Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Nikt nie jest samotną wyspą

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kasiek
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 7864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Ikerowej rękawicy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:29, 05 Wrz 2009    Temat postu: Nikt nie jest samotną wyspą

Chodził za mną Wen. Wen jednakże jest bardzo kapryśnym stworem. Możesz go karmić i dopieszczać, ale w pewnym momencie on po prostu staje okoniem i mówi Veto!, albo co gorsza odwraca się na pięcie i idzie pobawić z innymi wenami, mając w nosie, że akurat jest potrzebny. Opowiadanie to pierwotnie miało być zupełnie inne. Jest jakie jest. Pozostawiam Wam moi najHilsonowsi do oceny.
Dedykuję Soft, za to, ze we mnie wierzy, za miłe słowa. Za podszepty, zachęty. I za to, że jest dobrą Wróżką tego Ficka a Matką chrzestną kolejnego, który jest w pisaniu.
Dziękuję Kochana

Takie to moje luźne wyobrażenia.... chociaż marnej jakosci... bo zadowolona na pewno nie jestem


Kategoria: friendship

zweryfikowane przez autorkę

Od dawna nie zauważał pór roku. Przestał na to zwracać uwagę po wypadku. Po rozstaniu ze Stacy… wtedy świat stracił swój koloryt. A on stracił i tak nikłą radość życia. Co mu było zieleniących się łąkach, rozwijających się pączkach kwiatów, skoro i tak nie mógł po nich biegać, nie mógł nic…. Wszystko było bez sensu. Śnieg nie oznaczał dla niego kojącej błogości, powrotu myślami do szczęśliwych chwil, oznaczał tylko utrudniony transport, topniejący śnieg, lodowata breja. Paskudztwo.

Pamiętał, że padało. Pojedyncze krople deszczu spadające na szybę samochodu, którym Wilson wiózł go do szpitala zmieniły się w oberwanie chmury. Siedział w swoim nowym pokoju i wypatrywał przez okno. Szklana szyba, za którą znajdowała się półprzezroczysta ściana wody. Ponuro. Siedział na swoim jak na razie idealnie zasłanym łóżku i aby odwrócić wzrok od torby smętnie spoczywającej na podłodze i będącej widocznym znakiem tego ile ma tutaj spędzić, że to nie będzie dzień, dwa ani tydzień wyglądał przez okno. Na świat, którym nigdy się nie cieszył. Nie potrafił. Patrzył na drogę, którą Wilson, wrócił do normalnego życia. I poczuł jak bardzo jest samotny. Po raz pierwszy w życiu zdany całkowicie na siebie. Wcześniej mimo poczucia wyalienowania był obok zawsze ktoś, Mama, Stacy, Wilson, Cuddy, Cameron. Teraz był sam. Sam w obcym nowym środowisku. Brakowało mu Wilsona. Dotkliwy był to brak. Wilson przecież zawsze był, obok, aby wysłuchać, poradzić, wykpić. Bez niego nie był sobą…. Był jak Flip bez Flapa. Niekompletny.
- Cholerne miejsce- Ze złością kopnął w ścianę. Syknął z bólu i opadł na łóżko jednocześnie wściekły i zrezygnowany. Ten jeden dzień miał na aklimatyzację w nowym miejscu… rozpakowanie się, przyzwyczajenie do nowego miejsca. Terapia miała zacząć się następnego dnia. Dziś zostawiono go prawie samemu sobie(poza oczywiście dokładnym obszukaniem go przy wejściu). Nie wiedział jak długo leżał zanim zmorzył go niespokojny sen.

Obudził go niezidentyfikowany z początku hałas. Gdy bardziej oprzytomniał rozpoznał dźwięk silnika samolotu, przelatującego nieopodal. Czuł się jak w więzieniu, obrzucił niedbałym i pełnym niechęci wzrokiem niewielkie w gruncie rzeczy pomieszczenie. Łóżko, szafka, szafa. Telewizor. Duże okno. Okno, które stanowiło granicę. Tam- świat. Tutaj – Ty. Podszedł do szklanej tafli. Widać było tylko ciemność, która po dłuższej obserwacji okazywała się ciemnogranatowym niebem upstrzonym milionami złotych punktów… na horyzoncie za ciemną masą lasu widać było pojedyncze światła. Siedliska zdrowych ludzi, którzy prowadzą normalne życie. Westchnął i ze złością odszedł od okna.
- cholerne okno na świat. Cholerne niewygodne łóżko. – Włączył telewizor i przez chwilę skakał po kanałach – cholerny telewizor, bez programów Premium. – Rzucił pilotem na oślep.

Zaczynał być zły. Bolało. Potrzebował Vicodinu, potrzebował go desperacko.
Znowu pojawiła się ona. Zjawa. Amber. Siedziała na fotelu i wpatrywała się tryumfującym wzrokiem, czytała w jego myślach. Co nie było trudne, bo sama była wytworem jego umysłu. Jej złośliwe oczy rzucały ironiczne iskry.

Irytowała go od dawna. Jeszcze, kiedy żyła. Nie mógł zaprzeczyć, że równie silnie był zaintrygowany. No i zazdrosny. Tak Greg nazywaj rzeczy po imieniu, nie lubisz, kiedy ktoś zajmuje twoje miejsce a ona to zrobiła. Bezczelnie zajęła miejsce największego Guru Wilsona, była nie tylko jego kobietą, kochanką, była jego przyjacielem, a nie tylko sposobem na spełnienie się, jako Zbawiciel Świata.
Tak Wilson był wkurzający w tym swoim durnym zadurzeniu. Pierwszy raz wyślizgiwał się z garści Grega. Po raz pierwszy lekceważył jego opinię. To było denerwujące i wprost nie do przyjęcia. House nie życzył oczywiście Amber śmierci. Był przekonany, że ten związek skończy się tak jak wszystkie inne a wtedy Jimmi pojawi się z podkulonym ogonem na jego progu. Tylko, że potoczyło się wszystko nie tak jak powinno. I może, dlatego House musiał znosić Amber nieustannie. Umarła, zginęła, straciła, życie, młodość, miłość i karierę. I teraz powoli odbierała wszystko, co cenne temu, przez którego siedziała wtedy w tym autobusie.

Stracił swoją karierę… czas, żeby powoli się do tego przyzwyczajał. Nawet szalona Cuddy nie przyjmie na ordynatora kogoś z taką przeszłością… ma zamknięte wszystkie bramki. Medycyna jego największa miłość była dla niego sprawą skończoną… nie była to miła świadomość. Przeciwnie, spotęgowała jego ból…. Kiedyś mówiło się na to ból istnienia. Weltschmerz…. Noga bolała… i bolała świadomość, że jest skończony, jako lekarz. Doktor Gregory House przestał istnieć. Gardził ludźmi, którzy żyli nadzieją, teraz im zazdrościł. Dużo by dał za wiarę, że wszystko będzie dobrze. Wpadł we własne sieci… w pułapki własnego rozumu.


A dodatkowo był sam. Sam wobec przykrej prawdy, z którą musiał się zmierzyć. Dużo by dał, by mieć obok siebie bliską osobę. Przyjaciela. Najlepszym przyjacielem-musiał to przyznać – był Wilson. Jimmi był cierpliwy, z ogromną dozą empatii i umiał żyć nadzieją… wierzył w lepsze jutro. Mało tego umiał tą wiarę przelewać na tych bardziej – powiedzmy – sceptycznych.
House za późno zdawał sobie sprawę ze spraw dla niego najważniejszych. Za późno zdał sobie sprawę, że wpadł w szpony nałogu. A także, co w tej chwili było istotniejsze za późno zdał sobie sprawę, że nie jest samowystarczalny, ze nie jest samotną wyspą, chociaż zawsze sobie wmawiał, ze jest cholerna Ibizą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
soft
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tu te truskawki?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:44, 05 Wrz 2009    Temat postu:

Kasiek wielkie dzięki za dedykację ;*

cóż mogę napisać? głębokie, ładne, bardzo ładne i nie wiem z czego jesteś niezadowolona. opis szpitala, uczuć, przyajźni, Amber... i zaślepienia nią Wilsona. smutne, prawdziwe, i tu się powtórzę, bardzo ładne. jak już pisałam, zakochałam się w twoich opowiadaniach

oby tak dalej, by wen wziął się do pracy ;* i czekam na mojego "chrześniaka"


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez soft dnia Sob 15:45, 05 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:10, 05 Wrz 2009    Temat postu:

Bardzo ładnie opisane, jak ważną postacią dla House'a jest Wilson

Wena! Może żeby się bardziej zdyscyplinował?

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez IloveNelo dnia Sob 22:11, 05 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:28, 05 Wrz 2009    Temat postu:

Ładny tekst, Kaśku. Poważny, głęboki, nie napawający może optymizmem, lecz pokazujący, jak bardzo w życiu każdego człowieka, nawet kogoś takiego jak House, potrzebny jest ktoś bliski, ktoś, kto będzie obok, wspierający samą tylko obecnością.

Pozdrawiam i gratuluję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Nie 12:06, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Kasiek! To jest śliczne! Brak mi słów opisujących co się działo ze mną jak to czytałam.
Opis co się dzieje z House'em zawsze mnie fascynuje. Każdy trochę inaczej interpretuje, ale każdy pięknie. A Twój opis to cudo
Dzięki, że mogłam to przeczytać

Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madziax
Fasolka


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 3188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: puszka Pandory
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:52, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Bardzo ładnie kaśku

Takie poważne, przemyślane. Pasuje do scnerii za oknem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: I share my world with no one else.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:34, 10 Wrz 2009    Temat postu:

Sądząc z twojego opisu, chyba nie jesteś z tego zadowolona, co? I muszę ci powiedzieć, że zupełnie tego nie rozumiem. Przeicież to jest piękne Smutne, owszem, ale glębokie. I piękne. Opisałaś to wszystko idealnie, i fik na pewno daje sporo do myślenia

Mi się podoba.
Gratluję, pozdrawiam, życzę więcej Wena.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cudna :D
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:15, 12 Wrz 2009    Temat postu:

Biedny Hałs.
Zuo w postaci Amber się szerzy. Ładny fik pokazuje uczucia Hałsa i całą beznadziejność sytuacji w szpitalu.
Życzę wena.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin