Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Toczeń [Z]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:44, 11 Sie 2008    Temat postu: Toczeń [Z]


Zweryfikowane przez Eithne

Rzucam na pożarcie wszystkim mewom z "Gdzie jest Nemo" :smt003
Otóż muszę jeszcze chwilę się potłumaczyć, więc wybaczcie... Na moim dysku roboczy tytuł tego czegoś to "Landryna", więc niesamowicie ciężko było mi cokolwiek wymyślić. Sama nie jestem ogromną zwolenniczką landynek, ale muszę przyznać, że miło jest je czasami poczytać. W imię zasady "piszę to co sama chciałabym przeczytać" powstało to.
Opowiadania nie było sensu dzielić skoro akcja rozgrywa się w jeden wieczór, zresztą i jeden dzień zajęło mi pisanie (nudne popołudnie na działce u babci robi swoje) więc jest pewnie wiele niedociągnięć.
Dalszego ciągu nie przewiduję, ale zaplanowałam kilka innych "historyjek w tym stylu". Wszystko w swoim czasie.

Pozdrawiam.



- Daj spokój – powtarzała bez przerwy – To są twoje urodziny. Twoje pięćdziesiąte urodziny, nie widzę powodu dla którego nie mielibyśmy tego świętować.
Dlatego Gregory House poddał się i teraz niczym żołnierz z białą flagą i siedział na kanapie we własnym mieszkaniu kiedy wokół krzątała się kobieta przygotowując urodzinową kolację.
- To bez sensu – mówił – Dlaczego mam się cieszyć z upływu czasu, że się postarzałem?
- Nie marudź – przerwała mu po raz kolejny poprawiając kołnierz jego koszuli – Raz na jakiś czas możemy zjeść razem kolację, porozmawiać, pośmiać się... To się nazywa “mieć przyjaciół i spędzać z nimi czas” House.
- I jeszcze stroimy się kompletnie bezcelowo – dodał otwierając fiolkę vicodinu i łykając jedną tabletkę – To wszystko jest naprawdę pozbawione jakiegokolwiek sensu.
Allison Cameron od półtora roku mieszkała ze starszym od siebie o prawie dwadzieścia lat mężczyzną. Wiedziała, że go nie zmieni. Zresztą uwielbiała go takim jakim jest, ze swoimi głupimi kawalerskimi przyzwyczajeniami, skłonnościami do zamykania się w swojej skorupie i całkowitą niechęcią w okazywaniu uczuć. Nie można było go nie kochać. Szczególnie kiedy pół roku temu na jej urodziny przyniósł mały włochaty, biały z czarnymi łatami i mruczący prezent.
- Nazywa się Toczeń – oświadczył podając jej małego kotka w wiklinowym koszyku – Niektórzy ludzie mają razem dzieci, my będziemy mieć kota.
- My? - śmiała się – Czyli już jesteśmy “my”?
Toczeń odziedziczył nawet błękitne oczy po tatusiu i wieczorami studiował razem z nim medyczną literaturę.
- I tak specjalizację wybierze taką samą jak matka – dodał kiedyś diagnosta kiedy skomentowała jak cudownie razem wyglądają ci dwaj mężczyźni jej życia.
House bezwiednie głaskał więc własne kocie dziecko i czuł jak niezadowolenie zżera go od środka. Jeśli koniecznie chciała zjeść coś w eleganckim stylu mógłby nawet dać się wyciągnąć do restauracji. A tak ogólnie rzecz biorąc nie narzekałby jeśli spędziliby wieczór w sypialni.
- Wychodzę – ogłosił po chwili
- Dokąd? - przystanęła na środku z półmiskiem sałatki greckiej
- Policzyć samochody na parkingu
Roześmiała się i pokręciła głową.
- Nie odchodź za daleko bo się zgubisz.
- Jestem już duży mamo – skrzywił się – Mam pięćdziesiątkę na karku i znam drogę do domu.
- Mówię serio. Żadnego trafiania do baru na kieliszek whisky Greg.
Przewrócił oczami. Po rozstaniu ze Stacy obiecywał sobie, że już nigdy się nie zwiąże. W końcu wymagało to poświęceń dla drugiej osoby i cierpliwości. Kiedy on i Cameron zbliżyli się do siebie nie widział ich wspólnej przyszłości. Ona była pełną współczucia dla wszystkich chodzącą dobrocią, która chciała naprawić cały świat. Takie kobiety potrzebują głupiego przytulania, głupich zapewnień, że są jedyne na świecie i głupiego trzymania za rękę. Okazało się, że poszli na kompromis. Wieczorami od czasu do czasu potrafił ją przytulić i chwilami nawet potrzymać za rękę. Jeśli chodzi o miłosne wyznania, to raz mu się powiedziało i dodał później, że skoro nie zmienia zdania na ten temat to nie będzie się powtarzał.
Allison przygotowała już wszystko. Stała teraz z dłońmi na biodrach i przyglądała się swojemu dziełu. Niedługo zjawi się Cuddy i Wilson ze swoją kolejną ukochaną. To było oczywiste, że nalegała na tę małą kolację. To były jego urodziny... Dlaczego nie mieliby się spotkać, porozmawiać, posłuchać opowieści Wilsona czy zmusić Cuddy do opowiadania historyjek ze studiów. Toczeń podniósł łebek kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Przekonana, że to któreś z zaproszonych gości otworzyła z uśmiechem. Widok nieproszonego gościa odrobinę ją zaskoczył. Chciała żeby to był miły wieczór...
- Jest Greg? - zaczęła odważnie Stacy Warner
- Wyszedł na chwilę – Allison wzięła głęboki oddech – Przepraszam, że spytam... Ale co ty tu robisz?
Zmrużyła oczy. Nauczyła się tego od niego. Mrużył oczy za każdym razem kiedy powstrzymywał się od złośliwego komentarza, albo kiedy przekomarzali się razem podczas lunchu.
- Dzisiaj są jego urodziny...
- Wpadłaś żeby złożyć mu życzenia?
- Też. Przypomnieć o pewnej... umowie..
- Umowie? - przyjęła postawię obronną krzyżując ramiona na piersiach.
- To dość długa historia.
Teoretycznie mogłaby nie wpuścić tej kobiety do mieszkania, które uważała za swoje. Mogłaby też nie powtórzyć facetowi z którym żyła, że przyszła właśnie ona. Nie potrafiłaby jednak tego zrobić. Otworzyła szerzej drzwi.
- Wejdź, proszę – rzuciła dość chłodno.
- Macie już plany na wieczór, tak? - zaczęła powoli widząc zastawiony stół
- Powiedzmy, że tak...
- Jesteście razem?
- Jeśli kiedykolwiek można powiedzieć, że “House był z kimś”.
Stacy pokiwała głową
-Też cię ignoruje?
Cameron przeszła kilka kroków stukając obcasami w drewnianą podłogę. Toczeń przeciągnął się na kanapie.
- Myślę, że nie przyszłaś żeby tu o tym rozmawiać.
Za jej plecami właśnie wszedł do mieszkania Gregory House.
- Zapomniałem Vicodinu, a to cholerstwo znowu... - urwał kiedy zobaczył Stacy.
- Cześć – powiedziała głośno
- Nie wierzę, że ją też zaprosiłaś Cameron? - odwrócił się w stronę dziewczyny
Allison przeszła do kuchni. Choć teoretycznie wolała mieć ich na oku to coś nie pozwalało jej tam stać i przyglądać się tej scenie.
- Wpadłam żeby złożyć ci życzenia...
Pokiwał głową
- Wszystkiego najlepszego – dodała nieco mniej odważnie – Nie spodziewałam się tego co tu zastanę.
- Ja też nie spodziewałem się tego. Przyszedłem tylko po Vicodin
Uśmiechnęła się nieśmiało
- Pamiętasz o naszej umowie?
- Jakiej umowie?
- Że kiedy skończysz pięćdziesiąt lat wreszcie weźmiesz ślub.
- To była idiotyczna umowa – zaczął. Dawno temu kiedy Wilson i jego pierwsza żona mieli stanąć na ślubnym kobiercu i kiedy ona nie zdążyła go jeszcze znienawidzić... Powiedział, że owszem może w przyszłości da się na to namówić. Ale dopiero po 50-tce. Stacy śmiała się i powtarzała, że będzie go trzymała za słowo. - To miał być ślub z tobą.
- Wiem... Ale ja już jestem mężatką. Chciałam sprawdzić jak ty sobie radzisz... James miał tego dopilnować.
Cameron stała tuż za ścianką do kuchni wycierając ściereczką już dawno czysty blat kuchenny. “Jak masz męża to powinnaś go pilnować w swoim domu” pomyślała ze złością.
Kolejne pukanie do drzwi. W progu stał Wilson i Jennifer – jego obecna dziewczyna.
- Wszyst... - zaczął przyjaciel – Stacy?!
- Cześć James... Dawno się nie widzieliśmy
- Boże, Cameron ją też zaprosiła? - zwrócił się do House'a.
Allison wyszła na powitanie gości. Oparła się o framugę kuchennych drzwi z założonymi rękoma. Jej oczy wyrażały jedno zdanie “Chyba sobie ze mnie kpicie”.
- Nieważne – dodał szybko onkolog widząc jej minę – Wszystkiego najlepszego staruszku.
- Jeszcze wielu długich lat życia – dodała z uśmiechem wysoka blondynka o prostych długich włosach.
Wilson podał mu butelkę drogiego wina. Kiedy za ich plecami ktoś znowu pukał do drzwi.
- Spóźniłam się? - zaczęła Cuddy stając w progu – Wszystkiego najlepszego stary człowieku
- Jeszcze jedno słowo na temat mojego wieku i wychodzę – powiedział głośno i spojrzał ukradkowo na Allison
Po chwili dyrektorka szpitala zobaczyła nad ramieniem House'a niespodziewanego gościa.
- Stacy... - podeszła żeby ją uściskać – Co ty tu robisz? Tak dawno się nie widziałyśmy...
- Wpadłam nie w porę. Nie spodziewałam się was tutaj...
House postukał z niecierpliwieniem laską o podłogę i spojrzał wymownie na Cameron. Chwila niezręcznego milczenia zaczęła go irytować.
- Nie będziemy tak stać. Tam na stole jest mnóstwo jedzenia...

- Czemu jesteś taka podenerwowana? - Jennifer zapytała cicho zaglądając do kuchni
- Bo to nie miało tak być – zaczęła powoli
Jennifer Hartner pracowała z nią na ER od 3 lat. Zaprzyjaźniły się dość szybko. Obie były lekarkami z powołania, dla których pacjent liczył się najbardziej. Kiedyś przywieziono do nich dzieciaka z wypadku. Obie bardzo przejęły się 8-letnią dziewczynką, ale nie potrafiły poradzić sobie z diagnozą. Cameron wiele razy chodziła do House'a dosłownie błagając go o rozpoznanie choroby. Zanim się obejrzała razem z Jennifer siedziały przed białą tablicą w jej starym miejscu pracy. Nawet Wilson podsuwał im różne pomysły z fotela w kącie. Dziewczynka zmarła po trzech dniach. Jej pobyt w szpitalu bardzo zbliżył ją do House'a. Bardziej niż trzy lata wspólnej pracy. Tamtego wieczoru Jennifer zastała ją drzemiącą na kanapie w małym ciasnym gabineciku lekarzy ER. Kiedy przekazała jej wiadomość o śmierci Emily poszła do natychmiast do House'a. Siedział w ciszy przy biurku. Pytała czy to wszystko na co go było stać. Płakała później na korytarzu. Tam ją znalazł. Długo siedzieli tam razem milcząc. Nawet tego zgryźliwego dupka nie było wtedy stać na jakikolwiek gest, na nic oprócz milczenia.
- Kim jest w ogóle ta kobieta?
Allison westchnęła głęboko
- Jego byłą.
- Byłą? Jego była przyszła żeby złożyć mu życzenia, ot tak?
Cameron wykonała pełen zdenerwowania gest.
- Od jak dawna nie są razem?
- Odkąd chodzi o lasce... - wyszeptała
- Żartujesz... Ja bym naprawdę nigdy nie przyjechała do mojego byłego faceta nieproszona na urodziny... Ile ona ma lat do diabła?
- Pewnie myślała, że wieczór będzie spędzał samotnie...
Jennifer pokręciła głową.
- Ona wiedziała, że jesteście razem? - zapytała wreszcie
- Nie wiem... Zresztą, skąd miałaby wiedzieć, przecież...
Allison urwała słysząc głośnie miauknięcie. Toczeń spojrzał na nią oskarżycielsko.
- Za każdym razem – kontynuowała – kiedy ona pojawia się w pobliżu Greg staje się...
- Przygnębiony?
- Jest w kompletnej rozsypce. Tak się starałam żebyśmy byli blisko, a jeden wieczór...
- O czym tak plotkujecie? - zapytał Wilson wchodząc do kuchni z rękoma w kieszeniach – Albo raczej o kim?
Cameron skrzywiła się lekko słysząc śmiech Stacy i Cuddy.
- Przestańcie... - onkolog westchnął podchodząc bliżej – A ty szczególnie. – wskazał na Allison – Wpadasz w paranoję.
- A ty byś nie wpadał? - syknęła
Pokręcił tylko z rozbawieniem głową i wziął Jennifer za rękę.
- Chodźcie paranoiczki.
Kiedy usiadła przy stole Toczeń wskoczył jej na kolana. Pomimo tego, że zostawi na jej czarnej sukience mnóstwo swojej sierści nie przegoniła go. On powinien zostać z nią jeśli się rozstaną...
House nawet na nią spojrzał.
- Stacy ma rację... - zaczęła Cuddy - Pamiętam to... Mówiłeś, że jak będziesz się zbliżał do 50 to założysz rodzinę.
- To było dawno i nie prawda – powiedział diagnosta z zażenowaniem.
- Ja się wywiązałam z umowy – Stacy podniosła kieliszek do ust i spojrzała na niego wymownie - A ty..?
- Umowa dotyczyła nas – dodał cicho grzechocząc Vicodinem
- Ja wiem... Zaraz powiesz, że byłeś młody, głupi i niedoświadczony że palnąłeś takie głupstwo... Ale umowa została zawarta i dotyczyła ślubów – Lisa nie dawała za wygraną
Allison czuła jak Wilson i Jennifer przypatrują jej się uważnie
- Dajcie spokój – przerwał im onkolog – To stara sprawa, teraz możemy się z niej tylko pośmiać
Spojrzał wymownie na Cuddy, która wydawała się tego nie zauważyć.
Przy stole zapanowała chwila ciszy. Kiedy znowu Lisa i Stacy zajęły się wesołą paplaniną Cameron poczuła na swojej dłoni, którą podtrzymywała kocie dziecko ciepły dotyk. Pomimo tego House nadal nie zaszczycił jej spojrzeniem.

- Idę policzyć samochody na parkingu – oświadczył
Było już grubo po jedenastej. Wilson, choć wcześniej zawsze powtarzał, że ma uczulenie na kocią sierść, siedział teraz i głaskał kocie dziecko.
Cameron zaniosła brudne naczynia do kuchni. Po wyjściu Stacy poczuła się odrobinę lepiej, ale nadal nie mogła pozbyć się szarych wizji ich kłótni, rozstania i jej wyprowadzki. House był często jak dziecko, a ona bała się, że porzuci swoje stare zabawki i chciał te, które ciężej jest zdobyć, inne.
- On też jest poirytowany tą całą sprawą – zaczęła Jennifer kiedy drzwi wejściowe zamknęły się po wyjściu diagnosty – Nie ty jedna...
- Chciałam, żeby to był naprawdę miły wieczór... - Allison odpowiedziała płaczliwym tonem – Najpierw całe wieki musiałam go na to namawiać, a teraz...
- Teraz wyszedł policzyć samochody na parkingu
- Wyszedł zapalić. Zawsze tak robi jak ma czegoś dość.
Jej przyjaciółka przyniosła ostatni półmisek i wstawiła go do zlewu
- Jesteś potworną histeryczką i nie lubię cię w tej roli. – zaczęła – I daj mi skończyć... - dodała widząc, że Cameron chce jej przerwać – Powiedz mi dlaczego House nagle miałby cię zostawić z kotem, kiedy ty jedyna tak dobrze go znasz i kiedy przy tobie, jak twierdzi Wilson, jest naprawdę szczęśliwy...
W kuchni zapadła cisza
- Pomóc ci pozmywać? - zapytała na zakończenie
- Nie, Jen... Dzięki....
- Wilson i Toczeń już drzemią na kanapie, muszę ich rozdzielić...

Siedział na schodkach przed budynkiem. Podeszła cicho kiedy zgasił o beton kolejnego papierosa.
- Ile samochodów naliczyłeś?
House odwrócił się aby zmierzyć ją wzrokiem
- Dużo... O wiele za dużo...
- Przykro mi z powodu tego wieczoru... Wiem, że nie tego chciałeś.
- Czyżbyś miała wyrzuty sumienia?
- Żebyś wiedział.
Milczeli przez chwilę. Usiadła obok kuląc się od chłodnego wiatru. Ten czerwcowy wieczór nie należał do najcieplejszych.
- Wszystkiego najlepszego Greg – powiedziała wreszcie wyciągając w jego stronę prostokątne pudełko.
Otworzył je. W środku znajdowało się ciemne wieczne pióro
- Jesteś sławnym diagnostą. Takie coś do ciebie pasuje... Pasuje do tradycjonalisty... - mruknęła cicho
- Bardziej pasowałby elegancki marker do tablicy, ale podejrzewam, że byłoby go ciężko zdobyć.
Podniósł przedmiot wyżej zbliżając go do oczu. Na powierzchni nakrętki były małe litery układające się w napis “W dniu 50-tych urodzin – A. Cameron”
- W końcu nadal często zwracasz się do mnie po nazwisku – dodała znowu tłumacząc się
- Gdybyś je zmieniła na “House” musiałbym przestać
Westchnęła kuląc zimne już dłonie
- Nie wiem czy dla ciebie byłby to dobry pomysł.
- Myślałem, że kobiety takie jak ty potrzebują czegoś takiego jak... No wiesz...
- Ale faceci tacy jak ty zawsze od tego uciekają
Spojrzał na nią i nieznacznie się uśmiechnął
- Dziękuję za prezent – powiedział bardzo powoli – Chodźmy do domu
Objęła jego prawe ramię i położyła na nim głowę.
- Zaraz... Daj mi się nacieszyć taką chwilą... Z tobą...
Była pewna, że w tym momencie przewrócił oczami.
- Nasze dziecko pewnie płacze w domu...
- Nic mu nie będzie
- Mną możesz nacieszyć się w środku
- Na pewno? Nie zadzwoni zaraz Foreman z nowym przypadkiem?
- Zadzwoni Trzynastka
- O ty... - uśmiechnęła się podnosząc głowę
- Zazdrosna?
- O ciebie? - zapytała kpiącym tonem i wzruszyła ramionami – Zawsze.
Przytuliła się do jego ramienia i poczuła ciepły oddech na swoim czole
- Nie podejrzewałbym cię o zazdrość, ale dzisiaj przy Stacy zżerała cię od środka.
- Teraz mi będziesz dokuczał z tego powodu?
- Gdzieżbym śmiał
Wstała ze schodów
- Tylko dwa razy dziennie – dodał podnosząc się ciężko.
- Miła i bardzo romantyczna pogawędka w czerwcową noc na schodach... odbywająca się prawie bez żadnych ironicznych tekstów...Chcąc nie chcąc chyba stałeś romantykiem... staruszku.
- Naprawdę? - zagrzechotał fiolką Vicodinu – Nie zauważyłem.

Było już naprawdę późno. Chciała wymknąć się już do sypialni i złapać kilka godzin snu przed porannym dyżurem na ER. Przystanęła jednak w drzwiach obserwując jak Gregory House siedzi przy fortepianie i cicho gra. Obok, na podłodze Toczeń bacznie śledził jego ruchy przygotowując się w każdej chwili do skoku. Cameron uśmiechnęła się sama do siebie. Często powtarzał żeby tego robiła, żeby nie “gapiła się” kiedy gra. Ona jednak choć nigdy się do tego nie przyznała kochała z całego serca ten widok.
House zawsze był samotnikiem, ją zawsze otaczali luzie. Zamieniła mały tłumek na jednego samotnika, który może i czasami potrafił sprawić jej przykrość, zignorować jej osobę i odtrącić od siebie i swoich spraw. Gdyby miała jeszcze raz wybierać między bujnym życiem towarzyskim, a osnutym złą sławą diagnostą, bez wahania wybrałaby to samo.
- Znowu to robisz – powiedział głośno nie przestając grać. Miał przymknięte oczy, znał klawiaturę na pamięć.
- Skąd wiesz? - Cameron zapytała podchodząc bliżej. Położyła obie dłonie na jego ramionach.
Odchylił głowę w tył opierając się o jej brzuch
- Wiem – spojrzał na nią uważnie podnosząc wzrok
- Muszę ci powiedzieć – nachyliła się lekko – że to chyba najpiękniejszy widok.
- Młoda jesteś i mało widziałaś.
Cofnęła jedną dłoń
- Choć staruszku. Jest juz naprawdę późno.
Wstał powoli opierając się na lasce i bez słowa przeszedł do sypialni.
- Dobranoc House – powiedziała gasząc lampkę po swojej stronie.
Poczuła jak kołdra poruszyła się, ale to było tylko ich kocie dziecko. Ułożyło się między nimi głośno mrucząc.
Gregory House, ten słynący ze swojej nieuprzejmości i zgryźliwości diagnosta spał już głęboko.

_____________________
Toczeń zainspirowany jest moim własnym łaciatym kocim dzieckiem imieniem Lemur


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eithne dnia Śro 0:10, 28 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:03, 11 Sie 2008    Temat postu:

wielki powrót Eithne
szkoda, że jednopoartówka.. zaskakuje mnie Twoja umiejętność pisania - opowiadanie, niby radosne, bez zgrozy i tragedii, a mimo to utrzymane w smutnej tonacji. chylę czoła, bravissimo

moim ulubionym bohaterem stał się Toczeń


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez freelance dnia Pon 10:22, 11 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:41, 11 Sie 2008    Temat postu:

"Jeśli chodzi o miłosne wyznania, to raz mu się powiedziało i dodał później, że skoro nie zmienia zdania na ten temat to nie będzie się powtarzał. "
och istny House!

i nie powiedziałabym, że to straszna landryna. Bardziej sielanka, wizja, co mogło by być ^^
bardzo mis ie spodobało. Świetnie napisane. I rozmowy House/Cameron. Piękne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:05, 11 Sie 2008    Temat postu:

mewy z "gdzie jest Nemo" pochłonęły już fick w całości ^^

a tak serio to fick bardzo mi się podoba, a Toczeń jest mrr...

przez chwilę bałam się, że House zechce zostawić Cameron dla Stacy, ale dobrze postąpił i jest taki, jakim powinien być

czekam na inne opowiadanka w tym stylu, bo taka sielaneczka jest słodziutka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MartaOSB
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia/Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:36, 11 Sie 2008    Temat postu:

I'm lovin it !!!!!


Uwielbiam takie ficki z hausem jak housem.
To wcale nie był landryna, no może troche to była taka wyważona landyna...

Czekam na dostawe ficków


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xsanti
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:27, 11 Sie 2008    Temat postu:

Cudowne kiedy więcej???Uwielbiam takie fiki...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:49, 11 Sie 2008    Temat postu:

Dobra. Było kilka błędów, choćby:
Cytat:
Kim jest wogóle ta kobieta?

"w ogole" pisze się rozłącznie. I brakuje kropek na końcach zdań. Ale tak ogółem ładnie jest. Stacy jako bumerang jest świetna, a i zakład interesujący. Cameron nie lubię, ale ja nigdy Cameron nie lubię. Więc nie warto się nad tym zastanawiać. I nie lubię też kota, ale ja jestem psiara z powołania. XD Natomiast bardzo, bardzo podobała mi się wesoła, rozchichotana Cuddy. Dobry tekst, krótko mówiąc.

Kat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 19:55, 11 Sie 2008    Temat postu:

OMG KattyB podobało się dokładnie to, co ja uważam za najgorsze wcielenie Cuddy - chichoczącą ze Stacy brrr... na samą wizję zgrzytam zębami

Eithne, więcej landrynek poproszę. Są niedociagnięcia drobne, ale nie przeszkadzają mi w ogóle Zachwyca mnie natomiast, jak w ramach landrynki serwujesz cukierka z pieprzem. Ta Stacy, jak zły duch, wywołała u mnie podobną paranoję, jak u Cam. Nic nie jest przesłodzone, a jednak dokładnie takie, jak trzeba. Nie potrzeba mi spadających gwiazd, żeby wieczór był romantyczny. Wystarczy z kim się go spędza

Liczenie samochodów na parkingu wchodzi niniejszym do mojego słownika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:00, 11 Sie 2008    Temat postu:

Ja wszystkie Hamerony biorę jako historyjki całkowicie-nie-na-poważnie, więc Cuddy jak najbardziej do tej scenerii pasowała. XD A "liczenie samochodów na parkingu" jest bezcenne. Zupełnie w stylu niezapomnianego "idę sprawdzić czy mnie nie ma na dworze".

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:05, 11 Sie 2008    Temat postu:

Ja zawsze powtarzam bratu żeby poszedł sprawdzić, czy nie ma go w drugim pokoju

Okazało się, że w moim pojęciu landrynka nie jest dla was do końca aż tak słodką landrynką... Cóż, widocznie nie mam powołania do typowo "słitaśnych" opowiadań.

Co do pechowego "w ogóle" już poprawione - dzięki Katty B.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:52, 12 Sie 2008    Temat postu:

wow

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DiamondB*tch
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1017
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:09, 08 Kwi 2009    Temat postu:

No ja sobie tak odgrzebuję fiki i trafiam na takie cudo. Piękne!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cocorito
Internista
Internista


Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:49, 08 Kwi 2009    Temat postu:

Bardzo ciekawy fick, podobnie jak Diamond odgrzebuję stare tworzywa i ten mnie ujął. W moim przekonaniu nie jest przesłodzony. A rozmowa z Cameron na dworze - piękna. Dobrze dobierasz słowa. Dzięki czemu opowiadanie czyta się z wielką przyjemnością
Jedyne, czego się przyczepię to House i palenie - jakoś mi do niego nie pasuje.. chociaż na odwyku palił... no nie wiem, moja refleksja


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:40, 09 Kwi 2009    Temat postu:

Łał!!!
Co za toczeń
Fajny...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sonea dnia Czw 9:43, 09 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin