Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Selective memory [Z]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:37, 15 Mar 2010    Temat postu: Selective memory [Z]

Hello, how long!

Wiem, że czeka na mnie sporo nie skomentowanych tekstów i obiecuję, że to nadrobię! Wolny czas stał się dla mnie ostatnio pojęciem względnym ^^'

Tekst napisany w czasie teraźniejszym, którego (jestem tego w pełni świadoma) nie opanowałam w zadowalającym stopniu ==' Ale człowiek uczy się na błędach, więc - if found, please return to the owner.
(...bo czas przeszły nie pasuje mi do historii o życiu bez przeszłości)

Konstruktywna krytyka is love!
HYE


Kategoria: love

Zweryfikowane przez 333

Mężczyzna budzi się kilka minut po drugiej w nocy. Rozgląda się nerwowo po pogrążonej w mroku szpitalnej sali – zakurzony American Journal of Clinical Oncology leży porzucony niedbale na stoliku – i bierze kilka głębokich wdechów.
Nie pamięta, zegar tyka miarowo, a on nie pamięta własnego imienia.
Zamyka oczy i, zagłuszając tę pustkę kolejnymi liczbami, zapada w niespokojny sen.
dwadzieścia cztery, dwadzieścia pięć, to minie, dwadzieścia sześć, dwadzieścia siedem, musi minąć, dwadzieścia osiem

- House… – stłumiony głos (to musi być jego nazwisko, wypowiedziane tym szczególnym, zaniepokojonym tonem) przebija się przez senną jeszcze świadomość. Otwierając z trudnością oczy, House prosi o pierwszą rzecz, która przychodzi mu do głowy:
- Zapytaj mnie o coś.
- W jakiej operze mydlanej grał Ricky Martin?
Kiedy Wilsonowi odpowiada zaniepokojone, puste spojrzenie błękitnych tęczówek, jego palce mocniej zaciskają się na przyniesionej karcie zdrowia. Nieświadomie zauważając tę zmianę, House dodaje żartobliwym tonem (ale jego głos drży w zauważalny sposób):
- To naprawdę coś, co powinienem wiedzieć? Jak się nazywasz?

House nie wpada we wściekłość. Nie rzuca celnych, przepełnionych ironią komentarzy.
Nie wydaje się zainteresowany całym zamieszaniem, jakie wywołał tymi kilkoma słowami. Czeka na obiad, dziękuje speszonej pielęgniarce i, nieco niezręcznie, prosi o gazetę.
Kilkakrotnie powtarza wydrukowaną na pierwszej stronie datę, po czym niemal automatycznie otwiera dziennik na stronie z plotkami o gwiazdach.

W gabinecie diagnostycznym jest cicho. Tablica, w którą wpatrują się od kilkunastu minut, pozostaje tak samo pusta, jak pamięć House’a. Wreszcie Chase ciężko wstaje od stołu i dzieli białą przestrzeń na dwie części. Po jednej stronie wypisuje wszystko, co House do tej pory pamięta (zapinanie koszuli, czytanie, poruszanie się o lasce, podstawy anatomii człowieka, gra na pianinie, liczenie) i to, co zapomniał (osoby, miejsca, zdarzenia, medycyna na poziomie uniwersyteckim, tożsamość). Lista wygląda przerażająco, a kiedy Chase stawia ostatnią literę, wszyscy biorą głęboki wdech.
Dwadzieścia sekund później rozpoczyna się próba uporządkowania tego chaosu.
Bezsensowne, naiwne diagnozy i teorie odbijają się od szklanych ścian gabinetu, żeby powrócić do nich z całą swoją niedorzecznością. Na krótki moment ich koniec świata zostaje odwołany – dopóki nie postawią diagnozy, dopóki nie będą się ze sobą zgadzać – House pozostaje bezpieczny.
Dopóki ktoś nie wypowie słów amnezja całościowa.

- Mieszkamy razem? – pyta House, kiedy kilka badań później pozwalają mu wrócić do domu. Volvo Wilsona wydaje mu się znajome, w jakiś sposób przytulne i bezpieczne. Owocowy odświeżacz do powietrza kołysze się miarowo, zawieszony na lusterku. Przez całą drogę House przygląda się uważnie Wilsonowi. Gdy wreszcie decyduje się zadać kolejne pytanie, onkolog dziękuje zrządzeniu losu, że stoją w korku – jest pewien, że mógłby spowodować wypadek, odwracając się gwałtownie w jego stronę.
- Jesteśmy gejami?
Kiedy pierwszy szok, wywołany jego słowami, mija, Wilsonowi przychodzi do głowy absurdalny pomysł. Bawi się przez chwilę myślą, żeby powiedzieć House'owi prawdę – ale kiedy już otwiera usta, światło zmienia się na zielone i ruszają. Moment głupiej, niepotrzebnej szczerości zostaje odsunięty na jakieś nieokreślone „później”. Zamiast tego, mówi:
- O ile mi wiadomo, twoje prostytutki zawsze były kobietami. A ja mam za sobą trzy małżeństwa…
i jedną martwą dziewczynę, kończy w myślach. Postanawia, że to też zostawi na później. Nagle czuje się zmęczony natłokiem wspomnień, o których jego najlepszy przyjaciel nie ma pojęcia.
Właściwie, jego najlepszy przyjaciel ma niewielkie pojęcie o byciu jego najlepszym przyjacielem.

Kiedy dojeżdżają do domu, House wie już, jak się poznali i dlaczego Lisa Cuddy od kilku dni chodzi zapłakana. Ta druga informacja nie wywiera na nim większego wrażenia, wydaje się nawet trochę zniesmaczony całą historią.
Wilson nie może przestać zastanawiać się, ile House’a pozostało w tym człowieku, który teraz nieco niepewnie rozgląda się po ich mieszkaniu. Nalewa im whisky – House z wdzięcznością przyjmuje szklankę i opróżnia ją jednym haustem – i nie przychodzi mu do głowy, co jeszcze mógłby zrobić.
- Potrzebujesz czegoś?
- Wspomnień pomiędzy jedenastym czerwca 1959 roku a dzisiaj – odpowiada spokojnie House. Wilson nie może się zdecydować, czy brzmi to jak jedna z jego ironicznych uwag, czy jest po prostu zwykłą, rozżaloną pretensją.
- Mam tylko whisky – wzdycha przepraszająco. Kiedy, niemal bez zastanowienia, pociera kark, w oczach House’a pojawia się na moment błysk zrozumienia – a Wilson zamiera bez ruchu. Wpatrują się w siebie przez kilka minut.
Srebrny połysk karoserii Volvo. Brązowe, błyszczące z niecierpliwości tęczówki.
Nagle House potrząsa przecząco głową i wychodzi. Po chwili znajduje łazienkę, do uszu Wilsona dociera monotonny szum wody wlewającej się do wanny.
Nie tym razem, myśli onkolog, siadając na kanapie, i chowa twarz w dłoniach.

Mijają dwa tygodnie. House czuje się już całkiem pewnie w ich wspólnym mieszkaniu, ale wciąż odmawia powrotu do szpitala. Czasem, o niedorzecznych porach, rozmawia z Chase’em przez telefon (Wilson próbuje udawać, że nie jest zazdrosny - ale kiedy słyszy rozluźniony, cichy śmiech House’a w swojej sypialni, ma ochotę krzyczeć) i jest to jedyna osoba, poza onkologiem, wobec której House jest trochę bardziej sobą. Żartuje (na swój pokręcony, ironiczny sposób), bawi się nonsensownymi metaforami i czasem Wilson ma wrażenie, że słyszy echa przeszłości.
Ale to tylko echa.

Jest niedziela, późne popołudnie. Oglądają razem powtórki McGayver’a, popijając półsłodkie, różowe wino, które Wilson dostał od matki pacjenta.
W pewnym momencie House odstawia kieliszek na podłogę i przytula się do Wilsona.
Onkolog zastyga w bezruchu. Jego mięśnie napinają się instynktownie, kiedy House wierci się chwilę, szukając wygodniejszej pozycji.
- Mój kłamca – mruczy zadowolony, kiedy wreszcie pasują do siebie idealnie.
W ułamku sekundy Wilson przypomina sobie odpowiednie pytanie, zielone światło nad skrzyżowaniem dróg.
Kiedy ciemność wieczoru otula ich dwadzieścia minut później, na jego ustach wciąż błąka się niedowierzający uśmiech.

House daje się oswoić. Pozwala się dotykać, usypia wtulony w Wilsona, gotują razem lasagne.
Krzyczy, kiedy się kochają.
Kilka razy przychodzi z nim do pracy, siada na kanapie w jego gabinecie i czyta jakąś książkę. Pozostali pracownicy szpitala znajdują nagle tysiące powodów, żeby przejść obok; przerażający doktor House zamieniony w pluszową maskotkę pod zwinnymi palcami szefa onkologii!
Wilson zdaje sobie z tego sprawę. Widzi też karcące spojrzenie Cuddy i – chociaż administratorka bardzo stara się to ukryć – grymas zawodu za każdym razem, kiedy House łapie go za rękę.

Kiedy pewnego poranka zatrzymuje go rozpromieniona w holu szpitala, Wilson chce zapytać czy Lucas stanął wreszcie na wysokości zadania - ale coś niebezpiecznego w jej oczach każe mu ugryźć się w język.
- Mamy szansę… - zaczyna, a onkolog blednie, kiedy tłumaczy mu kolejne procedury leczenia.
Wilson jest pełnomocnikiem medycznym House’a – jest jego pamięcią i jego kochankiem – ale odkąd psycholog stwierdził, że diagnosta jest w pełni władz umysłowych, nie może mu niczego zabronić. Nie wie dlaczego, ale możliwość przywrócenia House’owi pamięci budzi w nim strach.
To nieprawda, karci się w duchu. Doskonale wie, co go przeraża.
Jego cudownie nierealne, odurzające każdym dniem życie zyska szansę, żeby się rozpaść.

Opowiada mu o wszystkim wieczorem, kiedy leżą już w łóżku. House zaskakuje go w najbardziej nie-house’owy sposób, jaki Wilson może sobie wyobrazić.
- Znasz mnie lepiej – mówi. Brzmi, jakby przyznawał się do błędu podczas diagnozowania. A może to tylko zmęczenie? Po chwili milczenia, House kontynuuje:
- …wiesz, kim byłem wcześniej. Jeśli uważasz, że moje życie jest teraz lepsze… chcę, żebyś wybrał.
Wilson nie wie co odpowiedzieć. House (House!) który oddaje decyzję o swoim życiu bez zastanowienia, z pewnością, że właśnie to powinien zrobić.
House, który wierzy w każde jego słowo.
House, który pozwala mu na wszystko.
House, który jest od niego zupełnie zależny.
Gonitwa myśli doprowadza Wilsona do przerażającego wniosku.
House, który nie jest House’m.
- Jesteś szczęśliwy? – pyta, a coś wewnątrz niego zawiązuje się w bolesny, kłujący supeł.

House spisuje wspomnienia tych ośmiu tygodni na błękitnej papeterii w stokrotki (to idiotyczne, ale w gorączkowych poszukiwaniach na kilka godzin przed wyjściem Wilson nie może znaleźć nic innego), po czym wkłada dwanaście kartek zapisanych drobnym pismem do koperty i zakleja ją.
- Jeśli nie będę pamiętał… - jego głos łamie się na moment, kiedy oddaje kopertę Wilsonowi - …gdybym zapomniał, daj mi to.
Wilson kiwa w milczeniu głową.
Jadą bez słowa do szpitala, zatopieni we własnych myślach. Zanim wysiądzie, House ściąga owocowy zapach z lusterka i chowa go do wewnętrznej kieszeni marynarki, Wilson nie pyta po co.
Ostatni raz całują się przed gabinetem psychiatry, a piętnaście minut później specjalista ściągnięty z drugiego końca kraju wprowadza House’a w stan hipnozy.

Udaje im się.
Wilson przegrywa.

House przypomina sobie kolejne wydarzenia, osoby, miejsca. Lekarz mówi, że jeszcze kilka seansów i wszystko wróci do stanu sprzed wypadku (i ani dnia później, dopowiada sobie Wilson).

Kiedy diagnosta rzuca seksistowską uwagę na widok jej głębokiego dekoltu, Cuddy spogląda triumfalnie na Wilsona. Widzisz? Byłeś tylko pomyłką jego zepsutego umysłu.
House dziękuje mu za wszystko. Po chwili namysłu przeprasza, że nie pamięta za co właściwie dziękuje. Wilson wytrzymuje jego przenikliwe spojrzenie, kiwa ze zrozumieniem głową i pozwala mu odejść.
Koperta kłuje go w bok, kiedy schyla się, żeby podnieść z podłogi aktówkę. Chciałby wyjąć ją teraz, niedorzecznie błękitną, dogonić House’a i zażądać od świata, żeby znowu stanął na głowie. Uśmiecha się gorzko, kiedy zdaje sobie sprawę, jak egoistycznie to brzmi.
House jest House’m.
Nie może tego zepsuć.
- Jesteś szczęśliwy? – pyta cicho, kiedy diagnosta jest już za daleko, żeby go usłyszeć.

***

Wilson...
...czasami nie jest pewien, czy House faktycznie zapomniał o wszystkim, co wydarzyło się w ciągu tych cudownych dwóch miesięcy. Zdarza mu się czuć na sobie jego czujny wzrok, a kiedy się odwraca, oczy diagnosty są zaskakująco smutne.

Czasem, kiedy nikt tego nie widzi, rozpadają się na setki szklistych, błękitnych odłamków.

House...
...pilnuje, żeby kasować wszystkie (a jest ich zbyt dużo, wie, że Wilson by to zauważył) połączenia z numerem Chase’a i częściej zdarza mu się grać smutne utwory na pianinie.

Owocowy zapach do auta kurzy się, wetknięty między pudełka z jego butami do joggingu.

END

Ricky Martin, oczywiście, grał w "General Hospital".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 4:43, 15 Mar 2010    Temat postu:

je-e-e...

jesteś... nie-e-e...

jesteś... nie... do-o-o...

jesteś niedo-o-o-obra-a-a-a...



*niekonstruktywnym komentarzem demonstruje sprzeciw przeciwko smutnym Hilsonowym fikom*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:01, 15 Mar 2010    Temat postu:

*topi się we łzach Richie* Bul bul bul...

*po chwili wstrzymywania oddechu z głupią miną wypływa na powierzchnię, wyciąga korek w podłodze i przynosi Richie przemoczony karton z chusteczkami*

Obiecuję, obiecuję, że następne będzie happy i śmieszne i-w-ogóle! (...następny w kolejce jest komediodramat sci-fi Mam nadzieje, że tego nie zepsuje o.O)
A potem napiszę Ci inną wersję, w której House traci pamięć krótkotrwałą i codziennie od nowa zakochuje się w Wilsonie (Prawdę mówiąc, korciło mnie już teraz ) I każdego dnia będzie przeżywał swój pierwszy raz i to będzie niekończąca się historia! *chichocze złowieszczo*

...okej, nie mogę się powstrzymać - gdzie-ee jest ta literówka?? *umysł człowieka z nerwicą zaczyna fikać koziołki ze zniecierpliwienia*

*buzia Richie w zasmarkany nos*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
soft
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tu te truskawki?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:32, 15 Mar 2010    Temat postu:

Bulett... Powinnaś ostrzec, że nie powinno się tego czytać zaraz po przebudzeniu T_T



T..to by..było st..t...t...traszne! al..l..le w se..sensie, ż..że s..smutne!

Chlip.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:46, 15 Mar 2010    Temat postu:

333! Moja droga panno! Co to ma być?! To... To jest![ ] ... To jest takie piękne, że wymiękam Starałam się nie czytać z zaangażowaniem po tym, jak zobaczyłam zapłakany komentarz Richie. Ale tego nie da się czytać, nie wczuwając się w ich sytuację. Czas teraźniejszy pasuje jak ulał. Ja tam mam nadzieję, że House sobie przypomni, bo... biedny Jimmy!!! *ryczy niemiłosiernie*

Podoba mi się bardzo, bardzo. Jak zwykle piękny styl i bogate słownictwo. A wszystko ładnie i zgrabnie napisane. Ale to zakończenie *ryczy jeszcze głośniej*

333 napisał:
A potem napiszę Ci inną wersję, w której House traci pamięć krótkotrwałą i codziennie od nowa zakochuje się w Wilsonie (Prawdę mówiąc, korciło mnie już teraz ) I każdego dnia będzie przeżywał swój pierwszy raz i to będzie niekończąca się historia! *chichocze złowieszczo*
I mi! I mi! *skacze i podnosi rękę*

Me chce więcej i weselej *__* A to też piękne, ale smuuuutne
A, i czy mi się dobrze wydaje... Co ten House... z Chase'em... ? Niech mnie ktoś oświeci, tylko, żeby mnie prawda nie zabiła

333, pięknie!

Nić


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Pon 8:54, 15 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:12, 15 Mar 2010    Temat postu:

A idź mi ty z tym!
Wiesz co?
No właśnie, nie wiesz
Żeby mi tak od samego rana? Uhh...

Piękne, żonie ty mój, najukochańszy. A już miałam taką nadzieję, że Wilson da mu tą cholerną kopertę. Chociaż, właściwie House'owi byłaby niepotrzebna. Czemu on nic nie robi?

No i Chase. Kocham go baardzo. Po prostu, uwielbiam go w roli takiego House'owego powiernika. Czy jak go można nazwać. I kocham go nawet jak nie jest powiernikiem. Uhh, tak już mam

I nienawidzę Cuddy. Mówiłam już? Coś mi się zdaję, że kiedyś wspominałam. Nienawidzę! Ani Cuddy, ani Huddy. Po prostu

I House spisujący swoje wspomnienia na jakiejś stokrotkowej papeterii. I przytulający się do Wilsona. Awww!!!!!

A idź mi ty! Ja chcem coś wesołego teraz!
Weny!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Atris dnia Pon 9:12, 15 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:28, 15 Mar 2010    Temat postu:

Soft: No i co ja mam na to poradzić no... ;_; Nie da się inaczej, świat jest zły a moje poczucie realności zawyżone w bolesny sposób *wyciąga maskę nurka i rurkę* Jeszcze trochę i mi zrobicie akwarium tym szlochaniem!

Nić: (Jak to uroczo brzmi *_* Rozumiem, że wyszło od Nitki tak? )
Dziękuję pięknie
Uff, cieszę się bardzo-bardzo, że uważasz że teraźniejszy pasuje i nie straszy w moim wykonaniu ^^

House... no, można powiedzieć, że to kwestia decyzji ich obu. Co by nie narzucać Wam własnej interpretacji (A biedny Jimmy dalej ma kopertę! Don't be afraid!) (Nie, żadnych cd nie planuję. Pozostawiam to Waszej (i swojej) wyobraźni )
Coś czuję, że nie powinnam się pakować w kolejne alternatywy, już czeka na mnie happy end dla MOME

Co do Chase'a - jak mój żon słusznie zauważył, Chase występuje w mojej ulubionej roli prywatnego terapeuty/kumpla do kręgli House'a Żadnego House/Chase nie miałam na myśli, nie martw się ^^

Atris: Wie-eem! Mamy podobne zboczenie dotyczące blondyna!! *rzuca bukietem stokrotek* *umiera szczęśliwa*

You see - decyzje. Wilson ma kopertę, której House może nie potrzebować, ale jej nie wręcza. Nie pozostawia House'owi żadnego wyjścia. Patowa sytuacja, węzeł gordyjski, ślepa uliczka ...chrzanić metafory
Życie może być piękne tylko wtedy, kiedy nie istnieją konsekwencje.

...wyobraź to sobie! House gadający z Chasem o pierdołach do drugiej w nocy! Jak przyjaciółki-od-serca! *_* *opętańczy chichot*

Me też nienawidzi Cuddy/Huddy Cuddy wszystko psuje ;_; Starałam się zrobić z niej wiedźmę
Dziękuję-ęę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:33, 15 Mar 2010    Temat postu:

Co tu dużo pisać, jak zwykle genialny tekst. Po prostu piękny.
Tylko, że przy okazji strasznie smutny... *sniff*
Bezbronny i bezgranicznie ufający Wilsonowi House jest rozczulający.

Cytat:
- Mój kłamca – mruczy zadowolony, kiedy wreszcie pasują do siebie idealnie.


Cudowna scena! Tylko dlaczego House musi stracić pamięć żeby coś takiego miało miejsce? W tym momencie pomyślałam, że zrobiło się zbyt idealnie i że zaraz skończy się sielanka. Ale i tak pięknie!

Cytat:
Czasem, o niedorzecznych porach, rozmawia z Chase’em przez telefon


Od paru odcinków szóstego sezonu rzuca mi się w oczy dziwna nić porozumienia między tą dwójką. Jak na razie jestem jeszcze zbyt przerażona samym pomysłem ale zaczynam się zastanawiać nad napisaniem o nich jakiejś miniaturki. House i Chase... Źle ze mną xD

Cytat:
Udaje im się.
Wilson przegrywa


Tak małą ilością słów wprawiać w depresję... To nie fair ^^"

Cytat:
Kiedy diagnosta rzuca seksistowską uwagę na widok jej głębokiego dekoltu, Cuddy spogląda triumfalnie na Wilsona. Widzisz? Byłeś tylko pomyłką jego zepsutego umysłu.


Nigdy nie lubiłam tej postaci, potwornie mnie irytuje. Ale po przeczytaniu tego tekstu irytacja to już chyba zbyt małe słowo. Ale to chyba nic złego xD

Zakończenie. Wow. Łudziłam się, że Wilson przekaże House'owi
kopertę ze wspomnieniami ale chyba się przeliczyłam.

Cytat:
Zdarza mu się czuć na sobie jego czujny wzrok, a kiedy się odwraca, oczy diagnosty są zaskakująco smutne.


Ten fragment chyba daje nadzieję, że House jednak coś pamięta. Nie wiem, oby! Ech, jest smutno, straszno i źle ale i tak jestem zachwycona tym tekstem (i pewnie jeszcze nie raz go przeczytam). Oby na następny Twój tekst nie trzeba było czekać długo. Jak Ty piszesz! ^_^

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:41, 15 Mar 2010    Temat postu:

Bardzo ładny tekst. Dobry pomysł, lepsze wykonanie i genialnie dopasowany tytuł. (Choć wolałabym, gdyby był po naszemu. To w końcu da się przetłumaczyć.) Ciekawe spojrzenie na postać Wilsona - jawi się on tutaj jako ten samolubny, którego największym problemem jest to, że sobie z tej samolubności doskonale zdaje sprawę. I, ostatecznie, wiedza ta przewyższa wartościowanie personalnego szczęścia.

Na plus jest też oczywiście Chase, który w moim mniemaniu zawszezawsze będzie awaryjnym przyjacielem/materiałem na młodszego brata House'a. Ale to tylko ja.

Z całości nie podobało mi sie jedynie zakończenie, w szczególności ten fragment o Housie. Wydaje się być taki... na siłę. Mam wrażenie, że ta część koniecznie chce mi wcisnąć, że podświadomie House pamięta i rozpacza. To, w mojej opinii, kładzie trochę tragedię fika - niepamięć właśnie.

Cytat:
Owocowy zapach do auta kurzy się, wetknięty między pudełka z jego butami do joggingu.

Ostatnie zdanie odpłaca mi trochę za dostanie po głowie nadmierną łzawością poprzednich kilku zdań. Ale nie do końca. Niemniej jednak, ładny fik.

Gratuluję,
Kat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
neko.md
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 1231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:37, 15 Mar 2010    Temat postu:

Szczerze mówiąc... to moja pierwsza reakcja to: co ja, hudzinka z krwi, kości, skóry i czegośtam jeszcze tu robię? właściwie nie wiem, czemu tu weszłam. ale... zaczęłam czytać twojego ficka i wpadłam w trans. czytałam, czytałam (całość przeczytałam razy dwa) i po prostu się rozkleiłam.
Piękny fick. Naprawdę piękny.owszem, smutny ... ale piękny.

Wena na więcej takich.

pozdrawiam,
neko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milea
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Mighty Boosh
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:24, 15 Mar 2010    Temat postu:

omg...

jak mnie tu dawno nie było...

fik piękny, pomimo tego, że spowodował u mnie kolejny wybuch płaczu (pierwszy był skutkiem zawalonego egzaminu )

idę popłakać dalej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:23, 15 Mar 2010    Temat postu:

Pino: Dziękuję! *_*

Cytat:
Bezbronny i bezgranicznie ufający Wilsonowi House jest rozczulający


Prawdę mówiąc, mnie zawsze taka sytuacja trochę przerażała - bezbronny, zdany na czyjąś łaskę House. Nie wiem, mam problem z opisaniem tego po ludzku

Cytat:
Tylko dlaczego House musi stracić pamięć żeby coś takiego miało miejsce?


Ano dlatego, że razem z pamięcią traci hamulce. Staje się człowiekiem złożonym z uczuć, pustki i resztek swojego charakteru (uh, czuję, że nie powinnam się wyrywać z takimi tłumaczeniami ...jakiś psycholog zrobiłby to lepiej!)

Cytat:
Od paru odcinków szóstego sezonu rzuca mi się w oczy dziwna nić porozumienia między tą dwójką.


Taktak! (Oh, niech skończy się na tym, że ktoś *wskazuje niewinnie na Pino* napisze uroczego f-shipa Ch/H! Proszę! *_*)
Irytacja na Cuddy jest jak najbardziej zdrowym i ludzkim odruchem! *chowa się przed tłumem wściekłych Huddych*
Jeszcze raz dziękuję ^^ Też mam nadzieję, że uda mi się szybko dokończyć następny tekst

Katty: Oh. Oh, dziękuję *_* Przyznam się bez bicia, czytałam Cię sporo, ale działo się to w czasach, zanim założyłam konto - i żadne ślady w postaci zachwyconych komentarzy nie mogły się zachować Powiem więc teraz, że bardzo Cię cenię jako autora ff i czuję się mile pogłaskana Twoim komentarzem ^^

Myślałam nad tytułem po polsku, ale początkowo nazwałam plik z tym tekstem "selektiw" i kiedy już zaczął pod taką nazwą figurować w moim umyśle, porzuciłam próby tłumaczenia. Czasem jakieś słowa przyczepiają się do mnie i nie chcą dać spokoju, a ja mam wciąż za mało silnej woli, żeby to zwalczać

Chase, Chase! Jest nas więcej ^^

Co do zakończenia - to niestety jeden z moich największych problemów, zdarza mi się przesadzać z dramatyzmem ==' Mogę jedynie powiedzieć, że nie miałam na myśli podświadomości House'a, tylko właśnie świadomą decyzję; wybór człowieka, który posiada charakter House'a i zdaje sobie sprawę, że coś takiego miało szansę istnieć tylko w sytuacji, kiedy był wolny od swoich doświadczeń, nieokreślony jeszcze normami społecznymi. (Równolegle Wilson podejmuje swoją decyzję; a potem nie ma już miejsca na zmianę zdania i rozmowę - są trochę jak gracze, którzy przejrzeli swoje karty, ale muszą wierzyć w blef przeciwnika, żeby samemu nie dać się podejść) Uhm, mam nadzieję, że wiesz o co chodzi w moim pokrętnym tłumaczeniu ==' Jakkolwiek dziwnie by ono nie brzmiało (Co samo w sobie jest złe; jestem generalnie przeciwna próbom wyjaśniania historii ==)

Obiecuję pilnować tego bardziej następnym razem i cieszę się, że zwróciłaś na to uwagę

neko.md: *cieszy się głupio do ekranu* A ja tu takie brzydkie rzeczy o Cuddy pisałam... mam nadzieję, że Cię niczym nie obraziłam ^^' Dopóki moja niewinna podświadomość nie odkryła Hilsona, bujała się pomiędzy Huddy i Hameronem - ale któryś z odcinków i parę takich spojrzeń, którymi się wymieniali, skutecznie sprowadziło mnie Ciemniejszą Stronę Mocy
Dziękuję bardzo *_* Cieszę się, że mimo różnicy w shipach Ci się spodobał (chociaż, z drugiej strony, Cuddy w jakiś sposób wygrała )
Pozdrawiam, 333

milea: Heej! Dziękuję i przepraszam ;_; Ej, ja nie chcę jakiś stanów depresyjnych wzbudzać ;_; *obmyśla złowieszczy plan napisania kompletnej komedii*
Egzamin na uczelni czy egzamin na prawo jazdy? Nie martw się, wszystko można poprawić! (Tak, ja Ci radzę a sama wpadłam w jakąś histerię, jak zawaliłam pierwszy egzamin na prawo jazdy ==')
Nie płacz! *podaje zapachowe chusteczki z Hilson Kamasutrą nadrukowaną w idiotycznych, neonowych kolorach*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez 333bulletproof dnia Pon 22:55, 15 Mar 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Izoch
Okulista
Okulista


Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sammyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:52, 15 Mar 2010    Temat postu:

Przez te płaczące wyżej, boję się Wczoraj wypłakałam ogrom wody xD


Czas teraźnieeeejszy! Jej, lubię fiki w tym czasie. Trochę trudniejszy jest od przeszłego, ale czasami całkowicie bezkonkurencyjny.
Tyle na temat czasu teraźniejszego



Jezu.
Okej, ja nie płaczę. Nie mam siły na płakanie.
A emotki nie chcę, o.

Zrobiło mi się smutno. Mimo wszystko miałam nadzieję, że to się nie uda, hipnoza pójdzie na marne i w ogóle. Ale z drugiej strony, by nie było takie, jak teraz.
Śliczne *-*
To, że Wilson nie odda tej koperty, przeczuwałam. Nie chciałby burzyć tego życia House'a, tym bardziej, że nie wiedziałby, czego się spodziewać. To, jak po prostu zrezygnował pod koniec. Och.


I nie napiszę nic konstruktywnego, a tak planowałam
W każdym razie, teraz będę siedzieć z załzawionymi oczami.

I jak będę miała dobry humor znowu, to w wyobraźni wytnę Cuddy, o!


Wróciłam na chwilę!
Cytat:
Oh, niech skończy się na tym, że ktoś *wskazuje niewinnie na Pino* napisze uroczego f-shipa Ch/H! Proszę!

Jej, taaaak! *-*
Też chcę!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Izoch dnia Pon 22:57, 15 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muniashek
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd <-
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:01, 15 Mar 2010    Temat postu:

Oh. Teraz ja.

Na sam początek-początek muszę się przyznać, że nie płakałam, ale to dlatego, że nie mam dzisiaj jakoś nastroju do płakania. I mean, czytałam wcześniej Brokeback i nawet nie mogłam z tego wycisnąć łez, so me sorry! Aczkolwiek byłam tak samo bliska płaczu, jak przy Brokeback, jako pocieszenie, więc tak! Jest smutne, takie jak lubię^^

Po tych wszystkich komentarzach czuję się jak jakiś szaraczek, którego opinia i tak się mało liczy. Nieważne, muszę skomentować.

*bije się z samą sobą, żeby nie cytować*

Ty wiesz, że to jest smutne. I wiesz, że o innym Huddy myślałam, więc chwała Ci za tylko takie.

Damn. Nie mam pojęcia, jak mam sklecić ten komentarz, żeby był... w miarę konstruktywny (o takowym w pełni już nie myślę. przez Ciebie i ten tekst *_*).

Ach, ok.

Po pierwsze: w końcu! Twój tekst, czytam Twój tekst, czytam Twój tekst, mamo. Stęskniłam się za Twoim pisaniem^^

Po drugie: imo ten pomysł jest... Jak MOME (chyba dobrze skróciłam, hope so), tak mega oryginalny, że sama się dziwię, jak ja, ze swoimi marnymi, zjechanymi mogę się tu w ogóle pojawiać. Damn.

House, który stracił pamięć, jest przerażający. Really.

I, Boże broń, jestem Hilsonką w 100%, ale to jest dołujące, że House musi stracić pamięć, żeby taki Hilson miał miejsce. Z Housem dbającym, z Housem troskliwym, z Housem mającym gdzieś resztę świata. Dobrze wiem, że w normalnych warunkach, gdyby taki Hilson zaistniał, nie objawiałby tego za bardzo światu.

Ale nawet Hilson nie jest w stanie zaistnieć. Ehh.

Po ostatnim odcinku zgodzę się, że Chase mógłby być ewentualnym przyjacielem House'a. Szczególnie w 6 sezonie, gdy się niesamowicie zmienia, jest taki... Taki lepsiejszy. You know what i mean.

Ach, uczucia Wilsona są Ja zawsze byłam zdania, że on nie jest taki święty, że egoizm gdzieś w nim siedzi, tylko sumienie nie daje mu dojść do głosu. Nikt nie jest ideałem, Wilson też nie może nim być.

Zresztą, odcinek z jego przyjacielem i wątrobą (6x09?). On tam jest egoistyczny. Zostawia House'a.

To tak zupełnie a propos

Wszyscy wiemy, że gdyby Wilson dał House'owi "po powrocie" te kartki, nic dobrego by z tego nie wyszło, a mimo to pewnie każdy z nas odczuwa pewien żal do niego, że ich jednak nie dał.

Człowiek żałuje po fakcie. Damn -.-

Nie mam pojęcia, co mogę jeszcze napisać, oprócz tego, że, of course, podobało mi się. Pisałam już, kolejny oryginalny pomysł *_* Me like it.

Teraz czekam na komediodramat sci-fi (eej, ale mój pomysł nie był aż taki zły Ty wiesz, ile ery dałoby się tam wcisnąć? *evil mode on*)



Już, już, jestem spokojna^^

Więcej, więcej!

Munio


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:21, 15 Mar 2010    Temat postu:

Chase to kochanie. Ja wierzyłam w przyjaźń House/Chase już od 4 sezonu.

bullet napisał:
Mogę jedynie powiedzieć, że nie miałam na myśli podświadomości House'a, tylko właśnie świadomą decyzję

Więc zupełnie inaczej odebrałam ten fragment. Świadomość House'a oczywiście stawia zakończenie w innym świetle, choć nie wiem, czy bardziej mi się ono podoba. Z jednej strony milczenie i unikanie tematu (tym bardziej takiego, który dotyczy też Wilsona, nie da się ukryć) jest mało house'owe. Z drugiej - aż za bardzo.

Porównanie do pokera bardzo trafne, swoją drogą. I ładne. I tak, doskonale wyjaśnia Twój zamysł.
...
Wciąż jednak uważam, że końcówka nadto udramatyzowana. Można by spokojnie uciąć po fragmencie o Wilsonie.

bullet napisał:
Przyznam się bez bicia, czytałam Cię sporo, ale działo się to w czasach, zanim założyłam konto - i żadne ślady w postaci zachwyconych komentarzy nie mogły się zachować

Zawsze możesz pokomentować teraz, ja się nie obrażę. (Tym bardziej, ze moje "dziełka" zazwyczaj nie cierpią na dużą ilość komentarzy... *wzdych*)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:21, 16 Mar 2010    Temat postu:

333 napisał:
topi się we łzach Richie* Bul bul bul...

i dopsz Ci tak

333 napisał:
*przynosi Richie przemoczony karton z chusteczkami*

oł noł, nie przekupisz korników rozmoczoną celulozą

333 napisał:
Obiecuję, obiecuję, że następne będzie happy i śmieszne i-w-ogóle!

zobaczymy...

333 napisał:
A potem napiszę Ci inną wersję, w której House traci pamięć krótkotrwałą i codziennie od nowa zakochuje się w Wilsonie (Prawdę mówiąc, korciło mnie już teraz ) I każdego dnia będzie przeżywał swój pierwszy raz i to będzie niekończąca się historia! *chichocze złowieszczo*

na tę wiadomość EEG mojej leżącej w śpiączce weny trochę się poprawiło, ale stan nadal krytyczny
...
w myśl zasady 'better safe than sorry' wolę podchodzić z rezerwą do Twoich złowieszczych chichotów... Pewnie na koniec napiszesz, że Wilson padł z wycieńczenia codziennym (conocnym) seksem do białego rana, a wtedy House sobie wszystko przypomni i będzie musiał żyć z wyrzutami sumienia

333 napisał:
...okej, nie mogę się powstrzymać - gdzie-ee jest ta literówka??

no przecież napisałam, że była, a nie że jest. Poprawiłam, bo mogę takie rzeczy, o

333 napisał:
*buzia Richie w zasmarkany nos*

*w tym momencie ma ochotę zrobić to, co zrobi Wilson w gimme *


***

soft napisał:
Powinnaś ostrzec, że nie powinno się tego czytać zaraz po przebudzeniu T_T

ani przed snem się nie powinno
(w ogóle nie ma dobrej pory na czytanie takich fików )

***

(a poza tym mam swoją teorię 'ocb', co mnie jeszcze bardziej zasmuca, bo wychodzi na to, że chłopaki to kretyni )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milea
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Mighty Boosh
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:40, 16 Mar 2010    Temat postu:

333 napisał:
Egzamin na uczelni czy egzamin na prawo jazdy? Nie martw się, wszystko można poprawić! (Tak, ja Ci radzę a sama wpadłam w jakąś histerię, jak zawaliłam pierwszy egzamin na prawo jazdy ==')
Nie płacz! *podaje zapachowe chusteczki z Hilson Kamasutrą nadrukowaną w idiotycznych, neonowych kolorach*


niestety, egzamin na uczelni (prawo jazdy od kilku lat już mam ), i to już oblana poprawka

ale pomysł z chusteczkową kamasutrą jest świetny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Czw 17:05, 18 Mar 2010    Temat postu:

O!!! 333! *Agusss odbywa taniec radości*
*chwile później Agusss ma ochotę jednak kogoś zabić*

Chociaż nie! Nie mam ochoty zabić. W tym ficku było tyle wspaniałych treści, ale smutnych.
Jej nie potrafię powiedzieć nic logicznego Kiedy potrafiłam?

Nie no! Zgadzam się ze stwierdzeniem, że smutne potrafi być piękniejsze od radosnego
Ktoś mi to kiedyś powiedział. I Twój tekst mnie w tym utwierdził! Jest smutny, ale jest jednym z lepszych jakie czytałam Po porstu... Kończę

Weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:46, 23 Mar 2010    Temat postu:

Izoch: Wypłakiwanie wody czasem pomaga sobie radzić z this cruel dream, reality
Mam nadzieję, że Twoje poczucie estetyki nie zawyło przy moim wykonaniu w czasie teraźniejszym ^^' Cieszę się, że Wam pasuje do takiego tematu, trochę się bałam (poza tym, unikałam go wcześniej jak ognia, jeśli tylko miałam napisać w nim więcej niż cztery zdania ) Dziękuję bardzo *_*
...powinnam wypuścić serię zabawek z obrazkami z PPTH z których można wycinać postać Cuddy Znajdź i wytnij Dr Lisę Cuddy! (Czy ktoś pamięta "Znajdź Wally'ego"? )
A Chase'a dostaniecie, czy chcecie tego czy nie, w moim następnym koszmarku

Munio: Nie wierzę, że podczas Brokeback oczy nie zrobiły Ci się wilgotne jak się przytulał do tej koszuli na końcu Wybacz!

Cytat:
Po tych wszystkich komentarzach czuję się jak jakiś szaraczek, którego opinia i tak się mało liczy. Nieważne, muszę skomentować.


Czy ja Ci już czegoś nie wklepywałam do tego durnego łba? Ah, wklepywałam. Więc nie będę się powtarzać i przestań głupoty tworzyć!

Cytat:
I wiesz, że o innym Huddy myślałam, więc chwała Ci za tylko takie.


Wiesz, mimo wszystko, jestem Hilsonką i nie aż taką znowu jędzą, żeby ich shipować na poważnie w fiku o chłopcach

Cytat:
House, który stracił pamięć, jest przerażający. Really.


Yes! Yes! Mówiłam Ci. Widzisz!

Cytat:
Ja zawsze byłam zdania, że on nie jest taki święty, że egoizm gdzieś w nim siedzi, tylko sumienie nie daje mu dojść do głosu.


O, tak. Ale ja bym nie powiedziała sumienie, tylko wychowanie. Mam nadzieję, że wiesz o jaką różnicę mi chodzi

*pomija kawałek o sci-fi*
Dziękuję

Katty:
Cytat:
Wciąż jednak uważam, że końcówka nadto udramatyzowana.


I bardzo dobrze! Jeśli miałabyś takie uwagi w przyszłości odnośnie innych moich tekstów, to czuj się wolna i zwracaj mi uwagę, naprawdę to docenię - jak już mówiłam, to jeden z moich problemów, a żeby sobie z nimi radzić trzeba często obiektywnego, niezwiązanego z tekstem oka

Co do usunięcia - nie pomyśl, że zgadzam się z Tobą a potem ignoruję taką radę. Po prostu (poza błędami ortograficznymi/stylistycznymi) uważam tekst za zamknięty, kiedy już wrzucam go na Horum i chcę uniknąć zmieniania jego pierwotnej wersji. Mylę się, robię błędy i nie chcę udawać (głównie przed sobą), że ich nie było. Kiedy po jakimś czasie jeszcze raz się czytam, te miejsca w których z czymś przesadziłam jeszcze bardziej rzucają mi się w oczy i pozwalają pilnować się przed powtarzaniem takich błędów. Gdybym wypieściła tekst, to wracając do niego po kilku miesiącach wydawałby mi się w porządku, nie przypomniałaby o jakiś niedoskonałościach.

No, tyle tytułem mojego kolejnego pokrętnego tłumaczenia

Cytat:

Zawsze możesz pokomentować teraz, ja się nie obrażę.


Ależ oczywiście, że będę! Mam ambitny plan przebrnięcia przez całą biblioteczkę ^^ Tylko czasu, czasu... ;_;
Pozdrawiam ^^

Richie: Czy mój złowieszczy, uroczy chichot kiedyś przyniósł Ci coś złego? Jakąś martwą mysz albo małego ptaszka? Nie?
No widzisz, koty są o wiele bardziej złe.

Cytat:
no przecież napisałam, że była, a nie że jest. Poprawiłam, bo mogę takie rzeczy, o


Okej Tenkju

Cytat:
*w tym momencie ma ochotę zrobić to, co zrobi Wilson w gimme *


Ejej! Co zrobi??
*zdaje sobie sprawę z nieprzeczytania nowego rozdziału Gimme* *gna na złamanie wyimaginowanego ogona czytać*

Cytat:
(a poza tym mam swoją teorię 'ocb', co mnie jeszcze bardziej zasmuca, bo wychodzi na to, że chłopaki to kretyni )


Uhm. Zwyczajni ludzie To prawie synonim!

milea: *otwiera sklepik z gadżetami z Hilsonową Kamasutrą*
Trzymam kciuki, żeby udało Ci się jakoś załatwić sprawę z tym egzaminem!

Agusss: Dziękuuję Mam nadzieję, że moje nie-smutne teksty, jakie mam w planach, utrzymają poziom


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:46, 23 Mar 2010    Temat postu:

bullet napisał:
Co do usunięcia - nie pomyśl, że zgadzam się z Tobą a potem ignoruję taką radę. Po prostu (poza błędami ortograficznymi/stylistycznymi) uważam tekst za zamknięty, kiedy już wrzucam go na Horum i chcę uniknąć zmieniania jego pierwotnej wersji.

bullet, doskonale rozumiem. Nie sugerowałam, żeby teraz cokolwiek usuwać, jedynie stwierdzałam, że MOŻNA BY tak zrobić. Ale broń Boże nie proponuję, żeby NAPRAWDĘ to zrobić. Tekst jest całością, zgadza się, i nie ma lepszego materialu do nauki niż własne błędy.
...
Przerabiałam. Kiedy teraz czytam teksty, z których dawno temu byłam dumna, zgroza mnie bierze. Brr.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muniashek
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd <-
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:22, 23 Mar 2010    Temat postu:

Cytat:
Czy ktoś pamięta "Znajdź Wally'ego"?


Jaaaaa! *_____*

Cytat:
Nie wierzę, że podczas Brokeback oczy nie zrobiły Ci się wilgotne jak się przytulał do tej koszuli na końcu Wybacz!


Wierz, lub nie, ale miałam tak walnięty humor, że nie zrobiły się wilgotne -.- Nie mam pojęcia, co się ze mną stało, ale no... No.

Cytat:
Czy ja Ci już czegoś nie wklepywałam do tego durnego łba? Ah, wklepywałam. Więc nie będę się powtarzać i przestań głupoty tworzyć!


Coś tam kiedyś mówiłaś...

Ech tam. I tak się czuję jak szara myszka *kompleks mniejszości mode on*

Nieważne

Cytat:
Wiesz, mimo wszystko, jestem Hilsonką i nie aż taką znowu jędzą, żeby ich shipować na poważnie w fiku o chłopcach


Dlatego uwielbiam Twoją "pisaninę"

Cytat:
Yes! Yes! Mówiłam Ci. Widzisz!


Nooo, mówiłaś. Damn, to było straszne.

You are cruel. *_*

Cytat:
O, tak. Ale ja bym nie powiedziała sumienie, tylko wychowanie. Mam nadzieję, że wiesz o jaką różnicę mi chodzi


Of course wiem. Aczkolwiek, nieważne, jak to nazwiemy, to wciąż jest.

Evil Wilson

Khem, sado Wilson *mroczny śmiech do 333 i Richie*



Cytat:
*pomija kawałek o sci-fi*


Eeeej. Pominęłaś najlepszy kawałek, you know.

Ależ nie masz za co


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 5:45, 24 Mar 2010    Temat postu:

333 napisał:
Czy mój złowieszczy, uroczy chichot kiedyś przyniósł Ci coś złego? Jakąś martwą mysz albo małego ptaszka? Nie?

cóż, nie mogę mieć pewności, że kiedy znajduję martwą mysz, Ty właśnie nie chichoczesz złowieszczo Nadal wolę być ostrożna, niż żałować

333 napisał:
No widzisz, koty są o wiele bardziej złe.

mój pies się z Tobą zgadza

333 napisał:
Ejej! Co zrobi??
*zdaje sobie sprawę z nieprzeczytania nowego rozdziału Gimme* *gna na złamanie wyimaginowanego ogona czytać*

Mam nadzieję, że ogon nie doznał obrażeń
Um... to, co Wilson zrobi, na pewno nie będzie " "

333 napisał:
Uhm. Zwyczajni ludzie To prawie synonim!

eeeeej! ONI nie są ZWYCZAJNI Jak możesz tak mówić?

PS. Ja też pamiętam "znajdź Wally'ego"... NAwet mam jeszcze na półce wszystkie 8 segregatorów z Wallym i 2 albumy z naklejkami *nie wie, czy powinna być z tego dumna*

PPS. 333, Twój podpis jest ciuteczkę za "wysoki"...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:17, 02 Kwi 2010    Temat postu:

Szlag by to trafil! Nie mnie powinien trafic, jak to sie stalo ze przygode z forum zaczelam z Huddy a do Hilsona trafilam dopiero teraz swiat jest niesprawiedliwy

Przeczytalam dwa razy i jestem w szoku.
Jesli chodzi o czas terazniejszy, to ja jestem na tak. Zdaje sobie sprawe ze nie wszyscy go lubia, ale ja sama uwazam ze to czasem mila odmiana, a tutaj pasuje idealnie.

Masz bardzo bogate slownictwo, ladnie budujesz zdania, a to sprawia, ze czyta sie lekko i przyjemnie.
Prawde mowiac jestem zaskoczona wlasna reakcja, jesli chodzi o tempo w jakim rozgrywa sie wszystko.
Ja personalnie mialam wrazenie czegos rodzaju stopklatek. Normalnie jeczala bym ze za szybko, ale wyjatkowo podoba mi sie ta uporzadkowana dynamicznosc.

Co do tresci pomysl bardzo ciekawy i podoba mi sie. Wykonanie moim skromnym zdaniem genialne. Przyznaje tekst jest bardzo smutny, ale tez wyjatkowo emocjonalny.
Posatac Wilsona pokazana w ciekawy sposob. Widzimy jak walczy ze soba, jak wybiera pomiedzy swoim egoizmem ja bym nazwala to szczesciem a "dobrem" Housa. House rowniez mnie zauroczyl w tym wydaniu , mimo ze jest takie inne. Bezgranicznie ufajacy Wilsonowi, taki bezbronny, zagubiony, ale tez wyjatkowy spokojny.

Mazel jest zachwycony nic dodac nic ujac

pozdrawiam
mazeltov


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mazeltov dnia Pią 0:19, 02 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:15, 04 Kwi 2010    Temat postu:

Katty: Kiedy teraz czytam teksty, które wydawały mi się niezłe kilka lat temu, umieram ze wstydu Ale to chyba dobry znak

Richie:
Cytat:
cóż, nie mogę mieć pewności, że kiedy znajduję martwą mysz, Ty właśnie nie chichoczesz złowieszczo

Teraz z pewnością chichoczę
Masz talent do rozgryzania ludzi, nie ma co

Cytat:
Um... to, co Wilson zrobi, na pewno nie będzie " "


Wiesz, dzięki Tobie niepoczytalność psychiczna w trakcie ciąży zaczyna mnie coraz bardziej przerażać. Nie dość, że nie lubię dzieci, to teraz nie lubię jeszcze sposobu, w jaki przychodzą na świat.
Jakbyśmy nie mogli wykluwać się z jajek.

Cytat:
*nie wie, czy powinna być z tego dumna*


Zdecydowanie powinnaś. To jedna z rzeczy, które ukształtowały Twoją osobowość!
... (Okej, ja wciąż mam na półce kilka kucyków Pony)

/Podpis już zmieniłam, dzięki

Mazeltov:
Cytat:
Nie mnie powinien trafic, jak to sie stalo ze przygode z forum zaczelam z Huddy a do Hilsona trafilam dopiero teraz


Zeszłaś na Jedyną Słuszną i Tęczową stronę Mocy To powód do dumy!!
Uff, dobrze, że Ci pasuje cz. teraźniejszy ^^ Tzn., że jakoś udało mi się go wykorzystać, nie popełniając przy okazji stylistycznego samobójstwa ^^' (Tylko, że po tym tekście mój umysł przyczepił się do takiego sposobu narracji i cz. przeszły wydaje mi się nagle... dziwny Mam nadzieję, że to minie )

Cytat:
Ja personalnie mialam wrazenie czegos rodzaju stopklatek.


Cieszę się, że właśnie tak to odebrałaś! Wg mnie utrata pamięci prowokuje takie wrażenia ^^
Dziękuję bardzo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:24, 18 Kwi 2010    Temat postu:

Niesamowite. Jesteś tak bardzo świetna, że aż zastanawiam się, co ty jeszcze tu robisz i dlaczego jeszcze nie napisałaś książki. I mówię teraz poważnie. Moje zdanie brzmi: skoro takie coś, jak Zmierzch stało się bestsellerem - co byś osiągnęła ty? Uwielbiam cię czytać. W sumie odkąd przeczytałam pierwszą część Beautiful ashes. Jesteś jedną z moich największych fikopisarskich faworytek (borzu, przepraszam za takie słodzenie, jest dość żałosne, ale ten tekst był tak genialny).

Po pierwsze: pomysł. Pomysł jest genialny, kocham go i chciałabym takie rzeczy wymyślać. Uwielbiam to, jak przedstawiłaś uczucia każdej postaci, jak zrobiłaś z Cuddy okropną sukę i jak wplatasz w Hilsona Chase'a. Pokazanie dwóch stron medalu każdego charakteru w tym fiku jest cudne. Najbardziej podoba mi się przedstawienie Wilsona, jego zazdrości, tego, jak uczucia, które żywi do House'a górują nad egoistycznym pragnieniem pozostania w sytuacji, kiedy on je odwzajemnia. Jego wewnętrzna walka była piękna, chociaż byłam pewna, że wybierze rozwiązanie gorsze dla niego. W sumie, nie gorsze, zależy jak na to patrzeć. Ale na pewno pozbawiające go uczuć House'a. Pomimo tego, wybiera opcję przywrócenia mu pamięci, bo zbyt bardzo mu na nim zależy, żeby pozwolił i sobie i jemu (i, w sumie, wszystkim) żyć w kłamstwie. Narracja świetnie dobrana. Czas teraźniejszy z jednej strony osusza uczucia narratora, z drugiej strony umacnia emocje, które kryją się w każdym słowie. A koniec... koniec wwierca się w serce, sama nie wiem, czy boleśnie, czy nie.

Czuję, że jak będę kontynuowała ten komentarz, to wyjdzie z tego sztuczne 'och, ach, jesteś cudowna'. O ile jeszcze nie wyszło. Podsumowując wszystko dwoma słowami - fik genialny.

Pozdrawiam,
G.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin