Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: Długi Weekend [+13]
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dzio
Moderator


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 2:16, 24 Cze 2008    Temat postu: Fic: Długi Weekend [+13]

Kategoria: friendship


Zweryfikowane przez Richie117



Ok, zabrałam się za dalsze tłumaczenie Not Worth It, ale wena mnie opuściła. No i evay mnie przekonwertowała na Hilsonkę, więc musiałam coś z tym zrobić. Więc - fik Hilsonowy raz, opcja komediowa.

Co nie oznacza, że nie pomęczę nieco biednego Wombacika (nie strzelać, House mi kazał!).





***

W piątkowy ranek Wilson obudził się o z upiornym bólem głowy. Otworzył oczy i spróbował się podnieść, ale szybko stwierdził, że to zły pomysł. Bardzo zły pomysł. Światło wpadające przez uchylone zasłony i nagły ruch – poczuł się, jakby ktoś odpalił granat gdzieś między jego skroniami. Z cichym jękiem zwalił się z powrotem na poduszkę i usilnie starał się przestać myśleć. Dzisiaj rano myślenie bolało.

- Jimmy, stary kumplu! Jak się czujesz w ten piękny poranek? – House. Zaraz, chwileczkę. House? Wilson uchylił jedno oko i stwierdził, że leży na dobrze mu znanej kanapie, a przed nim stoi dobrze mu znany sukinsyn, wyszczerzony od ucha do ucha. Coś zaskoczyło w jego otumanionym umyśle i kawałki zeszłego wieczora zaczęły do niego wracać. Mecz. Pizza z salami. Piwo. Bardzo dużo piwa. I chyba trochę wódki, ale tego już nie był taki pewny.

- Idź sobie, - wymamrotał, zamykając z powrotem oczy. – Co ty w ogóle robisz na nogach o takiej godzinie?

- Dla twojej wiadomości, jest prawie dziesiąta, więc pytanie powinno brzmieć, „Co ja robię na kanapie o takiej godzinie?”.

Minęła chwila, zanim do Wilsona dotarło znaczenie słów House’a.

- Dziesiąta?

- Yup.

Wilson otworzył oczy i gwałtownie usiadł. Och, kolejny zły pomysł...

- Miałem... miałem pacjentkę umówioną na dziewiątą! – Wydusił z siebie, próbując powstrzymać wirowanie pokoju.

- Spokojnie, Cuddy już dzwoniła, żeby zapytać, co się z tobą dzieje, - wzruszył ramionami House i pokuśtykał w stronę kuchni.

Z jakiegoś powodu Wilson nie poczuł się specjalnie uspokojony.

- House, co jej powiedziałeś?

- Że twój kac ma kaca, więc zamiast głaskać umierające dzieciaki po ich łysych główkach, będziesz dzisiaj dogorywał na mojej kanapie, - powiedział House i zniknął za drzwiami.

- Chryste, House, powiedz mi, że żartujesz, - jęknął Wilson.

- Jasne, że żartuję, - dobiegło z kuchni.

- Serio?

Rozczochrana głowa jego przyjaciela wychyliła się zza framugi. – Nie.

- House!

- No dobra, powiedziałem jej, że poszliśmy na piwo, przystawiałeś się do jakiejś ledwo legalnej studentki i jej chłopak złamał ci nos, a teraz wstydzisz się iść do pracy z sinym kartoflem na środku twarzy.

- House!!!

- Jimmy, twoja naiwność mnie zasmuca, - powiedział House, wracając do salonu z kubkiem parującej kawy w dłoni.

- Czyli nie powiedziałeś Cuddy, że chowam mój złamany nos w twoim mieszkaniu?

- Jasne, że nie.

- Serio?

- Nie.

Wilson zamknął oczy i powoli policzył do dziesięciu. Potem otworzył je i spojrzał na House’a, który stał oparty o fortepian z taką miną, jakby właśnie wygrał loterię stanową.

- House, albo mi powiesz, co powiedziałeś Cuddy, albo wstanę z tej kanapy.

House uniósł brew. – To ma być groźba? Jimmy, jakim cudem, przebywając przez ponad dekadę w towarzystwie mistrza, nie nauczyłeś się jeszcze grozić jak należy?

Tym razem to Wilson się uśmiechnął. – Jeżeli teraz się podniosę, to obejrzymy sobie, jak wygląda pizza z salami dziesięć godzin po spożyciu. Obiecuję, że będę celował w twoje buty.

- Tak lepiej, - skinął głową House z wyraźnym zadowoleniem. – Uczysz się, młody Padawanie.

- Słuchaj, musimy uzgodnić zeznania. Jeżeli powiem Cuddy co innego, niż ty, będzie wiedziała, że kłamiemy i będzie się pieklić przez cały tydzień.

House popatrzył w górę z rozmarzoną miną. – Uwielbiam, kiedy Cuddy się piekli. Jest wtedy taka seksowna... Ten rumieniec, wzrok ciskający błyskawice... Przyspieszony oddech...

Wilson westchnął ciężko. – Jak myślisz, w co Cuddy uwierzy? W twoją obłąkaną historię o tym, jak zatrzasnąłem się na całą noc w męskiej toalecie gejowskiego klubu i teraz leczę się z traumy, czy w to, że się czymś zatrułem i poprosiłem cię, żebyś do niej zadzwonił i powiedział, że nie przyjdę dzisiaj do pracy, bo nie mogę się oderwać od sedesu na dłużej niż pięć minut?

- O, to jest lepsze. Gejowski klub... o tym nie pomyślałem...

- I jak myślisz, kto dostanie dodatkowe godziny w klinice za bezczelne okłamywanie szefowej?

House uśmiechnął się triumfalnie. - Pięknie, Jimmy, pięknie! Widzisz, tak się to robi! Wiedziałem, że kiedyś się wreszcie nauczysz!

Wilson nic nie powiedział, tylko wpatrywał się w niego z kwaśną miną.

- No dobra, dobra. Powiedziałem jej, że masz wysoką gorączkę i paskudny kaszel, i według mnie, światowej klasy specjalisty od chorób zakaźnych, powinieneś nie ruszać się z łóżka przynajmniej do niedzieli. A ja powinienem zostać z tobą, na wypadek gdybyś w delirium postanowił wyjść i błąkać się po ulicy w samej piżamie. Czyli obaj mamy trzy dni wolnego. Fajnie, co?

Wilson opadł z powrotem na poduszkę. – Cudownie. Fenomenalnie. Cały weekend z tobą, bo jak się stąd ruszę i ktoś mnie zobaczy, to Cuddy wlepi mi dodatkowe godziny. Po prostu nie posiadam się ze szczęścia.

House przesadzonym gestem złapał się za serce. – Jimmy! Czyżbyś chciał powiedzieć, że nie chcesz przebywać w moim towarzystwie? Ranisz mnie!

- Super. Niby czemu tylko ja mam się czuć dzisiaj jak ścierka?

- Bo tylko ty wypiłeś wczoraj ilość alkoholu wystarczającą, żeby zamroczyć całą drużynę futbolową, plus trenera i masażystę?

- Ach. No tak, - mruknął Wilson. Zapach kawy House’a dotarł do jego nosa. – Potrzebuję kofeiny, jeżeli mam się w najbliższym czasie poczuć jak człowiek.

- Wiem, - rzucił beztrosko House. – Puszczenie pawia też może pomóc.

- Ugh. Milcz, - jęknął Wilson. – To miało znaczyć: „Może byś tak ruszył się do kuchni i poratował mnie kubkiem kawy?”

- Ja? Zapomniałem, który z nas ma dwie sprawne nogi i może sobie biegać w tę i z powrotem? Ach, tak, już pamiętam – to ty!

- A który z nas zwróci wczorajszą kolację na twój dywan, jeżeli spróbuje zrobić dwa kroki w stronę kuchni? – Wilson rzucił House’owi złe spojrzenie.

- Wiesz co, gdybym wiedział, ile z tobą będzie rano kłopotów, wylałbym twoje szóste piwo do zlewu. Twoja upierdliwość zaczyna zdecydowanie przeważać nad walorami rozrywkowymi tej całej sytuacji.

- Och, wybacz, nie chciałem ci zepsuć zabawy, - warknął Wilson.

- To nie psuj. Wiem, że to nie leży w twojej naturze, ale mógłbyś czasem pomyśleć o mnie i moich potrzebach.

- House. Kawa.

House odstawił swój kubek na fortepian i ukłonił się nisko ze złożonymi rękami. – Tak panie, oczywiście. Co tylko pan rozkaże! Czy życzyłby pan sobie również śniadanko do łóżka? Jajeczko sadzone? Tosty? Wczorajszą pizzę?

Wilson zacisnął zęby i trzy razy powtórzył w myślach „Nie, nie mogę zatłuc House’a jego własną laską”.

- Kawa. Już, - wycedził.

House parsknął śmiechem i ruszył w stronę kuchni.

To będzie bardzo, bardzo długi weekend, pomyślał Wilson.

***




Teraz możecie zgadywać, jakie niecne plany na weekend knuje House. Ciąg dalszy jutro rano.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dzio dnia Wto 9:31, 24 Cze 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 8:27, 24 Cze 2008    Temat postu:

- Tak lepiej, - skinął głową House z wyraźnym zadowoleniem. – Uczysz się, młody Padawanie.

Umieram przy każdej aluzji do Gwiezdnych Wojen. Pewnie po tekście House'a w którymś z fików, gdzie pyta Wilsona, czy pobawią się ich mieczami świetlnymi .

Dobry Hilson nie jest nigdy zły. Szczególnie taki, więc czekam na rozwój akcji .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzio
Moderator


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 8:33, 24 Cze 2008    Temat postu:

Dziękuję ślicznie. Akcja rozwinie się koło południa, jak sądzę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:38, 24 Cze 2008    Temat postu:

Wilson uchylił jedno oko i stwierdził, że leży na dobrze mu znanej kanapie, a przed nim stoi dobrze mu znany sukinsyn, wyszczerzony od ucha do ucha

Zazdroszczę Wilsonowi widoku, ja najczęściej po przebudzeniu widzę mojego psa.

Bardzo podobają mi się dialogi, są takie... hałsowe. Nie potrafię znaleźć innego określenia.

Czekam na ciąg dalszy, ale zgadywać nie będę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cwankiara
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:49, 24 Cze 2008    Temat postu:

Zaje... Cóż nie przepadam za Hilsonami, ale to jest swietne. Moje ulubione zdanie:
Wilson uchylił jedno oko i stwierdził, że leży na dobrze mu znanej kanapie, a przed nim stoi dobrze mu znany sukinsyn, wyszczerzony od ucha do ucha.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:10, 24 Cze 2008    Temat postu:

Póki co, to jest taki Hilson, którego uwielbiam. Ot, dwóch kumpli. Żadnego obściskiwania się czu torturowania któregokolwiek z nich ("Kara" i "Kontrakt", które zaczęłam, których nie skończyłam).

Czyli jest bardzo fajnie!! Dialogi zarąbiście serialowe.

Jedna uwaga do wszystkich piszących o zawartości mieszkania House'a - on ma FORTEPIAN, a nie PIANINO.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez joasui dnia Wto 9:13, 24 Cze 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzio
Moderator


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 9:12, 24 Cze 2008    Temat postu:

Błe, faktycznie. Kolejny dowód na to, że myślę o Housie po angielsku - w głowie miałam "piano", więc napisało się "pianino". Już pędzę poprawić. Dzięki, joasui.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Wto 9:36, 24 Cze 2008    Temat postu:

Nie ma to jak porządny, klasyczny rock. Nie ma to jak porządny, klasyczny Hilson

Czyta się lekko i przyjemnie. Chociaż na miejscu Cuddy szybciej uwierzyłabym w gejowski bar, niż w zwykłą grypę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cooba
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 22 Cze 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from Aiur
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:45, 24 Cze 2008    Temat postu:

Dobry fik, "przecież nie mogę go zatłuc jego własną laską", o gejowskim klubie było niezłe, chyba niedługo Hilson dostanie na stałe łatkę geja. Czytałem niedawno, że przyjaźnił się z Casperem van Dienem i Ethanem Hawke'iem. No nieźle. Ciekawe jakby takiego Hilsona dali, żeby dyskutowal w serialu z House'em. Chyba równowaga byłaby zakłócona. :smt004

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:27, 24 Cze 2008    Temat postu:

Taaaak... Dobry Hilson nie jest zły I dlatego tu często zaglądam po przejrzeniu całego działu "Huddy"

A to jest zdecydowanie dobry Hilson


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:24, 24 Cze 2008    Temat postu:

W piątkowy ranek Wilson obudził się o z upiornym bólem głowy. Otworzył oczy i spróbował się podnieść, ale szybko stwierdził, że to zły pomysł. Bardzo zły pomysł. Światło wpadające przez uchylone zasłony i nagły ruch – poczuł się, jakby ktoś odpalił granat gdzieś między jego skroniami.


wow , co za opis


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzio
Moderator


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 11:41, 24 Cze 2008    Temat postu:

Nie zna życia, kto nie miał takiego kaca.

Narenika, kremówka - cieszę się, że się podoba.

Cooba - mam wrażenie, że jesteś nieco zdezorientowany.

Część druga. Trzecia pojawi się najprawdopodobniej dzisiaj, wśród nocnej ciszy. Enjoy.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

House wrócił z kuchni z obtłuczonym kubkiem pełnym świeżej kawy.

- Nie miałeś żadnych całych kubków? - spytał Wilson, obracając w dłoniach gorące naczynie, które wyglądało tak, jakby ktoś próbował nim wbijać gwoździe.

House wzruszył ramionami. - Miałem. Ale są w nich resztki czegoś zielonkawego. Chyba zupy z poniedziałku.

Wilson wyobraził sobie, co jeszcze mogło czaić się w czeluściach kuchni House'a i wzdrygnął się.

- Mógłbyś od czasu do czasu pozmywać, wiesz? W twoim zlewie pewnie rozwija się już nowa cywilizacja.

- Czekam, aż odkryją koło, spakują się i sami sobie pójdą.

Cóż, przekonywanie House'a o słuszności utrzymywania porządku było absolutnie bezcelowe. Jedyne, co można było zrobić, to raz w miesiącu podrzucić mu wizytówkę firmy sprzątającej i mieć nadzieję, że w międzyczasie w jego mieszkaniu nie wylęgnie się coś, co wywoła ogólno-stanową epidemię.

Wilson przełknął pierwszy, parzący język łyk i westchnął z zachwytem. House wiedział, co to znaczy prawdziwa kawa – mocna, cudownie aromatyczna... Nawet jeżeli kubek był do dupy.

Wilson umościł się wygodnie na kanapie i czekał, aż magia kofeiny zacznie działać. Nagle przyszła mu do głowy lekko niepokojąca myśl.

- House?

- Hm? - mruknął House, podnosząc wzrok znad jakiejś szmatławej gazety z zeszłego tygodnia.

- W tej kawie nie ma niczego, czego powinienem się bać?

- Mówiłem ci przecież, że ten kubek jest czysty.

- Nie chodziło mi o jakieś zielone plugastwo zalegające w twoim zlewie, tylko o coś, co mógłbyś tam wrzucić celowo.

House rzucił mu zranione spojrzenie. - Ja? Myślisz, że mógłbym zrobić coś takiego mojemu najnajnajlepszemu przyjacielowi?

Wilson spojrzał na niego bez słowa.

- No dobra, pewnie bym mógł. Ale nie wrzuciłem! Słowo skauta!

- Jeżeli ty kiedyś byłeś skautem, to jestem pewny, że twój zastęp został po miesiącu rozwiązany, bo zamiast wiązać węzły, wyciągnąłeś chłopaków na dziwki.

- W wieku dziesięciu lat? Jimmy, pochlebiasz mi, nie wiedziałem, że masz o mnie tak wysokie zdanie!

- Och, zamknij się idioto. To nie był komplement.

House uśmiechnął się tylko i wrócił do lektury – pewnie pasjonujący artykuł o kobiecie, która urodziła wombata, albo coś w tym stylu. Wilson powoli dopił kawę i na próbę podniósł się do pozycji siedzącej. Dalej miał wrażenie, jakby ktoś rozdeptał mu mózg brudnym buciorem, ale przynajmniej nie widział już gwiazd za każdym razem, kiedy się poruszył. Kawa może i robi dziury w żołądku, ale w tej chwili potrzeby jego zmaltretowanej głowy zdecydowanie wygrywały ze strachem przed wrzodami.

Wilson zebrał całą odwagę, na jaką był się w stanie zdobyć tego ranka i wstał. Hm, na razie w porządku... Albo i nie.

- House?

- Hm?

- Gdzie są moje spodnie?

- Och, Jimmy, nie mów mi, że nie pamiętasz naszej pierwszej nocy razem! Jak możesz?! - krzyknął House, trzepocąc rzęsami.

Wilson zakrył oczy dłonią. - Jezus Maria, człowieku, na to się nie nabiorę, nawet jeżeli mam ojca wszystkich kaców.

- Uważasz, że nie jestem pociągający? - House pociągnął nosem i spuścił wzrok.

Wilson zmierzył go wzrokiem, od rozczochranych włosów i podkrążonych oczu, przez niemiłosiernie wymięty podkoszulek z reklamą stacji benzynowej w Arizonie, aż po szare skarpetki z dziurami na palcach. - Nie, - powiedział dobitnie.

- Znam kilka uroczych, młodych dziewcząt, które by się z tobą nie zgodziły!

- Cóż, może gdybyś mi też dał dwieście dolarów, zmieniłbym zdanie.

- Au. Urocze, naprawdę. Dzięki wielkie za zdruzgotanie mojego ego.

- House, żeby zdruzgotać twoje ego, musiałbym mieć pod ręką międzykontynentalny pocisk balistyczny. Ono ma wielkość połowy Teksasu.

House roześmiał się. - Za tobą, na fotelu. Tylko uważaj, upuściłeś sobie na kolana kawałek pizzy, całe są uwalane ketchupem.

Wilson westchnął ciężko. - Dasz mi coś na przebranie?

- Jasne. Znajdź sobie coś, - powiedział House, wskazując ręką w stronę sypialni. - W kącie na lewo od łóżka leży chyba jakaś w miarę czysta koszulka.

Oczywiście. Sporo osób sądziło, że wymięta garderoba House'a to był jego specyficzny styl. Wilson wiedział lepiej. To nie miało nic wspólnego ze stylem – House wyglądał, jakby ubrał się w pierwszą rzecz, którą znalazł na podłodze dlatego, że ubierał się w pierwszą rzecz, którą znalazł na podłodze. Nie dlatego, że starał się wyglądać na czarująco niedbałego.

Wilson zrobił krok w stronę sypialni i jego stopa kopnęła na wpół ukrytą pod kanapą butelkę. Schylił się i podniósł ją ze zdziwioną miną.

- Wódka? Piliśmy wczoraj wódkę?

House przez ułamek sekundy wyglądał na zmieszanego, ale natychmiast się opanował. - Leży tam od zeszłego tygodnia. Dzika impreza, uwierz mi. Wino, kobiety i śpiew, sex, drugs and rock'n'roll.

- Jasne, - wzruszył ramionami Wilson i ruszył w stronę sypialni. - W narkotyki i wino, a raczej wódkę, wierzę bez zastrzeżeń.

- Niewierny Wilson.

- No dobra, przyznaję, rock'n'roll też wygląda prawdopodobnie.

House mruknął coś pod nosem, ale Wilson był już w drzwiach sypialni i nie dosłyszał. Rozejrzał się po ciemnym pokoju z lekkim przerażeniem. House nie żartował. Sterty ubrań leżały wszędzie – na podłodze, na stoliku nocnym, w nogach rozgrzebanego łóżka, pod krzesłem... Z kinkietu nad łóżkiem zwisała smętnie samotna skarpetka. Wyglądało na to, że nadeszła pora na kolejną wizytę ekipy sprzątającej.

Wilson kolejny raz powtórzył sobie, że marzenie, że House kiedyś dorośnie, albo przynajmniej odrobinę się ogarnie, nigdy się nie spełni i zabrał się za poszukiwanie możliwie najmniej przepoconego t-shirta.

- Wilson, idę się odlać, zwolnię ci łazienkę za minutę! - krzyknął z salonu House.

- Za dużo informacji! - odkrzyknął Wilson, ubierając koncertową koszulkę The Who. Na lewym rękawie była jakaś podejrzana żółtawa plama, ale oprócz tego całość prezentowała się w miarę świeżo.

- I can get no! Satisfaction! – z łazienki dobiegły słowa piosenki Stonesów, wyśpiewane na całe gardło zadziwiająco dobrym głosem.

- Chryste o kulach, House! Szczegóły twojego życia auto-erotycznego mnie naprawdę nie interesują! Daruj sobie komentarz na gorąco!

Z łazienki dobiegł krótki wybuch śmiechu, a po chwili odgłos spuszczanej wody. W tym czasie Wilson odkopał ze sterty przy drzwiach spłowiałe jeansy. Zdecydowanie za długie, ale w końcu mógł je podwinąć.

- Ok, łazienka wolna, - powiedział House, zaglądając do sypialni. - Pospiesz się, idę poszukać czegoś do jedzenia.

Wilson spędził błogi kwadrans pod gorącym prysznicem, czując, jak paruje z niego alkohol, a mięśnie, obolałe od spania na kanapie, rozluźniają się. Kiedy wyszedł z łazienki, wycierając włosy postrzępionym ręcznikiem House'a, czuł się prawie normalnie.

Teraz tylko coś solidnego do jedzenia...

- House.

- Tak, to ja, - przytaknął House z ustami pełnymi chipsów. – Ale możesz do mnie mówić Greg, w końcu znamy się już tyle lat...

- To nie jest jedzenie. To są chipsy, stare krakersy i słoik dżemu truskawkowego.

- Ja to jem. Ergo, to jest jedzenie.

- Małe dzieci jedzą piasek, jak się ich nie przypilnuje w piaskownicy.

House zrobił zdziwioną minę. - Chcesz piasek na śniadanie? Nie mam. W lodówce jest jeszcze trochę mleka, ale ja bym go nie pił. Kolor jest jakiś dziwny.

- Chcesz, żebym spędził tu cały weekend odżywiając się zatęchłymi Laysami?

- Hej, mamy telefon. Czyli mamy pizzę, chińszczyznę, nachos i inne pyszności. Poza tym to ty nie możesz wyjść się pobawić, żeby cię patrol szpitalny nie złapał na wagarowaniu. Ja mogę robić co chcę. Na przykład skoczyć na zakupy.

- Po więcej chipsów.

House wzruszył ramionami. - Świeżych chipsów.

Wilson przetarł oczy dłonią, ale uśmiechnął się mimo wszystko. House był wredny, opryskliwy, miał mentalność dziesięciolatka po LSD i potrafił doprowadzić świętego do morderczej pasji, ale w jakiś niewytłumaczalny sposób Wilson zdołał się do tego przyzwyczaić, a nawet to polubić. Z Housem na pewno nie można było się nudzić – zdecydowany plus dla kogoś z harmonogramem tygodnia zaplanowanym tak precyzyjnie, że można było według niego nastawiać zegarek.

Wilson rozejrzał się po kuchni w poszukiwaniu czegoś bardziej jadalnego i po chwili udało mu się znaleźć lekko przysuszony, ale zdatny do spożycia chleb tostowy.

- To mieszkanie jest bliskie osiągnięcia masy krytycznej, - rzucił po pięciu minutach bezowocnych poszukiwań tostera. - Gdzie jest toster?

- Po twojej lewej. Schował się za patelnią.

- Nie dziwię mu się... - mruknął Wilson, dwoma palcami odsuwając oblepione tłuszczem naczynie. Schylił się, żeby dosięgnąć tostera i nagle gwałtownie się wyprostował.

- To jest mój kufel. Z wczoraj, - powiedział, wskazując szklankę w jednej trzeciej pełną odgazowanego Grolscha.

- Wiem, - powiedział House ze zdziwioną miną. - Co z tego?

- To, że to piwo zalatuje wódką.

Błysk paniki na twarzy House'a zniknął prawie natychmiast, zastąpiony przez jedną z jego patentowych min pod tytułem „nie mam pojęcia, o czym mówisz”, ale to wystarczyło, żeby potwierdzić przypuszczenia Wilsona.

- Dolałeś mi wódki do piwa!

- Zwariowałeś. - Uosobienie niewinności. Jasne.

- House, w jakim obłąkanym celu mógłbyś chcieć mnie upić? I nie mów nic o moich spodniach i upojnej nocy na kanapie! - Wilson uniósł rękę, kiedy tylko zobaczył błysk w oku House'a.

House roześmiał się i gdyby Wilson nie znał go tak dobrze, nie zauważyłby w tym śmiechu odrobiny nerwowości.

- Jimmy, sam sobie świetnie radziłeś z upijaniem się, nie musiałem ci wcale pomagać!

- Nie musiałeś, - zgodził się Wilson. - Ale pomogłeś. Dlaczego?

House przez długą chwilę patrzył się na niego z szeroko otwartymi oczami, w milczeniu, po czym spuścił wzrok i zaczął wiercić się na krześle.

- Na litość boską, ile ty masz lat, pięć?

- Ja... um... - Autentycznie zakłopotany House – rzadki widok. Wilson był tak zdziwiony, że zapomniał, że miał być na niego wściekły.

- Wyduś to z siebie wreszcie!

House zerknął na moment na Wilsona. - Obiecaj mi, że się nie wściekniesz.

- Jak mam ci obiecać, że się nie wścieknę, jeżeli nie wiem, jakie nowe wariactwo wymyśliłeś? – Wilson oparł ręce na biodrach i spojrzał na niego – miał nadzieję – karcącym wzrokiem.

- No dobra, - westchnął House z rezygnacją. - No więc...

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:08, 24 Cze 2008    Temat postu:

zabójczy
nie mogę nawet policzyć ile razy wybuchnęłam śmiechem podczas czytania


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cwankiara
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:11, 24 Cze 2008    Temat postu:

Super, cały czas się śmieje... Widze, ze wykorzystałes nasza dyskusje o kawie;|)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzio
Moderator


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 12:14, 24 Cze 2008    Temat postu:

Dyskusja nie była opatentowana, więc nie miałam skrupułów.

Teraz muszę tylko wpaść na genialny pomysł, dlaczego House postanowił upić Wilsona, bo jeszcze mi nie powiedział. Ten fik się sam pisze, dawno takiego numeru nie miałam.

A stan mieszkania House'a mocno inspirowany stanem mojego własnego mieszkania. To tak na wypadek, jakby ktoś kiedyś chciał mnie odwiedzić - zostaliście ostrzeżeni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dzio dnia Wto 12:15, 24 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasinka
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:01, 24 Cze 2008    Temat postu:

OMG!!! Ten fik jest zajedwabisty! Dawno już się tak nie uśmiałam, zwłaszcza, że inne nowo-tworzone Hilsonowe fiki są troszkę... bez urazy dla autorów i tłumaczy... smutne.
A tego ficka czyta się znakomicie! Dialogi są świetne!

Cytat:
- Mógłbyś od czasu do czasu pozmywać, wiesz? W twoim zlewie pewnie rozwija się już nowa cywilizacja.
- Czekam, aż odkryją koło, spakują się i sami sobie pójdą.

No spadłam z krzesła! Kobieto! Ja Cię podziwiam!
Pisz, pisz dalej, i do spóły z Evay i Richie zakładajcie jakąś koalicję fiko-hilsonową.
Moim skromnym zdaniem rośnie kolejny talent!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:28, 24 Cze 2008    Temat postu:

w moim zlewie nie rozwija się nowa cywilizacja ale ten dalszy opis przypomina mi mój pokój .
wow , jestem ciekawa jak by zaragował na tą nową cywilizację , i ten moment:
- House?

- Hm?

- Gdzie są moje spodnie?

- Och, Jimmy, nie mów mi, że nie pamiętasz naszej pierwszej nocy razem! Jak możesz?! - krzyknął House, trzepocąc rzęsami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzio
Moderator


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 14:13, 24 Cze 2008    Temat postu:

Kasinka napisał:
Cytat:
- Mógłbyś od czasu do czasu pozmywać, wiesz? W twoim zlewie pewnie rozwija się już nowa cywilizacja.
- Czekam, aż odkryją koło, spakują się i sami sobie pójdą.

No spadłam z krzesła!


To jest moja standardowa odpowiedź na upierdliwe przypominanie mi, że powinnam pozmywać gary. Zapewniam Cię, moich współlokatorów tak bardzo nie bawi.

Kasinka napisał:
Pisz, pisz dalej, i do spóły z Evay i Richie zakładajcie jakąś koalicję fiko-hilsonową.
Moim skromnym zdaniem rośnie kolejny talent!


Dziękuje ślicznie. I nie mam nic przeciwko zakładaniu koalicji fiko-hilsonowej, o ile pozostałe zainteresowane osoby będą chętne.

motylek napisał:
wow , jestem ciekawa jak by zaragował na tą nową cywilizację


Jak go znam, dałby im Vicodin na drogę, na wypadek jakby ich plecy rozbolały od ciągnięcia za sobą przypleśniałych talerzy.

EDIT: wybaczcie, ale kolejny odcinek dopiero jutro rano. Nie wyrobię się dzisiaj niestety. No i House mi się dalej nie chce przyznać, czemu upił Wilsona (tak to jest, jak człowiek zaczyna pisać fika, bo mu fajne zdanie do głowy przyjdzie i nie ma pojęcia, w którą to stronę idzie...).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dzio dnia Wto 17:24, 24 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:25, 24 Cze 2008    Temat postu:

Coś niedawno gdzieś pisałaś o wyrazie twarzy House'a pt. "Busted!". W momencie wykrycia wódki w piwie mi się to przypomniało.

No... to czemu House upił Wilsona...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzio
Moderator


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 20:40, 24 Cze 2008    Temat postu:

Jak się dowiem, to wam powiem. Ale już mi pomału świta pewien pomysł, tylko tego nie będzie można do samego zakończenia zdradzić, więc będę musiała jakoś tego "Busted!" House'a wyplątać z konieczności składania wyjaśnień.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
reine
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:33, 24 Cze 2008    Temat postu:

no nie mogę się doczekać
boskie, bosssskie, bosssssskie xD
dialogi zwalają z nóg! dzio, jesteś miszcz! :>
ciekawe co tam twój płodny mózg eee..spłodzi, hmm.
no cóż, czekamy :smt002


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez reine dnia Wto 21:34, 24 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eletariel
Elf łotrzyk


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 1877
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:54, 24 Cze 2008    Temat postu:

oj czekamy czekamy:) Z niecierpliwością czekamy na to "dzisiaj, wśród nocnej ciszy" :smt002

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:52, 24 Cze 2008    Temat postu:

To będzie najdłuższy komentarz w dziejach forum...
(miałam zamiar pisać go na bieżąco, tak jak ostatnio, ale jak zaczęłam czytać, to się nie mogłam oderwać )

**
W piątkowy ranek Wilson obudził się o z upiornym bólem głowy
Migrena?? ^_^
nie... aż tak źle mu nie życzę

Dzisiaj rano myślenie bolało.
zachwycające stwierdzenie też tak czasem mam

Wilson uchylił jedno oko i stwierdził, że leży na dobrze mu znanej kanapie, a przed nim stoi dobrze mu znany sukinsyn, wyszczerzony od ucha do ucha.
wszyscy już się zachwycali tym zdaniem, więc nie mogę być gorsza

Z jakiegoś powodu Wilson nie poczuł się specjalnie uspokojony.
nie dziwię się lata doświadczeń...

Że twój kac ma kaca, więc zamiast głaskać umierające dzieciaki po ich łysych główkach, będziesz dzisiaj dogorywał na mojej kanapie
House full version
"twój kac ma kaca" perełka po prostu

House, albo mi powiesz, co powiedziałeś Cuddy, albo wstanę z tej kanapy
zabrzmiało groźnie

Jeżeli teraz się podniosę, to obejrzymy sobie, jak wygląda pizza z salami dziesięć godzin po spożyciu. Obiecuję, że będę celował w twoje buty.
jeszcze groźniej, choć trochę obrzydliwie (mój pies miał ostatnio rozstrój żołądka, więc...)

że się czymś zatrułem i poprosiłem cię, żebyś do niej zadzwonił i powiedział, że nie przyjdę dzisiaj do pracy, bo nie mogę się oderwać od sedesu na dłużej niż pięć minut?
sama myśl o tym mnie zabolała...
chociaż kiedy (odruchowo) wyobraziłam sobie, że House mu asystuje...
wersja z gejowskim klubem też super

I jak myślisz, kto dostanie dodatkowe godziny w klinice za bezczelne okłamywanie szefowej?
odwieczny czuły punkt House'a... brawo, Jimmy

według mnie, światowej klasy specjalisty od chorób zakaźnych
ah, skromność zapierająca dech w piersiach

Czyżbyś chciał powiedzieć, że nie chcesz przebywać w moim towarzystwie? Ranisz mnie!
i mnie... nawet jeśli to tylko żarty

Bo tylko ty wypiłeś wczoraj ilość alkoholu wystarczającą, żeby zamroczyć całą drużynę futbolową, plus trenera i masażystę?
omg... to ile tego było??? [wiem, że tylko 6 piw z wkładką a la House - Wilson, ty mięczaku ]

Potrzebuję kofeiny, jeżeli mam się w najbliższym czasie poczuć jak człowiek.
- Wiem, - rzucił beztrosko House. – Puszczenie pawia też może pomóc.

Kofeina jest zdecydowanie przyjemniejszym lekarstwem - ale House kocha drastyczne terapie

„Nie, nie mogę zatłuc House’a jego własną laską”.
a właściwie dlaczego nie?? (muszę odpędzić skojarzenia z "Kontraktem"... już ) w ostateczności, gdyby jednak się nie udało, to zdążyłbyś uciec, Jimmy... Chyba, że House odebrałby ci laskę

To będzie bardzo, bardzo długi weekend, pomyślał Wilson
nie słyszę entuzjazmu... :wink:
ja mam wręcz NADZIEJĘ, że to będzie dłuuuuugi weekend
*************************************************************************************

Em. napisał:
Umieram przy każdej aluzji do Gwiezdnych Wojen.
Dzięki za uzupełnienie mojej niewiedzy Jakoś Gwiezdne Wojny (tylko proszę mnie nie bić!) budzą moją niechęć... :?
A ten fik to był oczywiście "Tzw. Koci Fik"

joasui napisał:
Póki co, to jest taki Hilson, którego uwielbiam. Ot, dwóch kumpli. Żadnego obściskiwania się czu torturowania któregokolwiek z nich ("Kara" i "Kontrakt", które zaczęłam, których nie skończyłam).
Hmm... ledwie przestałam umierać na zawał przy Erze, a teraz wychodzi na to, że powinnam zmienić "specjalizację" :?
Ok, od sierpnia TYLKO House&Wilson friendship/humor...
(tak, chociaż bardzo się tego wstydzę, zżera mnie zazdrość z powodu zainteresowanie jakie tutaj panuje )

dzio napisał:
Nie zna życia, kto nie miał takiego kaca :wink:
a więc nie poznam życia, bo (nie)stety jestem osobnikiem kaco-odpornym (dzięki, tato!)
******************************************************************************************

W twoim zlewie pewnie rozwija się już nowa cywilizacja.
- Czekam, aż odkryją koło, spakują się i sami sobie pójdą.

wspaniałe może kiedyś to wykorzystam w praktyce (ale po cichu, żeby nie naruszyć praw autorskich )

Nawet jeżeli kubek był do dupy.
bosssssskie, proste, ale boskie

Nagle przyszła mu do głowy lekko niepokojąca myśl.
to musi być naprawdę POTĘŻYN kac... takie osłabienie refleksu... *kręci głową ze współczuciem*

Myślisz, że mógłbym zrobić coś takiego mojemu najnajnajlepszemu przyjacielowi?
mniej więcej w czasie którego sezonu toczy się akcja tego fika???

Gdzie są moje spodnie?
(czytam ZDECYDOWANIE za dużo ery... )

- Uważasz, że nie jestem pociągający? - House pociągnął nosem i spuścił wzrok.
[...]- Nie, - powiedział dobitnie.

ale to tylko w tym fiku, Jimmy

Oczywiście. Sporo osób sądziło, że wymięta garderoba House'a to był jego specyficzny styl.[...]
Ja mimo wszystko nadal tak uważam :wink: (żeby móc powiedzieć, że JA mam styl... )

CAŁY DIALOG Z ŁAZIENKĄ
po prostu brak słów... słów opisujących zachwyt, rzecz jasna

Ale możesz do mnie mówić Greg, w końcu znamy się już tyle lat...
nie rób tego, Wilson - to by zabiło klimat Takie spoufalenie (w minimalnych dawkach) dopuszczalne tylko w Erze

Gdzie jest toster?
- Po twojej lewej. Schował się za patelnią.

ze wstydu???

- No dobra, - westchnął House z rezygnacją. - No więc...
to się nazywa podgrzewanie atmosfery...

:arrow: To były tylko niektóre ze zdań, które mnie zachwyciły. Ale gdybym skomentowała każde zdanie tego fika to by było lekkie przegięcie :wink:
DIALOGI są po prostu (tzn nie po prostu, ale tak mi się napisało) EXTRA House'owe na maxa (dzio - nie wiem, ile już siedzisz w House'ie (tzn w fikach i serialu), ale Ty to naprawdę czujesz Straszniestrasznie zazdroszczę i mam tycią nadzieję, że mnie kiedyś też się udzieli ten klimat...)
No i pisanie po polsku też Ci ŚWIETNIE poszło Oby tak dalej
[Btw - teraz to ja już kompletnie nie mam głowy do zakończenia "Zagadki"... mam ochotę schować głowę w piasek i umrzeć...]

***************************************************************************************
dzio napisał:
Teraz muszę tylko wpaść na genialny pomysł, dlaczego House postanowił upić Wilsona, bo jeszcze mi nie powiedział :wink:
Ja mam jeden... Ale nie jest genialny i z całą pewnością nie chciałabyś go wykorzystać

dzio napisał:
Kasinka napisał:
Pisz, pisz dalej, i do spóły z Evay i Richie zakładajcie jakąś koalicję fiko-hilsonową.
Moim skromnym zdaniem rośnie kolejny talent!


Dziękuje ślicznie. I nie mam nic przeciwko zakładaniu koalicji fiko-hilsonowej, o ile pozostałe zainteresowane osoby będą chętne.
Ja jestem zainteresowana - mogłabym Wam poprawiać literówki :wink:

dzio napisał:
EDIT: wybaczcie, ale kolejny odcinek dopiero jutro rano. Nie wyrobię się dzisiaj niestety.

ja wybaczam i nawet się cieszę, bo mogę już zakończyć mój komentarz :wink: Przynajmniej do jutra


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 23:55, 24 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzio
Moderator


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 0:48, 25 Cze 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:
To będzie najdłuższy komentarz w dziejach forum...


To będzie najdłuższy komentarz komentarza w takim razie.

Richie117 napisał:
Dzisiaj rano myślenie bolało.
zachwycające stwierdzenie też tak czasem mam


Widzisz, po półtora roku pracy za barem człowiek jest w stanie opisać każdą występującą w naturze formę kaca. Z osobistego doświadczenia.

Richie117 napisał:
Wilson uchylił jedno oko i stwierdził, że leży na dobrze mu znanej kanapie, a przed nim stoi dobrze mu znany sukinsyn, wyszczerzony od ucha do ucha.
wszyscy już się zachwycali tym zdaniem, więc nie mogę być gorsza


Powiem ci w sekrecie, że od tego zdania się ten fik zaczął.

Richie117 napisał:
Że twój kac ma kaca, więc zamiast głaskać umierające dzieciaki po ich łysych główkach, będziesz dzisiaj dogorywał na mojej kanapie
House full version
"twój kac ma kaca" perełka po prostu


"Mój kac ma kaca" to była moja odpowiedź na pytanie szefa, dlaczego wyglądam, jakby mnie ktoś właśnie ze skrzynki na Cmentarzu Rakowickim wyciągnął. A komentarz o łysych główkach widziałam na horyzoncie od trzeciego zdania mniej więcej. Bez tego męczenie Wilsona się nie może obyć.

Richie117 napisał:
że się czymś zatrułem i poprosiłem cię, żebyś do niej zadzwonił i powiedział, że nie przyjdę dzisiaj do pracy, bo nie mogę się oderwać od sedesu na dłużej niż pięć minut?
sama myśl o tym mnie zabolała...
chociaż kiedy (odruchowo) wyobraziłam sobie, że House mu asystuje...
wersja z gejowskim klubem też super


Wiedziałam, że mnie tu ktoś będzie w jakieś ZUE kierunki popychał prędzej czy później.

Richie117 napisał:
według mnie, światowej klasy specjalisty od chorób zakaźnych
ah, skromność zapierająca dech w piersiach


Jak to powiedział kiedyś Wilson - arogancji House'a powinno postawić się pomnik.

Richie117 napisał:
Czyżbyś chciał powiedzieć, że nie chcesz przebywać w moim towarzystwie? Ranisz mnie!
i mnie... nawet jeśli to tylko żarty


ZUA Richie.

Richie117 napisał:
Bo tylko ty wypiłeś wczoraj ilość alkoholu wystarczającą, żeby zamroczyć całą drużynę futbolową, plus trenera i masażystę?
omg... to ile tego było??? [wiem, że tylko 6 piw z wkładką a la House - Wilson, ty mięczaku ]


No popatrz tylko na niego, biednego Wombacika. Czy on wygląda jak ktoś, kto jest w stanie bez przykrych skutków zmieszać 3 litry piwa (prawdziwego, a nie tych hamerykanskich sików) z ponad ćwiartką wódki? Poza tym kto powiedział, że na 6 się skończyło? Everybody lies, a już zwłaszcza House.

Richie117 napisał:
To będzie bardzo, bardzo długi weekend, pomyślał Wilson
nie słyszę entuzjazmu... :wink:
ja mam wręcz NADZIEJĘ, że to będzie dłuuuuugi weekend


Biorąc pod uwagę fakt, że napisanie pierwszej godziny z hakiem zajęło mi 7 stron, nie liczyłabym na to, że pozostałych 71 godzin załatwię w 3 rozdziały.
*************************************************************************************

Richie117 napisał:
A ten fik to był oczywiście "Tzw. Koci Fik"


Koci Fik rządzi. Ja już pisałam, że idealnym zwierzakiem dla House'a moim zdaniem jest chudy dachowiec z obgryzionym uchem, prawda? Kiedyś będę musiała popełnić własną wariację na temat "Greg ma kota".

Richie117 napisał:
Hmm... ledwie przestałam umierać na zawał przy Erze, a teraz wychodzi na to, że powinnam zmienić "specjalizację" :?
Ok, od sierpnia TYLKO House&Wilson friendship/humor... <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/zestaw/mruga.gif">
(tak, chociaż bardzo się tego wstydzę, zżera mnie zazdrość z powodu zainteresowanie jakie tutaj panuje )


Ej no. A co ze ZUYmi Hilsonami i smutnymi Hilsonami? Kto to będzie pisał? I nie bój się, tobie na pewno zainteresowania czytelników nie braknie.

Richie117 napisał:
dzio napisał:
Nie zna życia, kto nie miał takiego kaca :wink:
a więc nie poznam życia, bo (nie)stety jestem osobnikiem kaco-odpornym (dzięki, tato!)


Ha, to ci się tak tylko wydaje. Dwie paczki fajek + kolorowa wódka zapijana piwem + ze 3 mocne drinki z gazowanym mikserem + na koniec lampka czerwonego wina. Dobre geny schowają się, jak toster House'a i nic nie pomogą. [tak, jestem głupia]
******************************************************************************************

Richie117 napisał:
W twoim zlewie pewnie rozwija się już nowa cywilizacja.
- Czekam, aż odkryją koło, spakują się i sami sobie pójdą.

wspaniałe może kiedyś to wykorzystam w praktyce (ale po cichu, żeby nie naruszyć praw autorskich )


Ależ wykorzystuj. Ja się nie obrażę.

Richie117 napisał:
Nawet jeżeli kubek był do dupy.
bosssssskie, proste, ale boskie


Takie proste, zwyczajne słowo, a tyle potrafi zmienić. Dupa, ot co.

Richie117 napisał:
Nagle przyszła mu do głowy lekko niepokojąca myśl.
to musi być naprawdę POTĘŻYN kac... takie osłabienie refleksu... *kręci głową ze współczuciem*


No cóż, zostało już ustalone, że myślenie boli. Więc logiczne jest, że kojarzenie faktów i instynkt samozachowawczy również nie mają się najlepiej.

Richie117 napisał:
Myślisz, że mógłbym zrobić coś takiego mojemu najnajnajlepszemu przyjacielowi?
mniej więcej w czasie którego sezonu toczy się akcja tego fika???


Zdecydowanie przed "I'm not on antidepresants, I'm on speeeeeeed!!!". Stwierdziłam, że po tym numerze z Tritterem trzeba by było porzucić na moment komedię na rzecz poważniejszych rzeczy, które się między naszymi Złotymi Chłopcami dzieją, a nie miałam na to ochoty. Wstępny plan był - przed sezonem 1, mniej więcej w czasie zatrudnienia Cameron (żeby uniknąć jakichkolwiek wzmianek o Foremanie, bo go nie lubię ).

Richie117 napisał:
Gdzie są moje spodnie?
(czytam ZDECYDOWANIE za dużo ery... )

- Uważasz, że nie jestem pociągający? - House pociągnął nosem i spuścił wzrok.
[...]- Nie, - powiedział dobitnie.

ale to tylko w tym fiku, Jimmy


Yo, dzieci, spokojnie. Wy byście ich tak od razu rozbierali. Nie rozumiem w ogóle tego... :smt018 :smt002

Richie117 napisał:
Oczywiście. Sporo osób sądziło, że wymięta garderoba House'a to był jego specyficzny styl.[...]
Ja mimo wszystko nadal tak uważam :wink: (żeby móc powiedzieć, że JA mam styl... )


It makes him warm... and cool! Ja po prostu jakoś nie wyobrażam sobie House'a starannie dopasowującego rozwleczony podkoszulek do wymiętej koszuli w celu uzyskania najlepszego efektu. On jest tak kompletnie nieprzewidywalny, że domyślam się, że w jego systemie ubierania się decydujące zdanie ma przypadek (o co pierwsze się potknie w sypialni).

Richie117 napisał:
Ale możesz do mnie mówić Greg, w końcu znamy się już tyle lat...
nie rób tego, Wilson - to by zabiło klimat Takie spoufalenie (w minimalnych dawkach) dopuszczalne tylko w Erze


Jak na razie Wilson ma ochotę utopić House'a w jego zadżumionym zlewie, a nie słodko do niego gruchać, więc nie masz się o co martwić.

Richie117 napisał:
Gdzie jest toster?
- Po twojej lewej. Schował się za patelnią.

ze wstydu???


Ze strachu raczej.

Richie117 napisał:
- No dobra, - westchnął House z rezygnacją. - No więc...
to się nazywa podgrzewanie atmosfery...


To się nazywa dziura w mózgu autorki, a nie podgrzanie atmosfery. Ale nie bój nic, czymś tę dziurę zapchamy do jutra.

Richie117 napisał:
DIALOGI są po prostu (tzn nie po prostu, ale tak mi się napisało) EXTRA House'owe na maxa


Dialogi House'a i Wilsona mi się akurat piszą same. Mam małego Housika w lewej półkuli mózgu i małego Wilsonka w prawej, i tylko tak siedzę i słucham, jak się droczą.

Richie117 napisał:
(dzio - nie wiem, ile już siedzisz w House'ie (tzn w fikach i serialu), ale Ty to naprawdę czujesz <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/pilka.gif">


Pierwszy fik House'owy popełniłam jakieś 5, 6 dni temu, a za serial zabrałam się jakieś 2 miesiące temu. Może niedługo, ale w to się łatwo wczuć.

Richie117 napisał:
Straszniestrasznie zazdroszczę i mam tycią nadzieję, że mnie kiedyś też się udzieli ten klimat...)


To sobie tak będziemy na wzajem zazdrościć, bo jak już w paru komentach do twojej twórczości pisałam - strasznie mi się to co piszesz podoba.

Richie117 napisał:
No i pisanie po polsku też Ci ŚWIETNIE poszło Oby tak dalej


Zdecydowanie lepiej, niż tłumaczenie na polski. I teraz mam na to pewnie jeszcze mniejszą wenę, niż ty na "Zagadkę". Zgroza.

***************************************************************************************
Richie117 napisał:
dzio napisał:
Teraz muszę tylko wpaść na genialny pomysł, dlaczego House postanowił upić Wilsona, bo jeszcze mi nie powiedział :wink:
Ja mam jeden... Ale nie jest genialny i z całą pewnością nie chciałabyś go wykorzystać


Oj, ja już wiem, co to za pomysł. On jest ZUY, nawet nie próbuj mówić, że nie! Też mi się podobne od czasu do czasu przewijały. A w trakcie pisania tej dłuuuuuugaśnej odpowiedzi trochę mi się wyraźniej ułożyła odpowiedź na pytanie "co się wykluło w rozczochranym łbie House'a tym razem", więc mam już jakieś pojęcie, co będzie dalej.

Richie117 napisał:
dzio napisał:
Kasinka napisał:
Pisz, pisz dalej, i do spóły z Evay i Richie zakładajcie jakąś koalicję fiko-hilsonową.
Moim skromnym zdaniem rośnie kolejny talent!


Dziękuje ślicznie. I nie mam nic przeciwko zakładaniu koalicji fiko-hilsonowej, o ile pozostałe zainteresowane osoby będą chętne.
Ja jestem zainteresowana - mogłabym Wam poprawiać literówki :wink:


Moja droga, sprowadzanie twojej roli do klawisza F7 to tak, jak oranie pola nowym Porshe. Ty do zdecydowanie wyższych celów jesteś stworzona, zgubione literki mi Word znajdzie.

Richie117 napisał:
dzio napisał:
EDIT: wybaczcie, ale kolejny odcinek dopiero jutro rano. Nie wyrobię się dzisiaj niestety.

ja wybaczam i nawet się cieszę, bo mogę już zakończyć mój komentarz :wink: Przynajmniej do jutra


Teraz będę mogła powiedzieć, że nie napisałam nowego odcinka rano, bo byłam zajęta odpowiadaniem na posta Richie...

Nie no, żartuję. Ale nie spodziewajcie się niczego bladym świtem, jestem na nogach ponad 48 godzin, więc na 100% nie wstanę przed wczesnym popołudniem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eletariel
Elf łotrzyk


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 1877
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:28, 25 Cze 2008    Temat postu:

No to czekamy do chwilii po wczesnym popołudniu :smt002

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin