Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Lost [4/?]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
DJWero
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 3422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:57, 25 Lis 2009    Temat postu: Lost [4/?]

Kategoria: ?

Zweryfikowane przez -DJWero-

Cytat:
Wena mnie napadła a, że nic ostatnio nie napisałam wpadłam na pomysł, żeby napisać fic o Housie i Wilsonie na bezludnej wyspie. Coś w stylu Lost, stąd nazwa. Jeszcze nie wiem, czy będzie love, czy friendship. Okaże się ;p

hope you'll like it

Samolot
30 września 14.54


Wszyscy pasażerowie już od ponad godziny siedzą na tyłkach i czekają na dwóch pasażerów z klasy A. Co jakieś dziesięć minut można było usłyszeć głos sepleniącej kobiety, mówiącej: James Wilson i Gregory House wzywani na pokład samolotu lini Oceanic. Powtarzam. James Wilson i Gregory House wzywani na pokład samolotu linii Oceanic. Dzieci zaczęły kopać fotele, a stewardessy nie mogły nadążyć z uspokojeniem ich. Dorośli brali podwójne dawki prozaku, a pilot nie wytrzymał i poszedł na papierosa. Nagle zniecierpliwieni ludzie usłyszeli dotąd nieznany im głos. Widzisz, Jimmy? Mówiłem ci, żebyś przełożył tą prostytutkę na następny tydzień. Przez ciebie samolot ma duże opóźnienia, a my nie zdążymy na premierę nowego filmu z Lindsay Lohan. Słyszałem, że ma tam być Taylor Lautner! Na pewno znacie House'a na tyle, żeby stwierdzić, że przedstawiona przez niego sytuacja wcale nie miała miejsca. A prawda była taka:

Dom Wilsona
29 września 19.34


Jak każdego wieczoru przyjaciele siedzieli na kanapie i oglądali programy przyrodnicze. Tym razem popijając piwem, ponieważ Wilson denerwował się przed lotem. Był na tyle zdenerwowany, że spakował się około trzech razy i, żeby mieć stuprocentową pewność, zapytał House'a, czy też jest już spakowany. Greg był tak wciągnięty w film, że udało mu się wydusić tylko coś w stylu yeeeah. Gdy zaczął się najciekawszy moment programu, mam na myśli napisy końcowe, ktoś zadzwonił do drzwi. Onkolog sprzątnął puszki po piwie ze stołu i poszedł je otworzyć. Ujrzał wysoką kobietę w czarnym płaszczu. Nie zdążył o nic zapytać, ponieważ weszła do środka. Powoli ściągając płaszcz przedstawiła się i rozłożyła swoje zabawki na stole. Wilson popatrzył na nefrologa karcącym wzrokiem i powiedział najspokojniej jak się dało :
- House! Mogę prosić cię na słowo?
Diagnosta, nic nie mówiąc, oderwał wzrok od striptizerki i dzielnie ruszył za przyjacielem.
- Co ty sobie w ogóle myślisz!? Sprowadzasz mi prostytutki do domu!?
- To striptizerka.
- House!
- Mieszkamy w najtańszej okolicy w całym New Jersey, a ja jeszcze tego nie wykorzystałem. Jeśli nie chcesz wrócić ze mną do niej, to zostań tu w łazience i maluj sobie paznokcie u stóp, ale nie wiesz co tracisz. To jak będzie?
James bez komentarza pomaszerował za Gregorym. Trochę popili, trochę ulżyli sobie psychicznie i dopiero gdy się obudzili zorientowali się, która jest godzina. Jimmy wyskoczył szybko spod fortepianu, uderzając się z całej siły głową w stołek. A Greg poinformował go, że jeszcze się nie spakował. Wilson był tak zdenerwowany, że nawet nie zauważył, że biega po domu w poszukiwaniu ubrań House'a nagi. Myślę, że nawet gdyby wiedział, to by mu to nie przeszkadzało. W końcu był tam tylko jego najlepszy przyjaciel. Następnym problemem było dojechanie do lotniska, ponieważ panowie mieli minimum 1,5 promila we krwi. Przynajmniej jeden, bo drugi miał ich na pewno więcej. Taksówka przyjechała 10 minut później. Rozczochrani przyjaciele wpakowali się do pojazdu. Gregory popatrzył dziwnie na Jamesa i powiedział :
- Wilson, masz tu coś. - uśmiechnął się szeroko i wyciągnął z włosów onkologa zużytą prezerwatywę - Nie pamiętam niczego z wczorajszego wieczoru, ale musiało być ciekawie!
James schował szybko gumkę do kieszeni i zaczął dokładnie zapinać płaszcz, ponieważ byli już na lotnisku.
- House, bierz swoją torbę!
- Noga mnie boli.
Żyd popatrzył na czarną walizkę wielkości kija do bilarda, chwycił za rączkę i pomaszerował w kierunku budynku.
House uśmiechnął się i szepnął co za idiota.
I tak właśnie chłopcy spóźnili się na samolot.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez DJWero dnia Pon 14:33, 18 Sty 2010, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:43, 25 Lis 2009    Temat postu:

Zaczynamy od błędów, później się będę rozpływać
Cytat:

mówiącej :James Wilson

Źle dwukropek

Cytat:
kopać fotele a stiuardesy nie mogły nadążyć z uspokojeniem ich

Przed "a" przecinek i nie jestem pewna, czy na pewno tak piszę się zawód tych pań

Cytat:
prozaku a pilot nie wytrzymał i poszedł na papierosa.

Przecinek!

Cytat:
żeby mieć stuprocentową pewność zapytał House'a,

Po "pewność" przecinek.

Cytat:
Gdy zaczął się najciekawszy moment programu, mam na myśli napisy końcowe ktoś zadzwonił do drzwi.

Przed "ktoś" przecinek
Cytat:

Diagnosta nic nie mówiąc odciągnął wzrok od striptizerki i dzielnie ruszył za przyjacielem.

Przed "nic" przecinek i po "mówiąc", a co do słowa "odciągnął" mam obiekcje... może odwrócił? Oderwał?

Cytat:
[i]- To striptizerka.

Zaplątał ci się znak kursywy

Cytat:
Mieszkamy w najtańszej okolicy w całym New Jersey a ja jeszcze tego nie wykorzystałem.

Aaaaa! Przecinek przed AAAA!

Cytat:
Jimmy wyskoczył szybko z pod fortepianu uderzając się z całej siły głową w stołek.

Po pierwsze "spod", a nie "z pod", a po drugie przecinek przed "uderzając".

Cytat:
Wilson był tak zdenerwowany, że nawet nie zauważył, że biega po domu w poszukiwaniu ubrań House'a nagi.

Dwa razy "że". Proponuję zamienić jedno na "iż".

Cytat:
Taksówka przyjechała za 10 min.

Słowa "za" raczej używa się do określania przyszłości. Proponuję zmienić na: 10 minut później. W następnym zdaniu powtórzenie słowa "taksówka". Może auto? Albo samochód? Albo pojazd?

Cytat:
Żyd popatrzył na czarną walizkę wielkości kija do bilarda

Wiem, wiem! On jest żydem, ale to mi jakoś źle brzmi. Wiem, czepiam się

A teraz przechodzimy do fabuły. Pomysł zapowiada się świetnie, pomijając błędy, opowiadanie jest dobre. Czekam na rozwój akcji, który, mam nadzieję, pojawi się jak najszybciej
Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DJWero
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 3422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:59, 25 Lis 2009    Temat postu:

No błędy poprawione, ale żyd zostaje ;p
Chyba do końca życia zapamiętam sobie, że po "a" przecinek
A co z szybkością pisania fików, to u mnie jest różnie
Wena się przyda


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:02, 25 Lis 2009    Temat postu:

Każdy ma różną prędkość.
Na początku pisałam miniaturkę na dzień, tyle miałam pomysłów i entuzjazmu. Teraz ochłonęłam i robię rozsądne odstępy
A te przecinki to jest zmora każdego autora. Naprawdę. I ciężko jest je sobie przyswoić akurat w takiej ilości, w jakiej mają występować
Ok, niech zostanie. Twój twór, twoja wola
Ja tylko mówiłam, że mi zgrzytnął


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:58, 26 Lis 2009    Temat postu:

Błędów się czepiać nie będę, bo zrobiła to już Atris; choć parę przecinków mi jeszcze zgrzytnęło.
Irytuje mnie jedna rzecz. A mianowicie dialogi napisane pochyłym pismem. Nie wiem dlaczego, ale dla mnie jest to strasznie denerwujące.

No skoro sprawy techniczne mamy już za sobą to przejdę rozpływania się nad tekstem. Mi się podoba i to ogromnie. Ja jestem z loveshipem

Pozostaje tylko życzyć weny w dalszym pisaniu. Czekam na ciąg dalszy z OGROMNĄ niecierpliwością.

Weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DJWero
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 3422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:14, 26 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
Błędów się czepiać nie będę, bo zrobiła to już Atris; choć parę przecinków mi jeszcze zgrzytnęło.

Ach, te przecinki ;P

Cytat:
No skoro sprawy techniczne mamy już za sobą to przejdę rozpływania się nad tekstem. Mi się podoba i to ogromnie. Ja jestem z loveshipem

Prawie każda hilsonka woli loveship
Myślę, że końcówka fika będzie love ;p

Cytat:
Pozostaje tylko życzyć weny w dalszym pisaniu. Czekam na ciąg dalszy z OGROMNĄ niecierpliwością.

Tak, wena, wena. Bez niej nie ma nic

Dzięki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:53, 01 Gru 2009    Temat postu:

Mam niejasne podejrzenia, że Wilson wykorzystał tą gumkę nie całkiem wobec striptizerki Proszęproszęproszę
Podoba mi się ^^ Weny, bo jestem strasznie ciekawa jak rozwiążesz ten pomysł :>


Ale, za Atris, Żyd mi się nie podoba *nieśmiało*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DJWero
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 3422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:49, 15 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
Mam niejasne podejrzenia, że Wilson wykorzystał tą gumkę nie całkiem wobec striptizerki

myślisz ?

Cytat:
Ale, za Atris, Żyd mi się nie podoba *nieśmiało*

no dobra, dobra, następnym razem użyję innego słowa ;p

_______________________________________________________

Samolot
30 września 16.25


Tego lotu większością pasażerów były dzieci w wieku przedszkolnym. Zajmowały się same sobą, ponieważ ich wychowawcy i opiekunowie zniknęli nagle, nie wiadomo gdzie. Wszystkie toalety były zajęte. House zastanawiał się, czy w każdej mini łazience znajdował się jeden przedstawiciel płci pięknej bądź brzydszej, czy znajdowały się tam dwie osoby, nie koniecznie tej samej płci. Cały czas obserwował jedne drzwi, których nikt nie otwierał przez jakąś godzinę. Po pewnym czasie, ku zdziwieniu House'a jak i jego towarzysza Wilsona z malutkiego pomieszczenia o którym mówią, że król tam chodzi piechotą, wyszło trzech uśmiechniętych mężczyzn. Przyjaciele popatrzyli się na siebie. Może i nawet przeszło im przez myśl, żeby skorzystać jednocześnie z toalety.

Wtedy do James'a podeszła wysoka, szczupła kobieta o piwnych oczach i zapytała, czy mógłby popilnować maluchów przez najbliższą godzinę, ponieważ musi załatwić pilną sprawę z pilotem. Można było się domyślić, że kobieta to przedszkolanka. Jimmy został wychowany na miłego i pomocnego mężczyznę, więc zgodził się od czasu do czasu rzucić okiem na dzieci. Był jeszcze jeden powód dla którego onkolog zgodził się na najgłupszą rzecz od czasu ostatniej prywatnej imprezy z Gregiem i striptizerką. Nauczycielka puściła do niego oko, co bardzo nie spodobało się diagnoście.

Kiedy Wilson starał się uspokoić naszą ucieleśnioną przyszłość, House zanurzył się w lekturze Ssij mała, ssij*. Podczas czytania drugiej strony poczuł, że coś nad nim zwisa. Tak, to był przedszkolak.

- Idź stąd! - powiedział diagnosta.
- Cześć, jestem Nate. A ty? - wymamrotał dzieciak.
- Wilson! Weź go... - szybko przerwał zdanie, gdy zobaczył co chłopiec ma w ustach. - Skąd masz tego lizaka?
- Zagramy? - Nate wyciągnął przenośną konsolę PSP Slim 3004 - W Rock Band!

Dla lizaka House był gotowy zagrać z jakimś smarkiem. Tak, lizak był czerwony. Jedna z jego niewielu słabości. Zasady były proste. Jeśli Gregory wygra, dzieciak daje mu całą paczkę czerwonych lizaków, które chował pod plecakiem. Jeśli zaś wygra dzieciak, diagnosta oddaje mu wszystkie gry jakie posiada na PSP. Oczywiście oprócz tych +18 i nie chodzi mi o jakieś tam strzelanki, tylko prawdziwe gry dla dorosłych. Coś typu 7 Sins.

- Jestem młodszy, pierwszy wybieram piosenkę.
- Myślałem, że skorzystasz z wymówki jestem głupszy, więc pierwszy wybieram piosenkę.

Oczywiste było, że przedszkolak nie był bardzo mądry, ale jak na swój wiek był bardzo inteligentny. House wyczuł w nim zagrorzenie i przed zaczęciem ' zawodów ' wyciągnął z kieszeni paczkę Marlboro i czarną zapalniczkę z płomieniami, pasującą mu do laski, firmy Zippo. Jakby nigdy nie widział w samolocie tabliczki Zakaz palenia. Wilson tylko czekał kiedy przyjdzie ktoś z obsługi samolotu i każe mu płacić grzywnę.

- Wybieram The Who - Pinball Wizard.

Nefrologowi spodobał się wybór Nate'a. Powoli zaczynał zauważać u chłopca swoje cechy charakteru. Przypominał mu samego siebie, kiedy był mały. Różnili się tylko tym, że Gregory nie chodził do przedszkola. Powód był oczywisty. Zachowanie. A powodem jego nienawiści do świata, był wiecznie mówiący prawdę ojciec. Czasami powiedział o jedno słowo za dużo, a na następny dzień był już telefon do domu na temat pobicia słabszego kolegi z klasy.

Greg zgasił papierosa i ze zdumieniem patrzył jak dzieciak przebiera palcami. Po chwili dookoła graczy zgromadziły się wszystkie przedszkolaki, kibicujące Nate'owi. Diagnoście kibicowały wszystkie kobiety w wieku 22 - 70 lat, no i Jimmy Wilson. Przedszkolak skończył grę z wynikiem 98%. Był bardzo pewny siebie. Myślał, że jakiś stary dziadek go nie pokona, ale w tym się mylił. House zagrał na 100%. Wszystkie dzieci szybko przeszły na stronę Gregory'ego. Po stronie Nate'a nie został już nikt.

- Chcę zagrać jeszcze raz! - wykrzyczał poirytowany dzieciak.

Nefrolog chciał już wybrać następną piosenkę, lecz nagle z głośników wydobył się przyjemny głos. Niestety wiadomość, którą miał do przekazania wcale nie była przyjemna. Samolot wchodził w strefę burzową. Pasażerowie poczuli turbulencję, a za oknem dokładnie było widać wybuch i odpadające części maszyny.



* to nie był żart, jest taka książka


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez DJWero dnia Wto 16:07, 15 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:00, 15 Gru 2009    Temat postu:

Oj coś czuję, że tego dzieciaka poznamy bliżej
W każdym razie, polubiłam go
Cieszę się, że nie wybrałaś "Tap Tapa", który nie kojarzy mi się dobrze.
Zgrzytnęło mi jedno zdanie, to o ogromnych turbulencjach. Czy one mogą być ogromne? Może albo bez tego przymiotnika, albo nagłe, albo coś tam, w każdym razie ogromne nie pasują
A tak poza tym, to bardzo mi się podoba i potrafisz zaciekawić, aby potem ludzie wiercili ci w brzuchu dziurę o dalszy ciąg


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DJWero
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 3422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:13, 15 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
Oj coś czuję, że tego dzieciaka poznamy bliżej

I masz całkowitą rację
Cytat:
Cieszę się, że nie wybrałaś "Tap Tapa", który nie kojarzy mi się dobrze.

Nigdy bym czegoś takiego nie wybrała ;p
A poza tym jestem wierną fanką PSP (jak House ;p) i Rock Band
Cytat:
Zgrzytnęło mi jedno zdanie, to o ogromnych turbulencjach. Czy one mogą być ogromne? Może albo bez tego przymiotnika, albo nagłe, albo coś tam, w każdym razie ogromne nie pasują

Mi też właśnie zgrzytnęło, ale nie mogłam wymyślić innego słowa.
Dlatego właśnie je usunęłam ;p
Cytat:
A tak poza tym, to bardzo mi się podoba i potrafisz zaciekawić, aby potem ludzie wiercili ci w brzuchu dziurę o dalszy ciąg

Już mnie boli

btw.
uaktualnij podpis, bo avek jest by DJWero ^_^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:47, 15 Gru 2009    Temat postu:

Sorry, sorry, ten podpis mnie trochę męczy, bo często zmieniam ubranko z dnia na dzień
Twój avek uchował się dłużej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DJWero
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 3422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:07, 15 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
Sorry, sorry, ten podpis mnie trochę męczy, bo często zmieniam ubranko z dnia na dzień

nie szkodzi ;p
Cytat:
Twój avek uchował się dłużej

miło


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:10, 15 Gru 2009    Temat postu:

Samolot pełen dzieci, gra na PSP o paczkę lizaków, tłum przedszkolaków, House z papierosem , tych trzech facetów wychodzących z toalety i odpadające części maszyny *__* To wygląda jak teledysk! To świetny materiał na teledysk ^^

I nie wiem czemu tak mi się kojarzy, ale wygląda na to, że urwałaś tuż przed refrenem Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DJWero
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 3422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:00, 16 Gru 2009    Temat postu:

333bulletproof,
nie dodałaś, że lizaki były czerwone ;p
o inne pewnie by nie grał

Cytat:
I nie wiem czemu tak mi się kojarzy, ale wygląda na to, że urwałaś tuż przed refrenem Weny!

Dobrze ci się wydaje ;p
Jak już wcześniej napisałam Fick będzie w stylu Lostów, czyli będę urywać w najciekawszych momentach, cofać się do przeszłości itd

dzięki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DJWero
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 3422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:30, 09 Sty 2010    Temat postu:

Samolot
30 września 17.20 - 1 dzień na wyspie


Przyjaciele zapięli nerwowo pasy i chwycili się za ręce. Greg chwycił szybko wolną ręką Nate'a i trzymał go z całej siły. Nagle tylna część samolotu oderwała się i zaczęła spadać do wody. Przednia część leciała w stronę ogromnej wyspy porośniętej drzewami. Powietrze dmuchało z ogromną prędkością pasażerom w twarze, nie mogli oddychać. Co kilka sekund odrywały się pojedynczo tylne siedzenia. Wiatr rozrzucał ludzi we wszystkie strony świata. Samolot powoli zbliżał się do wyspy. Pasażerowie krzyczeli tak głośno, jakby ktoś obdzierał ich ze skóry. House chwycił dzieciaka dwoma rękami. Powoli zaczynał mu się wyślizgiwać. Gdy Wilson zorientował się co się dzieje, szybko pomógł nefrologowi. Do zderzenia z wodą pozostało kilkanaście metrów. W ostatnich sekundach James wykrzyczał :

- House, kocham Cię! Zawsze Cię kochałem!

Gregory nie zdążył odpowiedzieć, samolot zderzył się z wodą. Lekarze zaczęli szybko odpinać pasy. Ogromna siła zaczęła wciągać ludzi do wody. Nate zniknął diagnoście z oczu. Gdy rozglądał się za nim, coś ciężkiego uderzyło go w głowę i zemdlał. Onkolog rozerwał białą, mokrą koszulę i popłynął w stronę Grega.
Sprawdził mu tętno, chwycił pod rękę i zaczął płynąć w stronę brzegu. Wtedy usłyszał płacz dziecka. To był Nate, był ranny. Cała woda dookoła niego przybrała kolor czerwony. Nagle lekarz zauważył, że ludzie zaczynają znikać, a ktoś w oddali krzyknął: rekin! Wilson dostał kopa, nie miał on nic wspólnego z narkotykami, które House wsypuje mu czasem do kawy. Dopłynął do chłopca, załadował go na plecy i popłynął w stronę brzegu. Po przepłynięciu pięciu metrów poczuł, że coś za nim płynie. Odwrócił się do tyłu i zobaczył wystającą z wody ogromną płetwę grzbietową. W jego oczach można było zobaczyć przerażenie. Po przepłynięciu kolejnych pięciu metrów poczuł ogromny ból przeszywający jego prawą nogę. Jimmy wydobył z siebie najgłośniejszy dźwięk jaki tylko potrafił. Rekin ściskał jego udo z całej siły. W pewnym momencie poluzował szczękę na tyle, żeby Wilson mógł wyciągnąć nogę. Niestety nie mógł już płynąć dalej. Powoli zaczął tracić przytomność. Gdy trójka mężczyzn zaczęła tonąć, Gregory otworzył oczy. Chwycił towarzyszy pod rękę i nie zważając na ból nogi i głowy zaczął płynąć za ludźmi. Kiedy dopłynął do mielizny. Jakaś kobieta podbiegła i pomogła mu nieść Nate'a. Diagnosta położył ostrożnie przyjaciela na piasku i zaczął udzielać pierwszej pomocy. Zaczął od masażu serca, po 30 uciśnięciach odchylił delikatnie głowę rannego, zbliżył usta do jego ust i powoli zaczął wdmuchiwać powietrze. James zaczął wykrztuszać wodę. Gregory poczuł ogromną ulgę. Popatrzył na gołą klatę Wilsona i powiedział:

- Widzę Jimmy, że zacząłeś pakować.

James uśmiechnął się. Mało brakowało, żeby umarł, a House zamiast powiedzieć coś w stylu dobrze, że nie umarłeś, skomentował jego całkiem niezłą klatę. Może żartując chciał ukryć to co czuł, kiedy myślał, że jego jedynego przyjaciela, osoby, na którą zawsze mógł liczyć już nie ma. Na twarzy onkologa pojawił się ból. Nefrolog rozerwał koszulę i owinął ją wokół uda przyjaciela. Niestety nie powstrzymało to krwawienia. Kobieta, która pomogła nieść Nate'a zaczęła wołać o pomoc. Greg odwrócił się w jej stronę i nie wiedział co robić. Zostawić Jimmiego i lecieć na pomoc kobiecie, czy pomóc przyjacielowi, żeby się nie wykrwawił. Wilson zauważył problem diagnosty i powiedział:

- Jestem lekarzem, dam sobie radę. Idź!

House zaczął biec w stronę kobiety. Po drodze udzielił pierwszej pomocy dwóm osobom. Gdy w końcu dobiegł do celu zobaczył, że to nie kobieta jest ranna, tylko chłopiec, Nate. Zaczął udzielać pierwszej pomocy. Powtarzał ją w kółko, ale chłopiec wciąż nie oddychał.

- Przynieś mi długopis! - powiedział House kobiecie.
- Chłopiec umiera, a pan szuka długopisu!?
- Ty idiotko! Widać, że nie uważałaś na lekcjach biologi! Smarkacz ma opuchnięte gardło, muszę zrobić tracheotomię!
- Ale...
- Zaufaj mi, jestem lekarzem!

Kobieta podniosła tyłek z piasku i pobiegła szukać długopisów. Lekarz zaczął szukać czegoś ostrego. Podbiegł do wraku samolotu i oderwał kawałek metalu. Przeczyścił go w wodzie i zaczął przygotowywać się do przeprowadzenia zabiegu. Wtedy przybiegła kobieta, która pełniła rolę pielęgniarki. Wyciągnęła całą stertę długopisów i dysząc spytała czy wystarczy. Greg z pożałowaniem popatrzył na kobietę. W końcu chodziło mu o jeden długopis. Na szukaniu trzydziestu długopisów pielęgniarka straciła dużo czasu, a podczas ratowania życia czas jest bardzo ważny. House wybrał najzwyklejszy długopis i delikatnie naciął skórę chłopca. Wziął głęboki oddech i powoli zaczął wprowadzać plastikową rurkę do gardła pacjenta.

- Weszło.
- I co teraz, przeżyje?
- Zobaczymy... Połóż go na jakimś kocu i niech leży.

Gregory zaczął biec w stronę Wilsona. Po drodze udzielił pierwszej pomocy następnym dwóm osobom. Kiedy był już w zasięgu wzroku przyjaciela zaczął iść normalnie. Co by było, gdyby Jimmy zobaczyłby, że tak mu na nim zależy? Gdy nefrolog podszedł bliżej zauważył, że krwawienie ustało.

- Muszę zdezynfekować ci ranę, żeby nie doszło do zakażenia. - powiedział House.
- Siadaj. - Gregory usiadł bez słowa obok przyjaciela.
- Wilson. - Wykrztusił diagnosta.
- Tak?
- Zapomniałem ci czegoś powiedzieć. - Jimmy dał mu chwilę, żeby mógł ułożyć to w poprawne gramatycznie zdanie - W samolocie, powiedziałeś mi, że mnie kochasz, nie zdążyłem ci odpowiedzieć... Ja ciebie też kocham.

Onkolog uśmiechnął się i wtulił w przyjaciela. Nefrolog objął go ręką i razem patrzyli na zachodzące słońce.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez DJWero dnia Pon 17:21, 11 Sty 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
House_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 4168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:04, 11 Sty 2010    Temat postu:

O borzu, Werasku.
Ogólnie jest całkiem przyzwoicie, ale Twoje umiejętności co do strzelania byków mnie niepokoją.

Może najpierw tak bez ortografii. Pomysł jest naprawdę dobry, może niekoniecznie oryginalny, ale można go fajnie wykorzystać ().
Na razie nie rozwinęłaś w pełni fikowych skrzydeł, ale wierzę w Ciebie. Najbardziej podobały mi się dwie poprzednie części. Działo się dużo zÓego , House był House'em, a Wilson był Wilsonem. Motyw z Nate'em - mrr. 'Podobao siem'. Mam za to zastrzeżenia co do trójeczki. Sama nie wiem, jak bym pokazała scenę rozpadania się samolotu, ale troszkę za szybko to się działo. A ten samolot to jakiś ruski albo felerny musiał być. I to bardzo. Pewnie odkupili go od Ugandy, która odkupiła go od Ekwadoru, który... itd. Mam nadzieję, że te "kochamcie" to tylko przez szok po wypadku. Tak trochę sztucznie to brzmiało.

Jeden błąd ortograficzny zapamiętałam:
osobOM, a nie osobĄ, jeśli mówimy o liczbie mnogiej.
Poza tym jeszcze parę przecinków.

Zaczynam się przez Ciebie poważnie hilsonić.

Ciocia H_a


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez House_addict dnia Pon 14:06, 11 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DJWero
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 3422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:27, 11 Sty 2010    Temat postu:

Cytat:
Ogólnie jest całkiem przyzwoicie, ale Twoje umiejętności co do strzelania byków mnie niepokoją.

dysortografia
Cytat:
Najbardziej podobały mi się dwie poprzednie części.

mi też ;p
Cytat:
Mam za to zastrzeżenia co do trójeczki. Sama nie wiem, jak bym pokazała scenę rozpadania się samolotu, ale troszkę za szybko to się działo.

nie miałam weny
Cytat:
Mam nadzieję, że te "kochamcie" to tylko przez szok po wypadku. Tak trochę sztucznie to brzmiało.

każdego kiedyś musi dopaść szok powypadkowy.
nawet house'a
Cytat:
Zaczynam się przez Ciebie poważnie hilsonić.

to dobrze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:51, 14 Sty 2010    Temat postu:

Uwielbiam to Nie wiem czy specjalnie wplatasz ten absurdalny humor, czy to tylko przypadek (albo moja skrzywiona nadinterpretacja), ale świetnie to wychodzi!

Nie będę cytować, bo za dużo by mi tego wyszło! Ale rozrywanie koszul, House, który w biegu ratuje rozbitków (i rozcina gardło kawałkiem blachy zdezynfekowanym w morzu! Tylko jemu by się to udało ) i ta kobieta która przynosi mu stertę długopisów, jakby miał robić umierającemu dziecku tatuaż, a nie tracheotomię

Edit: Już wszystko rozumiem, dzięki ^^ Jestem ostatnio tak zmęczona, że czasem coś się psuje w moim logicznym myśleniu =='

Nie mogę się doczekać następnej części Weny!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez 333bulletproof dnia Sob 19:52, 16 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DJWero
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 3422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:38, 15 Sty 2010    Temat postu:

Cytat:
Uwielbiam to Nie wiem czy specjalnie wplatasz ten absurdalny humor, czy to tylko przypadek (albo moja skrzywiona nadinterpretacja), ale świetnie to wychodzi!

tak jakoś wychodzi

Cytat:
Jedyne, co mi ogłupiło logikę - to na początku Jimmy mówi, że go kocha a na końcu Jimmy mówi, że to powiedział House? Zgubiłam się trochę.

na początku Jimmy mówi, że kocha House'a, a na końcu House mówi, że kocha Jimmiego

dzięki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DJWero
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 3422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:31, 18 Sty 2010    Temat postu:

1 października - 2 dzień na wyspie

Mimo tego, że słońce pojawiało się na horyzoncie, wszyscy rozbitkowie jeszcze spali. No, prawie wszyscy. Jeden postanowił poszukać różnych przydatnych rzeczy. Zaczął od wraku samolotu. Wszedł do środka, schylił głowę i zaczął rozglądać się w poszukiwaniu laski.

- Tego pan szuka? - zapytał wysoki, umięśniony blondyn, z włosami zaczesanymi do tyłu.

Trzymał w ręku długą, drewnianą laskę, ze śladami zębów. House popatrzył w jego stronę. Niestety było zbyt ciemno, by mógł zobaczyć jego twarz. Blondyn zrobił krok do przodu. Promienie światła padły na jego głowę.

- Ja cię skądś znam. - powiedział diagnosta.
- Zapewne widział mnie pan w samolocie. - powiedział mięśniak, powoli wyciągając laskę w stronę Grega (ach te dwuznaczności ).
- Nie, to nie to. A tak przy okazji, wypychaniem spodni skarpetami nie zwrócisz uwagi kobiety. Do tego trzeba mieć to - lekarz uniósł do góry laskę - i mózg. Twój kolor włosów oraz stuprocentowo sprawne ciało oznaczają, że nic nie zdziałasz na tej wyspie. Zacznij szukać wibratorów, bo za parę godzin już ich nie będzie.
- Mam przez to rozumieć, że pan chce zgarnąć wszystkie?
- Nie, ale zaraz wstanie mój przyjaciel Wilson, który jest bardzo napalony! - powiedział bardzo głośno Gregory - Podobno na wodzie głos się lepiej niesie.
House uśmiechnął się nonszalancko, zabrał znalezione, nie kradzione rzeczy i poszedł w stronę Jamesa. Zwolnił trochę, gdy zobaczył, że Jimmy siedzi na kocu z tą przedszkolanką z samolotu. Oparł laskę na drzewie, pokuśtykał szybko do wraku i zabrał kilka rzeczy. Wracając zatrzymał się na chwilę. Popatrzył w dół, uśmiechnął się i podniósł paczkę czerwonych lizaków.

- Jimmy! Przyniosłem twoje zamówienie! - nefrolog rzucił całą paczkę różnego rodzaju żelów, wibratorów, a i nawet mini zestaw do fetyszu się tam znalazł, na kolana Wilsona.
- House! - onkolog chwycił diagnostę za fraki i zaciągnął w stronę lasu - Za każdym razem, kiedy próbuję umówić się z jakąś kobietą, TY musisz ją obrzydzić! Co jest z tobą nie tak!?
- Jestem Greg House. - powiedział gangsterskim głosem starszy lekarz.
- Nieważne. Wracam do Olivii, a ty trzymaj się od nas z daleka.
- Wyluzuj, bo słyszę jak zaciskasz zęby.

Wilson popatrzył się karcąco na Gregory'ego i wrócił do przedszkolanki. Diagnosta przewrócił oczami i poszedł w stronę Nate'a.

- Jak z nim?
- Jeszcze żyje. - powiedziała pielęgniarka.
- Za jakieś dwa dni wyjmę mu rurkę z gardła. Będziemy potrzebować igły, nici i dużo alkoholu. - kobieta popatrzyła dziwnym wzrokiem na Grega.
- Chce pan upić dziecko!?
- A czy jest to zakazane w księdze prawa dżungli?
- Claire - przerwała ciszę pielęgniarka.
- Kulawy skurwiel - odwrócił się na pięcie i poszedł patrzeć jak rozbitkowie zbierają martwe ciała i zanoszą je w miejsce nowo powstałego cmentarza.

House siadł na dużym kamieniu, kręcąc laską. Dookoła panowała dołująca atmosfera. Zaledwie kilkuletnie dzieci zanosiły swoich kolegów, przyjaciół ze szkoły do wykopanych przez dorosłych mężczyzn dołów. W tak młodym wieku spotkały się ze śmiercią, ze śmiercią wielu ludzi, przyjaciół. Bawiąc się czuły zapach krwi. Ten zapach, te wspomnienia już na zawsze pozostaną w ich głowach. Co nocy będą budzić się z krzykiem.

Wilson skończył rozmowę z Olivią. Gregory zauważył uśmiech na twarzy przyjaciela i szybko pokuśtykał w jego stronę, by pogorszyć mu humor. Niestety onkolog pierwszy zabrał głos.

- House, powinniśmy im pomóc.
- Noga! - Greg wskazał palcem na udo.

Nie chodziło o nogę. Za każdym razem, kiedy starszy lekarz patrzył na zwłoki przypominał mu się jego zmarły ojciec, jego współpracownicy. Podszedł go drzewa palmowego, odsunął gałęzie, wyciągnął ze skrzynki burbon i poszedł na plażę wolną od ludzi. Jimmy podszedł do skrzyni i zobaczył mnóstwo alkoholu. Zapas z całego samolotu. Uniósł brwi do góry i poszedł pomagać nosić martwych pasażerów.

Gregory siedział i wpatrywał się w zachodzące słońce, popijając burbon z gwinta. W oddali zauważył postać mężczyzny, który zbliżał się coraz bliżej niego. Wiedział, że to James. Diagnosta udał, że go nie zauważył i wrócił do swojego zajęcia. Młodszy doktor usiadł obok niego.

- Ciężki dzień, huh? - zaczął onkolog.
- Odsuń się, jesteś cały umaziany krwią niewinnych. To wzbudza we mnie poczucie winy. - Jimmy zignorował polecenie przyjaciela i wziął od niego butelkę.
- Co u twojego pacjenta? - zapytał Wilson, popijając alkohol.
- Co u twojej dziwki? Ekhem, to znaczy Omeny?
- Olivii?
- Pamięć do zapamiętywania imion. Zawsze zawodzi! - przyjaciele uśmiechnęli się w duchu i wrócili do obserwowania słońca.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez DJWero dnia Pon 15:17, 22 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin