Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

A watched pot never boils/ Czekającemu czas się dłuży [NZ]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 4:09, 05 Sty 2010    Temat postu: A watched pot never boils/ Czekającemu czas się dłuży [NZ]

Będzie długo i namiętnie. Ten fick jest dla osoby, która z uporem maniaka namawiała mnie dziś do napisania mojego pierwszego Hilsona, a więc powstał takowy, jakastam - dla Ciebie.

Następna kwestia: osobie, która wytrwale przebrnęła przez całą część i poprawiła moją grafomanię, dziękuję.

Moja beta lubi Hilsona, ale nie przepada za nimi, jako parą, więc czyta i sprawdza moje teksty z zamkniętymi oczami.
To ostatnie oczywiście było żartem, oczy ma szeeeroko otwarte, jestemmaciek, jeszcze raz dzięki.

Mam nadzieję, że wyszło nieźle i że się spodoba, ale krytyka będzie mile widziana. Nic innego mi nie pozostało, jak tylko życzyć przyjemnej lektury wszystkim Hilsonkom i wszelakim "mieszankom"(jak to zabrzmiało ) House'owym.


Kategoria: love

Zweryfikowane przez NiEtYkAlNa



A watched pot never boils/ Czekającemu czas się dłuży.


I




Było godzinę po północy pierwszego stycznia następnego roku, w którym czas nie będzie pędził wolniej niż w poprzednim.

House nie znosił zmian, nie lubił nowości ani stresu, w jaki wpędzały go nowe sytuacje.
Sylwestra spędziłby w samotności, gdyby nie Wilson, który jak zwykle zadbał o chińszczyznę i alkohol. House’owi pozostało tylko wyciągnąć się wygodnie na kanapie przed telewizorem i oczekiwać, aż James do niego dołączy.
Czas spędzili na rozmowach, oglądaniu telewizji i żartowaniu z możliwie jak największej liczby pielęgniarek oraz lekarzy z Princeton Plainsboro Teaching Hospital.

Jedną trzecią fiolki vicodinu i kilka piw później House usiadł za fortepianem i skinął na Jimmiego, żeby się przysiadł. Onkolog zdziwił się nieco, ponieważ doskonale wiedział, że jego przyjaciel gra najchętniej w samotności i nie przepada za tym, żeby ktoś „wisiał” wtedy nad nim.

Usiadł obok diagnosty w milczeniu, spoglądając na niego od czasu do czasu badawczo.

- Nie zjem cię Jimmi, możesz usiąść bliżej – szepnął.
- Zamierzam nauczyć cię czegoś prostego…
- House, ja się nie nadaję do czegoś takiego. – Onkolog stanowczo zaprotestował.
- Zamknij się i daj rękę. – Chwycił go za dłoń i spojrzał na nią uważnie.
- Pianistą może nie zostaniesz, ale dłonie masz zadbane – mruknął.
- Czy ty właśnie powiedziałeś mi komplement? House, jesteś na haju? – Wilson nie wierzył własnym uszom.
- W żadnym wypadku – zaprzeczył.
- Pijany?
- Delikatnie, a ty?
- To tak jak ja, więc co do cholery… - Nie zdążył dokończyć, bo House mu przerwał.
- Mam dobry humor. – Uśmiechnął się.
- Rozumiem, że dobrze się bawisz, ale nie musisz tego robić moim kosztem. – Zirytował się i zawstydził jednocześnie. Jak zawsze, gdy House patrzył na niego ze swoim wrednym uśmieszkiem na twarzy.
- Dlaczego jesteś taki spięty? – Zakpił House. – To nie jest nasza pierwsza wspólna impreza, Jimmi.
- House! Nie będę się uczył grać na tym cholernym fortepianie, wiesz, że nie mam słuchu muzycznego. – Wyrwał się z uchwytu diagnosty.
- Jak to? Słyszałem kiedyś jak śpiewasz pod prysznicem, nieźle ci szło. – Roześmiał się.
- C-co cię tak bawi? – James ledwo się powstrzymywał, żeby nie zdzielić House’a po tej jego inteligentnej czuprynie.

Zdawał sobie sprawę, że okropnie fałszuje, jednak lubił śpiewać pod prysznicem. Niekoniecznie, żeby ktoś tego słuchał.
Diagnosta zawtórował refren przeboju, który Jimmi śpiewał niegdyś w kąpieli, potwornie przy tym fałszując.*

- Przestań! Prosiłem, żebyś… – Jego cierpliwość sięgnęła zenitu. – Wychodzę.
- Nigdzie nie pójdziesz – zakomunikował mu starszy lekarz.
- A właśnie, że pójdę. Zrobię, co zechcę. Trzeba było się zastanowić, zanim zacząłeś ze mnie szydzić – powiedział nad wyraz głośno.
- Jesteś pijany. – Głos diagnosty był cichy i spokojny.
- A ty nieznośny – jęknął. – Poza tym, jestem trzeźwy – znów powiedział głośno.
- To dlaczego tak wrzeszczysz? Mam chorą nogę, bębenki są niczego sobie – krzyknął House, naśladując onkologa. Wilson zdał sobie sprawę z tego, jak głośno mówił i zrobiło mu się wstyd.
- To nie ja przesadzam, tylko ty – stwierdził House. Ja zachowuję się tak samo jak zawsze, a ty odbierasz to wszystko jak… - Wywrócił wymownie oczami. – baba.
- To nieprawda. – Wilson bronił honoru.
- Ależ to jest czysta prawda, mój drogi Jimmy. Jesteś wrażliwy jak pupa niemowlaka, ale dlatego jesteś moim „psiapsiółem”. – Zażartował ponownie.
- Może rzeczywiście przesadziłem w swojej reakcji. – Onkolog nadal stojąc w drzwiach opuścił głowę.
- Nauczyć cię czegoś prostego?
- Nie odpuścisz mi?
House pokazał ruchem głowy, że nie ma takiego zamiaru i poklepał miejsce obok siebie.
- W porządku, ale tylko jeden utwór, pierwsze takty. – Uniósł palec wskazujący do góry.
- Pierwsze takty. – House pokiwał głową.

Wilson ponownie zajął miejsce przy diagnoście, tym razem House mógł swobodnie poprowadzić dłoń przyjaciela w kierunku śnieżnobiałych klawiszy fortepianu, chwycił ją niezwykle delikatnie, jakby obawiał się, że może ją zgnieść. Położył swoją na dłoni Wilsona i ułożył palce idealnie pokrywając te, które należały do onkologa.

Po kilku dobrych minutach przestrzeń mieszkania lekarza wypełniły dźwięki utworu Ludviga Van Beethovena.** Wilson przyglądał się House’owi, gdy ten grał dokładnie to samo, czego uczył go chwilę wcześniej. Diagnosta był szczęśliwy kiedy towarzyszyła mu muzyka, odprężał się, a na jego twarzy pojawiało się wiele uczuć, które bez wątpienia można było uznać za ciepłe lub pozytywne. House zerknął na Wilsona z uśmiechem.

- Dlaczego mi się tak przyglądasz?
- Bo wyglądasz zabawnie.
- To znaczy jak? – zapytał, nie przestając się uśmiechać.
- Tak… szczęśliwie – jęknął niepewnie Jimmi.
- Bo tak właśnie się czuję – odpowiedział, puszczając mu oczko.

W tym roku bal noworoczny w PPTH miał mieć kilkudniowe opóźnienie, zostały do niego dwie doby. Obaj lekarze wybierali się na przyjęcie, chociaż House został do tego zmuszony przez Wilsona.

cdn.
-------------------------------------------------------------

Wyjaśnienia:

* Wykonawca: [link widoczny dla zalogowanych], tytuł piosenki "One Way Ticket."
Link do piosenki: http://www.youtube.com/watch?v=7DYA1raD-YY

** Wykonawca: [link widoczny dla zalogowanych], tytuł: "Do Elizy".
Link do utworu: http://www.youtube.com/watch?v=6xOPpLkabZ0


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Pią 16:42, 26 Lut 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:09, 05 Sty 2010    Temat postu:

Cytat:
- House, ja się nie nadaję do czegoś takiego – onkolog stanowczo zaprotestował.

po takiego powinna być kroka, onkolog z dużej
Cytat:
- Bo tak właśnie się czuję – odpowiedział puszczając mu oczko.

po odpowiedział powinien być przecinek
Cytat:
Będzie długo i namiętnie. Ten fick jest dla osoby, która z uporem maniaka namawiała mnie dziś do napisania mojego pierwszego Hilsona, a więc powstał takowy, jakastam - dla Ciebie.

A ty z uporem maniaka odmawiałaś... ale jak widać nie na darmo jestem młodszym wcieleniem manipulatorki *spogląda na Agusss*
Danke za dedykację
Cytat:
- Nie zjem cię Jimmi, możesz usiąść bliżej – szepnął.

może i nie zjesz... ale możesz zrobić coś innego
Cytat:
Zdawał sobie sprawę, że okropnie fałszuje, jednak lubił śpiewać pod prysznicem. Niekoniecznie, żeby ktoś tego słuchał.

moje zdemoralizowanie sięga zenitu... wsadziłabym obu pod prysznic i byłoby po sprawie^^
Podobało mi się.
Czekam na więcej i życzę weny


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez coolness dnia Wto 17:10, 05 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:29, 05 Sty 2010    Temat postu:

A ja bym odkręciła ciepłą wodę i zasłoniła tę ich przeźroczystą zasłonę *wyciąga popcorn* Chcesz, J.? *rozsiada się wygodnie naprzeciwko łazienki*
Dobrze, że ją przekonałaś! Me are happy, me like! ^^

Mi też się podobało ^^, lekko się czyta, a zdania takie jak to -
Cytat:
Było godzinę po północy pierwszego stycznia następnego roku, w którym czas nie będzie pędził wolniej niż w poprzednim

to ja po prostu uwielbiam (Ale nie warto w to wnikać; tylko kolejne z moich dziwnych upodobań i ciężko je wytłumaczyć)

Podobnie jak Twój opis tego, jak House uczy W. grać. Dłonie are love! *_*

Świetny kawałek wybrałaś Wilsonowi do śpiewania podczas kąpieli! Jakoś mi to do niego strasznie pasuje

I będzie bal noworoczny! Jak ja uwielbiam bale! *_* A w dodatku 18+ bale!
No, więc weny i gratuluję takiego ładnego debiutu u nas ^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez 333bulletproof dnia Śro 19:10, 06 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Wto 20:17, 05 Sty 2010    Temat postu:

Hmmm... Zapowiada się baaardzo ciekawie^^

I tak! Wiem co znaczy zostać zmuszonym do napisania czegoś przez Jakąstam Moja krew^^

Czytało sie miło xD
Tylko mam załe zastrzeżenie! xD Jako, że mam siostrę na fortepianie grającą... To wątpię, aby House wybrał akurat "Dla Elizy" xD To trudny utwór^^ Ale to moja mała gadka wiec sie nie przejmuj^^

Czekam na więcej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:33, 06 Sty 2010    Temat postu:

jakastam interpunkcja poprawiona

Cytat:
Cytat:
Zdawał sobie sprawę, że okropnie fałszuje, jednak lubił śpiewać pod prysznicem. Niekoniecznie, żeby ktoś tego słuchał.

moje zdemoralizowanie sięga zenitu... wsadziłabym obu pod prysznic i byłoby po sprawie^^
Podobało mi się.


^^zaiste tak się stanie

333bulletproof cieszę się, żę Ci się podoba, ja przymierzam się do skomentowania się my own... btw, świetny finał
Cytat:

A ja bym odkręciła ciepłą wodę i zasłoniła tę ich przeźroczystą zasłonę *wyciąga popcorn* Chcesz, J.? *rozsiada się wygodnie naprzeciwko łazienki*


dwa "przewidywacze"

Cytat:
Aha, to ja Ci technicznie jedną rzecz podpowiem


O tym to ja wiem, powiedz mi tylko czemu "zastanowił się" lub "zaprzeczył" to dla mnie nie reakcja, tylko wypowiedź?

Cytat:
Cytat:
Było godzinę po północy pierwszego stycznia następnego roku, w którym czas nie będzie pędził wolniej niż w poprzednim

to ja po prostu uwielbiam (Ale nie warto w to wnikać; tylko kolejne z moich dziwnych upodobań i ciężko je wytłumaczyć)


Ja też je lubię i również ciężko to wyjaśnić

Cytat:
I będzie bal noworoczny! Jak ja uwielbiam bale!


Będzie, będzie, już się przymierzam do opisu imprezy

Wiem już mniej więcej, jak to wszystko się potoczy w fick'u i zainspirowana w pełni Twoim dziełem 333bulletproof dodałam grafikę, im bardziej akcja będzie miała się rozwinąć, tym grafika będzie "barwniejsza"

Agusss ja się na tym nie znam ale przyjmijmy, ze nauczył go pięciu pierwszych brzdąknięć, miejmy nadzieję, że nie było to bardzo trudne

Cieszę się, że się Wam podobało i miejmy nadzieję, że kolejne części również przypadną Hilsonkom do gustu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
soft
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tu te truskawki?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:42, 06 Sty 2010    Temat postu:

+18. Mraaauuu ^^

Cytat:
Było godzinę po północy pierwszego stycznia następnego roku, w którym czas nie będzie pędził wolniej niż w poprzednim.


Jak pisała Bullet, zdanie jest świetne i mi też się z całego tekstu jak na razie najbardziej podoba

Pocytowałbym jeszcze, ale moje palce zbyt bardzo przypominają kostki lodu, by przedłużać mój jakże "konstruktywny" komentarz. ;D
Ogółem opowiadanie już mi się podoba, a fakt, że +18 sprawia, że pewnie będzie mi się podobać jeszcze bardziej ^^. Stylistycznie ładnie, pomysł z pianinem już gdzieś czytałam, ale to na jakiejś zapuszczonej, angielskiej stronce, więc... ;D
So, pozostaje życzyć wena, wena, wena, jeszcze raz wena i naprawdę duużo wolnego czasu do pisania

A tak w ogóle by the way...
Ej! Popcorn? Chłopaki pod prysznicem?! Przezroczysta zasłona! Teeeż chceee! * Łapie fotel i dosiada się koło Bullet* Yay! Kya! Omgwtflol!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez soft dnia Śro 15:52, 06 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:06, 06 Sty 2010    Temat postu:

Cytat:
O tym to ja wiem, powiedz mi tylko czemu "zastanowił się" lub "zaprzeczył" to dla mnie nie reakcja, tylko wypowiedź?

Chyba jestem zbyt zmęczona dzisiaj, żeby próbować to zrozumieć Nauczyłam się pisać bez tej kropki na końcu, bo mówili mi, że tak ma być i opatrzyło mi się w książkach. Ale nie będę próbowała tego tłumaczyć ani wyjaśniać, bo zdecydowanie jestem w tym kiepska Skoro wiesz o tym i tak ma być jak jest teraz, to ja siedzę cicho już, a tamtą uwagę kasuję ^^

Cytat:
im bardziej akcja będzie miała się rozwinąć, tym grafika będzie "barwniejsza"

Yeah! Nie mogę się doczekać ostatniej

*podaje Soft kubełek popcornu z napisem Valentine's Day Special Edition i tysiącem serduszek, na którym "ktoś" czarnym markerem podopisywał inicjały H + W* ;>
Mam nadzieję, że szybko nam zafundujesz kolejny seans, bo trochę głupio będziemy wyglądać gapiąc się na pustą łazienkę


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez 333bulletproof dnia Śro 19:11, 06 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:34, 07 Sty 2010    Temat postu:

333bulletproof Myślę, że dziś będzie imprezowo w PPTH, o ile beta sprawdzi mi tekst, bo bez tego ani rusz.

soft cieszę się, że się podoba, mam nadzieję, że również będzie Ci się podobało, gdy akcja się rozwinie.

Ps. Usunęłam posta, zamiast choćby dać EDIT

--------------------------------------------------

Jak się cieszę, że się udało przebrnąć betom przez mój tekst, miejmy nadzieję, że nie ma rażących błędów
dziękuję Wam: jakastam, dr Tygrysolka i jestemmaciek

333bulletproof dzięki również, że zachęciłaś mnie



II a.




Było późne po południe dnia drugiego stycznia. Wilson w pośpiechu prasował koszule, swoją i House'a. Obiecał przygotować przyjacielowi również garnitur, bo wiedział, że House nie pokusi się nawet o wyprasowanie kołnierzyka. Postanowił zadzwonić do diagnosty. Chciał upewnić się, że będzie on gotowy, żeby od razu ubrać się i wyjść, gdy Wilson przywiezie mu ubrania.

- Na jakim etapie "przygotowywania się" jesteś? - zapytał, zdając sobie sprawę z tego, że House na pewno nie ma takiego wyrazu w swoim słowniku.
- Czy ja wiem? Piję bourbon i palę cygaro - te same czynności będę wykonywał na balu - powiedział z nutką sarkazmu w głosie.
- Kąpałeś się już, ogoliłeś się? - Wilson był zniecierpliwiony.
- Jimmy, przecież nie idę na randkę - szepnął do słuchawki, jego kąciki ust uniosły się nieznacznie.
- Na randki też się nie myjesz? Nie podejrzewałem, że...
- Yeah, yeah, yeah... wiesz co, wolę uniknąć przemowy, idę pod prysznic, ale...
- Ale? - Po drugiej stronie zapadła chwilowa cisza.
- Ogolić się nie zamierzam. - House, rzucił słuchawką i dokończył drinka.

Po kilku minutach nalał sobie kolejnego, dopalił cygaro, które sam sobie podarował w mikołajki i ruszył w stronę łazienki. Ledwie wszedł pod prysznic i zamoczył ciało, usłyszał natrętny dzwonek do drzwi.

- Jeśli to Wilson, to otworzy sobie kluczem, jeśli nie, to do diabła z cholernymi "sprzedawcami" religii - myślał, gdy ciepły, kojący strumień wody oblewał jego ciało, lekko dudniąc w jego tors i swobodnie płynąc wzdłuż jego brzucha, a później leniwie ściekając po genitaliach.

Po chwili usłyszał głośne pukanie, ale wcale nie zamierzał wychodzić z przyjemnej kąpieli i otwierać. Nagle do jego uszu dotarł znajomy dźwięk jego komórki. Sięgnął laską w kierunku stołka, na którym leżał telefon i przyciągnął go do siebie. Odczytał wiadomość tekstową:

01-02-2010 19:07 pm
Od: Wilson

House, wpuść mnie, chyba nie wziąłem klucza, poza tym stukam nogą, bo... rusz się!


Diagnosta uśmiechnął się szeroko i, opierając się o ścianę, zaczął odpisywać.

01-02-2010 19:09 pm
Do: Wilson

Nie mogę wyjść z wanny, bo zapodziałem szlafrok, musisz zaczekać...


James trzymał teraz komórkę w zębach i opierał się o framugę. Podskoczył ze strachu, gdy zamiast otwierających się drzwi, usłyszał dźwięk i poczuł wibracje komórki we własnych ustach. Nie mógł poradzić sobie teraz z uwolnieniem rąk, więc postanowił czekać, aż House się zlituje i go wpuści. W ostateczności zacznie kopać w drzwi z całej siły.

Nie musiał jednak czekać długo, bo po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanął półnagi House. Tylko mały ręcznik okalał jego biodra. Wilson zamarł i gapiąc się na diagnostę, upuścił komórkę ze swoich ust wprost na podłogę za progiem jego mieszkania.


II b.




- Spokojnie, ten ręcznik mi nie spadnie – roześmiał się House. - Masz mój garnitur?

Wilson skinął głową. Niby nic takiego się nie stało. Przecież to nie był pierwszy raz, kiedy widział przyjaciela prawie nago, ale miał wrażenie, że od sylwestrowej nocy coś się zmieniło. Nie było to nic szczególnego. Nic istotnego się nie wydarzyło, ale jednak czuł się „inaczej", gdy przebywał obok diagnosty. Czuł się mniej swobodnie, miał wrażenie, że jest spięty, choć nie miał ku temu najmniejszego powodu.

- U- ubieraj się, zaraz musimy jechać. – Pospieszał go onkolog.
- Dokąd ci tak spieszno, Wilson? – zapytał z szelmowskim uśmieszkiem - Zabawa nie zając, nie ucieknie. Z resztą, aż tak ci się spieszy do tego, żebym ograł cię w pokera do gołego?

- A dlaczego zaraz do gołego? – Wilson podskoczył zirytowany.
- Co ci jest Jimmy? Od sylwestra zachowujesz się co najmniej dziwnie…
- Nic mi nie jest! I nie będę grał z tobą w pokera! – krzyknął, pokazując House’owi, żeby przyspieszył swoje „ubieranie się”.

Przez całą drogę milczeli. Żaden z nich nie miał potrzeby się odzywać. Było między nimi widoczne napięcie. Niestety żaden nie wiedział, czym zostało ono spowodowane. Coś się działo, zarówno z House’em, jak i z Wilsonem, ale nie potrafili nazwać stanu, który im towarzyszył.

Dotarli do szpitala w samą porę. Przyjęcie rozpoczęło się zaledwie pół godziny wcześniej. Na szczęście dla House’a, udało się im uniknąć przemówień i powitań na samym jego początku.
Mężczyźni pewnym krokiem wkroczyli na salę, na której ustawione były stoły do gry w pokera, rosyjską ruletkę i inne gry hazardowe. Przy ścianach znajdowały się te z alkoholem i przekąskami, a na całej sali roiło się od lekarzy, pielęgniarek i licznych sponsorów z PPTH.

House chciał przerwać ciszę i rozluźnić atmosferę, więc rzucił luźno:

- Zobacz, Dereck nosi tupecik, wiedziałem!
- House, ciszej! – Uspokajał go Wilson, gdy ten nie mógł przestać się znacząco uśmiechać w kierunku lekarza w peruce.
- A widzisz tamtą pielęgniarkę? – zapytał diagnostę cicho, spoglądając ukradkiem na kobietę o nieprzeciętnej urodzie.
- Zdaje się, że wzrok mam w porządku – zakpił.
- I jak? Podoba ci się?
- Chciałeś zapytać raczej: „Czy jest odpowiednia dla mnie?”
Wilson dał za wygraną.
- Zgadza się. Więc pasuje do mnie?
House spojrzał rozbawionym wzrokiem na onkologa.
- Nie – zaśmiał się.
- Dlaczego tak uważasz?
- Bo zapewne z powodu swej urody lubi mieć przynajmniej kilku facetów obok siebie.
- Sugerujesz, że mam cię przygarnąć? – Wilson spojrzał na niego rozbawiony.
- Bardzo zabawne. – House skrzywił się. - Przyniosę sobie coś do picia. Do zobaczenia za jakiś czas – powiedział do przyjaciela.

W oddali zauważył Cuddy, która jak zwykle wyglądała pięknie. Chciał ujrzeć jej ładny dekolt z bardzo bliska. Podszedł i przywitał się, komentując głośno jej kreację, ale…
Mimo iż jej reakcja była taka, jak zazwyczaj, czyli skrzywiony uśmiech i zabawny tekst w odwecie, to House tym razem nie poczuł radości ani nutki podniecenia, wynikającej z ich ciętej rozmowy.

- Po prostu nic. – Pomyślał cicho, spoglądając wciąż na Lisę.
- Co do cholery… muszę się napić – syknął.
- Te, lesba! – Trzynastka się odwróciła na jego słowa. Ludzie znajdujący się w pobliżu zamarli.
- Chodź się napić! – krzyknął – Zobaczymy kto jest gorszym pijakiem.
Uśmiechnął się szeroko.
- A więc sprawdźmy. – Chętnie podjęła się wyzwania.

Po siódmej kolejce tequili House nie wyglądał na trzeźwego, za to Trzynastka trzymała się całkiem dobrze.

- Nieźle - jęknął, spoglądając na podwładną.
- Uczyłam się od mistrza. - Uśmiechnęła się.
- Muszę znaleźć Wilsona, chcę ograć go w karty – powiedział i opuścił towarzyszkę ze szklanką whisky w dłoni.
- Wilsoooon! - zawołał, ponieważ nigdzie na sali nie zauważył przyjaciela.
- Cuddy! Widziałaś Wilsona?
- House, śmierdzisz alkoholem z daleka. - Oburzyła się Lisa.
- Ciężko by nie było, jeśli wypiłem sporo. - Przewrócił zabawnie oczami.
- Do czego potrzebny jest ci James? - zapytała zaciekawiona.
- Chcę... - zająknął się. - Czego ja od niego chciałem? - Zastanowił się w duchu.
- Aaaa… miał zagrać ze mną w pokera - zakomunikował z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Wydawało mi się, że wychodził na zewnątrz, może chciał przestawić samochód?
- Dzięki - mruknął.

Po chwili poczuł irytację.

- Gdzie on jest? - Siedział na piętrze i próbował dopasować puzzle do siebie.
- Wiem - szepnął do siebie. Wstał i podpierając się laską, wyszedł na balkon.

Z tego miejsca mógł zobaczyć, czy auto Wilsona stoi na parkingu. Miał na dzieję, że ciągle się ono tam znajduje, że onkolog nie pojechał bez słowa do domu. Samochód przyjaciela stał na swoim miejscu, ale...

- Niech to! - Przeklął w myślach, gdy ujrzał tam Jimmy’ego z pielęgniarką, którą mu wcześniej pokazał. Jego cierpliwość sięgnęła zenitu, a serce znacznie przyspieszyło, gdy zobaczył jak kobieta kokietuje onkologa, a ten się na to godzi.

Poczuł przypływ wściekłości i zaraz po tym jego plecy zalał zimny pot. Jak to możliwe, że największy z heteryków jest tak wściekle zazdrosny o przyjaciela. House nie czuł złości do Jimmy’ego, nie zazdrościł mu również pięknej kobiety, ale to ją obdarzył uczuciem nienawiści, jak tylko ujrzał jej dłoń na policzku onkologa.

- Uspokój się House i nie odpier... - Przeklinał siebie.

Co jeszcze mogło go uspokoić? Kolejna kolejka tequili? Jakaś kobieta, trochę vicodinu, czy Wilson, który zaprzeczy, że coś łączy go z tą lafiryndą?
Zjechał windą na dół i zabierając ze stołu jeszcze jedną szklankę bourbona, poszedł w kierunku wyjścia.

- Wilson! Tu jesteś przyjacielu! - Onkolog spojrzał podejrzliwie. Był pewien, że diagnosta coś knuje, i nie pomylił się.
- Ooo, przepraszam najmocniej, pobrudziłem panią. - Zrobił minę zbitego psa.
- Niezdarny kaleka ze mnie - jęknął.
- Ależ nic się nie stało, przepraszam, pójdę to wyczyścić. - Kobieta nie śmiała wściekać się na chorego.
- Dlaczego to zrobiłeś? - Wilson był wściekły.
- Dlaczego ty to robisz? - zapytał stanowczo przyjaciela.

Nieświadomie odeszli kilka metrów w bok. Nie byli tym samym narażeni na spojrzenia gości podczas zapowiadającej się kłótni.

- Ona mi się podoba. Chyba mam prawo...
- Zamknij się! - House nie panował nad sobą.
- O co tobie chodzi, do cholery?! Czy ja tobie bronię?! – wrzasnął Wilson.
- Nie! Nie bronisz i to mnie wkurza! Denerwuje mnie twoje zachowanie - wyrzucił jednym tchem.

James zmarszczył brwi. House poczuł zapach perfum onkologa i pod wpływem chwili zbliżył się gwałtownie do przyjaciela, przyparł go swoim ciałem do muru.

- Co ty robisz? - wyszeptał przerażony Wilson.
- Nie panuję nad sobą - jęknął i ujął twarz Jamesa w swoje dłonie niemal natychmiast przykładając usta do jego warg.

Na początku drugi lekarz próbował go odepchnąć, ale widocznie nie był do końca był pewien, czy chce odrzucić House'a w tym momencie. Przestał się szarpać i pozwolił, by spragniony język diagnosty wślizgnął się do jego ust. Gorzka whisky, zapach, który czuł od lat, teraz miał nowy smak. Ich pocałunek był agresywny i namiętny, ale dosyć krótki. House zachował się jakby nagle ocknął się z letargu. Odsunął się od Wilsona na metr i opuścił wzrok.

- House... - szepnął onkolog, pocierając usta.
- Zapomnij o tym - powiedział i odwrócił się do przyjaciela plecami.
- Poproszę taksówkę pod PPTH. - Chciał jechać do domu, do swojej jaskini. Uciec i nie pokazywać się nikomu. Nie pokazywać się na oczy Wilsonowi...

Wilson zaniemówił. Spojrzał na House'a nieobecnym wzrokiem. Nie zrozumiał. Nie chciał lub nie potrafił.


cdn.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Czw 19:01, 07 Sty 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:45, 07 Sty 2010    Temat postu:

Ja ci już dwie godziny temu mówiłam co o tym sądzę.
Genialne

Jest śmieszne tam gdzie takie powinno być, ciekawe i genialne

Weny

*A i dla osób, które twierdzą, że się pisze burbon. Wujek twierdził, że bourbon, więc zostało tak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:33, 07 Sty 2010    Temat postu:

Nie ma za co ^^ Masz łatwość w pisaniu, czułabym się winna, gdybym nie próbowała Cię zachęcać Trzeba dbać o wspólne dobro hilsonek

Cytat:
Wilson w pośpiechu prasował koszule, swoją i House'a.

Rozczuliło mnie to *_* On się nadaje do prasowania koszul, powinien jeszcze robić House'owi śniadanie do łóżka/w łóżku

Cytat:
James trzymał teraz komórkę w zębach i opierał się o framugę. Podskoczył ze strachu, gdy zamiast otwierających się drzwi, usłyszał dźwięk i poczuł wibracje komórki we własnych ustach.

Wierz lub nie, ale całkiem jednoznacznie mi się ten fragment skojarzył! *zastanawia się, czy to już nie jest niebezpieczna psychiczna choroba* W każdym razie, me like it, moja skrzywiona wyobraźnia Cię luubi (Prawdopodobnie właśnie się pogrążyłam, bo okaże się, że nikomu poza mną wibrujące telefony w ustach onkologów nie kojarzą się w taki nieprzyzwoity sposób... )

Cytat:
- Co ty robisz? - wyszeptał przerażony Wilson.
- Nie panuję nad sobą - jęknął i ujął twarz Jamesa w swoje dłonie niemal natychmiast przykładając usta do jego warg.

Ah! *__* To jest świetne. Idealna odpowiedź. Mam wrażenie, że im więcej o tym napiszę, tym bardziej obedrę to z klimatu, więc pozostanę na ahh

Aa, jak już mówimy o Wujku Wyszukaj, to lesba, a nie lezba. Wiem, że to kompletnie głupio wygląda napisane i nie da się przeczytać bez seplenienia, ale najwyraźniej tak funkcjonuje o.OO'

Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:16, 07 Sty 2010    Temat postu:

jakastam Genialni to oni są, we dwóch

333 Racja, Hilsonki muszą trzymać się razem

Cytat:
Cytat:
Wilson w pośpiechu prasował koszule, swoją i House'a.

Rozczuliło mnie to *_* On się nadaje do prasowania koszul, powinien jeszcze robić House'owi śniadanie do łóżka/w łóżku


Myślę, że chętnie by to robił, chociaż jak nam wiadomo, House też świetnie gotuje, po lekarsku *dobiera się do jajka ze strzykawką*


Cytat:
Cytat:
James trzymał teraz komórkę w zębach i opierał się o framugę. Podskoczył ze strachu, gdy zamiast otwierających się drzwi, usłyszał dźwięk i poczuł wibracje komórki we własnych ustach.

Wierz lub nie, ale całkiem jednoznacznie mi się ten fragment skojarzył! *zastanawia się, czy to już nie jest niebezpieczna psychiczna choroba* W każdym razie, me like it, moja skrzywiona wyobraźnia Cię luubi (Prawdopodobnie właśnie się pogrążyłam, bo okaże się, że nikomu poza mną wibrujące telefony w ustach onkologów nie kojarzą się w taki nieprzyzwoity sposób... )


Wcale się nie pogrążyłaś miałam identyczne myśli pisząc to *doublefacepalm*

Aaaa!
poprawiłam, rzeczywiście, nie zauważyłam, że mi podkreśliło, ale ze mnie człowiek


Edit:

Gdzie ja mam głowę, takie byki walić, chociaż wiem, jak się pisze: rzeczywiście. Ma być


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Czw 19:54, 07 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:22, 07 Sty 2010    Temat postu:

Cytat:
jakastam Genialni to oni są, we dwóch

Też fakt


Cytat:
poprawiłam, żeczywiście, nie zauważyłam, że mi podkreśliło, ale ze mnie człowiek

Możesz zwalić to na mnie
I na mojego worda, który zmienia wszystkie wyrazy i jest angielski...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Pią 20:34, 08 Sty 2010    Temat postu:

Ooo tak, tak, tak xD

Teraz to naprawdę mnie zaskoczyłaś xD Na pewno jesteś Huddziną? :>

Ja już Cię pod Hilsonke bym kwalifikowała^^ Wspaniale to napisane... Tak z uczuciem xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:41, 08 Sty 2010    Temat postu:

Agusss, panna N. się nawróciła już na Hilsonka

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Pią 20:45, 08 Sty 2010    Temat postu:

No sorry nie było mnie kawałek czasu, nie? xD

No to baaaaaardzo dobrze^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:30, 08 Sty 2010    Temat postu:

Ktoś wyrzuci ten post?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Pon 17:54, 22 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 5:31, 22 Lut 2010    Temat postu:

jakastam to przez Twojego worda xD
Agusss Dziękuję

Hilsonka z krwi i kości, i to mnie cieszy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Pon 5:31, 22 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 5:33, 22 Lut 2010    Temat postu:

Cytat:
Damn! Co wy ze mną robicie, Hilsonki?!
Nałykałam się dzisiaj Hilsonowych fików, jak młody pelikan ryb i ogarnęła mnie olbrzymia chęć dokończenia tego fika, zwłaszcza, że mam już cały wymyślony.

Dobra, to rzucam się świadomie w przepaść, nie bijcie ;p

Część nieerowa, ale za to angstowa, następna będzie taka iście Hilsonowa, może nawet dziewczyny zasiądą z popcornem naprzeciw łazienki któregoś z chłopców:
*___*


Wiem, że się powtarzam, ale: jakastam, to nadal jest dla Ciebie To ja idę spać, a wy Enjoy




III


Wilson gapił się jeszcze przez kilka minut na skrzyżowanie, za którym zniknęła taksówka, wioząca House’a do mieszkania… A może nie? Może nie pojedzie do domu? Zapewne wybierze się do baru, zechce zalać swoje rozterki jeszcze większą ilością alkoholu. Pewnie wydaje mu się, ze wtedy po prostu odpłynął w dół rzeki zmartwień. Ale istnieje coś takiego jak cholernie prawdziwe i rzeczywiste jutro. Będzie bezlitosne. Dla nich obu.

- James! - Po chwili do jego uszu dotarł kobiecy, nieco piskliwy głos. - Już jestem, możemy… - Wzrok Wilsona był nieobecny, jego czekoladowe tęczówki zasłaniała biała jak mleko mgła. Nie była to sprawka pogody. Na zewnątrz było dosyć ciepło i przyjemnie jak na zimową porę.
- Przepraszam cię, ale… - Potarł dłonią zesztywniały z nerwów kark. - Ja… muszę jechać, przepraszam. - Nie spojrzał na nią. Ruszył w kierunku samochodu, a kobieta stała nieruchomo, wpatrując się ze zdziwieniem w oddalającą się sylwetkę onkologa.

James zaparkował na małym parkingu nieopodal nocnego sklepu. Postanowił wstąpić i zrobić zakupy w drodze powrotnej. Będzie potrzebował wina. Dużo wina. Najlepiej kupi skrzynkę, żeby zostało na jutro… i po jutrze… Żeby wystarczyło, aż oswoi się z myślą, że House pocałował go zachłannie i namiętnie, a on nie pozostał mu dłużny. To było nienormalne!

Przeszedł na drugą stronę ulicy i wszedł w uliczkę, która prowadziła do sklepiku. Końce jego muszki zwisały swobodnie po obu stronach kołnierzyka, a pierwsze guziki były rozpięte… Albo w ogóle ich nie było, House był dosyć agresywny w swoich poczynaniach, zapewne pozbawił onkologa tychże guziczków.

- Cholera! Jak tak dalej pójdzie, będę zmuszony skompletować nową garderobę. - Uśmiechnął się w duchu. Tak naprawdę zastanawiał się… Kim jest. Kim był, zanim to się wydarzyło i kim będzie jutro.

Szedł powoli, chwiejąc się lekko. Był zmęczony i zestresowany. Nagle, jak spod ziemi wyrosła przed nim trójka młodych mężczyzn. Wyglądało na to, że zagrodzili mu drogę, onkolog był zdezorientowany.

- Widzę, że było się na imprezce! - Uśmiechnął się szyderczo jeden z nich. - Gajerek, muszka… gdzie twoja panienka, koleś? – zapytał, podchodząc bliżej.
- Nie mam. - Dziękował niebiosom, że nie było przy nim teraz żadnej kobiety, ale…
- Pedał - syknął drugi.
- Słucham? - Wilson nie wierzył w to, co usłyszał.
- Jasna sprawa, nie masz panienki, jesteś pedał! - Krzyknął trzeci, wciskając palec wskazujący w klatkę piersiową onkologa.
- Co to, kurwa ma być? - Pomyślał. Ale: - O co wam chodzi? - zapytał.
- Dawaj portfel, cioto! - krzyknął ponownie jeden z młodzieńców.
- Nie zamierzam…
- Oddaj, bo docenimy zaraz twój pedalski tyłek! - Byli pewni siebie, w końcu było ich więcej. Nie mieli pojęcia, co wydarzyło się dziś pomiędzy Wilsonem a House’em, a jednak posądzili go o to, iż jest homoseksualistą. Może rzeczywiście nim był? Podobał mu się pocałunek House’a…

Opuścił głowę i wyjął portfel z kieszeni, po czym przekazał go jednemu z rabusiów.
- Widzisz, tak jest od razu lepiej, nie ma się co wściekać. Jesteś skazany na przegraną. - Poklepał Jimmy’ego po ramieniu. Wilson odetchnął z ulgą, ale niesłusznie. Po chwili otrzymał silny cios prosto brzuch. Zgiął się w pół i wrzasnął z bólu.
- O… o co wam… - szepnął.
- Spokojnie koleś, chłopaki się tobą zajmą! - krzyknął lider grupki i odwrócił się na pięcie. Zniknął w ciemnościach wraz z własnością onkologa. Jimmy zamarł.
- Nie… tylko nie to… - W umyśle Wilsona krążyły różne straszne scenariusze, nie miał sił uciekać, wrzeszczeć ani, żeby oddać cios któremuś z napastników. Na szczęście dla Jamesa - w innych okolicznościach nie można byłoby tak tego nazwać - mężczyźni obdarzyli go kilkoma silnymi ciosami, a gdy upadł na chodnik, dostał jeszcze parę solidnych kopniaków.
- Jeśli doniesiesz, to znajdziemy cię i wtedy nie będzie już tak wesoło! - Pozostali dwaj podążyli za swoim prowodyrem.

Było mu niedobrze, bardzo niedobrze. Bolały go wnętrzności i miał ochotę zwymiotować. Chciałby pojechać do szpitala, znaleźć się w bezpiecznym miejscu, być może nawet pozwoliłby podpiąć sobie kroplówkę. Próbował się podnieść, ale nie był w stanie. Kręciło mu się w głowie, ponieważ upadając, uderzył nią o ziemię. Miał pęknięty łuk brwiowy, z którego sączyła się krew.

- House… - szepnął nieprzytomnie.

cdn.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Pią 6:32, 26 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:43, 22 Lut 2010    Temat postu:

Cytat:
Część nieerowa, ale za to angstowa, następna będzie taka iście Hilsonowa, może nawet dziewczyny zasiądą z popcornem naprzeciw łazienki któregoś z chłopców

Czyli część dla mnie. I na dodatek mogę więc legalnie czytać (skoro nieerowa)

Cytat:
- Cholera! Jak tak dalej pójdzie, będę zmuszony skompletować nowa garderobę. - Uśmiechnął się w duchu.

nową

Dziękuję za dedykację, kochana Nitko

Ja już nie wiem co mam Ci pisać. Magiczka słów i tyle. Od tekstu nie można, jak zwykle, się oderwać.

Akcja powoli zmierza do przodu (czyt. powoli, powoli, lecz nieubłagalnie zbliżamy się do ery w wykoaniu naszego kochanego Wilsonka i równie kochanego House'a ).

Cieszę się strasznie, że mimo wszystko wróciłaś i zamierzasz skończyć to opowiadanie, bo na pewno na to ono zasługuje. Dobrze, że jednak go nie porzucasz.

Pozdrawiam i życzę Wena,
jakastam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 6:31, 26 Lut 2010    Temat postu:

jakastam napisał:
Czyli część dla mnie. I na dodatek mogę więc legalnie czytać (skoro nieerowa)

Erową też przeczytasz, już ja Cię znam

Cytat:
nową

Dziękuję bardzo mój nadworny poprawiaczu

Cytat:
Dziękuję za dedykację, kochana Nitko

Ależ nie ma za co, cała przyjemność po mojej stronie

Cytat:
Magiczka słów i tyle.

Eee tam, nieprawda i nie zaczynajmy naszej dyskusji jak na gg

Cytat:
czyt. powoli, powoli, lecz nieubłagalnie zbliżamy się do ery w wykoaniu naszego kochanego Wilsonka i równie kochanego House'a

O tak, powoli, żółwim tempem wręcz

Cytat:
Cieszę się strasznie, że mimo wszystko wróciłaś i zamierzasz skończyć to opowiadanie

A to tylko i wyłącznie Twoja zasługa załamanie minęło


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Izoch
Okulista
Okulista


Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sammyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:19, 26 Lut 2010    Temat postu:

Czeeeeść! *macha*
Nadrabiam w końcu zaległości o.O

Miałam pisać wypracowanie na historię, uczyć się rosyjskiego, zrobić ćwiczenia z matematyki i angielskiego, napisać rozprawkę na polski i tak dalej, a siedzę tu i czytam
Chyba się nie zbiorę w sobie, żeby wrócić do książek


OJANIEMOGĘ! Jaki rysunek! *____*
Chcę to zobaczyć w serialu

Cytat:
Ale istnieje coś takiego jak cholernie prawdziwe i rzeczywiste jutro. Będzie bezlitosne. Dla nich obu.

Przepiękne *_*

Cytat:
Zapewne wybierze się do baru, zechce zalać swoje rozterki jeszcze większą ilością alkoholu.

To jest przykre. Alkohol jest jego przyjacielem... Bu

Cytat:
To było nienormalne!

Oj, Jimmy, nie narzekaj! Wszyscy wiemy, że tego chcesz

Cytat:
- Cholera! Jak tak dalej pójdzie, będę zmuszony skompletować nową garderobę.

Ciąg dalszy przygód Jamesa całowanego przez House'a i całującego go nastąpi *_*

Cytat:
Po chwili otrzymał silny cios prosto brzuch. Zgiął się w pół i wrzasnął z bólu.

Co za CHAMY!
House, mógłbyś akurat przypadkiem tam się przechadzać i go uratować!

Jezu, ja tego wcześniej naprawdę nie widziałam o.O
Ale nic, nadrobiłam

Podobają mi się elementy angstowe. I to, co się dzieje potem, gdy są dla siebie czuli... *-*
Dawno mi się nie zdarzyło, że nie wiedziałam, co napisać. To... dziwne o.O
W każdym bądź razie podobało mi się. I liczę na więcej *_*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:35, 26 Lut 2010    Temat postu:

Izoch napisał:
Czeeeeść! *macha*

bosh, kogo ja widzę, tzn. czytam

Cytat:
Miałam pisać wypracowanie na historię, uczyć się rosyjskiego, zrobić ćwiczenia z matematyki i angielskiego, napisać rozprawkę na polski i tak dalej, a siedzę tu i czytam

Ja jestem dopiero genialna uczę się fizjologii i zaglądam co chwila na forum, żeby popielenić o Hilsonie

Cytat:
OJANIEMOGĘ! Jaki rysunek! *____*

Pięęęęęękny, jak stąd do Kanady *____*

Cytat:
Oj, Jimmy, nie narzekaj! Wszyscy wiemy, że tego chcesz

Na pewno chce, tylko jeszcze skrycie

Cytat:
Ciąg dalszy przygód Jamesa całowanego przez House'a i całującego go nastąpi *_*

Ciekawe, co House mu następnym razem oberwie, guzik w spodniach

Cytat:
Co za CHAMY!
House, mógłbyś akurat przypadkiem tam się przechadzać i go uratować!

Właśnie. Nie lubię nietolerancyjnych ludzi, Jimmy jest słodki jak cukierek

Cytat:
Jezu, ja tego wcześniej naprawdę nie widziałam

Bo zapewne ukryło się na kolejnych stronach Hilsona, tak jak z resztą drugi fic: Pięć etapów zakochania [w windzie] , który nie wiem czy sobie skomentowałam
Cytat:

Podobają mi się elementy angstowe. I to, co się dzieje potem, gdy są dla siebie czuli...

Będa pomruki czułości, oj bedą
dziękuję myślałam, że to opowiadanie nie zostanie "zauważone"?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin