Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Myśli [Thoughts, T, +18, 17/18]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kin
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my wild island
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:53, 03 Cze 2010    Temat postu:

Hm... niedługo znaczek zmieni się na +21
Nigdy do końca nie są pewni, co ich trzyma, za dużo do tłumaczenia. Ale zawsze jest to coś


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Czw 17:40, 03 Cze 2010    Temat postu:

Już dalej nie będzie tak ostro, Kin. Za to nadal emocjonalnie
Powrót do góry
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:28, 03 Cze 2010    Temat postu:

Uuu... naprawdę ostro.
Powiadasz Ninko, że już nie będzie tak? Trochę szkoda. xD
Cóż, pozostają te piękne emocje. To jedyne pocieszenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:37, 04 Cze 2010    Temat postu:

Czytałam tego fika w oryginale i bardzo mi sie podobał. Ciekawe spojrzenie na House'a, Cameron i ich związek. Inne.
Tłumaczenie wspaniałe. Oddaje klimat i nastrój.
Czekam niecierpliwie na cd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freestyle
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 22 Maj 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:19, 08 Cze 2010    Temat postu:

zatkało mnie. fantastyczne! czekam na cd.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milea
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Mighty Boosh
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:51, 08 Cze 2010    Temat postu:

Jedziemy dalej


6 Wzloty i upadki

Jest atrakcyjną kobietą.

Wie, jak mężczyźni na nią patrzą.

Po śmierci męża, a przed tym czymś z Housem, miała wiele okazji do zbudowania wygodnego, odpowiedzialnego związku z miłym facetem.

Gdyby tylko tego chciała.

Próbowała już związku opartego na miłości.

A teraz, jak wszystko się zmieniło.

Pragnie go.

Nie chce słodkiej, wygodnej, stałej miłości.

Nie chce innych mężczyzn. Zawsze, kiedy jest na pierwszej randce, nudzi się.

Z nim jest inaczej. To wyzwanie.

Wie, że nie jest ideałem.

Wie, że będąc z nim, będzie cierpiała. Będą upadki. Ale razem z upadkami, będą wzloty.

Intensywne wzloty.

Chce przetrwać upadki, bo wie, że wzloty będą wspaniałe.

Minął tydzień od ich ostatniego spotkania. Nie chce niczego więcej, oprócz powtórki ich wspólnej nocy. Sposób, w jaki ją całował, całkowicie zadowalający. Wie, że mu na niej zależy.

Może nawet ją kocha.

Wie, że to co czuje do niego, to miłość.


*


Jest jesień, wszędzie czerwono, żółto, pomarańczowo. Z niewiadomych powodów, jesień kojarzy jej się z parami.

Płaszcze i szale, przechadzające się ręka w rękę po liściastych dywanach.

Wie, że on nie jest typem trzymajmy się za ręce. Ona też nie, ale miło było sobie to wyobrazić.

Nikomu o nim nie powiedziała. Jej przyjaciele by tego nie zrozumieli. I tak nie jest z nimi blisko.

Jest pochłonięta zarówno pracą, jak i nim. Poza tym, pewnie umówiliby ją na randkę w ciemno z przyjacielem któregoś męża albo z facetem z siłowni. Randka byłaby w porządku, on - uprzejmy, ona - znudzona.

Jednak, nie ważne jak bardzo oddaje się pracy, jak odwróciła się od przyjaciół, potrzebuje kontaktu z ludzi z poza szpitala.

Gdy dzwoni jej przyjaciółka, zmusza się do wyjścia na kawę.

Kiedy pojawia się w wyznaczonym miejscu, jej przyjaciółka przyprowadza mężczyznę, przeznaczonego dla niej.

Cameron rozważa ucieczkę najbliższym wyjściem, ale jest już za późno, zauważyli ją i kierują się w stronę jej stolika.

Tak jak podejrzewała, jest atrakcyjnym mężczyzną około trzydziestki, prawdopodobnie prawnikiem, bankowcem lub kimś podobnym. Jest przyzwoicie ubrany i jest oczywiste, że będzie nią zainteresowany. Patrzy na nią swoimi wielkimi brązowymi oczami, przy których większość kobiet zemdlałaby z wrażenia, ale jedyne o czym myśli, to błękitne oczy, w których niedługo znów się zatraci.

Przyjaciółka wychodzi, usprawiedliwiając się najdłuższym w historii wyjściem do toalety. Dla Cameron jest oczywiste, co to za spotkanie.

Bankowiec pochyla się w jej kierunku przez stolik, a jedyne na co ją stać, to odchylenie się do tyłu, spowodowane naruszeniem jej osobistej przestrzeni.

Pół roku temu, okazałaby mu spore zainteresowanie, ale teraz, zwyczajnie ją drażni.

W miarę, jak przechwala się swoimi osiągnięciami, myśli Cameron odpływają coraz dalej.

Myśli o nim.

Myśli o jego pocałunkach, o tym, gdy jest w niej, o jego niesamowitym umyśle. Nie wytrzyma tego ani chwili dłużej.

- Przepraszam – wstaje od stołu. - Jestem pewna, że jesteś bardzo miłym facetem, ale – przerywa, starając się odpowiednio dobrać słowa – widuję się z kimś.

To nawet nie jest kłamstwo – myśli.

Patrzy na nią, niezadowolony.

- Ale twoja przyjaciółka mówiła, że...

Przerywa mu.

- Myliła się.

Wychodzi, przewidując wściekłe nagranie na swojej sekretarce i jedną kartę na Święta mniej. Nie dba o to, bo idzie spotkać się z nim.


*


Kiedy dociera do niego dwadzieścia minut później, ociąga się. Co, jeśli jest tam Wilson? Albo robi coś i nie chce, żeby mu przeszkadzano?

Raz kozie śmierć.


Puka pewnie, po chwili drzwi się otwierają. Jest zaskoczony jej wizytą, ale wpuszcza ją do środka.

Rozgląda się po pokoju. Telewizor jest włączony, na stoliku stoi tylko jedna szklanka szkockiej, żadnych znaków innych gości.
Pewna tego, że są sami, podchodzi i całuje go, jakby to był ich codzienny zwyczaj. Nie rusza się z miejsca, zmieszany jej zachowaniem.

Zdejmuje płaszcz i wiesza go na haczyku przy drzwiach.

Wraca do niego. Dotyka jego klatki piersiowej i zarzuca mu ręce na szyję, ciągnąc w dół, aby dosięgnąć jego ust.

Nadal jest obojętny, ale ostatecznie oddaje pocałunek.

Doskonale całuje.

Nie spodziewała się, że on lubi takie gesty. Teraz wie, że to jego sposób komunikacji.

Odsuwa się od niego, idąc do sypialni zrzuca po drodze kolejne części garderoby. Denerwuje się, dopóki nie słyszy charakterystycznego stukotu laski.

Kiedy są w sypialni, patrzy na nią jak stoi wyczekująco obok łóżka. Podchodzi bliżej, rozpinając jego pasek.

- Co ty robisz? - pyta, zdziwiony jej nagłym przypływem pewności siebie.

- Nie jest to oczywiste? - stara się brzmieć sarkastycznie, rozpinając mu guziki koszuli.

Przewraca oczami. - Oczywiście wiem co robisz, domyślam się, uściślając. Dlaczego to robisz?

- Dlatego, - całuje go po szyi – że byłam na randce w ciemno z nudnym bankowcem.

- Kim jest nudny bankowiec? - pyta, próbując uwolnić się z własnej koszuli.

- Nie pamiętam jego imienia. Pamiętam za to, - nachyla się, aby szepnąć mu do ucha, podczas gdy jej ręka wsuwa się w jego bokserki – jakie to uczucie, gdy jesteś we mnie.

Czuje jak powiększa się w jej dłoni. Przenoszą się na łóżko i siada na nim okrakiem. Otacza jej drobne ciało ramionami.

Ssie skórę jej karku, bez wątpienia zostawiając malinkę.

Odpycha go, dopóki nie leży płasko na plecach. Powoli, osuwa się na jego erekcję.

Przygryza wargę i zamyka oczy, gdyż jego spojrzenie jest zbyt intensywne.

Zaczyna się na nim poruszać, wolnym, zadowalającym rytmem. House jęczy, zaciskając dłonie na prześcieradle. Ledwo potrafi kontrolować swoje ciało, nie da rady wytrzymać w takim tempie.

Łapie ją za biodra, przyśpieszając jej ruchy, ale ona chwyta jego dłonie, przesuwając je na swoje piersi.

Błogość. To jest powód, dla którego żyje. To jest to, czego brakuje bankowcowi. Pochyla się, a on podnosi się aby ją pocałować.

Uwielbia sposób, w jaki całuje ją podczas seksu. Jedną ręką przytrzymuje jej plecy, drugą wplata w jej włosy.

Wie, że on jest już blisko. Wie, że potrzebuje jej aby osiągnąć spełnienie. Kładzie się, pozwalając mu się dotykać.

Sięga ręką w kierunku jej podbrzusza. Kiedy słyszy dźwięk telefonu, Cameron momentalnie się spina. House jęczy z powodu tego uczucia.

- Musisz przestać tak robić – mówi, podnosząc się na łokciach aby zobaczyć, kto dzwoni.

- Nie zamierzasz odebrać? - dotyka okolic jego pępka.

- Właściwie, to nie. Chyba jesteśmy trochę zajęci. - siada, pocierając policzkiem jej obojczyk. Uspokajająco głaszcze jej plecy. Unosi biodra, starając się powrócić do przerwanej czynności, ale ona kontynuuje:

- A co, jeśli to ze szpitala? Co, jeśli zdarzył się wypadek? - nieświadomie znów zaciska się wokół niego.

- Ahh... - jęczy przez zaciśnięte zęby – to nie szpital.

- Więc kto? - pyta, tym razem specjalnie ściskając wewnętrzne mięśnie.

- Przestań, albo skończę bez ciebie. - Cameron uśmiecha się widząc jego agonię i decyduje się oszczędzić mu więcej cierpienia. Bierze jego dłoń i wkłada sobie do ust jego dwa palce.

Wyciąga je i kieruje niżej, aby ją dotykał.

- Kurwa! - nie wytrzymuje więcej i dochodzi.

Jęczy, czując jak on ją wypełnia i dochodzi chwilę później. Schodzi z niego i kładzie się obok, oddychając ciężko.

- Poważnie, kto dzwonił?

- Szpital.

- House! - szturcha go w ramię.

- No co? - mały uśmieszek pojawia się na jego ustach. Widzi iskierki w jego oczach.

Zaczyna myśleć o Housie i dzieciach, małych chłopcach z niebieskimi oczami.

Jego głos przywraca ją na ziemię.

- Nie mamy pacjenta, więc jeśli dzwonili z nowym przypadkiem, pacjent jest na tyle stabilny, że ostry dyżur sobie z nim poradzi. A nawet jeśli nie, mogą poczekać pięć minut i dać mi skończyć.

Cameron przewraca oczami, wiedząc, że ma rację.

Zawsze ma.

- Więc przyszłaś tutaj, bo miałaś randkę z jakimś draniem z Wall Street.

- Bankowcem - poprawia.

- Mniejsza z tym. Odkryłaś, że jest całkowicie normalny i sprawny, więc straciłaś zainteresowanie i musiałaś przyjść mnie przelecieć.

Odwraca się na swoją stronę, udając, że jego słowa nie zrobiły na niej żadnego wrażenia. Chce mu wyjaśnić.

Nie. Chcę, żeby obchodziło cię, że pragnie mnie inny mężczyzna. Ale ja pragnę ciebie.

Siada na brzegu łóżka i przeczesuje dłonią włosy.

- Och, Cameron, daj spokój.

- Czego? - pyta opryskliwie, patrząc na niego przez ramię.

- Nie mów, że jesteś zła.
Jest zła. Jest zła, że jest takim samolubnym sukinsynem, mimo tego, jak zwykle mając rację.

- Nie, rozumiem. Możesz mnie wykorzystywać, kiedy nie potrafisz poskładać pieprzonych puzzli, i to wcale nie jest chore, ale kiedy ja czegoś chcę, trzeba to przeanalizować!

Nie patrzy na nią. Wie, że dla niej to musi tak wyglądać. Zbiera swoje ubrania z podłogi.

Ma już wszystko oprócz swetra, którego potrzebuje aby wyjść, lecz on go trzyma. Staje przed nim i wyczekująco wyciąga ręce. Marszczy brwi i dotyka jej odsłoniętego biodra.

Pozwala mu na to, gdyż wie, że stara się powiedzieć coś ważnego.

- Wiem, że sprawiam ci ból.

Zaraz znowu zaczniesz.


Sprawia wrażenie, jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale podaje jej sweter. Wciąga go przez głowę. Kiedy wychodzi z sypialni, House opada na łóżko, chowając twarz w dłoniach.

Idzie do domu.

Jest wczesny wieczór, ale mroźne powietrze oczyszcza jej umysł.

Uświadamia sobie, że on miał rację.

Zawsze ma.

Nie wyjdzie z tego nic dobrego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freestyle
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 22 Maj 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:36, 08 Cze 2010    Temat postu:

KOCHAM!! to oficjalnie mój ulubiony fik. czekam na cd.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ot_taka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:48, 08 Cze 2010    Temat postu:

Rewelacja... Świetnie oddajesz nastrój tego fika

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:04, 08 Cze 2010    Temat postu:

Czy ja już mówiłam, że uwielbiam takie cosie? Chyba tak. xD

Czekam z utęsknieniem na następną część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kin
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my wild island
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:09, 08 Cze 2010    Temat postu:

Trochę mnie zmroziło na końcu. Ale czekam, czekam! Głód Hameronkowy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milea
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Mighty Boosh
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:08, 09 Cze 2010    Temat postu:

Rozdział 7 Większość ludzi

To zabawne, jacy są ludzie.

Większość z nich wie, czego chce. Robią to, co jest dla nich najlepsze. Gonią za szczęściem.

On taki nie jest.

Nie jest szczęśliwy, wprost jest zadowolony ze swojego nieszczęścia.

Ludzie chcą być szczęśliwi, chcą być tacy, jaki on nie potrafi być.

Ona zdaje sobie sprawę, że on nie jest większością.

Zmieniła się.

Jest twarda, bardziej cyniczna. Myśli, że to on.

Jego wpływ.

Gdy jest sam, jest narcystyczny i pochłonięty sobą. Gdy ona jest sama, trzyma się na uboczu, życzliwa i uczynna.

Razem, są jak wybuchowa mieszanka.

W ciągu tych kilkunastu razy, kiedy ze sobą spali, zawsze jest tak samo: brutalność, emocjonalne przepychanki, uległość, seks.

Wie, że to źle być tak zaangażowaną i jednocześnie odciętą od mężczyzny, w tym samym czasie. Większość ludzi, ma w sobie instynkt samozachowawczy. Widocznie ona nie ma. Większość ludzi nie chce, by ich raniono.

Tak, jakby on chciał cierpieć.

Jest uzależniony.

Może ona też.

Myślała, że po czasie niezręczność zaniknie, ale nawet teraz, kiedy zabiera swoje rzeczy do wyjścia, czuje dystans pomiędzy nimi. Zastanawia się, jak to możliwe, że potrafią kochać się z taką pasją, a nie są w stanie ze sobą porozmawiać.

Ubiera swoją motocyklową kurtkę, ona siedzi na łóżku owinięta prześcieradłem. Spogląda na swoje ramię, na którym widnieje świeży ślad po ugryzieniu. Przesuwa palcami po odbiciu jego zębów. Widzi, na co ona patrzy.

- Przykro mi z powodu twojego ramienia.

Mówi to tonem, który wcale nie wskazuje, że jest mu przykro. Raczej jest z tego dumny.

- Przykro mi z powodu twojej nogi.

Patrzy na niego poważnie. Uśmiecha się do niej, ale tylko przez ułamek sekundy.

- Ha, wiedziałem, że to było pieprzenie z litości.

Próbuje żartować, ona ledwie się uśmiecha.

Chce, żeby u niej został. Chce, żeby ją trzymał i całował. Seks zaspokaja jej libido, nie zaspokaja jej potrzeb. Chce, żeby okazał jej trochę czułości i subtelności, do której jest zdolny.

Więcej mnie do siebie nie dopuści.

Otulona prześcieradłem wstaje z łóżka i podchodzi do okna, wyglądając na ulicę.

Niebo jest przygnębiająco szare. Nie pada, ale chmury wyglądają złowieszczo. Dotyka palcami prawie przezroczystych zasłonek. Są jasne i delikatnie, jak ona. Nie myślała, że będzie osobą która to zakończy. Zbyt mocno go kocha.

Przenika jej wszystkie zmysły.

Presja, aby zaimponować mu w pracy, zaspokoić go w łóżku, przejęła kontrolę nad jej życiem.

Dla niego odcięła się od wszystkich znajomych.

Rozważała nawet poświęcenie swojej kariery, byle by być blisko niego.

To musi się skończyć.

Musi skończyć, gdyż wie, że dla niego jest w stanie zrobić wszystko.

Stoi odwrócona do niego plecami, ale słyszy jak męczy się z zamkiem błyskawicznym kurtki.

- Nie możemy więcej tego robić.

Zamek się zatrzymuje.

Pewna jej część chce złapać wypowiedziane słowa i wepchnąć je z powrotem do gardła, inna zaś pozwala im wisieć w powietrzu. Wykręca się od odpowiedzi. Prześcieradło osuwa się lekko, ukazując jej spięte mięśnie.

Czuje, że jest kilka centymetrów od niej. Nie potrafi przewidzieć jego reakcji.

Odsuwa jej rozpuszczone włosy, ukazując ślad po ugryzieniu. Drży, jakby przed chwilą otworzyła okno wpuszczając do środka zimne powietrze.

Pochyla się nad nią i całuje ślad na jej ramieniu. Odwraca się do niego, na jej twarzy rysuje się smutek i ból.

Nie potrzebują słów. Wpatruje się w nią, wie, dlaczego chciała to zakończyć. Całuje ją. Dotyka jej policzka. Całuje delikatnie.

Nie ma pasji w tym pocałunku, która zazwyczaj im towarzyszy.
Otacza ją ramionami, prześcieradło opada na ziemię. Szare światło ulicy tworzy na około niej delikatną poświatę.

Dotyka ją. Dotyka ją tak, jakby był to pierwszy raz. Drży pod wpływem jego dotyku.

Jest to najbardziej intymny moment w jej całym życiu. Kładzie ją na łóżku.

Leży płasko na plecach. Obserwuje go, jak zdejmuje kurtkę, koszulę i spodnie. Nie potrafi go powstrzymać.

Myśli, że to gra wstępna, ale on kładzie się na niej, spoglądając na nią smutno. Opiera głowę o jej kark, oddycha. Jego ciało jest ciężkie i gorące.

Zawsze lubiła, jak ją ogrzewał. Jest tutaj. Jest. Przytrzymuje tył jego głowy, zatrzymując go.

Doskonale wie, do czego on zmierza. To geniusz. Wie, że pragnęła intymności.

To działa.

Manipuluje nią, poddaje mu się jak zwykle. Nie potrafi mu się oprzeć.

To jest prawdziwe. Jest zbyt wspaniale, żeby nie było prawdziwe.
Podejrzewa, że on pragnie obecności drugiej osoby, tak samo jak ona.

Jest wspaniale. Jest gotowa wybaczyć mu wszystkie winy.

To nie wystarczy.

Te chwile są zbyt ulotne.

Nie potrafi żyć w ten sposób. Bawi się jego włosami, drugą ręką rysując kółka na jego plecach.

Szepcze mu do ucha.

- To musi się skończyć.

Całuje go w ucho, aby stłumić wypowiedziane słowa.

- Dlaczego?

Pyta wtulony w jej szyję.

- To jest złe.

Podnosi głowę patrząc na nią.

- Pierwsze 10 razy też było złe. Co się zmieniło?

Nie chce mu odpowiadać.

- Nadal traktujesz mnie jak... - przerywa. Nie jest w stanie tego powiedzieć. - Nawet po tym wszystkim, jesteś w stosunku do mnie obojętny.

Leży na niej, ale już na nią nie patrzy. Skupia się na kilkudniowej malince na jej szyi.

Odpowiada oschle.

- A czego się spodziewałaś?

- Wiedziałeś, że nie potrafię... wiesz.

House wstaje i ubiera się szybko. Ona idzie do łazienki i cicho zamyka drzwi. Siada na podłodze, przysuwając kolana pod brodę.
Kiedy słyszy zamknięcie drzwi, zaczyna płakać.

Jest wolna. Czuje, że została od niego odcięta. Jednak zamiast ulgi, czuje samotność i smutek.

Nie powinna była niczego mówić. Wszystko zniszczyła.


*


W pracy coraz bardziej kuleje.

Foreman odszedł z zespołu.

House stał się bardziej zgryźliwy.

Myśli, że jego cierpienie objawia się bólem nogi. Zwiększył dawki vicodinu a wciąż ledwo chodzi.

Zwolnił Chase'a. To było nieuniknione, zachowywał się jak kretyn, a House już był na granicy wytrzymałości.Wszystko toczy się dalej.

Dlaczego ona nie może?

Od kiedy zakończyła ich romans, traktuje ją tak jak zwykle. Trapi ją to. Coś musiało się zmienić. Zdaje sobie sprawę, że prawdopodobnie jest kolejną rzeczą na jego liście niepowodzeń.

Widzi, jak Foreman pakuje swoje rzeczy. House, w pokoju obok z zaciśniętymi zębami masuje nogę.

Foreman ściska ją na pożegnanie. Przez jego duże ramię, nie widzi House'a.

Kiedy wreszcie uwalnia się z jego uścisku, House'a już nie ma. Zamierzała dać mu swoje wymówienie.

Nie może tego dłużej znieść. Chce, żeby krzyczał na nią, zwolnił, całował, cokolwiek.

Decyduje się odwiedzić go w domu.

Tak, jak kiedyś.

Kiedy stoi przy drzwiach, słyszy muzykę.

Wolna, smutna, melancholijna melodia.

Przez moment myśli, że to on, jednak słyszy trzeszczenie starej płyty.

Puka, ale on nie otwiera. Wcale jej to nie dziwi. Dziwi ją jednak to, że kiedy naciska klamkę, drzwi otwierają się.

- House?

Bez odpowiedzi.

Widzi go, leżącego na kanapie. Oddycha z ulgą.

Później zauważa strzykawkę.

Obiega kanapę, aby przeczytać etykietkę na fiolce.

Morfina.

O Boże.

- House!

Krzyczy jego imię, klepie go po twarzy, stara się go obudzić. Ledwo otwiera oczy.

- House, co ty zrobiłeś? Ile wziąłeś?

Pyta, sprawdzając puls. Odpowiada cichym głosem:

- Wystarczająco, aby odpłynąć na chwilę.

Dochodzi do siebie. Jego oczy są otwarte, wzrok skupiony na niej.

- Dlaczego morfina? Co się stało z twoim vicodinem?

Głaszcze go po policzku.

- To za mało.

- Musisz znaleźć inne wyjście!

Jest wściekła.

Na siebie i na niego.

Bała się, że nie żyje.

Większość ludzi nie przejęłaby się narkomanem.

Większość ludzi nie dbałaby o niego.

Ona nie jest większością.

Słyszy, jak jęczy z bólu - efekt odstawienia morfiny. Przynosi mu szklankę wody i pomaga wypić. Bierze z sypialni koc i przykrywa go.

- Dlaczego tu jesteś?

- To jest teraz nieważne.

To prawda. Klęka na podłodze. Przeczesuje ręką jego włosy. Jest jej go żal.

- Nie chciałem się zabić, jeśli masz to na myśli.

- Nie myślę.

Odsuwa się, robiąc jej miejsce na sofie. Siada przy nim. Czeka.

- Nie chcę więcej czuć bólu.

Co ma mu na to odpowiedzieć?

Nie można zawsze mieć tego, czego pragniesz.*

Nie wie co powiedzieć, więc robi to, co potrafi.

Dotyka jego klatki piersiowej. Powolne ruchy, z góry na dół. Uśmiecha się, kiedy widzi jego zadowolenie.

- Wiesz co sprawiłoby, że poczułbym się lepiej?

Cokolwiek...

- Seks.

Śmieje się, on uśmiecha się z zamkniętymi oczami. Niezręczność zanika. Czuje się dobrze, z nim w jego mieszkaniu.

- Mówię poważnie. Endorfiny po orgazmie potrafią zdziałać cuda.

Pochyla się nad nim i go całuje. Kiedy kończy, puszcza mu oczko.

- To pomoże.

- Na razie.


*w oryginale You can't always get what you want.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freestyle
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 22 Maj 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:46, 09 Cze 2010    Temat postu:

cud miód i orzeszki!! świetnie, że kolejne cześci dodajesz z dnia na dzień.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:14, 09 Cze 2010    Temat postu:

Ten fik jest genialny. Naprawdę. Począwszy na stylu, narracji, opisach, poprzez dialogi i charaktery bohaterów, a kończąc na całym pomyśle, historii - geniusz. Nie jestem Hameronką. Powiem więcej, Hameron to prawdopodobnie najdalszy mi ship. Ale jestem za tym, że nie można ignorować czegoś, co jest świetne i pozostawiać bez jakiejkolwiek reakcji. Na to tłumaczenie wpadałam już kilka razy wcześniej, byłam nawet przy wrzuceniu pierwszego rozdziału, czytałam komentarze, ale się do niego nie zabrałam. Dzisiaj pochłonęłam fika w jakieś piętnaście minut. Zaczytałam się. Niemalże pożerałam kolejne części.

Podoba mi się przedstawienie Cameron w innym świetle, od środka, zmienionej, pod wpływem House'a. Jest taka inna, ale równocześnie realna, wiarygodna. House natomiast jest taki, jak zwykle, począwszy od przebłysków ludzkich zachowań, skończywszy na manipulacji uczuciami. Uwielbiam to, że ich związek opiera się głównie na seksie i pożądaniu, a uczucia są daleko, daleko w tyle. To czyni go wiarygodnym, możliwym do ziszczenia się. Kocham to, że są w łóżku przeciwnikami, że walczą ze sobą, że nie są tak do końca bliscy, chociaż bliscy bardzo. Że czuć pomiędzy nimi dystans i jednocześnie jego brak. Że wszystkie ich stosunki są opisane tak niefantazyjnie, niebajkowo - wręcz smutno, obskurnie, zimno. Cała narracja, niczym znudzony monolog, chociaż wywołujący tyle emocji, również mi przypadł do gustu bardzo. Potrafię widzieć jej oczami, słyszeć ich oddechy. Plus osiemnaście wcale nie jest wysunięte na główny wątek, jakby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka, przynajmniej według mnie - jest tylko częścią cudownej relacji House'a i Cameron, która jeszcze nigdy nie była tak dla mnie przekonująca.

Jeśli chodzi o tłumaczenie, po pierwsze wielkie dzięki nince_m za znalezienie fika oraz milei za to, że tłumaczy bardzo szybko, co nie jest łatwą pracą. Dodatkowo, tłumaczenie nadal zachwyca, przyciąga, dobór słów zniewala. Nie czytałam oryginału, ale śmiem twierdzić, że tłumaczenie oddaje klimat fika, ten monotonny monolog narracyjny, wszystkie uczucia. Jest świetne, dziękuję za tłumaczenie.

I jeszcze na koniec:
Cytat:
- Kurwa!

Absolutnie uwielbiam wyważone i starannie wtopione w resztę tekstu przekleństwa. Dodają fikowi charakteru, przynajmniej dla mnie, niezmiennie, jeśli są w odpowiednim miejscu.

Czekam niecierpliwie na części kolejne.
Pozdrawiam,
G.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ot_taka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:16, 09 Cze 2010    Temat postu:

O matko z córką... o mały włos przeoczyłabym kolejną część TAKIEGO fika....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:50, 12 Cze 2010    Temat postu:

A mnie się zdaje, że "ten tu związek" opiera się na silnym uczuciu (które zresztą w monologu wewnętrznym Cam jest wyrażone wprost), ale trafiło na ludzi, którzy potrafią go na razie wyrażać tylko za pomocą seksu.

Czy nauczą się lub odważą otworzyć się przed sobą i powiedzą sobie szczerze, co czują i myślą? Tego jestem najbardziej ciekawa.

Tekst jest bardzo dojrzały. Widać, że dla dojrzałych i o dojrzałych emocjonalnie ludziach traktuje. Tłumaczenie zaś jest na wysokim poziomie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milea
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Mighty Boosh
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:19, 12 Cze 2010    Temat postu:

Nastąpił błąd w obliczeniach - fik ma 18 części (ale to chyba lepiej) i bardzo dziękuję wszystkim za tak miłe słowa

Rozdział 8 Tak, nie, może

Jest zdenerwowana.

Zostawiła mu na biurku swoją rezygnację.

To co się wczoraj zdarzyło, nic nie zmieniło. Nadal daje mu to, czego od niej chce. Przygarnia ją i odtrąca, wciąż trzymając w niepewności.

Nie mogła się zdecydować, czy wręczyć mu rezygnację. Ciągle zmieniała zdanie.

Z jednej strony chciała z nim pracować, być częścią zespołu. Z drugiej zaś, wiedziała, że musi się od niego odciąć.

Musi być stanowcza.

Nie może tracić rozsądku, jeśli w grę wchodzi jej praca.

Za wyjątkiem jej pseudo związku, zrobiła karierę.

No właśnie.

Nawet ona nie jest na tyle głupia, żeby spieprzyć obie rzeczy.

Nie ma mowy, żeby nie zauważył listu. Umieściła go na górze dokumentów, obok komputera i iPoda. Zauważy go, kiedy będzie się pakował przed pójściem do domu. Specjalnie wyszła z pracy kilka minut wcześniej, aby uniknąć jego gniewu.


*


Siedzi w domu.

Sama.

Delektuje się lampką wina.

Czeka. Wie, że on nadchodzi.

Nie zostawi tego bez odzewu.

Rozgląda się po mieszkaniu. Żółte ściany miały kojarzyć jej się ze słońcem. W tej chwili, nic słońca nie przypomina.

Na ścianach nie ma rodzinnych zdjęć, nie ma domowej atmosfery, nikogo, z kim dzieliłaby tą przestrzeń. Zdaje sobie sprawę, że jest naprawdę samotna. Słyszy pukanie do drzwi i wie, że to on.

- To już zaczyna robić się naszym zwyczajem.

Otwiera drzwi. Widzi go, trzymającego list z rezygnacją. Patrzy na nią w ten swój sposób – głowa spuszczona, wzrok skupiony na niej.

- Co mnie zdradziło?

Wchodzi i zamyka za sobą drzwi. Patrzy na niego z zakłopotaniem.

- Bierzesz przykład z Foremana, czy buntujesz się, bo wylałem Chase'a? Albo... z powodu zeszłej nocy?

- Jak twoja noga? - pyta, gdyż potrzebuje czasu, aby opracować wypowiedź.

- Boli. Unikasz odpowiedzi.

Znowu ma rację. Wzdycha głośno i kieruje się w stronę kuchni. Idzie za nią.

- Czas, abym ruszyła do przodu. - Duszkiem opróżnia kieliszek.

- Gówno prawda.

- Przecież wiesz, że nie mogłabym z tobą pracować w nieskończoność. - Opiera się o blat kuchenny odwzajemniając jego spojrzenie.

- Nieskończoność może się skończyć w przeciągu trzech miesięcy, kiedy uzupełnię zespół. - Odstawia laskę i podchodzi bliżej.

- Co za różnica? Musisz zatrudnić dwie nowe osoby. Zamiast tego, zatrudnisz trzy.

Podchodzi do niej i staje tak blisko, że jest zmuszona na niego patrzeć.

- To dlatego że ze sobą sypiamy?

Przewraca oczami.

- Nie sypiamy ze sobą, House.

Odpycha jego ręce i przechadza się po kuchni.

- Ale sypialiśmy. Boisz się, że pracując razem, będziemy nadal to robić.

- Nie.

Tak…

- A nie chcesz, żebyśmy nadal ze sobą sypiali, bo...?

Bo nie chcę wszystkiego stracić.

- Bo jak sam powiedziałeś, nic dobrego z tego nie wyjdzie.

- Nic poza dobrym seksem... właściwie, świetnym seksem. Kto by pomyślał, że będziesz taka ostra?

- House, potrzebuję zmiany. To wszystko.

Jest wyczerpujący.

- Co zamierzasz zrobić?

Zaczyna chodzić tam i z powrotem, mając nadzieję, że zmusi go tym do wyjścia.

- Cuddy zaoferowała mi pracę na ostrym dyżurze.

Uśmiecha się.

- Więc chcesz zmiany i to jest ta zmiana? Dwa piętra w dół? Chcesz się zanudzić na śmierć?

- Nie chcę o tym mówić. Jeśli nie podpiszesz mojego listu, Cuddy to zrobi.

Rzuca go na stół.

- Jeśli podpiszę, będziemy uprawiać seks?

- Nie.

Może...

- Wiesz, że byliśmy świetni.

Połyka kilka pigułek.

- Ile wziąłeś? Trzy? - pyta.

- Noga mnie boli.

- Twoja wątroba nie wytrzyma.

- Jestem stary.

- Nie aż tak stary.

Uśmiecha się do niej. Doprowadza ją tym do szaleństwa. Pochyla się, aby ją pocałować.

- Powinieneś już iść.

Wzdycha i prostuje się. Odsuwa rękaw jej bluzki, eksponując ślad po ugryzieniu.

- Nadal boli?

- Troszkę – odpowiada. Idzie do drzwi i otwiera je.

– Nie będziesz szczęśliwa na ostrym dyżurze.

- Żegnaj, House.

Będzie ciężej, niż myślała.


*


Ostry dyżur to zmiana.

Czasami jest nudno, czasami nie.

Jej zmiany są wyczerpujące, ale musi przyznać, że jest jej lepiej bez niego. Wiedza, że odnajdzie w pracy spokój, zmienia jej cały dzień.

Wszystko jest łatwiejsze, ale po tygodniu umiera z tęsknoty.

Dlaczego ona to robi?

Dlaczego wszystko komplikuje?

Widziała jak przechodził obok, najwyraźniej nie respektując narzuconego przez nią dystansu.

Jest pochłonięty swoją gierką. Zajął się zatrudnianiem nowego zespołu.


Jest spokojne popołudnie.

Właśnie skończyła zszywać pacjentowi rękę. Zdejmuje rękawiczki i idzie w kierunku dyżurki pielęgniarek, kiedy widzi parę butów Nike opartych o blat.

- House – mówi głośno.

Wychyla się zza czasopisma.

Seksowny jak zawsze.

Och, Boże.

- Co tu robisz? - Stara się brzmieć spokojnie, ale serce chce wprost wyskoczyć z jej piersi.

- Czekam na ciebie. Chodź. Ty, ja, lunch, teraz.

Patrzy na zegar, po czym spogląda na niego. Jest trzecia, nie ma mowy, żeby jeszcze nie jadł.

House się uśmiecha i mówi:

- Ja stawiam.


*


Powinna była go zignorować.

Powinna powiedzieć nie.

Wiedziała, wiedziała, że do czegoś dojdzie. Zrobiła to co zwykle.

Miała powiedzieć nie. Może, gdyby powiedziała, nie byłaby przyciśnięta do ściany w szpitalnym schowku, trzymając tył jego głowy i starając się nie krzyczeć. Nie gryzłby jej karku, wsuwając w nią swe palce, co wywoływało jej przeciągłe jęki.

Gdyby odmówiła, nie zamykałaby oczu podczas orgazmu. Zamyka oczy bo wie, że zawsze w tym momencie on obserwuje jej twarz.

Kiedy wysuwa z niej swe palce, Cameron opiera się o ścianę, ciężko dysząc. Patrzą na siebie, nie wiedząc co powiedzieć. Poprawia włosy i spina je ponownie.

- Nie powinniśmy byli tego robić.

Wzdycha, wycierając palce w gazę.

Szuka drogi ucieczki, ale on opiera się o drzwi.

- Chciałaś tego. Inaczej, nie zgodziłabyś się na lunch.

- Skąd miałam wiedzieć, że lunch tak się skończy? - pyta poprawiając kitel.

- Nie jesteś aż tak naiwna, wiedziałaś, że miałem powód aby się tam pojawić, a ty i tak ze mną poszłaś.

Dlaczego on jest aż tak sprytny?

Postanawia odbić piłeczkę.

- Ty tego chciałeś. To ty ciągle za mną chodzisz, chcesz to ciągnąć. Przyznaj. To więcej niż seks.

Nie patrzy na nią. Ona uderza go w ramię, aby spojrzał jej w oczy.

- Przyznaj.

Są tutaj. Oboje, w schowku. Chcąc naprawić, zacząć, zakończyć nieistniejący związek.

Nie wie, ile czasu zajęła mu odpowiedź, ale wydaje się wiecznością.

- To więcej niż tylko seks.

Kiedy to mówi, ona zamyka oczy, czując olbrzymią ulgę.

Same słowa spowodowały oczyszczenie.

- Więc, co teraz? - pyta, zmieszana ich położeniem.

- Lunch?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freestyle
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 22 Maj 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:48, 12 Cze 2010    Temat postu:

jedyne słowo, jakie mogę w tym momencie wymówić to 'wow'. boskie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:06, 12 Cze 2010    Temat postu:

"Same słowa spowodowały oczyszczenie."

Nareszcie. Zaczęło się!

Będzie jeszcze ciekawiej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Pon 20:50, 14 Cze 2010    Temat postu:

Ponownie publikuję w zastępstwie Milei

Rozdział 9 Decyzje, decyzje

Podjęła decyzję.

Podjęła decyzję, aby żyć tu i teraz.

Pieprzyć przykazania.

Będzie robić to, co sprawia jej przyjemność.

On sprawia jej przyjemność.

Czasami, jego obelgi nie zwiastują niczego dobrego.

Czasami, ból przenikający jego ciało jest aż widoczny, ale zawsze, zawsze on sprawia jej przyjemność.


Kiedy oznajmił, że ich romans znaczy dla niego więcej, było to jak kamień z serca.

Nigdy nie czuła się tak wolna, jak teraz.

Żadnych nacisków.

Stara się go przekonać, że może z tego być coś więcej.

Wie, że on też czegoś chce.

Jeśli będzie chciał mówić, wysłucha go.

Jeśli będzie chciał z nią zostać, zaakceptuje to.

Jeśli będzie chciał ją przelecieć, odda mu się. Koniec z próbami kontrolowania go.

Przekonywania.


*


Zdecydowała się na zmiany.

Rozjaśniła włosy.

Kasztanowe za bardzo przypominały jej osobę, którą była.

Kupiła nową bieliznę.

Stara przypominała jej o romansie.

Mimo, że wciąż pracowała na ostrym dyżurze, szukała nowej pracy. Szpitale, lekarze, wydziały, zrobiła listę potencjalnych pracodawców.
W Princeton, i poza nim.

Miło myśleć o innych sprawach. Nadal nie wie, na jakim etapie jest ich związek. Po ich schadzce w schowku, on wrócił do diagnostyki, ona na dyżur.

Jest zaskoczona, kiedy wchodzi do swojego mieszkania. House siedzi na jej sofie, nogi na stoliku, drink w jednej ręce, pilot w drugiej. Mimo szoku, uświadamia sobie, że mógłby ją tak witać codziennie.

- House – mówi oskarżycielskim tonem.

Odwraca głowę, aby zobaczyć kto go woła.

Kto inny mógłby to być?

- Łał! - woła widząc jej włosy – Włącz swoje miłosne światełko!

Świetnie, dziwkarski komentarz zaliczony.

- Jak tu wszedłeś? - pyta zaciekawiona.

- Klucz.

Kontynuuje, widząc jak Cameron przewraca oczami.

- Poważnie, trzymasz zapasowy klucz pod wycieraczką?

Przepraszam, że mam taki mały rozumek.

- Co tu robisz?

Odpowiada po chwili.

- Chciałem cię zobaczyć. - Jest zbita z tropu jego odpowiedzią.

- Dlaczego?

Patrzy na nią obrażony.

- Nawet ja nie potrafię wyjaśnić niektórych zachowań.

Wzdycha.

- Z jakiego powodu się włamałeś?

- To nie jest włamanie, jeśli ma się klucz.

Wachluje otwartymi drzwiami. Daje mu ultimatum.

Poddaj się albo wynocha.

Odstawia szklankę na stolik i wstaje z kanapy.

- Co to jest? - pyta, trzymając kartkę.

Jej lista przyszłych pracodawców.

Nagle, już nie jest taka pewna siebie.

Unika jego wzroku. Patrzy na swoją dłoń, spoczywającą na klamce. Podchodzi do niej i powoli zamyka drzwi.

- Nigdy nie byłem dobry z geografii, ale wydaje mi się, że Cedar-Sinai nie jest w Jersey.

- Chcę mieć różne opcje – jąka się.

Patrzy na nią z góry.

- Miałem rację, prawda?

Spogląda na niego, zmieszana.

- Praca na dyżurze. Nie cierpisz jej.

- Wcale nie.

- Więc dlaczego?

- Mówiłam ci... - wyjaśnia, ale on jej przerywa.

- Kłamiesz.

Próbuje się odwrócić, ale jego dłoń wciąż opiera się o drzwi, uniemożliwiając jej ucieczkę.

- Uciekasz.

Gratulacje, mamy zwycięzcę.

- Z mojego powodu?

Tak.

- Częściowo.

Jego oczy są jasne.

Dla niego jest to niezmiernie zabawne.

To przesłuchanie jest pokręconą rozrywką.

Przyzwyczaiła się do jego gierek, lecz on zawsze jest o kilka kroków dalej.

- Ty to zakończyłaś.

Bawi się kosmkiem jej włosów.

- Nie chciałam – wzdycha.

- Więc dlaczego?

- Bo byłeś wyczerpujący.

Wywołuje uśmieszek na jego twarzy.

- Fizycznie i emocjonalnie. Nie jestem zabawką, którą możesz się bawić i porzucić. Myślisz, że nie zauważyłam, co robiłeś?

Unika jej wzroku.

- Testowałeś mnie. Chciałeś wiedzieć, jak daleko możesz mnie spuścić ze smyczy. Gdy się oddalałam za bardzo, przyciągałeś mnie z powrotem.

Jest już tym zmęczona.

Zamyka oczy i opiera się tyłem głowy o drzwi.

Cisza rozciąga się pomiędzy nimi.

- Nie jestem w tym dobry.

Otwiera oczy i widzi ból.

- Powiem coś nie tak, zrobię coś nie tak i zaczniesz mieć pretensje. Przestaniemy ze sobą sypiać, rozmawiać i nadejdzie koniec.

Stacy - myśli.

Marszczy brwi. Cameron wie, jak trudno było mu to powiedzieć.

Musi mu na niej zależeć, skoro porównuje ich relacje do związku ze Stacy.

- Nie jestem nią.

Przytakuje.

- Jeśli... - przerywa. - Jeśli ma coś z tego być, - wskazuje na nią i na siebie – zostaniesz?

Uśmiech pojawia się na jej twarzy. Jak długo na to czekała?

Trzy cholerne lata.

Zamyka oczy i zadowolona opiera się o drzwi.

Czuje jego usta w kąciku swoich ust. Delikatne, jakby obawiał się, że zostanie w każdej chwili odtrącony.

Kładzie dłonie po bokach jego twarzy i przyciska go silniej do siebie.
Opiera się na niej i jęczy wprost w jego usta, czując ciężar jego ciała.

Tak brakowało jej jego dotyku.

Zrzuca z siebie motocyklową kurtkę. Odsuwa się od niej. Wie, że on nie da razy zrobić tego na stojąco.

Idą do jej sypialni. Zatrzymują się przy łóżku. Zaczyna rozpinać swoją koszulę.

Jest to dla niej wskazówka, aby sama się rozebrała. Ściąga top przez głowę.

Zrzuca t-shirt, jej spodnie lądują na krześle w rogu pokoju.

Dystans pomiędzy nimi się zmniejsza. Podchodzi do niego i rozpina mu pasek.

Słychać tylko dźwięk rozpinanej klamry, rozpinanych guzików, otwieranego rozporka.

House zsuwa ramiączka jej biustonosza i sięga jej za plecy, aby go rozpiąć.

Cameron kładzie się na środku łóżka.

Wie, że ją obserwuje. Oczekiwanie ją podnieca.

Nie musi długo czekać, aby poczuć jego rozgrzaną skórę.

Kontynuuje delikatne pocałunki, jedną rękę wplata w jej włosy, drugą dotyka jej piersi, kierując się w dół.

Trzyma go za kark i czuje krew krążącą w żyłach pod jej palcami.

Kiedy chce pogłębić pocałunki, on momentalnie je przerywa, psotnie na nią spoglądając.

Dosyć gry wstępnej.

Rozchyla nogi i wtedy w nią wchodzi.

Przyciska głowę do jej ramienia. Mówi coś, ale jego słowa są stłumione.

Nie rusza się przez kilka chwil. Całkowicie ją wypełnia.

Zaczyna poruszać się w niej, delikatnie.

Nie uprawiają seksu - kocha się z nią.

Wolnym tempem, rozpala ją do czerwoności.

Całuje ją, pochłania dźwięki rozkoszy.

Zbliża się do osiągnięcia spełnienia, spogląda mu w oczy. Dochodzi.

Nigdy nie patrzyła na niego w tym momencie. Najintensywniejsze doświadczenie w jej życiu.

Kiedy wieczorem kładą się spać, wie, że gdy się obudzi, on nadal z nią będzie.
Powrót do góry
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:18, 15 Cze 2010    Temat postu:

Wow!

Tyle potrafię teraz wydusić z siebie. To jest naprawdę dobry tekst.

W jednym, ostatnim zdaniu, jakby cały rozdział został pomieszczony. Maestria!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freestyle
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 22 Maj 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:07, 15 Cze 2010    Temat postu:

zgadzam się z eigle.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:35, 19 Cze 2010    Temat postu:

Zaglądam i zaglądam, a dalszej części niet

Ten fik jest jak dobry narkotyk - wciąga i wciąż się go chce. Szkoda że ma tylko tyle części.
Zdania, myśli, postacie... majstersztyk. Tłumaczeniowo również.

Poproszę o jeszcze....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milea
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Mighty Boosh
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:30, 19 Cze 2010    Temat postu:

kropko, dzisiaj jadę na wakacje i nie będzie mnie przez 3 tygodnie, ale wiem, że ninka ma zamiar przetłumaczyć kolejną część

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freestyle
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 22 Maj 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:53, 15 Lip 2010    Temat postu:

ktoś będzie dalej tłumaczył fika? mam nadzieję, że to tylko chwilowy zastój.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milea
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Mighty Boosh
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:18, 16 Lip 2010    Temat postu:

Jestem w trakcie tłumaczenia 10 części

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin