Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

KONKURS I (Hilson's school)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:51, 25 Sty 2010    Temat postu: KONKURS I (Hilson's school)

Witam wszystkie zniecierpliwione uczennice i wszystkich podnieconych uczniów
Pokrótce o zasadach:
Każdy ma 20 punktów, które może rozdysponować pomiędzy fickami biorącymi udział w konkursie. Znajdują się one w tym temacie.
Głosując, proszę o uzupełnienie poniższego "formularza":

Numer tekstu: (tu cyfra rzymska - numer tekstu, któremu oddajemy punkty)
Ilość punktów:(ilość punktów, które oddajecie na tekst. Może to być 2, 5, 8, a nawet 20. Macie tu dowolność. Nie na wszystkie teksty trzeba zagłosować)
Do komentarza należy dodać krótką notatkę o tekście. Czemu się podobał, czemu nie, co należałoby poprawić/zmienić, a co zdecydowanie zostawić. Nie mniej niż 2 zdania.


Głosowanie jest jawne, autorów prosimy o nie obrażanie się czy nie gniewanie za konstruktywne uwagi, te obraźliwe, lub nieuzasadnione prosimy ignorować. Nie warto się o to denerwować

Oceniać należy łagodnie, kilka uczestników debiutuje, był także całkowity zakaz betowania. Mam nadzieję, że wyzbędziecie się złośliwości i pomożecie naszym nowym autorom w dążeniu do perfekcji.

Głosowanie trwać będzie do niedzieli do godziny 15. Po tej godzinie nastąpi podliczenie głosów lub przedłużenie terminu głosowania.

Miłego uczestnictwa!

Głosować mogą także osoby nie należące do szkoły. Autorów prosimy o zachowanie anonimowości, nie zachęcania/namawianie innych do głosowania na siebie, oraz do nieoddawanie głosów w tym temacie (niektórzy mogliby dowiedzieć się, który tekst do kogo należy), autorzy głosy mogą co najwyżej wysłać do mnie, na PW Jeśli będą chcieli.


TEKST I
Tytuł: Beztytułowa Historia

Drzwi otworzyły się hukiem i stanął w nich Greg.
- Wyjeżdżam – oświadczył smutno.
W tym momencie poczułem się jak dziecko, któremu ktoś zabiera ulubioną zabawkę.
- Dlaczego? – zapytałem łamiącym się głosem.
Oczywiście wiedziałem dlaczego.
- Moje miejsce zajmie Foreman.
Otworzyłem już usta, by zapytać o Cuddy, ale mnie ubiegł.
- Cuddy wie. Pakuję się już od tygodnia. Przyszedłem się tylko pożegnać – powiedział smutno.
A więc to koniec – pomyślałem.
Pokiwał głową jakby potrafił czytać mi w myślach.
Wbiłem wzrok w swoje buty, a do oczu napływały mi łzy. Byłem zły na siebie, na niego, na wszystkich. Wiedziałem, że nie mam co się z nim kłócić, i tak by wygrał. Postanowiłem zachować się jak dorosły, nie miałem zamiaru płakać za utraconą zabawką. Przetarłem oczy wierzchem dłoni i spojrzałem mu prosto w twarz.
- Żegnaj.
Wyciągnąłem rękę w jego kierunku.
Znałem tę minę. Przybierał ją zawsze, gdy gorączkowo myślał. W końcu chyba podjął decyzję, bo uśmiechnął się smutno i złapał moją dłoń.
- Żegnaj, przyjacielu – powiedział i wyszedł z mojego gabinetu.
Dopiero, gdy zatrzasnęły się za nim drzwi zrozumiałem jak wiele tracę. Zrozumiałem, że nie mogę bez niego żyć. Świadomość, że mogę go już nigdy nie zobaczyć sprawiła, że moje serce rozpadło się na miliony kawałeczków.
Nie myśląc długo złapałem marynarkę i wybiegłem na korytarz, kierując się prosto do otwartej windy. Jak na mój gust jechała za wolno, stanowczo za wolno, chociaż może dopiero teraz rzuciło mi się to w oczy, bo goniłem za własnym szczęściem?
Gdy biegłem holem wszyscy obecni dziwnie się na mnie patrzyli, ale nie przejmowałem się tym. Dopiero, gdy przekroczyłem próg szpitala zrozumiałem dlaczego mnie obserwowali. Zimne powietrze dmuchnęło mi w twarz, a na głowę zaczęły spadać płatki śniegu. Gdy wreszcie znalazłem się przy samochodzie długo szukałem odpowiednich kluczy, a gdy w końcu je znalazłem, ręce tak mi się trzęsły, że nie mogłem włożyć ich do stacyjki. W końcu mi się udało, więc bardzo z siebie zadowolony wyjechałem z parkingu.
Nerwowo potupywałem nogą stojąc na czerwonym świetle i mruczałem pod nosem Zielone, tak jakby to miało w czymś pomóc. Gdy światło się zmieniało odjechałem z piskiem opon zostawiając przerażonych pieszych przed przejściem.
Stałem wtedy na jednym ze skrzyżowań w centrum, gdy drogę przeciął mi motocyklista. Rozpoznałem go, choć wcale nie musiałem mu się przyglądać. Ruszyłem za nim i jechałem ponad 150 na godzinę, co wcale mi się nie podobało, biorąc pod uwagę to, że byliśmy w mieście pełnym ludzi.
Motocykl zniknął za zakrętem, a ja nie miałem możliwości dalszej gonitwy, bo na przejście weszła staruszka. Cierpliwie poczekałem, aż znajdzie się na drugiej stronie jezdni, a potem wyrwałem do przodu tak szybko, że aż wcisnęło mnie w siedzenie.
W końcu moim oczom ukazało się lotnisko, a przed nim na parkingu motocykl, niestety bez kierowcy.
Szybko wbiegłem do budynku. Stał przy kasie i odbierał bilet. Nie żartował, chyba rzeczywiście pakował się już od tygodnia.
Stałem tak chwilę i obserwowałem jak wrzeszczy na tę biedną kobietę.
Odwrócił się do niej plecami, schował bilet do wewnętrznej kieszeni skórzanej kurtki i podniósł głowę. Gdy nasze spojrzenia się spotkały skierował się na odprawę. Nie zamierzałem odpuścić. Pobiegłem za nim. Był w połowie drogi, gdy złapałem go za rękę i zatrzymałem.
- Spójrz na mnie – poprosiłem.
Przeniósł wzrok na moją twarz. Mimowolnie westchnąłem, widząc jego błękitne oczy.
- Dlaczego mi to robisz? – jęknął. – Nie wystarczy, że muszę wyjechać, zostawić całe moje życie tu w Jersey i rozpocząć nowe gdzieś daleko stąd? Nie wystarczy, że będę musiał zapomnieć o szpitalu i o tobie?
- Ja... ja nie wiedziałem – wyszeptałem.
- Teraz już wiesz – warknął.
- Ty nic nie rozumiesz. Nie rozumiesz kim dla mnie jesteś! – wykrzyczałem mu prosto w twarz, puszczając jego rękę.
- A kim dla ciebie jestem?
Nie widziałem czy powiedzieć mu prawdę, czy skłamać. Nie, już za dużo wycierpieliśmy.
Wspiąłem się na palce i szepnąłem mu do ucha:
- Kocham cię.
Znieruchomiał. Znów przybrał ten wyraz twarzy – myślał. Zacisnął wargi, a jego oczy wydawały się być nieobecne.
Po chwili ścisnął moją dłoń.
- Ja też cię kocham, Jimmy.
Te kilka słów sprawiło, że moje popękane serce znów stanowiło jedną całość i nie należało już do mnie. Moje serce wraz z miłością od dawna należało do Grega, choć dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę.




TEKST II

Tytuł: Brak

Dr Gregory House

1.01.10r.

Drogi pamiętniku!


Jak zwykle nie mam co tu pisać. Nie wiem w ogóle po co założyłem ten pamiętnik.
Chyba byłem na haju. Ale mniejsza z tym.Słitaśne nastolatki opisują w takich pamiętnikach swój dzień,więc ja też to zrobię. Obudziłem się jak zwykle o 6:00(chyba tak zaczynają sweet nastolatki?) i pojechałem do pracy. Śniadania nie zjadłem. Szkoda mi było czasu na przygotowywanie go jeśli Wilson zawsze zabiera swoje śniadanie do pracy. Więc najpierw swoje kroki skierowałem do niego by pożyczyć kawę i jego kanapkę. Nie był zbyt tym faktem zadowolony,nie bardzo wiem dlaczego. Kiedy przyszedłem do swojego gabinetu przywitały mnie moje kaczuszki. Foreman,seksowna Trzynastka,Taub i Kutner-spec od defibrylacji. A zapomniałem się pochwalić. Na drzwiach gabinetu jest wygrawerowane moje imię i nazwisko. Czadersko nie? Chase zawsze mi tego zazdroscił. Zajęliśmy się kolejnym przypadkiem znajomego,kolegi,kuzyna Cuddy. Nudy. Na rozwiązanie wpadliśmy w ciągu 5 minut. Tyle tylko ze ta diagnoza okazała się błędna i trzeba było znowu zrobić "burzę mózgów". W czasie lunchu umówiłem się z Wilsonem na małą partyjkę szachów po pracy. Jak zwykle zaczął się wykręcać brakiem czasu ale ja wymyśliłem sposób by go zmotywować do przyjścia do mnie. Później miałem wolne. No niekoniecznie,bo Cuddy zmusiła mnie do przychodni ale wystarczyło udawać że mam pacjenta i przerwa była gwarantowana. Niezła kolejka się utworzyła do mnie ale to mnie za bardzo nie interesowało. W końcu na zegarze wybiła 16:00. Czas pojechać do domu. Partyjka szachów się udała. Wprawdzie Jimmy był zły że zmusiłem go do przyjścia szantażem że wypruję z jego ulubionego misia watę gdy się nie zjawi. Przegrał 4razy,2razy wygrał. Ja za to wygrałem 3 partie. Szpan. Jak nam się znudziło,wyciągnąłem piwo z lodówki i zaczęliśmy oglądać jakąś tandetną komedię brazylijską. Patrzyłem tępo na ekran modląc się by to się jak najszybciej skończyło. Trochę się zasiedzieliśmy. Wilsonowi nie za bardzo chciało się wracać do domu,zresztą miał kilka promili na koncie więc pozwoliłem mu zostać na noc. Zajął całą kanapę. Nie chciało mi się jeszcze spać więc postanowiłem że skrobnę coś tu dla potomności.

Bye ;*
Pozdro dla:
Wilsona ;*


***


Dr James Wilson

11.01.10r.
Drogi pamiętniku!


Obudziłem się już przed 5.00. Musiałem się przecież przygotować do pracy. Staranie dobrałem też krawat oraz marynarkę i wyszedłem z domu. Ledwie otworzyłem swój gabinet,House przyszedł do mnie by ukraść mi jedzenie. Wróć! Pomyłka. Wg niego POŻYCZYĆ. Kiedy wreszcie wyszedł zająłem się swoją pracą. Miałem cały stosik papierów do wypełnienia. Cholera. Nie wyrobiłem się z tym nawet do lunchu. Greg oczywiście zaprosił mnie wtedy na partyjkę szachów. Próbowałem się wykręcić pracą bo z góry wiedziałem już kto wygra(i na pewno nie był to człowiek o czekoladowych oczach). Wymigałem się słowami: - zastanowię się. Wykorzystałem chwilę nieuwagi i wróciłem do swojego gabinetu dalej bawić się w uzupełnianie papierów. Po chwili zorientowałem się że coś się zmieniło. Nie za bardzo wiedziałem co więc wodziłem wzrokiem po szafkach i biurku. Brakowało misia. Mojego misia. Ulubionego misia. Tego którego dostałem jeszcze od pierwszej dziewczyny. Został porwany. Została po nim tylko żółta karteczka na której było napisane wyciętymi literami z gazety:
"Albo dziś zgodzisz się na szachy albo twój pluszak w ciągu 24 godzin zginie śmiercią tragiczną". Zgodziłem się.
Od czasu do czasu trzeba pokazać najlepszemu przyjacielowi jak bardzo jest się beznadziejnym w tego typu grach.

Po południu stawiłem się u House'a. Nawet nieźle mi poszło. Wygrałem 2 razy. Później oglądaliśmy jakiś brazylijski serial. Trochę się upiliśmy więc zostałem na noc u Grega.




TEKST III
Tytuł:
Zawsze to samo

- House, czy my zawsze musimy robić to samo?

Greg oderwał wzrok od telewizora i spojrzał na swojego przyjaciela, siedzącego obok na kanapie.

- Przez tyle lat oglądamy wspólnie telewizję i popijamy piwo. Dlaczego tak nagle zaczęło ci to przeszkadzać?

- Moglibyśby gdzieś pójść. Na pizzę, czy coś takiego. Tak robią przyjaciele.

House spojrzał na niego pytająco i zastanowił się przez chwilę.

- Byłeś u jakiegoś psychologa, czy żaliłeś się którejś z napalonych pielęgniarek, która słuchała cię tylko dlatego, bo miała nadzieję, że ją przelecisz?

James poczuł lekkie ukłucie w sercu. Dawno, na prawdę dawno minęły czasu, kiedy w głowie mu były napalone pielęgniarki. Psychologów też starał się unikać szerokim łukiem - nie przepadał za zwierzaniem się ze swoich problemów, zwłaszcza komuś obcemu. Poza tym, nie czuł takiej potrzeby. no ale przecież nie powie House'owi, że tak po prostu wzięło go na refleksje. To by było zbyt podejrzane, diagnosta mógłby się czegoś domyślać - w końcu była to jego specjalność.

- Nie... po prostu uważam, że gdybyśmy czasami gdzieś wyszli razem...

- Więc chcesz, żebyśmy tak po prostu wyszli na pizzę, czy w jakiekolwiek inne publiczne miejsce? Czy przez tyle lat nie nauczyłeś się, jaki jestem?

- Przez tyle lat już się przyzwyczaiłem - James uśmiechnął się lekko wypowiadając te słowa.

- Nie przyzwyczaiłeś się. Po prostu dawno nie byłeś ze mną w żadnym publicznym miejscu. Przypomnij sobie, jak było ostatnio, kiedyś, dawniej. Czy wtedy lubiałeś mnie tak, jak teraz, tutaj, w moim domu, kiedy jesteśmy sami?

- House, bardzo cię boli?

Diagnosta poczuł się jak zbity z tropu. Owszem, noga dokuczała mu nieznośnie, ale przecież do tego był już przyzwycczajony i nie wpłynęłoby to na jego zdanie. Chodziaż może jednak...? Może to ból był przyczyną tej kłótni? Tak czy siak, Gregory nie chciał się do tego przyznawać.

- Boli. Zawsze boli. Ale to nic nie znaczy...

- House, weź Vicodin, połóż się. Może jutro będzie lepiej, to wtedy pogadamy, czy idziemy do pizzeri czy...

- Pewnie. Wyjdź. Zostaw mnie samego.

Wilson spojrzał na przyjaciela nieco zdziwiony, jednak bez słowa wyszedł i zamknął za sobą drzwi.


**************************************

- Wilson!

Diagnosta odwrócił się i ujrzał Cuddy, która szła w jego kierunku. Wyglądała na zdenerwowaną. Zastanowił się przez chwilę, jaki móże być powód jej złego humoru. Nic jednak nie zdążył wymyśleć, bowiem dopiero wszedł do szpitala i jeszcze nie do końca się obudził.

- Byłeś wczoraj u House'a ?

- Tak byłem, a o co chodzi ?

- Przedawkował Vicodin. Musiał wziąść na prawdę dużo...

- ALE ŻYJE?!

- Tak, żyje. Trochę czasu minie, zanim dojdzie do siebie, ale z tego wyj...

- Gdzie on jest? W której sali?

- Na 2 piętrze, sala 117. Ale...

Ale Wilson jej już nie słuchał, i szedł szybkim krokiem w kierunku schodów - stwierdził, ze będą szybsze niż winda.

- ... poczekaj , zostawił kartkę!

Zatrzymał się. Odwrócił i zobaczył za sobą szefową, która najwyraźniej poszła za nim.

- Nie wiem, do kogo. Może ty będziesz wiedział.

Wręczyła mu niewielką kartkę. Zerknął na nią.

Skoro znudziło ci się to, że robimy zawsze to samo, znajdź sobie kogoś innego. Ja nie jestem już potrzebny.

Poczuł niemiły wkręt w żoładku, serce niemal podskoczyło mu do gardła, łzy stanęły w oczach. Pędem, taranując ludzi wbiegł na drugie piętro, i bez żadnej zapowiedzi wpadł do sali 117. Spojrzał na przyjaciela - był nieprzytomny. Usiadł koło niego i rozejrzał się, czy na pewno nikogo nie ma. Złapał go za rękę, i ze łzami w oczach powiedział;

- Nie musiałeś brać tego aż tak do siebie. Kocham cię nawet wtedy, kiedy zawsze robimy to samo.



TEKST IV
Tytuł:
Brak


Mały James otworzył oczy. Siedział na piasku, w małej piaskownicy, w otoczeniu gromady rozwydrzonych bachorów. Tępo wpatrywał się w swoje stopy. Wyglądał jakby nie wiedział, gdzie się znajduje. Był całkowicie zdezorientowany. Dźwięki dochodzące od strony ulicy otrzeźwiły jego umysł. Potrząsnął główką i rozejrzał się dookoła. Wokoło walały się porozrzucane zabawki i kawałki jedzenia. Piaskownica znajdowała się na jakimś osiedlu. Dzień był słoneczny, niebo prawie bezchmurne. Na ławkach siedzieli rodzice dzieci, bawiących się na dworze. Po trawie spacerowali zakochani, w czułych uściskach. Osiedle było otoczone wysokimi brzozami, gęsto rosnącymi wzdłuż chodników. Nagle przed nim pojawiła się wysoka kobieta o lśniących, długich, blond włosach. Powoli nachyliła się nad małym Jimmim i wyciągnęła ręce w jego stronę. Delikatnie wzięła go na ręce i uśmiechnęła się promiennie. Lekko poruszyła wargami, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. James przekrzywił główkę. Wyciągnął małą rączkę w stronę kobiety, żeby dotknąć jej twarzy, ale zatrzymał się w połowie drogi. Przeszkodził mu widok mężczyzny, stojącego na końcu chodnika, ubranego w długi czarny płaszcz i opierającego się o czarną laskę, którą trzymał w prawej ręce. Mężczyzna miał na głowie kaptur, więc James nie mógł zobaczyć jego twarzy. Wyraźnie wpatrywał się w niego. James spróbował oswobodzić się z uścisku nieznajomej. Kobieta postawiła go na trawie. Jimmy powoli ruszył w stronę tajemniczego mężczyzny. Wydawało mu się, że go skądś zna. Małymi kroczkami kierował się w jego stronę. Mężczyzna odwrócił się i zaczął kuśtykać w kierunku ulicy. Minął bramę, wyszedł na jezdnię i stanął na jej środku, odwracając się w stronę małego Jamesa, który cały czas szedł za nim. Chłopczyk przystanął na skraju ulicy. Rozejrzał się niespokojnie i zrobił pierwszy krok w stronę mężczyzny w płaszczu. Ten, coraz bardziej odsuwał się na drugą stronę ulicy. James wybiegł na środek drogi. Spojrzał na mężczyznę, a ten, stojąc już na chodniku, powoli zdjął kaptur z głowy. Wilson rozpoznał tą twarz, te błękitne oczy… Z uśmiechem zrobił krok w kierunku House’a, ale nagle odwrócił głowę. Wielka ciężarówka pędziła wprost na niego…
Przeraźliwy męski krzyk obudził śpiącego Gregorego. Cicho klnąc pod nosem zapalił lampę. Przetarł oczy i sięgnął po laskę, opartą na krześle. Wyszedł na korytarz i skierował się w stronę pokoju jego najlepszego przyjaciela. Powoli uchylił drzwi sypialni, wpuszczając do ciemnego pomieszczenia światło korytarzowych lamp. Wilson siedział na skraju łóżka, tępo wpatrując się w przestrzeń przed nim. Miał mokrą koszulkę, z jego ciała spływały krople wody. House stanął w drzwiach, opierając się o framugę. Bez słowa wpatrywał się w twarz Jamesa. Po chwili milczenia, odezwał się Wilson.
- Znowu.
Gregory pokiwał głową, jakby wiedział, o czym mówi jego przyjaciel. Stukając laską o panele podłogi podszedł do Wilsona i podał mu rękę. James podniósł głowę i chwycił wyciągnięta dłoń przyjaciela. Wstał, a House natychmiast go przytulił. Odrzucił laskę na łóżko i jeszcze mocniej uścisnął Wilsona. Trwali tak w uścisku kilka chwil. James lekko odsunął się od starszego mężczyzny. Spojrzał w jego błękitne oczy i delikatnie pogładził go po nieogolonej twarzy. Sięgnął po laskę leżącą na łóżku i podał ją Gregoremu. Razem wyszli z pokoju i udali się do kuchni.

Przed oczami Gregorego przewijał się widok za oknem samochodu. Zmęczonymi oczyma wpatrywał się w powoli spadający z nieba śnieg. W szybie samochodu zobaczył odbicie twarzy Wilsona. Ze skupieniem patrzył wprost przed siebie, na drogę. Nie uśmiechał się, jak to miał w zwyczaju. Kąciki jego ust ciążyły ku dołowi. House odwrócił głowę w stronę kierowcy.
- Opowiesz mi w końcu? – zapytał wyczekująco.
Wilson zacisnął dłonie na kierownicy.
- O czym? - tak samo zadał pytanie.
- O twoim śnie? Już tak długo masz koszmary. Co ci się śni?
- Koszmar jak koszmar.
House spojrzał przed siebie. Między nimi zapadła cisza.
- Koszmary są często tym, czego się boimy. Czego ty się boisz? – zapytał diagnosta.
James chwilę milczał. Gdy stanęli na światłach, odwrócił twarz w stronę Gregorego.
- Wielu rzeczy się boję. Tak jak większość ludzi. Boję się śmierci. Tak jak większość ludzi. Boję się dentysty. Tak jak większość ludzi. Boję się ciemnych zaułków, zresztą tak jak większość ludzi. Boję się też, że stracę kogoś bliskiego… Tak jak większość…
House spojrzał w oczy przyjaciela. Wilson szybko odwrócił wzrok. Wrzucił bieg i ruszył dalej, w kierunku szpitala.

House siedział w swoim gabinecie, czekając na zespół. Otrzymali nowy przypadek. Odbijając piłką o ścianę zastanawiał się nad postawą Wilsona. W jego głowie tworzyły się nowe teorie na temat tego, czym jest więź pomiędzy nimi. Jak może nazwać ich relację… bo z pewnością nie byli już tylko przyjaciółmi. Z rozmyślań wyrwało go ciche pukanie. W drzwiach gabinetu stanęła Stacy. Uśmiechnęła się i podeszła do biurka.
- Witaj. – powiedziała melodyjnie, okrążając House’a i stając na wprost niego.
Lekarz odłożył piłkę na miejsce i wstał, wspierając się na lasce. Podszedł do okna. Za plecami usłyszał cichy głos.
- Jeśli tym się przejmujesz, to wiedz, że byłeś wczoraj świetny. Nigdy tak się nie czułam. Sprawiłeś, że poważnie zaczęłam myśleć o tym, co nas łączy.
Gregory momentalnie odwrócił się w stronę kobiety. Spojrzał głęboko w jej oczy.
- To była tylko jedna noc. Nic poza tym. – odparł chłodno i ruszył w stronę drzwi.
- Nic? Nic poza tym? Przecież mówiłeś…
- Gdy jestem pijany, wygaduję wiele głupstw.
- Ale…
- Nie zaczynaj. Przecież wiesz, że nic z tego nie będzie. A poza tym, jakby czuł się twój mąż? Zostawiłabyś go?
- Myślałam, że się zmieniłeś…
- Na szczęście tego nie zrobiłem. To byłaby wielka katastrofa dla wszystkich moich przyszłych pacjentów. Kto wtedy by ich poniżał?
- Jesteś świnią.- odparła groźnie i ruszyła w stronę wyjścia.
- W końcu ocenia się faceta po tym jak kończy, a nie jak zaczyna.
Stacy wybiegła z gabinetu. House również wyszedł na korytarz. Stał chwilę przed drzwiami swojego gabinetu, wpatrując się w podłogę. Wyciągnął z kieszeni pudełko vicodinu. Nasypał kilka tabletek na dłoń i połknął je. Wziął głęboki oddech i ruszył w stronę gabinetu Wilsona.

James siedział za swoim biurkiem, pisząc coś w papierach. Drzwi gabinetu otworzyły się z hukiem i do środka wszedł House. Wilson podniósł głowę i spojrzał na przyjaciela.
- Muszę ci coś powiedzieć. – House usiadł na krześle i zaczął nerwowo bawić się laską. Wyciągnął z kieszeni vicodin i połknął kilka pigułek. Wilson zauważył, że coś jest nie tak. Odłożył papiery na bok i skupił się na Gregorym.
- Jest coś, co muszę ci powiedzieć.- powiedział Greg.
- Słucham. – odpowiedział cierpliwie Wilson.
House wstał, podtrzymując się na lasce. Podszedł do okna i zapatrzył się w widok za nim. James cicho odchrząknął. Gregory spuścił głowę.
- Nie jesteśmy już przyjaciółmi. To coś więcej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Sob 18:44, 30 Sty 2010    Temat postu:

Będę pierwsza? Ok^^
No to zaczynajmy! Rozdzielmy moje 20 pkt! xD I bez urazy jak komuś moja ocena sie nie spodoba

I - oddam na ten tekst 4 punktów.
Dlaczego? Może i uważam, ze akcja za szybko się odbywa, ale jest w nim coś, co mi sie spodobało. Nie wiem. Po prostu uważam, że tyle powinnam oddać. Wciągnął mnie tekst. O!

II - tutaj dam 2 punkty.
Od razu mogę rzec czemu: INTERPUNKCJA! Leży i kwiczy! To najbardziej mnie zraziło. Po drugie tak naprawdę uważam, ze nic wielkiego nie jest w tym tekście opisanego. Autorze, gdybyś opisał jakąś sensację, wydarzenie dokładnie, a nie tak ogólnikowo wszystko...

III - tu dam 8!
Bo ten tekst opisuje jakieś wydarzenie. Coś z czegoś wynika. Pokazana jest tutaj wieź chłopaków. Coś co między nimi istnieje. Miło sie czytało. Swobodnie.

IV - no z rachunku mi wychodzi 6 punktów.
Hmmm... Do tego tekstu mam mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo mi sie podoba. Z drugiej jednak ten koszmar... Jakos tak mi nie wiem... Nie podoba mi się. Nie wiem czemu, moze z powodu, że taki tragiczny? Ale ogólnie koncepcja i wykonanie dobre.

No. Teraz czekam na rozstrzygniecie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Izoch
Okulista
Okulista


Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sammyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:44, 30 Sty 2010    Temat postu:

Tekst I - 3 punkty
Sam tekst dla mnie zbyt melodramatyczny. I wszystko za szybko. Ale House mówiący "Kocham" zawsze jest cudny ^^

Tekst II - 3 punkty
Agusss ma rację, co do interpunkcji. I nic nadzwyczajnego, ot, taka historyjka. Uśmiechnęłam się za to, widząc "Bye " pod wpisem House'a

Tekst III - 6 punktów.
Rzuciły mi się w oczy ortograficzne błędy ("Wziąść", "Lubiałeś"). Ale historia fajna. Lekka. Nie ma przepaści między nimi, pokazane są ich stosunki względem siebie.

Tekst IV - 8 punktów
Jak dla mnie, bardzo dobre. Nie przesłodzone, a mimo wszystko urzekające. Jedynie końcówka mi się nie podobała. Ale to malusi szczególik.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:40, 01 Lut 2010    Temat postu:

Z powodu niskiej frekwencji, głosowanie przedłużam do soboty, 06.02!
Wszystkich gorąco do głosowania zapraszam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:27, 07 Lut 2010    Temat postu:

Kochane Hilsonki, poświęćcie te kilka minut i zagłosujcie!
Przedłużam ostatni raz głosowanie do piątku! Ostatni już raz!
Hilsonki wszystkich nacji, mobilizujcie się!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nlg
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 25 Sty 2010
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z kobiety

PostWysłany: Nie 19:01, 07 Lut 2010    Temat postu:

I - 1 punkt.
Generalnie ckliwe i pospolite. Plus za scenę pościgu (odważne zestawienie gatunków), za to, jak Wilson chciał być dzielny i dopiero w pustym gabinecie doznał iluminacji.

II - 0 punktów.
Autorowi pod rozwagę - czemu większość ludzi śpiewa pod prysznicem? Przetestuj, prysznic zalecam zimny.


III - 3 punkty.
Cytat:
Czy przez tyle lat nie nauczyłeś się, jaki jestem?

- Przez tyle lat już się przyzwyczaiłem.

Nice.
Foch House'a pod koniec niestety absurdalny.

IV - 4 punkty.
Właściwie wszystko w miarę na swoim miejscu. Poza rozmową ze Stacy. Cały dialog nierealistyczny, ale tutaj -
Cytat:
jakby czuł się twój mąż? Zostawiłabyś go?

robi się niesmacznie. Nie wydaje mi się, żeby House chwytał się takich wymówek, kiedy jego decyzja była w gruncie rzeczy inaczej umotywowana, nie zrzuciłby tego na Stacy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narcyza
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza rogu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:51, 07 Lut 2010    Temat postu:

I
Ilość punktów: 3
Fabuła trzyma się nieźle, chociaż przyznam, że akcja toczy się za szybko. Brakuje momentów na ochłonięcie, na przemyślenie własnych decyzji - mam na myśli bohaterów. Ogólnie - w porządku, ale mogłoby być lepiej.

II
Ilość punktów: 0
Pomysł z pamiętnikami to niezbyt udany strzał. Poza tym: są błędy. Widzę poważne braki w interpunkcji. Co do fabuły: tak samo, niezbyt udany strzał. Z początku House na siłę próbuje być cyniczny, szybko jednak na jaw wychodzi charakter autora.

III
Ilość punktów: 2
Nie uważam, żeby House mógł posunąć się do aż tak radykalnych działań. Fabuła - w porządku, nawet mogłabym powiedzieć - dobra. Przydałoby się jednak "stonowanie" sytuacji.

IV
Ilość punktów: 4
Z początku bardzo dobre. Sen jest opisany szczegółowo, to plus. Robi się niedobrze pod koniec, przy rozmowie ze Stacy. TAKA rozmowa nigdy, przenigdy by nie zaistniała. Tutaj House pokazuje za dużo siebie, za łatwo mu to przychodzi. No i sama końcówka - House'owi za łatwo to przychodzi.

(Z góry przepraszam - staram się być obiektywna)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:56, 12 Lut 2010    Temat postu:

Uwaga! Ostatni dzwonek! Głosować można tylko dziś! Jutro nastąpi podliczenie głosów!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bobi_szmyc
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:24, 12 Lut 2010    Temat postu:

I - Dramatu w tym co nie miara, toteż ucieszyłam się, że jest jednak happy end. Tekst dostaje 3 punkty, za dobre wykonanie.

II - Widząc 1. część tekstu nie miałam ochoty czytać dalej. Interpunkcja leży, spacja skacze, gdzie chce. 2. część napisana poprawnie, za to pomysł z 'szantażem' na żywca skopiowany z 4x01. Było, było! Za całość dam najwyżej 1 pkt.

III - Tekst składa się głównie z dialogów, wolałabym więcej opisów. Plus za końcówkę, ładnie rozegrana. 4 pkt.

IV - Ten tekst najbardziej przypadł mi do gustu. Ładnie napisany, w dobrym stylu. Plus za Grega, który rozumie, wspiera i chroni Wilsona. Ciekawy wątek z powtarzającym się koszmarem mógłby być wykorzystany w następnej części, a jeśli by taka powstała, chętnie bym przeczytała. Jedynie dialog ze Stacy nie pasuje. 5 pkt.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez bobi_szmyc dnia Pią 22:28, 12 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Sob 12:32, 13 Lut 2010    Temat postu:

Konkurs uważam za rozstrzygnięty!

Jest mi niezmierni miło ogłosić wyniki naszego konkursu!
Wszystkim osobom biorącym udział gratulujemy odwagi, którą w sobie zebrali, aby wziąć w nim udział!

A oto wyniki:

I miejsce: tekst nr 4 [27 punktów]
II miejsce: tekst nr 3 [23 punkty]
III miejsce: tekst nr 1 [14 punktów]
IV miejsce: tekst nr 2 [6 punktów]

Jeszcze raz gratulujemy!!

Dyrekcja Hilson's school!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bobi_szmyc
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:28, 13 Lut 2010    Temat postu:

Wyniki są takie same jak moje typowania, nice
Brawa dla wszystkich, za samą chęć udziału!
Chciałabym poznać zwycięzcę, no i resztę uczestników. Ujawnicie się? ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
baby
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szafy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:18, 13 Lut 2010    Temat postu:

wow, trzecie miejsce

wymiatam

dziękuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mrs.Scrooge
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 24 Sie 2009
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Kozia Grappa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:01, 13 Lut 2010    Temat postu:

No cóż... Jak to powiedzieć... Hm może jak House... 'It's not expected' Pierwsze miejsce? Jak to możliwe...
Dziękuję wszystkim, którzy na mnie zagłosowali i wszystkim, którzy ocenili mój fik, według własnego uznania. Wszystkie rady traktuję poważnie i postaram się zapamiętać je, pisząc następne fiki
Dziękuję dyrekcji Hilson's school, za świetny konkurs, w którym mogłam wziąć udział!
Brawo dla wszystkich uczestników!

dzisiejszy dzień to najpiękniejszy dzień w moim życiu!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shetanka
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:21, 14 Lut 2010    Temat postu:

II miejsce? Byłam pewna że gorzej pójdzie
dzięki za rady ;p


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Pon 21:29, 15 Lut 2010    Temat postu:

mrs.Scrooge napisał:

Dziękuję dyrekcji Hilson's school, za świetny konkurs, w którym mogłam wziąć udział!


Szczerze to podziekowania wszelakie powinny być kierowane do najwspanialszej pani vice - Atris Ona wpadła na pomysł i ona oczywiście wszystkiego pilnowała

Ale naprawdę cieszę się w jej imieniu, że udało się

Następnym razem może i ja sie porwę na udział^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dziaga
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:32, 15 Lut 2010    Temat postu:

Może następnym razem to ja zagłosuje Miałam głosować ale to zapomniałam, to horum nie działało, to zapomniałam, to nie miałam kiedy, to zapomniałam i teraz mam za swoje - nie zdążyłam :d
Nastepnym razem wszystko ocenie d


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:20, 16 Lut 2010    Temat postu:

Okay, chwilowo weszłam!
Gratuluję wszystkim uczestnikom świetnych tekstów, jak wrócę to ogarnę to wszystko i powiem, który tekst do kogo należał.
Agusss, zawstydzasz mnie
Dziękuję wszystkim, którzy odważyli się wziąć udział w konkursie, życzę dalszych Hilsonkowych sukcesów i zapraszam na kolejny konkurs, który zapewne wymyślę wam niebawem
I nad jakimiś nagrodami wypada pomyśleć, prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:44, 22 Lut 2010    Temat postu:

Wróciłam moje kochane, więc publikuję odpowiednią listę naszych uczestników:

I miejsce: mrs.Scrooge
II miejsce: Shetanka
III miejsce: Baby
IV miejsce: dr dom

Jeszcze raz bardzo gratuluję wszystkim uczestnikom. Przede wszystkim za odwagę, bo tak myślę, że większość z was to pisarscy nowicjusze, więc i radość powinna być większa

Jeśliby któryś z moderatorów tutaj wszedł, to można oczywiście temat odkleić i wrzucić do Hilsonkowej puli.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Atris dnia Pon 18:46, 22 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin