Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Dobrych Świąt House [BO, M, Z]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:23, 25 Gru 2010    Temat postu: Dobrych Świąt House [BO, M, Z]

Komu mogłabym zrobić taki prezent? Ciekawe...


A poza tym pozdrowienia dla wszystkich


Dobrych Świąt House



- Hmmm… - zamruczał. – Jeszcze nie… Proszę…

Doskonale wiedział, że błądził na pograniczu jawy i snu. Nie chciał jeszcze wstawać, co było zrozumiałe. Jeśli wstanie – napędzi maszynę życia. A tego najbardziej nie chciał. Usiłował uciec od konsekwencji niedawnego wyczynu. Miało być super, skończyło się inaczej niż zwykle.

Budzik milczał, co zaczęło wprawiać go w zdumienie, ponieważ za oknem było zdecydowanie zbyt jasno. Nie nastawił go?
Fakt. Źle przespał noc. Źle znosił ostatnie dni. Nie lubił gdy ktoś go przeglądał i rujnował jego misternie tkane plany.

Zrobiła to ona.

Właśnie wtedy, kiedy myślał, że ma ich wszystkich w garści i był pewien swojego zwycięstwa. Powiedział Chase’owi, że jeśli odejdzie to tylko z jego, House’owego powodu. Ten idiota uwierzył. Dokonując manipulacji na nim doskonale wiedział, że młody lekarz nie tylko podąży drogą jego myślenia, ale zrobi wszystko, żeby Cameron została.
Ale ona odeszła.

Dlaczego tego nie zauważył? Dlaczego myślał, że dokona takiego – prozaicznie Chase’owego wyboru? Zresztą… zawsze to robiła. A teraz okazało się, nie tylko że ma charakter o jaki jej nie podejrzewał, ale też, że potrafi zostawić bezpieczny port jakim było małżeństwo z młodym lekarzem.
Zaledwie minął rok, kiedy on przekraczał bramę szpitala a oni kroili weselny tort…

Postanowił zanurzyć nos w poduszce i przykryć się szczelniej kołdrą. Nie mógł zasnąć. Czuł się dziwnie wypoczęty, co zaiste było rzeczą niesłychaną, gdyż wyjść z łóżka tak rano wypoczętym graniczył niemal z cudem.

Na chwilę zamknął oczy próbując zmusić nieposłuszny mózg do snu.

I znów zobaczył ją wychodzącą ze swego pokoju. Po prostu szła. Wychodziła. Widział jej włosy, plecy… Szła pewnie przed siebie. Co prawda złapał laskę i poszedł za nią. Zatrzymał się przy drzwiach. Co miał jej powiedzieć? Jak się miał zachować? Zrobiła to tak, że nie wiedział co ma zrobić. Nienawidził swojej bezradności. Żeby zachować szczątki siebie poszedł do Wilsona. Sam nie wiedział co chciał od niego usłyszeć. Może jakieś marne usprawiedliwienie dla niedawnego wyczynu? Jak mógł być tak ślepy? Jak mógł być tak przewidujący?

xxxx

Kiedy spadły pierwsze płatki śniegu wpadł w melancholijny nastrój. Sam nie wiedział dlaczego. Nie miał ochoty wychodzić z łóżka i najchętniej siedziałby na kanapie popijając odpowiednie do nastroju napoje. Cuddy nie dawała mu spokoju. Raz łasiła się jak kotka, a raz była na niego wściekła. Wilson twierdził, że to dlatego iż miała na niego chęć, a on odpędzał ją jak niesfornego psiaka.

Niechętnie otworzył oczy. Lubił poranne godziny, kiedy zawieszony pomiędzy jawą a snem był w pełni sobą.

Leżąc wtulony w poduszkę pomyślał, że mógłby mu ktoś w tej chwili przesunąć dłonią po kręgosłupie i doprowadzić do swoistej ekstazy. Mogła by to być ona. Ale nie była.
Westchnął.

Nie. Nie może pozwolić sobie na to, żeby brak jakiejś dziwnej dziewczyny zepsuł mu nastrój.

xxxx

Nastrój jednak sam się zepsuł.

W sumie nikogo nie dziwiło, że znów okazywał się koszmarnie sarkastyczny i szukał dziury w całym, nie mówiąc o komentarzach paskudnie nie pasujących do szpitalnych sytuacji. Sam nie wiedział dlaczego znów doprowadził Cuddy do łez, Wilsona do rozstroju nerwowego (przecież kawał z dosypaniem wyrafinowanego speeda do kawy był znany i stary jak świat), a 13tkę do pasji. Nawet nie miał jej za złe że znów nazwała go zwyczajowym sukinsynem.

Od kilku dni przyglądał się nieogolonemu Chase’owi. Wczoraj w szatni miętosił jakieś papiery, a dziś przyszedł dość późno nosząc znamiona zapitej nocy.

xxxx

Znalazł je pomiętolone i wciśnięte w najciemniejszy kąt szafki. Wyglądały jakby właśnie wróciły z kosza.

Były nie podpisane.

Papiery rozwodowe.

Stać ją na coś takiego? Ją? Prędzej myślał, że trochę pomarudzi, pobufoni, ale wcześniej czy później wróci i przebaczy. Na pewno tak myślał? Przecież powiedziała mu jasno: Żałuję tego, czym się staliście, ponieważ... Dla was nie ma już powrotu.

Nie ma powrotu?

Zniszczyłeś go. Tak, że nie odróżnia dobra i zła. Nie dostrzega już świętości ludzkiego życia.

Jej słowa zapiszczały mu gdzieś głęboko w otchłaniach mózgu. Kilka wspomnień przetoczyło mu się przez pamięć…

Kochałam cię...


Jak ją pierwszy raz zobaczył…

Czerwona sukienka…

Świąteczny prezent…

Monster trucki…

Nieudana randka…

I pocałunek….

Machinalnie dotknął ust. Pachniała mieszanką nieokreślonych perfum, kiedy zbliżała się do niego. A potem była wiosna w głowie i jej język wciskający się w jego usta…

I kochałam Chase'a.

Tak. Jasne. Pamięta jak był wściekły, kiedy Chase wykorzystał ją jedną naćpaną nocą. Potem wszystko potoczyło się obrzydliwie normalną ścieżką.
Pozwolił, by zatopiła się w jego ramionach. Odepchnął ją celowo i brutalnie. Cóż mógł jej dać stary, pokiereszowany, zavicodinowany kaleka. Więcej bólu i cierpienia.

Żałuję was obydwóch.

Teraz się wściekł. Nie miała prawa. Sama dokonała wyboru spomiędzy nich. Ale czyż nie została przez niego popchnięta w „bezpieczne” ramiona słodkiego Chase’a?

xxxx

Czekał na nią.

Pozwoliła żeby Chase na nią nakrzyczał, kiedy przyjechała go zmusić do podpisania papierów rozwodowych.

Tak. Tak.

Dlaczego nie współczuł Chase’owi, kiedy usłyszał jak wygarnia Cameron, że zmusiła go do małżeństwa a potem beztrosko zostawiła, kiedy przeżywał swój dramat. Przecież zrobił to dla niej.

Nic nie powiedziała. Jej lodowaty wzrok przeszył nawet jego pozbawione czucia myślenie.

xxxx


- Hmmm… - zamruczał. – Jeszcze nie… Proszę…

Jeszcze teraz czuł jej dłoń przesuwającą się po jego kręgosłupie. Było tak jak myślał jeszcze kilka miesięcy temu - doprowadziła go do swoistej ekstazy.

Kiedy znów odnalazł jej usta znów przestał się liczyć czas. Zresztą – to był świąteczny poranek, a ona perfidnie wyłączyła poprzedniego wieczoru wszystkie możliwe urządzenia przywołujące.

Mało go to interesowało.

Pamiętał tylko znów ten sam zapach perfum, kiedy sięgał po jej usta na lotnisku. Głupia… myślała, że pozwoli jej odejść? Musiał się przekonać czy jej dłoń przesuwająca się po jego kręgosłupie potrafi doprowadzić go do swoistej ekstazy.

Ale!

Potrafiła nie tylko to!

Teraz on sięga dłonią ku jej plecom. Delikatność jej skóry doprowadza jego palce do iskrzenia.

Może być aż tak dobrze?

Jest spokojny. Chciałby żeby tak zostało. Przynajmniej teraz. Dziś. Jutro. Pojutrze. W niedzielę i każdy poniedziałek.

Ok. Wtorki też byłyby super.

We środy pozwoliłby jej pospać dłużej, ale czwartek znów byłby jego. Potem cały piątek potęskniłby trochę jakby przydarzył się jej dyżur nocny. W sobotę po południu przyniósłby jej kawę do łóżka, a w niedzielę pozwolił jej na pobudkę z dużą dawką elektryzowania pod palcami.

xxxx

Tak naprawdę mało go obchodziło, że są święta, choć wymogła na nim kupienie świątecznego drzewka i zakup opasłego indyka. W sumie okazał się wyśmienity. Upaprali sosem całe łóżko, ale od dawna nie jadł czegoś tak dobrego. O czym rozmawiali? Sam nie wiedział, że rozmowa jakichś bzdurach może być fascynującym zajęciem, a milczenie niekoniecznie musi nużyć.

A kiedy zrobiło się późno i trochę zmarkotniała – powiedział tylko, że nie wyobraża sobie kolejnych poranków bez zapachu jej obecności.

- Dobrych Świąt House – usłyszał, kiedy znów sięgał po jej usta nie zwracając uwagi na to, że kolejna porcja sosu rozlała się na prześcieradło.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Sob 19:27, 25 Gru 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:00, 25 Gru 2010    Temat postu:

Ty to wiesz, jak sprawić, by Hameronki mruczały z zachwytu. To jest tak inne od serwowanego nam już od dawna serialowego crapu, że aż się człowiekowi ciepło robi w środku...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kin
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my wild island
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:52, 27 Gru 2010    Temat postu:

Ach.
Nie wiem, cóż więcej mogłabym napisać, bo żadne słowa nie oddadzą tego, co chciałabym napisać.
No po prostu ach!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anuśka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 04 Kwi 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:58, 02 Maj 2011    Temat postu:

uau... ja... jestem w szoku! kibicuję i Chaseronowi i Houseronowi, ale to było... świetnie, mistrzowskie!
rany, nigdy bym nie przypuściła, że to House umyślnie mógł 'popchnąć' Cameron w ramiona 'bezpiecznego, słodkiego Chase'a' jak sama napisałaś! masz łeb, kobieto! gratulacje )

napisz coś jeeeszcze ) <przymila się>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin