Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

7x05 "Unplanned Parenthood"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sezon 7
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Na ile punktów oceniasz odcinek?
1
5%
 5%  [ 4 ]
2
0%
 0%  [ 0 ]
3
0%
 0%  [ 0 ]
4
4%
 4%  [ 3 ]
5
1%
 1%  [ 1 ]
6
1%
 1%  [ 1 ]
7
7%
 7%  [ 5 ]
8
18%
 18%  [ 13 ]
9
17%
 17%  [ 12 ]
10
44%
 44%  [ 31 ]
Wszystkich Głosów : 70

Autor Wiadomość
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:35, 07 Lis 2010    Temat postu:

Tak się zastanawiam, czy ktoś oglądałby jeszcze ten serial, gdyby przez siedem lat powielano schemat z pierwszego sezonu. Twórcy na poczatku przedstawili nam genialnego diagnostę i super, przez trzy sezony znaliśmy go tylko z perspektywy pacjent - diagnoza- olśnienie. ALe serio jeśteście pewni, że to by się sprawdziało przez siedem lat Nie byłoby żadnych emocji, dyskusji... Myśle, że wtedy dopiero serial mógłby stracić, znudzić? Nie wiem. Ja w każdym razie cieszę się bardzo, że mam możliwość wniknięcia w psychikę takiego niezwykłego bohatera jak House. Lubię poznawać go w różnych sytuacjach. To niezwykła podróż, mam na myśli drogę jaką przeszedł House przez te siedem sezonów. Każdy ma swoje zdanie, ale ja z pewności nie chciałabym żeby serial zatrzymał się w miejscu. A opierając się na schemacie z pierwszego sezonu, nasz serial mógłny mieć ich conajwyżej cztery. Czy House się zmienił? To zależy co kto postrzega przez zmianę i jak na to patrzy. Dla mnie się nie zmienił i ma swoje zdanie. A co ważniejsze potrafi tak manipulować, że nawet jak Cuddy myśli, że jest górą to i tak wychodzi na jego. Dialogi, gierki, podejście do pacjentów - tu też widzę House'a. Że wtedy poszedł do domu, niańczyć Rachel, no przecież zwykle tak było, zlecał kaczuszkom stos badań i sam znikał, nigdy nie należał do tych osób co zarywają noce dla pacjenta. A co robił w domu. Nawet nie zajrzał do małej. Wyjadał Cuddy zapasy House próbuje się zmienić, w pewnym sensie, chce spróbować czegoś nowego, co przynajmniej w tej chwili mu się podoba, i mi się podoba obserwowanie tych jego wysiłków, to sweg rodzaju droga, przez którą twócy postanowili przeprowadzić tę skomplikowaną postać i przynajmniej ja z chęcią ją obejrzę

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Nie 18:48, 07 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yummycake
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Candyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:21, 07 Lis 2010    Temat postu:

lisek napisał:
Czy House się zmienił? To zależy co kto postrzega przez zmianę i jak na to patrzy. Dla mnie się nie zmienił i ma swoje zdanie. A co ważniejsze potrafi tak manipulować, że nawet jak Cuddy myśli, że jest górą to i tak wychodzi na jego. Dialogi, gierki, podejście do pacjentów - tu też widzę House'a.


Cieszę się, że ktoś ma podobny punkt widzenia. Ja również uważam, że House pod wieloma względami pozostał sobą. Według mnie stosuje te same stare sztuczki co kiedyś lecz siłą rzeczy musiał trochę zmienić swoje życie. Jeśli ktoś ma inną opinię to też nie uważam tego za powód do szyderstwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ms. LuBitch
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Lis 2010
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:37, 07 Lis 2010    Temat postu:

Wymiana zdań a'la Huddy - H. wchodzi do gabinetu z własnym zdaniem, a wychodzi ze zdaniem Cu.

No cóż, yummycake, wolę już mieć ograniczone horyzonty mentalne niż taki przeciąg między uszami, żeby mylić "potyczki słowne" z dyskusją. Co dalej - HuS jako "wymiana dóbr i usług" w skali mikro? Chociaż... lepiej nie posuwać się tak daleko, bo wtedy Cu. wyszła by na prostytutkę, a tego byśmy nie chcieli, prawda?
Anyway, dobrze, że wyjaśniłaś Pino, co miałaś na myśli pisząc, że "House mimo bycia w związku pozostał sobą" oraz że "MA własne zdanie, ale ulega Cuddy ". Bo już zaczęłam się zastanawiać, jakim cudem umknęły mi odcinki, w których H. ulegał Cu. czy komukolwiek (tzn przed praniem mózgu w Mayfield) i nie bronił do upadłego swojego (nawet najbardziej idiotycznego) zdania.
W każdym razie to już lepiej dla H., żeby jednak nie miał własnego zdania, bo jeżeli je ma, ale dobrowolnie od niego odstępuje, to znaczy, że stracił jaja, przez co w kwestii "bycia facetem w związku" stawia go duuuużo niżej od Tauba.

ale wiesz... ostatecznie mogę przyznać, że mam takie samo zdanie jak ty, tylko inne. To co, może wpadniesz jutro do mnie i pomożesz mi w poszerzaniu horyzontów? Wyburzymy razem dom sąsiada z naprzeciwka


Swoją drogą, nie rozumiem, czemu tak bardzo upieracie się przy powtarzaniu jak zdarta płyta, że H. się nie zmienił. Bo TPTB tak twierdzi? Przecież zmiana nie jest niczym złym, jest wręcz naturalnym następstwem wejścia i zaangażowania się w związek. Dopóki człowiek jest sam, jego priorytetem jest własne szczęście, a kiedy się kogoś pokocha, to pragnie się szczęścia tej drugiej osoby (co H. pokazałuje mniej lub bardziej we wszystkich epach s7) - i co, dalej twierdzicie, że H. się nie zmienił? A może zawsze był misiem-pysiem, który pragnął uszczęśliwiać Cu., ale dopiero teraz się na to odważył? Nawet jeśli to drugie jest prawdą, to i tak oznacza zmianę dla H.
Albo sprawa Vicodinu. Wcześniej twierdzono w serialu, że Vicodin wpływa na sposób myślenia i zachowanie H. Czyli oczywistym jest, że bez Vicodinu H. powinien był się zmienić. Wy twierdzicie coś przeciwnego, więc jak? Vicodin nie miał na H. żadnego wpływu?
Wiem, że fajnie byłoby móc "zjeść ciastko i mieć ciastko", ale tak się nie da, i nawet jeśli będziecie to wmawiać sobie i innym do końca życia, to fakty pozostaną takie same.


lisek
Są dziesiątki seriali, w których nie dzieją się takie rewolucje jak w "House MD", a mimo to nie tracą swojej widowni. Co więcej, gdyby było tak jak twierdzisz - że ludziom znudził się schemat - to czy widzowie ocenialiby schematyczne odcinki lepiej od tych, które od schematu odbiegają? Bo tak właśnie się dzieje...
Cytat:
przez trzy sezony znaliśmy go tylko z perspektywy pacjent - diagnoza- olśnienie. ALe serio jeśteście pewni, że to by się sprawdziało przez siedem lat Nie byłoby żadnych emocji, dyskusji...

Kurcze, a może to jednak ja coś ćpam i mam halucynacje?! Bo dla mnie pierwsze trzy sezony były PEŁNE EMOCJI I DYSKUSJI, na dodatek dotyczących różnorodnych zagadnień (podejścia do pacjentów, miłości H. do kobiet, przyjaźni z W. i nie tylko, Vicodinu, bólu, etc.) - nie tak jak teraz: smętne kręcenie się wokół tego, czy H. jest w stanie być w związku z Cu. czy nie... Jeżeli uważasz, że tamto nie było interesujące, to podziwiam wysiłek włożony w to, żeby dotrwać do s7, który nareszcie okazał się być ciekawy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:52, 07 Lis 2010    Temat postu:

W sumie mogłabym się wypowiedzieć, ale mi się nie chce. Nie po to, żeby się dowiedzieć, że coś ćpam (albo mam ograniczone horyzonty myślowe... ale nie od tego się zaczęło).

Jeśli Ci się nie chce wypowiadać, to po co to robisz? Offtop i to duży.
anyway.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:35, 08 Lis 2010    Temat postu:

Mr.Lubitch, nie do końca wczytałaś się w moją wypowiedź Nie twierdzę, że pierwsze sezony były złe, dziwne wnioski wyciągasz, nie mam pojęcia na jakiej podstawie? Dla mnie były super, miałam na myśli to, czy gdyby caly czas przez te siedem lat nic się działo rewolucyjnego jak to określiłaś, serial by się nie znudził. Pewnie, że lepiej oceniają, ale czy ciągle by tak było, nie jestem pewna. Weźmy chociaż ostry dyżur, wiem, niby nie ma żadnego porównania (chodzi o zasadę) bo bynajmniej ja ostatnich sezonów ja już nie oglądałam. Może z House'm byłoby inaczej, nie wiem.
Nie byłoby żadnych emocji, dyskusji, tu mówię o tym co mamy teraz, serial wzbudza emocje, kontrowersyjne odczucia, dyskutujemy o tym jaki jest House, czy się zmienia, jak się zmienia, to miałam na myśli. Ale skoro uważasz że tylko ty patrzysz na to z najwłaściwszej perspektywy, a cała reszta nie wie co mówi, to cóż, współczuję. Znów, w którym momencie powiedziałam, że pierwsze sezony nie były interesujące? Wysiłek to wkładam w to, by choć odrobinę zrozumieć twoją wypowiedź
Jak nie masz zamiaru brać pod uwagę tego co piszę, to proszę, nie odnoś się do moich wypowiedzi, bo albo ja nie wiem, co pisze, albo ty nie wiesz co czytasz Bo wpychasz w moje wypowiedzi słowa, których tam nie było. Ok. Uważasz, że House się zmienił, że serial nie jest już tak dobry jak kiedyś, ok, nie zamierzam ci mówić, ze jest inaczej, każdy ma swoje odczucia i może się nimi dzielić, ale błagam nie próbuj nikomu udowadniać, że tylko twoje odczucia są słuszne
Ja mam to szczęście, że póki co serial akceptuję i oglądanie go sprawia mi tyle samo radości co na poczatku. I naprawdę nie mam nic przeciw temu, kto ma inne odczucia, doputy, dopóki jak Ty nie zaczyna się czepiać jakiś wyrwanych z kontekstu części wypowiedzi i zarzucać mi rzeczy, których nie pisałam, by udownić jakieś swoje racje


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Pon 18:04, 08 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yummycake
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Candyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:25, 08 Lis 2010    Temat postu:

No widzisz Ms. Lubitch jesteś tak nastawiona na rację własnej opinii, iż nie dostrzegasz nawet, że w pewnych kwestiach się z Tobą zgadzam. Napisałam kilka postów wcześniej "Po drugie JESTEM w stanie logicznie uzasadnić swoje opinie. Oczywistym faktem jest że postać House'a przeszła ewolucję i pewne rzeczy musiały się zmienić. Pisząć jednak, iż uważam, że się nie zmienił miałam na myśli jego dialogi z innymi, specyficzny humor i kłótnie, bo na ten temat się wtedy wypowiadałam. Mój błąd, że nie określiłam tego czarno na białym, bo dla mnie to było oczywiste, jednak nie dla każdego musiało być". Dla mnie pod tym względem House się nie zmienił. Błyskotliwość dialogów jest ta sama jak również poczucie humoru i docinki House'a. Są podobne zarówno kiedyś, gdy brał vicodin, jak teraz, gdy go nie bierze.
Jeśli chodzi o wymianę dóbr w skali mikro, jak to ujęłaś, mam co do tego zupełnie inne zdanie. Traktuję to z humorem i szczerze nie rozumiem oburzenia.

edit: pozwolę sobie zauważyc, że w ostatnim odcinku House dowiódł, iż ma jeszcze własne zdanie i pewne rzeczy robi nadal po swojemu


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez yummycake dnia Wto 23:24, 09 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ms. LuBitch
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Lis 2010
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:59, 10 Lis 2010    Temat postu:

lisku,
skoro byłaś w stanie spłycić pierwsze sezony do schematu "pacjent - diagnoza- olśnienie", to to mi po prostu nie wyglądało na wyraz zachwytu. Nie chodziło mi zresztą o to, żeby przez siedem sezonów nic się nie działo. "Rewolucyjna zmiana" to kluczowe słowa - bo serial równie dobrze mógłby zachować świeżość, gdyby scenarzyści tak jak wcześniej serwowali małe dawki życia prywatnego lekarzy i podsycali tym ciekawość, zamiast zanudzać wywalaniem kawy na ławę przez 3/4 odcinka. Ostry Dyżur oglądałam do końca z niesłabnącą przyjemnością, a wnioskując z w miarę stabilnej oglądalności, to nie byłam w tym odosobniona.
Cytat:
Nie byłoby żadnych emocji, dyskusji, tu mówię o tym co mamy teraz, serial wzbudza emocje, kontrowersyjne odczucia, dyskutujemy o tym jaki jest House, czy się zmienia, jak się zmienia, to miałam na myśli.
Cóż, to trzeba było od razu mówić, że miałaś na myśli widzów, a nie serial. Tyle że sądząc z rozmiarów tego forum, to wcześniejsze sezony również były podowem dyskusji Userów, wzbudzały emocje etc. Z tego, co poczytałam, mogę na dodatek stwierdzić, że były to emocje głównie skierowane ku serialowi i postaciom, a nie - jak teraz - wzajemnej wrogości Userów do siebie. Poza tym - znowu biorąc pod uwagę ilość postów pod odcinkami wcześniejszych sezonów i sezonu siódmego - to obecny sezon wypada raczej słabo, zupełnie jakby natężenie tych kontrowersyjnych odczuć było odwrotnie proporcjonalne do liczby osób, które to w ogóle obchodzi.
Cóż, ja wiem tylko tyle, ile jest napisane i na tym się opieram, bo czytać w cudzych myślach jeszcze nie potrafię. A moje odczucia są jakie są i podaję przykłady zaczerpnięte z odcinków skąd te moje odczucia się wzięły - możesz to nazwać udowadnianiem, jak chcesz. Nikogo nie zmuszam do przyznania mi racji, ale jeśli ktoś uważa, że się definitywnie mylę i próbuje tego dowieść, to wolałabym zobaczyć konkrety zamiast ogólników.

yummycake,
to chyba obie mamy ten sam problem, tylko że Ty jesteś nastawiona na OCZYWISTOŚĆ własnych racji, więc nie piszesz dokładnie, co masz na myśli, zakładając, że każdy wpadnie na to, o co Ci chodziło.
W poprzednim moim poście, pisząc na temat zmiany, nie odnosiłam się bezpośrednio do Ciebie, tylko OGÓLNIE do ciągnącej się przez komentarze do wszystkich odcinków opinii, że H. się nie zmienił oraz tego, że osoby twierdzące przeciwnie bywały natychmiast zakrzyczane, że nie, H. się nie zmienił i kropka. Oryginalnie postawiłam w wątpliwość tylko to, że "House ma własne zdanie", bo do e05 włącznie nie widziałam, żeby takowe posiadał. Co do e06 - tak, tu H. postawił na swoim, tylko że znów (jak w e02) zrobił to po kryjomu, z wyrzutami sumienia wypisanymi na twarzy i po wcześniejszej naradzie z W. To wyłącznie moja opinia, ale H. byłby bardziej autentyczny i "jak dawniej", gdyby to jego własne zdanie w kwestii leczenia pacjentów nie wiązało się z dylematem moralnym i wątpliwościami 'jak to się odbije na jego związku z Cu.'
Cytat:
Jeśli chodzi o wymianę dóbr w skali mikro, jak to ujęłaś, mam co do tego zupełnie inne zdanie. Traktuję to z humorem i szczerze nie rozumiem oburzenia.
A ja nie rozumiem, gdzie Ty tam znalazłaś oburzenie? Mnie to nie oburza, co najwyżej mam już trochę dosyć poruszania tematu Huddy seksu w każdym odcinku; przecież na seksie związki się nie kończą.
To, co napisałam o wymianie dóbr miało być tylko i wyłącznie analogią do nazwania "słownych gierek" dyskusją, bo semantyka ma znaczenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madzia-cuperek
House's Head


Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:43, 10 Lis 2010    Temat postu:

Pomimo różnicy zdań, bardzo proszę, abyście szanowali siebie nawzajem. Forum polega na kulturalnej dyskusji, bez obrażania wzajemnego userów. Byłabym wdzięczna, abyście przestrzegali przyjętych reguł netykiety oraz Regulaminu [H]orum, nawet, jeśli Wasze zdania są mocno odmienne. Pamiętajcie o tym, że każdy ma prawo do własnego zdania.
Dzięki.

pozdrawiam / m-c


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka


Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:53, 10 Lis 2010    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Zdjęcia już w galerii.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yummycake
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Candyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:16, 10 Lis 2010    Temat postu:

Ms. LuBitch napisał:

yummycake,
to chyba obie mamy ten sam problem, tylko że Ty jesteś nastawiona na OCZYWISTOŚĆ własnych racji, więc nie piszesz dokładnie, co masz na myśli, zakładając, że każdy wpadnie na to, o co Ci chodziło.
W poprzednim moim poście, pisząc na temat zmiany, nie odnosiłam się bezpośrednio do Ciebie, tylko OGÓLNIE do ciągnącej się przez komentarze do wszystkich odcinków opinii, że H. się nie zmienił oraz tego, że osoby twierdzące przeciwnie bywały natychmiast zakrzyczane, że nie, H. się nie zmienił i kropka. Oryginalnie postawiłam w wątpliwość tylko to, że "House ma własne zdanie", bo do e05 włącznie nie widziałam, żeby takowe posiadał. Co do e06 - tak, tu H. postawił na swoim, tylko że znów (jak w e02) zrobił to po kryjomu, z wyrzutami sumienia wypisanymi na twarzy i po wcześniejszej naradzie z W. To wyłącznie moja opinia, ale H. byłby bardziej autentyczny i "jak dawniej", gdyby to jego własne zdanie w kwestii leczenia pacjentów nie wiązało się z dylematem moralnym i wątpliwościami 'jak to się odbije na jego związku z Cu.'


Fakt, może nie wyraziłam się dostatecznie jasno, przyznałam to już we wcześniejszych postach. Mimo wszystko, uważam, że nie można jednoznacznie stwierdzić czy House się zmienił czy nie. Sama dyskusja dowodzi, że jest to śliski temat.
Co do dylematów wewnętrznych House'a to sądzę, że skoro scenarzyści usiłują pokazać nam House'a strającego się, by między nim a Cuddy było dobrze, któremu zależy na związku, siłą rzeczy jest, że będzie musiał się zmagać z pewnymi dylematami typu polecenia Cuddy a własne sposoby leczenia pacjentów.

Mój punkt widzenia wygląda tak: uważam, że nie tyle doszło do zmiany w charakterze głównej postaci, co poznaliśmy ją w zupełnie innej sytuacji, nie pokazanej w poprzednich sezonach (bo w porównaniu z Huddy związek ze Stacy uważam za przedstawiony dosyć pobieżnie, bez wgłębiania się w temat toteż nie wiemy jak House traktował ją gdy byli razem). Właśnie dlatego śmiem twierdzić, że to bardziej okoliczności się zmieniły niż sam House.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez yummycake dnia Czw 9:52, 11 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ms. LuBitch
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Lis 2010
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:07, 11 Lis 2010    Temat postu:

Cytat:
Mimo wszystko, uważam, że nie można jednoznacznie stwierdzić czy House się zmienił czy nie. Sama dyskusja dowodzi, że jest to śliski temat.
Więc może by tak spotkać się w pół drogi i uznać, że H. nie zmienił się całkowicie, ale też nie jest w stu procentach tym samym H.?

Cytat:
Mój punkt widzenia wygląda tak: uważam, że nie tyle doszło do zmiany w charakterze głównej postaci, co poznaliśmy go w zupełnie innej sytuacji [...] Właśnie dlatego śmiem twierdzić, że to bardziej okoliczności się zmieniły niż sam House.
Charakter ludzki ma to do siebie, że kształtuje się do 25-30 roku życia, a potem jest cechą względnie stałą i jego zmiany są oznaką choroby lub wynikiem zażywania środków psychoaktywnych. Tym co się zmieniło, jest zachowanie H. właśnie ze względu na zmianę okoliczności. Inna sprawa, że ta zmiana zachowania była w moim odczuciu zbyt natychmiastowa, co w prawdziwym życiu nie wróżyłoby niczego dobrego na dłuższą metę.

Cytat:
Co do dylematów wewnętrznych House'a to sądzę, że skoro scenarzyści usiłują pokazać nam House'a strającego się, by między nim a Cuddy było dobrze, któremu zależy na związku, siłą rzeczy jest, że będzie musiał się zmagać z pewnymi dylematami typu polecenia Cuddy a własne sposoby leczenia pacjentów.
...i dlatego pracodawca nie powinien wiązać się uczuciowo z pracownikiem.
Z jednej strony to, co napisałaś, jest logiczne. Ale z drugiej - czy w sytuacji H. i Cu. to ma sens i czy w ogóle powinno mieć miejsce? Tu nie chodzi o to, czy H. przepuści Cu. w drzwiach, albo czy zbuduje okrągły zamek z piasku zamiast kwadratowego, bo ona woli okrągłe. Tutaj stawką jest ludzkie życie i "upodobania" Cu. nie powinny być dla H. ważniejsze, niż jego zadanie, czyli uratowanie pacjenta.
Poza tym Cu. jest tylko endokrynologiem (o ile pamiętam) i nie praktykuje od lat, a H. jest diagnostą, do tego genialnym, więc cały ten ścisły nadzór Cu. nad tym, co robi H. oraz jej ingerowanie w jego metody pracy wydaje mi się być co najmniej lekkim przegięciem ze strony scenarzystów. W sytuacji, kiedy Cu. doradza H. we wszystkim (e02) albo *spoiler*wątpi w jego osąd (e06; btw SKĄD i JAK wg niej H. miał jej dostarczyć wyników potwierdzających jego diagnozę, skoro ten typ żółtaczki był niewykrywalny?! wymagając od H. rzeczy niemożliwej, Cu. sama sprowokowała go do oszustwa, a potem strzeliła wielkiego focha O_o)* nasuwa mi się konkluzja, że H. jest zbędny, a Cu. powinna sama zająć się diagnozowaniem... Ten wątek konfliktu między interesem zawodowym i prywatnym jest moim zdaniem najbardziej niedopracowanym z dotychczasowych wątków i szkoda, że scenarzyści nie zamknęli go raz na zawsze w e02.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka


Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:31, 12 Lis 2010    Temat postu:

Ms. LuBitch napisał:
Poza tym Cu. jest tylko endokrynologiem (o ile pamiętam) i nie praktykuje od lat, a H. jest diagnostą, do tego genialnym, więc cały ten ścisły nadzór Cu. nad tym, co robi H. oraz jej ingerowanie w jego metody pracy wydaje mi się być co najmniej lekkim przegięciem ze strony scenarzystów. W sytuacji, kiedy Cu. doradza H. we wszystkim (e02) albo *spoiler*wątpi w jego osąd (e06; btw SKĄD i JAK wg niej H. miał jej dostarczyć wyników potwierdzających jego diagnozę, skoro ten typ żółtaczki był niewykrywalny?! wymagając od H. rzeczy niemożliwej, Cu. sama sprowokowała go do oszustwa, a potem strzeliła wielkiego focha O_o)* nasuwa mi się konkluzja, że H. jest zbędny, a Cu. powinna sama zająć się diagnozowaniem... Ten wątek konfliktu między interesem zawodowym i prywatnym jest moim zdaniem najbardziej niedopracowanym z dotychczasowych wątków i szkoda, że scenarzyści nie zamknęli go raz na zawsze w e02.


Tu nie za bardzo o to chodzi. Pracą Cuddy w tym serialu jest ograniczanie H od strony prawnej, i zawsze tak było, już od sezonu pierwszego. Żeby podjął jakieś działania, ona potrzebuje dowodów, niezależnie od tego, czy się z nim prywatnie zgadza (bo zazwyczaj tak jest!) czy nie: inaczej musi bronić i jego, i siebie, przed siłami wyższymi, którym nie pasuje argument "no bo przecież pacjent wyzdrowiał, więc o to co całe zamieszanie?". Tu nie chodzi o to, że niby Cuddy jest mądrzejsza, tylko o ochronę tyłków pracownika i szefa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:41, 12 Lis 2010    Temat postu:

Zgadzam się z Pietruszką. Gdyby nie Cuddy, pacjenci House'a byliby nie tylko zdrowi, ale i bardzo, bardzo bogaci. Metody stosowane przez naszego doktora są niestandardowe i praktycznie zawsze bardzo ryzykowne dla pacjenta. Więc nawet jak House go wyleczy ten może pozwać szpital o narażanie życia. Stąd Cuddy musi mieć na wszystko papierek. Bo jak zauważyła Pietruszka prywatnie się z nim zgadza, ale ona musi jeszcze dbać o szpital, pracowników i siebie.
Pamiętacie jak było w jednym z odcinków czwartego sezonu. Nie pamiętam dokładnie, w którym, w każdym razie był tam facet z ministerstwa i House również stosował jakieś niebezpiecznie zabiegi na pacjencie. I mimo, że gościu wyzdrowiał Cuddy, a raczej szpital musiał zapłacić sporo kasy jako karę. Cuddy mogła nawet stracić posadę. Poza tym, gdyby House został pozostawiony samemu sobie władze stojące ponad Cuddy, w którymś momencie mogłby dojść do wniosku, że liczba uratowanych pacjentów nie pokrywa wartości pozwów przez nich składanych i bez papierkowych świstków, o które zabiega Cuddy, w większości przypadków wygrywanych i wtedy raczej House nie popracowałby długo w szpitalu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yummycake
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Candyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:52, 12 Lis 2010    Temat postu:

Ms. LuBitch napisał:
Więc może by tak spotkać się w pół drogi i uznać, że H. nie zmienił się całkowicie, ale też nie jest w stu procentach tym samym H.?


Mogę się tu zgodzić, gdyż jak już wspomniałam- okoliczności uległy zmianie, a co za tym idzie zachowanie House'a. Choć bardziej jestem za stwierdzeniem, że poznajemy po prostu jego ukrytą stronę.
Ms. LuBitch napisał:

i dlatego pracodawca nie powinien wiązać się uczuciowo z pracownikiem.
Z jednej strony to, co napisałaś, jest logiczne. Ale z drugiej - czy w sytuacji H. i Cu. to ma sens i czy w ogóle powinno mieć miejsce? Tu nie chodzi o to, czy H. przepuści Cu. w drzwiach, albo czy zbuduje okrągły zamek z piasku zamiast kwadratowego, bo ona woli okrągłe. Tutaj stawką jest ludzkie życie i "upodobania" Cu. nie powinny być dla H. ważniejsze, niż jego zadanie, czyli uratowanie pacjenta.
Poza tym Cu. jest tylko endokrynologiem (o ile pamiętam) i nie praktykuje od lat, a H. jest diagnostą, do tego genialnym, więc cały ten ścisły nadzór Cu. nad tym, co robi H. oraz jej ingerowanie w jego metody pracy wydaje mi się być co najmniej lekkim przegięciem ze strony scenarzystów. W sytuacji, kiedy Cu. doradza H. we wszystkim (e02) albo *spoiler*wątpi w jego osąd (e06; btw SKĄD i JAK wg niej H. miał jej dostarczyć wyników potwierdzających jego diagnozę, skoro ten typ żółtaczki był niewykrywalny?! wymagając od H. rzeczy niemożliwej, Cu. sama sprowokowała go do oszustwa, a potem strzeliła wielkiego focha O_o)* nasuwa mi się konkluzja, że H. jest zbędny, a Cu. powinna sama zająć się diagnozowaniem... Ten wątek konfliktu między interesem zawodowym i prywatnym jest moim zdaniem najbardziej niedopracowanym z dotychczasowych wątków i szkoda, że scenarzyści nie zamknęli go raz na zawsze w e02.


Wiesz ja widzę tę kwestię nieco inaczej. Według mnie rola Cuddy polega głównie na kontrolowaniu działań House'a od strony prawnej. Myślę, że te wszystkie nakazy, zakazy to nie są jej zachcianki, ale raczej chodzi o to by szpital nie popadł w kłopoty prawne, co za tym idzie finansowe. Jako dyrektor szpitala to po prostu jej obowiązek, a przy okazji chce także chronić tyłek House'a. Co z tego, że jego działania są skuteczne, że ratuje życia ludzkie skoro robi to bezprawnie? Wiadome, że biurokracja w obliczu zagrożenia życia ludzkiego jest rzeczą absurdalną, ale "dura lex sed lex" jak to mówią.
Nad House'm musi po prostu być ktoś, kto go kontroluje. Inną kwestią jest to, że faktycznie, nie dobrze, kiedy podwładny jest związany uczuciowo ze swoim przełożonym. To rzadko się kończy dobrze, a jeśli ktoś nie potrafi oddzielić życia prywatnego od zawodowego katastrofa jest murowana.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:22, 15 Lis 2010    Temat postu:

O właśnie. Przecież Cuddy nie przekomarzała się z Housem, jej żądanie miało podstawę prawną. Gdyby kiedyś wyszedł któryś z tych numerów House'a, mógłby za to odpowiedzieć prawnie nie tylko on, ale i Cuddy i w konsekwencji cały szpital. House jest niereformowalny, czuje się ponad prawem, a najważniejsze jest dla niego wyleczenie pacjenta. No i bardzo pięknie, tylko jedną z zasad Hipokratesa jest "Nie szkodzić". Gdyby któraś z eksperymentalnych (czyt. nielegalnych) metod House'a zawiodła i pogorszyła stan pacjenta albo po prostu informacja dotarła do kogoś wyżej... Przecież prawników nie przekona argument "No ale to jest HOUSE, on się nie myli."

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ms. LuBitch
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Lis 2010
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 5:45, 27 Lis 2010    Temat postu:

Okej, nie twierdzę, że H. powinien działać całkowicie wedle jego widzimisię, a Cu. powinna mu wyłącznie potakiwać - postępowanie zgodnie z przepisami prawa i etyki zawodowej też jest istotne. Ale nie można zapominać o bardzo ważnej rzeczy, jaką jest zgoda pacjenta na leczenie! Jeżeli pacjent zgodzi się na terapię eksperymentalną (oczywiście znając swoje szanse, ryzyko itd), to Cu. jest kryta, szpital jest kryty i H. również, więc w takim przypadku sprzeciw Cu. niesie ze sobą takie samo ryzyko pozwania szpitala o odszkodowanie z powodu zaniechania leczenia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka


Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:29, 27 Lis 2010    Temat postu:

Ms. LuBitch napisał:
Okej, nie twierdzę, że H. powinien działać całkowicie wedle jego widzimisię, a Cu. powinna mu wyłącznie potakiwać - postępowanie zgodnie z przepisami prawa i etyki zawodowej też jest istotne. Ale nie można zapominać o bardzo ważnej rzeczy, jaką jest zgoda pacjenta na leczenie! Jeżeli pacjent zgodzi się na terapię eksperymentalną (oczywiście znając swoje szanse, ryzyko itd), to Cu. jest kryta, szpital jest kryty i H. również, więc w takim przypadku sprzeciw Cu. niesie ze sobą takie samo ryzyko pozwania szpitala o odszkodowanie z powodu zaniechania leczenia.


pytanie tylko, czy normalnie wolno pacjentom w ogóle proponować takie terapie. Ta przedstawiona w przyszłym odcinku jest więcej niż eskerymentalna, ba, ten eksperyment uznano za nieudany, ponieważ... hmm.... 85% umieralo?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ms. LuBitch
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Lis 2010
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 5:50, 06 Gru 2010    Temat postu:

Nie tylko "wolno proponować", co nawet lekarz ma OBOWIĄZEK poinformować pacjenta o wszystkich możliwych sposobach leczenia, o których istnieniu wie lub skierować pacjenta do innego specjalisty/szpitala, jeżeli uważa, że jego wiedza w zakresie danej choroby jest niewystarczająca albo dana placówka nie ma uprawnień do wykonywania jakichś zabiegów. Wszystko sprowadza się do tego, że pacjent ma prawo się leczyć wszelkimi sposobami, jakie są dla niego dostępne - jeżeli jakiś kraj na przykład nie wprowadził u siebie jakiejś metody leczenia, to pacjent ma prawo starać się o wyjazd i leczenie w tym kraju, gdzie dana metoda jest dostępna. Medycyna to obecnie wolny rynek, który szybko się rozwija, a jeśli lekarz nie potrafi zachować obiektywizmu i przez swoje uprzedzenia do postępu uniemożliwia pacjentowi leczenie, to, no cóż, chyba pomylił mu się XXI wiek ze średniowieczem...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sezon 7 Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin