Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Miłość i inne nieszczęścia [NZ]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
marguerite.
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Debrzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:59, 28 Mar 2010    Temat postu: Miłość i inne nieszczęścia [NZ]



MIŁOŚĆ I INNE NIESZCZĘŚCIA...

Był ciepły, kwietniowy wieczór. Drzwi mieszkania Cuddy lekko się otworzyły. Do pomieszczenia weszła kobieta. Promienie zachodzącego słońca zdawały się przeszywać ją na wskroś. Ciemne włosy błyszczały w jego świetle.
Kobieta wyglądała na zmęczoną, zniknęło uwodzicielskie spojrzenie, zniknęła piękna fryzura i iskrzące oczy. Wyglądała normalnie. Tak, jak każda kobieta wygląda wieczorem. Potargane włosy, smutny wyraz twarzy. Nie chciała, żeby ktokolwiek oglądał ją w takim stanie. Wszyscy uważali ją za seksowną panią administrator szpitala, a tak naprawdę była zwykłym człowiekiem potrzebującym miłości, ciepła i spokoju...
Do jej codziennych trosk doszła dzisiaj jeszcze jedna. Nie była tak błaha, jak wszystkie inne, nie było z niej takiego prostego wyjścia.

Zrozumiała to dzisiaj, chociaż jej podświadomość wiedziała o tym od dawna. Zrozumiała, że kocha najbardziej cynicznego i egoistycznego człowieka, jakiego zna... Wiedziała dobrze, że on nigdy nie będzie w stanie odwzajemnić jej uczucia. Nigdy nie będzie potrafił spojrzeć na nią, jak na kobietę dla niego bliską... Jak na osobę, która mogłaby poświęcić dla niego wszystko...

Rozległ się dzwonek drzwi. Cuddy spojrzała na zegarek. Przed dziewiątą. Nikt oprócz człowieka, którego kocha, żaden normalny człowiek nie przyszedłby do jej domu o takiej godzinie...

_________________________________________________
To mój zupełny debiut, piszę pierwszy raz.
Mam nadzieję, że będzie się podobać i liczę na komentarze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez marguerite. dnia Pon 14:22, 29 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
roksi.
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BD.

PostWysłany: Nie 20:35, 28 Mar 2010    Temat postu:

To twój debiut ?

Podobało mi się, narazie nic więcej nie mogę powiedzieć, ponieważ część była stanowczo za krótka. Życzę weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:18, 28 Mar 2010    Temat postu:

po końcówce uważam, że "[NZ]" powinno być w tytule
jak na razie niewiele mogę powiedzieć, ale ciekawie się zapowiada
czekam na ciąg dalszy i życzę wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:37, 28 Mar 2010    Temat postu:

Witamy

Za krótko, stanowczo za krótko. Ta część mówi mi tylko to, o czym już wiem. Albo może inaczej, to, o czym jest wiele fików i co podejrzewam, że Cuddy może również czuć do House'a w serialu. Ładnie napisane. Na początku myślałam, że inna kobieta wchodzi do jej mieszkania, ale to przez konstrukcję tego zdania: Do pomieszczenia weszła kobieta.

Cytat:
Rozległ się dzwonek drzwi.

Dzwonek do drzwi.

Mam nadzieję, że pomysł i główny wątek rozwiniesz interesująco.

Życzę wena na dłuższe, o wiele dłuższe części^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:41, 28 Mar 2010    Temat postu:

A jakiś dopisek od autorki może, informacja, czy to miniaturka, czy coś dłuższego? Mnie nie przekonałaś tym tekstem. Ot taki, poprawny. Trudno coś dosłownego oceniać, kiedy ma tylko trzy króciuteńkie akapity.

Cytat:
Nikt oprócz człowieka, którego kocha, żaden normalny człowiek nie przyszedłby do jej domu o takiej godzinie...

Pomijam fakt powtórzenia, ale nie rozumiem sensu zdania. Jest 'godzina' przed dziewiątą. Co w tym jest takiego niezwykłego? Rozumiem, gdyby była druga w nocy, wtedy można by się spodziewać House'a. Ale przed dziewiątą nie ma jeszcze nawet nocnej ciszy.

Pierwszy akapit jeszcze nie jest zły. Opis całkiem w porządku. Następne, wybacz dosadne stwierdzenie, leżą. W drugim wszystko jest przedstawione tak prosto i bez polotu, że aż boli. Trzeci już skomentowałam.

Nie wiem, czy to twój debiut, pierwszy fik, etc., bo nie napisałaś kompletnie nic od siebie. A tekst nie jest znowu jakiś wybitny, żeby można uznać to za chwyt autorski w zainteresowaniu czytelnika.

Niemniej jednak, pozdrawiam,
G.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marguerite.
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Debrzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:20, 29 Mar 2010    Temat postu:

Rozdział 1.

Podeszła do drzwi. Bała się. Bała się, że nie da rady, że powie mu, co tak naprawdę czuje. Delikatnie je uchyliła. Zobaczyła ten przeszywający wzrok, te niebieskie oczy, w których mogłaby utonąć... Przypomniało się jej to, co wydarzyło się w szpitalu, to ukłucie zazdrości, którego nigdy się nie spodziewała. Zobaczyła go z kobietą. Z inną kobietą. Nie miało znaczenia, że była jego pacjentką. To ona powinna tam stać, to ona powinna z nim rozmawiać.

Stała. Stała i wpatrywała się w jego oczy.
- House? - spytała po chwili.
- Wpuścisz mnie? - Cuddy zawahała się.
- Jasne, wejdź.
House rozsiadł się na jej kanapie, połknął Vicodin.
- Po co przyszedłeś? - wtrąciła, chociaż w duchu cieszyła się z tej wizyty. Cieszyła się, że może być koło niego, zrobić mu tej cholernej herbaty. Podając ją przypadkiem musnęła swoją ręką jego dłoń.
Po jej ciele przebiegły tysiące drgawek, serce przyspieszyło...
- Cuddy?
- Co !?
- Co się dzieje? - spytał podejrzliwie.
- Nie wiem... Słabo mi - powiedziała, po czym osunęła się na kanapę.
- Cuddy!
Leżała nieprzytomna na sofie w swoim mieszkaniu. Patrzył na nią, był przy niej i nie wiedział, co ma robić. Nie chciał jej ocucić, nie chciał, aby była mu później za cokolwiek wdzięczna.
Włączył telewizor, napił się herbaty i czekał... Czekał na to, że szybko się obudzi.
Minęła godzina, potem druga, a ona dalej leżała. Długo wahał się zanim zdecydował, że sprawdzi jej puls. Powoli nachylił się nad nią, przysunął do jej twarzy. Słuchał, czy oddycha... Jej piersi unosiły się płynnie w górę i opadały w dół. Dotknął delikatnie jej szyi, poczuł tętno. W tej chwili Cuddy otworzyła oczy...
- House? - wyjąkała z trudem do mężczyzny, który znajdował się zaledwie kilka centymetrów od jej twarzy. - Co robisz?

Jej serce znowu przyspieszyło. Czułą, że jest blisko, czuła jego oddech na swoich wargach...
- Sprawdzam, czy żyjesz - powiedział nie odsuwając się od niej. - Chcesz się całować?
Nie czekał na odpowiedź. Szybkim ruchem przycisnął do jej ust swoje i zaczął ją całować. Z czasem pocałunek ten stawał się coraz bardziej namiętny.

- Potrzebuję konsultacji - powiedział House, , który właśnie odsunął suę od Cuddy i założył swoją koszulę. Cuddy nieco zdezorientowana zapięła guziki swojej bluzki.
- Co się dzieje?
- Mój pacjent. Ma niedoczynność tarczycy... Nie wiem, czy powinienem najpierw podać leki, czy robić operację. Jak myślisz?
Cuddy zaczęła swój wywód na temat tak dobrze jej znany, była endokrynologiem. Poświęciła tyle lat swojego życia na studia, tyle lat na naukę. A teraz nie miała nawet czasu wykonywać swojego zawodu. Administratorka szpitala - oficjalnie brzmiało to znakomicie, ale jednak nie czuła się do końca spełniona.
Gdy skończyła, House wyszedł. bez pożegnania.

Cuddy długo patrzyła na drzwi, w których zniknął. Nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Mężczyzna, którego tak kochała pocałował ją. Tak, pocałował ją, a Cuddy czuła, że nie będzie w stanie myśleć już o niczym innym.
Wiedziała dobrze, że House nie odwiedził jej w sprawie służbowej. Był wyśmienitym lekarzem, skończył dwie specjalizacje... Chciał ją zobaczyć, chciał ją pocałować, zbliżyć się do niej.

W pewnej chwili ujrzała na stole białą kartkę. Wzięła ją do ręki.

"Musimy porozmawiać.
H. "


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:33, 29 Mar 2010    Temat postu:

Napisałaś pierwszy rozdział - trochę dłuższy. Ale zawsze to coś.

Jednak pojawiło się kilka błędów, wdarły się literówki. Nie napisałaś nic od siebie, ponownie. Z tego powodu nie wiem, czy chcesz, żeby wytknąć Ci niedociągnięcia. Ale ocenię fika konstruktywnie - jak wszystkie, które komentuję.

*cofa się do wstępu*

Widzę, że nie poprawiłaś nic. No cóż.

Cytat:
Podając ją przypadkiem musnęła swoją ręką jego dłoń.

Po "ją" przecinek.
Cytat:
- Co !?

Bez spacji przed znakiem interpunkcyjnym.
Cytat:
Czułą, że jest blisko,

Czuła
Cytat:
- Sprawdzam, czy żyjesz - powiedział nie odsuwając się od niej.

Po "powiedział" przecinek.
Cytat:
- Potrzebuję konsultacji - powiedział House, , który właśnie odsunął suę od Cuddy

Nie potrzebny dodatkowy przecinek i "się".
Cytat:
bez pożegnania.

"Bez" wielką literą, ponieważ zaczyna zdanie.
Cytat:
Mężczyzna, którego tak kochała pocałował ją.

Po "kochała" przecinek.

Co do treści, sytuacja, w której się znajdują wręcz ocieka dramatyzmem. Cuddy jest flegmatyczna i nie jest sobą. Jeśli to OOC, to zaznacz na początku, że tak miało być. Jest przesadnie przerażona, nawet jako kobieta, która zna mężczyznę od lat. Nie wierzę w ukłucie zazdrości, podczas gdy House rozmawia z tylko pacjentką. I jakim cudem już był bez koszuli u niej w mieszkaniu?[wiem, że nie był, ale tak to wyglądało] Zabrakło kilku zdań opisu, wyszło trochę sucho.

I najważniejsze. Jeśli House jest wyśmienitym lekarzem, to sprawdza puls od razu. Nie ma czegoś takiego, że chciał sobie na nią popatrzeć przez dwie godziny, po tym jak zemdlała. Piszesz poprawnie, ale nie mam pojęcia czy akcja się rozwinie [ oczywiście mam nadzieję, że się rozwinie] i nie będzie to tylko pwp. Widzę klasyfikację +16. Poczekam, zobaczę.

Życzę weny
Nitka


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Pon 15:37, 29 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:43, 29 Mar 2010    Temat postu:

Witam

Przeczytalm obie czesci, pierwsza moim zdaniem nie zasluzyla sobie na komentarz bo nie bylo tam niczego do komentowania. Moze poza tym ze ladny pierwszy akapit. Ladne opisy, ale juz druga czesc, jej uswiadomienie sobie uczuc do Housa gorzej, a ta wstawka z godzina dziewiata co najmniej nie logiczna ( to dziewiata a nie trzecia nad ranem).

Druga czesc no coz, wkoncu cos dluzszego Chodz widze rzeczy ktore mnie strasznie po oczach bija.
Cuddy mdleje przy Housie a ten patrzy na to spokojnie i czeka ogladajac tv i popijajac herbatke, zanim sprawdza co sie z nia dzieje.
Wkoncu kiedy to robi, zadaje pytanie ktore mnie osobiscie i smieszy i wkurza.
Cytat:
Chcesz się całować?

Hey ile oni maja lat, tak dwunastolatek moze zapytac sie swojej jedynastoletniej kolezanki.

Cytat:
- Potrzebuję konsultacji - powiedział House, , który właśnie odsunął się od Cuddy i założył swoją koszulę. Cuddy nieco zdezorientowana zapięła guziki swojej bluzki.
- Co się dzieje?


Gdzie jest moment ze House zdjal koszule, gdzie jest moment ze Cuddy rozpiela swoja bluzke lub on to zobil?
Brakuje opisow, istotnych opisow, sprawiajacych ze tekst bedzie spojny, i czytajac go bedzie sie mialo wrazenie jako takiej kontynuacji.
Cuddy tez dziwnie sie zachowuje, jest jakby nie obecna i przestraszona, a przeciez ta baba rzadzi wielkim szpitalem i Housem od lat, nie moze w jednej chwili stac sie taka.

Dlaczego tez House skoro przyszedl z nia porozmawiac, to wychodzi i zostawia karteczke ze "musza porozmawiac" chodz tutaj jeszcze moge sobie odpuscic, bo moze po pocalunku bym zbyt zszokowany

Bledow nie wypominam, bo od tego jest ta pani u gory ;P

Co do calosci nie jest najgorzej i mozna z tego zrobic cos fajnego naparwde fajnego.
Proponuje tez poprosic kogos o ewentualne betowanie lub co najmniej zeby przegladal tekst przed wstawieniem i sprawdzal czy teskt stanowi calosc i jest powtarzam spojny
Mam nadziej ze tej krytyki nie przyjmiesz w negatywny sposob, poprostu milo bylo by przeczytac cos dobrego a szkoda patrzec jak popelniasz glupie bledy, moze nawet nie zdajac sobie z nich sprawy

Pozdrawia mazel
ps: dodaj oznaczenia fika na NZ skoro to nie miniaturka zeby zasadom Horumowym stala sie zadosc


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mazeltov dnia Śro 13:39, 31 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marguerite.
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Debrzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:00, 29 Mar 2010    Temat postu:

Powiedzcie szczerze, że jest beznadziejnie.
Za błędy przepraszam. To mój pierwszy raz. Nie mam zbyt dużego doświadczenia w pisaniu, w sumie w ogóle go nie mam...

Krytykę przyjmuje, jasne. Nie każdemu musi się przecież podobać.

Słowa House'a "Chcesz się całować?" były użyte kiedyś w serialu. Myślałam, że każdy zorientuje się o co chodzi... Widocznie nie każdy wyłapuje i zakodowuje sobie najdziwniejsze rzeczy z serialu.

mazeltov, zabolały mnie Twoje słowa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:13, 29 Mar 2010    Temat postu:

marguerite.

Gdyby było beznadziejnie, to bym Ci o tym napisała. Jak na debiut to wow, jeśli chodzi o poprawność zapisu, mój debiut był fatalny wręcz. Błąd na błędzie, ale szłam przed siebie i poprawiałam wszystko, co mi wskazano.

Fik jest w porządku, ale moim zdaniem powinnaś dodać mu pazura. Niech coś drgnie w Cuddy, niech się jakoś przeciwstawi. Nie wiem, to Twój fik. Dodaj konkretne wydarzenie może. To zależy od Ciebie, ja tu tylko oceniam. Szczerze. I nie powiedziałam, że jest beznadziejnie, tylko trochę mało wiarygodnie, ale można przecież nad tym popracować

Pozdrawiam
Nitka


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Pon 16:14, 29 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:43, 29 Mar 2010    Temat postu:

Było kilka błędów, z którymi na pewno poradziłaby sobie beta, której chyba nie masz, brak informacji, że House zdjął koszulę, a bluzka Cuddy została rozpięta, ale jak na początki nie jest źle
Jak już wcześniej dziewczyny zauważyły, pomysł można ciekawie rozwinąć
Posłuchaj rad dziewczyn wyżej, a dobrze na tym wyjdziesz
Czekam na kolejną część, bo jestem ciekawa jak sobie poradzisz!
Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:52, 29 Mar 2010    Temat postu:

Przykro mi ze tak odebralas moj komentarz. Nie bylo moim celem zeby cie obrazic lub zniechecic do pisania.
Jesli bylo by beznadziejenie, mozesz byc pewna ze nie napisala bym niczego, albo napisala ze jest beznadziejne.

Co do tego pytania Housa o pocalunek, to nic na to nie poradze, ze wydalo mi sie troszke infantylne. W tamtym odcinku bylo ono wypowiedziane przez Cuddy i brzmialo dokladnie tak "chcesz mnie pocalowac? prawda?! i bylo czyms pomiedzy pytaniem a stwierdzeniem.
zreszta jest to moje prywatne spostrzezenie, kazdy czytajacy bedzie to widzial inaczej.

Napisalam taki a nie inny komentarz, poniewaz sam bym chciala zeby mnie tak oceniano, wytykajac mi bledy i niedociagniecia, zebym w przyszlosci juz ich nie popelniala. Taki tez byl moj cel, zeby zwrocic twoja uwage na drobne w groncie rzeczy szczegoly ktore moga popsuc calosc.

A wiem ze jestes w stanie dobrze pisac, mimo ze mowisz ze nie masz doswiadczenia bo pierwszy akapit jest naprawde dobry. Pomysl tez niczego sobie i zaciekawiasz, jak to sie dalej potoczy.
Jeszcze raz przepraszam, jesli zabolaly moje slowa, ale mam nadzieje ze mimo wszytsko nie przestaniesz pisac.

Pozdrawiam
mazel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marguerite.
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Debrzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:54, 30 Mar 2010    Temat postu:

Jasne, że się nie zniechęcę. Mam już napisanych kilka rozdziałów w głąb, więc ona na pewno się tu pojawią.

mazeltov, Tobie dedykuję kolejny rozdział. Na prawdę podniosłaś mnie na duchu. Dziękuję.

Rozdział oddalam do sprawdzania błędów, mam nadzieję, że ta pani u góry nie będzie już miała ze mną tyle kłopotów.
Nie jest może zbyt dobry... Pisałam go dzisiaj na wykładzie. Profesor strasznie przynudzał...



Rozdział 2.

"Musimy porozmawiać... - pomyślała Cuddy. - Jeśli chce rozmawiać niech powie to wprost, a nie pisze jakieś..."
Rozmyślania przerwał jej dźwięk oznajmujący dotarcie na czwarte piętro. W biegu podpisała kilka papierów i udała się do swojego gabinetu. Pod drzwiami czekał House, Cuddy nie kryła zdziwienia.
- Ty, tutaj i do tego rano? - spytała.

Od wczoraj zdążyła już ochłonąć. Dużo myślała o tym, co zaszło między nią, a House'm. Zrozumiała, że zrobił to celowo. Widziała jego wyraz twarzy, wiedziała, że nie sprawiło mu to takiej przyjemności jak jej...
House od zawsze próbował nią manipulować, od zawsze chciał, aby zgadzała się na wszystkie jego pomysły, które potem i tak kończyły się fiaskiem, zawsze chciał, aby go popierała...
Doszła do wniosku, że i tym razem miał w tym jakiś cel. Postanowiła, że się nie ugnie, że nie pozwoli, aby jej umysłem zawładnął człowiek tak egoistyczny i zaborczy...

Umysł mogła ochronić, na serce było już jednak za późno...

Weszli do gabinetu. Cuddy usiadła za biurkiem i zaczęła przeglądać terminarz dzisiejszych spotkań. Sprawy w urzędzie, lunch z przedstawicielem sądowym i... Tu ujrzała wpis, który do końca zepsuł jej humor. W przyszłym tygodniu miała lecieć do Bostonu. Miała tam być z nim, z House'm...

- Mam tak stać? - spytał po chwili mocno już zniecierpliwiony House.
- Nie, mów o co chodzi.
- Hmm... - udał, że się zastanawia. - Usunę pacjentowi oko.
- Jasne, zrób to. Po co w ogóle pytasz? - powiedziała z ironią i nutką sarkazmu w głosie.
House rzucił tylko zdawkowe "dzięki" i wyszedł. Cuddy zdenerwowana wybiegła ze swojego gabinetu i udała się za House'm.
- Nie możesz tego zrobić! - krzyknęła, gdy byli koło gabinetu Wilsona.
- Wilson, będę wydłubywał pacjentowi oko. Chcesz popatrzeć? - głośno powiedział House. Wilson wychylił głowę i tylko się uśmiechnął. Po chwili szedł już uradowany za Cuddy.
- House! - pociągnęła go za ramię. - Co mu jest?
Mężczyzna szybko wytłumaczył jej, co dzieje się z pacjentem, po czym Cuddy zgodziła się jednak na zabieg.
Była na siebie wściekła. Była wściekłą, że tak szybko poddała się woli House'a.

"To przecież najlepszy lekarz w klinice, diagnosta. Na pewno wie, co robi - podpowiadał cichy głosik w jej głowie. Drugi zaś, zły sam na siebie mówił co innego. - Dlaczego? Dlaczego się mu ugięłaś? A jeśli coś pójdzie nie tak? Jesteś naiwna, naiwna idiotka zakochana po uszy w swoim pracowniku. Co ty w nim widzisz? No co?"

Poszła dalej za House'm.
- Chcę byś przy zabiegu - stwierdziła.
- Ty? Nie praktykowałaś od kilku lat!
- Powiedziałam, że będę przy tym, to tak zrobię - odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę swojego gabinetu. Tam zarezerwowała telefonicznie bilety na samolot i pokoje w hotelu. Dwa, osobne, na różnych piętrach. Nie będzie musiała na niego patrzeć, znosić jego towarzystwa... Pięć dni bez ciągłego użerania się z House'm... Co z tego, że jadą tam razem? Będzie sama chodziła po Bostonie, odwiedzi przyjaciół. Bez niego! Bez mężczyzny, który zawrócił jej w głowie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:01, 30 Mar 2010    Temat postu:

Dziekuje za dedykacje.
Ja nie pisze komentrzy w celach podnoszenia na duchu, lub na odwrot.
Nie uwazam sie za jakiegos wielkiego krytyka, ale staram sie zeby to co pisze bylo sprawiedliwe i zebym zawsze mogla smialo podpisac sie pod tym co napisalam.

Ciesze sie ze dalas tekst do betowania, jesli beta go poprawila napewno zyska na tym i czytelnik i sam tekst. Ja nie oceniam gramatyki, interpunkcji, ani stylistyki. Ale inni zwracaja na to uwage.

Co do tresci, bo to mnie interesuje.
Dobrze ze Cuddy troche walecznosci nabrala, oczywiscie jak widac znowu ustapila, ale na pocztaku sie nie zgodzila co sprawia, ze wychodzi to dosc kanonicznie, realnie i serialowo.

Co do ich rozmowy, wykorzystalas sytaucje ktora naparwde miala miejsce w serialu, zarowno ta w biurze jak i ta gdzie House mowi do Wilsoan ze beda wydlubywac oko pacjentowi. Nie pamietam tylko czy wtedy chodzilo o oko czy o odciecie nogi. To zreszta nie ma znaczenia. Pochwalam i nie pochwalam, jesli nie mialas pomyslu moze i dobrze, chodz uwazam ze wykorzystywanie czesci odcinkow za wyjatkowe ulatwianie sobie sprawy, a poztym w tak krotkiej czesci troche mnie to razi.

Jesli chodzi o ich wspolny wyjazd do Bostonu, to coz kolejna konferencja, kolejna wspolna wycieczka. Wybierajac taki temat, musisz pokazac cos nowego, w jakis ciekawy sposob to opisac. Fikow z tym watkiem jest cale multum, jedne lepsze, drugie gorsze. Pomysl dla mnie troszek oklepany, ale licze ze czyms nas zaskoczysz.

Zycze wena i pozdrawiam
mazeltov


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mazeltov dnia Wto 17:04, 30 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:11, 30 Mar 2010    Temat postu:

robi się ciekawiej, widać pomysł
co prawda, wyjazdy są dość częste w fickach, ale dużo się na nich dzieje
dobrze, że oddałaś do poprawy, od razu lepiej się czyta, choć twojej becie uciekła jedna literówka:
Cytat:
- Chcę byś przy zabiegu

Chcę być przy zabiegu

czekam na ciąg dalszy!
Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:24, 30 Mar 2010    Temat postu:

Skomentuję. Obiecuję. Tylko nie teraz, bo się spieszę.
Odzywam się tylko, bo coś mi się rzuciło w oczy i chciałam się wtrącić.

mazeltov napisał:

Co do tego pytania Housa o pocalunek, to nic na to nie poradze, ze wydalo mi sie troszke infantylne. W tamtym odcinku bylo ono wypowiedziane przez Cuddy i brzmialo dokladnie tak "chcesz mnie pocalowac? prawda?! i bylo czyms pomiedzy pytaniem a stwierdzeniem.

Niet. Słowa o których mówi marguerite. padły w 3x12. To znaczy, lektor tak fantastycznie przetłumaczył kwestię: "I thought you were going to kiss me. (...) You're gonna to kiss me or not?".


E:
Obiecałam, więc jestem.
I zacznę od tego, co sprawiło, że w ogóle tutaj zajrzałam. Tytuł. Wiem, że to z filmu, niemniej bardzo mi się podoba i bardzo pasuje.

Podobają mi się cytaty z serialu wplecione w treść, bardzo zgrabnie to robisz.
I generalnie zgrabnie piszesz, jeśli można to tak ująć. Styl sam w sobie jest bardzo przyjemny, tylko błędy... Polecam betę.

Ale treść, niestety, nie za bardzo mi się podoba.
Za bardzo romansidłowo, za mało House'owo. Cuddy doznaje oświecenia, zdaje sobie sprawę, jak to bardzo kocha House'a, po czym zachowuje się jak zauroczona trzynastka. O rany.
Owszem, w większości fików bohaterowie zdają sobie sprawę, że od dawna są w sobie zakochani (mówię o Huddy, oczywiście), ale nie jest to tak banalnie przekazane, no i występuje też zależność przyczynowo-skutkowa. Coś się powinno stać najpierw, żeby to do nich dotarło.
Zakończenie drugiej części też się mi nie podoba, bo:
a) wiele już było takich ficków dawniej,
b) jeden taki jest w toku (by Tygrysolka).
Nie wiem jak to poprowadzisz, może zupełnie inaczej, ale na razie pachnie utartym schematem.

Gdybym miała coś doradzić, powiedziałabym, żebyś pisała zaraz po pooglądaniu jakiegoś odcinka - żeby Ci towarzyszył House'owy nastrój, żeby łatwiej Ci się było wczuć w charaktery postaci.
Bo jako zwykłe opowiadanie, tekst jest całkiem niezły.
Ale jako House'owy fanfik - raczej średni.

I pamiętaj o tym, że praktyka czyni mistrza!
Wytrwałości i weny Ci życzę!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sarusia dnia Śro 17:53, 31 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marguerite.
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Debrzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:14, 02 Kwi 2010    Temat postu:

Dzięki za miłe komentarze.

Ten rozdział także został oddany do betowania, więc nie powinno być żadnych błędów. Mam nadzieję. Ale każdym może zawsze coś przegapić...

Nie wiem czy już wspominałam, ale w moim opowiadaniu jest stary zespół House'a. Nie ma trzynaście i innych, ale jest za to Cameron, Foreman i Chase.

Zapraszam do czytania.


Rozdział 3.

Cuddy siedziała w swoim gabinecie z głową schowaną w rękach. Na dworze zaczynało się już ściemniać.
Była wściekła.
Była wściekła na siebie.
Była wściekła na House'a.
Była wściekła na cały świat.
Przy zabiegu, w którym miała uczestniczyć kompletnie się skompromitowała. House traktował ją, jak swoją niedoświadczoną asystentkę. "Cuddy, podaj igłę. Cuddy, zatamuj krwotok". Słysząc te słowa powstrzymywała napływające do jej oczy łzy...

Usłyszała dzwonek swojego telefonu.
- Czy dodzwoniłem się do szpitala Princeton-Plainsboro Teaching Hospital w New Jersey? - usłyszała głos nieznajomego mężczyzny.
- Tak, administrator szpitala przy telefonie. W czym mogę służyć?
- Dzwonię z Bostonu, w sprawie akademii medycznej, w której ma pani uczestniczyć razem z panem Gregorym House'm.
- Rozumiem.
- Termin rozpoczęcia owej akademii został przesunięty o trzy tygodnie. Za utrudnienia przepraszam.
- Oczywiście.
- Czy mogłaby powiadomić pani o tym pana House'a? Nie stanowi to żadnego problemu?
- Byłabym wdzięczna, gdyby zrobił to pan.
- Dobrze, dziękuję za wyrozumiałość. Do widzenia i życzę miłej nocy.
- Do widzenia - Cuddy zakończyła rozmowę.

Nagle do gabinetu wtargnęła jej najlepsza przyjaciółka, Catherine. Ciemne, krótkie włosy miała związane w kucyk, jeansy i zwiewną koszulę w kratę. Byłą całkowitym przeciwieństwem Cuddy. Pod pachą trzymała laptopa. Pocałowała w policzek zaskoczoną Cuddy i usiadła na przeciwko niej.
- Mam dla ciebie niespodziankę - powiedziała wyraźnie zadowolona z samej siebie.
- Niespodziankę? - spytała Cuddy. Dziewczyna podsunęła jej komputer. Na ekranie widniało jej zdjęcie. Było to jedno z ulubionych zdjęć Cuddy. Wyglądała przynajmniej dziesięć lat mniej.
- Co to?
- Portal randkowy - uśmiechnęła się Catherine.
- Zwariowałaś? - krzyknęła Cuddy.
- Nie. Siedziałam nad tym prawie całe popołudnie, przeczytaj.
Cuddy zaczęła czytać na głos.
- "Seksowna, inteligentna i błyskotliwa czterdziestka... - czytając to bladła coraz bardziej. - Seksowna, inteligentna i błyskotliwa czterdziestka szukająca miłości i ciepła rodzinnego. Pozna mężczyznę, który będzie potrafił dać jej szczęście i zapewni bezpieczeństwo."
- I jak? - spytała dziewczyna.
- Matko. A jak któryś z pacjentów to zobaczy?
- O tym nie pomyślałam - szybko zmieniła temat. - Masz już dwie wiadomości i jedną propozycję oświadczyn - zażartowała, żeby rozładować napięcie panujące w pomieszczeniu. Czytaj...
- Nie chcę - zaprotestowała Cuddy.
- Trudno, ja przeczytam. Hmm... - zastanowiła się chwilę. - Bob, trzydzieści siedem lat. "Witaj. Bardzo mnie zaintrygowałaś. Twoje oczy błyszczą jak promienie słońca wschodzące ponad moim domem. Twoje włosy zdają się rozbijać patrzącego jak fale rozbijające się o brzeg... Podpisano: Bob."

W gabinecie zabrzmiał perlisty śmiech Cuddy.

- Nie odpisuj - rozkazała.
- Czemu? - spytała zawiedziona Catherine. - Posłuchaj tego... Thomas, czterdzieści trzy... "Moja Droga. Patrząc na Ciebie przypomina mi się moja żona, była żona. Ma takie same oczy, takie same włosy. Odeszła ode mnie dla młodszego. Może zechciałabyś wypełnić luki w moim sercu i spotkałabyś się ze mną?"
- "Drogi Thomasie - podyktowała Cuddy. - Bardzo przykro mi z powodu Twojej żony. Jednak nie spotkam się z Tobą. Mężczyźni, których kochałam zawsze odstawiali mnie na bok, więc i w Twoim przypadku byłabym tą drugą. Pozdrawiam, Lisa."
- Facet się załamie - stwierdziła Catherine.

W tej chwili do gabinetu wszedł House.
- Potrzebuję biopsji mózgu - stwierdził.
- Dziwię się, że jeszcze ci jej nie zrobili - House wyjątkowo zignorował jej uwagę, a Catherine roześmiała się. Cuddy posłała jej spojrzenie pełne grozy. Dziewczyna momentalnie umilkła.
- Facet spod czwórki umiera... - Cuddy spojrzała na niego pytająco. - Tak, to ten co ciągle gapi się na twój tyłek... Szczerze mówiąc... Nie dziwię mu się - dziewczyna znowu powstrzymała wybuch śmiechu.
- Niech zgadnę - powiedziała Cuddy. - Ty stoisz teraz w moich drzwiach, a Cameron i Foreman już robią biopsję?

House uśmiechnął się.
- Dzięki - rzucił i wyszedł z gabinetu.
- House! - krzyknęła tylko za nim Cuddy, po czym zaczęła oglądać zdjęcia umieszczone na jej profilu przez przyjaciółkę.
- Nie zatrzymasz go? - spytała zdziwiona.
- Nie, on wie co robi.
- Czy to... - próbowała zagadnąć dziewczyna. - Czy to on?
- Nie... - powiedziała cicho Cuddy, choć wiedziała, że przyjaciółka i tak dowie się wkrótce prawdy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:36, 02 Kwi 2010    Temat postu:

ale 'czy to on' co?
coraz bardziej mi się podoba, zaciekawiłaś mnie końcówką...
błędów nie widziałam, czyli beta się sprawdza
czekam na następną część!
Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:56, 02 Kwi 2010    Temat postu:

Przyznam szczerze, że dopiero teraz zaczełam czytać tego fika. Początek niezbyt mnie przekonał (szczególnie ta część z omdleniem cuddy ) ale jest coraz lepiej. Ortogrfii się nie czepiam bo u mnie z nią krucho ale polecam znależć sobie betę.
Parę rzeczy bym zmieniła np.

"Była wściekła.
Była wściekła na siebie.
Była wściekła na House'a.
Była wściekła na cały świat."

na

"Była wściekła. Na siebie, na House'a, na cały świat."

Ale to tylko moje zdanie.

Pozatym muszę pogratulować niektórych dialogów. Padłam przy:

"- Potrzebuję biopsji mózgu - stwierdził.
- Dziwię się, że jeszcze ci jej nie zrobili "



Pozdrawiam i wena życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin