Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

House i Cameron [+16, NZ]
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
White
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 27 Lip 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:20, 30 Lip 2009    Temat postu: House i Cameron [+16, NZ]



Nie jest to świetne opowiadanie, a moje bazgroły. Wyobraźnia zadziałała i tyle, mam nadzieję że nie będzie aż tak źle. W każdym razie jestem gotowa na wszystko ( cokolwiek to znaczy )

1. Zaraz, House, opanuj się !

Diagnosta siedział wygodnie na sofie mieszając whisky z vicodinem, to była już druga szklanka i kolejna garść jego ‘złotego środka’, dzięki któremu mógł oddać się w zupełne zapomnienie. Nie chciał myśleć, nie chciał, czuć, nie chciał właściwie być. Wiele razy zastanawiał się czemu musi być wobec inny taki zarozumiały, wredny, zastanawiał się czy zawszę będzie tym, który patrzy na ludzkie cierpienie i nic sobie z tego nie robi. Chciał przestać..Zaraz, House, opanuj się ! Niczego nie zmienisz, zawszę będziesz tym samym wywyższającym się, przemądrzałym, wciąż narzekającym człowiekiem, który lubi wciąż brać nie dając nic w zamian. Nie dziwne że Stacy cię zostawiła, cichy głosik, prawie niesłyszalny dał o sobie znać, chciał potrząsnąć tym zepsutym człowiekiem i przemówić mu do rozumu, ale to na nic. W nim, w Gregorym Housie siedzialo wiele ludzi, gnieździli się w tym ciasnym miejscu, którym była jego głową. Wciąż wymuszali na nim swoje pragnienia, wciąż zmuszali do czynów, do których chciał się posunąć ale nie miał odwagi. Był jak szuflada, w której segregował wszystkich poznanych ludzi, układał ich według, osobowości, przeszłości. Jeśli ktoś już znalazł się w tej szufladzie nie mógł tak szybko z niej wyjść, jedynie House mógł ich wypuścić ale on tego nie robił. Czemu ? Bo lubił zabawne, nawet te najniebezpieczniejsze. Gregory wiele razy zastanawiał się czemu człowiek, który przechodzi na zielonym świetle zostanie potrącony przez pijanego kierowcę, podczas gdy on przejdzie na drugą stronę ulicy dobrze widząc czerwone światło, które mówi STOP ! Dla niego nie było czegoś takiego jak Stop, lubił ryzyko, nawet jeśli chodziło o jego życie czy też życie pacjentów. Jeśli widział znak zakazu jeszcze bardziej par do przodu wiedząc że zabawa okaże się ciekawsza, ale czy przez całe życie można się bawić ? Dla niego odpowiedź była oczywista, a brzmiała ona TAK.

House upił kolejny łyk whisky wpatrując się w gitarę, równie dobrze mógł zostać muzykiem, występować na dużej scenie i mieć pod władaniem wielu ludzi, których by zwalniał i zatrudniał co tydzień. Lubił mieć władzę, a najbardziej lubił mieć władzę nad ludzkim życiem, właśnie dlatego satysfakcje sprawiała mu jego praca. W pracy to on był Bogiem. Odezwał się telefon, jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci. Zamilkł. Telefon znów zaczął dzwonić, jeden sygnał, drugi, trzeci. Ależ ktoś jest upierdliwy – pomyślał sięgając po aparat.
- Witaj synu – usłyszał wysoki i srogi glos w słuchawce
- To pomyłka
- Nie wygłupiaj się
- Jakbym mógł gdy ty jesteś po drugiej stronię
Na chwilę zamilkli, żadne z nich nie chciało wznowić rozmowy. Może dlatego że ojciec House’a zadzwonił do syna tylko dlatego że żona go o to poprosiła, a diagnosta nie miał ochoty na jakąkolwiek wymianę zdań z tym człowiekiem
- Greg
- Mów mi Gregory
Znów zamilkł
- Co robisz ?
House zaśmiał się w myślach. Zawszę tak zaczynał rozmowe chcąc przejść do konkretów. Czy on nadal myśli że ma 13 lat ? Żałosny jest.
- Masturbuję się oglądając Teletubisie
- Czy ty możesz choć raz być poważny ? – uniósł się ojciec
- Ale ja jestem poważny, nawet nie wiesz jak te dzisiejsze bajki wpływają na wyobraźnie człowieka
- Więc ?
- Więc co ?
- Przyjedziesz na urodziny własnej matki ?
- Nie mogę, jestem zajęty moją nową dziewczyną
- A, tak ? A kim ona jest, gdzie pracuję ?
- Pracuję na rogu 23, prace zaczyna po godzinie 22, jest piękną, umięśnioną babiorą, o niezłych bicepsach
- Kim ona jest ?
- To transwestyta z pobliskiej ulicy, doprawdy gorąca – powiedział ironicznie House
- Nie bądź dzieckiem, zachowuj się jak dorosły !
- Przepraszam cię ale musze kończyć, musze nakarmić Pinkiego
- Kto to jest Pinki ?
- Mój pies
- Ale ty nie masz psa
- Teraz już mam
House odłożył słuchawkę. Jakże drażnił go głos ojca, słowa wypowiadane przez niego i to w jaki sposób mówił. Zawszę jest poważny, stanowczy i surowy wobec niego. Nic się nie zmienił – pomyślał. Już miał położyć telefon kiedy ten ponownie zadzwonił.
- Infolinia tymczasowo niedostępna, przepraszamy
- House, mamy poważny przypadek – odezwała się Cameron
- I nie możecie sobie beze mnie poradzić ?
- Jeśli przez to poczujesz się lepiej, to powiem TAK
- Poczułbym się lepiej gdybyś była tu ze mną w samej bieliźnie
- House jesteś na głośniku
- I dobrze, może Chase wreszcie zrozumie na kogo lecisz
Cameron się rozłączyła, a House z nieukrywaną niechęcią wstał z sofy, zrobił ostatni łyk whisky, ubrał kurtkę i wyszedł.

House wszedł przez główne drzwi do szpitala, kiedy zauważył Cuddy, zdesperowany zaczął rozglądać się dookoła, bez najmniejszego namysłu zaciągnął stojącą koło niego pielęgniarkę, przywar ją do ściany zatapiając się w jej usta. Kiedy pani dyrektor znikła z oczu diagnosty oderwał się do dziewczyny, a napotykając jej zdziwione spojrzenie powiedział
- Myślałem że potrzebujesz sztuczne oddychanie usta usta. Gdybyś chciała powtórzyć zadzwoń.
House wszedł do windy, kiedy znalazł się na odpowiednim piętrze podążył korytarzem, a potem znlalazł się w swoim gabinecie. Otworzył drzwi, rzucił plecak na krzesło
- Mamy nowy przypadek..
- Ci..
Cameron, Chase i Foreman spojrzeli na niego nie wiedząc o co chodzi
- Mężczyzna ma..- wznowił Chase
- Ci…
- 5, 4, 3, 2, 1 – zaczął odliczać diagnosta, a kiedy powiedział 0 do gabinetu weszła Cuddy
- Po pierwsze bądź cicho, po drugie pojawiasz się w szpitalu po trzech dniach nieobecności, po trzecie nie odrobiłeś godzin w przychodni, a czwarte dowiedziałam się że napastowałeś stażystkę !
- Czy ja wyglądam na Wilsona ? Przecież to on jako pierwszy bierze się za młode stażystki
- House, w moim gabinecie za godzinę !
Cuddy wyszła oburzona, a House odrzekł
– Jaki mamy przypadek ?
- Mężczyzna, lat trzydzieści, zemdlał podczas ćwiczeń na lekcjach Jogi
- Gdyby i mnie otaczało tyle półnagich kobiety tez bym zemdlał
- Zróbcie rutynowe badania, potem pomyślimy co dalej
House wyszedł zostawiając resztę w gabinecie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:00, 30 Lip 2009    Temat postu:

Witam nową fikopisarkę, w dodatku w dziale Hameronka.
Tym większa dla mnie radość, że chciałaś coś dla nas napisać.

Widzę, że akcję umiejscowiłaś w tak dobrze przez starych Hałsoholików wspominanym 3 sezonie. Wiele da się wycisnąć z ówczesnej atmosfery i niedopowiedzeń.

Dialog House'a z ojcem bardzo ostry. Na taką rozmowę House'a jak sądzę w dorosłym życiu się nigdy nie zdobył, ale tu mi pasuje. Sam sposób prowadzenia krępującej rozmowy w stylu House'a.

Mniej w stylu GH jest całowanie kogo popadnie. Pocałunki House traktuje śmiertelenie poważnie. No, ale jak widać czegóż się nie robi, by uniknąć Cuddy?

Gratuluję udanego debiutu.
Na ciag dalszy już czekam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:35, 30 Lip 2009    Temat postu:

Bardzo dajny początek.

Bardzo mi się podobała rozmowa telefoniczna House'a z ojcem. Może trochę za ostra, jak napisała eigle, ale fajna.

Czekam z niecierpliwością na C.D.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
M.eD.ical
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Mar 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:33, 30 Lip 2009    Temat postu:

Jeśli masz w zanadrzu dalszą część to czekam niecierpliwie Hah, mogłabym być tą stażystką

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez M.eD.ical dnia Czw 15:34, 30 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pietrucha
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:43, 30 Lip 2009    Temat postu:

bardzo mi się podobało, czekam na ciąg dalszy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:02, 30 Lip 2009    Temat postu:

część ogólnie fajna, choć zauważyłam kilka literówek
hmmm... chciałabym być tą stażystką
czekam na cd.
nowa pisarko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 27 Lip 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:54, 31 Lip 2009    Temat postu:

Oto kolejna część, wyszła mi tak sobie ale mam pomysł na kolejne odcinki, mam nadzieję żę was zaskoczę. A, teraz życze miłego czytania moich resztek tego opowiadania...

2.To tak jak myślicie

- Nie ma mowy, masz dziś jeszcze spędzić dwie godziny w przychodni !
Cuddy nie dała się przekonać, była zdeterminowana i stanowcza jak zawszę ale te cechy były niczym w porównaniu z groźbami i sugestiami House’a, który zawsze dopinał swego
- Nie mam zamiaru po raz kolejny nurkować w brudne majty jakiegoś obleśnego gościa – powiedział House
- A gdybym powiedziała że dziś masz same pacjentki ?
- Chcesz bym przejął wszystkie pacjentki Wilsona, jeśli mają miseczkę..
- House, House ! Dwie godziny w przychodni dziś i to już !
Cuddy wstała od biurka spoglądając na zniesmaczoną minę lekarza, nalała sobie soku do szklanki kierując się w stronę biurka, House oczywiście ‘przypadkiem’ upuścił laskę prosto pod nogi Cuddy Ta potknęła się wylewając napój na swoją bluzkę i spodnie House’a
- House !
- No widzisz co zrobiłaś. Teraz będę musiał udać się do domu by się przebrać
- House, kiedyś nie wytrzymam i zrobię coś o czym ci się nie śniło
- O, już mam na to ochotę
- Dobrze to ja idę - dodał
- Ani mi się waż. Mam tu spodnie
Cuddy rozpięła bluzkę, a diagnosta przybliżył się do dyrektorki wpatrując się w jej piersi
- Czyżby operacja czy matka natura pomogła ?
- Nie gadaj tyle, a ściągaj spodnie. Ja dam ci bo mam trochę par
- A myślałem że jesteś poważna kobietą Cuddy czyżbyś wszystkich mężczyzn rozbierała w tym gabinecie ?
Cuddy nic się nie odezwała a ściągnęła bluzkę, diagnosta w tym czasie spodnie. Dyrektorka miała już podejść do szafki kiedy otwarły się drzwi, a w nich stanieli Cameron, Chase i Foreman.
House w tym czasie złapał Cuddy za piersi mówiąc
- To tak jak myślicie
.

Na drugi dzień

Pewna dwudziestoośmiolatka biegała po mieszkaniu w poszukiwaniu kluczy, sprawdzała w szafce, szufladach, na biurku, a nawet w najbardziej absurdalnych miejscach jak lodówka czy wanna ! Była godzina 9.00 i była wyraźnie spóźniona, przecież ona zawszę jest na czas, ona, Allison Cameron nigdy się nie spóźnia ! Niech to szlag, gdzie ja je położyłam ? –pomyślała. Popędziła szybko do drugiego pokoju i usłyszała brzęczenie, zaraz, zaraz, sięgnęła dłonią do kieszeni płaszcza i wyjęła z niego klucze. Cameron złapała się za głowę, poświęciła ponad 20 minut na szukanie kluczy, które wcześniej wsadziła do płaszcza. Niewiele myśląc zabrała torebkę, a potem zamknęła drzwi.

Zaparkowała samochód, a potem szybko zaczęła biec do szpitala. Otwarła główne drzwi, wsiadła do windy, a potem trach. Zderzyła się z kimś, a papiery tej osoby rozsypały się na podłogę. Zaczęła zbierać papiery, a potem poddała je mężczyźnie. Znów zaczęła biec, kiedy dotarła na miejsce otwarła powoli drzwi mając nadzieję że nikt nie zauważy jej spóźnienia, zaczęła kierować się w stronę krzesła
- Spóźniłaś się – powiedział Gregory House, stojąc tyłem do kobiety
- Wiem, przepraszam.
- To do ciebie nie podobne – ciągnął temat
Cameron zastygła w miejscu, nie chciała by House drążył tego tematu.
- Każdemu może się zdarzyć
- Każdemu ale nie tobie, Allison Cameron nigdy się nie spóźnia, a zawszę jest na czas
- Zapomniałam kluczy – odparła

House obrócił się do grupy, a potem zilustrował Cameron. Zauważył że miała ona dziś makijaż, i to wyraźny, taki słodki i niewinny ? Przecież dziś Wtorek, we Wtorki Cameron raczej ma nieco potargane włosy, zmęczone oczy, nie przywiązuje też uwagi do ubrań. A dziś pomalowała powieki na kolor brzoskwiniowy, rzęsy były podkreślone maskarą, włosy były upięte w idealny kok, gdzie po bokach spokojnie opadły pojedyncze kosmyki jej włosów. Na sobie miała turkusową bluzkę z widocznym dekoltem, i czarną spódnice idealnie opinającą jej krągłości, na nogach zaś miała czarne szpilki z odkrytymi palcami, paznokcie u nóg były umalowane na czerwono. Czuł też słodki zapach wanilii.
House nie mógł się powstrzymać, chciał się dowiedzieć wszystkiego, bo jakże by inaczej.
- Pięknie dziś wyglądasz – odparł
- Dziękuje – odpowiedziała Cameron, mając nadzieję że na tym się skończy
- To bardzo dziwne że się spóźniałaś. Zawsze jesteś na czas. Zapomniałaś o kluczach ale zdążyłaś zrobić makijaż, ukorzyć włosy, pomalować paznokcie u nóg
- Czy to takie dziwne ze dziś bardziej zadbałam o swój wygląd ?
- Niech pomyśle…tak
- Skoro miałaś czas na te wszystkie przygotowania, a zapomniałaś o kluczach musiałaś być czymś zajęta albo…rozkojarzona – ciągnął diagnosta
- House daj spokój
- Możliwe że nie znalazłaś kluczy przez bałagan, co odpada bo zawszę masz w mieszkaniu porządek. Nawet w sypialni, nie mówiąc już o bieliźnie którą układasz kolorystycznie
- Nie pytajcie mnie skąd to wiem – powiedział House w stronę Chase’a i Foreman’a
- House !
- Daj mi skończyć. Jeśli więc to odpada to..jesteś zakochana – dokończył
Cameron oblał rumieniec, czyżby to dlatego że House po raz kolejny dowiódł że ma rację ? Spuściła głowę pogrążając się w papierach. Nie chciała ciągnąć tego tematu, nie teraz, i nie z House’m. Dlaczego on musi wszystko wiedzieć ? – pomyślała jednocześnie zdenerwowana i zawstydzona.

House spojrzał na Cameron, jej policzki wyraźnie się zaczerwieniły, a po chwili utonęła w papierach, które wyrwała szybkim ruchem Chasowi. Gdyby nie miał racji Cameron by zaprzeczyła, albo się oburzyła bądź powiedziała jedno ze swoich zdań typu – Kobieta taka jak ja na chwilę obecną nikogo nie potrzebuję. Ale miał racje, ona się zakochała. Mógł oczywiście przemilczeć to i zapomnieć o tym ale nie, takiej zabawy Gregory House nie mógł sobie odpuścić
- Więc kim on jest ?
- Kto ?
- No ten, dla którego chcesz się podobać
- House daj spokój. Nikogo nie mam
- Nie mówię że kogoś masz, ale że jesteś zakochana
Cameron zaczęła gorączkowo szukać jakieś dobrej wymówki by wyjść albo powiedzieć coś, w co by uwierzył House, ale na nic, nic nie wymyśliła. Miała nadzieję że koledzy jej pomogą, to spoglądała na Chase’a, a to na Foreman’a, ale oni nic nie zdziałali. Chase był wyraźnie zainteresowany tą całą sytuacją i chciał się dowiedzieć równo mocno jak House kim był ten szczęściarz, do którego tak wzdycha. Foremna natomiast kręcił głową dobrze wiedząc że nic nie zdziała bo House jak zawsze postawi na swoim. Ci faceci, nic tylko wszystko komplikują – pomyślała.
- Może wrócimy do naszego wczorajszego pacjenta ?
- Teraz ty jesteś pacjentem – zażartował House
- House…
- Jesteś poważnym przypadkiem, spóźnienie to pierwsza zła oznaka, potem dojdą nieprzespane noce, które będą się równać z zażaleniami sąsiadów, którzy będą się skarżyć na krzyki po północy..
- Musze iść – odparła Cameron
- Gdzie ?
- Kobiece dni – powiedziała i wyszła w pośpiechu
- Jak ja bym też chciał mieć te kobiece dni, Cuddy z pewnością by zrozumiała mój ‘miły’ stosunek do pacjentów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:34, 31 Lip 2009    Temat postu:

Robi się coraz ciekawiej.

"Kobiece dni" - wypowiedziane głośno, do House'a. Dobre.

Któż to jest ten ukryty obiekt uczuć Cam? Jaka będzie reakcja House'a.

Czemu opis zdarzenia w gabinecie Administratorki tak wydał mi się prawdopodobny?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
M.eD.ical
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Mar 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:27, 31 Lip 2009    Temat postu:

dalej dalej xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:51, 01 Sie 2009    Temat postu:

Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że obiekt westchnień Cameron to House.
Kiedy dzieje się akcja tego fika? Nie potrafię określić.

A może to ktoś zupełnie inny. I House będzie zazdrosny. Fajnie by było.
Czekam na C.D.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 27 Lip 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:24, 01 Sie 2009    Temat postu:

Akcja dzieję się w 3 sezonie, dla informacji. No, a teraz kolejna część. Ta część sprawnie mi poszła, ale jak mi wyszła ? Sami oceńcie

3. O, ciocia. O mój Boże, Ciocia ?! cz. I

House nie był dzisiejszego dnia w najlepszym humorze, od samego rana połowa jego rodziny, którą wołał by nie mieć, rozdzwaniała się do niego chcąc go przekonać by zjawił się na urodzinach matki. Jednie garście vicodinu były w stanie poprawić mu humor. Dodatkowo nowi sąsiedzi okazali się na tyle mili by zaprosić go wczorajszego wieczoru do mieszkania z zamiarem swatania go z pewną kobietą, oczywiście, pomijając jej piękne ciało, okazały biust, poczucie humoru, kobieta wyznała pod koniec wieczoru diagnoście że ma zamiar zostać...zakonnicą. A szkoda– pomyślał House wpatrując się w piersi blondynki. Dodatkowo nie przespał dzisiejszej nocy. Czemu ? Powiedźmy krótko – Nowi sąsiedzi byli bardzo spragnieni rozkoszy.

House brał właśnie prysznic, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Wyraźnie zdenerwowany owinął się jedynie ręcznik, a potem poszedł otworzyć drzwi, w nich zobaczył tą samą blondynkę w , z którą chcieli go swatać sąsiedzi. Miala jedynie na sobie krótki szlafrok, a pod nim bieliznę
- Jennifer ?– odparł wyraźnie zaskoczony
- Nie powinnaś być w..kościele ? – dodał
- Może tak, a może nie. Wiesz o czym pomyślałam wstając dziś rano ?
- Że nie odmówiłaś paciorka wczorajszego wieczoru ?
- Ha, ha, jaki ty jesteś zabawny, naprawdę. Zapewne żadna kobieta nie jest w stanie ci się oprzeć
- No, cóż, to akurat prawda
- Więc pozwól że i ja ulęgnę – powiedziała, a potem wręcz wpadła do domu diagnosty

Blondynka rzuciła się na Gregorego, nie pozwalając powiedzieć mu ani jednego słowa. Choć była od niego drobniejsza, trzeba było przyznać że miała sporo siły. Drzwi nadal pozostawały uchylone, w tym samym czasie pojawiła się Cameron
- House, nie mogliśmy się do ciebie dodzw…- nie dokończyła, a zastygła w miejscu widząc diagnostę i nieznaną jej dziewczyną, która była w samej bieliźnie, i obejmowała jej House’a, oj, przepraszam, jej szefa.
- A, ty słonko tu czego ? Na poczęte jest jeszcze za wcześnie – odparła Jennifer
Allison na chwilę zamilkła, stała w przedpokoju przez pewien czas, a potem nie wiadomo skąd zebrała się w niej cała złość.
- Nie jestem żadnym słonkiem to po pierwsze, a po drugie to mój szef, którego potrzebuję na chwilę obecną, a ty chyba jesteś za młoda na obściskiwanie się z tym starym piernikiem –
- A, ty to co ? Równie dobrze mogłabyś być jego córką
- A, ty wnuczką słonko – odparła Cameron kładąc nacisk na ostanie słowo
- Dziewczyny, starczę dla was obu – wtrącił się House
- Cicho bądź – krzyknęły razem na mężczyznę
- Bądź tak mila i wyjdź bo mam ważną sprawę do House’a – powiedziała Cameron
Jennifer oburzyła się, ubierając szlafrok, a potem wyszła z mieszkania Grega, mówiąc mu na koniec – Zobaczymy się jeszcze.
- Jak ja lubie kiedy kobiety się o mnie biją
Cameron uśmiechnęła się sztucznie, a po chwili odparła
- House, z naszym pacjentem jest co raz gorzej, nie mógł oddychać, dostał jakieś dziwnej wysypki na plecach. Starałam się do ciebie dodzwonić ale jak widzę miałeś ciekawsze rzeczy do roboty
- Oj, tak
Kobieta spojrzała się na niego spod byka
- No, co ? To ona się na mnie rzuciła
- Lepiej się ubieraj i to już
- Teraz i tu ? Dobrze – House, uśmiechnął się ściągając przed Allison ręcznik, ta zakłopotana zakryła oczy rękoma, obracając się tyłem. Była zakłopotana, zakłopotana ? To za mało powiedziane, policzki przybrały kolor dojrzałej wiśni, a ona nie mogła wydobyć z siebie słowa. Cameron zdecydowała wyjść, w tym samym czasie diagnosta powiedziała
- A, ty gdzie ?
- Yyyy…muszę złapać oddech – powiedziała wychodząc
Gregor House zaśmiał się pod nosem, tego widoku nigdy nie zapomni, a raczej tej miny.

- No, jestem już gotowy
I, ubrany na moje szczęście – pomyślała Cameron
- I, ubrany na twoje szczęście – powiedziała House, a w tym czasie kobieta spojrzała na niego z dziwną miną. Ja chyba śnie, czy on czyta w moich myślach ? – pomyślała po raz kolejny Miała powiedzieć coś więcej ale odezwała się jej komórka
- Słucham ?
- Tak oczywiście. Mam taką nadzieję, ależ oczywiście. Jeśli uda mi się, to spotkamy się o 21 w pubie Memories. Dobrze to, pa – zakończyła rozmowę, napotykając przy tym pytające spojrzenie, No co ? – zapytała się. Diagnosta wzruszył ramionami, a potem odparł
- Wiesz że to nie dobrze jeśli się zwiążesz ?
- Niby czemu ?
- Bo w pracy nie będziesz myśleć o pacjentach, a o miłosnych igraszkach w łóżku. Związki i praca to zły pomysł
- Bardzo śmieszne, wole już to niż samotność, którą ty się katujesz. I powiedz mi kto ma gorzej, ha ?
- A, wiec się przyznajesz że kogoś masz ?
- Tego nie powiedziałaś
- Jak nie jak tak ?
- Dajmy już temu spokój, pacjent na nas czeka
- Dobrze, ale i tak się dowiem. Wskakuj na motor – powiedział House
- Ale ja mam tu auto
- Jeśli zostawisz tu auto będziesz miała pretekst by tu wrócić, najlepiej wieczorem. No, a ja, jak przystało na miłego faceta zaproszę cię do środka – mrugnął do kobiety
- Marzenia House, marzenia
- Tylko kogo ? – powiedział ironicznie

Cameron wsiadła na motor, objęła diagnostę wtulając się w niego. Kiedy ruszyli poczuła silne szarpnięcie, gnali przed siebie, daleko przed siebie nie wiedząc dokąd. Tuliła się do niego, oddychała nim , była spragniona jego bliskości, jego słów, wszystkiego co dotyczyło jego, Gregorego House’a. Opanuj się Allison, czyżbyś zapomniała o Jerrym ? – odezwał się cichutki głosik. Tak, masz rację, ale na tą chwilę pozwolę się ponieść, przecież to nic złego, prawda ? – zapytała samą siebie, ale nie dostała odpowiedzi. Wtuliła się w niego jeszcze mocniej, jakby się bała że zaraz jej ucieknie, odfrunie z nadchodzącym wiatrem.
.

- Jesteśmy na miejscu – powiedział - To dobrze, chodźmy do pacjenta – zaproponowała
Oboje skierowali się do szpitala, mieli do rozwiązani kolejną zagadkę, ale na chwilę obecną dla House’ zagadką było to, w kim zakochała się Cameron. Czy ze mnie można się tak szybko wyleczyć ? – pomyślał, ale za chwilę przyszła mu odpowiedź – Nie, na pewno nie – zaśmiał się pod nosem przyglądając się kobiecie. Wyglądała dziś bardzo ładnie, bardzo ładnie ? Nie, ona dziś była piękna, tak samo piękna jak zakochana kobieta.
.

Wilson parkował właśnie samochód, miał nadzieję że zastanie przyjaciela w domu, w końcu była godzina 8.15, a diagnosta o tej porze nie wybierał się do szpitala. Tak więc onkolog zapakował samochód, a potem skierował się w stronę domu przyjaciela. To, co zobaczył zaskoczyło go. Przed domem Grega zobaczył staromodnie ubraną kobietę, w wieku 39 lat, włosy miała związane w kok, usta miała podkreślone ostrą, czerwoną szminką, a oczy maskarą. Mężczyzna podszedł bliżej, mówiąc
- Dzień Dobry, Pani Brendo
- O, witaj Cię Wilsonie – powiedziała z uśmiechem na ustach
- Nie wiesz może gdzie jest Greguś ? – zapytała
- Wiem, i jeśli pani chcę, pani Brendo zawiozę panią do niego – zaproponował
- Jaki ty miły, bardzo proszę
Wilson uśmiechnął się cwano kierując ukochaną ciocię Gregora House’a do samochodu ‘. No House, mam dla ciebie niespodziankę – pomyślał Wilson śmiejąc się na myśl o spotkaniu tych dwoje.
.
- House, zapewne będzie w swoim gabinecie – odparł Wilson wchodząc do szpitala, z panią Brendą
- A, nie powinien być w przychodni ?
- Powinien, powinien – zaśmiał się w myślach
Oboje szukali diagnosty ale jak na złość nie mogli go znaleźć. Czyżby wieść o przybyciu milutkiej cioci rozeszła się po całym szpitalu, i dotarła do House’a ? Na drugim piętrzę Wilson spotkał Cuddy
- Cuddy, to ciocia House’a, o której ci tyle opowiadałem – powiedział puszczając oczko
Dyrektorka uśmiechnęła się, mówiąc po chwili
- Bardzo dużo o pani słyszałam, House’a dużo o pani mówił
- Do prawdy ? Proszę mnie nie oszukiwać wiem jaki jest, nawet słowem nie powie o ojcu i matce, to co dopiero o upierdliwej, złośliwej ciotce – wyznała
- Tak czy inaczej, miło mi panią poznać. A, Grega pani znajdzie piętro niżej
- Bardzo ci dziękuje
Ciotka skierowała się do windy, a w tym czasie Wilson i Cuddy zaśmiali się
- Stawiam 20 dolców, że zostanie dziś dłużej w pracy – zaśmiała się Cuddy
- Ja zaś ci mówię że będzie spał w szpitalu
.
Diagnosta rozmawia właśnie z jedną z pielęgniarek, Cuddy kazała mu spędzić dwie godziny w przechodni ale on miał najmniejszej ochoty tam siedzieć, nic i nikt tego nie zmienią..
- Greguś, Greguś – House, wychylił głowę spoglądając w stronę wołającej go kobiety
- O, ciocia – powiedział spokojnie
- O, mój Boże ciocia ?! – krzyknął desperacko po chwili
Kobieta podeszła do House'a łapiąc go za policzki jakby był małym dzieckiem
- Jak ja cię dawno nie wiedziałam
- Chyba nie tak dawno, pomyślmy 10 lat, 20 tygodni i 3 dni
- Rozumiem że się cieszysz że przyjechałam
- Tak, ale nie mam czasu by cię oprowadzić więc będziesz mogła już lecieć do domu
- Ale ja się tak szybko nie wybieram do domu, zostaje tu na tydzień albo dłużej
Diagnosta nie mógł uwierzyć w to co słyszał, tylko nie ona, tylko nie kochana, przesłodzona ciotką przed którą zawsze się krył pod stołem.
- Przepraszam, czy może mnie już Pan przyjąć ?
- Ależ oczywiście że przyjmie, jest dobrym lekarzem, kiedy był mały..
- Dobrze, dobrze, koniec tego
- Ale ja chciałam tej uprzejmemu pani powiedzieć jakim byłeś słodkim chłopcem , raz na przykład z nudów wsadził głowę do akwarium dla rybek, albo kiedy na obozie zamiast pocałować swoją sympatie…
- Dość ! Wszyscy do mnie, przyjmuję od teraz – krzyknął House
- Ale Greguś – zaczęła ciocia
Mężczyzna zamknął drzwi prosto przed nosem ciotki, niech to szlag. Pewnie ojciec przysłał ją by przekonana go, aby ten zjawił się na urodzinach matki. Tak pogrywasz ojcze ? Dobra, a wiec gra będzie ostra.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
M.eD.ical
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Mar 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:36, 01 Sie 2009    Temat postu:

Hah dobre

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:21, 01 Sie 2009    Temat postu:

Ciocia przyjechała

I jest jakiś Jerry. Trzeba będzie się go pozbyć...
*złośliwy uśmiech*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:41, 02 Sie 2009    Temat postu:

Ciocia Brenda młodsza od dr Cuddy?

Czy to aby ciocia?

Przyszła zakonnica rzucająca się o poranku na House'a?

Cam oglądająca go w negliżu?

Ależ bujne życie towarzyskie ma House w twoim wykonaniu!
Wilsona powinno skręcać z zazdrości. Toż kobiety walą do House'a drzwiami i oknami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:18, 02 Sie 2009    Temat postu:

ciocia jest the best !
xD xD xD
fajowa część, czekam na kolejną


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 27 Lip 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:55, 04 Sie 2009    Temat postu:

To prawda, ciocia za młoda, przez pośpiech ją odmłodziłam


4.O, ciocia, o mój Boże ciocia ? cz. II

- Teraz już wszystko będz..- Wilson rozmawiałam z pacjentkom, kiedy do gabinetu wszedł Gregory House
- Może już pani iść – odezwał się House
- Ale my jeszcze nie skończyliśmy rozmowy z panem Wilsonem – odparła kobieta
- Lepiej niech pani wyjdzie bo ten tu miły onkolog po raz kolejny rzuci się na bezbronną kobietę
Szatynka spojrzała się na diagnostę, a potem onkologa, zanim Wilson zdążyć coś powiedzieć kobieta wyszła. House, usadowił się w wygodnym fotelu
- Będę dziś u ciebie o 20 może później- odparł Gregory
- O, nie, nie ma mowy
- Tylko pamiętaj by przygotować coś dobrego do jedzenia, kiedy jestem głodny robie się markotny – dodał zamykając za sobą drzwi.
.

Allison Cameron była wykończona, pacjenta, którego leczyli już drugi dzień miał niezrozumiałe objawy, nic do niczego nie pasowało, diagnoza zmieniała się z godziny na godzinę. Do tego wszystkiego nie miała pomocy ze strony House, który nagle zabrał się za prace w przychodni. Kto by pomyślał – odparła do Chase’a, który bardziej był skupiony na komórce niż na pacjencie. Nie mogła wiec polegać na tej dwójkę, ale została jedna osobą, z którą pracowała czyli Foreman.

Cameron chciała wyleczyć tego pacjenta, zresztą jak każdego, miała duże serce, każdego chciałaby uratować. Pragnęła by wszyscy byli szczęśliwi, zadowoleni, pragnęła by świat okazał się bardziej kolorowy dla każdego. Czy to dużo ? – zadała sobie pytanie. Kiedy usłyszała że mężczyzna ma dwoje dzieci, kochająca żonę, prace, nabrała jeszcze większej ochoty by zrobić wszystko by go wyleczyć. Do tego miała papierkową robotę, z którą miał się uporać House, a która w rzeczywistości zawszę ‘odrabiała’ za niego Cameron. Czyli kolacja z Jerrym odpada – pomyślała zawiedziona.
.
Z wynikami pacjenta poszukiwała House, przeczesała cały parter ale jego tam nie było. Czyżby poszedł sobie do domu, o tak ?! – powiedziała rozwścieczona w stronę Chase’a, który widząc koleżankę rozłoszczoną ulotnił się do męskiej toalety. Skręciła w kolejny korytarz zderzając się z pewną kobietą, nie zdążyła jej pomóc bo ta sama sobie poradziła, przyjęła przeprosiny, pytając się
- Nie wie pani gdzie jest Gregory House ?
- Oj, sama chciałabym to wiedzieć
- A, pani go poszukuję bo ? – dodała Allison
- Bo uciekł mi, jestem jego ciocią,
Allison miała jeszcze coś powiedzieć ale zauważyła House’a, szybko przemykającego przed jej oczami, ten jednak nie zdążył uciec bo ta go zawołała – House, House !! Zrezygnowany podszedł do kobiet
- Greguś szukałam cię ponad dwie godziny. Gdzie ty się podziewałeś ? – odpowiedziała przesłodzonym głosikiem ciotka
- Musiałem się zajać pacjentami
Dwudziestoośmiolatka zaśmiała się na myśl że to House biegał za pacjentami, a nie na odwrót.
- Cameron, ale ty mnie chyba szukałaś, tak ? Co z naszym pacjentem ?
- To wy się znacie ? Ależ oczywiście, jaka ja niepoważna. Greguś zawszę miał gust jeśli chodzi o kobiety
Cameron zaczerwieniła się, tak naprawdę nie wiedząc dlaczego
- To jest jedynie moja asystentka i musimy już iść
- Chyba nie musimy się tak śpieszyć – odparła Allison
- Ciocia, przeprosimy cię na moment – powiedział, ciągnąc Cameron za ramię, a potem odchodząc z nią na bok
- House, czyżbym ja miała zwidy czy ty się boisz tej osoby ? – zaśmiała się
- Nie boje się ale jest strasznie natrętna, przesłodzona, wścibska. Jak już się mnie przyklei to nawet buldożer jej nie zmiecie. Cameron zrobię co zechcesz ale uwolnij mnie od niej teraz
- Wszystko ?
- Wszystko – powiedział
- No dobrze
Szatynka obróciła się w stronę Cioci Brendy
- Przepraszam panią ale musimy iść, ale Greguś – zrobiła nacisk na to zdrobnienie – da pani klucze by nie musiała pani wynajmować pokoju w hotelu
Diagnosta spiorunował asystentkę wzrokiem
- No, Greguś bądź tak miły i daj cioci klucze
Mężczyzna wyjął z głębi kieszeni kluczę do mieszkania, a potem pożegnał się z ciocia.
- Miałaś mi pomóc, a nie szkodzić
- Ale ja ci pomogłam
- Tak, a teraz wybacz za godzinę idę do Wilsona
- Nie ma mowy, powiedziałeś że zrobisz wszystko jeśli cię od niej uwolnię
- Żartowałem – powiedział odchodząc
- House, chyba nie chcesz bym się zaprzyjaźniła z twoją ciocią, a ona przyjeżdżała w święta, a potem w każdy weekend – zawołała
Diagnosta bez słowa zawrócił mówiąc jedynie
- Tylko nie wymagaj ode mnie za dużo
- Pomożesz mi dziś w papierkowej robocie
- Mam przynieś wino ? – powiedział puszczając oczko
- Nie, najlepiej przynieś ze sobą swój mózg, o ile go nie zgubiłeś po drodze
.
Była godzina 22.30,Cameron właśnie siedziała nad papierkową robotą, House oczywiście zjawił się w porę ale po upływie 20 minut poszedł po kawę. Marny pretekst – pomyślała, spoglądając na zegarek, który powiadamiał ją o nieobecności szefa już całe 30 minut. Nie czekała na niego dłużej, zabrała się do pracy

W ciemnym gabinecie jedynym światłem była mała lampka, której światło padało na bladą twarz pewnej kobiety. Spała na stercie papierów, w lewej dłoni trzymała długopis. Na jej twarz można było dostrzec uśmiech, zapewne śniło jej się coś przyjemnego, albo ktoś, kto wie. Jej smaczny sen zakłócił pewien mężczyzna, szepcząc do jej ucha – Cameron.
Otworzyła nieśmiało oczy widząc przed sobą szefa, przetarła oczy, a potem spojrzała na zegarek, była godzina 00.20.
- Od dawna tu jesteś ? – powiedziała ziewając
- Wystarczająco by dostrzec jak niewinnie wyglądasz kiedy śpisz – powiedział podając kawę
Cameron upiła łyk kawy podchodząc do okna i spoglądając na gwiazdy, były małymi punkcikami, zawszę świeciły tak jasno. Jako mała dziewczynka wierzyła że dusza zmarłej osoby staje się jedną z tych gwiazd, radowali się wysoko na niebie, tańczyli z księżycem i rozmawiali z bliskimi, którzy pozostawali na ziemi.
Poczuła rękę na swoim ramieniu, obróciła się kryjąc twarz w dłoniach
- Co robisz ? – zapytał się House,
- Chowam się
- Ale ja cię widzę
Zabrała dłonie z twarzy spoglądając na diagnostę
- Nie koniecznie, to może być równie iluzja, złudzenie, równie dobrze to może być sen
House spojrzał w jej oczy jakby szukał w nich odpowiedzi na wszystkie dręczone go pytania, ale tam ich nie było, a miłość. Miłość, która ją rozpierała, czyżby ta miłość była skierowana do niego ? Przekonajmy się. Złożył pocałunek na jej ustach, które już od długiego czasu były spragnione tego smaku, tych słów, tego dotyku, ona była spragniona jego obecności.
- Iluzji nie mógłbym chyba pocałować, co ? – zaśmiał się, a ona z nim


Cameron, Cameron, Cameron, gdzieś daleko dobiegał do niej głos, taki delikatny, przyjemny.
- House ? – poderwała się widząc diagnostę przed sobą z dwoma kubkami kawy. Spojrzała na papiery, potem znów na szefa
- Od dawna tu jesteś ? – powiedziała ziewając
- Wystarczająco by zrozumieć że się obijasz – powiedział podając kawę
I czar prysnął, a miało być jak we śnie.
.

House zapukał do drzwi przyjaciela, potem drugi raz i trzeci , nikt mu jednak nie otworzył. Ktoś z pewnością był w domu, można było to wywnioskować z palącego się światła w środku i śmiechów. Gregory niewiele myśląc wziął komórkę i wykręcił numer – Tak, chciałem powiedzieć że w moim domu wybuchł pożar, tak, tak, już podaje adres

.

- Czy pan oszalał, to po co my jechaliśmy skoro tu nie ma pożaru ? – jeden ze strażaków był wyraźnie zdenerwowany zaistniałą sytuacją, mężczyzna wezwał ich mówiąc że jego dom się pali, a tak na prawdę wszystko było w porządku. Onkolog tłumaczył że to nie on dzwonił ale na nic się to zdało
- Pokryje pan koszty tej pańskiej zabawy – dodał strażak odchodząc
Wilson obrócił się w stronę House’a , który znudzony siedział na schodach
- Zabić cię to za mało, nawet będąc trupem straszyłbyś mnie po nocach. Kiedyś się odegram
- Liczę na to
[/b]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
M.eD.ical
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Mar 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:17, 04 Sie 2009    Temat postu:

heh, świetne czekam na dalszą część

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:57, 05 Sie 2009    Temat postu:

Piękny sen


White napisał:
- Mam przynieś wino ? – powiedział puszczając oczko
- Nie, najlepiej przynieś ze sobą swój mózg, o ile go nie zgubiłeś po drodze




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:14, 05 Sie 2009    Temat postu:

Cam miała prześliczny sen, ech, szkoda, że się nie ziścił

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 27 Lip 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:00, 10 Sie 2009    Temat postu:

Wyszło tak sobie...


5. Trzy propozycje

Poczuła jak chude ramiona oplatają jej talię, obróciła się spoglądając w brązowe tęczówki mężczyzny. Grzywka opadała mu na lewe oko wprawiając go w mały gniew. Pocałował ją w czoło jak małe dziecko, przyciągając ją bliżej siebie. Gdyby mógł nie wypuszczałby ją z ramion, ale była godzina 6.00, za godzinę Cameron musiała być w szpitalu. Zwlokła się leniwie z łóżka idąc w stronę łazienki, zaznała tam ciepłej kąpieli z bąbelkami, tego jej trzeba było, odprężenia po całych trzech dniach pracy z Housem, który wciąż narzekał na brak porozumienia w jego zespole. Lubiła gdy się złościł, zagryzał dolną wargę wpatrując się intensywnie w osobę by zaraz powiedzieć jej coś uprzejmego, na swój sposób. Lubiła też patrzeć na te jego niebieskie oczęta, w których utonęła by nie jedna kobieta, lubiła..
- Cameron kawa gotowa
Jej myśli przerwał głoś Jerrego, Jerry – pomyślała. Cameron, spotykasz się z jednym, a o drugim myślisz. Wyszła z łazienki kierując się w stronę kuchni gdzie czekał na nią kubek gorącej kawy i bułki maślane, westchnęła.
- Jerry jesteś skarbem – powiedziała całując go w policzek
Zasiadła do stołu robiąc kęs bułki, zaśmiała się gdy na jego brodzie pojawiła się śmietankowa broda. Starła z niego słodki zarost, powracając myślami do pracy
- Jesteśmy dziś umówieni o 20 w restauracji Lilia, pamiętasz prawda ? – zapytał się
- Oczywiście że pamiętam
- Chciałem się upewnić, ostatnio mieliśmy się spotkać
- Mówiłam ci już, musiałam zrobić papierkową robotę szefa
- Jeszcze raz będziesz tak długo w pracy i znaczne coś podejrzewać
- Nie masz się o co martwić
- Wiec jeśli to wyjaśniliśmy to może wrócilibyśmy do tematu, Cameron zamieszka z Jerrym
Allison zachłysnęła się kawą, uciekając wzrokiem. Bardzo się zżyła z Jerrym, opiekował się nią, troszczył, potrafił poprawić jej humor, dawał jej dużo ciepła, ale czy była gotowa by zamieszkać razem z nim ? Nie była przekonana co do tego pomysłu, nadal nie pozbierała się w pełni po śmierci męża.
- Allison, słuchasz mnie ?
- Tak, ale odłóżmy tą rozmowe na później
Powiedziała odchodząc od stołu, a potem idąc w stronę sypiali gdzie się ubrała, zarzuciła na ramię torbę wychodząc
- To może porozmawiamy o tym przy kolacji ?
- Ok. – rzuciła zamykając za sobą drzwi.
.
Cameron zdążyła wyjść z mieszkania w momencie, którym Jerry zaczynał rozmowe o wspólnym zamieszkaniu. Nie chciała o tym mówić, nie chciała teraz podejmować tak ważnej dla niej decyzji. Jeśli zamieszkaliby razem to byłby to poważny krok, a co dalej, ślub ? – zaśmiała się na tą ostatnią myśl, co też jej wpadło do głowy ? Tak czy inaczej będzie musiała rozwiązać ten problem na dzisiejszej kolacji. Teraz nie miała by nic przeciwko temu, gdyby musiała robić za House’a papierkową robotę.
Już miała zaparkować kiedy przed nią pojawił się motor, uchyliła szybę, krzycząc
- Przepraszam ale to moje miejsce
- Już nie – mężczyzna zdjął kask, to był House
- House, nie możesz zmieniać miejsca parkingowe co tydzień bo tak ci się podoba
- A niby czemu ? Poza tym z takim małym zderzakiem jak twój powinnaś się zmieścić zaraz na tamtym miejscu, koło śmietnika
- Bardzo zabawne, a teraz rusz się bo chcę zaparkować. Mówie poważnie
- Cameron czyżbyś tyła głucha, tam twoje miejsce – wskazał laską – mam ci to napisać na czole ?
Diagnosta oczywiście postawił na swoim, uradowany zaśmiał się kobiecie w twarz.

Czemu nie mogłam mu się sprzeciwić ?
Bo nadal masz do niego słabość
Bzdura
Przecież widzę jak na niego patrzysz

Dwa głosy kłóciły się w jej głowie. Zaparkowała, a potem poszła w kierunku szpitala. Kiedy znalazła się w środku wpadła na Chase’a, z którym udała się do gabinetu House’a.
- Cameron – zaczął blondyn
- Tak ?
- Tak sobie pomyślałem czy może ty i ja, to znaczy czy wybralibyśmy się na…To znaczy mam dwa bilety na nowy spektakl w teatrze, a kolega mnie wystawił. Oczywiście możesz się zastanowić, bo bilety są na, za tydzień, 20
- Sama nie wiem
- Nie będziesz żałować, taki koleżeński wypad.
Przecież wiem że chcesz ze mną spędzić więcej czasu – pomyślał Chase.
- No dobrze
Mężczyzna uśmiechnął się układając już w głowie cały wieczór, który z pewnością nie skończy się na spektaklu.
W końcu doszli do gabinetu, już mieli zamknąć za sobą drzwi kiedy do pomieszczenia wpadła pewna kobieta.
- Greguś czyżbyś zapomniał śniadania – zbliżyła się ciocia podając mu pudełko ze śniadaniem
- Nie, po prostu nie chciałem sie narażać na zatrucie
- Nie marudź, a zjedz wszystko co ci przygotowałam. Słyszałam że tu w szpitalu jest okropne jedzenie
Kobieta wyszła posyłając diagnoście ciepły uśmieszek, w tym czasie House otworzył pudełko gdzie znajdowało się coś zielonego, przypominające galaretkę
- A, ja narzekałem kiedy babcia gotowała mi klopsy. Co to w ogóle jest ? – odezwał się Foreman
- Mnie się pytasz ? Gdybym miał psa nabrałbym podejrzeń – odpowiedział House
Diagnosta wyrzucił pudełko do kosza zwracając się do zespołu
- No dobrze, nasz pacjent jakimś cudem wyzdrowiał i ma się dobrze na jednej z pięknych wysp. Jaki jest nowy przypadek ?
- Dziewczyna, lat 15, zasłabła podczas zdjęć do najnowszego magazynu, ostra niewydolność wątroby, no i do tego wszystkiego straciła tymczasowo wzrok
- Zróbcie rutynowe badania – zlecił

Do gabinetu weszła Cuddy z podejrzanie dobrym humorze
- House, zaraz w moim gabinecie
Diagnosta wzruszył ramiona w stronę zespołu, który nie wiedział o co chodzi. By nie tracić zbędnego czasu mężczyzna ruszył za nią
- Masz dla mnie jakąś niespodziankę ?
- Bynajmniej
Weszli do gabinetu Cuddy gdzie znajdowal się mężczyzna, był elegancko ubrany, w ciemny garnitur, jedynie krawat w kolorze zieleni nie pasował do reszty, na nosie miał pokaźne okulary, duży, złoty pierścień na trzecim palcu lewej dłoni.
- House, przedstawiam ci Pana Bena Morgana, twojego psychiatrę
- Sądzisz że ze mną jest aż tak źle ?
- Ja nie sadze, ja to wiem. A teraz pozostawię was samych
Cuddy wyszła, a mężczyzna usiadł na fotelu, wskazał dłonią na kanapę, na której miał usiąść jego nowy pacjent
- Co wywołuje u pana negatywne wibracje ?
- Negatywne wibracje ? – zastanowił się House – to pan jest psychiatra czy seksuolog ?
- Dobrze, widzę że będzie trzeba inaczej rozpocząć. Zacznijmy od początku, kiedy po raz pierwszy w dzieciństwie poczuł pan gniew bądź rozczarowanie ?
- To było chyba wtedy kiedy mama powiedziała że nie kupi mi najnowszego modelu, lalki Fiu
- Rozumiem pana reakcje na nasze spotkanie ale ja chcę panu pomóc
House wstał kierując się w stronę wyjścia
- Co pan robi, jeszcze nie skończyliśmy ? – odezwał się psychiatra
.

House ledwo wyszedł z gabinetu Cuddy, a już natrafił na swoją ciotkę
- Czy ty mnie szpiegujesz ?
- Nie, ja się jedynie tobą opiekuję
- Nie, ty chcesz mnie zagłaskać jak swojego psa, który już dawno leży w ziemi
- Leży tam bo był stary
- I dlatego że podałaś mu trutkę na myszy, 'całkiem przypadkiem'
- Greguś przyjedź na urodziny własnej matki
- Nie
- Greguś
- Nie
- Słyszałam że w okolicy jest mieszkanie do sprzedania..
- Dobrze, zjawie się na tych urodzinach ale nie oczekuj ode mnie nic więcej
- Tylko żebyś był z jakąś piękną kobietą – napotykając pytające spojrzenie Grega, powiedziała – No bo ile można tłumaczyć sąsiadom że nie jesteś homoseksualistą, bo nie jesteś, prawda ?
- Przyjade, a teraz wracaj do siebie
.

Szukał ją po całym szpitalu, jak na złość właśnie teraz nie mógł jej znaleźć. Kiedy w końcu ją zauważył zaczął kuśtykać w jej stronę
- Cameron musimy pogadać
- Co się stało ?
- Uratujesz wiele potrzebujących dzieci jeśli za tydzień 20, pojedziesz ze mną do rodziców
- Czy wśród tych potrzebujących dzieci jesteś ty ?
- Tak
- No to nie jadę
- Cameron, przecież dobrze wiem że chcesz ze mną jechać, spędzić choć jeden dzień.
Zbliżył się do niej patrząc jej głęboko w oczy, poczuła jak włosy jeżą się jej na karku, potrafił przeszyć ją wzrokiem. Gdyby nie była w szpitalu pełnych lekarzy i ludzi rzuciłaby się na niego jak wygłodniała lwica. Nie wiedząc kiedy i jak powiedziała – Dobrze, wybiorę się z tobą
Kiedy House znikł z jej oczu zatrzymała się gwałtownie, łapiąc się za głowę – O mój Boże, przecież 20 jestem umówiona z Jerrym na bankiet, dostrzegając Chase’a, zrozumiała że i z nim się umówiła w ten sam wieczór. Cameron, jesteś pewna że nie masz sióstr bliźniaczek bo na przyszły tydzień przydałyby się.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez White dnia Pon 18:23, 10 Sie 2009, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:50, 11 Sie 2009    Temat postu:

nieźle !
czekam na następną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
M.eD.ical
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Mar 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:16, 11 Sie 2009    Temat postu:

Ładnie ładnie Czekam na ciąg dalszy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:55, 11 Sie 2009    Temat postu:

Extra!
Oj droga Cam ma słabiutką pamięć.
Moim zdaniem wybierze Grega

Czekam na C.D.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kin
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my wild island
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:03, 11 Sie 2009    Temat postu:

Siostry blizniaczki! A moze jakies ma?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 27 Lip 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:44, 12 Sie 2009    Temat postu:

6. Chyba mnie nie doceniasz

Dochodziła godzina 19.30, a Cameron smacznie spała przy łóżku nowej pacjentki. Godzinę wcześniej zawitała do niej by podnieść ją na duchu, wyniki nie były najlepsze, ale nie chciała by pacjenta się martwiła bo nic poważnego też się nie działo, na razie. Zaczęła rozmawiać z nastolatką, tematy do rozmowy same się wywiązały, w jednej chwili śmiały się z żartów i opowieści Annie, potem Cameron opowiadała o czasach szkolnych, o swojej pierwszej miłości, wielkich marzeniach. W końcu obie zasnęły.

House przemierzał szpitalne korytarze zastanawiając się co on jeszcze tu robi, a tak, miał zaczekać na Wilsona. Zanim ułoży te swoje włosy miną wieki - pomyślał. Zanim jednak mieli wyjść diagnosta postanowi ze odwiedzi swój nowy przypadek, nie żeby się martwił, oczywiście. Wolnym krokiem skierował się w stronę sali pacjentki, mimowolnie uśmiechnął się widząc Allison śpiącą przy łóżku pacjentki. Jakie to typowe dla ciebie Cameron, gdybyś mogła uwolniłabyś świat od całego zła – pomyślał. Stanął obok śpiącej kobiety, uśmiechała się, Zapewne śni o mnie - zaśmiał się w duchu. Miała piękne, długie rzesz, bladą cere, a jej długie, kosmyki włosów opadały jej nieśmiało na oczy. Kiedy spala wyglądała tak niewinnie, jakby była aniołem, nie, ona była aniołem, który niósł nadzieje, miłość, wiele ciepła i oparcie. Była taka zawszę i wobec każdego, była jak wróżka, która starała się spełnić wszystkie życzenia ludzi na tym marnym świecie. Wierzchem dłoni pogładził jej policzek odrzucając włosy do tyłu, zaśmiała się nieświadomie, a potem otwarła leniwie oczy
- House, co ty tu robisz ? – ziewnęła
- Chciałem sprawdzić czy pacjentce się nie pogorszyło ale widzę że jest za późno
- Czemu ? – zerwała się spoglądając na blondynkę
- Bo ty już w niej zaszczepiłaś nadzieje, i te cale twoje miłosierdzie
- Rozmawiałam z nią jedynie i…
- I zapewne powiedziałaś że wszystko będzie dobrze
- Przecież nie jest tak źle
- Ale wyniki nie są zbyt dobre
- Daj spokój, lepiej już idź do dom..
Cameron nie dokończyła bo pacjenta zaczęła się dusić, dodatkowo dostała drgawek. Trwało to zaledwie dwie minuty ale Allison wystraszyła się nie na żarty, nie chciała stracić pacjenta, nie chciała by ta młoda nastolatka która miała jeszcze całe życie przed sobą teraz umarła. Zaczęła ją reanimować ale serce nie odpowiadało, próbowała dalej i dalej
- Cameron ona już nie żyje – powiedział House
- Nie ! Nie prawda !
Diagnosta starała się odciągnąć kobietę ale ona mu się wyrwała, zaczęła po raz kolejny reanimować, i jak za dotknięciem magicznej różdżki dziewczyna powróciła do żywych. Zarówno w oczach Annie jak i Cameron malowała się radość ale i strach przed nieznanym.
- Chyba mnie nie doceniasz – odparła Cameron wychodząc z sali
House obejrzał się za nią. Tak, nie doceniał ją, reanimowała dziewczynę przez ten czas mając nadzieje że to nie jej koniec. Ratowała ją, kto wie, może to jej wiara uratowała tą nastolatkę. Wyszedł z sali dostrzegając jeszcze jak Cameron wsiada do winy uśmiechając się delikatnie, jej radość była wyraźna, jakby chciała powiedzieć – Wyrwałam ją z objęć śmierci House, wyrwałam. I on się uśmiechnął, zawsze podziwiał w niej ten duch walki o pacjenta, a nawet gdzieś tam w środku zazdrościł jej tego. House plus zazdrość ? Robi się niebezpiecznie – zaśmiał się w myślach.
.

Siedziała w samochodzie poprawiając makijaż, miejsce oczywiście było mało wygodne i nie odpowiednie do tego ale musiała jakoś wyglądać. Kiedy wyszła ze szpitala deszcz rozmazał jej makijaż. Podkręciła rzęsy i pociągnęła brzoskwiniowym błyszczykiem usta, wyszła z auta poprawiając spódnice. Weszła do restauracji
- Spóźniałaś się trochę
Obróciła się w stronę mężczyzny, to był Jerry, uśmiechnięty, z bukietem kwiatów, ucałował ją w policzek zaprowadzając w stronę ich stolika. Rozejrzała się dookoła, ściany miały odcień krwisto czerwony, gdzie niegdzie znajdowały się obrazy znanych muzyków, każdy stolik był równie ładny jak poprzedni, na końcu sali znajdował się piękny, biały fortepian, na którym grała kobieta w wieku około 39 lat. Uśmiechnęła się, uwielbiała muzykę, kiedyś mama wysłała ją na lekcje gry na pianinie ale po dwóch miesiącach musiała zrezygnować z gry gdyż musiała się zająć chorym bratem. Potem miała dużo zaległości w szkole, wiec nie powróciła nigdy do tego co sprawiało jej radość. Spojrzała za okno gdzie panowała kompletna ciemność, i jedyne co można było usłyszeć to dźwięk deszczu, który chciał uciszyć rozmowy wszystkich tu przebywających ludzi.
Obróciła głowę w stronę fortepianu, na którym grał teraz..House, zrobiła wielkie oczy. Co on tu robi, czy on mnie szpieguje ? – pomyślała zszokowana. Ukryła się za kartą dań, dostrzegł to Jerry
- Allison, co ty robisz ?
- Yyy..nie widzę wyraźnie co tu jest napisane, te litery są za małe. Nie wzięłam ze sobą okularów
- Ale ty nie nosisz okularów
- Oczywiście że nosze – mówiła nadal ukrywając się – Czasem zakładam okulary
- Jakoś ci nie wierze. Allison, nie musisz się ukrywać, zapewne dostrzegłaś w lusterku pierwsza zmarszczkę czy pryszcza i jak każda kobieta starasz się to ukryć ale ja cię kocham z ta jedną czy dwoma zmarszczkami
Ale ona już nie słuchała, była zapatrzona na mężczyznę, który grał teraz na pianinie. Robił to z taką pasją, dokładnością, każdy kolejny dźwięk był jeszcze czystszy i wyraźniejszy od poprzedniego. Choć ukrywała się za kartą dań czuła że on dobrze wie że ona go obserwuje i słucha. Nie mogła oderwać od niego oczu, była zachwycona jego grą, chciała tam podejść i go pocałować, a potem odejść nie mówiąc ani jednego słowa. Muzyka była tak piękna, docierała do jej serca, za każdym razem gdy spoglądał w jej stronne czuła jakby mówił – To dla ciebie.
- Allison, Allison – Jerry szturchnął kobietę, która spoglądała za okno rozmarzona.
- Tak, tak – mruknęła
- Dobrze się czujesz ? – zapytał się mężczyzna
- Tak
Allison obróciła głowę w stronę fortepianu ale nie było tam House’a, a wciąż ta sama kobieta, która grała przed pięcioma minutami. Tyle że teraz nie czuła tej namiętności, tego ciepła . Westchnęła ciężko. Co też ją naszło, czy już kompletnie zwariowała Jest tu i teraz z Jerrym, a myśli o House’ie. Idiotka z ciebie, on nie zwraca na ciebie uwagi – odezwał się cichy głosik w jej głowie, ale zaraz odezwał się drugi – Bzdura, po prostu o tego mężczyznę musisz bardziej się postarać.

Ale ona jest z Jerrym
No i co z tego ?
Niby czemu miała być z tym drugim
Bo tak
Co to znaczy, bo tak ?
Och, bo House to House
Inteligenta myśl, do prawdy

Cameron uśmiechnęła się słysząc te dwa kłócące się ze sobą głosiki. House to House, nie można było tego wytłumaczyć, opisać słowami, czemu ją tak pociąga, fascynuje, czemu tak go pragnie. Po prostu był Housem, którego znała, a może nie…kto to wie. Tak czy siak, chciała..
- Wybrałaś już sukienkę na bankiet ? – odezwał się Jerry
- Yyy..jeszcze nie bo ten sklep, to znaczy nie miałam ostatnio czasu – wydukała
- Nic nie szkodzi, został jeszcze tydzień, wybierzemy się do jednego z najlepszych sklepów i wybierzesz coś dla ciebie
- Ale ja nie..
- Oczywiście zapłacę za tą sukienkę, bo moja kobieta zasługuje
- Chciałam powied..- Cameron chciała coś wtrącić ale marnie jej to wychodziło.
- Na wszystko co najlepsze – dokończył, a w tym samym czasie kelner przyniósł homara
- I co o tym myślisz ? – zapytał
A, to że nie lubie homara i nie wiem co mam zrobić – pomyślała zmartwiona

.

W mieszkaniu Jerry poruszył temat o wspólnym zamieszkaniu, ale pocałunki Allison uniemożliwiły mu dalszy rozwój rozmowy. Poczuł jak zbiera się w niej gniew, może namiętność, była taka drapieżna, a jednocześnie delikatna. Pchnęła go na łóżku siadając na niego okrakiem. Zamknęła oczy rozpinając koszule mężczyzny. Kiedy otwarła oczy ujrzała House, znieruchomiała na chwilę ale tylko na chwilę, bo za moment pocałowała go namiętnie w usta, chciała by ten pocałunek trwał wieczność, ale teraz był tu z nią, nie pozwoli by się od tej uwolnił, nie tej nocy. Szybkim ruchem pozbyła się własnej bluzki, zaczęła rozbierać i jego i siebie, zaczęła dotykać jego toru, szyi, twarzy jakby chciała się upewnić że to on, pragnęła zapamiętać każdy skrawek jego ciała, każdą blizne, każdy pieprzyk. Tej nocy pragnęła go znać na pamięć. Poczuła że daje jej rozkosz, poddała się temu uniesieniu . Czuła jego dłonie na swych piersiach, brzuchu, czuła że pragnie jej równie mocno jak ona jego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin