Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: Prawidłowość (Walentynki 2015) [Z]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:55, 22 Lut 2015    Temat postu: Fic: Prawidłowość (Walentynki 2015) [Z]

Kategoria: friendship

Zweryfikowane przez Richie117


Cytat:
Co prawda Walentynki mieliśmy w ubiegły weekend, ale walentynkowy charakter tego fika jest dość przewrotny, więc chyba nie będzie tragedii, że prezentuję go Wam dopiero teraz. Kusiło mnie nawet, żeby odłożyć go do przyszłego roku, ale – pacząc na horumową frekwencję – poważnie się obawiam, czy za rok miałby go kto czytać

Obiecywałam, że powiem, dlaczego nie zdążyłam z tym fikiem na czas, więc już mówię (niezainteresowani mogą pominąć ten akapit ).
Akurat 1. lutego, kiedy już miałam się brać za to tłumaczenie, moja lewa ręka strzeliła focha i praktycznie nie mogłam nią ruszać, a pisanie nią na kompie było niemożliwe. W sumie byłabym skłonna się pomęczyć i pisać tylko prawą, ale w internetach wyczytałam, że jeśli zależy mi na szybkim dogadaniu się z niesforną kończyną, to jedyne czym powinnam się zająć jest odpoczynek, a – jak się pewnie domyślacie – zależało mi, żeby jak najszybciej tu do Was wrócić... Czyli przez tydzień grzecznie odpoczywałam i na szczęście to wystarczyło, żeby zafochana ręka zechciała podjąć dalszą współpracę, uffff *kamień z serca* (Well, teraz chciałabym tylko wiedzieć, kiedy któraś z moich rąk znowu wykręci mi taki numer... i mieć nadzieję, że nie nastąpi to zbyt prędko ) No i to by było na tyle o mnie, a teraz zapraszam do czytania fika -

Enjoy!



Tytuł: Prawidłowość ([link widoczny dla zalogowanych])
Autor: nightdog_writes


Wilson podnosi wzrok i spogląda na niego. Na jego obliczu maluje się zaskoczenie. Jego oczy są szeroko otwarte i bardzo ciemne, źrenice rozszerzyły się, wypełniając brązowe niczym pióra jastrzębia tęczówki.

Strzała, która sterczy z piersi Wilsona, unosi się i opada przy każdym mozolnie chwytanym oddechu. House zauważa lotkę strzały - małe, przycięte pióra posiadają szerokie czarne paski. Skupienie wzroku na owych piórach jest łatwiejsze niż patrzenie na Wilsona.

- Domine* - wykrztusza Wilson, a do House'a po raz pierwszy dociera, że Wilson nie ma na sobie garnituru ani fartucha, ani w ogóle żadnej współczesnej odzieży. Jest ubrany w coś, co wygląda na tunikę z szorstko utkanego sukna w kolorze bułanego konia. Jest noc, a oni znajdują się w lesie, ale drzewa się palą i jest jasno niemal jak w dzień. Wokół nich wiruje czarny popiół, niesiony podmuchami gorącego powietrza. W bliskiej odległości House słyszy krzyki mężczyzn, szczęk mieczy, krzyki konających ludzi i zwierząt.

Ciężki oddech Wilsona zwalnia, kiedy House ostrożnie opada na kolana, a następnie siada u jego boku.

- Gregori - odzywa się Wilson. - Gregori.

Patrzy na House'a, a po chwili nie patrzy już na nic.

Wilson jest martwy.

________________________________________________________________________________


House zrywa się do pionu, jego oddech brzmi jak chrapliwe, świszczące sapanie.

Co, do cholery?

Ten sen był taki żywy, taki przerażający, taki realistyczny. Płonący las, brzęk stalowych ostrzy uderzających o zbroje, wiatr ogrzany przez płomienie... Wilson nawet mówił po łacinie. Przez chwilę próbuje sobie przypomnieć, czy Wilson kiedykolwiek wspominał, że uczył się łaciny, po czym uświadamia sobie, że to nie Wilson, tylko jego własna podświadomość dostarczyła tych wszystkich szczegółów.

House spogląda w bok, odnajduje jaśniejący wyświetlacz cyfrowego budzika. 3:15. Nad ranem. Rzuca kolejnym przekleństwem. Teraz już za nic nie zaśnie. Stękając, obraca się na drugi bok, uważając na swoją prawą nogę.

Po paru chwilach mimo wszystko zasypia.

Tym razem nie śni mu się żaden sen.


- Co jest? - pyta Wilson. - Unikałeś mnie przez cały ranek. Co się dzieje?

- Nic - odrzeka ostro House. - Trudny pacjent. Nie przestaje kłamać.

- Jakby to stanowiło jakąś różnicę od normalności. - Wilson wyrzuca ręce w górę w odruchu frustracji i odchodzi.

House odprowadza go wzrokiem. Czeka, czy z pokoju konferencyjnego obok nich wyleci wystrzelona z łuku strzała.

To tylko sen, myśli. Tylko sen.

________________________________________________________________________________


Oddział czeka, stopy szurają nerwowo w półświetle pozornego brzasku.

Wnętrze okopu cuchnie. Okopy zawsze cuchną. Przynajmniej szczury jeszcze śpią; House nie znosi, kiedy te futrzane stworzenia wyrywają go ze snu, kłębiąc się wokół jego nóg.

Wilson posyła mu szeroki uśmiech, poprawiając palcami opaskę na swoim lewym bicepsie. Czerwony krzyż na białej tkaninie zdaje się jaśnieć pośród cieni.

House unosi gwizdek do warg i dmucha, a wtedy ogień artyleryjski rozświetla poranek niczym wschodzące słońce.

Mężczyźni wspinają się po drabinach, wysypując się ponad krawędzią okopu na teren [link widoczny dla zalogowanych]. Gromkie bum! działa kalibru 88 mm drażni uszy, ale to nic w porównaniu z monotonnym hukiem [link widoczny dla zalogowanych]. Powietrze jest przesycone odorem [link widoczny dla zalogowanych] i krwi.

House prowadzi naprzód swoich ludzi, zatrzymując się, by przeciąć zasieki z drutu kolczastego. Dokładnie w tym momencie, gdy jest zajęty operowaniem ciężkimi nożycami, Wilson zostaje trafiony.

W jednej chwili jest tuż przy nim, w następnej leży na plecach, a jaskrawoczerwony deseń pozostawiony przez kule z karabinu maszynowego przecina jego klatkę piersiową.

House klęka obok niego.

- Kapitanie - odzywa się Wilson, wypuszczając powietrze. Brązowe oczy zatrzymują się na błękitnych, po czym światło w brązowych oczach zaczyna blednąć.

Wilson jest martwy.

________________________________________________________________________________


Oczy House'a otwierają się gwałtownie.

- Kurwa.

Leży przez chwilę, jedynie oddychając. Co, do diabła?

Nic nie zakłóca nocnej ciszy na przedmieściach New Jersey - ani wystrzały z karabinów, ani salwy artylerii, ani świst gwizdków.

House zerka na budzik. 3:15. Znowu. Niech to szlag.

Tym razem nie kładzie się z powrotem spać.


- Przeprowadź to badanie jeszcze raz - mówi, oddając folder Cameron.

Lekarka patrzy na niego, ściągając brwi. House aż za dobrze zna tę minę, która mówi: "Postradał rozum, ale co ja na to poradzę?"

- Potrzebujesz snu - stwierdza, biorąc folder i przyciskając go do piersi. - Wyglądasz okropnie.

- Zawsze wyglądam okropnie - odpowiada opryskliwie House. - Pacjenci kłamią, ja okropnie wyglądam. Jest w tym niezły rytm, nie sądzisz?

Cameron odwraca się, przewracając oczami. Udaje, że nie zauważa, jak House połyka bez popijania dwa Vicodiny.


- Dobrze się czujesz?

Wilson przygląda mu się wnikliwie. Nie jest jasne, czy jego zakłopotanie zostało wywołane samym pytaniem, czy faktem, iż to House je zadał.

- Nie narzekam - odpowiada w końcu.

House udaje, że nie nic zauważa, kiedy patrzy, jak Wilson wrzuca do ust pastylkę [link widoczny dla zalogowanych]**.

________________________________________________________________________________


Strzały z pistoletów rozbrzmiewają głośno w zamkniętej przestrzeni, gdy sprawcy napadu na bank zaczynają strzelać do swoich zakładników. Dźwięk odbija się od ścian i zużywa całe dostępne powietrze.

Wilson leży na plecach ze wzrokiem utkwionym w suficie. Obie kule trafiły go w pierś. Jasna krew tętnicza wsiąka w dywan.

Przekręca głowę, próbując odszukać House'a.

- Co? - pyta, a po chwili: - Och... - I w następnej chwili jest już po nim.

________________________________________________________________________________


House przeklina. Jest 3:15 - jest tego pewien.

Boże, myśli. Boże boże boże. Kurwa mać. To się musi skończyć.

Przewracając się na bok, sięga po swoją komórkę i dzwoni pod pierwszy numer z listy szybkiego wybierania. Rozlegają się cztery sygnały, zanim połączenie zostaje odebrane.

- Doktor Wilson. - Znajomy głos jest niewyraźny ze zmęczenia, ale żywy.

House zatrzaskuje klapkę telefonu.

Upadłem tak nisko, że robię telefoniczne psikusy. Chyba tracę rozum.


Prześladuje Wilsona. Wie o tym, jednak nie potrafi przestać.

Jego oczy podążają za młodszym mężczyzną za każdym razem, kiedy ten przechodzi obok Diagnostyki. Obserwuje go ukradkiem, kiedy pracuje w klinice i podąża za nim, zachowując bezpieczną odległość, podczas obchodów. Podkrada kopie dziennych grafików Wilsona, żeby wiedzieć, gdzie onkolog przebywa w dowolnym momencie.

Wilson wie, że jest śledzony. Pochwycił wzrok House'a więcej niż raz podczas tej zabawy w kotka i myszkę. Zwykle tylko przewraca oczami. Ewentualnie spogląda ku sufitowi, jakby modlił się o cierpliwość. Zażywa więcej Tumsów, a House zastanawia się, czy swoim zachowaniem przyprawia Wilsona o niestrawność. Ma taką nadzieję. Zasłużył sobie na to, będąc nietaktownym dupkiem, który w taki sposób umiera w jego snach.

Podwładni House'a obserwują obu mężczyzn, ale nic na ten temat nie mówią.

________________________________________________________________________________


Śluzy powietrzne zostają sforsowane. Talarianie wdzierają się na pokład statku medycznego Argo Nightingale, a ludzie nic nie mogą na to poradzić.

Niewielki oddział ochrony zostaje prędko obezwładniony, a kosmici przystępują do swojego zadania, zabijając pacjentów w ich własnych łóżkach z morderczą efektywnością.

Porozumiewają się między sobą piskliwym świergotaniem. Ich opalizujące czarne pióra śmierdzą niczym wypalone główki zapałek. Ostre jak brzytwa szpony błyskają w pokładowym oświetleniu.

Niektórzy lekarze występują naprzód w daremnej próbie ochronienia swoich pacjentów. Wilson jest jednym z nich.

House może tylko patrzeć, jak Wilson zostaje otoczony i przyparty siłą do [link widoczny dla zalogowanych]. Pazur Talarianina wbija się w jego pierś, chwilowo przygważdżając go do ściany, po czym obcy wyszarpuje swój szpon, rozrywając na strzępy mięśnie i skórę. Olbrzymia kropla krwi rozpryskuje się w powietrzu.

Głowa Wilsona odchyla się do tyłu, a on sam powoli osuwa się na ziemię, doznawszy głębokiego [link widoczny dla zalogowanych]. House usiłuje się ruszyć, lecz ma świadomość, że śni i jest unieruchomiony sennym paraliżem o takiej sile, że ledwie może oddychać. Wilson obraca głowę. Jego usta się poruszają, ale nie wydobywa się z nich żaden dźwięk, kiedy życie blednie w jego oczach.

Na ścianie oddalonej o parę metrów widnieje wmontowany cyfrowy [link widoczny dla zalogowanych]. House patrzy, jak urządzenie odmierza kolejną minutę.

15:15

________________________________________________________________________________


House otwiera oczy.

Serce mu wali i jest zlany potem. W głębi umysłu ciągle słyszy tamto świergotanie, szczebioczące nawoływania morderczych kosmitów.

Talarianie, myśli. Chryste, jeśli już mam mieć takie sny, dlaczego nie może występować w nich [link widoczny dla zalogowanych]?

Nie musi patrzeć na zegarek, by wiedzieć, która godzina.

Trzeba to zakończyć w tej chwili. Dzisiaj.


- Gdzie jest Wilson?

Chase na moment podnosi wzrok, po czym z powrotem skupia uwagę na czytanym przez siebie czasopiśmie.

- Mówiłem ci już, że jest na zebraniu. Zgodnie z tym, co masz napisane na grafiku, który zwędziłeś.

- Powiedz nam jeszcze raz: czemu tak bardzo przejmujesz się miejscem pobytu doktora Wilsona? - Foreman kręci głową; tym razem jego mina oznacza "Wiem, że jesteś pomylony, ale podpisujesz moje czeki".

Cameron wchodzi do pokoju konferencyjnego, w samą porę by usłyszeć ostatnią część rozmowy.

- Też chcę się tego dowiedzieć - mówi. - To znaczy, doktor Wilson chyba nie umiera, zgadza się?


Pora lunchu dawno już minęła, kiedy House wreszcie dopada Wilsona w jego biurze.

Wilson przedziera się przez stos akt i kart pacjentów, i ledwie odrywa od nich wzrok, gdy House pakuje się do środka.

- Jestem teraz trochę zajęty, House.

- Zbyt zajęty, żeby się ze mną zobaczyć?

- Um - mamrocze Wilson, notując coś w dokumencie, który ma przed sobą. Tak naprawdę nie zwraca uwagi na nic innego, więc House wykorzystuje ten czas, by przyjrzeć się swojemu przyjacielowi.

Wilson sprawia wrażenie zmęczonego. Jest nieco blady, nieco sfatygowany. Niezwykła rzecz jak na Wilsona. Podczas gdy House patrzy, Wilson bierze z biurka małą plastikową butelkę i wytrząsa z niej kolejnego Tumsa. Podnosi wzrok i napotyka wlepione w siebie oczy House'a.

- No co?

House nie odpowiada i po chwili Wilson wzdycha.

- Śmiało, wiem, że chcesz to powiedzieć.

- Co chcę powiedzieć?

- Masz ochotę rzucić jakimś sarkastycznym porównaniem między moimi Tumsami a twoim Vicodinem. Przynajmniej ja nie mogę połykać bez popijania leków na [link widoczny dla zalogowanych].

- [link widoczny dla zalogowanych]?

Wilson wzrusza ramionami i krzywiąc się nieznacznie, pociera dłonią wzdłuż szczęki.
- Niestrawność. Prawdopodobnie po tym rybnym [link widoczny dla zalogowanych], które kazałeś mi zjeść kilka dni temu.

- Nie kazałem ci go jeść, sam je zamówiłeś. [link widoczny dla zalogowanych] może być...

House milknie. Spogląda na mały zegar w drewnianej oprawie stojący na biblioteczce Wilsona.

3:01.

- House?

House ponownie koncentruje się na Wilsonie.

- Wszystkie trafiły w twoją klatkę piersiową. Strzała. Kule. Nawet tamten szpon.

Wilson mruga. - Moją... co? Jaki szpon?

3:05.

- Masz [link widoczny dla zalogowanych].

Wilson znowu mruga i odchyla się na swoim fotelu.

- Nie mam ataku serca. Jestem lekarzem, nie wydaje ci się, że wiedziałbym, gdybym miał zawał?

House podchodzi bliżej do biurka, aż się o nie opiera.

- Zawał? Tak, ale nigdy nie przyznałbyś się przed sobą, że coś może się dziać, bo wtedy to tobie byłaby potrzebna pomoc.

House kładzie obie dłonie na blacie biurka. Tylko parę centymetrów dzieli jego twarz od twarzy Wilsona.

- Znalazłbyś się wśród tych 40% osób, które nie wzywają lekarza, które nie chcą nikomu zawracać głowy swoimi problemami, które myślą, że im coś takiego nie może się przytrafić. Pacjenci kłamią, ale lekarze również.

Usta Wilsona są rozchylone, a jego czoło pokrywa cienka warstwa potu. Bierze głęboki wdech.

- House, ostatni raz mówię ci, że nie...

Zdanie zostaje zdławione w połowie, a Wilson krzywi się z bólu i chwyta się za lewe ramię. Pióro, które trzymał w dłoni, upada na podłogę, lądując na dywanie z cichym stukotem.

3:10.

House okrąża biurko. Jedną ręką trzyma prawy nadgarstek Wilsona, podczas gdy drugą podnosi słuchawkę telefonu, który stoi na blacie. Wystukuje wewnętrzny numer na ostry dyżur.

- Mówi doktor Gregory House, potrzebny mi pełny zestaw reanimacyjny do gabinetu doktora Jamesa Wilsona, [link widoczny dla zalogowanych]. Pacjent to trzydziestoośmioletni biały mężczyzna, w każdej chwili może dojść u niego do zatrzymania akcji serca.

Tętno Wilsona jest rzadkie i słabo wyczuwalne.
- Nie... sądzisz... że to trochę... dramatyczne? - rzęzi onkolog.

- Zamknij się - warczy House. - Talarianie cię nie dopadną. Nie tym razem.

- Jacy... Tala...

Wilson wydaje niski, gardłowy odgłos i bezwładnie osuwa się na House'a.

3:15.



Lekka dłoń dotyka jego ramienia.

- Wiesz, że on z tego wyjdzie - odzywa się Cuddy. - Może pójdziesz trochę odpocząć? Albo coś zjeść?

House porusza się nieznacznie na niemiłosiernym krześle należącym do wyposażenia OIOMu. Powinien był powiedzieć któremuś z dzieciaków, żeby przynieśli mu poduszkę; jego tyłek prawie zdrętwiał od długotrwałego siedzenia, a jego noga stała się rezerwuarem tępego, nieznośnego bólu.

Wilson śpi, nieświadomy obecności ich obojga. Podjęto już badania, by określić, jak duża część jego mięśnia sercowego uległa uszkodzeniu na skutek zawału.

- Niczego mi nie trzeba - zapewnia Cuddy, lecz wie, słysząc, jak prycha w odpowiedzi, że ona mu nie wierzy. Nie obchodzi go to. Zje coś i prześpi się później. Ale nie teraz.

Nie teraz, kiedy coś może mu się przyśnić.


~ fin


Cytat:
* Domine - z łac. Panie

** Tums - lek stosowany w nadkwaśności soku żołądkowego i związanych z nią dolegliwościach, takich jak zgaga, zapalenie przełyku, niestrawność, uczucie pełności, nudności, odbijanie się, wzdęcia. ([link widoczny dla zalogowanych])


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Śro 3:38, 18 Mar 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:19, 22 Lut 2015    Temat postu:

Ja czytam! Tylko rzadziej się ujawniam... ale I hope, że to się poprawi, jak już oddam I rozdział
I mam nadzieję, że obie ręce mają się dobrze!

Cytat:
Wilson nie ma na sobie garnituru ani fartucha, ani w ogóle żadnej współczesnej odzieży. Jest ubrany w coś, co wygląda na tunikę z szorstko utkanego sukna w kolorze bułanego konia
ooookej, fajne wdzianko, ale niech on lepiej zostanie przy fartuchach

Cytat:
- Gregori - odzywa się Wilson. - Gregori.
czemu nie Gregory... z "i" to takie dziwne

Cytat:
Tym razem nie śni mu się żaden sen. Albo nie pamięta…
tak jak ja nie pamiętam snów z Hju

Cytat:
Wilson jest martwy.
Ups, a myślałam, że to był taki jednorazowy sen

Cytat:
- Wyglądasz okropnie.
Głupia, jak tak może powiedzieć… House zawsze jest piękny!

Cytat:
House kładzie obie dłonie na blacie biurka. Tylko parę centymetrów dzieli jego twarz od twarzy Wilsona.
I nie dzieje się nic więcej??

Cytat:
Zdanie zostaje zdławione w połowie, a Wilson krzywi się z bólu i chwyta się za lewe ramię. Pióro, które trzymał w dłoni, upada na podłogę, lądując na dywanie z cichym stukotem.
akurat o tej porze

Cytat:
- Zamknij się - warczy House. - Talarianie cię nie dopadną. Nie tym razem.


Cytat:
~ fin
no jak to koniec w takim momencie??? Nie bawię się tak, ja chce czytać dalej...

I know, że to miniaturka i w ogóle, no ale głupio, że fik przerwany w takim momencie... Ale fajny motyw ze snami i z godziną
Ficzek mi się naprawdę podobał, fajnie wymyślone. No i te sny... na tyle sposobów Wilson umierał, a potem tak naprawdę tylko jakiś nudny zawał
Weny na coś jeszcze, jeśli się szykuje, i nie martw się, że to spóźnione walentynki! : *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 4:02, 23 Lut 2015    Temat postu:

Wiem, wiem i czymam kciuki, żeby się poprawiło A pacząc po wejściach w temat, to jeszcze trochę osób czyta i się nie ujawnia... *sniff*
Yeah, póki co so far so good i mam nadzieję, że tak zostanie

advantage napisał:
ooookej, fajne wdzianko, ale niech on lepiej zostanie przy fartuchach
i krawatach! nie można zapomnieć o krawatach Wilsona!

advantage napisał:
czemu nie Gregory... z "i" to takie dziwne
łacina była dziwna... i dlatego umarła

advantage napisał:
Albo nie pamięta… tak jak ja nie pamiętam snów z Hju
a czo ja mam powiedzieć, skoro pamiętam głównie koszmary?

advantage napisał:
Ups, a myślałam, że to był taki jednorazowy sen
wtedy fik nie nazywałby się "Prawidłowość"

advantage napisał:
Głupia, jak tak może powiedzieć… House zawsze jest piękny!
nawet [link widoczny dla zalogowanych]?


advantage napisał:
I nie dzieje się nic więcej??
hej, sama stwierdziłaś, że to "więcej" Ci się znudziło

advantage napisał:
no jak to koniec w takim momencie??? Nie bawię się tak, ja chce czytać dalej...
a gdyby dalej było więcej Cuddy?

advantage napisał:
fajny motyw ze snami i z godziną
i ta strzała w sercu (czy gdzieś) na początek -- taka walentynkowa!

advantage napisał:
Ficzek mi się naprawdę podobał, fajnie wymyślone. No i te sny... na tyle sposobów Wilson umierał, a potem tak naprawdę tylko jakiś nudny zawał
well, przynajmniej na "nudny zawał" House mógł coś poradzić And yeah, mnie to samo urzekło w tym fiku, dlatego się nim zajęłam, chociaż tak bardzo nie cierpię narracji w czasie teraźniejszym

Dziękować very much!
Na razie będę się trzymać "zapomnianego początku", chociaż nie wiem, czy jakiś bonus nie pojawi się na Wielkanoc... Bo mam takiego fajnego fika, który mnie nęci od lat (i nawet lata temu zrobiłam do niego wstępny risercz)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:39, 27 Lut 2015    Temat postu:

House nawet sny ma prorocze jak o Wilsona chodzi No i jego ochronę. Na szczęście zrozumiał i w porę się nim zajął. Już myślałam, że Wilsona postrzelą w szpitalu naprawdę.
Cieszę się i dziękuję za walentynkowy ff


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 4:23, 03 Mar 2015    Temat postu:

Jeśli o mnie chodzi, to wolałabym, żeby House miał erotyczne prorocze sny z Wilsonem w roli głównej, no ale cusz... you can't always get what you want
Postrzał nie byłby w sumie taki straszny... IMO byłoby gorzej, gdyby spełnił się ostatni sen House'a - tylko że w roli szponiastego kosmity wystąpiłaby Cuddy

Miło mi, że ficzek się podobał i dzięki, cała przyjemność po mojej stronie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:04, 03 Mar 2015    Temat postu:

Jeszcze będzie miał o ile już nie miał Gdyby Cuddy była tym potworem House obudziłby się z krzykiem Postrzelony Wilson to fajny temat. Oczywiście potem doszedłby do zdrowia. No i reakcja House'a (w serialu zabrakło mi reakcji Wilsona na postrzelenia House'a).
Podobał i sprawił przyjemność


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 5:15, 04 Mar 2015    Temat postu:

Ale w fiku nie miał, więc gdybanie się nie liczy
Nie no, we śnie kosmita pozostałby kosmitą - to w realu mielibyśmy do czynienia z Cuddy... A House może nie stałby bezradnie, tylko by ją zabił

Taki mi się fik o postrzelonym Wilsonie przypomniał: [link widoczny dla zalogowanych] I krótki alternatywny ficzek, w którym Wilson nie przeżył: [link widoczny dla zalogowanych]
W serialu wielu rzeczy zabrakło Na przykład zabrakło panikującego Wilsona, kiedy House był zakładnikiem zdesperowanego pacjenta w "Last resort" Na szczęście dzięki tym brakom fikopisaczom nie brakowało tematów na fiki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 5:33, 04 Mar 2015    Temat postu:

Skoro tak twierdzisz
Jeśli skrzywdziłaby Wilsona we śnie albo naprawdę to kto wie co by jej zrobił Zresztą planujący zemstę za krzywdy Wilsona House to świetny temat Podoba mi się taka wizja a Gregory z pewnością dobrze by ją zaplanował i skutecznie wcielił w życie.

Dziękuję, chętnie przeczytam Są jeszcze jakieś ff gdzie Wilson zostaje porwany (ewentualnie House)? Albo gdzie któryś z nich traci pamięć?

Niestety zabrakło a od piątego sezonu to już w ogóle w Hilsonie zrobił się miszmasz. Niemniej szkoda - chętnie zobaczyłabym obydwie reakcje w serialu. Na szczęście.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 6:29, 04 Mar 2015    Temat postu:

oj no co ja poradzę, że lubię konkrety?

oh yea, definitywnie świetny pomysł - i jeszcze jedna rzecz, której zabrakło w serialu. To znaczy, chodzi mi o skuteczną zemstę na Cuddy. Bo co to miało być, że House tylko wjechał w jej dom i jeszcze trafił za to do więzienia?!

Proszę bardzo, na zdrowie
Uuuh, nie pamiętam niczego o porwaniu, ale kojarzę dwa o amnezji:
[link widoczny dla zalogowanych] - nie wiem już, o czym to dokładnie było, więc chyba mnie nie zachwycił, szczególnie w porównaniu do innych fików tej autorki
Fic "Watermark" - poleciła mi go kiedyś Katty B.; ją zachwycił, a mnie jakoś nie bardzo... pewnie dlatego, że zabrakło w nim slashu Autorka niestety skasowała fika z neta, więc ściągnij zapisane stronki z mojego chomika: [link widoczny dla zalogowanych] (mam nadzieję, że stronki się otworzą bez problemu)

wygooglałam jeszcze dwa fiki z amnezją, ale ich nie czytałam, więc nic Ci o nich nie powiem:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

a tutaj fik prawdopodobnie o porwaniu (też dzięki uprzejmości wujka guugle )
[link widoczny dla zalogowanych]


Masz 100% racji. Dobry Hilson skończył się w 5x04, a później scenarzyści zupełnie wypięli się na Hilsona i tylko dzięki wspaniałej grze Hju i RSLa mogliśmy czasami poczuć tę dawną chemię między chłopakami.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Śro 6:32, 04 Mar 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:11, 05 Mar 2015    Temat postu:

Ja też choć przy nich moja wyobraźnia bardzo działa

Mógłby się na niej zemścić. Finał siódmego sezonu to porażka, najgorszy finał w tym serialu. W każdym razie największa durnota. House który wjechał w ścianę i się nie zabił ani nie zranił, tylko przebił ścianę a po chwili od kuśtykał w stronę zachodzącego słońca xD Jeszcze Wilsona zranił. Nie warto było iść do więzienia przez Cuddy.

Bardzo dziękuję Lubię czytać ff i slashowe i friendshipowe Niestety nie mogę poradzić z Watermark. Nie idzie.

Niestety, czego nie mogę darować Davidowi i innym za to odpowiedzialnym. Hilson dobry pojawiał się jeszcze potem, ale było go mało. Rozumiem, że po finale czwartego sezonu między chłopakami nie mogło być już tak samo, ale bez przesady. Wilson który 'głaskał rękę House na stole a kopał pod nim, o tyle dobrze, że nie w chorą nogę' i jakoś to było.
Brakowało mi reakcji Wilsona na postrzał House'a, jednak patrząc na cały odcinek mogę to przetrawić. Za to brak reakcji na uwięzionego House'a (jak już wspomniałaś) i nie odwiedzenie go w więzieniu ani razu to szczyt. W ogóle późniejsze zachowania Jamesa to istna huśtawka, gdzie zaczął mnie wpieniać. Wcześniej też zdarzało mu się mnie irytować, ale tak po Wilsonowemu.
Szkoda, naprawdę szkoda tego bromancu, który zrobił się bez polotu. Z małymi wyjątkami. Niemniej chłopcy dawali radę i z takim scenariuszem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 3:32, 05 Mar 2015    Temat postu:

Faberry napisał:
Mógłby się na niej zemścić. Finał siódmego sezonu to porażka, najgorszy finał w tym serialu. W każdym razie największa durnota. House który wjechał w ścianę i się nie zabił ani nie zranił, tylko przebił ścianę a po chwili od kuśtykał w stronę zachodzącego słońca xD Jeszcze Wilsona zranił. Nie warto było iść do więzienia przez Cuddy.
nadal nie widziałam finału s07, ale z tego co wiem, tylko trochę wyprzedza finał s06 w kategorii durnot-i-porażek.
Ściany domów w USA są przeważnie zrobione z jakichś tekturopodobnych materiałów, więc tamto akurat nie jest takie niemożliwe. Za to wsadzenie go do więzienia było idiotyczne i w realu byle adwokat by go wybronił, argumentując to niestabilnością psychiczną House'a i tym, że był on na silnych lekach, więc w ogóle nie powinien zostać wypuszczony ze szpitala. W najgorszym razie House dostałby grzywnę, nakaz prac społecznych i/lub wyrok w zawieszeniu, a jeśli już poszedłby do więzienia, to do takiego, które przypomina sanatorium, a nie jakąś placówkę pełną degeneratów. No ale skoro scenarzyści wysłali House'a do psychiatryka jak z horroru, to i z więzieniem musieli pójść na całość


Faberry napisał:
Bardzo dziękuję Lubię czytać ff i slashowe i friendshipowe Niestety nie mogę poradzić z Watermark. Nie idzie.
do usług Buuuu z tym Watermark. To specjalnie dla Ciebie wkleiłam tekst do pdfa - [link widoczny dla zalogowanych] Częstuj się

Faberry napisał:
Niestety, czego nie mogę darować Davidowi i innym za to odpowiedzialnym. Hilson dobry pojawiał się jeszcze potem, ale było go mało. Rozumiem, że po finale czwartego sezonu między chłopakami nie mogło być już tak samo, ale bez przesady.
hmmm... w sławnym bromance'owym wywiadzie panowie powiedzieli, że 'jeśli przyjaźń chłopaków przetrwa po finale s04, to może być tylko lepiej'... I po tym, co oglądaliśmy w 5x04 liczyłam, że te słowa będą prorocze, ale scenarzyści woleli zająć się Huddy i spieprzyć postać Wilsona

Faberry napisał:
Wilson który 'głaskał rękę House na stole a kopał pod nim, o tyle dobrze, że nie w chorą nogę' i jakoś to było.
LOL, wspaniałe określenie

Faberry napisał:
Brakowało mi reakcji Wilsona na postrzał House'a, jednak patrząc na cały odcinek mogę to przetrawić. Za to brak reakcji na uwięzionego House'a (jak już wspomniałaś) i nie odwiedzenie go w więzieniu ani razu to szczyt. W ogóle późniejsze zachowania Jamesa to istna huśtawka, gdzie zaczął mnie wpieniać. Wcześniej też zdarzało mu się mnie irytować, ale tak po Wilsonowemu.
zgadzam się na 100%

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 3:57, 05 Mar 2015    Temat postu:

Rozumiem. Finał szóstego jakoś przełknęłam, ale siódmy. Masakra! Jeśli tak to szkoda mi Amerykanów, że to u nich takie proste. Niemniej House stać na lepszy odwet na Cuddy. Zdecydowanie zgadzam się co do kwestii więzienia. House naprawdę musiał tam pójść wedle scenarzystów bo jakże by inaczej xD W końcu Cuddy musi być górą. Na pewno tak by z nim było gdyby scenarzyści porządnie wzięli się za wjechanie w dom Lisy, ale trzeba było przecież zgnoić Grega.

Dziękuję

Zgrzytam zębami do dziś jak sobie przypomnę co dostaliśmy. Czemu ludzie odpowiedzialni za to i którym dobrze a w każdym razie nieźle wcześniej szło z wątkami i serialem zrobili takie coś. Serial nadal bardzo lubię jako całość, ale mam żal. Szczególnie za Hilsona, bo jestem fanką.
Huddy swoją drogą, ale czemu kosztem chłopaków? Co Shore łykał przy pisaniu i prowadzeniu House MD od piątego sezonu? Nie zdziwiłabym się gdyby to samo co Ryan Murphy przy ostatnich sezonach Glee.
Wilson się tak rozmemłał, że szok. Jego postać chwilami podrygiwała jeszcze jak i cały Hilson, ale jednak... no nie.

Dziękuję, tak właśnie czułam oglądając kolejne sezony.

Wilson nawet zmieniony wydarzeniami po finale czwartego sezonu nie byłby taki, ale spaprali sprawę. Nie wiadomo po co, bo ja nie wiem. Konstrukcja postaci niemal równia pochyła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:08, 05 Mar 2015    Temat postu:

Richie117 napisał:
Wiem, wiem i czymam kciuki, żeby się poprawiło A pacząc po wejściach w temat, to jeszcze trochę osób czyta i się nie ujawnia... *sniff*
Yeah, póki co so far so good i mam nadzieję, że tak zostanie
ja też… No i może prędzej czy później ktoś się ujawni

Richie117 napisał:
i krawatach! nie można zapomnieć o krawatach Wilsona!
i bluzie McGill!

Richie117 napisał:
<img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/czuwa.gif"> a czo ja mam powiedzieć, skoro pamiętam głównie koszmary?
Na pewno śni Ci się też coś innego, weselszego Mnie się raz śniło, że Hju mnie przytulał i już miał mnie pocałować, ale przerwała nam moja babcia... No też praktycznie koszmar!

Richie117 napisał:
wtedy fik nie nazywałby się "Prawidłowość"
no tak, troche mi zajęłozanim się zorientowałam

advantage napisał:
nawet [link widoczny dla zalogowanych]?
no oczywiście!!! Nawet House na niby detoksie z trzeciego sezonu, rzygający do kibla

Richie117 napisał:
hej, sama stwierdziłaś, że to "więcej" Ci się znudziło
tak! ale jakoś i tak się tego spodziewam i czekam aż się pojawi, gdzie teoretycznie by mogło

Richie117 napisał:
a gdyby dalej było więcej Cuddy? <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/chowa.gif">
jakby byli też chłopaki, to przeżyję

Richie117 napisał:
i ta strzała w sercu (czy gdzieś) na początek -- taka walentynkowa!
tak! Przecież walentynki to nie tylko era

Richie117 napisał:
well, przynajmniej na "nudny zawał" House mógł coś poradzić And yeah, mnie to samo urzekło w tym fiku, dlatego się nim zajęłam, chociaż tak bardzo nie cierpię narracji w czasie teraźniejszym
a o ile fajniej by było, gdyby House mógł coś poradzić na te kosmiczne, prehistoryczne czy jakieś tam jeszcze śmierci

Richie117 napisał:
Na razie będę się trzymać "zapomnianego początku", chociaż nie wiem, czy jakiś bonus nie pojawi się na Wielkanoc... Bo mam takiego fajnego fika, który mnie nęci od lat (i nawet lata temu zrobiłam do niego wstępny risercz)
super! To jak coś, to czekam to Wielkanocy A fik z jakiej kategorii? Bo na Wielkanoc to koniecznie coś o jajkach

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 5:00, 09 Mar 2015    Temat postu:

Faberry napisał:
Niemniej House stać na lepszy odwet na Cuddy. Zdecydowanie zgadzam się co do kwestii więzienia. House naprawdę musiał tam pójść wedle scenarzystów bo jakże by inaczej xD W końcu Cuddy musi być górą. Na pewno tak by z nim było gdyby scenarzyści porządnie wzięli się za wjechanie w dom Lisy, ale trzeba było przecież zgnoić Grega.
a co jeśli powiem (o czym gdzieś już pisałam), że oryginalnie akcja House'a nie miała być odwetem, tylko on miał wjechać w ten dom, żeby ratować Cuddy z pożaru? Tak przynajmniej wynika z w miarę pewnych plotek. Tyle że LE w ostatniej chwili postanowiła odejść z serialu, więc TPTB musiało wymyślić jakiś pretekst odejścia Cuddy, i do scenariusza wprowadzono poprawki. A House'a zgnoili prawdopodobnie w ramach pseudo-zemsty za odejście LE...

Faberry napisał:
Czemu ludzie odpowiedzialni za to i którym dobrze a w każdym razie nieźle wcześniej szło z wątkami i serialem zrobili takie coś. (...) Huddy swoją drogą, ale czemu kosztem chłopaków? Co Shore łykał przy pisaniu i prowadzeniu House MD od piątego sezonu?
(...)Wilson nawet zmieniony wydarzeniami po finale czwartego sezonu nie byłby taki, ale spaprali sprawę. Nie wiadomo po co, bo ja nie wiem. Konstrukcja postaci niemal równia pochyła.
to tylko domysły, ale nie bezpodstawne. Około 5. sezonu Shore zaczął olewać "House'a" i myśleć o dalszej karierze, a całym tym cyrkiem rządziła Huddystka i psiapsiółka LE (zapomniałam już, jak się nazywała) - to wyjaśnia Huddy. A odbyło się to kosztem chłopaków, bo Hju i RSL krytykowali to, co się dzieje, więc żeby się na nich zemścić, zmuszano ich do grania czegoś, co im się nie podobało (najlepszy przykład: RSL stwierdził, że Huddy jest nudne i przyprawia go o mdłości, a w innym wywiadzie - że nie chce, żeby Wilson się z kimś wiązał -- i bach! chwilę później dostaliśmy wątek Sam...). Poza tym zmasakrowanie postaci Wilsona było sposobem na udupienie House'a i uwiarygodnienie Huddy, bo bez swojego jedynego przyjaciela House'owi tylko Cuddy została... problem w tym, że Cuddy brakowało potencjału i scenarzyści nie dali rady wcisnąć jej na miejsce Wilsona.
Niestety, na personalnych porachunkach w ekipie zwykle musi ucierpieć serial i widzowie

***

advantage napisał:
No i może prędzej czy później ktoś się ujawni
oby nie czekali z tym coming outem, aż Horum całkiem wymrze

advantage napisał:
i bluzie McGill!
bad, bad me! Wilson tak rzadko ją nosił, że zdążyłam zapomnieć

advantage napisał:
Na pewno śni Ci się też coś innego, weselszego Mnie się raz śniło, że Hju mnie przytulał i już miał mnie pocałować, ale przerwała nam moja babcia... No też praktycznie koszmar!
być może, ale tego nie pamiętam
oh, poor you to chyba jednak wolę te moje angstowe sny, niż żeby trafił mi się taki rozkoszny sen z przerażającym finałem

advantage napisał:
no tak, troche mi zajęło zanim się zorientowałam
dlatego czeba zawsze uważnie czytać tytuły

advantage napisał:
no oczywiście!!! Nawet House na niby detoksie z trzeciego sezonu, rzygający do kibla
z tym to się akurat zgadzam - House na niby-detoksie nie wyglądał jak zombi, a biel porcelany podkreślała błękit jego oczu

advantage napisał:
tak! ale jakoś i tak się tego spodziewam i czekam aż się pojawi, gdzie teoretycznie by mogło
jesteś jak przeciętny użytkownik internetów, który narzeka, że się napchał obiadem, ale i tak rozgląda się za deserem

advantage napisał:
jakby byli też chłopaki, to przeżyję
omatko

advantage napisał:
a o ile fajniej by było, gdyby House mógł coś poradzić na te kosmiczne, prehistoryczne czy jakieś tam jeszcze śmierci
hmmm... gdyby House we śnie ratował Wilsona pocałunkiem, a później spróbował tej metody w realu?

advantage napisał:
super! To jak coś, to czekam to Wielkanocy A fik z jakiej kategorii? Bo na Wielkanoc to koniecznie coś o jajkach
i teraz się zastanawiam, czy się za wcześnie nie pochwaliłam, bo ten fik jest dość długi, a czasu coraz mniej
anyway, fik jest z kategorii tych, w których House robi sobie jaja z Wilsona... Może być?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:41, 14 Mar 2015    Temat postu:

Tak źle i tak niedobrze. Chciałabym by wątek Huddy zakończyli bez takiej dramy. Mi późniejszy brak Cuddy wcale nie przeszkadzał. Mogła odejść z tylu powodów... zepsuli to.

Więc najpewniej wszystko jasne... Choć nadal dziwi mnie, że nie można było prowadzić Hilsona i Huddy dobrze jednocześnie?
Bez Wilsona House'owi zostałaby tylko Cuddy? No może, ale ja tego nie kupuje. Nie cierpię robienia czegoś na odwal.
Czytałam o tym krytykowaniu RSL Huddy, ale nie wiem gdzie można to obejrzeć albo przeczytać. W ogóle nie dziwię się chłopakom, że krytykowali.
Niestety


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 3:32, 18 Mar 2015    Temat postu:

Fabbery napisał:
Chciałabym by wątek Huddy zakończyli bez takiej dramy. Mi późniejszy brak Cuddy wcale nie przeszkadzał. Mogła odejść z tylu powodów... zepsuli to.
yeah, well, całe to Huddy było jedną wielką dramą, więc jak mogłoby się to skończyć w cywilizowany sposób? Oczywiście, że mi też nie brakowało Cuddy z ósmym sezonie, tym bardziej że Hju i RSL niemal wrócili do dawnej formy bez LE w pobliżu. Gdyby tylko związane z Cuddy kłopoty nie ciągnęły się za House'em, to byłby to sezon idealny
Mhm, naszym zdaniem zepsuli, ale to zależy, co chcieli osiągnąć - jeżeli ich celem było udupienie House'a, to na pewno nie osiągnęliby tego efektu, gdyby Cuddy odeszła sobie cicho i spokojnie...

Fabbery napisał:
Choć nadal dziwi mnie, że nie można było prowadzić Hilsona i Huddy dobrze jednocześnie?
jasne, że można by było - fiki są na to najlepszym dowodem. Ale znowu: jeśli TPTB chcieli dać Huddy monopol na ten serial, to musieli wykończyć Hilsona (jak wcześniej wykończyli Hamerona). Nie wiem, czy się śmiać czy płakać, bo w rezultacie zniszczyli wszystko i nawet Huddystki im nie zostały

Fabbery napisał:
Bez Wilsona House'owi zostałaby tylko Cuddy? No może, ale ja tego nie kupuje.
a kto jeszcze zostałby House'owi? Cam i 13 odeszły na amen, Foreman nigdy nie był zainteresowany przyjaźnią z House'em, do poziomu Tauba House by się nie zniżył, a Chase może wypada przekonująco w roli przyjaciela w fikach, ale w serialu za bardzo aspirował do stanowiska geniusza diagnostyki ( ) Ostatnia nadzieja w tej prostytutce, którą House tak rozpaczliwie chciał zatrzymać przy sobie

Fabbery napisał:
Czytałam o tym krytykowaniu RSL Huddy, ale nie wiem gdzie można to obejrzeć albo przeczytać.
ten szczególnie pamiętny wywiad RSLa możesz zobaczyć tutaj: [link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:25, 19 Mar 2015    Temat postu:

Niestety. Tylko szkoda mi nawet było gdy Cuddy nie pojawiła się w ostatnim odcinku serialu na pogrzebie House'a. Wszyscy byli.
Mogli go jednak nie gnoić. I tak cierpiał po zerwaniu.

Wiem, że można. W ff. Chodziło mi o to w serialu i to mnie dziwi. Drażni mnie to co zrobili. Podwójnie bo Huddy od początku nie cierpię a Hilsona uwielbiam.

Wtedy to niestety nie, ale tak czy owak Cuddy jest zbyt beznadziejna na ostatnią nadzieje House'a. Szkoda go dla niej.

Dziękuję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 4:08, 22 Mar 2015    Temat postu:

Faberry napisał:
Tylko szkoda mi nawet było gdy Cuddy nie pojawiła się w ostatnim odcinku serialu na pogrzebie House'a. Wszyscy byli.
obiektywnie rzecz biorąc, to mi również było tego szkoda (troszeczkę ), ale generalnie - jeżeli nieobecność Cuddy wynikała z tego, że LE się obraziła i nie chciała wrócić - to nie stało się źle, zwłaszcza jeśli przy okazji LE dorobiła się opinii zafochanej primadonny Naprawdę żal mi było tego, że w pogrzebie House'a uczestniczyła ledwie garstka ludzi; przecież znał go cały szpital, tylu ludziom uratował życie... czy oni wszyscy serio aż tak go nienawidzili, że nie mogli przyjść? (okej, rozumiem, że Shore musiał ciąć koszty, ale wynajęcie kilkunastu statystów nie kosztowałoby tak dużo...)

Faberry napisał:
Mogli go jednak nie gnoić. I tak cierpiał po zerwaniu.
that's the point! gdyby tylko cierpiał, to widzowie dostrzegliby w nim istotę ludzką i mu współczuli, a kumplujące się z LE TPTB najwidoczniej chciało, żeby House'a wszyscy znienawidzili, dlatego tak mocno podkreślali, że skrzywdził Cuddy i w ogóle jest zły

Faberry napisał:
Wiem, że można. W ff. Chodziło mi o to w serialu i to mnie dziwi. Drażni mnie to co zrobili. Podwójnie bo Huddy od początku nie cierpię a Hilsona uwielbiam.
cusz, dlaczego tego nie zrobili w serialu, to już wyjaśniłam teraz już nie ma sensu się tym irytować, najlepiej całkiem zapomnieć i zająć się fikami

niemazaco


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:57, 23 Mar 2015    Temat postu:

Trochę jednak szkoda. Naprawdę tak źle z LE na planie było?
Mogło przyjść więcej osób, no ale...

House'a na szczęście nie wszyscy znienawidzili. Rozumiem, że Cuddy mogła i chciała to miała powód do boczenia się, ale na dłuższą metę przegięła ona a nie Greg. Więc gdzie on ją tak bardzo skrzywdził? Ona jego owszem.

Wiem i dziękuję ;* Ostatnio przypominałam sobie House MD, nie wszystkie odcinki, ale sezony owszem i potem trafiłam na Horum więc poirytowałam się od nowa
FF to najlepsza rzecz



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 2:07, 28 Mar 2015    Temat postu:

Faberry napisał:
Naprawdę tak źle z LE na planie było?
well, prawdę znają tylko ci, którzy tam byli ale z tego, co nam wiadomo, to na pewno fajnie się z nią nie pracowało.

Faberry napisał:
House'a na szczęście nie wszyscy znienawidzili. Rozumiem, że Cuddy mogła i chciała to miała powód do boczenia się, ale na dłuższą metę przegięła ona a nie Greg. Więc gdzie on ją tak bardzo skrzywdził? Ona jego owszem.
chyba nikt, kto ma trochę rozumu, nie mógł go znienawidzić... ostatecznie tylko Huddystki ziały nienawiścią do House'a. Mnie nie pytaj, bo ja tego nie ogarniam Ale gdybyś poczytała komentarze Huddzin pod finałowym odcinkiem s07 (i innymi epami, gdzie House "krzywdził" Cuddy), to one powinny Ci wszystko wyjaśnić

Uuuuh, mam nadzieję, że jednak znalazłaś na Horum więcej powodów do radości niż do irytacji
Mnie trochę ostatnio korci, żeby rzucić okiem na jakieś odcinki House'a, ale nie mogę się zdecydować, czy lepiej się zdołować starymi dobrymi epami, czy wkurzać się na resztę epów


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:25, 29 Mar 2015    Temat postu:

No tak, ale tak z plotek i przecieków. Rozumiem.

Właśnie. Chyba jakieś fanatyczne Huddystki. Wyjaśnią na pewno jeśli poczytam

Horum mnie nie irytuje. Co najwyżej mogą pewne posty. Chodziło mi o serial House MD. Scenarzyści, Shore etc.
Obejrzyj co lepsze To co dobre


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:15, 05 Kwi 2015    Temat postu:

Faberry napisał:
Chyba jakieś fanatyczne Huddystki.
to są jakieś inne, nie-fanatyczne? bo ja spotkałam się najwyżej z takimi, które były nieco lepiej wychowane od pozostałych i umiały się powstrzymać od wpychania Huddy innym za wszelką cenę.

Faberry napisał:
Obejrzyj co lepsze To co dobre
obejrzałam kilka powtórkowych epów na tvn7 (akurat leci 2. sezon) i, damn... jakoś nie widzę już tego w taki sam sposób jak dawniej... chyba lepiej przestanę oglądać te powtórki, żeby się nie okazało, że z powodu ostatnich sezonów przestały mnie zachwycać nawet te pierwsze

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:34, 07 Kwi 2015    Temat postu:

Zwykle pewna grupa osób psuje opinie całej grupie, fandomowi. Gorzej jak tych normalnych jest mniej.

Zawsze już inaczej bo zna się całość. Wiem, że leci. Mam nadzieje, że i tak stare odcinki cieszyć będą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:55, 12 Kwi 2015    Temat postu:

Mhm, niestety. Ale nie powiedziałabym, że normalnych było mniej - na moje oko Huddystki stanowiły mniejszość, tylko udało im się zakrzyczeć normalną resztę.

Może częściowo chodzi o to, że znam całość, ale większym problemem jest to, jak z czasem zepsuto wszystkich bohaterów i ja teraz podświadomie doszukuję się tego zepsucia w starszych sezonach. Jakoś inne, niespieprzone seriale oglądałam po kilka razy i nigdy mi się nie zdarzyło, żebym na powtórce inaczej oceniała postacie albo żebym je mniej lubiła


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:36, 12 Kwi 2015    Temat postu:

Chodziło mi, że pewna grupa fanek/fanów Huddy psuje opinie całej grupie Huddy fandomowi.

Też mam tak, że jak oglądam stare sezony i nie tylko House MD to jak znam resztę to inaczej patrzę. Niemniej nadal potrafią mnie cieszyć dobre sezony Może Ciebie też jeszcze kiedyś ucieszą. Czasem następuje zmęczenie materiału.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin