Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Kiedy potrzebujesz porozmawiać... [NZ, 16/?, Crossover]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:46, 30 Gru 2009    Temat postu:

Tak, sposobu na okazję do spotkania House'a z Calem też jestem bardzo ciekawa. Równie jak samego przebiegu ich rozmowy.

Przede wszystkim o Gillian tekst. Bardzo dobry tekst. Świetnie oddający jej zachowanie, takie pełne rezerwy a zarazem serdeczne wobec ludzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:53, 30 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
Tak, sposobu na okazję do spotkania House'a z Calem też jestem bardzo ciekawa. Równie jak samego przebiegu ich rozmowy.

Ajj... Spokojnie, na wszystko przyjdzie pora


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:56, 30 Gru 2009    Temat postu:

Jestem uzbrojona w cierpliwość. "Creative decision" TPTB mnie do tego zmusiła.

A o Lightman Group i tak z wielką przyjemnością sobie poczytam. Tym większą, że wokół niej będzie się oplatało też życie Cam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:08, 31 Gru 2009    Temat postu:

Aj, aj aj!!!
Przeczytałam i jestem pogrążona w zachwycie
*rozpływa się nad nad tekstem*
*przechodzi w stan płynny*
Bardzo mi pasuje postać Gillian. Już się cieszę na rozmowę Cala i Cam
Nie wspominając o konfrontacji z House'm
Czekam niecierpliwie na cd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kin
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my wild island
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:30, 31 Gru 2009    Temat postu:

Filmik świetny, zachęciłaś mnie do zaopatrzenia się w ten serial

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:12, 01 Sty 2010    Temat postu:

nie mogę się wręcz doczekać (tak jak zresztą wszyscy) konfrontacji Cala z Housem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pavulon
MegaMind


Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 6219
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod dygestorium w umieralni
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:42, 02 Sty 2010    Temat postu:

mhrr kolejna część naturalnie to wszystko wygląda i miło się czyta. i nawet nie tęsknie jakoś do pojawienia się Grega:> pisz dziewczę, gdyż masz talent

PS *loffa biologię przewijającą się w fiku ponieważ to jest tzw kwikogenny przedmiot*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pavulon dnia Sob 18:44, 02 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Sob 19:37, 02 Sty 2010    Temat postu:

eith uwielbiam Twoją historię! Tak, jak Pavulon, nie tęsknię jakoś za Housem (diabli wiedzą, co Cal zobaczyłby w oczach House... ). Bardziej jestem ciekawa rozmowy Cal-Cameron.

hehe, przyszło mi do głowy, co House powiedziałby Lightmanowi: stary, dwie, trzy serie temu też byłem geniuszem i też miałem subtelne relacje ze swoim zespołem!
Powrót do góry
Bajeczka
The Wild Rose
The Wild Rose


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódzkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:29, 02 Sty 2010    Temat postu:

Mi sie równiez bardzo podoba. Nigdy nie oglądałam Lie to me ale może zacznę, bo zaciekawiłąs mnie. Czekam na cd

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:18, 03 Sty 2010    Temat postu:


Cytat:
hehe, przyszło mi do głowy, co House powiedziałby Lightmanowi: stary, dwie, trzy serie temu też byłem geniuszem i też miałem subtelne relacje ze swoim zespołem!

Lightman popatrzy na niego ze zdziwieniem, na co House wzruszając ramionami:
- No co, scenarzystów się nie wybiera...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Nie 13:30, 03 Sty 2010    Temat postu:

Eithne napisał:

Cytat:
hehe, przyszło mi do głowy, co House powiedziałby Lightmanowi: stary, dwie, trzy serie temu też byłem geniuszem i też miałem subtelne relacje ze swoim zespołem!

Lightman popatrzy na niego ze zdziwieniem, na co House wzruszając ramionami:
- No co, scenarzystów się nie wybiera...


I doda jeszcze, nachylając się do ucha Cala:
- jeśli zgłosi się tu do was taka Jacobs, to pamiętaj, za nic w świecie, nie zgadzaj się, żeby zaczęła wam pisać storyline...

Powrót do góry
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:24, 09 Sty 2010    Temat postu:

Nie, w tym kawałku House i Lightman jeszcze się nie spotkają. Ajjjj potrzymam was trochę w tym oczekiwaniu.
kropka napisał:

Ps
Czyżby czekały nas w końcówce 2 pary?

Ciiiiiiiicho. Bo się wyda

“Trzynasty dzień” pomyślała patrząc za okno ze swojego żółtego pokoju. Gillian wsiadała do samochodu. Widać było, jak siedząc za kierownicą szuka jeszcze czegoś w torebce. Cameron pomachała jej, a kuzynka odwzajemniła gest zauważając stojącą w oknie postać.
Trzynasty dzień pobytu w Waszyngtonie byłby dobrym dniem na podjęcie kolejnej decyzji.
“Wcale nie” dodała po chwili w myślach: “Trzynasty dzień jest tak samo złym dniem jak każdy inny”.
Westchnęła lekko spoglądając na zachmurzone niebo. Ostatnio jej rozrywką były spacery do pobliskiego parku. Odwiedzała drobne sklepiki i kupowała gazety, bojąc się zajrzeć na stronę z ogłoszeniami o wynajem mieszkania.
Myślała co dalej. Czy powinna skontaktować się z prawnikiem w sprawie rozwodu?
Kiedy tylko myślała o słowie “rozwód” zimne dreszcze przechodziły jej przez kręgosłup i czuła, że nie jest na to gotowa. Czuła potrzebę ucieczki, odcięcia się od podejmowania decyzji i od problemów.
Komórka nadal milczała, nadal nikt jej nie szukał. Czasem tylko dostawała telefon od Foster, która znajdując chwilę wolnego w środku dnia dzwoniła żeby sprawdzić jak Allie spędza czas.
Czasem Cameron zostawała w domu i przeglądała książki jakie stały na półkach u kuzynki. Nie było tam szerokiego wyboru, bo albo były tam książki na temat psychologii, albo romanse. “Poprawiają mi humor” mruknęła kiedyś Gillian zapytana o swoje zainteresowanie tym typem literatury pięknej.
“Lies we tell” znalazło swoje miejsce na regale i wyglądało interesująco, szczególnie kiedy okazało się, że jest autorstwa samego Lightmana. Kilka razy zastanawiała się czy nie wyciągnąć ręki po tę książkę, ale za każdym razem wycofywała się w ostatniej chwili.

Tego dnia do Lightman Group trafiła już bezbłędnie. Na korytarzu minęła Rię Torres, dziewczyna poznała ją i i uśmiechnęła się do niej lekko. Odwzajemniła uśmiech.
Foster nie było w gabinecie, a kiedy Cameron zadzwoniła do niej stojąc na środku jasnego pomieszczenia, usłyszała dźwięk dzwonka wydobywający się z torebki Gillian stojącej na szafce przy oknie. Spojrzała na papierowy pakunek z lunchem, który trzymała w dłoni i westchnęła głęboko.
Rozpoczęła spacer po jasnych korytarzach, ale nie spotkała nigdzie miłej dziewczyny o latynoskiej urodzie. W końcu poprosiła o pomoc ciemnoskórą kobietę siedzącą za wysokim blatem. Sekretarka była zajęta odbieraniem nigdy nie milknących telefonów, ale ochoczo wyjaśniła, że doktor Foster jest zapewne w gabinecie doktora Lightmana.

- Allie! - Foster uśmiechnęła się szczerze widząc jak kuzynka wraz z sekretarką zaglądają niepewnie do gabinetu Lightmana.
- Hej... Szukałam cię... - zaczęła widząc, jak sekretarka wychodzi - ...ale nie odbierałaś komórki.
Oboje z Lightmanem stali na środku dużego pomieszczenia, przed ogromnym ekranem na którym wyświetlonych było kilka zdjęć. Cameron mimowolnie rozejrzała się dookoła. Pokój był naprawdę duży. Przy oknie stało ogromne biurko i komputer, kąt z fotelami i niskim stolikiem był po drugiej stronie, a zasuwane drzwi przez które widać było ciemny pokój zawalony ogromną ilością książek znajdował się naprzeciwko ogromnego ekranu .
- Dzień dobry – mruknął Lightman zaszczycając ją przelotnym spojrzeniem.
- Cieszę się, że przyszłaś – powiedziała radośnie Gillian odwracając się w jej stronę – Co masz w papierowej torbie?
Allison nie mogła powstrzymać śmiechu.
- Dobrze wiesz, co tam mam...
- Tak więc... - zaczęła Gillian, ale do pokoju ponownie zajrzała sekretarka.
- Doktor Foster, burmistrz prosi o rozmowę...
Cameron odwróciła się gwałtownie słysząc głos za swoimi plecami.
- Już idę. - Foster zrobiła krok w jej stronę.
- Przełączyć tutaj?
- Nie, odbiorę u siebie. - spojrzała na Allie – Moment... Zaraz przyjdę.
Allison pokiwała lekko głową kiedy Gillian minęła ją stukając obcasami.
W pomieszczeniu zapadła cisza.
- Pani znowu postanowiła dostarczyć lunch kuzynce? - Lightman usiadł w fotelu za biurkiem.
- Pomyślałam, że mogłabym wyciągnąć ją na małą, zasłużoną przerwę – przytaknęła. Czuła się skrępowana będąc sama w towarzystwie Cala.
- Może pani usiądzie? - uśmiechnął się – Ja nie gryzę, proszę się niczego nie obawiać.
Przeszły jej przez myśl słowa Foster, że czasami ma się wrażenie, że Lightman wie o każdej naszej tajemnicy jaką skrywamy.
- Emily sporo mi o pani opowiadała... - zaczął kiedy Cameron usiadła naprzeciwko – Szczególnie chwaliła sobie pomoc z pracą domową.
- Taak... - mruknęła starając się wyglądać na zrelaksowaną – To wspaniała dziewczyna.
- Jest niesamowita – dodał – Z niektórymi bardzo szybko potrafi nawiązać kontakt, pewną... więź...
Zapadała chwila ciszy. Cal nie przestał się jej przypatrywać.
- Jak długo zamierza zostać pani w Waszyngtonie?
Allison lekko zaskoczona tym pytaniem zaczęła skubać kawałek rękawa swojego swetra.
- Jeszcze kilka dni. Tak naprawdę nie wiem... Mój urlop... musi zostać wykorzystany, więc...
Lightman przestał bujać się w fotelu.
- Gillian nigdy o pani nie opowiadała.
- Może, nie było okazji... Od dawna... Od dawna nie utrzymywałyśmy kontaktów...
- Więc teraz chcecie to nadrobić... - dokończył za nią – To miłe. Gill potrzebuje bliskich osób. Każdy ich potrzebuje... Podczas rozwodu było jej naprawdę ciężko... Czasami warto się wygadać.
Cameron zaczęło robić się gorąco. Rozwód. Pomyślała o ucieczce.
- Oczywiście – mruknęła nie przestając wpatrywać się w rękaw swojego swetra.
Telefon przerwał krępującą ciszę. Lightman odebrał go i zamienił kilka słów.
- Będę musiał wyjść – mruknął odkładając słuchawkę - odprowadzić panią do...
- Nie, myślę że sama sobie poradzę... – przerwała mu – Dziękuję.
Wstał i obszedł biurko dookoła.
- Tajemnice są potrzebne – powiedział jakby mimochodem kiedy ją mijał.
Podniosłą głowę i spojrzała na niego.
- Naprawdę, są bardzo potrzebne – ciągnął – Ale ważnymi sprawami warto dzielić się z przyjaciółmi. Emily ciągle mi o tym mówi.
Wzruszając ramionami wyszedł z pomieszczenia.

Allison z mieszanymi uczuciami przeszła na korytarz. Czuła, że coraz lepiej orientuje się w labiryncie tej firmy i bez problemu znalazła drogę do pokoju, w którym kilka dni temu spędziła popołudnie w towarzystwie Emily Lightman.
Dziewczyna znowu tam siedziała, przy tym samym stoliku pod oknem.
- Hej – Cameron odezwała się cicho podchodząc bliżej.
Nastolatka wyraźnie ucieszyła się na jej widok.
- Hej – odpowiedziała zdejmując swoją torbę z jednego z krzeseł – Znowu czekasz na Gillian?
- A ty znowu czekasz na tatę?
Emily westchnęła lekko.
- Można tak powiedzieć.
Allie przyjrzała się jej i usiadła obok. Jednak nie była jedyną smutną i samotną osobą. Emily zapatrzyła się w okno kiedy srebrna komórka leżąca obok zeszytu zaczęła dzwonić. Dziewczyna rzuciła okiem na wyświetlacz, ale nie wyciągnęła ręki żeby odebrać.
- To mama – odpowiedziała widząc zdziwione spojrzenie Cameron – Nie wie, że tu jestem.
- Powinnaś odebrać, pewnie się martwi.
- To nic takiego – mruknęła – Pokłóciłyśmy się... – dodała po chwili – Dzisiaj nie jest wieczór, który powinnam spędzać z tatą, więc była zła na to, że znowu tu chcę przyjechać. Kiedy czasami tu... jest lepiej niż w domu.
Allison odgarnęła opadający na oczy kosmyk włosów.
- Na pewno jest ci ciężko Emily, ale... Musisz zrozumieć swoją mamę...
- To mama go zostawiła – wpadła jej w słowo – Nie byli razem szczęśliwi. Wiesz jak to jest, kiedy ludzie kompletnie do siebie nie pasują? Ja miałam taki przykład w domu.
Cameron postanowiła nie okazywać, że bardzo dobrze wiedziała, jak to jest kiedy ludzie kompletnie do siebie nie pasują.
- Ale tata ją chyba nadal kocha. - ciągnęła Emily - Kiedy się rozwodzili mama często rozmawiała ze mną i mówiła, że tak będzie lepiej dla nas wszystkich, a moje kontakty z tatą wcale nie ucierpią. Nie ucierpiały, to prawda, ale nie wspominała o tym, że za kilka lat będzie chciała założyć własną szczęśliwą rodzinę. Ona potrafi teraz każdego dnia świergotać razem ze swoim narzeczonym, a mi... Szkoda mi taty... on jest naprawdę samotny.
- Ma przecież ciebie – Cameron wtrąciła cicho
- Mama twierdzi, że sam jest sobie winien. Przez tą obsesję na punkcie kłamstw i mimiki twarzy... Owszem, jest drażniący, potrafi przejrzeć kogoś na wylot... Ale to nie znaczy, że będzie ścigał ludzi na temat jakichś bzdur... Szkoda tylko, że poświęca się firmie.
Cameron nic nie odpowiedziała. Sama lubiła swoją pracę i wiedziała co to znaczy poświęcić się jej bez reszty. Nie potrafiłaby wytłumaczyć tego Emily.
- Może więc nie jest aż tak bardzo samotny... - powiedziała po chwili – Ma ciebie, pracę...
- Pracę... i Gillian – Emily wtrąciła i widząc minę Allie uśmiechnęła się lekko – No co? - dodała po chwili - Zdarzało nam się spędzić trochę czasu w trójkę. On jest szczęśliwszy kiedy jest z nią, pomimo tego narzekania o matkowanie.
Allison odwzajemniła uśmiech. Zdążyła już zauważyć, ze między jej kuzynką, a Lightmanem istnieje niezwykła więź porozumienia.
- Ale jednak wolisz tu przyjeżdżać... - zaczęła.
- Tu jest zabawnie – Emily odpowiedziała radośniej – Poza tym to miejsce jest pełne ludzi z którymi można zawsze porozmawiać...
Cameron pokiwała głową.
- To prawda. A nad czym teraz siedzisz? - pokazała na notatnik Emily
- Nad matmą. Postanowiłam sobie sama z nią poradzić.
- A pomóc ci?
Dziewczyna roześmiała się.
- Jeśli naprawdę masz sporo wolnego czasu...

Zaczęła kroić warzywa kiedy Gillian krzątała się w kuchni. Obie milczały.
Stwierdziła, że była głupia myśląc, że może utrzymać swój drobny sekret. Cal rozszyfrował ją w minutę. Widział, że coś jest nie tak... A skoro on widział, to Gillian na pewno również coś podejrzewała. Jej kuzynka nie zasługiwała na kłamstwa, szczególnie ona, po tym jak okazała jej tyle serca.
- O czym myślisz? - Foster ją zagadnęła, a Allie zorientowała się, że od kilku dobrych minut stoi nieruchomo nad deską do krojenia i całą marchewką.
- O niczym – wzruszyła ramionami.
Czuła na sobie spojrzenie kuzynki. Emily miała rację, nie należy popadać w paranoję kiedy rozmawia się z kimś kto jest specjalistą od mikroekspresji. Foster czy Lightman nie mają na celu zdemaskowania jej...
A może powinna już zacząć pakować swoją szarą walizkę?

- Gill?
Foster właśnie kończyła zmywanie naczyń po ich kolacji. Zakręciła kran i sięgnęła po papierowy ręcznik.
- Tak?
- Muszę z tobą porozmawiać...
- Hm... brzmi strasznie i poważnie. Allie, jak stłukłaś jakiś wazon grając w piłkę w mieszkaniu to nie będę cię biła... - uśmiechnęła się szeroko.
Cameron nie odwzajemniła uśmiechu.
- To jest dość poważne, Gill. Naprawdę muszę z tobą poważnie porozmawiać...
- Słucham więc.
- Widzisz... Tak naprawdę to nie przyjechałam do Waszyngtonu na kilka dni, na urlop...
Jej kuzynka odłożyła kawałek papierowego ręcznika, którym wciąż wycierała dłonie, choć te były już suche. Allison westchnęła głęboko.
- Coś się stało?

Podeszła w stronę kanapy i usiadła na brzegu. Foster chwilę później usiadła tuż obok. Obie milczały.
- Uciekłam. - powiedziała wreszcie lekko zachrypniętym głosem – Uciekłam od swojego męża, złożyłam rezygnację w pracy i... - zawiesiła głos - Tak bardzo bałam się powiedzieć ci o tym. Nadal się boję... Rodzice jeszcze o niczym nie wiedzą... A ja uciekłam, tak jak kiedyś...
Ukryła twarz w dłoniach.
- Nie układało nam się, już przed ślubem... Mieliśmy kilka kłótni, chcieliśmy odwoływać ślub, ale pogodziliśmy się. Ja miałam mnóstwo wątpliwości, ale myślałam, że one znikną po ślubie, że wszystko się zmieni... Nie zmieniło się nic, nadal się kłóciliśmy... A przecież pracowaliśmy razem... Do tego nagle w pracy pojawiło się, kilka... problemów. On zrobił coś okropnego, przerażającego i niewybaczalnego. A ja byłam przestraszona, bo nadal między nami się nie polepszało. Popełniłam tyle błędów....
Cisza. Poczuła jak ramię kuzynki ją obejmuje.
- Skarbie, ale może jeszcze wszystko da się odkręcić, może jeszcze dogadacie się, Robert...
Cameron westchnęła lekko i odważyła się podnieść głowę.
- Nie, Robert mi nie wybaczy. Gill, ja od niego uciekłam... Uciekłam... Nie ma mnie w Princeton już prawie dwa tygodnie i nikt mnie nie szuka. On wie, że mogłam pojechać gdzieś do rodziny czy rodziców... Może on mnie nie chce znaleźć... Przecież tak bardzo go zraniłam...
- Allie, nie możesz siedzieć i bezczynnie czekać. Możemy podtykać komuś wskazówki, ale on nigdy ich nie zauważy. Ludzie potrafią być bardzo ślepi na to co dzieje się bliskim im osobom.
Cameron nie płakała. Czuła jakby wszystkie łzy jakie miała, zostały już wylane dawno temu. Była tylko smutna i zmęczona całą sytuacją.
Gillian przytuliła ją lekko. Siedziały tak w ciszy kolejne kilka minut.
- Chcę zacząć nowe życie Gill... – powiedziała w końcu – Takie gdzie nie wplączę się w nic... Nic tak dziwnego i skomplikowanego. Po to uciekłam.
Foster odgarnęła jej kosmyk włosów z twarzy.
- Oczywiście. Wszystko sobie ułożysz.
Znowu uspokajający głos...
- Gill... Mogę u ciebie zostać?
- Możesz skarbie, jak długo będziesz chciała. Nie zostawię cię samą w tym dużym mieście.

I znowu vid, któremu nie mogłam się oprzeć. Choć ma odrobinę nieudany dźwięk.... to nadal mnie powalił przy pierwszym oglądaniu.
<object width="425" height="344"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/JnXUrcftIRg&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/JnXUrcftIRg&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eithne dnia Sob 9:25, 09 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Sob 12:50, 09 Sty 2010    Temat postu:

Fabuła nabiera dramatyzmu! W sumie świat L2M jawi się obecnie jako ciekawszy i bardziej wiarygodny (niż te General Hospital w PPTH), a Twoja kreacja postaci, szczególnie Gillian i Emily, jest świetna.

Jestem też wielką fanką fików, w ktorych Cameron jest autonomiczną postacią (a nie tylko częścią shipu). Widać, jak bardzo spójna i poruszająca wyobraźnię to postać (można przenieść ją do AU i nadal zachować postać z serialu).

A konkluzja jest taka, że bardzo, bardzo lubię Twój fik: jest pomysłowy, oryginalny i świetnie pisany .

Vid - smutny. Wolę już o tym chyba nie myśleć.
Powrót do góry
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:34, 09 Sty 2010    Temat postu:

Moją opinię o L2M i wpleceniu jego bohaterów do Hameronka już znasz.

Zacieśniasz relacje między bohaterami i stopniowo budujesz akcję.

Postaci z L2M idealnie filmowe. Cam jednak stała się całkowicie zagubioną dziewczynką. Czy ona naprawdę uważa, iż skrzywdziła Chase'a? Dla mnie to on skrzywdził ją, stawiając House'a (a wraz z nim tarczę ochronną) nad swoją żonę jakoby ukochaną.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:32, 10 Sty 2010    Temat postu:

Cytat:
Cam jednak stała się całkowicie zagubioną dziewczynką. Czy ona naprawdę uważa, iż skrzywdziła Chase'a? Dla mnie to on skrzywdził ją, stawiając House'a (a wraz z nim tarczę ochronną) nad swoją żonę jakoby ukochaną.

Może faktycznie, odrobinę przesadziłam z tym zagubieniem Cameron.
Jednak po części jak dla mnie jest ona osobą, która nie wiedząc tak naprawdę na czym stoi po jakimś czasie zaczyna siebie obwiniać o zaistnienie całej sytuacji. "Bo gdyby ona....".

A vid, faktycznie smutny. Ale bardzo Cameronowaty....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Nie 19:53, 10 Sty 2010    Temat postu:

Eith , ja się akurat z Tobą zgadzam w takim widzeniu Cam - w końcu Chase trzy lata skutecznie grał na jej strunie wyrzutów sumienia i skłonności do obwiniania się. Poza tym kryzys - to kryzys - może się zachowywać trochę "depresyjnie".
Powrót do góry
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:10, 10 Sty 2010    Temat postu:

Depresja depresją, ale w ten sposób Cam podważa zasadność opuszczenia PPTH i Princeton. Właściwie z jakiego powodu odeszła? Wini siebie za rozpad małżeństwa, bo opuściła Chase'a, a to przecież Chase opuścił ją. Odszedł od niej (i wspólnych planów) do House'a. Co więcej prosił House'a o przyjęcie, czyli zaklepywał sobie miejsce u jego boku, za plecami i bez wiedzy Cam. Ona wie o tym "wyborze" męża, wyborze rozejścia się. I wini siebie?! To już nie poczucie winy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pavulon
MegaMind


Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 6219
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod dygestorium w umieralni
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:23, 13 Sty 2010    Temat postu:

proszę mi tu na Eith nie naskakiwać. właśnie to że teraz Cam sama odczuwa niejako winę za rozpad jest ludzkie. nie da się wszystkiego zrzucić na drugą osobę. a po jakimś czasie dopadają smutne refleksje i wszystko postrzegamy inaczej. no i do cholery każdy lubi się poużalać nad sobą no nie?
tak czy inaczej kolejna świetna, przede wszystkim czytając Twój fik mogę to sobie bez specjalnego wysiłku wyobrazić jak Cam przemierza korytarze czy rozmawia z Gill. czekam na ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:27, 28 Sty 2010    Temat postu:

Po drobnej przerwie wracam z dłuższym kawałkiem. Nie wiedziałam jak go podzielić, a poza tym lubię dłuższe kawałki

Chciałam też podziękować za nominację do Złotej [H]lawiatury. Ja i mój fik jesteśmy bardzo, bardzo... bardzo mile zaskoczeni.

Tak więc, miłego czytania...



Marzec był dość ciepły tego roku. Słońce pojawiało się na niebie coraz częściej, trawa robiła się coraz bardziej zielona, a drzewa i krzewy zaczęły wypuszczać coraz więcej listków.
Allison Cameron spojrzała na zegarek. Mogła pozwolić sobie jeszcze na kilka minut przerwy w pracy. Czuła że na to zasługuje i czuła, że jest to jej bardzo potrzebne. Wracała wolnym krokiem z lunchu, na który umówiła się z Foster w przyjemnym barze nieopodal. Droga prowadziła przez skrawek parku, prosto do budynku w którym pracuje. Washington Hospital Center od razu ją przyjęło gdy złożyła podanie o pracę na oddziale immunologi. Dobra rekomendacja, którą napisała sobie przed laty pracując u House'a, pomogła. Dyrektor uśmiechnął się widząc historię jej zatrudnienia i to jak długo współpracowała z diagnostą. Oczywiście pytał dlaczego odeszła z Princeton. Tłumaczyła to “sprawami osobistymi”.
Najpierw była zwykłym lekarzem na oddziale, współpracowała z innymi, czasami brała dyżury w klinice... Ale miesiąc temu dostała awans na asystentkę ordynatora.
“Poznali się na tobie” mówiła dumnie Foster. Teraz Cameron miała trochę więcej papierkowej roboty i pracy ze stażystami, ale nie narzekała. Obowiązki znowu zaczęły pochłaniać ją całkowicie.
Choć, może nie do końca całkowicie. Co jakiś czas nadal wpadała do Lightman Group przynosząc lunch swojej kuzynce i natykając się na Cala, czy Emily. Rozmawiali o wszystkim i niczym, a zdarzały się również popołudnia, które spędzali wszyscy we czwórkę. Ich kontakty można było nazwać specyficzną przyjaźnią...
Z mieszkaniem także nie miała problemów. Nadal zajmowała ten sam pokój u Gillian. Była jej wdzięczna za to przygarnięcie, ale tak naprawdę wiedziała, że wspólne mieszkanie to korzyść dla ich obu, obie nie czuły się już tak samotne.
Owszem, nadal zdarzały się dni kiedy nie miała ochoty wstawać z łóżka. Leżała kilka długich minut w bezruchu i patrzyła bezmyślnie na szafę stojącą naprzeciwko. Nadal zastanawiała się czy jej decyzja była słuszna. Może powinna przyzwyczaić się do tego, że chyba nigdy nie będzie miała co do tego pewności.
Później kiedy słyszała jak za ścianą, w kuchni, Gillian stuka kubkami, zapominała o tym, że nadal nie ma rozwodu, nadal nie skontaktowała się z prawnikiem i nadal nawet nie zadzwoniła do Roberta. Był nowy dzień, była jej praca, zajęcia ze stażystami, tona papierów do wypełnienia i podły lunch w szpitalnej kawiarni. Wszystko, łącznie z podłym lunchem w szpitalnej kawiarni, wciągało ją i nie dawało chwili wolnego.
Najpierw myślała, że się zmieniła... Kiedyś przecież nie potrafiłaby żyć kilka miesięcy z tak ważną i niedokończoną sprawą. Jednak ta zmiana nie wyszła z niej samej. Zmienił ją Waszyngton i wszystko co było w nim nowe i tak inne od tego co miała Princeton.
W drzwiach do budynku minęła wysoką dziewczynę o ciemnych włosach, która byłą jej stażystką. Dziewczyna uśmiechnęła się na jej widok, a ona odwzajemniła uśmiech.

Emily już od kwadransa siedziała przy stoliku obserwując przez przeszklone drzwi korytarz firmy jej ojca. Co pół minuty, które dla niej wydawało się wiecznością, nerwowo spoglądała na zegarek w komórce, jednocześnie spodziewając się złowieszczego telefonu od mamy. Oczywiście, że powiedziała jej o planach wspólnej nauki z koleżankami, ale miała ważniejsze sprawy do załatwienia. Na szczęście, jak na razie komórka milczała, choć czas nadal wlókł się niemiłosiernie.
Kiedy wreszcie zauważyła znajomą postać przechodzącą nieopodal, głośno zatrzasnęła notatnik. Jednym ruchem wrzuciła go do kolorowej torby i poderwała się z krzesła.

Zanim doszła do swojego gabinetu, zajrzała jeszcze do małego pacjenta którego dzisiaj przyjęła na oddział. Szybka i trafna diagnoza pozwoliła na rozpoczęcie leczenia, które wkrótce pokaże swoje pierwsze efekty. Kiedy przyglądała się zza szyby sześcioletniemu chłopczykowi, który bawił się wraz ze swoją mamą siedzącą przy łóżku, zadzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz i nie potrafiła opanować uśmiechu.
- Słucham cię Em... - zaczęła odbierając.
- Hej Allie! Mam poważną sprawę...
- Sprawdzian z biologii? - zapytała wesołym tonem.
- Nie, to jest dużo poważniejsze... Czy chcesz zostać wciągnięta do konspiracji?
Grobowy głos Emily tym bardziej ją rozbawił.
- Konspiracji?
- Musimy ugotować coś dobrego do jedzenia, zaprosić kilku znajomych... no i... skombinować...
- Em! - Cameron przerwała jej – Ale o co chodzi?
- W sobotę tata ma urodziny.

Szklane drzwi były bardzo przydatne. Gdyby nie one, nie zauważyłby przechodząc obok gabinetu Foster, że jego przyjaciółka i nastoletnia córka rozmawiając zawzięcie stojąc przy biurku. Otworzył gwałtownie drzwi zaglądając do pomieszczenia.
- Co knujecie – zaczął oskarżycielskim tonem.
Gillian uśmiechnęła się szeroko, a Emily odwróciła do niego tyłem.
- Cal... - zaczęła spokojnie – Nic nie knujemy.
Emily nieudolnie stłumiła chichot.
- I tak się dowiem – powiedział podchodząc bliżej do Foster – Dowiem się wszystkiego.
Gill ściągnęła usta.
- Niczego się nie dowiesz – dodała równie spokojnie. Emily odwróciła się w stronę ojca, nadal chichocząc.
- Niczego, tato... – mruknęła. Chwyciła swoją torbę i mijając ich wyszła z pomieszczenia.
Lightman zmierzył przyjaciółkę spojrzeniem.
- Nawet o tym nie myślcie.
- O czym? - Foster przechyliła głowę.
Cal westchnął ze zrezygnowaniem.
- Dobrze wiesz o czym, kochana – mruknął wychodząc.

W piątek wieczorem postanowiła wcześniej wyjść z pracy. Około 20 zauważyła jednak, że nie jest w stanie dotrzymać tej, danej sobie samej, naiwnej obietnicy. Gillian Foster westchnęła ciężko pakując kilka teczek do brązowej torby. Chciałaby jeszcze dzisiaj przejrzeć je w domu...
Poprawiła sukienkę i nałożyła na siebie swój szary płaszcz. Zgasiła światło w gabinecie i stukając obcasami przeszła przez korytarz. Z przyzwyczajenia kiedy mijała jego gabinet, spojrzała w tamtą stronę. W pokoju Cala nadal paliło się światło. Stanęła w progu przyglądając się przyjacielowi. Siedział za biurkiem, czytając porozrzucane dookoła papiery. Na ekranie komputera widać było kilka zdjęć ludzkich twarzy.
- Nie jest już za późno na pracę?
Podniósł głowę. Na nosie miał te ogromne okulary w grubych, czarnych oprawkach, które zawsze ją bawiły.
- Doktor Foster... - odpowiedział powoli – Mógłbym zapytać o to samo, kochana.
Uśmiechnęła się w jego stronę i podeszła bliżej. Obserwował ją kiedy stawiała torebkę na krześle. Westchnęła lekko.
- Miałam cię o to nie prosić... Ale...
- Ale?
- Ale cię o to poproszę.
Odłożył kartkę, którą właśnie miał w dłoni i odchylił się do tyłu na krześle.
- Bądź jutro mile zaskoczony – dodała – Wiem, że tego nie znosisz... Ale Emily...
- Nie ma sprawy – uciął.
- I Allie... niech ona też ma satysfakcję, że udało nam się zorganizować dla ciebie niespodziankę.
- Dobrze, kochana.
Patrzył jej prosto w oczy. Znowu się uśmiechnęła.
- Idź do domu – powiedziała po chwili.
Odwrócił wzrok w stronę monitora, jakby na jego ekranie właśnie zobaczył coś niezwykle interesującego.

- Emily właśnie przysłała mi wiadomość – Cameron odłożyła komórkę – Już jadą.
- Już jadą?
Obie, kilka godzin temu, dostały od Emily, klucze do domu Lightmana. Torres i Loker wymienili porozumiewawcze spojrzenia kręcąc się po kuchni, a Reynolds włożył ręce do kieszeni czarnych spodni i oparł się o ścianę.
- Ależ panikujecie – skomentował.
Allie spojrzała na niego krytycznym wzrokiem. Wzięła półmisek z sałatką i wręczyła mu krzywiąc się lekko.
- Do roboty – dodała.
Udało im się zaangażować najbliższych współpracowników z Lightman Group do przygotowania tego drobnego przyjęcia. Ria Torres od początku miała wątpliwości co do tego przedsięwzięcia i reakcji samego Lightmana. Loker odpowiedział tylko “Fajnie” i zapytał kiedy wszystko ma się odbyć. Nie był bezinteresowny, bo szczególnie zależało mu na bliższym poznaniu pięknej kuzynki Foster.
Gillian zdjęła teraz fartuszek, który przeważnie nakładał Lightman. Wyglądała w nim przezabawnie i gdy tylko go nałożyła Allie dostała napadu niekontrolowanego śmiechu.
Cameron zajrzała do pokoju. Stół i potrawy, zamówione u przemiłej kucharki z ich ulubionego baru, wyglądały naprawdę dobrze. Wszystko było już przygotowane.

- Powinniśmy częściej wychodzić gdzieś razem... - zaczęła Emily kiedy zatrzymali się przed domem.
- Uważasz, że spędzam z tobą za mało czasu?
Cal wyjął kluczyki ze stacyjki i wysiadł z samochodu.
- Nie, nie o to mi chodzi – odpowiedziała Emily również wysiadając. Kiedy ojciec zatrzaskiwał drzwiczki spojrzała na niego uważnie – Chodzi mi... że... Moglibyśmy częściej spotykać się z Allie... i Gillian...
Objął ją ramieniem kiedy wchodzili po schodkach prowadzących do drzwi.
- I tak wystarczająco zawracamy im głowę.
- Tato... - włożyła ręce do kieszeni kurtki – Przecież nie chcę żebyś był samotny.
- Nie jestem samotny, Em. - mruknął po chwili wyjmując klucze.

- I jak? - Gillian podeszła do niego, obejmując i całując w policzek.
- Cudownie, kochana – odpowiedział uśmiechając się – Dobrze udawałem zaskoczonego?
- Na tyle dobrze, że Torres nadal uważa, że udało nam się ciebie przechytrzyć.
Oboje spojrzeli w jej stronę, jak rozmawia z Alison gestykulując żywo.
- Niech się cieszy, chociaż przez chwilę – dodał Lightman.
Nadal trzymał dłoń na jej przedramieniu. Milczeli przez chwilę, póki Emily nie błysnęła im obojgu po oczach flashem z aparatu fotograficznego.

- Hej...
Odwróciła się w stronę męskiego głosu.
- Hej – odpowiedziała spoglądając na Lokera. Miał na sobie znowu jedną z tych zabawnie wyglądających brązowych kamizelek.
- Myślisz, że wiedział coś o tej niespodziance?
Allison uśmiechnęła się lekko.
- Cal? Oczywiście, że wiedział...
Loker nic nie odpowiedział, tylko przyjrzał się kolorowi jej oczu.
- Choć... to ty powinieneś to poznać. W końcu....
- Jasne, jasne... - mruknął.
Milczeli przez chwilę. Oboje patrzyli na Lightmana i Emily.
- Nie jest ważne czy wiedział czy nie... Ważne, że wszyscy się teraz dobrze bawią...
Pokiwał głową. Miała rację.

- Myślę, że najwyższy czas – Cameron uśmiechnęła się wstając od stołu.
Lightman podniósł wzrok i westchnął ciężko.
- Musisz się skonfrontować ze swoim wiekiem – dodał Reynolds z drugiego końca stołu.
Emily pomogła Allie zapalić świeczki na torcie.
- W moim wieku gaszenie świeczek nie jest już tak zabawne.
- Marudzisz – odpowiedziała Foster. Stała tuż za jego krzesłem.
- Zobaczymy co powiesz w swoje urodziny.
- Gillian nadal ma 18 lat – dodała Allison podsuwając tacę z tortem bliżej Cala.
- Co jak co, ale nigdy bym nie powiedział że Foster ma 18 lat. - Lightman odchylił się, żeby spojrzeć na przyjaciółkę - Mentalnie ona jest starsza ode mnie...
Wokół stołu rozległ się wesoły śmiech.
- Mentalnie to ty jesteś młodszy od Emily. – odgryzła się siadając na swoim miejscu.

Dźwięk dzwonka do drzwi był ledwie słyszalny w hałasie rozmów. Emily właśnie robiła kolejne zdjęcia Allison, która słuchała opowieści Lightmana.
- Otworzę – przerwała Foster wstając.
Cal ukradkiem odprowadził ją wzrokiem, a Torres odchyliła się na krześle obserwując swojego szefa. Miło było zobaczyć go w innej scenerii, niż wśród oślepiająco białych ścian Lightman Group.
Chwilę później opowieść Lightmana urwała się.
- Mama? - Emily podniosła głowę w jej stronę.
- Nie wiedziałam, że masz gości... - ciemnowłosa kobieta zatrzymała się w progu.
W pomieszczeniu zapadła krótka cisza.
- Co ty tu robisz? - Cal odsunął powoli krzesło.
Cameron, która siedziała obok opierając głowę na dłoniach również się podniosła. Kobieta obrzuciła ją pogardliwym spojrzeniem.
- Zoe... - Foster zwróciła się powoli w jej stronę – Może usiądziesz z nami?
Zoe Landau uśmiechnęła się lekko.
- Oczywiście... Gillian.

Allison zajrzała do kuchni. Foster stała opierając się o kuchenny blat i wyglądała za okno na małe podwórko za domem. Przygryzała nerwowo dolną wargę i stukała jedną dłonią o szafkę.
- Co jest?
- Nic – odpowiedziała kręcąc przecząco głową.
- Jasne... - Allie westchnęła lekko stając tuż obok, ale zaraz odwróciła się słysząc, że ktoś wchodzi do kuchni.
Emily obrzuciła je obie zaciekawionym spojrzeniem.
- Tata mówił, żeby ściągnąć was do pokoju – powiedziała usprawiedliwiającym tonem.

- Szczerze przyznam, że nie spodziewałam się tego... - Zoe zaczęła kiedy Allison i Gillian usiadły na swoich miejscach - Cal przeważnie nie świętuje urodzin.
- To sprawka Emily. - Cameron uśmiechnęła się ciepło – Wszystko było jej pomysłem.
Em właśnie stała za krzesłem ojca i opierała dłonie na jego ramionach.
- Pomyślałam, że fajnie byłoby zorganizować jakąś małą...
- Niespodziankę? - matka wpadła jej w słowo – Nie wierzę, że utrzymaliście to wszystko przed nim w tajemnicy.
- O niczym nie wiedziałem – Lightman machnął dłonią – Kompletnie o niczym.
Przy stole zapadła chwila ciszy.
- Szczególnie jestem zaskoczona, że spędzasz swoje urodziny ze swoimi podwładnymi - dodała niby mimochodem Zoe i spojrzała na Allison – Nie widziałam pani wcześniej w Lightman Group...
- Bo nie pracuję w Lightman Group. – odpowiedziała spokojnie – Przyjaźnimy się.
- Oczywiście... – kobieta odwróciła wzrok z lekkim uśmiechem – Cal lubi przyjaźnić się z młodymi dziewczynami.
- Mamo? - Emily chciała przerwać krępującą sytuację.
Telefon Reynoldsa zaczął dzwonić, Lightman wstał z krzesła, a Torres zaczęła coś mówić o późnej porze. Allison z zakłopotaniem odgarnęła jasne włosy, a Foster postanowiła nadrobić przyjaznym uśmiechem.
- Allison jest moją kuzynką. Od kilku miesięcy mieszka w Waszyngtonie... - dodała powoli.
- I bardzo cenię sobie znajomość z Emily i Calem – Allie odpowiedziała starając się by w jej głosie nie było słychać złości czy zażenowania.
- Wspaniale... – stwierdziła z odrobiną ironii Zoe – Naprawdę wspaniale.

Emily zamknęła dokładnie drzwi do swojego pokoju. Pomimo nalegań mamy uparła się żeby nocować dzisiaj u taty.
Prawie potknęła się o swoją kolorową torbę, która została kilka godzin temu porzucona na środku pomieszczenia. Ze złością usiadła na łóżku.
Nie chciała żeby jej matka pojawiała się dzisiaj przy tacie. Już nie raz widziała co później się z nim działo i jak jej wizyty działały na atmosferę domu... Domu, który bardzo lubiła, pomimo tego że został kupiony zaraz po rozwodzie rodziców.
Uderzyła jeszcze pięścią w udo. Zabolało, a jej złość nie zmniejszyła się ani na moment. Zaklęła pod nosem.
Liczyła na zwykłe, radosne spotkanie poza murami Lightman Group. Nie podejrzewała mamy o to, że do nich przyjedzie. Pomimo tego, że potrafiła bardzo poprawnie odnosić się do taty, to nadal zdarzały się momenty kiedy z premedytacją próbowała zrobić mu najwięcej przykrości. Szczególnie im bardziej układało jej się z Rogerem, tym bardziej była złośliwa w stosunku do taty.
Emily mogła się tylko na to złościć, bo ilekroć próbowała zaczynać ten temat z którymkolwiek rodziców natychmiast ją zbywali. Uważana była za małą dziewczynkę i tak przez nich traktowana. Nie mogła się mieszać w sprawy dorosłych, nie mogła dowiedzieć się nad jakimi sprawami pracuje jej ojciec i porozmawiać o relacjach między nią, a nowym narzeczonym mamy.
Kiedy po raz trzeci uderzyła pięścią w udo rozpłakała się z bólu i złości.

Cal Lightman stał przed drzwiami pokoju córki, który kiedyś własnoręcznie pomalowali na jej ulubiony zielony kolor i zastanawiał się czy powinien wejść do środka.
Po kilku minutach zgasił w korytarzu światło i poszedł do sypialni.

- Nie tak sobie wyobrażałam byłą żonę Cala Lightmana – Allison zawołała wesoło z łazienki. Foster przechodziła właśnie przez korytarz i zatrzymała się przy otwartych drzwiach. Cameron wyjrzała zza otwartej szafki.
- A jak? - zapytała.
- Nie wiem... - skrzywiła się – Ale nie tak. Byłam zaskoczona...
- Ona też była zaskoczona. Zresztą... Wiesz... jest to jedna z tych osób, która nigdy nie zdobędzie mojej sympatii.
- Czyżby dlatego, że jest BYŁĄ żoną kogoś, kogo bardzo lubisz?
Gillian przewróciła oczami.
- Dlatego, że jest kimś kto bardzo skrzywdził mojego przyjaciela. Po jej odejściu Cal był w naprawdę opłakanym stanie, nigdy wcześniej go takiego nie widziałam.
- Jasne. - Cameron mruknęła zamykając szafkę – Choć muszę przyznać, że było widać jak bardzo ona nie przepada również za tobą...
- Obustronna niechęć – Foster podsumowała beztroskim tonem wychodząc z łazienki– Zdarza się.
- Jasne – odkrzyknęła.

Gillian wyłączyła telewizor nie mogąc znaleźć nic wartego obejrzenia. Włożyła suche naczynia do szafek i już miała pójść do sypialni gdy zadzwonił telefon leżący na blacie kuchennym. Spojrzała na wyświetlacz komórki Allie, numer był nieznany. Usłyszała szum wody z łazienki, więc postanowiła odebrać.
- Czy mogę rozmawiać z doktor Allison Cameron?
- A kto mówi?
- Jestem ze szpitala Princeton-Plainsboro. Dobrze się więc dodzwoniłem? To numer doktor Cameron?
- Tak, coś przekazać?
Męski głos wahał się przez chwilę co odpowiedzieć.
- Nie, proszę nic nie przekazywać.

Gregory House jednym ruchem odłożył komórkę na biurko. Słysząc charakterystyczny dźwięk, odwrócił się w stronę okna i odsłonił żaluzje. Właśnie zaczął padać deszcz.


I z serii... "znalezione, interesujące fvidy" dorzucam coś ciekawego, co kilka dni temu wpadło mi w oko. Choć muzyka jest na początku dość cicha, to jednak vid cieszy oko...
<object width="560" height="340"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/-WijMFGry0Y&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/-WijMFGry0Y&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="560" height="340"></embed></object>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:48, 28 Sty 2010    Temat postu:

Miałam skomentować. Już dawno. Ale jak to zwykle ze mną bywa, kiedy coś jest piekielnie ładnie napisane, ciężko mi się zabrać do komentarza.

Pierwsze co zrobiłam, to zaczęłam oglądać Lie to me, a, że mnie wciągnęło, dopiero z wielkim opóźnieniem przeczytałam to opowiadanie.

Napewno fanfick ten wciąga. Diabelnie, wręcz. Strasznie przyjemnie się czyta.
Niebanalnie napisane opisy i dialogi.

I błędów nie ma, z tego co widzę. Jedynie raz mignęła mi literówka

Weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:48, 28 Sty 2010    Temat postu:

Eith - zaczarowałaś mnie tą częścią.
Jest przesympatyczna i przefajna. Ciekawie rozłożyłaś wątki i czyta się je z przyjemnością

Przyznam, że tęsknie już za L2M i nie mogę się doczekac....
zarówno filmu jak i kolejnego parta..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:32, 28 Sty 2010    Temat postu:

Zadzwonił. W końcu. A jak pięknie oddałaś nastrój House'a wyobrażeniem deszczu za oknem. Takie to filmowe. Jakbym patrzyła na ekran.

Cam dochodzi do siebie. Wydaje się, że zamknęła drzwi za wieloma minionymi sprawami.

Dobre przedstawienie Zoe i reakcji wszystkich na jej pojawienie się. Czy to nie Cam teraz najlepiej czyta z ludzi, nie ona ma największą świadomość tego co się z nimi dzieje?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:55, 28 Sty 2010    Temat postu:

Eith, 2 ostatnie akapity mnie zaczarowały
Świetna część, dialogi i oczywiśćie postacie. Cam, Lightman, Foster są tacy... naturalni? Postacie nie są przerysowane.

No i końcówka... Niecierpliwie czekam na Twoje ferie, żebyś miała czas jak najszybciej spłodzić kolejny part


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kejti dnia Czw 21:03, 28 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Czw 21:20, 28 Sty 2010    Temat postu:

Bardzo "siem" mi podoba. Och, House jest taki seksowny w rozmowach telefonicznych (ten jego niski głos... i robi się wtedy taki bardziej odważny...) Już się nie mogę doczekać na c.d.!
Powrót do góry
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:36, 28 Sty 2010    Temat postu:

jakastam napisał:
Pierwsze co zrobiłam, to zaczęłam oglądać Lie to me, a, że mnie wciągnęło

Tja... Wiem coś na ten temat. Mnie L2M szalenie wciągnęło, wręcz uzależniło po pierwszym odcinku...

kropka napisał:
Przyznam, że tęsknie już za L2M

Nie tylko Ty. Na dodatek chyba nadal nie ma dokładnej daty premiery nowego odcinka... Moją tęsknotę powiększają informację, że ma się pojawić również odcinek o tym jak to Lightman i Foster się poznali... Ajjjjjjj....

eigle napisał:
Czy to nie Cam teraz najlepiej czyta z ludzi, nie ona ma największą świadomość tego co się z nimi dzieje?

Hm... Myślę, że Cameron ma wrażliwość która pozwala jej na dostrzeganie wielu emocji u innych...

Kejti napisał:
Niecierpliwie czekam na Twoje ferie, żebyś miała czas jak najszybciej spłodzić kolejny part

Ferie to ja teoretycznie mam teraz. Praktycznie jednak wychodzi na to, że i tak chodzę do szkoły i tak mam zajęcia dodatkowe, i tak muszę odrabiać lekcje Klasy maturalnej się zachciało, ot co!

ninka_m napisał:
Och, House jest taki seksowny w rozmowach telefonicznych


No to sobie jeszcze trochę pogada przez telefon....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin