Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Czymże jest miłość...? [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:36, 29 Lip 2008    Temat postu:

Uwielbiam takie trudne momenty, ach i och! Wszystko popsute, ona go nienawidzi, on ją kocha, czy może być jeszcze piękniej? Nie ma to jak dramatyzm sytuacji!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:58, 29 Lip 2008    Temat postu:

Ales mnie zaskoczyła! Ja tu już godziłam się z tym, ze będą zyc w wiecznej przyjaźni... A tu bum. House *.* kocham tego faceta w twoim ficku. I to jak rozmawiał z Cuddy, szczerez i prawdziwie...
Rewelacyjny fick *.*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:36, 02 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
Dzisiaj krótko, bo ostatnio byłam zawalona robotą.
Enjoy


The sweetest sadness in your eyes
Clever trick
Well, I never want to see you unhappy
I thought you’d want the same for me

Goodbye, my almost lover
Goodbye, my hopeless dream
I’m trying not to think about you
Can’t you just let me be?


Cameron siedziała na kanapie i beznamiętnie wpatrywała się w telewizor. Przed oczami przelatywały różne kształty i kolory, w pokoju rozchodził się dźwięk radosnej, a zarazem kiczowatej czołówki jakiegoś programu.
Na ławie znajdowały się trzy sreberka po czekoladzie, kolejne cztery czekały na swoją kolej. Wszystkie smaki, które akurat mieli w sklepie. Jakie dokładnie to już Cameron nie obchodziło – i tak nie czuła ich smaku.
Słyszała o zbawiennym działaniu czekolady na humor, ale zastanawiała się ile musiałaby zjeść, żeby pokonać tego doła. I nadal mieścić się w ubrania, które wisiały w szafie.

W tym samym czasie, House zdecydował się pojechać do najgorszej dzielnicy New Jersey. Samochód zostawił pod mieszkaniem, zabiliby go tam tylko po to, żeby mu go ukraść. Jazda motocyklem tym bardziej odpadała. Nie miał zamiaru stać się bohaterem GTA w realnym świecie.

Taksówkarz gdy usłyszał gdzie House chce jechać, wyśpiewał podwójną stawkę. Początkowo diagnostyk miał ochotę wrócić do mieszkania po laskę i roztrzaskać mu ją na głowie, potem jednak zrezygnował z tego pomysłu. Mruknął coś, że się zgadza i żeby jechał. Kazał mu również zwolnić, jak tylko przejadą umowną granicę tej dzielnicy.
Już dawno nie był pasażerem. Zapomniał jak to jest siedzieć, z reguły, spokojnie obok kierowcy i leniwie obserwować krajobraz za oknem.
Kiedy już dojechali, taksówkarz szepcząc pod nosem wszystkie znane światu przekleństwa, zwolnił do dwudziestu kilometrów.
- Zwolnij pan! – zagrzmiał na niego House. – Chcę coś zobaczyć!
- Toś pan kurna przyjechał na zwiedzanie tej dzielnicy, czy jak!? – odparł mu taksówkarz.
- A jeśli tak?
- Jeśli tak, to wypierd..! – warknął taksiarz. Przechylił się do tyłu, otworzył mu drzwi i wysłał mordercze spojrzenie.
House nie narzekał na nadmiar energii, więc nie miał zamiaru marnować jej na bezowocną kłótnię z taryfiarzem. Wysiadł bez słowa. Zapamiętał numery boczne, postanawiając, że wybierze się do nich i powie co myśli o ich pracowników.
Przez chwilę odprowadzał wzrokiem jak żółty samochód z piskiem opon mknie przez ulice, a potem znika za zakrętem. Burknął pod nosem kilka obelg najpierw pod adresem kierowcy, a potem pogody. Z nieba zaczął siąpić deszcz. Lekko zrezygnowany House postawił kołnierz od płaszcza, ręce włożył po łokcie do kieszeni i ciężkim krokiem ruszył przed siebie.
Biednemu wiatr w oczy, jak mówi stare przysłowie. Tak było i teraz, diagnostyk musiał mrużyć oczy, ponieważ wiatr ciągle smagał go po twarzy. Zapach, który ten wiatr wciąż przynosił nie był zbyt zachęcający.
W pewnej chwili jednak House poczuł coś znajomego.
Te perfumy… Nie, te nie należały do Cuddy. Po ostatniej nocy pamiętał je aż za dobrze. Cameron również pachniała inaczej. Uwielbiał ten zapach, ponieważ przynosił mu spokój, w ciężkich chwilach.
- Wiem! – krzyknął.
Zaczął oddychać nosem najgłębiej jak potrafił. Kierować się tym zapachem i skończyć to wreszcie.
Uderzył go zapach perfum Alex.
Zapach tego pieprzonego białego adidasa, którego tak cholernie lubił. Którego Alex zawsze lubiła. Kupował jej go jeszcze zanim zdążyła o niego poprosić. Ten zapach mu spowszechniał, tak pachniała jego córka. Zawsze. Rano, wieczór i w południe. Gdy szła do szkoły i na imprezę.

Biegł przed siebie, a nogi kierowały się tam, gdzie nakazywał im nos. W pewnej chwili zapach nagle zniknął, a w powietrzu unosił się duszący odór pochodzący z kanalizacji. Diagnostyk musiał zacząć oddychać ustami, inaczej by się udusił. Stał w pobliżu jakiegoś zaułka, z którego unosiła się para. Raz po raz wybiegały z niego szczury, ale jak tylko dobiegły do krawężnika, zawracały tam z powrotem. Minął wiele takich zaułków, jednak tu śmierdziało najgorzej. Owinął więc szalik wokół ust i zanurzył się w oparach.

Nie widział zbyt wiele. Wszędzie było ciemno. Nie widział nawet zielonych czubków adidasów. Co dopiero ziemia dwa metry przed nim. Do jego uszu dolatywał pisk szczurów i huk samochodów dolatujący gdzieś z daleka.
Cała ta mieszanka zapachów i dźwięków wywoływała u niego mdłości. Postanowił się jednak wziąć w garść. Nie był tu bez celu. Nie był to dla siebie.

Wtem w ciemności zajaśniały dwa niebieskie punkciki. Początkowo się przestraszył, że to jakiś zmutowany kocur, który ewoluował w jakiegoś potwora pod wpływem tych, niewątpliwie trujących, oparów.
Potem jednak zdał sobie sprawę, że to jego odbicie. Po raz pierwszy w życiu był szczęśliwy, że jego córka odziedziczyła po nim oczy.

Przez pierwsze kilka dni Alex była apatyczna i w ogóle się nie odzywała. A House nie naciskał. Ilekroć diagnostyk na nią spoglądał, obiecywał sobie w sercu, że jak tylko spotka Samanthę, zrobi jej krzywdę.
Z czasem jednak atmosfera domu sprawiała, że zaczęła dochodzić do siebie.
W końcu, sama postanowiła zacząć ten temat przy śniadaniu.

- To był jedyny powód, przez który nie przychodziłam do ciebie do szpitala – szepnęła. Wcześniej nie odzywała się wiele, ale jak już coś mówiła, to cicho. – Samantha przyszła wieczorem tego dnia, kiedy się obudziłeś. Co najgorsze, nie była sama. Gdyby przyszła sama, tych ostatnich tygodni by nie było…
- Siedzielibyśmy pewnie teraz we trójkę… - westchnął House, wyobrażając sobie Cameron siedzącą na miejscu obok Alex.
- Co?
- Opowiem ci później. To historia, na której opowiedzenie ja się muszę przygotować.
- Cameron?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:05, 02 Sie 2008    Temat postu:

o rany , jakie ciekawe

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:19, 02 Sie 2008    Temat postu:

Uwielbiam! Ja chcę jeeeeeszcze!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:16, 03 Sie 2008    Temat postu:

to jest super, kocham to ! pisz dalej, bo ja kce jeszcze więcej !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mroczny kiciuś
Tasak Ockhama
Tasak Ockhama


Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:59, 03 Sie 2008    Temat postu:

Jej - nadrabiam zaległości, a tu takie fajne rzeczy!
Super


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MartaOSB
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia/Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:25, 04 Sie 2008    Temat postu:

Ale napięcie !!!!
OStatni fragment najlepszy
Pisz jeszcze !!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:19, 04 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
Znów krótko. I jakoś... dziwnie. Staram się pchnąć akcję do przodu, ale cierpię na niemoc twórczą. No, już nie przynudzam. I proszę o odrobinę krytyki! Enjoy! I dobranoc.


Rozdział 6

- Alex, ja naprawdę nie chcę o tym rozmawiać.. – westchnął House. Nie lubił uczucia, które teraz mu towarzyszyło. Ta cholerna bezsilność, bierność. Podniósł na nią wzrok, chcąc udowodnić sobie, że jest w stanie coś zrobić. Poczuć się podbudowany faktem, że wychował dobrą córkę, a gdy go potrzebowała, był tam, gdzie go oczekiwała. W końcu…
- Tato.. Powiesz tak dziś, powiesz tak i jutro. To samo przez najbliższy miesiąc. A potem będziesz mnie zbywał mówiąc, że to już nieaktualna sprawa. Kolejna rzecz, którą upchniesz w kolejnej szufladzie serca. Tato, tak nie można!
- Nie znasz się! – wybuchnął. – To nie jest łatwe…
- Ale proste! Tato, to jest proste…
- To nie jest proste!
- Jest! Nie mów teraz, że się nie znam, bo jestem jeszcze dzieckiem i nic nie wiem o życiu! Nie jest łatwe, rozumiem. Ale proste, owszem! Najpierw chodziłeś jak struty przez to, co przydarzyło się mnie, ok., rozumiem! Ale teraz rodzisz przygaszony przez cały ten incydent z Cameron! Nie wiem o co wam poszło, ale widocznie o coś ważnego – inaczej przyszła by do ciebie jak zwykle. A ty jak zwykle z ukrywaną radością wpuściłbyś ją do mieszkania. Nie rozumiem świata – dlaczego dwoje ludzi, którzy razem mogliby mieć najwspanialsze życie pod słońcem, są osobno i unieszczęśliwiają się tylko wzajemnie?!
- Słuchaj, Alex! Przespałem się z Cuddy! – ryknął House, opierając się o stół.
Nagle obojgu zrobiło się głupio. Każde z nich zaczęło uciekać wzrokiem od tego drugiego, błądząc po ścianach, obrazkach, podłodze, ale tylko nie po własnych twarzach.
- Ja.. – zaczęła niemrawo Alex, ale diagnostyk był szybszy.
- Nie wiedziałaś – mruknął sucho. – Zobaczymy się na kolacji – dodał i wyszedł do pracy.

Alex weszła do pokoju i rzuciła się na łóżko. Miała ochotę rozpłakać się, pozbywając się w ten sposób całej złości. Niestety, jak na złość, nie umiała płakać. Umiała krzyczeć, walić pięścią w stół, ale nie potrafiła płakać. Była obciążona genetycznie.
Skrzyżowała ręce na łóżku, opierając się na poduszce podetkniętej pod brodę. Nogą przypadkowo uderzyła w szafkę nocną i strąciła na ziemię pilot od wieży. Ten upadł z cichym łoskotem, a z głośników popłynęła dobrze znana dziewczynie melodia..

Wydaje ci się, że juz nie masz po co żyć,
myślisz sobie, że to wstyd,
pomyśl dobrze czy świat jest naprawdę taki zły,
przecież nie bez celu jesteś tutaj, tak ty,

ja wiem i ty to wiesz życie darem jest,
nie pozwól innym zniszczyć go nie,
ja wiem i ty to wiesz życie darem jest,
dlatego żyj, żyj,


House wszedł do PPTH z zamiarem wcześniejszego urwania się z pracy, pójścia do baru i schlania się do nieprzytomności. Ale tym razem bez seksu ze znanymi-nieznanymi kobietami.
Wyglądał lepiej niż wtedy, kiedy zajmował się poszukiwania Alex. Ale czuł się chyba gorzej. Kłótnia z Alex, Cameron i ta cholerna noc z Cuddy sprawiały, że czuł się jak . Jak wielka, głupia . Czuł się nawet gorzej niż ci cholerni pacjenci z kliniki, których tak dotąd poniżał.

Kiedy spojrzał przed siebie, poczuł się w swego rodzaju pułapce. Po prawej od wejścia znajdował się gabinet Cuddy, która nie spuszczała z niego wzroku odkąd wszedł. Przy windach, Cameron czekała na jedną z nich – nie zauważyła go, stała plecami do wejścia. Pozostało mu tylko wejście do kliniki. Zaklął w myślach na los i skierował swoje kroki do tej oazy idiotów, na którą skazała go Cuddy. Zamknął się w jednej z sal i usiadł na kozetce. Usilnie wpatrywał się w szuflady ze strzykawkami, a przez głowę przelatywały mu miliony myśli.
Podszedł do jednej z szuflad. Otworzył ją i przejrzał zawartość. Akurat zapętała się tam strzykawka z morfiną – idealne lekarstwo na jego obecny stan..

Chemical drugs dem can give you
The speed and strength to win a hard game, but
Dem make u lose a righteous way
And you ignore what your heart says
Chemical drugs dem can give you
The speed and strength to win a hard game, but
Dem make u lose a righteous way
And you ignore what your heart says

[zmiana narracji. nie bójcie się, następny rozdział powinien być już napisany normalnie. sposób narracji podpatrzony u innego autora, mam nadzieję, że nie obrazi się za odgapianie – to tylko próba ]

Siedziałeś na tej przeklętej kozetce i wpatrywałeś się w tą strzykawkę. Tylko kilka ruchów dzieliło cię od wolności i beztroski, za którymi tak tęskniłeś. Zrzucić tylko marynarkę, podwinąć rękaw, jeden ruch kciukiem… Chemiczne niebo staje przed tobą otworem. Tylko chwila..
Gdyby ktoś patrzył teraz na ciebie z boku, stwierdziłby, że jesteś idiotą. I tak się teraz czułeś. Właśnie jak idiota. Cholerny uciekinier. Michael Scofield z Prison Breaka mógłby się przy tobie schować, za cienki w uszach.
Schowałeś strzykawkę do spodni i zacząłeś ściągać marynarkę. Ta oferta była zbyt kusząca.
Nagle usłyszałeś cichy trzask i w drzwiach stanęła ona – nie tak piękna jak przywykłeś ją oglądać, ale wciąż wyjątkowa.
Wiedziałeś, że płakała – cieni pod oczami nie zdołał ukryć nawet misterny makijaż. Spodnie od kompletu zastąpiły dzisiaj luźne jeansy, żakiet ustąpił miejsca luźnej bluzce. Włosy miała luźno zgarnięte w kucyk i związane z tyłu głowy. Wpatrywała się w ciebie tak intensywnie, że gdybyś właśnie nie siedział, pewnie przewróciłaby cię na ziemię tym wzrokiem.
- Potrzebuję cię – powiedziała czysto profesjonalnym głosem. Nie wiedziałeś gdzie wtedy masz zdrowy rozsądek, ale odparłeś równie poważnie, a zarazem inaczej.
- Ja ciebie też..
Jej spojrzenie natychmiast się zmieniło. A ty stchórzyłeś.
- Do czego? – zapytałeś chłodno.
Profesjonalizm jak bumerang do niej wrócił. Zacząłeś coraz bardziej przeklinać się w duchu.
- Czekam na ostrym dyżurze, przypadek, który cię powinien zainteresować – rzuciła i zniknęła.
A ty zacząłeś się zastanawiać - czymże jest miłość…?

Cytat:
Piosenki:
Vavamuffin - Recharge
Natural Dread Killaz - Dar


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez freelance dnia Pon 21:20, 04 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mroczny kiciuś
Tasak Ockhama
Tasak Ockhama


Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:03, 05 Sie 2008    Temat postu:

mrr

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:27, 05 Sie 2008    Temat postu:

"...że czuł się jak . Jak wielka, głupia ..."
Freelance to jest niesamowite i boskie. ostatnia cześć no majstersztyyk. Już ci mówiłam ze ciesze się ze piszesz? Uwielbiam cie normalnie za ten fick


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:03, 05 Sie 2008    Temat postu:

A mnie zaczyna brakować opisów, za dużo dialogów, za mało opisów. W pierwszych częściach było to na miejscu, tutaj już nie. Opis ułatwia czytelnikowi wyobrażenie sobie dane sytuacji, jak się zachowują bohaterzy w danej rozmowie, chodzą po pokoju, czy siedzą, brak mi tego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:05, 05 Sie 2008    Temat postu:

jest tak jakoś inaczej, a te fragmenty : co House powiedział córce o nocy z Cuddy ; w przychodni strzykawka i tekst, że czuł się jak ; oraz to z Cameron "Potrzebuję cię" , no po prostu mrau

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:07, 05 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
nie umiem pisać opisów. moja wyobraźnia robi to za mnie, a ja nie umiem przelać tego na papier. dlatego ten rozdział na tym straci.


Rozdział 7

Nie zauważyłeś jej, kiedy chwilę później wolnym krokiem wszedłeś na ostry dyżur. Zaglądałeś za wszystkie parawany, kiedy w końcu zawołał cię Kutner.
- Szefie, tutaj – machnął ręką, z drugiego końca sali. Obok niego stała Trzynastka i Taub, a ty już wiedziałeś, że nie masz ochoty do nich podchodzić.
Twoje nogi nagle zrobiły się ociężałe, a ty znudzony. Perspektywa samotnego picia w barze była coraz bliższa.
- Gdzie Cameron? – zapytałeś bez wstępów, kiedy już do nich poszedłeś. To zbiło ich z tropu, ale najwidoczniej Trzynastka była wtajemniczona w całą sprawę, bo wysłała ci mordercze spojrzenie. Chwilę później Taub zaczął referować to, czego dowiedział się z wywiadu pacjenta.
- Na początek zróbcie mu komplet badań. I Kutner, jak już będziecie mieć wyniki, marker jest twój. Kiedy się u was zjawię, chcę mieć wszystko na tablicy, zrozumiano?
Kiwnęli tylko głowami i wraz z pacjentem szybko ulotnili się z ostrego dyżuru.

Opadłeś na stołek pod ścianą, nie bardzo wiedząc co teraz robić. Jeżeli wrócisz do kliniki, niechybnie się naćpasz – jedna dawka morfiny otumani cię na wystarczająco długi czas, żeby odpocząć. Będziesz już czysty, kiedy twój zespół otrzyma wyniki badań. A jeżeli będzie miał zapaść.. To Foreman i Chase im pomogą.
Wzruszyłeś ramionami i podniosłeś się ze stołka.
Po raz pierwszy od dwudziestu lat nie wiedziałeś, co ze sobą zrobić. Nienawidziłeś siebie za tą bezsilność, która nie opuszczała cię już od jakiegoś czasu.
Stwierdziłeś, że prześpisz się. Kiedy ktoś będzie cię potrzebował, da znak na pager. A wtedy go olejesz i będziesz spał dalej. Wiedziałeś, że w jednym ze skrzydeł szpitala nieużywanych jest wiele sal. Poszedłeś tam i dopiero teraz naprawdę zastanawiałeś się, jak to jest bez laski…

Mijałeś pierwsze sale w nieużywanym skrzydle, kiedy znów usłyszałeś znajomy szloch. Zwolniłeś kroku i zamarłeś przy drzwiach, nasłuchując.
Taak, ten szloch zdecydowanie należał do Cameron. Chwilę potem rozbrzmiał głos mężczyzny. Ten głos też znałeś. Wilson..
- Cameron, nie płacz. Szkoda łez, zachowaj je sobie na jakiś wzruszający film. Bądź silna.
- Ale kiedy ja nie potrafię…
- Opowiedz wszystko od początku – poprosił onkolog.
House oparł się wygodniej o białą ścianę za plecami – wiedział mniej więcej co usłyszy, ale mimo to..
- Tu nie ma co opowiadać, Jimmy.. Ta cała cholerna miłość jest jak nowotwór. Kiedy już ci się wydaje, że nastąpiła całkowita reemisja, nowotwór wraca ze zdwojoną siłą. Ja naprawdę odeszłam z pracy w diagnostyce, bo nie mogłam zabić w sobie tego uczucia do niego. Kiedy przez kolejne trzy lata widywaliśmy się tak rzadko, wydawało mi się, że udało się – że wyleczyłam się z Housa. Zazdrość już nie ogarniała mojego serca ilekroć przekomarzał się z Cuddy, albo rozmawiał z innymi kobietami. Przez trzy lata życie toczyło się swoim zwykły, spokojnym torem, kiedy nagle… ten wypadek. I zniknięcie Alex... Jimmy, ja starałam się być wtedy dla niego oparciem. Jeżeli akurat nie byłam w szpitalu albo u niego, to szukałam jego córki. Cieszyłam się jak głupia idiotka, za każdym razem jak całował mnie w policzek na powitanie. Ten przygaszony ogienek rozpalił się ze zwielokrotnioną siłą. Postanowiłam niczego nie robić, dopóki nie odnajdziemy Alex, po prostu przy nim być. Kiedy pewnego dnia usłyszałam, jak rozmawia z Cuddy w jej gabinecie… Najpierw usłyszałam swoje nazwisko, potem dodał, że między nami nic nie ma. Uciekłam, kiedy powiedział Cuddy, że jest piękna i mądra.

Walnąłeś pięścią w ścianę. Cholera, że też jak podsłuchiwała, to akurat ten fragment! Zastanawiałeś się czy uciec i pozwolić jej żyć w tej błędnej świadomości. Ale zaraz potem przed oczami stanęła ci Alex.
”Dlaczego dwoje ludzi, którzy razem mogliby razem wieść najwspanialsze życie pod słońcem, są osobno i unieszczęśliwiają się tylko wzajemnie?!”
Odwróciłeś się szybko i szarpnąłeś klamkę. Wiedziałeś, że jeżeli pozwolisz sobie tylko na chwilę zwątpienia, znów stchórzysz.
- Wilson, wyjdź – powiedziałeś twardo.
Oboje patrzyli na ciebie zdezorientowani – Cameron zapłakana, wtulona w twojego najlepszego przyjaciela, który obejmował ją ramieniem i ciągle podawał chusteczki. Byłeś pewien, że nie zrobiłby nic więcej. A przynajmniej sobie to wmawiałeś.
- Muszę porozmawiać z Cameron w cztery oczy.. – dodałeś łagodniej. – Poczekaj na zewnątrz.
Wilson spojrzał na immunolog jakby szukając potwierdzenia, ale ona siedziała ze spojrzeniem wbitym w ziemię, obserwując tą bezpłciową, beżową posadzkę.
Wilson przytulił mocniej Cameron i wyszedł, wysyłając Ci znaczące spojrzenie. Za drzwiami zatrzymał się dokładnie tam, gdzie ty przed chwilą.
- Czego chcesz..? – zapytała, ocierając oczy. Nie patrzyła na ciebie. Patrzyła na wszystkie te chusteczki, które trzymała w ręce.
A ty stałeś jak idiota, trzy metry dalej, z rękami w kieszeniach. Chciałeś podejść, przytulić ją, powiedzieć, że ją kochasz. Ale nie mogłeś, coś w środku cię blokowało. Widziałeś jak krucha jest, jak łatwo możesz ją skrzywdzić.. Nabrałeś powietrza, żeby się odezwać, ale sygnał przychodzącego smsa był szybszy.
Cały zapał zszedł z ciebie jak powietrze z materaca. Wyciągnąłeś telefon – wiadomość od Alex. Teraz postanowiłeś ją zignorować, zawsze możesz przeczytać ją później. Cofałeś rękę z telefonem do kieszeni, kiedy usłyszałeś jej cichy szept.
- Odbierz to..
Zrobiłeś to, aczkolwiek niechętnie. Wiadomość była krótka i nie mówiła ci na początku za wiele: „kasety z monitoringu”.
O co jej chodziło, do diabła? A potem przyszło olśnienie…

Złapałeś jej dłoń i pociągnąłeś do wyjścia. Uważałeś, żeby nie zrobić tego za mocno, jednak nie chciałeś, żeby ci umknęła. Za drzwiami popchnąłeś Wilsona barkiem.
- House, gdzie ty nas ciągniesz?! – zapytał Wilson.
- Pokój ochrony, szybko – usłyszałeś swój własny głos. Prawie biegłeś.
Chwilę później wparowaliście do niewielkiej salki w głównej części szpitala. Było tam całkiem ciemno, jedynym źródłem światła były monitory, które przedstawiały obraz z kamer w szpitalu. Przed nimi siedziało kilku ochroniarzy, każdy trzymał kubek z czarną mazią.
- Gdzie jest kaseta z kamery, która nagrywa gabinet dr Cuddy?
- Nie ma takiej kasety. Najbliższe znajdują się przy wejściu i za pierwszymi drzwiami do owego gabinetu..
- Może być i ta, dawaj ją! – warknąłeś.
- Spokojnie. Ma pan szczęście, za chwilę przyjeżdża samochód z firmy i wtedy odjechałaby ona do archiwum. A wtedy odzyskanie jej.. – wyjaśniał jeden ochroniarz, ale nie słuchałeś. Po prostu mu ją wyrwałeś, po czym pociągnąłeś Cameron i Wilsona do sali audiowizualnej. Tam zapakowałeś kasetę i puściłeś im nagranie.

Sala audiowizualna wyglądała jak teatr – była nawet scena, zakończona wielkim, białym materiałem, stanowiącym ekran dla rzutnika.
Kamera obejmowała kawałek twoich pleców i nic poza to. Ale to wystarczało. Słychać było trzaski i szum w tle, głosy były niewyraźne.
Dziękowałeś Cuddy, że zainwestowała w monitoring z funkcją nagrywania głosu. Dobrze, że czasem miała swoje własne zdanie, że nie reagowała na twoje złośliwe komentarze.
Ustawiłeś głośność na maksimum i zacząłeś obserwować ich twarze. Słyszeli każde twoje słowo, w końcu krzyczałeś. Kiedy zobaczyłeś, jak na filmie wychodzisz z gabinetu, wyciągnąłeś kasetę.
Film się skończył.
Spuściłeś wzrok, czekając na ciąg dalszy…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:24, 05 Sie 2008    Temat postu:

może znów zagości szczęście. takie sympatyczne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:28, 06 Sie 2008    Temat postu:

jak dobrze, że są tam zainstalowane te kamery, przez to wszystko się wyjaśni

mam nadzieję, że Allison mu wszystko wybaczy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:00, 07 Sie 2008    Temat postu:

Lubie tą cześć bo chodze z bananem na twarzy.
W odpowiedzi na pytanie dla mnie lepiej zebys ich meczyłą bo dłuższy fick,ale to zależy od ciebie.
Ja lubie jak oni cierpią - takie zboczenie xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:17, 07 Sie 2008    Temat postu:

Couvert de Neige, w pełni podzielam twoje zdanie! Uwielbiam czytać o cierpieniu.
Proszę, niech oni się jeszcze nie godzą! ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MartaOSB
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia/Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:31, 09 Sie 2008    Temat postu:

Ja tam wole żeby się pogodzili, no dobra mogą się jeszcze nie godzić ale później muszą się pogodzić...
Kocham Happy Endy....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:12, 09 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
Przepraszam za błędy. Opowiadanie będę kończyć, ponieważ pojawiła się koncepcja na nowe opowiadanie. Inne. Porąbane. Takie moje.. xD Proszę o odrobinę krytyki. Miłego czytania!


Rozdział 8

House stał i czekał jak na wyrok. Wciąż nie podnosił głowy. Nie był dobry w deklaracjach, wiedział, że nie zdobędzie się na ponowne wyznanie miłości.
Wszędzie panowała cisza. Cisza, która miażdżyła mu klatkę piersiową, zawiązywała gardło. Aż nagle coś ją przerwało. Niestety nie to, czego oczekiwał.
House usłyszał cichy trzask zamykanych drzwi. Natychmiast poderwał głowę do góry, tylko po to, żeby przekonać się, że to Cameron wyszła. Wilson odprowadził ją wzrokiem, nadal siedział na fotelu. Wpatrywał się jeszcze przez chwilę w drzwi, po czym spojrzał na przyjaciela. House wyglądał właśnie jakby usłyszał wyrok śmierci. Chociaż po chwili przyznał, że to byłaby najlepsza rzecz, jaka mogłaby go teraz spotkać. Zastanawiał się, co zrobił nie tak..
- Przespałeś się z Cuddy.. – powiedział Wilson, jakby w odpowiedzi na pytanie zadane w myślach. – To był dla niej najpoważniejszy cios. Myślę, że wolała być odrzucana przez ciebie przez te kilka lat, niż usłyszeć coś takiego.
- Przecież krzyczałem, że ją kocham!
- Ale krzyczałeś to do Cuddy! Jej już tego nie powtórzyłeś! Mogło ją to zranić podwójnie, pewnie odebrała to… Pewnie pomyślała, że posłużyła ci jako wykręt od dalszego spotykania się z Cuddy!
- Nie o to mi chodziło! – warknął House.
- Teraz za nią nie idź. Niech ochłonie. Poza tym, sam musisz to przemyśleć. Zacznij ćwiczyć deklaracje przed lustrem.

Diagnostyk wrócił do domu wyjątkowo podminowany. Sprawa z Cameron nadal tkwiła w miejscu, jak nie cofała się do tyłu, a on nie wiedział co z tym zrobić. Nie uspokoił go nawet aromat kurczaka z frytkami, który uderzył go zaraz po przestąpieniu przez próg. Nerwowym ruchem ręki wrzucił płaszcz do garderoby i poszedł do kuchni. Alex właśnie rozkładała frytki na dwa talerze.
- Ręce umyte? – zapytała.
- Kiedy zamieniliśmy się rolami? – burknął House, ale posłusznie poszedł do łazienki.
Alex natychmiast zrzedła mina. Już w tonie taty mogła wyczytać, że próba pogodzenia się z Cameron spełzła na niczym. Odłożyła na chwilę sitko z frytkownicy i sięgnęła po telefon. Znalazła numer Allison, który kiedyś przepisała od taty z telefonu i napisała do niej smsa: „Przyjeżdżaj szybko. Z moim tatą dzieje się coś złego. Alex”. Przycisnęła wyślij i z powrotem schowała telefon dokładnie w chwili, kiedy House wrócił do kuchni. Był markotny, ale ten stan ostatnio w ogóle go nie opuszczał. Alex ze zgrozą stwierdzała, że i jej zaczyna się on udzielać. Wróciła do nakładania jedzenia, które chwilę później wjechało na stół.
- Smacznego – dodała, podając mu widelec. – Błagam, chociaż raz się uśmiechnij.
- Wiesz, że nie lubię kłamać.
- Ale uwielbiasz udawać.
Mimowolnie się uśmiechnął. Zabawnie było słuchać swojej wyjątkowo wiernej kopii w postaci jedynej córki. Kiedy była zajęta jedzeniem, przyglądał jej się ukradkowo. Na swoich pracowników mógł się gapić, obrażać, ironizować, ale wobec córki starał się być chociaż namiastką autorytetu. Wisiało mu, co ludzie o nim sądzą jako o człowieku, ojcem chciał być dobrym. Ćwiczył refleks i prędkość odwracania wzroku ilekroć przyłapała go na przyglądaniu jej się.
- Zapomniałeś jak wyglądam? – zapytała w końcu. – Nie lubię jak ktoś mi się przygląda, kiedy jem.
- Ja też – odparł House, wpychając sobie do ust garść frytek. Chciał w ten sposób odwrócić jej spojrzenie.
- Ty zmywasz – rzuciła szybko Alex, wykorzystując fakt, że ma pełne usta.
Diagnostyk próbował się sprzeciwić, ale przydławił się tylko jedną z frytek.
Kiedy skończyli i House stanął przy zlewie, w domu rozległ się dźwięk dzwonka.
Szybko…, pomyślała Alex.
- Ja otworzę – powiedziała na głos i rzuciła się do drzwi. Niepotrzebnie, House nie wykazywał najmniejszej ochoty żeby ją wyręczyć.
- Alex, co się dzieje? Dostałam twojego smsa i przyjechałam najszybciej jak mogłam… - to Cameron wpadła do mieszkania i z piskiem butów zatrzymała się przed kanapą.
- To się dzieje, że wam zależy, a i tak nie możecie dojść z tym do żadnych konstruktywnych wniosków… - odparła diagnostyczna latorośl i zamknęła drzwi.
House zwabiony odgłosami rozmowy wszedł do salonu, wycierając dłonie w jakąś ścierkę.
- Cameron..
- House..
- I ja! – mruknęła Alex. – Zostawiam was samych, chyba musicie pogadać – dodała. Ściągnęła kurtkę z pobliskiego wieszaka i wyszła, zamykając cicho drzwi.
Nie miała zamiaru iść nigdzie daleko. Usiadła na schodach, gotowa zainterweniować, gdy któreś z nich wyjdzie bez rozwiązania sprawy.

Nie odrywali od siebie wzroku. House przewiercał na wylot jej serce spojrzeniem pełnym nadziei, Cameron z kolei wciąż spoglądała na niego wzrokiem pełnym rozwianych planów, zniszczonych marzeń i żalu. Nie rozumiał tych uczuć – przecież teraz wszystko zależało od niej.. Rzucił ścierkę gdzieś za siebie i zrobił krok do przodu. Ale Cameron zrobiła wtedy krok do tyłu.
- Będziemy tak milczeć? – zapytał w końcu. Odwrócił wzrok, nie był w stanie znosić dłużej jej spojrzenia.
- Czego ode mnie oczekujesz, House?
- Poprawka: czego ty ode mnie oczekujesz?
- Ja? Niewiele! Żebyś dał mi spokój! – krzyknęła i wyszła, trzaskając drzwiami, zostawiając zamurowanego Housa w środku. Nie uszła jednak zbyt daleko. W zupełnie ciemnej sieni czuła na sobie czyjeś spojrzenie.
- Odejdziesz teraz, a możesz już nigdy nie wracać.. – usłyszała czyjś lodowaty głos. Odwróciła się, ale nie zauważyła nikogo wśród panującego mroku. Zrobiła krok w stronę wyjścia, ale potem się cofnęła. Targały nią dylematy.
- To nie cha-cha. To miłość. A tu nie ma miejsca na niedomówienia.
- Kiedy ja..
- Przecież go kochasz. Chase był przygodą, przeszłością. Kochałaś Housa, zanim nastała epoka romansu, wyobrażałaś sobie jego twarz ilekroć całowałaś bądź szłaś do łóżka z Robertem. Aż w końcu wyrzuty sumienia wywierciły ci dziury w brzuchu i go rzuciłaś.
- Kim jesteś, że to wszystko wiesz?
- Duchem przeszłych, teraźniejszych i przyszłych świąt – usłyszała. A potem śmiech. Chwilę potem sień rozjaśniło jakieś niemrawe światło i zobaczyła Alex. Była zaskoczona. Nie wierzyła, że jego córka w ogóle mogła zdobyć się na ten ton wobec niej.
- Szanuję cię ze względu na mojego ojca – najwidoczniej Alex odziedziczyła po tacie umiejętność odgadywania myśli. – Jesteś pierwszą osobą, przed którą się otworzył od czasu Stacy. Jeżeli i tym razem się zatnie.. Wolę o tym nie myśleć.
- Mówisz tak tylko po to, żebym tam wróciła.
- Nie będę cię oszukiwać – zaśmiała się latorośl Housa. – Teraz naprawdę odejdę. Z nadzieją, że jutro do śniadania będę mogła nakryć trzy komplety… - tym razem głos Alex był zupełnie inny. Mieszanka prośby, determinacji, nadziei i.. zapowiedzi miłości? Nie, Cameron musiała się przesłyszeć. Odniosła nieodparte wrażenie, że to coś nieopisanego w głosie Alex to była od lat ukrywana tęsknota za dwójką rodziców, spokojną rodziną i matczyną miłością.
Po chwili w cieni znowu było ciemno. Na chwilę z powrotem rozjaśnił ją snop światła padający z zewnątrz.

Cameron stała przed drzwiami Housa jeszcze przed kilka minut. Przecież go kochała.. Przecież zawsze mu wybaczała.. Ta noc z Cuddy.. Mogą spokojnie porozmawiać i to wszystko wyjaśnić. Niepotrzebnie się przed chwilą unosiła.
Tym razem nie pukała. Drzwi lekko ustąpiły pod jej naciskiem. I jak na złość tym razem nie skrzypiały. A ona nie miała odwagi powiedzieć mu, że wróciła.
Rozglądnęła się lękliwie po salonie. Nigdzie nie widziała Housa. Włączyła górną lampę i dopiero wtedy go zauważyła. Leżał bezładnie w rogu pokoju, z jego głowy powoli sączyła się krew. Nie próbował się zabić. W ataku furii nie rozglądał się wokół siebie i zahaczył czołem o wystający kant książki. Uderzenie w głowę spowodowało chwilową utratę świadomości.
Znalazła się przy nim w mgnieniu oka. Upadła na kolana i pochyliła tak, żeby móc zobaczyć jego twarz. Była niebezpiecznie blisko – pewnie gdyby nie sytuacja, pocałowałaby go. Nie czuła alkoholu. Ani vicodinu. Chociaż tego drugiego nie była pewna, przecież go nie pocałowała..
- Wszystko w porządku?
- Skoro moje serce nadal bije…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez freelance dnia Nie 10:04, 10 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:52, 09 Sie 2008    Temat postu:

Tylko nie mów, że próbował się zabić! Przestanę czytać, jak babcię kocham, jeśli próbował się zabić, to będzie to największy gniot jaki czytałam.

Jeszcze chciałam dodać, że po tej części stwierdziłam, że lubię Alex ;D.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
steorra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz Vicodin? ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:12, 09 Sie 2008    Temat postu:

Alex to przecież drugi House :smt003 Czasem fajnie dla odmiany poczytać o kobiecym wcieleniu tego aroganta :smt003 :smt003

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:04, 10 Sie 2008    Temat postu:

Boże, Alex jest aż tak zła? xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:14, 10 Sie 2008    Temat postu:

- Skoro moje serce nadal bije…

Freelance uwielbiam cię. A Alex - idealnie ci się udało nadac jej cechy House'a

Cudnie *,*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:52, 10 Sie 2008    Temat postu:

Alex nie jest zła - Alex jest wspaniała ! i to ona wyszła ci najlepiej ze wszystkich postaci z ficka xD

czekam na dalszy rozwój akcji


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin