Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

House kontra Wilson - stracona szansa (?)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Postacie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
woma
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Sty 2008
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Parts Unknown

PostWysłany: Pon 12:58, 15 Gru 2008    Temat postu: House kontra Wilson - stracona szansa (?)

W czasach gdy Horum ugina się pod ciężarem shipperowych wojen, a producenci serialu testują naszą cierpliwość ponad miesięczną przerwą, chciałem założyć jakiś temat, który może przerodzi się w ciekawą dyskusję i choć w minimalnym stopniu zapełni czas, którego chwilowo nie możemy wypełnić naszym ulubionym serialem.

Ci co czytają moje posty doskonale wiedzą, że reprezentuję grupę bez-shipperowych fanów House'a, a najbardziej w "Housie" kręci mnie rozwój postaci bohaterów i starcia charakterologiczne między nimi.

O ile bardzo nie lubiłem Voggler vs House w 1 sezonie, to bardzo lubiłem House vs Tritter z 3 sezonu, lubiłem także konflikty House'a z Foremanem czy Chasem, jak również starcia Foremana z Cameron w II sezonie

Podstawą nakręcenia sytuacji, która posadzi widzów na ostrzu fotela (czy też na dwóch fotelach, po jednym dla każdego bohatera za którego trzymamy kciuki) jest to, żeby oba rywalizujące charaktery budziły emocje, optymalnie byłoby gdyby jeden budził negatywne, a drugi pozytywne. Ale da się też taką "wojenkę" rozkręcić z dwoma pozytywnymi bohaterami, z negatywnymi jest już chyba trochę gorzej.

Póki co jak dla mnie obecny sezon jest najgorszym sezonem House'a (choć wciąż oglądam go z przyjemnością) i jeżeli nie zauważę zmiany w kolejnych odcinkach, to winę będę głównie zrzucał na brak pomysłu na pociągnięcie sytuacji z końcówki I odcinka, czyli rewelacyjnego monologu Wilsona wymierzonego w House'a (jeden z moich ulubionych dramatycznych momentów w całym tym serialu). Była to idealna sytuacja na rozkręcenie poważnego konfliktu między tymi dwoma bohaterami... takiego na kilkanaście odcinków, co mogłoby być świetnym motywem przewodnim serialu. Zamiast jednak spróbować wymyśleć odpowiednie "story" scenarzyści poszli na łatwiznę - zastąpili Wilsona prywatnym detektywem w odcinku nr 2, w odcinku nr 3 Wilsona w ogóle nie było, a w odcinku nr 4 obaj już się pogodzili, mimo, że tak naprawdę zachowania House'a w drodze na pogrzeb i na samym pogrzebie powinno jeszcze bardziej umocnić Wilsona w postanowieniu, że powinien od House'a trzymać się jak najdalej. A w piątym odcinku Wilson podpuścił House'a... "używając" do tego zmarłej Amber i to już wydało mi się zupełnie nielogiczne, podobnie jak cała nagła przemiana Wilsona.

Ja wiem, że tu na Horum jest wielki kult rozmów i gagów sytuacyjnych pomiędzy Wilsonem i Housem (ja także je uwielbiam), ale czy nie macie wrażenia, że serial mógłby na tym skorzystać, gdyby wątek ich "niechęci" rozwinięto i pociągnięto dalej zdecydowanie mocniej. Jak dla mnie mogłoby to być wyraźnie lepsze rozwiązanie niż wszystkie shippery, bo wadą shipperów jest to, że albo trzeba z nimi chodzić w kółko (facet zbliża się do kobiety, facet oddala się od kobiety, kobieta zbliża się do faceta, itd...) by wyglądało to w miarę ciekawie, bo sam związek już ciekawie pokazac jest bardzo trudno (co widzimy na przykładzie Cameron i Chase'a).
Jeżeli tak uważacie, to czy ktoś ma (miał) jakieś pomysły jak powinno być to zrobione?

Jeżeli temat się nie przyjmie... to z chęcią odwiedzę go w śmietniku...znaczy się koszu.

Pzdr
Woma

PS. BEZ SPOJLERÓW O 5x12 (I DALSZYCH) POPROSZĘ!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez woma dnia Pon 13:20, 15 Gru 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:16, 15 Gru 2008    Temat postu:

Propozycja arcyinteresująca. Tyle, że wymaga głębszego pomyślunku.
Ad hoc kilka moich uwag "obserwacyjnych":
- Wilson w 5 sezonie jakby trochę zrezygnowany
- przyjmuje trochę taktykę "co ma być, to będzie"
- świadomy aż nadto, że House i tak zrobi co zechce, nierzadko na przekór wszystkim (Wilsonowi).
- W. próbuje żyć własnym życiem (zgodnie z uwagą Amber)

Pomyślałam też sobie, po spojlerze z 5x12, że remont sufitu w mieszkaniu House'a byłby dobra okazją do powtórki sytuacji z sezonu 2, tj. wspólne zamieszkanie obu przyjaciół. Tym razem to House zwala się na głowę Jamesa, a ten wkurza go ku swej i naszej radości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
woma
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Sty 2008
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Parts Unknown

PostWysłany: Pon 13:18, 15 Gru 2008    Temat postu:

eigle napisał:


Pomyślałam też sobie, po spojlerze z 5x12, że remont sufitu w mieszkaniu House'a byłby dobra okazją do powtórki sytuacji z sezonu 2, tj. wspólne zamieszkanie obu przyjaciół. Tym razem to House zwala się na głowę Jamesa, a ten wkurza go ku swej i naszej radości.

Bardzo proszę - bez spojlerów. Jam jest nie tylko nie shipperowy, ale także nie spojlerowy (i to chyba jeszcze bardziej).

I nie chodzi mi tu o wkurzanie takie jakie znamy dotychczas, na początku V sezonu była szansa na coś poważniejszego, niż ich zwyczajowe docinki, czy żarty...

Aha - moja propozycja na scenariusz (uwzględniając to co stało się w końcówce odcinka 5x01) - w drugim odcinku sezonu Cuddy adoptuje wymarzone dziecko i na kilka tygodni odchodzi ze szpitala (przewijając się gdzieś tam w tle w serialu)... przeforsowując na Radzie Nadzorczej Wilsona jako swojego tymczasowego zastępcę. Wilson daje się przekonać do powrotu, widząc w byciu szefem House'a, ostatnią szansę na zmienienie jego osoby i "naprawienie" go. Inne pomysły?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez woma dnia Pon 13:23, 15 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:24, 15 Gru 2008    Temat postu:

Zaproponowałam tylko dalszy ciąg programu. A raczej pomysł jak zintensyfikować relacje obu panów, tj. zamieszkanie na krótko H i W. A że scena z przyszłego odcinka mi to nasunęła? To nie interpretacja tego co sie dzieje, dziać będzie, lecz sugestia, by panowie po trudnych dla obu 6 miesiącach pobyli trochę ze sobą dłużej. \

P.S. Przepraszam, Twego P.S. nie przeczytałam, stąd niebacznie nawiązałam do zakazanego słowa na "S".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:30, 15 Gru 2008    Temat postu:

Jak akurat należę do zwolenników shippwania (ale na pewno nie do zwolenników shipperowych wojen).
Nie wiem, czy temat się przyjmie, bo może fani House'a-Wilsona już to wszystko obgadali w wątkach poświęconych relacjom tych bohaterów.
Ale dla mnie temat w sam raz, bo w hilsonowym podziemiu nie pisuję, a poruszony tu wątek mocno mnie rusza.

Chyba pisałam w temacie poświęconym 5x04, że mnie ten odcinek nie ruszył. We wszelkich rankingach notowany jest bardzo wysoko, a ja tego nie mogę pojąć.

Wprawdzie, woma, do konfliktu podchodzę nieco inaczej, bo byłam przeciw. Głównie dlatego, że House jest już tak nieszczęśliwy, że chociaż jakiś stały punkt (Wilson) powinien mu zostać.
Ale skoro już do konfliktu doszło... A wymyślono go bardzo ciekawie, bo po tylu okropnych akcjach House'a (głownie w sezonie 3.), kiedy Wilson miałby prawdziwy powód, żeby odejść, odszedł tak naprawdę po sytuacji, która była tragicznym zbiegiem okoliczności, a nie celowym działaniem House'a.... No, to skoro już do konfliktu doszło, to materiału na fabuła było mnóstwo. House bez Wilsona, pogrążający się w swoim nieszczęściu, przez co jeszcze bardziej rozwala innym życie... Boleśnie by się to oglądało, ale byłoby wiarygodne... Albo House'a próbujący odzyskać Wilsona (ale tak porządnie, a nie tak, jak nam to scenarzyści zaserwowali)... Ewentualnie House próbujący zastąpić kimś Wilsona (tak, dostaliśmy Lucasa, którego naprawdę lubię, ale ucięcie tego wątku w sposób tak idiotyczny jest poniżej godności mojego ulubionego serialu).
Wydaje mi się, że scenarzyści mieli pomysły, ale ugieli się pod presją typu: "jak to House bez Wilsona dłużej niż 2-3 odcinki?!".
Przez to odcinek z pogodzeniem jest dla mnie absolutnie niewiarygodny. Zgadzam się, że zachowanie House'a było podczas wyprawy na pogrzeb tak koszmarne, że Wilson chyba udowodnił masochistyczne skłonności, godząc się z nim.
A na dodatek po odcinki 4. właściwie bez konsekwencji. Jeszcze w 5. Lucas śledzi Wilsona, bo House boi się, że przez stracony czas wypadł z życia przyjaciela. Ale potem Wilson wykręca niezły numer z prostytutką, wszystko wraca do robienia sobie żartów.
Nie wiemy nawet, czy House zrozumiał, że swoim zachowaniem wszystkich niszczy. Niewiele wiemy.

I tu masz, woma, rację, że szansa na rozwój postaci została zmarnowana.

Ja lubię sezon 5., ale faktycznie bywam nim rozczarowana (może dlatego, że się nakręcam spoilerami, a może dlatego, że jest słabszy). Najbardziej drażni mnie właśnie takie poszatkowanie. 4 odcinki na konflikt House-Wilson. Teraz 6 odcinków na sprawy House-Cuddy (mój ulubiony wątek, ale to nie zmienia faktu, że dzielenie wątkami jest kiepskie). Potem dziwaczny odcinek świąteczny. Kiedyś wszystkie wątki się splatały. Oglądaliśmy w każdym odcinku relacje House ze wszystkimi plus jeszcze kwestie związane z pacjentem! Scenarzyści namnożyli bohaterów za bardzo. I wychowali sobie shipperów właściwie do każdej możliwej pary. A teraz się miotają.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dam
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 13 Wrz 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:07, 15 Gru 2008    Temat postu:

Całkowicie się zgadzam.

Odcinek 5x01 był mocny. Coś się między chłopakami stało, Wilson uświadomił sobie, że nie takiej przyjaźni szuka (co przewijało się już od paru sezonów, ale raczej w formie humorystycznej) i postanowił odejść. I przez pierwsze dwa odcinki to kupowałam, House wydawał się na swój sposób załamany, Wilson natomiast układał sobie nowe życie. Logiczne pociągnięcie tego mogłoby naprawdę wyjść na plus serialowi. Niestety, chłopaki w zupełnie niezrozumiały dla mnie sposób pogodzili się, co więcej, James zdaje się zapomniał, o co miał pretensje do przyjaciela i beztrosko egzystuje z nim dalej. Tłumaczenie, że Wilson pogodził się z tym, że House to egoistyczny dzieciak, którego nie da się naprawić nie trafia do mnie.
A już po pogodzeniu - przede wszystkim brakowało mi dokładnego określenia relacji między nimi. Ot, stwierdzenie, że przyjaciół się nie wybiera i wszystko wraca do normy. House nawet nie wziął sobie do serca uwag Wilsona - dalej z nim pogrywa, manipuluje nim, kradnie mu jedzenie. Ta para przez cztery sezony tkwiła na jednopoziomowym etapie, skomplikowanej, pokrętnej przyjaźni. W piątym była szansa na zmianę tego i odświeżenie. A tu klapa.
Rozumiem, że wątek Huddy wymaga czasu ekranowego, ale jeśli nie daj boże scenarzyści postanowią ciągnąć go do całkowitego końca serialu to ostatecznie jedynymi postaciami, które będą się pozornie rozwijać (a tak naprawdę dreptać w kółko) będą właśnie House i Cuddy. Oni będą robić podchody, Wilson na zawsze pozostanie drugoplanowym sumieniem przyjaciela, a kaczątka będą od wprowadzania przypadków, które z kolei stanowić będą jedynie przerywnik do romansu Grega z przełożoną. Co w moim odczuciu będzie ostatecznym końcem serialu. Pesymistycznie obawiam się, że faktycznie prawdziwe jest stwierdzenie, że seriale należy zakończyć góra po dwóch, trzech sezonach. Bo potem zastępuje je jednowątkowa, mdła telenowela.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:12, 15 Gru 2008    Temat postu:

Jako że ciekawi mnie wątek Wilsonowo/Houseowej relacji w serialu zabiorę swoje trzy grosze.
Po pierwsze:
Szkoda, że Wilson odpłynął w 5 serii i stał się tuzinkowym pracownikiem szpitala. O ile 1 odcinek nakręcił coś niesamowitego w ich relacji - o tyle później wszystko wzięło w łeb! I byłam trochę zła!


Mi też zabrakło większej konfrontacji na linii House/Wilson. Wszystko się jakoś rozmyło. Nie przekonał mnie rzut butelką i mglisty powrót do przeszłości z lustrem w tle.

Wilson naprawdę przeżył śmierć Amber i na odchodnym powiedział kumplowi straszne słowa:

Uwaga będzie cytat:

"- Rozsiewasz wokół siebie nieszczęście, bo sam nic innego nie odczuwasz. Manipulujesz ludźmi, bo nie umiesz znieść żadnego normalnego związku międzyludzkiego. A ja ci to ułatwiałem. Przez lata. Gierki, pijaństwo, telefony w środku nocy."

To są straszne słowa: psychoanaliza House'a trafiona, ale doprawiona Wilsonową goryczą. Zastanawiające jest sformułowanie: "Gierki, pijaństwo, telefony w środku nocy". Co oni tam wyrabiali?

oraz

"- Ty powinieneś w nim być, sam. Jeśli czegokolwiek nauczyłem się od Amber, to tego, że muszę dbać o siebie. Nie jesteśmy już przyjaciółmi, House. Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek nimi byliśmy".

Ten empatyczny i miły Wilson, którego - jako jedynego - House dopuścił tak blisko do siebie powiedział takie słowa.

Jak dla mnie Wilson stal się przez moment Housem i spróbował ugodzić go jego własną bronią.

W odcinku z pogrzebem w tle Wilson jest fantastycznie zdystansowany. Mocno "nadwerężony". A House ciągle jest sobą i wygrywa konfrontację.
Nie przekonuje mnie psychoanaliza typu:
Wilson okazuje tym, który ucieka, bo boi się kolejnej straty bliskiej osoby?
Hm....
Stracił trzy żony w formie rozwodów - do strat w życiu powinien się przyzwyczaić (pisze to zdanie z lekkim przymrużeniem oka)

Czego mi zabrakło?

Szczerej rozmowy między facetami. Jakiejś iskrzącej konfrontacji. Takiej, która doprowadziłaby nawet do walnięcia w przysłowiową szczękę i oczyściłaby obu.

O czym myślę w tym kontekście?
Na razie nie mam konkretnego pomysłu, ale....
Na razie myślę o Wilsonie, który potrafi zadrzeć z Housem, a nie tylko go podpuszczać.


Nie wiem czy wpisałam się w temat, ale to na razie pierwsze, pisane na gorąco wrażenia po przeczytaniu nowego wątku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
woma
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Sty 2008
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Parts Unknown

PostWysłany: Pon 14:16, 15 Gru 2008    Temat postu:

Dam napisał:
Pesymistycznie obawiam się, że faktycznie prawdziwe jest stwierdzenie, że seriale należy zakończyć góra po dwóch, trzech sezonach. Bo potem zastępuje je jednowątkowa, mdła telenowela.

Eeee tam, nie zgadzam się. So długodystansowe seriale jak "CSI Las Vegas" czy "Law & Order Special Victims Unit", które pokazują jak należy prowadzić postacie i rozwijać ich głębie, bez wchodzenia w shippery czy powtarzanie wątków.

Jak dla mnie prowadzenie duetu det. Olivia Benson/det. Steibler to jest absolutne mistrzostwo świata. Bez wywoływania jakichś sztucznych konfliktów, bez nagłych zmian, a mimo tego wiele się między nimi (głównie w ich pracy) dzieje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:15, 15 Gru 2008    Temat postu:

Zdecydowanie należę do osób, które są trochę zawiedzione takim ukazaniem konfliktu House – Wilson. Samo rozwiązanie, czyli odcinek z pogrzebem moim zdaniem nie było najgorsze, ale nie podobało mi się, że wątek kryzysu między przyjaciółmi nie został w ogóle rozwinięty. Liczyłam, że będzie to właśnie taki wątek przewodni sezonu jak House vs Tritter. Tymczasem sprawę bardzo szybko rozwiązano i to jest właśnie mój główny zarzut odnośnie 5 sezonu.
W ogóle brak w nim konsekwencji. Scenarzyści chcą zadowolić wszystkich (a od dawna wiadomo, że wszystkich zadowolić się nie da) mają problem z podziałem czasu antenowego i tworzą dużo mniejszych wątków, co wynika ze zwiększonej ilości bohaterów.

Woma: co do Twojej propozycji, to Wilsona w roli szefa jakoś nie widzę.
Przed odcinkiem 5x04 gdzieś czytałam propozycje rozwiązania sprawy House – Wilson i pojawiło się takie coś – Cuddy mdleje w szpitalu, okazuje się, że ma guza mózgu i Wilson wraca. Podczas leczenia Cuddy, między Housem i Wilsonem dochodzi do ciągłych spięć. Kiedy Cuddy umiera przyjaciele się godzą.

Ja się na temat tej wersji nie wypowiem, bo jestem bardzo nieobiektywna (należę do „umiarkowanych” zwolenników tego złego shippa) i nie toleruję w serialach uśmiercania takich bohaterów jak Cuddy.

W tej kwestii ciekawe byłoby jeszcze czyją stronę trzymaliby widzowie, jeśli mieliby wybierać między Housem, a Wilsonem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huge ego, sorry
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: bocian mnie przyniósł ;-)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:05, 15 Gru 2008    Temat postu:

Hmm...

Zgodnie z moim podpisem nie czytam/oglądam spoilerów oraz nie jestem zwolenniczką shipów. A jeśli chodzi o House'a i Wilsona to jestem absolutną przeciwniczką jakiegokolwiek związku homoseksualnego między Greg'iem a James'em (bo widziałam w Artach, że i takowe się pojawiały, brrr). Męska przyjaźń nie musi wyglądać tak, jak w pamiętnym filmie z kowbojami...

Jednak gdy Wilson tak brutalnie zostawił House'a, gdy mu prosto w twarz powiedział, że najpewniej nigdy przyjaciółmi nie byli, a potem odszedł... przestraszyłam się. Autentycznie wystraszyłam się, że ekipa pozbyła się tak istotnego bohatera! Potem ten paskudny P.I. Brrrr, ciary po plecach leciały...

Potem nadszedł pamiętny "Birthmarks". Wszystko mi się w nim podobało. Historia nawiązania tej przyjaźni, wzajemne przekomarzania się, psikusy, potem kłótnia. Na końcu przyznanie się Wilsona przed House'm, że za nim tęsknił, że miał rację... sami zresztą wiecie (na pewno te sceny oglądaliście niejednokrotnie)...

I ja też spodziewałam się, że napięcie mimo wszystko między nimi będzie. Wilson chodzi przygaszony, nijaki, zamknięty w sobie, to fakt. Ale między nimi wszystko wróciło do normy, jakby kompletny brak odpowiedzialności House'a, który w konsekwencji przyniósł śmierć Amber, w ogóle się nie zdarzył. A ja nie mam wątpliwości, że Amber była jedyną jego żoną, którą Jimmy naprawdę kochał (to jasne, a jeśli nie, to nie wątek od tego, by to teraz wyjaśniać)...

Też mam wrażenie, że scenarzyści chcą jak najwięcej rozwinąć, jak najwięcej pokazać w jednym odcinku. Zapominają jednak o jednym: JAKOŚĆ, A NIE ILOSĆ JEST NAJWAŻNIEJSZA! Szczególnie, że wiele faktów zaczyna być naciągane, na siłę, bo "fani tego sobie życzą", bo "tak wypada", bo "to przyniesie większą oglądalność i zyski"...

Wracając jeszcze do powrotu Wilsona... miałam taką cichą nadzieję, że pozornie będzie dobrze, ale tak naprawdę James będzie totalnie rozbity wewnętrznie, powróci do alkoholu, sam będzie miał kłopoty, oczywiście nie obyłoby się bez wzajemnego oskarżania Wilsona i House'a, blablabla...

Co do uśmiercania któregoś z bohaterów, to zgadzam się z Runiu - uśmiercanie kluczowych postaci jest "bee". Co innego drugoplanowa Amber, co innego Trzynastka, która być może umrze wskutek Huntingtona. Aż takiego szoku nie chcę, brrr... Wspomniany "CSI: Las Vegas" nie jest już taki sam po śmierci Warrick'a (nie wybaczę im tego)...

Jakichś konkretnych pomysłów nie mam na to, jakby to wszystko dalej rozwinąć. Wolę jednak, gdy jest mniej robienia słodkich oczu do siebie wzajemnie. Wolę, gdy co nieco o tych naszych bohaterach powiedzą (nadal żadnej prywaty o Kutnerze! znamy przeszłość nowych kaczuszek, teraźniejszość prywatną Trzynastki i Tauba, ale kompletnie nic o Kutnerze - brak pomysłów?). Wolę, gdy odcinek mimo wszystko ma w sobie ten uniwersalny schemat: przypadek przewodni-śmieszni pacjenci w klinice-housizmy-ciut prywaty...

Pomimo tego, że nieparzyste sezony bardziej mi się podobają niż parzyste (choć końcówki wszystkich są świetne), to jednak w piątym sezonie za dużo tych elementów, które z "House'a" robią "Ostry dyżur", czy "General Hospital"... A fee!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dam
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 13 Wrz 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:25, 15 Gru 2008    Temat postu:

Cytat:

Eeee tam, nie zgadzam się. So długodystansowe seriale jak "CSI Las Vegas" czy "Law & Order Special Victims Unit", które pokazują jak należy prowadzić postacie i rozwijać ich głębie, bez wchodzenia w shippery czy powtarzanie wątków.


Fakt, nie wyraziłam się jasno. Chodziło mi o seriale popadające już w komercję (mega-popularne, a jednocześnie coraz słabsze; patrz: Prison Break czy Lost). Boję się, że House zmierza w ich kierunku - świetny początek, klimat, idealne przedstawienie postaci, ukazanie konfliktów między nimi, a potem równia pochyła. W przypadku Lostów gwoździem do trumny są poronione pomysły rodem z science-fiction, przy Prison Breaku jest to takie poplątanie fabuły, że nie wiadomo już, kto jest z kim, a kto przeciw komu, a w przypadku House'a może to być nadmierne skupienie się na związku House-Cuddy. Oczywiście serialowi życzę jak najlepiej, ale jeśli sprawa ich romansu nie rozwiąże się do końca tego sezonu to może to oznaczać jego upadek. Związek House-Wilson (zarówno przyjacielski, jak i domniemany przez fanki tego shippa romansowy) już teraz jest spychany na ubocze, co dopiero, gdy gierki Grega z Cuddy będą się ciągnąć przez trzy sezony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:54, 15 Gru 2008    Temat postu:

Ale czemu "rozwiązywać" wątek House-Cuddy? Lub jakikolwiek inny.

Związek (jak dla mnie wyłącznie przyjacielski) House'a i Wilsona oraz gierki House-Cuddy da się ukazać jednocześnie. Do tego sezonu przynajmniej się dało. Teraz po prostu relacja House-Cuddy poszły w inną stronę, co jednym się podoba, a innym nie. Wszystkich się nie zadowoli.
Ale można spróbować zwyczajnej równowagi. Jeśli House-Cuddy, to rozwijać rzecz powoli, po kilka scenek na odcinek, a nie jako główny wątek. Jeśli House-Wilson - tak samo.
O tym pisałam na początku tematu. Dali 4 odcinki na House'a i Wilsona. A teraz parę na Huddy. A jakby dali 11 (lub więcej) na oba, subtelniej i wolniej prowadzone wątki, nie zapominając o medycynie? Od razu byłoby inaczej, trochę w duchu poprzednich sezonów.
Kiedy rozwijano sprawy House-Stacy, to chyba na brak równowagi i upadek serialu nikt nie mówił. Ale wtedy odcinki konstruowane były z większym namysłem chyba. Teraz mam wrażenie, że jeden odcinek jest od drugiego oderwany (np. 5x10 i 5x11).

Jako zwolenniczka House'a i Cuddy uważam, że kwestię seksualnego napięcia między tymi postaciami trzeba po 5 sezonach jakoś poruszyć. Tylko po lawiną, żeby był wybuch i tyle? Żeby zniechęcić wszystkich, którzy nie lubią shipów? Bez sensu.

Ale trochę odchodzę od tematu.
House-Wilson. Na Wilsona nie ma teraz pomysłu. Na nową kobietę w jego życiu chyba za wcześnie. Konflikt z House'em rozwiązano za szybko, więc tu ślepa uliczka. Lucasa usunięto, więc nawet nie ma mowy, żeby Wilson był zazdrosny o nowego przyjaciela House'a. Wilsona zepchnięto do roli swatki (co w 5x07 ubawiło mnie bardzo, ale na dłuższą metę szkoda postaci na takie zepchnięcie na boczny tor).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dam
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 13 Wrz 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:50, 15 Gru 2008    Temat postu:

Mówiąc "rozwiązywać" nie miałam koniecznie na myśli zakończyć, chodzi po prostu o jasne ustalenie, co jest między nimi. Nie ukrywam, parę pierwszych odcinków, podczas których scenarzyści zaserwowali nam Huddy kompletnie różniące się od relacji między tymi dwoma postaciami w czterech poprzednich sezonach, oglądało mi się całkiem przyjemnie, chociaż nie jestem fanką tego shippa. Każdy sezon skupiał się na czymś innym i każdy wnosił coś nowego i tak do niedawna widziałam związek House-Cuddy - jako urozmaicenie sezonu piątego. Ale jeśli te ich gierki i podchody miałyby się ciągnąć do końca całego serialu... chyba tylko naprawdę wierne fanki Huddy to wytrzymają. Trzeba na to popatrzeć z innej strony - gdyby romans ze Stacy lub selekcja nowych kaczuszek ciągnęły się przez parę sezonów, nawet najbardziej zagorzali fani podpadli by na duchu.

Żeby tak całkiem nie offtopować - sezon V całkowicie zmienił relacje na linii House - Wilson i to stanowczo na gorsze. Popatrzcie na inne sezony. Scenarzyści zdawali się kibicować każdemu shippowi - czy to Hilsonowi ("jesteśmy parą!", "sypiasz ze mną" i parę innych aluzji), czy to Hameronowi (pocałunek, "kocham doktora House'a") czy to Huddy (ciągły flirt, dogadywanie o dekolcie, zazdrość House'a w stosunku do innych mężczyzn). A piątka całkowicie podpadła pod Huddy, co automatycznie zepchnęło wszystko inne na bok. Mam wrażenie, że te niedopowiedzenia i czasami subtelne aluzje odnoszące się do każdego z shippów nadawały serialowi smaczku. Po jednym odcinku hilsonki mogły się pozachwycać, po innym szansę tę dostały huddzinki. Była równowaga. Teraz każdy inny związek, w tym omawiany tutaj House-Wilson jest spychany na całkowicie boczne tory, spłyca się go. W trakcie pierwszych sezonów przyjaźń chłopaków, choć czasami aż rażąco jednostronna (jeden daje, drugi bierze i na tym pozornie koniec) była stopniowo rozwijana. Dowiadywaliśmy się o nich, o ich wspólnych gierkach i pomimo, że czasem aż nadto dawano do zrozumienia, że do siebie nie pasują ("jeśli potrzebujesz przyjaciela [który cię wspiera] to źle trafiłeś") to jednak widać było, że chłopakom na sobie zależy. Potem przyszedł kryzys, który mógł zmienić naprawdę wiele, i to na lepsze. Po paru odcinkach (może sezonie?) znów by się pogodzili, ale na zupełnie innym poziomie, co znów rozwinęło by tę przyjaźń. A tak wychodzi na to, że House może robić, co mu się podoba, bo Wilson i tak wróci. Mimo wszystko wciąż mam nadzieję, że gdy (jeśli) relacje między Housem a Cuddy się unormują scenarzyści poświęcą nieco czasu Hilsonowi, może jakaś szczera rozmowa między lekarzami?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dam dnia Pon 21:52, 15 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Śro 1:11, 09 Wrz 2009    Temat postu:

bardzo fajny wątek i bardzo się zgadzam z Waszymi opiniami.
Konflikt Wilsona i House miał solidną podbudowę. Widzowie znają, lubią i zależy im na tych postaciach - też wolałabym dłuższy, bardziej wyrafinowany wątek odbudowy przyjaźni, który spokojnie mógłby stać się treścią przewodnią conajmniej połowy serii. W dodatku "do wykorzystania" była tu Cuddy, który jest w podobnym wieku jak panowie i przyjaźni się z nimi od lat. Wyobrażam sobie bardzo ciekawe interakce w trójkącie House-Cuddy-Wilson, co byłoby też - IMO - lepszym niż to pokazano punktem wyjścia do rozgrzania wątku House/Cuddy. A tak - i Wilson i Cuddy zostali spłyceni i właściwie "zmasakrowani", jako postacie, które znaliśmy z poprzednich serii. W efekcie - straciła też na tym postać samego House.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Postacie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin