz. Twój wieczór był zły w każdy możliwy sposób.
- Myślę, że mój dzień będzie gorszy. Nigdy nie opuściłem pracy, bez względu na wszystko, ale chyba dzisiaj nastąpiło to wszystko. Jestem pewien, że House nie zauważy, biorąc pod uwagę to, że jest nieprzytomny.
- Chase, musimy iść do pracy. Musisz iść ze mną bo twój samochód jest na szpitalnym parkingu.
- Proszę, pozwól mi zostać na tej kanapie. Zabierzesz mnie tam później, albo wezmę taksówkę. Przysięgam, że niczego nie ukradnę.
Cameron była zaskoczona, że Chase faktycznie myśli by wziąć wolne.
- Chase, nawet nie wziąłeś wolnego dnia kiedy był pogrzeb twojego taty. Fakt, że głupie upicie się nie pasowało do ciebie, ale opuszczenie pracy będzie jeszcze gorsze.
- Każdy ma prawo do zachowywania się inaczej czasami. Wciąż jeszcze pamiętam coś zawierającego amfetaminę i seks.
- Tak, ale następnego dnia poszłam do pracy.
- Ok, dobra uwaga. - powiedział Chase poddając się. - To na pewno zaboli, ale postaram się usiąść.
- Och, biedne dziecko. - Cameron nie okazała współczucia. Chase delikatnie podniósł głowę i w tempie ślimaka zmusił do wysiłku całe swoje ciało. Kiedy tylko się podniósł, jego największy koszmar się sprawdził i skulił się z narastającej agonii.
- Wciąż jestem pijany, świat się kręci a głowa mi pęka. O nie, coś jeszcze jest nie tak. - Chase nagle przechylił się i opróżnił żołądek z resztek tego co tam zostało.
- Mam znów ci przytrzymać głowę? - zapytała Cameron, wyraźnie ubawiona cierpieniem kolegi.
- Robiłaś to dla mnie w nocy? - zapytał pomiędzy atakami.
- Ktoś musiał. Inaczej byś się udławił własnymi wymiotami.
Chase w końcu przestał wymiotować i znów położył się na kanapie.
- Nie mogę tak pracować. Jestem intersywistą, mogę zabić kogoś. Mam zatrucie alkoholem.
- To się nazywa kac. Jesteś zbyt dramatyczny. Na szczęście pracujemy w szpitalu i mamy dostęp do tych wszystkich fajnych leków, które mogą trochę pomóc. Ja ci pomogę wstać i zrobię ci coś do jedzenia.
Chase przybrał nowy odcień zieleni po usłyszeniu tej propozycji.
- Już nigdy niczego nie zjem. I nigdy już niczego nie wypiję.
- No nie wiem, alkohol jest zawsze najlepszym lekarstwem na kaca. Jeśli faktycznie w to wierzysz to w lodówce mam piwo. - zachichotała Cameron.
- Chcesz bym znowu zwymiotował, co?
Cameron podeszła do kanapy i wyciągnęła rękę w stronę Chase'a.
- Chodź.
Chase złapał jej rękę i wstał szybko, co nie było zbyt dobrym pomysłem. Pokój zaczął wirować tak, że myślał, że nogi się zaraz pod nim ugną. Cameron szybko go złapała.
- Mam cię. Jesteś wciąż pijany, co nie?
- Chodźmy już lepiej i skończmy z tym. Kawa i leki powinny mi pomóc. Możemy zatrzymać się u mnie bym zmienił ubranie? Prysznic mogę wziąć w pracy.
- Mamy na to czas?
- Tak, mieszkam jakieś 10 minut stąd i jest to po drodze do szpitala.
- Nie wiedziałam, że mieszkamy tak blisko siebie. - Cameron się zaśmiała.
- Jest wiele rzeczy, których o mnie nie wiesz.
- Och, wiem więcej niż sądzisz. Jesteś strasznie gadatliwy po alkoholu. - posłała mu diabelski uśmieszek. Tak naprawdę to powiedział jej tylko to, że jest lepszą towarzyszką poza pracą, ale uznała, że w ten sposób może się z niego trochę ponabijać.
- Co powiedziałem? - Chase wyglądał raczej na niespokojnego.
- Chodź, musimy już iść.



Cameron nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła po przekroczeniu progu mieszkania Chase'a. Nie było mowy by jakikolwiek lekarz mógł tu mieszkać a już zwłaszcza ktoś z dobrze usytuowanej rodziny. Mieszkanie Chase'a było jednym z najmniejszych i najskromniejszych jakie kiedykolwiek widziała.
- Zaraz wracam. - powiedział Chase i zniknął w sypialni. Cameron poświęciła chwilę by obejrzeć sobie otoczenie. Mebli było tylko kilka i były strasznie zużyte. Usiadła na dobrze wymoszczonej kanapie, obok której stał stary i porysowany stolik do kawy oraz większy stół. Naprzeciw ściany stał stół kuchenny, przy którym mogły usiąść tylko dwie osoby. Zerknęła na trzynastocalowy telewizor, który stał na niestabilnym stojaku. Wyglądał na bardzo stary, jakby wynaleziono go zanim wynaleziono pilota. Miejsce było nieprawdopodobnie czyste, co mogło stanowić jedyną dumę właściciela. Cameron odniosła wrażenie, że raczej nikt tu nie wpada z wizytą a i jego właściciel nie robi tu nic poza spaniem.
Cameron spojrzała w prawo i zobaczyła zachwycającą wystawę. Na końcu stołu leżał piękny różaniec z pierścieniami startymi i wyblakłymi ze starości kolorami. Pod różańcem była biblia, używana codziennie jak można było wywnioskować po stanie stron.
Chase zauważył, że Cameron wpatruje się w te przedmioty.
- Należały do mojej matki. Gotowa do wyjścia?
Odwróciła się i zauważyła, że ma na sobie duże okulary, zakrywające połowę jego ślicznej twarzy. Okulary były dość ciemne i zakrywały jego rozszerzone źrenice. Ni z tego ni z owego wybuchnęła śmiechem. W jakiś dziwny sposób jego cierpienie było zabawne dla niej. Przynajmniej wiedziała, że jego wybór okularów był tak samo kiepski jak wybór ubrań. Pomimo tych ogromnych szkieł, Cameron mogła zauważyć, że Chase wcale nie jest zadowolony z jej humoru.
- Tak, jestem gotowa. - powiedziała, usiłując ukryć swoje chichotanie.



Cameron weszła do sali konferencyjnej spóźniona o zaledwie kilka minut. Nie był to zły wynik, jeśli wzięło się pod uwagę dodatkową wycieczkę. Zastała tam Foremana, który zdawał się nie być zdziwiony tym, że był jako pierwszy w pracy. Nigdy nie zdarzyło się, że był pierwszy, ale pamiętał co się działo w nocy.
- Więc zakładam, że Chase wziął wolny dzień? Nigdy nie zdarzyło się, że przyszedłem i nie zobaczyłem jego albo oznak, że tu był.
- Nie, jest w szatni i bierze prysznic. Skończył wczoraj na mojej kanapie. Wygląda strasznie. - Cameron roześmiała się, wciąż pamiętając okropny stan Chase'a.
- Myślałem, że zabierasz go do domu.
- Miałam taki zamiar, ale zorientowałam się, że nie wiem gdzie on mieszka.
Foreman otworzył usta by coś powiedzieć, ale zrezygnował.
- Wiesz, jeśli sobie o tym pomyśleć to ja też tego nie wiem.
- Widziałam dziś jego mieszkanie. - Cameron podeszła bliżej i zniżyła głos. - Jest marne a meble wyglądają nędznie. Przecież zarabia tu jakieś pieniądze, co?
- Tyle co i my. Dziwne, w końcu wiemy, że nie wydaje ich na ubrania. A co z kasą jego rodziny?
- Musi być wszystko chyba w starym kraju bo tu ich nie ma.
Przestali rozmawiać kiedy do pomieszczenia wszedł Chase, blady jak duch. Usiłował nie wykonywać nagłych ruchów by nie powrócił straszny ból głowy. Podszedł do zlewu by nalać sobie upragniony kubek kawy.
- Idzie burza od zagórza. - zaśmiał się Foreman. - Cieszę się, że do nas dołączyłeś.
- Nie słyszałem tego wcześniej. - mruknął Chase z sarkazmem. Przypadkiem uderzył kubkiem o szafkę i skrzywił się z bólu. Foreman i Cameron parsknęli.
- Gdzie masz okulary? - zapytała Cameron. - Myślę, że pielęgniarki uznają je za czarujące.
- Światło już nie powoduje, że głowa mi eksploduje. Leki mi pomogły. - Chase pokonał drogę do stołu i usiadł ostrożnie.
- Pamela i ja stwierdziliśmy, że świetnie się z wami bawiliśmy. Chciałaby znowu gdzieś z wami wyjść.
- Może w przyszłym tygodniu? - zaproponowała Cameron.
Chase nie mógł uwierzyć w to jaka jest chętna. Najwyraźniej bawiła się lepiej niż on.
- Myślę, że do tego czasu mój kac wciąż będzie trwał.
Foreman postanowił go ignorować.
- Świetnie, powiem jej, że oboje się zgadzacie.
Chase zorientował się, że cokolwiek by nie powiedział to i tak się nie wykręci.
- Chyba nie pójdziemy znowu na kręgle? Moje ego już więcej nie wytrzyma.
- O czym ty mówisz? - zapytał Foreman. - Pracujesz dla House'a ponad dwa lata. Twoje ego już nie istnieje.
Cameron rozważała inne możliwości.
- Coś możemy wymyślić. Przecież jesteśmy świetnymi specjalistami od rozwiązywania problemów. Powinniśmy mieć w sobie więcej kreatywności przy wymyślaniu takich wypadów.
Chase się nie odezwał, ale szczerze wątpił w kreatywność swoich współpracowników. Wietrzył zasadzkę. W końcu nakazał sobie przestać myśleć, gdyż głowa bolała go zbyt mocno.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rory Gilmore
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 6312
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Westeros
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:25, 18 Maj 2012    Temat postu:

Ok, więc na życzenie kontynuuję i tego fika


ROZDZIAŁ 3 – ŚWIETNIE MU IDZIE Z DZIEĆMI


- Jeszcze raz dzięki. - po raz kolejny Foreman pokazał Pameli swoją wdzięczność za bycie szoferem kiedy wsiedli do jej wozu na szpitalnym parkingu. Pocałował ją namiętnie by udowodnić swoją wdzięczność. - Chase mógł prowadzić tym razem bo przysięgał, że już nigdy nie tknie alkoholu. - zaśmiał się a Chase rzucił mu nienawistne spojrzenie.
- A też byś mnie za to pocałował? Może bym to rozważył. - wypalił dumny ze swojej bystrej odzywki.
- Czy w twoim kraju nie jeżdżą drugą stroną ulicy? - zapytała Pamela zerkając na jego odbicie w lusterku. Chase skinął głową. - No to dziękuję, sama poradzę sobie z jazdą.
- Spodoba wam się miejsce, które wybraliśmy. - powiedział Foreman do Chase'a i Cameron. - Atmosfera jest tam świetna.
- Nie mogę się doczekać. - Cameron uśmiechnęła się szeroko. Była w nastroju do niespodzianek.
Pamela jechała nieznaną drogą aż w końcu nagle skręciła w bok. Tą drogą nie dojedzie się nigdzie poza... o nie. Chase urwał myśl, gdyż załapał co się dzieje. Pamela skręciła i wjechała prosto na parking przy kręgielni.
Foreman, Cameron i Pamela zachichotali z wyboru miejsca i spojrzeli na skamieniałego Chase'a.
- Ha, ha. - powiedział. - Wy naprawdę myślicie, że będę grał? Nie mam takiego zamiaru.
- Daj spokój, to zabawa. Świetny wybór. - Cameron wciąż się śmiała z wyboru miejsca a potem razem z wszystkimi weszła do środka.
- Nie wiedziałaś nic o tym? - Chase podejrzliwie pytał Cameron.
- Nie, ale pomysł jest świetny.
Kiedy weszli do środka, znajomy zapach uderzył Chase'a i czuł jak jego wnętrzności się skręcają.
- Chodź, Chase. - powiedziała Cameron widząc, że Chase stoi w miejscu po wejściu do budynku. - Musimy wybrać nasze stroje.
- Jestem poważny, nie gram. Ale wy bawcie się dobrze. Usiądę z tyłu i popatrzę.
- Jak chcesz. - Cameron podeszła do lady, gdzie stali pozostali.
Chase siedział całkiem sam z tyłu, gdy inni grali i przysiągł sobie, że już nigdy w życiu nie zgodzi się na wyjście z nimi. Rozejrzał się dookoła i dostrzegł pełno smakoszy piwa oraz deprawację godności człowieka.
- Wciąż tego nie łapię. - mruknął do siebie.
Po jakimś czasie dostrzegł, niedaleko miejsca gdzie siedział, młodego chłopca, który jak i on wyglądał na niezainteresowanego i znudzonego. W pobliżu dostrzegł grupkę nastolatków i zastanowił się czy czasem chłopak nie ma nalepki „niechciany”. Chase wstał i podszedł do niego.
- Hej, wyglądasz jakbyś potrzebował towarzystwa. Jakim cudem jesteś tu sam? - zapytał chłopaka.
- Nie mogę rozmawiać z obcymi. Zwłaszcza z takimi co śmiesznie mówią.
- Dobrze, że zostałeś tego nauczony. Więc sobie posiedzę w bezpiecznej odległości, gdy będę mówił. Przysięgam, że to nie będą dziwne rzeczy. I mówię śmiesznie bo jestem z innego kraju.
- Jestem Josh. Brzmisz jak Brytyjczyk.
- Mam na imię Robert i jestem z Australii.
- Myślałem, że w Austrii mówi się po niemiecku. - Josh spojrzał na niego lekko zaskoczony.
- Australia. Wiesz z kangurami i misiami koala.
- Och, Kraj poniżej. Przepraszam, ale dopiero co uczę się geografii. Mam globus, więc sprawdzam coś na nim od czasu do czasu, ale wciąż mi się te dwa kraje mylą.
- Więc czemu tu jesteś?
- Tam stoi moja starsza siostra. Powinna się mną opiekować dzisiaj, ale ona i jej znajomi chcieli dziś wyjść. Uznali, że kręgielnia to najlepsze miejsce dla ośmiolatka. Nawet nie obchodziło ich to, że nie umiem w to grać.
- To tak jak ja. Tam są moi znajomi. Nie chciałem tu przyjść, ale mnie zmusili. - Chase wskazał na Cameron, Foremana i Pamelę, którzy świetnie się bawili w swoim towarzystwie.
- Wow, beznadziejni przyjaciele. Z moją siostrą-tyranką jest trochę inaczej. Musisz być bardziej pewnym siebie by coś powiedzieć.
- Wiem co masz na myśli. Mam szefa, który jest podły i zmusza mnie do robienia rzeczy, których nie chcę robić.
- A czym się zajmujesz? - zapytał Josh z ciekawością.
- Jestem lekarzem i pracuję w szpitalu.
- Lekarz, hę? - chłopak się uśmiechnął. - Więc mogę ci zaufać.
- Masz osiem lat, ufasz już lekarzom?
- Jasne, zawsze sprawiają, że mi lepiej. Nie przerażają mnie.
Chase rozejrzał się dookoła.
- Widzę, że jedna z alejek jest otwarta. Co myślisz o tym by spróbować?
- Muszę zapytać siostry. - Josh wstał i podszedł do grupki nastolatków i złapał jedną z dziewczyn za rękę. Podeszła do Chase'a, niezbyt zadowolona z tego co jej brat powiedział.
- Nie jesteś jakimś pedofilem, co? - zapytała Chase'a dość sceptycznie.
- Nie, to lekarz i jest z Australii. - odpowiedział za niego Josh lekko poirytowanym tonem.
- Och, mówisz po niemiecku? - spojrzała na Chase'a z lekkim zainteresowaniem.
- Australia. Wiesz, z kangurami i misiami koala. - odpowiedział Chase.
Spojrzała na niego pustym wzrokiem.
- Jesteś na tyle dorosła by znać geografię. Nie uczą was niczego w tym głupim liceum? - Josh uwielbiał wyśmiewać się z głupoty siostry.
- Sorry, ale oblałam geografię. Nawet nie wiem gdzie jest Idaho.
- Jest obok Montany, głupku. - odpowiedział Josh.
- Jasne, to jest koło Wisconsin. Łapię. Idź sobie pograć.
Chase i Josh wymienili spojrzenia, pełne rozbawienia na głupotę dziewczyny.
- Dzięki. - powiedzieli i poszli by zarezerwować sobie alejkę.
Chase podszedł do lady by załatwić formalności. Trafił jednak na pewne niedogodności.
- Nie będziemy nosić tych butów. - zadeklarował Chase. - Musi być jakieś inne rozwiązanie.
- Zazwyczaj pozwalamy dzieciakom grać w skarpetkach, ale dla dorosłych są jedna zasady. Oczywiście dorośli nie chcą grać w alejkach dla dzieci, więc w sumie można zrobić wyjątek tym razem. Ale to może zniszczyć przyczepność.
- To alejka dla dzieci. W końcu piłka leci w jednym kierunku, więc co przyczepność ma tu do rzeczy?
Sprzedawca spojrzał na Chase'a wściekłym wzrokiem, ale nic nie powiedział, zapewne Chase to kolejny sprawiający problemy klient, z którymi niedawno miał styczność. Mógłby spowodować jakieś międzynarodowe incydenty. Brytyjczycy zawsze się wściekają.
- Ok. Włączę tą alejkę. Miłej gry. - uśmiechnął się fałszywie.
Chase złapał swoją kulę i ruszył w stronę alejki. W tym czasie Cameron uświadomiła sobie, że coś się dzieje.
- Co on wyprawia? - zapytała, gdy dostrzegła, że Chase bierze kulę i idzie w odległy koniec.
Cameron, Foreman i Pamela przerwali grę i zdecydowali się na obserwowanie sytuacji. Nie byli pewni co skłoniło Chase'a do gry w alejce dla początkujących z małym chłopcem, ale byli zszokowani tym, że zrobił to na ich oczach.
- Trzeba przyznać, że nigdy nie bał się poniżyć. Jak inaczej by przetrwał u House'a przez tyle czasu? - zauważył Foreman.
- On naprawdę się świetnie bawi. - Cameron podobały się te uśmiechy i przybijane piątki, które wymieniał z małym chłopcem podczas postępu ich gry. To nie powinno było jej zaskoczyć. Chase zawsze radził sobie z dziećmi, gdy te były ich pacjentami. To dlatego był zawsze przypisywany do tych spraw.
Pamela była wyraźnie pod dużym wrażeniem.
- Nie wiem jak wy, ale ja się naprawdę rozpływam. Słodki, młody, lekarz i świetnie sobie radzi z dziećmi. Dlaczego jest samotny?
Foreman był zazdrosny.
- Nie martw się, kochanie. - powiedziała do niego słodkim tonem. - Nie jest w moim typie. Wolę moich ciemniejszych lekarzy i bardziej przystojnych. - usiłowała być słodka, ale Foreman nie kupił tego.
- Twoja kolej. - był gotów na powrót do gry.



Chase i Josh grali całą noc. Grali tyle razy, że nawet nie interesował ich wynik końcowy, ale cała gra była dla obojga bardzo interesująca, ale jednak to Josh został zwycięzcą. W końcu siostra Josha przyszła do nich.
- Chodź, szkrabie. Czas iść do domu.
- Dzięki, że ze mną grałeś. - Josh obdarzył Chase'a spojrzeniem pełnym wdzięczności. - Wieczór był naprawdę świetny. Powodzenia z twoimi przyjaciółmi.
Siostra Josha spojrzała na Chase'a z flirciarskim uśmiechem.
- Taa, dzięki, że pozwoliłeś mu wygrać. Będzie o tym gadał tylko przez cały czas. W każdym razie, dzięki, że go zabawiłeś.
- Przyjemność po mojej stronie. - odpowiedział Chase, nie chcąc wyjawiać, że tak naprawdę Josh wygrał sprawiedliwie.
Chase wymienił z nimi uśmiechy a potem powiedzieli sobie dobranoc i Josh z siostrą poszli do wyjścia. Powoli poszedł do swojej grupy, wiedząc, że zapewne będą się z niego trochę wyśmiewać. Cameron i Pamela kończyły grę a Foreman siedział z kuflem piwa jako pocieszenie. Chase usiadł obok niego, czekając aż zaczną się komentarze. Foreman spojrzał na niego i już otworzył usta by powiedzieć coś mądrego, ale zamiast tego zaczął się śmiać.
- Widziałem, że tym razem udało ci się przewrócić kilka kręgli. - powiedział między kolejnymi wybuchami śmiechu.
Chase zignorował jego komentarz i kupił sobie małe piwo. Jedno mu nie zaszkodzi.
Cameron i Pamela podeszły do nich i były bardziej miłe dla niego.
- To co robiłeś dla tego chłopca było bardzo słodkie. - powiedziała Cameron. - Wyglądało, że oboje świetnie się bawiliście.
Chase spojrzał na wciąż rozbawionego Foremana, czując się trochę pocieszony komentarzami Cameron.
- Jasne, pomogłem mu przetrwać wieczór.
- Eric, czemu nie możesz być taki miły dla dzieci? - zapytała Pamela. Foreman wiedział, że robi to specjalnie by go sprowokować i wcale nie podobało mu się to.
- Och, jasne, wybrałem grę z dorosłymi i teraz jestem tym złym.
Pamela objęła go.
- Spokojnie, skarbie. Wiem, że musisz dbać o reputację. Nie chcesz by jutro ludzie gadali o tym, że jesteś miły. To by cię zniszczyło.
Wszyscy, poza Foremanem, zaczęli się śmiać.
- Cieszę się, że poprawiłem wasze humory. Idziemy?
Wszyscy pokiwali głowami i zaczęli zbierać swoje rzeczy, wciąż się śmiejąc. Chase był zadowolony z tego, że tym razem wychodzi trzeźwy i choć raz podobała mu się ta głupia gra. Miał nadzieję, że to jednak nie będzie ich stałe zajęcie.


Pamela wysadziła Chase'a i Cameron przed szpitalnym parkingiem.
- Traficie do swoich samochodów? - zapytała.
- Tak. W zasadzie Chase i ja zaparkowaliśmy dziś bardzo blisko siebie. Damy radę. Miłego wieczora. - Cameron uśmiechnęła się i pomachała na pożegnanie.
Cameron i Chase zaczęli iść w stronę swoich samochodów.
- Tak już bez żartów, to co dziś zrobiłeś było bardzo miłe. - powiedziała Cameron.
- To nic takiego. Dzieciak potrzebował przyjaciela. Poza tym to chyba nauczyłem się grać w kręgle.
- Wyszliśmy razem dwa razy i w końcu udało mi się coś zauważyć. - wyznała Cameron.
- Co takiego?
- Pomimo tego, że pracujemy razem prawie dwa lata, nie mam pojęcia kim jesteś.
- Nigdy nie chciałaś się dowiedzieć. - odpowiedział Chase. - Nie mam nic przeciwko wtapianiu się w tło, tam jest moje miejsce.
- Dziewczyny lubią tajemniczych facetów. To zapewne dlatego pielęgniarki o ciebie walczą.
- Nie chodzę na wiele randek. Mamy jakąś zabawę, gdy gadamy w pracy, ale to wszystko. W zasadzie liczbę moich randek można policzyć na palcach jednej ręki.
Doszli do jej samochodu.
- Ok. To do jutra. - obdarzyła go słodkim uśmiechem na dobranoc.
- Do zobaczenia. - odwzajemnił uśmiech i poszedł.
Co się dzieje? Cameron zapytała sama siebie, gdy wsiadła do samochodu. Siedziała w środku i obserwowała Chase'a w bocznym lusterku. Jasne, spała z nim raz, ale teraz było coś innego. Nie był już zabawką. Teraz był prawdziwym człowiekiem, którym zaczynała się bardziej interesować. Ta myśl ją trochę wystraszyła.


CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lacida
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 06 Mar 2012
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:57, 18 Maj 2012    Temat postu:

Dziękuję!

Mój kochany .
Rory napisała:
Cytat:
Pamela była wyraźnie pod dużym wrażeniem.
- Nie wiem jak wy, ale ja się naprawdę rozpływam. Słodki, młody, lekarz i świetnie sobie radzi z dziećmi. Dlaczego jest samotny?
Foreman był zazdrosny.
- Nie martw się, kochanie. - powiedziała do niego słodkim tonem. - Nie jest w moim typie. Wolę moich ciemniejszych lekarzy i bardziej przystojnych. - usiłowała być słodka, ale Foreman nie kupił tego.



Podzielam uczucia Pameli. Dziwne by było gdyby Foreman nie był zazdrosny .

Cameron boi się zakochać w tym słodkim, młodym, i świetnie radzącym sobie z dziećmi lekarzu?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lacida dnia Pią 19:05, 18 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin