Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Smutek, tęsknota, nadzieja i szczęście [NZ/P]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy pisać kolejne części. ?
Tak
94%
 94%  [ 18 ]
Nie
5%
 5%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
sylrich05
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Btm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:07, 11 Gru 2009    Temat postu: Smutek, tęsknota, nadzieja i szczęście [NZ/P]

To mój pierwszy fik na tym forum. Zaczynałam go pisać już kilka razy. Ale nie miałam odwagi go wkleić. W końcu zebrałam się w sobie i postanowiłam dokończyć to co tak długo zawraca mi głowę. I wrzucić go tutaj. Mam nadzieję, że będzie wam się podobać. Ale nie ukrywam, że sama nie jestem pewna czy jest dobry. Wiem, że na pewno będzie roić się od błędów, ale postaram się poprawić. Dzięki za wyrozumiałość.



Smutek, tęsknota, nadzieja i szczęście


Wszystko zaczyna się tam gdzie kończy się sezon piąty. Wilson odwiózł House`a do szpitala psychiatrycznego na odwyk. Teraz pozostał już sam, ze swoimi myślami i nadzieją, że uda mu się zmienić.

Part pierwszy

Minęły dwa tygodnie. Siedział tu sam. Czasami pojawił się u niego Wilson. Ale Lisa nie zjawiła się nawet raz. Dręczyły go myśli, że to jego wina, że powinien postąpić inaczej i znów nie słuchać Wilsona. Ale robił to raz postanowił posłuchać Jimmi`ego akurat wtedy, gdy ten stwierdził, że powinien ją naprawdę rozzłościć. Dokładnie pamiętał ta scenę na korytarzu, tak jak gdyby to było dosłownie przed chwila. Pamiętał, co wtedy jej powiedział: „Zastanawiałem się, czy nie powinniśmy zamieszkać razem.”. Pamiętał także to, co ona mu odpowiedziała: „Jesteś zwolniony.”. Później rozmowa w jej gabinecie. I to, co sobie uświadomił. To, że to nie było tak, bo to tylko halucynacje i znowu ją skrzywdził.
Dziś miał przyjechać Wilson może teraz mu powie, że Cuddy przyjedzie, że mu wybacza i to, co najważniejsze, że wszystko jakoś się ułoży i będzie dobrze między mini. Bo będąc tu samemu uświadomił sobie, że ja kocha. Tak kocha Lisę Cuddy. I chce z nią spędzić każdą chwile, jaka mu jeszcze pozostała, ale czy będzie ich wiele, czy tak jak kilka dni temu będzie chciał się zabić. Co znowu wpadnie mu do galowy, gdy dowie się, że ona nadal nie chce go widzieć.
Tak to na pewno Wilson tylko on puka wchodząc do jego pokoju, a raczej więzienia. Jak na swój nowy pokój mówi Greg. Przenieśli go tutaj po tym jak chciał podciąć sobie żyły po rozmowie z Wilsonem.
- Wejdź. Bo ja nie mam zamiaru ci otwierać. – powiedział.
Wilson wszedł. Powolnym krokiem podszedł do łóżka House`a. Usiadł na krześle i przyglądał mu się chwile. Po czym pierwszy się odezwał.
- Cześć.
- Hej. – odparł diagnosta.
- Co u ciebie? Mam nadzieję, że nie będziesz znów urządzał takich scen.
- Nie. Jak Lisa mi wybaczy. Bo ja ją … - nie dokończył jeszcze nie był w stanie powiedzeń Jimmi`emu, że ją kocha.
- Tak? – zapytał chociaż wiedział, że nie otrzyma odpowiedzi. Ale także wiedział, że House boi się mu powiedzeń, że ja kocha.
- Nic to nie twoja sprawa. Co u Lisy? – spytał mając nadzieję, iż Wilson mu powie, że mu wybacza.
- Nic. Czuje się dobrze, układa sobie jakoś to wszystko, ale nadal nie chce cię widzieć. Jedynie co powiedział to, to, ze nie chce żebyś cos sobie zrobił przez nią. – odparł.
Mijały kolejne minuty. Później godziny. Dwoje przyjaciół spędzał ten czas razem. Wilson opowiadał House`owi co dzieje się w szpitalu, jak radzi sobie Forman na stanowisku diagnosty. Wilson wydal się być szczęśliwy ze House`owi nic nie ma i zadowolony, że jakoś sobie radzi. Jednak diagnosta sprawiał tylko takie pozory, bo tak naprawdę chciał, aby odwiedziła go Cuddy, a nie onkolog. Chciał ją przeprosić, powiedzieć, co do niej czuje, bo tylko jej było gotów o tym oznajmić. I tylko z tą kobietą mógł teraz porozmawiać o tym jak naprawdę się czuje, jak mu ciężko, jak bardzo potrzebuje kogoś, kto by go kochał i wspierał. Jimmi spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Po czym stwierdził, że jest już późno.
- Znowu się zasiedziałem. Pora wracać do szpitala. Pacjenci już czekają.
- Ale tato. – odezwał się Greg z nutką smutku w głosie.
- Przyjadę jeszcze w tym tygodniu. No i porozmawiam z Cuddy. Obiecuję. – odparł, po czy wyszedł.
House został sam. Teraz mógł wracać myślami do wydarzeń z przed dwóch tygodni. Zastanawiał się czy wszystko mogło potoczyć się inaczej. Spojrzał na zegar i stwierdził, że za chwile pojawi się pielęgniarka, która przyniesie mu leki. Nie pomylił się pojawiła się za chwilę w jego pokoju bez pukania.
Onkolog wrócił do szpitala. Poszedł do swojego gabinetu i usiadł za biurkiem. Niestety nie mógł się na niczym skupić. Obiecał House`owi, że z nią porozmawia. Wstał i wyszedł z gabinetu. Korytarzem podążał w stronę gabinetu Cuddy. Gdy dotarł pod jej gabinet. Zapukał i nie czekając na odpowiedz wszedł.
- Dzień dobry doktor Cuddy. – rzekł podchodząc do jej biurka.

CDN.

Ps. Sorki, że zmieniam tą cześć. Ale dopiero się zorientowałam, że wkleiłam wersję roboczą. Ke$$i_gl-huddy dziękuję za poprawienie tamtego tekstu. Myślę, że si będzie podobać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sylrich05 dnia Nie 21:03, 03 Sty 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ke$$i_gl-huddy
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: poland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:52, 11 Gru 2009    Temat postu:

noo...
po pierwsze, sie nie kończy. a to nie dobrze, bo tekst nie taki zły. Niemniej jednak kilka błędów jest:

Cytat:
Minęły dwa tygodnie u niego pojawiał się tylko Wilson.

czegoś brakuje. Powinno być "a", albo coś w tym stylu po słowie "tygodnie".

Cytat:
Potem ten korytarz, gdzie padło jego głupie pytanie Może powinniśmy razem zamieszkać?.

Po pytajniku już nie powinno być kropki

Cytat:
Kilka godzin później, jej gabinet gdzie wszystko się wyjaśniło.

Powinno być: Kilka godzin później- jej gabinet, gdzie wszystko się wyjaśniło.

Cytat:
Nie było jej w jego domu tej nocy.

U niego w domu brzmiałoby lepiej

Cytat:
To się nie stało, to było inaczej. To tylko halucynacje.

Troszke sie pogubiłam... O co chodziło z pierwszym zdaniem. A drugie zdanie... Lepiej by brzmiało: Ty były tylko halucynacje.

Cytat:
Kolejny dzień dziś znów miał pojawić się u niego Wilson.

Dzisiaj po raz kolejny miał pojawić sie u niego Wilson. - troszke bardziej po polsku i z większym sensem

Cytat:
Z nowymi plotkami krążącymi po szpitalu, z całym sprawozdaniem co aktualnie dzieje się Jersey i to co najgorsze, że Cuddy mu nie wybaczy i, że nie chce nawet o nim słyszeć. On nie mógł jednak w to uwierzyć. Coś było nie tak. Ona nie potrafi mu wybaczyć. Przecież to Cuddy, zawsze mu wybaczała.

Po pierwsze, znowu dziwna składnia i skąd niby House wiedział, co Wilson zamierza mu powiedzieć? A po drugie- po "i" nie ma przecinka.


Cytat:
Wilson wreszcie przyjechał, a właściwie po co.

..ale właściwie po co?

Cytat:
Przecież lepiej, jeśli nie będzie go widział w takim stanie.


Cytat:
Miał wyrzuty, bo wiedział, że tak nie mało postąpić.

Albo ... tak nie chciał postąpic., albo .. tak nie miało być

Cytat:
- Nie wiesz, że masz wejść.

Zamiast kropki- pytajnik

Cytat:
Dobrze wiedząc, że nie powinien ich dłużej do siebie nie dopuszczać.

Dobrze wiedział

Cytat:
- Jim powiedź jej, że ja nie chciałem. Ale to też jej ... - urwał się w pół zdania wiedział, że nie może dokończyć, że to ją może zranić. A on ją, on ją kocha.
.
powiedz...
urwał w pół zdania. Wiedział, że...

Cytat:
Drzwi się zamknęły i znów został sam z swoimi rozmyślaniami. I z nadzieją, że ona kiedy
.
Eej! Nie kończ tak bez ciągu dalszego!


Dobra, poczepiałam sie strasznie Ale pomysł masz fajny, pisz dalej, bo w końcu trening czyni mistrza. Ja to wiem najlepiej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:40, 11 Gru 2009    Temat postu:

moim zadaniem swietne dosc aktualne bo dotyka 6 sezonu
Bledy moze i sa ja tam jestem a nie specjalista od tego moze dlatego sama boje sie cos napisac hehehe
czyta sie dobrze
czekam na ciag dalszy byle szybko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:19, 12 Gru 2009    Temat postu:

Piękne, choć smutne... Myślę, że House pogubił się sam w sobie, ale nie tylko on ... Dla Lisy to też na swój sposób trudna sytuacja. Czekam na więcej bo zapowiada się bardzo obiecująco !
Życzę weny!
Pozdrawiam !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylrich05
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Btm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:01, 12 Gru 2009    Temat postu:

Dziękuję za mile komentarze. Ciesze się, że wam się podoba i że uważacie, że coś z tego może być.
Wklejam kolejną część. Oby się wam podobała.

Part drugi

- Dzień dobry doktor Cuddy. – rzekł podchodząc do jej biurka.
- Cześć Jimmi. – odpowiedziała – Widzę, że już wróciłeś od House`a.
- Tak. I właśnie o tym chciałbym z tobą porozmawiać.
- Ze mną? O czym? O House`ie? O tym, co przez niego przeżywam? – odparła. Czuła jak łzy napływają jej do oczu, a po chwili spływają po jej policzkach.
- Właściwie to tak. On chce z tobą porozmawiać. – tłumaczył jej spokojnie – Chce ci to wytłumaczyć.
- Co chce mi wytłumaczyć? Przecież już nic nie ma tutaj do tłumaczenia. Ośmieszył mnie przed całym szpitalem wygadując te brednie. – teraz już płakała. Wstała i podeszła do wieszaka, zdjęła żakiet i skierowała się w stronę drzwi gabinetu.
- Wiesz dlaczego to zrobił? – zapytał onkolog.
- Nie, nie wiem. Ale także nie chcę wiedzieć. – odpowiedziała i wyszła.
Wilson jeszcze chwilę stał sam przed jej biurkiem po czym też wyszedł. Zobaczył, że Lisa wychodzi ze szpitala. Przyśpieszył krok i podszedł do niej.
- To ja mu kazałem. Nie potrafię ci powiedzieć czemu. – powiedział spokojnie – Powiedziałem mu, że powinien cię rozzłościć. A on mnie posłuchał.
- Dlaczego? – zapytała, chociaż nie chciała znać odpowiedzi.
- Bo … bo myślałem, że naprawdę spędziliście tą noc razem. Po prosu mu uwierzyłem. Wiem nie powinienem. Przepraszam.
Odwrócił się i odszedł. Kierował się do drzwi szpitala. Wszedł do środka i udał się do swojego gabinetu. Siedział tam sam i zastanawiał się co teraz będzie. Co postanowi Cuddy. Przecież przyznał się, że to był jego pomysł żeby ją rozzłościć. Ale to nie on mu proponował, żeby ogłosić całemu szpitalu, że się przespał z administratorką.
Z zamyślenia wyrwało go pukanie do drzwi. Najpierw pomyślał, że to jakiś pacjent. Ale przecież nie był z żadnym umówiony. A może do pani dziekan. Przeganiał tą myśl. Bał się teraz z nią spotkać. Nie chciał jej widzieć. Nie wiedział co mu powie, jak zareaguje na to co jej powiedział. Ktoś zapukał po raz drugi. Wilson odpowiedział.
- Proszę wejść.
- To ja. – powiedziała niepewnie wchodząc.
- Wejdź. – odpowiedział. Widział, że płakała. To jego wina. Ale obiecał diagnoście, że z nią porozmawia.
- Wilson co mam zrobić. Nie potrafię cię o to obwiniać, bo myślałeś, że cię znów nie posłucha. A ten sukinsyn akurat teraz postanowił skorzystać z twojej rady. – powiązała i usiadła na kanapie.
- Nie wiem co powinnaś zrobić. Wiem jak się czujesz. Ale ja też nie powinienem by go prowokować. Lisa jest mi przykro, że tak wyszło.
- Nie obwiniaj się, bo to naprawdę nie twoja wina. – powiedziała spokojnie.
Wilson wstał i podszedł do kanapy. Usiadł obok niej. Lisa spojrzała na niego. Wykorzystał sytuację i spojrzał jej głęboko w oczy. Po czym powiedział.
- Może chociaż powinnaś do niego zadzwonić.
- Jesteś pewien? – zapytała.
- Nie wiem. Ale on tego potrzebuje, bo … - nie dokończył, chociaż wiedział, że Greg ją kocha. Ale nie mógł mu tego zrobić, bo przecież House mu tego nie powiedział.
- Bo co? – zapytała niepewnie.
- Nic. Po prostu zadzwoń. – rzek i wrócił za biurko.
Lisa nic nie odpowiedziała. Wstała, podeszła do drzwi. Chwyciła klamkę.
- Zadzwonię. – powiedział i wyszła. Poszła prosto do swojego gabinetu.
Tymczasem w ośrodku. House siedział sam w pokoju. Znowu rozmyślał. Będąc tutaj uświadomił sobie, że ją kocha. Tak kocha Lisę Cuddy. Ale doszedł także do wniosku, że może już nie dostać kolejnej szansy. Może to już koniec. Może Lisa nie będzie już bawić się w tę gierkę. Może ona już z tym skończyła. Ma dziecko i chce ułożyć sobie życie. Chce być z kimś kto da jej poczucie stabilność, bezpieczeństwa, kto będzie umiał powiedzieć jej „kocham cię”.
Przecież dostał tyle razy kolejną szansę wtedy na studiach jak wyjechał. Jak zostawił ją samą po tej nocy. Bo bał się. Wiedział, że tak będzie cierpieć mniej. Tak będzie dla niej lepiej. Wybaczyła mu. Gdy wrócił wszystko zaczęło się układać. Ona nawet pogodziła się z tym, że związał się z Stacy. Kiedy zachorował, była przy nim ciągle. Bywała u niego częściej niż Stacy. Wtedy już wiedział, że to koniec. Gdy wrócił do domu Stacy powiązała mu, że związała się z innym mężczyzną. Kto mu wtedy pomógł, kto przy nim był – Cuddy. To ona pomogła mu się pozbierać. Ale wtedy znów nie wykorzystał szansy by być szczęśliwym. Gdy było już tak dobrze wycofał się z tego. Odszedł od niej powiedział jej wtedy: „Ze mną nie będziesz szczęśliwa. Wiesz jaki jestem. Nie chcę abyś cierpiała. Tak będzie lepiej.”. Nagle usłyszał dzwoniący telefon. Podniósł się z łóżka i spojrzał na wyświetlacz telefonu. Nie wierzył własnym oczom. Na wyświetlaczu widniało: LISA CUDDY. Nacisną zieloną słuchawkę.
- Halo? – powiedział niepewnie. Tysiące myśli krążyły teraz po jego głowie.
Po co dzwoni. A może to nie ona, albo pomyliła się i wybrała nie ten numer. Wtedy usłyszał głos. Jej głos.
- Greg? – zapytała.
Słyszał w jej glosie smutek. Wiedział, że przed chwilą płakał.
- Lisa? – to było jedyne słowo jakie z siebie teraz wydusił.

CDN.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:01, 13 Gru 2009    Temat postu:

jak moglas przerwac w takim momencie to sie nazywa umiejetnosc budowania napiecia i zainteresowania czytelnika

to bylo cudowne , piekne czekam z niecierpliwoscia na kolejna czesc


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylrich05
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Btm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:12, 13 Gru 2009    Temat postu:

mazeltov dziękuję za komentarz. I dedykuję ci kolejną część.
Może nie jest ona najlepsza, ale postanowiłam ją wkleić.
Życzę miłego czytania.

Part trzeci

- Lisa? – to było jedyne słowo, jakie z siebie teraz wydusił.
- … - nic nie odpowiedziała.
Milczeli kilkanaście sekund, a może kilkadziesiąt. Czas płyną teraz jak oszalały. Oboje nie wiedzieli, co powiedzieć. Lisa chciała na niego nawrzeszczeć, powiedzieć mu jak bardzo ją zranił. Ale nie potrafiła, a poza tym on już to wiedział. Zebrała się w sobie i postanowiła zacząć.
- Greg, jesteś tam jeszcze? – spytała.
- Tak. A ty jeszcze tam jesteś? – znał odpowiedz, ale chciał rozluźnić atmosferę. Aby muc poprosić ją o to by przyjechała. Niestety ona była szybsza i zrobiła to pierwsza.
- Wiem, że chciałeś się spotkać. Ja też chciałabym z tobą porozmawiać. – rzekła – Więc chce wiedzieć czy mogę do ciebie przyjechać.
- Ty? Sama? Bez Wilsona. Tak. Nie. Nie wiem. Przyjedź. – sam zaczął się gubić w tym, co mówi.
- Czyli chcesz abym cię odwiedziła, czy nie? – zapytała. Teraz już chciała go zobaczyć, porozmawiać, spojrzeć w te jego błękitne oczy.
- Tak. Ale jak najszybciej. Proszę mamusiu. – powiedział swoim błagalnym głosem.
- House, ale ja mówię na poważnie. To ma być rozmowa w której sobie wszystko wyjaśnimy. House choć raz bądź szczery. Mógłbyś być szery? Obiecaj. – poprosiła go Lisa.
- Mhm … - westchnął House. Wiedział, że nie będzie żartów i to będzie naprawdę poważna rozmowa. Pomyślał: „ teraz albo nigdy” – Cuddy muszę ci coś jeszcze powiedzieć to jest naprawdę ważne dla mnie.
- Tak? – zapytała. Co on znowu wymyślił?
- To znaczy ja bardzo … - zaczął – no bo ja cię kocham. Lisa ja cię kocham, przepraszam. To nie miało tak być. Ja …
- Stop. Co powiedziałeś? – wypaliła nagle. Nie wierzyła, że on dosłownie przed chwilą powiedział jej, że ją kocha.
- Nic. To nie ważne. Nie wracajmy teraz do tego. Po prostu przyjedź.
- Nie Greg. To jest ważne. Ale porozmawiamy o tym jak przyjadę. Dobrze? – powiedziała.
- Może. –stwierdził tylko. Wiedział, że czeka go naprawdę ciężka rozmowa.
- Będę w piątek o siedemnastej. Odpowiada ci?
- Mi odpowiada nawet dzisiaj. Będę czekać.
- Do zobaczenia. – powiedziała i rozłączyła się. Uśmiechnęła się sama do siebie.
Lisa siadła za biurkiem. Przetrawiała słowa wypowiedziane przez House`a. Czy on powiedział jej, że ją kocha? Czy to jego kolejna gierka? Nie coś musi do niej naprawdę czuć, bo nie odważyłby się wypowiedzieć tych słów gdyby tak nie było. Siedziała w swoim gabinecie kiedy na niespodziewaną
wizytę zebrało się Wilsonowi.
- Cześć Cuddy. – powiedział zadowolony – Czy ty znów płaczesz? – dodał jeszcze widząc jej zaszklone oczy.
- Cześć. Nie, to znaczy tak. – rzekła – Dzwoniłam do niego. – uśmiechnęła się na myśl o wypowiedzianych przez niego słowach: „No bo ja cię kocham. Lisa ja cię kocham, przepraszam.”
- Tak? I co mu powiedziałaś? Co on ci powiedział? – pytania Jimmi`ego nie miały końca - Pojedziesz do niego? Spotkacie się?
- Wilson przestań. House powiedział mi coś naprawdę ważnego. Nie tylko jak powiedział dla niego, ale to też coś ważnego dla mnie. Bo teraz wiem, że on czuje to samo. – mówiła bardzo spokojne, jednocześnie czekając na reakcje onkologa.
- Czy chcesz mi powiedzieć, że on powiedział ci, że cię kocha? – kolejne pytanie padające z jego ust.
- Tak. – odparła tak cicho, aby jej nie usłyszał. Ale teraz Wilson wychwytywał każde jej słowo. – Jadę do niego w piątek. – to powiedziała już głośno.
- Nareszcie. – krzyknął kiedy usłyszał, że House w końcu się przełamał. – To znaczy dobrze, że się spotkacie.
- Wilson ale ja nie wiem czy dobrze robię.
- Robisz dobrze. Musicie porozmawiać. – powiedział i wyszedł.
Tymczasem u House`a. Teraz już nie myślał czy mu wybaczy, bo już mu wybaczyła inaczej by nie dzwoniła. Tylko tym razem tego nie spieprzy. Ale jak? Co ma jej powiedzieć? Bo nie powie jej, że mu zależy, że jej potrzebuje. A może to będzie teraz najlepsze. Może tylko w ten sposób zdobędzie u niej zaufanie. Po prostu mówiąc jej całą prawdę. Tak powie jej prawdę.
Mijały minuty, godziny. Była środa, a Lisa – jego Lisa – miała przyjechać w piątek. Czas mu się niemiłosiernie dłużył. Wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Poszedł prosto do stołówki. Zjadł mała kolację, to znaczy sałatkę. Nic więcej nie był w stanie przełknąć. Poczym wrócił do swojego pokoju. Zabrał ręcznik wiszący na krześle i poszedł wziąć prysznic.
Cuddy wychodziła właśnie z szpitala gdy dopadł ją onkolog. Szedł obok niej. Oboje się nie odzywali. Każdy myślał o czymś innym, a raczej myśleli o tym samym. Bo oboje myśleli o House`ie. Wilson zaczął pierwszy.
- Lisa nie spieprzcie tego znowu.
Zdziwiły ją te słowa.
- Czego? – zapytała.
- Ty i House. No wiesz. Powiedz mu o tym co do niego czujesz. – powiedział i odszedł.
- Skąd wiesz co do niego czuję? – zapytała już sama siebie.
Wsiadła do samochodu i pojechała do domu. Już za dwa dni miała do niego pojechać. Zastanawiała się czy to dobry pomysł. Czy jest na to gotowa? Dojechała do domu. Wysiadła z samochodu i podeszła do drzwi. Otworzyła je. Weszła do mieszkania. Zdjęła żakiet i odwiesiła go na miejsce. Udała się do kuchni zrobiła sobie herbatę i poszła do salonu. Usiadła na sofie i zaczęła uzupełniać jakieś dokumenty. Nie potrafiła się skupić. Upiła gorącej herbaty. Gdy usłyszała kroki opiekunki Rachel.
- Już śpi. – powiązała Anna. I udała się do wyjścia. – Dobranoc.
- Dziękuję. Dobranoc. – rzekła Cuddy.
Kobieta wyszła. Lisa wzięła książkę i zaczęła czytać, jednak nie mogła się skupić. Po chwili rzuciła książkę na bok i pod wpływem impulsu poszła do pokoju córki. Ubrała ją, poczym narzuciła coś na siebie. Minutę później siedziała w aucie wraz z Rachel. Bez wahania zapaliła silnik i odjechała.

CDN.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sylrich05 dnia Nie 21:06, 13 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:40, 13 Gru 2009    Temat postu:

No więc tak :

Akcja jest dość ciekawa Nie czytałam jeszcze takiego fika i jestem ciekawa jak to się dalej potoczy. Jako że jesteś debiutantką, niektóre błedy są wybaczalne Ale tylko nie które

Ekhm...
Cytat:
(...) Bo teraz wiem, że on czuje to samo. – mówiła bardzo spokojne, jednocześnie czekając na reakcje onkologa.


Okej, to mamy! Natomiast:

Cytat:
Skąd wiesz co do niego czuję? – zapytała już sama siebie.


No przecież sama mu powiedziała, tak!?

Cytat:
Kobieta wyszła. Lisa wzięła książkę i zaczęła czytać. Nie potrafiła się skupić. Rzuciła książkę na bok. Poszła do pokoju Rachel, ubrała córeczkę. Po czym sama się ubrała. Wzięła małą na ręce i zabrała kluczyki do samochodu. Zapięła dziewczynkę w foteliku, wsiada do samochodu i odpaliła. Odjechała.


To nie wygląda jak opis sytuacji, tylko jak plan zdarzeń!
Za dużo kropek! Czemu nie używasz przecinków?
Ja napisałabym to tak:

Cytat:
Kobieta wyszła. Lisa wzięła książkę i zaczęła czytać, jednak nie mogła się skupić. Po chwili rzuciła książkę na bok i pod wpływem impulsu poszła do pokoju córki. Ubrała ją, poczym narzuciła coś na siebie. Minutę później siedziała w aucie wraz z Rachel. Bez wahania zapaliła silnik i odjechała.


Ale to oczywiście twoje opowiadanie, a ja tylko narzucam pomysły

Podoba mi się i chciałabym ujrzeć kolejną część

Całuję
HuddyFan


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ke$$i_gl-huddy
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: poland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:23, 13 Gru 2009    Temat postu:

Ojooj, zagapiłam sie i sie spóźniłam
Jestem niedobra, wybaczysz?

Co do opowiadania... coraz lepiej, coraz lepiej!
GRATULACJE WIELKIE!
W niektórych momentach tylko, jak piszesz o Cuddy to ci wychodzi jakbyś pisała o nim, np.:
Cytat:
Zadzwonię. – powiedział i wyszła.

Powinno być: "powiedziała"


Ale ogólnie dobrze, akcja niezła.. no i wciągająca


Czekam na cd, nie moge sie doczekać rozmowy Cuddy i House'a
pokłony dla twojej twórczości i dla Ciebie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:20, 13 Gru 2009    Temat postu:

dziekuje za dedykacje
kolejna piekna czesc
House powiedzial Cuddy ze ja kocha i w dodatku przez telefon BOSKIE
czekam na cd
dla twojej tworczosci


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mazeltov dnia Nie 21:34, 13 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agao2102
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 01 Lis 2009
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bełchatów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:43, 13 Gru 2009    Temat postu:


JAk dla mnie booooosko juz Cie kocham ;d.
Dodawaj kolejna czesc dziewczyno bo nie wytrzymam duzej w takim napieciu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisa_Cuddy
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:22, 13 Gru 2009    Temat postu:

sylrich05 napisał:
Lisa wzięła książkę i zaczęła czytać, jednak nie mogła się skupić. Po chwili rzuciła książkę na bok i pod wpływem impulsu poszła do pokoju córki. Ubrała ją, poczym narzuciła coś na siebie. Minutę później siedziała w aucie wraz z Rachel. Bez wahania zapaliła silnik i odjechała.


Cała Lisa

Fik cód miód


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylrich05
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Btm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:04, 14 Gru 2009    Temat postu:

Lisa_Cuddy, Inka., mazeltov, Ke$$i_gl-huddy, HuddyFan dziękuję za miłe komentarze. Cieszę się, że wam się podoba.
HuddyFan dziękuję za poprawienie moich błędów.
A oto kolejna CZWARTA część tego fika.

Życzę miłego czytania.

Part czwarty

Bez wahania zapaliła silnik i odjechała. Jechała drogą prosto do domu jej rodziców. Gdy dojechała wysiadła z samochodu zabierając śpiącą Rachel. Podeszła do drzwi domu i zapukała. Nikt nie odtworzył, więc zapukała jeszcze raz. Słyszała jak ktoś podszedł do drzwi i otwierał je.
- Cześć córeczko. – rzekła mama.
- Dobry wieczór mamo. – powiedziała wchodząc do domu. – Mogę zostawić u was na noc Rachel? – zapytała.
- Co się stało? – powiedziała zaniepokojona matka.
- Nic, po prostu muszę cos załatwić. - stwierdziła i podała małą mamie. Odwróciła się na pięcie, chciała stąd wyjść jak najszybciej.
- Lisa powiedz o co chodzi. – zapała Cuddy za ramię – Co się dzieje. Od kąt on gdzieś znikł nie jesteś sobą. Czy chodzi o House`a? – rodzice Cuddy nie wiedzieli gdzie tak naprawdę znajduje się diagnosta – Możemy porozmawiać.
Lisa odwróciła się do matki i powędrowała do salonu. Usiadła na kanapie i skryła twarz w dłoniach. Matka podeszła do Cuddy i usiadła obok niej trzymając nadał małą Rachel na rękach.
- Kochanie powiedź mi co się dzieje. – rzekła matka.
- Bo chodzi o Grega. Wilson prosił mnie abym do niego w końcu zadzwoniła i porozmawiała z nim o tym co zaszło. Zadzwoniłam. – przerwała na chwilę i wzięła głęboki oddech. Spojrzała na chwile na matkę i wróciła do dawnej pozycji - I wtedy on powiedział mi, że mnie kocha. Miałam tam jechać w piątek, ale nie mogę tak długo czekać …
- Gdzie jechać? Ty wiesz gdzie on jest? – zapytała mama.
- Tak wiem. Jest na odwyku. – powiedziała spokojnie.
- Córciu uważasz, że to dobry pomysł.
- Nie wiem. Ale muszę go odwiedzić. Mamo mogę już jechać? – spytała chociaż wcale nie musiała tego robić.
- Jedź. Ale pamiętaj uważaj, wiesz jaki on jest. Znów cię zrani. – pouczyła ją matka.
- Ty, wy nie wiecie jaki on jest. On się zmienił. – wstała i podeszła do drzwi – Dobranoc. Dziękuję za opiekę nad Rachel. – wyszła i zatrzasnęła drzwi.
- Oby się zmienił. – matka powiedziała sama do siebie i pocałowała małą w czoło.
Pani administrator wsiadła w samochód długo nie czekając zapaliła silnik i włączyła się w ruch drogowy. Nie myślała teraz nad tym czy robi dobrze, czy to najlepszy moment by tam jechać. Całą drogę myślała o tym co on powie, jak zareaguje. Jechała szybko, bo chciała teraz jak najszybciej zobaczyć te błękitne oczy. Chciała go dotknąć, przytulić, chciała poczuć jego zapach. Teraz nic się nie liczyło tylko on.
Zatrzymała się przed ośrodkiem. Dłuższą chwile spędziła w samochodzie. Podniosła rękę i spojrzała na zegarek. Było piętnaście po dwudziestej pierwszej. Dopiero teraz zaczęła się zastanawiać czy dobrze robi. Czy aby na pewno chce go zobaczyć już dzisiaj, czy może lepiej będzie poczekać do piątku? Odpięła pas, otworzyła drzwiczki samochodu i wyszła. Wolnym krokiem szła w kierunku dużego, szarego budynku. Wydawał jej się straszny. Na parkingu było ciemno, świeciło zaledwie kilka lamp, które nie zapewniały odpowiedniego oświetlenia. Była już bardzo blisko, kiedy zatrzymała się i odwróciła w stronę samochodu. Stał tam samotnie po środku parkingu, w odległości jakichś 100 – 150 metrów od niej. Pomyślała: „Jeszcze mogę się wycofać. Jeszcze mogę wrócić. Nie muszę tam iść”.
Zacisnęła dłonie w pięści odwróciła się na pięcie i szybki krokiem podążyła do budynku. Weszła do środka. Przed nią ciągnął sługi korytarz podeszła do małego szklanego okienka. Po drogiej stronie siedział mężczyzna w wieku 30 kilku lat. Spoglądała na niego chwile po czym zaczęła.
- Gdzie swój pokój ma Gregory House? – zapytała, kładąc duży nacisk na ostatnie dwa słowa.
- Godziny odwiedzin dawno się skończyły. – stwierdził mężczyzna.
- Ale to bardzo ważne. Chyba pan wpuści do niego narzeczoną? – powiedziała.
- Niech będzie. – powiedział – Jest w pokoju 304. Trzecie piętro drugie drzwi po lewej.
- Dziękuję. – powiedziała krótko i obdarowała mężczyznę szczerym uśmiechem.
Powoli kroczyła przez długi korytarz, by potem wejść po schodach. Teraz było słychać głuchy stukot jej obcasów. Kroczyła niepewnie jednocześnie myśląc: „Co ja wygaduj za brednie. Narzeczona. Trzeba było jeszcze powiedzieć, że żona.” Nie zauważyła kiedy znalazła się na trzecim piętrze, podeszła do jego drzwi i chwilę się przysłuchiwała. Nie było słychać żadnych szelestów. Schyliła się i zdjęła buty, nie chaciana go budzić jeśli spał. Weszła do pokoju bez pukania. Rozejrzała się na stoliku obok łóżka stała mała, szara ramka z zdjęciem. Jej zdjęciem. House spał. Delikatnie zamknęła drzwi i położyła buty na ziemni. Podeszła do biurka odsunęła delikatnie krzesło i postawiła obok jego łóżka. Usiadła na nim i wzięła do reki ramkę. Uśmiechała się sama do siebie. „Czyli coś dla niego znaczę. Jestem kimś ważnym”. Myślała.
Leżał tak spokojnie, a ona go obserwowała. Był taki bezbronny, uśmiechnięty. Przewracał się na łóżku i wydał przeraźliwy dźwięk. Chwyciła go za rękę i spokojnym głosem rzekła.
- Już dobrze. Jestem tu. Nie bój się. – ścisnęła jego dłoń mocniej.
Otworzył oczy. Spojrzał na nią z przerażeniem i niedowierzaniem. Nie wiedział co ma powiedzieć. Nie miał nawet pewności, że to ona. Odezwał się.
- Lisa to ty? Co ty … - nie dokończył.

CDN.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:00, 14 Gru 2009    Temat postu:

piekna, cudowna kolejna czesc
House trzyma jej zdjecie
mam nadzieje ze tego nie spierdziela:)
czekam niecierpliwie na cd
a tak wogole jestes sadystka jak mozna w takim momencie przerwac zreszta juz ci to mowilam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dioda14
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:16, 16 Gru 2009    Temat postu:

Oj sadystka z ciebie,oj sadystka xD
Wiesz co ja bym zrobiła:
1.Wynalazła wechikuł czasu
2.Cofnełabym się do momentu w którym opracowywali 6 sezon
3.Wbiłabym ten fik Shore'owi do głowy....
...JA CHCE COŚ TAKIEGO W SERIALU....Życze wena...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylrich05
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Btm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:54, 16 Gru 2009    Temat postu:

Hej. Sorki, że nic nie wklejam, ale nie czuję się najlepiej. I po prostu nie potrafię nic napisać. Najchętniej to bym z łóżka nie wstawała. . Ale obiecuję, że postaram się coś wkleić do soboty.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylrich05
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Btm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:36, 21 Gru 2009    Temat postu:

Sorki, że tak długo nic nie wklejałam, ale to wina kompa. Bo na początku byłam chora a potem komp się popsuł. Na szczęście teraz już jest ok. Więc skończyłam ten part. Życzę miłego czytania.

Part piąty

- Lisa to ty? Co ty … - nie dokończył.
Szybki ruchem wstała z krzesła. Przybliżyła się do jego twarzy i wyszeptała.
- Tak to ja.
Po czy pocałowała go w usta. Było to delikatny, ale zarazem namiętny pocałunek. On nie pozostał jej dłużny, odwzajemnił pocałunek, drażniąc swoim językiem jej podniebienie. Wyszła mu naprzeciw, nie sprzeciwiała się. Nie liczyło się co będzie za chwilę, liczył się teraz tylko ten moment, ta chwila. To działo się tak szybko, zanim zdążyła zdjąć jego t-shirt on przyciągnął ją do siebie i przytulił. Teraz leżeli tak w swoich objęciach. Jedyne co teraz było ważne to, to aby ten dzień, ta minuta trwała w nieskończoność. Nikt się nie odzywał, w pokoju panowała kompletna cisza. Oboje byli uśmiechnięci, bo teraz już wiedzieli, że druga osoba czuje to samo. Leżała wtulona w niego, a on był tuż obok przy niej. Cieszyła się, że tu przyjechała. Było cudownie. Nagle usłyszała szept.
- Lisa … - zawahał się. Lecz nie zdążył dokończyć.
- Wiem. Kochasz mnie. Ja ciebie też. - szybko powiedziała.
Na ich twarzach znowu pojawił się uśmiech. Wtuleni w siebie leżeli nie zwracając uwagi na otaczający ich świat. Znów milczeli. Podjął się kolejnej próby. Chciał jej coś powiedzieć.
- Lisa … - chwila ciszy, nabrał powietrze w płuca. Tym razem mu nie przerwała, chciała aby dokończył – cieszę się, że przyjechałaś. Chwilami myślałem, że się nie pojawisz, że zrezygnujesz.
- Obiecałam. A poza tym chciałam cię zobaczyć. – odpowiedziała.
- Zostaniesz? – zapytał, to teraz było dla niego ważne, nawet bardzo ważne.
- Pojadę, wrócę do domu, ale będę cię odwiedzać … - zaczęła mu tłumaczyć.
- Ale dlaczego? – zapytał. Nie chciał, aby teraz wyjeżdżała.
- Greg, nie mogę tu przecież zostać. – odpowiedziała, podniosła głowę i pocałowała go w policzek.
Uśmiechną się, przytulił ją mocniej do siebie. Znowu leżeli, znów nikt się nie odzywała. Jedynie co z siebie teraz wydawali to rytmiczne i równe oddechy. Wdech, wydech i znów wdech … Lisa zamknęła oczy, po czym zasnęła. Od razu to zauważył. Jej oddech stał się teraz płytszy i cichszy. Delikatnie, tak aby jej nie obudzić podniósł rękę i założył za jej ucho kosmyk ciemnych włosów opadających na czoło. Przyglądał się jej uważnie i w końcu sam zasnął.
Gdy rano się obudziła jego nie było. Usiadła na łóżku szczelnie okrywając się kołdrom. W pokoju było teraz okropnie zimno. Spojrzała na szafkę przy łóżku i dostrzegła niewielką karteczkę. Wyciągnęła rękę spod kołdry, przeszedł ją dreszcz. Wzięła do dłoni karteczkę i zaczęła czytać: „Lisa jeśli to czytasz to proszę doczytaj do końca. Po pierwsze nie chcę abyś myślała, że znów stchórzyłem, bo tak nie jest. Nie ma mnie tu z Tobą, bo muszę coś załatwić. Jeśli chcesz to zejdź na stołówkę i coś zjedz. Gdy wrócisz powinienem już być gotowy do zobaczenia. Greg. PS. Może to jeszcze czytasz. Jeśli tak to: Kocham Cię. „ . Uśmiechnęła się i wstała z łóżka. Podeszła do biurka wzięła długopis i na odwrocie karteczki napisała; „Jestem na stołówce. To tak na wszelki wypadek abyś nie myślał, że wyjechałam. Lisa. PS. Też Cię kocham.”. Podeszła do drzwi ubrała budy i wyszła z pokoju. Poszła prosto do stołówki z myślą, że teraz już wszystko się ułoży.
Tymczasem House w gabinecie dyrektora.
- Potrzebuję tą przepustkę. - rzekł House.
- Jesteś tu od dwóch tygodni, to za mało abyś mógł ją dostać, a poza tym kilka dni temu prawie się zabiłeś. Stwierdzam więc, że nie jest to najlepszy pomysł. - odpowiedział murzyn.
- Podobno chcesz żebym był szczęśliwy. Więc jeśli mam być szczęśliwy to pozwól mi spędzić miło trochę czasu.
- Puszczę cię a ty potem nie wrócisz nie dostaniesz żadnej przepustki House. - powiedział stanowczym głosem mężczyzna.
- Ok. Rozumiem, że znowu mam zawieść tą kobietę, a potem liczyć na to, że mi wybaczy.
- Mówisz, że chcesz spotkać się z kobietą?
- Tak. Przyjechała tu wczoraj w nocy. Po prostu daj mi tą przepustkę, obiecuję, że wrócę dziś. - powiedział błagalnym głosem House.
- Czy mówisz o administratorce szpitala w którym pracowałeś?
- Tak. Mogę gdzieś pójść?
- Hmm. Jeśli będziesz z nią … - zastanawiał się n na głos – To możesz, ale przepustka jest ważna do godziny 20. - rzekł murzyn, podpisując jakąś kartkę i podając ją Gregowi.
- Gorzej niż z rodzicami. - powiedział sobie w duchu wychodząc.
Szybki krokiem, podpierając się swoją laską dotarł do pokoju. Otworzył drzwi, ale jej nie było. Podszedł do łóżka gdzie zobaczył karteczkę. Przeczytał dokładnie co na niej pisało. Czyli nie wyjechała i wróci tutaj, do tego pokoju, do mnie. Myślał House wstając i podchodząc do szafy. Otworzył ją wyjął biały t-shirt. Wyjątkowo bez napisów, a nawet nie bardzo pomięty. Zamknął szafę i odwrócił się, z krzesła zdjął koszulę w kolorze jego oczu. Przebrał się i usiadł przy biurku. Przeglądał jakieś karteczki, papierki i wiele innych rzeczy, które przywiózł mu Wilson. Przez to nie zauważył kiedy do pokoju weszła Cuddy. Stanęła za nim i przyglądała się temu co robił. Podeszła bliżej schyliła się i pocałowała go w policzek. Po czym wyszeptała mu do ucha.
- Wróciłam skarbie.
Te słowa brzmiały teraz tak inaczej, tak dobrze, pozytywnie. Uśmiechnął się nie liczyło się czy ona to teraz widzi czy nie. Wszystko przybrało taki niespodziewany przebieg wydarzeń. Po prostu było lepiej. Ale nie spodziewał się, że ona mu uwierzy, że też go kocha. Teraz był coraz bardziej pewny tego, że zrobił dobrze mówiąc jej o tym co do niej czuje. Odwrócił się i pocałował ją w usta. Odwzajemniła mu pocałunek.
- Idziemy już? - zapytał po chwili, nie zwracając uwagi na to, że Lisa o niczym nie wiedziała.
- Gdzie?
- Gdzie nas poniesie. - odparł i złapał ją za dłoń. Wyszli z pokoju, a potem z ośrodka.


CDN.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sylrich05 dnia Wto 15:16, 22 Gru 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:07, 22 Gru 2009    Temat postu:

: wonderful: sylrich05 ten fik caly jest cudowny a ostatnia czesc poprostu boska siedze i pisze tez komentarz i mam tak glupi wyraz twarzy bo moj usmiech naprawde siega od jednego ucha do drugiego przez tak piekne opowiadanaka zmarszki mi sie porobia
teraz udaje sie spac z blogim usmiechem na twarzy i niecierpliwie cekam na kolejna czesc


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylrich05
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Btm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:01, 24 Gru 2009    Temat postu:

Na początek skoro jest dziś wigilia to wszystkim chciałam złożyć życzenia:

Wigilijny nadszedł czas, 
całuję mocno Was
chcę złożyć Wam życzenia 
w Dniu Bożego Narodzenia,
niechaj Gwiazdka Betlejemska,
która świeci Wam o zmroku 
doprowadzi Was do szczęścia 
w nadchodzącym Nowym Roku!


A teraz do rzeczy dziękuję Ci mazeltov za komentarz i oczywiście dedykuję Ci kolejną część. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba ten fik.

Zapraszam do czytania.

Part szósty

- Gdzie nas poniesie. - odparł i złapał ją za dłoń. Wyszli z pokoju, a potem z ośrodka.
Szli parkingiem, prosto do jej samochodu. Trzymali się za dłonie, nikt się nie odzywał. Lisę nachodziły różne myśli. Co on znów wymyślił? Co chce zrobić? Gdzie ją chce zabrać? Jaki pomysł zrodził się w jego głowie?
Dotarli do samochodu, stanęli i spojrzeli na siebie.
- Dostanę kluczyki? - spokojnym głosem zapytał House.
- Ale obiecaj, że się nigdzie nie rozbijemy, bo wiem jak jeździsz. - stwierdziła Lisa, wyciągając kluczyki z kieszeni kurtki.
- Obiecuję. - rzekł kładąc rękę na sercu. Po chwili zabrał kluczyki z jej ręki i pocałował ją w policzek.
Podpierając się laską podszedł do drzwi pasażera i otworzył je. Lisa posłusznie wsiada.
- Dziękuję.
Przeszedł na stronę kierowcy, wsiadł do samochodu i odpalił silnik. Lisa spojrzała na niego i zapytała.
- To gdzie chcesz jechać?
- A gdzie byś chciała, żebym cię zabrał? - spytał – Masz ochotę na kino?
Uśmiechnęła się i pokiwała twierdząco głową. Jechali, nic do siebie nie mówiąc, bo tak było dobrze. Tak jak jest teraz. Podjechali na parking, House zgasił silnik i wysiadł z samochodu. Lisa odpięła pasy i zanim zdążyła otworzyć drzwiczki samochodu, zobaczyła Grega stojącego za nimi. Otworzył jej drzwi i podał jej rękę. Chwyciła jego dłoń i wysiadła z samochodu. Uśmiechnęła się i podążyła za House`m. Weszli do kina i chwilę się zastanawiali na co pójdą. Postanowili iść na komedię romantyczną, a raczej Cuddy, bo House stawiał na horror, ale uległ Lisie. Cuddy zajęła się kupnem biletów, ale kiedy się odwróciła nie widziała Grega, rozejrzała się po sali i zobaczyła go przy bufecie. Właśnie odchodził z popcornem i jedną duża colą. Podeszła do niego, a po chwili poszli do sali kinowej. Weszli i usiedli na wyznaczonych miejscach.
Kiedy zaczął się film House próbował się na mim skupić, lecz po kilkudziesięciu minutach stwierdził, że nie skupi się na niczym innym bardziej niż na siedzącej obok pani administrator. Rozejrzał się po sali i uświadomił sobie, że oprócz nich jest tu jeszcze tylko kilka osób i w większości są to wtulone w siebie pary, zajmujące się szeptaniem sobie miłych i szczerych słówek to ucha zamiast oglądać film. Spojrzał na siedzącą obok kobietę i postanowił spróbować. Spokojnie podniósł rękę, cały drżał, powoli i delikatnie dotknął jej dłoni. Nie sprzeciwiła się mu i chwyciła jego dłoń. Ich ręce się splotły i tworzyły jedność. Spojrzała mu w oczy po czym położyła głowę na jego ramieniu. Siedzieli tak oboje zadowoleni, z świadomością, że teraz będzie już tylko lepiej. Mijały kolejne minuty i film dobiegł końca.
Wyszli z kina i wsiedli do samochodu. Lisa nie stawiała mu żadnych sprzeciwów, teraz ufała mu bezgranicznie. Siedziała zapatrzona w przestrzeń za szybą, pogrążona w własnych myślach i marzeniach. Była w innym świecie kiedy zadzwonił jej telefon. Sięgnęła do torebki i wyjęła komórkę. Spojrzała na wyświetlacz i szybko odebrała telefon.
- Halo?
- Cześć Lisa. Gdzie jesteś?
- Cześć Wilson. Coś się stało? - zapytała.
- Nie w szpitalu jest wszystko w jak najlepszym porządku. Tylko gdzie ty się podziewasz? Masz za pół godziny spotkanie z inwestorami, pamiętasz?
- Boże, naprawdę przez to wszystko zapomniałam. Wilson mógłbyś je odwołać dzisiaj naprawdę nie mogę się z nimi spotkać.
- Coś ci się stało? - zapytał zaniepokojony.
- Nie wszystko jest dobrze. Po prostu … - urwała – jestem teraz zajęta.
- Rozumiem. - powiedział Wilson, nie myśląc, że obok niej siedzi House. - Już ci nie przeszkadzam. - rozłączył się.
Cuddy spojrzała na Grega. Poczuł jej wzrok na swoim ciele. Uśmiechnął się do siebie jednocześnie dziękując komuś za to, że Lisa jest teraz tak blisko niego. Sam dobrze nie wiedział Komu jest tak bardzo wdzięczny.
- Może Bóg naprawdę istnieje. - powiedział – Nie sądzisz?
- Może. - rzekła Lisa.
- Hmm.
- Greg dokąd my właściwie jedziemy? - zapytała.
- Może masz ochotę na romantyczną kolację. A raczej na romantyczny obiad, bo jest dopiero piętnasta. - powiedział spoglądając na zegarek.
- Jeśli chcesz.
Podjechali na parking ekskluzywnej restauracji. Wysiedli z samochodu i weszli do restauracji. Kelner wskazał im wolny stolik dla dwóch osób i podał kartę z menu. Po kilkunastu minutach House złożył zamówienie. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Kiedy kelner przyniósł im zamówione jedzenie House poprosił jeszcze o butelkę czerwonego wina. Nalał Cuddy do kieliszka i podał to.
- Ty nie pijesz? - zapytała.
- Ktoś cię musi prowadzi samochód, a obiecałem, że będę uważał. Prawda?
- No tak.
Siedzieli przy stoliku na sali panował półmrok. Cuddy kończyła sączyć wino z kieliszka, kiedy House delikatnie dotkną jej ręki. Uśmiechnęła się do niego, odwzajemnił uśmiech. Wstał od stolika i poszedł zapłacić za posiłek. Gdy wrócił do Cuddy pomógł założyć jej kurtkę i razem wyszli z restauracji.
- Nie wiedziałam, że potrafisz być taki …
- Jaki? - zapytał.
- Taki romantyczny jak teraz. - powiedziała i musnęła go w policzek.
- Też nie wiedziałem. - stwierdził – To gdzie cię zawieść?
- Może najpierw pojedzmy do ciebie.
- Masz na myśli moje mieszkanie czy mały pokoik w ośrodku?
- A co wolisz? - spytała.
- Hmm … Wsiadaj. - rzekł otwierając drzwiczki samochodu.
Lisa wsiadła, a House delikatnie zamknął drzwi po czym sam wsiadł do samochodu. Kierowali się do New Jersey. Cuddy myślała, że jadą do jego mieszkania, ale nie kierowali się w tą stronę. Zapytała:
- Dokąd my właściwie jedziemy?
- Do ciebie. Odwiozę cię do domu i wrócę autobusem. - rzekł – Albo zadzwonię do Wilsona.
Uśmiechnęła się tylko. I układała sobie w głowie jakiś plan. Nie zauważyła jak szybko znaleźli się na podjeździe jej domu.
- Jesteśmy … - rzekł – kochanie. - dodał już bardzo cicho, miał nadzieję, że nie usłyszy.
- Możesz powtórzyć to co powiedziałeś.
- Jesteśmy.
- Coś jeszcze? - spytała, chciała żeby powiedział jej to na głos.
- Tak … kochanie.
Uśmiechnęła się i wysiadła z samochodu. Podeszła do drzwi, ale House nadal nie wysiadł. Wróciła do samochodu.
- Wysiadasz?
- A mogę wejść. - spytał.
- Możesz.
Wysiadł i podążył za Lisą. Weszli do domu. Greg zatrzasnął drzwi, w tym samym momencie Lisa odwróciła się do niego. Popchną ją w stronę ściany i zaczął całować.

CDN.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sylrich05 dnia Czw 11:05, 24 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:56, 24 Gru 2009    Temat postu:

Syrlich bardzo mi się podoba, że też Shore tak tego nie poprowadził, powinien był dokończyć to co zaczął w 5x24, a nie tak brutalnie olać nasze najukochańsze Huddy i zamienić je Luddy
House mało House'owy ale w fikach mi to nie przeszkadza, to znaczy zależy od fika, ale w Twoim jest ok. Czasem fajnie zobczyć w nim "romantyka".
Ogólnie fajnie się czyta, mam nadzieję, że ciąg dalszy pojawi się niebawem. Wena


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Czw 13:56, 24 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:29, 24 Gru 2009    Temat postu:

powiem ci ze dziwinie sie to czytalo ale bardzo pozytywnie
jak byli w kinie pomyslalam ze zaraz House zacznie omacywac Cuddy no bo przeciez w kinach jets zawsze ciemno pozniej w resturacji ze pod stolikiem bedzie ja obmacywal a tu prosze bylo to ciekawe doswiadczenie zobaczyc romantycznego i czulego Housa
bardzo mi sie podobalo czekam na kolejna czesc


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Gru 2009
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sława
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:30, 24 Gru 2009    Temat postu:

Super! Bardzo przyjemnie się czyta

Ja chcę się zamienić z Cuddy! Ja chcę takiego Grega

Życzę wena, wena i jeszcze raz wena

Buziaki, Aleksandra


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylrich05
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Btm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:59, 31 Gru 2009    Temat postu:

Chciałam wkleić to wcześniej no ale ... trener mnie wykończy, że tak to ujmę, przez całe święta miałam treningi i po prostu czasu nie miałam, żeby spisać kolejną część. Ale pozbierałam się wczoraj wieczorkiem i napisałam to co chciałam. Mam nadzieję, że będzie się wam podobać.
Życzę miłego czytania.

Part siódmy

Popchną ją w stronę ściany i zaczął całować. Szybkim ruchem odpiął guziki jej kurtki, a ona zrobiła to samo. Ciągle się całowali, z każdą chwilą bardziej namiętnie. Greg rzucił swoją laskę gdzieś w kąt i spokojnie prowadził Lisę do salonu. Cuddy powoli rozpinała guziki u jego błękitnej koszuli, zsunęła ją mu z ramion i zdjęła mu t-shirt. House rozpiął i zdjął z niej żakiet, a następnie bluzkę. Teraz całował ją po szyi, Lisa odchyliła głowę do tyłu jednocześnie bawiąc się przy jego rozporku. Kiedy już spodnie miały się tylko zsunąć z jego nóg chwycił je jednocześnie zaprzestając całowania Lisy. Spojrzała na niego z zawiedzioną miną.
- Jesteś tego pewna? - spytał.
- A czy inaczej pozwoliła bym Ci się obmacywać?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.
- Greg … - powiedziała – zrozum chcę tego tutaj, teraz, z tobą.
- Ale nie obwiniaj mnie o nic potem.
- Nie będę. - rzekła.
- To na czym skończyliśmy … - udawał, że się zastanawia – aha.
Puścił spodnie i pozwolił im upaść na ziemię. Delikatnie musnął Lisę w usta. W kąt poleciały kolejne części garderoby. Greg odarł Lisę o stolik i zaczął namiętnie całować. Delikatnie pieścił jaj szyję, potem brzuch i schodził coraz niżej kończąc na wewnętrznej stronie jej ud. Lisa cicho pojękiwała czując jak House ją pieści. Spojrzał na nią, była naga, bezbronna mógł zrobić co tylko chciał, bo teraz Lisa należała do niego, była jego. Wiedział, że już dłużej nie wytrzyma. Skierował ją w stronę kanapy i położył Lisę na niej. Delikatnie wszedł w nią, jego ruchy były teraz płynne i wolne. Z każdą minutą przyśpieszał, Lisa wydawał z siebie coraz głośniejsze jęki. Ich oddechy były nie równe i głośne. Poczuł jak mięśnie zaciskają mu się na członku, dłużej nie wytrzymał. Obydwoje spełnili się w tym samym momencie, a teraz leżeli obok siebie. Lisa przytuliła się do Grega, a on schował twarz w jej ciemnych lokach. Ich oddechy były już wolniejsze i spokojniejsze ale nadal nierówne. Nie odzywali się do siebie, nie potrzebowali tego, bo wiedzieli, że każdy jest teraz na swoim miejscu. Obydwoje zasnęli.
Obudził ich dźwięk dzwoniącego telefonu. Lisa spojrzała na Grega i spokojnym głosem odezwała się do niego.
- To nie mój.
Zaspany Greg spojrzał na stojący zegarek na kominku.
- Już dwudziesta druga, a ja o dwudziestej miałem być w ośrodku. - powiedział z przerażeniem.
- Załatwię to. - rzekła i wstała z kanapy.
Rozejrzała się po pokoju i dostrzegła jeansy House`a, podeszła do nich i wyjęła z kieszeni telefon. Szybko go odebrała i poszła do kuchni. House obserwował to zdarzenie bardzo dokładnie i jedyne co zdołał usłyszeć z tej rozmowy to „Halo” wypowiadane przez administratorkę. Po kilkunastu minutach do salonu wróciła Cuddy.
- Wszystko załatwione. - rzekła, patrząc uważnie na diagnostę.
- Co mu powiedziałaś?
- Nic ważnego. - uśmiechnęła się – Ważne że możesz zostać do jutra.
Usiadła na kanapie i spojrzała na Grega.
- Masz ochotę na wino?
- A potem powtórkę z wieczora? - spytał.
Lisa wstała podeszła do szafki wyjęła dwa kieliszki i nalała czerwonego wina, w tym czasie Greg usiadł na kanapie. Wróciła do diagnosty i podała mu jeden kieliszek, a sama usiadła z drugim obok House`a.
Sączyli wino, a czas płyną, za oknem jasno świecił księżyc oświetlając pokój w którym się znajdowali. Kiedy wypili zawartość kieliszków odłożyli je na stole. Cuddy zapała diagnostę za ręką i pociągnęła za sobą do sypialni. Greg szedł spokojnie za nią nie wyrywając ręki.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział.
- Dziękuję.
Weszli do sypialni, Lisa puściła rękę House i podeszła do łóżka. Greg cicho zamknął drzwi sypialni i położy się obok leżącej administratorki. Leżeli spokojnie, kiedy House poczuł na swoim ciele dłonie Lisy. Błądziły po jego torsie. Lisa zaczęła go całować, tym razem ona miała władzę. House nie protestował, poddał się całkowicie jej pieszczotom i pocałunkom.

CDN.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:21, 31 Gru 2009    Temat postu:

bardzo ladnie opisalas ta scene a nie jest latwo napisac fajne Huddy + 18 ale tobie wyszlo wspaniale
ciekawe co Cuddy powiedziala ze House moze zostac do nastepnego dnia

mam nadzieje ze teraz bedziesz mial wiecej czasu i nie kazesz nam tak dlugo czekac na kolejna czesc


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylrich05
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Btm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:03, 31 Gru 2009    Temat postu:

mazeltov teraz z czasem będzie jeszcze gorzej bo 15 stycznie mam Mistrzostwa Śląska, a trener chce żebym stała na pudle jak w zeszłym roku. . I tym razem nie na trzecim jak rok temu ale na drugim. . No i życiówkę mam poprawić o półtorej sekundy. . Ale obiecuję, że wkleję jak najszybciej. .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin