Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Dexter in the House [T, 3/12]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:53, 15 Lis 2009    Temat postu: Dexter in the House [T, 3/12]

Kategoria: love

Zweryfikowane przez -333bulletproof-

Autor: GeeLady
[link widoczny dla zalogowanych]
Dexter/House crossover.
Podczas wakacji Dexter poluje na mordercę w New Jersey. Uratowanie następnej ofiary okazuje się trudniejsze, niż początkowo myślał, kiedy poznaje doktora House'a.

House/Dexter, House/Wilson. Same brzydkie rzeczy, zostaliście ostrzeżeni.
Wielkie podziękowania dla Richie za pomoc przy kilku zdaniach *_*
Sprawdzałam parę razy, ale jeśli ktoś zauważy jakieś błędy, niech krzyczy (Prawdę mówiąc, czytałam to już tyle razy, że nie byłabym w stanie zauważyć ani jednego błędu więcej ==') Debiutuje tutaj tym tłumaczeniem, więc każda krytyka mile widziana
Enjoy!

ROZDZIAŁ 1

To niesprawiedliwe, kiedy dobra osoba umiera młodo. Jeszcze mniej właściwe jest, kiedy dobrą osobę, która pomagała innym, spotyka taki los. Nawet jeśli nie jest już młoda.
Najmniej odpowiednią rzeczą, jaka może spotkać kogoś takiego – jest brutalne morderstwo.
Ale świat spływa krwią niewinnych. Powinienem to wiedzieć. Jestem wyjątkowy.
Jestem Dexter.
Jestem seryjnym mordercą, ale w przeciwieństwie do nich – zabijam tylko innych morderców.


Dexter zatrzymał wypożyczony wóz pod Hyatt Hotels i rzucił kluczyki parkingowemu. Kiedy boy hotelowy – który nie mógł mieć więcej niż 15 lat – odprowadził go do pokoju, Dexter włączył laptop i rozpoczął poszukiwania swojej najnowszej ofiary. Czterech mężczyzn w szesnaście miesięcy. Nie wszyscy załatwieni w ten sam sposób.
Przez „załatwieni” miał na myśli „zarżnięci”. Głęboko. Gardłowo. Krwisty uśmiech od ucha do ucha. Wypatroszeni jednym pociągnięciem noża. Szybko, wściekle, bezlitośnie. W tym rzeźniku kryła się furia. Nienawiść do kogoś albo na coś, co ta osoba sobą reprezentowała. Zabijał z ogromnym zaangażowaniem, jakby chciał się zachłysnąć satysfakcją ze swojego dzieła. Wymachiwał nożem jak dyrygent batutą. Oddawał w akcie zbijania całego siebie.
Szaleństwo dźwięków i mocy, muzyka zawarta w kawałkach mięsa.

Oczywiście, pomiędzy tym wszystkim, czekało na odkrycie jakieś większe znaczenie.

Dexter przyglądał się zdjęciom z miejsc zbrodni okiem specjalisty (część z nich była ściągnięta, inne pożyczone). Wszystkie ofiary wykrwawiły się na śmierć, porzucone na scenie. Dwójka z nich uprawiała seks, zanim zostali zamordowani. Jedną z ofiar był bardzo wybitny – chociaż już na emeryturze – chirurg naczyniowy na Uniwersytecie Medycznym w Princeton.
Nie wszyscy zostali zabici dokładnie w ten sam sposób, ale wszyscy odnieśli rany cięte. Policja nie połączyła tych spraw, bo chociaż wszyscy zostali zamordowani – to w różny sposób. W innych miastach i miasteczkach. Nie znali się, nie bywali w tych samych klubach, nie łączył ich nawet podobny wiek.
Dexter znał sposób myślenia gliniarzy: miejsce, sposób śmierci, wiek, rozmieszczenie ran na ciele, jak zostawiono zwłoki… ci faceci uwielbiali mokrą robotę. Pojawiali się, kiedy tylko poczuli krew. Mnóstwo – krwi, nie spermy.

Patrzenie na śmierć swoich ofiar sprawiało mordercy przyjemność. Umierali szybko, umierali przerażeni. Z wiedzą, że nie da się tego zatrzymać. Dexter próbował rozgryźć umysł psychopaty, nie tylko jego sztukę zabijania.
Wow. Przeglądał kolejne zdjęcia, analizując twarze. Policjanci zignorowali dwie rzeczy, które tworzyły związek między ofiarami. Wszyscy byli mężczyznami, wszyscy pracowali w sektorze medycznym.
Dexter podniósł się z krzesła, zdrętwiały od siedzenia, i zdjął koszulkę, odsłaniając wysportowane, trzydziestoletnie ciało. Piaskowo-brązowe włosy, krótko ścięte i schludnie ułożone tworzyły niezłą całość z twarzą o wydatnych kościach policzkowym. Jej wyraz wahał się od braku emocji do wymuszonego uśmieszku – a oba mogły być niebezpieczne. Dwoje bardzo zielonych, czujnych oczu spoglądało spod delikatnie uniesionych brwi.

Dexter odetchnął głęboko. Facet lubił swoje ostrza i, oczywiście – lubił krew.
Całą tę krew.

Dexter, ze swoim ironicznym spojrzeniem na świat, postanowił, że nazwie go Red. Miło cię poznać.

* * *

Tata zawsze powtarzał: wybieraj swoje ofiary uważnie. Wybieraj rozsądnie. Pozwól swojej pasji – lub powołaniu, jeśli wolisz – wyrwać się spod kontroli, a równie dobrze będziesz mógł skreślić szanse na normalne życie.
Moje życie nie jest normalne. Ja też nie jestem – przekreślam inne życia. Te, które znajdują się poza kontrolą. Te, w których pasja przerodziła się w morderczą obsesję. Zabijam mężczyzn (a czasem kobiety), ale potrafię ich zrozumieć. Jestem taki dzięki swoim własnym i wpojonym przez ojca zasadom etycznym. Taak, nawet mordercy i wariaci mają zasady moralne i ograniczenia. Tylko… bardzo, bardzo straszliwe zasady.


W trakcie obiadu – pieczona ryba w niezłej klasy restauracji Hyatt – Dexter studiował detale wszystkich czterech morderstw. Czytanie o śmierci i zwłokach podczas jedzenia nigdy nie było dla niego problemem. Niewiele rzeczy wyprowadzało go z równowagi. Właściwie, ciężko przejmować się czymś, jeśli nie ma się uczuć.

Emerytowany chirurg. Drugie ze znalezionych ciał, ale według medycznej ekspertyzy - najświeższe. Doktor został głęboko pocięty na udach. Sztuczne zastawki serca. Dexter czytał akta medyczne lekarza. Chirurg naczyniowy z chorym sercem. Nie ma nic za darmo. Okradziony, ciało porzucone.

Zamknął akta chirurga i zajął się pielęgniarzem. Jego brzuch był rozcięty na całej długości. Dexter nie znalazł nic ciekawego, poza tym, że mężczyzna był głuchy. To… interesujące. Nabrał pełen widelec ryżu. To był długi dzień, Dexter był głodny. Przeczytał resztę akt. W każdym przypadku ofiary zostały okradzieni lub zgwałcone – albo jedno i drugie.

Oszacowano, że morderstw dokonano na przełomie 16 miesięcy. Pierwsze ciało znaleziono 18 marca 2007 roku. Podejrzewali, że ofiara nie żyła od dwóch tygodni, zanim ją odkryli. Druga ofiara została znaleziona krótko po śmierci, 23 lipca. Trzecie ciało odkryto 17 stycznia, 2008 roku. Rozkład zwłok sugerował, że gniło już od jakiś trzech miesięcy. Dexter przeliczył w pamięci. Środek listopada 2007 dla trzeciej ofiary. Cztery miesiące. Byli zabijani w czteromiesięcznych odstępach.
Sprawdził akta pierwszej ofiary. Były chirurg został zabity w połowie marca 2008 roku. Daty śmierci były zgodne z jego obliczeniami. Spojrzał na zegarek. Miniaturowy kalendarz wyświetlał datę 20 czerwca. Planuje znowu zamordować. W przeciągu miesiąca.

To nie pozostawiało zbyt wiele czasu. Niestety, nie miał pojęcia kto może być piątą ofiarą. Wycieczka do lokalnej biblioteki i dowiedzenie się „kto jest kim” w Princeton wydawało się niezbędne. Jeszcze raz spojrzał na zegarek. Zbliżała się dziesiąta wieczorem. Za późno. Więc to będzie pierwsza rzecz, którą zrobi jutro.

* * *

- Dzień dobry, nazywam się doktor House… - nastolatek przestał się uśmiechać, kiedy zobaczył, kto jest jego lekarzem.
- Gdzie doktor Chan?
House przyjrzał się jego karcie z bliska.
- Kto?
- Ta chińska lekarka. To ona mi wczoraj pomogła – House w końcu na niego spojrzał.
- Oh. Jest ładna, prawda? – diagnosta przyciągnął sobie krzesło na kółkach i usiadł, odciążając chorą nogę. – Doktor Chan nie ma dziś dyżuru. Za to ja mam – uśmiechnął się krzywo. – Ale ze mnie szczęściarz. O co chodzi?
Dzieciak przełknął ślinę.
- Ee… Myślę, że jestem przeziębiony, albo…
- Ile masz lat?
- Piętnaście.
- Więc – mówię ci to tylko po to żebyś przestał przychodzić tutaj i marnować czyjś lub, co ważniejsze, mój czas – doktor Chan ma 27 lat i męża.
- Nie dbam o to. Kocham ją.
- Jasne. Nawet nie wiesz jak udawać przeziębienie.
- Proszę, czy nie mógłby pan przysłać jej tutaj chociaż na chwilę?
- Myślisz, że porzuci swojego nowego męża dla ciebie? Musiałbyś być wysoki i bogaty. Jeździsz nowym BMW?
Dzieciak zbladł.
- Więc co mam z tym zrobić? Szaleję na jej punkcie – House westchnął.
- Lubisz Lucy Lu?
- Jasne.
- Kup plakat, powieś go na ścianie. Rób przy nim te wszystkie obrzydliwe rzeczy. Działa za każdym razem.
Kiedy House opuścił swojego kochliwego pacjenta, wpadł na Cuddy.
– Jeszcze jakieś nudne katary, które mogę zdiagnozować? To utrzymuje mój mózg w formie.
- Masz gościa. W moim biurze.
- Mam nadzieję, że jej cycki są tak wielkie – odsunął lewą dłoń na odległość sześciu cali od bicepsa – a tyłek – spojrzał na Cuddy – w połowie tak duży.
Cuddy zignorowała ten ukryty flirt. Przyzwyczaiła się do tego, a nawet sekretnie cieszyła się z jego małych złośliwości.
-Jest z policji – na widok nieufnej miny House’a, dodała:
- To nie Tritter. Jest z wydziału medycyny sądowej w Miami. Policyjna grupa dochodzeniowa.
- Nie szukam pracowników.
- Ja też nie, i to nie dlatego przyjechał.
- Więc dlaczego?
- Dowiedz się. Nie za długo, chcę moje biuro z powrotem – odpowiedział Cuddy, odchodząc.

Młody, dobrze wyglądający mężczyzna, wstał, kiedy House wszedł do biura Cuddy. Miał na sobie jeansy i kremowy golf.
- Nazywam się Dexter – wyciągnął rękę, którą House obrzucił spojrzeniem. Zamiast się przywitać, usiadł na biurku Cuddy i oparł swoja laskę o podłogę.
- Cuddy powiedziała, że przyjechałeś z Miami. Myśli, że jesteś tutaj z powodu jakiś oficjalnych spraw dotyczących waszego wydziału policji. To mało prawdopodobne, skoro wybrali specjalistę od medycyny sądowej do przekazania wiadomości. Przysłali by jakiegoś lizusa albo, co byłoby lepsze i tańsze, użyli telefonu.
Dexter z powrotem usiadł.
- Jestem tutaj na wakacjach.
- Jacyś krewni?
Dexter odwrócił odrobinę głowę, niewielki uśmiech pojawił się gdzieś w kącikach ust. Doktor House próbował go ocenić. Analizował go. To mogło być zabawne.
- Nie – czekał.
- Więc nie jesteś tutaj na wakacjach.
Bingo. Ten lekarz był bystry.
- Nikt, kto mieszka i pracuje w Miami nie chciałby przyjeżdżać do New Jersey. Chyba, że musiałby odwiedzić krewnych. Przyjechałeś tu z własnej woli.
Dexter kiwnął głową, zachwycony tą dedukcją. Odwiedził już trzy osoby pracujące w sektorze medycznym i zdecydował, że ten mężczyzna jest najbardziej prawdopodobnym kandydatem na następną ofiarę Red’a. Dwóch z nich wzięło go za wariata. Jeden wziął sobie jego słowa do serca, ale wydawał się zbyt zaciekawiony i żądny przygód. Poza House’m, pozostało jeszcze trzech.
- Jestem na wakacjach.
- Jesteś niespełna rozumu. Ale dopóki jesteś tutaj, mamy odpowiednich lekarzy…
Dexter uśmiechnął się szeroko, nie pokazując zębów. Patrzył się na House’a bez mrugnięcia okiem, w sposób, który – wiedział to – wytrącał ludzi z równowagi. Zaczynali się kręcić i rozglądać dookoła. House odpowiedział spojrzeniem, utrzymując je odpowiednio długo. Potem spuścił wzrok na swoją laskę.
- Jestem z Miami Police, w sprawie morderstwa.
- Nie zabiłem nikogo… ostatnio. A nawet gdyby, jestem lekarzem. Mamy do tego prawo.
- To nie jest oskarżenie, doktorze House. Jestem tutaj żeby pana ostrzec.
Oczy House nie powiększyły się. Nawet jego ciśnienie krwi nie podskoczyło. Dexter zauważyłby, gdyby to się stało. W końcu – był ekspertem od tych spraw. A House zachował zimną krew.
- Poluję na seryjnego mordercę, który pracuje w New Jersey. W Princeton, właściwie. Zabił już cztery osoby i, wydaje mi się, możesz zostać jego następną ofiarą.
Teraz zobaczmy, czy to wzbudzi w nim jakąś reakcję. Jeśli nie, będę musiał użyć mocniejszych słów.
- Dlaczego ja?
Każdy o to pyta. Reakcje na wiadomość, że możesz zostać ofiarą morderstwa, były zaskakująco różne. Zwykle wahały się od zaprzeczenia do mieszanki ciekawości, niecierpliwości, podniecania lub strachu. House był ciekawy, oczywiście. Ale ostrożnie kontrolowany strach, który błysnął w jego oczach, został szybko zastąpiony głodem wiedzy. To było coś nowego. House’a spotkało już coś podobnego.
Dexter pochylił się do przodu, luźno opierając łokcie na kolanach.
- Ponieważ pracujesz w sektorze medycznym w New Jersey i ponieważ jesteś niepełnosprawny.
House wpatrywał się w niego przez chwilę.
- Więc twój morderca zabija kaleki? Nie jest zbyt poprawny politycznie, co? – rozluźnił się. – Jeśli to wszystko,…
Dexter postanowił rozwiać wątpliwości, zanim zakorzenią się na dobre.
- Doktorze House, czemu jest pan dobry w swojej pracy?
- Bo niczego nie lekceważę. W mojej pracy każdy szczegół, każde kłamstwo, może zaważyć na
rezultacie. Jeśli tak się dzieje, rezultat zwykle oznacza, że pacjent nie żyje – odpowiedział bez chwili wahania.
- Więc jesteś ostatnią linią obrony. I robisz to tak doskonale, bo kochasz rozwiązywać zagadki. Ty lubisz, rozumiesz te puzzle. Są dla ciebie jak niezły narkotyk.
House zgodził się z tym, kiwając głową.
- Ja też jestem dobry w swojej pracy. Mój wiek mógł cię zmylić, ale prawdę mówiąc, jestem najlepszy. Widzę powiązania, których inni nie dostrzegają. Niektórzy mnie za to nienawidzą – Dexter zauważył, że mina House’a mówi wiele byciu znienawidzonym geniuszem. – Policja nie uważa, żeby był tu jakiś seryjny morderca. Ktoś polujący na niepełnosprawnych mężczyzn pracujących w sektorze medycznym. Ja wiem, że jest. Ponieważ… lubię seryjnych morderców. Rozumiem ich. Są moim narkotykiem
House pochylił się do przodu, kopiując pozycję Dextera. House chciał wiedzieć więcej. Brał Dextera na serio.
- Więc… mogę być ofiarą. Co powinienem z tym zrobić?
- Zaproponuje ci to, co pozostałym. Seryjni mordercy są dobrzy w tym, co robią. Ten facet jest bardzo dobry. Tropi, śledzi, bada, uczy się wszystkiego co może o swojej ofierze i – kiedy jest pewien, że jesteś tym, czego chce – zabija cię. Chciałbym żebyś został z jakimś przyjacielem. Albo – jeśli to niemożliwe – nie wracaj do domu, nie przychodź do pracy codziennie tą samą drogą. Nie chodź nigdzie samotnie, szczególnie w nocy. Nie otwieraj drzwi jeśli komuś całkowicie nie ufasz. Kup sobie pistolet.
- Muszą być jacyś inni, kalecy lu…
- …nie tacy jak ty. Nie lekarze. Nie niepełnosprawni lekarze. Nie tacy, którzy mają chorą nogę.
- Czemu to ważne?
- Oh, to tylko teoria. – Dexter spojrzał za okno gabinetu Cuddy. – Ten facet zamordował już czterech innych. Zabija co cztery miesiące. Od jego ostatniej ofiary minęły trzy. Ma swoją ulubioną chorobę, a twoje symptomy pasują do niej idealnie. Nie wszyscy, których zabił, zajmowali tak wysokie stanowisko, jak ty – ale seryjni mordercy są aroganccy. Jeśli mogą zabić kogoś bogatszego, albo posiadającego większą władzę, to dla nich jak premia. Uważają też, że policja jest głupia. Co oczywiście jest jedyną głupią rzeczą, jaką robią.
- Może dorwać mnie tutaj – powiedział House, przetaczając laskę między dłońmi.
- Mówisz to z doświadczenia.
- Dwa lata temu pewien facet wszedł do mojego gabinetu. Nawet go nie rozpoznałem, ale on wydawał się pamiętać mnie. Postrzelił mnie, niemal umarłem.
- Przykro mi.
House odsunął się i wstał, kontrolując ostrożnie swój ciężar, jak zauważył Dexter, żeby odciążyć chorą nogę. Gdyby jego życie od tego zależało, House nie byłby w stanie biec.
- Najlepszym wyjściem – rzucił Dexter, zanim House go zostawił, wyjściem, na które (wiedział to) House się nie zgodzi – jest, żebyś zamieszkał ze mną w hotelu, dopóki go nie złapię.
- Odstawisz go glinom?
- Jasne.
House wpatrywał się w niego przenikliwie.
- Skąd mam wiedzieć, że to nie ty jesteś mordercą? A to wszystko jest tylko wyszukanym sposobem na zdobycie mojego zaufania?
- Wydaje mi się, że jesteś inteligentny. Poza tym – Dexter wstał. – Gdybym był mordercą, nadal mówiłbym o sobie w trzeciej osobie, ale używałbym więcej pochlebstw. Nazwałbym siebie genialnym artystą. Zasugerowałbym, że nigdy nie zostanę złapany. Mógłbym przypisywać sobie boskie moce. Może nawet nieomylność.
House patrzył na Dextera inaczej niż do tej pory. Najbardziej błękitne oczy, jakie kiedykolwiek widziałem, pomyślał Dexter. Podał House’owi wizytówkę z adresem hotelu, z dopisanym numerem jego pokoju i komórką. House przyjął kartonik.
- Czy ktoś zgodził się spać u ciebie?
- Nie, nie oczekiwałem tego. Ale zarezerwowałem apartament. Dwie sypialnie, królewski rozmiar..
- Naprawdę… mimo, że wiedziałeś…
- …zawsze jest jakaś nadzieja.
House kiwnął głową i wyszedł. Dexter odprowadził wzrokiem utykającego lekarza, do drzwi i dalej w stronę holu.
Na pewno zadzwoni.

Doktor House nie posłuchał mojego ostrzeżenia. Jak na razie… Myślałem, że tak będzie. Postanowiłem więc tego dnia śledzić go w drodze do domu. I następnego dnia, w drodze do pracy. I z powrotem do domu. Chora noga ograniczała jego możliwości spędzania wolnego czasu. Ja miałem dwie zdrowe nogi, ale byłem tylko jednym mężczyzną.
Ze wszystkich potencjalnych ofiar, House był najbardziej interesujący. I jeśli ja tak uważam – Red prawdopodobnie też będzie. Red i ja byliśmy do siebie podobni… w pewien sposób.
Poza tym, House miał najbardziej błękitne oczy jakie kiedykolwiek widziałem. Był inteligentny i zdawał sobie z tego sprawę. House był mną, dwadzieścia lat później. Kto mógłby się temu oprzeć?

Pewnego razu ciemnowłosy przyjaciel House’a odwiedził go w mieszkaniu (apartament na parterze. Źle. Łatwy dostęp. Łatwa ucieczka. Łatwe zabójstwo) i wyszedł kilka godzin później. Dokładniej: dwie godziny później – za dużo czasu żeby wypić piwo. Za mało, żeby obejrzeć film przy pizzy.
Dokładnie tyle czasu, ile potrzebujesz, żeby się z kimś przespać. Zastanawiałem się, kto jest na górze? Śledziłem ich podczas przerwy na lunch. Kiedy House docinał Wilsonowi, wydawało się, że całkowicie nad nim dominuje. Jednak po sposobie, w jakim Wilson patrzył na House… czujnie, zaborczo – zdecydowałem, że postawiłbym wszystkie pieniądze na Wilsona.
Ciekawe, czy House powiedział swojemu przyjacielowi (onkolog pracujący w Plainsborough, James Wilson) o mnie? O naszej rozmowie? Szczerze w to wątpiłem. Co mógłby mu powiedzieć? „Facet na wakacjach w Miami powiedział, że mogę zostać niedługo zamordowany. Jeszcze jeden kawałek pizzy?”
Nie wydaje mi się.
Będę go miał na oku. Wydaje mi się, że jest następną ofiarą.
Jest osobą, którą ja bym wybrał.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez 333bulletproof dnia Wto 18:53, 29 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marysiaaa
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 08 Paź 2009
Posty: 3329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:58, 15 Lis 2009    Temat postu:

WOW. WOW. WOW.
ONE FOR EACH.

po pierwsze - genialny pomysł, po drugie - genialna fabuła
po trzecie, najważniejsze w tym przypadku - GENIALNE TŁUMACZENIE.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:02, 15 Lis 2009    Temat postu:

Jej *__* Dziękuję, naprawdę. I klękam z podziwu, że tak szybko udało Ci się to przeczytać

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:22, 15 Lis 2009    Temat postu:

Ach, wreszcie się ktoś zabrał za tego fika
Bardzo mi się podobał, jak czytałam po angielsku, teraz z przyjemnością przeczytam po polsku.
Dobre tłumaczenie, utrzymujesz idealnie klimat fika.
Czekam na cd:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:23, 15 Lis 2009    Temat postu:

Boże, to jest zaj….. I te podsumowania Dexter’a ja umieram z ciekawości co dalej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sovereign. ;)
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:26, 15 Lis 2009    Temat postu:


dziękuję Ci, że się podjęłaś tego tłumaczenia. Ubóstwiam takie fiki, które trzymają napięcie ;p a poza tym jak +18 to już wiadomo ze polubię...
pisz szybko nexta bo ciekawa jestem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:08, 16 Lis 2009    Temat postu:

nefrytowakotka: Dziękuję ^_^ O to bałam się najbardziej, że podczas tłumaczenia zgubię gdzieś ten specyficzny klimat.

OLA336: Te podsumowania są najtrudniejsze do tłumaczenia ==' Ale niemal słychać głos Dextera, kiedy się je czyta ^^ (a przynajmniej moja kaleka wyobraźnia je słyszy )

Sovereign: Oj, napięcie dopiero się zacznie ;> Jeszcze będziesz je przeklinać za kilka rozdziałów
Baardzo się cieszę, że się podoba ^^

Następny rozdział prawdopodobnie w piątek/sobotę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:00, 17 Lis 2009    Temat postu:

Nie czytałam oryginału, więc trudno mi ocenić tłumaczenie ale tekst czyta się dobrze

Ja niestety nie słyszę głosu Dextera kiedy to czytam. Rozumiem, że ciężko wczuć się w tę postać i napisać coś, co oddałoby całą jej mroczność, przewrotność i genialność. O pokręconym poczuciu humoru nawet nie wspomnę xD Podziwiam jednak to, że ktoś w ogóle odważył się za to zabrać.

Uwielbiam House'a, uwielbiam Dextera... Chyba nie mam innego wyjścia jak czekać na ciąg dalszy. Tłumacz szybko ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:38, 17 Lis 2009    Temat postu:

Pino: po polsku może faktycznie tak sobie to wypada, ale kiedy czytałam angielski oryginał to bez problemu mi to przychodziło do głowy Jestem dopiero na początku oglądania Dextera - po pierwszym odcinku chciałam przestać, ale kiedy obejrzałam drugi i następne, już nie mogłam się oderwać Mroczni, genialni ludzie są interesujący *_*
Będę się starać trzymać poziom tłumaczenia, choćbym miała dwie noce zastanawiać się nad jednym zdaniem
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dziaga
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:20, 17 Lis 2009    Temat postu:

Po jednej opublikowanej części wiem już, że ten fanfick będzie w mojej top vipowskiej liście ulubionych hilsonków i nie tylko Pomysł oryginalny i ciekawy. Przyznam, że takiego crossovera nie czytałam jeszcze nigdy i już czuje, że nie wytrzymam długo bez kolejnej części ;pp

Pozdrawiam i życzę weny,
Dziaga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 3:02, 18 Lis 2009    Temat postu:

wow. jestem pod wrażeniem
jak już kilka osób napisało - utrzymywanie klimatu świetnie Ci wychodzi Właśnie skończyłam oglądać nowy ep Dextera i też mi się udziela ten klimat, że prawie go słyszę, kiedy czytam tego fika. GeeLady odwaliła kawał dobrej roboty przy pisaniu, a Ty przy tłumaczeniu. Oby tak dalej!

A propos dalej... Przeczytałam kilka kolejnych rozdziałów i [ja bym się do tego fika nie dotknęła, ze względu na ułomność języka polskiego w niektórych tematach Naprawdę mam nadzieję, że wiesz, co robisz, bo ja przy takim czymś jak "blue balls" wysiadam ] Na pewno będę śledzić Twoje tłumaczenie, bo może się czegoś nauczę

Jeszcze co do Dextera - jego zdolności dedukcji na podstawie obserwacji są powalające. Szkoda tylko, że nie przyszło mu do głowy, że chłopaki mogą zamieniać się miejscami... Równouprawnienie w tym kto-na-górze rlz


Na koniec taka mała uwaga od-moderatorska na przyszłość (bo mam wielką nadzieję, że na tym tłumaczeniu się nie skończy ): zawsze wrzucaj linka do oryginału w pierwszym poście, żeby ograniczyć możliwość czepiania się o prawa autorskie czy coś

Buziaki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:34, 18 Lis 2009    Temat postu:

Dziaga: Dzięki ^^ Hilson będzie trochę z boku, ale za to D/H (Hexter? ) jest... interesujący Na swój sposób :> Crossovery rządzą! ^^

Richie: Jeśli Ci się podobało to jestem szczęśliwym człowiekiem *_* Dziękuję
Lepiej mnie nie strasz, ja wiem co robię do następnego zdania Ale nie poddam się, będę dzielną dziewczynką i przetłumaczę te paskudne rzeczy.
I dzięki za wklejenie linku, zapomniałam o tym


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:49, 18 Lis 2009    Temat postu:

To ja jestem szczęśliwa, że mogłam Cię uszczęśliwić
...
ech... wiesz, jako "doświadczona w bojach" tłumaczka nauczyłam się jednego - jeszcze w trakcie czytania zastanawiać się na tym, czy fik nadaje się do tłumaczenia. Bo życie tylko bieżącym zdaniem się nie sprawdza przez ten nasz ułomny polski język
Trzymam mocno kciuki, żeby nie zabrakło Ci hartu ducha przy paskudnych rzeczach


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dziaga
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:25, 24 Lis 2009    Temat postu:

Ojj tak lubie crossovery Nie tylko z House M.D ale też z innych seriali. Kiedy dodasz nową część? Bo już nie mogę się doczekać

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:16, 01 Gru 2009    Temat postu:

Hello, how long
Ten kawałek był w większości tłumaczony, kiedy byłam niewyspana. Zostaliście ostrzeżeni, jeśli komuś wpadnie w oko jakiś błąd to proszę, proszę dajcie znać. (I obawiam się, że moje tłumaczenie myśli Dextera nigdy nie będzie mnie zadowalać _^_)

Richie, dzięki za pomoc

Enjoy! ^^

ROZDZIAŁ 2

Mam złe przeczucia co do tej sprawy. A kiedy ja mam jakieś przeczucia, w dodatku złe…
Przynajmniej moja ofiara – cóż, potencjalna ofiara Red’a – House, trochę mnie rozumiał. Łatwiej się wtedy pracuje.
Ja też go rozumiem – obaj jesteśmy świrami, jesteśmy obcy. Z jedną różnicą – ja się taki urodziłem i staram dopasować się do społeczeństwa, ponieważ nie chciałbym zostać nazwany świrem. To byłoby dla mnie niebezpieczne.
House, odwrotnie, urodził się wewnątrz społeczeństwa, ale szybko odkrył, że kompletnie do niego nie pasuje. A teraz – starszy, zmęczony i cyniczny – nie dba o to. To jest dla niego niebezpieczne. Ludzie nie lubią obcych. Nie lubią czegoś, czego nie mogą zrozumieć. Ludzie są leniwi, samolubni i boją się nieznanego – więc nie próbują zrozumieć, próbują się tego pozbyć.

Red też jest obcy; tylko mu się wydaje, że jest inaczej. Wierzy, że jest bliżej życia niż ktokolwiek mógłby być.
Red zawsze ma rację, wszyscy inni się mylą. W szczególności ci, którzy są tacy sami jak on - samotni, zranieni, dziwaczni – a jednocześnie zupełnie inni – odnoszący sukcesy, mający znajomych, przyjaciół i pełno testosteronu. Czasem nawet randkujący. Cholernie go to przerażało – a chcesz się pozbyć wszystkiego, co jest przerażające. Szczególnie, kiedy jesteś fanatycznym mordercą.
Powinienem wiedzieć.
Red nie lubi House’a. House przypomina mu, w pewien sposób, samego siebie. A Red nie może tego znieść. „Społeczeństwo” Red’a jest brudne. Chce je wyczyścić.
Ale Red wciąż jest kimś nowym w tym interesie, pełnym popieprzonych powodów do zabijania.
To było jak ogłoszenie w sprawie pracy, na które odpowiedział. Zaczynał pełen niepokoju, ale szybko zrozumiał, że jest całkiem niezły. Wydaje mi się, że odkrył w sobie całkiem nowe umiejętności, powołanie. To sprawia, że wystarczająco popieprzona motywacja staje się jeszcze bardziej chora.
Więc, jak na razie, Red odnosi sukcesy w swoim fachu. To sprawia, że jest pewnym siebie sukinsynem. Nie tylko lubi zabijać, jest w tym dobry. A nawet lepiej – nie dba o poczucie winy. Mordercy są egoistami – jeśli raz im się powiedzie, wierzą, że powiedzie im się następnym razem. Są narcyzami – to wszystko o nich.


***

Postanowił, że zlekceważy tego śledczego z medycyny sądowej (jeśli faktycznie nim był), kiedy tylko opuścił biuro Cuddy. Nie powiedział szefowej, o czym było spotkanie – a ona, z całą swoją poprawnością, nie pytała. Chociaż, oczywiście, umierała z ciekawości.

House (z cieniem zarostu na twarzy, przypominającym jednodniowy zarost… po kilku dniach) rzucił plecak na podłogę i przewiesił kurtkę na oparciu krzesła, które stało niedaleko drzwi. Kiedy chodzisz o lasce, im mniej musisz ze sobą nieść, na krótszym dystansie – tym lepiej dla twojej nogi.

Ignorowanie koszmarnych ostrzeżeń i uparte trwanie przy własnych zasadach nie zawsze okazuje się dobrym wyjściem. Brzuch bolał z głodu, skręcało go od nudności. Miał mało czasu na jedzenie – w przeciwieństwie do brania Vicodinu – ale teraz, kiedy nadszedł czas obiadu…
House przerwał swój powolny marsz do kanapy. Odwrócił się i spojrzał na drzwi wejściowe. Wrócił do nich, utykając, i przekręcił klucz.
Lekceważenie ostrzeżeń nie znaczy, że musisz zachowywać się głupio.

Podczas drogi do domu zatrzymał się po małą butelkę Louisiana Blended. Jutro – w zależności od kaprysów jego nogi – pojedzie motorem, autem, lub poprosi Wilsona o podwiezienie. Napełnił szklankę do połowy. Codzienna, poranna decyzja o tym, w jaki sposób dostać się do szpitala. Nic szczególnego. Nic nie powinno być szczególne.
Wziął duży łyk i poczuł ciepło, kiedy przełykał alkohol. W tym również nie było nic nadzwyczajnego.

House wyłączył światło i, używając pilota, uruchomił telewizor. Bladoniebieskie, elektryczne światło wypełniła salon, pomijając najczarniejsze kąty. Miał wrażenie, że mrok go obserwuje – obca ciemność, skrywająca dobrze znane mu przedmioty. Lampa ożyła w blasku telewizyjnej poświaty, jej cienki cień pędził w tył i dalej, w poprzek ściany.

Gapił się bezmyślnie na reklamę stylizowaną na zwykły program. Wyłączył dźwięk.
Tanie kolczyki i naszyjnik błyszczały olśniewająco. Gładka szyja i dłonie kobiety prezentowała klejnoty z bladym uśmiechem.
…wielki uśmiech rozcinał ich zarumienione policzki na pół. Szminka w kolorze, którego używają dziwki. Krwisty uśmiech. Dexter opisał morderstwa niezbyt szczegółowo, ale to wystarczyło, żeby sprawić odpowiednie wrażenie. House wiedział, że właśnie taki miał zamiar. Przebiegle.

Ogłupić mnie tymi obrazami na tyle, żebym mu uwierzył. Sprawić, żebym posrał się ze strachu w gacie i skulił na jego wynajętym łóżku, królewskiego rozmiaru!
Tylko, że nikt nie chce mnie zabić.

Kaszel dochodzący zza okna sprawił, że na moment wstrzymał oddech. Następny kaszel i dwoje ludzi zaśmiało się, mijając jego okna.
Jasne. Piątkowa noc. Noc Randek. Czas imprez, barów, muzyki, śmiechu, picia… House wolno sączył swój ciepły alkohol.

***

Jego teoria. Dexter wiedział, że coś w niej jest błędne. Albo myli się w profilu swojego mordercy. Tak, zaczął już myśleć o Red’zie jako o swoim – nie przyjacielu, oczywiście. Może… koledze z pracy. W pewnym sensie.
Moja własność. Jeśli (kiedy) znajdzie tego mężczyznę (lub, mniej prawdopodobne, kobietę), chętnie pokaże mu jego przyszłość w pewnym plastikowym miejscu. Następna płytka z krwią, tak mała rzecz wyrażająca tak wielkie zmiany w krajobrazie New Jersey. Zabij dziesięciu morderców, a jeden stan będzie bezpieczniejszy. Zlikwiduj setki… a może kraj będzie spał nieco spokojniej. Potrzebował jeszcze jednego pudełka na próbki.*
Dexter wiedział, że może będzie musiał przekonać doktora House’a, żeby mu pomógł. Minął dzień i noc, a pełen wątpliwości lekarz nie zadzwonił. Dexter zmarszczył brwi, jego siła perswazji zwykle dawała lepsze rezultaty. Jeszcze kilka godzin i będzie musiał…
…jego komórka zadzwoniła.
- Nie zwątpiłem w siebie nawet przez minutę – powiedział w stronę telefonu, a potem odebrał. – Wszystko w porządku, doktorze House?
Po drugiej stronie zaległa cisza, ale House szybko ukrył zaskoczenie.
- Świetnie.
Jest pewny siebie. To zwiększa jego szanse.
- Niezła noc na drinka – powiedział Dexter. To nie było pytanie, ani nawet sugestia.
Przynęta – a House był zbyt ciekawski, żeby nie dać się złapać.
- Jamieson's. Pub na końcu Piętnastej. Będę tam w ciągu dwudziestu minut.
- Do zobaczenia.
Dexter zabrał płaszcz i kluczyki. House nie był zwykłym facetem. Posiadał nadzwyczajny dar samokontroli, kiedy tylko tego potrzebował. Ale tym razem się przejmował.
Powinien się przejmować.
Ja, ze wszystkich ludzi, wiem to najlepiej.


***

House wybrał niezłe, ciche miejsce z tyłu baru – z daleka od ciekawskich oczu i uszu. Dexter zajął siedzenie, kiedy House na krótką chwilę odwrócił głowę w stronę starej, stylizowanej szafy grającej. Była tu tylko dla dekoracji, wejście na monety zostało zablokowane czymś metalowym. House drgnął, kiedy odwrócił się i zauważył, że nie jest już sam. Szybko ukrywając zdziwienie, zapytał:
- Lubisz skradać się do ludzi?
- To skradanie, tylko dopóki mnie nie zauważą – odparował Dexter. Podniósł dłoń na kelnerkę przy barze, pokazując, że chcą jeszcze dwa kufle tego, co pił House.
- Czemu jesteś taki pewny, że jestem następną ofiarą?
- Pasujesz. – odpowiedział – Spełniasz wszystkie kryteria kolejnego zabójstwa.
- Nie ma innych możliwości?
- Nikt inny nie pasuje tak dobrze – Dexter zauważył, że jego wyjaśnienie, chociaż nie do końca jasne, usatysfakcjonowało House’a .
Oczywiście, House był diagnostą. Musiał leczyć pacjentów poprzez dopasowywanie objawów do chorób. To, co pasowało najlepiej – warunkowało użyte lekarstwo. U Red’a to, co pasowało najlepiej – warunkowało następne zabójstwo.
- Red – Dexter przeprosił z lekkim uśmiechem – to zastępcze imię dla naszego mordercy. Ma wiele powodów, żeby zabijać. Żądza krwi, potrzeba sprawienia, żeby ktoś cholernie krwawił – a potem umarł. Red pragnie zemsty, w szczególny sposób.
Kelnerka podała im dwa mocne piwa. Dexter zapłacił.
- Dzięki – rzucił House, unosząc kufel.
Dexter kontynuował, popijając piwo, a jego słowa brzmiały jak indywidualny wykład dla najlepszego studenta.
- Seryjni mordercy nigdy nie zabijają dla sportu. Nie robią tego dla pieniędzy, ani nawet dla seksu – nawet jeśli czytałeś inaczej. Seks bywa pobocznym motywem, ale nigdy główna przyczyną.
- Czemu nie? Myślałem, że Dahlmer gwałcił swoje ofiary. Chciał seksu i władzy.
- Jasne. Ale powodem, dla którego je porywał, była żałosna samotność. Jego siłą było kontrolowanie tej potrzeby, poprzez kontrolowanie swoich ofiar. Nie mógł być przez nie rozpoznany – potrzebował bliskości i intymności, jednocześnie nie odsłaniając się zbytnio. Dorastał ignorowany przez swoich zimnych, nieobecnych rodziców, którzy prawdopodobnie porzucili go w pustym domu, kiedy miał szesnaście lat. Pozostawiony bez listu ani pożegnania, zdany na samego siebie.
Dexter sączył piwo i spoglądał na słuchającego go House’a, pochylonego nad stolikiem i patrzącego mu w oczy. Dexterowi wydawały się niemal hipnotyzujące. Wyobrażał sobie, że innym ludziom ciężko odwrócić wzrok– dokładnie tak jak od jego własnego spojrzenia.
- Jeśli chodzi o seks… dziewczyny wprawiały Jeffrey’a w zakłopotanie, intymność i seks sam w sobie żenował go. Był głęboko zawstydzony swoją homoseksualnością. Jak taki nastolatek mógł znaleźć bliskość i prawdziwą miłość? Odpowiedź jest krótka – nie mógł.
- Więc… jak twój morderca wybiera ofiary? Dokładniej, czemu akurat ja? Mówiłeś, że masz teorię.
Dexter nie był pewny swojej teorii i nie bardzo miał ochotę się nią podzielić.
Po pierwsze, to było obraźliwe. House był inteligentny, miał zwyczaj wszystko analizować, zachowywał się w opanowany sposób, ale to niekoniecznie musiało pociągać za sobą zrównoważony temperament. Jak czuł się ze swoim kalectwem?
Zdecydował, że musi dowiedzieć się więcej.
- Jak radzisz sobie ze swoją… niepełnosprawnością?
Było oczywiste, że House poczuł się dotknięty tym pytaniem. Osobiste szczegóły na ten temat nie były numerem jeden na jego liście Rozmów przy piwie.
- Jeśli wiesz o mnie wystarczająco dużo, żeby podejrzewać swojego N. N. – tak ich nazywacie, prawda? – o wybranie mnie, nie powinieneś pytać.
- Muszę to wiedzieć, jeśli mam cię chronić.
- Wiesz gdzie mieszkam, znasz moją drogę do pracy, moje zwyczaje, fakt, że jestem leniwy i nie ruszam się z kanapy dopóki ktoś nie umiera…
- Muszę wiedzieć, jakbyś zareagował, gdyby ten drań cię dorwał…
- …może mnie nie dorwie?
- Złapał pozostałą czwórkę. Naostrzył nóż, wziął spokojny oddech i… zarżnął ich.
Dexter rozluźnił się.
- Nie chcę cię przerazić, chcę cię przygotować. Stawiasz diagnozę ignorując objawy swoich pacjentów? Czy próbujesz znaleźć wszystko, co możesz? Ich medyczną historię, zwyczaje żywieniowe, różne dziwactwa, ulubione narkotyki… Czy jego lepsza, druga połową nadal uważa, że jest drugą połową? Jakie trucizny ich kochany, oddany mąż lub żona trzymają w szopie?
Dexter przerwał i wypił resztę piwa.
- Jestem ekspertem w swojej branży, potrafię zdiagnozować swoich chorych na podstawie ich ofiar. Jeśli zrozumiem ofiary, albo potencjalne ofiary – w tym wypadku: ciebie – jeśli znajdę powód, dla którego mieliby zginąć – zrozumiem też podejrzanego.
House nie wydawał się być pod zbyt wielkim wrażeniem, ale wreszcie zaczynał brać go na poważnie.
- Masz jego nazwisko i adres?
- Wiem jak go znaleźć. Albo, jeśli znajdzie nas pierwszy, wiem jak go powstrzymać – Dexter użył swojego własnego, hipnotycznego spojrzenia, żeby podkreślić te słowa. – Jestem jego lekarzem. Jestem jego lekarstwem.
Dexter bawił się krawędzią szklanki, pocierając jej brzeg palcem.
- Uważam, że nie powinieneś dzisiaj wracać do domu. Powinieneś za to zadzwonić do swojej szefowej, i powiedzieć że przez jakiś czas będziesz nieosiągalny. Masz jakiś urlop do wykorzystania?
- Kilka tygodni. I zwolnienie chorobowe.
To dawało w sumie dwa i pół miesiąca wolnego, którego nie wykorzystał – co było zaskakujące nawet dla niego. Chora noga była powodem dla którego brał wolne, ale była też przyczyną, dlaczego ich nie brał. Nie lubił, kiedy mówiła mu, co ma robić.
House miał też pewnie wątpliwości, skryte w ciemnym kącie umysłu: jeśli za długo go nie będzie, jego praca straci znaczenie. On straci znaczenie.
Foreman pewnie tylko czeka na moment, kiedy House nie będzie pilnował swojej białej tablicy.
Foreman ma dwie zdrowe nogi, a na nich młode i silne ciało. Z jego szerokimi ramionami i determinacją… nikomu nie da się wypchnąć za drzwi. Cuddy może dostrzec, czego brakowało jej przez ten cały czas.
- Muszę zadzwonić przynajmniej raz dziennie, kiedy mnie nie będzie – powiedział House. Obaj wiedzieli, że kłamie. Dexter postanowił pozwolić mu na cienką granicę bezpieczeństwa. Rozumiał, kiedy ktoś pragnie twojej pracy – albo nienawidzi cię na tyle, żeby chcieć ci ją zabrać.
- Jasne.

***

Powoli utykając, House wszedł do hotelowego pokoju. Odwrócił się ostro na dźwięk zbyt głośno zatrzaskiwanych drzwi i klucza przekręcanego w zamku.
House był nerwowy. Dexter mógł czytać z niego jak z otwartej księgi, z wypisanym na czole „Może ty jesteś mordercą?
- Spokojnie, doktorze House. Zajmij drugi pokój. Wygodniejsze łóżko.
House rzucił swój plecak na tapicerowane krzesło, stojące obok małego biurka. Zrzucił z siebie marynarkę i odszedł do łazienki, zamykając drzwi z trzaskiem.
Dexter się uśmiechnął. House był tu nieszczęśliwy. Był nieszczęśliwy z nim.
Nieszczęśliwy.

Sprawdził wiadomości w komórce i odpowiedział na nie, kiedy House był zajęty. Nieszczęśliwy, ale bezpieczny. Red nie wpadnie na to, żeby szukać swojej ofiary w pięciogwiazdkowym hotelu. Z drugiej strony – jeśli zostaną w pięciogwiazdkowym hotelu, Dexter będzie miał mniejsze szanse na odnalezienie Red’a.
Okoliczności sprawiały, że to on będzie musiał go znaleźć. Musi zastawić pułapkę, albo nigdy nie wywabi go z lasu. Jeśli chcesz złapać wilka, musisz zastawić pułapkę. Dexter wciąż nie był pewny, jak do diabła ma sobie z tym poradzić. Szczególnie z tą częścią przynęty, w której miał odsłonić się przed wilkiem. To musiało być przebiegłe.
Jak na razie chciał, żeby House na kilka następnych tygodni przyzwyczaił się do nowego porządku. Oznaczało to, że nie będzie nigdzie wychodził, dzwonił, że nie zrobi niczego bez jego całkowitej wiedzy. Wyobraził sobie, że to będzie jak próba przekonania nastolatka, aby porzucił pomysły o samochodach i seksie, ryzykując napad wściekłości i wrzaski.
Z chorą nogą, czym zajmował się House podczas swoich wolnych dni?
- Zamawianiem dziwek – House uciął, kiedy Dexter zadał pytanie. Potem ustąpił, nie widząc powodu, żeby zachowywać się wrogo.
– Gram na pianinie, na gitarze, w gry wideo. Piję. Jeszcze trochę piję.
Dexter miał zamiar zapewnić House’owi część z jego ulubionych rozrywek, ale nie dzisiaj. Pora obiadu już minęła i był głodny. Zapytał o to House’a, w odpowiedzi otrzymując kiwnięcie głową.
- Stek i sałatka, okej? Ja płacę.
Błękitne oczy House’a zapłonęły. Rozpromieniły się, właściwie.
Dexter przyjął to jako potwierdzenie. Zadzwonił po obsługę hotelową i jakiś czas później delektowali się krwistym nowojorskim stekiem z sałatką śródziemnomorską i tropikalnym deserem. House zjadł swoją porcję do ostatniego kęsa. Dexter wyobraził sobie, że gdyby był sam, prawdopodobnie wylizałby talerz. Obsługa wróciła, żeby posprzątać i House poszedł wziąć prysznic.

Kiedy Dexter nie usłyszał płynącej wody, zawahał się tylko przez moment, zanim zapukał do drzwi łazienki.
- Czego? – dobiegło go z wnętrza.
- Wszystko w porządku?
Odpowiedziała mu frustracja i oburzenie, wylewające się spod drzwi.
- Nie! Spędzam kilka tygodni swoich wakacji w hotelu ze świrem, który tropi innych świrów, daleko od własnego łóżka i łazienki - w jaki, do jasnej cholery, sposób miałbym być zadowolony?
Dexter usłyszał, jak House napełnia zlew. Jeśli nie bierze prysznica – a był pewny, że House nie zmieści się w umywalce – w takim razie…
Otworzył drzwi. House, który miał na sobie tylko jeansy, odwrócił się. Nie był zaskoczony, jakby już wcześniej miał do czynienia z ludźmi, którzy włamują się do jego własnej łazienki, mieszkania i świata – bez zaproszenia.

Dexter pamiętał jak House rozmawiał , bardzo ożywiony, z przystojnym, ciemnowłosym doktorem Wilsonem – poufale, jakby znali się od wielu lat. Skoro prawdopodobnie ze sobą sypiali, może Wilson był tym, który wtrącał się do jego życia?

- Wybacz – powiedział Dexter. Ze swoją szczególną zdolnością do zauważanie detali, szybko dostrzegł problem House’a. Wanna kąpielowa z prysznicem nie miała żadnych drążków do oparcia się. Dexter wyobraził sobie, jak ciężko musiałoby być House’owi wejść i wyjść z niej. Pomyślał również o tym, jak źle musiało być z jego nogą, ale wiedział, że mądrzej będzie nie pytać.
- Słuchaj, jeśli potrzebujesz pomocy…
- Nie potrzebuje pomocy – House zauważył przenikliwy wzrok Dextera. – I dzięki za obiad, ale nie chodzę do łóżka na pierwszej randce.
Dexter zwiesił ramiona, jego barki opadły. Tak naprawdę nie był zmęczony House’m czy jego złośliwościami, ale czuł się… jakby mógł w przyszłości być. Na szczęście, House był na tyle interesujący, że równoważyło to jego zgryźliwość.
- No cóż, mógłbym zagrać Szkota i kazać ci zapłacić swój rachunek… ale wtedy pomyślałbyś, że jestem tandetny.
Dexter zamknął drzwi i przysłuchiwał się odgłosom kąpieli.
Dexter był pewien, że House – żeby nie zepsuć sobie opinii dupka i jako zemsta za męczenie go pytaniami – zostawi w łazience syf.

Kiedy nadeszła jego kolej, przywitała go katastrofalnych rozmiarów powódź . Większość ręczników leżała na podłodze, a każdy z nich był przesiąknięty wodą.
House uśmiechnął się sympatycznie, kiedy opuszczał zaparowane pomieszczenie.
Jak poradzę sobie z tym?, zastanawiał się Dexter, wzdychając.
To będzie bardzo, bardzo długie śledztwo.

CDN

* Dexter podczas każdego morderstwa pobiera od ofiary próbki krwi, które potem trzyma skatalogowane w drewnianej skrzynce.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez 333bulletproof dnia Wto 23:14, 15 Gru 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:26, 01 Gru 2009    Temat postu:

Nie chciało mi się komentować pierwszego rozdziału, bo wtedy miałam lenia, teraz też mam, ale zmusiłam się do napisania komentarza.
Cytat:
ROZDIZAŁ 2

ROZDZIAŁ

jako, że jestem wykończona doczepię się tylko do tego

Co do samego tekstu. Mi się podoba, aż kusi, żeby zajrzeć do oryginału, ale się powstrzymam, bo nie przepadam za czytaniem ze słownikiem w ręce.

Jak dla mnie tłumaczysz świetnie.

PS. Ja chcę twojego ficka!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dziaga
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:43, 01 Gru 2009    Temat postu:

W końcu jest kolejna część! Wiesz ile na nią czekałam i myślałam, że się nie doczekam?
Bardzo podoba mi się to, że akcja nie dzieje się za szybko a wszystko jest dokładnie opisane i wytłumaczone. To nadaje tej tajemniczości, trzeba wszystko dokładnie czytać by niczego nie przeoczyć bo później może okazać się to ważne.
Dzięki za kolejne świetne tłumaczenie na forum. Jesteś wielka! A no i mam nadzieje, że kolejny rozdział pojawi się szybciej ;pp

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:18, 01 Gru 2009    Temat postu:

Dziękuję *_*
Oj, nie wiem czy możliwe jest szybciej, bo chociaż w angielskiej wersji zawsze wydaje mi się, że rozdział jest krótki, to potem rozrasta się w moim Wordzie do kosmicznych rozmiarów o.O Zakrzywiam czasoprzestrzeń

Dziaga: Ja też nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć Holmes'a *_*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:27, 02 Gru 2009    Temat postu:

333bulletproof kocham to tłumaczenie! I kocham tego ficka! Naprawdę
Och, ja ostatnio wszystko kocham. Mało krytyczna jestem
Ale jak tu nie ma co krytykować? Tam pewnie kilka przecinków było nie na swoim miejscu i już! A komu chce się to szukać?
A więc tłumacz dalej, bo ja już chcem kolejny rozdział!
Taak!
I Hilsonka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:51, 02 Gru 2009    Temat postu:

Boże, czy ja już mówiłam, że to jest zaje…… ? Jak nie to przepraszam Dzięki wielkie za tłumaczenie tego zarąbistego fika Wciąga, ciekawi, trzyma w napięciu i jest genialny czekam na więcej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 12:50, 04 Gru 2009    Temat postu:

Miałam skomentować wczoraj, ale było już późno, więc poszłam spać. No ale teraz już jestem, gotowa do komentarza .

Muszę przyznać, że na początku byłam średnio nastawiona do pomysłu. House i Dexter? Trochę topornie było na wstępie [albo po prostu godzina była późna ], ale potem się wciągnęłam. Ciekawy pomysł, ciekawa realizacja, kocham wewnętrzne monologi Dextera . Chyba przeczytam w oryginale, jak się już doczekać ciągu dalszego nie będę mogła.

No i przede wszystkim wielkie brawa dla tłumaczki. Znalazłam kilka literówek i takie tam, ale nie przeszkadza za bardzo w czytaniu, a samo tłumaczenie jest płynne i dobrze się czyta .

Z niecierpliwością czekam na rozwój akcji .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:49, 04 Gru 2009    Temat postu:

Dziękuuję!

Atris: Obawiam się, że stopień Hilsonka może Cię nie zadowolić Za to mam nadzieję, że stopień Hextera () to wynagrodzi. (Jakkolwiek chora by to nie była relacja ==')

OLA336: Oj, dopiero zacznie trzymać w napięciu Na razie jest jak spokojny, malutki strumyczek (w kolorze oczu House'a ). Już za chwilę zamieni się w wodospad (bo wszyscy kochamy metafory)

Em.: Ja na początku generalnie topornie byłam nastawiona do Dextera. Facet, który nie ma uczuć? Nawet House ma uczucia! I wszystko wydawało mi się sztuczne, sztuczne. Ale Dexter jednak coś w sobie ma, i po kilku odcinkach zostałam pokonana (Chociaż moja wyobraźnia wciąż zastanawia się Co zrobiłby House?, podczas oglądania kolejnych odcinków Dextera ==' )

Następna część nieprędko, zbliża mi się ciężki tydzień na uczelni W ten weekend możecie jeszcze liczyć na MOME, ale następne rozdziały będą musiały poczekać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:10, 04 Gru 2009    Temat postu:

Ważne, żeby było zabawnie, realistycznie i genialno-cudownie, czyli jak zwykle

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr dom
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:16, 13 Gru 2009    Temat postu:

Super Ten fik jest świetny .Nie mogę sie doczekać klejnego rozdziału

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:58, 14 Gru 2009    Temat postu:

tiaaa, miałam się pozajmować tłumaczeniem, ale skoro obiecałam Ci, że zajrzę, no to zaglądam...

nie masz się co martwić o swoje tłumaczenie myśli Dextera. Są super, nie zrobiłabym tego lepiej

znaczną część reszty tekstu - przyznaję się bez bicia - tylko przeleciałam wzrokiem, bo wymęczyłam się nad tym, czytając oryginał (tak, tak, wychodzi ze mnie bardzo zua Hilsonka, którą interesują wyłącznie kawałki z chłopakami ), ale nic, co zobaczyłam, nie wywołało we mnie okrzyków sprzeciwu. Good job

Może tylko 3 uwagi, które mi się nasunęły i ugruntowały po konsultacji z oryginałem:

Powoli utykając, House wszedł do hotelowego pokoju.
o ile wiem (ale mogę się mylić), utykanie nie jest formą poruszania się (można np 'iść, utykając'), więc użyłabym raczej słowa "kuśtykać"

- Coo? – dobiegło go z wnętrza.
"Czego?"?

Odkąd prawdopodobnie ze sobą spali, może Wilson był tym, który wtrącił się do jego życia?
angielskie "since" można też tłumaczyć jako "skoro", co w tym wypadku chyba bardziej pasuje; no i "sypiali" i "wtrącał", na okoliczność Czasu Przeszłego Ciągłego (ps. opuściłaś słówko "ciemnowłosy" )


No, poza tym jest wspaniale i czekam, aż akcja nabierze dynamiki

Buziaki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin