Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Realizations [T]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:21, 19 Lip 2010    Temat postu: Realizations [T]

Zrobiłam sobie przerwę w tłumaczeniu wielkiego angst-fika (spodziewajcie się pierwszego rozdziału w ciągu najbliższych 15 lat ) i wzięłam się za najnowszy tekst Alternatealto (chyba wreszcie w coś łagodniejszego niż NC-17 ). Fik jest dość specyficzny, starałam się zachować tę specyficzność, chociaż sama nie potrafię teraz ocenić, czy mi się udało. No cóż, enjoy Oczywiście, porządna krytyka i wytykanie błędów mile widziane.
[link widoczny dla zalogowanych] (uwielbiam, kiedy złyzłyzły canon (btw fik zawiera małe spoilery do finału szóstego sezonu) jest tak zgrabnie interpretowany )



Kategoria: love

Zweryfikowane przez jlk


W razie konieczności wybierania między tym, czego się potrzebuje i tym, czego się pragnie, większość osób wybrałaby pewnie to drugie.


Jest już późny wieczór i w danej chwili obaj znajdują się w gabinecie Wilsona. House miał dzisiaj pacjentkę z pełnym repertuarem dziwnych i przeczących samym sobie symptomów, którą zdiagnozowałby o wiele wcześniej, gdyby nie to, że postanowiła nie wspominać mu o swoich ziołowych lekarstwach. Wilson wrócił właśnie od umierającej, dziewięcioletniej dziewczynki, chorej na białaczkę, której organizm po prostu nigdy nie zareagował na leki tak, jak powinien.

James ciężko przeżywa utratę każdego pacjenta, ale przegrana walka o życie dziecka zawsze była dla niego szczególnie mocnym ciosem. A Karalee była niezwykłą dziewczynką, z optymistycznym blaskiem w oczach, i Wilson ciężko o nią walczył, tak ciężko, przez tyle miesięcy. Wmawianie mu, że nie powinien integrować się ze swoimi pacjentami nic nie daje - nie w przypadku dzieci. Wilson nic na to nie może poradzić i, w sumie, chyba byłoby z nim coś nie tak, gdyby mógł.

Spogląda teraz na House'a, który stoi z boku, obok biurka, i jego zaciśnięta szczęka, grymas na twarzy, nagłe, nerwowe odwrócenie głowy i uderzenie pięścią w blat - wszystko to jest masywnym murem obronnym przed House'm, na wypadek gdyby ten się ośmielił - niech tylko spróbuje - wypowiedzieć jakąś szyderczą, brutalnie złośliwą uwagę na temat łysych i martwych dzieci.

Ale House niczego nie mówi. Zamiast tego, wpatruje się w tył głowy Wilsona przez długą, długą chwilę, a następnie wyciąga dłoń i kładzie ją na ramieniu przyjaciela. Delikatnie okazując swoje wsparcie. Gestem człowieka, który rozumie, który się martwi, w chwili, gdy nie pozostało już żadnych słów. Wilson podnosi głowę, kierując tępe spojrzenie przed siebie, a następnie zamyka oczy, zaciskając usta i biorąc długi, głęboki oddech.

Na twarzy House'a widać szczerą troskę, w jego niebieskich oczach - prawdziwe, gorzkie współczucie. Podczas tych długich miesięcy w Mayfield, człowiek, który powtarzał, że ludzie się nie zmieniają, zmieniał się sam. Stopniowo, niepewnie - ale w chwilach takich jak ta widać, jak daleko zaszedł. Nawet jeśli prawie nikt tego nie dostrzega.

Wilson otwiera oczy - i widać, że dostrzegł wszystko. Odwraca lekko głowę, aby spojrzeć na House'a i część bólu opuszcza jego rysy twarzy, gdy widzi opiekuńczy wzrok przyjaciela. Po chwili pojawia się zdziwiony, zdezorientowany grymas, jakby mężczyzna nie potrafił uwierzyć, że to naprawdę House, House oferujący mu szczere wsparcie. Wpatrują się w siebie przez długą chwilę, a następnie oczy Wilsona rozszerzają się w nagłym zaskoczeniu i, widząc to, House prędko się cofa. Wilson chwyta jego dłoń, powstrzymując go od ucieczki. Teraz to House się odwraca, ale gdy Wilson staje na nogi, niebieskie oczy spotykają jego własne, spoglądają na niego ze smutkiem, sprzeciwem i... czymś jeszcze. Czymś, co sprawia, że Wilson trzyma go teraz w obu rękach, przyciąga do siebie, bliżej, nachylając się do niego, jeszcze bliżej.

House próbuje wydostać się z objęć, ale Wilson nie puszcza - nie puści. Potrząsa przecząco głową i jego uchwyt robi się silniejszy; robi krok do przodu, błagając każdym calem swojego ciała. House znowu się odwraca i zamyka oczy, a następnie wyszarpuje ręce z uścisku Wilsona i kieruje się do drzwi. Ale Wilson jest szybszy - łapie House'a za łokieć, obraca go i ten traci równowagę, zmuszony do chwycenia Wilsona aby nie upaść. Wilson zarzuca rękę na jego ramiona i wtedy...

Trudno powiedzieć, który z nich zainicjował pocałunek. Ale już po pierwszych kilku sekundach znika wszelka niepewność, a wszystko, co było powstrzymywane i ukrywane przez tyle lat wyrywa się na zewnątrz. Lewa ręka Wilsona zaciska się naokoło ramion House'a, a prawa omiata jego talię. House trzyma głowę Wilsona w obu dłoniach, zatapiając swoje długie palce w brązowych kosmykach, a ich pocałunek trwa, trwa i trwa - wygłodniały, zdesperowany, przepełniony kumulującymi się od dawna tęsknotą i żądzą. Usta pożerają się nawzajem, jakby ich właściciele nie mogli się sobą nasycić, nie mogli wystarczająco się do siebie zbliżyć.

Wreszcie, pocałunek się przerywa, mężczyźni odrywają się od siebie, łapczywie łapiąc oddechy. Dłonie House'a lądują na ramionach Wilsona, a ich spojrzenia ponownie spotykają się na chwilę. Na twarzy Wilsona pojawia się zarodek uśmiechu, w oczach zapalają się iskry. Jednak House odchyla głowę, kierując spojrzenie na sufit. Przełyka ślinę i odpycha drugiego mężczyznę od siebie. Gdy Wilson nie puszcza, House pcha mocniej, nie doceniając determinacji Wilsona, jego stalowego uchwytu - Wilson nie zamierza dać House'owi uciec, nie teraz. W końcu, House się poddaje. Otoczony rękami Wilsona, opuszcza głowę i powieki.

Wilson kładzie dłoń na tył głowy House'a i czule go głaszcze, dryfując w krótkich, ciemnych włosach, a następnie przyciąga do siebie, do kolejnego pocałunku, tym razem krótkiego i delikatnego. Resztki oporu opuszczają House'a i ten zaczyna odpowiadać, ale bez tej poprzedniej energii, nie otwierając oczu, ze zmęczeniem i klęską w każdym ruchu. Wilson odchyla głowę i przygląda mu się z troską. Najwidoczniej w ujrzanym znajduje odpowiedzi na wszystkie swoje wątpliwości, ponieważ po paru sekundach zaczyna powoli, stopniowo prowadzić House'a do tyłu, w kierunku kanapy.

Gdy nogi House'a dotykają mebla, mężczyźni się zatrzymują i stoją przez chwilę w bezruchu. Wilson wyciąga rękę aby pieszczotliwie dotknąć policzka House'a, na co ten otwiera oczy i ujawnia w nich tyle słabości, tyle strachu, tyle pragnienia że widok ten jest wręcz przerażający. Wzrok Wilsona odpowiada mu troską, oddaniem i równie mocnym pożądaniem. Następnie Wilson popycha delikatnie House'a w dół, aż ten siada na kanapie, i jednym, zwinnym ruchem opuszcza się przed nim na kolanach, ani na chwilę nie przerywając kontaktu wzrokowego, ani na chwilę nie wątpiąc w to, co zamierza zrobić. House wytrzeszcza oczy w zdziwieniu, ale jego rozporek już jest rozpinany i wydaje się, że nic nie zdoła zatrzymać Wilsona, ale House nawet nie próbuje tego robić. Opiera plecy o kanapę i poddaje się, nurkując palcami we włosy Wilsona, próbując uwierzyć, że to prawda, że to się wreszcie dzieje.

Po chwili na jego twarzy pojawia się coś mocniejszego niż zadowolenie - wyraz twarzy człowieka, pragnienia którego wreszcie, nareszcie, się spełniają. To coś - szczęście to za mało, to czysta rozkosz - transformuje go tak bardzo, że przez chwilę nie potrafisz uwierzyć, że to on, Gregory House.

Podczas gdy stoję na balkonie i obserwuję to, co się dzieje tej nocy w gabinecie Wilsona, inna noc uparcie wraca do moich myśli, noc, która zdarzyła się wcale nie tak dawno. Ból, krew, odłamki szkła - jego dłonie, trzęsące się, ściskające białe tabletki. Jego zdezorientowany, zrozpaczony wyraz twarzy. Nie mam żadnych wątpliwości, że wtedy, tej nocy, byłam tym, czego potrzebował.

Ale to - to jest tym, czego on pragnie.

I jeśli musi wskazać któreś z nich, wiem, jaki będzie jego wybór.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jlk dnia Wto 3:00, 20 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:14, 20 Lip 2010    Temat postu:

Przełamawszy z trudem opór (tym razem przed kanonicznością fika - srsly, jak ludzie mogą nabierać się na te bzdury?!; zwłaszcza ludzie, którzy kiedyś tak świetnie ujmowali w fikach prawdziwego House'a? Chyba że oni po prostu cały czas podążali za kanonem: House był świetny w serialu, to w fikach również, a teraz porażka na całej linii ), przeczytałam

Ładnie Ci wyszła ta specyficzność No i całkiem zgrabnie poradziłaś sobie z czasem teraźniejszym W ogóle to jak zawsze jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego doboru słownictwa, bo sama miewam uczucie, że w kółko posługuję się tymi samymi oklepanymi wyrażeniami
Jedna maleńka gramatyczna uwaga:
Cytat:
Wilson wyciąga rękę aby pieszczotliwie dotknąć policzek House'a
IMO poprawniej byłoby "policzka" (dotknąć - czego? - policzka) Ale słyszałam o jakichś niejasnościach z rzeczownikami w dopełniaczu, więc sama już nie wiem

Fik sam w sobie słodki Tylko początek i koniec przyprawiał mnie o mdłości (Cuddy-swatkę mogłam zaakceptować do 4. sezonu włącznie, ale teraz... harpia bez ludzkich uczuć ) Już bym wolała, gdyby zamiast Cuddy na końcu Autorka napisała "a ja tam byłam, miód i wino piłam..." - nadal byłoby zaskakująco, ale nie obrzydliwie


PS. Mogłabyś mi szepnąć słówko na PW, cóż to za długi angst, nad którym pracujesz? Bo ostatnio nazbierałam sporo ficzków do tłumaczenia w przyszłości i nie chciałabym Ci wchodzić w paradę



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 2:59, 20 Lip 2010    Temat postu:

Dzięki

Mimo wszystko ja się nadal "nabieram", chociaż pretensji do scenarzystów (ale głównie o wykonanie) niestety coraz więcej. Ale dobra, nie zamieniajmy tego w kolejne "House jest do dupy - House nie jest do dupy", cieszę się, że chociaż trochę się podobało

Cytat:
PS. Mogłabyś mi szepnąć słówko na PW, cóż to za długi angst, nad którym pracujesz? Bo ostatnio nazbierałam sporo ficzków do tłumaczenia w przyszłości i nie chciałabym Ci wchodzić w paradę

Szepnę tu - Because He Can (magie_05) Oczywiście jeśli już zaklepane, to mogę zrezygnować, i tak jeszcze nie skończyłam pierwszego rozdziału

Cytat:
IMO poprawniej byłoby "policzka" (dotknąć - czego? - policzka)

Dzięki, poprawię za chwilę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 4:15, 20 Lip 2010    Temat postu:

Well, widocznie 3 i pół roku wbijania do głowy teorii psychologii oraz dyskusje z nefrytowąkotką na temat chronicznego bólu są skuteczną przeszkodą, żeby uwierzyć w realność tego, co się dzieje
Ale nie sądzę, że "House MD" jest do dupy - do dupy jest tylko Shore, skoro zapomniał, że serial kręci się dla ogółu widzów, a nie dla siebie. Skoro tak bardzo lubi zabawy marionetkami, to powinien sobie kupić domek Barbie, a serial oddać w ręce fikopisaczy, którzy wyprowadziliby tę historię na prostą (nawet z Huddy, byle to tylko miało ręce i nogi, a nie tęcze i jednorożce)


Mhm. Akurat tego fika nie planowałam - zakończenie za bardzo mnie przybiło Ale pierwsze 4 rodziały chętnie bym przeczytała po polskiemu - era rlz
Weny do tłumaczenia w takim razie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piotrków Trybunalski
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 7:02, 20 Lip 2010    Temat postu:

Przeczytałem. I muszę powiedzieć, że takiego zakończenia się nie spodziewałem

Całkiem ładnie upleciona opowieść, jestem, tak jak <b>Richie</b>, pod wrażeniem twojego doboru słownictwa.

Kawał dobrej roboty


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kacper dnia Wto 7:02, 20 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:10, 23 Lip 2010    Temat postu:

Cytat:
Ale nie sądzę, że "House MD" jest do dupy - do dupy jest tylko Shore, skoro zapomniał, że serial kręci się dla ogółu widzów, a nie dla siebie. Skoro tak bardzo lubi zabawy marionetkami, to powinien sobie kupić domek Barbie, a serial oddać w ręce fikopisaczy, którzy wyprowadziliby tę historię na prostą (nawet z Huddy, byle to tylko miało ręce i nogi, a nie tęcze i jednorożce)

Ja już nawet nie wiem, kogo obwiniać. Czy Shore'a i Jacobs i kogo tam jeszcze, czy scenarzystów, którzy nawet w czwórkę nie potrafią napisać głębokiego i niebanalnego odcinka? (don't get me wrong, nadal uważam, że w S6 niektóre odcinki były bardzo dobre, a H/W czasami wręcz wyśmienity - ale właśnie scenariusze tych "największych" epów bardzo rozczarowywały)
Wizja serialu "dla widzów" mi się nie podoba. W sumie, wydaje mi się, że ten serial czasami jest już tylko dla widzów, tych najgłośniejszych, którzy sprawili, że TPTB błędnie uznało Huddy za najważniejszy wątek. No nic, liczę na to, że ci ludzie jeszcze całkowicie nie zgłupieli i porządnie wykorzystają to oficjalne H/C w S7, bo przyznam, wątek mimo wszystko ma potencjał. Mam po prostu niesmak po nijakim i generalnie kiepskim huddy z S6. (ech, piszę tę swoją teorię już po raz 666ty. przerwy wakacyjne suck D: )

Cytat:
tęcze i jednorożce



Cytat:
Mhm. Akurat tego fika nie planowałam - zakończenie za bardzo mnie przybiło Ale pierwsze 4 rodziały chętnie bym przeczytała po polskiemu - era rlz

A ja kocham taki ekstremalnie gorzki angst, po prostu kocham Szczególnie w tak genialnym wykonaniu (no i razem z porządnym buttsecksing )

Cytat:
Weny do tłumaczenia w takim razie

Dzięki

Kacper, dziękuję!

Cytat:
jestem, tak jak Richie, pod wrażeniem twojego doboru słownictwa.

Infobot funkcja swb moim przyjacielem *głaszcze infobota*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jlk dnia Pią 0:11, 23 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 1:10, 23 Lip 2010    Temat postu:

Hmm... z tego, co czytałam, to właśnie Shore miewa takie genialne pomysły, że w trakcie kręcenia epa potrafi zmienić jakąś scenę w scenariuszu (żeby daleko nie szukać - końcówka "Help me" miała być zupełnie inna, ale LE poszła się poskarżyć do Shore'a i rzutem na taśmę nakręcono to coś ) i zapewne dlatego tak wiele rzeczy się kupy nie trzyma
Hilson bywał bardzo dobry, ale nie wydaje mi się, żeby to było planowane odgórnie. Stawiałabym na sugestie Hju, którym dawano zielone światło, bo "kto by się przejmował Hilsonem, skoro liczy się Huddy?" oraz na cudowną grę aktorską obu panów, dzięki której przemycali różne drobne podteksty, których - again - nie widział nikt, poza Hilsonkami (i z których ostatecznie niewiele wyszło, bo Hilsona w moim odczuciu rozwalili na amen - jak się mają spojrzenia po scenie z organami do wywalenia House'a z domu przez Wilsona?!).
Serial powinien być "dla widzów" - bo dla kogo, jak nie dla nich? Tylko właśnie dla wszystkich widzów, a nie dla tych, którzy najgłośniej krzyczą, a przy okazji to, czego chcą współgra z upodobaniami Shore'a. Nie łudzę się nawet, że ci ludzie zmądrzeją - skoro to najpewniej ostatni sezon, to nie ma po co podnosić się z dna. A Huddy IMO miało potencjał, kiedy House był genialnym-ale-wrednym-skomplikowanym-człowiekiem, a Cuddy była ambitną dyrektorką. Teraz House'a odarto ze wszystkiego czym był, a z Cuddy robią groteskową super-woman Po sezonie 7. nie spodziewam się niczego dobrego, ani ogólnie, ani w związku z "eksploracją Huddy" - już sam fakt [House'a na plaży - z jego nogą i laską?! for fuck's sake!!! ] nasuwa mi same koszmarne myśli. Tak czy siak, wszystko sprowadza się do tego, że House nie jest już sobą, a serial pozbawiono choćby minimum realizmu - jak dla mnie, to już fabuła "Mody na sukces" jest bardziej sensowna i sądząc po oglądalności obu seriali, nie jest to tylko moje zdanie


Awwwww Żądam pojawienia się takiego Wilson w serialu!!! Niech porwie House'a i razem odjadą ku zachodzącemu słońcu

Cytat:
A ja kocham taki ekstremalnie gorzki angst, po prostu kocham Szczególnie w tak genialnym wykonaniu (no i razem z porządnym buttsecksing )

Eeech... Chłopaki już tyle przeszli, że wolę, jak im się wszystko słodko układa i nie ma między nimi żadnych tarć... no, z wyjątkiem niektórych


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pią 1:12, 23 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:19, 23 Lip 2010    Temat postu:

Cytat:
żeby daleko nie szukać - końcówka "Help me" miała być zupełnie inna, ale LE poszła się poskarżyć do Shore'a i rzutem na taśmę nakręcono to coś

Naprawdę w to wierzysz? O ile uważam LE za denerwującą kobietę, która zdecydowanie zbyt entuzjastycznie podchodzi do swojej roli jako "miłości House'a" (serio, na jej miejscu martwiłabym się jakością swojego screentime, a nie ilością), to ta teoria brzmi jak jakiś crackfik huddy-hatera. Sama czytałam kiedyś wywiad, który pojawił się dość szybko po finale S6, w którym ktoś (scenarzysta? a może sam Shore, nie pamiętam) powiedział, że od dawna wiedzieli, czym skończy się sezon, po prostu do ostatniej chwili próbowali trzymać to w tajemnicy, żeby żaden wyciek (a tych mieli dość sporo) nie zepsuł niespodzianki ("niespodziewanego wiadra z g*wnem" to odpowiedniejsze określenie) widzom. Chyba że to, co napisałaś to nie plotka, a jakiś oficjalny fakt?
Tak samo nie sądzę, że Hilson się trzyma tylko przez aktorów (chociaż mam przyjemne wrażenie, że Hugh to die-hard h/w shipper "...if I could touch your body..."). Właściwie to obawiam się czegoś imho gorszego - że TPTB zapchało nas przecudownie gejowskim Hilsonem jako rekompensację za Huddy - bo jestem pewna, oni wszyscy są świadomi tego, jak mocnym (i lubianym, wygrywającym rankingi, chwalonym przez krytyków! w odróżnieniu od nieudanych eksperymentów z huddy) wątkiem jest H/W. Znowu, dla widzów, nie dla samego serialu. I o ile na samą ilość Hilsona narzekać nie potrafię, to mimo wszystko bardzo mnie martwi takie podejście twórców.

Co do wywalenia z domu, to faktycznie, moim zdaniem jeśli chcieli wrócić House'a do swojego apartamentu, to mogli po prostu zrobić wyprowadzkę jako jego inicjatywę (powód: zmęczenie związkiem Wilsona z Sam itp.) nie wplątywać w to samego Wilsona. Z drugiej strony, podczas gdy pragnę udusić tego, kto powiedział "I wtedy Wilson mówi House'owi spadaj", to muszę przyznać, że scenarzyści samego odcinka (którym pewnie było powiedziane: "umieścić w odcinku A, B, C") całkiem nieźle poradzili sobie z napisaniem tej sytuacji, mimo wszystko nie robiąc z Wilsona dupka, na tyle, na ile to możliwe z takim "planem wydarzeń".

[spoiler]O tak, chodzenie po plaży z laską to już przegięcie D: Chociaż sądząc po minach HL, sam House chyba nie ma tam zbyt dobrego humoru Albo po prostu Hugh się już załamał, też opcja.

Cytat:
Awwwww Żądam pojawienia się takiego Wilson w serialu!!! Niech porwie House'a i razem odjadą ku zachodzącemu słońcu

[link widoczny dla zalogowanych] razem


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jlk dnia Pią 19:24, 23 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:45, 23 Lip 2010    Temat postu:

jlk, zajrzałam na stronkę tej pisarki, przejrzałam parę jej dzieł i do wniosku doszłam, iż dzieła są to miejscami iście wybitne
NC-17, owszem są świetne (w tym tych kilka cudnych bottom-House'ów), ale ona zdaje się nawet w zwykłym pornie potrafi zamieścić jakiś niezwykły ładunek uczuciowy.
Tym bardziej to było piękne, bo pomimo sytuacji nie wyszło ckliwe i OOC. No i jak dla mnie House post 6 season to dobry pomysł, a, że scenarzystom nie udało się wykorzystać potencjału to już tylko icg błąd
Acha, no i ja również z pełną premedytacją przyłączę się do peanów na twą cześć Bo, wierz mi, jest na co. Dobór słownictwa masz rzeczywiście świetny bo przetłumaczyłaś to tak, że nie tylko zachowałaś sens tekstu, ale i zdania po polsku są świetnie skomponowane. Co nieuchronnie prowadzi mnie do konkluzji, po co ja, na litość boską, sama tak się produkuję, skoro mnie niekiedy przetłumaczenie jednego zdania zajmuje wieki, a efekt końcowy i tak marny

A o Huddy to się już nie będę wypowiadać, bo nawypowiadałam się już dość i powinniście moje zdanie na ten temat znać. Powiem tylko, że ten pairing powinien się już zdarzyć daaawno temu, albo przynajmniej sytuacja z ostatniego epizodu powinna się była powoli rozkręcać w co najmniej paru odcinkach, bo tak to wyszło wręcz niechlujnie i jeszcze bardziej wygłupiało postać Cuddy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 3:09, 24 Lip 2010    Temat postu:

Nie wiem już, w co wierzę (za to na pewno nie wierzę w żadne słowo Shore'a, bo on już nie raz mówił różne rzeczy, a potem g...ucio z tego wychodziło). O ile nie poprzewracało mi się w pamięci z powodu nadmiaru post-sezonowych doniesień, to na temat tego zakończenia "Help me" i swojego wpływu na nie wypaplała sama LE (aczkolwiek to możliwe, że chciała się pochwalić swoimi nieistniejącymi wpływami na fabułę). Było też coś o tym, że 'pozostali aktorzy mieli się zdziwić takim obrotem spraw, bo o tej scenie wiedział tylko Hju i ona'. No cóż, nie dowiemy się, jak było naprawdę, ale to zakończenie jest takie... niedopasowane do całości epa, że prawdopodobnym mi się wydaje, iż go nie planowali (może miało być Huddy, ale nie takie wprost?...). Za to już w ingerencję [Shore'a, bo kogóż innego?] przy kręceniu/montażu nie wątpię - choćby w powodu scen, które były w promosach, a z epa wyleciały

Cytat:
(serio, na jej miejscu martwiłabym się jakością swojego screentime, a nie ilością)

a czym ona się ma martwić, skoro uważa to za perfekcję?

Cytat:
po prostu do ostatniej chwili próbowali trzymać to w tajemnicy, żeby żaden wyciek (a tych mieli dość sporo) nie zepsuł niespodzianki

...teraz szambo wybiło, więc spoilerów 7. sezonu jest najwięcej w historii Trzymam kciuki, żeby efekt tego był taki, na jaki producenci zasługują


Chyba posłużyłam się zbyt wielkim skrótem myślowym, pisząc o Hilsonie
Po pierwsze: tak, imo z premedytacją wsadzili chłopaków w jedno mieszkanie, żeby sobie Hilsonem podnieść oglądalność. Inna sprawa, że średnio im to wyszło, bo to nie był Hilson taki jak dawniej - zamiast bratersko-przyjacielskiej relacji dostaliśmy głównie dziwny związek nadopiekuńczy-tatuś-Wilson/krnąbrny-syn-House (m.in. w małofajnej scenie rozmowy po tym, jak Wilson odkrył, że House czyta zbiór kazań - Wilson zachował się tak, jakby odkrył narkotyki w kieszeni swojego dziecka, a House przecież jest dorosły, ma prawo czytać, co chce i nikt nie powinien robić mu z tego powodu wyrzutów ) albo Wilsona dającego do zrozumienia, że przygarnął House'a z litości, a tak naprawdę chętnie by się go pozbył (zmuszanie House'a przez "kilka tygodni", żeby spał na kanapie, bo Wilson się "nie spodziewał, że House zostanie tak długo").
Po drugie: nie zaprzeczam istnieniu epów napisanych "pod Hilsona" i zgadzam się z tym, co gdzieś czytałam, że "The down low" nakręcono po to, żeby dać nam-Hilsonkom ile uważają za stosowne i mieć nas z głowy. Jednak z drugiej strony o wiele więcej było epów, w których Hilson polegał na tym, że House i Wilson znajdowali się w jednym pomieszczeniu, ale ich rozmowa w niczym nie przypominała "starego dobrego Hilsona" i tutaj chemia była obecna tylko dzięki grze aktorskiej (np ta scena w 6x04(?), kiedy Wilson każe się House'owi wyprowadzić, bo sąsiad ma go dosyć - nie wydaje mi się, żeby ta "przybita" postawa Wilsona była zapisana w scenariuszu Tak samo jak ta wymiana spojrzeń, kiedy House siedział przy organach ) Stąd moje narzekanie nie na ilość Hilsona, a na jego jakość - to nie jest Hilson, którego można by oczekiwać na podstawie tego, co panowie mówili w Bromance'owym wywiadzie. Bo oni oczekiwali wzmocnienia Hilsonowej przyjaźni, a to, co widziałam w szóstym sezonie mocnej przyjaźni mi ni w ząb nie przypominało

Cytat:
(chociaż mam przyjemne wrażenie, że Hugh to die-hard h/w shipper "...if I could touch your body...")

Zamień wrażenie na pewność - on jest H/W shipperem! Mało tego, że przyznał, że nie miałby nic przeciwko Hilsonowemu romansowi, to jeszcze kiedyś powiedział, że jego zdaniem w przeszłości miało miejsce coś między chłopakami (to wiem z drugiej ręki - od GeeLady).

Zgadzam się z Tobą a propos wywalenia House'a - po obejrzeniu promo bałam się, że Wilson wyjdzie na totalnego sukinsyna, ale nie było tak źle. Co nie zmienia faktu, że House w tym wszystkim wyszedł na popychadło i bezdomnego kundelka, który nie odejdzie od swojego ukochanego pańcia, choćby ten traktował go jak powietrze (scena z Samsonem grającym w karty i House'em, który w akcie desperacji przestawia mleko, chociaż nikt nie zwraca na niego uwagi )

Cytat:
[spoiler]O tak, chodzenie po plaży z laską to już przegięcie D: Chociaż sądząc po minach HL, sam House chyba nie ma tam zbyt dobrego humoru Albo po prostu Hugh się już załamał, też opcja.

[w to, że Hju się załamał, ani trochę nie wątpię Pytanie tylko, czy w związku z tym House również będzie załamany, czy spróbują nam WMÓWIĆ, że House tak naprawdę jest oh-so-happy, i ogrom tego szczęścia tak go przeraża, że boi się go wyrazić swoją miną ]

...omfg House-jednorożec I ten... róg Teraz wyrażenie "na jeźdźca" nabiera nowego znaczenia


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Sob 3:56, 24 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:17, 25 Lip 2010    Temat postu:

Lady Makbeth, dziękuję!

Cytat:
to na temat tego zakończenia "Help me" i swojego wpływu na nie wypaplała sama LE

excuse me while I ostrzę średniowieczny topór. Chociaż nadal na tyle trudno mi w to uwierzyć, wymachiwać nim będę kiedy zobaczę to na własne, zbolałe już od spoilerów, oczy. Ale mam w kieszeni, na wszelki wypadek.

Cytat:
'pozostali aktorzy mieli się zdziwić takim obrotem spraw, bo o tej scenie wiedział tylko Hju i ona'

Ciekawe, jaka była reakcja Roberta (nadal pamiętam ten wywiad, w którym brutalnie skrytykował huddy, podczas gdy LE stała obok )

Cytat:
choćby w powodu scen, które były w promosach, a z epa wyleciały

Chodzi Ci o 6x22? A które to sceny?

Co do tego zakończenia, to wiem, że przeciętny Huddy shipper powie, że zanosiło się na to od dawna, były znaki z nieba że Cuddy kocha House'a itp., ale mimo wszystko dla mnie to wszystko było po prostu wtf wat. Widzę między tą dwójką wiele uczuć, pozytywnych i negatywnych, ale nie miłość na litość boską D:
Chociaż nadal sądzę, że to planowali - może po prostu zbytnio się zajęli trzymaniem tego w tajemnicy, zamiast skupiać się na samym wątku. I wyszło, jak powiedziała Lady Makbeth, niechlujnie.

Ja tam do sceny i samego wątku książki z kazaniami zarzutów nie mam, szczególnie nie do zachowania Wilsona. Oni zawsze się przychrzaniają do każdego szczegółu, krytykują, analizują siebie nawzajem i to w sumie było to samo. To, że wyszło trochę oschle - House mimo wszystko poobklejał szpital plakatami z porno-Wilsonem, tak, to było zabawne, ale Wilson miał prawo się wścieknąć. Ale może pomijam jakieś szczegóły z tych scen, bo oglądałam je dość dawno i teraz nie mam możliwości ich przypomnieć.

Cytat:
albo Wilsona dającego do zrozumienia, że przygarnął House'a z litości, a tak naprawdę chętnie by się go pozbył

No nie wiem, ja tam ani razu nie miałam takiego wrażenia, oglądając Hilsonowe sceny.

Cytat:
zmuszanie House'a przez "kilka tygodni", żeby spał na kanapie, bo Wilson się "nie spodziewał, że House zostanie tak długo"

No ale to była wymówka, Wilson nie chciał ruszać tego pokoju Amber. W epie i tak wyszło, że nadal nie może pogodzić się z jej śmiercią (serio, tak bym chciała, żeby w 7 sezonie rozwinęli te wszystkie jego randomowe szaleństwa z szóstego w porządny wątek, Wilson to mimo wszystko bardzo pokręcony facet i o wiele wdzięczniejszy wątek niż jakaś Trzynastka). I biorąc pod uwagę, że Wilson tak po prostu by tego pokoju "nie wyczyścił", to sądzę, że kanapa dla House'a byłaby lepsza - kto chciałby spać w pokoju pełnym zdjęć człowieka, za którego śmierć czujesz się winny?

Czytałam gdzieś, że scenariusze [H] (nie transcripty, a te scenariusze, z którymi się kręci, których uczą się aktorzy) generalnie nie mają opisów typu "Wilson jest przybity", albo "House i Wilson wykonują eyefuck stulecia", więc sama chemia, wszystkie te spojrzenia itp. zawsze była głównie zasługą aktorów. Chociaż przyznam, akurat ta scena z 6x04 mi się nie spodobała scenariuszowo, właśnie przez to zrezygnowane "masz się wyprowadzić [a ja nie zamierzam nic z tym zrobić]". WTF, przecież Wilson dobrze wiedział dlaczego House z nim mieszka, jak niebezpiecznie było dla niego w danej chwili wracać do pustego mieszkania

Cytat:
dać nam-Hilsonkom ile uważają za stosowne i mieć nas z głowy

No to w takim razie trochę się zagalopowali, bo w następnych epach też było wystarczająco Hilsona. Co prawda, niestety głównie komediowego (mimo wszystko aktorstwo RSL strasznie się marnuje w tym serialu )...

Cytat:
a to, co widziałam w szóstym sezonie mocnej przyjaźni mi ni w ząb nie przypominało

Może nie mieliśmy tego co każdy odcinek (a w poprzednich (nawet świętych 1-3) sezonach mieliśmy?), ale w szóstym sezonie było parę naprawdę mocnych scen. Przemowa House'a i późniejsze podziękowania Wilsona w 6x07, spora część 6x10, końcówka 6x11, 6x16 - pomijając spojrzenia, to sam fakt, że Wilson wybrał jako rzecz, która mu się podoba instrument, na którym miał grać House! 6x18 (okej, tu bardziej widać oddanie House'a, niż Wilsona, którego pewnie zaślepił jad z waginy Sam) no i trochę w 6x21 (wydaje mi się, że wycięli z tego odcinka scenę w mieszkaniu House'a, kiedy ten grał z Alviem i przyszedł Wilson - aktor grający Alviego opowiadał o niej w wywiadzie i wyglądało na to, że była trochę dłuższa niż jedno machnięcie palcem przez Wilsona. szkoda, mogli dać nam wreszcie zazdrosnego Wilsona i zamiast tego wyciąć końcówkę z Cuddy).

Cytat:
kiedyś powiedział, że jego zdaniem w przeszłości miało miejsce coś między chłopakami (to wiem z drugiej ręki - od GeeLady).

Właśnie słyszałam wiele o tej wypowiedzi, ale za cholerę nie mogę jej znaleźć. Jeśli naprawdę tak powiedział to asdfghjkl;
(I'm game pamiętam, pokochałam tego faceta za to jeszcze bardziej )

Cytat:
House w tym wszystkim wyszedł na popychadło i bezdomnego kundelka, który nie odejdzie od swojego ukochanego pańcia, choćby ten traktował go jak powietrze (scena z Samsonem grającym w karty i House'em, który w akcie desperacji przestawia mleko, chociaż nikt nie zwraca na niego uwagi )

O, z tym się 100% zgadzam. A scena była po prostu bolesna, ta samsonowa sielanka (która zresztą wyszła bardzo sztucznie) DDD:

[Ja mimo wszystko staram się jeszcze nie skreślać scenarzystów (a nawet jeśli się mylę i mimo wszystko tym ludziom odbiło i wszystko spieprzą - łatwiej mi się martwić po obejrzeniu, niż przez trzy miesiące przed), huddy może być ciekawe i mam nadzieję, że nie zmarnują tej szansy. Przede wszystkim, chcę zobaczyć zaprzeczenie wałkowanej przez dwa sezony teorii o niedoścignionym szczęściu, którym jest kobieta u boku - z tym przeżyłabym kilka odcinków oficjalnego huddy.]

Dobra. Napisałabym więcej, ale mój mózg już nie pracuje (co pewnie widać, nie mam nawet siły sprawdzać swoich chaotycznych wypocin)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 2:11, 26 Lip 2010    Temat postu:

mój musk też już nie pracuje, więc z góry przepraszam za wszystko

Cytat:
Chociaż nadal na tyle trudno mi w to uwierzyć, wymachiwać nim będę kiedy zobaczę to na własne, zbolałe już od spoilerów, oczy.

żałuję, że nie mogę pomóc Już sama nie pamiętam, czy widziałam tę wypowiedź u źródła czy było to z drugiej ręki - jestem tylko pewna, że tego nie wymyśliłam

Cytat:
Ciekawe, jaka była reakcja Roberta (nadal pamiętam ten wywiad, w którym brutalnie skrytykował huddy, podczas gdy LE stała obok )

yeah, ten wywiad był BOSKI
A reakcję obstawiam taką: najpierw rozstrój żołądka, a potem okazanie współczucia dla Hju w formie całonocnej popijawy najpierw w knajpie, potem w bardziej odosobnionym miejscu... itd

Cytat:
Chodzi Ci o 6x22? A które to sceny?

noł, noł, akurat o 6x22 nic nie wiem (i dobrze ) Ale tak ogólnie od pierwszego sezonu bywały kawałki, które wyleciały w czasie montażu - i czasem nawet lepiej, że tak się stało (jak z tymi flashbackami ze szczęśliwego dzieciństwa House'a )

Cytat:
Co do tego zakończenia, to wiem, że przeciętny Huddy shipper powie, że zanosiło się na to od dawna, były znaki z nieba że Cuddy kocha House'a itp., ale mimo wszystko dla mnie to wszystko było po prostu wtf wat. Widzę między tą dwójką wiele uczuć, pozytywnych i negatywnych, ale nie miłość na litość boską D:

o, dokładnie tak

Cytat:
Chociaż nadal sądzę, że to planowali - może po prostu zbytnio się zajęli trzymaniem tego w tajemnicy, zamiast skupiać się na samym wątku.

Przypomniałam sobie o czymś! Otóż DS mówił, że końcówka ma być angstowa i smutna, a House miał się znaleźć w sytuacji, w jakiej jeszcze nigdy nie był - co ma się nijak do tego, co pokazali. Chociaż to niczego nie dowodzi, bo wciąż nie wiadomo, czy to kolejny dowód na to, że Shore'owi nie można wierzyć, bo kłamie w żywe oczy, czy też happy end NIE był planowany, ale to zmienili obojętne z jakiego powodu (ingerencja LE, niezadowolenie widzów, kaprys DS)

Cytat:
Ja tam do sceny i samego wątku książki z kazaniami zarzutów nie mam, szczególnie nie do zachowania Wilsona. Oni zawsze się przychrzaniają do każdego szczegółu, krytykują, analizują siebie nawzajem i to w sumie było to samo. To, że wyszło trochę oschle - House mimo wszystko poobklejał szpital plakatami z porno-Wilsonem, tak, to było zabawne, ale Wilson miał prawo się wścieknąć.

Mnie ten sezon doprowadził do tego, że krytykuję wszystko jak leci A ten ep z pornosem mi się bardzo nie podobał.
Po pierwsze, może i wątek plakatów miał być zabawny, ale ja go za taki nie uważam - co innego plakat w biurze Wilsona, a co innego transparent nad głównym wejściem! To jest szpital, for god sake, a nie przedszkole! Może mam zaburzony obraz House'a, ale to mi wyglądało na wyczyn nie w jego stylu - jego psikusy miały bardziej kameralny charakter
Po drugie - Wilson i książka... Hmm... Nie wiem, jak wyjaśnić, o co mi chodzi. Gdyby Wilson się wściekł za plakaty i wyciął House'owi jakiś numer, byłoby fair. Ale on porzucił myśl o dowcipie i zaczął się doszukiwać bóg-wie-czego, włącznie z tym, że House może znów "ćpa". Sytuacja z ojcem trochę przypominała moralizowanie Wilsona na temat Stacy, ALE - Stacy była kiedyś, a po Mayfield Wilson powinien zdawać sobie sprawę, że z House'em trzeba delikatnie, z wyczuciem itd. Zresztą Stacy nie była tajemnicą, a jeżeli House ukrywał tę książkę przed światem, to Wilson-przyjaciel powinien wiedzieć, że posuwa się za daleko włażąc z butami w drażliwy temat rodzinnych spraw House'a i że nie powinien wykorzystywać tego, żeby się odegrać za żart z głupim pornosem

Cytat:
No nie wiem, ja tam ani razu nie miałam takiego wrażenia, oglądając Hilsonowe sceny.

okej, kwestia spania na kanapie jest dyskusyjna, to coś innego:
- pretensje o to, że House korzysta z jego wanny (w końcu House to zrobił, bo bolała go noga, a nie dla zabawy)
- powiedzenie House'owi, że gadanie do Amber poprawia mu samopoczucie w przeciwieństwie do rozmawiania z House'em (ok, może Wilson rzeczywiście był TAK głupi, że nie widział paniki House'a z powodu wracających halucynacji i myślał, że House z nim pogrywa, ale ja w to nie wierzę; plus - najpierw sam oferował House'owi rozmowę, a kiedy House zaoferował mu to samo, to Wilson się na niego wypiął... Przykre to wszystko i moje Hilsonowe serduszko pęka na samo wspomnienie )
- ów ep z sąsiadem - House nie hałasował dla rozrywki, tylko CHODZIŁ z laską! Wilson miał prawo i obowiązek się postawić sąsiadowi, a nie wywalać House'a

Cytat:
(serio, tak bym chciała, żeby w 7 sezonie rozwinęli te wszystkie jego randomowe szaleństwa z szóstego w porządny wątek, Wilson to mimo wszystko bardzo pokręcony facet i o wiele wdzięczniejszy wątek niż jakaś Trzynastka)

sądząc po tym, że RSL nie cieszy się sympatią Shore'a za to, co powiedział o Huddy, to nie ma na to szans (i tak, węszę spisek, że w/w wywiad przyczynił się znacznie, do zrobienia z Wilsonem tego, co z nim zrobiono, np RSL mówił, że nie widzi Wilsona z żadną kobietą, to mu dowalili Sam ) No i żeby wyprostować wszystkie "szaleństwa" Wilsona, to by trzeba było nakręcić osobny serial, a teraz jest już tylko czas na Huddy

Cytat:
WTF, przecież Wilson dobrze wiedział dlaczego House z nim mieszka, jak niebezpiecznie było dla niego w danej chwili wracać do pustego mieszkania

hehe... cóż za niekonsekwentność sezonowa tu się wyłania - najpierw wynikało jasno, że House mieszka z Wilsonem, bo nie powinien być sam, a na koniec sezonu to gdzieś wyparowało i nawet Nolan skupiał się na tym, że House czuje się porzucony, a nie na tym, czy jest już gotów zamieszkać samodzielnie

Cytat:
No to w takim razie trochę się zagalopowali, bo w następnych epach też było wystarczająco Hilsona.

miałam na myśli to, że nie dostaniemy już więcej odsłon pokazujących chłopaków jako ewentualnych gejów (wątpię, czy scenarzyści zdają sobie sprawę z istnienia podtekstów )

Cytat:
Może nie mieliśmy tego co każdy odcinek (a w poprzednich (nawet świętych 1-3) sezonach mieliśmy?), ale w szóstym sezonie było parę naprawdę mocnych scen.

Masz rację z tymi scenami (a jeśli to prawda, że wycięto scenę z Wilsonem z "Baggage", to proooszę, pożycz mi swój topór, jak już skończysz z LE )
Tylko że znowu - nie chodziło mi o to, żeby pokazywali wielką przyjaźń przez połowę każdego epa, ale w szóstym (i w piątym zresztą też) sezonie było MNÓSTWO scen, gdzie przynajmniej ja widziałam, że tej przyjaźni między nimi nie ma! (again: wanna; sąsiad; książka ojca; gadanie do Amber i uświadomienie House'owi, że Wilson nie chce z nim rozmawiać; brak reakcji, kiedy Lucas podstawił House'owi nogę w kafeterii; przyznanie się do opłacenia Kaczuszek, żeby się House'em zajęły - ogólnie rzecz biorąc brak wrażliwości i zrozumienia ze strony Wilsona oraz ignorowanie przez niego starań House'a; w poprzednich sezonach pokazywano przyjaźń chłopaków i od strony poważnej i od tej rozrywkowej, a tutaj tych zabawnych wątków było jak na lekarstwo )


[Ja się nie martwię - ja mamtowdupie i współczuję Hju jego męczarni na planie.
Skoro nie mam wyboru, to też bym chciała zobaczyć to samo, co Ty Ale mój wrodzony pesymizm spodziewa się tylko kolejnych tęcz, jednorożców i słitaśnego Luffstory...
]
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:02, 27 Lip 2010    Temat postu:

Whoa, super, że fik sprowokował taką dyskusję (Ale szkoda, że w ogóle taka rozmowa musi mieć miejsce ZNIKNIJ, SHORE)

Przyłączę się do reszty - świetne tłumaczenie, chociaż chyba już nic nie przebije Twojego tłumaczenia In the doorway, które ukochałam miłością bezgraniczną

Co do tekstu samego w sobie - nie jestem pewna, czy Lisa by ot tak odpuściła. Dla mnie ona jest trochę wredną, trochę egoistyczną kobietką i wydaje mi się, że bez walki nie oddałaby swojej Jedynej Prawdziwej Miłości ^^' (Chociaż w moim świecie oczywiście wygrywa Wilson )(No dobrze, w moim świecie wygrywa Wilson i Chase )

Na temat głupoty scenarzystów nie będę już nic dodawać, szkoda słów Straszną rzecz zrobili z Housem i z Hilsonem, dobrze chociaż, że Hugh i Robertowi zależy (i jak mnie cieszy Richie'owe "poszli pić, a potem przenieśli się bardziej ustronne miejsce" :diabeł: )

Weny i czasu do kolejnych tłumaczeń


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:05, 27 Lip 2010    Temat postu:

Cytat:
okazanie współczucia dla Hju w formie całonocnej popijawy najpierw w knajpie, potem w bardziej odosobnionym miejscu...


O, właśnie, Hugh/Robert jest tu dozwolone? (bo wiem, że wiele osób nie trawi RPS)

Cytat:
Ale tak ogólnie od pierwszego sezonu bywały kawałki, które wyleciały w czasie montażu - i czasem nawet lepiej, że tak się stało (jak z tymi flashbackami ze szczęśliwego dzieciństwa House'a )

Zawsze coś wyleci podczas montażu. Czasami słusznie, czasami nie, ale przecież nagrywa się jedno, a z tego potem składa czterdziestominutowy odcinek.
Te flashbacki były ciekawe na materiał dodatkowy, ot tak na youtube albo do bonusów dvd - ale końcówka epa faktycznie wyszła bez nich lepiej. Było subtelniej, trochę bardziej tajemniczo (i przyznam się, że zawsze dostaję zawału, kiedy House po tym ledwo słyszalnym szeptaniu nagle wrzeszczy "WILSON!" )

Cytat:
Otóż DS mówił, że końcówka ma być angstowa i smutna, a House miał się znaleźć w sytuacji, w jakiej jeszcze nigdy nie był - co ma się nijak do tego, co pokazali. Chociaż to niczego nie dowodzi, bo wciąż nie wiadomo, czy to kolejny dowód na to, że Shore'owi nie można wierzyć, bo kłamie w żywe oczy

No właśnie ich słowa przed emisją epa nigdy nie powinny być brane na poważnie. To to samo co promosy (dlaczego zawsze najpierw piszę "pornosy"?), zwykła reklama - bzdury, które ładnie brzmią, ale nic tak naprawdę nie zdradzają i tak, czasami bezczelne kłamstwa. Ja tam już dawno się z tym pogodziłam.

Cytat:
Po pierwsze, może i wątek plakatów miał być zabawny, ale ja go za taki nie uważam - co innego plakat w biurze Wilsona, a co innego transparent nad głównym wejściem! To jest szpital, for god sake, a nie przedszkole! Może mam zaburzony obraz House'a, ale to mi wyglądało na wyczyn nie w jego stylu - jego psikusy miały bardziej kameralny charakter

Końcówka z plakatem była faktycznie absurdalna, ale moim zdaniem reżyser spisał się z tym bardzo dobrze: poważna rozmowa, ten odjazd kamery w zwolnionym tempie, skrzek Cuddy i bam! plakat - wyszło moim zdaniem świetnie. I nie miałam serca przyczepiać się do realistyczności

Cytat:
żeby się odegrać za żart z głupim pornosem

Nie miałam na myśli tego, że Wilson się "odegrał" - po prostu po tej sprawie z pornosami nie miał powodów, żeby traktować House'a jak porcelanową filiżankę. I nie powinien. Mayfield, nie Mayfield, nie chcę żeby robili z House'a jakiś delikatny kwiatek. Dlatego nawet podobało mi się w 6x22, kiedy Cuddy na niego nawrzeszczała. Nie z powodu jej słów, które były bzdurami, a po prostu dlatego, że się odważyła. Na chwilę wróciły nawet jej jaja (niestety parę minut później przybiegła do niego i powiedziała, że go kocha )
Nie zrozum mnie źle - przesady w drugą stronę, House'a-popychadła, też nie chce. Ale istnieje ten złoty środek, którego po prostu scenarzyści często nie potrafią wymacać.

Cytat:
okej, kwestia spania na kanapie jest dyskusyjna, to coś innego:

Dobra, co do wanny to się zgodzę. Jeśli chcieli jakiś powód do konfliktu i oskarżeń o oposa, mogli znaleźć coś innego, nie robić z Wilsona takiego egoisty, który zabrał sobie jedyną wannę. ALBO po prostu wspomnieć, że House u siebie też ma wannę i po prostu dla jaj wpycha się w łazienkę Wilsona (uch the subtext, it burns).

Ale...
Cytat:
ok, może Wilson rzeczywiście był TAK głupi, że nie widział paniki House'a z powodu wracających halucynacji i myślał, że House z nim pogrywa, ale ja w to nie wierzę

...przecież House sobie z nim właśnie pogrywał. Obejrzyj dokładniej scenę, najpierw widać, że jest zmartwiony i chce o tym z nim rozmawiać, potem w pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że House go wrabia. Może gdyby House od razu zaczął od "porozmawiaj ze mną", Wilson zachowałby się inaczej. A tak, z tymi niepotrzebnymi podchodami, to wszystko wyglądało jakby House się z niego nabijał - ja też bym na miejscu Wilsona posłała go do diabła.

Cytat:
Wilson miał prawo i obowiązek się postawić sąsiadowi, a nie wywalać House'a

Znowu, z tym się zgadzam.

Cytat:
sądząc po tym, że RSL nie cieszy się sympatią Shore'a za to, co powiedział o Huddy

Nie nie nie, znowu, jakieś teorie spiskowe, nie mam zamiaru brać ich na poważnie. Nie wierzę, że ekipa serialowa zachowuje się jak dzieci w piaskownicy.

Cytat:
nawet Nolan skupiał się na tym, że House czuje się porzucony, a nie na tym, czy jest już gotów zamieszkać samodzielnie

Generalnie cała ta terapia mi się nie podobała. Nie mam siły rozpisywać się dlaczego, i tak pewnie sądzisz podobnie.

Cytat:
miałam na myśli to, że nie dostaniemy już więcej odsłon pokazujących chłopaków jako ewentualnych gejów (wątpię, czy scenarzyści zdają sobie sprawę z istnienia podtekstów )

No jeśli pomijamy podteksty (których, mimo wszystko, uważam, że scenarzyści są świadomi), to nie sądzę, że jakikolwiek odcinek z szóstego sezonu pokazuje ich jako gejów, szczególnie nie 6x11, który w sumie był wielkim "NIE JESTEŚMY GEJAMI". Wiele Hilsonów przecież narzekało na to, że odcinek ich wyśmiewa. Ja nie, bo nigdy nie oczekiwałam hilsonowego romansu i wystarcza mi ich przyjaźń, podteksty i fanfiki Chociaż przyznam się, House mógłby w scenie oświadczyn powiedzieć "tak" i go pocałować - dla żartu, jako kontynuację gry "kto posunie się dalej". Mielibyśmy widowisko A i dla świętej heteroseksualności postaci (chociaż ja nadal uparcie twierdzę, że House jest bi i kropka, nie tylko przez Hilsona) byłoby to nieszkodliwe.

Cytat:
pożycz mi swój topór, jak już skończysz z LE

Przyznam się, mam dwa :3

Cytat:
przyznanie się do opłacenia Kaczuszek, żeby się House'em zajęły

O, to też mi się bardzo nie podobało

(FU)


O, a co do Hugh-shippera:
[link widoczny dla zalogowanych]




333, dziękuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:10, 28 Lip 2010    Temat postu:

Cytat:
O, właśnie, Hugh/Robert jest tu dozwolone? (bo wiem, że wiele osób nie trawi RPS)

Jest dozwolone (tylko oprócz kategorii wiekowej, trzeba zaznaczyć, że to RPS - wzór jest w temacie z klasyfikacjami) W końcu 333bulletproof napisała RPSa już jakiś czas temu

Cytat:
Zawsze coś wyleci podczas montażu. Czasami słusznie, czasami nie, ale przecież nagrywa się jedno, a z tego potem składa czterdziestominutowy odcinek.

tylko czy to nie dziwne, że wylatuje scena, która jest w promo epa? Np rozmowa Cam/Wilson z 3x15 została skrócona (o tym, że pozmieniano Mayfield-thing nie wspomnę ) Jak dla mnie są to zmiany na ostatnią chwilę, wprowadzane z powodu czyjegoś kaprysu...
...
Co do flashbacków jeszcze - ciekawe, ale wyssane z palca, przynajmniej w takiej formie. Jak już musieli, to mogli dać jakieś scenki rodzinne, a nie happy father/son Zresztą, nawet jeśli takie sceny miały miejsce w przeszłości (bo mogły mieć), to i tak nie kupuję tego, że House chciałby gadać do ojca, który się nad nim znęcał. Na podstawie tego, czego się uczyłam na studiach i co wiadomo o dzieciństwie House'a mogę powiedzieć, że jego relacja z ojcem była oparta na respekcie i szacunku spowodowanych strachem, a nie na synowsko-ojcowskiej miłości i bliskości, więc House musiałby kompletnie upaść na głowę, że próbował pogadać z kimś, kogo się bał, żeby poczuć się lepiej. Kolejna psychologiczna brednia w tym sezonie

Cytat:
To to samo co promosy (dlaczego zawsze najpierw piszę "pornosy"?)

a dlaczego ja zamiast "historia" zawsze piszę Hilson? Nasze palce lepiej wiedzą, co nam chodzi po głowie

Cytat:
No właśnie ich słowa przed emisją epa nigdy nie powinny być brane na poważnie. [...] bzdury, które ładnie brzmią,

PO emisji epa też nie jest lepiej Jak można traktować poważnie scenarzystów, którzy uznają za konieczne tłumaczenie po odcinku, co właściwie mieli na myśli?! I na dodatek są to kolejne ładnie-brzmiące bzdury, których zadaniem jest udowodnienie tępej widowni, że scenarzyści są genialni i wiedzą, co robią

Cytat:
Końcówka z plakatem była faktycznie absurdalna, ale moim zdaniem reżyser spisał się z tym bardzo dobrze: poważna rozmowa, ten odjazd kamery w zwolnionym tempie, skrzek Cuddy i bam! plakat - wyszło moim zdaniem świetnie.

tjaaa... ładny, wyreżyserowany bloopers wstawili do odcinka Moje serce czepia się wszystkiego - pewnie przez te ostre krawędzie, które na nim zostały po tym, jak je złamano

Cytat:
Nie miałam na myśli tego, że Wilson się "odegrał" - po prostu po tej sprawie z pornosami nie miał powodów, żeby traktować House'a jak porcelanową filiżankę. I nie powinien. Mayfield, nie Mayfield, nie chcę żeby robili z House'a jakiś delikatny kwiatek.

Ja też nie chcę chodzenia na paluszkach wokół House'a, co to to nie. Tylko że wcześniej (przy Stacy chociażby) Wilson rozmawiał z House'em jak przyjaciel, jak równy z równym (sort of), a teraz potraktował go z góry, jakby House był głupim dzieciakiem, a Wilson czuł się w obowiązku nakierować go na właściwą ścieżkę (jakby takie "siłowe" i racjonalne podejście kiedykolwiek było skuteczne ). I w tym epie scenarzyści właśnie "nie wymacali" złotego środka - bo postawienie na jednej szali wybryku z młodości Wilsona, a na drugiej - drażliwego dla House'a tematu ojca było katastrofalną POMYŁKĄ! To tak, jakby w 3. sezonie, w rewanżu za włożenie ręki do garnka z wodą itd ( ) Wilson np powiedział House'owi, że jego ojciec nie żyje, albo coś jeszcze bardziej okrutnego
Ale wracając do kwestii Mayfield - skoro scenarzyści upierają się, że House stał się dzięki "leczeniu" innym człowiekiem i miał się nadal zmieniać na lepsze, to powinno się również zmienić sposób, w jaki był traktowany. Osoba wychodząca z nałogu (skoro twierdzą, że House był nałogowcem ) potrzebuje wsparcia, a nie krytykowania, zwłaszcza jeśli nie robi niczego, co mogłoby jej zaszkodzić. Wilson jako lekarz i przyjaciel, powinien o tym wiedzieć... Cała ta psychiczna przemiana House'a została spartaczona - scenarzyści najwyraźniej chcieli zjeść ciastko i mieć ciastko: tam gdzie im pasuje, zmienić House'a, a tam gdzie było "zabawnie" mieć go takim jak dawniej, to próbowali udawać, że House nadal jest sobą To też dotyczy "wrzeszczenia Cuddy" - nie miałabym nic przeciwko, gdyby to było kiedykolwiek wcześniej, przecież tak się nawet zdarzało Ale teraz to zwyczajne kopanie po nerkach leżącego - szczególnie, że Cuddy gadała bzdury (które w magiczny sposób sprawiły, że House zaprzeczył temu, co od zawsze twierdził o swojej nodze i na dodatek mówił szczerze, zapominając o medycznych konsekwencjach obcięcia nogi - np że nie mógłby jeździć na motorze )

Cytat:
ALBO po prostu wspomnieć, że House u siebie też ma wannę i po prostu dla jaj wpycha się w łazienkę Wilsona (uch the subtext, it burns).

awwwwwwwwww Sama widzisz - takie proste wytłumaczenie i było by genialnie, zamiast creepy

Cytat:
...przecież House sobie z nim właśnie pogrywał. Obejrzyj dokładniej scenę, najpierw widać, że jest zmartwiony i chce o tym z nim rozmawiać, potem w pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że House go wrabia. Może gdyby House od razu zaczął od "porozmawiaj ze mną", Wilson zachowałby się inaczej. A tak, z tymi niepotrzebnymi podchodami, to wszystko wyglądało jakby House się z niego nabijał - ja też bym na miejscu Wilsona posłała go do diabła.

Pamiętam tę scenę aż za dobrze House go co najwyżej podpuszczał - może chciał sobie zrekompensować własny strach, że słyszy głosy - ale przecież robił tak przez cały serial Gdyby House zaczął od "porozmawiaj ze mną", to Wilson dostałby zawału, a zaraz potem zaczął się zastanawiać, co House knuje, bo House NIGDY nie pyta wprost, on zawsze próbuje podejść swoją ofiarę, nakłonić ją do zwierzeń, udając przy tym, że mu nie zależy. Again, "Sex kills", Wilson stoi na progu z walizką, a House mówi tylko: "Chcesz piwo?" - jakoś wtedy Wilson wiedział, że w ten sposób House nie bagatelizuje jego kłopotów, tylko po swojemu okazuje wsparcie And again, żarty z Mayfield są nieadekwatne do tego, co powiedział House. Niepostrzeżenie Wilson z manipulative bitch zmienił się w okrutnika bez serca

Cytat:
Nie wierzę, że ekipa serialowa zachowuje się jak dzieci w piaskownicy.

Mi też trudno w to uwierzyć, ale czy to tylko zbiegi okoliczności?
- Spencer powiedział, że nie chce ślubu Chaserona i był ślub - na kilka epów, plus ładne, ale przesadnie kontrastujące (letnie ciuchy ludzi na ślubie i płaszcze chłopaków ) przebitki w finale
- RSL powiedział, że nie chce związku dla Wilsona i mamy, co mamy PLUS wszyscy wiemy, że on chciałby grać jak najmniej, a w tym sezonie chyba 1/4 czasu antenowego należała do Wilsona (to tylko moje chore domysły, ale jakoś po tym wszystkim RSL niczego nie komentuje i prawie nigdzie go nie widać - czyżby on też uważał to za zemstę? )
- wywalili J.Morrison, bo podobno mieli za dużo postaci kobiecych, a potem zjawia się Sam i ma być jeszcze ktoś nowy w ekipie
- DS bezczelnie się szczycił tym, że Hju świetnie zagra 'chorego psychicznie', bo przecież przeszedł to na własnej skórze, podczas gdy Hju ciężko odchorowywał sam finał 5. sezonu
- całe to słitaśne Huddy, chociaż Hju jest gotów uciec z krzykiem na widok LE (nie mówię, żeby Huddy nie było, ale czy koniecznie musi się ono kręcić wokół [obściskiwania na plaży i zgubionych w barze spodni?!?!?!]

Cytat:
Generalnie cała ta terapia mi się nie podobała. Nie mam siły rozpisywać się dlaczego, i tak pewnie sądzisz podobnie.

pewnie tak

Cytat:
to nie sądzę, że jakikolwiek odcinek z szóstego sezonu pokazuje ich jako gejów, szczególnie nie 6x11, który w sumie był wielkim "NIE JESTEŚMY GEJAMI". Wiele Hilsonów przecież narzekało na to, że odcinek ich wyśmiewa.

IMO taki mógł być plan "pokażmy tym napalonym Hilsonowym maniaczkom, że ich ship jest śmieszny, a chłopaki NIE SĄ GEJAMI" - może na własne oczy miałyśmy się przekonać, że jesteśmy gópie i powinnyśmy dać sobie spokój (Hameronkom też to pokazali - za pomocą wielkiej Chaseronowej miłości I Hameronki mają już dosyć, tylko nas się jeszcze nie pozbyli, bo póki jest Wilson, to jest dla nas nadzieja)

Cytat:
Chociaż przyznam się, House mógłby w scenie oświadczyn powiedzieć "tak" i go pocałować - dla żartu, jako kontynuację gry "kto posunie się dalej".


Ale na pociechę dostałyśmy kolejny eye!sex jako inspirację do fików

Cytat:
Przyznam się, mam dwa

*zaciera niecnie łapki*

Cytat:
O, a co do Hugh-shippera:

yes, yes, yes Hju jest po naszej stronie i tego nikt nam nie odbierze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:26, 29 Lip 2010    Temat postu:

Cytat:
W końcu 333bulletproof napisała RPSa już jakiś czas temu

O, muszę przeczytać Iii mam jeszcze jedno pytanie. Pisałaś, że masz zamiary co do niektórych fików. Otóż niedawno przypomniałam sobie wspaniałe Stereophonic Silence (Cripticac) (jeden z pierwszych hilsonowych fików na jakie trafiłam ) i nie mogłam się powstrzymać, zaczęłam już tłumaczyć. Jeśli też masz go w planach, to mów

Cytat:
tylko czy to nie dziwne, że wylatuje scena, która jest w promo epa? Np rozmowa Cam/Wilson z 3x15 została skrócona (o tym, że pozmieniano Mayfield-thing nie wspomnę ) Jak dla mnie są to zmiany na ostatnią chwilę, wprowadzane z powodu czyjegoś kaprysu...

A dla mnie to po prostu wsadzanie najbardziej efektownych scen i kwestii (nawet tych nakręconych, ale nie użytych - z wielu powodów, odcinek ma mimo wszystko określony czas, może scena była niepotrzebna, albo mniej potrzebna niż pozostałe) do promosów.


Flashbacków szczerze mówiąc już nie pamiętam, ale nie wydaje mi się, że sama sytuacja House-ojciec nie była taka straszna. Oczywiście psychologiem nie jestem i zapewniam, że nie będę, ale ja to widzę tak: ojciec był surowym - czasami przesadnie - człowiekiem bla bla bla, ale i House był dość trudnym dzieckiem. Może House, po terapii (którą bardzo chciałabym zobaczyć, zamiast kolejnych scen z Trzynastką - aj min, tę porządną terapię, z analizowaniem przeszłości, a nie minionego tygodnia) zrozumiał, że mimo wszystko nie doceniał tych trochę weselszych chwil swojego dzieciństwa i swoich rodziców - mimo wszystko to był jego ojciec, człowiek, który go wychowywał. A może to ja tak myślę, bo stereotypowe "jego tata był złyzłyzły, więc teraz House jest smutnym geniuszem" do mnie nie trafia.
Dobra, ale to już chyba sprawa interpretowania serialu, narzucać swojego zdania nie będę, szczególnie, że dziś mam problemy ze zrozumiałą werbalizacją i piszę za długie zdania

Cytat:
Jak można traktować poważnie scenarzystów, którzy uznają za konieczne tłumaczenie po odcinku, co właściwie mieli na myśli?!

Ja już tam nikogo z nich poważnie nie traktuję, to nie na moje nerwy

Cytat:
teraz potraktował go z góry, jakby House był głupim dzieciakiem, a Wilson czuł się w obowiązku nakierować go na właściwą ścieżkę

Nie wiem, ja tego po prostu nie odczułam. Przynajmniej nie bardziej, niż w poprzednich sezonach (bo Wilson wtedy też zachowywał się czasem jak opiekun niesfornego dziecka - no ale okej, faktycznie, w S6 powinien zrozumieć sytuację i samemu się zmienić w stosunku do House'a. sama o tym nie myślałam, ale to co napisałaś mejks sens). A jego przyczepianie się do tej książki z kazaniami w ogóle nie wydało mi się okrutne. Oschłe, ale nie okrutne. Ale znowu, nie znam się na tym, mogę się mylić.

Cytat:
zwyczajne kopanie po nerkach leżącego

No patrząc na daną scenę, leżący już zdążył ją nieźle pokopać

Cytat:
które w magiczny sposób sprawiły, że House zaprzeczył temu, co od zawsze twierdził o swojej nodze i na dodatek mówił szczerze, zapominając o medycznych konsekwencjach obcięcia nogi - np że nie mógłby jeździć na motorze

W ogóle, te dialogi i generalna banalność też-nie-chciałem-odciąć-nogi-wątku pacjentki i House'a strasznie mi się nie spodobały, nawet bardziej, niż huddy na końcu (które zresztą też było napisane kupiasto). Jedyne, co w sumie mnie pozytywnie zaskoczyło to fakt, że pacjentka umarła przez amputację i scena z Foremanem - chociaż to drugie to raczej zasługa gry HL.

Cytat:
House go co najwyżej podpuszczał

Jak napisałam, House zaczął niepotrzebne podchody, które dla Wilsona wyglądały tak, jak wyglądały - miał prawo się wściec.

Cytat:
Again, "Sex kills", Wilson stoi na progu z walizką, a House mówi tylko: "Chcesz piwo?" - jakoś wtedy Wilson wiedział, że w ten sposób House nie bagatelizuje jego kłopotów, tylko po swojemu okazuje wsparcie

Szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem porównania-a-a-a. Mimo wszystko jest wielka różnica między niewinnym (i uroczym ) "chcesz piwo?" i sceną z 6x06...

Cytat:
Mi też trudno w to uwierzyć, ale czy to tylko zbiegi okoliczności?

Pf, a ja nadal się nie przekonałam

Cytat:
plus ładne, ale przesadnie kontrastujące (letnie ciuchy ludzi na ślubie i płaszcze chłopaków ) przebitki w finale

Bez przesady. Obie sceny nie działy się w tym samym miejscu i czasie, nie ma co się czepiać ubrań. Pomijając już to, że ja akurat byłam zachwycona tą końcówką ze ślubem i H/W. Muzyka, (sugestywny, ale nie przesadzony imho) montaż i gra HL i RSL - żadna romantyczna Huddy scena się z tym nie równa.

Cytat:
Ale na pociechę dostałyśmy kolejny eye!sex

O tak, ten eye!sex roztopił mi monitor


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:12, 30 Lip 2010    Temat postu:

Cytat:
Otóż niedawno przypomniałam sobie wspaniałe Stereophonic Silence (Cripticac) (jeden z pierwszych hilsonowych fików na jakie trafiłam ) i nie mogłam się powstrzymać, zaczęłam już tłumaczyć. Jeśli też masz go w planach, to mów

heh, też sobie niedawno przypomniałam o tym fiku - albo nigdy o nim nie zapomniałam, bo to też był jeden z pierwszych moich Hilsonów
Spoko, nie mam go nigdzie w pobliżu moich planów - zbyt ponury jak na moje gusta, więc tłumacz śmiało! Drugą część (lub rozdziały 2-5 - w zależności od źródła ) też zamierzasz przetłumaczyć?

Cytat:
A dla mnie to po prostu wsadzanie najbardziej efektownych scen i kwestii [...] do promosów

Maybe you're right. But still do takie naciąganie widzów Potem udowodnij komuś, że coś miało miejsce w canonie, skoro nie było tego w epie


Flashbacki (jeśli masz ochotę ) : [link widoczny dla zalogowanych]
Jakie było naprawdę dzieciństwo House'a, tego się niestety nie dowiemy - fiki rozpatrują różne wersje od najbanalniejszej do najtragiczniejszej House'owa terapia z prawdziwego zdarzenia byłaby ciekawa, ale to materiał na osobny serial, a nie jako dodatek do tego, co mamy - w takim ograniczonym czasie, choćby nie wiem jak się sprężali, dotknęliby tylko czubka góry lodowej.
W każdym razie ta scenka z kolacji w 2(?) sezonie raczej nie pokazała Johna House'a jako sympatycznego człowieka czy ojca - jeśli ktoś nie potrafi okazać zrozumienia swojemu synowi-kalece, to wątpię, żeby traktował go z czułością kiedy był jeszcze dzieckiem Kwestia wychowania to też nie taka oczywista sprawa - moja matka na przykład twierdzi, że mnie wychowała, ale (pomijając to, co o tym sądzę) gdyby faktycznie tak było, to teraz nie siedziałabym tu z Wami, nie tłumaczyła i nie pisała fików za friko i na dodatek byłabym homofobką Może czas zweryfikuje moje obecne poglądy, ale nie wydaje mi się, żebym za 25 lat miała ochotę szukać szczęśliwych chwil wśród masy nieprzyjemnych wspomnień czy przeinaczać rzeczywistość, wymazać to, co złe i stwierdzić, że moja matka była kochająca i wspierająca, bo to by i tak do niczego nie prowadziło (nawet House stwierdził, że "to nie działa" )
No ale właśnie - to tylko interpretowanie wbrakowanych faktów, więc tylko mówię, co myślę (a za długie zdania piszę na codzień )

Cytat:
Nie wiem, ja tego po prostu nie odczułam. Przynajmniej nie bardziej, niż w poprzednich sezonach

Mówiłam już, że moje odczucia do tego sezonu są wichrowane? Do pewnego czasu broniłam Wilsona i usprawiedliwiałam go jak mogłam, ale w tym sezonie już przegięli ze wszystkim, więc nie widzę (prawie) żadnych pozytywów

Cytat:
A jego przyczepianie się do tej książki z kazaniami w ogóle nie wydało mi się okrutne. Oschłe, ale nie okrutne.

semantyka sucks Gdyby na jednym końcu skali była 'oschłość', a na drugiej 'okrucieństwo', to zachowanie Wilsona byłoby gdzieś pomiędzy - może nawet spotkałybyśmy się w tym samym punkcie

Cytat:
Jedyne, co w sumie mnie pozytywnie zaskoczyło to fakt, że pacjentka umarła przez amputację i scena z Foremanem - chociaż to drugie to raczej zasługa gry HL.

A może nie przez amputację? ^^ Jeżeli doszło do otwartego złamania tej nogi/zmiażdżenia kości, to kawałek szpiku już mógł sobie krążyć w żyłach wcześniej, a zgon pacjentki akurat w karetce był zbiegiem okoliczności
Scena z Foremanem... była jak dla mnie kolejnym OOC House'a. Pięknie zagrana, ale jednak OOC. Bo House'owi i kaczątkom już wcześniej umierali pacjenci, a jego odpowiedzią na to było, że nie można uratować wszystkich - House sam to zresztą mówił Foremanowi, co scenarzyści mogliby wykorzystać, gdyby zajmowali się scenariuszem, a nie ćpaniem i rzucaniem nożami
W ogóle w "Help me" House zachowywał się kompletnie jak nie on i dlatego najchętniej wymazałabym ten ep z kanonu, a pozostała przy ostatniej scenie 6x21 jako finale - House wychodzi od Nolana z wnioskiem, że żadna psychoterapia nie jest w stanie dać mu szczęśliwego życia, a on zawsze będzie tym, kim jest i nie warto z tym walczyć, tylko trzeba żyć dalej.

Cytat:
Jak napisałam, House zaczął niepotrzebne podchody, które dla Wilsona wyglądały tak, jak wyglądały - miał prawo się wściec.

"Niepotrzebne" dla nas, ale czy dla House'a? I owszem, Wilson miał prawo - tylko czy musiał z tego prawa korzystać? To pewnie znów wpływ tego sezonu i kumulacja momentów z Wilsonem-zachowującym-się-jak-dupek, bo jakoś tego kawałka przełknąć nie potrafię, chociaż np do upadłego bronię Wilsona-który-zostawił-House'a-w-kałuży-wymiotów-po-przedawkowaniu Then again, wtedy House sam był sobie winien i Wilson miał dosyć, a teraz jego kłopoty psychiczne były niezależne od niego i Wilson powinien wykazać się taktem... Ech... *załamka*

Cytat:
Szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem porównania-a-a-a. Mimo wszystko jest wielka różnica między niewinnym (i uroczym ) "chcesz piwo?" i sceną z 6x06...

Różnica jest, bo okoliczności są zupełnie inne, a wiadomo, że House wykorzystuje to, co ma pod ręką Wtedy zaproponował Wilsonowi piwo i pewnie później czekał, aż Wilson zacznie gadać - teraz IMO liczył na to, że Wilson przyzna się do pogawędek z duchem Amber, żeby go uspokoić. Szczerze mówiąc, to nie widzę lepszego rozegrania tej sytuacji. Gdyby House zapomniał o całej sprawie i udawał, że nic nie słyszy, byłoby to równoznaczne z zaniechaniem próby porozmawiania z Wilsonem o jego problemie. Gdyby się przyznał otwarcie, że podsłuchiwał w drzwiach i wie o wszystkim - Wilson i tak by się wściekł i pewnie by go wywalił. A gdyby zaczął od "porozmawiaj ze mną", Wilson na 100% odparłby, że "nie ma o czym" i takie czy inne naciskanie ze strony House'a miałoby finał jak w serialowej scenie. Jak się nad tym dłużej zastanawiam, to House ma u mnie plusa, że się przed Wilsonem "odsłonił" (wiadomo, że wcześniej robił to tylko przed pacjentami, których stan był krytyczny - jak w 6x22 nomen-omen), a Wilson zachował się jak sukinsyn i zamiast to docenić, wykorzystał to przeciwko niemu.

Cytat:
Obie sceny nie działy się w tym samym miejscu i czasie, nie ma co się czepiać ubrań. Pomijając już to, że ja akurat byłam zachwycona tą końcówką ze ślubem i H/W. Muzyka, (sugestywny, ale nie przesadzony imho) montaż i gra HL i RSL - żadna romantyczna Huddy scena się z tym nie równa.

W pierwszym odruchu też byłam zachwycona zajebistością Hilsonowej sceny (aczkolwiek teraz omijam ją szerokim łukiem, bo moje serduszko by tego nie wytrzymało po raz kolejny ). Dopiero potem zaczęłam to analizować w szerszym gronie Czas musiał być ten sam, albo zbliżony, bo Wilsona nie było na ślubie. A miejsce... też nie mogło być tak oddalone, jak początkowo z dziewczynami sądziłyśmy, bo House nie jeździłby bóg-wie-jak-daleko co tydzień na sesje z Nolanem... Ale może znów się czepiam - ot kolejna tajemnica, którą możemy interpretować, ale prawdy nie dojdziemy

(booosh, tyle wstawiłam tu *wink'ów*, jakby mi coś do oka wpadło )

PS.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:38, 30 Lip 2010    Temat postu:

Cytat:
Drugą część (lub rozdziały 2-5 - w zależności od źródła ) też zamierzasz przetłumaczyć?

Właśnie planuję przetłumaczyć tę pierwszą część, potem przynajmniej skończyć dwa rozdziały Because He Can, a następnie tłumaczyć resztę Silence :>

Cytat:
But still do takie naciąganie widzów

Naciąganie, i to straszne. Np to co zrobili z promocją Lockdown - które nie okazało się takie złe, po prostu zwykły zapychacz, a nie *ponury głos faceta z promo* największe wydarzenie sezonu itp - to już po prostu zbrodnia. Nawet Hugh mówił, że to ma jakiś niesamowity scenariusz

Dzięki za linka
Cytat:
ale to materiał na osobny serial, a nie jako dodatek do tego, co mamy - w takim ograniczonym czasie, choćby nie wiem jak się sprężali, dotknęliby tylko czubka góry lodowej.

Niestety tak Ale, jak już pisałam, z chęcią "poświęciłabym" kolejne problemy Trzynastki na chociażby czubek czubka.

Cytat:
nawet House stwierdził, że "to nie działa"

Ja tam w ogóle nie wiem, jak gadanie do powietrza może podziałać na takie problemy, ale sam fakt, że House chciał spróbować kupiłam.
Iii co do wychowania - może trochę źle się wyraziłam. Chodziło mi o to, że wychowywał - niekoniecznie wychował tak, jak tego chciał.
Ale przyznam się, sama na ten wątek mogę trochę patrzeć przez pryzmat własnego ojca, z którym od kiedy pamiętam dzieliły mnie ogromne konflikty, często niezrozumiała niechęć z mojej strony i jego trudny charakter. W sumie nadal się z nim w wielu kwestiach nie zgadzam itp, ale przyznaję, że to wszystko miało ogromny wpływ - czasami w bardzo pokręcony sposób - na to, jaka teraz jestem. Może właśnie dlatego widzę to, czego nam jeszcze nie pokazali tak, jak widzę.

Cytat:
wymazać to, co złe

No to właśnie nie było dla mnie wymazywaniem - po prostu przyznaniem się, że oprócz tego złego był jeszcze i jeden gram trochę lepszego, na czym dla odmiany można też byłoby się na chwilę skupić.

Cytat:
A może nie przez amputację? Jeżeli doszło do otwartego złamania tej nogi/zmiażdżenia kości, to kawałek szpiku już mógł sobie krążyć w żyłach wcześniej, a zgon pacjentki akurat w karetce był zbiegiem okoliczności

No ale wtedy to burzy głębięęęę odcinka- wait. Tam nie ma żadnej głębi

Cytat:
Scena z Foremanem... była jak dla mnie kolejnym OOC House'a. Pięknie zagrana, ale jednak OOC. Bo House'owi i kaczątkom już wcześniej umierali pacjenci, a jego odpowiedzią na to było, że nie można uratować wszystkich -

A dla mnie to było mniej o samej pacjentce, raczej wyrazem rozczarowania całym tym okresem po-mayfield: House robił wszystko "prawidłowo", jak Nolan mu radził itp., a i tak . To tak w skrócie. Nie chce mi się rozpisywać, mam własną pokręconą wizję tego wszystkiego, po prostu próbuję jakoś włożyć tę scenariuszową kiepściznę w coś, co jest choć trochę sensowne. A raczej, próbowałam. Teraz już w sumie mam to gdzieś, po prostu czekam na siódmy sezon i zobaczymy, co z tego będzie.

Cytat:
a nie ćpaniem i rzucaniem nożami

Błagam, nie wspominaj Kawałek z orgiami na planie mi się spodobał, ale to rzucanie nożami - tu już poeta przesadził

Cytat:
I owszem, Wilson miał prawo - tylko czy musiał z tego prawa korzystać?

No a komu się chce napisać poważną rozmowę między House'm i Wilsonem? Przecież nie zostałoby wtedy screentime dla cycków Cuddy
W sumie ZNOWU wszystko zależy od interpretacji, można spojrzeć na scenę inaczej. Chociaż ja uparcie będę się trzymać swojego odbioru, dla mnie Wilson nie wyszedł w tej scenie na sukinsyna, a na oblivious dumbass (coś często go tak nazywam ostatnio, scenarzyści są brutalni ), który źle zrozumiał intencje House'a. (taaa, semantyka sucks )

Cytat:
Dopiero potem zaczęłam to analizować w szerszym gronie Czas musiał być ten sam, albo zbliżony, bo Wilsona nie było na ślubie. A miejsce... też nie mogło być tak oddalone, jak początkowo z dziewczynami sądziłyśmy, bo House nie jeździłby bóg-wie-jak-daleko co tydzień na sesje z Nolanem...

Może i racja. Ale... to jest jedna z tych scen, których nie powinno się tak rozkładać i analizować, burząc jej piękno. Nadal uważam, że lepiej w tym momencie zrobić nie można było. Razem z wielkim środkowym palcem pokazanym wszystkim Huddzinom, które napalały się przez pół roku na huddyseks (cała ta huddy-promocja przed 5x23 była BARDZO podłym uczynkiem ze strony TPTB, ale szczerze mówiąc nie mogę się zmusić do jakiegokolwiek współczucia dla "ofiar" ) dostaliśmy minutę bardzo silnego Hilsona.

ZDJĘCIE (chyba po raz pierwszy użyłam tu tę emotkę )
I mina RSL, nie mogę, FIERRRRCE
Tak więc kontynuując poprawianie nastroju, ode mnie klasyk:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 3:02, 31 Lip 2010    Temat postu:

Cytat:
Właśnie planuję przetłumaczyć tę pierwszą część, potem przynajmniej skończyć dwa rozdziały Because He Can, a następnie tłumaczyć resztę Silence :>

ambitnie 3mam kciuki, żeby nic Ci nie przeszkadzało w tłumaczeniu

Cytat:
Np to co zrobili z promocją Lockdown - które nie okazało się takie złe, po prostu zwykły zapychacz, a nie *ponury głos faceta z promo* największe wydarzenie sezonu itp - to już po prostu zbrodnia. Nawet Hugh mówił, że to ma jakiś niesamowity scenariusz

o, nawet nie wiedziałam, że aż tak to było (gdzieś po drodze przestałam oglądać promosy, bo po nich miałam tylko spaczone oczekiwania, co do epa - częściej bardziej złe, niż ep wypadał w rzeczywistości, jak to wywalenie House'a)
A sam Hju... on chyba wie, że ten serial dogorywa i ma to wszystko w dupie najbardziej z nas wszystkich, więc żeby przynajmniej producenci nie patrzyli na niego krzywo z powodu krytyki (którą wcześniej rzucał tu i ówdzie), teraz wyraża się o serialu w samych superlatywach, bo to i tak niczego nie zmieni.

Cytat:
Ale, jak już pisałam, z chęcią "poświęciłabym" kolejne problemy Trzynastki na chociażby czubek czubka.

Mhm. W ogóle za dużo było ostatnio "o wszystkich, tylko nie o House'ie". I mnie zszokowało, kiedy moi (popieprzeni) znajomi stwierdzili "przecież to serial o życiu szpitala, więc nie może być w kółko tylko o House'ie" Gdzie w tym sezonie było obiecywane "docieranie w głąb duszy" naszego diagnosty?! Wszystkich przemaglowano, tylko nie House'a, który na koniec okazał się tak płytki, że wszystkie jego fizjologiczne i psychologiczne problemy wynikały z niezrealizowanej miłości do Cuddy
Albo jak już nie chcieli zająć się House'em, to mogli chociaż "poukładać" Wilsona i jego żałobę, która przez 1,5 roku waha się od "I'm ok with it" do "omg, tak mi źle, pogadam sobie z Amber"

Cytat:
Ja tam w ogóle nie wiem, jak gadanie do powietrza może podziałać na takie problemy, ale sam fakt, że House chciał spróbować kupiłam.

To ja tutaj na odwrót Może nie z dosłownym "gadaniem do powietrza", ale np pisanie pamiętnika działa prawie tak dobrze, jak psychoterapia (na mnie działało, kiedy miałam jakieś 15 lat ). Tylko że trzeba analizować problemy z samym sobą, albo z wyobrażeniem osoby, którą darzy(ło) się zaufaniem... Heh, skomplikowane to wszystko.
A że House to kupił... jestem niezdecydowana Z jednej strony to było pozytywne, bo to krok w dobrym kierunku ogólnie rzecz biorąc, ale z drugiej - House is House: nie zdecydowałby się na to tak szybko, a już przechodzi moje wyobrażenie fakt, że spróbował pogadać z ojcem, wiedząc, że Wilson za ścianą wszystko słyszy
Kolejny z niezliczonych minusów tego sezonu - brak ciągłości fabuły z epa na ep. Gdyby ten wątek rozłożyć w czasie, to jeszcze by mnie House przekonał, ale w ten sposób... Ot, śmiechowy odcinek, w którym zrobiono z Wilsona wariata, opowiadającego martwej dziewczynie o tym, co jadł na obiad (dziwne, że jej się nie pochwalił o planach polowania z Tuckerem - to przecież bardziej ekscytujące od grochówki)

Cytat:
Iii co do wychowania - może trochę źle się wyraziłam. Chodziło mi o to, że wychowywał - niekoniecznie wychował tak, jak tego chciał.

Mój ulubiony wykładowca na studiach powiedział bardzo interesującą rzecz na temat związków dzieci-rodzice: Dziecko nie ma obowiązku kochać swoich rodziców za sam fakt, że są i o nie dbają; to rodzice mają obowiązek bezwarunkowo kochać swoje dziecko, skoro powołali je do życia oraz starać się zasłużyć na to, żeby dziecko ich kochało.
Dlatego przy 5x04 nie widziałam nic bulwersującego w niechęci House'a do pojechania na pogrzeb (a Wilson i jego genetyczna-miłość-do-rodziców to tylko standardowe myślenie kogoś, kto miał udane dzieciństwo). Oczywiście, że to czego doświadczamy w domu rodzinnym, w taki czy inny sposób wpływa na to, jakimi ludźmi się stajemy - jednak osobiście uważam (nawet jeśli zabrzmię teraz bezdusznie), że jeżeli otrzymywałam z domu jedynie negatywne wzorce i musiałam sama się wysilić, żeby nauczyć się z nich pozytywnych zachowań, to nie mam poczucia, że muszę spłacić jakiś dług wdzięczności.
(czy mi się wydaje, czy zeszłam z tematu? )

Cytat:
No to właśnie nie było dla mnie wymazywaniem - po prostu przyznaniem się, że oprócz tego złego był jeszcze i jeden gram trochę lepszego, na czym dla odmiany można też byłoby się na chwilę skupić.

na to z kolei ja patrzę przez pryzmat moich układów z ojcem Nie zaprzeczę, że bywały jakieś pozytywne epizody (i może byłoby ich więcej, gdyby nie to, że rodzice się wcześnie rozwiedli i praktycznie odkąd pamiętam widywałam się z nim tylko okazjonalnie) - nawet podobne do House'owych: spacery, słodycze, prezenty na urodziny - ale skupiałam się na nich wtedy, kiedy trwały. Teraz po prostu wiem, że były, jednak ich "waga" jest zbyt mała, żeby przysłonić mi chociaż na chwilę zrujnowane dzieciństwo i wszystkie jego konsekwencje. Zresztą i tak na ogół o tym nie myślę - tu się pewnie z House'em różnimy, bo jego ojciec miał na jego życie większy (bezpośredni) wpływ, niż mój na moje.
Damn, znów zboczyłam z tematu - jestem jak Wilson wypowiadający się na temat szczęśliwych związków

Cytat:
No ale wtedy to burzy głębięęęę odcinka- wait. Tam nie ma żadnej głębi

jestem wredna, wszystko potrafię zepsuć Nawet marne próby nadania sensu czemuś, co sensu nie ma
Jak powiedziała do mnie Este: czy ty zawsze musisz znajdować słabe strony moich genialnych planów?

Cytat:
A dla mnie to było mniej o samej pacjentce, raczej wyrazem rozczarowania całym tym okresem po-mayfield: House robił wszystko "prawidłowo", jak Nolan mu radził itp., a i tak . To tak w skrócie.

To nawet ma sens - gdyby House nie był przybity fiaskiem terapii, to może jak zawsze przeszedłby nad śmiercią pacjentki do porządku dziennego. A tak Hannah okazała się kroplą, która przelała czarę. I byłby ładny cliffhanger, gdyby nie pojawiła się Cuddy i cały sens poszedł w cholerę, bo House widocznie aż taki przybity nie był, skoro jedne "aj luff ju" podniosło go na duchu.
*jęęęęk frustracji*
No szlag by ich!!! W 5. sezonie mieli piękny materiał na załamanie (śmierć Amber, ojca, Kutnera), to wałkowali go przez 3 epy, żeby na koniec się okazało, że "oops, to tylko haluny po Vicodinie". A teraz "załamanie" House'a potrwało ile? 5 minut?
Zaczynam się wahać, czy obejrzę 7. sezon. Ale tak czy siak - dla dobra własnej opinii o tym serialu - wszystko, co po 6x21 traktuję jako ciekawostkę, jeden z alternatywnych dalszych ciągów, a nie kanon "House MD"

Cytat:
ale to rzucanie nożami - tu już poeta przesadził

*wyobraża sobie Hju rzucającego nożem w zdjęcia LE, DS i KJ*

Cytat:
No a komu się chce napisać poważną rozmowę między House'm i Wilsonem? Przecież nie zostałoby wtedy screentime dla cycków Cuddy

i jej tyłka
Na szczęście są fiki, w których poważnych Hilsonowych rozmów nie brakuje

Cytat:
Ale... to jest jedna z tych scen, których nie powinno się tak rozkładać i analizować, burząc jej piękno.

Tak nam wyszło siłą rozpędu Ale prawdziwe piękno i tak się obroni (w przeciwieństwie do wierszy analizowanych w szkole ) - więc już kij z tym, że House nie powinien trafić do zakładu, gdzie nie wolno było mieć zegarka ani komórki, tylko do takiego, gdzie każdy może mieć ze sobą nawet laptopa - to niewielka cena za ten Hilsonowy pseudo-ślub

Cytat:
(cała ta huddy-promocja przed 5x23 była BARDZO podłym uczynkiem ze strony TPTB, ale szczerze mówiąc nie mogę się zmusić do jakiegokolwiek współczucia dla "ofiar")

one też nam teraz nie współczują, tylko grają na nosie... (a Hju i tak shippuje Hilsona, o! )

Cytat:
I mina RSL, nie mogę, FIERRRRCE

Miny RSL w tym wywiadzie są przeboskie! I "poor" LE, że nie mogła mu się rzucić do gardła, tak jak zapewne chciała

Cytat:
Tak więc kontynuując poprawianie nastroju, ode mnie klasyk:

ohmigod!
Czytałaś tego fika o pączku na śniadanie? Oczywiście podanym w stosowny sposób
[link widoczny dla zalogowanych]
A tu mały wkład 333bulletproof w Huddy-morning!bashing
http://www.housemd.fora.pl/hilson,22/gimme-more-of-your-love-prosto-z-piekla-z-taktaka-33-c,2023-975.html#737440
http://www.housemd.fora.pl/hilson,22/gimme-more-of-your-love-prosto-z-piekla-z-taktaka-33-c,2023-975.html#739686


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:33, 31 Lip 2010    Temat postu:

Cytat:
ambitnie 3mam kciuki, żeby nic Ci nie przeszkadzało w tłumaczeniu

Taaa, moje życie to jeden wielki ambitny plan Na dodatek sklejam właśnie jednocześnie pięć fvidów i mam pomysły na dziesięć następnych. Oczywiście, wszystko to szlag trafi, kiedy we wrześniu nie będę miała dostępu do komputera
I dzięki

Cytat:
(gdzieś po drodze przestałam oglądać promosy, bo po nich miałam tylko spaczone oczekiwania, co do epa - częściej bardziej złe, niż ep wypadał w rzeczywistości, jak to wywalenie House'a)

Właśnie też powoli już się zniechęcam do tego wszystkiego. Chociaż przyznam, bardziej mnie zniechęcają fandomowe wank-kłótnie, które powstają przy co drugim spoilerze czy promo. Czasami po przeczytaniu jakiegoś tematu na house_wilson tracę wszelką wiarę w nasz fandom D:

Cytat:
W ogóle za dużo było ostatnio "o wszystkich, tylko nie o House'ie". I mnie zszokowało, kiedy moi (popieprzeni) znajomi stwierdzili "przecież to serial o życiu szpitala, więc nie może być w kółko tylko o House'ie"

No właśnie, od kiedy ten serial jest "o życiu szpitala"? Prawie wszystkie wątki ostatecznie sprowadzały się do postaci House'a, jego poglądów, zachowania itp. House MD zawsze był dla mnie przede wszystkim opowieścią o człowieku, nie szpitalu...

Cytat:
Albo jak już nie chcieli zająć się House'em, to mogli chociaż "poukładać" Wilsona i jego żałobę, która przez 1,5 roku waha się od "I'm ok with it" do "omg, tak mi źle, pogadam sobie z Amber"

Znowu, no właśnie. W ogóle, w tym sezonie nawalili na Wilsona mnóstwo znaków zapytania, na które nie raczyli odpowiedzieć. Jak już gdzieś pisałam, te wybryki z gadaniem do Amber, przemówieniem o eutanazji, przeszczepem wątroby i pakowaniem się w związek z TAKĄ przeszłością - jedno wielkie wtf, i mam nadzieję, że przynajmniej choć trochę się tym zajmą w 7 sezonie.

Cytat:
Heh, skomplikowane to wszystko.

Skomplikowane

Cytat:
dziwne, że jej się nie pochwalił o planach polowania z Tuckerem - to przecież bardziej ekscytujące od grochówki

Jeszcze bardziej ekscytujące jest to, że rano wpadł na morning glory House'a

Cytat:
(czy mi się wydaje, czy zeszłam z tematu? )

Troszeczkę

Generalnie wszystko co napisałaś ma sens, może nie zgodziłabym się z jakimś zdaniem, ale nie będę już ponownie narzucać swoich interpretacji. W ogóle, dzięki za taką interesującą dyskusję

Cytat:
gdyby nie pojawiła się Cuddy i cały sens poszedł w cholerę, bo House widocznie aż taki przybity nie był, skoro jedne "aj luff ju" podniosło go na duchu.

DOKŁAAAAADNIE. Gdy to oglądałam, to było dla mnie jak "no doooobra, trochę spieprzyli, ale w sumie nie jest jakieś takie niesamowicie zł-- HUDDY?!"

Cytat:
*wyobraża sobie Hju rzucającego nożem w zdjęcia LE, DS i KJ*

Hihihi

Cytat:
i jej tyłka

Tyłka się nie czepiam, bo przyznam się... nawet go lubię Jedyna część Cuddy, którą nadal choć trochę przyjemnie oglądać

Cytat:
one też nam teraz nie współczują, tylko grają na nosie...

Przynajmniej już uznały h/w za zagrożenie
Pamiętam, że z ciekawości czytałam na LJ house_cuddy dyskusję podczas oglądania 6x16 - huddziny były przerażone gejostwem ostatniej sceny
(lubię, kiedy nazywają nas "delusional hilsons" - to takie poetyczne )

Cytat:
(a Hju i tak shippuje Hilsona, o! )

Nie tylko Hju
http://www.youtube.com/watch?v=rO5Jj9Phxyk
http://www.youtube.com/watch?v=QmtTuE70ALc
http://www.youtube.com/watch?v=Pdjim0yTiFA - najlepsze
(reżyseria tych re-examined jest idiotyczna - w każdym jest jakieś randomowe "haha" )
Pamiętam jeszcze re-examined 6x11 z RSL, ale nie tę wersję, która jest na youtube, była inna, chyba na stronie jakiejś gazety albo spoiler-tv - nie wiem, nie mogę znaleźć. Tak czy inaczej, RSL powiedział tam coś wspaniałego o Hilsonie. Znowu, nie pamiętam co, ale pamiętam, że było wspaniałe

Cytat:
Czytałaś tego fika o pączku na śniadanie? Oczywiście podanym w stosowny sposób



Cytat:

A tu mały wkład 333bulletproof w Huddy-morning!bashing
http://www.housemd.fora.pl/hilson,22/gimme-more-of-your-love-prosto-z-piekla-z-taktaka-33-c,2023-975.html#737440
http://www.housemd.fora.pl/hilson,22/gimme-more-of-your-love-prosto-z-piekla-z-taktaka-33-c,2023-975.html#739686

Hahahaha

Jeszcze mogę polecić screencapsowe posty Theuknownsoul na house_wilson. Przeczytałam prawie wszystkie, niektóre kilka razy. Nawet w najbardziej nieudanych odcinkach można znaleźć coś esktremalnie gejowskiego
Np [link widoczny dla zalogowanych]
Cholera, chyba znowu spędzę wieczór czytając je


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jlk dnia Sob 19:45, 31 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 6:43, 01 Sie 2010    Temat postu:

Ambitne plany to jest to Moje też pójdą w odstawkę, jak pójdę do roboty i skończą się nocne nasiadówki przed kompem. Life sucks
A fvidka rozgrzebałam jednego - bojkotującego 7. sezon Tyle że po finale odechciało mi się szukać idiotycznych kawałków po całym sezonie (czyt. "miałabym kłopot z wyborem jedynie 3 minut gópot ) Liczę jeszcze na natchnienie, ale... ciemność widzę, widzę ciemność...

Cytat:
Chociaż przyznam, bardziej mnie zniechęcają fandomowe wank-kłótnie, które powstają przy co drugim spoilerze czy promo. Czasami po przeczytaniu jakiegoś tematu na house_wilson tracę wszelką wiarę w nasz fandom D:

Fandom rzeczywiście mamy straszny Słyszałam od Katty B., że nigdzie nie ma takich wojenek jak u nas. Ale na szczęście ( ) wszystko zmierza ku końcowi. Dyskusje na h_w przeważnie omijam z daleka - nie kumam, po co na Hilsonowego LJta włażą ludzie z innych shipów, albo bez-shipowcy i próbują nas "nawracać". Tak jak przy dyskusji na temat terapii House'a: Hilsonki (or whatever) wypowiadają się neutralnie na temat terapii, a pojawia się jakaś Huddzina i oskarża wszystkich, że nam się nie podoba, bo stanęło na Huddy

Cytat:
No właśnie, od kiedy ten serial jest "o życiu szpitala"?

od 5x05? Pogodzili chłopaków, nie mieli już pomysłów, co robić z House'em, to zabrali się za resztę (Już myślałam, że poruszenie orientacji 13 to dla nas dobry znak, ale nope, zrobili z niej poprawną politycznie dziewczynę, która jednak woli facetów *załamka* )

Cytat:
Prawie wszystkie wątki ostatecznie sprowadzały się do postaci House'a, jego poglądów, zachowania itp.

Właśnie zdziwiło mnie to przy okazji dwóch epów z końcówki sezonu - tego o "rycerzach" i któregoś jeszcze. Historia pacjenta ewidentnie nawiązywała do sytuacji House'a, i nijak nie zostało to zaznaczone Nie czaję tego - dobre pomysły same pchają się scenarzystom w łapy, a oni uparcie je ignorują.

Cytat:
Jak już gdzieś pisałam, te wybryki z gadaniem do Amber, przemówieniem o eutanazji, przeszczepem wątroby i pakowaniem się w związek z TAKĄ przeszłością - jedno wielkie wtf, i mam nadzieję, że przynajmniej choć trochę się tym zajmą w 7 sezonie.

marzenie ściętej głowy - założę się, że scenarzystom nawet nie świta, żeby nadać temu jedno źródło, czy połączyć to w jakąś sensowną całość, a co dopiero tłumaczyć. Gdzieś czytałam/słyszałam (chyba to była nawet wypowiedź RSL ), że związek z Sam to dla Wilsona próba znalezienia stabilizacji i powrotu na znajomy grunt - TO dopiero WTF?! Zaszantażowali go czy co?
Anyway, jak dla mnie, scenarzyści chcieli zrobić z Wilsonem to, co z House'em - wyjaśnić wszystkie jego problemy brakiem ukochanej i teraz już wszystko będzie dobrze, bo obaj są w szczęśliwych związkach (aż mnie ściska na myśl o tej wypowiedzi KJ, jakie to będzie nowe i wspaniałe, że chłopaki są równocześnie w związkach )
Btw, jak tak podsumowałaś te wszystkie dziwaczne zachowania Wilsona, to nasunęło mi się coś, o czym wcześniej nie pomyślałam - że to jakieś nieudolne próby samodestrukcji... Damn, jakie to by było pole do popisu dla eksplorowania Hilsona

Cytat:
Jeszcze bardziej ekscytujące jest to, że rano wpadł na morning glory House'a

o pewnych rzeczach nawet duch Amber nie powinien wiedzieć

Ja też dziękuję za interesującą dyskusję Nie ma to jak pogadać na spokojnie, kiedy nikt nie spogląda zóym okiem
Ale gdyby coś, to wiesz - możesz mnie zarzucać interpretacjami Zawsze jestem otwarta na sensowne pomysły, bo w końcu patrzę na wszystko tylko z mojego ograniczonego punktu widzenia


Cytat:
Jedyna część Cuddy, którą nadal choć trochę przyjemnie oglądać

szczególnie kiedy się szybko oddala
(kuuurcze, czemu Wilson nigdy nie pokaże klaty??? )

Cytat:
Przynajmniej już uznały h/w za zagrożenie
Pamiętam, że z ciekawości czytałam na LJ house_cuddy dyskusję podczas oglądania 6x16 - huddziny były przerażone gejostwem ostatniej sceny

omatko, Ty to masz stalowe nerwy, żeby tak zakradać się do jaskini zóa
IMO Huddziny doskonale wiedzą, że nawet przyjacielski Hilson zmiata z powierzchni ziemi całą tzw 'chemię' Huddy, ale boją się o tym mówić głośno, żeby nie wywoływać wilka z lasu

Cytat:
(lubię, kiedy nazywają nas "delusional hilsons" - to takie poetyczne)

najs Jak wcześniej nie miałam nic do Huddzin, to teraz je chyba znielubię
a swoją drogą - cóż za hipokryzja Same mają urojenia tęsknych spojrzeń House'a za Cuddy, a nas się czepiają

Cytat:
Nie tylko Hju

no tak - każdy, kto ma oczy i nie jest zaślepiony Huddy W ogóle odnoszę wrażenie, że Hilsonowe sceny to jedyne momenty, kiedy Hju daje z siebie coś więcej A kiedy RSL gra z LE, to jego niechęć do niej aż się wylewa z ekranu
Thx za linki To z RSL też przy okazji obejrzałam, bo wcześniej jakoś nie miałam motywacji. I nie wątpię, że powiedział gdzieś coś wspaniałego o Hilsonie - jakże mógłby inaczej
Grrrr, czemu nie chcą nam dać Hilsonowego kissa, skoro obaj panowie nie mieliby nic przeciwko?

Cytat:
Jeszcze mogę polecić screencapsowe posty Theuknownsoul na house_wilson.

o taaak, znam i uwielbiam Jak sobie przypomnę te komenty do House'a wymachującego mieczem...
Wielka szkoda, że TUS nie zrobiła reszty odcinków, ale komu by się chciało...

Hmm... kończą mi się pomysły na śmieszne rzeczy, ale jeszcze jeden mam Oto wynik mojej zabawy ze [link widoczny dla zalogowanych]




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:26, 02 Sie 2010    Temat postu:

Nieee, ja nie mam chęci i nerwów na robienie negatywnych fvidy, wystarczą mi istniejące już romantyczne huddy-opowieści, które działają na mnie podobnie co wszelkie hate-vidy

A właśnie, co do tych nocnych nasiadówek, tak z ciekawości się spytam
Cytat:
Można mnie zastać od 23. do 6.

Pokręcony zegar biologiczny, czy też mieszkasz poza Polską?

Cytat:
Dyskusje na h_w przeważnie omijam z daleka - nie kumam, po co na Hilsonowego LJta włażą ludzie z innych shipów, albo bez-shipowcy i próbują nas "nawracać".

To już nawet nie o nawracanie chodzi. Sami hilsoni potrafią nieźle zepsuć atmosferę Weźmy np. okres z 6x21: jedna połowa przesadnie wrzuca na Wilsona, a druga - broniąc Wilsona - na House'a. I pewnie po 5x01, 4x16, 3x10, 3x01 też tak było.
No i oczywiście żadnego słowa o Cuddy, Huddy czy kimś tam jeszcze wypowiedzieć nie można, bo urazimy delikatnych multi-shipperów Jedno - w szerszym gronie fanów powstrzymywać się od obrażania postaci i obsady, ale czasami wydaje się, że nawet spokojnie podyskutować tam nie można.
Do niedawna tym przytulniejszym (no... jeśli kogoś nie razi capslock ) i luźniejszym miejscem dla rozmów o serialu i hilsonie było housewilsonlol, ale i to zamieniło się w Dom Narzekania Jane_Hidell (czcionką Comic Sans DD: ) No cóż, zawsze mamy archiwum.
(uff, żem ponarzekała, od razu lepiej )

Cytat:
(Już myślałam, że poruszenie orientacji 13 to dla nas dobry znak, ale nope, zrobili z niej poprawną politycznie dziewczynę, która jednak woli facetów *załamka* )

13 to w ogóle ciekawa postać tragicznie zepsuta aktorstwem OW i przesadnie dramatycznymi wątkami

Cytat:

Właśnie zdziwiło mnie to przy okazji dwóch epów z końcówki sezonu - tego o "rycerzach" i któregoś jeszcze. Historia pacjenta ewidentnie nawiązywała do sytuacji House'a, i nijak nie zostało to zaznaczone Nie czaję tego - dobre pomysły same pchają się scenarzystom w łapy, a oni uparcie je ignorują.

A kiedy po raz pierwszy oglądałam The Choice, to myślałam, że wątek pacjenta muszą powiązać z mr-wieczny-denial-Wilsonem. Ten trójkąt pacjent-partner-partnerka wydał mi się kopią Wilson-House-Sam... Oczywiście teraz, jak o tym myślę to, o ile pasowało idealnie, taki krok oznaczałby canon-slash (szok! konsternacja! oburzenie!), czyli no wai. Ech. Ale mimo wszystko oni chyba celowo drażnili tym podobieństwem widzów, przekonanych mocniejszych uczuciach między Wilsonem i House'm.

Cytat:
założę się, że scenarzystom nawet nie świta, żeby nadać temu jedno źródło, czy połączyć to w jakąś sensowną całość, a co dopiero tłumaczyć.

Może masz rację. Ale dla mnie taka kontynuacja wydaje się być na tyle oczywista, że nie mogę sobie wyobrazić tego, że scenarzyści jej nie widzą.

Cytat:
TO dopiero WTF?! Zaszantażowali go czy co?

[link widoczny dla zalogowanych]
(holi fak, naszukałam się tego gifa)

Cytat:
wyjaśnić wszystkie jego problemy brakiem ukochanej i teraz już wszystko będzie dobrze, bo obaj są w szczęśliwych związkach

Ale jeśli okaże się, że nie zgłupieli kompletnie i postanowią wykorzystać tę idealną okazję do udowodnienia, że wszystkie te ich "szczęśliwe związki" są do czterech liter i House i Wilson są ostatecznie skazani na siebie-- dobra, tego nie będzie, ale ktoś musi napisać o tym fik.

Cytat:
Damn, jakie to by było pole do popisu dla eksplorowania Hilsona

No właśnieeee

Cytat:
o pewnych rzeczach nawet duch Amber nie powinien wiedzieć

Gdybym była duchiem Amber, to podglądałabym ich 24/7 i WSZYSTKO wiedziała

Cytat:
szczególnie kiedy się szybko oddala

Hihi, głównie dlatego, że się oddala
(http://www.alekwasframed.com/green_tea/muchadoomg.jpg :3)

Cytat:
omatko, Ty to masz stalowe nerwy, żeby tak zakradać się do jaskini zóa

Ha, nie straszny mi jad Huddzinów

Wilson-pokemon! Ale ja się na tę stronę obrażam, kiedy wpisuję swoje imię i nazwisko wychodzi coś takiego:



Teraz znowu przypominam stare dobre czasy na housewilsonlol, zarzucę kilkoma perełkami
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Przy okazji, znalazłam tam fragment recenzji No Cancer (link do całości niestety już nie działa):
Cytat:
The beauty of "House" is, always has been, always will be...House, so rich is his misanthrop[y], so obscured is his heart. What makes that mysterious organ tick, and, in his case, what has love got to do with it? Tonight and next week's episode (titled "Not Cancer") should revive long-standing speculation about whether Laurie's House may be TV's fullest, deepest, most compelling and most closeted gay character; his love for Wilson is so touching and genuine (and next week, so comical) that even he can't understand its wellspring. It's wonderful stuff, and we all seem to be on a voyage of discovery.

ASDFGHJKL;


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 2:08, 03 Sie 2010    Temat postu:

Cytat:
Nieee, ja nie mam chęci i nerwów na robienie negatywnych fvidy, wystarczą mi istniejące już romantyczne huddy-opowieści, które działają na mnie podobnie co wszelkie hate-vidy

Ja się w ogóle nigdy nie paliłam do robienia fanvidów (nawet nie wiedziałam, że Vista ma narzędzie do tego ), ale z takiej "okazji" zachciało mi się zrobić coś neutralnego, żeby nie było że to wyłącznie agresja przeciwko Huddy (nawet ten facepalm Qddy z 6x02 mi się nieźle wpasował w jedym momencie...) Heh, może wyjazdowy odwyk od House'owego crapu mnie zmobilizuje do działania po powrocie

Cytat:
Pokręcony zegar biologiczny, czy też mieszkasz poza Polską?

niestety, tylko pokręcony zegar Jakoś nie mogę się skupić w dzień, a jeszcze teraz te upały and all...

Cytat:
Sami hilsoni potrafią nieźle zepsuć atmosferę Weźmy np. okres z 6x21: jedna połowa przesadnie wrzuca na Wilsona, a druga - broniąc Wilsona - na House'a. I pewnie po 5x01, 4x16, 3x10, 3x01 też tak było.

Nie znoszę przesadyzmu w żadną stronę, szczególnie jeśli wiąże się to z pomijaniem istotnych faktów, byle tylko teoria się zgadzała Ale niestety tacy są ludzie... Dziwi mnie za to takie podejście u Hilsonek - w końcu chyba trzeba choć trochę lubić obu chłopaków, żeby shippować ich razem? Ale może to tylko moje złudzenie

Cytat:
Jedno - w szerszym gronie fanów powstrzymywać się od obrażania postaci i obsady, ale czasami wydaje się, że nawet spokojnie podyskutować tam nie można.

Tutaj też nie można
Może ten serial leci już za długo, za dużo jest "materiału" do ogarnięcia i niektórym ludziom do reszty odwaliło, że świata poza House'em nie widzą, więc bronią swojego zdania jak niepodległości? A 'nowi' z kolei chcą nadrobić zaległości, więc się wszędzie wciskają Tak czy siak, wiele osób powinno się najpierw nauczyć kultury, zanim siądą do kompa - ale jeśli o to chodzi, to raczej może być już tylko gorzej, a nie lepiej.
(i tak wolę dyskusje w mniejszym gronie )

Cytat:
Do niedawna tym przytulniejszym (no... jeśli kogoś nie razi capslock ) i luźniejszym miejscem dla rozmów o serialu i hilsonie było housewilsonlol, ale i to zamieniło się w Dom Narzekania Jane_Hidell (czcionką Comic Sans DD: )

tjaaa... zajrzałam tam i od razu zauważyłam ten emo-nastrój Ktoś powinien założyć community housewilsonpuke lub coś w tym stylu, bo jak teraz Hilson będzie się obracał wokół wzajemnego doradzania sobie w sprawach związków, to ja wysiadam i mój żołądek też

Cytat:
(uff, żem ponarzekała, od razu lepiej )

the same here

Cytat:
13 to w ogóle ciekawa postać tragicznie zepsuta aktorstwem OW i przesadnie dramatycznymi wątkami

na temat aktorstwa OW się nie wypowiadam, bo się nie znam. Za to zachowanie 13 jako takie mnie szczególnie nie razi - biorąc pod uwagę jej doświadczenia życiowe, to serio nie wiem, jak miałaby się zachowywać inaczej. Zaś co do wątków dramatycznych, to chyba jakiś kink scenarzystów - KAŻDA JEDNA postać ma na koncie tyle nieszczęść, że można by małą wioskę nimi obdzielić Nawet Kutner, który był relatywnie szczęśliwy, w końcu się zabił, bo rzekomo to były tylko pozory (co za crap )

Cytat:
Ten trójkąt pacjent-partner-partnerka wydał mi się kopią Wilson-House-Sam...

oooch dokładnie!!! Myślałam, że już mi kompletnie odbiło, więc się cieszę, że nie jestem sama w takim odbiorze tej historii

Cytat:
Oczywiście teraz, jak o tym myślę to, o ile pasowało idealnie, taki krok oznaczałby canon-slash

Może nie koniecznie. Mi by wystarczyło ( ), gdyby czarno na białym pokazano, że Wilson jest tą nieświadomą panienką, którą się manipuluje, a House motywowany braterską miłością rezygnuje z własnego zadowolenia dla szczęścia Wilsona.
Za to slashowy canon musiałby wyjść na jaw, gdyby chcieli co do joty porównać House'a do tego kolesia, który starał się przestać być gejem (taa, to ten drugi ep, który wyleciał mi ostatnio z pamięci - w ogóle fajnie, że poruszyli taki problem)
Cóż, celowe drażnienie czy tylko przypadkowe - lepsze to, niż nic. Przynajmniej fikopisarze mają jakąś pożywkę A scenarzyści i tak są gópi, że nie wykorzystują potencjału serialu - "House" od początku łamał wszelkie generalnie przyjęte reguły i za cholerę nie pojmuję, czemu - zamiast pociągnąć to do końca - nagle na koniec wciskają go w utarte schematy

Cytat:
Ale dla mnie taka kontynuacja wydaje się być na tyle oczywista, że nie mogę sobie wyobrazić tego, że scenarzyści jej nie widzą.

Może i widzą, ale zwyczajnie mają to gdzieś. Kto jak kto, ale ONI mają niebywałą wprawę w ignorowaniu tego, co oczywiste

Awwwwwww... uroczy gifek

Cytat:
dobra, tego nie będzie, ale ktoś musi napisać o tym fik.

like this one? [link widoczny dla zalogowanych] (tylko ostrzegam, że House zachowuje się koszmarnie OOC... ale może to resztki wpływu Nolana )
Zresztą, pełno jest fików, z których wynika, że chłopaki są na siebie skazani (chyba tylko to podsyca ostatnią iskierkę nadziei w moim Hilsonowym serduszku - że póki nie padnie ostatni klaps, to może jeszcze będzie Hilson... DS jest jak kobieta z PMS, nigdy nie wiadomo, komu będzie chciał zagrać na nosie )

Cytat:
Gdybym była duchem Amber, to podglądałabym ich 24/7 i WSZYSTKO wiedziała

me, too A nawet sprowokowała chłopaków do tego i owego...

Cytat:
Ha, nie straszny mi jad Huddzinów

ja tam się obawiam ich um... yyy... nachalnego debilizmu Jeszcze wyssałyby mi musk...


Cytat:
Ale ja się na tę stronę obrażam, kiedy wpisuję swoje imię i nazwisko wychodzi coś takiego:

to co ja mam powiedzieć?...


Cytat:
Teraz znowu przypominam stare dobre czasy na housewilsonlol, zarzucę kilkoma perełkami

OMFG
i cytat też
po co my się przejmujemy niedorobionymi scenarzystami, skoro mamy swoje Hilsonowe grono, które WIE LEPIEJ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:36, 04 Sie 2010    Temat postu:

Cytat:
Ja się w ogóle nigdy nie paliłam do robienia fanvidów

Ha, ja na odwrót Tylko robię je tak, jak tłumaczę fiki - nieprzyzwoicie wolno

Cytat:
Dziwi mnie za to takie podejście u Hilsonek - w końcu chyba trzeba choć trochę lubić obu chłopaków, żeby shippować ich razem?

No właśnie, też tego nie rozumiem.

Cytat:
(i tak wolę dyskusje w mniejszym gronie )

No właśnie, szczególnie w takim, gdzie niechęć do LE nie wywoła gromów z nieba

Cytat:
Nawet Kutner, który był relatywnie szczęśliwy, w końcu się zabił, bo rzekomo to były tylko pozory (co za crap )

Generalnie potraktowali to samobójstwo tylko jako kolejny powód żeby zdołować House'a. Może kupiłabym te skryte problemy Kutnera itepe gdyby poświęcili im choć jeden porządny odcinek. Pół odcinka. Cokolwiek

Cytat:
Może nie koniecznie. Mi by wystarczyło ( ), gdyby czarno na białym pokazano, że Wilson jest tą nieświadomą panienką, którą się manipuluje, a House motywowany braterską miłością rezygnuje z własnego zadowolenia dla szczęścia Wilsona.

Mówisz tu o 6x18? Dla mnie to też dokładnie tak wyglądało, chociaż niektórzy powiązują to z House'm rezygnującym z Cuddy (taaa, w odcinku, w którym House tak zawzięcie walczył o Wilsona z Sam )

Cytat:
Za to slashowy canon musiałby wyjść na jaw, gdyby chcieli co do joty porównać House'a do tego kolesia, który starał się przestać być gejem (taa, to ten drugi ep, który wyleciał mi ostatnio z pamięci - w ogóle fajnie, że poruszyli taki problem)

No właśnie w The Choice od razu miałam podobne skojarzenie, tylko trochę inne: ten spanikowany swoją orientacją pacjent to Wilson, jego partnerka, z którą zamierza pozorować normalny, hetero związek - Sam, a odrzucony partner - House.
I akurat w tym odcinku PotW mnie nawet wciągnął, prawie jak w starszych sezonach Tak samo w 6x11. A może po prostu mam straszną słabość do nawet minimalnego slashu

Cytat:
like this one? klik (tylko ostrzegam, że House zachowuje się koszmarnie OOC... ale może to resztki wpływu Nolana )

Próbowałam czytać inne fiki tej autorki i szczerze mówiąc średnio mi się podobały, więc nie chce mi się z tym męczyć. Ale tak, sądząc po opisie, to pewnie chodzi mi o coś takiego

Cytat:
Zresztą, pełno jest fików, z których wynika, że chłopaki są na siebie skazani

Pełno, ale chodzi mi o wykorzystanie danej sytuacji z huddy i samsonem (samson. jezu, ta nazwa jest przerażająca ) jednocześnie

Cytat:
(chyba tylko to podsyca ostatnią iskierkę nadziei w moim Hilsonowym serduszku - że póki nie padnie ostatni klaps, to może jeszcze będzie Hilson... DS jest jak kobieta z PMS, nigdy nie wiadomo, komu będzie chciał zagrać na nosie )

No a jeśli nie będzie... to pieprzyć canon, my Hilsonki same sobie zrobimy własny ostatni klaps

Cytat:
ja tam się obawiam ich um... yyy... nachalnego debilizmu Jeszcze wyssałyby mi musk...

Hmmm, to chyba tłumaczy, dlaczego ostatnio mam w głowie taki przeciąg


I dokładnie. [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 5:02, 04 Sie 2010    Temat postu:

Cytat:
Tylko robię je tak, jak tłumaczę fiki - nieprzyzwoicie wolno

nie liczy się szybkość, tylko jakość (chociaż najlepiej, jak te dwie zmienne idą w parze... *wzdycha tęsknie* )

Cytat:
szczególnie w takim, gdzie niechęć do LE nie wywoła gromów z nieba

oraz tam, gdzie nikt nie bagatelizuje zachowania LE mówiąc, że to wyłącznie gra pod publiczkę, a ja wyolbrzymiam sprawę, jakby bóg-wie-co od tego zależało

Cytat:
Generalnie potraktowali to samobójstwo tylko jako kolejny powód żeby zdołować House'a. Może kupiłabym te skryte problemy Kutnera itepe gdyby poświęcili im choć jeden porządny odcinek. Pół odcinka. Cokolwiek

indeed
trafiło się ślepej kurze, że KP (czy jak mu tam) właśnie w tamtym momencie chciał zrezygnować. Bo gdyby nie to, to kogo by zabili? Matkę House'a? Albo jakiegoś przyrodniego brata czy House'owe dziecko, o którym House nie miał wcześniej pojęcia?

Cytat:
Mówisz tu o 6x18? Dla mnie to też dokładnie tak wyglądało, chociaż niektórzy powiązują to z House'm rezygnującym z Cuddy (taaa, w odcinku, w którym House tak zawzięcie walczył o Wilsona z Sam )

pewnie w tym mówię (już mi się numeracja kompletnie pokićkała i zapomniała, a do tytułów najczęściej nie przywiązywałam wagi )
O jaaa cieee... tak, to było to - House rezygnujący z Cuddy (tylko spóźnione o kilka epów...) Niektórzy chyba nie tylko mają klapki na oczach, ale w ogóle łeb zatopiony w betonie

Cytat:
No właśnie w The Choice od razu miałam podobne skojarzenie, tylko trochę inne: ten spanikowany swoją orientacją pacjent to Wilson, jego partnerka, z którą zamierza pozorować normalny, hetero związek - Sam, a odrzucony partner - House.

też miałam takie skojarzenia w tym epie

Cytat:
A może po prostu mam straszną słabość do nawet minimalnego slashu

you tell me Ostatnio czytałam książkę (2. część przygód Thursday Next) i przez kwadrans śliniłam się nad akapitem, który mówił o tym, że brat Thursday romansuje z jej kolegą z pracy, a ukrywają to tylko dlatego, że związki księży z policjantami są nie mile widziane

Cytat:
Próbowałam czytać inne fiki tej autorki i szczerze mówiąc średnio mi się podobały, więc nie chce mi się z tym męczyć. Ale tak, sądząc po opisie, to pewnie chodzi mi o coś takiego

o, dzięki za cynka - nie będę się napalała za bardzo na jej fiki Ale "Tool" chyba nie było takie straszne - jak się przebrnie przez rozmemłanego House'a, to zostaje już tylko bashing!Sam, bashing!Qddy i hot era

Cytat:
(samson. jezu, ta nazwa jest przerażająca )

jak cały ten związek
- Co jest brzydkie i wisi na szyi Wilsona?
- Sam Carr!


Cytat:
Pełno, ale chodzi mi o wykorzystanie danej sytuacji z huddy i samsonem jednocześnie

well, czytałam jeszcze [link widoczny dla zalogowanych] średnio mi się podobało, bo angstowe otwarte zakończenia to nie moja działka i wolę mieć czarno na białym, że chłopaki są razem
a generalnie to nie czytam zbyt wielu fików post-6.sezon - zbyt dołujące z samej definicji Na szczęście fików sprzed lat wystarczy mi na dłuuuugo

Cytat:
my Hilsonki same sobie zrobimy własny ostatni klaps

spanking!!!
powinnyśmy - jak Hilsonkowy świat długi i szeroki - zrobić zrzutę i wynająć obu panów do zagrania w jakimś pełnometrażowym filmie

Cytat:
I dokładnie. Wiemy lepiej

*ómarła*
awwwwwwwww... tego było mi trzeba po dawce doniesień na temat wywiadu udzielonego przez LE i DS...
(mina LE na pierwszym zdjęciu doskonale wyraża jej stan umysłowy - opóźnionego w rozwoju warzywka )

Idę się jeszcze popocieszać jakimś fikiem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin