Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Bo najlepsi umierają najprędzej [11/11 Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Czw 22:18, 29 Paź 2009    Temat postu:

Cytat:
A ja dokładnie pamiętam, bo nadal rodziców męczę o pozwolenie

Ja nawet bez pozwolenia idę

Cytat:
Czy ja wiem...ja to mam 100 pomysłów na minutę, to zawsze wszystko może się zmienić

Nie no nie zmieniaj przeze mnie koncepcji xD

Cytat:
Zobaczymy

No tak nakręcasz a potem studzisz?

Cytat:
Ten fragment był strasznie trudny, i musiałam się przy nim zaznajomić z internetowym słownikiem synonimów

Czegoś sie nauczyłaś xD Ślicznie wyszedł ;p

Cytat:
Ja bym się bardziej o zwierzątka na drogach i w rowach martwiła

To swoją drogą

Cytat:
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że masz rację

Powiem tak: ja zawsze mam rację [z wyjątkami kiedy jej nie mam ]

Cytat:
A mnie się podoba

To kamień z serca xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:47, 09 Lis 2009    Temat postu:

Dawno mnie tu nie było i wszystko wyleciało mi z głowy. Ale jak tak pisze na żywca to mi więcej pomysłów się narzuca.
I dlatego macie świeżutki, cieplutki rozdzialik, w którym oficjalnie się zakochałam (eh, samouwielbienie), bo napisałam wstęp do ery. Jestem z siebie dumna

Uwaga! Fragment +13, co najmniej!

Miłego czytania
Ps. A tak poza tym, zero sprawdzania, liczę na mojego Worda
Ach, no i bym zapomniała. A nikt by mi nie przypomniał
Dedyk będzie, który powędruje of course, do Muniashka, która ma mi szybko zdradzić, co będzie pisała we wspólnym ficku, tak żebym ja zdążyła szybko coś wymyślić!
Pff, teraz mi się wszystko przypomina
Chciałam się jeszcze zareklamować. Sama się
Napisałam coś Hameronkowego. Jak ktoś, coś w tych klimatach, to zapraszam


Rozdział 5

„My się nie chcemy bić, my się chcemy całować”
Happysad „My się nie chcemy bić”


- Najpierw, żebyś przyzwyczaił się do pędu, pojedziesz na próbę ze mną. Możesz w tym czasie obserwować mnie, podziwiać widoki lub mocno mnie przytulać. Masz mnie w końcu na wyłączność – House spojrzał na Jamesa wzrokiem pt. „bierz, co chcesz”, co zaowocowało kolejnym rumieńcem onkologa.

Stali przez ich uroczą, rozlatującą się chatką, której jedynym plusem była dobra lodówka, jak mniemał diagnosta. Ubrani byli bardzo ciepło, ponieważ pogoda im nie sprzyjała, pomimo wszelkich modłów i błagań Wilsona, bo przecież tak bardzo chciałby móc poobserwować opalającego się w samych bokserkach przyjaciela.

- Wiesz, co? Pomyślę nad trzecią opcją, a gdy wreszcie skończymy ta naukę, wciągnę cię brutalnie do domu i będę cię pieprzył, dopóki będę miał siłę – House wytrzymał wyzywający wzrok Jamesa.

- Obiecujesz? – spytał Gregory, czym całkowicie wytrącił Wilsona z pantałyku. Młodszy z mężczyzn spuścił wzrok na ziemię i wymamrotał coś pod nosem.

- Możemy już zacząć? – czuł na sobie czujne spojrzenie diagnosty, gdy sadowił się na motorze. A gdy tylko pomyślał, że zaraz usiądzie przed nim House, rozmiękały mu nogi i przyspieszał oddech.

Gdy Gregory zajął miejsce, złapał ręce przyjaciela i splótł je na swoim brzuchu.

- I niech lepiej nie zjadą ci niżej, bo na obiad będzie dziś dziczyzna – powiedział lubieżnie, a James widział w wyobraźni jego tajemniczy, irytujący uśmieszek.

On już mu da nauczkę, za te wszystkie przytyki.

I, niby przypadkiem, jedna ręka opadła mu nieco w dół. Nie był pewny, czy syk, który usłyszał, był wytworem jego wyobraźni, a może następstwem wycia powietrza w uszach. Możliwe było też, że to, House wydał z siebie ten, wiele sugerujący dźwięk.


***

- Proszę, Greg – powiedział James, podając przyjacielowi kufel grzanego piwa. Usiadł koło niego na środku łóżka i wbił w niego wzrok.

Przypomniał sobie. Ale czy na pewno? Dotknął delikatnie, jedną ręką, swoich ust, które wczoraj całował House. Ale czy na pewno? Czy to nie wytwór jego wyobraźni? Czy to na pewno się stało?

Rzucił przerażone spojrzenie na przyjaciela.

I wtedy, patrząc w te jasnoniebieskie tęczówki, w których zawsze ginął i tonął, postanowił spróbować. Bo co mógł stracić?

Zawsze mógł wszystko zrzucić na szalejącą za oknem wichurę, na piwo, na otępienie, wywołane kilkugodzinną nauką.

A przyznanie się pozwalało mu na zyskanie House’a. Na własność.

Odstawił kufel na szafkę nocną i poczekał, aż to samo zrobi diagnosta. Pochylił się ku niemu. Z ust wyrwało mu się ciche westchnienie.

- Pamiętasz, co ci obiecałem? – spytał i zbliżył się jeszcze bardziej, oszałamiając przyjaciela swoim oddechem, sprawiając, że tamten przymknął oczy w oczekiwaniu na ich spotkanie.

A James napawał się widokiem ulegającego mu House’a, jego niecierpliwości i oczekiwania, na chwilę, w której wreszcie przejmie kontrolę.

I przybliżył swoje wargi do jego, dotknął ich, ciepłych i miękkich i zalało go pożądanie, któremu tak długo się opierał. Ale nawet teraz nie mógł się mu poddać. Musiał nad sobą panować, panować nad uczuciami i nad House’m, który w każdej chwili mógł zrezygnować, odsunąć się.

Ale Gregory nie dał mu dłużej rządzić. Uniósł się odrobinę i wpił w usta Jamesa, brutalnie wsuwając język głębiej i penetrując jego wnętrze.

Wilson westchnął i popchnął diagnostę na łóżko, tak, że mógł się na nim położyć. Jego ręka zawędrowała gdzieś pod House’ową koszulę i teraz wodziła po jego klatce, sprawiając, że z jego ust, także wyrwał się zdradziecki dźwięk.

I wtedy wszystko ustało. Greg opamiętał się, dzięki chwili swojej słabości i natychmiast odepchnął Jamesa na bezpieczną odległość.

- Ja...ja nie jestem na to gotowy – wyszeptał, starając się nie patrzeć na zawiedzionego Jimmy’ego. Ten rzucił mu ponure, okropnie smutne spojrzenie, zabrał swoją kołdrę i podszedł do kanapy.

- Odezwij się, kiedy wreszcie się zdecydujesz – powiedział głosem bezbarwnym, niemal grobowym.

A House siedział na środku ogromnego łóżka sam. I koszmarnie żałował, że nie potrafi się przełamać i podejść teraz do Jamesa. I powiedzieć, że go przeprasza, że jednak jest gotowy, że naprawdę go kocha.

Nie potrafił...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Atris dnia Pon 20:14, 09 Lis 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Sob 18:29, 21 Lis 2009    Temat postu:

Jeszcze tego nie skomentował nikt?! *Ale Agusss jest głupia!!*

Toż to jest wspaniałe!!

Na początku po prostu niby przez "przypadek" zjechanie ręką Wspaniale!^^ Ach ten Jimmy!
A potem ta cała ich akcja! Już się tutaj nastawiałam na wielkie BUM, a jednak nie! Jak mogłeś House?! Czemu sie z nami nie liczysz?

Pięknie kochana, cudowna!
Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muniashek
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd <-
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:33, 21 Lis 2009    Temat postu:

No. Jestem

Cytat:
Obudził się, bo jego poduszka poruszała się rytmicznie w górę i w dół. I nawet chrapała.


Piękne

Cytat:
Wtedy właśnie jego przyjaciel poruszył się gwałtownie, a podłoga pospieszyła na spotkanie Jamesowi i nabiła mu sporego siniaka.


Oficjalnie kocham ten fragment!!!

Cytat:
Wilson usiadł, mrugając oczami ze zdziwienia. No, bo co tu się, do jasnej cholery, działo? Jakim cudem wylądował z Gregory’m na kanapie, na całą noc?


No cóż, Wilson, jak by Ci to powiedzieć...

Cytat:
A wspomnienia wracały chorobliwie powoli. Na razie był na etapie: hodowałem komary. I jeszcze daleko miał do końca.


Hah. "Hodowałem komary". Cudowne

Cytat:
Bo oto, jak zwykle, Wilson wstał wcześnie i zajął się śniadaniem. Bardzo intensywnie się zajął, ponieważ wszystko było już przygotowane i tylko czekało, aż on zwlecze swój wielki, królewski zadek z łóżka i postanowi coś przekąsić.


No właśnie, House, zwlekaj swój wielki, królewski zadek! <- genialny tekst Z tym zadkiem^^

Cytat:
Siedział przy stole i grzebał niemrawo w swoich jajkach. ( bez podtekstów proszę! Chodzi o śniadanie! – przyp. Autorki)


Eee, ja i tak pomyślałam swoje

Cytat:
Z łazienki wyszedł House, z mokrymi, oklapłymi...

Cudownymi, pięknymi, uroczymi, świetnymi, seksownymi, idealnymi, doskonałymi, wymarzonymi, rewelacyjnymi, nadzwyczajnymi, nieziemskimi, oszałamiającymi włosami i wygląda tak zachwycająco...


No weź. Jesteś okrutna, znowu.

Cytat:
I dlatego się zgodził.

Dlaczego?
Dlatego, że gdy na mnie patrzy to zapominam o tym, że powinienem wziąć oddech? Że zapominam, że o coś pytał? Że nie pamiętam o czym rozmawiamy? Że nie mogę sobie przypomnieć gdzie jesteśmy i co robimy?
Dlaczego na wszystko się zgadzam? Dlaczego?


Bo go kochasz, łosiu!!!

Cytat:
I dlatego macie świeżutki, cieplutki rozdzialik, w którym oficjalnie się zakochałam (eh, samouwielbienie), bo napisałam wstęp do ery. Jestem z siebie dumna


I bardzo, bardzo dobrze! Tak ma być

Cytat:
Dedyk będzie, który powędruje of course, do Muniashka, która ma mi szybko zdradzić, co będzie pisała we wspólnym ficku, tak żebym ja zdążyła szybko coś wymyślić!


I znowu mi miło, i w ogóle Dzięki
A part już dostałaś I się okazało, jaką to beznadziejną pisarką jestem.

Cytat:
- Najpierw, żebyś przyzwyczaił się do pędu, pojedziesz na próbę ze mną. Możesz w tym czasie obserwować mnie, podziwiać widoki lub mocno mnie przytulać. Masz mnie w końcu na wyłączność – House spojrzał na Jamesa wzrokiem pt. „bierz, co chcesz”, co zaowocowało kolejnym rumieńcem onkologa.


Hahahah, to korzystaj, Jimmie, korzystaj

Cytat:
przecież tak bardzo chciałby móc poobserwować opalającego się w samych bokserkach przyjaciela.


Oł jea. A kto by nie chciał?


Cytat:
- Wiesz, co? Pomyślę nad trzecią opcją, a gdy wreszcie skończymy ta naukę, wciągnę cię brutalnie do domu i będę cię pieprzył, dopóki będę miał siłę – House wytrzymał wyzywający wzrok Jamesa.


Tak! Tak! Taaaaak!

Cytat:
- Obiecujesz? – spytał Gregory, czym całkowicie wytrącił Wilsona z pantałyku. Młodszy z mężczyzn spuścił wzrok na ziemię i wymamrotał coś pod nosem.


Ej. Nieśmiały jeden głupek

Cytat:
Gdy Gregory zajął miejsce, złapał ręce przyjaciela i splótł je na swoim brzuchu.

- I niech lepiej nie zjadą ci niżej, bo na obiad będzie dziś dziczyzna – powiedział lubieżnie, a James widział w wyobraźni jego tajemniczy, irytujący uśmieszek.

On już mu da nauczkę, za te wszystkie przytyki.

I, niby przypadkiem, jedna ręka opadła mu nieco w dół. Nie był pewny, czy syk, który usłyszał, był wytworem jego wyobraźni, a może następstwem wycia powietrza w uszach. Możliwe było też, że to, House wydał z siebie ten, wiele sugerujący dźwięk.


O matko, w końcu trochę odwagi tu widzę u Wilsona!!!

Cytat:
Przypomniał sobie. Ale czy na pewno? Dotknął delikatnie, jedną ręką, swoich ust, które wczoraj całował House. Ale czy na pewno? Czy to nie wytwór jego wyobraźni? Czy to na pewno się stało?


Aww. Te rozmyślania Wilsona... To słodkie jest

Cytat:
I wtedy, patrząc w te jasnoniebieskie tęczówki, w których zawsze ginął i tonął, postanowił spróbować. Bo co mógł stracić?


Jeszcze większe AWWW!

Cytat:
- Pamiętasz, co ci obiecałem? – spytał i zbliżył się jeszcze bardziej, oszałamiając przyjaciela swoim oddechem, sprawiając, że tamten przymknął oczy w oczekiwaniu na ich spotkanie.


Nie potrafię się logicznie wypowiedzieć już teraz. -.-

Cytat:
I przybliżył swoje wargi do jego, dotknął ich, ciepłych i miękkich i zalało go pożądanie, któremu tak długo się opierał. Ale nawet teraz nie mógł się mu poddać. Musiał nad sobą panować, panować nad uczuciami i nad House’m, który w każdej chwili mógł zrezygnować, odsunąć się.


Kolejne aww.

Cytat:
Ale Gregory nie dał mu dłużej rządzić. Uniósł się odrobinę i wpił w usta Jamesa, brutalnie wsuwając język głębiej i penetrując jego wnętrze.


No, w końcu

Cytat:
Wilson westchnął i popchnął diagnostę na łóżko, tak, że mógł się na nim położyć. Jego ręka zawędrowała gdzieś pod House’ową koszulę i teraz wodziła po jego klatce, sprawiając, że z jego ust, także wyrwał się zdradziecki dźwięk.


Matko kochana, to piękne jest

Cytat:
I wtedy wszystko ustało. Greg opamiętał się, dzięki chwili swojej słabości i natychmiast odepchnął Jamesa na bezpieczną odległość.

- Ja...ja nie jestem na to gotowy – wyszeptał, starając się nie patrzeć na zawiedzionego Jimmy’ego. Ten rzucił mu ponure, okropnie smutne spojrzenie, zabrał swoją kołdrę i podszedł do kanapy.


Baran!!! Nic więcej nie powiem.

Cytat:
- Odezwij się, kiedy wreszcie się zdecydujesz – powiedział głosem bezbarwnym, niemal grobowym.


Ech...

Cytat:
A House siedział na środku ogromnego łóżka sam. I koszmarnie żałował, że nie potrafi się przełamać i podejść teraz do Jamesa. I powiedzieć, że go przeprasza, że jednak jest gotowy, że naprawdę go kocha.

Nie potrafił...


Kurde, co za idiota! Taką piękną chwilę zepsuć... Bu.

Pięknie, bardzo pięknie. I nadal nie mogę się wypowiedzieć. Ech.

Czekam na tę kolejną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:43, 21 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
Oficjalnie kocham ten fragment!!!

Uwielbiam, jak podłoga nabija siniaki Wilsonowi. Wtedy można go pocałować, żeby nie bolało

Cytat:
No cóż, Wilson, jak by Ci to powiedzieć...

Ómarłam ze śmiechu!
Cytat:

No właśnie, House, zwlekaj swój wielki, królewski zadek! <- genialny tekst Z tym zadkiem^^

Kocham zadek House'a

Cytat:
Eee, ja i tak pomyślałam swoje

Jak wszyscy inni

Cytat:
No weź. Jesteś okrutna, znowu.

Ja? Sprawdza w wiki imię Iza.
Ot: zła, okrutna. Wszystko jest na miejscu

Cytat:
Bo go kochasz, łosiu!!!

Ja to wiem, ty to wiesz, wszyscy to wiedzą, ale oni nie. Jakie z nich kołki

Cytat:
I bardzo, bardzo dobrze! Tak ma być

Ale dalej nie zajdą. Bynajmniej nie "na antenie". Gdzieś tam po cichu... ee, a co ja bd spoilerować

Cytat:
I się okazało, jaką to beznadziejną pisarką jestem.

Przestałabyś już mnie obrażać. Bo jak ty jesteś beznadziejna, to co dopiero ja?

Cytat:
Hahahah, to korzystaj, Jimmie, korzystaj

Ja też chcę, żeby House uczył mnie jeździć!

Cytat:
Oł jea. A kto by nie chciał?

Hmm...Chase??
Cytat:

Tak! Tak! Taaaaak!

O łaa, jaki entuzjazm

Cytat:
Ej. Nieśmiały jeden głupek

Dwóch głupków

Cytat:
O matko, w końcu trochę odwagi tu widzę u Wilsona!!!

No przecież z niego taka sierota nie jest. Chyba
Niech coś ma z życia

Cytat:
Aww. Te rozmyślania Wilsona... To słodkie jest

Kocham słodkie rozmyślania Wilsona
Ale nie w moim wykonaniu

Cytat:
Jeszcze większe AWWW!

WWWWWWWWW!!

Cytat:
Nie potrafię się logicznie wypowiedzieć już teraz. -.-

Czyżby owiał cię twoim oddechem?

Cytat:
Kolejne aww.

Aww, aww

Cytat:
No, w końcu

Noo, też tak sądzę
Cytat:

Matko kochana, to piękne jest

Świetnie
Cytat:

Baran!!! Nic więcej nie powiem.

To było do mnie?

Cytat:
Czekam na tę kolejną część

Chwila, już wklejam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:48, 21 Lis 2009    Temat postu:

Bez zbędnych wstępów: Miłego czytania.

Rozdział 6


„A jeśli już przepaść, pustka między nami, to tylko taka na sekundę, między ustami!”

Happysad „Nie chcemy się bić”


Siedział na kanapie, czytając książkę i zawzięcie działając na przekór sobie, starając się nie patrzeć na House morderczym i zarazem cielęcym wzorkiem.

A pogoda za oknem grała mu na nosie i szczerzyła swoje złote ząbki w jego stronę, całkowicie na odwrót odzwierciedlając jego wewnętrzną burzę. Bo świeciło prawdziwe letnie słoneczko, które aż prosiło o wystawienie na zewnątrz leżaka i sesję opalania, o którą wczoraj tak się modlił.

Ale dziś nie miało to sensu, bo House zaszył się w kącie, już od 30 minut nie poruszał się, a jego mina wskazywała na to, że bardzo intensywnie myślał. A Wilson zachodził w głowę, czy kalkulował sobie to, co stracił zeszłego wieczoru.

I gdy tylko przypomniał sobie ten rozkoszny moment, jego usta rozwarły się w błogim uśmiechu, a bokiem omal nie poleciała mu stróżka śliny. Tak się rozmarzył.

Ale w jego wypadku marzenia nie są do spełnienia.

***

Wpatrywał się w swojego ukochanego przyjaciela i nauczył się żałować, że nie jest kimkolwiek innym, kimś, kto potrafiłby teraz ruszyć się i dać się ponieść. No i oczywiście kimś, kto umiałby przyznać się przed sobą, że kocha innego mężczyznę, że chce z nim być, że chce pójść krok do przodu i dać też szczęście jemu.

Ale co on mógł zrobić, skoro nie potrafił? Skoro nikt nie był nigdy na tyle domyślny, żeby go tego nauczyć? No cóż on mógł na to poradzić?

No, ale coś w końcu musiał wymyślić. To nie może zostać tak jak jest. Trzeba wszystko sobie wyjaśnić, rozwinąć i, albo się cofnąć, albo pójść naprzód.

Wstał powoli z najdalszego zakątka łóżka i z jękiem się przeciągnął, ściągając na siebie wzrok Jamesa.

On sam wpatrywał się zawzięcie w podłogę, nie podnosząc głowy. Przeszedł przez pokój i opadł na kanapę, która głośno się sprzeciwiła takiemu traktowaniu, opadając jeszcze kilka centymetrów.

Żaden z mężczyzn nie zwrócił na to uwagi, ponieważ byli zajęci udawaniem, że bliskość nie wpływa na nich wcale. A wpływała, bo James wciągał głębiej powietrze, pragnąc opanować tętent pobudzonego nadzieją serca, House za to uparł się, by nie odwrócić głowy, aby przyjaciel nie wychwycił z jego oczu żadnych uczuć. Czyli jak zwykle.

- Nie jestem ciotą. – od czegoś trzeba było zacząć, a nic lepszego nie mogło mu przyjść do głowy.

- Ja też nie – odpowiedział Wilson bez namysłu, nadal starając się nie patrzeć na przyjaciela.

- Więc czego ode mnie oczekujesz? – było wiele niedowierzania w tym pytaniu, niepewność zawisła w powietrzu.

- Niczego od ciebie nie chcę House. Liczę tylko na to, że wszystko się wreszcie wyjaśni, bo to, co się stało między nami wczoraj, na pewno nie było dowodem przyjaźni.

- Do jasnej cholery! James! To ty wszystko zacząłeś! Spieprzyłeś to! Nie wystarczała ci przyjaźń? Nie mogłeś się zadowolić tym, co mieliśmy? Musiałeś wszystko skomplikować?

- Greg – zaczął miękko i cicho, tak, że w diagnoście ucichła cała burza. – Wszystko, co robiłem, odkąd zorientowałem się, co czuję, było dla mnie jednym wielkim kłamstwem. Ja... nie potrafię cię okłamywać. Teraz... teraz jest tak, jak być powinno. Zero tajemnic. A następny ruch należy do ciebie – zakończył, nieznacznie pochylając się w stronę przyjaciela.

„Nigdy nie każ mi wybierać, bo jeszcze wybiorę źle.”

- Nie potrafię wybrać – odpowiedział, nareszcie znajdując odwagę by spojrzeć Wilsonowi w oczy.

- Wiem, House. Dlatego niczego nie oczekuję – powiedział ponuro i wyszedł z domu na taras, zanim z oczu popłynęło mu kilka smutnych łez.

***

Obudził go chłodniejszy powiew. Gdy zorientował się, że zdrzemnął się na zewnątrz, usłyszał ciche dźwięki pianina. Dochodziły one z wnętrza domu. Ale przecież tam nie było żadnego instrumentu...

***

Kiedy okienko małej piwniczki zostało zasłonięte, przez zdezorientowanego Wilsona, House natychmiast skończył grać. Jednym ruchem zgasił światło, a pomieszczenie spowił mrok.

***

James obszedł cały domek dookoła, a następnie wszedł do środka. Diagnosty nigdzie nie było. Nagle usłyszał dzwonek swojego telefonu, dochodzący gdzieś z tarasu. Ruszył tam nieśpiesznie, rozglądając się cały czas w poszukiwaniu żywej, kochanej zguby.

***

Wchodzenie po schodach nie było jego ulubionym zajęciem, ale czegóż się nie robi by zagrać na pianinie.

Ostrożnie wyszedł z ukrytego za biblioteczką, niczym w filmach grozy, przejścia, które skrywało drogę do jedynej cennej rzeczy w tym domu.

Położył się na łóżku i szczelnie przykrył kołdrą, z nadzieją, że Wilson nie będzie wnikał w jego chwilowe zniknięcie.



TREASER

- Boże, Greg. Przecież cię nie zgwałcę! - zawołał James, otulając się szczelnie kocem.

- No, ja nie jestem taki pewny. Skąd mam wiedzieć, co ci po głowie chodzi? – zapytał House, patrząc na niego sceptycznie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Atris dnia Sob 20:50, 21 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muniashek
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd <-
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:16, 21 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
Uwielbiam, jak podłoga nabija siniaki Wilsonowi. Wtedy można go pocałować, żeby nie bolało


No dokładnie

Cytat:
Ómarłam ze śmiechu!


Kurczę, ale to takie zwykłe zdanie było...

Cytat:
Kocham zadek House'a


Ja też. I Wilsona

Cytat:
Jak wszyscy inni


Bo grzebanie w jajkach, to może się tylko z jednym kojarzyć

Cytat:
Ja? Sprawdza w wiki imię Iza.
Ot: zła, okrutna. Wszystko jest na miejscu


Naprawdę? *leci sprawdzić*
No nie, nie takie jest znaczenie

Cytat:
Ja to wiem, ty to wiesz, wszyscy to wiedzą, ale oni nie. Jakie z nich kołki


No łosie, no. Ot co.

Cytat:
Ale dalej nie zajdą. Bynajmniej nie "na antenie". Gdzieś tam po cichu... ee, a co ja bd spoilerować


Eeej! *jęk protestu* Ma być na antenie!

Cytat:
Przestałabyś już mnie obrażać. Bo jak ty jesteś beznadziejna, to co dopiero ja?


Kobieto, Ty jesteś o niebo lepsza.

Cytat:
Ja też chcę, żeby House uczył mnie jeździć!


*uśmiechnęła się błogo na wyobrażenie siebie z Housem na motorze*

Cytat:
Hmm...Chase??


No co Ty! Chase najbardziej oprócz Wilsona

Cytat:
O łaa, jaki entuzjazm


A czego się spodziewałaś?

Cytat:
Dwóch głupków


No tak. Racja.

Cytat:
No przecież z niego taka sierota nie jest. Chyba
Niech coś ma z życia


Chyba

Cytat:
Kocham słodkie rozmyślania Wilsona
Ale nie w moim wykonaniu


No właśnie w Twoim, w Twoim...!

Cytat:
WWWWWWWWW!!


Taaaak...

Cytat:
Czyżby owiał cię twoim oddechem?


Nooo... I te jego czekoladowe oczy...

Cytat:
Aww, aww




Cytat:
Noo, też tak sądzę


Hah

Cytat:
To było do mnie?


No coś Ty!!! Do House'a, tego kretyna!


Cytat:
Siedział na kanapie, czytając książkę i zawzięcie działając na przekór sobie, starając się nie patrzeć na House morderczym i zarazem cielęcym wzorkiem.


A po co się kryć?

Cytat:
A pogoda za oknem grała mu na nosie i szczerzyła swoje złote ząbki w jego stronę, całkowicie na odwrót odzwierciedlając jego wewnętrzną burzę. Bo świeciło prawdziwe letnie słoneczko, które aż prosiło o wystawienie na zewnątrz leżaka i sesję opalania, o którą wczoraj tak się modlił.


Jeeeeezu, uwielbiam te Twoje określenia, jak tutaj "grała mu na nosie i szczerzyła swoje ząbki w jego stronę"!!!

Cytat:
Ale dziś nie miało to sensu, bo House zaszył się w kącie, już od 30 minut nie poruszał się, a jego mina wskazywała na to, że bardzo intensywnie myślał. A Wilson zachodził w głowę, czy kalkulował sobie to, co stracił zeszłego wieczoru.


No ba. Bo House to inteligentny jest, ale za późno.

Cytat:
I gdy tylko przypomniał sobie ten rozkoszny moment, jego usta rozwarły się w błogim uśmiechu, a bokiem omal nie poleciała mu stróżka śliny. Tak się rozmarzył.


A ja zaraz klawiaturę zaślinię

Cytat:
Wpatrywał się w swojego ukochanego przyjaciela i nauczył się żałować, że nie jest kimkolwiek innym, kimś, kto potrafiłby teraz ruszyć się i dać się ponieść. No i oczywiście kimś, kto umiałby przyznać się przed sobą, że kocha innego mężczyznę, że chce z nim być, że chce pójść krok do przodu i dać też szczęście jemu.


Kurde, taki odważny zawsze, a tutaj co...

Cytat:
Żaden z mężczyzn nie zwrócił na to uwagi, ponieważ byli zajęci udawaniem, że bliskość nie wpływa na nich wcale. A wpływała, bo James wciągał głębiej powietrze, pragnąc opanować tętent pobudzonego nadzieją serca, House za to uparł się, by nie odwrócić głowy, aby przyjaciel nie wychwycił z jego oczu żadnych uczuć. Czyli jak zwykle.


Nooo, uczucia mają być. WIDOCZNE, kurde blaszka. Co za łosie, no ja nie wiem, kto ich uświadamiał...

Cytat:
- Nie jestem ciotą. – od czegoś trzeba było zacząć, a nic lepszego nie mogło mu przyjść do głowy.

- Ja też nie – odpowiedział Wilson bez namysłu, nadal starając się nie patrzeć na przyjaciela.


Jeżeli można, kocham Cię jeszcze bardziej za ten dialog! Od razu widzę scenę i naszych chłopaków na wzgórzu...

Cytat:
- Do jasnej cholery! James! To ty wszystko zacząłeś! Spieprzyłeś to! Nie wystarczała ci przyjaźń? Nie mogłeś się zadowolić tym, co mieliśmy? Musiałeś wszystko skomplikować?


Oj... Muszę się przyznać, że mnie to zabolało. Bardzo osobiście mi się to kojarzy...

Cytat:
- Greg – zaczął miękko i cicho


Dobrze, że siedzę, bo stojąc bym upadła. Aww?

Cytat:
Wszystko, co robiłem, odkąd zorientowałem się, co czuję, było dla mnie jednym wielkim kłamstwem. Ja... nie potrafię cię okłamywać. Teraz... teraz jest tak, jak być powinno. Zero tajemnic. A następny ruch należy do ciebie – zakończył, nieznacznie pochylając się w stronę przyjaciela.


I znowu z tym ostatnim ruchem, też bardzo osobiście... Ech.

Cytat:
„Nigdy nie każ mi wybierać, bo jeszcze wybiorę źle.”

- Nie potrafię wybrać – odpowiedział, nareszcie znajdując odwagę by spojrzeć Wilsonowi w oczy.

- Wiem, House. Dlatego niczego nie oczekuję – powiedział ponuro i wyszedł z domu na taras, zanim z oczu popłynęło mu kilka smutnych łez.


Ech... I znowu nie potrafię się wysłowić.

Cytat:
Obudził go chłodniejszy powiew. Gdy zorientował się, że zdrzemnął się na zewnątrz, usłyszał ciche dźwięki pianina. Dochodziły one z wnętrza domu. Ale przecież tam nie było żadnego instrumentu...


No cóż, Wilson, najwyraźniej nie wiesz wszystkiego o tej chatce

Cytat:
Kiedy okienko małej piwniczki zostało zasłonięte, przez zdezorientowanego Wilsona, House natychmiast skończył grać. Jednym ruchem zgasił światło, a pomieszczenie spowił mrok.


Ech, te tajemnice

Cytat:
James obszedł cały domek dookoła, a następnie wszedł do środka. Diagnosty nigdzie nie było. Nagle usłyszał dzwonek swojego telefonu, dochodzący gdzieś z tarasu. Ruszył tam nieśpiesznie, rozglądając się cały czas w poszukiwaniu żywej, kochanej zguby.


W poszukiwaniu żywej, kochanej zguby... Piękne to jest, cudowne...!

Cytat:
Wchodzenie po schodach nie było jego ulubionym zajęciem, ale czegóż się nie robi by zagrać na pianinie.

Ostrożnie wyszedł z ukrytego za biblioteczką, niczym w filmach grozy, przejścia, które skrywało drogę do jedynej cennej rzeczy w tym domu.

Położył się na łóżku i szczelnie przykrył kołdrą, z nadzieją, że Wilson nie będzie wnikał w jego chwilowe zniknięcie.


No tak, jedna wielka tajemnica Kurczę, fajny pomysł z tym przejściem

Cytat:
- Boże, Greg. Przecież cię nie zgwałcę! - zawołał James, otulając się szczelnie kocem.

- No, ja nie jestem taki pewny. Skąd mam wiedzieć, co ci po głowie chodzi? – zapytał House, patrząc na niego sceptycznie.


No tak, nigdy nie wiadomo, co Wilsonowi przyjdzie do głowy

Już nie mogę się doczekać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:29, 21 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
Bo grzebanie w jajkach, to może się tylko z jednym kojarzyć

Chyba tylko tobie

Cytat:
No nie, nie takie jest znaczenie

A jest takie! Może w złym słowniku sprawdzasz

Cytat:
Eeej! *jęk protestu* Ma być na antenie!

Ale ja nie umiem! Chcesz mi napisać? :>

Cytat:
Kobieto, Ty jesteś o niebo lepsza.

Tylko ty tak sądzisz
Cytat:

*uśmiechnęła się błogo na wyobrażenie siebie z Housem na motorze*

*bierze gąbkę, zmazuje marzenia i maluje siebie na motorze z House'm*

Cytat:
A czego się spodziewałaś?

"ło Boże, znowu?"

Cytat:
No właśnie w Twoim, w Twoim...!

Chcesz rozmyślań? Może jakaś miniaturka się skroi...

Cytat:
Nooo... I te jego czekoladowe oczy...

A czemu tak właściwie one są czekoladowe, a nie kakaowe?

Cytat:
No coś Ty!!! Do House'a, tego kretyna!

Już myślałam, ze ktoś się na mnie wreszcie poznał

Cytat:
A po co się kryć?

Bo jeszcze by go zabił

Cytat:
Jeeeeezu, uwielbiam te Twoje określenia, jak tutaj "grała mu na nosie i szczerzyła swoje ząbki w jego stronę"!!!

Yyy, ale to całkiem zwykłe określenia. A ja ci pokazywałam moją cześć naszego ficka?

Cytat:
No ba. Bo House to inteligentny jest, ale za późno.

Ale w tym wypadku pacjent jeszcze nie umarł
Cytat:

A ja zaraz klawiaturę zaślinię

*podaje ściereczkę*
Nie krępuj się

Cytat:
Kurde, taki odważny zawsze, a tutaj co...

House? On nigdy nie jest odważny. On w siebie wierzy i w swoje osądy, a przy tym nie ma miejsca na odwagę, czy tchórzostwo. Tutaj musi działać rozważnie, bo nie chce zdradzić Wilsona, czy złamać mu serca. A pamiętasz o tej kartce z pierwszego rozdziału? W tym momencie dobrze trzeba o niej pamiętać.

Cytat:
Nooo, uczucia mają być. WIDOCZNE, kurde blaszka. Co za łosie, no ja nie wiem, kto ich uświadamiał...

*Odsłania kotarkę mojej fabuły i wpuszcza ją na scenę.*
Idź ich oświeć

Cytat:
Jeżeli można, kocham Cię jeszcze bardziej za ten dialog! Od razu widzę scenę i naszych chłopaków na wzgórzu...

Cichaj, bo się ślinię
Cytat:

Oj... Muszę się przyznać, że mnie to zabolało. Bardzo osobiście mi się to kojarzy...

Musiałaś mi przypominać? Ale ja się leczę. Bardzo intensywnie z Niego.

Cytat:
Dobrze, że siedzę, bo stojąc bym upadła. Aww?

Aww, aww

Cytat:
I znowu z tym ostatnim ruchem, też bardzo osobiście... Ech.

To zdanie miałam właśnie Jemu powiedzieć, ale zdecydowałam, ze się wycofuję. Tę wojnę przegrałam i chowam moje rogi do muszli.

Cytat:
Ech... I znowu nie potrafię się wysłowić.

To nic nie mów

Cytat:
No cóż, Wilson, najwyraźniej nie wiesz wszystkiego o tej chatce

Rodzina Wilsona zawsze wolała House'a
Cytat:

No tak, jedna wielka tajemnica Kurczę, fajny pomysł z tym przejściem

Jak w filmach grozy

Cytat:
No tak, nigdy nie wiadomo, co Wilsonowi przyjdzie do głowy

Oj, wiadomo, wiadomo

Uff, skończyłam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muniashek
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd <-
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:54, 21 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
Chyba tylko tobie


Ejj... Ale ja nie jestem aż tak zboczona...

...no dobra, może trochę

Cytat:
A jest takie! Może w złym słowniku sprawdzasz


Sprawdziłam w dwóch... Ale czekaj! *leci jeszcze raz*
No nie. Nie widzę

Cytat:
Ale ja nie umiem! Chcesz mi napisać? :>


Ja + era = ludzie-uciekajcie-gdzie-pieprz-rosnie

Cytat:
Tylko ty tak sądzisz


Nieprawda!

LUDU EUROPY, KTO TWIERDZI, ŻE ATRIS JEST ODE MNIE LEPSZA, ŁAPKI W GÓRĘ!!!

Widzisz, ile rąk w górze?

Cytat:
*bierze gąbkę, zmazuje marzenia i maluje siebie na motorze z House'm*


*wyrywa gąbkę Atris, zmazuje ją i ponownie maluje siebie, po czym wyrywa tablicę ze ściany i ucieka przez okno *

Cytat:
"ło Boże, znowu?"


No wiesz? Rozczaruję Cię

Cytat:
Chcesz rozmyślań? Może jakaś miniaturka się skroi...


TAAAAAAAAAAAK!!!

Cytat:
A czemu tak właściwie one są czekoladowe, a nie kakaowe?


Czekoladowe ładniej brzmią. No i powiedz, z czym Ci się kojarzą jego oczy najpierw: z czekoladą, czy kakao?

Cytat:
Już myślałam, ze ktoś się na mnie wreszcie poznał


My tu się wszyscy poznaliśmy, że Ty świetna jesteś, i się nie kłóć!

Cytat:
Bo jeszcze by go zabił


Coś Ty. Rzuciłby się z namiętnością

Cytat:
Yyy, ale to całkiem zwykłe określenia. A ja ci pokazywałam moją cześć naszego ficka?


Coś tam mi pokazywałaś, ale możesz pokazać jeszcze raz

Cytat:
Ale w tym wypadku pacjent jeszcze nie umarł


No wiem, ale mimo wszystko...

Cytat:
*podaje ściereczkę*
Nie krępuj się


Dfenkfuje! *cała zaśliniona*

Cytat:
House? On nigdy nie jest odważny. On w siebie wierzy i w swoje osądy, a przy tym nie ma miejsca na odwagę, czy tchórzostwo. Tutaj musi działać rozważnie, bo nie chce zdradzić Wilsona, czy złamać mu serca. A pamiętasz o tej kartce z pierwszego rozdziału? W tym momencie dobrze trzeba o niej pamiętać.


Maaaaamo. Muszę wrócić do tego rozdziału raz jeszcze.

Cytat:
*Odsłania kotarkę mojej fabuły i wpuszcza ją na scenę.*
Idź ich oświeć


Łiii! *kwiczy z radości, po czym wbiega rozradowana na scenę*

Cytat:
Cichaj, bo się ślinię


Ja już pośliniłam

Cytat:
Musiałaś mi przypominać? Ale ja się leczę. Bardzo intensywnie z Niego.




Cytat:
Aww, aww


Heh

Cytat:
To zdanie miałam właśnie Jemu powiedzieć, ale zdecydowałam, ze się wycofuję. Tę wojnę przegrałam i chowam moje rogi do muszli.


Ej, ale będzie dobrze

Cytat:
To nic nie mów


*milknie w pół słowa*

Cytat:
Rodzina Wilsona zawsze wolała House'a


Hah Ale Wilson też jest taki kochany...

Cytat:
Jak w filmach grozy


No dokładnie

Cytat:
Oj, wiadomo, wiadomo


Ale gdzie tam

Cytat:
Uff, skończyłam


Ja tyż^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:01, 21 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
No nie. Nie widzę

Naprawdę?? Żartujesz

Cytat:
Ja + era = ludzie-uciekajcie-gdzie-pieprz-rosnie

Ja nigdy ery nie pisałam. Uważam, że jest wspaniała i w ogóle, ale sama nie napiszę

Cytat:
Widzisz, ile rąk w górze?

No właśnie nie

Cytat:
*wyrywa gąbkę Atris, zmazuje ją i ponownie maluje siebie, po czym wyrywa tablicę ze ściany i ucieka przez okno *

*Zbiega po schodach, wybiega na zewnątrz, rzuca się na Munia i walczy o tabliczkę. Wygrywa i z zadowoleniem maluje siebie*
Cytat:

No wiesz? Rozczaruję Cię

Jak możesz?
Cytat:

TAAAAAAAAAAAK!!!

Ale wiesz, że jak miniaturka, to to będzie ponure i płaczliwe?

Cytat:
Czekoladowe ładniej brzmią. No i powiedz, z czym Ci się kojarzą jego oczy najpierw: z czekoladą, czy kakao?

Szczerze mówiąc, to ja się nie przypatrywałam
Ale on ma takie oczy jak ja
Cytat:

My tu się wszyscy poznaliśmy, że Ty świetna jesteś, i się nie kłóć!

To się nie znacie

Cytat:
Coś Ty. Rzuciłby się z namiętnością

Ja tutaj mam pierwszeństwo i sądzę, że by go zabił

Cytat:
Coś tam mi pokazywałaś, ale możesz pokazać jeszcze raz

Chcesz?
To ci na gg wyślę

Cytat:
Maaaaamo. Muszę wrócić do tego rozdziału raz jeszcze.

Niee, House dostał karteczkę, zasmucił się jak ją czytał i wyrzucił ją w cholerę

Cytat:
Łiii! *kwiczy z radości, po czym wbiega rozradowana na scenę*

*patrzy za nią i widzi walące się atrapy i porozpruwane kostiumy, łapie się za głowę*

Cytat:
Ej, ale będzie dobrze

Dobrze będzie, jak sobie go wreszcie daruję Ale już jestem blisko

I znów koniec


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Nie 11:58, 22 Lis 2009    Temat postu:

O matko!
Ale sie pokomplikowało! No jak tak można?? Co Ty wyrabiasz? Przecież nie można AŻ tak ich torturować!
Biedny Jimmy A House swoją drogą też...
I ta gra na pianienie *_* Ja chcę juz kolejna cześć xD Zwłąszcza po tym trailerze xDD
Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:33, 25 Lis 2009    Temat postu:

Hej
Próbowałam naskrobać coś wczoraj, ale miałam jakiś taki parszywy nastrój, że po "Lizakowym spisku" nic już mi wyjść nie chciało.
Ale dziś się zmobilizowałam i macie nowiutki rozdzialik
Prosiem nie bić
Miłego czytania
Dedykacja dla Agusss, która ma odwagę to jeszcze czytać


Rozdział 7

Między nimi była cisza. Taka pustka. Nie mieli sobie nic więcej do powiedzenia. Jeden z nich czekał, aż drugi się przełamie, a temu drugiemu coś opornie to szło.

I nic się nie zmieniało. Stali w miejscu i dreptali dookoła siebie nawzajem. A mijał już tydzień od przyjazdu i data wyjazdu zbliżała się nieubłaganie.

Powróciła jesienna pogoda. Na zewnątrz bardzo często szalały wichury, deszcz zacinał w szyby.

A James każdej nocy, coraz bardziej wiercił się pod cienkim kocem, na małej kanapie. I było mu tam coraz bardziej niewygodnie. A Gregowi doskwierała samotność na tym ogromnym, ciepłym łóżku, które zajmował. I było mu żal Jimmy’ego.

***

Usłyszał kolejne hałasy sprężynek i wzdychającego z zimna Jamesa.

- Chodź tu – powiedział cicho, jakby do siebie, ale jednak na tyle głośno, że jego przyjaciel go usłyszał.

- Co?

- To, co słyszałeś. Chodź – House przesunął się na skraj łóżka, wpuszczając pod kołdrę Wilsona. Gdy ten położył się obok, diagnosta odsunął się jeszcze bardziej, tak, że o mało nie spadał.

- Boże, Greg. Przecież cię nie zgwałcę! - zawołał James, otulając się szczelnie kocem.

- No, ja nie jestem taki pewny. Skąd mam wiedzieć, co ci po głowie chodzi? – zapytał House, patrząc na niego sceptycznie. Wilson zobaczył jego spojrzenie dzięki srebrzystemu błyskowi, który przeciął niebo i rozjaśnił pokój, tak, jakby ktoś zapalił światło. Onkolog zadrżał i wtulił twarz w poduszkę.

- Daj spokój. Przecież nie boisz się burzy.

- Skąd wiesz? Może się boję, a ty nie masz o tym pojęcia.

- Nie masz brontofobii, wiedziałbym.

- Ta twoja niezbita pewność siebie. A jeśli się mylisz?

- Nigdy się nie mylę.

- Czemu nie możesz przyjąć do wiadomości, że nie jesteś nieomylny? – przez dom przetoczył się kolejny grzmot, a niebo znów się rozjaśniło. James poruszył się niespokojnie, zbliżając się do House’a.

- Nie mogę przyjąć tego do wiadomości, bo to nie jest prawda. Nie będę sam siebie okłamywać.

- Ok. Dziś wyjątkowo masz rację. Nie mam brontofobii, ale tu jest tak... koszmarnie. Dom nie ma piorunochronu. To drewniana chatka w środku lasu.

- Nie martw się. Na pewno będą za nami tęsknić. A bynajmniej za mną. Wiesz, że Cuddy na mnie leci. – House uśmiechnął się złośliwie. James pozostał nieporuszony, dopóki burza znów o sobie nie przypomniała. – I ty chyba też – skomentował diagnosta niespokojny ruch Jimmy’ego w jego stronę.

- Sądziłem, że skończyliśmy ten temat – powiedział niepewnie i podniósł się na łokciach, patrząc prosto w nieskazitelnie niebieskie oczy House’a, widoczne w blasku kolejnej błyskawicy.

- Nie. Jeszcze nie dokonałem wyboru, ale mam zamiar – odpowiedział Greg, a James mógłby przysiąc, że zobaczył w jego oczach ogień, który rzadko się tam pojawiał.


TREASER:

A już było tak blisko, już miał dotknąć ramienia Jamesa, powiedzieć, że to nic, że zdecydował, że chce, że zrobi, co w jego mocy... ale teraz, teraz w jego oczach błyszczały łzy, którym za nic nie pozwoli zobaczyć światła dziennego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Śro 20:20, 25 Lis 2009    Temat postu:

Aaa*pada do nóg* Dziękuję za dedykację!

No! W końcu House sie zaczyna przełamywać^^ Jeżeli zaprosił Jamesa do łózka... xD
Ale ta jego pewność siebie mnie dobija!
I przedłuża! Ale już dokonał pewnie wyboru! Tylko chce nas jeszcze potorturować! Niedobry! PF!!!!
Więęęcej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:45, 25 Lis 2009    Temat postu:

Agusss, nie będzie tak fiołkowo, a po 9 parcie, to wy mnie chyba rozstrzelacie
I on naprawdę nie chce trzymać was w niepewności. To Jimmy wszystko spartaczy. Zobaczysz
Ehh ten niesforny Jimmy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Śro 20:49, 25 Lis 2009    Temat postu:

Już mam Cię rozwalać?!
Ej jak to?! Nie no teraz mnie zdołowałaś...
Ale aż żądam w tej chwili kolejnej części!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:53, 25 Lis 2009    Temat postu:

Chcesz? *rusza brwiami*
Mam cieplutki na komputerku...ale niee, zepsuję ci całą zabawę
I możesz mnie już rozwalić, bo po 8 będziecie chciały mnie zabić, a po 9 zrezygnujecie z pierwotnego zamiaru i weźmiecie mnie na tortury


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Śro 20:55, 25 Lis 2009    Temat postu:

*zalotnie rusza jedną brwią*
Oczywiście, ze chce! Najbardziej lubię świeżutkie!
Jak mi zepsujesz całą zabawę!? Przecież i tak przeczytam!
Obiecuję, że Cię nie zabiję itp! xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:56, 25 Lis 2009    Temat postu:

Naprawdę? Chcesz sobie popsuć czas niespokojnego oczekiwania na nadejście Pana Jeee...eee nie ta bajka. Na nadejście mojego rozdziału? Jak tak, to ja się chętnie nim podzielę

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Śro 20:57, 25 Lis 2009    Temat postu:

Tak chcę! Pragnę tego! xD
Nie męcz mnie już! Jak mnie nakręciłaś teraz!^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:58, 25 Lis 2009    Temat postu:

*odrywa się od Agusssiowych śrubek* Ja nic nie zrobiłam! Do niczego się nie przyznaję. A rozdzialik zaraz dostaniesz przedpremierowo

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Śro 21:01, 25 Lis 2009    Temat postu:

Jak to nie?
*Agusss znajduje jeszcze nakrętki od śrubek i podaje Atris* ^^
Aaa czuję się zaszczycona xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:05, 25 Lis 2009    Temat postu:

*bierze śrubkę i ogląda ze wszystkich stron* Ale moich odcisków na nich nie ma! Niczego mi nie udowodnisz
Łee, nie ma co się czuć zaszczyconą, to nic specjalnego


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Śro 21:09, 25 Lis 2009    Temat postu:

Jak to nie ma jak ja widzę?
*znajduje jeszcze jedną śrubkę i podaje*
Jest! Wow! I tyle powiem więcej jak sie pojawi!^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:12, 25 Lis 2009    Temat postu:

A ja nie widzę
Cii, nic nie mów i nie rozprowadzaj, niedługo go wkleję, jak tylko napiszę kolejny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Śro 21:13, 25 Lis 2009    Temat postu:

Ślepa? Okularki mam pożyczyć?

No już milknę xD Potrafię trzymać język za zębami! Ale... xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin