Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Vale, House [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:11, 20 Gru 2010    Temat postu: Vale, House [M]



Vale z łaciny oznacza żegnaj.
Tym razem bez dedykacji, bo wątpię, żeby ktokolwiek chciał


UWAGA! Chouse, angst, ten kto mnie dobrze zna, może już wyciągać łopatę do odkopywania bohaterów



Vale, House
czyli: Tym razem pozwolę ci odejść.

Wszystko działo się wtedy tak szybko. Zachorowałeś. To było zapalenie płuc? Nie jestem już nawet pewien. Ale wiem, że nic na tyle groźnego, byś miał zostać w szpitalu. A nawet jeśli tak, to czy byś się zgodził?

Wilson musiał zostawać nocami w pracy. Nie wiem, dlaczego poprosił właśnie mnie, ale chciał, bym został z tobą w waszym domu. Zgodziłem się. Jaka to różnica, czy śpię na waszej kanapie, czy mojej? Dopiero wieczorem dowiedziałem się, jak źle z tobą jest. Gdy zaczynałeś kaszleć, miałem wrażenie, że zaraz wykaszlesz także swoje płuca. Wilson wyszedł, a ja siedziałem obok ciebie i masowałem twoje plecy. Na początku zawzięcie mnie odtrącałeś, aż w końcu przestałeś.

Spałem w głębokim fotelu po przeciwnej stronie pokoju. Gdzieś głęboko bałem się, że gdy choć na chwilę od ciebie odejdę, coś ci się stanie. Tak bardzo chciałem, żebyś wreszcie przestał kaszleć.

Rano, gdy podałem ci antybiotyki, machnąłeś ręką i wychrypiałeś do pracy.

*

Cholerny Wilson musiał znów zostać w szpitalu. To ośmiolatka, Robercie. A ty na pewno dasz sobie radę z House’m.

Pamiętam, że pomyślałem wtedy tak, dam sobie radę z House’m. Ale czy House da sobie radę ze mną?

Skinąłem głową i odszedłem bez słowa.

*

Przez kilkanaście następnych dni wciąż nie potrafiłem odmówić Wilsonowi. I tobie. Choć było w tobie coś niepokojącego. Wieczorami, gdy już zaczynałeś normalnie mówić, kazałeś sobie opowiadać o tym, co się dzieje w szpitalu. Raz nawet przed moim wyjściem z domu wcisnąłeś mi do ręki banknot i kazałeś postawić na Brendę. Nie mogę sobie przypomnieć, o co chodziło, ale to na pewno była Brenda. I na pewno wygrałeś.

Czasem jednak milkłeś i wpatrywałeś się w okno. Twoje oczy robiły się matowe, a nawet wydawało mi się, że przygryzałeś wargę.

Zdarzało się, że nie mogłeś oddychać. Łapałem wtedy komórkę, żeby zadzwonić do szpitala, ale ty przyciągałeś mnie do siebie i musiałem porzucić tamten zamiar. Tak, to byłoby do ciebie podobne. Udusić się w domu i pod żadnym pozorem nie dać się zawieść do szpitala.

*

Dzień, kiedy przestałeś mnie potrzebować w swoim pokoju pamiętam, jakby to było wczoraj. Podniosłem powoli koc z fotela i odwróciłem się w twoją stronę. Miałeś znów ten nieobecny wyraz twarzy i patrzyłeś przez okno w niebo. Spojrzałeś na mnie ponuro dopiero wtedy, gdy zaskrzypiały otwierane drzwi.

Widziałem, że chciałeś powiedzieć nie idź. Będzie mi smutno samemu. Ale nie powiedziałeś. Może byłeś pewien, że nie musisz?

Miałeś rację. Nie musiałeś.

Rzuciłem koc na fotel i sięgnąłem po książkę.

*

Było już tak dobrze. Wyśmiewałeś leczenie Foremana i tę dziewczynkę z rakiem, którą zajmował się Wilson. A ja byłem zmęczony całodziennym dyżurem i nie całkiem przespanymi nocami, ale szczęśliwy. Już nawet tak często nie patrzyłeś nieprzytomnym wzrokiem za okno.

A potem… jestem lekarzem, na miłość boską. Powinienem wiedzieć, co robić. Powinienem zadzwonić do szpitala tego samego wieczoru, którego przyznałeś, że jest ci zimno i napomknąłeś, że zwierzęta przytulają się do siebie, aby im było cieplej. Podniosłeś przy tym kołdrę do góry, a ja radośnie wspiąłem się na łóżko i nieśmiało do ciebie przysunąłem. Skąd miałem wiedzieć, że jeszcze siedem lat później będę się zastanawiać, co by było gdybym zawiózł cię do szpitala?

*

Rano odkryłem, że całe twoje nogi są sine i że nie możesz przejść samodzielnie nawet jednego kroku. Że ledwo oddychasz, nawet z pomocą maseczki. Złapałeś mój nadgarstek i spojrzałeś na mnie pełnymi cierpienia oczami. Karteka zabrała cię do szpitala.

Byłem zbyt przerażony, żeby poskładać wszystkie twoje objawy w jedno. Pamiętam, że Cuddy coś do mnie mówiła. Nie jestem pewien, czy to słyszałeś. Twoje oczy były zamglone przez ból i powoli zaczynające działać leki.

Wielokrotnie patrzyłem, jak umierają ludzie. Ale przez tak długi czas byłem pewien, że ciebie to nie będzie dotyczyć. Opuchlizna z nóg zaczęła powoli schodzić i byłeś w stanie przejść kilka kroków do toalety.

Tylko że znów nieobecnym wzrokiem zacząłeś wpatrywać się w okno.

*

To, że cię pocałowałem, było dla ciebie ogromnym zaskoczeniem. Z twoich suchych i ciepłych warg zlizałem ukojenie. Może ty też mnie potrzebowałeś? Lubię myśleć, że tak właśnie było. Nie przerwałeś pocałunku, ale też nie próbowałeś więcej nawiązać ze mną takiego kontaktu.

*

Następnego dnia miałeś wyjść ze szpitala. Gdy mnie zobaczyłeś, uśmiechnąłeś się kącikami ust.

- Jutro weźmiesz mnie do kieszonki, kangurze. Skoczymy wreszcie na hamburgera.

Też się uśmiechnąłem i zacząłem w milczeniu pakować twoje rzeczy.

*

Tego samego dnia Cuddy wywołała mnie z pokoju przygotowawczego i powiedziała, że upadłeś w drodze to ubikacji. I jesteś w śpiączce.

*

Miałem tak zesztywniałe palce, że to Cameron musiała podjąć reanimację. Nie obudziłeś się wcześniej nawet na chwilę. Może nie chciałeś przed śmiercią odpowiadać na moje pytania? To by do ciebie pasowało.

Dotąd czuję twoje palce, zaciskające się kurczowo na mojej ręce. Drugą dłoń wplotłeś w prześcieradło. Trzymałem cię do końca tak, jakby to miało ci pomóc. Nie pomogło.

Zacisnąłem powieki, gdy Foreman odczytał z zegarka czas zgonu. Jeszcze przez chwilę nie mogłem uwierzyć, że właśnie umarłeś. A potem otworzyłem oczy i zobaczyłem twoją bladą twarz. Uścisk na ręce zelżał. Na ramieniu poczułem dłoń Cameron i spojrzałem w jej zapłakaną twarz. Wtedy dopiero zrozumiałem, że to już koniec.

*

Twoja matka uparła się, żeby to wszystko zrobić po chrześcijańsku i jak należy. W twoim pokoju nakazała ustawić dwie wersalki i kilka krzeseł, a na środku ustawiła otwartą trumnę z jasnego drzewa. Dwa dni pożegnania. A potem pogrzeb.

Stałem w drzwiach pokoju i nie mogłem się przemóc, by wejść do środka. Widziałem twoją bladą twarz, ułożone w wymuszonym uśmiech wargi i zaciśnięte powieki.

Obok mnie przepychały się te wszystkie grube ciotki, a każda z nich zapewniała, że tak bardzo cię kochała, że jest jej tak bardzo przykro, i że tak bardzo, bardzo jest jej źle. I na pokaz miała hektolitry łez. A gdy tylko skończyła się modlić, opowiadała koleżance o swoim chorym jamniku. Zaciskałem dłonie w pięści, starając się powstrzymać przed wyrzuceniem ich z domu.

W końcu Blythe popchnęła mnie do środka i znalazłem się w tym pokoju, do którego tak bardzo nie chciałem wejść. Ręce miałeś złożone na piersi, a pomiędzy palce włożony był różaniec. Zastanawiałem się, czy się widzisz, bo jeśli tak, to musisz śmiać się do rozpuku. Nawet wydawało mi się, że uśmiechasz się w tej swojej jasnej trumnie coraz bardziej i bardziej. Że unosi się twoja klatka piersiowa i tylko czekasz na odpowiedni moment, by usiąść i zawołać NIESPODZIANKA! Więc czemu nie wstałeś?

Wiczorem przyszedł któryś z twoich wujków i zaczął robić zdjęcia. I co potem? Będzie oglądał je ze swoją rodziną i powie:

- O! Patrzcie! A tutaj jest trumna Wujka Grega! Widzicie jak ślicznie wyglądał w tym gładko wyprasowanym garniturze i pod krawatem! Wiecie jak było zabawnie na jego pogrzebie? Żałujcie, że was tam nie było!

Cameron obok mnie zaczęła płakać, więc ją przytuliłem. A ja sam jakoś płakać nie mogłem. Choć pewnie byłoby ci jeszcze zabawniej, gdybym też się rozpłakał. Ja natomiast przypomniałem sobie twoje ostatnie słowa i zacząłem się śmiać. Przekonałem się, jak mordercze spojrzenia potrafi rzucać twoja rodzina, więc wyszedłem. I miałem naprawdę ogromną ochotę, by nie wracać.

*

Twój pogrzeb był chaotyczny i źle przygotowany. Cała rodzina jednak szybko się rozeszła, nie doczekawszy nawet spuszczenia trumny do grobu. Tak właśnie odszedłeś. Bez wydźwięku i niemal samotnie.

A ja szeptałem sobie pod nosem vale, House. Żegnaj. I błagałem, żeby ściskająca moje serce lodowata ręka zmniejszyła siłę uścisku choć trochę.

*

Często zastanawiałem się, co było prawdziwe. Czy to możliwe, że cię kochałem? Skoro co roku przychodzę na cmentarz w poszukiwaniu twojego grobu… myślę że tak. I nie mogę pozwolić ci odejść. Wciąż widzę cię w uśmiechu przechodnia, w kroku mojego kuzyna, w oczach aptekarki. Czasem wydaje mi się, że wychodzisz z mgły, ale to nie ty.

Ale to już jest siódmy rok od twojej śmierci, więc może już czas? Czas żebyś umarł na dobre, żebyś wreszcie mógł odejść i żebym przestał się wreszcie zastanawiać nad pytaniami, jakie powinienem ci zadać tamtego ostatniego dnia. I żebym przestał myśleć o tym, że może gdybym zaciągnął cię siłą do szpitala… i że o wszystkim wiedziałeś. Ten twój nieobecny wzrok… House, czy ty naprawdę wiedziałeś?

Więc może tym razem…

Vale, House. Żegnaj. Tym razem ostatecznie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Izoch
Okulista
Okulista


Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sammyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:43, 20 Gru 2010    Temat postu:

*Wyciąga łopatę*
Nie-eee, nie będę wykopywać, nie chce mi się jednak

Mówiłaś, że zmieniłaś, więc czytam na nowo, ech ;D
Postaram się nie pisać czegoś w stylu "łiiii", chociaż wiesz, że ja tak lubię. I że tak łatwiej niż poważnie usiąść [jak beznadziejnie to brzmi?] i zastanowić się nad pisanymi słowami.

Kurczę, dawno nie czytałam nic z fandomu House'a. I za każdym razem, gdy zapominam o nim totalnie, Ty podsyłasz mi coś nowego. A ja jak głupia rzucam wszystko i lezę, i czytam. I póki co, nie żałuję. Dla takich tekstów to ja mogę (:

Pisałam ci już n tysięcy razy, jak ja lubię czytać Twoje opowiadania. Czy to wincest, czy Chouse, czy Cameron, której nienawidzę. Z pozoru niewinnego tematu robisz śliczne perełki, do których zawsze miło wrócić.

Za każdym razem na dłużej zatrzymywałam się przy tych matowych oczach. Przymykałam swoje (niematowe) i wyobrażałam sobie House'a, nieobecnego, zamyślonego. Może faktycznie wiedział...? Może to przeczuwał? Ja stawiam na to, że tak, że czuł, że jest gorzej, ale jeszcze się trzymał, bo miał przy sobie, tuż obok, bliską mu osobę. I nie chciał przy nim umierać, wolał poczekać.

Czytałaś Oskar i Pani Róża? Kojarzy mi się właśnie z Oskarem House pod tym względem.

Opis pogrzebu tak bardzo pasuje mi do rodziny House'a. Pokazać, jacy to oni są kochani, jak go ubóstwiali, jak im szkoda. I chce się ich walnąć, bo opuszczają House'a, opuszczają członka ich rodziny w ostatniej chwili, jaką mogą z nim dzielić. Zamiast zastanowić się - przyjechać po prostu na imprezę. A House? I tak nie żyje.

Mam wrażenie, że Chase nie pożegna się z Housem nigdy. House zawsze będzie kimś ważnym, inaczej nie spędziłby tyle lat, czując jego chłodną rękę na sercu, prawda? Może nie będzie tego rozpamiętywał tak, jak tutaj, ale nie odpuści sobie.

Dziękuję za urzekającego, wzruszającego Chouse'a. I przepraszam, że komentarz nie jest taki, na jaki zasługujesz, na jaki zasługuje Twój tekst, ale wiesz, że co ja co, ale w pisaniu ich mistrzem nie jestem.

No. Jakby jakieś pytania, to ja na fejsbuku czekam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:22, 22 Gru 2010    Temat postu:

Nie wykopujesz House'a? A to coś nowego
Zazwyczaj jak zabijam, to się wściekacie

Cytat:
Kurczę, dawno nie czytałam nic z fandomu House'a. I za każdym razem, gdy zapominam o nim totalnie, Ty podsyłasz mi coś nowego.

Bo ja ostatnio House'a często piszę. W ogóle to jest mój ulubiony fandom. Bo kolejne inne fandomy przychodzą i odchodzą, a do tego zawsze coś napiszę
Już półtora roku tu siedzę i piszę i mi się jeszcze nie znudziło

Cytat:
A ja jak głupia rzucam wszystko i lezę, i czytam.

A spróbowałabyś nie
Jak już chcesz, żebym pisała, to teraz czytaj

Cytat:
Pisałam ci już n tysięcy razy, jak ja lubię czytać Twoje opowiadania.

A ja pisałam ci już tysiące razy, że nie mam pojęcia, dlaczego

Cytat:
Może faktycznie wiedział...? Może to przeczuwał?

A ja wręcz jestem pewna, że jak house będzie już umierał, to będzie o tym wiedział
Cytat:

Czytałaś Oskar i Pani Róża? Kojarzy mi się właśnie z Oskarem House pod tym względem.

Nie czytałam, więc nie mam pojęcia, czy ci dziękować, czy się wściekać

Izoch, ja cię kocham, więc wszystko, co piszesz tez kocham. Chyba że mówisz o Tok... Took... kurczę, znów mi nie chce przejść przez gardło. O TH
Więc nie masz za co przepraszać

Czy ja już mówiłam, że uwielbiam Chase'a? Nie? To powiem jeszcze raz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Izoch
Okulista
Okulista


Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sammyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:28, 23 Gru 2010    Temat postu:

Cytat:
Zazwyczaj jak zabijam, to się wściekacie

Ja? JA się wściekam? JA?!
Toż ja Cię o to ciągle błagam

Cytat:
W ogóle to jest mój ulubiony fandom. Bo kolejne inne fandomy przychodzą i odchodzą, a do tego zawsze coś napiszę

Kocha fandom House'a, ale SPN w ubranku
Ja to wiesz, że teraz jestem totalnie Wincestowa/J2, wkurza mnie House i co ja poradzę. No nic nie poradzę.

Cytat:
A spróbowałabyś nie

Pff, i niby co mi zrobisz?

Cytat:
A ja pisałam ci już tysiące razy, że nie mam pojęcia, dlaczego

A ja już nie będę Ci tłumaczyć, sorry Dobijasz mnie, bo ilekroć próbuję Cię skomplementować, Ty z takim wielkiem "DLACZEGO" wyskakujesz

Cytat:
Nie czytałam, więc nie mam pojęcia, czy ci dziękować, czy się wściekać

Też nie mam pojęcia
Chodziło mi generalnie o to, że Oskarek był śmiertelnie chory. I wiedział, że umrze. Pewnego dnia przyszli do niego rodzice, a on zmarł akurat w chwili, gdy poszli do lekarza, czy po coś. Czyli ogólnie, gdy nikogo bliskiego przy nim nie było.

Cytat:
Izoch, ja cię kocham, więc wszystko, co piszesz tez kocham.

Ach, ach, Atris mnie kocha, mrmrmr

Cytat:
Czy ja już mówiłam, że uwielbiam Chase'a?

Jestem pewna, że coś wspominałaś jakieś... 732974392 razy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:34, 23 Gru 2010    Temat postu:

Tak mi się trochę głupio śmiać z tobą pod tym fickiem, ale niech ci będzie
Cytat:

Ja? JA się wściekam? JA?!

Tak, ty

Cytat:
Toż ja Cię o to ciągle błagam

Srl? Pierwsze słyszę
Ostatnio tylko chciałaś, żebym zabiła House'a, kiedy pisałam Huddy
Cytat:

Pff, i niby co mi zrobisz?

Zamknę cię w mojej superinteligentnej lodówce
Cytat:

Dobijasz mnie, bo ilekroć próbuję Cię skomplementować, Ty z takim wielkiem "DLACZEGO" wyskakujesz

No bo ja naprawdę nie rozumiem waszego (twojego) podziwu

Cytat:
Ach, ach, Atris mnie kocha, mrmrmr

To jak? Masz jakieś plany na dzisiejszą noc? :>

Cytat:
Jestem pewna, że coś wspominałaś jakieś... 732974392 razy

To dobrze, bo nie chciałabym, żeby Chase miał mi potem za złe


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Izoch
Okulista
Okulista


Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sammyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:44, 23 Gru 2010    Temat postu:

Cytat:
Tak mi się trochę głupio śmiać z tobą pod tym fickiem, ale niech ci będzie

Wystarczy, że ja w jednym poście byłam poważna, nie?
To i tak wyczyn

Cytat:
Srl? Pierwsze słyszę

To Ci obwieszczam, że kocham death!fiki

Cytat:
Ostatnio tylko chciałaś, żebym zabiła House'a, kiedy pisałam Huddy

Jestem pewna, że wolałam, by było na odwrót

Cytat:
To jak? Masz jakieś plany na dzisiejszą noc? :>

Dawaj, wpadaj do Londynu

Cytat:
To dobrze, bo nie chciałabym, żeby Chase miał mi potem za złe

Wspominania o Czesiu nigdy za mało


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:20, 06 Sty 2011    Temat postu:

Yey, jaki ładny fik Atris. I do tego angst i deatfik! *przytula w podzięce za to*

Wiesz, ostatnio stwierdziłam, że lubię Chouse'a, zwłaszcza w Twoim wykonaniu. I ten tekst tylko to potwierdził. Strasznie ładna ta miniaturka. I ten motyw z nie-pożegnaniem (bo Chase tak naprawdę nie pożegna go, nie chce, nie może, nie umie), z pamięcią o kimś przez tak długi czas, zastanawianiem się, co by było, gdyby... Mówiłam już jak bardzo kocham takiego motywy? Nie? To mówię. I nawet nie przeszkadzała mi narracja pierwszoosobowa, a zwykle jej naprawdę nie lubię. Powtórzę jeszcze raz, ta miniaturka jest strasznie ładna. Atris, piszesz co raz bardziej cudowne teksty, wiesz? :D
Wiesz, co, napisz kiedyś dłuższego Chouse'a, co? Dłuższego niż miniaturkę :) *prosi*

Pozdrawiam i życzę weny,
ness :hilson:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 1:51, 05 Lut 2011    Temat postu:

Wiesz, ja teoretycznie za slashami nie przepadam... Za narracją pierwszoosobową też nie (chociaż wiem, że jest kusząca i że sama kilka razy ją popełniłam ). Ale po pierwsze - to Ty Więc nie mogłam nie przeczytać. I oczywiście nie zawiodłam się. Wręcz przeciwnie – zachwyciłam się! A owo pisanie w pierwszej osobie bardzo tu pasuje, nie razi, a nawet przeciwnie – ma pewną dziwną siłę. I za każdym razem, gdy czytam, wzruszam się. Piękne opowiadanie. Subtelne. Prawdziwe. Ach, takie niespelnialne uczucia strasznie na mnie działają...

I znów - jak Ty to robisz, że opisujesz taką historię, która mogłaby by być banalna, a w Twoich słowach nie jest? Tak, wiem – przepis na fika Ale oprócz przepisu trzeba mieć talent kulinarny. I Ty go zdecydowanie posiadasz. Ostatnimi czasy gdy myślę o napisaniu czegoś, myślę o tym fiku właśnie, myślę, że chciałabym napisać coś, co miałoby podobny klimat… Żeby było takie zwyczajnie - niezwyczajne. Wiem, chyba powtarzam się z tym motywem „zwyczajności”, ale to jakoś tak na mnie działa… Ta prawda. Po prostu zaczynam czytać i nie mogę przestać, bo ten opisywany świat zasysa mnie do ośrodka i nie chcę już z niego wyjść, bo widzę i czuję wszystko tak wyraźnie… Naprawdę nie wiem, jak Ty to robisz, ale robisz to doskonale.

Chouse. Powoli dochodzę do wniosku, że ten ship mi w pewien sposób odpowiada, nawet bardziej niż Hilson… Ale to tylko dzięki Tobie. W Twoim wykonaniu to wszystko nabiera sensu. I piękna. Sama na Chouse’a zapewne nigdy w życiu bym nie wpadła, ale temu Chase’owi, który napisał te słowa powyżej, naprawdę wierzę.

A w dodatku sama ostatnio kaszlę tak, że wypluwam płuca i miałam w tym tygodniu w rodzinie trzy pogrzeby… Taki przyprawiający o ciarki na plecach zbieg okoliczności. Także opisane przez Ciebie zdarzenia stały się dla mnie jeszcze bardziej realne, jeszcze bliższe. Cóż, mam tylko nadzieję, ze nie skończę jak House

Chciałam odnieść się do jakichś fragmentów, ale tu każde zdanie jest hipnotyzujące, ważne, ma swoje miejsce. Całość wydaje się być… całością właśnie , w której wszystkie elementy pasują do siebie idealnie, tworząc jednolitą kompozycję, przez którą po prostu się płynie. Nasuwa mi się tu na myśl angielskie słówko smooth.

A House jest house’owy, tak fajnie wyważony pomiędzy złośliwością i wrażliwością.

Chciałam też zaznaczyć, że podoba mi się to, jak inne jest to opowiadanie od „Rozbitego białego wazonu”, jak ładnie potrafisz bawić się formą, nie tracąc nic na autentyczności i wyrazistości stylu.

Świetny tekst. Dziękuję Ci za niego.

Gratuluję i pozdrawiam serdecznie

Czerwono-Zielona


PS. Taki jeden drobiazg:
Cytat:
House’m

Ten apostrof jest zbędny. Apostrof dodajemy, gdy nie wymawiamy ostatniej litery. Dlatego też piszemy "House'a" --> bo nie wymawiamy tu tego "e" - mówimy "hausa", natomiast w przypadku formy "Housem" owo "e" się nam już w wymowie pojawia, dlatego przecineczek jest zbędny


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Sob 2:04, 05 Lut 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:45, 09 Lut 2011    Temat postu:

Witam!

Coolness
Cytat:

Yey, jaki ładny fik Atris. I do tego angst i deatfik! *przytula w podzięce za to*

A ty nie słyszałaś, że ostatnio u mnie tylko takie?
Chyba że mnie Izoch naprawdę bardzo ładnie poprosi
Cytat:

Wiesz, ostatnio stwierdziłam, że lubię Chouse'a, zwłaszcza w Twoim wykonaniu.

Bardzo mi miło, bo ja kocham Chouse'a, a jego jest tak mało w jakichkolwiek wykonaniach.

Cytat:
I nawet nie przeszkadzała mi narracja pierwszoosobowa, a zwykle jej naprawdę nie lubię.

Ja też nie, ale najbardziej mi się podobają moje ficki, w których z takiej narracji korzystam
Cytat:

Atris, piszesz co raz bardziej cudowne teksty, wiesz?



Czerwono-Zielona!

Cytat:
Wiesz, ja teoretycznie za slashami nie przepadam...

Oj no tu gdzieś przeszedł bokiem

Cytat:
Ale po pierwsze - to Ty

Ha! Mam markę, mam markę! *tańczy*

Cytat:
I znów - jak Ty to robisz, że opisujesz taką historię, która mogłaby by być banalna, a w Twoich słowach nie jest?

Przyjeżdżam z pogrzebu do domu, siadam do komputera i piszę to, co myślę?
Spróbuj, to nie trudne, chociaż część z pogrzebem możesz pominąć.

Cytat:
Ale oprócz przepisu trzeba mieć talent kulinarny.

Dam głowę, że moich naleśników być nie zjadła

Cytat:
Sama na Chouse’a zapewne nigdy w życiu bym nie wpadła,

I powtórzę z naszej rozmowy gdzieś kiedyś: Gdzie ty masz oczy, kobieto?
Cytat:

A w dodatku sama ostatnio kaszlę tak, że wypluwam płuca i miałam w tym tygodniu w rodzinie trzy pogrzeby…

Biedactwo

Cytat:
Chciałam odnieść się do jakichś fragmentów, ale tu każde zdanie jest hipnotyzujące, ważne, ma swoje miejsce. Całość wydaje się być… całością właśnie , w której wszystkie elementy pasują do siebie idealnie, tworząc jednolitą kompozycję, przez którą po prostu się płynie. Nasuwa mi się tu na myśl angielskie słówko smooth.

Aż przeczytałam Się jeszcze raz i "gdzie ty masz oczy, kobieto?"
Mnie się to wydaje jakieś takie dziwnie toporne i ociężałe, ale może dlatego, że ja pisząc to, wyzbyłam się tych emocji i ich teraz już nie przygarnę. A wy wciąż możecie z nich czerpać, póki nad tekstem ciążą

Cytat:
Chciałam też zaznaczyć, że podoba mi się to, jak inne jest to opowiadanie od „Rozbitego białego wazonu”, jak ładnie potrafisz bawić się formą, nie tracąc nic na autentyczności i wyrazistości stylu.

Bo i nastrój miałam inny niż przy "Rozbitym białym wazonie". Tam już jakiś czas nosiłam się z zamiarem napisania czegoś podobnego, a to we mnie uderzyło nagle i po prostu bardziej uczuciowo. Tamto pisałam z taką iskierką buntu, "ot napisze im coś smutnego na święta", a to było bardziej osobiste i nieprzemyślane. Po prostu pomyślałam: "te uczucia są materiałem na ficka. Z czegoś złego zrobię coś dobrego i się podzielę". Zero przekorności czy humoru.
Cytat:

Dziękuję Ci za niego.

Nie ma za co
Zawsze do usług.

Całuję, A.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Atris dnia Śro 18:46, 09 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:25, 11 Lut 2011    Temat postu:

Heej Atris!

Ojej, jarzysz się na niebiesko! Gratulejszyn!

Cytat:
Ha! Mam markę, mam markę! *tańczy*

Masz, i to jaką! Opatentuj swój znak firmowy, a będziesz zgarniać miliony!

Cytat:
Przyjeżdżam z pogrzebu do domu, siadam do komputera i piszę to, co myślę

O kurczę, przykro mi... Nie wiem czemu, ale po informacji, że "Rozbity biały wazon" pisałaś totalnie "z głowy", bezmyślnie założyłam, że ten fik też... Albo może zwyczajnie miałam taką nadzieję...

Cytat:
Spróbuj, to nie trudne, chociaż część z pogrzebem możesz pominąć.

To dobrze, że tę część z pogrzebem mogę pominąć, bo na tych trzech wspomnianych pogrzebach z powodu grypy nie byłam, więc nie pozostałoby mi nic innego jak tylko kogoś zamordować...

Chociaż... Jest taki jeden pogrzeb. Sprzed kilku już lat, ale wciąż do mnie wraca... Próbowałam napisać wiersz, ale nie umiałam... Może kiedyś powinnam. A może właśnie nie?

Cytat:
Dam głowę, że moich naleśników byś nie zjadła

Dlatego słowo "kulinarny" napisałam kursywą...
Żartuję oczywiście! Bardzo chętnie spróbowałabym Twoich naleśników! Ja jak kiedyś usiłowałam zrobić naleśniki, to znaczna wiekszość surowego ciasta znalazła się we włosach mojej pięcioletniej wówczas siostry A takze na naszych ubraniach, ciele oraz na meblach... Ale to, co udało się uratować, było nawet zjadliwe

Cytat:
I powtórzę z naszej rozmowy gdzieś kiedyś: Gdzie ty masz oczy, kobieto?

Dobre pytanie, też się czasem nad tym zastanawiam

Cytat:
Biedactwo

Dziękuję, kochana jesteś! To na szczęście nie były bliskie mi osoby, ale były to osoby bliskie dla tych bliskich mnie... Trochę zagmatwałam... Niemniej to było dziwne - w dwa dni trzy pogrzeby...
A z kaszlem na szczęście już lepiej.

Cytat:
Mnie się to wydaje jakieś takie dziwnie toporne i ociężałe, ale może dlatego, że ja pisząc to, wyzbyłam się tych emocji i ich teraz już nie przygarnę.

Bardzo ciekawą rzecz napisałaś, nie pomyślałam nigdy o tym w ten sposób... O tym, dlaczego nie umie się spojrzeć "z boku" na swój tekst. Ale fajnie to określiłaś. To wyzbycie się emocji... Tak, gdy mam pomysł, to dopóki go nie przeleję na kartkę, mam niemalże fizyczne uczucie, że te emoje rozsadzają mi żyły... Normalnie mam taką wizję jak te wizualizacje wnętrza ciała z "House'a"

Cytat:
A wy wciąż możecie z nich czerpać, póki nad tekstem ciążą.

I czerpiemy, pełnymi garściami, dziękując Bogu za Atris

Cytat:
Tamto pisałam z taką iskierką buntu, "ot napisze im coś smutnego na święta"

Hi, hi, yes, miałam dokładnie tak samo! Wiem, że już o tym pisałam, ale nie mogłam nie zareagować, tak uroczo złośliwie i trafnie to ujęłaś

Cytat:
Z czegoś złego zrobię coś dobrego i się podzielę.

Cóż mogę napisać? To bardzo mądre zdanie. Choć czasem trudne w realizacji. Zapamiętam je.
(Teraz uświadomiłam sobie, że udało mi się zrobić coś podobnego, pisząć tego świątecznego fika... Sporo złych emocji udało mi się autentycznie zamienić w te dobre. Muszę to powtórzyć ).

Cytat:
Zawsze do usług.

Nie omieszkam skorzystać

Ściskam,

Czerwono-Zielona

PS. Eech, mój komentarz zupełnie nie oddaje niezwykłosci Twojego fika i emocji, jakie we mnie wywołał... Wybacz. Ale ja wiem, że Ty wiesz...

PS.2 Obejrzałam "Help Me". Powiedz mi proszę, czy on naprawdę nie mógł wziąć tego cholernego Vicodinu, a zamiast Cuddy nie mógł pojawić się tam Wilson?! Czy to było aż tak trudne i skomplikowane?? W ramach poszukiwania natchnienia do fika idę zastrzelić Shore'a i Jacobs czy kto tam to wymyślił... Przepraszam, wiem, że to nie ma najmniejszego związku z Twoim dziełem, ale musiałam się komuś wyżalić... Dziękuję, już mi lepiej


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Pią 1:36, 11 Lut 2011, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:41, 11 Lut 2011    Temat postu:

Hejjj, Czerwono-Zielona!

Cytat:
Ojej, jarzysz się na niebiesko!

Nom, trafiło mi się moderatorowanie na próbę działu VD

Cytat:
Masz, i to jaką! Opatentuj swój znak firmowy, a będziesz zgarniać miliony!

Taak, wypieki Atris
Lepsze niż Doktora Oetkera

Cytat:
O kurczę, przykro mi...

Nie, nie ma za co

Cytat:
To dobrze, że tę część z pogrzebem mogę pominąć, bo na tych trzech wspomnianych pogrzebach z powodu grypy nie byłam, więc nie pozostałoby mi nic innego jak tylko kogoś zamordować...

Proponuję reżyserów i scenarzystów House'a

Cytat:
Może kiedyś powinnam. A może właśnie nie?

Myślę, że powinnaś
Ty masz dryg do wierszy
Cytat:

Żartuję oczywiście! Bardzo chętnie spróbowałabym Twoich naleśników!

Ale to na własną odpowiedzialność

Cytat:
Dobre pytanie, też się czasem nad tym zastanawiam

To już jesteśmy dwie

Cytat:
Niemniej to było dziwne - w dwa dni trzy pogrzeby...

Skojarzyły mi się "Trzy wesela i pogrzeb" tylko u ciebie jakoś tak na odwrót.

Cytat:
A z kaszlem na szczęście już lepiej.

Jemu lepiej czy tobie lepiej?
Cytat:

Bardzo ciekawą rzecz napisałaś, nie pomyślałam nigdy o tym w ten sposób...

Ja wcześniej też nigdy tak nie myślałam
Wydobywasz ze mnie jakieś nowe pokłady filozofii

Cytat:
I czerpiemy, pełnymi garściami, dziękując Bogu za Atris


Od razu mi się przypomniało, jak House zawsze krzyczał na swoich pacjentów, żeby nie dziękowali Bogu, bo on do tego palca nie przyłożył

Cytat:
Wiem, że już o tym pisałam, ale nie mogłam nie zareagować, tak uroczo złośliwie i trafnie to ujęłaś

Bo tak było. Miałam pomysł, ale musiałam umieścić go w jakimś przedziale czasowym. A że konkursowe ficki więcej osób czyta, to postanowiłam rzucić go na pożarcie
A to nie moja wina, że akurat był świąteczny, a ja mnie dodatkowo włączyła się od razu lampka "złośliwość, złośliwość "

Odściskuję, A.

PS.
Cytat:
Eech, mój komentarz zupełnie nie oddaje niezwykłosci Twojego fika i emocji, jakie we mnie wywołał... Wybacz. Ale ja wiem, że Ty wiesz...

Twoje komentarze zawsze wszystko oddają. A ja je najczęściej czytam rano i tylko się szczerzę do monitora i potem jeszcze tak mam cały dzień
Taak, ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem o twojej i mojej wiedzy

PS2. "Help me" to ostatni odcinek 5 sezonu, czy który?
Aaa, to ostatni 6 sezonu? Nie oglądałam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:10, 14 Lut 2011    Temat postu:

Hey!

Cytat:
trafiło mi się moderatorowanie na próbę działu VD

Powodzenia na nowej drodze [h]orumowej!

Cytat:
Taak, wypieki Atris
Lepsze niż Doktora Oetkera

Dużo lepsze! A ja jestem strasznym łasuchem
Chcemy jeszcze! Chcemy jeszcze! *skanduje*

Cytat:
Proponuję [zamordować] reżyserów i scenarzystów House'a

Popieram, popieram!

Cytat:
Myślę, że powinnaś
Ty masz dryg do wierszy

Dziękuję
Ale jakoś ostatnio mój wen przestawil się na prozę... Wszystkie pomysły, jakie mam w głowie, są prozą. Ale najgorsze, że nie mam odwagi ich napisać, każdy wydaje mi się idiotyczny... Muszę sobie koniecznie przypomnieć, jak się pisze wiersze

Cytat:
Skojarzyły mi się "Trzy wesela i pogrzeb" tylko u ciebie jakoś tak na odwrót.

A to nie były przypadkiem "cztery wesela"? Tak czy inaczej było ich więcej niż u mnie

Cytat:
Jemu lepiej czy tobie lepiej?

Mnie lepiej! Chociaż jemu chyba też, po śmierci zazwyczaj się już nie kaszle

Cytat:
Wydobywasz ze mnie jakieś nowe pokłady filozofii

A Ty odkrywasz u mnie jakieś nowe zdolności! Może górnikiem (górniczką?)zostanę, skoro wydobywanie tak dobrze mi idzie?



Cytat:
Od razu mi się przypomniało, jak House zawsze krzyczał na swoich pacjentów, żeby nie dziękowali Bogu, bo on do tego palca nie przyłożył

Słusznie! Atris trzeba dziękować, Atris, nikomu innemu!
*chórem* Dzię-ku-je-my!

Cytat:
a mnie dodatkowo włączyła się od razu lampka "złośliwość, złośliwość "

Och, jak ja lubię robić na przekór! Nie ma to jak znaleźć sobie właściwą motywację do pisania

Cytat:
Twoje komentarze zawsze wszystko oddają.

Wszystko? Czy powinnam zacząć się rumienić?

A tak serio... Cóż, cieszyłabym się, gdyby tak było...

Cytat:
A ja je najczęściej czytam rano i tylko się szczerzę do monitora i potem jeszcze tak mam cały dzień

Ojej, to się cieszę
Ja Twoje czytam wieczorem i cokolwiek by się nie wydarzyło w ciągu dnia, to służą mi one zawsze jako niezawodny odstresowywacz i uspokajacz i poprawiacz humoru


Cytat:
Taak, ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem o twojej i mojej wiedzy

Tyle informacji! Muszę uważać, żeby mi się zwoje nie przegrzały

Cytat:
Aaa, to ostatni 6 sezonu?

Yep
Cytat:
Nie oglądałam

A to świetny odcinek. Sweet-Huddy-Love jest tylko przez ostatnie pół minuty, a poza tym to naprawdę fajny ep. Wystarczy wymazać z pamięci ostatnie sekundy odcinka i mamy bardzo dobrego "House'a" *idzie wymyślać alternatywne zakończenie*

Uściski,
Cz-Z


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin