Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Extraordinary Girl [NZ/P]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:28, 02 Sty 2009    Temat postu:

Dedykuję Cave, bo mój brat już Cię kocha za twojego ava z Davidem V.
oh.. dziekuje *lata jak głupia* moja pierwsza dedykacja
musze poznac twojego brata

odc cudny.. a z tym szalikiem to juz wogole House egoista jeee xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cave dnia Pią 22:59, 02 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nimfka
Reumatolog
Reumatolog


Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 1444
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:00, 04 Sty 2009    Temat postu:

Świetny, czemu ja go wcześniej nie przeczytałam sttrrrrrrrasznie mi się podoba, niecierpliwie czekam na ciąg dalszy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
minnie
Internista
Internista


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:18, 05 Sty 2009    Temat postu:

Przegapiłam kilka części, ale nadrobiłam
Świetne!
Cudowne dialogi
Czekam na cd i Wena życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ECC
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:56, 21 Sty 2009    Temat postu:

O, słodki powrocie. Zawalona pracą, poprawkami i tak dalej, kompletnie nie miałam czasu na EG. Jako że właśnie powitałam ferie, i znów męczy mnie choróbsko mogę chyba wstawić kolejną część. Nie podoba mi się, ale to ma być swego rodzaju przerywnik. A przynajmniej coś w tym stylu. Od razu uprzedzam, że za dużo to w tym parcie się nie dzieje, więc fajerwerków nie oczekujcie. Endżoj!


PART 5.



Szybkie, miarowe kroki odbijały się głośnym echem w pustych uliczkach pełnych identycznych, kanciastych i szarych domów. Zniszczone, stare latarnie rzucały na brudną, mokrą ulicę żółtawe światło. Poza burym kotem leniwie przechodzącym się po krawężniku nie było tam żadnej duszy. Żądnej oprócz tej Gregory’ego House’a.

Szedł żwawo pokonując szybko kolejne metry. Mijając mały obskurny sklepik podszedł bliżej, by przyjrzeć się tarczy zegara. Było po pierwszej, co nie zdziwiło go zbytnio, gdyż w tych godzinach niewiele osób w jego rejonie jeszcze czuwało. Typowe. Nudna, podmiejska ulica pełna nudnych, podmiejskich rodzin, kładących się spać po dobranocce.

Po kilku minutach, stanąwszy pod swoim domem, szukał zapalonych świateł w którymkolwiek z okien. Podjazd przed garażem był pusty, więc jego ojca jeszcze nie było. Mimo to otwierając drzwi nasłuchiwał uważnie, w obawie przed starszym House’m, czającym się gdzieś w zacienionych zakamarkach domu, z przygotowaną burą dla Grega. Pokonując kolejne schodki prowadzące na górę, uśmiechał się coraz szerzej.

- Dziś chyba jest mój szczęśliwy dzień… - mruknął, a jego myśli zamiast krążyć wokół nieobecnego ojca i tym samym spokoju w domu zaczęły kierować się w stronę zielonookiej brunetki.

„Wróć! Zielonookiej brunetki?! Raczej jej tyłka, bo to, dlatego myśli o niej tak mnie prześladują…”

Zadowolony ze swojej teorii, dlaczego Lisa go tak przyciąga… Dlaczego jej tyłek tak go przyciąga, pokonał szybko ostatnie kilka kroków do swojego pokoju.


Wszedł, oparł się o drzwi i zamknął je swoim ciężarem. Opuścił piekące powieki i uśmiechnął się pod nosem. Przed oczami natychmiast stanęła mu Lisa.
Lisa odgarniająca włosy z twarzy, śmiejąca się, drocząca się z nim, jej piękne oczy, delikatny zapach jej perfum, jej gorący oddech w toalecie, jego szalik na jaj szczupłej szyi…

-Cholera jasna – wyrwało się House’owi – gdzie jest mój szalik?!

***

Żegnając się, i odwracając od House’a czuła na sobie jego wzrok. Mogłaby przysiąc, że on stał tam i wpatrywał się w nią swoimi intensywnie niebieskimi oczami, jakby próbując wypalić jej dziurę w ciele. Odwracając się jednak zobaczyła, że Greg (wbrew temu, co podejrzewała) spokojnie szedł ulicą odwrócony do niej plecami.
Przekręcając klucz w zamku, modliła się w duchu, o choć jednego rodzica obecnego w domu.

Ostatni raz widziała swoją matkę tydzień temu, a ojca około dwóch. Wiedziała, że kiedy wyjeżdżają na delegację, zwykle robią to razem, mimo to miała wrażenie, że jej rodzice czasami się mijają. Tak jak mijali się z nią. Jakby w ogóle nie byli rodziną, a całkiem obcymi ludźmi. Ona spała, oni w nocy pracowali. Kiedy wychodziła do szkoły ich już nie było, a gdy wracała najczęściej znajdywała kartkę, lub wiadomość na sekretarce o tym kiedy wrócą, lub częściej, że nie wrócą. Przez kilkanaście lat życia, spędzonego najpierw z nianiami, potem z przyjaciółkami matki, a później samemu, zdążyła się przyzwyczaić do częstej nieobecności jej rodziców w domu.


Najwyraźniej teraz, jej modlitwy zostały wysłuchane, bowiem przechodząc przez próg, potknęła się o wielkie męskie buty. Wychodząc z domu nosiła rozmiar 38, więc obuwie niewątpliwie należało do jej ojca. Ponadto, do jej uszu dobiegło miarowe chrapanie.
„Przynajmniej tata jest” Lisa nie kryła swojej radości, związanej z pobytem ojca w domu.

Niestety, nigdzie nie zauważyła ani szpilek, ani płaszcza matki. Nieco zrezygnowana, ściągnęła buty i powłócząc nogami zaczęła pokonywać kolejne stopnie schodów. Otworzyła delikatnie drzwi i oparł się o framugę patrząc na łóżko rodziców.


Na szerokim, małżeńskim łożu leżała dwójka ludzi. Szeroki uśmiech wypłynął na twarz dziewczyny, kiedy zamiast jednej osoby zobaczyła dwie wtulone w siebie postaci. Kobieta, w długich ciemnych lokach spała na ramieniu mężczyzny. Ten, w lekko siwiejących, krótkich włosach chrapał w najlepsze. Najwidoczniej byli bardzo zmęczeni, bo ich kamiennego snu nie zakłóciło nawet celowe kasłanie Lisy. Rezygnując z próby budzenia rodziców, choćby na krótką chwilę, podeszła bliżej i całując matkę w policzek wyszeptała:

- Pięknych snów – i opuszczając wzrok zamknęła za sobą drzwi, wychodząc.


Weszła do swojego pokoju i zamknęła drzwi najciszej jak umiała. Podeszła do lustra i uśmiechnęła się do brunetki z odbicia. W gruncie rzeczy jej dzień należał do udanych. Mimo incydentu na imprezie, widziała rodziców, no i poznała Grega. Sama nie wiedziała, co było w nim takiego, że na dźwięk jego głosu, jego widok i zapach kolana robiły się jej jak z waty.
Pokręciła głową z niedowierzaniem. Zna go ledwo kilka godzin, a już nie mogła przestać o nim myśleć. Zwykle było wręcz na odwrót. To jej osoba nęciła płeć przeciwną po spotkaniach z nią. Ale House był inny.
I jeszcze nie raz miała się o tym przekonać.


***

House leżał w wymiętej pościeli i przekręcał się z boku na bok. Wskazówki od dwóch godzin leniwie przechadzały się po tarczy zegara, a on dalej nie mógł zmrużyć oka. Oficjalnym powodem był ból głowy. Nieoficjalnym – para szeroko otwartych zielonych oczu.
Co się z nim do cholery działo?!

***

Cuddy leżała w miękkiej pościeli. Nie była w stanie zająć wygodnej pozycji na więcej niż kilka minut. Mimo jedynki, która zmieniła się w trójkę na elektronicznym zegarku, oa dalej nie mogła spokojnie zamknąć oczu i zasnąć. Oficjalnym powodem był alkohol wypity na imprezie. Nieoficjalnym – para niespotykanie niebieskich oczu.
Co się z nią do cholery działo?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erato
Ortopeda
Ortopeda


Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:48, 21 Sty 2009    Temat postu:

Łiii! Przeczytałam!

I podoba mi się bardzo! Szczerze mówiąc, nie czytałam jeszcze opowiadania osadzonego całkowicie w przeszłości. Tzn. przeszłość zależy oczywiście od punktu widzenia, ale jednak...
Młody House i młoda Cuddy podobają mi się jeszcze bardziej od tych starszych, o ile to w ogóle możliwe O ile przeszłość House'a jest ogólnie znana i nikt nie może mieć co do niej większych wątpliwości, o tyle bardzo podoba mi się obraz dzieciństwa Lisy, jaki tu nakreśliłaś. Rodzice, których nigdy nie ma... Mam nadzieję, że przynajmniej jak są, to mają z córką dobry kontakt, co?

I kto by się spodziewał Lisy z papierosem?! Zawsze odmalowywana jako prymuska, grzeczna dziewczynka, a tymczasem toż to niepokorna pannica! Bardzo mi się to wcielenie podoba.

Nie mogę się doczekać dalszego ciągu! Wrzuć coś niedługo, dobrze?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nana
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam, gdzie nie sięga wzrok...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:23, 21 Sty 2009    Temat postu:


Jaaa...
No piękne!
Cytat:
-Cholera jasna – wyrwało się House’owi – gdzie jest mój szalik?!

Ha! Wiedziałam! Teraz znowu jest pretekst, żeby się spotkać

Cytat:
Co się z nim do cholery działo?!

Cytat:
Co się z nią do cholery działo?!

A ja chyba wiem, co się z NIMI do cholery dzieje

No co ja mogę powiedzieć. Strrrasznie wciągnął mnie Twój fik. Jego styl, fabuła... Cudeńko. Kłaniam się do stóp
I, oczywiście, z niecierpliwością czekam na cd.
I Wena życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
amandi
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:34, 21 Sty 2009    Temat postu:

Uwielbiam twojego fika i cieszę się, że wreszcie pojawiło się coś po tak długiej przerwie .

Jesteś chora? To witaj w klubie, bo mnie też przeziębienie dopadło na początku ferii . To chyba przez ten kulig ...

Odcinek mnie oczarował, ale co mogę innego powiedzieć o czymś tak świetnym .

Cytat:
Przed oczami natychmiast stanęła mu Lisa.
Lisa odgarniająca włosy z twarzy, śmiejąca się, drocząca się z nim, jej piękne oczy, delikatny zapach jej perfum, jej gorący oddech w toalecie, jego szalik na jaj szczupłej szyi…

-Cholera jasna – wyrwało się House’owi – gdzie jest mój szalik?!

Taa.... rozmyślania o ślicznej, kuszącej Lisie, dojście do podarowanego jej szarmancko szalika i... cholera jasna, gdzie on jest? typowo hałsowe zachowanie powaliło mnie na łopatki

Pięknie odmalowałaś wiecznie nieobecnych rodziców Cuddy... Dziewczyna bardzo za nimi tęskni, a jednocześnie się nie skarży. Widzi, że coś się psuje przez to, że ciągle się mijają, że ich ciągle nie ma... ona przeżywa pierwsze miłosne uniesienia , a oni o niczym nie mają bladego pojęcia... I ich widok - obydwoje, choć na krótko chwilę, - sprawił jej tyle szczęścia ... coś niesamowitego... świetnie to opisałaś

Cytat:
House leżał w wymiętej pościeli i przekręcał się z boku na bok. Wskazówki od dwóch godzin leniwie przechadzały się po tarczy zegara, a on dalej nie mógł zmrużyć oka. Oficjalnym powodem był ból głowy. Nieoficjalnym – para szeroko otwartych zielonych oczu.
Co się z nim do cholery działo?!


Cytat:
Cuddy leżała w miękkiej pościeli. Nie była w stanie zająć wygodnej pozycji na więcej niż kilka minut. Mimo jedynki, która zmieniła się w trójkę na elektronicznym zegarku, oa dalej nie mogła spokojnie zamknąć oczu i zasnąć. Oficjalnym powodem był alkohol wypity na imprezie. Nieoficjalnym – para niespotykanie niebieskich oczu.
Co się z nią do cholery działo?!

zakochana para, zakochana para... *pośpiewuje* . Iskrzy, i to mocno. na tyle mocno, że nie mogą o sobie zapomnieć, a przez to - zasnąć . Mam nadzieję, że jeszcze bardziej nieoficjalnym powodem u House'a nie jest szalik ...

Pozdrawiam gorąco, zdrowiej szybko i jeszcze szybciej wstawiaj kolejną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ECC
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:30, 25 Sty 2009    Temat postu:

Dzień Dobry!
Wen ma wielgachnego, okropnego foHa… w związku z tym postanowiłam nie męczyć dobrego zakończenia Ficka A. , tylko przywitać Was świeżą dawką EG. Już mi mózg nie pracuje tak jak bym chciała, więc nie wiem, czy się spodoba.
Za ewentualne literówki przepraszam – Word też ma foHa.



PART 6


Ostre promienie słońca wdzierały się do pokoju na poddaszu uparcie i szybko. Pokonując ścieżkę, mającą początek na parapecie, dotarły wreszcie do na wpół schowanej pod kołdrą, twarzy chłopca. Łaskocząc jego powieki, zmuszały go do ich otwarcia. Powoli, jakby z wielkim wysiłkiem podniósł pierwszą z nich. Następnie zrobił to samo z drugą ukazując parę intensywnie niebieskich oczu. Zmarszczył brwi, gdy światło uderzyło w jego źrenice, powodując ich bolesne kurczenie.

Wyciągając spod kołdry prawą rękę, przeciągnął się jak kot, po czym usiadł i ziewając omiótł wzrokiem pokój.

- O, już dziesiąta –
z jego gardła wydobył się zachrypnięty, jakby nie należący do niego głos – Jaka szkoda że jestem już spóźniony… I to całe dwie godziny!

Wyspany i zadowolony z opuszczenia francuskiego, z szerokim uśmiechem wszedł do łazienki. Skoro i tak był już nieobecny w szkole przez dwie godziny… Nie musiał się zbytnio śpieszyć. Skarpetki zakładane przez 10 minut, w najwolniejszym tempie, na jakie było go stać, i wylegiwanie się przed telewizorem jeszcze pół godziny poprawiły mu humor jeszcze bardziej. Nie było go na znienawidzonych lekcjach języka, a teraz jeszcze na matmie – to w zupełności wystarczało mu do szczęścia.


Drogę do szkoły umilał sobie rozjeżdżaniem dżdżownic i straszeniem starszych pań i małych dzieci na pasach drogowych. Zsiadając z motoru, był w tak dobrym nastroju, że zastanawiał się nad byciem miłym dla nauczycieli. Do szkoły postanowił wejść bocznymi drzwiami, by nie oberwać za spóźnienie od woźnej, lub dyrektora.

Boczne wejście do szkoły mieściło się na szerokim na kilka metrów wgłębieniu. Podchodząc bliżej, coraz wyraźniej słyszał dochodzące stamtąd ciche gwizdanie. Ktoś w takim stopniu ciekawski jak on nie mógł się powstrzymać by nie zajrzeć, kogo wywiało z nudnych lekcji.
Chwalił w duchu swoją wścibskość.
Widok, który mógł podziwiać, wylał na jego twarz lubieżny uśmiech. Znów natknął się na właścicielkę nieziemskich kształtów i niezwykle ciętego języka.


Oto na trawie, w obłokach tytoniowego dymu leżała w całej swej okazałości Lisa Cuddy, a jej czarne majtki najwyraźniej szukały dostępu do światła słonecznego. Cuddy bowiem leżąc na plecach zgięła nogę i kolanie, a drugą założyła na nią. Niczego nie podejrzewając, nie pomyślała o widocznej bieliźnie, którą teraz z szerokim uśmiechem na ustach obserwował House.


Greg postanowił podejść do niej najciszej jak umiał. Jej zamknięte powieki, i równy oddech mogłyby świadczyć o tym, że dziewczyna śpi. Tylko ręką wędrująca, co chwilę do ust, by dać tam ujście szaremu, gęstemu, dymowi papierosowemu dawała pewność, że Cuddy jest przytomna.
Był już bliski swojego celu. Stawiał ostrożnie stopy, w obawie, że każdy, nawet najmniejszy odgłos, może przestraszyć Lisę. Dzieliło ich jakieś półtora metra, gdy pod jego stopą zachrzęścił suchy liść.
Cuddy, słysząc ten dźwięk, poderwała się z ziemi. Szeroko otwartymi oczami patrzyła na nieco zmieszanego House’a.

- Zawsze wiedziałam, że pedofilia się w tej szkole szerzy, ale żeby podglądać bezbronne dziewice? – spytała, powodując jeszcze szersze otwarcie oczu przez chłopaka
- Nie mów, że cię to krępuje, dziewico –odpowiedział szybko – poza tym, jakbym ja wystawiał tak gatki na światło dzienne to też zbiegłby się nie mały tłumek…
- Jasne, chyba koła gospodyń miejskich
– kpiła – żeby ci je wyprać
Zaskoczony jej szybką ripostą House, zdołał tylko przewrócić oczami.
- Lisa! Ty okrutna dziewczyno!


Usiadł na ziemię, i pociągnął za sobą Cuddy. Sięgnął po jej torbę, i nie zważając na mruk protestu, zaczął ją przeszukiwać. Gdy jego ręka natrafiła na prostokątną paczuszkę, zadowolony wyciągnął ją i szczerząc się do Lisy szukał zapalniczki po kieszeniach spodni.

- Zastanawiam się, czemu bierzesz moje fajki, skoro w kieszeni masz swoje…. – marudziła.
- Niech pomyślę – zastanawiał się chwilę – może dlatego, że jestem oszczędny, albo twoje są lepsze, albo lubię cię denerwować, albo twoje torba była bliżej, albo..
- Okeeeej! Przestań, dostarczyłeś mi zadowalających argumentów!
– zaśmiała się


Gdyby House był tak inteligentny jak powszechnie sądzono, na pewno zauważyłby, że myśli o jej pięknym uśmiechu już 2675 raz w ciągu ostatnich kilku godzin. Niestety albo ten fakt mu umknął, albo za wszelką cenę, nie pozwalał mu dostać się do świadomości.


Nigdy nie mógł usiedzieć na jednym miejscu. A jeśli mu się to zdarzało, to zwykle kończyło się trzęsieniem ziemi, albo innego rodzaju katastrofą, przez którą uszkodziło część ludzi siedzących blisko niego. Tym razem, siedząc na trawie z głową odchylaną do góry, obserwował dym rozwiewany przez wiatr. Podążał wzrokiem ca coraz mniej widocznym obłokiem, końcu patrząc na Cuddy.
Nie zastanawiając się głębiej nad poziomem swojego nowego pomysłu, podniósł się i podnosząc Lisę za ręce do góry, przerzucił ją sobie przez ramię.

- House! Puszczaj!- krzyknęła mu prosto do ucha
- O nie, zapomnij – do szkoły!


Z Lisą przerzuconą przez ramię, kierował się do drzwi szkoły. Wyciągał rękę, by je otworzyć, gdy usłyszał chrzęst przekręcanego klucza w zamku.
House szybko puścił Cuddy i upychając ją w kącie za drzwiami, postawił na ziemi. Przyparł się do niej całym ciałem i nasłuchiwał, kto otwierał drzwi. Prawą ręką zasłonił usta Cuddy. Gdy drzwi otwierały się z cichym skrzypieniem, nie było już ich ani widać, ani słychać.
Ciężki oddech i wyraźny odór środka dezynfekującego. Oboje byli pewni, kto jest po drugiej stronie drzwi. Szkolny pogromca bakterii, i wagarowiczów – woźna.

- A byłam pewna, że coś słyszałam…- bąknęła sama do siebie.
Zamknęła z trzaskiem drzwi i poczłapała korytarzem.



Po mimo przestrzeni, jaka nagle otworzyła się przed nimi, House i Cuddy nadal stali w tym samym miejscu. Chłopak ze skupieniem wpatrywał się w jej twarz i powoli zsuwał rękę z jej ust. Nie zabrał jej jednak całkiem. Zastąpił ją kciuk, którym, je delikatnie obrysowywał. Byli zdecydowanie za blisko. Czuł jej zimne palce na swoim przedramieniu, liczył każdą jej rzęsę. Klął w duchu szybkość, z jaką ta dziewczyna była w stanie doprowadzić go do otępienia, jakie teraz nim zawładnęło.
Cuddy nie mogą oderwać wzroku od jego twarzy. Coraz ciężej oddychała, jakby powietrze wokół nich gęstniało z każdą sekundą. Lekkie mrowienie całego ciała wzmagało się, gdy House przysuwał się bliżej. Zamknęła oczy. Wiedziała, że nic już nie zrobi. Wpadła po uszy.

Czuła nieśmiałość, gdy muskał jej usta. Zdenerwowanie mieszające się z pożądaniem. Jego ręce drżały.

Chyba jeszcze nigdy w życiu nie był tak zdenerwowany. Czuł jej nerwowy, potem spokojny już oddech. Jej delikatność. Jej miękkie usta i palce na swoich włosach. Opuścił rękę, by ująć jej dłoń w swoją.


Krzyk, który wyrwał się z ust dziewczyny mógł obudzić całą okolicę. Początkowo kompletnie zdezorientowany Greg nie wiedział, o co jej chodziło. Czyżby aż tak źle całował?
Przyczyna krzyku Cuddy była jednak zupełnie inna. House była nią doskonale okrągła dziurka wypalona na jej nadgarstku, prze z papierosa, którego House trzymał w dłoni.
Gdy Lisa rozcierała sobie bolące oparzenie, Greg próbował wyjąkać coś, co brzmiało jak:

- Eee… No.. Yyyy… Lisa… E..Przykro…ee…mi

„Zawsze pod górę”
- myślał podchodząc do niej. Wziął jej dłoń w swoją, by przyjrzeć się bliżej oparzeniu. Nagle, prawie skręcił sobie kark, odwracając się w stronę otwieranych hukiem drzwi.


Stare kapcie, nakrapiany fartuch zarzucony na zmechacony sweter, wykrzywiona w grymasie złości i samozadowolenia twarz i niemodna fryzura. Całokształt dawał ostatnią osobę, jaką chcieliby teraz zobaczyć House i Cuddy.


/ cdn - niebawem. I nie martwcie się o szalik... on powróci:D
Pozdrawiam czule, IiSiSi/


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ECC dnia Nie 2:34, 25 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erato
Ortopeda
Ortopeda


Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:47, 25 Sty 2009    Temat postu:

ECC, z każdym kolejnym rozdziałem EG zadziwiasz mnie coraz bardziej. I coraz bardziej mnie to wciąga.

Jestem zachwycona!

Podoba mi się to, że całości opowiadania nie zmonopolizował House, co zwykle ma miejsce (nie będę się spierać o słuszność). Jest dużo Cuddy i to Cuddy niepokornej, zupełnie niepodobnej do siebie samej. A jednak ta jej wersja w jakiś sposób znacznie uzupełnia tę, którą znamy z serialu. Daje bardziej całościowy, ciekawszy obraz.

Dialogi rozpisane bardzo dobrze, z zachowaniem Housowego temperamentu, a jednocześnie podkreśleniem tego, że nie jest on jeszcze taki, jak w serialu. Myślę, że czekam na moment, kiedy nam pokażesz coś nieprzyjemnego z jego dzieciństwa.
Scena pocałunku urocza Jakaś taka delikatna, dostosowana do atmosfery całego opowiadania. Nie przesadzona. Suuuper!

Czekam na ciąg dalszy, zastanawiając się jednocześnie, jak pojemne jest słowo niebawem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nimfka
Reumatolog
Reumatolog


Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 1444
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:19, 25 Sty 2009    Temat postu:

kolejna część cudowna świetnie wymyśliłaś i tworzysz tego fika

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bladykot
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:31, 25 Sty 2009    Temat postu:

brawo ECC to najlepszy fik jaki czytałam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
amandi
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:29, 26 Sty 2009    Temat postu:

świetna fabuła, "EG" powinno być zakwalifikowane jako najnowszy narkotyk . Doskonałe... Intrygujące pomysły, dialogi trzymające mistrzowski poziom - a przy okazji niezależna Cuddy wygrywająca każdą potyczkę słowną (koło gospodyń wiejskich, pedofilia - po prostu Nobel ). Dorastający House dopiero się szlifuje, a jego charakter nie jest jeszcze w pełni ukształtowany - a ty przedstawiasz ten proces tak, że nie można oczu oderwać od ekranu . Co tu dużo mówić... ich drżący, nieśmiały, namiętny pocałunek... przerwany poparzeniem od papierosa .. idealna komplikacja ... a pojawienie się woźnej Zmory - ciekawe, co ta dwójka teraz wykombinuje . Czekam niecierpliwie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:36, 02 Lut 2009    Temat postu:

Kolejna świetna część, bardzo podoba mi się Twoja Lisa, widać, że ma charakterek, cudowne dialogi, House wpatrujący się w majtki Cuddy, scena pocałunku, papieros, a na końcu jeszcze krzyk, który przywołał woźną - wiedźmę. Całość - majstersztyk.

Cytat:
Eee… No.. Yyyy… Lisa… E..Przykro…ee…mi
Najinteligentniejsza wypowiedź świata

Pozdrawiam i czekam na cd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ECC
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:03, 18 Mar 2009    Temat postu:

Ekhm.
Fabuła, jaką rozpisałam sobie w głowie…legła w gruzach. Przemyślałam trochę tego fika i poprowadzę go chyba inaczej niż miałam zamiar na początku.
Ktoś tu jeszcze pamięta EG??? Ale, nie próżnowałam. Oto nowa, dziwna część mojego potwora.
Na razie berdzo krótko, bardzo dziwnie, bardzo nie na temat i bardzo ble. Mam nadzieję że wybaczycie...

Pozdrawiam, i miłej lektury życzę.
A





PART 7



Każdy z nas zetknął się nie raz, z różnymi gatunkami ludzi. Są seksowne, piękne kobiety około czterdziestki. Nieszczęśliwi, cyniczni kalecy z syndromem dupka, albo przyjacielscy, niezdolni do małżeństw, utrzymujący się w dziwnych przyjaźniach faceci. No, są też najzwyklejsi na świecie ludzie.


Niewielu jednak zagłębia się w bardziej szczegółowe tajniki dzielenia wszystkich tych skomplikowanych rodzajów, takie jak podział na zawody, cechy charakteru i inne tego typu, nikomu nie potrzebne bzdety.



Do jednego z podgatunków, który na nieszczęście był dobrze znany zarówno House’owi jak i Lisie należały woźne.

Jednym z pierwszych, jakie udało się poznać Gregoremu House’owi były woźne, nazwane przez niego „obojętniakami”. Nazwa mówiąca sama za siebie. Mające w głębokim poważaniu uczniów, wszechobecny syf na szkolnych korytarzach sprzątały raz na miesiąc, gdy zmusiła je do tego dyrekcja. Twierdząc, że wszystko, co związane ze szkolnymi sprawami nie zasługuje na choćby minutę ich cennej uwagi, zajmowały się całodziennym bębnieniem w grubą ściankę szklanki pełnej zimnej herbaty, siedząc w swoim obskurnym pokoiku.


Odrębny rodzaj stanowiły panie około siedemdziesiątki. Pierwsze skojarzenie, nasuwające się przy widoku takiej woźnej to… Babcia. Własna oczywiście. Trwała, siwiutkie włosy, sweterek w cukierkowym kolorze i pocieszny wyraz twarzy sprawiają, że nie sposób podnieść na taką panią głosu, lub też dopuścić się wobec niej jakiegoś haniebnego czynu. Całokształtu jej osoby dopełnia sposób, w jaki zwraca się do ucznia – najczęściej „kochaniutki”.


Najbardziej jednak rozprzestrzenione (ku ubolewaniu szkolnych społeczności), są woźne, których priorytetem życiowym jest uprzykrzanie życia innym. Są to zwykle kobiety w okresie menopauzy, co można bez problemu rozpoznać po wahaniach ich nastrojów (raz jest niemiła, a innym razem bardziej niemiła). Najczęstszą ich rozrywką, jest stanie z prowizorycznym, wykonanym ze starej puszki podsłuchem, przy drzwiach klas w czasie lekcji, lub też przemierzanie szkolnych korytarzy w poszukiwaniu wagarowiczów.



Ku nieszczęściu House’a i Cuddy ich szkolna sprzątaczka była wyjątkowo perfidnym okazem z podgatunku numer trzy. Najwidoczniej po nieudanej próbie złapanie tego, kto wydawał za drzwiami krzyki postanowiła zaczekać i złapać go ponownie. Teraz stała, i patrząc tryumfalnym wzrokiem na Lisę i Grega syczała:


- Ahhh, Gregory House
- Wiem jak się nazywam…

Niewielkie zaskoczenie w jej oczach mieszało się z żądzą kwi wymalowaną na pomarszczonej twarzy.
- Nie przerywaj, kiedy starsi mówią. Więc Gregory House - szkolny cham i leń, razem z Lisą Cuddy - szkolną pyskulą i wagarowiczką... – zrobiła przerwę na świszczący oddech – no, no, no!

- Jeśli pani zamierza tak tu sterczeć i obrażać mnie i House’a, to proszę sobie darować. Nie robi to na nas większego wrażenia… - wyraźnie znudzona Lisa, błądziła wzrokiem po dziwnych plamach na ścianie budynku.
- Właściwie to zamierzam wam coś powiedzieć.
- Och, a to na pewno będzie…
- Do dyrektora!



House, klnąc w duchu swojego papierosa, swoją nieuwagę i całokształt swojego dzisiejszego popisu, popatrzył smętnie na Lisę i odwrócił się w kierunku korytarza.

Lisa, rozcierając bolące oparzenie i przeklinając w duchu swoje krzyki, przewróciła oczami i podążyła za Housem.




***

*wali się myszką w głowę*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ECC dnia Śro 12:05, 18 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JigSaw
Ortopeda
Ortopeda


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z Doliny Gumisiów ;)
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:53, 18 Mar 2009    Temat postu:

Cytat:
- Ahhh, Gregory House
- Wiem jak się nazywam…
Niewielkie zaskoczenie w jej oczach mieszało się z żądzą kwi wymalowaną na pomarszczonej twarzy.
- Nie przerywaj, kiedy starsi mówią. Więc Gregory House - szkolny cham i leń, razem z Lisą Cuddy - szkolną pyskulą i wagarowiczką... – zrobiła przerwę na świszczący oddech – no, no, no!


I wszystko jasne

Cytat:
- Jeśli pani zamierza tak tu sterczeć i obrażać mnie i House’a, to proszę sobie darować. Nie robi to na nas większego wrażenia… - wyraźnie znudzona Lisa, błądziła wzrokiem po dziwnych plamach na ścianie budynku.
- Właściwie to zamierzam wam coś powiedzieć.
- Och, a to na pewno będzie…
- Do dyrektora!


Biedny ten dyrektor Będzie musiał wysłuchiwać obelg pod swoim adresem House zmiesza go z błotem... (mam nadzieję) Ciekaw jestem jaką karę wymyśli pryncypał

ECC Cudownie! Wstawaj pędem kolejną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Camelia
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:15, 18 Mar 2009    Temat postu:

Więęęęceeeej! Nawet nie zauważyłam, kiedy przeczytałam te kilka części

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ECC
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:30, 18 Mar 2009    Temat postu:

Jig,
Cytat:
Biedny ten dyrektor Będzie musiał wysłuchiwać obelg pod swoim adresem

Jig, nie żartuj. nasza dwójka nigdy do tego nie dopuści.

Cytat:
House zmiesza go z błotem...

Greg Ojciec Miłosierdzia? Nie zrobiłby czegoś takiego




Camelia,

Cytat:
Więęęęceeeej! Nawet nie zauważyłam, kiedy przeczytałam te kilka części

Bardzo mi miło


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
amandi
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:26, 18 Mar 2009    Temat postu:

oooooooooooooooch............... ależ się stęskniłam za tym fikiem !

I jeszcze - powrót w wielkim stylu, technicznie bardzo dopracowane, a przedstawienie woźnych - o rany, poczułam się, jakbyś opisywała moją szkołę ...

House & Cuddy - pyskule, wagarowicze, lenie... jakie określenia . Jednak oni też nie dadzą się tak łatwo i chwała im za to . Do dyrektora! Ukochane slowa : czy mogę już zacząć się spodziewać jakiejś wielkiej awantury i pogromu... nie, nie House'a - właśnie dyrka ? Trzymam kciuki za papierosy i spółkę . ECC, ta część jest naprawdę świetna, tylko szkoda, że tak krótko... Czekam niecierpliwie i całuję gorąco!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ECC
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:54, 23 Mar 2009    Temat postu:

Isisi jest zła.
Ma dużo, dużo nauki ze znienawidzonego niemieckiego, więc w najbliższym czasie będzie mało czasu, a co za tym idzie - mało moich wypocin.
Dzisiaj prezentuję cześć napisaną 2 dni temu, na pomiętej, pomarańczowej kartce. Jako że tusz z mojego długopisu nie miał wtedy koloru malin, ani wiosennego nieba (daj mi boże łądną pogodę na fika!), ani też nie był czarny... Żadnych fajerwerków. Ot, kolejna nudna odsłona z życia naszych młodych C & H. Z dedykacją dla Amandi, która stresuje mnie swoim nowym fikiem, a której komentarze rogrzewają moje zÓe serduszko.
Miłego!


PART 8



Dyrektor.
Mała, mosiężna tabliczka dyndała sobie najzwyczajniej w świecie, na drewnianych drzwiach, prowadzących do pokoju Ojca Założyciela Szkoły, dumnie oznajmiając, z kim ma się do czynienia przechodząc przez próg. Złote litery, pokryte warstewką kurzu układały się w imię i nazwisko, tak dobrze znane każdemu, kto uczęszczał do tej szkoły.



Gabinet był ciasnym, dusznym pomieszczeniem w centralnej części budynku. Mdłe światło, wpuszczane przez zaciągnięte, zielone rolety, rzucało roztańczone cienie, na stare fotele w pionowe pasy. W powietrzu unosiły się drobinki kurzu, i zapach stęchlizny. Na nie pierwszej młodości meblach, piętrzyły się stosy segregatorów zapełnionych sprawozdaniami. Miękka wykładzina, pokrywająca całą podłogę, uginała się pod stopami wydając z siebie ciche chrzęsty.

Z każdym krokiem w kierunku wypolerowanego biurka, nasilał się zapach naftaliny. Wchodził Lisie w nozdrza, w usta, wsiąkał w ubranie. Utrudniał przełykanie śliny, pokrywał obrazy mglistą poświatą.

House popatrzył na zieleniejącą Cuddy i uśmiechnął się półgębkiem.

- Co cie tak bawi… pajacu – wydusiła w końcu
- Poza twoim nowym kolorkiem to nic… - zaśmiał się – Często tu chyba nie zaglądasz.
- Żartujesz? –
wybałuszyła na niego oczy – moja norma to jakieś dwa razy na tydzień!
- Ough. I zawsze bawisz się w kameleona?
-Nie.

Zrobiła przerwę, by zrobić głęboki wdech, przez materiał bluzki
- Od kiedy powiedziałam łysolowi, że śmierdzi tutaj gorzej niż w schowku woźnej, poucza mnie na korytarzu.

Uśmiechnął się.
Ta dziewczyna była niereformowalna! Nawet on nigdy nie przyznał staremu Arniemu, jak strasznie u niego cuchnie.
Już miał rzucić jakąś błyskotliwą uwagę, gdy drzwi gabinetu otworzyły się, i stanął w nich dyrektor. Cuddy skrzywiła się z obrzydzeniem.



Arnold Adderstone był przysadzistym mężczyzną około czterdziestki, nagminnie zwracającym się do wszystkich „mój drogi”. Nienaturalnie długi tułów kłócił się z krótkimi, grubymi kończynami. Mała głowa, osadzona na tłustej, czerwonej szyi nerwowo kręciła się na wszystkie strony. Dłoń wyposażona w bawełnianą chusteczkę co chwilę wędrowała do twarzy, by wchłonąć kropelki potu osadzające się na wysokim czole. Jego błyszczące palce bez przerwy wykonywały szybkie ruchy w powietrzu, chcąc uchwycić jakąś niewidzialną materię. Głęboko osadzone, ciemne oczy, zadarty nos i różowy odcień skóry nadawały mu iście świński wygląd.


Stwierdzenie, że Cuddy go nie cierpiała byłoby dużym niedociągnięciem. Cała jego osoba napawała ją takim obrzydzeniem, że na słowa „Do dyrektora moja panno” miała ochotę uciec do szkolnej toalety i utopić się w pożółkłym klozecie. Za każdym razem, gdy przemogła się by spojrzeć na niego, lub wpuścić w jego obecności do płuc powietrze, obiecywała sobie w nagrodę dwugodzinne wagary albo kubełek lodów malinowych po szkole.


House natomiast reagował na niego zupełnie inaczej. Dyrektor całym swoim wyglądem, sposobem bycia i myślenia, przywoływał na jego twarz uśmieszek politowania. Naiwny kretyn, jakim był dla Grega pryncypał, pozwalał okręcić się wokół palca w ciągu niespełna minuty. Stara znajomość z ojcem młodego House’a nie pozwała mu traktować go tak jak innych uczniów. Greg był więc ulubieńcem dyrektora, który dozgonnie wierzył we wszystkie jego kłamstwa i kłamstewka, niezależnie od tego jak głupie lub nieprawdopodobne były.


- No więc, moi drodzy – Zaczął – Nasza kochana woźna doniosła że dwójka szkolnych wagarowiczów bezczelnie hałasuje pod drzwiami naszej szkoły.
Podparł głowę ręką i wpatrywał się intensywnie w swoich uczniów.

House i Cuddy spojrzeli po sobie z szerokimi uśmiechami na ustach.

-Nie ma co moi drodzy, dobraliście się – skwitował po chwili.
-Nawet nie wie pan jak bardzo – odparł szybko Greg nie patrząc na Cuddy.

Lubieżny uśmiech zagościł na spoconej twarzy dyrektora.
- Czy możecie wyjaśnić mi tą sytuację? A szczególnie nieobecność na trzech pierwszych lekcjach… – Adderstone rozsiadł się wygodnie w fotelu, patrząc spod krzaczastych brwi na roześmianą dwójkę.

Lisa już otwierała usta, by nakarmić pryncypała świeżo wymyśloną bajeczką, gdy usłyszała głos House’a.

- Panie dyrektorze – zaczął oficjalnym tonem – To naprawdę długa historia. Ale proszę się nie martwić, my z Lisie streścimy ją panu. Prawda?

Cuddy poczuła stopę miażdżącą jej palce.
- No.. tak, streścimy. – potwierdziła przez zaciśnięte zęby.

-Rano, pełen entuzjazmu na zapowiadające się spotkanie z edukacją, wsiadłem na motor i jak najprędzej udałem się do szkoły. Niestety, w połowie drogi mój motor zacząć szwankować. – House najwyraźniej bez trudu zmyślał staremu Arniemu – Ale… Spotkałem Lisę
- A ja nie mogłam zostawić Grega samego –
włączyła się – w tak poważnej sytuacji. Więc zadzwoniłam do znajomego…
-Który przyjechał naprawić mój motor –
wszedł jej w słowo House – Ten przyjechał po jakiś czterdziestu minutach…
- A naprawianie motoru zajęło nam kolejne czterdzieści. Mimo, straconego czasu jak najszybciej staraliśmy się dotrzeć do szkoły…
- Dlatego chcieliśmy wejść tylnymi drzwiami. Niestety, przyłapała nas tam pani Swith.
- Która odniosła błędne wrażenie, że wagarowaliśmy.
- Ale przecież ja i Lisa nigdy byśmy nawet o wagarach nie pomyśleli –
zakończył z grzecznym uśmiechem House.

„Taaak, to zdecydowanie była bajka stulecia. Tylko kretyn może w to uwierzyć” Pomyślała Lisa.



Dyrektor słuchał tej historii z zapartym tchem. Wąskie wargi rozwarły się w oniemieniu, a małe oczka świdrowały wzrokiem dwójkę łgarzy.

Po skończonym wywodzie, rozsiadł się wygodniej na krześle, i łagodnym tonem zwrócił się do uczniów.
- No oczywiście. To wszystko wyjaśnia. – obdarzył ich najbardziej promiennym i najbardziej obleśnym uśmiechem na jaki było go stać – A teraz, na lekcję!


Popatrzyli na sibie z błyskiem w oczach. 1:0 dla nich.

Podnieśli się z trudem z głębokich foteli i podeszli do drzwi.
Mosiężna klamka zaskrzypiała pod naporem ręki Grega.


-Ach! Byłbym zapomniał. – Zawołał w ich stronę pryncypał - Szczęścia!


Szczęścia?
W czym? W otwieraniu drzwi? Szczęścia na lekcjach?
O co mu znowu chodzi?
Lisa kompletnie nie rozumiała starego Adderstone'a


Zmarszczyła brwi i spojrzała ze zdziwieniem w oczy House’a. Odwróciła się.
Jej szybkie kroki odbiły się echem w jasnym korytarzu i po chwili wchodziła już do klasy.



***


- Nie ma co. Udana z nich parka – mruknął zadowolony Arnold Adderstone, zbliżając wargi do kubka z parującą herbatą.



CDN...


Cytat:
Uchodzi ze mnie. Powolnymi, ciężkimi krokami. Wiecie co to? Mój Wen.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JigSaw
Ortopeda
Ortopeda


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z Doliny Gumisiów ;)
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:37, 23 Mar 2009    Temat postu:

ECC zrobiła NIESPODZIEWANKĘ i wstawiła nowy part *cieszy się jak Tinki Winki z czerwonej torebki*

Cytat:
Mała, mosiężna tabliczka dyndała sobie najzwyczajniej w świecie, na drewnianych drzwiach, prowadzących do pokoju Ojca Założyciela Szkoły


Ojca Dyrektora Rydzyka


Cytat:
Mdłe światło, wpuszczane przez zaciągnięte, zielone rolety, rzucało roztańczone cienie, na stare fotele w pionowe pasy. W powietrzu unosiły się drobinki kurzu, i zapach stęchlizny. Na nie pierwszej młodości meblach, piętrzyły się stosy segregatorów zapełnionych sprawozdaniami. Miękka wykładzina, pokrywająca całą podłogę, uginała się pod stopami wydając z siebie ciche chrzęsty.


Po tym fragmencie stanęła mi przed oczyma wizja biur detektywistycznych rodem z amerykańskich seriali Taki sam klimat, do tego zwykle grubas palący cygaro Lubię takie klimaty

Cytat:
- Co cie tak bawi… pajacu – wydusiła w końcu
- Poza twoim nowym kolorkiem to nic… - zaśmiał się – Często tu chyba nie zaglądasz.
- Żartujesz? – wybałuszyła na niego oczy – moja norma to jakieś dwa razy na tydzień!
- Ough. I zawsze bawisz się w kameleona?
-Nie.
Zrobiła przerwę, by zrobić głęboki wdech, przez materiał bluzki
- Od kiedy powiedziałam łysolowi, że śmierdzi tutaj gorzej niż w schowku woźnej, poucza mnie na korytarzu.


Lisa ostrzejsza od Hałsa I like it Podoba mi się Cuddy w takim wydaniu *zÓe myśli*

A ten pryncypał to jakaś gapa, żeby dać się nabrać na takie marne kłamstewko *wstyd* ...

*czeka z niecierpliwością na next part*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ECC
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:31, 24 Mar 2009    Temat postu:

Jiiig
Cytat:
ECC zrobiła NIESPODZIEWANKĘ i wstawiła nowy part *cieszy się jak Tinki Winki z czerwonej torebki*

Ha, jak na mnie to rzeczywiście niespodziewanke w tak krótkim czasie
( Czemu wyobraziłam sobie ciebie z czerwoną torebką? )

Cytat:
Ojca Dyrektora Rydzyka

właśnie tak po przeczytaniu to zauważyłam


Cytat:
Po tym fragmencie stanęła mi przed oczyma wizja biur detektywistycznych rodem z amerykańskich seriali Taki sam klimat, do tego zwykle grubas palący cygaro

Z gęstych obłoków tytoniowego dymu wyłaniała się opasła postać Arnolda A. , pochylająca się nad biurkiem.
Powoli, smakując delikaty aromat cygara, zaciągnął się. Wypuścił z płuc szary obłok, prosto w twarz House'a i zaczął zachrypniętym głosem.
- Nazywam się Arnold. Arnold Adderstone.



Cytat:
Podoba mi się Cuddy w takim wydaniu *zÓe myśli*

no ja myślę


Cytat:
A ten pryncypał to jakaś gapa, żeby dać się nabrać na takie marne kłamstewko *wstyd*

Hej, kto by się nie nabrał na współpracę tej dwójki.


pe.es - podejrzewam że kolejny part pojawi się jutro


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pikaola
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: B-B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:50, 24 Mar 2009    Temat postu:

Zóy House, zóa Cuddy... To jest zóy fik *demoniczny śmiech*
Ciekawą bajeczkę wymyślili na poczekaniu , masz z tym jakieś doświadczenia??
Kupimy Ci smycz to przywiążesz sobie wena. Co ty na to? Teraz Cie już nie opuści
Jutro, czyli w środę... Nie wiem czy wytrzymam
Pozdrowienia dla Wena od kręcącej się Pikaoli w krześle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
amandi
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:57, 24 Mar 2009    Temat postu:

Najpierw – kochana moja, dziękuję tysiąckrotnie za dedykację, która tym razem rozgrzała moje „dÓbre” serduszko ! Ja cię stresuję moim fikiem? *patrzy niewinnie*

No tak, ja jestem niewinna , ale o Cuddy tego już powiedzieć się nie da! Facetka jest mocniejsza w buzi od samego biednego Hałsia, który chyba od niej nauczył się tej nietolerancji dla osób trzecich . Sama sobie, biedaczka, nawarzyła piwa na „dorosłość” . Mm... ale żesz House poszedł w zaparte z tą bajeczką, choć... no, właściwie, przy dobrych chęciach była całkiem, całkiem wiarygodna ... A Lisa jak mu pomagała zawzięcie ... Wpadali sobie w słowa, kończyli nawzajem zdania .............

Ech, ale ten dyrektor to jest . Arnolcia tak przedstawiłaś, że myślałam, że skręcę się na krzesełku i zaraz zacznę wyglądać jak Cuddy . Wszystko tak sugestywnie, plastycznie, że miałam wrażenie, jakbym go widziała przed sobą, jakbym weszła razem z tą dwójką do jego gabinetu... Naprawdę, dziewczyno, masz talent !! Swojego dyrcia już zaczynam kochać . (czyta to ktoś z mojej szkoły? )... Naftalina... to, co on tam, futra trzyma ? Hm.. a jeszcze te końcowe życzenia szczęścia... „przy otwieraniu drzwi” – genious !! Dobrana par... trójka !

ECC, jak zawsze - UWIELBIAM TWOJE REWELACYJNE ODCINKI!!! Piszesz megawspaniale, rozrysowujesz sytuacje, ale nie przesadzasz z opisami, a te dialogi... Kiedy Lisa wyjaśniała House'owi, dlaczego nie wchodzi zwykle do środka (kameleon ), padłam - tak, jak przy pewnej siebie buńczuczności Grega "na dywaniku".. Nawet nie wiesz, jak bardzo żałowałam, że ta część tak szybko - zbyt szybko - dobiegła końca.. jestem pod naprawdę wielkim wrażeniem ... tylko następnym razem dłuuuuuuższą część wstaw , bo nie mogę się doczekać ich "podróży na lekcję" ^^ . A Twój Wen........ hm....... wystarczy, że wspomnisz mu o mnie - więcej cię nie opuści


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shetanka
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:22, 24 Mar 2009    Temat postu:

Pierwsza część mi się spodobała, wciągła. To ze skrzypiącymi schodami *o* no i pokój House'a *_*.

Druga część;

Cytat:
Sądząc po ich rozchichotanym tonie, mierzeniu wzrokiem wszystkich obecnych na sali samców i niebotycznie wielkie szpilki, były to albo głupie panienki albo bardzo głupie panienki


KOCHAM . Mój tok myślenia normalnie XD Cuddy z papierosem i w ogóle wszystko pięknie.

Część trzecia

Cytat:
-Oddasz w naturze


MróÓ, słodkie .

Cytat:
- Właściwie to w moim typie…

Nie dane mu było skończyć, bo w tym momencie zza kanapy wyjrzała głowa jakiejś kompletnie pijanej dziewczyny, i wyrzuciła na dwójkę pozostałości po swojej kolacji. Ona z zadowoleniem, a może otępieniem, zwaliła się na podłogę, a Greg i Lisa poderwali się z kanapy.


Ułeee, bo ja chciałam, żeby dokończył.

Cytat:
-Ok. wchodź ale żadnego macania.
-Mamoooo... – prosił błagalnym tonem wciskając się do pomieszczania.


Mhh 3.

Cytat:
cały czas wpatrując się intensywnie w jego oczy.


Nie dziwię się. tez bym się wpatrywała *_*

Cytat:
Gęstniejąca atmosfera została gwałtownie rozrzedzona przez kolejną ofiarę alkoholowego przeholowania, która wpadła do łazienki z takim samym zamiarem jak jej poprzedniczka przy kanapie.
House i Cuddy wypadli z pomieszczenia i każde z nich jak najszybciej odeszło w inna stronę.


Właśnie dlatego nie chodzę po imprezach XDD

Część czwarta;

Cytat:
„Przecież co drugi facet ma taki… No nie… nie TAKI… ciekawe czy są na to jakieś specjalne ćwiczenia…”


Pewnie że nie TAKI.

Cytat:
trzymająca ręce na jego klatce piersiowej.


też chcę.

Cytat:
-Spokojnie dziewczyno – powiedział – Jak chcesz mnie zgwałcić to od razu przejdź do rzeczy.


MrÓÓ <333.

Część piąta;

Cytat:
Sama nie wiedziała, co było w nim takiego, że na dźwięk jego głosu, jego widok i zapach kolana robiły się jej jak z waty.


tego nie wie nikt

Końcówka rozdziału - superowa *_*

Trzy ostatnei części zostawiam sobie na jutro lub później ;33


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JigSaw
Ortopeda
Ortopeda


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z Doliny Gumisiów ;)
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:22, 24 Mar 2009    Temat postu:

Przepraszam ECC, że zaśmiecam Ci wątek ale ten komentarz rozwalił mnie na łopatki

amandi napisał:
Facetka jest mocniejsza w buzi


* ma bardzo zÓe i dwuznaczne myśli*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin