Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

221b [4/?]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
iskrzak
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:24, 04 Gru 2009    Temat postu:

Nie, nie będzie ostrzejszych scen, raczej dość łatwe do przełknięcia. Ograniczenie wiekowe, cóż, jeśli ktoś jest wyjątkowo wrażliwy to mogą go zaboleć "pijane prostytutki" i kilka podobnych akcentów.
Mimo wszystko wolę zaczynać umiarkowanie ostrożnie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez iskrzak dnia Pią 20:57, 04 Gru 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ooops!
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:57, 04 Gru 2009    Temat postu:

Koffam tego fika.

*squee* Wspomniałaś o jego szczupłych palcach! I o bałaganie! I o laboratorium! I o strzykawkach!
Łiiiiii! Koffam!

A tak poważnie to widać, że dużo czytasz. Piszesz bardzo przekonująco, i nawet językiem upodabniasz się do Doyle'a.

Cytat:
łokciami opierając się blat biurka.


Wiesz, o co mi chodzi

Dzięki za nawrócenie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iskrzak
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:01, 04 Gru 2009    Temat postu:

Poprawione, dziękuje. Mój drugi problem, to fakt, że jestem okrutnie niechlujna przy pisaniu, przeoczam takie ubytki.

A naturalnie każdą z opowieści o Sherlocku kocham, więc nie mogę zapominać o takich charakterystycznych akcentach jak przykładowo - perski pantofel.
Staram się zrobić to jak najbardziej w zgodzie z autorem i jego koncepcją świata Holmesa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dziaga
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:53, 04 Gru 2009    Temat postu:

Nie wierzę, że nie masz motywacji do takiego boskiego ficka! Co mam zrobić, żeby zachciało ci się go pisać? Wiem, telepatycznie ci przekaże moje zainteresowanie tym opowiadaniem to może ci się zechce!

Ammmmm Ammmmm Ammmm

Czujesz coś?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Sob 10:33, 05 Gru 2009    Temat postu:

Wciągnęłam się . Biedny House i jego zraniona duma, nie tylko on może mieć takie oczy . Przyznam się ze wstydem, że nie znam dokładnie historii Holmesa, ale od jakiegoś czasu planuję nadrobić te straszne braki, po prostu nie mam czasu... Wracając do twojego fika, nie mogę się doczekać House'owej wersji Holmesa, na pewno udowodni, że są podobni .

Gratuluję i czekam na następną część .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:36, 05 Gru 2009    Temat postu:

*__* Świetne.
Tak mnie zastanawia, czy House będzie starał się mówić tak jak Wilson/Watson, czy wyjedzie z jakimiś dziwnymi słowami, których oni nie zrozumieją I wciąż myślę o tym, co dzieje się z House'm w czasie rzeczywistym/świecie realnym/itd. Może jakiś krótki shot na ten temat? :>

Moar, plz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iskrzak
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:39, 05 Gru 2009    Temat postu:

Em. - byłoby świetnie, gdyby moje pisadło zachęciło ludzi do przeczytania Holmesa. C:
333bulletproof - zastanowię się jeszcze nad tym, to interesujące pomysły. ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:49, 05 Gru 2009    Temat postu:

Skąd biorą się pomysły na takie opowiadania? Szaleństwo! Byłam ciekawa czy ktoś, kiedyś pokusi się o wykorzystanie tego, że House jest wzorowany na Sherlocku ^_^

Świetny pomysł, ciekawy tekst, a do tego dobrze się go czyta. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vincent
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:32, 06 Gru 2009    Temat postu:

Pomysł genialny

House jako Sherlock Holmes, zapowiada się obiecująco.


Cytat:
"Co jeszcze ośmieli się zrobić ze mną moja zdradziecka podświadomość?"

No właśnie, dobre pytanie.


Już nie mogę się doczekać następnej części - ja chcę następny rozdział


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Nie 14:02, 06 Gru 2009    Temat postu:

iskrzak napisał:
Em. - byłoby świetnie, gdyby moje pisadło zachęciło ludzi do przeczytania Holmesa. C:


Znaczy się ja już wcześniej chciałam się zabrać za czytanie Holmesa, tylko czasu nie mam, ale teraz chyba nawet bardziej chcę .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iskrzak
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:24, 06 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
Ogromne podziękowania dla Atris za betowanie, specjalne dedykacje dla wszystkich członków Hilson's School, 333bulletproof za świetne pomysły, oraz dla nawróconej ooops!


221b
Część druga.

Nie minęło wiele czasu, od kiedy usiadł przy biurku, a już zaczynał powoli zmieniać swoje podejście. Dalsze użalanie się nad tą sytuacją, nie może mu pomóc, więc nie ma sensu się tym dalej zamartwiać. W sumie, co może mu zgotować jego własna psychika? Pewnie prywatny harem i siedemdziesiąt dwie dziewice* znacznie bardziej by go ucieszyły, ale jak widać, nie można mieć wszystkiego. Odchylił się na krześle, przechylając głowę w tył, nogi zaś położył na biurku. Pełen relaks, choć jedna sprawa nadal nie dawała mu spokoju...

Na początek delikatnie przesunął palcami po miejscu, w którym w rzeczywistości od wielu lat nie było mięśnia. Poczuł delikatny dreszczyk emocji, a po chwili niesamowitą ulgę. Noga była w dotyku całkiem zdrowa, sprawna. Niesamowite uczucie, które sprawiło, że uśmiechnął się jak dziecko, które dostało, nie jednego cukierka, a całą fabrykę słodyczy. Zaczął dostrzegać coraz więcej jasnych stron swojego położenia. Móc pobawić się w nikogo innego, jak najsławniejszego detektywa - to się może okazać całkiem ciekawym doświadczeniem. I czy nie chciał przecież dostać kilku dni wolnego?

Przeciągnął się na krześle, odginając głowę w tył z półprzymkniętymi oczami, kiedy zauważył coś interesującego na ścianie za sobą. Usiadł po ludzku, podkręcił dopływ gazu w lampce i wstał, by bliżej przyjrzeć się intrygującemu widokowi - były to inicjały "V.R"** ułożone z dziur po nabojach wystrzelonych w ścianę.
- No nie, a to o mnie mówią, że mam nierówno pod sufitem! - westchnął pobłażliwie i urwał. Mówienie nie było specjalnie przyjemne, bo głos Holmesa całkiem różnił się od tego, do którego się przyzwyczaił. Nie wspominając o irytującym, brytyjskim akcencie. Na próbę chrząknął jeszcze, szykując się do przesycenia następnych słów jak największą ilością swojego nieodłącznego sarkazmu.
- Zawsze mogło być gorzej. Mogłem wylądować w jednym łóżku z miss niespełnionego macierzyństwa.
Po tej próbie, kiedy uznał, że jednak da się nadać jego głosowi odpowiednie zabarwienie (choć jego zdaniem w bardzo niesatysfakcjonującym stopniu), powrócił do badania inicjałów. Taki patriotyzm zdecydowanie nie wskazywał na normalność jego alter-ego. Choć właściwie całkiem przydaną informacją była wiadomość, że Holmes był świrem wyposażonym w broń. Z pewnością nie zaszkodziłoby wiedzieć, gdzie ona jest.

W pierwszej kolejności spojrzał bezpośrednio pod swoje nogi, tropem porozrzucanych kartek, docierając do kopniętego wcześniej pudełka po butach. Kucnął przy nim, bezceremonialnie wyrzucając kolejne rzeczy. Szkło powiększające, rozdarty materiał, sztuczne wąsy - to chwilowo zatrzymało go poszukiwaniach i skłoniło do przytknięcia ich do twarzy, choć szybko porzucił to znalezisko, wracając do rozgrzebywania zawartości pudła. Znalazł tam również typowy dla londyńskich dżentelmenów, zegarek, przy którego łańcuszku przyczepiony był złoty suweren***, a prócz tego kartkę z nabazgranymi na niej "patyczakami". To również przerwało na moment inspekcję, jakby nie patrzeć, obecnie swojej własności, na przyjrzenie się rysunkom nieco dokładniej. Ludziki był ustawione na linii prostej, a każdy stał w innej pozycji. Chociaż nie, niektóre się powtarzały. House lekko zmarszczył nos, zgniatając karteczkę w dłoni i rzucając za siebie. Cóż, świr, jak mówił. Niestety, dogłębne przeszukiwanie okolicy nie pomogło, bo broni nie znalazł. Wstał z rozczarowaniem. Przy okazji zauważył, że ze szpary pod drzwiami nadal sączy się światło, co znaczyło, że jego współlokator nie spał.

House przejechał językiem po zębach. No tak, nie miał najświeższego oddechu, a to bardziej pilna sprawa. Jednak otwarte pytanie o łazienkę mogło wzbudzić podejrzenia, trzeba więc wydobyć tą informację ostrożnie. Albo wypuścić się na zwiad, a przy okazji zwiedzić ten dom. Z tym postanowieniem popchnął drzwi, wchodząc do saloniku. Watsona nie zauważył, ale jego notes leżał grzbietem do góry na niskim stoliczku obok fotela. House rozejrzał się czujnie i szybko znalazł tuż przy nim, właśnie szykując się do pochwycenia go, kiedy usłyszał, że na schodach rozlegają się kroki wchodzącego na górę mężczyzny. "Och, jaka szkoda."
- Siemasz, Wilson - wypalił na jego widok, łapiąc się zbyt późno na gafie. - To znaczy, serw... no, miłego wieczoru, Watsonie.
Miał ochotę parsknąć śmiechem na widok miny doktora, a naraz palnąć się za własne, popełnione przez rozpęd, niedopatrzenie. Ale co poradzić, że facet miał mimikę tak podobną to tej, którą na co dzień widywał u swojego przyjaciela? Wyminął nierozumiejącego Watsona, zszedł po schodach i wślizgnął się do łazienki, która na szczęście nie była trudna do znalezienia. Dopiero tam podzielił się wesołością ze swoim-nieswoim odbiciem w naściennym lustrze.

Po umyciu zębów, nabierając na prastarą szczoteczkę pasty o smaku czystego fluoru, która stała w pobliżu umywalki w niewielkim słoiczku****, mógł uznać, że wypełnił swoje wieczorne obowiązki w zachowaniu higieny jamy ustnej. I mógł przyjrzeć się na spokojnie swojej twarzy. Obdarzył wpierw odbicie wyzywającym spojrzeniem szarych, chłodnych tęczówek, po tym przystępując do badań.
- Cóż, powiedzmy, że wszystko jest na swoim miejscu... - przejechał dłonią po gładkim policzku i lekko skrzywił usta, nienawykłe do, aż tak wymyślnych, grymasów. - ...może, przy odrobinie szczęścia, jakoś ze sobą wytrzymamy.

Wyszedł z łazienki, zmierzając po schodach z powrotem na piętro. Wyglądało na to, że Watson zdążył już przenieść się do swojego pokoju, umiejscowionego niechybnie za drzwiami, znajdującymi się obok kominka.
Powrócił do siebie, od razu kierując kroki w stronę łóżka, ponownie zauważając walające się na nim skrzypce. Wziął instrument do ręki. Były ładne, choć, skoro nie potrafił na nich grać, nieprzydatne. Odłożył je ostrożnie na szafkę przy łóżku i rozejrzał się za czymś, w czym mógłby się przespać. Nie, żeby był w tym względzie wybredny.
Ruszył w tym celu w stronę szafy, obok której stało krzesło. Na nim leżały, złożone w zaskakująco schludną stertę, ubrania.
Szybko wybrał to, co wyglądało na nadające się do spania i przebrał. Nie powstrzymał się od ponownego, wręcz czułego dotknięcia zdrowego uda, tego niemalże zapomnianego mięśnia.
Po przebraniu się, pozostało mu tylko wleźć pod kołdrę i zbadać rzeczy leżące na szafce. Była tam położona książka, ze zdjęciem włożonym pomiędzy kartki w charakterze okładki. Wziął ją do ręki, spoglądając na tytuł. "Rany, Szekspir. Czego innego oczekiwać?" Pomyślał z rezygnacją, wysuwając fotografię, na której znajdowała się jakaś kobieta. Zdjęcie, co ciekawe, wyglądało na dość często oglądane. Cóż, na pewno nie przez niego. Wsunął fotografię z powrotem między kartki.

Zakręcił dopływ gazu, sprawiając, że cały pokój utonął w łagodnych ciemnościach. Osunął się na poduszki, zaczynając dotkliwie odczuwać, że:
a) pościel jest nieprzyzwoicie szorstka
b) łóżko jest skandalicznie twarde
c) coś uwiera go pod barkiem
Sięgnął pod siebie, wyciągając smyczek od skrzypiec. "A właśnie się zastanawiałem, gdzie mógł być." Odłożył go na książkę, choć po ciemku nie był tego pewien. Ponownie przedsięwziął próbę zaśnięcia.
Po kilku minutach przekręcił się na drugi bok, tylko po to by za chwilę powrócić do poprzedniej pozycji, a potem... przekręcić się częściowo na plecy i osiągnąć względną wygodę, z nieco zsuniętą kołdrą.
Leżąc tak i powoli zapadając w półsen, usłyszał skrzypnięcie drzwi. Zaraz po tym delikatny pasek światła padł na przeciwległą ścianę, szybko jednak drzwi zostały prawie bezszelestnie przymknięte, tak, że zwęził się do wąziutkiej smugi na ścianie. House zamknął oczy, przybierając pozory głębokiego snu, co przyszło mu łatwo, zważając, że właśnie przechodził w stan, kiedy jawa miesza się z snem. Ironia losu, że nawet w halucynacji można było doświadczyć tego stanu.

Usłyszał ostrożne kroki i skrzypnięcia podłogi, dość wyraźne w całkowitej ciszy panującej w domu. Zaraz po tym poczuł, że ktoś przysiada na skraju łóżka, na tyle blisko, że słyszał cichy oddech, niewątpliwie należący do Watsona. Poczuł również, że zsunięta kołdra zostaje delikatnie nasunięta na jego ciało, a jego rozbudzający się umysł, niemrawo zbuntował się przeciwko takiej troskliwości. Jednak nie zdradził się, doskonale imitując głęboki sen. Nieproszony gość jednak nie miał widocznie zamiaru od razu go opuścić. House niemal fizycznie czuł, że jego twarz jest obserwowana przez drugiego mężczyznę. Właśnie miał zamiar otworzyć oczy i wyrzucić natręta, kiedy tamten zaczął prowadzić monolog. To skutecznie zachęciło go do kontynuowania przedstawienia.
- Jeszcze do niedawna byłem pewien, że z łatwością umiem wyczytać każdy twój nastrój, nawet z najdrobniejszego gestu. - Jego głos był wręcz nieznośnie zatroskany, dodatkowo przeplatany nićmi zmęczenia - Jednak ostatnio stwierdzam, że nie potrafię powiedzieć, o czym myślisz. Zamknąłeś się w sobie tak głęboko, że obawiam się, że dopóki nie dostaniesz jakiejś sprawy do rozwiązania, nie uda się przywrócić cię światu i będziesz trwał w tym nastroju dość długo, by już z niego nie wyjść.
Na chwilę urwał, wzdychając cicho.
- Ostatnio znowu znalazłem strzykawkę, chociaż morfiny przestało mi ubywać. Więc to drugie. Wiesz przecież, tak dobrze jak ja, że twoje "niewinne" siedem procent ściągnie cię w końcu na dno. Nie słuchasz mnie, kiedy próbuje cię od tego odwieść. Przy całej swojej mądrości, nie chcesz przyjąć do wiadomości, że kokaina w końcu cię zniszczy i nie będziesz już mógł pracować. Tym trudniej mi cię przekonać, że oboje wiemy, dlaczego to robisz. Z tego samego powodu, dla którego całego siebie oddajesz rozwiązywaniu spraw... Nie mogę ci tego odebrać, skoro tak chcesz spędzić czas, który ci został. - Czy zdawało mu się, czy w głosie Watsona zabrzmiały płaczliwe nutki?
- Żałuję, ale nie mam serca, by porozmawiać o tym z tobą twarzą w twarz.
House poczuł delikatny dotyk dłoni, kiedy Watson czule odgarnął kosmyki włosów opadające mu na twarz.
- Śpij dobrze, mój drogi.
To były jego ostatnie słowa, zanim wstał od jego łóżka. Gdyby się w tym momencie odwrócił, zobaczyłby szare oczy odprowadzające go spojrzeniem.
Ale nie odwrócił się, opuszczając pokój równie cicho, jak do niego wszedł.
House wpatrzył się z namysłem w sufit. Powoli zamknął oczy, pozwalając sobie odpłynąć w niespokojny sen.

***

Choć mogłoby się wydawać, że halucynacja zaczęła się w momencie podjazdu pod ich dom, w rzeczywistości House stracił przytomność ciała i umysłu znacznie wcześniej.
Mianowicie, już we własnym gabinecie.
"Jeszcze tylko jedna", usprawiedliwił się, łykając ostatnią białą tabletkę leżącą na jego dłoni.
A zaledwie moment później zaległ z twarzą na biurku, w ten sposób zostając znalezionym przez Foremana, który wrócił zameldować, że w domu pacjenta faktycznie bynajmniej nie było żadnych pestycydów.
Murzyn szybko sprawdził puls swojego przełożonego, po czym zawołał spacerujące po korytarzu kobiety w kitlach pielęgniarek, by pomogły mu z, ewidentnie zatrutym vicodinem, mężczyzną. Nie trzeba było być detektywem, by zobaczyć leżącą obok jego dłoni przewróconą, żółta buteleczkę.
House został sprawnie przewieziony na płukanie żołądka, a Foreman z ponurą miną skierował się w pierwszej kolejności do biura Wilsona. Miał przeczucie, że jedyny przyjaciel jego szefa zasługuje na informacje z pierwszej ręki.

___

*Siedemdziesiąt dwie dziewice to według religii Islamu nagroda dla męczenników która czeka na nich w Raju.
**Victoria Regina, jak mawiano o Królowej Wiktorii.
***Suweren - angielska moneta złota o wartości 1 funta (20 szylingów).
****Pasta do zębów w tubkach zaczęła być sprzedawana dopiero w 1896 roku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez iskrzak dnia Nie 20:27, 06 Gru 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:43, 06 Gru 2009    Temat postu:

Teraz musze uczynić powtórzenie
Piszesz tak cudownie, że naprawdę bardzo musiałam się pilnować, by sprawdzać przecinki, a nie zatonąć w twoim opowiadaniu.
I nie mówi mi nawet, że to twój debiut, bo ja w to uwierzyć nie mogę
Tak dokładnie wszystko opisujesz... no i ten Watson! Wilson! Znaczy Watson!
A ja jestem ciekawa jak zareaguje Wilson, gdy dowie się, że House przedawkował. Pierwsze moje skojarzenie, to House leżący w szpitalnym łóżku i siedzący obok Jimmy z takim smutnym wyrazem twarzy
WENY!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dziaga
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:07, 06 Gru 2009    Temat postu:

Brakuje mi już powoli przymiotników, żeby określić jak bardzo lubię twoje opowiadanie Jest po prostu genialne w każdym calu, nie ma żadnych minusów czy negatywów, tylko czytać a i zgadzam się z Atris, nie mów, że to twój debiut bo i tak nie uwierzę! Z polaka chyba musisz mieć same 5 za wypracowania co nie? Masz bardzo dobry styl pisania, zdania ładnie zbudowane, wszystko elegancko dobrane, jednym zdaniem: piszesz jak profesjonalista!
Rozdział bardzo mi się podobał, szczególnie część z Watson'em, jest taki opiekuńczy...
Czekam na następną część, weny życzę!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iskrzak
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:27, 06 Gru 2009    Temat postu:

Jest w tym niemała zasługa Atris, która poprawiła moje powtórzenia i inne niezgrabności językowe. Ale i tak ciesze się, że ktoś to czyta i co więcej, podoba się to temu komuś.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:27, 06 Gru 2009    Temat postu:

Jak szybko następna część
Świetnie oddajesz klimat czasu, w którym wylądował House w swojej halucynacji. A do tego robi się tam coraz ciekawiej. Oj, jak tak dalej pójdzie House nie będzie chciał wracać xD
Dobrze, że możemy dowiedzieć się też co dzieje się w szpitalu. Choć u 'Sherlocka' jest ciekawie, mam nadzieję, że raz na jakiś czas trafimy też do Wilsona

Weny życzę! ^_^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:47, 06 Gru 2009    Temat postu:

Danke za dedyk (Hilson's school forever )
Ja nie wiem co mogłabym napisać.
Już wszystko zostało powiedziane.
Kocham twoje opisy.
Są takie realistyczne.
Po prostu genialne.
Ogółem całe opowiadanie jest fantastyczne, genialne, boskie.

Aż mi się odechciało robić lekcje i chyba zaraz siądę przepisać Indianina...

Weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iskrzak
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:49, 06 Gru 2009    Temat postu:

Wielkie dzięki za wszelkie zachęty - aż chce się żyć. (:

I owszem, po raz kolejny powtórzę, to jest debiut.
Przy okazji: polonistka chyba się nie poznała na moim wątpliwym "talencie". Dopiero teraz mam z resztą odpowiedni temat, żeby pisać tak jak lubię, no, a w szkole średnio mogę. Więc wiesz, to nie jest od razu tak, że jestem orłem z wyżyn.
Będę co jakiś czas uchylać okienko do rzeczywistości, ale niechętnie. Rzeczywistość jest ble. Pisz dalej Indianina, jakastam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ooops!
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:36, 07 Gru 2009    Temat postu:

Jej! Dedykacja! Kocham!
Cudo!
Ale przecież kilka ważnych i ciekawych spraw zostało Hałsiowi do rozwiązania na 'tamtym' świecie! Co to za kobieta?! Chyba nie Królowa?!
No, mam nadzieję, że House szybko wróci na Baker Street

Cytat:
Nie, żeby był w tym względzie wybredny.

Czy nie lepiej brzmiałoby "Nie, żeby był pod tym względem wybredny"?

Weny!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ooops! dnia Wto 14:40, 08 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:34, 07 Gru 2009    Temat postu:

Dziękuuję za dedykację! *_*

Cytat:
Dopiero tam podzielił się wesołością ze swoim-nieswoim odbiciem w naściennym lustrze.

W wielką wesołość mnie to zdanie wprawiło. Moja wyobraźnia Cię luubi

I jaka piękna scena z Wilsonem/Watsonem ^__^ (Jak on się uroczo martwi tym "siemasz!" Taak, wiem, dokonuję grzechu spłycenia przesłania )

I nieprzyzwoicie szorstka pościel!
Twoja dokładność w odtwarzaniu tego świata zachwyca *_*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dziaga
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:41, 09 Gru 2009    Temat postu:

Już 3 dzień bez nowego rozdziału... i co ja zrobię?
Mam tylko jedno wyjście, życzyć ci duuuuużo weny na nowe rozdziały! Jestem z tobą!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dziaga dnia Śro 14:41, 09 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iskrzak
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:43, 09 Gru 2009    Temat postu:

Widzisz, Dziago, to co ostatnio napisałam, uznałam za nieznośne i dopiero wczoraj zaczęłam pisać, od nowa, trzecią (czwartą, nieważne) cześć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dziaga
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:00, 09 Gru 2009    Temat postu:

Nieznośne? W którym miejscu? Dobra, pisz pisz nie będę ci głowy zawracać

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iskrzak
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:38, 11 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
Ogromne, ale to ogromne podziękowania dla Atris za betowanie. Bez ciebie to "coś" byłoby absolutnie niestrawne. (:
Specjalne podziękowania dla Dziagi za dopominanie się o nową cześć - bez tego zapewne bym się poddała.
Jak zawsze dedykowane wszystkim członkom Hilson's School.


221b
Część trzecia.

"- liwe, że..."
Mniej więcej tyle sensu zawierała w sobie jego pierwsza po przebudzeniu myśl. Uchylił powieki, ale na krótko. Światło padające z okna, zmusiło go do zamknięcia oczu.
"Niemożliwe, żebym miał kaca!"
Nie miał zamiaru dać się zbić z tropu. Nie pił przed snem, położył się spać całkiem trzeźwy, przynajmniej w nierzeczywistości panującej dookoła niego. Co do tej prawdziwej, ciężko było powiedzieć cokolwiek więcej, niż to, co przez chwilę mógł poczuć. Wieźli go na płukanie żołądka, tak mu się wydawało.
Interesujące, skoro na chwilę udało się wrócić do siebie, musiał istnieć sposób na definitywne wyrwanie się z halucynacji.
Tylko, że w tym momencie skupienie się na myśleniu przedstawiało się wyjątkowo nieciekawie.
"Gdzie, u licha leży Vico...?
No tak, tutaj nie ma Vicodinu.
Zaraz... naprawdę nie ma Vicodinu!
"

Przełknął ślinę, gwałtownie siadając, zaplątując się w kołdrę i z frustracją, zaprawioną soczystym przekleństwem, zrzucając ją na ziemię.
Jak ma niby funkcjonować bez Vicodinu?
Opuścił stopy na podłogę, widząc przed oczami czarne plamki. Ciało nie chciało funkcjonować jak należy - dla uproszczenia przyjmijmy chwilowo, że to rzeczywistość. W niej miałoby to sens, tutaj nie miało i to nie ulega wątpliwości.
Podparł się ręką o brzeg łóżka, podnosząc się do pozycji stojącej, którą udało mu się po chwili osiągnąć. Pierwszy krok zrobiony, uzyskał względną kontrolę nad sytuacją.
Powiódł spojrzeniem po pokoju, wreszcie zauważając sensowny cel. Szafa z ubraniami, oczywiście. Przy okazji zauważył, wiszącą na kołku obok, znoszoną pelerynę... chwila, nie pelerynę. To nie była peleryna, na pewno nikt przy zdrowych zmysłach nie uszyłby peleryny z takiego materiału i o takim kroju.
Uznał, że skoro ma dwa stosunkowo dobre powody do ruszenia się, nie ma sensu zwlekać.

Pod jego nogami z nagła pojawiło się przewrócone wczoraj pudełko po butach, powodując rozpaczliwe zamachanie ramionami i chwycenie się szafy. Odsunąwszy niebezpieczny przedmiot nogą, nie omieszkał obdarzyć go wytrawną wiązanką, dobitnie świadczącą o jego poglądach na temat tego typu przedmiotów.
W końcu, po tych wszystkich przeszkodach, stał przed odrzwiami szafy, którą uchylił. Koszula i spodnie, tylko tyle potrzebował.
"Absolutnie nic nie zmusi mnie do włożenia surduta!" Pomyślał z niesmakiem, odrzucając tę część garderoby na wstępie.
Ubrał się, plącząc oczywiście w nogawkach, w końcu osiągając cel, jakim było ubranie się we względnie porządny sposób. Odgrywanie dżentelmena klasy średniej było, pod tym względem, kłopotliwe.

Wreszcie mógł przyjrzeć się temu, co go zainteresowało na początku. Obszedł krzesło, podchodząc do zawieszonego na kołku... szlafroka. Bez żartów, wisiał tam znoszony, szkarłatny szlafrok. Absolutnie nie pasował do wyszukanego stylu, w jakim ubierał się Holmes, ale wyglądało na to, że miał słabostki, także w tym względzie. W każdym razie, szlafrok wyglądał całkiem zachęcająco. Bez dłuższych wahań zdjął go z kołka, zakładając na siebie. Cóż, nie okazał się być peleryną-niewidką, ale był wyjątkowo wygodny. To mu trzeba przyznać, leżał znakomicie.

A co najciekawsze, niemal od razu poczuł, że jego samopoczucie poprawiło się nieco. "Od szlafroka Sherlocka?" pomyślał z lekkim otępieniem, nie zauważając nawet swoistej gry słów.
Wzruszył ramionami. Skoro to pomogło, nie było sensu się zagłębiać. Jeśli właśnie doświadczał zmian osobowości, cóż, nie mógł przecież nic na nie poradzić. I tak, jedyne, na czym mu teraz zależało, to poprawa samopoczucia
A więc, co jeszcze nakręcało jego nową osobowość?
Sławetne siedem procent? Wybitnie zły pomysł. To można od razu wykluczyć, znajdźmy więc inny nałóg. Na myśl przyszła mu od razu fajka, naturalnie. Właśnie miał ruszyć do biurka, kiedy napłynął do jego nozdrzy zapach świeżej kawy, wprowadzając zamieszanie we współrzędnych. Głód ścisnął mu żołądek - pożałował, że nie upomniał się wczoraj o kolację. Jedyne, co mógł w tej sytuacji zrobić, to zgarnąć potencjalnie skuteczne w jego celu przedmioty, jak dyktował mu wewnętrzny kompas: fajkę i skrzypce. Tak, ku głębokiej konsternacji odkrył, że nie potrafi odciągnąć od nich spojrzenia. Nie było to niemiłe uczucie, nie zrozumcie mnie źle. Wręcz przeciwnie - już samo patrzenie na instrument zdawało się być bardzo relaksującym zajęciem.

Wziął więc skrzypce pod pachę, smyczek w dłoń, a fajkę w usta i ruszył do drzwi prowadzących w stronę kuszącej woni.
Kiedy je otworzył, wychodząc na spotkanie zastawionego już stołu i Watsona ("On naprawdę siedział mi po nocy nad głową?" - przemknęło mu przez myśl), musiał wyglądać wyjątkowo oryginalnie. W szlafroku, pod pachą dzierżąc instrument, raczej w takim otoczeniu niespotykany, z fajką, rozczochrany, dodatkowo z lekkim uśmieszkiem, kiedy jego spojrzenie napotkało źródło woni, która wywabiła go z pokoju.

- Dzień dobry - przywitał się, tym razem postanawiając ostrożnie dobierać słowa.
Skrzypce, wraz z smyczkiem, oparł ostrożnie o nogę stołu.
- Nawzajem - odparł kompan, nalewając mu w tym czasie kawy.
House poczuł przemożną chęć rzucenia się na filiżankę.
- Dobrze się spało? - zapytał, upijając łyk, co nieco zamaskowało ironię w jego głosie. Sięgnął za to po gazetę, poranny tabloid, "The Sun", jak głosił tytuł. Na pierwszej stronie krzyczały nagłówki takie jak:
"Francuska policja bezradna"
A.L nadal grasuje we Francji, świetnie.
"Zniknięcie"
Zniknęła szwedzka księżniczka. Zapewne po prostu się puściła.
"Śmierć"
Zginął M. Furstone, wypadek przy pracy.
"Dziwna ryba"
Z Tamizy wyłowiono perukę, właściciela niedługo później.
Boże, co za nudy!
- To dobrze, bo liczę, że wybierzemy się dzisiaj na spacer - oznajmił, nabijając fajkę. Przytknął do tytoniu wewnątrz zapaloną zapałkę i po chwili zaciągnął się głęboko, czując rozlewający się po ciele spokój ducha. Wreszcie osiągnął spełnienie, wydmuchując dym pod karcącym spojrzeniem niebieskich oczu.
- Hej, nie patrz tak na mnie. - Zrobił z dymu okrąg, który pofrunął w stronę Watsona, który machnięciem dłoni rozwiał go przed twarzą.
- Wiesz, że nie powinieneś - rzucił znad filiżanki.
Przemyślał słowa Watsona, ponownie zaciągając się wyjątkowo mocną mieszanką.
- Myślałem, że już dawno zauważyłeś, że nie jestem konający.
Przez chwilę napawał się miną współlokatora, naraz zastanawiając się, skąd nagle wzięła się u niego ta pewność.
- Jak to... nie jesteś? - zapytał tamten opuszczając filiżankę, którą właśnie podnosił do ust, na stół. - Przyjechałem z Chelmsford, zostawiając żonę, kiedy usłyszałem o twoim fatalnym stanie zdrowia!
- Skłamałem. A przyjazd nie sprawił ci trudności - odparł chłodno, naraz szybko kalkulując. Musiał ugłaskać lekarza, ale jaki argument najlepiej do niego trafi? - Przyznaję, to było bardzo małostkowe. Ale ja również ciebie potrzebuje, nie zapominaj.
Boże, brakowało żeby tylko zrobił szczenięce oczy...
Watson przyłożył dłoń do czoła.
- Holmesie, przekraczasz ostateczne granice. Przecież wystarczyłoby, żebyś wysłał list...
- Nie wystarczyłoby, - zaprzeczył - ponieważ twoja żona jest w ciąży. Nie zostawiłbyś jej w tym stanie, bez tak brutalnego podstępu.
- Ta cała mistyfikacja była tylko dlatego, że się stęskniłeś? - zapytał Watson, opanowując nerwy. Chwilowo wściekłość zastępowało niedowierzanie.
- Mam tylko ciebie, mój Boswellu. - W jego głosie brzmiała nieskalana niewinność. - Ale nie tylko dlatego. Niedługo wydarzy się coś, z czego powodu będziesz mi potrzebny. Musiałem mieć całkowitą pewność, że zdążysz na czas.
Watson prychnął, odsuwając krzesło.
- Jesteś po prostu niepojęty! - warknął, odwracając się i wychodząc do siebie. Niemalże trzasnął drzwiami, choć nie dosłownie - zamknął je głośniej niż było konieczne.

House nie przejął się demonstracją oburzenia. Tym samym, co wcześniej, dziwnym trafem, wiedział, że współlokator szybko przestanie się gniewać. Podświadomość zaczynała współpracować, podsuwając mu sporo przydatnych rozwiązań. Zaczynał rozgryzać, jak to wszystko funkcjonuje.
Tymczasem paląc spokojnie, skonsumował śniadanie i pozwolił zabrać pani Hudson to, co zostało - a zostało sporo, bo nie miał zbyt dużego apetytu. Ot, chleb, jajko, kawa.

Zaczynał powoli czuć znudzenie dąsami współlokatora, a już zwłaszcza siedzeniem w samotności - wziął więc skrzypce i na próbę przyłożył smyczek. Przeciągnął nim po strunach, które wydały jękliwy dźwięk i zaczął od niechcenia grać. Przyszło mu to tak łatwo, jak gdyby robił to codziennie.
I co więcej, nie poczuł ani uncji zdziwienia.
Nuty padały bez ściśle określonego porządku. Dźwięk z pewnością ładny, choć dla słuchacza zapewne nieco irytujący.
Tak jak oczekiwał, drzwi do pokoju Watsona otworzyły się wkrótce i mężczyzna wyszedł mu na spotkanie, ubrawszy się już, jak widać, do wyjścia.
- Dobrze, niech ci będzie. Możesz przestać hałasować - prychnął cicho.
- Uwierz, na pewno docenisz chwilę odpoczynku przed powrotem do domu - zapewnił, odkładając instrument.
- A to, skąd wiesz? - zapytał zadziornie Watson.
- Nawet nie wiesz, jak łatwo zauważyć, że jednak odpoczynek będzie dla ciebie zbawienny. - Uśmiechnął się pod nosem.
- Oświeć mnie, bardzo mnie o ciekawi.
- Otóż, bardzo chętnie skorzystałeś ze wszystkich chwil samotności, jakie tylko się nadarzyły. Poza tym, zrobiłeś się drażliwy, jak sam na pewno zauważyłeś. I jeszcze jedno - kiedy ostatnio cię widziałem, nie miałeś tej zmarszczki nad lewą brwią.
Zrobił tryumfalną minę. "Niech żyje Holmes wszechwiedzący!"
- Masz racje - przyznał z rezygnacją współlokator. - A skoro to już za nami, mówiłeś coś chyba o chęci wyjścia?
- Naturalnie - potwierdził House, momentalnie znikając u siebie i za parę chwil wychodząc, już bez szlafroka. Wyminął, prawie biegiem, Watsona, ogarniając się w łazience i równie szybko wbiegł po schodach.
Wszystko zajęło jakieś pięć minut. Ta kawa była osobliwa, choć może całkowicie zdrowa noga miała w tym swój udział - w każdym razie rozpierała go energia.
- Chodź, Watsonie. Nie wytrzymam dłużej w zamknięciu.
Włożył czarny płaszcz, jego towarzysz zaś wybrał brązowy, oboje jednocześnie sięgnęli po laski i, po wymienieniu rozbawionych spojrzeń, wyszli na zewnątrz.
House założył cylinder.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez iskrzak dnia Pią 23:12, 11 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dziaga
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:02, 11 Gru 2009    Temat postu:

Dziękuje iskrzak za dedykację Jesteś wielka!
Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam widząc nowy rozdział 221b, dzięki temu piątek nie okazał się wcale takim złym dniem:)

iskrzak napisał:
House założył cylinder.


Ostatnie zdanie ma to coś! Holmes w cylindrze wygląda świetnie ale jakoś nie mogę wyobrazić sobie w nim House'a. Cieszę się, że główny bohater może obejrzeć perspektywę świata bez bólu nogi do tego w Londynie jakiego jeszcze nie znał. Po przebudzeniu w szpitalu na pewno nie będzie zadowolony z powrotu do rzeczywistości Powiedz, szykujesz może jakąś tajemniczą zagadkę dla House'a?

Jeszcze raz dziękuje za dedykację i życzę weny iskrzak:*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iskrzak
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:14, 11 Gru 2009    Temat postu:

Dziaga napisał:
Powiedz, szykujesz może jakąś tajemniczą zagadkę dla House'a?

Oczywiście, że tak! *żuje Skittelsa*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin