Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Konkurs fikowy #14 Imienia Sherlocka Holmesa

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Konkursy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Wto 16:06, 10 Sty 2012    Temat postu: Konkurs fikowy #14 Imienia Sherlocka Holmesa

W związku z tym, że w ostatnim czasie pojawiło się sporo wersji Sherlocka Holmesa - niedawno rozpoczął się drugi sezon Sherlocka BBC, a 15 stycznia była w Polsce premiera Sherlocka Holmesa: Gry Cieni - stwierdziłyśmy, iż warto coś z tym zrobić, stąd właśnie ten konkurs.

Pozdrawiamy,
coolness & Agusss


Zasady i warunki konkursu:
1. Tekst zgłoszony do konkursu musi mieć ponad 100 słów, być skończony i nie może być nigdzie wcześniej publikowany.
2. Tekst powinien w jakiś sposób nawiązywać do motywu przewodniego konkursu. (patrz pkt 5)
3. Do konkursu można zgłosić do trzech fików.
4. Tekst może być pisany do każdego fandomu, który w obecnej chwili znajduje się na Horum. W związku z motywem przewodnim konkursu dopuszczalne są też nawiązania do innych Sherlocków niż ten znajdujący się na Horum. (patrz pkt 5)
5. Tematem konkursu, jak nazwa wskazuje, jest ogólnie rozumiany Sherlock Holmes. Oznacza to, że fik może być pisany w fandomie sherlockowym (uwaga: tutaj z uwagi na temat konkursu dopuszczalne odstępstwa od pisania jedynie do seriali znajdujących się na Horum - można pisać do oryginalnego Holmesa, Sherlocka BBC, nowego filmu, czy jakiejkolwiek innej wersji) lub w innym fandomie serialowym, który znajduje się na Horum. Wówczas w tekście powinno się znaleźć jakieś nawiązanie do Sherlocka - może pojawić się sam bohater, może być wspomniany, jakaś postać może czytać książkę Doyle'a, czy też może to być opowiadanie detektywistyczne etc.
W swoim fiku należy również użyć jednego z podanych cytatów. Cytaty: "- Doskonale pan wie, co chciałbym powiedzieć.
- W takim razie i moja odpowiedź pewnie jest panu znana." lub "Źle się dzieje, gdy dwóch ludzi nie może podzielić się myślami." Dopuszczalne są pewne zmiany w użytym cytacie.
6. Termin wysyłania fików to 10/02/2012 godz. 21.00
7. Teksty należy wysłać przez PW do coolness bądź Agusss. PW powinno być zatytułowane: Konkurs fikowy #14.
8. Wysyłane teksty powinny mieć widoczny tytuł (najlepiej pogrubiony) i wypełnioną "tabelkę": tytuł, klasyfikacja (BO, +13, +16, +1, fandom, postacie, uwagi, opis.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Sob 11:39, 11 Lut 2012    Temat postu:

W związku z tym, że dotarły do nas tylko dwie prace, postanowiłyśmy przedłużyć termin. Na kolejne prace czekamy do 24.02.2012 do godz 22.00.
Drodzy Horumowicze! Pokażcie, że nie boicie się słowa pisanego!


Pozdrawiamy,
coolness & Agusss


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Agusss dnia Sob 11:41, 11 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Pon 16:50, 27 Lut 2012    Temat postu:

Z powodów technicznych pragnę poinformować, że przesuwamy termin jeszcze jeden raz! Może jeszcze ktoś się skusi?
Na pracę czekamy do 02.03.2012 do godz. 22.00

Pozdrawiamy,
coolness & Agusss


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Sob 15:32, 10 Mar 2012    Temat postu:

Przepraszamy za tak późne wstawienie tekstów, ale miałyśmy problemy techniczne.
OCENIANIE

Wysyłacie do mnie lub coolness PW z tytułem: Głosowanie - konkurs fikowy #14, wypełniając:

I miejsce - tytuł fika
II miejsce - tytuł fika
III miejsce - tytuł fika

Termin głosowania na fiki: do 23 marca, do godziny 20.00

Nie wolno głosować na swoje fiki i namawiać do głosowania na nie.



TAJEMNICA BIAŁEJ KARTKI



Tytuł: Tajemnica białej kartki
Klasyfikacja: Bez ograniczeń
Fandom: Sherlock
Postacie: Sherlock, Watson, Irene Adler
Uwagi: coś zmiksowanego z książkowym i serialowym Sherlockiem.
Opis: Ponieważ nie podobał mi się odcinek z Ireną Adler, postanowiłam napisać własną wersję.



Sherlock Holmes obecnie kolejny dzień z rzędu przebywał w mieszkaniu i kolejny dzień z rzędu grał na skrzypcach tą samą melodię. Watson zaczynał już dostawać ataków furii. Wiedział, że przyjaciel się nudzi, że nie ma nowych spraw, ale jednak stan Sherlocka doprowadzał go do szewskiej pasji. Usiłował przemówić mu do rozsądku, rozmawiał, pertraktował, tłumaczył. Niestety. Sherlock nie spał kilka dni, wciąż grał na skrzypcach lub palił fajkę, którą ostatnio dostał od brata z wyrazami wdzięczności za pomoc w rozwiązaniu sprawy. To było lekko podejrzane, Watson nie sądził by Mycroft dał bratu cokolwiek, jednak nie chciał poddawać w wątpliwość słów przyjaciela. Zresztą, z Sherlockiem nie dało się rozmawiać.
Możliwe, że stan ten trwałby jeszcze długo, lecz pojawiła się w salonie pani Hudson, która poinformowała swych lokatorów o pewnym gentelmenie, który właśnie dotarł do ich mieszkania przy Baker Street.
Sherlock odłożył skrzypce, usadowił się na kanapie a gościowi zaproponował fotel w pobliżu kominka. Watsonowi pozostało samotnie stojące krzesło w rogu pokoju.
Gość odetchnął kilka razy a następnie zaczął mówić.
- Panie Holmes, jest pan moją ostatnią nadzieją. - zaczął. - Nie wiem już co mam robić. Nie wiem z kim powinienem rozmawiać. Czuję się taki zdesperowany. - przybysz ukrył twarz w dłoniach.
- Może niech pan zacznie od początku, panie Williams. - Sherlock poprawił się na kanapie.
- Skąd pan wie kim jestem? - zdziwił się przybysz.
- Och, to bardzo proste. - powiedział Holmes, jakby od niechcenia. - Z pana ubioru wynika, że jest pan szlachetnie urodzony lub ewentualnie należy pan do bardzo bogatego rodu. Na wewnętrznej stronie marynarki ma pan wyszyte litery HW, z kolei pana zdjecie pojawiło się jakiś czas temu w gazecie. Więc proszę mi wszystko opowiedzieć dokładnie, ze szczegółami.
- Dobrze. - przybysz skinął głową. - Nazywam się Henry Williams, jak pan już to wie, jestem dość majętny, moja rodzina wywodzi się ze szlacheckiego rodu. Rok temu poznałem pewną kobietę. - zamilkł na momen, ale milczenie Holmesa i Watsona kazało mu kontynuować. - Była piękna, miała oczy jak gwiazdy a jej uroda jest nieziemska. Wdaliśmy się w romans. Dość poważny romans. Jednak ona jest tylko artystką, związek z nią byłby mezaliansem. Wiem, wiem, panie Holmes. W dzisiejszych czasach nie takie rzeczy się dzieją. Jednak moja rodzina jest w tej materii bardzo surowa. Jeśli ten romans wyjdzie na jaw to stracę wszystko.
- W jaki sposób miałoby się to wydać, panie Williams? - odezwał się Watson. - W końcu to było rok temu i może pan wszystkiemu zaprzeczyć.
- Och, mój naiwny Watsonie. - Sherlock wstał z kanapy. - Zapewne rzeczona panna posiada jakiś kompromitujący dowód.
- Och tak, panie Holmes! Są zdjęcia i pewne listy. - Henry Williams prawie zalał się łzami. - Ona nie jest wielbicielką poczty elektronicznej, więc pisałem jej odręczne listy, pełne namiętności i wyznań. Poza tym są zdjęcia, prywatne nasze. Widać jak na dłoni, że coś nas łączyło.
Holmes zaczął spacerować w tą i spowrotem po salonie.
- Dobrze. Wezmę tą sprawę. Czy rzeczona dama przebywa w Londynie?
- Oj, tak. Nazywa się Irene Adler, tu ma pan jej adres. - mężczyzna wyciągnął z kieszeni kartkę z adresem i podał Holmesowi.
- Dobrze, więc będę się z panem kontaktował. Na razie więc to wszystko.
Mężczyzna podziękował i po chwili już go nie było.
- Mamy więc sprawę, Watsonie. - Holmes wydawał się być uradowany. Żwawym krokiem wyszedł z pokoju. - Pani Hudson, zjadłbym coś bardzo sycącego!


Przez kilka kolejnych dni Holmes krążył po mieście w różnych przebraniach. Pojawiał się i znikał, nic nie mówił. Któregoś dnia po prostu się pojawił i zabrał Watsona do knajpki na rogu. Opowiedział, że wyśledził tą pannę Adler, wie gdzie mieszka, zna jej dokładny rozkład zajęć. Irene Adler okazała się być aktorką teatralną, która faktycznie była prześliczna. Holmesowi udało się nawet wejść do jej domu i poszukać pewnych informacji na temat tych listów i zdjęć.
Watson uważał, że Sherlock coś przed nim ukrywa. Wspominając Irene Adler zaczynał się lekko rumienić, mówił ożywionym tonem i wcale nie był to jego zwyczajny ton, którego używał podczas rozwiązywania różnych spraw. Watson nie był niestety takim dobrym detektywem jak Sherlock.
Wrócili do domu dość późno, na progu powitała ich pani Hudson.
- Dobrze, że już wróciliście. Pół godziny temu pojawił się pewien gentelmen, który uparł się by poczekać. - powiedziała zatroskanym tonem.
- Jaki gentelmen? - Holmes wydawał się być poruszony.
- Nie przedstawił się, ale... - dalsze słowa umknęły Sherlockowi, który jak burza przebiegł po schodach i wpadł do salonu. Nikogo nie było.
- Sherlocku? Coś się stało? - Watson wpadł zaraz za nim. - Gdzie ten facet?
- Sprawdź w szufladzie czy jest tam twoja broń. - zarządził Holmes. Watson bez słowa podszedł do biurka, gdzie chował swój pistolet i otworzył szufladę. - Jeśli jej nie ma, a zapewne tak jest, to mamy nieciekawą sytuację.
- Doprawdy Holmesie... - odwrócił się i spojrzał wprost w wycelowaną w niego lufę swojego własnego pistoletu.
- Na pana miejscu nie robiłabym żadnych gwałtownych ruchów. - powiedziała kobieta, która w obu rękach trzymała wymierzone w nich pistolety.
- Nie sądziłem, że będziesz miała czelność tu przyjść. - Sherlock spokojnie usiadł na kanapie. Wydawało się, że nic nie robi sobie z obecności tej kobiety, która mogła go zabić w każdej chwili. - Watsonie, poznaj pannę Irene Adler. - powiedział spokojnie i zapalił fajkę.
- Takie czasy, Holmes. - Irene kiwnęła w stronę Watsona by usiadł.
- Chyba nas nie zastrzelisz? - zapytał Holmes.
- Potrzebuję twojej pomocy.
- I dlatego celujesz do nas z naszej własnej broni? - Holmes wyjął fajkę z ust i spojrzał na kobietę.
Irene powoli opuściła ręce, ale nie wypuściła broni z dłoni. Teraz Watson mógł się jej dokładnie przyjrzeć.
Była to naprawdę piękna kobieta. Jej długie, rude włosy delikatnie opadały na plecy a wygodne ubranie uwydatniało smukłą sylwetkę i ponętne kształty.
- Tak już lepiej. Więc czego od nas oczekujesz? - zapytał Holmes.
- Wiem, że Williams cię wynajął. Oddam ci te zdjęcia, oddam ci również listy. Ten nadęty bufon i tak zostanie wydziedziczony prędzej czy później. Jednak musisz mi pomóc w odzyskaniu czegoś. - wyjaśniła Irene.
- Nie sądzę byś była w pozycji by nas o cokolwiek prosić.
Irene spojrzała na niego i odłożyła broń na stolik.
- Porozmawiajmy jak cywilizowani ludzie. W twoim interesie też powinno leżeć odzyskanie tego o co proszę. - kobieta wyjęła coś z kieszeni i pokazała Holmesowi. Była to zwykła, biała kartka. Jednak najwyraźniej zrobiła spore wrażenie na detektywie, który długo przeglądał to co Irene mu pokazała, Watson nie potrafił dostrzec ze swojego miejsca co to może być. Wychylił się lekko, ale dostrzegł spojrzenie Irene Adler, więc usiadł wyprostowany na swoim fotelu. Holmes przeleciał wzrokiem kartkę a następnie wstał i włożył ją do szuflady, którą następnie zamknął na klucz.
- Więc zrobisz to? - zapytała Irene.
- Zrobię. - Holmes przytaknął zrezygnowanym tonem. Irene wstała z miejsca.
- Odezwę się w najbliższym czasie. - wyszła z mieszkania.
Watson wpatrywał się w przyjaciela pytającym wzrokiem.
- Och, Watsonie. Źle się dzieje, gdy dwóch ludzi nie może podzielić się myślami. - wstał i opuścił salon.


Holmes, w zmowie z Irene Adler, znów często wychodził z mieszkania. Watson nie mógł się dowiedzieć co takiego pokazała mu Irene Adler, że postanowił jej pomóc. To było niepodobne do Holmesa by współpracować z kimś, kto celował do nich z broni. Dodatkowo, nie trzeba było być wybitnym detektywem by dostrzec, że Holmes już kiedyś spotkał się z panną Adler.
- Co ty robisz? - zapytał przyjaciela, który odsunął regał i przywiesił na ścianie ogromny plan jakiegoś budynku.
- Plan domu na Brooklyn Street. - wyjaśnił Holmes. - Muszę się dostać stąd, tutaj. - wskazał dwa miejsca na planie.
- To jest jakaś hala?
- Magazyn w zasadzie. Jednak podzielony na piętra i pokoje, więc ciężko się będzie tam dostać.
- Czego ty szukasz? - zapytał Watson.
- Zadajesz złe pytania, Johnie. - mruknął Holmes, zakreślając jakiś punkt.
- Złe pytania? Adler chce byś coś dla niej znalazł. Wiesz, że bym ci pomógł.
- Może przejdzę tędy.... - Sherlock wydawał się go nie słuchać.
- Doskonale wiesz, co bym chciał powiedzieć. - odezwał się Watson.
- Więc moja odpowiedź jest ci pewnie znana. - Holmes zwinął mapę. - Posprzątaj tu, z łaski swojej. Nie możemy pozwolić by pani Hudson nadwyrężyła plecy. - Sherlock zabrał płaszcz i wyszedł.
Trzy dni później, Sherlock oddawał Williamsowi zdjęcia i listy, które uzyskał od Irene Adler. Williams gorąco dziękował i nie przejął się nawet tym, że Irene może mieć kopie.


O tym co było na kartce, którą Irene Adler dała Sherlockowi, Watson dowiedział się wiele lat później. Sherlock skrzętnie zatajał prawdę i dopiero gdy już obaj przeszli na zasłużoną emeryturę, detektyw wyjawił swoją tajemnicę.
Obaj siedzieli na werandzie nowego domu Holmesa i palili fajki.
- Wiesz, ostatnio tak przeglądałem moje zapiski i trafiłem na sprawę związaną z Irene Adler. - zaczął Watson. Kartka nie dawała mu spokoju przez wiele lat, lecz nigdy nie pytał o nią przyjaciela, z góry wiedząc, że nie uzyska odpowiedzi.
Sherlock uśmiechnął się a następnie wstał ze swojego miejsca, wszedł do domu i z szuflady biurka wyciągnął starą książkę. Podał ją Watsonowi i usiadł na swoim miejscu.
- Otwórz na pierwszej stronie. - powiedział.
Watson otworzył książkę i zobaczył pożółkłą już kartkę, na której były napisane tylko dwa słowa: "Twoje dziecko". Nie było nic więcej. Żadnego zdjęcia, żadnych innych informacji. Nic. Watson odczytywał je raz za razem, usiłował zrozumieć ich sens.
Sherlock zapalił fajkę.
- Jak mogłeś się domyślić, poznałem Irene Adler już wcześniej. Wtedy nazywała się inaczej, ale przemilczę jej prawdziwe imię, chociaż minęło już tyle lat. Parałem się trochę aktorstwem, stąd są też moje udane przebrania, z których często korzystam. Ona była wtedy młodziutką studentką aktorstwa, która, jak się później okazało, prowadziła ciemne interesy. Jej głównym zajęciem były szantaże bogatych i wpływowych, których uwodziła a następnie szantażowała. Dość szybko dorobiła się sporego majątku. Była piękna, nadal jest, więc mężczyźni za nią szaleli. Ja również straciłem dla niej głowę, na krótko, ale jednak. - Sherlock zaciągnął się dymem z fajki i kontynuował. - Nie wiem co ona we mnie zobaczyła. Nie byłem majętny, zresztą teraz też nie jestem, jednak coś nas do siebie przyciągnęło. Wdaliśmy się w dość namiętny, lecz krótki romans. Rok szkolny się skończył, ona wyjechała i nie odezwała się do mnie więcej. Po prawie dwóch latach znów ją zobaczyłem. Pojawiła się w moim mieszkanku i oznajmiła, że jestem ojcem jej dziecka. Nie wierzyłem w to, lecz ona powiedziała, że ma dowód. Chciała bym poszedł zrobić testy na ojcostwo, lecz zanim to zrobiłem, ona znów zniknęła. Okazało się, że szukało jej kilka typków spod ciemnej gwiazdy. Zapewne oszukała ich i chcieli ją dorwać. Z tego co słyszałem to wyjechała do Nowego Jorku i słuch po niej zaginął. Powróciła na salony jako Irene Adler, wspaniała i utalentowana aktorka teatralna, która wciąż jest postrachem wpływowych mężczyzn. Przeszłość ją dorwała i ktoś porwał jej syna z ich domu w Nowym Jorku. Dostała list, że dziecko jest w Londynie, miała wykonać coś dla porywaczy, inaczej zabiją małego. Oczywiście, udało nam się a ona powróciła do Stanów. - Sherlock zakończył swoją opowieść.
- I nigdy nie obchodziło cię twoje dziecko? - zdziwił się Watson.
- Och, jestem przekonany, że nie było moje. - wyjaśnił Holmes. - Inaczej wiele razy byśmy widzieli pannę Adler, która znana była z brania tego, co było jej.
- Jednak...
- Dość, Watsonie. Popatrz jaki mamy piękny dzień. - Sherlock spojrzał na pobliski ocean i przymknął oczy. Po jego twarzy błąkał się uśmiech.


KONIEC




Non omnis moriar
- nie wszystek umrę.*


Klasyfikacja: BO
Fandom: Sherlock Holmes: Gra Cieni
Postacie: Watson
Uwagi: SPOILERY do oczywistego, czyli śmierć bohatera.
Opis: "Zostałem sam. A w spadku dostałem bagaż doświadczeń i wspomnienia." Niektórych rzeczy nie można zapomnieć, ale można przecież zamknąć pewien etap w życiu. A to wymaga pożegnania.

Byłem szczęśliwy.

A teraz spadasz w bezdenną otchłań. Nie ma pełnych rozpaczy okrzyków. Nie ma trzasku piorunów. Nie ma fanfar, nie ma żałobników. Nie ma nawet płaczek, bo nie ma kto ich opłacić. Tylko anioły rozpruły poduszki na twoje pożegnanie i miękki biały puch opada za tobą; lodowatą kołderką pieszczotliwie okrywa miejsce, w którym stałeś. Chciałby udawać, że ciebie wcale tu nie było; chciałby zniszczyć wspomnienia, ale przecież nigdy mu się to nie uda. Wspomnienia o tobie nie wymaże nawet huczący ponuro wodospad.

Gdybym wolał jechać do Brighton, zrobiłbym to.

Zastanawiam się, czy wiedziałeś od początku. Przecież mówiłeś, że to już ostatnia podróż, ostatnia zagadka, ostatnia wspólna przygoda. Byłeś wtedy tak niezadowolony. Ale… pożegnałbyś się, prawda, Holmes? Nie zostawiłbyś mnie bez ostatnich wielkich słów (żartu).

Czy muszę to mówić na głos?

Wiem, że słyszałeś moje kroki, gdy biegłem na ten balkon. Powiodło nam się, Holmes! Czy tobie też? Moriarty pokonany. Więc chodźmy świętować. Wróćmy do Anglii i…

Nie. Źle się dzieje, gdy dwóch ludzi nie może podzielić się myślami. Ale my zawsze…

Czekałeś tylko, aż wbiegnę przez drzwi. Nie wiedziałem, że to moment pożegnania. Może lepiej bym się do niego przygotował? Krzyknął „nieeee!”? Rzucił się w przód w próbie złapania cię.
Skąd mogłem wiedzieć, że to spojrzenie będzie ostatnim? Chciałbym, żebyś dostał jeszcze jedną chwilę i mógł mi coś powiedzieć. Żebym ja mógł ci coś powiedzieć.

Skoro od początku byliśmy razem, czemu nie zeszliśmy razem ze sceny? Zawsze musisz być pierwszy, prawda?

Tak byłoby prościej. Nie zastanawiałbym się teraz, czy i gdzie popełniliśmy błąd. Nie odtwarzałbym tej sceny wciąż i wciąż, i nie budziłbym się w nocy zlany potem (bo nawet ty podlegasz prawu grawitacji). Nie pamiętałbym twojego ostatniego spojrzenia (ponieważ byłoby następne, i następne). Nie zastanawiałbym się, jakie byłyby twoje ostatnie słowa i czy przeprosiłbyś, że mnie zostawiasz.

Zostałem sam. W spadku, obok kolekcji trucizn, aborygeńskiego oszczepu, domowej puszczy i dwóch wyszczerbionych szabli, dostałem także bagaż doświadczeń i wspomnienia. I to ostatnie, pożegnalne spojrzenie.

Gladston wydaje się szczęśliwszy, gdy ciebie nie ma. Ale ja wiem, że mało je i bardzo tęskni. Mary chodzi wokół mnie na palcach. Podobno często wybucham. Pani Hudson jest jednocześnie bardzo smutna i niesłychanie zadowolona. Nikt nie strzela w jej domu.
Jest dziwnie i jest pusto. Ciebie już nie ma, choć miałeś być przecież nieśmiertelny. My mieliśmy gasnąć, jeden po drugim, niczym słabe i drżące światła świec. Szwajcarski wiatr zdmuchnął jednak najsilniejszy płomień.

Zawsze powtarzałem (żartowałem), że tak właśnie skończysz. Myślałem wtedy, że pociągniesz mnie za sobą. Przecież spodziewałem się śmierci. Nie powinienem być tak zdziwiony (rozbity).

Z szuflady codziennie wyciągam rewolwer i ważę go przez kilka sekund w rękach. Żegnam się z nim (kolejny raz). Dziś jednak zamykam tę szufladę na klucz.

*Non omnis moriar to motyw horacjański. Horacy w jednym ze swoich wierszy twierdził: "Wybudowałem pomnik trwalszy niż ze spiżu". Pomnikiem tym miała być jego twórczość, która jest ponadczasowa, dlatego przetrwa w pamięci ludzkiej dłużej niż coś materialnego, na co ma wpływ czas, wiatr i deszcze.





Dług wdzięczności

Tytuł: Dług wdzięczności
Klasyfikacja: +13 ze względu na wspomnienie narkotyków
Fandom: Sherlock BBC
Postacie: pani Hudson, Sherlock Holmes
Uwagi: spoiler do jednego zdania ze "Studium w różu" (s01e01), nic strasznego ani nadmiernie psującego zabawę.
Opis: Pewną panią po sześćdziesiątce, siedzącą na ławeczce w parku w Miami, zagadał pewien dwudziestokilkuletni osobnik. Tak po prostu.


---------------

- Wygląda pani na tak oderwaną od florydzkiej rzeczywistości, że musi być pani Angielką.
Osoba, która to wypowiedziała, mówiła głosem męskim, niskim, poważnym i z wyraźnym akcentem brytyjskich wyższych sfer.
Akcentem nieco odświeżonym, ale tego akurat nikt nie musiał wiedzieć. Kilka miesięcy kamuflowania się jako Amerykanin robiło swoje.

Kiedy adresatka uniosła wzrok w kierunku źródła głosu, ujrzała dwudziestokilkuletniego, chudego, wysokiego osobnika z czarnymi włosami związanymi w krótki, zakręcony kucyk i okularami przeciwsłonecznymi, zakrywającymi sporą część zaczerwienionej od słońca twarzy. Osobnik stał z rękami w kieszeniach spranych dżinsów, ubrany poza tym w markowe trampki i szarą koszulkę.
- Jestem Angielką – przyznała kobieta na ławeczce.
- Z Londynu, mam nadzieję? - Młody mężczyzna uniósł brwi.

Skinęła tylko głową.
- Dawno nie była pani w Londynie, ale też źle się tu czuje – kontynuował nieznajomy. Kobieta nie miała nawet siły zapytać, skąd on to wie.
- Bo jestem Angielką – powtórzyła.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko, tylko unosząc jeden kącik warg.
- Och, w byłych koloniach powinna się pani czuć jak u siebie!

Uśmiechnęła się nieznacznie.
- Ale fakt, bardziej londyńska pogoda jest chyba w Seattle – dodał mężczyzna, rozglądając się dookoła.
- Był pan w Seattle? – spytała z czystej, typowej zresztą dla niej uprzejmości. Nie miała pojęcia, czemu ten młodzieniec ją zagadał, ale z całą pewnością było to miłe oderwanie się od jej obecnych problemów.
- Przelotem.

Znów spojrzał na nią zza okularów. Ona też mu się przyglądała, jego zapewne zazwyczaj bladej skórze, teraz spalonej do czerwoności przez słońce. Pociągłej twarzy z małymi, przylegającymi uszami, pełnymi ustami i dość dużym, prostym nosem.
Spojrzała też na jego ramiona i posmutniała: chude kończyny w zgięciach łokci były poznaczone zasinieniami po ukłuciach. Mężczyzna był narkomanem. Nie wydawał się w tej chwili pobudzony, kobieta też nie czuła się zagrożona, ale mimo jej wiary w dobro drzemiące w każdym człowieku poczuła się zawiedziona.

Mężczyzna znów się odezwał:
- Źle się dzieje, gdy dwóch ludzi nie może podzielić się myślami.
- Co ma pan na myśli?
- Mam na myśli to, że wszyscy spotkani przeze mnie są idiotami, którzy nie rozumieją słów składających się z więcej, jak trzech sylab, nie mówiąc już o zdaniach wielokrotnie złożonych, zaś pani ma problem tak skomplikowany, że nie ma pojęcia, do kogo z nim pójść.

Mężczyzna musiał być albo chwilowo zupełnie trzeźwy, albo na kontrolowanym haju. Mówił szybko, ale wyraźnie. Stanowił żywy obraz pewności siebie i przeświadczenia, że stoi ponad innymi.
- Co ja mam do tego?
- To, że się nudzę, a pani jest Angielką, co w tym kraju nadrabia trochę za idiotyzm otoczenia. Ja mam ochotę usłyszeć londyński akcent, pani chce się wygadać komuś, kto ma szansę panią zrozumieć.

Przerwał na chwilę, cały czas ją obserwując. Po chwili dodał:
- Pomyślałby ktoś, że skoro pani mąż znalazł nową linię obrony, powinna się pani cieszyć. Pani Hudson.
Nie wiedziała, co na to powiedzieć. Jej zdjęć nie było w żadnej gazecie, nawet plotkarskiej. Oczywiście, szukano jej, rozmawiano z nią, ale tylko telefonicznie. Nikt nie miał pojęcia, jak wyglądała.

Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał jej:
- Nie jestem dziennikarzem. Naprawdę po prostu się nudzę.
- A kim pan jest? – spytała.
Wzruszył ramionami.
- Na razie nikim – odparł.
Po chwili namysłu przesunęła się w bok na ławeczce. Usiadł obok, w dość bezpiecznej odległości. Okulary założył sobie na czoło i mogła dostrzec jego jasne oczy o kocim kształcie, zwieńczone szerokimi, ciemnymi, ale jaśniejszymi od włosów brwiami.

Na jej prośbę wyjaśnił, skąd wiedział, kim ona jest. Powiedział o jej typowo brytyjskim, zbyt ciepłym ubiorze, wyróżniającym się w gorącym środowisku Miami. O tym, jak bawiła się obrączką. O gazecie leżącej w pobliskim koszu na śmieci, z artykułem o Henrym Hudsonie, podejrzanym o brutalne morderstwo, wnoszącym o apelację, reprezentowanym przez jednego z najlepszych adwokatów w kraju. O zamyśleniu i strachu w jej oczach. Wreszcie o jej londyńskim akcencie, który tylko go upewnił, że rozmawia z żoną wspomnianego pana Hudsona.

- On mnie zabije, jeśli wyjdzie – wyznała ze łzami w oczach. Mężczyzna tylko ją obserwował. – Pomagałam policji w śledztwie, on zagroził, że mnie zabije. Ja wiem, że on to zrobił i wierzę w jego groźby. To potwór, on nie może wyjść.
Sięgnęła do torebki, wytarła chusteczką oczy i nos, po czym wyciągnęła cienki notes.
- Znalazłam to niedawno, należał do męża – wyjaśniła, pokazała swojemu rozmówcy. Mężczyzna zajrzał z ciekawością do środka. – Słyszałam, że jeśli uda się udowodnić mu morderstwo przy Dwunastej Alei, dostanie wyrok śmierci.

Jej rozmówca wziął notes i przyjrzał się notatce zawartej w dniu, w którym dokonano wspomnianego morderstwa.
- Nikt w tym nie widzi nic szczególnego – dodała pani Hudson.
- Bo ludzie to idioci – mruknął mężczyzna. – Przecież to ostateczny dowód, trzeba tylko przekonać policję.
- Ale ja nie potrafię i nie mam siły – odparła. – Źle się tu czuję, chcę wrócić do Londynu, bo tam jest mój świat. Mogłabym wieść spokojne życie, ale boję się, że nie dojadę żywa do Anglii...

- Ja ich przekonam – zapewnił nagle nieznajomy, a jego jasne, chłodne oczach zaiskrzyły się z podekscytowania. – Od dawna śledzę tę sprawę. To musi być ostateczny dowód. Jak nie, to znajdzie się coś innego. W tym notesie na pewno coś jest...
- Jak mogę panu zaufać? – przerwała mu. – A jeśli jest pan jednym z jego wspólników i właśnie pokazałam panu coś, co może stanowić mój wyrok śmierci?

Spojrzał jej w oczy. Wyglądał trzeźwo, z drugiej strony raczej nie miała do czynienia z narkomanami i nie była w stanie ocenić z pewnością.
- Byłbym jedną z nielicznych osób, którym pani nie ufa – odrzekł spokojnie. – Zapewne ma pani powód, a ja jestem przyzwyczajony do braku zaufania. – Wzruszył ramionami. – Policja mnie zna. Z różnych, ekhem, powodów. Jeśli za kilka dni nie będzie przełomu w sprawie pani męża, może mnie pani zgłosić na policję. Wystarczy rysopis, obiecuję, że nie zniknę.

- Dlaczego miałby mi pan pomóc?
- Bo się nudzę – odparł z uśmiechem, tym razem zębatym. – I uwielbiam takie sprawy.
- Więc pomoże mi pan? Tak po prostu?
- Och, za jakiś mały dług wdzięczności... – odparł radośnie.

***

Kilka dni później apelacja jej męża nie została uznana. Pani Hudson wróciła cała i zdrowa do Londynu. Nie czekała na egzekucję i absolutnie nie przeszkadzał jej nowy status wdowy. Nikomu nie mówiła, co się stało z jej mężem i kto pomógł zaprowadzić go do celi śmierci. Zresztą tego drugiego sama nie wiedziała. Chudy osobnik z kocimi oczami nigdy się jej nie przedstawił i nie był wymieniany w wiadomościach i raportach policji.

***

Spotkała go przypadkiem. Wyglądał inaczej niż sześć lat temu, kiedy się poznali. Skrócił włosy, nosił ubrania znacznie lepszej jakości, ale nadal jego oczy były tak samo kocie, uważne, jasne i chłodne. Zaprosiła go na herbatę i biszkopty, spędzili bardzo przyjemne kilka godzin.
Dowiedziała się, że nazywa się Sherlock Holmes i jest prywatnym detektywem.
Już nie nikim, zauważyła, a on się uśmiechnął. Po raz pierwszy zobaczyła ciepło w jego oczach.

***

Na początku 2010 roku spłaciła swój siedmioletni dług wdzięczności obniżką ceny wynajmu mieszkania B na Baker Street 221. Był niezwykłym lokatorem, bałaganiarzem, był hałaśliwy, ale z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu czuła się przy nim bezpiecznie. No cóż. Być może tym powodem było jego „ani mi się waż ją tknąć” wycedzone przez zęby, kiedy ktoś włamał się do jej mieszkania, kiedy była w środku.

***

Sherlock nigdy by się jej nie przyznał, że gdyby tamtego słonecznego dnia nie zauważył jej na ławce w parku w Miami, prawdopodobnie wstrzyknąłby sobie działkę kokainy, którą kupił pół godziny wcześniej. W zamian zajął się jej sprawą i odechciało mu się ćpania przynajmniej na kilka dni. Jak się później okazało, kupiona wtedy działka była doprawiona trutką na szczury. Czy raczej to była trutka na szczury doprawiona kokainą.

Taki mały prztyczek.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Agusss dnia Sob 15:34, 10 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:38, 23 Mar 2012    Temat postu:

Uwaga! Przesunięcie terminu głosowania na fiki do 30 marca 2012.

Termin przesunięty z powodu małej ilości głosów.

Głosujcie! Oceniajcie fiki! Doceńcie w ten sposób autorów. Autorzy też ludzie, potrzebują odpowiedniej motywacji


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Czw 22:46, 05 Kwi 2012    Temat postu:

WYNIKI!


1 miejsce: Tajemnica białej kartki
2 miejsce: Non omnis moriar - nie wszystek umrę
3 miejsce: Dług wdzięczności


Gratulacje dla wszystkich uczestników i podziękowania dla głosujących


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rory Gilmore
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 6312
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Westeros
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:42, 05 Kwi 2012    Temat postu:

Yay! Ossom! A co było nagrodą poza zaszczytem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:23, 08 Kwi 2012    Temat postu:

Gratulacje, Rory!

A czy możemy poznać nicki pozostałych Autorów...?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:50, 08 Kwi 2012    Temat postu:

Gratuluję pozostałym dwóm autorom. I dziękuję za docenienie mojego tekstu, czyli tworu pt. "Non omnis moriar - nie wszystek umrę"

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rory Gilmore
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 6312
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Westeros
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:17, 08 Kwi 2012    Temat postu:

Dzięki

Tak myślałam, że "Non omnis moriar" należy do Atris W poprzednim konkursie też miałaś łaciński tytuł


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:24, 08 Kwi 2012    Temat postu:

Tak, "Non omnis moriar" było zdecydowanie Atrisowe Ale wolałam się upewnić Gratuluję, Atris, drugiego miejsca i pięknego tekstu, Twój styl jak zawsze mnie urzeka...

Rory - jak rozumiem, Ty napisałaś "Tajemnicę białej kartki". Czekamy zatem na ujawnienie się Autora "Długu wdzięczności"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rory Gilmore
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 6312
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Westeros
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:33, 08 Kwi 2012    Temat postu:

Myślałam, że to Twoje dzieło Ale najwyraźniej trzeci autor/autorka nie chce się ujawnić

Biała kartka moje dzieło, przyznaję się bez bicia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:20, 08 Kwi 2012    Temat postu:

Trzecia autorka przesiaduje ostatnio w innych miejscach i nie kontroluje na bieżąco tego, co się dzieje na Horum
Tak, to ja, za co serdecznie i z całego serca przepraszam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rory Gilmore
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 6312
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Westeros
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:22, 08 Kwi 2012    Temat postu:

Och! Brawa za ujawnienie się

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:24, 08 Kwi 2012    Temat postu:

Nie ma czego gratulować, tekst przegrał, ale się go nie wstydzę

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rory Gilmore
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 6312
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Westeros
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:26, 08 Kwi 2012    Temat postu:

Eee bo nie masz czego się wstydzić

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:15, 08 Kwi 2012    Temat postu:

O, joasui, to Ty Oczywiście, że jest czego gratulować! Kategorycznie zabraniam myśleć inaczej
Zresztą wszystkie teksty są świetne i prawdę powiedziawszy nie łatwo było mi ułożyć je w jakiejś kolejności. Wszystkim Autorkom raz jeszcze przekazuję wyrazy uznania

Rory - ja tym razem nic nie wyprodukowałam Ale gdyby joasui się nie ujawniła, nie miałabym nic przeciwko temu, aby przypisywano mi autorstwo tego fika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rory Gilmore
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 6312
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Westeros
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:45, 08 Kwi 2012    Temat postu:

Oj wstydź się C-Z Jest jeszcze jeden konkurs Więc pióra czy też klawiatury w dłoń i marsz do pisania

I dziękuję bardzo. Przede wszystkim za głosy i docenienie mego fika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vicodinka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 802
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Taka planeta Ziemia...Może słyszałeś?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:19, 09 Kwi 2012    Temat postu:

Gratuluję wszystkim zwycięzcom!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Konkursy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin