Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

The Prayer [+18]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
carrie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 01 Cze 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 12:33, 07 Cze 2008    Temat postu: The Prayer [+18]

FIK:MAV
Zweryfikowane przez Richie117

Słowem wstępu. Tekst powinien bronić się sam, ale jako że to mój debiut tutaj, czuję się lekko stremowana. I jestem w trakcie oglądania 1. sezonu (wciąż), tutaj podpierałam się danymi z angielskiej Wikipedii, jeśli byłyby jakieś rażące nieścisłości, to proszę o wyrozumiałość i koniecznie poprawienie mnie, żebym w te błędy nie brnęła.
Z tytułem się nie wysiliłam - jest roboczy i wziął się od piosenki Disturbed. Teledysk wiele wyjaśnia, podałam zresztą link, miłego oglądania.
Co do samych założeń - tak, są one kontrowersyjne i nie wszystkim się mogą spodobać. Osobiście polecałabym ten ff osobom od 16 czy 18 roku życia. Nie, nie mam zamiaru epatować pornografią. Ale szeroko pojęta ulica piękna nie jest. Na szczęście, w tym aspekcie tekst nie opiera się na moich własnych doświadczeniach
Pozostaje mi jeszcze życzyć miłej lektury. Enjoy!

- Carrie



Living just isn't hard enough
Burn me alive inside
Living my life's not hard enough
Take everything away!


Disturbed, Prayer

Zostawił ich, tak po prostu!
Zostawił ich i poszedł. Burząc tym samym ustalony porządek rzeczy, zabierając ze sobą nawet tę kruchą namiastkę bezpieczeństwa, dając do zrozumienia: "Nie chcę was."
Zostawił!
Jasnowłosy nastolatek splunął pod nogi i wymamrotał ciąg przekleństw w jakimś dziwnym, miękkim języku, zupełnie obcym w tej części globu. Usilnie wgapiał się we własne stopy, pozwalając grzywce opaść trochę i zasłonić twarz - mężczyźni przecież nie płaczą. A on teraz musiał być mężczyzną, musiał być odpowiedzialny za siebie i za matkę, do niego należały decyzje. Nie mógł płakać. Ale kilka łez huśtało się na rzęsach i tak, oczekując na najmniej stosowny moment.
Szedł przez siebie przez rozgrzane, suche miasto, powoli oddalając się od uporządkowanego centrum, kierując kroki ku tym brzydszym ulicom, tym, o których się nie mówi, które nęcą obietnicami wszystkiego, co nielegalne. Nie myślał o tym, że być może idzie tym samym w jej ślady. Podniósł głowę, wyprostował się, narzucając swoim stopom równy rytm sprężystego, odważnego kroku.
Między budynkami było trochę chłodniej; w ciasnych zaułkach zalegała wilgoć, gryząc tynk pomazanych ścian. Na chodnikach siedzieli ludzie - bezwiekowi, pewnie młodzi, ale postarzały ich doświadczenia. Dziewczyny z jaskrawym makijażem, agrafkami powpinanymi w poszarpane bluzki, opierające się leniwie o ich ukochanych w obowiązkowych skórzanych kurtkach. Co z tego, że słońce bezlitośnie prażyło, nawet wieczorem - tutaj kluczowa była manifestacja siły.
Zerknął na nich z cieniem zainteresowania i poszedł dalej; instynktownie w stronę, z której dudniła muzyka. Jakaś prosta, hipnotyzująca melodia bazująca na dźwięku bębnów, połączona z improwizowanym śpiewem wokalistki-amatorki; jednak uwagę przykuwała zarówno treść słów, boleśnie prawdziwie mówiąca o tym, jakie życie jest trudne, jak i oryginalny, zabarwiony lekką chrypką głos dziewczyny.
Muzyczny trop prowadził do jakiegoś baru, błyskającego neonowym szyldem - wewnątrz było aż gęsto od tytoniowego (czy tylko wyłącznie?) dymu, duszno od potu ciał. Na podświetlonej na fioletowo scenie wiła się młoda, śniada dziewczyna z włosami zaplecionymi w cienkie warkoczyki. Chłopak zatrzymał się w drzwiach i skrzywił z mimowolnym obrzydzeniem, skierowanym zarówno ku wokalistce, jej wulgarnym ruchom, wszystkim bywalcom tego miejsca, własnej matce, która przecież też taka była.
- Cześć, laleczko. - Ktoś niespodziewanie objął go, oplótł ramionami, opierając swój podbródek w zagłębieniu przy jego szyi. - Nudzisz się?
Nastolatek wyrwał się z uścisku, z jeszcze większym obrzydzeniem.
Propozycję złożył mu ktoś, kogo spokojnie uznałby za swojego rówieśnika - bezczelnie uśmiechnięty rudzielec w spranej i wymiętej koszulce The Clash. Teraz przyglądał mu się z rozbawieniem.
Laleczka. Cóż. Trafił. Jasnowłosy miał regularne, niemal posągowe rysy, błękitne oczy i pełne wargi. Był ładny, a to jedna z gorszych rzeczy, jakie mogą spotkać młodego mężczyznę.
- Spierdalaj - warknął, starając się przybrać odstraszającą pozę.
Tamten zaśmiał się. Wionął lekko alkoholem.
- No, nie obrażaj się. Naprawdę mi się podobasz - przyznał szczerze i rozłożył ręce szeroko w geście "co zrobić".
- Pijany jesteś - zacisnął zęby w bezsilnej złości.
- A ty jesteś tu nowy - rudy odezwał się nad wyraz łagodnie, wyciągając do niego suchą, szeroką dłoń. - To widać.
- ...Widać? - blondyn najwyraźniej poczuł się zbity z tropu.
- No, widać. Ale nie martw się. To mija - zapewnił uspokajająco, jakby ślady prowadzenia normalnego życia były czymś wstydliwym. - Zahartujesz się.
- A skąd wiesz, że chcę - zacietrzewił się.
- Bo inaczej by cię tu nie było. - uśmiechnął się pobłażliwie i niespodziewanie złapał go za rękę. - Morris. Tyle wystarczy. A jakby ktoś o mnie pytał, to mów, że nie znasz.
Chłopak zawahał się.
To nie było tylko przedstawienie się czy zawieranie znajomości; nie chodziło nawet o to, jak daleko rudzielec chciał się w tej znajomości posunąć. Jeśli przyjmie się jego rękę w tej chwili - nie ma już odwrotu. To jak zaproszenie do zupełnie innego życia, bilet w jedną stronę, równia pochyła w dół, jak zwał, tak zwał. Szalone, odurzające noce, dnie w kanionach ulic, twarde reguły miejskiej dżungli.
Nie będę wracać do domu, pomyślał z nagłym przestrachem.
Z drugiej strony... czy było do czego wracać? Czy dom nie mógł być tutaj?
Morris uśmiechnął się przyjaźnie, otwarcie.
Bezwarunkową akceptację znajduje się czasem tam, gdzie nie powinno się jej w ogóle szukać.
- Robert Chase - odpowiedział jasnowłosy przez zaciśnięte zęby.

cdn


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez carrie dnia Sob 12:37, 07 Cze 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 13:50, 07 Cze 2008    Temat postu:

Szybciutko napiszę tylko, że cieszę się, jak gwizdek, że będę miała do czytania naprawdę dobrze napisanego fika Nie ważne, że o Chasie. Poziom literacki broni się sam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:58, 07 Cze 2008    Temat postu:

Booooooooskie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
[mówię to jako ogromna fanka Chase'a]
Czekam na nast.ępny part!!!!!!!



PS. Narenika dziękuję że mnie tu naprowadziłaś ::


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:26, 07 Cze 2008    Temat postu:

Keri, mój kocie!
Twoje spontaniczne napady weny zawsze muszą mnie oczarować - przecież niemożliwym jest, żebyś była tak nieziemsko zdolna sama z siebie
Przez ciebie zaczynam lubić Kangura, ej, nie tak miało być!
Liczę na szybki ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:40, 07 Cze 2008    Temat postu:

mroczny opis miejsca, uczuc -swietne a . poiwnen wymyslic sobie pseudo

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
carrie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 01 Cze 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 16:15, 07 Cze 2008    Temat postu:

Powinien, ale jest zielony jeszcze - i niech się modli, żeby towarzystwu się nie spodobało określenie "laleczka"
Wszystkim strasznie dziękuję. Czyta się takie miłe komentarze i aż serce rośnie

(A dla Marau specjalny buziak )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:33, 08 Cze 2008    Temat postu:

Ooo... Aż czekam na ciąg dalszy. Tak napisane fiki czyta się z olbrzymią radością!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:47, 09 Cze 2008    Temat postu:

Dlaczego to jest o Chase'ie?????

Świetnie napisane, strasznie wciągające, ale chociaż od początku podejrzewałam o kogo chodzi, to miałam nadzieję, że jednak się mylę

Mam nadzieję, że kiedyś napiszesz coś do Hilsona


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lolicita
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 5602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:48, 09 Cze 2008    Temat postu:

kiedy następna część? czy może zrezygnowałaś

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuczek
Lucky& Lovely
Lucky& Lovely


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:52, 09 Cze 2008    Temat postu:

Prześlicznie napisane czytam to i czuję jakbym tam była i obserwowała młodego Chasa chodzącego po tych brudnych uliczkach.
Niecierpliwie czekam na więcej :wink:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:00, 09 Cze 2008    Temat postu:

O nie, Keri raczej nie rezygnuje z pisania fików
A jeśli nawet, to ja zawsze ją motywuję na tyle, że pisze dalej Trochę cierpliwości!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:04, 09 Cze 2008    Temat postu:

czy będę orginalna, jeżeli napiszę: jaaaa chccccę więęęęcejjjj!!!! ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:00, 10 Cze 2008    Temat postu: Re: The Prayer [+18]

Ciekaaaawe...
Mimo, że nie przepadam za Chasem, to z miłą chęcią przeczytam ciąg dalszy.
Swoją drogą, w pewnym momencie nawet zaczęłam go lubić, ale na szczęście szybko mi przeszło.

carrie napisał:
Laleczka. Cóż. Trafił. Jasnowłosy miał regularne, niemal posągowe rysy, błękitne oczy i pełne wargi. Był ładny, a to jedna z gorszych rzeczy, jakie mogą spotkać młodego mężczyznę.


Już widzę tę laleczkę przed oczami.

Aha, i gratuluję, bo świetnie napisane. Też bym tak chciała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lolicita
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 5602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:23, 11 Cze 2008    Temat postu:

carrie nie bądź taka, ile można czekać?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
carrie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 01 Cze 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 21:07, 11 Cze 2008    Temat postu:

Przede wszystkim, chciałam podziękować za taki odzew i ogromne zainteresowanie. Nie spodziewałam się a to szalenie miłe. Kochani jesteście! Aż chce się pisać dalej - niestety, na jakiś czas uziemił mnie wstrętny egzamin. Byle do jutra, brr... Trzymajcie kciuki.
Tymczasem nowa część. Miłej lektury!
- Carrie


I'm a midnight fistfight

System of a Down, Stealing Society

Morris niespodziewanie zaciągnął Chase' a do wnętrza klubu i niemal siłą posadził przy jednym ze stołów, plecami do ściany. Najwyraźniej miał zamiar wyjaśnić mu panujące tutaj zasady, przechodząc od razu do praktyki. Po chwili namysłu zapalił papierosa, zerkając na scenę bez większego zainteresowania.
- Nie gap się tak, skarbie - zaakcentował ostatnie słowo odrobinę złośliwie. - Wyglądasz jak turysta.
- Pieprz się! - komentarz chłopaka został odebrany jako poważna obraza; Robert zapomniał nawet zapytać, jakim cudem rudzielec kontroluje jego zachowanie, jednocześnie patrząc w inną stronę.
Morris zarechotał.
- No nie irytuj się tak.
Wokalistka na scenie skończyła występ cichym westchnieniem i przyjęła oklaski zupełnie naturalnie. Rudy także przyłączył się do tej cichej owacji, leniwie uderzając czubkami palców jednej dłoni o blat.
- Dziwisz się? - burknął Chase, gdy oklaski ucichły.
- No jasne - uśmiechnął się nieco kpiąco i przesunął paczkę papierosów w stronę "nowego". Ten jednak skrzywił się tylko z wyraźnym obrzydzeniem.
- Nie traktuj mnie tak!...
- Jak? - zapytał, wyraźnie się drocząc. Zmrużył oczy w sposób niemalże zalotny.
- No... tak! Jakbym był twoim... twoim...
Zielonkawe tęczówki Morrisa niemalże zupełnie znikły za kurtynką rudych rzęs.
- Twoim?... Dokończ.
- Ej. Kogo tym razem męczysz?
Ostatnie pytanie zostało zadane przez tę samą dziewczynę, która jeszcze przed chwilą występowała w barze. Teraz bezceremonialnie oparła się całym ciężarem ciała o Morrisa i uśmiechnęłą się szeroko, prezentując rząd równych, zdrowych zębów. Teraz, gdy nie oświetlały jej ostre lampy sceny, jej skóra zdawała się połyskiwać głębokim spiżem, zdradzając tym samym przynajmniej częściowe pochodzenie rdzennie australijskie tudzież afrykańskie. Cienkie warkoczyki sięgały jej ramion. Miała duże, ciemne oczy.
- Czemu tyle czasu cię nie było? - Rudy musnął wargami jej policzek.
- Aaa, Billy próbował mnie obrobić na zapleczu - prychnęła, siadając obok Morrisa. - Musiałam mu skopać tyłek. I w sumie... - zmarszczyła zabawnie brwi - to ja jego obrobiłam.
- Zdolna bestia - pochwalił ją chłopak.
- Zdolna, wiem, a ty nie unikaj odpowiedzi na moje pytanie. Kto to? - wskazała Chase'a.
- Młody, przedstaw się.
Robert odruchowo chciał wstać i skłonić lekko głowę. Drobny nawyk, który właśnie teraz wydał mu się zły. Ojciec przecież tak robił. Ale... ojciec nie musiał budować swojej pozycji w takim środowisku. Ojciec nie bywał w tego typu miejscach, nie zadawał się z ludźmi pokroju Morrisa...
...ciekawe, jak by zareagował, gdyby się dowiedział?
Przez ułamek sekundy oczyma wyobraźni widział siebie pośpiesznie pakującego walizki, upychającego je w bagażniku samochodu ojca, nie mówiącego matce nawet "do widzenia". Potem - długa podróż przez bezkresne, zalane słońcem pustkowie rudych skał, i poważna rozmowa - taka, która wiele zmienia.
Morris wyciągnął rękę i pacnął go w ramię.
- Hej, ty. Nie śpij.
- A. - Oprzytomniał, wyrzucając z umysłu gorzki posmak tamtej wizji. - Chase.
Dziewczyna znowu zmarszczyła brwi.
- Książątko - stwierdziła, i zabrzmiało to jak przypasowanie do kategorii. - Ja jestem Claire.
Rudzielec zaśmiał się gardłowo. Miał niezbyt przyjemny, nieco szorstki głos.
Robert mimowolnie skulił trochę ramiona. Laleczka, skarb, książątko... tak to ma wyglądać? Jaka będzie jego rola? Jedyna wizja swojej przyszłości w tym towarzystwie, jaka przychodziła mu na myśl, napawała go tylko i wyłącznie szczerym obrzydzeniem.
Morris zgasił w przepełnionej popielniczce papierosa i rozejrzał się niecierpliwie.
- No nie będziemy tu siedzieć? Zbierać tyłki.
"Racja, trzeba wracać do domu". Kolejny odruch, za który tutaj Chase zostałby wyśmiany. Znów wstyd podszedł do gardła mdlącą falą.
Claire z ociąganiem zeszła ze stołka i popchnęła "nowego" lekko w stronę wyjścia.
Na ulicy powietrze było już trochę mniej duszne, nieco chłodniejsze.
- Idziemy znaleźć Keitha - zarządził Morris. Nie było wątpliwości, kto w tej grupie nadaje ton i podejmuje decyzje.
- Ktokolwiek to jest - burknął Robert.
- O ile jeszcze się nie zaćpał - dorzuciła dziewczyna niemalże pogodnym tonem.
Poszli. Miasto wydawało się zupełnie nierealne w świetle nielicznych lamp i neonów; im dalej od centrum, tym noc robiła się głębsza, ciemniejsza, bardziej obca. W oddali coraz wyraźniej rysowały się ponure zarysy starej żwirowni. Chase już chciał zaprotestować, że tamtejsze skarpy mogą zaraz się obsunąć, że tam jest niebezpiecznie - ale oni by przecież nie posłuchali. Zresztą - im dłużej o tym myślał, tym bardziej te wątpliwości wydawały mu się absurdalne.
Niespodziewanie Morris złapał go za rękę. Jego palce były ciepłe i suche, dało się wyczuć odciski. Po nieznośnie długiej chwili wahania Claire zrobiła to samo, krzywiąc się przy tym, jakby to było dla niej nieznośnie przykre.
Czas stracił znaczenie; spłynął na boczny tor i przestał się liczyć. Istniało tylko to odrealnione tu i teraz, wypłukane z problemów, przepełnione jakąś osobliwie rozpaczliwą odmianą odwagi, desperacką pogonią za
silnymi bodźcami i szaloną potrzebą bliskości.
Siedzieli na skraju skarpy, machając nogami ku ciemnej otchłani dziesięć metrów niżej. Każdemu spojrzeniu w dół towarzyszył silny skurcz żołądka. Tamta noc - te kilka godzin miało gorzkawy smak nieśpiesznie sączonego piwa, drażniący zapach australijskich pustkowi i ciepło nowych towarzyszy. Siedzieli i byli, czy to nie wystarczyło?

c.d.n.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez carrie dnia Śro 21:10, 11 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:50, 11 Cze 2008    Temat postu:

Pięknie napisane... Ciekawe dokąd to zmierza

A Chase świetnie pasowałby do roli "książątka" (Tak, nadal go nie lubię )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lolicita
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 5602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:59, 11 Cze 2008    Temat postu:

no w końcu , już myślałam, że się nie doczekam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuczek
Lucky& Lovely
Lucky& Lovely


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:35, 12 Cze 2008    Temat postu:

Świetne Strasznie mi się podoba to, jak piszesz, czekam na kolejny rozdział :wink:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:31, 12 Cze 2008    Temat postu:

Pięęęęęękne!!! ^^

Carrie kocham Cię!!!!
I twój fik!
I Chase'a!

Genialne! *_*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:41, 12 Cze 2008    Temat postu:

Keri, ta część jest rewelacyjna
Sama wiesz, na co teraz czekam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:16, 12 Cze 2008    Temat postu:

Świetne. Ciekawa jestem co będzie dalej.
Książątko Chase.
Taaa... Też go nie lubię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lolicita
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 5602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:23, 01 Lip 2008    Temat postu:

czy będzie następna część fika?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:45, 01 Lip 2008    Temat postu:

Kiedy będzie następny part?
Wiedz że czekam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:55, 01 Lip 2008    Temat postu:

Ja też czekam :smt003

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
carrie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 01 Cze 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 23:32, 01 Lip 2008    Temat postu:

I znów Wam strasznie dziękuję. Za każdy komentarz z osobna i wszystkie razem. Aż żałuję, że to półmetek tej historii - jeszcze dwie, góra trzy części.

Głupio tak dedykować fragment, ale, mimo wszystko, chcę bardzo. Marau - Ty wiesz, który



There's always something you won't dare to say
your good intentions, are boring, take me away
if it keeps you sane, well then it's ok
but, if I played it safe, would it save me?


Anathema, Underworld

Różnili się tak, jak tylko się da.
Claire - choć bardzo chciała to ukryć - miała duszę romantyczki, zasłoniętą za grubą i mocną skorupą. Na przekór wyzywającym gestom i krokowi kołyszącemu biodrami, czekała wciąż na czułość. Czasami, kiedy myślała, że nikt nie patrzy, miała na tyle odwagi, by zastąpić zadziorny uśmieszek wyrazem twarzy, w którym odbijał się jej charakter.
Morris zachowywał się jak twardziel, bo tego od niego wymagano. Mało komu mówił o tym, że ma szóstkę rodzeństwa. I że jest z nich najstarszy. Jeszcze mniej osób znało liczbę samochodów, jakie zdążył obrobić.
Keith okazał się nieco ponurym typem, któremu większość rzeczy była obojętna. Obojętna, bo nie mogła równać się z narkotykowym hajem.
I Chase.
Czasami któreś z nich wbijało wzrok w jego plecy, gdy nie patrzył, próbując odgadnąć. Bezskutecznie.
Chase sam nie wiedział. Sam był dla siebie zagadką. A rozwiązanie przerażało. Granice? Cholera, były jeszcze jakieś? Pękały jedna po drugiej. Rachuba zgubiła się gdzieś po drodze. Został właściwie tylko nawyk sprawdzania, co się dzieje z matką - bliższy palącemu wyrzutowi sumienia, niż jakiemukolwiek innemu uczuciu. Sprawdzić i iść, iść do nich - bo z nimi jest dobrze. Prawda?
Nie zawsze.
- Claire, co ci się stało?
Dziewczyna odwróciła się, mrużąc pomalowane oczy. Obie powieki miała mocno fioletowe - jedną od cienia. Drugą po uderzeniu.
- Spadłam ze schodów - syknęła ze złością.
Keith gwizdnął, wyciągając nogi przed siebie.
- Chciałbym być na miejscu tych schodów.
- Zamknij się, dobrze? - skrzywiła się nieładnie.
- Ej no, spokój. Młody, zasuwaj po kolejne piwo - Morris zdusił kolejnego papierosa w przepełnionej popielniczce.
- Kto, ja? - Robert niemalże podskoczył na krześle.
- Ty, ty. Idź.
- Książątko - powiedziała bardzo cicho Claire.
- Mówiłem, że dosyć - rudzielec zamachał rękami.
Chase dość posłusznie zeskoczył z krzesła i ruszył w stronę baru.
- Myślicie, że się nie zgubi? - Keith zmrużył leniwie oczy, patrząc za "książątkiem", po czym poszedł za nim.
Jasnowłosy tymczasem rozpychał się w kolejce. Drobny, szczupły wypadał z niej co chwilę. Ulicznik klepnął go w ramię.
- No co? - burknął nieco rozpaczliwie Robert.
- Nic, młody. Przepychaj się łokciami, bo inaczej nigdzie nie dojdziesz.
Zmełł w ustach przekleństwo. Nie ma to jak rady od ćpuna z rynsztoka.
Wreszcie barman zwrócił uwagę na blondyna próbującego zająć swoje miejsce w niewielkim tłumie.
- Cztery piwa - polecił Robert, zadzierając głowę. Narkoman tylko stał i patrzył, przygarbiony, apatyczny. Mimo to, chłopak czuł się tak, jakby przechodził kolejny niewiarygodnie trudny sprawdzian.
- Dycha - barman wyciągnął rękę.
Keith pstryknął palcami.
- Na kredyt, bracie.
Niemalże oczarowany Chase patrzył, jak tamten niemalże usłużnie zapisuje na kartce ów "kredyt", którego nikt od Morrisa pewnie nie miał zamiaru spłacać. Wziął tacę z czterema pełnymi kuflami, ale zrobił tylko kilka kroków.
- Dlaczego oni mnie... nie lubią? - łypnął niechętnie na rudzielca i Claire. - Dlaczego wy mnie nie lubicie - mruknął, patrząc na własne stopy.
Ćpun zaśmiał się.
- Dla nich jesteś dzieciakiem z dobrego domu, młody. Takim, któremu przewróciło się w dupie.
- Nieprawda! - podniósł nieco głos.
- Ciii, no jak to nie. Ojciec cię bije?
- Nie, on...
- No właśnie. Claire wcale nie spadła ze schodów, głupku. Tatuś ją tak urządził.
Robert zmarszczył brwi.
- Nikt jej nie bronił? - zapytał cicho.
- A niby kto? - parsknął Keith, biorąc z tacy swoje piwo. - Jej matka w piachu.
Jasnowłosy opuścił wzrok. Nie miał już więcej pytań. Bycie ulicznikiem nie polegało tylko na swobodnym sterowaniu własnym życiem, nieustannym szukaniu przyjemności i niebezpieczeństwa. Polegało nie tylko na przyjacielskim uścisku w chwili, gdy było naprawdę źle. Nie na manifestowaniu swojej niezależności. To było najdziwniejsze zaspokajanie pierwotnych potrzeb tam, gdzie nikt by tego nawet nie szukał. Zajęcie dla ludzi, którzy nie mają nic innego. Ulica była trudnym do pojęcia splotem rozpaczy i zawiedzionych nadziei. Tutaj uśmiechy były tylko pozorne.
- Nie smuć się - narkoman otarł wargi z piany. - Kiedyś z Morrisem wyjdą na prostą. O ile ktoś go nie wjebie do paki - dodał złośliwie.
- Nie mów więcej! - warknął Chase i cisnął w jego stronę pełną tacą.
- Ej, popierdoliło cię?!
Piwo? Dym? Nowe informacje? Cokolwiek to było, sprawiło, że Robertowi zakręciło się w głowie. Bez wahania rzucił się na chłopaka. Keith był wyższy i lepiej zbudowany - ale osłabiony mieszanką trucizn, jakie bez wahania pchał w swoje żyły. W pierwszej chwili cofnął się do tyłu, przyjmując na siebie impet wściekłych uderzeń Chase'a. Kopniak, pięść, kuksaniec, zupełnie niemęskie drapnięcie - ta walka była po prostu rozpaczliwa. I nierówna. W pewnym momencie ćpun uderzył blondyna kantem dłoni w łuk brwiowy.
Znów to wrażenie, że kręci się w głowie...
- Pojeby! - podsumował ich Morris, łapiąc ogłuszonego Chase'a za ramiona i odciągając go poza miejsce walki. - Zaraz nas wywalą!
...Prorocze słowa.
Dziesięć minut później szli przez na w pół uśpione miasto. Keith klął pod nosem - w jego monologu słowa "jebię piwem" powtarzały się niczym mantra. Claire trzymała Morrisa za rękę, pozwalając włosom, by swobodnie opadały na jej twarz. Robert szedł obok.
- To gdzie idziemy? - odważył się wreszcie zapytać.
- Nigdzie, jak zawsze - odpał pogodnie Morris.
Pokiwał głową, na znak, że zrozumiał. Powoli dołączał do nich w tym zawieszeniu między "nigdy" a "nigdzie". Bo po co określać czas i przestrzeń? To nieważne. Nic nie jest ważne. Nic nie jest ostoją. Ani rodzina, ani przyjaciele, ani odpowiednia edukacja, ani państwo, ani... Bóg?
A jednak, gdy przechodzili koło kościoła, dłonie Chase'a same ułożyły się do najprostszej modlitwy; przeżegnania się. W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego...
- Świętoszek - skwitował rudzielec. - Uuu, jakie dobre dziecko. Jakie uczynne.
Wyciągnął rękę i uszczypnął Roberta w tyłek. Mocno. Z jakąś przewrotną czułością.
- Książątko Morrisa - dorzuciła Claire.
- Pieprz się - mruknął jasnowłosy i kopnął nieoficjalnego przywódcę w goleń. Dziękował dowolnym siłom wyższym, że było ciemno. W ciemności wszystko wygląda jednolicie szaro. Jego rumieniec był zatem niezauważalny.
- No, jak ma być taki zadziorny, to ja mogę...
- Stul pysk! - zaczerwienił się trochę mocniej.
- Wyluuuuuzuj, młody. I nie podskakuj.
Przytaknął, próbując się uspokoić, udając, że nie słyszy wypowiadanych teatralnym szeptem komentarzy Claire. I był wręcz wdzięczny, gdy mógł oznajmić grupie, że idzie do domu.
Stracił poczucie czasu - to równie dobrze mogła być dopiero północ, jak i trzecia nad ranem.
- Mamo? - zawołał i skrzywił się. Kimkolwiek była ta kobieta, nie nazwałby jej mamą. Brzydził się nią.
Cisza. Wszedł do pokoju, zapalając światło.
Na pustym stole zaschły plamy alkoholu. Chase poczuł, jak w gardle rośnie mu wielka kula, zlepek wstydu i pośledniej formy nienawiści. Kilka puszek potoczyło się po podłodze. Ażurowa serweta, piękne rękodzieło przywiezione lata temu z ojczyzny jego ojca, leżała zwinięta i poszarpana na podłodze, dopełniając obrazu nędzy i rozpaczy.
Nie patrzeć. Nie widzieć.
Odwrócił głowę, idąc do swojego pokoju - kolejnego pustego i obcego miejsca. Kilka szuflad było otwartych, wybebeszonych. Rzeczy walały się po podłodze. Znów przeszukiwała jego pokój w poszukiwaniu pieniędzy na kolejną butelkę!
Kopnął ze złością ścianę w bezrozumnym akcie agresji. Zabolało. I tak jednak mniej niż palący wstyd i pogarda.
Pogarda, skierowana do samego siebie - że nawet teraz nie umiał być obojętny. Czuł się, jakby wyrażał cichą zgodę na tę sytuację.
Pogarda, bo posłusznie sprzątnął cały dom. Nikt przecież nie mógł poznać tego brudnego sekretu.
Pogarda, bo poszedł, żeby ją odnaleźć.
Miasto było obce i nieprzychylne.
Szedł bezmyślnie, przechodząc kilka razy tymi samymi ulicami, nie zastanawiając się, czy ją znajdzie. Zaglądał ukradkiem w witryny knajp. Z obrzydzeniem sprawdzał nawet śmietniki i "kartonowe pałace".
Wreszcie ją znalazł.
Spała na ławce w parku, ze skołtunionymi włosami, policzkiem przyklejonym do białej kałuży własnych wymiotów. Tak źle nie było nigdy.
- Mamo... - syknął, łapiąc ją za zimne ramię. Choć wiedział przecież, że była nieprzytomna. "Jak mogłaś?" zawisło w powietrzu, niewypowiedziane.
Skulił się przy ławce, osłaniając głowę. Nie płakać. Nie płakać. Nie wolno mu się rozpłakać...
Ktoś objął go za ramiona, bez słowa pomógł wstać, obrócił ku sobie, przytulił. Claire. Niepewnie pogłaskała go po twarzy i nachyliła się nad nim, starsza dziewczyna, dojrzalsza, milcząco poważna.
Miała gładką skórę, pachniała czymś odległym i egzotycznym.
Miała też ciepłe, miękkie wargi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez carrie dnia Wto 23:32, 01 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin