Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

The Blower's Daughter [3/4]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:48, 02 Sty 2010    Temat postu: The Blower's Daughter [3/4]



Pardon, ale no fluff today...

Z dedykacją dla jakiejstam, bo nie mam pojęcia kiedy wrócę skończyć Hilsona...

_____________________________________________________

and so it is
just like you said it would be
life goes easy on me
most of the time


Właśnie zakończyli kolejną sprawę. Musiał przyznać, że trafiła mu się itrygująca łamigłówka.
Po raz kolejny udało mu się udowodnić swojemu zespołowi, że nie dorastają mu do pięt.
Karmił się ich frustracją. Chorą satysfakcję przynosiło mu poczucie wyższości, wygranej. Tak, ostatnio wygrywał. Życie traktowało go nad wyraz łagodnie...

Zamieszkał z najlepszym przyjacielem, zawłaszczając sobie całą jego uwagę i troskę. Zdobył kobietę, której pragnął. Jakaś jego część była zaspokojona. Czasem nawet nie odczuwał tej głuchej pustki wewnątrz siebie. Najwidoczniej warto było utkać tę pajęczynę fałszywych relacji. Zdumiewało go tylko, jak łatwe było manipulowanie ludźmi, którzy rzekomo byli mu najbliżsi.


Miał wychodzić, kiedy zmienił zdanie. Z przyklejonym ironicznym uśmiechem skierował się do jej biura.

- Nie przyjadę dziś do ciebie .- Powiedział cicho i z tak lekceważącym tonem, na jaki stać było jedynie jego.
- Byliśmy umówieni… - Błagalnie spojrzał w jego niebieskie oczy. Nie wyrażały one jednak nic poza obojętnością.
- Wolisz zaspokoić kochanka, czy zająć się dzieckiem? Pomyślmy… Pracujesz cały dzień, gdy wracasz do domu, opiekunka właśnie kładzie twoją córkę spać. – Uśmiechnął się kpiąco, po czym dodał:
- Faktycznie, lepiej położyć mnie do snu, niż własne dziecko.
- Jak możesz? – Jej oczy napełniły się łzami. Nie znała nikogo innego, kto tak jak on potrafił ranić słowem.
Stał już w drzwiach, gdy nawet nie odwracając się do niej ledwie słyszalnie wyszeptał:
- Zapytaj o to samą siebie…
Po policzku Lisy Cuddy spłynęła pojedyncza łza.

it is the evening
of the day,
I sit and watch the children play.
smiling faces I can see
but not for me
I sit and watch as tears go by.


Siedział w barze. Słońce chyliło się ku zachodowi. On i Jack Daniels… Od lat ten sam, niezmienny, wieczorny scenariusz. Może jedynie z tą jedną różnicą, że nie mógł sobie pozwolić na tak wiele, jak kiedyś. Od kiedy poniekąd przyczynił się swoim pijaństwem do jej śmierci, starał się nie rozdrapywać jego wspomnień.

Mimo wszystko był najbliższą mu osobą. Jedyną, która kochała go bezinteresownie. Oprócz niego przecież nikt nigdy…

Był zmęczony, niewyobrażalnie zmęczony. Codziennie kładł się spać z przemożnym postanowieniem, że robi to po raz ostatni. Akurat w zdobyciu tabletek, nie było żadnego problemu.
Jednak jak powiedział kiedyś pewien polski pisarz po tabletki sięgają jedynie tchórze…

Na krzesło obok niego przysiadł się facet około pięćdziesiątki. Gdy tylko zdążył zamówić wódkę, dołączyła do niego piękna, młoda kobieta. Facet mógłby spokojnie być jej ojcem. Przez godzinę śmiali się i przekomarzali. Początkowo myślał, że to prostytutka, jednak ze sposobu ich zachowania wywnioskował, że stopień zażyłości pary musi być wysoki.

Gdy wymknęła się do toalety z sarkazmem zapytał sąsiada:
-Córka?
Mężczyzna uśmiechnął się do niego z pobłażaniem, ale jednak udzielił odpowiedzi.
-Nie.. nie żona, ani nie kochanka.
- Przyjaciółka?
- Po prostu od kilku lat dzielimy razem codzienność.
Kobieta wróciła do swojego partnera, a House od niechcenia rzucił banknot na ladę i wyszedł z lokalu.

'cause now
I only see my dreams
in everything I touch
feel their cold hands on
everything that I love
cold like some
magnificant skyline
out of my reach
but always
in my eyeline now


Wrócił do ich wspólnego domu przed jedenastą. Jak na niego, była to i tak niezwykle przyzwoita pora.

Wilson... Jego twarz była przerażająco smutna. Widniało na niej zmęczenie i determinacja. W holu stała walizka.

Przez umysł House’a zaczęły przemykać różne myśli. W ciągu ułamków sekund starał sobie przypomnieć czym mógł zawinić do tego stopnia, że Wilson się wyprowadzał. Chociaż to mogło tez mieć coś wspólnego z jego bratem…

- Lecę do Chicago… Ja… - Nie wiedział jak mu to powiedzieć. Wiedział, że była dla niego odległym wspomnieniem, zjawą upchniętą w zakamarkach pamięci. Jednak teraz, kiedy znów balansował na granicach wytrzymałości, nie chciał sprawdzać jak przyjmie tę wiadomość.

Tymczasem na hasło Chicago, jego oczy po raz pierwszy od ostatnich kilku miesięcy ożywiły się. Wilson ze zdumieniem zauważył, iskrę zainteresowania? Troski?

- Cameron? – Znowu te uczucie pustki. Poczuł jak pętla zaciska się na jego krtani. Z niewyjaśnionych przyczyn poczuł strach.

James z roztargnieniem potarł wierzchem dłoni czoło. Powiedzieć House’owi, że jedzie się z nią pożegnać na zawsze było chyba gorsze, od świadomości, iż jej już nie będzie.
- Po rozwodzie z Chase’em przyjechała tutaj, do Princeton. Uporządkować resztę spraw… Poprosiła mnie, bo nie miała nikogo innego.

Jego twarz z każdym wypowiadanym przez przyjaciela słowem stawała się coraz bardziej napięta. Żyła na szyi drgała co raz szybciej.
- Jesteś jej pełnomocnikiem?
- Tak…
- Co? Kiedy? – Jedynie tyle był w stanie wyszeptać. Słowa z trudem wydostawały się z jego gardła.
- Trzy miesiące temu. Od tego czasu jest w śpiączce… Zaznaczyła, że jeżeli po tym czasie nie nastąpi poprawa… Prosiła o odłączenie jej od respiratora.
House ciężko usiadł na sofie. Ukrył twarz w dłoniach… To nie tak miało być, nie takiego końca chciał dla niej. Niespodziewanie powróciło do niego wspomnienie pary spotkanej w barze. A co jeżeli…?
- Lecę z tobą.


and so it is
the colder water
the blower's daughter
the pupil in denial


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kejti dnia Pon 20:02, 15 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:03, 02 Sty 2010    Temat postu:

Jeśli już teraz łzy mi pociekły, co będzie w trakcie czytania sceny szpitalnej? Chyba, że Wilson nie będzie musiał podjąć decyzji w sprawie odłączenia od respiratora, że stan Cam cudownie się poprawi, a House uleczy swoje popaprane życie i popaprane ego.

Zaaplikowałaś potężny ładunek udręczonego swoimi relacjami z ludźmi House'a. W odniesieniu do 5 i 6 sezonu jak najbardziej aktualny.

Kontynuacja być musi. To oczywiste!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez eigle dnia Sob 12:04, 02 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caellion
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:18, 02 Sty 2010    Temat postu:

Cytat:
że dorastają mu do pięt.


chyba powinno być "nie dorastają mu do pięt"

myślę, że to będzie miało smutne zakończenie... niezależnie czy Cameron się obudzi czy nie... czuję że czeka nas ponowne zgorzknienie House'a

ale kontynuacja musi być... i to chyba więcej niż jedna część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Sob 13:42, 02 Sty 2010    Temat postu:

Smutne, może nawet nie angst tylko dramat, ale bardzo ładnie napisane i proszę o więcej. Ja akurat jestem w tej mniejszościowej (chyba) frakcji w naszym dziale, która nie ma nic przeciwko fikom ze smutnymi zakończeniami, jeśli fabuła to uzasadnia.

Mi się więc podoba...
Powrót do góry
kin
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my wild island
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:28, 02 Sty 2010    Temat postu:

O matko...
Liczba przeważająca radosne fiki nad tymi smutnymi jest o wiele większa, więc będziemy miały czym się pocieszać A nawet te smutne fiki są nam potrzebne. I czyta się je z nie mniejszą ciekawością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:40, 02 Sty 2010    Temat postu:

Wzruszające. Ten respirator. I decyzja House'a... wszystko

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:54, 02 Sty 2010    Temat postu:

Cudowne. Jeden z tych fików, który składa się z tekstu i niedopowiedzeń między linijkami...
Piękny i smutny...

Czekam na kolejną część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:22, 03 Sty 2010    Temat postu:

Ale co się stało?
Skąd ten respirator?

Jesteś pewna, ze odpowiedź zmieści się tylko w jednej części?

Ech...

Wiesz Kejti... lubię twój styl. Możesz pisać i smutasy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:34, 03 Sty 2010    Temat postu:

Dziękuję za dedykację
Piękne.
Powiedzmy sobie szczerze gdyby to był fluff to pewnie nie przeczytałabym do końca... nie dzisiaj...
Angst to, to czego mi trzeba było.
Dziękuję ci, bo to jest piękne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:09, 04 Sty 2010    Temat postu:

Dla wszystkich Hameronkowych sióstr i braci ( bo i tacy są wśród nas)

enjoy!
_____________________________________________________

I've been hanging around
just in case you fall in love with me
I know you have doubts
I hear when you shout
’cos I understand you see


Był w pobliżu gdyby z jakiegoś powodu mogła go potrzebować. Kobieta o wyglądzie królowej balu maturalnego. Zarazem jednak nieosiągalna.

Mimo fizycznej bliskości, tak daleka. Potrafiła dać mu swoje ciało, rozkosz i spełnienie, ale nigdy uczuć. Nie dawała mu zatroskanego spojrzenia, przelotnego muśnięcia dłoni… Nigdy nie stała za nim, by być jego niewidocznym wsparciem.

Nie, nie była podła… Nie była też zimna. Po prostu chciała być z nim szczera. Nie chciała mu ofiarować nadziei na to, że kiedykolwiek dopuści go do swojego serca. Przecież ono i tak było już zajęte.

Tymczasem on stawał się jej satelitą. Nieustannie krążył wokół niej. Starał się wniknąć do jej codzienności. Ona myślała, że jest jej niepotrzebny. Że tak naprawdę jest przerywnikiem, w czasie czekania na niego.

Jednak paradoksalnie okazał się przydatny. W pewien dziwny sposób pokazał jej, że czeka na coś, co nigdy nie nadejdzie. Czekała na pociąg, który od dawna zmienił trasę.


forget what we're told
before we get too old
show me a garden that's bursting into life



Być może dlatego zdecydowała się dać mu część siebie. Chociaż tak naprawdę, to nie dała szansy jemu, a sobie. Musiała się zatrzymać, przestać gonić za tym, co było nieosiągalne.
Potrzebowała schronienia, spokoju. W jego silnych ramionach mogła ukryć się przed przenikliwym spojrzeniem, które zawsze zdawało się czytać w niej, jak w otwartej księdze.

Z powodzeniem zaczęła udawać przed samą sobą, że jest szczęśliwa. Że to jego zawsze szukała. Przecież był na każde jej skinienie.

Dawał jej czas, gdy go potrzebowała. Wybaczał drobne błędy i potknięcia. Pomagał podnieść się z gruzów. Wracał, gdy wyrzucała go ze swojego świata, niepewnością i tęsknotą za tym, czego mieć nie mogła.

Swoją cierpliwością na dobre zyskał sobie miejsce w jej życiu.


you can't always get what you want
but if you try sometimes well you just might find
you get what you need


Dlatego też nie była z nim, kiedy najbardziej jej potrzebował. Zamiast tego, rezygnowała z niego na zawsze. Wybierała drogę, która była łatwiejsza, bezpieczniejsza.
Już nigdy nie miała być zraniona, oszukana, odtrącona… Tym razem, to ona miała się liczyć.


Tylko czemu nie mogła odejść od niego? Musiała być w pobliżu, musiała sycić się jego widokiem. Gdy zaczął spadać czuła, że spod jej stóp grunt również powoli się osuwał. Jakby ich losy były powiązane ze sobą...

Nie spodziewała się, że on ją tak zawiedzie. Po tylu staraniach, obietnicach, czekaniu… Po prostu zrezygnuje. Najpierw okłamie ją, a potem zostawi. Wybierze łatwiejszą drogę. Da się zwieść osobie, której nigdy nie ufał. Wolał poklask, głupie i bezpodstawne uczucie dumy, niż kobietę, której przysięgał miłość i wierność.

On… Też ją zostawił. Może tego nie wiedział, ale zdradził ją bardziej, niż jej własny mąż. Po latach wspierania, przyjaźni…
Musiał zdawać sobie sprawę z tego, że gdy inni w niego zwątpili, ona mu ufała. Mimo wszystko była. Mógł być z niej dumny, doskonale odgrywała rolę, którą dla niej wyznaczył.

Nie był już tym człowiekiem,k tóry ją zachwycał. Swoją mądrością, poczuciem humoru, bezkomromisowością...

don't know what to do anymore
I've lost the only love worth fighting for
I'll drown in my tear storming sea,

shut it out
I've got no claim on you now
not allowed to wear your freedom down.


Zrobiła więc jedyną rzecz, którą zrobić mogła. Odeszła. Od niego, od nich…
Przeniosła się do innego miasta, zmieniła pracę… Zostawiła wspomnienia za sobą.

Była wciąż młoda. Nadal mogła zacząć żyć na nowo. Tylko dlaczego on stanowił balast, który nie pozwał jej zanadto pójść na przód? Wciąż wspominała drobne chwile bliskości…
Ciepłe spojrzenia, przelotne muśnięcie dłoni, jakby niechcący wypowiedziane słowa otuchy i wsparcia.

Czuła jego zapach. Na South Clark Street zaczepił ją jego płaszcz. Wtedy zdała sobie sprawę z tego, że ta twarz zawsze będzie do niej powracała w snach. Najwidoczniej spotkało ją to głupie i naiwne uczucie, o którym mówi się, że przychodzi tylko raz w życiu.
W jej przypadku miało ono pozostać nieodwzajemnione.

Chyba dlatego nie potrafiła z tym skończyć. Gdy wróciła do New Jersey podpisać papiery rozwodowe, zadzwoniła do jego najlepszego przyjaciela. Zdawała sobie sprawę, jak żałosne było to, że obecnie był równiej jej jedynym przyjacielem.

W trakcie spotkania była silna. Przez ostatnich kilka miesięcy do perfekcji opanowała sztukę udawania. Fałszywe uśmiechy, fałszywe przyjacielskie rozmowy. Udawanie, że wszystko gra.
Poprosiła go, by zajął się nią... Gdyby coś jej się stało, nie przedłużał jej cierpienia i agonii. Na przykładzie swojego męża, kilkudziesięciu pacjentów przekonała się, że to zbyteczne. Koniec z głupim masochizmem.
A jego było na to stać. Już raz tego dokonał…
Nie, nie spodziewała się śmierci. Była jednak świadoma tego, że niczego nie może przewidzieć. Chciała być po raz pierwszy przygotowana na każdą ewentualność. Dzierżyć los we własnych rękach.

A on się na to zgodził. James Wilson rozumiał jak się teraz czuła. Sam się kiedyś czuł podobnie. Wiedział, że ta pewność sterowania własnym życiem, to jedyne, czego mogła się obecnie chwycić. Nie spodziewał się tylko, że będzie jej potrzebny tak szybko.



I wish you'd never forget the look on my face when we first met.
I wish I was your favourite girl,
I wish I was the last thing on your mind before you went to sleep.


Łyk czerwonego wina. Jego cierpki smak przywodził jej na myśl ich jedyny pocałunek. Kolejny łyk, chcę żebyś wróciła… Następny, jego cierpiący wzrok, gdy opatrywała mu ranę.
Druga butelka, on leżący po postrzale. Zielone, szklane dno, po raz kolejny pozwolił jej odejść…

Za oknem padał deszcz. Bez zastanowienia wyszła na ulicę… Czarna tafla jezdni pod wpływem kropel wody, przypominała rwącą rzekę. Pewnie wkroczyła na ciemny asfalt.
W oddali zamajaczyło ciemne auto… Miała możliwość odskoczyć, wrócić na chodnik.

Ale światło reflektorów zalane strugami deszczu, miało ten sam magnetyzm, co jego oczy, gdy ujrzała go po raz pierwszy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kejti dnia Nie 0:30, 10 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:38, 04 Sty 2010    Temat postu:


Wzruszyłam się. Te jej wspomnienia... no i opis wypadku...
Ona z Gregiem są dla siebie stworzeni, normalnie. Oboje nie mogą zaznać szczęścia...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kin
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my wild island
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:21, 05 Sty 2010    Temat postu:

Ta... cała Cameron. Jak dobrze że będzie jeszcze jedna część, jak dobrze...
*łzy w oczkach*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:08, 15 Lut 2010    Temat postu:

pseudopsychologiczna papka...
miały być najpierw 2 części, potem 3. A teraz 4 i przy tym pozostaniemy.

Dedykuję Hemronkowi i mojej wspaniałej ex narzeczonej, co to jest dzieckiem angst'u. (o ile nie porzuciła Hamerona)

_____________________________________________________

falling slowly, eyes that know me
and I can't go back
moods that take me and erase me
and I'm painted black



Biała sala. Łóżko, aparatura… Sonda doprowadzająca pokarm do żołądka. Pusty fotel. Odsłonięte, uchylone okno… Powiew wiatru poruszający zasłonami. Krzątająca się po pokoju pielęgniarka.
Ona. Złote włosy rozrzucone na poduszce. Miarowo unosząca się klatka piersiowa. Żadnych zadrapań, czy krwiaków. Spokojna twarz, bez wyrazu…


Nigdy dotąd nie zastanawiał się jak wyglądała w czasie snu. Gdy teraz na nią patrzył był pewien, że na pewno nie tak. Pewnie sporadycznie zmieniała pozycje, jeżeli śniła uśmiechała się… Mogła też płakać. Może jeśli kiedykolwiek o nim śniła… Nie, jeśli o nim śniła, to zapewne koszmar. Nigdy nie dał jej powodów, wspomnień.
Sny, to zlepki wspomnień, skojarzeń. Co ona mogła wspominać?


James Wilson badawczo przyglądał się zamyślonej twarzy przyjaciela. Była obca, daleka. Jakby zamknął się w swoim własnym świecie… Dopiero teraz zaczęło do niego docierać, że nie powiedział mu, dlaczego chciał z nim tu przyjechać.
Raczej nie po to, by wesprzeć. Chciał się z nią pożegnać? Zakończyli tę historię jej ślubem oraz jego wyjazdem do Mayfield. Przypieczętowali to jej odejściem z pracy… Nie wiedział jakie słowa wtedy między nim padły, ale nadmierna wesołość House’a i obojętność przywodziły mu na myśl jedynie jego zachowanie po rozstaniu ze Stacy. Potem nic już nie było takie jak kiedyś.


you see
you're just like everyone
when the shit falls all you want to do is run away
and hide all by yourself
when you're far from me
there's nothing else


- Chyba już czas… To znaczy pójdę porozmawiać z lekarzem… Myślę, że najpierw będę musiał jeszcze załatwić formalności, w końcu nie jestem nikim z rodziny. To może chwilę potrwać. Zaczekasz na mnie w kawiarni na dole? – Wilson za wszelką cenę starał się ukryć ból i zmieszanie czczą gadaniną. Nie czuł się na siłach… Teraz żałował, że zgodził się wtedy na jej prośbę. Wspomnienie tamtych chwil z nią powróciło do niego ze zdwojoną siłą.
- Dlaczego leży tutaj sama? – Zupełnie zignorował pytanie przyjaciela. Stał zwrócony do okna i obserwował świat za szybą.
- Bo pracowała w tym szpitalu przed wypadkiem… Poszukam lekarza, idziesz ze mną?
- Zostanę tutaj. – Spojrzał na przyjaciela pierwszy raz odkąd przekroczyli próg szpitala w Chicago. Jednak jego oczy nie wyrażały jakichkolwiek uczuć… Były puste. Wyzbyte z jakichkolwiek emocji.

Gdy został sam, ponownie spojrzał na nią. Żadnej aktywności mózgu. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że był obok. Pod wpływem pracy respiratora jej klatka piersiowa miarowo się unosiła. Przypominała manekina…

Z każdym nowoodkrytym detalem jej twarzy, jego oddech starał się coraz cięższy. Dlaczego przez sześć lat nie zauważył tych drobnych zmarszczek mimicznych? Albo pieprzyka na prawym policzku? Fakt, kolor nie był zbyt intensywny, pewnie zakrywała go makijażem…
Przecież on nigdy się nie malowała. A przynajmniej nie tak, by to zauważył…

W żaden sposób nie myślał o niej jak o roślinie… Nie dopuszczał do siebie myśli, iż była martwa. Paradoksalnie to, że nie oddychała samodzielnie, wcale nie świadczyło o tym, żę miałaby już nigdy nie otworzyć oczu. Zupełnie jakby wpatrywał się w jej praktycznie martwe już ciało, zachowując ułudną nadzieję, świadomość, że jeszcze kiedyś pojawi się w jego życiu.

Nigdy naprawdę jej nie pożegnał. Po prostu zepchnął ją do najdalszych kątów pamięci. Znała go tak dobrze, jak jego najlepszy przyjaciel. Mimo, że nie przeżyła z nim tyle co on. Instynktownie wyczuwała jego nastroje, rozumiała najbardziej irracjonalne pomysły.
Jednak wiedział… Tak, wiedział. Nie była to nadzieja, czy też przeczucie. Było to przekonanie, świadomość, że kiedyś się jeszcze spotkają… Nigdy nie potrafiła z niego zrezygnować. Zawsze wracała.

Zanim się spostrzegł, Wilson wrócił z lekarzem…
- Czy chcieliby się panowie z nią pożegnać? – Lekarz zapytał z nutą współczucia w głosie.
Jemu te słowa wydały się tak sztuczne i fałszywe. Pewnie nawet jej nie znał. Co najwyżej z widzenia. Nie wiedział jaką pijała kawę, który odcień swoich włosów lubiła najbardziej.
On to wiedział… I nie tylko to. Teraz trzeba było tylko zamknąć przeszłość i ewentualną przyszłość.

James niewiele myśląc poprosił lekarza i Greg’a by wyszli. Oznajmił, że chce się z nią pożegnać. Tak naprawdę jednak chciał, pokazać House’owi jak się czuł gdy umierała Amber. On nigdy nie poniósł kary za to, co się stało. Zawsze żył w stanie błogiej nieświadomości… Nie wiedział jak to jest pożegnać kogoś na zawsze. Kogoś, kto wierzyłby w niego i dawał snop światła, gdy dookoła panowała szara codzienność.
Kochał go, w jakiś sposób poświęcił mu swoje życia, zawsze był na drugim planie, on zaś… Jej śmierć zawsze była między nimi. Nieważne ile razy by przepraszał, co by zrobił, i tak nigdy nie poczułby tego co on wtedy. Nie zobaczyłby jak cały świat rozbija się na miliony szklanych, ostrych kawałków.
Wiedział, że Greg nie odejdzie od drzwi, że będzie oglądał ten melodramat. Nie byłby sobą. Ponadto to była Cameron. Zabawne było to, że gdy wreszcie zdobył Cuddy, zaczął ją odtrącać. Nie zasługiwała na to, ale powinna się z tym liczyć. Próbowała wpisać go w rolę, do której nigdy nie pasował…. A Cameron… Ona leżała teraz w szpitalnym łóżku i pewnie była już w innym świecie…

Wilson pogładził jej włosy. Chwilę wpatrywał się w jej twarz w milczeniu, po czym zaczął mówić niezwykle cicho. Tak cicho, że House musiał stanąć we framudze drzwi, by móc usłyszeć co do niej mówił. Wilson jednak zdawał się go nie zauważać.


- Dobrze cię znowu widzieć. Mam nadzieję, że mimo wszystko mnie słyszysz… zdajesz sobie
sprawę, że tu jestem. To nie miało się tak skończyć. Jako jedyna z nas wszystkich miałaś odwagę uciec stamtąd i zacząć nowe życie. Więc dlaczego? Nie uwierzysz, ale nie jestem tu sam… House przyleciał tu ze mną. Tak dobrze słyszałaś, House. Na dodatek sam o tym zdecydował, nie musiałem go zmuszać, szantażować, zakładać się z nim.
Myślę, że na swój chory sposób przeżywa to, że tu jesteś. Pewnie nigdy tego nie okaże, ale ja to wiem. Ty pewnie też, przecież nigdy w niego wątpiłaś, zawsze wiedziałaś… Nawet wtedy gdy cię rozczarował, ja miałem go dosyć, ty byłaś obok. Ale w końcu przesadził, co?
Wiesz, że nigdy nie przyznał mi się co mu powiedziałaś? Patrząc z perspektywy czasu jesteście do siebie podobni. Oboje po przejściach, oboje zamknięci w sobie, oboje doskonale rozumiejący siebie nawzajem. Żałuję, że już nigdy nie będziesz chciała go ratować, odsłaniać przed nim jego ludzkiej strony…
Dziękuję ci za to, że byłaś. Przyjaciółką, moją, jego… Dobranoc Allison, wierzę, że tam będzie ci lepiej.
James musnął palcami policzek kobiety i złożył pocałunek na jej czole.

Gdy wyszedł na korytarz przyjaciel zdał mu niespodziewane pytanie:
- Ile mam zazwyczaj czasu n postawienie diagnozy?
- Tyle ile potrzebujesz?
- Czyli…
- Nie wiem, tydzień?
- Tak, tydzień. Więc daj mi tydzień.
- Na co? House, ona nie reaguje, tu nie ma co diagnozować.
- Daj mi ten cholerny tydzień! Wymyślę coś!
- Co?
- Coś!

Nie chciał karmić złudną nadzieją. Nie mógł jej cudownie uleczyć, jego zabawa w boga nie mogła zadziałać i tym razem. Ona nie wstanie i nie zacznie chodzić.
Prosił o tydzień… Tydzień zadręczania się, chorych i nierealnych pomysłów…
-Dobrze.


and I'm not trying to pass the buck
I'm just trying to get a better look
and I'm wondering how it feels for you
now that the shoe is on the other foot
and I didn't understand
when you reached down to take my hand

and if you have something to say
you'd better say it now


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kejti dnia Pon 20:10, 15 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:21, 15 Lut 2010    Temat postu:

*przytula ex narzeczoną, teraźniejszą przyjaciółkę* dziękuję pięknie za dedykację i ogłaszam wszem i owem, że Hamerona nie zamierzam porzucać. Że też śmiałaś tak myśleć *foch*

Nie udało mi się skomentować poprzedniej części. W sumie nie wiem nawet dlaczego. No cóż, przepraszam.

Nie wiem co mam powiedzieć. Lubię każdy Twój tekst, lubię Twój styl pisarski. A ten fanfick podoba mi się chyba najbardziej ze wszystkich. Bądź co bądź to angst, a jak to zgrabnie ujęłaś jam dziecię angstu.

W jednym miejscu zjadłaś literkę, bodajże a, w wyrazie "na", a tak po za tym nie ma błędów, z tego co widzę.

Weny, oby nigdy Ci jej nie zabrakło, kochana ex-narzeczono.
Pozdrawiam,
jakastam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:09, 15 Lut 2010    Temat postu:

A co mi tam. Spłakałam się, choć obiecywałam sobie, że przy fikach już nie będę. Ale ten fragment to cholernie dobry kawałek jest.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kin
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my wild island
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:04, 16 Lut 2010    Temat postu:

Nie byłby sobą, gdyby nie próbował czegoś zrobić....
*łezki w oczach*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Wto 20:16, 16 Lut 2010    Temat postu:

Wzruszyłam się. Serio. Nawet biorąc pod uwagę potencjalny tragiczny koniec, bardzo mi się podoba. Kocham Hamerona, ale mam nadzieję, że "siła miłości" nie uleczy neuronów pnia mózgu... Zresztą bardzo fajnie pokazujesz House - właśnie jest taki, jak z Cam jest najczęściej - widać, że go to bardzo obchodzi, ale milczy i nie robi kroku w przód. Jedyny obszar, gdzie House jest odważny, to medycyna. A więc nie dziwię się, że wbrew logice tu decyduje się działać.
Powrót do góry
Nisia
Killer Queen


Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:25, 16 Lut 2010    Temat postu:

Mam alergię na angst i wszelakie złe zakończenia, nie uciekłam stąd po przeczytaniu kilku linijek tylko dlatego, że mnie zwyczajnie wciągnęło. Masochizm silniejszy
Ja oczywiście mam głupią nadzieję, że będzie happy end, choć byłby może nierealny czy coś. Nieważne. Wszędzie szukam happy endów. Niemniej wiem jak nikłe są na to szanse, ale i tak przeczytam ostatnią część. To jest naprawdę świetne, jedno z lepszych rozwinięć "co się stało po odejściu Cam", które czytałam- mimo swojej tragiczności.

Cytat:
Ale światło reflektorów zalane strugami deszczu, miało ten sam magnetyzm, co jego oczy, gdy ujrzała go po raz pierwszy.

moje ulubione zdanie z całego fika.
Czekam, wbrew instynktowi samozachowawczemu, na ciąg dalszy.


PS. Czy chodzi o "Blower's Daughter" Damiena Rice'a może?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nisia dnia Wto 21:26, 16 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:52, 16 Lut 2010    Temat postu:

Dziękować za komentarze, one karmią wena.
Zakończenie, to niestety nie będzie szał ciał, orgia dusz. Będzie racjonalnie i realnie.
Ewentualnie dla takich Nisiów zrobię mało realną alternatywę (someday).


I ja się pytam jak kogo mądrego:
pierwsza część fragment z pierwszej pieśni, to niby co:
and so it is
just like you said it would be
life goes easy on me
most of the time
?

Primo jak wszystkie pełne nostaligii text'y kojarzy mi się z Hameronkiem, a secundo Ryża kocham od czasu Closer, i na chwilę obecną wciskam go wszędzie.

Na koniec obiecuję wstawić soundtrack.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nisia
Killer Queen


Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:04, 16 Lut 2010    Temat postu:

Ja się kapłam, Skarbie, że to fragment piosenki. Ale przecież jeden kawałek potrafi młócić (tjaa ) w kółko kilka zespołów. Więc pytam grzecznie czy to chodzi o wykonanie Rice'a. Niepewnie. Bo ja też kocham gooo (choć mój nr 1 jak dotąd to "Prague")

Czekam na cd. Na alternatywny cd tym bardziej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:15, 16 Lut 2010    Temat postu:

Kejti poleca ze smętów swojemu Bąbelkowi:

<object width="425" height="344"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/oFoQY0TMoqI&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/oFoQY0TMoqI&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>
może i nie pasujące sticte do Hameronka, ale do House'a i jego poczucia, że jest niewart Cameron, jak najbardziej. (gdyby nie Huuuuuddy<3 i urojony Mayfield, to najpewniej tak zareagowałby na jej ślub. Ewentualnie po Teamwork)

<object width="560" height="340"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/LZ0ASiUuttc&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/LZ0ASiUuttc&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="560" height="340"></embed></object>

Bo kiedyś przyjdzie ten smutny moment, że House zacznie porównywać Cuddy do Allison. Nie ta czułość, subtelność, magia...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nisia
Killer Queen


Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:36, 16 Lut 2010    Temat postu:

Och, gdyby toto miało jakiś sens, toby w ogóle House nie pozwolił Cam targnąć się na ten durny ślub. No ludzie.
Niemniej wyobrażam sobie jak śpiewa "cheers dalin'I've got your wedding bells in my ear" z tym swoim brytyjskim akcentem, którego nie umie do śpiewania skryć.

Przypomniałam sobie jak to się u mnie zaczęło z Rice'm. Zaczęło się od "Delicate" usłyszanego w jednym z odcinków Lost'a (chyba 2x19). I siem Nisi zakochało.


Mi się z House'm, ale i z Hameronkiem, ze smętów, kojarzy to np
<object width="425" height="344"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/164jS1qnCU0&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/164jS1qnCU0&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>

jakoś tak. Czuję


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nisia dnia Wto 23:38, 16 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:03, 17 Lut 2010    Temat postu:

Znam! Może nie jest w moim top ten depresyjnych kawałków, ale jednak jest piękne. Nie wspominając o video. (oryginalny?)


Jako niepoprawna romantyczka i ogólnie osobowość chwiejna, skupiam się na uczuciach Cameron.
W sumie, to jest to część sountrack'u, ale skoro już zaczęłyśmy...
<object width="560" height="340"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/ruQ0O44CB38&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/ruQ0O44CB38&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="560" height="340"></embed></object>
w sumie opisuje całe jej naiwne i romantyczne pragnienie, by mogli kiedyś z House'em stać się czymś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nisia
Killer Queen


Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:23, 17 Lut 2010    Temat postu:

Fajny, nieznany mi kawałek, pani ma świetny głos.

Przeczesuję moje smętne kawałki i ni cholery nie mogę znaleźć nic, co pasowałoby mi do perspektywy Cameron.
Inna sprawa, że złoża smętów są duże, a pamięć zawodna. No i jeszcze łatwiej idzie dorwać piosenkę w której mężczyzna opowiada o tym jak mu źle, bo nie dał rady/ nie udało mu się (nie, nie na temat "gotowanym makaronem w bierki"), No i jest jeszcze kwestia tego, że dużo kawałków, wywołujących głębsze uczucia, kojarzy mi się z Hameronkiem. Bo Hameronek to dla mnie taki symbol.

Przychodzi mi na myśl jakże oklepane, ale jednocześnie nieśmiertelne
<object width="425" height="344"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/-scESgTnoUM&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/-scESgTnoUM&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>

albo już nie smęt, ale bardzo nastrojowy kawałek mojego kochanego Nickelbacka
http://www.youtube.com/watch?v=YzFlUiPvwQ8
(nie pozwalają szuje umieścić na stronie, więc link)
Toż ta piosenka jest dla mnie niemalże jak fik.

Tak mi się przypomniało, w trakcie grzebania w pamięci, jak koniecznie chciałam kiedyś zrobić vida hameronkowego- takiego właśnie bardziej od strony Cam- do piosenki Miley Cyrus (dziewczyna ma złe PR i świetny głos) "7 thinqs". To tak nawiasem i abstrahując nieco


edit: chyba powinniśmy założyć wątek "piosenki kojarzące się z Hameronkiem"


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nisia dnia Śro 0:31, 17 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kruszynka85
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 26 Kwi 2012
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:26, 27 Maj 2012    Temat postu: ...

Szkoda ze tak urwalas.... nie wiadomo jak to sie zakonczylo

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin