Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

,,Zalotny uśmiech" 2/3 (+18)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kacper
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piotrków Trybunalski
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:08, 21 Sie 2011    Temat postu: ,,Zalotny uśmiech" 2/3 (+18)

Kategoria: love

Zweryfikowane przez Kacpra

Cytat:
Dawno nic nie pisałem. Tak dawno, że już tylko najstarsi [H]órale to pamiętają (a i to jest niepewne).
To na razie mały zaczątek ficku. Będzie kilkuczęściowy, choć nie sądzę, by przekroczył czwóreczkę. A może telenowela?
Proszę o krytykę, bo ta zawsze jest budująca
Więc oddaję Wam pierwszą, dość małą część ,,Zalotnego uśmiechu" (tytuł totalnie kosmiczny, ale cóż ).
Dedykacja? Dla Richie117, bo jestem pełen podziwu, ile ficków na raz prowadzi




Wilson spojrzał w oczy Lisie Cuddy. Patrzyły na niego pełne nienawiści przeplatanej z zawodem i smutkiem.
- Chciałabym cię o coś zapytać, James – wycedziła przez zęby, łamiącym się głosem – Wczoraj wieczorem…
- O mój Boże, jak późno! – przerwał jej onkolog, spoglądając na prawą rękę. Dość niefortunnie, bo nie miał zegarka. Co było zresztą dziwne, bo od kilkunastu lat nie zdarzyło się, żeby o nim zapomniał.
Odwrócił się na pięcie i wyszedł z gabinetu doktor dziekan, pozostawiając ją ze łzami w oczach. Przeszedł przez korytarze szpitalne w szybkim tempie; po jakimś czasie naciskał już klamkę od drzwi z napisem: ,,James Wilson”. Kiedy tylko znalazł się w pomieszczeniu wyjął kluczyki i przekręcił zamek. Sprawdził, czy zamknięte. Usiadł na fotelu i przetarł czoło. I znowu myśli. Myśli nie dawały mu spokoju.
Krew. Na podłodze.
Opuszki palców jego dłoni oparły się o nos tworząc ,,namiot”. Wzrok błądził po ścianach gabinetu.
Głośne, rytmiczne sapanie.
Spojrzał na pulpit swojego laptopa.
- To pomyłka, nie sądzisz? – zapytał Marylin Monroe, która podtrzymywała swoją podwiewającą sukienkę – Nadmiar emocji… brak racjonalnego myślenia… - dukał. Już nie patrzył na Marylin. W ogóle wzrok skupiał co chwila na czymś innym. Teraz zatrzymał się na figurce słonika. Dostał ją od kilkuletniej pacjentki, parę lat temu.
- Kogo ja chcę oszukać?! – krzyknął, rzucając słoniem o ścianę. Zaczął głęboko oddychać, żeby uspokoić nerwy. Ktoś zapukał do drzwi.
- Wilson? Wilson, otwórz drzwi. Wilson, do cholery, otwieraj! Wilson! – Cuddy gorączkowo ciągnęła za klamkę. W końcu przestała. James usłyszał oddalający się stukot obcasów.
Znów spojrzał na Monroe:
- I co teraz będzie?
Artystka odpowiedziała mu jedynie zalotnym uśmiechem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kacper dnia Pią 17:09, 26 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr dom
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:48, 22 Sie 2011    Temat postu:

Hmm, ciekawie się zapowiada

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 7:09, 23 Sie 2011    Temat postu:

wow, ależ się staro poczułam, bo wiąż pamiętam Twoje fiki

Bardzo dziękuję za dedykację (aczkolwiek uważam, że na podziw nie zasługuję, bo 3 fiki to nie tak dużo, a ja się na dodatek bardziej obijam, niż je "prowadzę" ;p )


Fik zaczyna się... um... intrygująco. Trochę się boję, czy gdzieś tam House nie leży martwy w kostnicy albo w zalanym krwią salonie, ale wtedy +18 musiałoby oznaczać, że Wilson będzie robił sobie dobrze, gapiąc się na obrazek z Marylin Monroe

No cóż, to życzę weny na pisanie kolejnej części


PS. Co do uwag technicznych - to zdanie:
Cytat:
bo od kilkunastu lat nie zdarzyło się mu jego brak.

myślę, że chciałeś napisać "zdarzył" bez "o" A w ogóle to chyba lepiej by brzmiało: bo od kilkunastu lat nie zdarzyło mu się zapomnieć o zegarku.
Pozdrówki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piotrków Trybunalski
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:09, 26 Sie 2011    Temat postu:

Cytat:
Dzięki za komentarze!
A to już przedostatnia część ,,Zalotnego uśmiechu"


- Pies?! Co do...
- Daj spokój! To tylko tydzień! Proszę...
House spojrzał na Wilsona wymownym wzrokiem.
- No co? Zresztą, rozmawiałem już z Cuddy, zgodziła się.
House jęknął.
- A nie możesz go wziąć ze sobą...?
- House, to poważna konferencja. Zjazd najlepszych onkologów w kraju. Nie mogę go wziąć!
Diagnosta spojrzał na merdającego ogonem psiaka, na którego szyi leżała idealnie dopasowana niebieska obroża.


- Wilson? Wilson?
James podniósł lewą powiekę. Następnie prawą.
- Wilson! Wilson, otwórz, musimy z tobą porozmawiać!
Onkolog przetarł twarz, zerwał się z fotela i otworzył drzwi. Przed nim stała Masters, za nią Chase, Forman i Taub. Spojrzał na nich podejrzanie.
- Gdzie jest House?
- Co? - spytał sennie
- No... bo go nie ma. Nie wiemy co mamy robić...
- Idźcie do Cuddy...
- Cuddy powiedziała, żebyśmy przyszli do ciebie.
- Co?
- Tu cytat - odparł Taub - Zapytajcie się Wilsona, od wczoraj to on wie co House robi i gdzie jest.
James westchnął:
- Dobra... eee... idźcie do domów... House'a dzisiaj nie będzie, ok?
- Ale...
Wilson zamknął Masters drzwi przed nosem.
Stanął na środku gabinetu i spojrzał w okno. Patrzył chwilę na poruszający się od wiatru klon. Po jakimś czasie odwrócił się na pięcie, zdjął pospiesznie biały kitel, rzucił na kanapę i wyszedł z gabinetu.


***

Trzynastka odłożyła szklankę z whisky i głośno wypuściła powietrze. Wilson tym czasem wlał sobie trunku i wypił go jednym tchem.
- No cóż... ekhem... nie sądziłam, że uraczysz mnie takimi rewelacjami...
- Przy... przyszedłem do ciebie, bo... nie mam się kogo poradzić, a... a sądzę, że... że może mnie zrozumiesz...
Trzynastka nie zdołała powstrzymać podnoszących się kącików ust, co nie uszło uwadze Jamesa, na którego policzki wylała się purpura.
- Przestań...
- Przepraszam... - odparła Remy, nalewając sobie whisky i biorąc szklankę - Ja po moim pierwszym razie z dziewczyną... byłam chyba w takiej samej sytuacji jak ty...

***

Średniego wzrostu mężczyzna wpatrywał się w zachodzące słońce, stojąc na skraju dość długiego pomostu. Jedną ręką opierał się o drewnianą laskę. Jego niebieskie oczy wyraźnie błądziły w niedawnych wspomnieniach.

House siedział na podłodze, oparty o łóżko, i bawił się z psem. Jednocześnie rozmawiał przez telefon, w którym brzmiał głos jego najlepszego przyjaciela.
- Super pies... całkiem go polubiłem...
- A no widzisz!
- Musisz go oddawać?
- Słucham?
- Nie no... pytam tylko, czy... wiesz, może... to wielki problem mieć psa, może mógłbym... odciążyć tę twoją kuzynkę...
- House! Ty chcesz go zatrzymać?!
- Wiesz... umila mi tutaj samotny czas...
- Coś nie tak?
- Cuddy wyrzuciła mnie z domu...
Pies skakał, łapiąc rzucaną przez Gregory'ego piłkę.
- Jest aż tak źle?
- To koniec Wilson...
Cisza. Po drugiej stronie James przetarł czoło, kiwając jednocześnie głową.
- Wiesz, że to nie jest dla mnie zaskoczenie, House?
Diagnosta spojrzał w czarne oczy zwierzęcia. Nie odpowiedział.
- Muszę kończyć. Będę jutro, pogadamy.
House zamknął klapkę telefonu, położył go obok siebie, a następnie włożył do buzi jedną tabletkę Vicodinu. Psiak położył mu głowę na udzie, domagając się głaskania.



Gregory wyjął z kieszeni marynarki niebieską obrożę i rzucił ją daleko w wodę jeziora.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kacper dnia Pią 17:10, 26 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 6:15, 28 Sie 2011    Temat postu:

jak to może być przedostatnia część, skoro akcja jeszcze się na dobre nie rozkręciła?

Hmm, nie wiem, jak to skomentować, bo takie to krótkie
Domyślam się, że między scenami pieskowi przytrafił się paskudny wypadek, przyjechał Wilson i pogrążony w żałobie House zaciągnął go do łóżka, mam rację?
Pomysł ciekawy i wykonanie też niezłe, bo daje pole do domysłów, ale zdecydowanie przydałoby się rozwinąć poszczególne fragmenty do rozmiarów większych niż przerośnięte drabbelki (żeby wyglądały choćby tak, jak pierwsza część fika) albo dać takich fragmentów więcej (np. scena House/pies, House/Cuddy, Cuddy/Kaczątka)

To życzę weny na końcówkę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:27, 04 Wrz 2011    Temat postu:

Kacper, aż mnie zatkało, ja nie wiedziałam, że Ty piszesz fiki...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piotrków Trybunalski
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:04, 04 Wrz 2011    Temat postu:

justykacz, jeżeli można to nazwać pisaniem fików, to tak

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin