Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Twórczość Em. [M, NZ]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Nie 11:20, 10 Sie 2008    Temat postu: Twórczość Em. [M, NZ]


Zweryfikowane przez Em.



Zdaję sobie sprawę, że napisałam w ciągu swojego pobytu tutaj wiele dziwnych rzeczy. Większości już nie pamiętam, ale postanowiłam założyć swój temat, żebyście nieświadomie nie musieli wpadać na to, co tworzę :smt002. Drabble [i nie tylko] będą się przeplatać stare z nowymi, bo trzeba to zebrać do jednej kupy :smt003.


*****************************************

Była niezbędna <--- stare

Była niezbędna. Wszędzie, gdzie się znajdował, najlepiej czuł się właśnie z nią. Kiedy myślał. Kiedy pracował. Kiedy się nudził. Kiedy słuchał muzyki. Zazwyczaj była na wyciągnięcie ręki. Albo prawie. Była to jedna z nielicznych spraw, z których House nie pozwalał nikomu żartować. Nawet Wilsonowi. Nie pamiętał, kiedy to się zaczęło. Ale fakt faktem, lubił wiedzieć, że pewne rzeczy się nie zmieniają. Większość ludzi nie rozumiało tego "chorego", jak mówili, związku. Najczęściej ich wyszydzał. Bo co oni mogą wiedzieć o życiu?

Jego piłka.

*****************************************

Pięć definicji House'a.


1. Cameron

Nigdy nie spotkałam wcześniej człowieka takiego jak on. Tak szczerego i prawdziwego... Pozwolił, żeby ludzie widzieli go takim, jakim był, a nawet jeszcze gorszym. Nie dbał o to, co o nim myślałam, ale w jakiś dziwny sposób dawał mi do zrozumienia, że mnie potrzebuje. Może tylko do swoich słownych przepychanek i sportowych metafor. Nie wiem.


2. Chase

Kiedy zdałem sobie sprawę, że z House'm jest coś nie tak? Trudno powiedzieć, chyba zauważyłem to pierwszego dnia. Jasne, lubiłem jego żarty, ale kazał mi opowiedzieć się po jakiejś stronie. Naprawdę potrzebowałem tej pracy, ale on nie potrzebował mnie. Wiedziałem to od zawsze, a mimo wszystko byłem zaskoczony. Nie powinienem, w końcu jest skończonym sukinsynem.


3. Foreman

Nie lubię go. Jest wkurzający i arogancji, a najbardziej wkurzające jest to, że w swojej arogancji zazwyczaj ma rację. Mówi, że pacjenci się nie liczą, ale to ich życie mobilizuje go do pracy. Do odstawienia PSP, wyłączenia telewizora. Potrafi zrobić wszystko, żeby rozwiązać przypadek. Ale to nie sprawia, że szanuję go trochę bardziej niż normalnie. Wcale go nie szanuję, bo przy swoim całym geniuszu czasem jest po prostu głupi.


4. Wilson

To mój przyjaciel, co więcej mogę powiedzieć? Czasem zachowuje się jak dziecko, czasem jest śmiertelnie poważny. Ale rzadko. Zanim go poznałem, wydawało mi się, że w życiu nic mnie nie zaskoczy. Że czekają mnie leczenia raków, zalecanie chemioterapii... I tak jest, ale dzięki niemu to wszystko nie jest takie przytłaczające. Potrafi skupić moją uwagę na czymś zupełnie innym w ułamku sekundy. Pojawia się niespodziewanie i niespodziewanie znika. Najwspanialszy człowiek, jakiego znam.


5. Cuddy

Mężczyzna marzeń. Wysoki, przystojny, inteligentny i zabawny. Dokładnie taki, jaki powinien być. Ale najczęściej w parze z tymi cechami idealnymi idą inne : złość, ironia, zgorzknienie i samotność. Nigdy nie dopuszcza do siebie ludzi, chyba, że musi. Miałam swoją szansę i pozwoliłam mu odejść. Potrzebuje kogoś, kto będzie o niego walczył do końca. I kto nie pozwoli mu do reszty zniszczyć swojego życia.

*****************************************

Do zobaczenia następnym razem :smt001.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Em. dnia Sob 16:30, 16 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:27, 10 Sie 2008    Temat postu:

Definicje House'a to fajne spojrzenie nie tylko na obiekt omawiany, ale też na omawiających. Cameron licząca na to, że House coś do niej czuł. Foreman twierdzący, że go nie szanuje, a tak naprawdę chyba czujący coś zupełnie przeciwnego. U Wilsona to "czekają mnie leczenia raków, zalecanie chemioterapii... I tak jest, ale dzięki niemu to wszystko nie jest takie przytłaczające." podobało mi się najbardziej. I Cuddy, o której bym chciała coś napisać, ale nie potrafię.

Zaś co do piłki... Gdyby nie wyjaśnienie, można by to dopisac pod jakiegoś House'o-kobiecego shipa

Zawsze liczę na więcej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:08, 10 Sie 2008    Temat postu:

Najbardziej podobała mi się wypowiedź Wilsona, a szczególnie jej ostatnie zdanie ))))

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Śro 11:37, 13 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:35, 13 Sie 2008    Temat postu:

Najbardziej podobały mi się zdania Cuddy, Wilsona, Cameron i Foremana.

A gdyby nie było wytłumaczenia, że chodzi o piłkę House'a, to bym zastanawiała się o którą kobietę chodzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
judyth1
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:58, 13 Sie 2008    Temat postu:

Ciekawy pomysł z tymi defincjami!
intresting


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Śro 15:22, 13 Sie 2008    Temat postu:

Coś ze starszych tworów, jeden z tych, do których wracam z zadowoleniem .



Przyjaciel.


Codziennie, przychodząc do pracy miał wrażenie, że wciąż jest tak samo. Taka sama praca, takie same przekazywanie złych wieści. Chciał w to wszystko włożyć więcej serca, ale nie potrafił. Nie umiał się przyznać nawet przed sobą, że najbardziej na świecie chce, żeby House w końcu coś zrobił.

Nie wiedział co. Ale tak bardzo potrzebował czegoś, co przerwie monotonię tych wszystkich dni. Jednak diagnosta, jak gdyby chciał mu zrobić na złość, zachowywał się ostatnio bardzo porządnie. Nie, nie ogolił się - co to to nie, ale nie wywoływał skandali, nie obrażał rodzin pacjentów [może dlatego, że się z nimi nie widywał], nie podpalił kliniki, nie śledził Cuddy, nie rozpuszczał plotek... James Wilson pierwszy raz od dawna zwrócił na to uwagę. Czyżby tak zaabsorbowany rutyną przegapił coś tak ważnego?

Nie było go. Ani w kafeterii, ani w gabinecie, a tym bardziej w przychodni. Zniknął. Onkolog musiał spytać jedyną znaną mu osobę, która ewentualnie mogła wiedzieć.

- Cuddy? - kobieta stała plecami do drzwi, zapatrzona na coś za oknem. A może zwyczajnie się zamyśliła - Cuddy? - powtórzył nieco głośniej, co w końcu otrzeźwiło Lisę. Odwróciła się. Nie umiał nic wyczytać z jej twarzy. W końcu żadna nowość - to House był w tym mistrzem, nie on.
- Przyszedłeś, bo...? - Lisa przerwała chwilę milczenia.
- Nie mogę znaleźć House'a. Martwie się, że coś mu się stało - przez ułamek sekundy coś na jej twarzy się zmieniło. Nie zdążył tego zarejstrować.
- Nie powiedział ci? - usłyszał nutę zdziwienia w jej głosie. Nie miał pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi.
- O czym? - Cuddy bez słowa podała mu kartkę gęsto zapisaną znajomym charakterem pisma. Pobierznie przeczytał dokument. Zamarł, kiedy zdał sobie sprawę, że to rezygnacja z pracy.
- Ale... Co... Jak... O co w tym wszystkim chodzi?
- Nie wiem, James - była bezsilna. Nic nie mógł zrobić. Nie był Housem, który jednym seksistowskim żartem potrafił sprawić, że uśmiechała się szeroko i oczy jej błyszczały.
- Musiał coś powiedzieć. Musiał wytłumaczyć, dlaczego...
- Powiedział, że tak po prostu zdał sobie sprawę, że to już koniec.
- Koniec czego?
- Nie rozumiesz? Koniec wszystkiego, co wiązało go z tym miejscem. Dokładnie tak się wyraził.
- I co zamierzasz teraz zrobić?
- Ja? Nic - odpowiedziała spokojnie. Zdenerwowało go to - Jest dorosły, czas to w końcu zrozumieć. Nie ważne, jak dziecinny i nieodpowiedzialny wydaje się być. Ma prawo o sobie decydować, a ja nie miałam żadnego powodu, by nie pozwolić mu odejść - Wilson nic nie rozumiał. Ze wszystkich sił pragnął, żeby do gabinetu wpadł House, narzekając na przychodnię, pacjentów, znowu na przychodnię i tak w kółko. Chciał, żeby to był tylko sen. Ale nie był, doskonale o tym wiedział. Zostawił Cuddy, a sam poszedł na taras. Tam, gdzie zwykle przesiadywał z Housem.

Nigdy wcześniej nie czuł się zagubiony do tego stopnia. To tak, jakby ktoś nagle podważył coś, na czym opierał się cały jego świat. I tak było naprawdę. Greg był tym, co sprawiało, że jego życie nie było przeraźliwie nudne i ponure, był tym, który nie potrafił się zatrzymać, ciągnąc za sobą innych. To znaczy jego. James nigdy nie zastanawiał się, co by zrobił, gdyby kiedyś zniknął. Przyjaciel tak szczelnie wypełnił jego życie, stał się jego nieodłącznym elementem, czymś, czego końca nie można było sobie wyobrazić. A jednak go nie było i wiedział, że już nie wróci. Cokolwiek, do cholery, chciał robić. Nie pożegnał się, nie napisał, nie zadzwonił. I choć było to trudne do wyobrażenia, to świat się nie zawalił. Ludzie nie rozpaczali, nie zaczęły się masowe mordy czy inne znaki zapowiadające koniec świata. Oprócz tego, że wszystko wydawało się tak rozpaczliwie szare i beznadziejne.

Tego dnia i przez wszystkie kolejne starał się zrozumieć, że jego prawdziwe życie skończyło się bezpowrotnie. Na zawsze stracił coś, co pozwalało mu normalnie funkcjonować. Przyjaciela.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:53, 14 Sie 2008    Temat postu:

smutne i wzruszające

teraz wiem, dlaczego to lubisz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:01, 14 Sie 2008    Temat postu:

Em. cudowne..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 21:13, 14 Sie 2008    Temat postu:

Naskrobane dzisiaj przy "The Vicodin Song". Polecam serdecznie. Piosenkę i to-coś-poniżej.



Ciemność.

Pamiętał dzień, w którym go zostawiła. Zaczynał dopiero rehabilitację. Cały jego świat zawalił się w przeciągu kilku dni, ale miał przecież ją. Kobietę, którą kochał. Kobietę, która była zbyt słaba, żeby udźwignąć jego roztrzaskane życie i posklejać je w miarę sensowny kawałek. Zniknęła równie szybko, jak się pojawiła. Tamtej nocy płakał naprawdę po raz pierwszy od lat. Nie pamiętał, co wtedy robił, po prostu pozwolił sobie pogrążyć się całkowicie w rozpaczy. Pozwolił sobie uzmysłowić, że to koniec. Że na zawsze zostanie mu tylko ciemność.

Następnego dnia obudził się, leżąc na ziemi przy otwartym oknie. Przez ułamek sekundy pomyślał, że Stacy pewnie czeka na niego w kuchni z kubkiem jego ulubionej kawy. Kobieta, którą kochał. A potem sobie przypomniał. Miał ochotę krzyczeć, wyrzucić z siebie całą rozpacz, ból i żal, wszystko co czuł. Ale wtedy dostrzegł wschodzące słońce. Tysiące ludzi właśnie wstawało. Kolejny dzień dawał im nadzieję, że gdzieś tam czeka ich szczęście.

Tego ranka, stojąc w otwartym oknie i patrząc na wschód słońca zrozumiał, że ciemność, w której się pogrążył, nigdy nie zniknie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 21:48, 14 Sie 2008    Temat postu:

Jestem... nieprzekonana
Aż dwa razy sprawdzałam, czy to na pewno o House/Stacy, a nie Wilson/Amber. Przepraszam, ale cierpienia młodego wertera naprawdę mi do House'a nie pasują. Nie w takiej formie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 0:16, 15 Sie 2008    Temat postu:

Wybacz, Narenika . I nie czytałam cierpień młodego wertera .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eletariel
Elf łotrzyk


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 1877
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:30, 15 Sie 2008    Temat postu:

Em. napisał:
Wybacz, Narenika . I nie czytałam cierpień młodego wertera .


Nie masz czego załować Koleś ciagle kocha jedną laskę, wpada w depresję, walczy o nią, przestaje, znowu walczy, wpada w depresje walczy aż ostatecznie się zabija :smt015 9oczywiscie nie mam nic do tych, którym się podobały te "Cierpienia..." )

A co do kolejnego drabliku...uwielbiam je Em. Choć są czasem przygnebiające to ja je nadal uwielbiam:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:53, 15 Sie 2008    Temat postu:

ten drabble jest przepiękny i podziwiam cię za niego

czekam na inne i proszę o szybkie ich podanie, bo no cóż... uzależniłam się


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 19:17, 09 Wrz 2008    Temat postu:

Wspomnienie.


Mój pierwszy naprawdę zły dzień? Miałem jakieś osiem lat. Szybko, prawda? Niemniej, to nie jest teraz istotne. Pamiętam ten dzień, to był piątek. Skąd wiem? W piątki zwykle miałem francuski. Albo japoński. Może to był niemiecki. W każdym razie coś koło tego. Billy obraził mojego najlepszego przyjaciela. Czy cała reszta była jego winą? Być może. Naprawdę nie chciałem złamać mu nosa. To znaczy... nie zrobiłem tego celowo, ale nie miałem nic przeciwko. W podstawówce szybko uczysz się przetrwania. Tego dnia ojciec pierwszy raz mnie uderzył. Następnego dnia wieczorem poszliśmy razem do kościoła, z mamą. Czasem dostawałem od niego słodycze, jakieś książki. Uczył mnie jeździć na rowerze, pomagał robić zadania z matematyki. Mówiąc krótko, nic się nie zmieniło. Prawie. Jakaś część mnie tego dnia stała się obojętna i obca. Przyjmowała każde kolejne uderzenie niewzruszenie, jakby wiedziała, że tak powinno być. Widzieliście kiedyś Gwiezdne Wojny? Naprawdę beznadziejny film, ale mistrzowi Jodzie udało się wypowiedzieć jedną znaczącą kwestię.


"Strach do gniewu prowadzi; gniew do nienawiści; nienawiść do cierpienia. Wielki strach w tobie czuję."


Jak mogę opisać ogrom mojego strachu, wtedy, gdy miałem osiem lat? Może odpowiedzią jest moje życie, pełne nienawiści i cierpienia. No tak, nic się nie stało. Tylko ta obca część mnie stała się wszystkim, co posiadam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Wto 20:15, 09 Wrz 2008    Temat postu:

A moja nie zrozumieć puenty Jaka "obca część mnie"?
GW kiepskie? A wiesz, że całkiem sporo osób, jako religię wyznawaną podaje w kwestionariuszach "Jedi Force"?
Ciekawa koncepcja pierwszego lania od ojca. Rozumiem, że to nie było zwykłe lanie? Anyway zwykle stykałam się z wizją karania młodego Grega za bycie pussy. U Ciebie dostał za złamanie koledze nosa.
Narracja mi się podoba. Uwielbiam, jak wcielasz się w House'a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 20:28, 09 Wrz 2008    Temat postu:

" (...) Mówiąc krótko, nic się nie zmieniło. Prawie. Jakaś część mnie tego dnia stała się obojętna i obca. Przyjmowała każde kolejne uderzenie niewzruszenie, jakby wiedziała, że tak powinno być."

" (...) Tylko ta obca część mnie stała się wszystkim, co posiadam."

Chodziło mniej-więcej o to, ale być może napisałam to trochę nieczytelnie . Narenika, ja PRAGNĘ być Housem .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Wto 20:41, 09 Wrz 2008    Temat postu:

Niee to ja przegapiłam, czytając zbyt łapczywie. Dobrze, że mi nosem nie poszło
Ja bym tą część nazwała martwą. Łatwiej byłoby mi wyłowić. Joł, już się odczepiam od poprawiania Ci fika

Emciu droga, a bierz sobie inteligencję House'a, cięty dowcip i realizm, ale zostaw sobie trochę inteligencji emocjonalnej też, bo jemu jej coraz bardziej brakuje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:46, 12 Wrz 2008    Temat postu:

takie ciekawe, smutne, życiowe... pięknie wcielasz się w House'a i możesz ni być, tylko nie stań się zgryźliwa i aż tak zamknięta i irytująca dla ludzi

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:47, 13 Wrz 2008    Temat postu:

Wszystkie są boskie,ale najbardziej podoba mi się jak jest o Housie i Stacy.
Bo jest ich mało i ,dlatego pomysły się nie powtarzają.; DD
Takie orginalne^^
Ale wszystkie są prześliczne. ;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ceone
Tygrysek Bengalski
Tygrysek Bengalski


Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:46, 13 Wrz 2008    Temat postu:

krótkie ale bardzo poruszające.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Sob 21:45, 13 Wrz 2008    Temat postu:

Jakoś tak wyszło. Jestem zadowolona.



*** [bez tytułu]


Został sam. W pewien sposób to było nawet zabawne. Za każdym razem, kiedy myślał, że nie ma nic, co mógłby stracić, okazywało się, że nie ma racji. Są takie sprawy, w których zawsze się mylimy.

Poświęcał się w całości swojej pracy. Spędził niezliczone noce w swoim gabinecie, próbując uratować życie kolejnej osobie, która tego nie doceni. Wolał nazywać to układanką, zupełnie jakby wtedy miało przestać boleć. Był najlepszy. Jedyny w swoim rodzaju i wyjątkowy. Fascynujący i pociągający, wzbudzający zainteresowanie. Wszystko to wiedział. Ale co z tego? Jakie to miało znaczenie, kiedy nie potrafił zatrzymac przy sobie ludzi? Jakie to miało znaczenie, kiedy znów był samotny?

Wiedział, że nikt się nie domyśli. Nigdy w żaden sposób nie dał poznać, że zależy mu na swoim zespole. Nie lubił ich. Nigdy. Foreman był zbyt zarozumiały, Chase zbyt uległy, a Cameron zbyt współczująca. Irytowali go, ale dopóki miał kontrolę, to było bez znaczenia. Dzięki nim diagnozował szybciej, często dobrze się przy tym bawiąc. Żartując i napuszczając ich na siebie. Szokując.

Wtedy czuł się dobrze. Czuł, że żyje. Zdawał sobie sprawę, że nigdy do końca go nie zaakceptują. Pogodził się z tym i nie zamierzał próbować. Tak było dobrze. Jedyny problem był taki, że nigdy nie wziął pod uwagę ich odejścia.

Ktoś powiedziałby, że dorośli, ale to nieprawda. Nie chodziło o jeden żart, jedną manipulację za dużo. Chodziło o jego wpływ. Zauważył to przed całym tym zamieszaniem, które zrobił Foreman. Widział na nich swoje niemal niewidoczne piętno. Sprawił, że się zmienili, zmusił ich do tego. Nikt dobrowolnie nie pozwala się zmienić.

Wiedział, że znajdzie sobie nowych pomocników. Będą na jego posyłki, ktoś będzie go wielbić, ktoś nienawidzić. To było bez znaczenia. I wiedział, że to nigdy nie wróci. Że oni nie wrócą. A nawet jeśli, to nie na tych samych warunkach.

Przez moment pozwolił sobie odczuwać żal z tego powodu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:20, 14 Wrz 2008    Temat postu:

pięknie opisujesz jego myśli i odczucia wobec swoich pracowników, po prostu brak mi słów, kiedy czytam twoją twórczość

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:51, 15 Wrz 2008    Temat postu:

śliczne..
Bardzo podoba mi się jak opisujesz House myśli .; ]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Nie 11:18, 05 Paź 2008    Temat postu:

Naskrobane. Jakoś tak.


Ludzie


House zapatrzył się na resztkę bursztynowego napoju na dnie szklanki.

Ludziom wydaje się, że bycie samotnym jest proste. Że pozbycie się wszelkiej nadziei i potrzeby kontaktu z ludźmi jest proste. Że pustka wewnątrz jakiejkolwiek osoby jest prosta.

Ludzie myślą, że bycie geniuszem jest łatwe. Przychodzisz do pracy, patrzysz i wiesz - to w końcu nic trudnego. Kogo obchodzi co zostało poświęcone dla takiego geniuszu?

Najbliżsi sądzą, że są wyjątkowi, bo ich wybrał. Kto nie chciałby przyjaciela, który ma gdzieś wszelkie zasady i na którego można zrzucić wszystko?

Ludziom wydaje się, że bycie samotnym jest proste.

Ludzie to idioci, pomyślał House, opróżniając szklankę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:54, 05 Paź 2008    Temat postu:

smutne, ale w teorii House'a wspaniałe

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin