Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

*** [bez tytułu] [M, NZ]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 19:59, 05 Wrz 2008    Temat postu:

Cieszę się, że przypadło wam do gustu. Nawet tobie, Richie . W międzyczasie napisałam coś nowego. I doszłam do wniosku, że dobrze jest mieć taki gwiazdkowany temat jak ten, bo nie wiedziałabym, gdzie to umieścić.


*************************************


- Dlaczego on jest twoim przyjacielem? - pyta Julie, a Wilson nie wie, co odpowiedzieć. Czuje, że niepoprawna odpowiedź będzie go kosztować kolejny rozwód.


- Nawet nie wiesz, jakie masz szczęście.
- Yeah.
- Robisz coś, w czym jesteś świetny. Często się mylisz, ale ostatecznie ratujesz życia ludzi. Rozwiązujesz zagadkę, układasz puzzle... Cokolwiek. Jesteś potrzebny. Potrafisz pomóc innym. To zmusza ich do potrzebowania ciebie. Nie ma większego szczęścia. A nawet jeśli jest, to nie dla ciebie. Zawsze będziesz poświęcał wszystko dla "przypadków". Zawsze ktoś będzie chciał, żebyś go uratował.


- To proste!
- Nie, wcale nie! Nie jest prosto zawodzić raz za razem i wciąż, na nowo. Nie jest łatwo wstać na nogi po upadku. Nie jest łatwo kochać kogoś takiego jak ja. Nie możesz oczekiwać ode mnie tego wszystkiego.
- Dlaczego?
- Bo ja już dawno przestałem.


- Boisz się ludzi.
- To wszystko wyjaśnia, nie uważasz? I przy okazji oszczędzam na psychiatrze, analizujesz mnie za darmo.
- Zasłaniasz się sarkazmem przy każdej teoretycznie możliwej osobistej rozmowie.
- Nie potrafisz zbudować emocjonalnego związku z kobietą na dłużej niż trzy sekundy. No co? Tylko tobie wolno się tak zachowywać?


- Kocham Cię, House.
- Zamknij się, Jimmy. I podaj piwo.


Zna odpowiedź na jej pytanie.
- Jest moim przyjacielem. Podziwiam to, co robi dla pacjentów. Ale tak naprawdę, podziwiam to, jakim jest człowiekiem.

Są rzeczy, dla których Wilson potrafi i chce zaryzykować. Może chodziło o prawdę, ale w ostateczności i tak sprowadzało się to do House'a.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Em. dnia Pią 20:00, 05 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:36, 12 Wrz 2008    Temat postu:

Em., przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, że dopiero teraz komentuję... Tak się jakoś nieszczęśliwie złożyło :smt009
Wyyyyybacz :smt058

No i się cieszę, że wpadłaś na pomysł, jak połączyć ze sobą luźne dialogi w jednym zgrabnym ficzku :smt023

Robisz coś, w czym jesteś świetny. Często się mylisz, ale ostatecznie ratujesz życia ludzi. Rozwiązujesz zagadkę, układasz puzzle... Cokolwiek. Jesteś potrzebny. Potrafisz pomóc innym. To zmusza ich do potrzebowania ciebie. Nie ma większego szczęścia.
Wilson jak zwykle skromny :smt002 Przecież nawet ślepy by zauważył, że największym szczęściem House'a jest jego przyjaciel Ale House świetnie się maskuje, żeby nie pokazać, jakie to dla niego ważne :smt003

Bo ja już dawno przestałem.
:smt010
House zdecydowanie potrzebuje kogoś, kto pomoże mu uwierzyć w siebie... Albo potrzebuje przejrzeć na oczy, że ta osoba jest tuż koło niego (i niech scenarzyści też to zobaczą!!! :smt003 )

Boisz się ludzi.
cóż... to nie grzech... ludzie bywają bardzo przerażający...

Nie potrafisz zbudować emocjonalnego związku z kobietą na dłużej niż trzy sekundy.
za to z facetem mu się udało :smt005 z tego miejsca tylko kto do ery :smt005

- Kocham Cię, House.
- Zamknij się, Jimmy. I podaj piwo.

znając Em., nie powinnam myśleć tego, co myślę, ale nie mogę się powstrzymać :smt005
czy ja już wspominałam, że uwielbiam fiki, w których Wilson jest równocześnie z Julie i z Housem??? Oczywiście pod warunkiem, że zachowuje odpowiednią hierarchię :smt043

Jest moim przyjacielem. Podziwiam to, co robi dla pacjentów. Ale tak naprawdę, podziwiam to, jakim jest człowiekiem.
czyli tak, jak wszyscy House'o-maniacy :smt005
ale aż strach pomyśleć, jakim człowiekiem stałby się House bez Jimmy'ego... fiki post4x16 najlepszym tego przykładem :smt009

Może chodziło o prawdę, ale w ostateczności i tak sprowadzało się to do House'a.
wszystko zawsze sprowadza się do House'a, czyż nie?? :smt003

***

Em., jak zwykle serwujesz fika pełnego głębokich przemyśleń...
Brawo :smt058


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pią 13:38, 12 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Nie 9:18, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Post 5x01. Nie wiem, czy dobre. Nie wiem, czy się z tym do końca zgadzam. Ale nie mogę przestać o tym myśleć.



*** [cośtam bez tytułu, chyba że wymyślę]

Nie zgadzał się z nim. To co powiedział... bolało. Po tylu latach kalectwa, jego ból wydawał się być niczym wielkim w porównaniu z tym, co usłyszał od Wilsona.


Wiedział, że Wilson się myli, bo gdyby było inaczej, gdyby jednak miał rację... To oznaczałoby, że nie zasługuje nawet na to, by żyć. House nie chciał w to wierzyć, chociaż jakaś część jego akceptowała całą tą sytuację. Zawsze wiedział, że to skończy się w taki sposób. A mimo wszystko pozwolił poznać się Jamesowi Wilsonowi, pozwolił mu poznać prawdziwego siebie. Pozwolił mu sporządzić coś w rodzaju instrukcji obsługi. Każda zabawka kiedyś się psuje, każda instrukcja obsługi kiedyś się gubi. House wiedział, że Wilson wróci. Bez względu na to, co powiedział, niczego się nie nauczył. Wróci, ze łzami w oczach i z miną skruszonego dzieciaka, błagając o wybaczenie. Ale House już nie wierzył w prawdziwość tego, co ich łączyło. Jasne, czasem to było niemal wyczuwalne - w ich gestach, spojrzeniach, ukrytym znaczeniu słów. I być może, ale tylko być może, jego Wilson był tego wart. Ale "jego Wilsona" już nie było, od dnia w którym zaczął spotykać się z Amber. A on był zbyt samotny, żeby powiedzieć mu, że go potrzebuje.


Byłem pewien, że jesteś niezbędny w moim życiu. A teraz, kiedy cię nie ma... Teraz jestem jeszcze bardziej pewien. Różnica polega na tym, że już cię w nim nie chcę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:53, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Ładne. Boru, naprawdę ładne. (Mówiłam, że 5x01 będzie kopalnią angstu!) W sumie... To nie byłoby aż tak nieprawdopodobne, prawda? Że House, gdzieś w podświadomości, uważa, że nie jest godzien, by żyć. Że nie jest wart tego, by przydarzały mu się dobre rzeczy. Wilson był jedną z tych dobrych rzeczy. Był pierwszą osobą, którą House dopuścił tak blisko siebie.
Cytat:
Ale House już nie wierzył w prawdziwość tego, co ich łączyło.

I Wilson to spieprzył. Jednym wyrazem, pięcioma literami, sekundą mówienia. Jednym "nigdy" utwierdził House'a w przekonaniu, że jego podświadomość ma rację.

Cytat:
I być może, ale tylko być może, jego Wilson był tego wart. Ale "jego Wilsona" już nie było, od dnia w którym zaczął spotykać się z Amber. A on był zbyt samotny, żeby powiedzieć mu, że go potrzebuje.

Rezygnacja. Etap żałoby 4,5? Most między depresją, która przypomina ci o tym, co tracisz, a akceptacją, która mówi ci, że już to straciłeś.

Cytat:
Byłem pewien, że jesteś niezbędny w moim życiu. A teraz, kiedy cię nie ma... Teraz jestem jeszcze bardziej pewien. Różnica polega na tym, że już cię w nim nie chcę.

Smutne. Chciałabym, żeby było też prawdziwe. Bo może wtedy Wilson by zobaczył, jak i co spieprzył. Może wtedy by zrozumiał, że to "nigdy" było największym kłamstwem jego życia. Bo przecież "wszyscy kłamią"...

Ładne.
Kat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ceone
Tygrysek Bengalski
Tygrysek Bengalski


Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:13, 21 Wrz 2008    Temat postu:

po przeczytaniu dwóch drabbelków z poprzedniej strony, zgadzam się z tym, że jesteś mistrzynią puenty !!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Nie 11:49, 28 Wrz 2008    Temat postu:

Mam wrażenie, że mogłam to napisać lepiej. Ale z powodu całkowitej niezdolności poprawienia tego tekstu, zostawiam wszystko tak, jak jest. Nie krzyczcie za bardzo.

*********


- Mam prawo odejść od ciebie, House.

Czasem dochodzisz do granicy, z której nie ma już odwrotu. Po prostu - staje się i nie możesz nic z tym zrobić. House wie o tym, a mimo wszystko czuje się zagubiony. Jak inaczej powinno być? Cały świat się zmienił, a on nie może nic z tym zrobić. Wilson postanowił odejść, ale on nie chce na to pozwolić. Za wszelką cenę. Czy to żałosne? Beznadziejne? Upokarzające? Tak. I wszyscy to oglądają. Ale to bez znaczenia, nawet jeśli każde zimne spojrzenie Wilsona rani go bardziej, niż cokolwiek innego.

Miłość jest bezbronna.

House zdążył się już z tym pogodzić. Był słaby i bezbronny, zdany na łaskę Wilsona. Ale Wilson odszedł i House jest teraz samotny. To nic wielkiego, w skali świata. Ale w skali House'a... W skali House'a to koniec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:31, 28 Wrz 2008    Temat postu:

z 25 czerwca: czas leczy rany i każdy chce po jakimś czasie wrócić do tego co miał kiedyś. Wilson zrozumiał ,że obecność House jest mu potrzebna .
29 czerwiec: wiecznie troska o kogoś bliskiego , która się nie skończy.House, zrezygnowałem z prywatności tego dnia, kiedy cię poznałem. I nie zrobiłem tego dobrowolnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:52, 28 Wrz 2008    Temat postu:

Tak. Dobre. To jest dobre. Mocne. Podoba mi się wizja House'a, człowieka, dla którego wszystko musi mieć sens, próbującego zatrzymać przy sobie Sens Swojego Życia.
Cytat:
To nic wielkiego, w skali świata. Ale w skali House'a... W skali House'a to koniec.

Ileż w tym prawdy. Jak wiele tragedii zdarza się każdego dnia (i jak wiele chwil szczęśliwych). W równaniu Wszechświata twoje nieszczęście jest tylko kolejną zmienną, wyrównywaną przez czyjś śmiech. Tylko ty, będąc w samym centrum, widzisz okropieństwo tego wszystkiego. I żadnego światełka na końcu tunelu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:52, 28 Wrz 2008    Temat postu:

8 lipca:mówienie komuś ,że się kocha jest piekne i cudowne a Wilson i House to przykad ludzi którzy pokazują te uczucie w rózny sposób
***
8 lipca: alkohol pozwala na wszystko i nawet na to,że pozwala na przyzanie się do uczucia.
11lipca: piękne uczucie dwojga zakochanych a muzyka wciąż gra.
3 wrzesnia: wiecznie zakochani i chcący być z soba.
***
5 września: wie ,że on może go kochać a on będzie go traktować tylko jako przyjaciel.Wilson jest zdiolny zaryzykować dla niego małżeństwo.

21wrZesni:zatwardziały House w końcu zrozumiał,że potzebuje Wilsona

28 wrzesnia:powien tylko tyle:House jest teraz samotny. To nic wielkiego, w skali świata. Ale w skali House'a... W skali House'a to koniec.
***

Jako mod tego działu bardzo proszę o używanie funkcji EDYTUJ!!!
/Richie117/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 19:49, 30 Wrz 2008    Temat postu:

Zdaję sobie sprawę, że albo ja piszę coraz lepiej, albo wy macie coraz gorszy gust. Bez obrazy, stawiam na to drugie .

Nie do końca wiem, dlaczego to napisałam. To coś w stylu "tak wyszło".


Granice <--- święto, wymyśliłam tytuł


dedykowane wszystkim tym, którzy obronią mnie przed Richie, kiedy z końcu tu dotrze


Ludzie dostają to, co dostają. Większość doświadcza umiarkowanego cierpienia, niektórzy prawdziwego piekła. House zaliczał się do tej drugiej kategorii. Zawał mięśnia uruchomił swego rodzaju reakcję łańcuchową. Nie przejmował się. Bo, wbrew pozorom, umiał z tym żyć. Jakoś bo jakoś, ale żył. I chciał żyć. Nawet jeśli czasem miał ochotę rzucić to wszystko i zniknąć. Bez informowania nikogo i zbędnego zamieszania. Samo umieranie jest proste. Wiedział o tym, bo zdążył już umrzeć na tyle różnych sposobów... W każdym razie, nigdy tak naprawdę nie spróbował. Nigdy nie chciał tak naprawdę umrzeć. To brzmiało głupio, to zawsze brzmi głupio. Ale tak było.

Do czasu, bo każdy z nas posiada granicę własnej wytrzymałości. Te wszystkie slogany typu "Jeśli chcesz, możesz wszystko" to kompletne brednie. Są rzeczy, których nigdy nie zrobisz. Są sytuacje, których nigdy nie przetrwasz. Czy to była taka sytuacja? Tak, z pewnością.

Przez te wszystkie lata był niewolnikiem nadziei, którą dawno stracił. Ale ponieważ to była "taka sytuacja", nie bał się. W końcu kto znał lepiej jego granice, jeśli nie on?

Już nigdy nie będzie się bał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:58, 30 Wrz 2008    Temat postu:

prosze chwali się .Tytuł nawet ciekawy. opisanie studium uczuć House to coś bardzo trudnego i ty to zrobiłaś świetnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Śro 0:43, 31 Gru 2008    Temat postu:

Z powodu dawnej, bardzo dawnej prośby o kaktusowego fika, publikuję do w krótkiej wersji. Tak naprawdę jest to drugie podejście, był też "prawie kaktusowy fik", w którym nie było kaktusa, ale za to House popełniał samobójstwo . W każdym razie dedykowane Richie .


Kaktusy

Było niewiele rzeczy, których Greg House nie rozumiał, a jeszcze mniej, do których by się przyznał, że ich nie rozumie. Jedną z takich rzeczy był jego najlepszy przyjaciel i jego nowa obsesja.

- Wilson, czyś ty zwariował?
- Nie, dlaczego?
- Rozumiem, że Julie zabrała ci podczas rozwodu niemal wszystko, ale mogła zostawić jakieś resztki mózgu!
- Nie podoba ci się moje nowe mieszkanie? - spytał Wilson, wzdychając ze zmęczeniem.
- W tym miejscu, które finezyjnie nazywasz salonem... Naliczyłem się siedemnastu kaktusów. To twój nowy fetysz?
- Nie. Chodzi o to, co kaktusy sobą przedstawiają. Wydają się być brzydkie i wstrętne, ale jeśli o nie odpowiednio dbać, raz w roku kwitną na nich kwiaty. Wtedy są piękne.
- To najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem. Kompletnie zwariowałeś. Kaktusy przede wszystkim KŁUJĄ - warknął, pokazując mu lewą dłoń, która była cała w kolcach.

Minął miesiąc od ich ostatniej rozmowy o kaktusach. Dzisiaj były jego urodziny. Wilson krzątał się po swoim mieszkaniu, odkurzając wszystko, co nawinęło mu się pod uroczą, różową miotełkę do kurzy, kiedy dostrzegł intruza. Stał jak gdyby nigdy nic na jego stole i wdzięczył do niego swoje kolce. Dołączona była również karteczka.

Wszystkiego Najlepszego
Nie sądź, że nie wiem, o czym NAPRAWDĘ myślisz, kiedy patrzysz na te wszystkie kaktusy.
Zboczeniec.
Z ucałowaniami, H.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Em. dnia Śro 0:46, 31 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 1:34, 31 Gru 2008    Temat postu:

Em. napisał:
Tak naprawdę jest to drugie podejście, był też "prawie kaktusowy fik", w którym nie było kaktusa, ale za to House popełniał samobójstwo

i ja się do tej pory w bezsenne noce zastanawiam, dlaczego właściwie napisałaś, że to był "kaktusowy fik"

Em. napisał:
w którym nie było kaktusa, ale za to House popełniał samobójstwo . W każdym razie dedykowane Richie .

chyba muszę się zabić, skoro dedykuje mi się samobójstwo House'a...


***

Jedną z takich rzeczy był jego najlepszy przyjaciel i jego nowa obsesja
eee, tam... House jak zwykle przesadza Najlepszego przyjaciela rozumie doskonale, tylko ma problem z obsesją, ale w końcu czy ktokolwiek rozumie obsesje?

- Rozumiem, że Julie zabrała ci podczas rozwodu niemal wszystko, ale mogła zostawić jakieś resztki mózgu!
brak mi słów, żeby wyrazić mój zachwyt nad tym zdaniem
House czasem przechodzi samego siebie - szczególnie w wykonaniu Em.

Nie. Chodzi o to, co kaktusy sobą przedstawiają. Wydają się być brzydkie i wstrętne, ale jeśli o nie odpowiednio dbać, raz w roku kwitną na nich kwiaty. Wtedy są piękne.
how sweet Wilson wyraża swoje uczucia do House'a, porównując go do kaktusa
ale podejrzewam, że ma nadzieję, iż odpowiednio dbając o House'a, mógłby sprawić, żeby House zakwitał częściej, niż raz do roku
(ehhh... przypomniało mi się One Step i słowa House'a "kiedy twoja lilia rozkwitała"... )

warknął, pokazując mu lewą dłoń, która była cała w kolcach.
a ja wiem, a ja wiem, a ja wiem, czemu House obłapiał kaktusa Wilsona Na pewno pomyślał, że kaktusy są jak psy - upodabniają się do swoich właścicieli (albo przynajmniej do niektórych części ich ciała )

Wilson krzątał się po swoim mieszkaniu, odkurzając wszystko, co nawinęło mu się pod uroczą, różową miotełkę do kurzy
i miał na sobie śliczny fartuszek z mnóstwem falbanek
A House siedział na kanapie i obserwował go zachłannym spojrzeniem, bo wszyscy wiedzą, jak go porusza widok Wilsona w fartuszku

kiedy dostrzegł intruza
na pewno to nie było twoim zamiarem, ale przypomniała mi się scena z "Laboratorium Dextera", kiedy matka Dextera krząta się z miotełką po salonie i nagle widzi białą mysz, w którą Dexter się zmienił... I zaczyna się szaleńcze polowanie na mysz

Stał jak gdyby nigdy nic na jego stole i wdzięczył do niego swoje kolce.
jaka szkoda, że nie opisałaś sceny, w której House przychodzi do kwiaciarni i mówi: "Poproszę kaktusa. Tylko żeby był... (np. długi i gruby). Aha, i jeszcze żeby sprawiał wrażenie, że się wdzięczy."

Nie sądź, że nie wiem, o czym NAPRAWDĘ myślisz, kiedy patrzysz na te wszystkie kaktusy.
Zboczeniec.
Z ucałowaniami, H.

ha! "z ucałowaniami" czyli wcale mu to nie przeszkadza
gdyby Wilson w tym momencie zadzwonił do House'a, pewnie usłyszałby dzwonek jego komórki tuż za drzwiami swojego mieszkania...
a potem Wilson mógłby się pozbyć kaktusów bo po co jakieś imitacje, skoro ma się oryginał?


wiem, że już chcesz iść spać, więc więcej nie napiszę - tylko tyle, że wyszło całkiem przyzwoicie
Buziaki


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Śro 1:37, 31 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Foxglove
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod biurka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:31, 31 Gru 2008    Temat postu:

Coś rewelacyjnego XD Porównanie House'a do kaktusa mnie od razu kupiło. Pokrętne rozumowanie Wilsona jest jedyne w swoim rodzaju.
Różowa miotełka - klasyka. Gdybym miała choć szczątkowy talent rysowniczy, zrobiłabym ilustrację XD
A House tylko o jednym... Ech XD
Em, genialny drabble. Więcej takicch w świecie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:07, 16 Lut 2009    Temat postu:

Hm, a jak jest z chronologią?.. Mam nadzieję, że kaktusowy kawałek nie jest cofnięciem się w przeszłość? House nie popełni samobójstwa, prawda? Prawda??

__________


Cały dzień dzisiaj siedzę i czytam jeden fanfic Hilsonowy za drugim.
Niestety chwilowo jestem chora na niedosyt House'a a nie mam zupełnie nastroju na jakieś romanse, więc został mi tylko friendship H&G. Jeszcze trochę i zwariuję i albo nie będę mogła patrzeć na żadnego z panów przez kolejne pół roku albo odejdę od moich przekonań (Huddy & Chaseron) i sama przerzucę się na opcję Hilson. I tym razem wcale mi o przyjaźń nie chodzi D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gora dnia Pon 23:15, 16 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 21:57, 20 Kwi 2009    Temat postu:

Na początku miało to być coś zupełnie innego, ale jestem całkiem zadowolona z efektu. Wreszcie coś napisałam .

Liściki

- House, myślałeś kiedyś o pisaniu pamiętnika? - pytanie wymyka się z ust Wilsona i nic nie jest w stanie powstrzymać nadchodzącej lawiny. Czeka w napięciu na zirytowanie House'a i może jakiś komentarz, ale jedyne, co widzi, to nieco rozkojarzone spojrzenie przyjaciela.
- Nie. - odpowiada po kilku minutach, kiedy Wilson traci nadzieję na odpowiedź. Chciałby czasem znaleźć się w House'owej głowie, zrozumieć, co się tam dzieje. Ale krótkie "nie" to wszystko, czego może się spodziewać i to mu całkiem wystarcza.

Nie potrafi jednak ukryć zaskoczenia, kiedy kilka dni później odkrywa liścik nabazgrany niedbałym pismem na samoprzylepnej karteczce w aktach swojego nowego pacjenta.

"Przestań zamartwiać się o innych i zacznij w końcu być egoistą." - głosi napis i to pozwala Wilsonowi uśmiechnąć się na ułamek sekundy, zanim wróci do codziennej rutyny.

Tydzień później odkrywa podobną karteczkę w kieszeni swojego ulubionego płaszcza, kiedy szuka drobnych, żeby zapłacić za kwiaty dla Natalie, swojej nowej dziewczyny.

"Naprawdę myślisz, że ona doceni RÓŻE?" Wilson błyskawicznie zmienia zdanie i prosi kwiaciarkę, żeby sprzedała mu tulipany, zamiast tuzina czerwonych róż.

Mijają dni, a karteczek jest coraz więcej. James znajduje je w najdziwniejszych miejscach i zawsze jest w nich trochę prawdy, której w danym momencie potrzebuje. Nie wie, jak jego najlepszy przyjaciel to robi, ale uważa, że to urocze. Dopóki nie znajduje ostatniej karteczki :

"Wilson, ty idioto, ile czasu zajmie ci jeszcze zauważenie, że cię kocham?"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:17, 21 Kwi 2009    Temat postu:

Cytat:
"Wilson, ty idioto, ile czasu zajmie ci jeszcze zauważenie, że cię kocham?"

Jakie cudne
Liściki urocze ale ciągle w stylu House'a.
Podobało mi się

Czekam na więcej ;]
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gora dnia Wto 9:21, 21 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:43, 21 Kwi 2009    Temat postu:

Wilson błyskawicznie zmienia zdanie i prosi kwiaciarkę, żeby sprzedała mu tulipany, zamiast tuzina czerwonych róż.
eee, tam, róże czy tulipany... phi! naprawdę romantyczny byłby mleczyk w plastikowym pojemniku na próbki moczu
*wczoraj czytała, jak House dał mleczyka Wilsonowi i już nie może normalnie patrzeć na mlecze*

Nie wie, jak jego najlepszy przyjaciel to robi, ale uważa, że to urocze.
dobrze, że House'owa telepatia nie jest aż tak rozwinięta, bo za takie myślenie Wilson dostałby laską...

"Wilson, ty idioto, ile czasu zajmie ci jeszcze zauważenie, że cię kocham?"
a gdzie Wilson ją znalazł, no gdzie? pliiiiiz, powiedz, że na poduszce
*idzie podrzucić taką karteczkę na plan kolejnego epa*

ślicznie, Em.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eriss
Queen of the Szafa


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 5595
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:56, 21 Kwi 2009    Temat postu:

aaaa! to było takie... takie... awwwwwww x3 słodkie
Em. napisał:
"Wilson, ty idioto, ile czasu zajmie ci jeszcze zauważenie, że cię kocham?"
no właśnie, Wilson! a teraz jazda do Grega go tak mocnomocno przytulić i...

cudne ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sovereign. ;)
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:26, 22 Kwi 2009    Temat postu:

Em. napisał:
"Wilson, ty idioto, ile czasu zajmie ci jeszcze zauważenie, że cię kocham?"

piękne.... aż się wzruszyłam.. ; )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Sob 17:47, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Po raz kolejny. Ale zanim wrzucę moje tworopodobne coś, chciałabym wam podziękować, za czytanie tego, co piszę. Bo mam wrażenie, że za mało wam za to dziękuję .


Dla mojego brata. Jakkolwiek to nie brzmi, biorąc pod uwagę, że to dead fik .


Zostań ze mną.


A więc to znaczy, że nie żyje. Co dziwne, kiedy wypowiadałem te słowa, nie wydarzyło się nic. Świat nie miał się wcale gorzej niż zwykle. Pogrążony w tym samym, odwiecznym śnie, niszczał sobie jak zawsze .

***

- Greg - miękko wypowiada jego imię. Nikt nigdy tak do niego nie mówi. Oprócz jednej, jedynej osoby na świecie. I to wystarcza, żeby przebić tamę, sprawić, że ból staje się nie do zniesienia. Wściekły odwraca się w jej stronę ze łzami w oczach.
- Co?! - Powinna cofnąć się z przerażenia. Ewentualnie krzyknąć. Ale ona tylko patrzała i nie odwracała wzroku. Chwilę zajęło mu zrozumienie, co się stało. To niemożliwe. Nie. Nie wierzył.

Zrozumiała.

Zrozumiała i nie potrafił tego wytrzymać. Zrozumienie było pierwszą i ostatnią rzeczą, której w tym momencie potrzebował.

***

- House, umieram - beztroskim głosem mówi Wilson i House przez chwilę naprawdę sądzi, że przyjaciel żartuje. Ale kiedy patrzy na niego spod przymrużonych powiek zdaje sobie sprawę, że to nie żart.
- Masz raka mózgu - stwierdza po prostu, nie oczekując potwierdzenia. Poza tym nie dzieje się nic. House nie podnosi głosu, nie wygląda na wściekłego, przerażonego ani smutnego. Wilson wie, że na to przyjdzie czas później.
- Ja... Tak.
- I nie powiedziałeś o tym ani słowa. Ile czasu ci zostało? - pytanie jest konkretne, bez pytań o leczenie i możliwość przeżycia. Kiedy obwieszcza się takie rzeczy, oczywiste jest, że to koniec.
- Miesiąc. Może mniej - głos mu drży, kiedy to mówi. House rzuca mu długie, pełne cierpienia spojrzenie, zanim wychodzi.


***

- Nie rozumiem - odzywa się po chwili wahania. Ma nadzieję, że Cameron sama się domyśli, o czym mówi, bo nie ma wystarczająco dużo energii, żeby jej to tłumaczyć.
- Nie chciał, żebyś cierpiał. To całkiem zrozumiałe.
- Mogłem mu pomóc!
- Jak, wynaleźć lekarstwo na raka mózgu?
- Nie powiedział mi. Nie powiedział.
- Ponieważ wiedział, że jesteś jego przyjacielem. I że zrobiłbyś wszystko, co tylko byś mógł. I dużo więcej. Nic nie dało się zrobić. Dlatego ci nie powiedział. Chciał, żebyś został z nim jak najdłużej.
- Nie poprosił mnie o to.
- House...
- Nigdy mnie o to nie poprosił - powtarza i czuje, jak łzy spływają mu po policzkach.

***

Zostań ze mną, Greg. Proszę. Błagam, nie odchodź.

Wilson tak bardzo chce wstać, pobiec za nim, wykrzyczeć mu to prosto w twarz. Zostaje jednak na miejscu, bo wie, że to House. Wie, że powinien powiedzieć mu wcześniej. Jednak nie potrafił przezwyciężyć egoizmu. Ostatni rok życia spędził na patrzenie na przyjaciela. Wesołego, smutnego, wściekłego i zrezygnowanego. Piekielnie inteligentnego i bystrego. Perfekcyjnego. I wie, że nie zamieniłby tego na nic innego.


***

- Zostań ze mną, Greg.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:43, 26 Kwi 2009    Temat postu:

Cytat:
Ostatni rok życia spędził na patrzenie na przyjaciela. Wesołego, smutnego, wściekłego i zrezygnowanego. Piekielnie inteligentnego i bystrego. Perfekcyjnego. I wie, że nie zamieniłby tego na nic innego.

Piękne.

...nie cierpię death fików...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin