Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Door to door [NZ/P]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pozytyw.nie93
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:40, 30 Sie 2009    Temat postu: Door to door [NZ/P]



Mój debiut. Mam nadzieje, że to co przeczytacie nie będzie zbytnio biło po oczach.

Opowiadanie ma rozpoczynać się w pierwszym poście, nie w żadnym następnym. Proszę o tym na przyszłosć pamiętać.
M. F.


- Wilsooon!- krzyk zirytowanego House’a odbijał się echem po szpitalnych korytarzach, zaraz za nim słychać było nerwowy stukot laski. Drzwi otworzyły się z hukiem.
- Rany boskie, diabeł !- poderwała się z krzesła przerażona staruszka.
- To by było zbyt piękne- westchnął zrezygnowany Wilson.-Jaka to tym razem Bardzo Ważna Sprawa wepchnęła cię wprost w obcięcia mojego gabinetu, po raz kolejny przerywając mi rozmowę z umierająca pacjentką?
- To ja umieram?!- po raz drugi wrzasnęła kobieta
- Właśnie teraz miał nastąpić ten etap, w którym miałem to pani oznajmić, ale mój bardzo wrażliwy przyjaciel w dramatyczny sposób nam to przerwał- warknął Wilson.
- Wiesz, miałem na ciebie nawrzeszczeć, ale już teraz wiem, że to nie ty zrobiłeś to czego nie zrobiłeś. Swoją drogą, jesteś okrutny dla tej biednej starszej pani. Fajjjnie- wesoło odparł House- Tu jest domowy numer Dr Wilsona, w razie jakiś pytań śmiało proszę dzwonić, albo inaczej, ja pani zapisze jego adres. To ja już nie przeszkadzam-wypowiedziawszy to z przesadną słodyczą zamknął drzwi.

Dzyn, dzyn dzyn- rozległ się dźwięk telefonu. House z niechęcią zerknął na migający ekran po czym demonstracyjnie zamknął klapkę. Dzyn, dzyn, dzyn- po raz drugi. Tym razem już nie sprawdzał kto dzwoni, ten numer dręczył go od wczorajszego popołudnia. Otworzył okno i ku zdziwieniu pacjentów wyrzucił wkurzający przedmiot w otchłań szpitalnego parkingu. Po kilku sekundach zabrzęczał alarm któregoś z samochodów.- Ach te dziewczyny, nie można się od nich uwolnić, zanotuj nigdy nie zamawiaj ich przez telefon- filozoficznie odparł i wszedł do swojej nory. Czekała na niego pusta biała tablica, wygodne krzesło i wieża. Rozłożył się w fotelu, by zatopić się w ulubionych jazzowych kawałkach. Tym razem to jego drzwi otworzyły się z niespotykaną siłą.
- Cuddy?- bardziej stwierdził niż zapytał nie racząc odwrócić się w kierunku źródła buchających hormonów.
- Skąd wiedziałeś?- odparła zbita z tropu szefowa.- Mniejsza z tym. Znoszę codziennie twoje wybryki i wynaturzenia, ale dzisiaj to już przesadziłeś. Możesz mi wyjaśnić dlaczego z mojej szyby zostały wióry, a twój telefon leży siedzeniu w moim aucie?!- wrzasnęła Cuddy- A teraz pójdziesz do przychodni i grzecznie odpracujesz to co spaskudziłeś. Niech policzę…To wyjdzie mniej więcej 20 lat po pięć godzin tygodniowo. Lepiej się pospiesz.
- W tych zielonych butach wyglądasz jak amazońska ropucha. Nie pytała się o mnie przypadkiem jakaś długonoga blondynka, albo co gorsza o mój numer telefonu?- ostrożnie zapytał.
- Ile zapłaciłeś tym razem swojej nowej dziewczynie, żeby zechciała się z tobą umówić?- niewinnie zapytała.
- Uważaj, bo ci powiem, jeszcze zechcesz mi ją zwinąć w geście rozpaczy po kolejnej nieudanej randce. Wtedy 13 mogłaby coś sobie niechcący pomyśleć i jeszcze zaczęłaby się do ciebie przystawiać- zripostował.
Równie hałaśliwie jak przyszła, Cuddy opuściła plac swojej przegranej, a House zyskał kilka godzin upragnionego spokoju i pustą tablice, która mógł zapełnić niepasującymi do siebie elementami.

Słońce bezlitośnie przebijało się przez rolety obsypując rażącym światłem każdy zaciemniony zakamarek pokoju. Zaspany Greg ciężko podniósł rękę w poszukiwaniu czasowkurzacza. Powoli otworzył oko i ukradkiem spojrzał na zegarek jakby bał się, że ten go ugryzie. -11:00, od dwóch godzin powinienem być w przychodni, ale skoro i tak się spóźniłem, nikomu już nie zrobi pewnie różnicy jak spóźnię się jeszcze trochę. Właściwie to mógłbym jeszcze pospać, takie zalecenie lekarskie- pomyślał, a chwile później już skakał wśród puszystych króliczków w tęczowej dolinie.
Dzyn, dzyn, dzyn- chyba mi się przesłyszało-przemknęło mu przez myśl. Dzyn, dzyn, dzyn. Zszokowany otworzył oczy. Usiadł na łóżku i ze zdziwieniem wpatrywał się we wściekle różowy telefon poruszający się w rytm wibracji, który nie wiedzieć czemu robił miniaturowe kółka na JEGO stole. Dzyn, dzyn, dzyn. Ostrożnie wziął do ręki podejrzany przedmiot.-Gdyby tylko Wilson teraz mnie widział…- zbeształ się w duchu.
- House- warknął przez słuchawkę.
- Witaj słoneczko, tu Cuddy, korzystając z mojej wrodzonej empatii wyczułam jak bardzo brakuje ci telefonu, więc sprawiłam ci nowy, taki w twoim guście. Powiedziałam wszystkim twoim pacjentom, że w ramach rekompensaty za spóźnienie będziesz dziś przyjmował 3 h dłużej, mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza? A propos, jakaś pani zaległa w twoim gabinecie, na wszelki wypadek podałam jej twój adres, mam nadzieję, że się nie gniewasz? House, jesteś tam?
- Nie- warknął i zakończył „rozmowę”. Napisał czarnym markerem na ścianie, „House vs Cuddy- 1:1”.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pozytyw.nie93
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:40, 30 Sie 2009    Temat postu:

- Wilsooon!- krzyk zirytowanego House’a odbijał się echem po szpitalnych korytarzach, zaraz za nim słychać było nerwowy stukot laski. Drzwi otworzyły się z hukiem.
- Rany boskie, diabeł !- poderwała się z krzesła przerażona staruszka.
- To by było zbyt piękne- westchnął zrezygnowany Wilson.-Jaka to tym razem Bardzo Ważna Sprawa wepchnęła cię wprost w obcięcia mojego gabinetu, po raz kolejny przerywając mi rozmowę z umierająca pacjentką?
- To ja umieram?!- po raz drugi wrzasnęła kobieta
- Właśnie teraz miał nastąpić ten etap, w którym miałem to pani oznajmić, ale mój bardzo wrażliwy przyjaciel w dramatyczny sposób nam to przerwał- warknął Wilson.
- Wiesz, miałem na ciebie nawrzeszczeć, ale już teraz wiem, że to nie ty zrobiłeś to czego nie zrobiłeś. Swoją drogą, jesteś okrutny dla tej biednej starszej pani. Fajjjnie- wesoło odparł House- Tu jest domowy numer Dr Wilsona, w razie jakiś pytań śmiało proszę dzwonić, albo inaczej, ja pani zapisze jego adres. To ja już nie przeszkadzam-wypowiedziawszy to z przesadną słodyczą zamknął drzwi.

Dzyn, dzyn dzyn- rozległ się dźwięk telefonu. House z niechęcią zerknął na migający ekran po czym demonstracyjnie zamknął klapkę. Dzyn, dzyn, dzyn- po raz drugi. Tym razem już nie sprawdzał kto dzwoni, ten numer dręczył go od wczorajszego popołudnia. Otworzył okno i ku zdziwieniu pacjentów wyrzucił wkurzający przedmiot w otchłań szpitalnego parkingu. Po kilku sekundach zabrzęczał alarm któregoś z samochodów.- Ach te dziewczyny, nie można się od nich uwolnić, zanotuj nigdy nie zamawiaj ich przez telefon- filozoficznie odparł i wszedł do swojej nory. Czekała na niego pusta biała tablica, wygodne krzesło i wieża. Rozłożył się w fotelu, by zatopić się w ulubionych jazzowych kawałkach. Tym razem to jego drzwi otworzyły się z niespotykaną siłą.
- Cuddy?- bardziej stwierdził niż zapytał nie racząc odwrócić się w kierunku źródła buchających hormonów.
- Skąd wiedziałeś?- odparła zbita z tropu szefowa.- Mniejsza z tym. Znoszę codziennie twoje wybryki i wynaturzenia, ale dzisiaj to już przesadziłeś. Możesz mi wyjaśnić dlaczego z mojej szyby zostały wióry, a twój telefon leży siedzeniu w moim aucie?!- wrzasnęła Cuddy- A teraz pójdziesz do przychodni i grzecznie odpracujesz to co spaskudziłeś. Niech policzę…To wyjdzie mniej więcej 20 lat po pięć godzin tygodniowo. Lepiej się pospiesz.
- W tych zielonych butach wyglądasz jak amazońska ropucha. Nie pytała się o mnie przypadkiem jakaś długonoga blondynka, albo co gorsza o mój numer telefonu?- ostrożnie zapytał.
- Ile zapłaciłeś tym razem swojej nowej dziewczynie, żeby zechciała się z tobą umówić?- niewinnie zapytała.
- Uważaj, bo ci powiem, jeszcze zechcesz mi ją zwinąć w geście rozpaczy po kolejnej nieudanej randce. Wtedy 13 mogłaby coś sobie niechcący pomyśleć i jeszcze zaczęłaby się do ciebie przystawiać- zripostował.
Równie hałaśliwie jak przyszła, Cuddy opuściła plac swojej przegranej, a House zyskał kilka godzin upragnionego spokoju i pustą tablice, która mógł zapełnić niepasującymi do siebie elementami.

Słońce bezlitośnie przebijało się przez rolety obsypując rażącym światłem każdy zaciemniony zakamarek pokoju. Zaspany Greg ciężko podniósł rękę w poszukiwaniu czasowkurzacza. Powoli otworzył oko i ukradkiem spojrzał na zegarek jakby bał się, że ten go ugryzie. -11:00, od dwóch godzin powinienem być w przychodni, ale skoro i tak się spóźniłem, nikomu już nie zrobi pewnie różnicy jak spóźnię się jeszcze trochę. Właściwie to mógłbym jeszcze pospać, takie zalecenie lekarskie- pomyślał, a chwile później już skakał wśród puszystych króliczków w tęczowej dolinie.
Dzyn, dzyn, dzyn- chyba mi się przesłyszało-przemknęło mu przez myśl. Dzyn, dzyn, dzyn. Zszokowany otworzył oczy. Usiadł na łóżku i ze zdziwieniem wpatrywał się we wściekle różowy telefon poruszający się w rytm wibracji, który nie wiedzieć czemu robił miniaturowe kółka na JEGO stole. Dzyn, dzyn, dzyn. Ostrożnie wziął do ręki podejrzany przedmiot.-Gdyby tylko Wilson teraz mnie widział…- zbeształ się w duchu.
- House- warknął przez słuchawkę.
- Witaj słoneczko, tu Cuddy, korzystając z mojej wrodzonej empatii wyczułam jak bardzo brakuje ci telefonu, więc sprawiłam ci nowy, taki w twoim guście. Powiedziałam wszystkim twoim pacjentom, że w ramach rekompensaty za spóźnienie będziesz dziś przyjmował 3 h dłużej, mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza? A propos, jakaś pani zaległa w twoim gabinecie, na wszelki wypadek podałam jej twój adres, mam nadzieję, że się nie gniewasz? House, jesteś tam?
- Nie- warknął i zakończył „rozmowę”. Napisał czarnym markerem na ścianie, „House vs Cuddy- 1:1”.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pozytyw.nie93 dnia Pon 10:06, 31 Sie 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:37, 30 Sie 2009    Temat postu:

Nie razi zbytnio wyłapałam kilka błędów, ale jak je poprawisz będzie cacy

Zapowiada się co najmniej interesująco

Zobaczymy czy zgrabnie to pociągniesz

Teraz błędy:
Cytat:
odparła zbita z tropu szefowa. Mniejsza z tym.


Myślnik przed MNIEJSZA.

Cytat:
zostały wióry a twój telefon leży na moim siedzeniu w moim aucie?!-


Przecinek przed A. Dwa razy MOIM. Lepiej brzmiałoby "na siedzeniu w moim aucie?!" Nie trzeba podkreślać, że to siedzenie Cuddy. (przynajmniej moim zdaniem)

Cytat:
nowej dziewczynie żeby zechciała się


Przecinek przed ŻEBY

wiem okropna jestem

Tyle wyłapałam

Trening czyni mistrza Weeeenaaaa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Nie 20:07, 30 Sie 2009    Temat postu:

Zapowiada się bardzo interesująco Mogę cię pocieszyć, że robisz duuużo mniej błędów niż większość początkujących fikopisarek

Świetne teksty

Cytat:
-Rany boskie, diabeł !- poderwała się z krzesła przerażona staruszka.
-To by było zbyt piękne-westchnął zrezygnowany Wilson.




Cytat:
Jaka to tym razem Bardzo Ważna Sprawa wepchnęła cię wprost w obcięcia mojego gabinetu, po raz kolejny przerywając mi rozmowę z umierająca pacjentką?


Tam chybo powinno być objęcia, nie?

Pisz, pisz, bo idzie ci bardzo dobrze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pozytyw.nie93
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:20, 31 Sie 2009    Temat postu:

Dziękuję za pokazenie błędów. Troche ośmielona załączam kolejną część.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pozytyw.nie93
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:21, 31 Sie 2009    Temat postu:

Kiedy dojechał do szpitala czekało na niego stado zasmarkanych dzieci i dwa stada dorosłych (czasem też nie) z chorobami wenerycznymi i innymi nudnymi paskudztwami. Zapowiadało się cudownie.
Spojrzał na nich, w tłumie zauważył znajomą blondynkę. Przelotnie rzucił na nią wzrokiem, znacznie dłużej lustrując niekończące się nogi. Zaraz za nim weszła do gabinetu.
- Tym razem widzę, że się za mną nie skradasz, decydujesz się na otwartą konfrontacje-zaczął ciekawy- Czego właściwie chcesz? Bo zakładam, że to ty jesteś tym natrętem, choć trzeba przyznać, że pięknym, który łazi za mną, wlewa mi coś do napojów (nie uwierzę, że wczorajsza herbatka była tylko herbatką) i nachodzi moich znajomych? Zapomniałbym o tej pani z telefonu, która co pięć minut twierdzi, że namawiałem pizze. To sprawka Wilsona, chce mnie wkurzyć prawda?
- Wilson teraz siedzi w swoim gabinecie i zadręcza się jak mógł tak bezdusznie postąpić ze starszą panią- odpowiedziała.
- Ej, skąd to niby wiesz? Pracujesz dla CIA, no nie mów, że mi dalej nie wybaczyli, iż ukradłem im lekarkę?- prawie z dumą zapytał.
- Nie pracuje dla CIA-odparła
- No to kim ty do cholery jesteś? Zabiłem ci matkę? Ojca?- dziwił się.
- Ależ skąd. To ty jesteś moim ojcem- uśmiechnęła się.

- Znowu to piekielne słońce. Jaki świat byłby cudowny, gdyby co dzień nie budziła nas wielka żarówa próbująca wyłupać nam oczy- pomyślał zrezygnowany.
- House, jak się czujesz? Zemdlałeś robiąc wymaz gardła- zapytała zmartwiona Cuddy
- Oprócz tego, że cholernie boli mnie głowa i ciśnienie skacze mi na widok twojego dekoltu, to świetnie. Chwila, jakiego wymazu? Przecież ta dziewczyna twierdziła, że jestem jej ojcem!- wrzasnął
- Greg, ostrzegam cię, że fundusz przeznaczony na twoje problemy prawne się kończy, więc bądź tak miły i nie rozpowiadaj całemu światu o swoich fantazjach- powiedziała zdziwiona i nieco rozbawiona szefowa po czym wyszła z sali House’a pozostawiając go w niemałym szoku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pozytyw.nie93 dnia Pon 10:07, 31 Sie 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pozytyw.nie93
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:48, 31 Sie 2009    Temat postu:

I kolejna odsłona...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pozytyw.nie93
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:50, 31 Sie 2009    Temat postu:

- Wilsooon!- krzyk House’a mógł przerazić pacjentów, ale pracownicy szpitala byli do niego tak przyzwyczajeni, że nawet nie zawracali uwagi na odgłosy rodem z dżungli. Drzwi zaskrzypiały.
- House, wytłumacz mi, jak to jest, że w tym szpitalu ludzie i oczywiście ty nie potrafią kulturalnie obchodzić się z drzwiami- przywitał go Wilson.
House wygodnie rozłożył się na kanapie, brudząc butami jej jasne obicie i z pasją zaczął oglądać zszywacz doszukując się w nim odpowiedzi na pytania nurtujące całą ludzkość.
- Może przejdziemy to tej części mówionej, bo nie ukrywam, że jestem okropnie ciekawy w co tym razem się wpakowałeś, a poza tym mam trochę roboty- zachęcał przyjaciel
- Jeżeli przywidzenia nie są przywidzeniami a jednocześnie nie są rzeczywistością to czym są?- zapytał się dalej wpatrując się w zszywacz
- Cuddy mnie ostrzegła, że ci się styki przegrzały, ale myślałem, że tradycyjnie się kłócicie. Co tym razem brałeś? Swoje ulubione grzybki czy poszedłeś o krok dalej?- drążył
- Tylko klej wąchałem, to mnie relaksuje przed spaniem. W przychodni długonoga blondynka oznajmiła mi, że jestem jej ojcem, po czym z wrażenia, iż nie mogę się z nią przespać zemdlałem. Po obudzeniu Cuddy poinformowała mnie, że zaryłem głową w posadzkę przy robieniu wymazu z gardła- poinformował Wilsona.
W gabinecie rozległ się tubalny śmiech, nie pasujący do tabliczki na drzwiach, która oznajmiała, że po wejściu dowiesz się, iż umierasz na raka.
- No tym razem to przeszedłeś samego siebie! Ale zapewniam cię, nie masz się czym martwić, długonoga blondynka nie może być twoją córką. Jak to powiedziałeś? „Z genami nie wygrasz”- wydusił Wilson dusząc się i tarzając ze śmiechu.
- Bardzo śmieszne- skrzywił się Greg po czym nie mogąc znaleźć stosownej riposty wyszedł.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:55, 31 Sie 2009    Temat postu:

Do odważnych świat należy

Teraz się pogubiłam, ale dzięki temu z jeszcze większą niecierpliwością czekam na nowe party

Weeeenaaaa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Pon 15:56, 31 Sie 2009    Temat postu:

Świetne! Coraz mniej błędów, głównie te interpunkcyjne... Coraz lepiej

Cytat:
- Znowu to piekielne słońce. Jaki świat byłby cudowny, gdyby co dzień nie budziła nas wielka żarówa próbująca wyłupać nam oczy


Święta prawda

Cytat:
House wygodnie rozłożył się na kanapie, brudząc butami jej jasne obicie i z pasją zaczął oglądać zszywacz doszukując się w nim odpowiedzi na pytania nurtujące całą ludzkość.


Już sobie to wyobrażam

Pisz dalej!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dr Tygrysolka dnia Pon 15:57, 31 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:09, 31 Sie 2009    Temat postu:

Dopiero teraz to przeczytałam.Twoje opowiadanie nie należy do najlepszych,ale do złych tez nie,lecz po mimo to mi się spodobał
Pisz,pisz bo im więcej będziesz pisać to fiki będą coraz lepsze a i tak już widać u ciebie różnice między pierwsza części a kolejną
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin