Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wizyta domowa [T]
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:32, 02 Cze 2008    Temat postu:

taki jak zwykle , bez uczuć , prawdziwy house .
ciekawa akcja się zaczyna . on obojętny bo to tylko kolejny pacjęt<zabawka> a wilson dobroduszna wróżka która chce pomóc


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:41, 02 Cze 2008    Temat postu:

Świetne tak samo jak poprzednie party.

i z niemieckiego lol


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:39, 03 Cze 2008    Temat postu:

" i tak wszyscy bardziej kojarzymy Voldemorta. Nie ta era xD "
Oj, to ja jestem z innej ery... Albo moja babcia była maniaczką, bo od razu wiedziałam, o jaką bajkę chodzi Voldemorta też kojarzę, ofkors :wink:

Huragius - nmzc - teraz ja przynajmniej wiem, jak jest "rezonans" po niemiecku
I w ogóle na medycynie się nie znam, więc we wszytko wierzę baz mrignięcia okiem - szczególnie jak jest tak dobrze przetłumaczone

Również mam nadzieję, że Zach nie choruje na nic zakaźnego


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huragius
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: oddział zamknięty

PostWysłany: Wto 16:32, 03 Cze 2008    Temat postu:

Cytat:
Kolejna dawka przetłumaczona z radości, że Richie zaczęła tłumaczyć One Step


Rozdział V

- Dr Wilson uważa, że biopsja jest zbyt ryzykowna.

House przestraszył się, kiedy Taub zwrócił się do niego, ale nie dał nic po sobie poznać, tylko gapił się dalej przed siebie.
Stał na szpitalnym korytarzu, obserwując Zacka przez szklaną szybę. Chłopak spał… prawdopodobnie był otumaniony podanymi mu środkami uspokajającymi.

- Zapomnij o guzie – House przeniósł ciężar ciała na swoją laskę i odwrócił się do Tauba. – Skoro ten punkt jest rzeczywiście tak znikomy, musimy szukać przyczyny gdzieindziej.

Taub westchnął głośno.

- Ale gdzie, skoro nie w jego mózgu? Coś tam musi powodować te halucynacje. A może nadal uważasz, że czegoś o nim nie wiemy?

House skrzywił się.

- Sądzisz, że gdybym wiedział, co mu dolega, stałbym sobie teraz na korytarzu, wypatrując dziur w czasoprzestrzeni i czekał, aż wy na to wpadniecie?

Taub gapił się na niego przez chwilę, poczym odwrócił się i odszedł w kierunku, z którego przyszedł, kręcąc głową.

- Nie robimy nic, dopóki Trzynastka nie wróci z włamania! – zawołał za nim House. Jakaś młoda pielęgniarka, która właśnie przechodziła obok, spojrzała na niego wielkimi oczami. – Włamanie to taka nazwa shoppingu w naszym tajemnym slangu – House skinął jej głową i położył sobie palec na ustach. – Ale psst, nie wsyp nas! – I pokuśtykał do swojego biura, a pielęgniarka odprowadziła go uważnym wzrokiem.

---

- Pacjent nie mieszka w pierwszorzędnej dzielnicy. Na ulicy roiło się od ciemnych typów – zrelacjonowała Trzynastka. – Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że to byli…

- Żebracy? – zapytał Kutner.

- Ździry!* – odparła Trzynastka

House nie zareagował na jej komentarz.

- Co znalazłaś? – zapytał tylko.

- Cóż… - sięgnęła do kieszeni płaszcza i wyciągnęła reklamówkę z paroma próbkami. – Nic specjalnego. Trochę pleśni pod zmywakiem, przeterminowaną paczkę kawy, cieknącą rurę odpływową i to – położyła pojemniczek na biurku House’a. – Środki uspokajające. Nic podejrzanego.

House wziął pojemnik i obrócił go parę razy w dłoniach.

- Nie osądzaj zbyt szybko. Może bierze te leki, bo to nie pierwszy raz, kiedy gonił go wyimaginowany człowieczek z narzędziem mechanicznym.

- Ale… to jest…

- Idźcie i skonfrontujcie go z tym!

Trzynastka wlepiła w House’a wrogie spojrzenie.

- Co jeśli zapyta, skąd to mam?

- Powiesz, że dozorca wpuścił cię do mieszkania – podsunął półżartem Taub.

House zerknął na niego, po czym wziął leki od Trzynastki i wepchnął je Taubowi do ręki.

- Świetny pomysł, zajmij się tym.

Taub gapił się na niego szeroko otwartymi oczami, jednak House zrobił niecierpliwy ruch laską i team opuścił biuro.
Taub nie wiedział, co zrobić z komentarzem House’a, jednak szukanie rozwiązania zostało mu póki co oszczędzone, właśnie kiedy zamierzał wejść do pokoju Zacka, zobaczył przez szybę Dr Wilsona stojącego przy jego łóżku.

---

Wilson skrzyżował ręce na piersi i przyglądał się śpiącemu Zackowi. Ocenił krytycznie jego EKG i upewnił się, czy kroplówka dostarcza środków, które podali mu na wszelki wypad, w regularnych odstępach.

Nie wiedział dokładnie, po co tu przyszedł, nie miał tu nic więcej do roboty.
Pacjent nie był przypadkiem dla onkologa, nawet gdyby Wilson powiększył obraz z jego rezonansu jeszcze tysiąckrotnie, ten mikroskopijny cień nie spowodowałby tak wyraźnych urojeń.

Ale Wilson miał niejasną potrzebę zobaczyć Zacka.
Patrzył w dół na młodego mężczyznę, na którego twarzy światło odbijało się szarawym blaskiem i nie mógł przestać myśleć o tym, w jaki sposób zarabia pieniądze… i kto zalicza się do jego klientów.

Przejechał ręką przez swoje włosy i wstrzymał powietrze, kiedy Zack poruszył ręką na posłaniu, po czym z cichym jękiem otworzył oczy.
Wilson poczuł się jak przyłapany, mimo że właściwie nie zrobił nic złego. A jednak czuł, że wstydzi się swoich własnych myśli. House miał racje, lekarzowi powinno być obojętne, kogo leczy…
Pomimo to przyszedł tu.
Wilson udał, że przestawia coś na monitorze EKG, po czym skinął głową i chciał opuścić pokój.

- Pan jest…

Łamiący się głos Zacka sprawił, że zastygł w pół kroku i odwrócił się z powrotem w jego stronę.

- Em… my się znamy? – zapytał, mając nadzieje, że brzmi nonszalancko.

Usta Zacka wygięły się w małym uśmieszku i mimo zmęczenia w jego oczach zaiskrzyło rozbawienie.

- Pan jest przecież tym słodkim znajomym Dr House’a. Proszę mi nie mówić, że on też tu pracuje. Rany, świat jest mały. – Wilson przytaknął tylko, nie wiedział, co powiedzieć, więc Zack ciągnął dalej. – Jaka szkoda. Teraz kiedy widział mnie pan w takim stanie, na pewno wyrzuci pan moją wizytówkę.

- Wizytówkę? – Wilson potrzebował chwili, zanim zrozumiał, że Zack ma myśli kartkę, którą wcisnął mu przed drzwiami House’a. – Em… Pan się pomylił. Nie jestem… no… Przyszedłem tu tylko żeby sprawdzić EKG…

- Oczywiście, z jakiego innego powodu miałby pan – Zack napił się wody z butelki stojącej obok jego łóżka na małym stoliku. – Z jego jest pan wydziału?

Wilson ponownie poczuł się jak przyłapany, ale co by mu to dało, gdyby skłamał?

- Onkologii.

- Więc mam raka? – cień niepokoju pojawił się na twarzy chłopaka i zatrzymał unoszoną właśnie do ust butelkę w pół drogi.

- Co? Ah… nie, najprawdopodobniej nie. Pański rezonans wyszedł raczej w porządku.

- Więc nie rozumiem, co pan tu robi?

- Powiedziałem przecież, że…

- Proszę, każda pielęgniarka mogła przekręcić tą małą gałkę na monitorze… do tego nie wysyła się ludzi, którzy ukończyli medycynę. Mam raka, a pan nie chce mi o tym powiedzieć!

Wilson wziął głęboki oddech.

- Proszę mi wierzyć, nie ma pan raka. Zespół wykształconych diagnostów zajmuje się pana przypadkiem. Nie wiemy jeszcze dokładnie, co panu jest.

Zack widocznie się uspokoił. Wypił jeszcze łyk wody i odłożył butelkę na stolik.

- A w jakim wydziale jest Dr House?

Wilsonowi wcale nie podobało się, że Zack zadaje tyle pytań. Czuł się niepewnie i po raz kolejny zastanawiał się, co on sobie myślał, przychodząc tutaj.

- W diagnostyce – odpowiedział lakonicznie.

Zack uniósł brwi.

- Prowadzi mój przypadek… - to było raczej stwierdzenie niż pytanie. Wilson przytaknął. – Rozumiem – odrobinę arogancki uśmieszek ponownie zagościł na twarzy Zacka. – Przysłał pana? Pewnie chciałby się upewnić, że to tylko czasowa niedyspozycja, niechętnie umawia się z innymi moimi kolegami, to…

- Proszę przestać! – Wilson powiedział to nieco ostrzej niż zamierzał i postarał się to od razu załagodzić. – Nie obchodzi ani mnie, ani nikogo innego, co jest, czy też czego nie ma, między panem i Housem, więc proszę zatrzymać to lepiej dla siebie. Nie chcę wiedzieć – jednocześnie Wilson mógł usłyszeć w swojej głowie głos House pytający „Skoro nie chcesz wiedzieć, dlaczego urządziłeś mi takie przesłuchanie?”.

Zack poprawił się na swoim miejscu, wziął głęboki wdech i spojrzał sceptycznie na Wilsona.

- Jak pan się właściwie nazywa – zapytał.

- Dr Wilson – odpowiedział, zaskoczony nagłą zmianą tematu.

Zack gapił się na niego przez chwilę, po czym wybuchnął głośnym śmiechem.
Wilson zastanawiał się właśnie, co takiego zabawnego jest w jego nazwisku, kiedy śmiech Zacka przeszedł w napad kaszlu.
Zack uderzył się w klatkę piersiową, ale jego ręce zaczęły się niekontrolowanie trząść, więc zacisnął je kurczowo na prześcieradle.

- Pomóż mi… - wydusił z wysiłkiem.

Wilson spojrzał na EKG, na którym widać było stale przyspieszającą akcję serca. Otworzył drzwi na korytarz.

- Potrzebna pomoc! – zawołał w głąb holu, a niedługo później pojawił się Taub, a za nim Kutner i Trzynastka.

Zespół House’a zajął się pacjentem i Wilson wykorzystał okazję, by dyskretnie się ulotnić.
Wrócił do swojego gabinetu i usiadł przy biurku. Wciąż pytał się, co tak rozbawiło Zacka, jednak przy najlepszych chęciach nie był wstanie znaleźć odpowiedzi.


Cytat:
* Niemiecka liczba mnoga nie rozróżnia rodzaju żeńskiego i męskiego, zastąpiłabym to słowo jakimś męskim odpowiednikiem zawodu, ale sęk w tym, że poza żigolo, który jest czymś zupełnie innym (służy za towarzystwo kobietom, nie mężczyznom) nie ma w polskim języku określenia na męską prostytutkę, poza „męską dziwką”, co też brzmi raczej sztucznie. Więc jeśli ktoś zna jakiś (zwłaszcza wulgarny) rzeczownik określający prostytułujących się chłopców, to niech da mi znać, bardzo proszę!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:49, 03 Cze 2008    Temat postu:

Kurczę... Muszę tłumczyć więcej fików, które sprawią ci radość, bo fik się rozkręca...

Jak mi przyjdzie do głowy jakieś określenie, to na pewno dam znać

I... I chyba wiem, co rozbawiło Zacka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:50, 03 Cze 2008    Temat postu:

to jest dopiero powód żeby tłumaczyć!

ach, House poddenerwowany całą historią
ciekawe kiedy się wyda i jak zareaguje!

no i Wilson broni swojego terytorium!
słodko! *_*

Wciąż pytał się, co tak rozbawiło Zacka, jednak przy najlepszych chęciach nie był wstanie znaleźć odpowiedzi.
założę się, że House uprawiając seks wykrzykuje imię Wilsona w trakcie uniesienia!

kiedy więcej?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:00, 03 Cze 2008    Temat postu:

evay - a ja nie chciałam spoilerować

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:01, 03 Cze 2008    Temat postu:

ale to na razie tylko przypuszczenia ;pp

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huragius
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: oddział zamknięty

PostWysłany: Wto 17:12, 03 Cze 2008    Temat postu:

evay napisał:

ach, House poddenerwowany całą historią
ciekawe kiedy się wyda i jak zareaguje!

no i Wilson broni swojego terytorium!
słodko! *_*

Wciąż pytał się, co tak rozbawiło Zacka, jednak przy najlepszych chęciach nie był wstanie znaleźć odpowiedzi.
założę się, że House uprawiając seks wykrzykuje imię Wilsona w trakcie uniesienia!


evay, Twój komentarz mnie rozwalił.
1. mi też się podoba poddenerwowanie House'a - co do reszty nie będę spoilerować

2. Nie przyszło mi do głowy że Wilson może podświadomie bronić swojego terytorium, ale moim zdaniem to genialna teoria, przedstawię ją autorce w najbliższym mailu

3. o loool xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huragius
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: oddział zamknięty

PostWysłany: Śro 12:29, 04 Cze 2008    Temat postu:

Cytat:
Rzeczywistość jest dużo bardziej subtelna i romantyczna niż przewidywania evay xD Mam nadzieje, że to nie sprawia Wam zawodu, Wy nienasycone maniaczki (with all the love in the World xD)


Rozdział VI

- Dajcie mu kwas walproinowy* - powiedział House, nie patrząc na nich. – I spytajcie go, czy w rodzicie były przypadki epilepsji.

- Epilepsji? – zapytała Trzynastka, marszcząc czoło. – Jesteś pewien, House? On nie miał napadu spazmów, po prostu trzęsły mu się ręce. Może to reakcja na leki, które daliśmy mu na halucynacje.

House odłożył długopis, którym właśnie kreślił coś w na małym notatniku i oparł głowę na dłoniach. Wreszcie spojrzał na Trzynastkę wielkimi oczami.

- Czasem poważnie zastanawiam się, czego ta dzisiejsza młodzież uczy się na medycynie. Epilepsja może ograniczać się do pewnych części ciała.

- Epilepsja nie pojawia się nagle nie wiadomo skąd, House! - Trzynastka i House skierowali spojrzenia ku drzwiom, w których niewiadomo skąd pojawił się Foreman opierający się o futrynę. – Padaczka musiałaby mieć jakąś przyczynę w organizmie, guz, cokolwiek. A gdyby była dziedziczna w rodzinie, dowiedzielibyśmy się o tym wcześniej.

House westchnął teatralnie, przewracając oczami.

- Foreman, znowu będziemy przez to przechodzić? Jak długo pracujemy razem w tym departamencie? - Foreman nie odpowiedział. – Prawdopodobnie dłużej niż trwał jakikolwiek twój związek – ciągnął House. – I jak często zdarzało mi się stawiać diagnozę, która dla ciebie nie miała absolutnie żadnego sensu? - Foreman odwrócił wzrok, chowając ręce w kieszeniach kitla. Potrząsnął głową. – To przecież proste. Wy nie macie racji, ja mam rację, i tak zawsze. A teraz dajcie mu kwas walproinowy.

Trzynastka zerkała to na Foremana to na House, wreszcie rzuciła temu pierwsze spojrzenie, które można było uznać za mieszankę wściekłości i bezsilności, a on usunął się z jej drogi, kiedy wychodziła na korytarz.

Foreman pozostał w progu, przyglądał się House’owi przez chwilę milcząco.

- Czy ośmieszane mnie przed członkami twojego zespołu sprawia ci przyjemność?

- Tak! – odparł House głosem ociekającym sarkazmem. – Wpisałem to sobie w „Hobby”, kiedy dawałem ogłoszenie matrymonialne.

- Słuchaj – przerwał mu Foreman z poważną miną. – Wiem, że jestem dla ciebie wrzodem na tyłku, sam znam dwadzieścia pięć szpitali, w których pracowałbym chętniej, niż u ciebie tutaj, ale Cuddy chce, żebym pilnował, by twoje szalone teorie nie spowodowały większych szkód. Byłoby lepiej dla wszystkich zainteresowanych, gdybyś przyjął to do wiadomości.

- O Bożeee – House uderzył w swój “płaczliwy” ton. – Mógłbyś iść i zamęczać tym uszy Cuddy, ja moich jeszcze potrzebuję.

Foreman rzucił mu zirytowane spojrzenie, po czym odwrócił się i bez słowa opuścił biuro House’a
Poszedł do pokoju Zacka, gdzie zastał już Trzynastkę, wstrzykującą mu leki.
Zack był spokojny i obserwował z poważną miną, jak Trzynastka wyjmuje pustą strzykawkę z jego wenflonu.

- Nie wiem, jak było z moimi rodzicami, nie dorastałem przy nich – mówił właśnie, kiedy wszedł Foreman. Spojrzał na niego. – Musi być ze mną gorzej niż myślałem, skoro kręci się tu połowa szpitala – skomentował, choć nie brzmiało to wcale jak żart, już prędzej jak rodzaj wisielczego humoru.

- Nie, myli się pan – odparł Foreman. – Mamy nadzieje, że te lekarstwa szybko zadziałają.

- Macie nadzieje, tak? Ale nie jesteście pewni? Myślałem, że odkryliście, że to epilepsja.

- Właściwie, chciałbym być z panem szczery… jest pewien rozdźwięk w naszym zespole.

- Foreman… - odezwała się cicho ale groźnie Trzynastka. – Przestań.

- Nie, to bardzo interesujące – stwierdził Zack. – A jaki jest pogląd Dr House’a?

- Ee… - Foreman i Trzynastka wymienili zaskoczone spojrzenia. – Skąd pan wie, że Dr House zajmuje się pana przypadkiem. Był tutaj? – zapytała.

- To by było coś nowego… - dorzucił Foreman.

- Em… nie – odparł Zack odrobinę za szybko. – Słyszałem tylko, jak ktoś o tym mówi. – Tajemniczy uśmiech przemknął przez jego zmęczoną twarz. – Więc jakie jest jego zdanie?

- On… obstawia teorię z epilepsją – odpowiedziała Trzynastka.

- Rozumiem… no, to wszystko w porządku.

Trzynastka i Foreman jeszcze raz spojrzeli po sobie. Potem kiwnęli do pacjenta i chcieli opuścić pokój.

- Zaraz, proszę chwilę zaczekać – powiedział Zack. – Mogliby państwo poprosić Dr Wilsona, żeby wpadł tutaj, kiedy znajdzie czas?

- Wilsona? – zapytał Foremna, marszcząc czoło. – Czego pan chce od niego, myślałem, że pański rezonans wyszedł negatywnie.

- Mimo to mam do niego parę pytań, czy to zabronione?

Foreman wzruszył ramionami i skrzyżował ręce na piersi.

- Dobrze, przekaże mu.

Zack skinął głową. Ułożył się z powrotem na łóżku i zamknął oczy, podczas gdy Foreman i Trzynastka wyszli z pokoju.

---

Niedługo potem Wilson wszedł do pokoju Zacka. Odchrząknął głośno a Zack spojrzał na niego znad czasopisma, które właśnie przeglądał. Jeden kącik jego ust uniósł się w górę, odłożył gazetę na bok.

- Chciał pan ze mną porozmawiać? – zapytał Wilson, opierając ręce na biodrach.

- Nasza poprzednia rozmowa została przerwana.

Wilson zamrugał i podszedł bliżej.

- Nie chcę być nieuprzejmy, ale nie mam czasu, by cały dzień gawędzić z pacjentami, których nie leczę. Jeśli nie ma pan żadnych pytań natury medycznej, mogę przyjść tu po swoim dyżurze…

Zack uśmiechnął się i podniósł odrobinę trzęsącą się dłoń.

- Spokojnie, nie zatrzymam pana na długo… myślałem tylko… to jest coś, co może pana zainteresować.

Wilson uniósł obie ręce w wzbraniającym geście.

- Jeśli chodzi o pańską ofertę, powiedziałem już…

- Nie, nie o to.

- Więc o co? – zapytał Wilson i przypomniał sobie śmiech Zacka, kiedy usłyszał jego nazwisko.

- Pan i Dr House jesteście ze sobą blisko, prawda?

- Em… - Wilson spojrzał na Zacka zaskoczony. – Dlaczego pan tak sądzi? – Nieufnie zmarszczył brwi.

- To prawda czy nie?

- Cóż… jest moim najlepszym przyjacielem…

- Jest pan pewien?

Wilson westchnął. Nie wiedział, czego Zack od niego chce, ale był już zmęczony, tłumaczeniem wszystkim na około, że dobrowolnie spędza czas z Housem.

- JESTEM pewien – odparł. – Nie jest pan pierwszą osobą, która mnie pyta, dlaczego tak jest, ale tak jest.

Zack przekrzywił lekko głowę.

- Zdaje się, że dotknąłem wrażliwego tematu… W każdym razie nie to miałem na myśli – zmierzył wzrokiem Wilsona, który właśnie ze zmarszczonym czołem mierzwił sobie włosy.

- Proszę posłuchać, nie wiem, co pan miał na myśli…

- Okay, więc chciałbym opowiedzieć panu pewną historyjkę.

- Historyjkę? – Facet zaczynał powoli działać Wilsonowi na nerwy. Teatralnym gestem rzucił spojrzeniem na swój zegarek i ponownie oparł ręce na biodrach.

- Spokojnie, to nie potrwa długo.

- Pacjenci na mnie czekają.

- Powiedziałem przecież…

- W porządku, więc o co chodzi?

- Dr House zadzwonił pierwszy raz do naszej agencji dwa lata temu i…

Wilson podniósł ostrzegawczo dłonie. Nie chciał nic o tym słyszeć.

- Proszę przestać, dlaczego do diabła opowiada mi pan o tym? To mnie nie obchodzi!

Zack wziął skraj swojego prześcieradła do ręki i bawił się nim przez chwilę ze wzrokiem nieustannie wlepionym w Wilsona.

- Posłuchaj mnie po prostu, założę się, że to cię jednak zainteresuje.

- W porządku – Wilson czuł się naprawdę nieswojo i nie opuszczało go uczucie, że właśnie robi coś niewłaściwego. Stał tam w pokoju pacjenta House’a i słuchał, jak ten opowiada mu o swoich tête-à-tête z jego najlepszym przyjacielem. Jasne, że był ciekaw… jak wszystkiego, co dotyczyło House’a. I musiał przyznać w końcu sam przed sobą, że był wściekły o to, że House trzymał go w nieświadomości… ale mimo wszystko to tutaj nadal było niewłaściwe.

- Więc dwa lata temu – ciągnął Zack. – Świetnie to pamiętam, bo to ja do niego wtedy pojechałem i do dzisiaj zawsze chciał widzieć się tylko ze mną, nikogo innego do siebie nie dopuścił – obrócił prześcieradło między palcami. – Właściwie to nie był taki wielki przypadek, że to ja wtedy do niego pojechałem. Zaznaczył wyrazie, że chce szatyna z brązowymi oczami – Zack spojrzał na Wilsona, jednak jego mina wyrażała tylko zniecierpliwienie i niezrozumienie, tak jak uprzednio, więc Zack ciągnął dalej. – Więc jeździłem do niego. Wiele razy… Przy okazji pytałem go, dlaczego to musi być bezwzględnie szatyn, ale nie odpowiedział. W ogóle nie mówił zbyt dużo, tak sądzę, tylko to, co konieczne – z tym Wilson musiał się zgodzić… - Pytałem go o to jeszcze parę razy, ale potem się poddałem, to było bezcelowe.

- Dlaczego interesuje się pan prywatnym życiem pańskich… klientów… w ogóle? – rzucił Wilson.

- Ta, dlaczego? Muszę mieć ich przecież dość, tak pan sądzi, prawda? Wydaje mi się, że to jak w każdej branży. Są śmiertelnie nudni ludzie, o których zapomina się zaraz po tym, jak się ich zobaczyło… i są ludzie, którzy zapadają w pamięć… ludzie, o których chętniej dowiedzielibyśmy się czegoś więcej.

Wilson czuł się dziwnie, słysząc, jak mówi to ktoś z profesji Zacka, jednak dobrze wiedział, co chłopak ma na myśli. Czuł dokładnie to samo, kiedy poznał House’a.

- Dr House był właśnie kimś takim, dlatego pytałem, ale jak mówiłem, nie otrzymałem odpowiedzi. Przez rok nie wracaliśmy do tematu, a potem… - Zack przerwał, jakby zastanawiał się nad swoimi następnymi słowami. – A potem to znalazłem… Naturalnie nie pokazał mi tego sam… wyszedł na chwilę z pokoju, a ja wziąłem jakiś stos papierów z jego biurka i zacząłem go przeglądać w nadziei, że między medycznym bajzlem znajdę jakieś ciekawe czasopismo… i wtedy ta kartka wypadła ze stosu… ręcznie zapisana. Były na niej jakieś nuty z tytułem „Dla J.W.” Szybko odłożyłem to na miejsce i kiedy wrócił zapytałem go niby mimochodem, czy zna kogoś z inicjałami J.W. Podał mi pańskie nazwisko. Więc już wiedziałem, dla kogo był ten utwór… Kiedy spotkałem pana przed jego drzwiami nie skojarzyłem od razu, że to pan… ale kiedy podał mi pan swoje nazwisko, po prostu mnie olśniło… tamta kartka, słabość do szatynów z brązowymi oczami… to wszystko nagle nabrało sensu – Zack milczał, obserwując Wilsona, którego oczy powiększały się stale podczas opowieści chłopaka.

Wilson wziął głęboki oddech i spojrzał na Zacka, jakby nie potrafił uwierzyć, w to co przed chwilą usłyszał.

- Myli się pan – wyrzucił z siebie po chwili kłopotliwej ciszy. Patrzył uważnie na Zacka. – Naprawdę, mylisz się – powtórzył tak, jakby próbował przekonać samego siebie, że ma rację.

- Skoro pan tak sądzi – odparł Zack.

Wilson odczuł nagle wielką potrzebę, by wyjść z tego pomieszczenia. Odwrócił się w miejscu i niemal w popłochu opuścił pokój.

Cytat:
* W przypadku padaczki lek pierwszego rzutu na napady pierwotnie uogólnione; Nie macie pojęcia, jaka jestem z siebie dumna, że udało mi się to znaleźć. Nie przeczę, że wikipedia to sterta amatorszczyzny, ale jazzu, jest taka przydatna. Więcej o kwasie walproinowym [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:45, 04 Cze 2008    Temat postu:

Ojej, utwór dla Wilsona! To rozczulające *________________*

(wywiesza transparent): "Ery i Hilsona!"

Świetnie, Huragius, jesteś moją idolką


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:46, 04 Cze 2008    Temat postu:

Rzeczywistość jest dużo bardziej subtelna i romantyczna niż przewidywania evay xD
no coooooooooooo?

- Nasza poprzednia rozmowa została przerwana.
ach ta nonszalancja ;D
podoba mi się strasznie ten Zack

Zaznaczył wyrazie, że chce szatyna z brązowymi oczami – Zack spojrzał na Wilsona
ach! Wilsonowy Zack! *_*
Boże, czemu House nie wziął sprawy w swoje ręce co?
i co? że niby seks jest dla niego aż tak ważny?
chyba o wiele lepiej jest BYĆ z kimś kogo sie kocha w związku, a nie tylko dlatego, że się chce kochać.

Wilson odczuł nagle wielką potrzebę, by wyjść z tego pomieszczenia. Odwrócił się w miejscu i niemal w popłochu opuścił pokój.
Wilson, kretynie, nie uciekaj tylko leć powiedzieć mu, że też go kochasz *_*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huragius
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: oddział zamknięty

PostWysłany: Śro 13:02, 04 Cze 2008    Temat postu:

evay, zdajesz sobie sprawę, że twoje komentarze są zagrożeniem dla zdrowia tłumacza?
Mi też się strasznie podoba Zack co do zarzutów wobec House'a, to ja jestem ostatnią osobą, która by go broniła

W każdym razie, dziewczyny, wstrzymajcie konie, bo przed nimi jeszcze dłuuuuga droga xD fik ma 14 rozdziałów i nie jest jeszcze skończony - to tak w ramach przypomnienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:22, 04 Cze 2008    Temat postu:

to znaczy że... mam już nie komentować?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:27, 04 Cze 2008    Temat postu:

taaa... Może to była "Serenada dla J.W." :?:
Już widzę House'a na motorze, z gitarą... A potem pod oknem Wilsona - oby miał pokój na parterze

Zack milczał, obserwując Wilsona, którego oczy powiększały się stale podczas opowieści chłopaka - a mnie powiększał się uśmiech na twarzy (dobrze, że rozdział się skończył, bo chyba by mi twarz odpadła )

Aż mnie skręca z ciekawości, jak oni to wszystko...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Hilsonlandii
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:50, 04 Cze 2008    Temat postu:

No nie.. ,,Dla J.W" boosko ( robi się coraz ciekawiej)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huragius
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: oddział zamknięty

PostWysłany: Śro 14:53, 04 Cze 2008    Temat postu:

Cytat:
to znaczy że... mam już nie komentować?


What?! NO!!! <- przyznaj, że się tego spodziewałaś dostaje głupawki przy twoich komentarzach, co zaczyna być uzależniające - wiesz te endorfiny do mózgu xD

Cytat:
taaa... Może to była "Serenada dla J.W." :?:
Już widzę House'a na motorze, z gitarą... A potem pod oknem Wilsona - oby miał pokój na parterze


Richie, nie podejrzewałam, że drzemie w tobie taki duch romantyzmu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:01, 04 Cze 2008    Temat postu:

przepraszam bardzo, aż tak głupio piszę? ;D
i aż na taką fanatyczkę wychodzę ? ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:09, 04 Cze 2008    Temat postu:

Huragius napisał:

Cytat:
taaa... Może to była "Serenada dla J.W." :?:
Już widzę House'a na motorze, z gitarą... A potem pod oknem Wilsona - oby miał pokój na parterze


Richie, nie podejrzewałam, że drzemie w tobie taki duch romantyzmu

Oj, wcale mnie nie znasz... Jestem straszną Hilsonową romantyczką :!: Jak sobie przypomnę, jak mnie rozkleił ten mini-fik o ślubie, to się boję, co będzie kiedy evay napisze...
Btw - więc co takiego podejrzewałaś, jeśli nie romantyzm??? Że ja to tylko Erę, tak??? A Koci Fik, to co???


A co do komentarzy autorstwa evay - mam dokładnie to samo + popadam w zachwyt


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huragius
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: oddział zamknięty

PostWysłany: Śro 15:22, 04 Cze 2008    Temat postu:

Oł maj gaaad, my tu wszyscy wychodzimy na lepiej-nie-wiedzieć-kogo xD

Cytat:
A co do komentarzy autorstwa evay - mam dokładnie to samo + popadam w zachwyt :smile:

Widzisz, evay, Richie odpowiedziała za mnie

Ale ja się teraz muszę wstrzymać z tłumaczeniem tego, bo jesteśmy już prawie w połowie opublikowanych rozdziałów, a autorka dokleja jeden na miesiąc, co wy zrobicie (co ja zrobię?!), jak przetłumaczę wszystkie a fik nadal będzie nie skończony?!

Więc teraz się przerzucę raczej na "antydepresant"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:39, 04 Cze 2008    Temat postu:

ojć... a zaczynało być gorąco...

ale Antydepresant też jest super


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin